Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2254 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Stanis�aw Leon Machowiak
LISTY BEZ ODPOWIEDZI
2 4 72 4 9 1
COLGRAF PRES Pozna� 1999
Wydawca:
tytu�
Colgraf-press Wydawnictwa- Poligrafia- Rek�
lama
61-323 Pozna�
ul. Tarnowska 17
tel. fax (061) 870 52 97
e-mail:
[email protected]
Wydanie pierwsze
druk: COLGRAF - Pozna�, ul. Tarnowska 17
ISBN: 83-86258-25-X
Pami�ci Rodzic�w
Dedykuj�
* * *
tekst
Jak wiemy z w�asnego do�wiadczenia,
kluczem do nawi�zywania warto�ciowych,
pi�knych kontakt�w - zar�wno z lud�mi �y�
wymi, jak i zmar�ymi - jest uczucie �ycz�
liwo�ci, mi�o��, co pi�knie wyrazi�a
na przyk�ad Kazimiera I��akowicz�wna w
fragmencie wiersza pt. "Niebo":
2 4 72 8
niech, kiedy spotkam was, witaj��
cych mnie
g�owa przy g�owie,
tekst
znajd� u was t� mi�o��,
w kt�r� wierzy�am i wierz�,
kt�rej szuka�am w�r�d twarzy i d�oni
i g�os�w...
Stanis�aw Machowiak jest na tyle sil�
nym cz�owiekiem, �e potrafi dzieli� si�,
obdarowywa� tym uczuciem bardzo wielu lu�
dzi- zar�wno �ywych, jak i zmar�ych. Nie
zra�a si� tym, �e nie otrzymuje cz�sto
odpowiedzi- robi to, co uwa�a za s�uszne.
W formie "List�w bez odpowiedzi" oca�
la pami�� o wielu osobach, kt�re darzy�
uczuciem, o wielu wydarzeniach, nieraz
nawet pozornie drobnych. Dokonuje w tej
formie r�wnie� publicznego rozrachunku z
w�asnym �yciem, z jego trudno�ciami, ra�
do�ciami i smutkami. Bilans tego rozra�
chunku jest korzystny dla niego- nie po�
trzebuje si� wstydzi� swego- nie�atwego
przecie� �ycia.
Rozrachunku tego dokonywa� ju� wielo�
krotnie- w formie poezji, po�wi�caj�c
zw�aszcza wiele pami�ci i uczucia nie�y�
j�cym ju� najbli�szym i kolegom-poe�
tom.Zrobi� na pewno s�usznie uzupe�niaj�c
cz�� poetyck� swej tw�rczo�ci tymi oto
listami- napisanymi szczerze i prosto-
aby ludzi i wydarzenia swego �ycia "oca�
li� od zapomnienia".
A ludzie - bohaterzy "List�w" - s�
godni ocalenia od zapomnienia!
To prawdziwi bohaterowie naszych
trudnych czas�w!
Niekt�rzy z nich - podobnie jak Autor
- to ludzie niewidomi, staraj�cy si� zre�
kompensowa� swoje niezawinione braki pod�
w�jnym wysi�kiem - inten sywno�ci� pracy
umys�owej, intensywno�ci� prze�y� i odwa�
g� �ycia.
S� oni bardziej lub mniej znani szer�
szemu og�owi - jak Micha� Kazi�w, muzyk
pracuj�cy w O�rodku dla Dzieci Niewido�
mych w Owi�skach - Leon Gronek i inni.
Szczeg�lne miejsce w "Listach" zajmu�
je te� cz�owiek zafascynowany �wiat�em,
kt�ry ow� fascynacj� "zarazi�" Autora -
ksi�dz profesor W�odzimierz Sedlak.
Fascynacj� t� wyrazi� Autor w swych
licznych wypowiedziach poetyckich - u�y�
waj�c mi�dzy innymi ciekawych wyra�e�:
"�wiat�o przed s�owem", "i by�o �wiat�
�o","S�owem - �wiat�em", "jeste�cie wi�k�
si ode mnie tylko o �wiat�o" i innych.
Trzeba tu wyra�nie podkre�li�, �e
niepodobna zrozumie� "List�w" bez zaznaj�
omienia si� z ciekaw� tw�rczo�ci� poetyc�
k� Autora, kt�ra jest po prostu Jego ca�
�ym �yciem!
W dobie obecnego kryzysu rodziny,
wielu warto�ci moralnych, postawa Autora,
Jego wr�cz religijny stosunek do Matki,
Rodziny, Dziecka, do Najwy�szych Warto�ci
- jest niew�tpliwie jasnym i pi�knym
�wiat�em Nadziei!
data
Zbigniew Rosiak
podpis
tytu�
List 1
Drogi �ukaszu!
tekst
Twoja post�puj�ca choroba, �lepota i
trwa�e schorzenia sprawi�a, i� jeszcze
bardziej Ci� polubi�em, wi�cej, zawi�za�a
si� mi�dzy nami wzorowa przyja��. Przy�
czyn� nie jest to, �e mog� Tobie czasem
s�u�y� pomoc�, by� przewodnikiem, ani to,
�e pochodzimy z tej samej miejscowo�ci.
lubonia, to wie� po�o�ona, jakby w kszta�
�cie krzy�a, z zachodu na wsch�d i z p�
nocy na po�udnie. Ta druga belka jest o
wiele d�u�sza. Dziwne to, �e cz�owiek
stworzony na podobie�stwo Boga, wsz�dzie
dotyka cierpienia. Nawet to podobie�stwo
le��cej wsi, przypomina mi krzy�. Dotyka�
my tyle cierpie�, chor�b i widocznych
znak�w krzy�a, �e trudno czasem si� z tym
pogodzi�. popatrz ludzie �lepi, czyli po�
zbawieni wzroku, g�usi, upo�ledzeni umys�
�owo, pozbawieni g�rnych, czy dolnych ko�
�czy� itd. mo�naby wymienia� w niesko�
czono��. Uwa�am, �e przyczyn� naszej
przyja�ni jest: Wsp�lna ludzka rodzina i
mi�o��, kt�ra wyp�ywa z naszych serc.
Kiedy pozna�em Ciebie jako ch�opca,
by�e� jeszcze zdrowy. Choroba nast�powa�a
du�o p�niej. Nigdy jednak nie prosi�e�
nikogo o lito��. Przy sprzyjaj�cych wa�
runkach uda�o Ci si� tak u�o�y� sobie �y�
cie, �e wielu mo�e Tobie tego pozazdro��
ci�.
Po latach ja opu�ci�em rodzinne stro�
ny i zamieszka�em w du�ym mie�cie. Wracam
jednak cz�sto na wie�, bo jest to ziemia
moich przodk�w, ziemia nasycona prac� r�k
moich rodzic�w. Szczeg�lnie teraz, kiedy
dowiedzia�em si� o chorobie matki. Dla
mnie Jej choroba, to okropna wizja bia�e�
go widma, to zaraz niebo pokryte chmura�
mi, a na jednej z nich widz�, odp�ywaj�c�
Matk�. Znaj�c Ciebie wiem, �e podobnie
jeste� przywi�zany do swojej matki. Mo�e
ju� nie pami�tasz, jak opowiada�e� mi
kiedy� o tych warto�ciach, o samym zna�
czeniu dla Ciebie s�owa Matka. Chcia�bym
przypomnie� teraz o tym w li�cie.M�wi�e�
mi:
- Zwyczajne s�owo: "matka", a ty�
le w nim dobroci, ciep�a, serca i spoko�
ju. Trudno zdefiniowa� jego znaczenie i
wielko��. Cz�sto nadu�ywamy go tak lekko�
my�lnie, bez potrzeby. Czynimy to z przy�
zwyczajenia, bo w tym s�owie zawarte jest
jakby nasze poczucie bezpiecze�stwa.
Opowiada�e� mi, �e kiedy jako m�o�
dzieniec opuszcza�e� dom rodzinny i odda�
la�e� si� w stron� stacji kolejowej, ro�
bi�e� to z m�odzie�czym zapa�em, aby zna�
le�� swoje miejsce w �yciu i nie by� Jej
ci�arem. Chcia�e� spe�ni� swoje m�odzie�
�cze marzenia. Oddalaj�c si�, ukradkiem
spogl�da�e� na matczyny smutek. Widzia�
�e�, jak dyskretnie, r�bkiem fartucha,
ociera�a �zy.
B�d�c daleko od domu, bo na zadymio�
nym �l�sku, ka�dego dnia wypatrywa�e� od
Niej listu. Ka�dy z nich by� dla Ciebie
jak talizman. Odpowiadaj�c na nie, wk�a�
da�e� w odpowiedzi ca�e swoje serce. Pi�
sa�e� o wszystkich swoich k�opotach i ra�
do�ciach. Dzi� nie potrafisz odtworzy�
ich zawarto�ci. Wiem tylko, �e nie wyob�
ra�a�e� sobie nigdy waszego rozstania. Na
my�l o czym� takim traci�e� po prostu
g�ow�. S�dzi�e�, �e nie prze�yjesz takiej
chwili.
