2340
Szczegóły |
Tytuł |
2340 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2340 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2340 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2340 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JOANNA CHMIELEWSKA
JEDEN KIERUNEK RUCHU
SCAN-DAL
W trakcie pisania autobiografii w teczce pod tytu�em Nied�wied� Pafnucy znalaz�am ca�� korespondencj� od Skody. Prezentuje ona szczeg�y wstrz�saj�cej tragedii, kt�ra rozegra�a si� przed laty.
Ostrzegam wszystkich Wielce Szanownych Czytelnik�w, i� poni�szy utw�r jest nietypowy. �adne trupy nigdzie si� nie poniewieraj�, nie ma tajemnic, nie jest to w og�le krymina�. Nie jest to tak�e powie�� humorystyczna, wr�cz przeciwnie, tre�� przedstawia sob� krwawy dramat serca.
Wi�c �eby potem nie by�o do mnie pretensji!
Z powa�aniem Autorka
Ukochany m�j W�a�cicielu!!!
Wiem doskonale, �e wcale Ci nie zale�y na tej g�upiej, niewydarzonej gropie, z kt�r� mnie zostawi�e�, ani na idiotycznej korespondencji z ni�, ani na wiadomo�ciach o niej. Zale�y Ci tylko na mnie. Nie zamierzam czeka�, a� ONA Ci co� o mnie napisze, r�wnie dobrze mog� napisa� sama i nie w�tpi�, �e sprawi Ci to znacznie wi�ksz� przyjemno�� ni� te jej wszystkie g�upie gryzmo�y. Szczeg�lnie �e jest chyba na Ciebie obra�ona i nie s�dz�, �eby szybko zdoby�a si� na list.
W�a�ciwie ja r�wnie� jestem na Ciebie nieco obra�ona i powiniene� wiedzie�, za co! Jak mog�e� zostawi� mnie w takim stanie, z t� urwan� rur� wydechow�, nie wydaj�c w tej mierze �adnych instrukcji i polece�? Tak mi�dzy nami m�wi�c, delikatnie Ci przypominam, �e to Ty mi j� naruszy�e� na tym wysokim kawa�ku kraw�nika i potem ju� przepad�o, nie zdo�a�am utrzyma� jej przy sobie, upar�a si� i odlecia�a.
Sam chyba rozumiesz, jak nieprzyjemnie mi jest pokazywa� si� na mie�cie z takim wybrakowanym ty�em, zw�aszcza �e m�j warkot brzmi okropnie i zwraca na mnie powszechn� uwag�. Ludzie si� ogl�daj�. Doprawdy, powiniene� by� to z ni� za�atwi�, przykaza� jej, �eby natychmiast uzupe�ni�a braki, zatroszczy� si� o mnie! Co Ci� to obchodzi, �e ONA b�dzie z tym mia�a jakie� k�opoty, ja jestem wa�niejsza!
Musz� przyzna�, �e ostatnio ONA traktuje mnie do�� dobrze. Po tym brutalnym i niesmacznym wydarzeniu na pocz�tku, kiedy to na zakr�cie zepchn�a mnie z szosy do rowu i pogniot�a mi ca�y prz�d, teraz odnosi si� do mnie subtelnie i z wyczuciem. Nawiasem m�wi�c, zupe�nie s�usznie by�e� wtedy dla niej niemi�y i nie pozwoli�e� jej jecha� mn� do warsztatu. Wyobra� sobie, ONA mia�a do Ciebie ci�k� pretensj� o to, �e czasie rozmowy telefonicznej, kiedy zawiadamia�a Ci� o wypadku, pyta�e� tylko o mnie i w og�le nie interesowa�o Ci�, czy jej si� nic nie sta�o! A nawet gdyby, to co? Oszala�a chyba, c� to ma za znaczenie? Zreszt�, nic jej me by�o, st�uk�a sobie kolano, ale tym kolanem wyrwa�a mi r�czk� bieg�w, wi�c dobrze jej tak! Czepia si�, nic innego, moim zdaniem ma przewr�cone w g�owie. Pyskowa�a na Ciebie do tej swojej przyjaci�ki, kt�rej p�k�o �ebro, ja z tym �ebrem, jak wiesz, nie mia�am nic wsp�lnego, one to za�atwi�y we w�asnym zakresie. Ze�ar�y potem tego kurczaka i wychla�y p� litra jarz�biaku. To ostatnie nawet pochwali�am, bo si� ba�am, �e inaczej b�dzie mia�a szok po wypadku, objawi si� to nazajutrz i zanim przyjedziesz, zd��y mi zrobi� co� z�ego. Nie wiedzia�am przecie�, kiedy znajdziesz si� przy mnie.
Szkoda tylko, �e nie zacz�y z tym jarz�biakiem wcze�niej, przed badaniem na milicji, gdzie kazali jej dmucha� w balonik. Masz poj�cie, co by by�o, gdyby si� ten jarz�biak wtedy pokaza�? Obydwoje doznaliby�my du�ej satysfakcji, a mo�e nawet zabraliby jej prawo jazdy i nie mia�aby do mnie dost�pu. Domy�lasz si� chyba, jaka by�am na ni� w�ciek�a, prawie tak jak Ty, i bardzo �a�owa�am, �e zosta�o jej jeszcze do�� oleju w g�owie, �eby napocz�� te produkty dopiero p�nym wieczorem, ju� po wszystkich formalno�ciach. Dobrze przynajmniej, �e nazajutrz, po przyje�dzie, tak j� potraktowa�e�.
No wi�c, wracaj�c do tematu, mia�a nauczk� i teraz obchodzi si� ze mn� pieczo�owicie, uwa�a na mnie i pos�uguje si� mn� delikatnie. Jakkolwiek by si� jednak stara�a, to nie zast�pi mi Ciebie. T�skni� za Tob� z godziny na godzin� coraz bardziej i naprawd� nie wiem, jak wytrzymam bez Ciebie ca�y miesi�c! B�d� Ci pisa�a o wszystkim, a ONA niech si� wypcha.
Ca�uj� Ci�, m�j Najdro�szy!
Twoja kochaj�ca
SKODA
Najdro�szy Panie i W�adco!!!
Musz� Ci czym pr�dzej donie�� o mojej rurze wydechowej, bo wiem, jakie to dla Ciebie wa�ne. Wyobra� sobie, ONA mi j� wreszcie przyspawa�a i poj�cia nie masz, jak si� przy tym potwornie zdenerwowa�am! Pojecha�a mn� do warsztatu, kt�ry jej podobno poleci� jaki� facet w Motozbycie, i w tym warsztacie kazali jej wjecha� ty�em na pochylni�, wiesz, tak� z dw�ch szyn. ONA m�wi, �e to si� nazywa dwuteowniki. Wjecha� by�o bardzo trudno, bo nie z prostej, tylko ze skr�tu, a miejsca brakowa�o kompletnie i w pierwszej chwili przerazi�am si� �miertelnie, �e zaproponuje ten wjazd mechanikowi z warsztatu, kt�ry by� zupe�nie pijany. Mechanik oczywi�cie, nie warsztat. Ale ONA powiedzia�a, �e zna pracownik�w fizycznych i wie, �e po pijanemu oni cz�sto pracuj� lepiej ni� na trze�wo, natomiast co do wje�d�ania ma powa�ne w�tpliwo�ci. I wjecha�a sama. Pijany facet dobra� mi bardzo �adny kawa�ek rury i przyspawa� porz�dnie i starannie, przy czym widzia�am, �e ONA lata dooko�a i przygl�da si�, jak on to robi. W�tpi� wprawdzie, czy ONA ma o tym jakiekolwiek poj�cie, ale twierdzi�a, �e zna si� troch� na spawaniu.
Potem zmieni�a mi olej, nie sama oczywi�cie, tylko w innym warsztacie, i kaza�a mnie umy� szamponem, co mi sprawi�o wielk� przyjemno��, bo bardzo nie lubi� by� taka brudna. Nie zamierzam by� dla niej za dobra, sam wiesz, �e najgor�tsze uczucia zostawiam dla Ciebie, wiec zdenerwowa�am j� nieco moj� link� gazu. Specjalnie ni� skrzypia�am, �eby j� przestraszy�, i od razu poskutkowa�o, kaza�a wszystko sprawdzi� i nasmarowa�. Tobie zdradz�, �eby� si� nie martwi�, �e to jest moja wada fabryczna. Mam troch� za tward� spr�yn�, kt�ra si� z czasem wyrobi, natomiast w os�onie nic mi si� nie ociera. T� sam� wad� maj� wszystkie moje siostry, z kt�rych jedna doprowadzi�a swojego w�a�ciciela do takiego otumanienia, �e zluzowa� spr�yn� i zaraz potem peda� przesta� mu wraca�, prawie tak samo jak Tobie w drodze do �om�y. Pami�tasz? Nigdy bym Ci nie zrobi�a specjalnie takiej z�o�liwo�ci!
