1898

Szczegóły
Tytuł 1898
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1898 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1898 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1898 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Georges Simenon "Maigret i tajemniczy konfident" 0 0 l128 3 0 0 l128 3 Sp�dzielnia Wydawnicza "Czytelnik" 0 0 l128 3 Warszawa 1993 0 0 l128 3 0 0 l128 3 Producent wersji brajlowskiej: 0 0 l128 3 Altix Sp. z o.o. 0 0 l128 3 ul. W. Surowieckiego 12a 0 0 l128 3 02-785 Warszawa 0 0 l128 3 tel. 644-94-78 0 0 l128 3 0 0 l128 3 Rozdzia� 1 0 0 l128 3 0 0 l128 3 Kiedy zadzwoni� telefon, Maigret mrukn�� niezadowolony, nie maj�c najmniejszego poj�cia, kt�ra mo�e by� godzina. Nie przysz�o mu do g�owy, �eby spojrze� na budzik. Zosta� wyrwany z g��bokiego snu i odczuwa� jeszcze ucisk w piersi. 0 0 l128 3 Boso, krokiem lunatyka podszed� do telefonu. 0 0 l128 3 - Halo... 0 0 l128 3 Nie zdawa� sobie sprawy, �e to nie on, lecz jego �ona zapali�a jedn� z lampek nocnych. 0 0 l128 3 - To pan, szefie? 0 0 l128 3 Nie od razu rozpozna� g�os. 0 0 l128 3 - Tu Lucas... Jestem na nocnym dy�urze... Mia�em przed chwil� telefon z XVIII dzielnicy... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - No i co? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Na avenue Junot znaleziono na chodniku cia�o zamordowanego m�czyzny... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Czyli na samym Wzg�rzu, niedaleko placu du Tertre. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dzwoni� do pana z powodu to�samo�ci ofiary... To Maurice Marcia, w�a�ciciel "Sardine"... 0 0 l128 3 Typowa paryska restauracja na ulicy Fontaine. 0 0 l128 3 - Co on robi� na avenue Junot? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wygl�da na to, �e go tu podrzucono, kiedy ju� nie �y�, a nie �e zosta� zabity na miejscu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zaraz jad�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chce pan, �ebym przys�a� samoch�d? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Pani Maigret patrzy�a na niego ca�y czas, nie wstaj�c z ��ka, ale teraz si� podnios�a i palcami n�g szuka�a pantofli. 0 0 l128 3 - Zrobi� ci kawy. 0 0 l128 3 Wypad�o to w niedobry wiecz�r, a raczej w za dobry wiecz�r. Pa�stwo Maigret przyjmowali u siebie pa�stwa Pardon. Istnia�a mi�dzy nimi niepisana umowa, utrwalona z biegiem lat. Raz na miesi�c doktor Par� don i jego �ona podejmowali kolacj� pa�stwa Maigret w swoim mieszkaniu na bulwarze Voltaire. Dwa ty� godnie p�niej Pardonowie z kolei szli na kolacj� na bulwar Richard-Lenoir. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Panie korzysta�y z okazji, by pogada� o ciuchach, wymieni� przepisy kulinarne, podczas gdy panowie rozmawiali sobie o tym i owym popijaj�c alzack� nalewk� z tarniny czy z malin. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Tego wieczoru kolacja by�a wyj�tkowo udana. Pani Maigret przyrz�dzi�a perliczki w cie�cie, a komi� sarz przyni�s� z piwnicy jedn� z ostatnich butelek starego Chteauneuf-du-Pape. Kupi� kiedy� okazyjnie ca�� skrzynk� tego wina na ulicy Drouot. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 By�o wy�mienite i panowie nie zostawili ani kropli. A ile kieliszeczk�w nalewki wypili potem? W ka�� dym razie Maigret, obudzony znienacka o drugiej w nocy, czu� si� niewyra�nie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maurice'a Marci� zna� dobrze. Zna� go ca�y Pary�. Maigret pami�ta� go z czas�w, kiedy sam praco� wa� jako inspektor, bo kilka razy przes�uchiwa� Marci� - kt�ry nie by� jeszcze wtedy szacownym obywate� lem - w swoim gabinecie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 P�niej Maigret chadza� wraz z �on� na ulic� Fontaine do "Sardine", gdzie mieli pierwszorz�dn� kuch� ni�. 0 0 l128 3 Kiedy pani Maigret przynios�a fili�ank� kawy, Maigret by� ju� prawie ubrany. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To co� wa�nego? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mo�e narobi� wiele ha�asu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Kto� znany? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pan Maurice, jak go wszyscy nazywaj�. Czyli Maurice Marcia. 0 0 l128 3 - Z "Sardine"? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Skin�� g�ow�. 0 0 l128 3 - Zamordowano go? 0 0 l128 3 - Zdaje si�... Lepiej, �ebym tam poszed� rzuci� okiem... 0 0 l128 3 Drobnymi �ykami wypi� kaw�, nabi� fajk�. Potem podszed� do okna i uchyli� je, �eby zobaczy�, jaka jest pogoda. Deszcz ci�gle pada�, tak drobny i tak powoli, �e by�o go wida� tylko przy samych latarniach. 0 0 l128 3 - Bierzesz p�aszcz od deszczu? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie warto... Jest za gor�co. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 By� dopiero maj, ten wspania�y miesi�c maj. Pi�kn� pogod� popsu�a burza, po kt�rej zosta�o co� w rodzaju m�awki: si�pi�o tak ju� ca�� dob�. 0 0 l128 3 - Na razie... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wiesz, twoje perliczki by�y przepyszne... 0 0 l128 3 - Nie za ci�kie?... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Na to pytanie wola� nie odpowiada�, bo jeszcze mu ci��y�y w �o��dku. 0 0 l128 3 Przed bram� czeka� na niego ma�y czarny samoch�d. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Avenue Junot... 0 0 l128 3 - Kt�ry numer? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Na pewno zobaczysz zbiegowisko... 0 0 l128 3 Ulice l�ni�y jakby polakierowane na czarno. Prawie nie by�o ruchu. W kilka zaledwie minut dotarli na Montmartre, ale nie na Montmartre nocnych lokali i turyst�w. Avenue Junot le�a�a jakby na marginesie tej t�tni�cej �yciem dzielnicy, sta�y przy niej g��wnie wille zbudowane przez zamo�nych artyst�w, kt�rzy debiu� towali na Wzg�rzu i pozostali mu wierni. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Na prawym chodniku wida� by�o grup� gapi�w, w oknach mimo p�nej godziny pali�y si� �wiat�a i wygl�dali przez nie ludzie w pi�amach i szlafrokach. 0 0 l128 3 Na miejscu by� ju� komisarz dzielnicowy: niski, chudy, nie�mia�y cz�owieczek. Od razu podbieg� do Maigreta. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Bardzo si� ciesz�, �e pan przyszed�, panie komisarzu. Ta sprawa mo�e wywo�a� sporo zamiesza� nia... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Jest pan pewny, �e to on? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Prosz�, to jego portfel... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Poda� mu portfel z czarnej krokodylowej sk�ry - by� w nim tylko dow�d osobisty, prawo jazdy i kar� tka z notesu, na kt�rej zapisano kilka numer�w telefonu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie mia� pieni�dzy? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ca�y plik banknot�w, trzy czy cztery tysi�ce frank�w, nie liczy�em. Le�a�y w bocznej kieszeni. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - A bro�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Smith and Wesson, ale ostatnio nie u�ywany... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret podszed� do cia�a; dziwnie si� poczu�, kiedy patrzy� tak z g�ry na pana Maurice'a, ubranego w smoking, jak co wiecz�r. Na gorsie koszuli rozla�a si� szeroko plama krwi. 0 0 l128 3 - �adnego �ladu na chodniku? 