1723
Szczegóły |
Tytuł |
1723 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1723 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1723 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1723 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Pod mocnym anio�em"
autor: Jerzy Pilch
Wydanie pierwsze, trzeci dodruk
- - - 'md
.Literackie 2001
a: 0-800 �
Wydawnictwo 31447 Krak�w, ul
l 40
tel.
Ewie-Ewelinie
Patronat medialny
ISBN 83-08-03072-6
1.
��ta sukienka
Zanim pojawili si� w moim mieszkaniu mafiosi w towarzystwie �niadolicej poetki Alberty Lulaj, zanim wyrwali mnie z pijackiego snu i zanim j�li si� domaga� - wpierw ob�udnymi pro�bami, potem bezpardonowymi pogr�kami - bym u�atwi� druk wierszy Alberty Lulaj na �amach "Tygodnika Powszechnego", zanim nast�pi�y burzliwe wydarzenia, o kt�rych pragn� opowiedzie�, by�a wigilia wydarze�, by� zaranek i by� wiecz�r dnia poprzedzaj�cego, i ja od zaranka do wieczora dnia poprzedzaj�cego popija�em brzoskwini�wk�. Tak jest, pi�em brzoskwini�wk�, zwierz�co t�sk-
7
ni�em za ostatni�, przed�miertn� mi�o�ci� i po uszy tkwi�em w �yciu rozpustnym.
Jeszcze przed po�udniem nic si� nie dzia�o, panowa�a pow�ci�gliwo��, a nawet umiarkowana asceza. Przed po�udniem wylegiwa�em si� na kozetce, czyta�em gazety i s�ucha�em p�yty z nagraniami czeskiego saksofonisty tenorowego Feliksa Slova�ka. Ko�o po�udnia wszak�e z ca�ego szeregu melodii wykonywanych przez Slova�ka do �wiadomo�ci mojej j�� dociera� jeden tylko kawa�ek, by�a to kompozycja Karela Svobody pt. Where've you got your nest, little bird? S�ucha�em i kombinowa�em, jak to brzmi w czeskim oryginale: "Kde je tvoje hnizdo, pta�atko?", a mo�e "Kde je tvoje hnizdo, pta�ku?" Nie by�em jednak w stanie rozstrzygn��, kt�re ze zdrobnie�: s�absze - pta�ku, czy silniejsze - pta�atko, brzmi lepiej i adekwatniej, tote� w poczuciu lingwistycznej bezradno�ci (cho� dalej w zachwycie) raz po raz wstawa�em z kozetki, podchodzi�em do adapteru i puszcza�em wko�o ten poruszaj�cy mnie do g��bi utw�r.
By� pi�kny lipcowy dzie�, z dwunastego pi�tra wyra�nie widzia�em kraw�dzie otaczaj�cych miasto wzg�rz, dalej r�wniny, pola, s�upy trakcyjne, tory kolejowe, tocz�ca jasne wody rzeka ukojenia, g�ry na horyzoncie, Wis�a jak bia�y kamyk na dnie iglastej doliny, gospoda "Piast" i pachn�-
8
cy jak pierwszy pokos ogr�d przy gospodzie, roje pszcz� i motyli nad kuflami piwa. Posiwia�y wilczur doktora Swobodziczki ch�epcze sw�j deputat z blaszanego garnka - doktor od roku nie �yje, ale pies, wierny nawykowi, codziennie zachodzi do gospody, ci, co jeszcze �yj�, nape�niaj� jego garnek beczkowym �ywcem sprawiedliwie odlewanym z kufli.
Widzia�em wszystko wyra�nie, jakbym tam by�, i tu, gdzie by�em, te� wszystko widzia�em: okna w domach by�y otwarte, pojedyncze samochody o staro�ytnie op�ywowych kszta�tach sun�y ulicami, pod bankomatem sta�a kobieta w ��tej sukience na rami�czkach. Z wysoko�ci wyda�a mi si� m�dra i pi�kna. Nagle nabra�em pewno�ci, �e to ona jest ostatni� mi�o�ci� mego �ycia. By�a to pewno�� wszechogarniaj�ca, nie tylko moja pijana cz��, ale i moja trze�wa cz��, a tak�e wszystkie niesprecyzowane, wszystkie niedocie-czone pod wzgl�dem trze�wo�ci cz�ci duszy mojej zdawa�y si� mie� pewno��. Natychmiast powinienem si� b�yskawicznie ubra�, skropi� wod� kolo�sk� i nie czekaj�c na wind� zbiec na d� i ruszy� jej tropem. Przez chwil� ca�kiem na serio waha�em si�, czy tak nie post�pi�, ale bankomat, bankomat przekre�la� t� mi�o��. Gdybym istotnie zbieg� na d� i ruszy� jej tropem, dzia�a�bym tak, jak zawsze dzia�a�em: szed�bym za ni�
spr�ystym i nieub�aganym krokiem seryjnego mordercy, szed�bym za ni� przebiegle i wytrwale, szed�bym tak d�ugo, a� by mnie dostrzeg�a, a� by nabra�a pe�nej pop�ochu pewno�ci, �e kto� nieust�pliwie pod��a jej �ladem. Potem jeszcze przez chwil�, ju� przez ni� widziany i zauwa�ony, dalej z desperacj� zdemaskowanego z�oczy�cy kontynuowa�bym uliczn� pogo�, a� do chwili, gdy jej niepok�j, l�k i zaciekawienie zacz�yby si� ��czy� w wybuchow� substancj�... W�wczas - nie dopuszczaj�c do eksplozji - przyspieszy�bym zdecydowanie i zr�wnawszy si� z ni�, sk�oni�bym si� szarmancko i rzek�bym samczo obni�onym g�osem:
- Najmocniej pani� przepraszam, najmocniej przepraszam, ale tak d�ugo (tu m�j samczo obni�ony g�os za�ama�by si�, niby z nie�mia�o�ci), ale tak d�ugo, ju� tak d�ugo id� pani �ladem, �e postanowi�em si� do tego przyzna�...