Tymczasem zn�w jestem brudna, bo si� nieco zakurzy�am i nie wyobra�am sobie, gdzie i kiedy ONA mnie umyje. Powiem Ci szczerze, �e wcale nie wiem, czy to nie by� b��d z Twojej strony, nie dopuszcza� jej do gara�u tego Twojego przyjaciela, Kwiatkowskiego. Niepotrzebnie mo�e wmawia�e� w ni�, �e on jest wrogiem kobiet, bo skrupi�o si� na mnie. A nawet gdyby� straci� nieco w jego oczach, to chyba ja jestem od Kwiatkowskiego wa�niejsza...?
Wyobra� sobie, ONA m�wi o Tobie oburzaj�ce rzeczy! Twierdzi, �e zajmujesz si� mn� i kochasz mnie... bo przecie� kochasz mnie, prawda?...tylko na razie, a ju� wkr�tce znudz� Ci si� i Twoje uczucia przemin�! B�dziesz mnie �le traktowa�, zaniedbywa� i przedk�ada� nade mnie jakie� kobiety. C� za niesmaczna bzdura! Jakie� kobiety zdo�a�yby Ci przes�oni� m�j obraz?! Przecie� nawet ta jedna, kt�ra Ci dopomog�a w zdobyciu mnie, bez kt�rej, jak s�ysza�am, w og�le by� mnie nie mia�, w por�wnaniu ze mn� nie ma dla Ciebie najmniejszego znaczenia! Wiem o tym doskonale, s�ucham Twoich rozm�w z ni�, jestem �wiadkiem rozmaitych rzeczy... Nie, nie, to wida�, ONA si� nie liczy i tym bardziej nie mog� si� liczy� �adne inne! Wiem, �e licz� si� tylko ja, i nigdy nie uwierz�, �e m�g�by� si� dla mnie zmieni�!
Chocia� ONA m�wi, �e dla niej si� zmieni�e�... No nie, nonsens oczywisty! To przecie� zupe�nie co innego! ONA i ja, c� za por�wnanie...!
Tymczasem, p�ki Ci� nie ma, �yj� z ni� raczej w zgodzie. Gdyby nie rywalizacja o Twoje wzgl�dy, rozumia�yby�my si� nawet zupe�nie nie�le, ostatecznie obie jeste�my tej samej p�ci. Nawet zapalam jej od pierwszego kopa w zamian za to, �e zawsze wciska mi sprz�g�o, co lubi�, a czego Ty niekiedy zaniedbujesz. No, ale Tobie mog� wiele przebaczy�.
Przyznam Ci si�, �e czasem jest mi jej nawet troch� �al. Straci�a przecie� Twoje uczucia! Wyobra�am sobie, jak ja bym si� czu�a, gdybym straci�a Twoje uczucia...! Nie, co te� m�wi�, w og�le nie potrafi� sobie tego wyobrazi�... No i g�upia jest, �atwowierna i ma takie idiotycznie dobre serce, a my obydwoje, Ty i ja, jeste�my jednak troch� wymagaj�cy... By�oby mi jej pewnie bardziej szkoda, gdyby nie to, �e sama jest sobie winna. Za du�o naraz chcia�a mie�, i Ciebie, i mnie, i co� tam jeszcze... A swoj� drog�, gdyby� mia� mnie traktowa� tak jak j� i by� dla mnie taki nieuprzejmy, nie znios�abym tego absolutnie!
Zapomnia�am Ci powiedzie�, �e mnie szalenie zdenerwowali w tych wszystkich warsztatach. Zgodnie stwierdzili, �e Selektol jest dla mnie bardzo niedobry i szybko si� na nim zestarzej�. Okropnie si� przestraszy�am i chcia�abym wiedzie�, co Ty na to? Namawiam j�, te idiotk�, �eby mi kupi�a kt�rego� oleju zagranicznego, ale ONA upiera si�, �e nic bez Twojej zgody nie zmieni. Znalaz�a si� nagle z pos�usze�stwem!
Ciesz� si�, m�j Ukochany, �e w sierpniu b�dziemy sami, �e b�dziemy mieli dla siebie chocia� te dwa tygodnie, kiedy ONA wyjedzie. Ciesz� si�, �e nale�� do Ciebie, a nie do jakiego� t�pego cepa. Przyznam Ci si� tylko, �e mam kilka takich nie�mia�ych uwag... Rozumiem, �e Ci mo�e wygodniej chodzi� w ciemnych koszulach, ale wola�abym, �eby�, ze wzgl�du na mnie, nosi� tylko bia�e. I krawat. Dbasz o siebie i zawsze jeste� pi�kny, ale kiedy jedziesz do gara�u Kwiatkowskie-go, nie zwa�asz na sw�j wygl�d, a przecie� jedziesz mn�! No i kwiaty, nie rozumiem, przynosisz mi kwiaty, polem je zabierasz. Wola�abym, �eby� je zostawia�, przecie� maj� by� dla mnie!
Prawd� m�wi�c, w og�le nie pojmuj�, po co bra�e� ze sob� bia�e koszule, skoro mnie nie ma tam, gdzie jeste�... Nie wiem, czy �yczysz sobie, �ebym Ci napisa�a co� o niej. Czyta�a mi Twoj� kart� i robi�a jakie� g�upie komentarze, co� tam takiego, �e ju� jeden dzie� Ci wystarczy, �eby� si� zacz�� ogl�da� za jakimi� dziwkami. Nie do poj�cia, o co jej chodzi, c� masz robi�, skoro mnie n nie ma? Zdaje si�, �e ostatnio ONA nie czuje si� cudownie, robi na mnie takie wra�enie, jakby by�a zm�czona i przygn�biona, a pracy ma rzeczywi�cie du�o. Sprzecza�am si� z ni� o to, kt�re z was prowadzi w�a�ciwie t� wasz� g�upi� wojn�, Ty czy ONA. ONA twierdzi, : Ty. I m�wi, �e to przez to, �e Ty chcesz udawa� wielkiego gieroja, taki pan haremu, Casanov� najpi�kniejszy z ca�ej wsi, a dooko�a Ciebie same niewolnice, i panicznie si� boisz, �eby kto� nie pomy�la� przypadkiem, �e Ci zale�y na jakiej� kobiecie. Pewnie, sama bym si� wstydzi�a, gdyby mi zale�a�o na jakiej� kobiecie... I �eby udowodni� t� swoj� w�adz�, zaczynasz si� zachowywa� jak z�o�liwy gbur, popadaj�c stopniowo w coraz wi�ksz� przesad�. Nie wierz� jej wcale, ale ONA m�wi, �e jeszcze si� sama przekonam. Mam wra�enie, �e jest bardzo na Ciebie rozgoryczona, w�tpi�, czy s�usznie. Nie wiem, czy da mi jeszcze kawa�ek papieru, �ebym mog�a sko�czy� ten list...
Da�a mi kawa�ek papieru. Powiedzia�a, �e mog� sobie do Ciebie pisa� nawet epopej�, ONA si� nie b�dzie wtr�ca�. Bardzo s�usznie.
Wi�c mnie si� wydaje, �e ONA przesadza. Chcia�aby, �eby� jej okazywa� jak�� tam �yczliwo��, sympati�, �eby� by� mi�y i uprzejmy... Niedorzeczne wymagania! Mo�e mia�by� j� nawet �ciska�, tuli�, ca�owa�, smarowa� jak�� past�, bredzi�, �e j� kochasz i B�g wie, co jeszcze?! C� ONA sobie wyobra�a? Wszystkie Twoje czu�o�ci s� dla mnie i mnie powinna otacza� Twoja tkliwo��. ONA si� obejdzie.
Mo�liwe, �e to nie tylko ONA ma takie zwyrodnia�e pomys�y, inne kobiety tak�e. Najlepszym dowodem na to, �e wszystkie maj� pomieszane w g�owie, by�a ta scena w zimie, kiedy wyjechali ca�� paczk� do jakiego� domu w lesie, ONA Ci o tym nie m�wi�a, ukry�a to przed Tob�, �eby, jak twierdzi, nie zdemoralizowa� Ci� do reszty, ale ja Ci o tym opowiem. Znam t� histori�, bo przy mnie relacjonowa�a j� jednej swojej przyjaci�ce.
W tym le�nym domu by�o ma�o miejsca, wi�c nocowali po kilka os�b w ka�dym pokoju, ONA spa�a razem z Barbar� i jej m�em, zdaje si�, �e ich nie znasz, ale to nic nie szkodzi. Barbara i jej m�� mieli ��ka pod jedn� �cian�, a ONA pod drug�, naprzeciwko. By� straszny mr�z, dwadzie�cia stopni, samochody sta�y na dworze przez trzy dni, wi�c m�� Barbary wymontowa� akumulator i zabra� do pokoju. Trzeciego dnia rano ONA si� obudzi�a i us�ysza�a, �e m�� Barbary co� szepcze, mia�a jeszcze zamkni�te oczy i nie widzia�a, z kim rozmawia, tylko s�ysza�a, co m�wi. M�wi� czule, serdecznie, wr�cz nami�tnie, z wyra�nym, wielkim uczuciem.