0 0 l128 3 - Nie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Kto znalaz� cia�o? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ja - odezwa� si� �agodny g�os z ty�u. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Nale�a� do staruszka z aureol� bia�ych w�os�w. Maigret rozpoznawa� w nim do�� wzi�tego malarza, ale nie m�g� sobie przypomnie� nazwiska. 0 0 l128 3 - Mieszkam w willi naprzeciwko... W nocy czasem si� budz� i nie mog� zasn��... 0 0 l128 3 Mia� na sobie pi�am�, na kt�r� narzuci� stary p�aszcz. Na nogachczerwone pantofle. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - ... Wygl�dam wtedy przez okno. Avenue Junot jest spokojna, opustosza�a. Samochody prawie w og�le nie je�d��. Zobaczy�em jaki� czarno-bia�y kszta�t, co� dziwnego, wi�c zszed�em zobaczy�... Zadz� woni�em na komisariat... Ci panowie przyjechali samochodem na sygnale i we wszystkich oknach zaroi�o si� od ciekawskich... 0 0 l128 3 Ze dwadzie�cia os�b patrzy�o przez okna na zw�oki i na grupk� oficjeli, przechodni�w i s�siad�w w nocnych strojach. Lekarz z dzielnicy m�wi�: 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie mam tu ju� nic wi�cej do roboty. Przysi�gam, �e nie �yje... Reszta to sprawa lekarza s�dowe� go... 0 0 l128 3 - Dzwoni�em do niego - oznajmi� komisarz dzielnicowy. - Zawiadomi�em r�wnie� prokuratur�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Z samochodu wysiada� w�a�nie zast�pca prokuratora w towarzystwie swojego kancelisty. Zdziwi� si� widz�c tu Maigreta. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - S�dzi pan, �e to wa�na sprawa? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Obawiam si�... Zna pan Maurice'a Marci�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nigdy pan nie by� na kolacji w "Sardine"? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Musia� mu wyja�ni�, �e spotyka�o si� tam zar�wno ludzi z towarzystwa i artyst�w, jak i �mietank� �wiata przest�pczego. 0 0 l128 3 Z taks�wki, pomrukuj�c pod nosem, wysiad� doktor Bourdet, lekarz s�dowy, nast�pca doktora Pau� la. Rozdawa� machinalnie u�ciski d�oni i na widok Maigreta wykrzykn��: 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - O, pan te� tutaj!.. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Podszed� do cia�a, pochyli� si�, �eby obejrze� ran� w �wietle latarki elektrycznej, kt�r� nosi� w swojej walizeczce. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Jedna kula, o ile si� nie myl�, ale du�ego kalibru i wystrzelona z bardzo ma�ej odleg�o�ci... 0 0 l128 3 - O kt�rej godzinie nast�pi�a �mier�? 0 0 l128 3 - Je�eli zosta� tu przyniesiony od razu, zbrodni� pope�niono chyba oko�o p�nocy... Powiedzmy, mi� dzy dwunast� a pierwsz�... Wi�cej b�d� m�g� powiedzie� po sekcji... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret podszed� do Vliarda, inspektora z XVIII dzielnicy, kt�ry sta� skromnie z boku. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zna� pan pana Maurice'a? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ze s�yszenia i z widzenia. 0 0 l128 3 - Mieszka� w tej dzielnicy? 0 0 l128 3 - Zdaje si�, �e w dziewi�tce... Chyba na ulicy Ballu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie mia� gdzie� tutaj kochanki? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Bo przecie� dziwne si� wydawa�o, �e kto� m�g�by przyj�� z innej dzielnicy z nieboszczykiem na ple� cach, �eby go po�o�y� na chodniku spokojnej avenue Junot. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chybabym o tym s�ysza�... Powinien to wiedzie� inspektor Louis z dziewi�tki, on zna okolice Pigalle jak w�asn� kiesze�. 0 0 l128 3 Maigret u�cisn�� im d�onie i ju� wsiada� do ma�ego czarnego samochodu, gdy zjawi� si� dziennikarz, wysoki rudzielec z rozwichrzon� czupryn�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Panie Maigret... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie teraz... Prosz� si� zwr�ci� do inspektora lub do komisarza dzielnicowego... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 I rzuci� szoferowi: 0 0 l128 3 - Ulica Ballu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Trzyma� ci�gle w r�ku dow�d osobisty denata, zajrza� do niego i doda�: 0 0 l128 3 - 21 bis... 0 0 l128 3 By� to do�� obszerny pa�ac, jakich wiele na tej ulicy, obecnie dom czynszowy. Widnia�a na nim mi� dzy innymi, po prawej stronie drzwi wej�ciowych, miedziana tabliczka z nazwiskiem dentysty i wskaz�wk�: "II pi�tro". Na trzecim by� gabinet neurologa. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Dzwonek obudzi� dozorczyni�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Do pana Maurice'a Marcii. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pana Maurice'a nie ma nigdy o tej porze. Nie wraca przed czwart� rano. 0 0 l128 3 - A pani Marcia? 0 0 l128 3 - Zdaje si�, �e wr�ci�a. W�tpi�, czy pana przyjmie. Ale niech pan spr�buje, je�li panu zale�y. Pierwsze pi�tro, drzwi po lewej. Zajmuj� ca�e pi�tro, ale drzwi z prawej s� zabite. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Schody by�y szerokie, pokryte grubym chodnikiem. �ciany z ��tawego marmuru. Na drzwiach po lewej nie by�o �adnej tabliczki. Maigret nacisn�� guzik. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Panowa�a cisza. Zadzwoni� wi�c jeszcze raz i w ko�cu us�ysza� czyje� kroki. Zaspany kobiecy g�os spyta� przez drzwi: 0 0 l128 3 - Kto tam? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Komisarz Maigret. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - M�a nie ma. Prosz� i�� do restauracji na ulicy Fontaine. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tam pani m�a te� nie ma. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - By� pan tam? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. Ale wiem, �e go tam nie ma. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Prosz� chwil� zaczeka�, musz� w�o�y� szlafrok... 0 0 l128 3 Kiedy otworzy�a drzwi, mia�a na sobie bia�� jedwabn� koszul� i z�ocisto��ty szlafrok. By�a m�oda, du� �o m�odsza od m�a, kt�ry liczy� o wiele wi�cej lat ni� Maigret, jakie� sze��dziesi�t czy sze��dziesi�t dwa. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Patrzy�a na niego oboj�tnie, lekko tylko zaciekawiona. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dlaczego szuka pan mojego m�a o tej porze? By�a wysok� blondynk�, ze szczup�ym gi�tkim cia�em modelki lub girlaski. Mog�a mie� najwy�ej trzydzie�ci lat. 0 0 l128 3 - Prosz� wej��... 0 0 l128 3 Otworzy�a drzwi do du�ego salonu i zapali�a �wiat�o. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Kiedy widzia�a pani m�a po raz ostatni? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Oko�o �smej, jak codziennie, kiedy wychodzi� na ulic� Fontaine. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pojecha� samochodem? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ale� sk�d! To przecie� pi��set metr�w... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nigdy nie je�dzi tam samochodem? 0 0 l128 3 - Tylko w czasie ulewy... 0 0 l128 3 - Odprowadza go pani czasem? 0 0 l128 3 - Nie. 0 0 l128 3 - Dlaczego? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Bo to nie moje miejsce. Co ja bym tam mia�a robi�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak wi�c wszystkie wieczory sp�dza pani tutaj? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Wydawa�a si� zdziwiona tymi pytaniami, ale nie bra�a mu ich za z�e. Nie okazywa�a te� wi�kszego za� interesowania. 0 0 l128 3 - Prawie wszystkie. Zdarza mi si�, tak jak ka�demu, p�j�� do kina. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - A po drodze nie wst�puje pani do m�a? 0 0 l128 3 - Nie. 0 0 l128 3 - By�a pani w kinie dzi� wiecz�r? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie... Wyprowadza�am tylko psa. Ale pada� deszcz, wi�c wr�ci�am po kilku minutach.... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - O kt�rej? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mo�e o jedenastej. Mo�e troch� p�niej... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie spotka�a pani nikogo ze znajomych? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie... Do czego prowadz� te pytania i dlaczego interesuje pana, jaksp�dzi�am ten wiecz�r? 0 0 l128 3 - Pani m�� nie �yje... 0 0 l128 3 Wytrzeszczy�a jasnoniebieskie oczy o przejmuj�cym spojrzeniu. Jednocze�nie otworzy�a usta, jakby mia�a krzykn��, ale gard�o jej si� �cisn�o i po�o�y�a r�k� na piersi. Wyj�a chusteczk� z kieszeni szlafroka i zakry�a twarz. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret czeka� bez ruchu, siedz�c w niewygodnym fotelu la Ludwik XV. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Serce? - zapyta�a w ko�cu, zwijaj�c chusteczk� w kulk�. 0 0 l128 3 - Co pani ma na my�li? 0 0 l128 3 - Wola�, �eby o tym nie m�wi�, ale mia� chore serce i chodzi� do profesora Jardin... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie umar� na serce... Zosta� zamordowany... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Gdzie? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie wiem... Cia�o zosta�o potem przeniesione na avenue Junot i rzucone na chodnik... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To niemo�liwe... Nie mia� wrog�w... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nale�y przypuszcza�, �e mia� co najmniej jednego, skoro zosta� zabity... 0 0 l128 3 Zerwa�a si�. 0 0 l128 3 - Gdzie on jest teraz? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - W instytucie medycyny s�dowej... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To znaczy, �e mu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zrobi� sekcj�, tak... To nieuniknione... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Ma�y bia�y piesek przydrepta� leniwie z g��bi korytarza i tr�ci� nosem swoj� pani�, kt�ra chyba nawet tego nie zauwa�y�a. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co m�wi� w restauracji? 0 0 l128 3 - Nie by�em tam jeszcze. Co by mogli powiedzie�? 0 0 l128 3 - Dlaczego tak wcze�nie wyszed� z "Sardine"? Zostaje zawsze ostatni i sam zamyka drzwi, zanim zrobi kas�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pani tam pracowa�a? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. To tylko restauracja. Bez wyst�p�w baletowych czy piosenkarskich. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pani by�a tancerk�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ju� pani nie ta�czy? 0 0 l128 3 - Nie, odk�d wysz�am za m��. 0 0 l128 3 - A jak dawno wysz�a pani za m��? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Cztery lata temu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Gdzie go pani pozna�a? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - W "Sardine"... Ta�czy�am wtedy w "Canari"... Kiedy ko�czyli�my niezbyt p�no, wpada�am czasem co� przegry��... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - I on pani� wypatrzy�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - By�a pani te� fordanserk�? 0 0 l128 3 Skrzywi�a si�. 0 0 l128 3 - Zale�y, co pan przez to rozumie. Kiedy klient nas zaprasza� na butelk� szampana, nie odmawia�y�� my, ale na tym si� ko�czy�o... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mia�a pani kochanka? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dlaczego pan mnie o to pyta? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dlatego, �e szukam kogo�, kto m�g�by �le �yczy� pani m�owi... 0 0 l128 3 - Kiedy go pozna�am, nie mia�am kochanka... 0 0 l128 3 - By� zazdrosny? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Bardzo. 0 0 l128 3 - A pani? 0 0 l128 3 - Nie uwa�a pan, panie komisarzu, �e to przes�uchanie staje si� niestosowne w chwili, kiedy �ona do� wiaduje si� o �mierci m�a? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ma pani sw�j w�asny samoch�d? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Maurice podarowa� mi niedawno alfa romeo. 0 0 l128 3 - A on? Jaki ma w�z? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Bentleya. 0 0 l128 3 - Sam prowadzi�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mia� szofera, ale czasem je�dzi� sam. 0 0 l128 3 - Przepraszam, �e by�em tak nieprzyjemny, to niestety m�j zaw�d... 0 0 l128 3 Wsta� z westchnieniem. W wielkim salonie, w kt�rym le�a� wspania�y chi�ski dywan, panowa�a cisza. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Odprowadzi�a go do drzwi. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - W najbli�szych dniach pewnie b�d� jeszcze mia� do pani par� pyta�. Woli pani, �ebym pani� wezwa� na Quai des Orfvres czy �ebym tu przyszed�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tutaj... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dzi�kuj�. 0 0 l128 3 Odpowiedzia�a mu ch�odnym "dobranoc". 0 0 l128 3 Mia� ci�gle pe�ny �o��dek, ci�k� g�ow�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Do "Sardine", na ulic� Fontaine... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Przed restauracj� sta�o jeszcze kilka luksusowych samochod�w, po chodniku spacerowa� tam i z po� wrotem portier w liberii. Maigret wszed� i �ykn�� �wie�ego powietrza, bo w sali by�a klimatyzacja. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Raoul Comitat, maitre d'htel, kt�rego dobrze zna�, wybieg� mu naprzeciw. 0 0 l128 3 - Stolik dla pana, panie Maigret? 0 0 l128 3 - Nie. 0 0 l128 3 - Je�li chce si� pan widzie� z szefem, to go nie ma... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maitre d'htel by� �ysy, mia� twarz cz�owieka schorowanego. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To si� rzadko zdarza, prawda? - zauwa�y� Maigret. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Praktycznie prawie nigdy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Restauracja by�a przestronna, sta�o w niej dwadzie�cia, mo�e dwadzie�cia pi�� stolik�w. Sufit belko� wany, �ciany w trzech czwartych pokryte star� d�bow� boazeri�. Wszystko masywne, bogate, ale w ca�o�ci nie obci��one tym z�ym gustem, kt�ry towarzyszy niemal zawsze imitacjom stylu wiejskiego. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 By�o po trzeciej. Zosta�o ju� tylko z dziesi�� os�b, g��wnie aktorzy i arty�ci spokojnie jedz�cy kolacj�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - O kt�rej godzinie Marcia wyszed�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie mog� panu powiedzie� dok�adnie, ale chyba ko�o dwunastej. 