Po wielu latach zacz��e� jakby skra�
ca� swoje oddalenie i przenios�e� si�
bli�ej rodzinnego domu. Z dnia na dzie�
ogarnia�o Ci� widmo nocy i zanurza�e� si�
w ocean ciemno�ci. pogodzi�e� si� z lo�
sem. postanowi�e� jednak z uporem walczy�
z ogromem przeciwno�ci. Wiedzia�e�, czu�
�e� to, jak wielka by�a troska Matki o
Tw�j los, czy poradzisz sobie w �yciu.
Nikt nie przewidywa� tego, �e tak sobie
u�o�ysz �ycie. Po�lubi�e� �on�, zdoby�e�
wykszta�cenie, mia�e� odpowiedni� prac� i
wreszcie zosta�e� pisarzem.
�ukaszu, nadszed� jednak czas, �e
utraci�e� Matk�. Pozornie tak si� wydaje.
Nigdy naprawd� nie wierzy�e� �e to roz�
stanie jest tragedi�. Jeste� prawie prze�
konany, �e jest zawsze blisko Ciebie. Mo�
�e nie fizycznie, ale obecna duchem, swo�
j� dobro�ci�, trosk�, jest zawsze przy
Tobie. Teraz dopiero wiesz , �e nadszed�
czas, i� mo�esz porozumiewa� si� bez
s��w. Wolisz jednak, jak dawniej, opowia�
da� Jej wszystko w listach, na kt�re nie
otrzymasz ju� odpowiedzi. Ca�a Twoja ra�
do�� jest w tym, �e mo�esz do Niej pisa�
i opowiada� swoje troski i rado�ci, z
przekonaniem, �e Ona jest blisko Ciebie i
zrozumie to, jak dawniej.
Widz�, s�ysz� to, jak moja matka
cierpi i prosi o pomoc, o ulg� w b�lu,
kt�ry ci�gle si� zmaga i jest nieuchron�
ny.
Pami�tam dalszy ci�g Twojego listu,
jaki mi dyktowa�e� do swojej matki, jak
opowiada�e� Jej o ca�kiem zwyczajnych
sprawach. M�wi�e� do Niej:
- Mamo, nie wyobra�asz sobie, jak
bardzo bola�em nad tym, �e nasze uprag�
nione dziecko musia�o odej�� tak wcze�nie
i nie mog�o zobaczy� tego cudownego �wia�
ta. Och, jak marzy�em o tym, aby to male�
�stwo szcz�liwie si� urodzi�o. Ile rado�
�ci i pragnienia by�o w sercu �ony. Sta�o
si� jednak inaczej. Nie by�o w tym naszej
winy. Wida� taka by�a wola Boga. Mia� to
by� ch�opczyk. Wybra�em ju� dla niego
imi� i miejsce przy stole.
Kamil- to pi�kne imi�. Spytasz mnie,
dlaczego Kamil? Historia tego imienia tak
bardzo zapad�a w moj� �wiadomo��, �e nie
widz� innego. �wi�ty Kamil to patron cho�
rych, ma On w sobie pe�ni� ciep�a i opie�
ku�czo�ci. Pragnienie to i ta ogromna
mi�o�� pozostanie w nas na zawsze. My ko�
chamy wszystkie dzieci, ale tego dziecka
nikt i nic nam nie zast�pi. Wydaje mi
si�, �e nikt tak bardzo nie pragn�� i nie
pragnie dziecka, jak my. Mam jednak nad�
ziej�, �e jest ono Anio�kiem i jest
szcz�liwe. Wierz�, �e czasem przychodzi
do nas jak promie� s�o�ca i przynosi nam
szcz�cie.
Ludzie cz�sto m�wi� swoim bliskim, �e
chcieliby przychyli� im nieba. Ja dzi�
nie mog� temu dziecku nawet tego uczyni�,
bo ma ju� wszystko. Czy m�g�bym da� mu
co� wi�cej ni� niebo? Chcia�bym tylko
mie� je tu z nami i dawa� mu swoje serce.
Skoro jednak sta�o si� inaczej i musz� z
�on� przyj�� ten los, wierz� i� przyjdzie
dzie�, �e spotkamy si� razem przed Obli�
czem Boga Najwy�szego w rado�ci i pokoju.
Pisa�em Tobie ten list, ale przed
oczyma mia�em ci�gle wij�c� si� z b�lu
moj� matk�. Gdyby tu z nami by� Chrystus,
mo�e On przywr�ci�by Jej zdrowie. Ty jed�
nak nic na ten temat nie m�wi�e�. Jakby
nigdy nic, dalej dyktowa�e� mi sw�j list.
- Tw�rczo�� jest dope�nieniem moich
pragnie� i daje mi pe�n� satysfakcj�.
Powracam cz�sto my�l� do tego dziec�
ka. By�o ono dla mnie jedyn� mi�o�ci�,
najwi�kszym pragnieniem, bo nic tak nie
scala i nie ��czy rodziny jak dziecko.
O, ile nadziei pok�ada�em z �on� w
to male�stwo! Jak wielkim by�o dla nas
oczeki�waniem! Mi�o�� jest czym� tak
wspania�ym, �e nie mo�na jej do ko�ca
zdefiniowa�. Dzi� to dziecko by�oby ju�
doros�ym m�czyzn�, w nim by�oby nasze
oparcie.
Wiem, �e czeka Ono na nasze spotka�
nie w Kr�lestwie Niebieskim. Nie wyobra�
�am sobie chwili spotkania, bo tamto ist�
nienie jest bytem doskona�ym i nie wiem.
czy my si� poznamy?
tytu�
List 2
Drogi �ukaszu!
tekst
Ci�gle gn�bi mnie nieust�pliwa choro�
ba mojej matki. Widz�, jak ca�em cia�em,
jak otwartymi �renicami prosi o pomoc, a
ja jestem bezradny. Matka, to szczeg�lna
osoba w �yciu, kt�rej mog� powiedzie�
wszystko. Teraz trapionej b�lem nie mog�
opowiada� swoich trosk.
Popatrz cz�owiek od pocz�tku, po swo�
im urodzeniu spotyka si� z cierpieniem,
ono towarzyszy mu przez ca�e �ycie. Cza�
sem przychodzi zw�tpienie, czy jeste�my
stworzeni dla szcz�cia, dla pi�knego �y�
cia, czy tylko dla cierpienia? T�umacz�
sobie ten fakt, i� cz�owiek sam wybra�
sobie ten los, odrzucaj�c Boga. Sp�jrz na
Biblijnego Hioba, jak On cierpia�. Albo
Biblijny �azarz, tylko Marta, jego sios�
tra, mia�a �al do Chrystusa, m�wi�c:
"Gdyby� tu by� Panie, nie umar�by m�j
brat". Popatrzmy na tylu strapionych i
uzdrowionych ludzi przez Chrystusa, a mo�
ja matka? Dlaczego ona musi tak cierpie�?
�ukaszu, czy�by moja i Twoja wiara
by�a tak s�aba?
Je�eli wiara przenosi g�ry, jak m�wi
Pismo, to dlaczego m�j sen mia�by by�
nieprawdziwy?
Po czterech tysi�cach lat. Zapytasz
mnie, sk�d wiem, �e cztery tysi�ce? Mo�e
by� du�o wi�cej. Wczoraj trzyma�em w swo�
ich r�kach czaszk� kr�la Salomona. Zwy�
czajna, jakby dobrze zachowana czaszka. -
Kr�lu, ile w Tobie by�o m�dro�ci!- pomy��
la�em. Te jasno patrz�ce oczy dzi� �wiec�
pustk�. Sp�aszczona ko�� czo�owa nie
przypomina w niczym skarbca m�dro�ci.
Jest jak wszystkie inne czaszki. Gdyby
nie zosta� wybrany przez Jahwe i zapisany
w ksi�gach, gdyby nie by� namaszczony,
nikt z nas nie wiedzia�by, �e z tego rodu
przyjdzie Zbawiciel �wiata. Ta czaszka
jest tylko znakiem istnienia.Poszukiwa�em
ko�ci r�k i ko�ci n�g, a znalaz�em tylko
s�owa.Znalaz�em wieczn� m�dro�� istnie�
nia.Po dzi� dzie� powtarzaj�:"m�dry jak
kr�l Salomon", albo "w �wi�tyni kr�la Sa�
lomona."Jest bardzo du�o powiedze�, wzi�
tych z tej m�dro�ci. Jestem pewien, �e
w�wczas ludzie nie przypatrywali si� cza�
szkom, nie by�o aptek. Ludzie nie umiera�
li na serce, na nowotwory lub gru�lic�
p�uc. Nie pomy�la�em, �e ten r�d b�dzie
panowa� wiecznie,�e st�d przyjdzie Kr�l
Kr�l�w- Jezus Chrystus. Kr�l, kt�ry nie
ma sobie r�wnych i kt�rego nikt nie poko�
na, nawet �mier�. Staj� w drzwiach tego
�wiata i s�ucham krzyku ptak�w.Czuj�
wiatr, kt�ry od brzegu m�rz roznosi pro�
chy przodk�w i krzyk mew. Chwa�a Tobie,
M�dro�ci Wiek�w!