Wtedy ona niezawodnie wybuchn�aby perlistym �miechem, w kt�rym sucza syto�� ��czy�aby si� z ulg�, �e ten, co j� �ciga, nie jest okrutnym zbocze�cem, co �ciga j� dla zaspokojenia ��dzy, ale wytrawnym koneserem, co �ciga j� dla pi�kna.
- Z jakiego� to powodu, ach, z jakiego� to powodu tak pan za mn� p�dzi? - zapyta�aby u�miechaj�c si� uroczo, cho� s�ycha� by by�o jeszcze w jej g�osie nerwowe echa.
10
- Doprawdy, doprawdy, czy� to tak trudno zrozumie�? - odpar�bym ze swad� i z wielkim wigorem j��bym do niej m�wi�, i gadanie moje by�oby jak obezw�adniaj�cy si�� rytmu i metafor poemat mi�osny, �piewa�bym dla niej pie�� przekonuj�c� i ju� po paru zwrotkach w pe�ni przekonan�, gotow�, uleg��, �miertelnie zakochan�, ju� moj�, moj� na zawsze, wi�d�bym j� jasn� �cie�k� naszego wsp�lnego �ywota.
Ale, niestety, nie mog�em tak post�pi�, nie mog�em w danym momencie zastosowa� klasycznego zestawu chwyt�w. Jak�e i�� krok w krok za kobiet�, kt�ra przed chwil� podj�a got�wk� z bankomatu? Jak potem wyt�umaczy� wezwanym przez ni� policjantom, �e nie bandycka ��dza grosza, ale mi�o�� od pierwszego wejrzenia kierowa�a moimi poczynaniami? Szkoda gada�, szkoda pr�bowa�, machn��em r�k�, skapitulowa�em i sm�tnie spogl�da�em z dwunastego pi�tra, jak kobieta, kt�ra powinna zosta� moj� �on� i matk� moich dzieci - odchodzi. Z wielkim �alem �ledzi�em, jak ostatnia mi�o�� mojego �ycia odchodzi od bankomatu, jeszcze kawa�ek idzie Jana Paw�a i na zawsze, na zawsze skr�ca w Pa�sk�. Kolejny raz w dziejach wielkie uczucie przegrywa�o z pieni�dzmi. Nagle ogarn�a mnie potworna z�o��, by�em z�y na bankomaty, kt�rych jeszcze par� lat temu nie by�o. Ogarn�a mnie
11
furia, przypomnia�em sobie o upadku muru berli�skiego i by�em przeciwko upadkowi muru berli�skiego, wszyscy entuzja�ci rozbijaj�cy murarskimi m�otami mur berli�ski zabierali mi brunetk� w ��tej sukience, i by�em przeciwko "Solidarno�ci", bo "Solidarno��" zabiera�a mi brunetk� w ��tej sukience, i Lech Wa��sa zabiera� mi brunetk� w ��tej sukience, i Jan Pawe� II wo�aj�cy: zst�p, Duchu �wi�ty, zabiera� mi brunetk� w ��tej sukience, i zst�puj�cy i odmieniaj�cy oblicze ziemi Duch �wi�ty zabiera� mi brunetk� w ��tej sukience. Bo�e m�j, Duchu �wi�ty - pomy�la�em - gdyby wszystko by�o po staremu, gdyby komunizm nie upad�, gdyby nie by�o wolnego rynku, gdyby w tej cz�ci Europy, w kt�rej si� urodzi�em, nie nast�pi�y rozliczne przemiany, nie by�oby tu teraz bankomat�w, a jakby nie by�o bankomat�w, wszystko pomi�dzy mn� a ciemnow�os� pi�kno�ci� w ��tej sukience u�o�y�oby si� jak trzeba.