0 0 l128 3 - Nie zdziwi�o to pana? 0 0 l128 3 - Och! Tak... W ci�gu dwudziestu lat nie wiem, czy zdarzy�o si� to ze trzy razy. Zreszt� zna go pan. Nieraz podawa�em tu panu i pana �onie. A on zawsze w smokingu. R�ce do ty�u. Wygl�da, jakby si� nie ru� sza�, a jednak wszystko widzi, ludzie my�l�, �e jest na sali, a on ju� w kuchni albo w swoim gabinecie... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zapowiedzia� panu, �e wr�ci? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mrukn�� tylko: "Na razie". Stali�my ko�o szatni. Yvonne poda�a mu kapelusz. Przypomnia�em mu, �e pada, i poradzi�em, �eby wzi�� p�aszcz, kt�ry wisia� na jednym z wieszak�w. "Nie warto, id� niedaleko..." 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wydawa� si� niespokojny? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Trudno by�o co� odczyta� z jego twarzy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - W�ciek�y? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Na pewno nie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie odebra� jakiego� telefonu przed wyj�ciem? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Trzeba zapyta� w kasie. Wszystkie telefony odbiera kasjerka. Ale... prosz� mi powiedzie�, dlaczego pan pyta? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dlatego, �e zosta� zastrzelony i znaleziono go na chodniku avenue Junot... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Rysy twarzy matre d'htela znieruchomia�y, dolna warga leciutko drgn�a. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To niemo�liwe - szepn�� do siebie. - Kto m�g� to zrobi�? Nie znam nikogo, kto by by� jego wro� giem... W gruncie rzeczy zacny cz�owiek, szcz�liwy, dumny, �e mu si� powiod�o... By�a b�jka? 0 0 l128 3 - Nie. Zosta� zabity gdzie indziej i przetransportowano go, chyba samochodem, a� na avenue Junot... Powiedzia� pan, �e wychodzi� st�d w kapeluszu? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak. 0 0 l128 3 Na avenue Junot nie by�o kapelusza. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chc� zada� kilka pyta� kasjerce. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Matre d'htel podbieg� do stolika, przy kt�rym klient prosi� o rachunek. Rachunek by� gotowy, po�o� �y� go na talerzyku przykrywaj�c do po�owy serwetk�. 0 0 l128 3 Kasjerka, niska szczuplutka brunetka, mia�a pi�kne czarne oczy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Jestem komisarz Maigret... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wiem... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie ma co d�u�ej ukrywa�: pani szef zosta� zamordowany... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dlatego mia� pan tak� min�, jakby pan spiskowa� z Raoulem. Nie mog� uwierzy�... Sta� tu dopiero co, tu, gdzie pan... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie odbiera� �adnego telefonu? 0 0 l128 3 - Jeden jedyny, na chwil� przed wyj�ciem. 0 0 l128 3 - Dzwoni� m�czyzna? Kobieta? 0 0 l128 3 - W�a�nie si� nad tym zastanawia�am. Albo m�czyzna o do�� cienkim g�osie, albo kobieta o g�osie ra� czej niskim... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - S�ysza�a pani ju� kiedy� ten g�os? 0 0 l128 3 - Nie. Poproszono pana Maurice'a... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak go nazwano? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak. Tak jak nazywaj� go wszyscy znajomi. Zapyta�am, kto m�wi, g�os odpar�: "On b�dzie wie� dzia�"... Ledwo zd��y�am podnie�� wzrok, a ju� pan Maurice by� obok mnie. "To do mnie? Jakie nazwisko podano? ... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie podano �adnego nazwiska..." Zmarszczy� brwi i wyci�gn�� r�k� po s�uchawk�. "Kto m�wi?". Oczy� wi�cie nie s�ysza�am, co odpowiedziano po drugiej stronie. "S�ucham? ... �le s�ysz�... Co? ... Na pewno? Jak tylko ci� dopadn�..." Telefonowano chyba z automatu, bo s�ysza�am d�wi�k wrzucanej monety. "Wiem tak samo dobrze, gdzie to jest..." Od�o�y� gwa�townie s�uchawk�. Skierowa� si� do drzwi, ale wr�ci� i po� szed� do gabinetu, kt�ry jest za kuchni�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Cz�sto tam chodzi? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - W ci�gu wieczora rzadko. Czasem zagl�da, �eby rzuci� okiem na poczt�. Po zamkni�ciu zanosz� mu tam kas� i razem sprawdzamy... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pieni�dze zostaj� tu do nast�pnego dnia? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. Wynosi je w teczce, kt�ra s�u�y praktycznie tylko do tego... 0 0 l128 3 - Przypuszczam, �e ma bro�? 0 0 l128 3 - Bierze pistolet z szuflady i wsuwa go do kieszeni... Tej nocy pan Maurice nie przenosi� utargu, a jed� nak wr�ci� do gabinetu po pistolet. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Innej broni tu nie trzyma? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. Wiem tylko o tej. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mog�aby mi pani pokaza� jego gabinet? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chwileczk�... 0 0 l128 3 Poda�a Raoulowi Comitat rachunek. 0 0 l128 3 - T�dy... 0 0 l128 3 Szli korytarzem o �cianach pomalowanych na zielono. Po lewej stronie przez oszklone przepierzenie wida� by�o kuchni�, gdzie czterej m�czy�ni chyba robili porz�dki. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To tutaj... S�dz�, �e ma pan prawo wej��... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Gabinet by� skromny, bez luksusu. Trzy solidne sk�rzane fotele,mahoniowe biurko empire, za nim ka� sa pancerna i p�ki z kilkoma ksi��kami i pismami ilustrowanymi. 0 0 l128 3 - Czy w tej kasie s� pieni�dze? 0 0 l128 3 - Nie. Tylko rachunki. Mo�na by si� bez niej obej��. By�a ju� tu, kiedy pan Maurice odkupi� restaura� cj�, i tak zosta�a... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Gdzie zwykle le�y pistolet? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - W prawej szufladzie... 0 0 l128 3 Maigret otworzy� j�. By�y tam papiery, papierosy, cygara, ale broni ani �ladu. 0 0 l128 3 - Czy pani Marcia cz�sto telefonuje do m�a? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Prawie nigdy... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tej nocy te� nie dzwoni�a? 0 0 l128 3 - Nie. Wiedzia�abym, bo ja odbieram telefony. 0 0 l128 3 - A on do niej? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Rzadko. Nie pami�tam, kiedy ostatni raz do niej dzwoni�, to by�o przed Bo�ym Narodzeniem... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dzi�kuj� pani... 0 0 l128 3 Maigret czu� ci�ar zm�czenia i opad� na siedzenie ma�ego czarnego samochodu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Na bulwar Richard-Lenoir... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Deszcz przesta� pada�, ale jezdnie ci�gle l�ni�y. Niebo zaczyna�o si� rozja�nia� od wschodu. 0 0 l128 3 Czu� niejasno, �e co� w tej sprawie nie klapuje. Pan Maurice na pewno nie by� �wi�ty. M�odo�� mia� raczej burzliw� i kilkakrotnie siedzia� za str�czycielstwo. 0 0 l128 3 P�niej, ko�o trzydziestki, awansowa� staj�c si� w�a�cicielem domu schadzek przy ulicy Hanovre, w tym czasie jednego z najbardziej znanych w Pary�u. Dom nie by� zapisany na jego nazwisko. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Popo�udnia sp�dza� przewa�nie na wy�cigach. A je�li nie tam, to prawie na pewno mo�na go by�o zna� le�� w bistro przy ulicy Victor-Mass, gdzie grywa� w karty wraz z innymi podejrzanymi typami. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Niekt�rzy nazywali go S�dzi�. Twierdzili, �e kiedy dochodzi�o do nieporozumie� mi�dzy lud�mi ze "�rodowiska", on wydawa� wyrok jako ostatnia instancja. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Przystojny m�czyzna, ubiera� si� u najlepszych krawc�w, nosi� wy��cznie jedwabn� bielizn�. By� �o� naty i mieszka� ju� wtedy na ulicy Ballu. 0 0 l128 3 Z wiekiem przyty� i nadawa�o mu to wi�cej godno�ci. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Ach! Maigret zapomnia� spyta� kasjerk�, czy cz�owiek, kt�ry telefonowa�, m�wi� z akcentem. Mog�o to mie� pewne znaczenie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Na razie brn�� w g�stej mgle. Przypomnia� sobie jedno ze zda� Maurice'a Marcii podczas kt�rej� z ich ostatnich rozm�w na Quai des Orfvres. Sprawa nie dotyczy�a bezpo�rednio Marcii, ale jego barman by� podejrzany o udzia� w napadzie na fili� du�ego banku w Puteaux. "Co pan my�li o tym Freddy?" Barman na� zywa� si� Freddy Strazzia i pochodzi� z Piemontu. "My�l�, �e to dobry barman. - Uwa�a go pan za uczciwe� go? - Widzi pan, panie komisarzu, zale�y, co si� przez to rozumie. S� uczciwi i uczciwi. Kiedy si� poznali�� my, a obaj byli�my wtedy, mo�na by rzec, debiutantami, nie uwa�a�em si� za cz�owieka nieuczciwego, czego pan ani s�dziowie nie potwierdzali. Stopniowo si� zmienia�em... Mo�na powiedzie�, �e stawanie si� uczci� wym cz�owiekiem zaj�o mi prawie czterdzie�ci lat �ycia. To tak jak z nawr�conymi. Twierdzi si�, �e s� naj� gorliwsi... Ot� ludzie uczciwi, kt�rzy sami si� ukszta�towali, s� skrupulatniejsi ni� inni. Pyta pan, czy Freddy jest uczciwy. Nie da�bym sobie r�ki uci��, ale jestem pewny, �e on nie jest taki g�upi, aby macza� palce w tak �le zmontowanej aferze jak ta..." 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Samoch�d zatrzyma� si� przed domem. Maigret podzi�kowa� szoferowi iwszed� na g�r� powoli, z tru� dem �api�c oddech. Chcia� jak najszybciej po�o�y� si� i zamkn�� oczy. 0 0 l128 3 - Zm�czony? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ju� nie mog�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 W nieca�e dziesi�� minut p�niej ju� spa�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Mniej wi�cej o jedenastej zacz�� si� porusza� i pani Maigret od razu przynios�a mu fili�ank� kawy. 0 0 l128 3 - Och! - zdziwi� si�. - Znowu s�o�ce... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To ta sprawa z ulicy Fontaine zatrzyma�a ci� w nocy? 0 0 l128 3 - Sk�d wiesz? 0 0 l128 3 - Z radia. Z gazety. Zdaje si�, �e ten pan Maurice jest wa�n� parysk� osobisto�ci�. 0 0 l128 3 - Powiedzmy osob� - sprostowa�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zna�e� go? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Odk�d zacz��em pracowa� w Policji Kryminalnej. 0 0 l128 3 - Rozumiesz, dlaczego podrzucono cia�o na avenue Junot? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nic jeszcze nie rozumiem... - przyzna� si�. - Tym mniej rozumiem, �e Marcia mia� w kieszeni pistolet. 0 0 l128 3 - No to co? 0 0 l128 3 - Dziwne, �e nie strzeli� pierwszy. Chyba zosta� zaskoczony... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Usiad� w fotelu, w szlafroku, podni�s� s�uchawk� i nakr�ci� numer Policji Kryminalnej. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 O tej godzinie Lucas, kt�ry wr�ci� z nocnej s�u�by, spa� sobie smacznie. Telefon odebra� Janvier. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Bardzo pan zm�czony, szefie? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. Teraz ju� dobrze. Wiesz o wszystkim? 0 0 l128 3 - Z gazet, z raport�w, kt�re przed chwil� nadesz�y, zw�aszcza z komisariatu osiemnastki. Mia�em tak� �e telefon od doktora Bourdet. 0 0 l128 3 - Co m�wi? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Strza� oddano z odleg�o�ci oko�o jednego metra, mo�e p�tora, prawdopodobnie z rewolweru z kr�tk� luf� kaliber 32 albo 38... Pos�a� go do laboratorium... Je�li chodzi o biednego Marci�, �mier� by�a prawie natychmiastowa, bo mia� wewn�trzny wylew... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To znaczy, �e nie by�o du�o krwi? 0 0 l128 3 - Bardzo ma�o... 0 0 l128 3 - Chorowa� na serce? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Bourdet nic o tym nie m�wi�. Chce pan, �ebym do niego zadzwoni�? 0 0 l128 3 - Sam zadzwoni�. B�d� w biurze wcze�nie po po�udniu. Gdyby� mia� co� nowego, telefonuj... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 W kilka minut p�niej po��czy� si� z doktorem Bourdet. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Pan chyba dopiero wstaje - powiedzia� do Maigreta. - Ja pracowa�em do dziewi�tej rano, a teraz przynie�li mi nast�pnego klienta, a raczej klientk�... 0 0 l128 3 - Niech mi pan powie... Poza ran� nie zauwa�y� pan niczego specjalnego, oznak jakiej� choroby?... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. To by� zdrowy m�czyzna, bardzo dobrze zakonserwowany jak na sw�j wiek... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie mia� nic z sercem? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - O ile mog�em si� zorientowa�, serce mia� w dobrym stanie... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dzi�kuj� panu, doktorze... 0 0 l128 3 Czy Line, jasnow�osa �ona Marcii, nie m�wi�a mu o profesorze Jardin, do kt�rego jej m�� chodzi� od czasu do czasu na konsultacje? Zadzwoni� do profesora, potem do szpitala, w kt�rym pracowa�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Przepraszam, �e panu przeszkadzam, profesorze... Tu komisarz Maigret... Zdaje si�, �e jeden z pa� skich pacjent�w zmar� tej nocy �mierci� gwa�town�. M�wi� o Marcii... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - To ten restaurator z Montmartre'u? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak. 0 0 l128 3 - Widzia�em go tylko raz. Mia� chyba zamiar ubezpieczy� si� na �ycie i przed zrobieniem bada� chcia� zasi�gn�� porady wybranego przez siebie lekarza... 0 0 l128 3 - Co pan stwierdzi�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Serce w doskona�ym stanie... 0 0 l128 3 - Dzi�kuj� panu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - A wi�c - zapyta�a pani Maigret - by� chory? 0 0 l128 3 - Nie. 0 0 l128 3 - Dlaczego �ona powiedzia�a ci... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wiem tyle co ty. Daj mi jeszcze jedn� fili�ank� kawy, dobrze? 0 0 l128 3 - A co by� zjad�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Pami�ta� ci�gle, jak mu w nocy ci��y� �o��dek. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Szynk�, ziemniaki z oliw� i sa�at�... 0 0 l128 3 - Nic wi�cej? Nie strawi�e� moich perliczek? 0 0 l128 3 - Perliczki strawi�em, ale zdaje si�, �e Pardon i ja przeholowali�my troch� z nalewk�... Nie m�wi�c ju�, �e wino... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Wsta�, westchn��, zapali� pierwsz� fajk�, po czym usadowi� si� przed otwartym oknem. Po nieca�ych dziesi�ciu minutach przywo�a� go dzwonek telefonu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Halo, szefie... Tu Janvier. Mia�em w�a�nie wizyt� inspektora Louis z dziewi�tki... Chcia� si� z panem zobaczy�. Zdaje si�, �e ma co� interesuj�cego... Pyta, czy mo�e go pan przyj�� zaraz po po�udniu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Niech przyjdzie o drugiej. 