Jak wielka musi by� wiara prostych
ludzi, do kt�rych Jezus powiedzia�: "B�o�
gos�awieni, kt�rzy cierpi� dla sprawied�
liwo�ci, albowiem do nich nale�y kr�lest�
wo niebieskie". popatrz, wsz�dzie napoty�
kamy na cierpienie Czy miliony umieraj��
cych ludzi w obozach koncentracyjnych z
otwartymi ustami, d�awi�c si� gazem nie
s� przyk�adem ludzkiej bezradno�ci? Czy
mordowanie w chaniebny spos�b bezbronnych
dzieci nie powinno by� dla cz�owieka za�
wstydzeniem wobec ca�ego stworzenia?
Prochy moich przodk�w przyjmie zie�
mia lub ogie�,niezale�ny w�adca. Mo�e
rozniesie wiatr po brzegach m�rz i ocea�
n�w.Moje ko�ci spali s�o�ce.Za cz�stk�
serca chwa�a Tobie, Kr�lu Kr�l�w!
podpis
tytu�
List 3
Drogi �ukaszu!
numer
W Twoim domu panowa� jaki� pech- m�wi� o
tym kiedy� ojciec. Co� w tym jest. ma�
rzeniem ojca i Matki by�o doczeka� si�
wreszcie syn�w. po Tobie urodzi� si� je�
szcze drugi. Tylko ten pech, o kt�rym
m�wi� ojciec. Ty zosta�e� nawiedzony
chorob�- a m�odszy brat nie cieszy� si�
d�ugim �yciem.
tekst
Wyobra� sobie, �e pami�tam, kiedy 28
sierpnia 1938 roku urodzi� si� m�odszy
brat. Ty mia�e� trzy lata. Pami�tam to
doskonale. Ile w�wczas by�o rado�ci w do�
mu! Stefan by� pe�ni� �ycia dla Ojca, dla
si�str i dla Ciebie.By� pupilkiem dla
jednego z s�siad�w. Ka�dego dnia wybiega�
mu naprzeciw, kiedy wraca� z pracy. Dla�
czego polubi� w�a�nie starego kowala?
Trudno to zrozumie�. Dzieci najlepiej po�
trafi� odczyta� wn�trze doros�ych. To one
s� zawsze prostolinijne i niezak�amane.
�ukaszu, czy pami�tasz? Jak opowia�
da�y s�siadki, jego �ona rzuci�a na Ste�
fana urok. Nie wierzy�em nigdy w takie
zabobony. Najsmutniejsze dla Ciebie by�o
odej�cie brata. Czy Pami�tasz, jedenaste�
go kwietnia 1941 roku Stefan wyla� na
siebie garnek wrz�cej kawy.
B�g jeden wie, jak to si� sta�o. Pod�
szed� do kuchennego pieca i dalej ju�
wiadomo. Stopie� oparzenia by� tak wiel�
ki, �e nie by�o nadziei na ocalenie. Ma�
j�c niespe�na trzy lata nie m�g� tego
prze�y�. MATKA z ojcem robi�a wszyst�
ko,aby go zachowa� przy �yciu. Wiem, �e
by�a to okupacja. Uda�o si� jednak umie��
ci� Go w szpitalu w Poniecu. Jego w�t�e,
dziecinne cia�o gas�o z ka�d� chwil�. Od�
szed� na zawsze. To by�a ogromna strata,
dom nape�ni� si� pustk�. Rozumiem teraz
Tren VIII Jana Kochanowskiego. Wszyscy
chodzili smutni, lecz TY cierpia�e� naj�
bardziej. By� on Twoim jedynym bratem.
pocieszano Ci�, �e jest on szcz�liwy,
cho� odszed�, bo jest Anio�kiem, �e Tobie
nie wolno rozpacza� i p�aka�. Chodzi�e�
cz�sto na jego mogi��, ale czas zaciera�
pami��.
Czy niebu by�a potrzebna jeszcze
ofiara Twojego brata? Czy do tylu ofiar
wojny by�o trzeba doliczy� jeszcze Stefa�
na?
Ci�gle niepokoj� si� chorob� matki.
Czuj�, �e niebo, to przestrze�, kt�ra
nigdy nie zostanie zape�niona. Chrystus
odchodz�c powiedzia�: "Id� do Ojca, aby
przygotowa� wam mieszkanie". W innym
miejscu powiada: "U Ojca mieszka� jest
wiele", gdyby tak nie by�o, to bym wam
powiedzia�".
Stefan jest na pewno szcz�liwszy
ode mnie, Na pierwszy rzut oka wydaje
si�, �e wszystko jest wspaniale opowiada�
mi dalej �ukasz. Nigdy si� nie �al�. Moj�
rado�ci� jest dzielenie si� wszystkim, co
mam, z innymi. My�l�, �e to w�a�nie sta�
nowi o mojej postawie. Popatrz, �ona,
osoba wyj�tkowo dobra i troskliwa, stwa�
rza mi doskona�e warunki, wyr�niaj�c mo�
je powo�anie tw�rcze. Najwi�ksz� rado�ci�
jest otwieranie siebie i dzielenie si�
sob� z innymi.
Przywo�uj� tak cz�sto pami�ci� Stefa�
na. Tu na ziemi mia�by dobr� bratow�,
swoj� rodzin�, prawdopodobnie stanowisko,
ale jeszcze nie mia�by nieba. To wszyst�
ko, co mamy, czym tak si� cieszymy, o co
tak bardzo zabiegamy, jest tylko chwilo�
we, na dzi�, na jutro, na rok.
Moja nie�yj�ca ju� matka - m�wi� da�
lej �ukasz, mo�e by� ze mnie dumna, �e
trwam i nie upadam na duchu, �e to, co
robi�, czyni� zawsze z my�l� o sprawach
wy�szych. Mam ci�gle nadziej�, �e przy�
jdzie taka chwila, i� spotkamy si� razem
w domu Naszego Ojca.
Uwa�am, �e smutek Tw�j po utracie
brata jest uzasadniony, tylko jak to jest
z nadziej�, �e my si� spotkamy po drugiej
stronie �ycia?
podpis
tytu�
List 4
Drogi �ukaszu!
tekst
Ojciec, to s�owo dla ka�dego dziecka
brzmi, jak tarcza ochronna. Wiem, �e jes�
te� dumny ze swojego Ojca, bo opowiada�e�
mi kiedy� o tym w li�cie.
- M�j Ojciec by� bohaterem. Nie waham
si� u�y� tego s�owa- m�wi�e�. Przecie� On
by� �o�nierzem, Powsta�cem Wielkopolskim,
On bra� udzia� w bitwach na wschodzie, w
latach dwudziestych naszego wieku.
Wiesz doskonale, jak wielki mia�em
szacunek do matki, ale nie mog�em nie ko�
cha� ojca. Kiedy czasem powraca�em do do�
mu, �ali�a mi si� na jakie� nieporozumie�
nia. Stawa�em w trudnej sytuacji. Staj�c
po stronie matki, zasmuca�em ojca. Przy�
znaj�c racj� ojcu, bola�o mnie serce, �e
Ona jest moj� matk� i nie mog� Jej nie
przyzna� racji. Cz�sto by� to dla mnie
trudny wy�b�r. Stara�em si� jednak zawsze
by� sprawiedliwy.
Nasze �ycie jest tak kruche, �e ko�
czy si� w najmniej oczekiwanej chwili.
Staram si� zapisa� czyny ojca i utrwali�
jego chlubne zas�ugi w mojej poezji.
Chcia�bym, aby �y� w mojej pami�ci wiecz�
nie.
Jak to jest po drugiej stronie �y�
cia? Je�li jest druga stro�na? Czy �ycie
nie jest ci�g�ym marszem? Czy� nie mi�o��
kszta�tuje nasze trwanie? Gdyby�my mieli
przekonanie i pewno��, �e �mier� jest po�
cz�tkiem �ycia, nikt nie waha�by si�
umiera�. Pami�tam o tym i dalej krocz�,
zapatrzony w ojca czyny.
Pami�tam ka�de nasze spotkanie,
wszystkie moje listy, kt�re pisa�em, na
kt�re zawsze odpowiada�a mi matka. Cz�sto
w w�tpliwych sprawach radzi�em si� ojca.