Nikt wszak�e, nawet Duch �wi�ty, nie zawr�ci biegu dziej�w, nikt i nic nie zawr�ci brunetki dochodz�cej ju� najpewniej do rogu Pa�skiej i �elaznej - pozostaje cierpienie, b�l i gorycz rozstania ze smag�ym cia�em spowitym w ��t� sukienk�. Ale przecie� nie mog�em nie zauwa�y�: b�l i gorycz rozstania wzmaga�y do-okolne pi�kno. Dalej dotkliwie i rzewnie, a nawet
12
jeszcze dotkliwiej i jeszcze rzewniej brzmia� saksofon tenorowy Feliksa Slova�ka. Unios�em wzrok, tramwaj jecha� przez trawy tak wysokie, �e skry�by si� w nich wierzchowiec razem z je�d�cem, bli�ej w imponuj�cych biurowcach otaczaj�cych rondo ONZ dwaj umundurowani stra�nicy szli od pomieszczenia do pomieszczenia, zapalali i gasili �wiat�a, spogl�dali na mnie przez weneckie szyby, ponad dachami i ponad antenami sun�� jasny ob�ok, by� wielki dzie� w �rodku lata. By� dzie�, na jaki czeka si� ca�y rok, a mo�e ca�y szereg lat, by� dzie�, w kt�rym cz�owiek w ka�dej chwili mo�e przesta� pi�.
Odwr�ci�em si� od okna i spojrza�em na wype�niony d�wi�kami saksofonu pok�j, w stoj�cej na stole butelce by�o jeszcze wiele brzoskwi-ni�wki, zbli�y�em si�, nala�em, wypi�em i dozna�em iluminacji. Bo�e m�j, ale jakiej ja dozna�em iluminacji, jak�e pasuj�cej do wyj�tkowo�ci dnia! Trzewia moje rozb�ys�y r�wnym i przyjaznym �wiat�em, my�li moje natychmiast przek�ada�y si� na kunsztowne frazy, gesty moje by�y niezawodne. Bra�em prysznic, my�em g�ow�, ubiera�em si�, skrapla�em wod� kolo�sk� i nie czekaj�c na wind� zbiega�em na d� i rusza�em tropem pi�knej i m�drej brunetki w ��tej sukience na rami�cz-kach. By�em got�w przemierza� Pa�sk�, �elazn�, Z�ot�, Sienn�, wszystkie ulice, by�em got�w prze-
13
trzasn�� ca�e miasto, zagl�da� do wszystkich bram, dzwoni� do wszystkich mieszka� - wiedzia�em, �e j� znajd�. Wiedzia�em, �e j� znajd� na ziemi - nie w niebie, za �ycia - nie po �mierci, na jawie - nie we �nie.
2.
Ciemnosk�ry zapa�nik
�ni�o mi si�, �e szukam przedmiot�w na dnie oceanu, �ni�o mi si�, �e ciemnosk�ry zapa�nik ku uciesze gawiedzi zabiera mi sprzed nosa pe�ny kufel piwa, we �nie nie wiedzia�em, �e jest zapa�nikiem, chcia�em go upodli�, daremnie, daremnie, to on mnie upodli�, i we �nie niesko�czonym, i na jawie nie zacz�tej by�em upodlony. Sny pijaka dzieli od jawy tekturowa �ciana, noc� pijakowi �ni si� to, co prze�y� za dnia, trzeba raczej powiedzie�: noc� pijakowi pokazuj� si� jego dzienne majaczenia. Brodzi�em, p�ywa�em, ton��em w morzu czterdziestopi�cioprocentowego al-
15
koholu, budzi�em si� zlany brunatnym potem, spogl�da�em na zegarek, by�a czwarta rano, cyferblat parowa� gorzk� �o��dkow�.
Osiemna�cie razy le�a�em na oddziale deliry-k�w, w ko�cu doktor Granada w majestacie swej w�adzy i w majestacie swej atletyczno�ci wyda� polecenie, by mnie wi�cej nie przyjmowano. By�em nieuleczalny - to pestka, nikt nie jest uleczalny (zw�aszcza zdrowi s� nieuleczalni), ale ja nie rokowa�em, nie by�o we mnie woli poprawy, nie chcia�em nie pi�. Ze skomplikowanych jak fizyka kwantowa test�w, kt�re roztrz�sionym pacjentom poleca�y rozwi�zywa� wyciszone i niez�omne pod wzgl�dem cielesnym i duchowym terapeutki, wynika�o, �e mam tendencje samob�jcze.
- Chce si� pan zapi� na �mier�? - zapyta� doktor Granada
- Nie potwierdzam, ani nie zaprzeczam - odpar�em, poniewa� w �adnej sytuacji nie by�em w stanie zrezygnowa� z finezyjnej frazy. Za p�no zrozumia�em, �e nie jest to dar, ale przekle�stwo. Ka�da rozmowa telefoniczna obraca�a mi si� w powie�ciowy dialog, ka�de pozdrowienie w poetyczny aforyzm, ka�de pytanie o godzin� w teatraln� kwesti�. M�j z�akniony wy�szo�ci, a mo�e nawet nie�miertelno�ci, j�zyk rz�dzi� mn�. By�em we w�adaniu j�zyka, by�em we w�adaniu kobiet, by�em we w�adaniu alkoholu.