0 0 l128 3 Z Louisem nigdy nic nie by�o wiadomo. Dziwny cz�owiek. Mia� oko�o czterdziestu pi�ciu lat, chyba od pi�tnastu by� wdowcem i ci�gle ubiera� si� na czarno od st�p do g��w, jakby jeszcze nosi� �a�ob� po �onie. Zreszt� koledzy z jego dzielnicy nazywali go mi�dzy sob� Wdowcem. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Nigdy nie widziano, �eby si� �mia� czy �artowa�. Kiedy dy�urowa� w biurze, nie wychodzi� na przerw�. Poniewa� nie pali�, nie przerywa� pracy nawet na zapalenie fajki czy papierosa. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Najcz�ciej pracowa� w terenie, najch�tniej w nocy. Prawdopodobnie najlepiej ze wszystkich pary�an zna� dzielnic� Pigalle. 0 0 l128 3 Rzadko zatrzymywa� jak�� kobiet� czy str�czyciela nie maj�c solidnych dowod�w. Kiedy przechodzi� ulicami, patrzono na niego z pewnym niepokojem. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Mieszka� sam w mieszkaniu, kt�re dawniej zajmowa� wraz z �on�, po drugiej stronie bulwaru, w dol� nej cz�ci ulicy Lepic. Urodzi� si� w tej dzielnicy. Cz�sto widywano go, jak robi zakupy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 W ma�ym palcu mia� rodowody wszystkich opryszk�w z okolicy, histori� wszystkich panienek. 0 0 l128 3 W barach nigdy nie zdejmowa� kapelusza. Zamawia� niezmiennie �wiartk� Vichy. M�g� tak tkwi� bar� dzo d�ugo, rozgl�daj�c si� wok�. Czasem zwraca� si� do barmana: "Nie wiedzia�em, �e Francis wr�ci� z Tu� lonu. - Jest pan pewny? - W�a�nie mnie zauwa�y� i zwia� do toalety... - Nie widzia�em go... Dziwne, bo za� zwyczaj kiedy przyje�d�a do Pary�a, przychodzi si� przywita�... - To prawdopodobnie z mojego powodu. - Z kim by�? - Z Madeleine... - To jego dawna..." 0 0 l128 3 Nie robi� notatek, a przecie� wszystkie nazwiska, imiona, przezwiska i pseudonimy tych pan�w i pa� mia� metodycznie uszeregowane w g�owie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Ulica Fontaine le�a�a w jego sektorze. Wiedzia� chyba wi�cej o panu Maurice'ie ni� Maigret czy kto� kolwiek inny. Poza tym nie przypadkiem zjawi� si� na Quai des Orfvres; by� przecie� nie�mia�y. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Pogodzi� si� z tym, �e nigdy nie awansuje powy�ej stopnia inspektora i wykonywa� sw�j zaw�d najle� piej, jak umia�. Nie mia� �adnej pasji, wi�c po�wi�ca� mu si� bez reszty. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Schodz� po szynk�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret patrzy� na ni� przez okno, sz�a w kierunku ulicy Servan. By� szcz�liwy, �e ma tak� �on�, u�� miecha� si� lekko z zadowoleniem. 0 0 l128 3 Ile czasu inspektor Louis �y� ze swoj� �on�, zanim wpad�a pod autobus? Najwy�ej kilka lat, poniewa� mia� wtedy zaledwie trzydziestk�. Te� patrzy� przez okno, tak jak Maigret w tej chwili, i wypadek zdarzy� si� na jego oczach. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret odpuka� w nie malowane, co nie le�a�o w jego zwyczaju, i odszed� od okna, dopiero gdy zo� baczy� �on� przechodz�c� z powrotem na drug� stron� bulwaru i znikaj�c� w bramie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret my�la� kiedy� o wcieleniu Louisa do swojej brygady, ale by� on takim ponurakiem, �e mog�o� by si� to odbi� na atmosferze biura inspektor�w. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 W komisariacie dziewi�tki, gdzie pracowa�o tylko trzech inspektor�w i jeden sta�ysta, urz�dzano si� w taki spos�b, �eby Louis mia� jak najwi�cej roboty w terenie... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nieszcz�sny facet!... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - M�wisz do siebie? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co powiedzia�em? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Powiedzia�e�: "Nieszcz�sny facet"... My�la�e� o Marcii? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. My�la�em o kim�, kto pi�tna�cie lat temu straci� �on� i wci�� nosi �a�ob�... 0 0 l128 3 - Ale chyba nie ubiera si� ca�kiem na czarno? Nie ma ju� takiego zwyczaju. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Owszem. Nie przejmuje si� tym, co ludzie o nim my�l�. Zdarza si�, �e kto�, kto go widzi po raz pierwszy, bierze go za duchownego i zwraca si� do niego "ojcze"... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie ogolisz si�? Nie wyk�piesz? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak, zaraz. Ale ogarnia mnie cudowne lenistwo... Zanim wszed� do �azienki, doko�czy� pali� fajk�. 0 0 l128 3 0 0 l128 3 Rozdzia� 2 0 0 l128 3 0 0 l128 3 Okna w gabinecie Maigreta by�y znowu otwarte na drgaj�ce powietrze z zewn�trz i na ha�as samo� chod�w i autobus�w na mo�cie Saint-Michel. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Inspektor Louis usiad� na brzegu krzes�a, kt�re wskaza� mu komisarz. Mia� powolne, niemal uroczyste ruchy, pasuj�ce do czarnego stroju, kt�ry jeszcze bardziej razi� w ten wiosenny dzie�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Dzi�kuj�, �e zechcia� mnie pan przyj��, panie komisarzu. 0 0 l128 3 Jego delikatna i bardzo bia�a, prawie kobieca sk�ra kontrastowa�a z g�stymi czarnymi w�sami. Wargi mia� czerwone, jakby je umalowa� szmink�, a jednak nie by�o w nim nic zniewie�cia�ego. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 W szkole pewnie by� najbardziej nie�mia�y z ca�ej klasy. Tacy ch�opcy czerwieni� si� i zaczynaj� j�� ka�, kiedy nauczyciel si� do nich zwraca. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chcia�bym sobie pozwoli� na zadanie panu pytania. 0 0 l128 3 - Prosz�... 0 0 l128 3 - Cia�o zosta�o znalezione na avenue Junot. Czy dlatego �ledztwo prowadz� inspektorzy z osiemnastej dzielnicy? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret musia� si� zastanowi�, zanim odpowiedzia�: 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Na pewno b�d� przepytywa� ewentualnych �wiadk�w, prowadzi� poszukiwania samochodu, kt�ry w �rodku nocy zatrzyma� si� na avenue Junot, przes�uchaj� starego malarza, kt�ry zaalarmowa� policj�, i in� nych okolicznych mieszka�c�w... 0 0 l128 3 - A co dalej? 0 0 l128 3 - Jak panu wiadomo, jest to sprawa brygady kryminalnej. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, �eby�my przyj�li pomoc inspektor�w dzielnicowych lub nawet zwr�cili si� o t� pomoc. Pan dobrze zna Montmartre, prawda? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Urodzi�em si� tu i w dalszym ci�gu tu mieszkam. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - By� pan w kontakcie z Maurice'em Marci�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Z nim i z jego pracownikami... 0 0 l128 3 Zaczerwieni� si�. Musia� si� zdoby� na du�y wysi�ek, �eby powiedzie� wszystko, co sobie obmy�li�. 0 0 l128 3 - Widzi pan, ja pracuj� g��wnie w nocy, znam ju� wszystkich. Na Pigalle'u s� do mnie przyzwyczajeni. Zamieniam kilka s��w z tym i owym... Chodz� do bar�w i kabaret�w, gdzie nie czekaj� na zam�wienie, �e� by mi poda� �wiartk� Vichy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Domy�lam si�, �e skoro pan do mnie przyszed�, to znaczy, �e ma pan co� do powiedzenia na temat zamordowania Marcii. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zdaje si�, �e wiem, kto go zabi�. 0 0 l128 3 Maigret, odchylony nieco do ty�u, spokojnie pyka� fajk�, obserwuj�c swojego interlokutora z zacie� kawieniem, a nawet z zafascynowaniem. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ma pan podstawy do podejrze�? 0 0 l128 3 - I tak, i nie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 By� zak�opotany i nie �mia� spojrze� komisarzowi prosto w twarz. 0 0 l128 3 - Mia�em dzi� rano telefon... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Anonimowy? 0 0 l128 3 - Mniej wi�cej... Od lat telefonuje do mnie ta sama osoba. 0 0 l128 3 - Kobieta czy m�czyzna? 0 0 l128 3 - M�czyzna... Nigdy nie chcia� poda� nazwiska. Kiedy na Montmartrze dzieje si� co� mniej lub bar� dziej tajemniczego, dzwoni do mnie i zawsze zaczyna od s��w: "To ja..." Rozpoznaj� jego g�os. Wiem, �e dzwoni z automatu, nie traci czasu, m�wi mi tylko to, co najistotniejsze. Na przyk�ad: "W dzielnicy Chapelle szykuje si� skok... To banda Coglii"... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret zaoponowa�: 0 0 l128 3 - Coglia siedzi w wi�zieniu, ma jeszcze kilka lat. 0 0 l128 3 - Ale jego dawni wsp�lnicy dzia�aj�... 0 0 l128 3 - Czy pana anonimowy informator nigdy si� nie myli? 0 0 l128 3 - Nie... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie ��da pieni�dzy? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie... Nie ��da nawet, �ebym przymyka� oczy na jakie� ciemne sprawki... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret zacz�� okazywa� zainteresowanie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - I on dzwoni� do pana dzi� rano? 0 0 l128 3 - Tak. O �smej, w�a�nie wychodzi�em do sklepu... Mieszkam sam i musz� sam robi� zakupy... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co dok�adnie panu powiedzia�? 0 0 l128 3 - "Pana Maurice'a zabi� jeden z braci Mori"... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tylko tyle? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tylko tyle. Zna pan braci Mori, Manuela i Jo? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ju� od dw�ch lat usi�ujemy ich z�apa� na gor�cym uczynku... Dotychczas nie uda�o nam si� nic zdo� by� przeciwko nim... 0 0 l128 3 - Ja te� ich mam na oku. Nie mieszkaj� razem. Starszy, Manuel, kt�ry ma trzydzie�ci dwa lata, zajmu� je porz�dny, a nawet luksusowy apartament przy skwerze La Bruyere... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Dwa kroki od "Sardine". 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Jo ma dwadzie�cia dziewi�� lat, wynajmuje sypialni� i salon w Htel des Iles przy avenue Trudaine... Ale ma pan na pewno wszystkie te informacje w ich aktach. Za�o�yli firm�, handluj� warzywami i owocami na ulicy du Caire. To taki d�ugi magazyn, do kt�rego wchodzi si� prosto z ulicy... Jeden z nich zawsze tam jest. 0 0 l128 3 - Czy utrzymywali znajomo�� z panem Maurice'em? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Czasami chodzili do niego na kolacj�. W�r�d bywalc�w "Sardine" nie s� jedynymi z�odziejaszkami. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Czy Marcia pomaga� im mo�e w r�nych skokach? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie my�l�. Sta� si� bogobojny i dba� o opini�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - O kt�rym z braci m�wi� pana anonimowy rozm�wca? 0 0 l128 3 - Nie wiem, ale jestem pewny, �e w najbli�szym czasie zadzwoni znowu. Dlatego pozwoli�em sobie prosi� o t� rozmow�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chcia�by pan wsp�pracowa� z nami przy �ledztwie? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chcia�bym wsp�pracowa� w pewnym sensie nieoficjalnie. Nigdy nie wyszed�em poza swoje kom� petencje, mo�e pan mie� do mnie zaufanie. Obiecuj�, �e b�d� pana informowa� na bie��co o wszystkim, co ewentualnie odkryj�. 0 0 l128 3 - Dobrze pan zna braci Mori? 0 0 l128 3 - Spotykam ich w barach... Manuel mia� kochank� z Martyniki, by�a bardzo pi�kna... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co si� z ni� dzieje? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Ta�czy i �piewa w lokalu dla turyst�w... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Teraz ma inn�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie... Widuj� go zawsze samego albo z bratem... Brat �yje z dziewczyn� z prowincji. Nazywa si� ona Marcelle, ma dwadzie�cia dwa lata... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie my�li pan, �e mog�aby by� s�abym ogniwem w �a�cuchu? 0 0 l128 3 - To dziewczyna z charakterem, szaleje za Jo Mori... 0 0 l128 3 - S�dzi pan, �e ona zna afery obu braci? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie wiem, na ile maj� do niej zaufanie... Nie widzia�em ich te� nigdy z lud�mi, kt�rzy mogliby by� ich wsp�lnikami podczas skoku... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Odkryto ju� z dziesi�� w�ama�, wszystkie dokonane w ten sam spos�b, identyczn� technik�. Obiek� tem by� zawsze zamek albo du�a rezydencja na prowincji w promieniu mniej wi�cej stu pi��dziesi�ciu kilo� metr�w od Pary�a. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 W�amywacze mieli dobre informacje. Wiedzieli, jakie przedmioty, obrazy czy warto�ciowe meble znajduj� si� w budynkach. Wiedzieli te�, kiedy w�a�ciciele s� nieobecni i ile os�b pilnuje posiad�o�ci. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Dzia�ali bezszelestnie, nie uszkadzali drzwi. W nieca�e p� godziny wynosili wszystko, co nadawa�o si� do sprzedania. Posiadali wi�c co najmniej jedn� ci�ar�wk�. 0 0 l128 3 Ot� bracia Mori mieli dwie ci�ar�wki, kt�re s�u�y�y im do transportu owoc�w. Tak si� sk�ada, �e r�wnie� dwa lata temu za�o�yli swoj� firm� importow�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Manuel pracowa� przedtem u komisjonera w Halach. Jo natomiast przez trzy lata w biurze architekto� nicznym. 0 0 l128 3 Ale gdzie sk�adowano towar pochodz�cy z w�amania? Prawdopodobnie w pobli�u Pary�a, w willi czy w domu wynaj�tym na inne nazwisko. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Kto m�g�by pe�ni� funkcj� stra�nika towar�w? 0 0 l128 3 - Nie mog� przysi�c, ale wydaje mi si�, �e wiem. Matka braci Mori. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Zna j� pan? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nigdy jej nie widzia�em. Wiem, �e �yje. Mieszka�a z dzie�mi w Arles. Kiedy oni przyjechali do Pa� ry�a, ona zosta�a jeszcze przez kilka lat na Po�udniu z c�rk�. C�rka wysz�a za m�� i mieszka w Marsylii. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Tak wi�c inspektor Louis pracowa� od dawna sam, cierpliwie, nie wspomagany przez machin� oficjal� nej policji. 0 0 l128 3 - Sk�d pan to wszystko wie? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Patrz� i s�ucham. Mam rozm�wc�w w r�nych miejscach, to ludzie, kt�rym czasami oddaj� przys�u� g�. 0 0 l128 3 - Co si� dzieje z matk� braci? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Sprzeda�a dom w Arles wraz ze wszystkimi meblami i wi�cej jej tam nie widziano. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Za�o�� si�, �e przeszuka� pan podparyskie wsie... 0 0 l128 3 - Wyprawiam si� tam w niedziele albo w wolne dni... 0 0 l128 3 - Nic pan nie znalaz�? 