A On by� dumny, �e m�g� mi odpowiada�.
By�o to wtedy, kiedy by�em ju� starszy.
Jako ma�y ch�opiec nie zawsze znajdowa�em
u ojca zrozumienie. Rodzice martwili si�
o mnie, czy ja sobie w �yciu poradz�, Jak
widzisz, niepotrzebnie. Poradzi�em sobie
lepiej, ni� przypuszczali. Mo�e nie spe��
ni�y si� ich skryte marzenia, bo by�o to
niemo�liwe. Ka�dy z nas posiada jakie�
ciche plany, a tymbardziej rodzice wobec
swoich dzieci, chcieliby zawsze, aby
wszystko uk�ada�o si� im jak najlepiej.
Przyszed� taki dzie�, �e sam zdecydo�
wa�em o swoim losie. Jedyny z Luboni, z
Parafii, z powiatu zosta�em pisarzem.
Pisarz- to niezale�ny lekarz dusz, to
powo�anie szczeg�lne i wyj�tkowe. Szkoda,
�e matka z ojcem nie doczeka�a pierwszej
mojej ksi��ki i moich kolejnych wyda�,
spotka� autorskich, przekazywania pi�kna
poezji innym ludziom. Tego si� po mnie
nie spodziewa�a!
�ukaszu, Ta, kt�ra jest dla mnie
�r�d�em mi�o�ci, przystani� ciszy - mat�
ka, potrzebuj�ca dzi� mojej pomocy. Ka�dy
z nas ma obowi�zek wspiera� w potrzebie
swoj� matk�.
Popatrz na kwiaty, maj� w sobie tyle
pi�kna, cho� nikt z nas ich nie przyo�
dziewa. zarzucisz mi zaraz, �e odbiegam
od tematu. Nie, tak nie jest, bo matka
zawsze kojarzy mi si� z pi�knem kwiat�w.
Popatrz, �wiadomie podcinamy ich �y�
cie, aby na chwil� nasyci� oczy matki.
Jutro kwiaty te wyrzucimy na �mietnik.
Tylko pami�� o matce jest wieczna, bo
ona wyp�ywa z niesko�czonej mi�o�ci.
tytu�
List 5
Drogi �ukaszu!
tekst
�wiat�o, czym dla �lepca jest �wiat�
�o? Przystani�, do kt�rej b�dzie d��y�
przez ca�e �ycie. Zastanawiam si� czy
jest ono pulsuj�cymi falami, czy pot�n�
g�r�, w kt�r� jestem zanurzony i dla od�
miany sta�a si� ta g�ra szczytem nocy.
Szuka�em i szukam na ten temat ci�gle wy�
ja�nienia. Wreszcie w jakim� stopniu
uspokoi�o mnie twoje do�wiadczenie, kiedy
opowiada�e� mi w swoim li�cie:
D�ugie wieczory spowodowa�y to, �e
zaduma�em si� nad �yciem. W dzisiejszym
li�cie chcia�bym opowiedzie� Ci o moich
szczeg�lnych kontaktach z ju� nie�yj�cym,
wspania�ym kap�anem, profesorem W�odzi�
mierzem Sedlakiem, do kt�rego wiele lat
pisywa�em listy.
Dziwne i cz�sto nieprzewidywalne s�
nasze drogi tu, na ziemi. W du�ym stopniu
ksi��ki tego kap�ana spowodowa�y to, �e
zatrzyma�em si� na temacie �wiat�a. Prze�
czyta�em ich sporo, ale najbardziej
utkwi�a mi w pami�ci ksi��ka "Na pocz�tku
by�o jednak �wiat�o". Poniewa� temat
�wiat�a to motyw kilku tomik�w moich wie�
rszy, tote� tw�rczo�� Ksi�dza Profesora
przypad�a mi bardzo do gustu. Po zawi�za�
niu si� naszej przyja�ni korespondencyj�
nej,w wielu sprawach poszerzy�em sobie
wiedz� na ten temat. Jeden z list�w spra�
wi� mi ogromn� rado��, kiedy Ksi�dz po�
chwali� mnie za tomik wierszy "S�o�
wem-�wiat�em". Zmobilizowany do dalszej
usilnej pracy w tym zakresie, postanowi�
�em napisa� jeszcze jeden tomik, w kt�rym
g��wnym motywem b�dzie �wiat�o. Da�em ty�
tu� temu tomikowi "�wiat�o przed s�owem".
Zasmuci�em si� jednak, kiedy w ci�gu
roku powiadomiono mnie o �mierci Ksi�dza
Profesora. Wiem, �e to nie koniec, bo nie
ma spraw, kt�re si� ko�cz�.Wierzy�em, �e
ta przyja��, nasze kontakty, zaowocuj�.
Tak si� sta�o, pod koniec tego samego ro�
ku, gdy zosta�em odszukany przez pani�
Daniel�, kt�ra ze swoimi przyjaci�mi
kompletowa�a tw�rczo�� Ksi�dza Profeso�
ra. Chcia�oby si� wo�a�, �e to ten duch
nadal dzia�a i kieruje sprawami �wiat�a.
Zapewniam, �e zapalona iskra nie zga�nie.
Nie dopuszczam do siebie my�li, �e jestem
inny, �e jest mi trudniej. Ka�demu jest
trudno. Tak czy inaczej, spraw� �wiat�a w
moim �yciu, w mojej tw�rczo�ci, stawiam
na pierwszym miejscu. Jak bardzo jestem
wdzi�czny za tw�rczo��, kt�ra pomog�a mi
g��biej pozna� ten temat. Nie ma nic tak
pi�knego jak �wiat�o, mi�o�� i cierpie�
nie. Wierz�, �e idea, duch ksi�dza profe�
sora Sedlaka jest z nami, �e nasze dzia�
�anie jest wsp�lne, pi�kne i szlachetne.
Nigdy nie zauwa�y�em, aby ten kap�an �a�
li� si� na sw�j los. Przecie� przyjmowane
pogodnie cierpienie to nic innego jak
zrozumienie mi�o�ci. Dog��bne badanie
�r�d�a �wiat�a i wchodzenie w jego zaka�
marki, dociekanie a� do jego dna, to ci��
g�e poznawanie Boga.
Dlaczego tak si� dzieje, �e cz�owiek
wspina si� na jaki� szczyt , osi�ga pe�
wien cel i nagle ugina si� pod nim zie�
mia. Prosz� zobaczy�, nasze zmagania,
nadzieje, ko�cz� si� w najmniej oczekiwa�
nej chwili. Jak to jest naprawd� z naszy�
mi osi�gni�ciami? Czym jest dla mnie
�wiat�o? Odbiciem,tylko odbiciem Stw�rcy,
bo B�g jest samym �wiat�em.
Moje d��enie do ca�kowitego poznania
�wiat�a, w �lad za Profesorem Sedlakiem,
sta�o si� niemo�liwe. poniewa� Jego zma�
gania doprowadzi�y Go na sam szczyt. Pro�
fesor osi�gn�� ju� wszystko. Uda�o mu si�
wspi�� na najwy�szy szczyt, pozostawi� tu
wszystko, co jest materi� i zaistnia� w
owocu swoich zmaga�.
tytu�
List 6
Drogi �ukaszu!
tekst
Ka�dego dnia wysy�asz po kilka list�w
do swoich przyjaci� i znajomych. opowia�
dasz w nich o wielu sprawach, a szczeg�l�
nie o tych, kt�rzy odegrali w Twoim �yciu
jak�� rol�. Wiem, �e niewypada pisa� Ci o
niekt�rych sprawach, bo chcesz zachowa�
pewne wyda�enia dla siebie. Mia�em jednak
to szcz�cie, �e pozna�em wiele os�b i
ciekawych ludzi Twojego �ycia. Prosz�,
opowiedz raz jeszcze o tym swoim czytel�
nikom.
numer
Kiedy zadebiutowa�em w prasie,
nadszed� okres usilnych poszukiwa�, aby
znale�� swoj� drog�- opowiada� �ukasz.
Pracowa�em mozolnie nad sob�, najwi�cej
publikacji mia�em w "Tygodniku Kultural�
nym". Wreszcie natrafi�em na miesi�cznik
brajlowski "Nasz �wiat", kt�rego naczel�
nym redaktorem by� Jerzy. Tu znalaz�em
swoje miejsce na publikacje. Oczywi�cie
nie by�o to jedyne czasopismo. Jednak
�yczliwo�� Jerzego w znacznym stopniu
mi pomog�a. Nie pami�tam ju�, w kt�rym
roku odszed�. Wiem tylko, �e to odej�cie
sprawi�o wszystkim niewidomym, a szcze�
g�lnie dzia�aczom, wielki b�l i by�o du�
�� strat�. Dorobek literacki Jerzego
jest znaczny i pami�� o nim pozostanie
trwa�a.