16
- Skoro chce si� pan zapi� na �mier�, czemu� fatyguje nas pan sw� rzekomo zdesperowan� osob�? Czemu� trudzi pan m�j personel? Po c� ucz�szcza pan na wyk�ady i konwersatoria? Po c� pisze pan deliryczne konfesje i prowadzi dziennik uczu�? Na jak�� jasn� choler� siostra Viola k�uje pa�skie owadzie �y�y? Po c� przepompowujemy przez pa�skie wydelikacone cia�o hektolitry �yciodajnych kropl�wek, skoro �wiadomie ma pan zamiar oddali� si� od wszystkiego, co �yciodajne?
- Kiedy ja nie chc� umrze�.
- Wie pan, panie J., to z kolei brzmi troch� zbyt ambitnie.
- Nie chc� si� zapi� na �mier�, w ka�dym razie nie teraz. Prawd� powiedziawszy, najch�tniej zapi�bym si� na �mier� po d�ugim i szcz�liwym �yciu.
- Pan ma jednak umys�owo�� dziecka, i to dziecka ma�o rozgarni�tego.
- Ach, panie doktorze, ja wiem, przecie� ja doskonale wiem, �e nie mo�na, zw�aszcza w moim wypadku nie mo�na, pij�c, �y� d�ugo i szcz�liwie. Ale jak mo�na �y� d�ugo i szcz�liwie bez picia?
Na og� lubi�em rozm�w}' z doktorem Granad�, cho� niekiedy przeistacza�y si� one w koszmar czczej formy. Najdotkliwszy stan rzeczywi-
17
sto�ci: nieprawdziwo�� bezobjawowa. Doktor Granada wyg�asza� rozumne, g�adkie i z pozoru przekonuj�ce kwestie godne ordynatora oddzia�u deliryk�w. Ja skwapliwie wypowiada�em prostackie paradoksy, jakbym pragn�� najdobitniej po�wiadczy�, i� cz�� mych kom�rek m�zgowych obumar�a i ich miejsce wype�nia nieaktywna tkanka ��czna zwana glejem. Obaj nie dotykali�my istoty rzeczy, obaj zdawali�my sobie spraw�, i� nie dotykamy istoty rzeczy, obaj byli�my udr�czeni nieuchwytno�ci� istoty rzeczy. Ale te� pijak, a nawet doktor pijaka, pragn�cy dotkn�� istoty rzeczy, znajduj� si� w bardzo trudnej sytuacji. Szekspir dotkn�� istoty rzeczy, Newton dotkn�� istoty rzeczy, To�stoj dotkn�� istoty rzeczy, Einstein dotkn�� istoty rzeczy. A pijak? Pijakowi zawsze trudniej.
- Jak mo�na d�ugo i szcz�liwie �y� bez picia? - Wypowiada�em to pe�ne kontuarowego polotu zdanie, twarz moja nabiera�a figlarnego wyrazu i natychmiast pragn��em plun�� w sam �rodek swej znieprawionej przez gorza�k� duszy. Rzecz jasna, dobrze wiedzia�em, �e mo�na, mo�na, tak jest, mo�na d�ugo i szcz�liwie �y� bez picia. Osobi�cie zna�em ludzi, co bez picia �yli d�ugo i szcz�liwie. A nawet, jak nie zna�em ich osobi�cie (bo chyba faktycznie nikogo szcz�liwego osobi�cie nie zna�em, a nawet nie chcia�em
18
pozna�, jak s�ysza�em, �e o kim� m�wi�: ten to szcz�liwy, temu to si� wiedzie, ten to udane �ycie prowadzi, ucieka�em przed takimi szcz�ciarzami, ucieka�em jak przed zaraz�), nawet jak nie zna�em ich osobi�cie, to inni ich znali, a nawet jak inni ich nie znali, to tamci szcz�liwcy i tak byli. Byli i s�. W ko�cu bez przesady z pijakami, pijacy stanowi� margines, przewa�aj�ca cz�� ludzko�ci nie pije. Cho� w gruncie rzeczy nie bardzo wiadomo dlaczego. Dlaczego, w gruncie rzeczy, przewa�aj�ca cz�� ludzko�ci nie pije? Jakie s� powody? Oto jedna ze s�ynnych fundamentalnych kwestii. Kwestyj - bestyj. Chlanie w�dy jest tematem tak kreatywnym, �e w ka�dej chwili powsta� mo�e jaka� fundamentalna kwestia. Gdziekolwiek oblicze swe obr�cisz, kt�r�kolwiek ze �cie�ek wiod�cych przez grz�zawiska wybierzesz, wsz�dy natkn�� si� mo�esz na anio�a z mieczem ognistym, i przem�wi anio� do ciebie (a g�os jego b�dzie jako g�os wielu w�d), zapyta: czemu� nie pijesz, bracie m�j? I je�li ty, bracie m�j, odpowiesz, �e nie pijesz, bo nie masz takiej potrzeby, albo �e nie pijesz, bo w�dka ci nie smakuje, albo, nie daj Bo�e, odpowiesz, �e nie pijesz, poniewa� nie potrzeba ci �adnych sztucznych podniet, albo co� r�wnie g�upiego powiesz, na przyk�ad powiesz, �e nie pijesz, bo �wietnie sobie radzisz bez alkoholu, je�li ty, grzeszny cz�o-
19
ES?