- Moje male�stwo, nie zimno ci? Nie wieje? Czekaj, okryj� ci� kocykiem, b�dzie male�stwu kochanemu cieplutko, nie zmarznie...
ONA m�wi, �e przez chwil� nie wiedzia�a, co zrobi�, bo to pods�uchiwanie wyda�o jej si� nietaktowne, ale oni byli ju� chyba z osiem lat po �lubie, wi�c poczu�a si� wstrz��ni�ta i nie wytrzyma�a.
- Barbara, on tak do ciebie...? - spyta�a, podobno z nabo�nym szacunkiem.
Barbar� poderwa�o na ��ku tak, �e a� to ��ko przejecha�o kawa�ek po pod�odze.
- Do mnie...!!! - wrzasn�a okropnym g�osem. - Oszala�a�, do mnie by tak m�wi�! Przez usta by mu nie przesz�o! Zobacz, co robi... !!!
No wi�c ONA si� te� poderwa�a i spojrza�a. M�� Barbary robi� to, co powinien, mianowicie otula� pod ko�dr� akumulator angielskim kocem. Doprawdy, na stosunek tych g�upich kobiet do jak najw�a�ciwszej i najs�uszniejszej troski ogarnia szczery niesmak...
Takiej samej troski spodziewam si�, m�j Najdro�szy, od Ciebie. Bo od niej nie, co do tego nie mam z�udze�. Prosi�am j�, �eby mi od razu sprawdzi�a ten akumulator i ci�nienie w oponach, ale odm�wi�a, twierdz�c, �e nie ma pieni�dzy. Zamierza zap�aci� rachunek telefoniczny, sam powiedz, czy nie idiotka? Niech spr�buje przejecha� na telefonie chocia� z p� kilometra!
Tak mnie wyprowadzi�a z r�wnowagi t� krety�sk� dba�o�ci� o g�upi, nieruchawy aparat, �e musia�am si� na niej zem�ci�. Uszczypn�am j� w palec spr�yn�, kiedy mi zdejmowa�a wycieraczki, chocia� w zasadzie by�am bardzo za zdj�ciem, bo ci�gle mnie m�czy�a my�l, �e je ukradn�. Troch� g�upio si� czuj� z tak� go�� przedni� szyb�, ale na szcz�cie jest pi�kna pogoda i nie rzuca si� to w oczy. Gdyby� sobie �yczy�, �ebym jej odm�wi�a pos�usze�stwa, tylko mi to powiedz. Spe�ni� natychmiast ka�de Twoje polecenie.
My�la�am, �e w niedziel� obie b�dziemy odpoczywa�y, bo wydawa�a si� kompletnie wyko�czona, ale wywarto na ni� jak�� presj� i musia�a wozi� r�ne osoby. Upa� by� straszliwy i w ko�cu, po ca�ym dniu, ju� w drodze powrotnej do domu, ca�kowicie przesta�a panowa� i nad sob�, i nade mn�. Musia�am sama jej pilnowa�, sama decydowa� o sposobie jazdy i sama si� stara�, �eby nie spowodowa� jakiego� niepo��danego wypadku. Potwornie to by�o m�cz�ce, dobrze chocia�, �e mi w tym zbytnio nie przeszkadza�a.
W pi�tek ONA uk�ada�a sobie kaba��, wiesz, tak� z kart, wyja�ni�a mi, o co w tym chodzi, i z tej kaba�y wysz�o jej, �e poderwa�e� tam jak�� pani�, kt�ra w ci�gu tygodnia oka�e si� beznadziejna i do kitu, i zaraz zostanie przez Ciebie porzucona, wi�c wcale si� tym nie przejmuj�. Wiem, �e wr�cisz do mnie st�skniony i kochaj�cy. Ch�tnie wyjecha�abym po Ciebie na dworzec, ale nie jestem pewna, czy ONA da si� nam�wi�, a sama, jak wiesz, niestety nie mog�... Szkoda.
Co do tej pani natomiast, jedno mnie tylko niepokoi. Ona m�wi, �e mo�esz od niej co� dosta�, nie wiem, co to mo�e by�, ale s�dz�c z tonu, co� przera�aj�cego. Zapewne jaki� przedmiot, truj�cy czy jadowity, kt�rego jad przechodzi na posiadacza i jako� tam si� potem uzewn�trznia. Przerazi�o mnie to, przyznam Ci si�, �e czym� takim by�abym zrozpaczona, nigdy przecie� nie wiadomo, czy w jakich� szczeg�lnych okoliczno�ciach nie przesz�oby i na mnie! Zgroza ogarnia na my�l, �e mog�abym dosta� na przyk�ad jakich� parch�w na karoserii...!!! Prosz� Ci�, m�j drogi, nie ulegnij �adnym namowom, nie bierz tego od tej pani...
Jestem pewna, �e mi odpiszesz. ONA my�li, �e do niej napiszesz tak�e, ale ja s�dz�, �e b�dziesz wola� korespondowa� ze mn�. Gdyby� chcia�, �ebym jej co� powt�rzy�a, prosz� bardzo, mog�. Na pewno wolisz mnie ni� j�, jestem m�odsza od niej, �adniejsza i bez por�wnania bardziej pos�uszna.
Ca�uj� Ci�, m�j Najdro�szy, i warcz� specjalnie dla Ciebie, subtelnie i czule. Wracaj do mnie jak najpr�dzej! Wierz�, �e b�dziesz mi wierny i �e b�dziesz mnie zawsze kocha� tak, jak ja Ciebie.
Twoja na wieki, st�skniona i kochaj�ca
SKODA
M�j Najdro�szy W�a�cicielu!!!
Pisz� do Ciebie, chocia� mi jeszcze nie odpisa�e� i chocia� ONA m�wi, �e w ten spos�b si� ha�bi� i trac� w Twoich oczach. Ale po pierwsze, wierz�, �e mi odpiszesz, po drugie, jestem za Tob� tak st�skniona, �e nie mog� si� powstrzyma�, a po trzecie, musz� Ci na ni� naskar�y�.
ONA sobie naprawd� za du�o pozwala! Chcia�abym wiedzie�, jak d�ugo jeszcze b�dzie wozi�a mn� t� wstr�tn� makulatur�?! Co ONA sobie my�li, c� ja jestem, �mietnik miejski czy co?! I gdyby to chocia� w baga�niku, ale nie, na moim tylnym siedzeniu!!! Znios�a j� z g�ry trzy dni temu i do tej pory nie potrafi dotrze� do sk�adnicy we w�a�ciwych godzinach! M�wi, �e to Ty kaza�e� jej usun�� to z domu, bardzo dobrze, niech usuwa, ale przecie� nie kosztem mojego wn�trza! Jestem oburzona i uwa�am, �e powiniene� jej powiedzie� par� s��w!
Na domiar z�ego zmartwi�am si� ogromnie moim filtrem. W warsztacie powiedzieli, �e w �adnym wypadku nie nale�y go p�uka�, bo tam jest uszczelka, kt�ra potem puszcza, i nie ma si�y, trzeba kupowa� nowy. Podobno filtr�w nie ma. Nie mog� tej wstr�tnej zo�zy nam�wi�, �eby spr�bowa�a sprawdzi�, czy gdzie� nie dostanie, bo mo�e jednak s�. Ca�y czas zas�ania si� brakiem pieni�dzy, co zaczyna mnie denerwowa� prawie tak samo jak Ciebie. Dobrze chocia�, �e wcale mn� tak du�o me je�dzi, Ty je�dzi�e� wi�cej.
Dzisiaj lata�a jak kot z p�cherzem, w��czy�a mnie po ca�ym mie�cie, usi�uj�c po�yczy� od kogo� przynajmniej n�dzne par� z�otych, i s�usznie, bo przecie� ju� zupe�nie nie mia�am benzyny. Prawdopodobnie w ko�cu jej si� to uda�o, poniewa� kupi�a mi dziesi�� litr�w. Wola�abym, �eby kupi�a dwadzie�cia, ale upar�a si�, �e nie ma za co. Idiotyczny argument. Naprawd� zaczynam traci� do niej cierpliwo��, ostatecznie od czego ONA jest? Jak �mie nie mie� dla mnie pieni�dzy?!
Nie by�y�my nawet w �adnym sklepie, chocia� jutro jest �wi�to, nie wiem, co ONA b�dzie jad�a. Zamierza si� zag�odzi� czy co? Powiedzia�a, �e je�li jutro b�dzie �adna pogoda, zn�w mnie umyje, ale nie jestem z tego zadowolona. ONA mnie myje nad Wis��, wiesz gdzie, tam daleko za Wa�em Miedzeszy�skim, w pobli�u miejsca, gdzie odpad�a mi rura. Jak dla mnie, to ta woda wcale nie jest dostatecznie czysta, Wis�� p�ynie po wierzchu co� takiego dziwnego, co budzi we mnie obrzydzenie. ONA m�wi, �e to jest homogenizowane �ajno, i mo�liwe, �e ma racj�. Wszyscy ludzie wchodz� w to z wiaderkami, stoj� i patrz� do�� beznadziejnie, czekaj�c na jaki� czystszy kawa�ek wody. ONA ostatnio nie wytrzyma�a, przesta�a czeka� i zacz�a odgarnia� to szczotk�, przy czym wstyd mi by�o za ni�, bo wygl�da�a, jakby zwariowa�a i zamiata�a Wis��. �eby chocia� pomog�o, ale i to nie, tyle zyska�a, �e jej to zosta�o na szczotce.