0 0 l128 3 - Jeszcze nie... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Znowu si� zaczerwieni�, jakby zawstydzony t� pewno�ci� siebie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Co pan wie o pani Marcia? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - M�wi pan o aktualnej? Bo przedtem by�a inna, pan Maurice �y� z ni� prawie dwadzie�cia lat. Sta� nowili nieroz��czn� par�. Zgarn�� j� z ulicy, ale zrobi� z niej pani�. Kiedy umar�a na raka, ci�ko to prze�y� wa�, przez kilka miesi�cy by� nie ten sam cz�owiek... 0 0 l128 3 Dawno temu Maigret, jako m�ody ch�opak, pracowa� w transporcie, potem na dworcach, w metrze, w domach towarowych. W tamtym okresie on te� zna� ca�e przest�pcze �rodowisko Pary�a. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Teraz zamkni�to go w biurze, a jego szef by� zaszokowany, kiedy Maigret szed� na spotkanie do do� mu podejrzanego albo myszkowa� w terenie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Sk�d wytrzasn�� swoj� obecn� �on� Line? 0 0 l128 3 - By�a tancerk� w "Tabarin", ostatnio w "Canari". Zdaje si�, �e tam j� pozna�. Mimo swojego zawodu by�a dyskretna, mia�a skromny wygl�d i chyba nigdy nie sz�a z klientem. Ta kobieta ma pewne wykszta�cenie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Mo�e mi pan jeszcze powie, sk�d ona pochodzi albo sk�d pochodz� jej rodzice, co studiowa�a. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Inspektor Louis znowu si� zaczerwieni�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Urodzi�a si� w Brukseli, gdzie jej ojciec pracuje w banku. Uczy�a si� do osiemnastego roku �ycia i dosta�a prac� w tym samym banku. Przyjecha�a do Pary�a za m�odym cz�owiekiem, kt�ry liczy�, �e zrobi tu maj�tek, by� malarzem. Sukces nie przyszed� tak szybko, jak si� spodziewa�. Line zacz�a pracowa� w skle� pie na Wielkich Bulwarach jako ekspedientka. Malarz rzuci� j�, wtedy trafi�a do "Tabarin", gdzie pocz�tko� wo by�a statystk�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Maigret zna� inspektora od lat. Co prawda nie utrzymywali bli�szych stosunk�w i spotykali si� nie wi�cej ni� raz na miesi�c. Przez jaki� czas Maigret bra� go za g�upka, potem zorientowa� si�, �e - wprost przeciwnie - jest to ch�opak inteligentny. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Teraz patrzy� na niego z ciekawo�ci� granicz�c� z podziwem. 0 0 l128 3 - Czy o wielu ludziach z Montmartre'u wie pan tak du�o? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - No c�, z biegiem lat uzbiera�o si� tego. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Prowadzi pan kartotek�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie. Notuj� wszystko w g�owie. Nie mam nic innego do roboty, �adnych innych zainteresowa�. 0 0 l128 3 Maigret wsta�, podszed� do drzwi pokoju inspektor�w, otworzy� je. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Janvier, m�g�by� tu przyj�� na chwil�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 I zwr�ci� si� do obu: 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Chyba si� znacie? 0 0 l128 3 U�cisn�li sobie d�onie. 0 0 l128 3 - Odbyli�my do�� d�ug� rozmow� z inspektorem Louis na temat zab�jstwa Marcii. Masz co� nowe� go? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tylko tyle, �e jaki� czerwony samoch�d zatrzyma� si� na chwil� oko�o pierwszej w nocy na �rodku avenue Junot. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Oczywi�cie nasi ludzie prowadz� dalej �ledztwo. Ale inspektor Louis zna kilku bohater�w sprawy, b�dzie wi�c pracowa� na w�asn� r�k� i informowa� nas na bie��co o swoich ewentualnych odkryciach. Znasz braci Mori? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Podejrzewali�my ich kiedy�, �e stoj� na czele tak zwanych gang�w zamkowych. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Czy w dalszym ci�gu s� pilnowani? 0 0 l128 3 - Niespecjalnie. Sprawdzamy tylko ich wyjazdy i przyjazdy. M�odszy, Jo, do�� cz�sto je�dzi do Cava� illon i w okolice po nowalijki. 0 0 l128 3 - Od dzisiaj b�dziecie ich �ledzi� w dzie� i w nocy... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Obu? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Obu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Znowu z powodu zamk�w? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Nie, tym razem chodzi o morderstwo. O zamordowanie Maurice'a Marcii. 0 0 l128 3 Janvier spojrza� machinalnie na koleg� z dziewi�tej dzielnicy. Najwyra�niej niezbyt by� zadowolony, �e inspektor Louis wtr�ca si� do tej sprawy. 0 0 l128 3 - Czy jeszcze kogo� trzeba pilnowa�? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wdow�... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Uwa�a pan, �e...? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wiesz, �e nic nie uwa�am. Szukam. Wszyscy szukamy. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 U�cisn�� d�o� inspektora Louis. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wraca pan na Montmartre? 0 0 l128 3 - Tak. 0 0 l128 3 - Ma pan samoch�d? 0 0 l128 3 - Nie. 0 0 l128 3 - Ja te� tam jad�. Mog� pana podrzuci�. Janvier, chcia�bym, �eby� mnie zawi�z�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Janvier usiad� za kierownic�. Obok niego Maigret pali� swoj� fajk�, a Louis siedzia� sam z ty�u, gdzie nie czu� si� bardzo swobodnie. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Zawsze marzy�, �eby pracowa� bezpo�rednio dla Quai des Orfvres, i misja, kt�r� mu wyznaczy� Ma� igret, by�a jakby awansem. 0 0 l128 3 Gdy znale�li si� na ulicy Notre-Dame-de-Lorette, Janvier zapyta�: 0 0 l128 3 - Dok�d jedziemy? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wy�ej. Na ulic� Ballu. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Do Maurice'a Marcii? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Tak. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Gdzie pan wysiada? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wszystko jedno gdzie, to ju� moja dzielnica. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wobec tego niech pan wysi�dzie tutaj... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Wie pan, gdzie mnie �apa�. M�j domowy numer jest w ksi��ce telefonicznej... 0 0 l128 3 - Dzi�kuj� panu... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Louis wysiad� niezdarnie i zacz�� i�� miarowym krokiem, nie spiesz�c si�. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 Kilka minut p�niej Maigret i Janvier dzwonili do drzwi dawnego pa�acyku. Otworzy�a im dozorczyni. Mia�a najwy�ej czterdzie�ci lat i by�a do�� �adna. Spojrza�a na nich przez oszklone drzwi, komisarz pchn�� je. 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Przywieziono cia�o? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Jeszcze nie, ale ci panowie z zak�adu pogrzebowego s� na g�rze... Podobno cia�o ma tu by� ko�o dwunastej... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Przedstawiam pani inspektora Janvier, kt�ry te� zajmuje si� t� spraw�. Od ilu lat pani Marcia miesz� ka w tym domu? 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 - Od chwili, kiedy si� pobrali... Chyba ze cztery lata... 0 0 1 1 0 1 6e 1 l128 3 -