\viecze, w naiwno�ci, ale i w bezczelno�ci swej co� takiego powiesz, to wiedz: surowa kara ci� spotka. A jak m�wi Pismo: kar� za grzech jest �mier�.
Osiemna�cie razy le�a�em na oddziale deli-ryk�w, subtelne blizny po wszytych esperalach zdobi� me cia�o, tak jak igliwie zdobi drzewo iglaste, moja w�troba ma niepowtarzalny zapach mieszaniny perfum, w�d kolo�skich i spirytusu salicylowego, a by� przecie� i w moim �yciu taki niepoj�ty czas, kiedy i ja m�wi�em: nie pij�, kiedy w�troba moja nie pachnia�a perfumami i kiedy sk�ra moja by�a g�adka. A dlaczego� to ty nie pijesz, bracie nasz? - pytali siedz�cy za kontuarem bracia moi i �li byli, i duch Wieniedikta Jerofieje-wa unosi� si� nad ich g�owami, i ich bezwolne j�zyki m�wi�y jego j�zykiem, i ja zapisywa�em kilka linijek pod jego �wp�ywem i, oddawszy cze��, wyzwala�em si� spod jego wp�ywu. Pomi�dzy najzr�czniejsz� nawet literatur� a porywcz� prostot� w�asnej trwogi nie ma bowiem wyboru. Czemu� nie pijesz, bracie nasz? - pytali siedz�cy za kontuarem. - Nie pij� - odpowiada�em, bo nie mam ch�ci, bo mi nie smakuje, nie potrzebuj� �adnych sztucznych podniet, �wietnie sobie radz� bez alkoholu. Tak odpowiada�em i prawda to by�a, tyle �e do czasu. Do czasu, a� wybi�a godzina tryum-
20
falnego klina. Do czasu, a� zajrza�em w caszcz� fundamentalnej flaszce. Opowiem o tym, gdy przyjdzie czas opowie�ci o tryumfalnym klinie, fundamentalnej butelce i wci�� jeszcze nie wypitej szklance ci�kiego jak wieko napitku. Na nieruchomej powierzchni wbita w plasterek cytryny wiruje male�ka czarna parasolka.
KJ*.
3.
Doktor Granada
-Wie pan, panie J., jestem absolutnie pewien, �e ani jeden z kilkudziesi�ciu le��cych teraz na moim oddziale or��w oraz ani jedna z kilku orlic nie wzbije si� ju� w powietrze. Nikt z was nie wyzdrowieje, nikt z was nie przestanie pi�. Ani dziel�cy z panem pok�j Kolumb Odkrywca, ani Szymon Sama Dobro�, ani Don Juan Ziobro, ani Kr�l Cukru, ani Przodownik Pracy Socjalistycznej, kt�rego �ywy trup nie dalej jak wczoraj zn�w zawita� w nasze progi, ani Najbardziej Poszukiwany Terrorysta �wiata, ani Kr�lowa Kentu, ani Fanny Kapel-meister, ani Joanna, ani Marianna, nikt z was
23
z pewno�ci� nie przestanie pi�. O wyliczonym przeze mnie czcigodnym areopagu szkoda zreszt� w og�le gada�. W ko�cu i debiutanci s� tu bez szans, ale te� nawet ci, co przybyli do mnie po raz pierwszy, nie s� ju� debiutantami, to przewa�nie tw�rcy bardzo zaawansowani, prawdziwym debiutantom, co teraz na osiedlowym skwerku odkr�caj� pierwsz� flaszk�, nawet do g�owy nie przychodzi, �e zostan� kiedy� zas�u�onymi klasykami. Doktor Granada spogl�da� na �wiat jednym okiem, drugie (a mo�e pierwsze? Kt�re oko jest pierwsze, a kt�re drugie? Oto klasyczny przyk�ad kwestii pijackiej; nader subtelnie mo�na jej wszelakich aspekt�w, popijaj�c, docieka�), drugie, a mo�e pierwsze oko doktora zaros�o bielmem, dolegliwo�� racz�) powierzchowna i �atwa do usuni�cia przez koleg� chirurga, doktor czyni� jednak s�usznie, nie tylko nie likwiduj�c, ale wr�cz kultywuj�c sw� jednooczno��. Przydawa�a mu ona przyw�dczej charyzmy, w naszych dziurawych m�zgach od�ywa�y reminiscencje przeczytanych w dzieci�stwie ksi��ek o piratach, piel�gniarki na cyklopizm ordynatora reagowa�y omdlewaj�co, dawno zauwa�y�em, �e dobitna asymetria m�skiej anatomii wzmaga w kobietach pow��czyst� przychylno��; nie da si� wszak�e rozsup�a� w�z�a tej perwersji bez pijackich hipotez, na razie zostawiam to na boku.