Tak bym chcia�a wyjecha� po Ciebie na dworzec, ci�gle o tym my�l�, ale nie wiem, czy si� zgodzisz, bo przecie� ONA by te� musia�a jecha�, a jestem pewna, �e wcale jej nie chcesz ogl�da�. �adna przyjemno�� przebywa� w jej towarzystwie, bo wygl�da, powiem Ci szczerze, beznadziejnie. Chodzi w k�ko w jednej kiecce i m�wi, �e nie mo�e w�o�y� �adnej innej, bo nie ma letniej torebki. Co nas to obchodzi, �e ONA nie ma torebki? Zupe�nie nie rozumiem, jak mo�e si� komukolwiek podoba�, i co ci faceci w niej widz�. Jeden przyczepi� si� w�a�nie przy ostatnim myciu nad Wis��, mnie on si� wcale nie podoba� i jej, o ile wiem, te� nie, ale ONA jemu tak. Pewnie ma z�y gust. Gdyby zacz�a z nim jakie� konszachty, od razu Ci o tym napisz�.
Nie jestem pewna, czy uda mi si� z ni� jako� trwale zaprzyja�ni�, odnosz� wra�enie, �e ONA nie ma dla mnie serca. Na pocz�tku, jeszcze w zimie, mia�a a� za wiele, ale potem jako� straci�a. Wcale mnie to nie martwi, w zupe�no�ci wystarczy mi jeden w�a�ciciel, szczeg�lnie, �e tym w�a�cicielem jeste� Ty. Ty mnie kochasz, a ONA mnie tylko u�ywa. No owszem, opiekuje si� i robi dla mnie r�ne rzeczy, ale to z obowi�zku. A przedtem te� mnie kocha�a, kto wie, czy nie bardziej od Ciebie. Ciekawe, co jej si� sta�o... Wiesz, podejrzewam, �e zrobi�a si� po prostu zazdrosna, oszala�a chyba do reszty.
Przyszed� do mnie jaki� cz�owiek, kiedy sta�am na parkingu przed Teatrem Wielkim, obchodzi� tak ca�e towarzystwo, a sta�o nas tam do�� du�o, i wetkn�� mi za wycieraczk� jak�� kartk�. Wycieraczki mia�am, ubrana by�am kompletnie, bo poprzednio m�y� deszcz. ONA t� kartk� potem wyj�a. Cz�owiek reklamowa� jaki� warsztat, kt�ry wykonuje zabezpieczenie przed kradzie�� i tym podobne us�ugi. ONA t� kartk� schowa�a dla Ciebie, nawet jej nie czytaj�c porz�dnie, ale nie radz� Ci z tego korzysta� i zaraz Ci powiem dlaczego. Okropna historia!
Okazuje si�, �e narwa� si� na to Stefanek, ten wasz znajomy. Mia� tak� instalacj�, kt�ra wy�a, je�li kto� niepo��dany pr�bowa� dosta� si� do samochodu, trzeba j� by�o ci�gle w��cza� i wy��cza�. W��czy� j�, kiedy poszed� na bryd�a na G�rno�l�skiej, a swojego Wartburga zostawi� na ulicy. By�y�my przy tym, wszystko widzia�am i dysza�am, bo ONA te� gra�a w tego bryd�a, a mnie postawi�a akurat tu� przy Wartburgu. Grali okropnie d�ugo, wyszli dopiero o pierwszej, rozmawiali i zrozumia�am, �e Stefanek wygra� jakiego� szlema czy co� w tym rodzaju. By� tym tak nieprzytomnie przej�ty, �e zapomnia� o swoim zabezpieczeniu. Wetkn�� kluczyk w drzwiczki i w�wczas zacz�o wy�.
Ale jak wy�...! Wyobrazi� sobie tego nie potrafisz, my�la�am, �e og�uchn�, istny koniec �wiata, wy�o i wy�o jak w�ciek�e. Stefanek wyszarpn�� kluczyk, usi�owa� wy��cza� instalacj�, bezskutecznie, bo co� mu si� zablokowa�o. Porobi�y si� straszne rzeczy, ludzie zacz�li wylatywa� z dom�w, przyjecha�a milicja, kto� wyla� z okna wiadro wody, a to ci�gle wy�o. Stefanek o ma�o nie oszala�, pr�bowa� wy��cza� wszystko, co popad�o, milicja mu pomaga�a, ludzie wymy�lali i awanturowali si�, zapali� silnik, przez co wycie si� jeszcze wzmog�o, by�o coraz gorzej. W ko�cu odjecha�, ca�y czas wyj�c o wiele lepiej ni� stra� po�arna, pojecha� nad Wis�� i tam wreszcie uda�o mu si� to zepsu�. A ju� by� podobno bliski zepchni�cia samochodu do wody. No i wysz�o na jaw, �e robi� to swoje zabezpieczenie w�a�nie w tamtym warsztacie. Wprawdzie przyzna� si�, �e co� tam sobie samodzielnie ulepszy�, ale pomimo to nie radzi�abym Ci go na�ladowa�. Gdyby, nie daj Bo�e, pad�o na mnie i ja bym tak wy�a... Nie wiem, ale chyba nie prze�y�abym takiej straszliwej kompromitacji. Ten wartburg musi by� z kamienia, skoro to zni�s�!
Wr�ci�a z urlopu ta jej ruda przyjaci�ka, Krystyna, kt�r� ostatnio kaza�e� mi tak cz�sto obs�ugiwa�. Natkn�a si� na mnie na mie�cie, kiedy sta�am przed sklepem, zatrzyma�a si� i czeka�a bardzo d�ugo, bo by�a pewna, �e to Ty mn� je�dzisz i zaraz si� poka�esz. Nie wiedzia�a, ze wyjecha�e�. Rozmawia�a ze mn� i pyta�a, gdzie m�j pan, ale nic jej nie odpowiedzia�am. Poczu�a si� tak zaskoczona, kiedy ze sklepu wyszed�e� nie Ty, tylko ONA, �e w og�le zapomnia�a, dok�d chcia�a jecha�. M�wi�a, �e na �oliborz, potem, �e na Wol�, potem, �e na jaki� dworzec, a� w ko�cu ca�kiem zrezygnowa�a, chocia� ONA proponowa�a, �e j� podrzuci. ONA jej nie lubi, tej Krystyny, i wyznam Ci szczerze, �e ja te� za ni� nie przepadam. Chwilami czuj� do niej nawet wyra�n� niech��, nie wiem dlaczego. Mo�e z tego wzgl�du, �e jest jaka� taka pewna siebie, agresywna, zagarnia Ci� sobie wr�cz bezczelnie, a do mnie odnosi si� lekcewa��co, jakbym si� w og�le nie liczy�a. Jakbym by�a byle jakim przedmiotem, a nie najwi�ksz� mi�o�ci� Twojego �ycia. Nie, stanowczo jej nie lubi�!
Nie mog� si� doczeka� Twojego powrotu, a jeszcze tyle czasu...
Ca�uj� Ci�, m�j Skarbie, i czekam, st�skniona.
Wy��cznie Twoja
SKODA
Jak to, wi�c mi nie odpisa�e�?! Do niej napisa�e�, a do mnie nie?! Jak mog�e�...?!!!
Jestem naprawd� niemile zaskoczona, rozczarowana, dotkni�ta i je�li Ci to przebacz�, to tylko dlatego, �e w li�cie do niej okaza�e� takie zainteresowanie mn�, �e a� ONA poczu�a si� ura�ona.
- Jedno parszywe ko�o tego samochodu - powiedzia�a z rozdra�nieniem - obchodzi go tysi�c razy wi�cej ni� ja w ca�o�ci!
No pewnie, a c� ONA sobie wyobra�a�a?! Od razu pocieszy�am si� troch� i uspokoi�am, chocia� zirytowa�a mnie ta jej g�upia uwaga. Parszywe ko�o, rzeczywi�cie...! Sama jest parszywa!
