16196
Szczegóły |
Tytuł |
16196 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16196 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16196 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16196 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ZDZISŁAW NOWAK
OJ, TATO, CO ROBISZ?
ilustrował MIROSŁAW POKORA
I.W. NASZA KSIĘGARNIA WARSZAWA 1984
л
i O
i-i
„Za siedmioma górami, za siedmioma morzami żył sobie..." - tak rozpoczyna się prawie każda bajka dla dzieci.
Ale ta bajka jest nieco inna. I właśnie dlatego zaczyna się troszeczkę inaczej. Posłuchajcie.
Za siedemnastoma głębokimi morzami, za siedemnastoma bezwodnymi pustyniami żył sobie chłopiec o imieniu Ajbek. Chłopiec ten mieszkał wraz z rodzicami w starym domku ulepionym z surowej gliny jeszcze przez swego dziadka. A może przez pradziadka? Albo nawet przez pra-pradziadka?
Kiedy Ajbek ukończył czternaście lat, mama na przyjęcie urodzinowe przygotowała brzuchaty dzban morelowego soku i upiekła siedem półmisków placuszków nadziewanych konfiturami z winogron. Od rodziców chłopiec otrzymał też prezent: małego śmiesznego osiołka z ciepłym nosem i długimi kosmatymi uszami.
Nazajutrz po urodzinach ojciec zastanawiał się przez dzień cały, a wieczorem powiedział:
- Jesteś już duży, synku. Najwyższa pora, by pomyśleć, co powinieneś robić w życiu. W jaki sposób będziesz kiedyś zarabiać na chleb? Myślę, że najlepiej nauczyć się zawodu.
, .,>■
" ■ Шщ
Jutro z samego rana pójdziesz do wujka Bulbula, znanego w całym mieście tkacza dywanów. Popracujesz u niego, nauczysz się pożytecznego rzemiosła. Zarobisz parę groszy, no a z czasem będziesz tkać śliczne kobierce.
- Dobrze, tato. Jutro pójdę pomagać wujkowi...
Następnego dnia zaraz po śniadaniu Ajbek nakarmił małego osiołka, a potem poszedł do wujka, żeby się uczyć tkania wspaniałych dywanów. Poszedł, lecz... nie doszedł.
Tuż za furtką spotkał bowiem Abdułłę, kolegę z sąsiedztwa, z długim patykiem pod pachą. Abdułła jechał na osiołku i śpiewał wesołą piosenkę. A śpiewał ją tak głośno, że płoszył wszystkie wróble na dachach. Nawet kot Buras wylegujący się pod murem na słoneczku uciekł z podwiniętym ogonem do obórki i tam zatkał sobie łapami uszy.
- Dokąd jedziesz? - zapytał Ajbek. -1 po co ci ten patyk?
- To nie żaden patyk, ale prawdziwa wędka. Jadę nad rzeczkę łowić ryby. Szczupaki albo dzikie karpie - odpowiedział Abdułła i zatrzymał osiołka na chwilę, by podrapać się w swędzący nos, w który wczoraj ugryzł go komar.
- Wiesz co? Pojadę z tobą - ucieszył się Ajbek. - Posuń się odrobinę, usiądę z tyłu na osiołku.
I nie czekając wdrapał się na kłapoucha. Osiołek zdziwił się trochę, czując podwójny ciężar na grzbiecie, ale że był bardzo dobrze wychowany, posłusznie pomaszerował w
dalszą drogę. I
Aż do późnego popołudnia chłopcy przesiedzieli nad I rzeką mocząc wędkę w wodzie. Tego dnia ryby były jednak sprytniejsze od wędkarzy. Wyskakiwały ponad fale, machały ogonami do chłopców i smyk! - z powrotem do wodyi
1
?3
■'■•«*
«ад f" fi
Do miasta Ajbek i Abdułła powrócili z pustymi rękami. Zadowolony był tylko osiołek. Pech w połowach jemu przynosił szczęście. Gdyby połów się udał, poza chłopcami musiałby teraz dźwigać dodatkowo jeszcze i ryby.
- Ojej, co ja powiem tacie? - zmartwił się Ajbek, kiedy stanęli przed domem. - Pewnie będzie się gniewał, że chciałem złowić szczupaka lub karpia, zamiast uczyć się tkania
dywanów.
Pożegnał się z Abdułłą i w te pędy pobiegł do kuchni do mamy. I wszystko jej opowiedział. Wszyściutko.
A wtedy mama, która bardzo go kochała - bo mamy kochają swoje dzieci, nawet te niesforne - otworzyła szkatułkę i wyjęła z niej miedziany pieniążek.
- Weź tego miedziaka i zanieś tacie - powiedziała.
Ajbek postąpił, jak mu mama poradziła. Natychmiast pobiegł do ogrodu i bez słowa podał pieniążek ojcu.
A co zrobił tata Ajbeka? Zachował się bardzo, bardzo dziwnie. Wziął miedziaka i nawet go nie oglądając z roz-\sas&&m rzucił do sadzawki. I także nie powiedział ani
•
J
доя
"*.-■ І
Ajbek aż usta otworzył ze zdziwienia. Zupełnie nie mógł zrozumieć, dlaczego tata wrzuca pieniądze do wody? Niewielki staw ogrodowy to nie skarbonka. A żaby ani kijanki miedziaków przecież nie potrzebują. No, bo po co im pieniądze, skoro na dnie sadzawki nie ma ani sklepu z chałwą, ani straganu z cukierkami?