l
24
Doktor Granada przypomina� mi doktora Swobodziczk� z Wis�y, ten sam zapach archaicznej wody kolo�skiej, podobna powierzchowno��, uchwytna analogia brawurowych nazwisk, podobny wynios�y ("z wysoka m�wi� do was") stosunek do �wiata, podobny, a mo�e nawet identycznie hucz�cy, tubalny g�os, podobna sk�onno�� do kwiecistych i zarazem dosadnych paradoks�w, bli�niacza jednooczno��. Ten ma lewe oko zaros�e bia�ym k��czem, tamten w prawym oczodole nosi� szklan� protez�. Majacz�, cho� nie wiem, co to znaczy majaczy�. Mam straszliw� gor�czk�, le�� w ogromnym jak transatlantyk ��ku moich rodzic�w, nocna lampka zapala si� i ga�nie, jednooki doktor pochyla si� nade mn�.
- Ale w nich jest jaka� u�uda, niekt�rzy przynajmniej z ca�ych si� ulegaj� mocy w�asnych z�udze� - b��kit w jedynym oku doktora Granady g�stnieje jak zamro�ony Absolut.
- Oni cho� teraz wierz�, �e nie b�d� wi�cej pi�, s� �wi�cie przekonani, �e nie wypij� ju� w �yciu ani jednego kieliszka, obiecuj� to sobie uczciwie. Nie sprostaj�, rzecz jasna, szpony na�ogu pr�dzej czy p�niej zacisn� si� wok� spragnionych garde�, teraz, po odtruciu, s� abstynentami, powiedzmy �uasi-abstynentarni, wiedz� niezbicie, �e dobrze jest nie pi�, i jak uchlawszy si�
25
na nowo nie umr� za pierwszym razem, to przynajmniej b�d� czas jaki� wspomina� t� szpitaln� czy nawet kr�tko po-szpitaln� trze�wo��. B�d� si� szamota�, b�d� si� daremnie szamota� pomi�dzy piciem a niepiciem, ale przynajmniej ta ich daremna szamotanina b�dzie znakiem jakiej� przegranej, bo przegranej, ale walki, znakiem jakiego� ruchu. Dostan� baty, ale wyjd� na boisko. A pan, panie J., ju� nie wychodzi na boisko. Pan jest nieruchomy, pan zastyg� w butelce jak owad w bursztynie. Pan jest ca�kowicie wewn�trznie wypalony. Zgliszcza s� w panu i s� to lodowate zgliszcza. Po�ar doszcz�tnie zgaszony przez ulewne deszcze. Niby pan tu siedzi w moim gabinecie, niby pan co� m�wi, mo�na by nawet chwilami odnie�� mylne wra�enie, �e m�wi pan do rzeczy, ma pan jeszcze na sobie szpitaln� pi�am�, ale pana tak naprawd� ju� tu nie ma, pan ju� elegancko odziany w wyj�ciowe ubranie siedzi na wysokim sto�ku, pan ju� pije, panie J. Pod koniec tygodnia wyjdzie pan st�d w �wietnej formie, napompowany witaminami, z jako tako uzupe�nionym niedoborem magnezu, pokrzepiony substancjami krzepi�cymi i ukojony �rodkami koj�cymi, wyjdzie pan st�d na w�asnych nogach, bo postawili�my pana, ju� nie pami�tam kt�ry raz, na nogi, i gdzie� pan skieruje swoje nieomylne kroki? Czy� musz� pyta�? Czy� musz� m�j g�os
26
trudzi� pytajn� intonacj�? Uda si� pan czem pr�dzej do najbli�szej gospody albo do najbli�szego sklepu monopolowego.
Doktor Granada mia� absolutn� racj�. Zawsze po wyj�ciu z oddzia�u deliryk�w kierowa�em swe kroki do najbli�szej gospody albo do najbli�szego sklepu monopolowego. �ci�le rzecz ujmuj�c, wpierw udawa�em si� do gospody, gwoli dalszej �cis�o�ci musz� zaznaczy�, i� nie by�a to najbli�sza gospoda, to znaczy by�a to gospoda najbli�sza mojemu opuszczonemu przez moje �ony mieszkaniu na rondzie ONZ. Tak jest, wychodzi�em z oddzia�u deliryk�w, udawa�em si�^ na najbli�szy post�j taks�wek i taks�wk� jecha�em w bezpo�rednie pobli�e mojego wie�owca, pewniej si� czu�em w swoich okolicach, wsz�dzie dobrze, ale w domu najlepiej. I wchodzi�em do gospody "Pod Mocnym Anio�em", i w celu uporz�dkowania dozna� wypija�em cztery pi��dziesi�tki. Potem w pobliskim sklepie kupowa�em butelk� w�dki i stawia�em czo�o rozgardiaszowi przedmiot�w. Nie�adowi nieustannie wzbieraj�cemu w opuszczonym przez moje �ony mieszkaniu nie by�em bowiem w stanie sprosta� na trze�wo, cho� czyni�em to wytrwale, mam bowiem usposobienie skrajnie pedantyczne.