Zem�ci�am si�. Kosztowa�o mnie to du�o samozaparcia, ale trudno, przemog�am si� i przebi�am sobie d�tk�. Nie uczyni�am tego nagle, bo si� ba�am, �e ta idiotka zg�upieje i zrobi mi co� z�ego, tylko powoli i �agodnie wypu�ci�am powietrze na mie�cie, w starannie wybranym miejscu, tu� obok stacji obs�ugi. Poczu�a to natychmiast, a przy tym wszyscy wok� zacz�li jej zwraca� uwag�, machaj�c r�kami. Przejecha�a ostro�nie kilkana�cie metr�w do tej stacji obs�ugi, tam jej zmienili ko�o, za�o�yli zapasowe i wtedy nie pozosta�o jej ju� nic innego, jak tylko sprawdzi� ci�nienie we wszystkich. Ja wiedzia�am, �e mam wsz�dzie za ma�o, ONA si� o tym przekona�a dopiero przy sprawdzaniu. Od razu te� kazali obejrze� akumulator, z kt�rego wszystko wyparowa�o, wi�c doleli wody. Mo�liwe, �e destylowanej, a mo�liwe, �e z kranu. Blada by�a na twarzy przez ca�y czas i w�osy sta�y jej d�ba na g�owie, bo mia�a przy sobie tyko siedemdziesi�t z�otych, a nie wiedzia�a, ile to b�dzie kosztowa�o. Teraz musi odda� moj� d�tk� do wulkanizacji i chce czy nie chce, niech si� stara o pieni�dze. W najbli�szym czasie zamierza mnie zawlec do Gdyni, bo wraca z Kanady ta jej ciotka i rodzina chce po ni� wyjecha�. Ciotka wraca Batorym. Pojad� dla �wi�tego spokoju, raczej niech�tnie, ale pojad�, bo po tej d�tce co� jej si� ode mnie nale�y. Z zadowoleniem stwierdzam, �e j� mocno wystraszy�am. Licz� przy tym na to, �e wreszcie uwolni mnie od tej obrzyd�ej makulatury, kt�ra zajmuje ca�e tylne siedzenie i nie zostawia miejsca dla pasa�er�w. B�dzie zmuszona, bo rodzina razem z makulatur� w �aden spos�b si� nie zmie�ci.
Tw�j znajomy um�wi� si� z ni�, �e przy�le jej szczeg�owe sprawozdanie z wydarze�, zwi�zanych z tym Mikrusem g��wnego ksi�gowego waszej instytucji. On si� nazywa Morsakiewicz, ten g��wny ksi�gowy, prawda? Ma to by� wyja�nienie w kolejnych punktach ca�ej tej tajemniczej historii, kt�ra si� tak dziwnie sko�czy�a. Sama jestem jej ciekawa i mam nadziej�, �e te� si� dowiem.
Oczywi�cie, Ukochany m�j, �e po przyspawaniu rury warcz� zupe�nie inaczej i znacznie sympatyczniej, jak mo�esz w og�le pyta�?! Od pocz�tku przecie� warcza�am subtelnie i cicho i nie rozumiem, sk�d Ci si� wzi�y jakie� w�tpliwo�ci. Dla Ciebie b�d� warcza�a jeszcze pi�kniej! Ca�uj� Ci�, m�j najdro�szy W�a�cicielu, chocia� jestem na Ciebie jeszcze odrobin� obra�ona. Mam nadzieje, �e do mnie jednak napiszesz, a w ka�dym razie uca�ujesz mnie z uczuciem ju� na Dworcu G��wnym. Przecie� chyba ta obrzydliwa megiera jednak po Ciebie wyjedzie?
Do zobaczenia, m�j Skarbie!
Zawsze Twoja
SKODA
M�j najdro�szy Panie i W�adco!
Pisz� od razu, chocia� od Ciebie nic jeszcze nie zd��y�o przyj��. bo ta historia mikrusa Morsakiewicza jest wr�cz niesamowita. Budzi doprawdy mieszane uczucia, od rozbawienia po zgroz�. Opisz� Ci j�, p�ki jeszcze pami�tam, bo ta kretynka oczywi�cie po�yczy�a komu� ca�y spis wydarze� i zdaje si�, �e nie odzyska go ju� nigdy.
Ot� zacz�o si� od tego, �e Morsakiewicz pojecha� po mikrusa razem z synem, ten syn, jak wiesz, jest ju� doros�y i ma prawo jazdy, i odebrali samoch�d gdzie� na .Pradze albo na �eraniu, albo w jakim� punkcie Motozbytu, miejsca nie jestem pewna, bo ONA je zlekcewa�y�a. Odebrali w ka�dym razie po po�udniu i ruszyli do domu.
Prowadzi� Morsakiewicz, jecha� normalnie, syn siedzia� obok i �aden z nich nie m�g� zrozumie�, dlaczego wszyscy inni kierowcy wygra�aj� im pi�ciami albo pukaj� si� w g�ow�. Nat�enie tych gest�w ros�o po ka�dym skr�cie i syna wreszcie co� tkn�o. Poprosi�, �eby ojciec si� zatrzyma�, wysiad�, obejrza� samoch�d i powiedzia�:
- Tato, wrzu� prawy migacz. Morsakiewicz wrzuci�.
- Nie - powiedzia� syn. - Nie lewy, tylko prawy!
- Przecie� wrzucam prawy! - zdziwi� si� Morsakiewicz.
Okaza�o si�, �e kierunkowskazy dzia�aj� odwrotnie. Zawr�cili czym pr�dzej do tego miejsca odbioru, tam im poprawili t� instalacj�, wyjechali ponownie i bardzo szybko zacz�o si� to samo, wygra�anie pi�ciami i pukanie w g�ow�. Zn�w si� zatrzymali, sprawdzili, stwierdzili, �e tym razem kierunkowskazy dzia�aj� r�wnocze�nie, oba razem, wi�c zn�w zawr�cili do punktu wyj�cia i Morsakiewicz nawet zrobi� co� w rodzaju awantury. Naprawiali znacznie d�u�ej i w ko�cu powiedzieli do niego takie s�owa:
- Panie, na to nie ma si�y. Albo b�d� dzia�a�y odwrotnie, albo razem, albo wcale. Co pan wybiera?
Morsakiewicz wybra� odwrotnie i powiedzia�, �e si� przyzwyczai. Pojechali wreszcie do domu i Morsakie-: ju� teraz bardzo pilnowa�, �eby wrzuca� lewy zamiast prawego, wi�c dojechali szcz�liwie. Moim zdaniem, ten mikrus to zupe�ne t�pad�o i by�o mu wszystko jedno, w jakim �wietle si� zaprezentuje, jednostka bez honoru i ambicji.
Zaraz drugiego dnia, tak jakby pojutrze, wysiad� w nim skrzynia bieg�w. Morsakiewicz by� na mie�cie blisko tego macierzystego warsztatu, poszed� tam na piechot�, zg�osi� reklamacj�, wzi�li mikrusa na hol przywlekli do siebie i naprawili. Morsakiewicz zn�w wyjecha�, przyjecha� do domu, ale nazajutrz rano nit m�g� ruszy�, bo �aden bieg nie wchodzi�. Przez telefon zrobi� porz�dn� awantur�, przyjechali, zabrali samoch�d, ale za holowanie musia� zap�aci� oddzielnie, bo nie wchodzi�o w zakres reklamacji. Po dw�ch dniach odebra� to g�upie pud�o, dotar� do domu i wtedy �ona powiedzia�a, �e on si� obchodzi z samochodem �le i brutalnie, wi�c teraz ona b�dzie je�dzi�. Rzeczywi�cie, je�dzi�a szcz�liwie ca�e dwa dni.
Trzeciego dnia nast�pi�o co� przera�liwie kompromituj�cego. Ten mikrus mia� przedziwn� w�a�ciwo��, kt�rej, przyznam Ci si�, ja sama nie rozumiem i nie potrafi�abym na�ladowa�. Ot� przy hamowaniu, a �ci�lej ju� po zahamowaniu, kiedy powinien by� sta� w miejscu, robi� jeszcze jaki� taki skok do przodu, zupe�nie niespodziewany, i dopiero potem si� zatrzymywa�. Morsakiewiczowa ju� o tym wiedzia�a, ale jeszcze nie by�a przyzwyczajona. Jecha�a alej� Niepodleg�o�ci w kierunku Cha�ubi�skiego i znalaz�a si� na rogu Koszykowej. Z Koszykowej, z prawej strony, wyje�d�a� mercedes, kt�ry skr�ca� w lewo, w alej� Niepodleg�o�ci. Musia�a go przepu�ci�, wi�c zahamowa�a, ale zapomnia�a o tym skoku, a by�a blisko, no i mikrus wykona� sw�j skok. Trafi� w mercedesa akurat w chwili, kiedy mercedes by� na �uku i pcha�a go si�a od�rodkowa, wystarczy�o lekkie pukniecie, �eby si� przewr�ci� do g�ry nogami, a mikrus, oczywi�cie, po tym wyczynie znieruchomia�.
Morsakiewiczowa prze�y�a straszne chwile, bo nie tylko przyjecha�a milicja, ale zebra� si� t�um ludzi i wszyscy bili brawo i krzyczeli:
- Panie w�adzo, nagrod� trzeba da�, a nie kara�, mikrus przewr�ci� mercedesa...!
Wyobra�am sobie uczucia tego nieszcz�snego mercedesa...! Potworne! A ten tumanowaty Mikrus w og�le si� tym nie przejmowa�!