Pami�tam, �e kr�tko po Jego �mier�
ci zacz��em szuka� poparcia w�r�d wielu
bliskich jego koleg�w i przyjaci�.
Upar�em si�, aby powo�a� Nagrod� Litera�
ck� im. Jerzego Szczyg�a. Nie by�o to
�atwe, ale uda�o mi si� doprowadzi�
spraw� do ko�ca.Wielokrotnie ju� przy�
znano wspomnian� nagrod�. Nadesz�y jed�
nak trudniejsze czasy i zabrak�o funda�
tora, bo upad�a sp�dzielczo�� niewido�
mych. Zmieni�y si� nie tylko w�adze, ale
odeszli znakomici dzia�acze naszego �ro�
dowiska. Wszystko jakby nabra�o innego
wymiaru.
tekst
Jedno jest pewne, �e pami�� o Jerzym
pozosta�a. By� on dla wszystkich zawsze
�yczliwy. Nie lubi� zostawia� spraw nie�
za�atwionych. Jego ksi��ki adresowane dla
starszych dzieci, s� bardzo poczytne,
gdy� ich g��wni bohaterzy s� najcz�ciej
uto�samiani z Jerzym.
Opowiada�em cz�sto dzieciom nie tylko
o tych, ale wielu innych ksi��kach, w
kt�rych zamieszczone postacie, siadaj� na
p�kach bibliotecznych i skacz� z miejsca
na miejsce, albo wymy�laj� r�ne gry i
zabawy. Ten pomys� zawsze bardzo rozba�
wia� moich s�uchaczy.
Jerzy dobrze zapisa� si� w mojej pa�
mi�ci i uwa�am, �e to dobrze, gdy� tylko
to wszystko, co zrobimy po�ytecznego dla
innych pozostanie natrwa�e, wszystko inne
przemija.
�ukaszu, widz�, �e coraz lepiej ra�
dzisz sobie z pisaniem list�w. obiecuj�
Ci, �e kiedy wyja�ni si� sprawa zdrowia
mojej matki, postaram si� zabra� Ciebie
na jaki� czas do siebie.
tytu�
List 7
Drogi �ukaszu!
tekst
Czasem obawiam si�, abym Ci� nie
zam�czy� swoimi listami. Tak cz�sto poru�
szam w nich sprawy drugiej strony naszego
�ycia. Opowiadam Ci o ludziach, kt�rzy
ju� odeszli. Dzi� nie mog� si� powstrzy�
ma�, aby nie opowiedzie� jeszcze o Ma�go�
si i o nast�pnych swoich dobrych kole�
gach. Wielu z Nich pomaga�o Ci w trudnych
sytuacjach �yciowych, a niekt�rzy nadal
jeszcze to czyni�. Dla mnie jest to cza�
sem niezrozumia�e, bo sprawy proste, zwy�
czajne s� cz�sto najtrudniejsze. Gdyby
mnie zas�oni�to oczy, to jak radzi�bym
sobie w poruszaniu si�, albo wykonywaniu
takich czy innych czynno�ci, tego sobie
nie wyobra�am.
Nie liczy�em, ile ju� up�yn�o lat od
chwili, kiedy od nas odesz�a Ma�gosia.
Pami�tam tylko, �e mia�a dwadzie�cia dwa
lata. Przed swoim zga�ni�ciem siedzia�a
tu, przy moim biurku. Jak to si� sta�o,
co by�o przyczyn� tak nag�ego odej�cia?-
nie umiem sobie tego wyt�umaczy�. Nie
wierz�, �e cz�owiek ca�kowicie odchodzi.
Ziemia przyjmuje jego cia�o, ale duch je�
go �yje dalej. Jego my�li, czyny, jego
pi�kno, �wiadomo�� i to wszystko, co jest
w sferze ducha, nie mo�e si� ko�czy�!
Wiesz o tym najlepiej. Dzi� ju� nie pytam
Jej, jak tam jest, bo na m�j ludzki rozum
jest to tylko kwestia wiary. Ona ju� doj�
rza�a, a ja jeszcze jestem w drodze. Ona
jest jak my�l, jak �wiat�o, ponad ludzk�
wyobra�ni�, jest u przystani, u celu swo�
jego przeznaczenia, ja- ci�gle na wzbu�
rzonym morzu. Cz�sto m�wi�em z Ni� o tam�
tej stronie. Nie pytam ju�, co tam robi,
bo Jej byt nie dotyczy naszej ziemskiej
sfery. Doszed�em do przekonania, �e jest
jak niepodzielny promie� szcz�cia. Tylko
ja, cz�owiek jeszcze zmaterializowany,
p�acz� �zami, nie rozumiej�c wielko�ci i
znaczenia cierpienia. W m�odo�ci rzadko o
tym my�limy, ale p�niej daje si� ono nam
we znaki. Gdyby Ma�gosia wiedzia�a, �e
tak niespodziewanie dotknie j� ten los,
to pewno nieraz rozmawia�aby o tym ze
mn�. Dzi� wydaje mi si�, �e jednak co�
przewidywa�a.
Po pewnym czasie natrafi�em na ca�y
plik jej zapisk�w i list�w. Znalaz�em w
nich szereg jej przemy�le� i rozwa�a� o
innym �yciu. Jestem przekonany, �e mate�
ria�y te nie s� nikomu znane. Odesz�a w
czasie rozkwitaj�cej m�odo�ci.
Spojrzyj tylko swoim okiem na to
wszystko, co dzieje si� tu, blisko mnie.
Najwa�niejsze- to nie upada� na duchu i
nie poddawa� si� trudno�ciom! Jest to
bardzo wa�ne. Czy tak� w mojej pami�ci
pozosta�a Ma�gosia? Uwa�am, �e by�a za�
wsze pogodna, wyciszona, Jej jasno pa�
trz�ce oczy mia�y w sobie du�o dobroci i
�yczliwo�ci.
Sp�jrz, przychodzi czas i dojrzewamy
jak kwiaty. Co zabieramy ze sob�? Napisa�
ne listy?, pieni�dze?, dorobek ca�ego �y�
cia?, Co mo�emy zabra�: nasze stroje, bi�
�uteri�? Tak, wi�cej ni� bi�uteri�, bo
zabierzemy nasz� mi�o��, kwiaty naszych
dobrych uczynk�w, ka�dy promie� u�miechu
jaki uda�o si� nam wywo�a� na twarzy dru�
giego cz�owieka.
0 g t t
3
2 4 72 4 9 1
�
tytu�
List 8
Drogi �ukaszu!
tekst
Czy kolejny list nie b�dzie dla Cie�
bie zaskoczeniem. pisz� ich tak du�o i w
wielu z nich dotykam temat�w, kt�re s� do
siebie podobne. Czym�e jednak jest nasze
�ycie? Czy nie jest ono powtarzaj�cymi
si� sprawami, czy nie wszyscy zd��amy w
tym samym kierunku? Jak wi�c mog� pomin��
tak� okazj� i nie opowiedzie� o Panu Leo�
nie Gronku, z kt�rym spotyka�e� si� tak
cz�sto.
Wspominasz te spotkania i wsp�lne
tworzenie pie�ni. Cho� nieraz mieli�cie
r�ne zdania, to jednak zawsze chodzi�o
ka�demu z was o pi�kno utworu i wi�ksz�
chwa�� Boga. Podziwia�em zawsze jego zdo�
lno�ci komponowania w wewn�trznej harmo�
nii ducha i spok�j, kt�ry posiada�. Rado�
�ci i cierpienia, ich przyjmowanie, by�y
dla mnie zawsze znakomitym wzorem. Najba�
rdziej to drugie.
Zastanawiam si�, czym dla Ciebie dla
cz�owieka, jest cierpienie. Najpro�ciej
mo�naby powiedzie�, �e jest to zak��canie
normalnego funkcjonowania danego organu,
pozbawienie r�ki, rozbicie g�owy. Ale s�
jeszcze cierpienia duszy, jak: utrata ko�
go� bliskiego, czyje� nieszcz�cie, �zy
innych itp. Leon zawsze te fizyczne i te
duchowe umia� pogodnie przyjmowa�. Dzi�
ma to wszystko ju� za sob�.
Nieustannie zastanawiam si� i py�
tam, czym jest cierpienie?Skoro sam Chry�
stus przybra� posta� cz�owieka i podda�
si� cierpieniu, to c� dopiero my, zwykli
ludzie?
Cierpienie jest,musi by� tak wiel�
kie, �e nie jeste�my wstanie tego zrozu�
mie�, jest ono poza zasi�giem naszego my�
�lenia, naszej wyobra�ni. Jak bardzo je�
szcze dzi� potrzebowa�by� pana Gronka po�
mocy w komponowaniu. Bez niej pozosta�
niesz ju� tylko tw�rc� tekst�w. Na pewno
widzi On okiem ducha, �e robisz wszystko,
aby upowszechni� te utwory, kt�re wsp�l�
nie napisali�cie. Ciesz�c si� z tego, za�
wsze Go mile wspominasz.