Nazajutrz z rana Ajbek znowu pomaszerował do wujka, by uczyć się tkania przepięknych dywanów. I znowu nie doszedł...
Na placu przed pałacem władcy stało ze sto, nie, z tysiąc wspaniałych wojskowych wielbłądów. Akurat odbywały się ćwiczenia kawalerii pustynnej.
Na rozkaz dowódcy wielbłądy klękały lub kładły się na piasku. Potem wstawały, biegały truchcikiem, lekkim kłusem lub galopowały na złamanie karku wzniecając za sobą potężne obłoki kurzu. Ziemia dudniła wówczas, jakby to nie wielbłądy, lecz słonie z całej Afryki urządziły sobie wyścigi na placu.
Prawdziwe wyścigi odbyły się jednak dopiero po południu, już na .sarno zakończenie ćwiczeń wojskowych.
Na starcie stanęło dwanaście najszybszych wielbłądów. Ajbekowi najbardziej podobał się jednogarbny wierzchowiec z białą gwiazdką na czole.
- Biała gwiazdka wygra - cieszył się Ajbek i podskakiwał na jednej nodze. - Biała gwiazdka jest najlepsza. Jest najszybsza ze wszystkich.
Abdułła, który także przybiegł na plac, aby przypatrzyć się wojskowym ćwiczeniom, wzruszył ramionami.
- Nie znasz się wcale na wyścigowych zwierzętach - powiedział. - Może chcesz się założyć o moją wędkę, że wygra tamten rudy dwugarbny rudzielec z krzywym nosem?
I założyli się.
Uderzenie w bęben było sygnałem do rozpoczęcia wyścigu. Żołnierze siedzący na wielbłądach zaczęli je poganiać. Szarpali lejcami, krzyczeli, wymachiwali rękami...
Dwanaście wielbłądów okrążyło miasto w szaleńczym galopie i pojawiło się na drugim krańcu ulicy. I co powiecie? Na przedzie pędził jednogarbny wielbłąd z białą gwiazdką na czole. On pierwszy wpadł na metę. Wygrał. A dwugarbny rudzielec z krzywym nosem był ostatni.
'-*%'*s
..'У:
• *,*<
4 ■'■*.*
ж*Л
Abdułła rad nierad musiał oddać wędkę Ajbekowi. Szczęście Ajbeka nie trwało jednak długo. Zbliżający się wieczór przypomniał mu, że dzień mija, a on znów nie był u wujka Bulbula.
Ojej, co robić, żeby tata się nie gniewał? Może mama znajdzie na to jakąś radę?
Mama raz jeszcze sięgnęła do szkatułki.
- Ten pieniążek daj ojcu, synku.
Ajbek pobiegł z miedziakiem do ogrodu.
Tata postąpił zupełnie tak samo jak wczoraj. Nie spojrzał nawet na pieniążek, lecz natychmiast wrzucił go do wody.
Ajbek zdziwił się po raz drugi, ale nie rzekł nic. Wzruszył tylko ramionami i pobiegł do obórki, aby podrzucić trochę siana buremu kłapouszkowi.
Następnego dnia mama odprowadziła Ajbeka do samej furtki.
- Dziś, synku, musisz iść do wujka Bulbula- powiedziała. - Sam musisz zarobić miedziaka. Dwa pieniążki miałam, dwa ci oddałam. W mojej szkatułce trzeciego miedziaka już nie ma...
Wujek ucieszył się z nowego pomocnika. Przez cały dzień chłopiec pomagał w rozczesywaniu wełny owczej i wielbłądziej. Napracował się przy tym solidnie. Pot zrosił mu czoło, rozbolały go ręce. Zmęczony, ale i uradowany Ajbek powrócił po południu do domu i zarobiony pieniążek z dumą wręczył ojcu.
A tata znowu nie obejrzał miedziaka, tylko smyk! go przez ramię do sadzawki.
- Oj, tato, co robisz?! Dlaczegoś go wyrzucił?
__,.
jy\
І l И
To mówiąc Ajbek czym prędzej zdjął koszulę i sandały i wskoczył do wody. Tak długo macał dłonią po dnie sadzawki, aż znalazł monetę. Uszczęśliwiony wygramolił się na brzeg.
- Teraz wierzę, że ten pieniążek zarobiłeś własną pracą - powiedział tata i objął Ajbeka serdecznie.
Czy domyślacie się, po czym tata to poznał? V^
© Copyright by I.W. „Nasza Księgarnia", Warszawa 1984
Redaktor: Halina Piaścik Redaktor techniczny: Jolanta Niemczyk Korektorzy: Grażyna Majewska Nawojka Peliwo
ISBN 83-10-08524-9
PRINTED IN POLAND
Instytut Wydawniczy „Nasza Księgarnia", Warszawa 1984 r
Wydanie 1. Nakład 500000+300 egzemplarzy.
Ark. wyd. 2,2. Ark. druk. Al-1,33.
Łódzkie Zakłady Graficzne w Łodzi.
Zam. nr 203/11/83. T-88
6-*ZS80-0l-£8 NBSt
-S11ZVN3D