Nast�pnie zn�w nawali�a w nim skrzynia bieg�w, nawala�a tak raz za razem, po ka�dej naprawie przeje�d�a� ledwie kilkana�cie kilometr�w i wreszcie zdenerwowali si� wszyscy. W warsztacie poinformowali Morsakiewicza, �e skrzynie bieg�w generalnie stanowi� s�aby punkt mikrus�w i t� u niego trzeba wymieni� na inn�. Przyjecha�a ekipa z Mielca i zamieszka�a u Morsakiewicza, bo diet na hotel nie mieli.
Morsakiewicz, jak wiesz, mieszka w domkach fi�skich na Wawelskiej. Rozlokowali si� tam jako� i przez trzy dni Morsakiewiczowa musia�a ich karmi�, m�wi�a, �e wychodzi jej na to trzy kilo kie�basy, dwadzie�cia jajek i litr w�dki dziennie i tak kosztownych go�ci jeszcze dotychczas nie mia�a. Wymienili t� skrzyni� bieg�w. Nowa dzia�a�a dobrze, nie psu�a si�, wi�c Morsakiewicz nabra� odwagi i postanowi� jecha� z rodzin� samochodem na urlop.
Co mu wpad�o do g�owy, �eby wybra� si� do Bia�owie�y, nikt nie potrafi� zrozumie�, a on potem sam sobie bardzo si� dziwi�. Oczywi�cie nowa skrzynia bieg�w wysiad�a mu dok�adnie w �rodku puszczy p�nym popo�udniem. Dooko�a nie by�o �ywego ducha, to znaczy ludzi, bo zwierz�ta owszem. Sta� tam i sta�, zapad�a noc, jakie� okropne d�wi�ki rozlega�y si� dooko�a, wszyscy wiedzieli, �e tam s� �ubry, nied�wiedzie i dziki, ca�a rodzina schowa�a si� w samochodzie i trz�s�a si� ze strachu. Uwa�ali, �e dobrze by�oby rozpali� ognisko, ale bali si� wyj��, poza tym podobno straszliwie gryz�y tam komary. Nie wiem, czy te �ubry i nied�wiedzie powychodzi�y na szos�, oni twierdzili, �e tak, w ka�dym razie �ywi doczekali �witu, a o �wicie pojawi� si� jaki� traktor. Morsakiewicz rzuci� si� na traktorzyst�, rodzina kl�cza�a na drodze ze �zami w oczach i ten traktorzysta zgodzi� si� doholowa� ich do jakiego� ludzkiego miejsca. Za dwadzie�cia kilometr�w holowania za��da� dwustu z�otych, a Morsakiewicz zap�aci� bardzo ch�tnie, bo nie tylko wchodzi�y w gr� nied�wiedzie, ale nie mieli ju� tak�e nic do jedzenia.
Kilka dni urlopu sp�dzili tam, gdzie by� warsztat, skrzyni� bieg�w zn�w naprawiono i wr�cili do Warszawy. Morsakiewicz by� uparty i ponownie wybra� si� na jaki� wyjazd, niezbyt odleg�y, ale i tak z powrotem zosta� przywleczony. Na holu nauczy� si� ju� je�dzi� doskonale, tyle �e wypada�o mu to dosy� kosztownie.
O ile sobie przypominam, bo spis wydarze�, jak Ci m�wi�am, ju� przepad�, mikrus nie ograniczy� si� do skrzyni bieg�w, psu� wszystko, co tylko da�o si� zepsu�. Urywa� linki sprz�g�a i gazu, robi� jakie� sztuczki z pr�dnic�, za pomoc� tego swojego skoku porozbija� r�ne rzeczy i w rezultacie Morsakiewicz obliczy�, �e jeden przejechany samodzielnie kilometr kosztowa� go dwie�cie dwadzie�cia z�otych. Powiedzia�, �e na takie sumy go nie sta�, taks�wki wypadaj� znacznie taniej i zdecydowa� si� tego tumana sprzeda�.
Da� og�oszenie i zg�osi�o si� jakie� m�ode ma��e�stwo. W pierwszej chwili Morsakiewicz chcia� dosta� za sw�j cudowny samoch�d trzydzie�ci tysi�cy z�otych, tale w gruncie rzeczy jest przecie� cz�owiekiem przyzwoitym, wi�c sumienie go ruszy�o. U�wiadomi� sobie, j jakim okropie�stwem zamierza tych niewinnych ludzi i obdarzy�, i wycofa� si� z transakcji. To znaczy, usi�owa� wycofa� si� z transakcji, ale nowi nabywcy mu na to nie pozwolili, naparzyli si� na tego mikrusa do szale�stwa i uparli si� przy zakupie. Wobec tego Morsakiewicz uleg�, ale obni�y� cen�, powiedzia�, �e chce tylko dwadzie�cia pi�� tysi�cy.
No i tu nast�pi�o to dziwactwo, kt�rego tak d�ugo nikt nie m�g� zrozumie�. Owo m�ode ma��e�stwo te� zalicza�o si� do ludzi uczciwych i przyzwoitych. Powiedzieli, �e nie mog� go krzywdzi�, nie zgodzili si� na obni�k� i trwali przy trzydziestu tysi�cach. Morsakiewicz si� zdenerwowa�, trzydziestu nie chcia�, oni si� zaci�li, pok��cili si� i w ko�cu dosz�o do tego, �e wzajemnie wytoczyli sobie spraw� s�dow� o sporn� sum� pi�ciu tysi�cy z�otych, kt�re pchali w r�ce jedni drugim i nikt ich nie chcia� wzi��.
Morsakiewicza wreszcie pohamowali koledzy, spytali go, czy zwariowa� do reszty, przecie� zna s�downictwo, chyba straci� rozum, skoro rzuca si� w to bagno. Morsakiewicz oprzytomnia�, wycofa� pozew, wzi�� te pi�� tysi�cy, ale czu� si� moralnie upad�y i by� pe�en rozgoryczenia. Jeszcze mia� nadziej�, �e mikrus spod domu w og�le nie ruszy i oni sami si� przekonaj�, ale nic podobnego nie nast�pi�o. Mikrus ruszy� i odjecha�, jakby mu nagle skrzyd�a wyros�y.
Dla mnie to wszystko razem jest wprost okropne i nie do poj�cia. Mikrus skompromitowa� si� nieodwracalnie, na jego miejscu spali�abym si� ze wstydu. Tak si� jednak�e zastanawiam, �e mo�e on po prostu nie lubi� Morsakiewicza i chcia� nale�e� do kogo� innego, a nie mia� innego sposobu zmieni� w�a�ciciela, jak tylko za pomoc� kompromitacji. To te� mo�liwe i pod tym wzgl�dem mog�abym go nawet zrozumie�...
Co za szcz�cie, �e moim w�a�cicielem jeste� Ty...!
Ca�uj� Ci�, m�j Najdro�szy
Twoja
SKODA
M�j Ukochany W�a�cicielu !!!
Och, no dobrze, rozumiem. U�ciski i uca�owania od Ciebie ONA mi przekaza�a. To przykre, nie dostawa� bezpo�redniej korespondencji, ale godz� si� z tym, bo rozumiem, �e nasze wzajemne uczucie jest zarazem nasz� wsp�ln� tajemnic�. Wyczuwam Twoj� mi�o�� nawet w s�owach skierowanych do niej.
W�a�ciwie ONA sama mnie w tym utwierdzi�a. Nad�a si� i rozz�o�ci�a na Ciebie, ca�y czas jest w�ciek�a, rozgoryczona i obra�ona, m�wi, �e do mnie zwracasz si� znacznie czulej ni� do niej i okazujesz mi znacznie wi�cej zainteresowania. A podobno powiniene� j� kocha�. C� za idiotka...! Te jej g�upie z�udzenia s� tak przygn�biaj�co uporczywe, �e chwilami odczuwam dla niej lito��. Nieszcz�sna, za�lepiona kretynka!
Spotka�y�my Kwiatkowskiego, kt�ry pod�o�y� Ci �wini�. Powiedzia�, �e wcale nie protestuje przeciwko przywo�eniu jej do jego gara�u i je�eli Ty nie pozwalasz jej tam je�dzi�, to czynisz to z w�asnej inicjatywy. Dawa� do zrozumienia, �e, jego zdaniem, musisz mie� w tym jakie� w�asne cele, kt�re ukrywasz i przed ni�, i przed nim, i w dodatku zdradzi�, �e Krystyna tam kiedy� by�a. ONA poczu�a si� t� informacj� wstrz��ni�ta, ale objawi�a sw�j wstrz�s dopiero po po�egnaniu Kwiatkowskiego, bo przy nim symulowa�a spok�j i oboj�tno��. Potem za� o ma�o nie wpakowa�a mnie pod tramwaj. Jecha�a zupe�nie nieprzytomnie, zn�w musia�am sama pilnowa�, �eby nie pope�ni�a jakiej� g�upoty.