Jego studia muzyczne w Berlinie, ta�
lent dobrego organisty, nie zatrzyma�y Go
na Zachodzie, ale skierowa� swoje kroki
do Polski i tu z innymi organizowa� O�ro�
dek dla Niewidomych. Kierowanie zespo�ami
muzycznymi, ch�rami, branie z nimi udzia�
�u w festiwalach, zdobywanie pierwszych
miejsc, to by�o otwieranie tym m�odym lu�
dziom duszy. Muzyka i �piew przynosi�y
rado�� ca�emu otoczeniu i cz�onkom zespo�
��w. pami�tam, �e w pewnym okresie sam
pr�bowa�e� rozwija� sw�j talent muzyczny
pod batut� Pana Leona.
Jego znajomo�� kilku j�zyk�w i pos�u�
giwanie si� nimi, du�y zbi�r ta�m, czaso�
pism i nut, wiele do�wiadcze�, zach�ca�y
Ci� do cz�stych odwiedzin i wsp�pracy we
wspomnianej dziedzinie komponowania.
Jak szcz�liwa musi by� dusza, kiedy
z tak du�ym baga�em pi�kna i zmagania si�
z przeciwno�ciami, mo�e wyzwoli� si� ze
skorupy cia�a i przenie�� si� przed tron
swojego Boga. Decyzja przydzia�u miejsca
w niebie nie jest �atwa, ale ocen� pozos�
tawmy S�dziemu Najwy�szemu. On wie najle�
piej, On zna ka�de za i przeciw. Poniewa�
B�g nie jest Bogiem m�ciwym, a Ojcem i
Bogiem Mi�osierdzia, nikt z nas nie powi�
nien traci� nadziei.
tytu�
List 9
Drogi �ukaszu!
tekst
Chcia�bym opowiedzie� Ci, jak bardzo
ceni� sobie swoich przyjaci� Opowiem o
niewidomym koledze, kt�ry odszed� do Pana
i o swoim znajomym, kt�ry by� wspania�ym
przyjacielem.
Wiktor jest zwyci�zc� ziemskiego �y�
cia. Zastanawiam si�, jak to jest z umie�
raniem niewidomych, czy przechodzenie
przez pr�g �mierci. Czy jest to dla nich
rado�ci�, czy smutkiem. Na ziemi pozba�
wieni oczu, widz� lepiej oczyma duszy i
serca. Przechodz�c pr�g tego �ycia, nie�
doskona�� materi� zostawiaj� tutaj, a sa�
mi id� dalej, z nabytym ju� do�wiadcze�
niem widzenia.
Wiktor odszed�, ale pozostawi� po
sobie utwory muzyczne, nagrania, pozosta�
�a pami��. Nie wszyscy mog� by� tw�rcami
kultury i kocha� muzyk�, w kt�rej odbija
si� nasza dusza, a tak�e nie wszyscy mog�
pozostawia� po sobie taki obraz wspom�
nie�. W�r�d niewidomych s� to cz�ste
przypadki, ich tw�rczo�� jest odbiciem
ich wn�trza. Zaskoczy� mnie swoim nag�ym
odej�ciem. Dopiero teraz rozumiem, jak
znacz�c� spraw� jest dzie�o tworzenia.
Zastanawia�em si�, jak mo�na wpisa�
si� w pami�� innych. Jest to bardzo r�
nie: jedni maluj� po �cianach,inni pisz�
wiersze, pami�tniki. Inni tworz� muzyk�,
jeszcze inni j� wykonuj�. Bibliotekarki
zapisuj� karty i ustawiaj� je alfabetycz�
nie. Ale s� te� tacy, kt�rzy wyr�buj�
drzewa i siekier� kszta�tuj� sobie drog�.
Wiktora spotka�em przy pianinie. Mia� za�
mkni�te oczy. Dlaczego On zawsze mia� za�
mkni�te oczy? Pustymi �renicami widzia�
tyle pi�knych obraz�w muzycznych. Ostat�
nim z nich by� "Tryumf �mierci".
Po�egna�em ju� tak wielu naszych ko�
leg�w, �e i z tym odej�ciem musz� si� po�
godzi�. B�d� go s�ysza� w nagraniach mu�
zycznych. Wydaje mi si�, �e jego istnie�
nie po drugiej stronie �ycia tak�e musi
by� radosne i szcz�liwe .Nie umar� prze�
cie� ca�y, �yj� jego utwory. Niech pami��
o nim trwa wiecznie!
tytu�
List 10
Drogi �ukaszu!
tekst
W poprzednim li�cie stara�em si� opi�
sa� jak spokojny i bogaty w tw�rczo�� by�
Wiktor.
Andrzej natomiast promieniowa� dobro�
ci� i �yczliwo�ci� dla innych. Od jego
przyjaci� dowiedzia�em si� o gn�bi�cej
go chorobie. Nie okazywa� tego w najmnie�
jszym stopniu. Ci�gle dotykam tematu:
cierpienia, choroby i �mierci. Jak trudno
uwolni� si� od tych zagadnie�.
Andrzej opowiada� mi o harmonii
�wiata pszcz�, kiedy stawa� zapatrzony w
ich mozoln� i zorganizowan� prac�. Nikt
ich nie pop�dza, niczego im nie nakazuje,
a ka�da z nich wie, co do niej nale�y.
Nieco inaczej jest z cz�owiekiem.
My odr�niamy dobro od z�a, sprawy
warto�ciowe od nic nie znacz�cych. Jeste�
�my stworzeni do spraw wy�szych, jak m�wi
Pismo. D��ymy nieustannie ku doskona�o��
ci.
Andrzej takim szed� przez �ycie.
Kr�tko przygl�da�em si� jego uczynkom.
Zapami�ta�em go z jak najlepszej strony.
To wszystko, co by�o w nim b�lem, zostaje
w �onie Matki Ziemi. Zabieramy, a mo�e
raczej przechodzimy z tym, co ma warto�ci
duchowe.
Zastanawiam si�, dlaczego w�a�nie o
Andrzeju postanowi�em napisa� do Ciebie.
Zna�em go kr�tko, zaledwie trzy dni. Zro�
bi� On na mnie zaskakuj�ce wra�enie. Ka��
da chwila sp�dzona w jego obecno�ci wno�
si�a ogromne bogactwo my�li i refleksji.
Trudno mi to dzi� nazwa�, okre�li�. Mia�
w sobie tyle pogody ducha. Kiedy jednak
nast�powa�a chwila ciszy, czu�em �e my��
lami przenosi si� w zupe�nie inny �wiat.
Spi�trzenie si� choroby uwypukli�o wszys�
tkie jego szlachetne czyny i zaniepokoi�o
przyjaci� oraz najbli�sze osoby. W
oczach wszystkich pozosta� jak strudzony
pielgrzym po dobrze wykonanym zadaniu,
jak pogodny u�miech przed obliczem Najwy�
�szego.
tytu�
List 11
Drogi �ukaszu!
tekst
Trudno Ci zapomnie� Mariana, kt�ry
wielokrotnie bywa� w Twoim domu. Mnie On
tak�e nie mo�e odej�� z pami�ci. Szcze�
g�lnie teraz, kiedy zbli�a si� Jego kole�
jna rocznica odej�cia. Cz�sto szukam Go w
naszym gronie, a On jest ju� poza t�
stref�. Bywam na spotkaniach w szko�ach i
musz� powiedzie�, �e pozostawi� tam mi�e
wspomnienia. Dzieci, sczeg�lnie te m�od�
sze, powracaj� do jego ksi��ek, wiele z
nich jest obowi�zuj�cymi lekturami. Jego
ksi��kowe psy �yj� w naszej pami�ci, a
w�a�ciwie w pami�ci dzieci. Mam nadziej�,
�e ten Jego przyjaciel domowy tak�e jesz�
cze �yje.
Po tej stronie pozostawi� pi�kne i
radosne wspomnienia, u�miechy dzieci. Jak
jest po tamtej stronie? Czy Jego duchowa
rado�� tworzenia, rado�� i pogoda,
udziela si� innym, czy jest to tylko
trwanie w bezruchu, po prostu trwanie ku
chwale Boga?
Popatrz, jak wielu przesz�o ten pr�g
oczekiwania i nikt wcze�niej nie powraca,
aby uchyli� r�bka tajemnicy.
Za oknem jesienny dzie� , przed nami
Listopad Poetycki i szereg spotka�. Przy�
pomn� ponownie o Nim dzieciom.
Szkoda, �e nie mo�e ju� uczestniczy�
w naszych poetyckich imprezach. Jak wiem,
wznowiono jedn� z Jego ksi��ek. Opowiada�
�a mi o tym Jego ma��onka.