4.
Banknot pi��dziesi�cioz�otowy
Na oddziale deliryk�w wybuch� sp�r o plagiat. Swoj� drog�, kiedy pojawi�em si� tam po raz pierwszy, nie mia�em zielonego poj�cia, �e przekraczam pr�g domu pracy tw�rczej, �e wchodz� w �rodowisko ludzi pi�ra, pisarzy nieustannie tworz�cych deliryczne autobiografie, spisuj�cych w ordynarnych sze��dziesi�ciokartkowych zeszytach, zwanych dziennikami uczu�, swe najskrytsze emocje, uk�adaj�cych z mozo�em alkoholicz-ne konfesje. Rankiem i przedpo�udniami delirycy pisali lub ca�ymi godzinami, w oczekiwaniu natchnienia, kr��yli po korytarzach, z coraz opa�lej-
29
#
"�'<*flT
szymi w miar� pobytu manuskryptami pod pach�, popo�udniami odbywali terapeutyczne rozmowy z terapeutkami, doktorem Granad� lub terapeut� Moj�eszem alias Ja Alkohol, s�uchali wyk�ad�w i ucz�szczali na konwersatoria, wieczorami za� miewali spotkania autorskie, po kt�rych wybucha�y za�arte dyskusje. Podczas jednej z takich dyskusji licznie zgromadzona publiczno�� postawi�a deliryczce Mariannie zarzut, i� jej przed chwil� wys�uchana konfesja pijacka jest �udz�co podobna do przeczytanej tydzie� wcze�niej konfesji deliryczki Joanny. Poniewa� obie strony broni�y si� za pomoc� wzajemnych oskar�e�, problemu, czy deliryczka Marianna odpisa�a wizj� swej pijackiej nocy od deliryczki Joanny, czy na odwr�t, nie da�o si� rozstrzygn�� prosto. Spo�eczno�� deliryk�w jednog�o�nie za��da�a, by nazajutrz odby�a si� konfrontacja, by obie odczyta�y swoje prace, po czym w poprzedzonym dys- � kusj� g�osowaniu mia� zapa�� wyrok.
Praca deliryczki Marianny brzmia�a mniej wi�cej tak: "By�o to 21 grudnia 1985 roku. Obudzi�am si� w �rodku nocy. Mia�am strasznego kaca, poci�am si� i ca�a trz�s�am. Nie mia�am ani grosza. Wiedzia�am, �e m�j �pi�cy w s�siednim pokoju m�� ma pieni�dze. Zakrad�am si� tam, przeszuka�am jego ubranie i w tylnej kieszeni spodni znalaz�am portfel. Wyj�am z niego pi��dziesi�t z�o-
30 !
tych, po cichu si� ubra�am i wysz�am do nocnego sklepu, do kt�rego mia�am bardzo blisko. W sklepie kupi�am szampana, kt�rego zabra�am do domu. W kuchni, nie zapalaj�c �wiat�a - by�o tam zreszt� wystarczaj�co widno, bo mieszkamy na parterze, i zaraz za oknem stoi uliczny neon - w kuchni otworzy�am tego szampana, cho� ca�y czas si� ba�am, �e korek wystrzeli i wystrza� zbudzi mego �pi�cego m�a. Ale powiod�o si�, otworzy�am butelk� po cichu i w ci�gu p� godziny ca�� wypi�am. Poczu�am si� znacznie lepiej. Pojawi�a si� we mnie charakterystyczna odwaga i ju� nie zachowuj�c �adnych �rodk�w ostro�no�ci, a nawet brawurowo zapalaj�c w przedpokoju �wiat�o, �mia�o wysz�am z domu, by wyrzuci� butelk� na �mietnik. Po drodze przysz�a mi jednak do g�owy my�l, �e przyda�by mi si� jaki� zapasik na reszt� nocy, a poniewa� mia�am jeszcze pieni�dze, ponownie uda�am si� do sklepu nocnego i kupi�am �wiartk� w�dki czystej. Tym razem po powrocie do domu te� posz�am do kuchni, ale nie mia�am zamiaru ju� tam pi�. Wyj�am z kredensu p�litrow� butelk� soku malinowego, kt�ry zreszt� sama sporz�dzi�am latem z uzbieranych na naszej dzia�ce malin. Po�ow� zawarto�ci butelki z sokiem wyla�am do zlewu, a do pozosta�ej po�owy wla�am przez lejek zakupion� w sklepie nocnym �wiartk� w�dki. Nawet nieca��, ponie-
31