Nie rozumiem, o co jej chodzi, ten gara� Kwiatkowskiego jest przecie� nie dla niej, tylko dla mnie, ONA mo�e si� my� gdzie indziej! To ja powinnam by� zdenerwowana brakiem dost�pu do ciep�ej wody! Zauwa�y�am, �e najbardziej wp�yn�a na ni� wiadomo�� o Krystynie, nie pojmuj�, co j� to obchodzi, ten volkswagen Krystyny jest ma�y i jego mycie wcale mi nie przeszkadza�o, a poza tym teraz, kiedy Ciebie nie ma, Krystyna r�wnie� tam nie bywa. Nie, doprawdy, zupe�nie tych jej stan�w nie rozumiem.
A propos mycia, to ONA myje mnie nie tak starannie jak Ty. Zrezygnowa�a wprawdzie z homogenizowanego �ajna w Wi�le i znalaz�a sobie jakie� jeziorko daleko za Grochowem, nawet czyste, ale co z tego, skoro po myciu ONA mnie wcale nie smaruje �adn� past� ani kremem, a� si� boj�, �e mi karoseria spierzchnie, a poza tym wyje�d�a si� stamt�d po piachu i na szosie zn�w jestem zakurzona prawie tak jak przed myciem. Powiniene� by� jednak dopu�ci� j� do gara�u Kwiatkowskiego, nie zwa�aj�c na jego g�upie intrygi.
T�skni� do Ciebie i doczeka� si� ju� nie mog�, kiedy wr�cisz! Ten miesi�c Twojej nieobecno�ci wlecze si� po prostu w niesko�czono��! Przygl�dam si� innymi w�a�cicielom przy rozmaitych okazjach i wyra�nie widz�, �e w por�wnaniu z Tob� s� to same ��oby, gbury j i niewydarzone ohydy. M�j Najdro�szy, Ukochany, Ty jeste� jeden na �wiecie i dla Ciebie tylko chc� warcze� ] i je�dzi�! Wiem, �e ja dla Ciebie te� jestem jedyna na �wiecie...
Jutro po po�udniu jedziemy do Gdyni, bo przyje�d�a z Kanady Batorym ta ciotka. Nie jedziemy same, zabieramy jej matk� i jeszcze jedn� ciotk�, a wracamy pojutrze. B�dziemy tam nocowa�, bo Batory ma przybi� pojutrze rano, nie wiadomo o kt�rej godzinie. Makulatur� dzisiaj wreszcie usun�a.
O ile� pi�kniejsza by�aby ta podr�, gdyby� to Ty mn� jecha�! Ca�uj� Ci�, m�j Umi�owany, czule i nami�tnie, i t�skni�...
Twoja na zawsze
SKODA
M�j Ukochany W�adco!!!
S�uchaj, co prze�y�am, tego ludzkie s�owo nie opisze! Co za podr� potworna, co� mi si� sta�o! Zdenerwowana jestem do szale�stwa, chocia�, zdawa�oby si�, dolegliwo�� min�a, ale nie jestem tego pewna i nie wiem, co mi by�o. Poza tym, wycieraczki...!!! Nie, czekaj, musz� Ci to powiedzie� po kolei, musz� si� wy�ali� przed Tob�, wyp�aka�, bo inaczej si� nie uspokoj�! Jakie to szcz�cie, �e zobacz� Ci� ju� za osiem dni!
W tamt� stron� wszystko by�o w porz�dku i nazajutrz rano te�. Ta jej rodzina polecia�a do portu ju� o wschodzie s�o�ca, ale ONA mia�a dosy� przytomno�ci umys�u, �eby si� bez potrzeby nie �pieszy�, i obie pojecha�y�my dopiero w po�udnie. Batory istotnie przyp�yn�� bardzo rano, ale najpierw d�ugo sta� na redzie, dopiero potem przybi�, potem zacz�o si� wysiadanie i kontrola celna, nast�pnie za� ta jej ciotka zagin�a. Pokaza�a si� im z daleka o wp� do pierwszej, po czym gdzie� przepad�a i nie mo�na jej by�o znale��. One wszystkie ju� zacz�y rwa� w�osy z g�owy na my�l, �e mo�e' straci�a rozum, wioz�a co� nielegalnego i przymkn�li j�, ale znalaz�a si� o wp� do czwartej. Sama ju� zaczyna�am by� ciekawa, co si� z ni� sta�o.
To wariatka, mam wra�enie. Okaza�o si�, �e z ciekawo�ci zosta�a za jakimi� dziwnymi lud�mi, kt�rzy wie�li potworny baga�, skrzynie wielko�ci wagon�w kolejowych, poniewa� koniecznie chcia�a zobaczy�, co oni tam maj� i jak ich kontrola celna potraktuje. Ciekawo�� zem�ci�a si� na niej, bo oni wie�li b�bny murzy�skie, ca�� kolekcj�, od takich ma�ych do takich jak p� s�onia, i w pierwszej chwili nikt nie wiedzia�, jak je ocli�. W gr� wchodzi�y podobno rozmaite mo�liwo�ci, instrumenty muzyczne, artystyczne wyroby ludowe, przedmioty u�ytkowe ze sk�ry i co� tam jeszcze, i ca�a kontrola celna przez par� godzin zaj�ta by�a wy��cznie murzy�skimi b�bnami. No i w rezultacie ta ciotka musia�a to wszystko przeczeka�, a sama mia�a trzy walizki na krzy� i prawie nie zwr�cili na ni� uwagi. Pojawi�a si� wreszcie po b�bnach i ruszy�y�my do Warszawy o �adne kilka godzin p�niej, ni� by�o w planach.
Pogoda si� popsu�a, przed Elbl�giem zaczai kropi� deszcz, a ja, oczywi�cie, nie mia�am na sobie wycieraczek. ONA je zdj�a po poprzednim deszczu, jaki� czas by�a pogoda, i kompletnie o nich zapomnia�a. Ju� nic specjalnie z�ego nie b�d� o niej m�wi�a, bo zdaje si�, �e prze�y�a prawie tyle samo co ja, a nie wszystko jest jej win�. Ale wycieraczki z pewno�ci�...! Dosy� d�ugo jecha�a w tym deszczu z nadziej�, �e przestanie pada�, a� w ko�cu, mi�dzy Elbl�giem i Pas��kiem, zdecydowa�a sieje za�o�y�. Deszcz la� ju� bardzo porz�dnie i dok�adnie zmywa� mi szyb�, widoczno�� zrobi�a si� nawet niez�a i mog�yby�my jecha� dalej bez wycieraczek, gdyby nie to, �e wszystkie przeje�d�aj�ce samochody potwornie chlapa�y. Zatrzyma�a mnie wi�c, wysiad�a i zacz�a je zak�ada�.
Pomaga�am jej wszelkimi si�ami, ale nie wiem, zdenerwowana by�a czy co, bo praw� za�o�y�a dobrze, a lewej, nie uwierzysz, ukr�ci�a �eb od �ruby! Horpyna si� nagle znalaz�a, jak przychodzi co do czego, to nie ma si�y w r�ku, tego nie zrobi, tamtego nie zdo�a, a tu ni z tego, ni z owego docisn�a tym kluczem, jakby zamyka�a w�az do �odzi podwodnej! Chrupn�o tylko i do widzenia. I to lew�, wyobra�asz sobie?! Nie mog�a ukr�ci� prawej, je�li ju� musia�a co� ukr�ca�?
Wsiad�a i jecha�a dalej, tylko przedtem powiedzia�a, tak jakby do mnie, par� dziwnych s��w. Nie zrozumia�am ich. Prawa wycieraczka dzia�a�a, wi�c kaza�a swojej matce informowa� j�, co widzi. Lew� stron� szyby mia�a zamazan�, nie jecha�a zbyt szybko i ochlapywa�y mnie absolutnie wszystkie samochody, i te, kt�re nas mija�y, i te wyprzedzaj�ce. Jej matka widzia�a rozmaite rzeczy, raczej dziwne, a to jecha� przed nami znak drogowy, a to du�e drzewo wychodzi�o na szos�, a to zakr�t pojawia� si� w obie strony r�wnocze�nie. ONA g�upia�a z tego do reszty i ja chyba te�. By�am na ni� w�ciek�a, ba�am si� panicznie, �e przy�pieszy, nie �yczy�am sobie tego, bo w razie czego nie mog�abym sobie da� z ni� rady, to nie by�y warunki na wyczyny rajdowe, mo�liwe zatem, �e w tym, co nast�pi�o, mia�am sw�j udzia�. Ca�e moje wn�trze tak bardzo stara�o si� zwalnia�, �e wreszcie co� mi si� sta�o.