Jak wiesz ka�dy z nas tu na ziemi ma
swoje zadanie do wykonania i swoje obo�
wi�zki.Nie nale�y jednak ubolewa�, �e
kiedy� trzeba odej��. Marian mia� w so�
bie dar u�miechania si� i przekazywania
tego szczeg�lnie dzieciom. Wydaje mi si�,
�e rado�� i pogoda na twarzy jest odbi�
ciem wn�trza cz�owieka. D�u�szy czas sta�
ra�em si� zapami�ta� Jego post�powa�
nie.Przychodzi� cz�sto pod dom Zwi�zku
Literat�w i jakby szuka� nowego pomys�u,
nowej my�li, albo ws�uchiwa� si� w dusze
ju� odesz�ych koleg�w. Wiem, �e szuka�
czego�, ws�uchiwa� si� w co�, co dla mnie
i dla Ciebie b�dzie zawsze tajemnic�. B�g
jeden wie, na ile pisanie sprawia�o Mu
rado��, a na ile wprowadza�o w zak�opota�
nie, poniewa� od czasu do czasu szuka� w
"boskim nektarze" zapomnienia, w kt�rym
jednak nie znajduje si� jasnej drogi dla
duszy.
Spotka�em go w "Aptece pod Zio�ami",
by� sam, pochylony nad ksi��k�. Zapyta�em
o Jego m�odo��. D�ugo opowiada� mi o
Gostyniu, o swoich m�odzie�czych wybry�
kach, wreszcie o przeniesieniu si� do Po�
znania. By� czas, �e szuka�em w Marianie
wzorca do pisania. Nie by�o to �atwe,
ucieka� mi w �wiat swoich marze� i poszu�
kiwa�.
�ukaszu, to wszystko prawda. Rozumiem
Twoje przyja�nie i tych, kt�rzy Tobie po�
magali. Kto jednak zrozumie m�j b�l? kie�
dy ci�gle mam przed oczyma chor� Matk� i
nikt Jej nie mo�e pom�c.
podpis
tytu�
List 12
Drogi �ukaszu!
tekst
W dalszym cyklu moich list�w, chc�
opowiedzie� Ci o szczeg�lnie bliskich mi
osobach, o moich dobrych znajomych i ko�
legach. Chcia�bym, aby ka�dy z tych lis�
t�w by� dla Ciebie mi�y i ciekawy. Wszys�
cy, o kt�rych pisz�, �yj� w kr�gu mojej
przyja�ni.
Alwin, o kt�rego pyta�e� mnie wie�
lokrotnie i kt�rego dobrze zapami�ta�e�,
�yje ze swoj� rodzin� na pomorzu. D�ugo
Go poszukiwa�em po rozwi�zaniu zespo�u
teatralnego "Immaculata". Cz�sto zastana�
wiam si�, dlaczego ostatnio jest w nim
tyle rezygnacji i zniech�cenia oraz brak
zapa�u do �ycia. Wydaje mi si�, �e pope��
ni� co�, czego drugi raz by nie uczyni�.
Dlaczego to tak go gn�bi i zniech�ca do
wszystkiego? Ma obok siebie wielu przyja�
ci� i ludzi �yczliwych, powinno Mu wi�c
by� dobrze i rado�nie.
Doskonale pami�tam jego m�odo��,
kiedy mia� siedemna�cie, osiemna�cie lat.
By�o w Nim tyle zapa�u, ch�ci pomagania
innym i nawracania ich do Boga. Przeja�
wia�o si� to u niego w budowaniu, czy
stawianiu ka�dego dnia sceny i dekoracji,
na kt�rej odbywa�o si� Misterium M�ki Pa�
�skiej. Tu ka�dego dnia widzia� posta�
Chrystusa w otoczeniu swoich uczni�w i
wys�uchiwa� rozpaczliwego monologu Juda�
sza. Pami�tam t�umy ludzi, kt�re tak bar�
dzo prze�ywa�y ka�de Misterium i tych,
kt�rzy odchodz�c, p�akali.
Dla Ciebie by� zawsze jednym z bli��
szych koleg�w, bo kiedy trafi�e� do ze�
spo�u, zaopiekowa� si� Tob�. Przyszed�e�
do zespo�u po czteroletnim pobycie na
�l�sku z utrwalonymi zasadami etycznymi i
nagle spotka�e� si� z zupe�nie innym
�wiatem. Ta przesz�o�� jest Mu nieznana.
Twoj� pasj� ju� w�wczas by�o pisanie wie�
rszy. Pami�tam, �e gdy od czasu do czasu
napisa�e� jaki� sonet i wr�cza�e� go Kry�
stynie, by�e� wy�miewany. Faktycznie, by�
�o to naiwne. Alwin jednak stawa� zawsze
w Twojej obronie. Dlatego nabra�e� do
niego zaufania i po rozwi�zaniu zespo�u,
d�ugo Go poszukiwa�e�. Odlecia�, jak ptak
do ciep�ych kraj�w.
By� to czas, �e musieli�cie opu�ci�
wsp�lny statek i drogi wasze rozesz�y
si�. Al�win by� jednak w�wczas cz�owie�
kiem czynu, pomys��w i inicjatywy, nie
umia� sta� bezczynnie. Dosta� si� na inn�
��d�, bior�c nawet jej ster w swoje r�ce.
Wybacz, �e pos�uguj� si� symbolem �odzi,
jest to moja poetycka przeno�nia. Woda,
po kt�rej przysz�o mu dryfowa�, by�a bar�
dzo niespokojna. Znaj�c Alwina, szkoda,
�e podj�� si� tego steru. Prawdopodobnie
nie zna� sytuacji w jakiej si� znalaz�.
Nie rozumia� mo�liwo�ci �ywio��w, kt�re w
ka�dej chwili mog�y zmieni� ca�e Jego
otoczenie. Dla wszystkich z nas, dla ka��
dego cz�owieka jeden jest cel i kierunek,
a jest nim d��enie do Boga i pocz�tkowo
wybra� On w�a�ciw� drog�, ale zabrak�o
waszego sternika, kt�rym by� Ksi�dz Hen�
ryk Kami�ski. A sam mia� ma�e do�wiadcze�
nie. Dowiedzia�e� si� o tym p�niej, jak
uleg� nadmorskim wiatrom i jak wyciszy� w
sobie m�odzie�czy zapa�.
�ukaszu, wielokrotnie opowiada�e� mi,
jak Alwin usprawiedliwia� swoje niepowo�
dzenia m�odego sternika. Jak m�wi przy�
s�owie: �ycie ko�em si� toczy". Po pewnym
czasie doszed� do innych wniosk�w, cho�
wiem, �e nie zawsze do ko�ca jest przeko�
nany o trafno�ci swojego wyboru.
Nie do mnie nale�y ocena post�powa�
nia tego przyjaciela. Jestem prawie prze�
konany, �e sp�yci�a si� jego wiara, �e
spowszednia� jego zapa� i wzoruje si� na
post�powaniu innych. Chce On dor�wna� po�
st�puj�cej nowoczesno�ci, a nie zauwa�a,
�e zatraca warto�ci duchowe i to wszyst�
ko, co ma jedyn� warto��.
Wyobra�my sobie inn� sytuacj�.
Alwin zosta� misjonarzem i przyjecha�
do mnie na wie� na wakacje. Usiedli�my w
ogrodzie, a On zaczyna mnie nawraca�.
Przedstawia mi swoj� filozofi� my�lenia,
wszystkie za i przeciw. Ca�y ten zabieg
jest nie�atwy. Upieram si� przy swoim i
nie poddaj�. Zanosi�o si� na powa�n�
sprzeczk� mi�dzy nami. Zaproponowa�em od�
wr�ci� nasze role i teraz na chwil� ja
staj� si� misjonarzem, ale pr�ba ta
spe�z�a na niczym.Zaproponowa�em poca�u�
nek pokoju i w przyja�ni powr�ci� do co�
dzienno�ci.
tytu�
List 13
Drogi �ukaszu!
tekst
Wiem, �e ostatnio sam nie mog�e� bra�
udzia�u w spotkaniu w Puszczykowie. By�o
to w maju, w miesi�cu, w kt�rym tam
wszystkie ogrody ton� w kwitn�cym bzie.
Na spotkanie z Jubilatem przyjecha�o
oko�o dziesi�ciu uczestnik�w. W jednym z
moich list�w wspomina�em ju�, �e opowiem
Ci o jubileuszu 45-lecia kap�a�stwa na�
szego dobrego ksi�dza Henryka Kami�skie�
go. Nadszed� w�a�nie taki dzie�, zebrali�
�my si� w Puszczykowie, aby dzieli� ra�
do�� Jubileuszu i przy tej okazji przeka�
za� ksi�dzu jubilatowi tablic� pami�tko�
w�, zwi�zan� z dzia�alno�ci� zespo�u "Im�
maculata".
- Kim by� dla nas ten kap�an w tam�
tym czasie,kiedy my, cz�onkowie wspomnia�
nego zespo�u, mieli�my po 16-17 lat?- za�
pyta�em jednego z uczestnik�w tej uroczy�
sto�ci.
- Dla wielu z nas by� ojcem i wycho�
wawc�. Poniewa� robili�my tak pi�kn�
spraw�, jak wystawianie Misterium M�ki
Pa�skiej, ale w �yciu potocznym jako m�o�
dzi ludzie mieli�my swoje s�abo�ci, to
w�a�nie ksi�dz Henryk Kami�ski potrafi�
jak ojciec wychowywa� nas, s�u�y� nam
przyk�adem i czasem wybacza�. Ten przy�
k�ad, to wychowanie, owocuje po dzi�
dzie�. Mo�e ta nieliczna grupa tych ludzi
dlatego tak ch�tnie wraca na spotkanie ze
swoim duchowym ojcem- powiedzia� B�a�ej.
Najlepszym tego dowodem jest dzisiej�
szy jubileusz. Po Mszy �wi�tej jeden z
uczestnik�w z�o�y� nast�puj�ce �yczenia
ksi�dzu jubilatowi:
- Drogi Jubilacie!- powiedzia� Zyg�
munt. Na ziemi potrzebni s� dwaj leka�
rze,jeden z nich leczy cia�a, a drugi du�
sze. Przez ca�e czterdzie�ci pi�� lat le�
czy�e� te dusze. Pos�ucha�e� g�osu Chrys�
tusa:"Id�cie na ca�y �wiat i nauczajcie
wszystkie Narody".Uczyni�e� to, ale ma�o
Ci by�o zosta� kap�anem na parafii, po�
szed�e� do Gostynia, aby w Ma�ym Semina�
rium Duchownym wychowywa� m�odych ch�op�
c�w i opowiada� im Ewangeli�. Ma�o Ci te�
go by�o,za�o�y�e� zesp� sk�adaj�cy si� z
m�odych ludzi i czynem g�osi�e� Ewange�
li�, wystawiaj�c Misterium M�ki Pa�skiej.
Ponadto pojecha�e� na Misje, by tam, w
Brazylii, g�osi� Chrystusa. Tam powo�a�
�e� Zesp�, by opowiada� Ewangeli� dla
oczu. Po latach pracy na obczy�nie powr�
ci�e� do kraju i pokazujesz wszystkim
zdj�cia i prze�rocza tamtych krajobraz�w,
pokazujesz owoce nauczania na tamtej zie�
mi. Przyjecha�e� do Puszczykowa, aby od�
pocz��, a Ty, Drogi Jubilacie, piszesz
listy i kontaktujesz si� z wieloma osoba�
mi, kt�re pami�taj� Ci� 40 i wi�cej lat.
Nie zrywasz kontakt�w z nami, cz�onkami
zespo�u, jak te� my nie chcemy zerwa�
tych wi�zi z Tob�. Wszyscy prosimy o mod�
litw� i przyrzekamy modli� si� w Twojej
intencji, aby Chrystus mia� Ci� w swojej
opiece i dalej darzy� Ci� dobrym zdro�
wiem.
Do naszej uroczysto�ci na kr�tko
przy��czy� si� Ksi�dz Superior, rodzony
brat ksi�dza Henryka Kami�skiego. Tu do�
wiedzia�em si�, �e dzie�o wystawiania Mi�
sterium M�ki Pa�skiej promieniuje w dale�
kiej Argentynie; kontynuuje je ksi�dz
Pawe� Molewski. Rado�� naszego ksi�dza
Jubilata by�a tym wi�ksza, kiedy us�y�
sza�, i� jego rozpocz�te dzie�o nadal si�
rozwija.
Widzia�em wielkie zadowolenie w Jego
oczach z tak udanego spotkania i z ko�
lejnego przywo�ania do �ycia tych pi�k�
nych lat i wspomnie�. Nie zabrak�o r�w�
nie� tradycyjnej dziesi�tki r�a�ca. �al
by�o rozstawa� si� z ksi�dzem, ale tak
trzeba, by po pewnym czasie m�c ponownie
powr�ci�.
�ukaszu, opowiadam Ci to wszyst�
ko,by podzieli� si� z Tob� tym niezwyk�ym
spotkaniem i rado�ci� tylu ludzi!
Po trzydziestu trzech latach uda�o
mi si� ponownie nawi�za� kontakt z cz�on�
kami zespo�u "Immaculata". Przysz�y kole�
jne spotkania, ca�a gama wspomnie�, rela�
cji i serdeczno�ci. Zosta�em ��cznikiem
mi�dzy nasz� grup�.
podpis
Puszczykowo, 11 maja 1994 r.
3 3 72 0 0 108 1 ff 1 32 1
tytu�
List 14
Drogi �ukaszu!
tekst
Cz�owiek, kt�ry w Twoim �yciu odegra�
znaczn� rol�. Nie m�w mi tylko, i� zbyt
du�o i cz�sto pisz� o cierpieniu. Jak
mo�na uciec, jak uwolni� si� od krzy�a?
Jest to niemo�liwe. W swoich listach chc�
tylko pokaza� Ci kilka postaci, kt�re ni�
gdy nie rozstawa�y si� z cierpieniem. Wy�
bacz, �e opowiadam w tych listach o powa�
�nych sprawach. Wiem, �e wola�by�, abym
Ci� troch� rozweseli�, lub opowiedzia� Ci
troch� anegdot. Widzisz, to nie w moim
stylu. Ja �miej� si� tak�e, ale bardziej
lubi� opowiada� o sprawach refleksyjnych
i powa�nych.
Opowiem Ci o pi�knej postaci, bo
kt� bardziej ni� Marian potrafi tak po�
godnie przyjmowa� cierpienie i rozwesela�
innych. Skazany od lat na cz�ste dializy
i na r�ne zabiegi, nigdy nie traci nad�
ziei i pogody ducha. Przyjmuje to wszyst�
ko zawsze z u�miechem i pogod�. Nigdy nie
s�ysza�em, aby �ali� si� na sw�j los.
Jest to tak pi�kne, �e mo�e przeci�tny
cz�owiek tego nie zauwa�a.
Na scenie, w teatrze, jest jak boski
zwiastun pi�kna, sztuki s�owa i pogody
serca. Jest oryginaln� postaci�, przeka�
zuje bowiem to, co rodzi si� na dnie ser�
ca, czego nie mo�na zrozumie� bez dobrej
interpretacji. W moim mie�cie, w naszym
regionie jest jedynym kt�ry niesie bogac�
two naszej gwary j�zykowej. Gdybym mia�
wybiera� mi�dzy dobrem a z�em, mi�dzy no�
c� a dniem, to wybra�bym to wszystko, co
pochodzi z jego interpretacji. Wszystko,
co On interpretuje, jest oparte na
Bogu, na fundamencie prawdy, �yczliwo�ci,
�wiat�a i b�lu. A jednak, mimo tego b�
lu, wszystko nabiera tylu pozytywnych
warto�ci!
Na scenie, w teatrze, jest boskim
pos�a�cem, tu kszta�tuje swoje i s�ucha�
czy serca. Na estrad� wnosi rado�� i
przemienia smutek w �wiat pe�en optymizmu
i beztroski.
Jest jeszcze Radio, to szczeg�lne
miejsce, tu potrafi skupi� wok� siebie
dziesi�tki tysi�cy s�uchaczy. Na antenie
radiowej dope�nia si� do ko�ca jego oso�
bowo��.
Postanowi�em napisa� o Nim ten list z
wielu wzgl�d�w. Jest On dla mnie cenn�
osobowo�ci�, kt�rej do ko�ca nie potrafi�
scharakteryzowa�. Chcia�bym zachowa� jego
wizerunek jak najd�u�ej, bo to, co pi�kne
i szlachetne, powinno trwa� zawsze. Jego
pogoda ducha i jej przyjmowanie jest dla
mnie znakomitym przyk�adem. Nie ubolewa i
nie utyskuje nad swoim losem, ale jego
u�miech rozbraja wszelki smutek.
Czy ci wszyscy, kt�rzy Go s�uchaj�,
nie powinni si� czu� jak beztroskie pta�
ki?
tytu�
List 15
Drogi �ukaszu!
tekst
Czy m�g�bym nie opowiedzie� Ci o
cz�owieku, kt�ry utorowa� mi drog� wyda�
wania ksi��ek. Na pewno chcia�by� zapy�
ta�, kim jest ta osoba? Troch� cierpliwo�
�ci, opowiem z du�� rado�ci� i �ycz� Ci,
aby� kiedy� tak�e napotka� na takiego
cz�owieka. Pan Klemens, bo o Nim chc� po�
wiedzie�, zafascynowa� mnie swoj� posta�
w�. Jego p�aska, raczej �ciszo