W pierwszej chwili nie zrozumia�am, co si� dzieje. Poczu�am jak�� dolegliwo��, jak�� przeszkod� i przerazi�am si�, bo nagle nie mog�am jecha� szybciej ni� sze��dziesi�t kilometr�w na godzin�, cho�bym nawet chcia�a. Uczyni�am kilka pr�b przy�pieszenia, ONA mi w tym pomaga�a, na nic, bez rezultatu. Ukochany m�j, to by�o straszne! Jakby parali� jaki� czy co, stara�am si�, czyni�am wysi�ki, ta wycieraczka sta�a mi si� ju� ca�kowicie oboj�tna, ONA widzi czy nie widzi, wszystko jedno, za wszelk� cen� chcia�am odzyska� moje mo�liwo�ci, moje si�y, moj� szybko�� i zryw, bez skutku! Potworne! Poj�am wtedy, zrozpaczona, �e nie obejd� si� bez pomocy lekarskiej...
ONA zrozumia�a to r�wnie�, ale dopiero wtedy, kiedy zaniecha�am stara� i pozwoli�am silnikowi zgasn��. Prosi� mnie o to, czu� si� bardzo zm�czony. Znajdowa�y�my si� ju� w pobli�u M�awy, si�dma wiecz�r, przy tej pogodzie zrobi�o si� ciemno, ruch na szosie zmala�, deszcz ci�gle pada�, sytuacja beznadziejna, bez ma�a jak u Morsakiewicza w puszczy. Ty wiesz, jak ONA si� odnosi do takich rzeczy, nie podnios�a maski, w og�le nawet nie wysiad�a, zapali�a papierosa i zacz�a ze mn� rozmawia�. Prosi�a mnie i zaklina�a, wzruszy�am si� w ko�cu, poza tym sama chcia�am wr�ci� do zdrowia silnik troch� odpocz��, uda�o mi si� nam�wi� go, �eby podj�� wysi�ki, no i zapali�. ONA dozna�a ulgi, ale ja ci�gle czu�am, �e nie jest dobrze. Ruszy�y�my dalej i za jaki� czas zrobi�o si� zn�w to samo. Zjecha�a na pobocze, zdecydowa�a si� otworzy� mask� i zajrze�, ale, rzecz jasna, bez �adnego skutku. Je�eli ja sama nie wiedzia�am, co mi jest, to sk�d ONA mog�a wiedzie�? Wpad�a w wyra�n� desperacj�, dooko�a pusto i ciemno, ruch na szosie kompletnie usta�, nie by�o kogo zatrzyma�, wreszcie pojawi� si� jaki� mercedes. Jecha� r�wnie� do Warszawy.
ONA go zatrzyma�a, kierowca robi� wra�enie przytomnego faceta, wi�z� swojego dyrektora, ale wcale si� nim nie przejmowa�, zostawi� go i zacz�� mnie ogl�da�. Razem z ni� zajrza� pod mask� i przede wszystkim sprawdzi� spraw� iskry.
- Benzyn� pani ma? - spyta�. - Bo iskra jest, wi�c mo�e benzyna nie dochodzi?
Benzyny mia�am prawie pe�ny bak i dochodzi�a, tego by�am pewna, oni te� to stwierdzili. ONA spr�bowa�a zapali�. Silnik odpocz�� i zn�w podj�� prac�, chocia� niech�tnie, przy czym nie chcia� powiedzie�, o co mu chodzi, i nie mog�am si� z nim porozumie�. Ten kierowca kaza� jej ruszy�, sam te� ruszy�, ale ba�am si� okropnie, �e zlekcewa�y sobie sytuacj�, zostawi nas na �asce losu i odjedzie, wi�c sama nam�wi�am silnik, �eby zn�w zgas�. Ujecha�a ledwo kilka metr�w. Kierowca wr�ci�, ponownie zacz�� sprawdza� i stwierdzi�, �e iskry nie ma. Sprawdzi� �wiece, sprawdzi� akumulator, zap�on, wszystko by�o w porz�dku, po czym iskra nagle si� pojawi�a Silnik zgodzi� si� na wsp�prac�. Wsiedli obydwoje, ONA i ten kierowca, ka�de oczywi�cie do siebie, ruszyli, kierowca w mercedesie ku mojemu przera�eniu od razu si� oddali�, a ja ci�gle nie mog�am jecha� szybciej ni� sze��dziesi�t. Ze zdenerwowania przesta�am czuwa� nad silnikiem i po jakich� dwustu metrach ten �ajdak zn�w zgas�. ONA by�a ju� bliska p�aczu, rodzinne baby na szcz�cie siedzia�y cicho i nie czepia�y si�. pociesza�y j� nawet, �e maj� du�o jedzenia, z g�odu nie umr�, wi�c mog� spokojnie czeka� mi�osierdzia pa�skiego.
Kierowca mercedesa wr�ci�. Zauwa�y�, �e ONA za nie jedzie, nie zwa�a� na swojego dyrektora i zawr�ci�, �eby jej pom�c, sarn zaintrygowany, co te� to mo�e by� za uszkodzenie. Sprawdzi� wszystko, co tylko , si� da�o sprawdzi�, obchodzi� si� ze mn� umiej�tnie, z czuciem i wpraw�, i w jego towarzystwie od razu troch� lepiej si� poczu�am. Idiotyczna iskra, na zmian�, to i pojawia�a si�, to znika�a. Kierowca nie potrafi� odgadn��, co to znaczy, ja sama te� nie rozumia�am, w ko�cu 'powiedzia�, �e b�dzie nas pilotowa�. ONA niech jedzie za nim, a on b�dzie uwa�a� i w razie gdyby to co� do reszty nawali�o, we�mie nas na hol. Silnik by�by nawet nie od tego, bo twierdzi�, �e mu si� strasznie �le pracuje i okropnie si� m�czy, z iskr� w�a�ciwie straci� kontakt, wola�by, �eby zostawi� go w spokoju, ale ja przerazi�am si� �miertelnie. By� wleczona na holu, bezwolna, zdana na �ask� jakiego� obcego mercedesa...!!! Tyle kilometr�w...!!! Nie, wszystko, byle nie to!
Uda�o mi si� tego leniwca ub�aga�, w�o�y�am w to ca�� dusz� i wreszcie zrezygnowa� z oporu. Zgodzi� si� wsp�dzia�a�, przynajmniej w pewnym stopniu. Ruszyli�my, ten kierowca przed nami, wci�� nie szybciej ni� sze��dziesi�t na godzin�. Przelotnie zastanowi�am si� nad niezwyk�� szlachetno�ci� tego cz�owieka, nie dziwi�abym mu si�, gdyby kt�ra� z nas chocia� jako� pi�knie i atrakcyjnie wygl�da�a, ale sk�d! Mo�esz sobie wyobrazi�, ja ub�ocona jak �wi�skie koryto, z od�aman� wycieraczk� i znarowionym silnikiem, ona brudna, zm�czona, z mokrymi str�kami zwisaj�cymi na twarz, istna mazepa! M�g�by ewentualnie by� zbocze�cem i mie� wypaczony gust, ale takie t�umaczenie te� odpada, bo co mu z nas przyjdzie, skoro ja ledwie si� ruszam, a z ni� razem siedz� w samochodzie trzy grube baby... Nie, nic innego nie mog�o to by�, tylko wielka, rzadko spotykana szlachetno��.
Deszcz przesta� pada�, a za to pojawi�a si� mg�a. Troch� nas to pocieszy�o, bo we mgle ten kierowca i tak nie m�g�by jecha� du�o szybciej, wi�c automatycznie mniej przez nas traci�, ale i tak dotar� do Warszawy o dwie godziny p�niej, ni� gdyby jecha� sam. Dopilo-towa� nas a� do �oliborza i tam dopiero po�egna�.
No i teraz nie wiem. O m�j Najdro�szy, wr�� ju� do mnie. Zdawa�oby si�, wyzdrowia�am, ju� od rana nast�pnego dnia silnik zachowywa� si� normalnie, powie dzia�, �e z iskr� nie ma �adnych k�opot�w, swobodnie wyci�gamy osiemdziesi�t na godzin�, a zapewne mo�e my i wi�cej, chocia� ONA nie pr�bowa�a, a jedna� wci�� mam uczucie jakiego� niepokoju. Nie wiem, co t< by�o, i nie wiem, czy nie wr�ci. ONA nic nie robi, czek; na Ciebie, umy�a mnie tylko w stacji obs�ugi, bo po te koszmarnej podr�y nie mog�am si� ludziom na �cz; pokaza�, a ca�� reszt� zostawia Tobie. Pochwalam te wol�, �eby� Ty si� mn� zajmowa�. Wr�� ju�, zaopiekuj si� mn�, zatroszcz si� o mnie, jestem przera�ona i zdenerwowana i nie uspokoj� si� inaczej, jak tylko przy Tobie.
Lewej wycieraczki oczywi�cie ci�gle nie mam, trzeba dorobi� now� �rub�. Ju� w dw�ch warsztatach nam odm�wili, a w sklepach takich �rub luzem nie sprzedaj�. Na p�acz mi si� zbiera, kiedy pomy�l�, �e zamiast prze�ywa� ze mn� szcz�cie, b�dziesz mia� same k�opoty. ONA te� si� denerwuje, ale w zwi�zku z t� wycieraczk� bardziej si� boi milicji, ni� dr�czy Tob�.