wa� w trakcie wylewania soku do zlewu zrobi�o mi si� smutno i jeszcze przed sporz�dzeniem mieszanki wypi�am wprost z butelki spory �yk. Kilka razy dobrze potrz�sn�am butelk� i po to, by w�dka dobrze przegryz�a si� z sokiem, i po to, by butelka wygl�da�a tak, jakby by� w niej sam czysty sok. Mia�am bowiem zamiar zabra� j� do pokoju, po�o�y� si� i popija� w ��ku. Wiedzia�am, �e dobrze mi to zrobi, �e b�d� dobrze spa�a, a jak si� obudz�, b�d� mog�a w ka�dej chwili si� napi�, co mi pomo�e. Bra�am jednak pod uwag�, �e mog� mocno usn��, i chcia�am, na wszelki wypadek, gdyby rano m�� obudzi� si� wcze�niej i zasta� stoj�c� przy moim ��ku butelk�, �eby pomy�la�, �e to jest czysty sok. Pustej �wiartki nie wynosi�am ju� do zsypu, ukry�am j� za tapczanem. Po�o�y�am si� do ��ka i co prawda od czasu do czasu budzi�am si�, ale wtedy popija�am i ca�y czas czu�am si� bardzo dobrze. Rankiem m�� nie zauwa�y� wprawdzie ani butelek, ani �e musia�am wychodzi�, kupowa� i pi� w nocy alkohol, ale zauwa�y� w portfelu brak pi��dziesi�ciu z�otych i zacz�� mie� g�o�ne pretensje. Poniewa� zn�w mia�am potwornego, podszytego agresj� kaca, urz�dzi�am karczemn� awantur�, ubra�am si�, spakowa�am troch� rzeczy i tak zacz�a si� moja w��cz�ga po kraju, kt�ra tak naprawd� by�a gigantycznym pijackim ci�giem". ;
32
Marianna odczyta�a swoj� prac� �ami�cym si� g�osem, co chwila ocieraj�c rzekome, a mo�e prawdziwe �zy, wszelkimi dost�pnymi �rodkami dawa�a do zrozumienia, �e to ona zosta�a okradziona, �e to jej prac� odpisa�a Joanna.
-Jest mi bardzo przykro - powiedzia�a na koniec - �e zosta�am okradziona z mojego �ycia. Zaraz moje ukradzione us�ysz� i nie wiem, czy to prze�yj� - tym razem g�os �ama� si� jej w spos�b ca�kowicie niekontrolowany i tym razem poza wszelkimi w�tpliwo�ciami wybuchn�a najprawdziwszym szlochem.
Ale jej adwersarka post�powa�a w spos�b identyczny.
- To ja zosta�am okradziona z mojego �ycia - powiedzia�a Joanna - i kiedy przed chwil� us�ysza�am, jak kto� najbezczelniej w �wiecie czyta o moim sobie przyw�aszczonym �yciu, my�la�am, �e umr�. - I swoj� pijack� konfesj� Joanna czyta�a identycznie jak Marianna, identycznie �ama� si� jej g�os, identycznymi gestami ociera�a identycznie rzekome lub prawdziwe �zy, co wi�cej, dla wzmo�enia groteskowej symetrii obie ociera�y oczy identycznymi chusteczkami z blador�ow� koronk�.
Wersja Joanny brzmia�a mniej wi�cej tak: "By�o to w po�owie listopada 1997 roku. Obudzi�am si� o trzeciej w nocy i by�am w strasznym sta-
M-, ,� t A
f -**,
nie. Kac by� okropny, co nie dziwota, bo ca�y poprzedni dzie� pi�am. By�am ca�a roztrz�siona i mokra od potu. Wiedzia�am, �e jestem zupe�nie bez pieni�dzy. Mieszka�am wtedy z siostr� i jej m�em i przeczuwa�am, �e szwagier ma pieni�dze. Szwagier prawie w og�le nie pi� i zawsze mia� pieni�dze.
Ostro�nie, aby ich nie obudzi�, otworzy�am drzwi do ich pokoju i wesz�am tam na palcach. Szwagier starannie wiesza� ubrania w szafie i wiedzia�am, �e tam trzeba szuka�. Ba�am si� jednak, �e kiedy b�d� otwiera�a szaf�, jej drzwi mog� zaskrzypie� i obudzi si� albo siostra, albo szwagier, albo �e obudz� si� oboje naraz. Uda�o mi si� jednak, szafa otwar�a si� bezszelestnie. W jednej z wisz�cych marynarek szwagra wymaca�am w kieszeni portfel. Nie wyjmuj�c go z kieszeni, wyci�gn�am z niego na o�lep banknot. Nie wiedzia�am, jaki to banknot, i ba�am si�, �e jego nomina� oka�e si� zbyt niski. Kiedy jednak znalaz�am si� w swoim pokoju i sprawdzi�am, okaza�o si�, �e uda�o mi si� wyj�� ca�e sto z�otych, co nawet mnie ucieszy�o, ale te� i troch� przestraszy�o; mia�am wprawdzie a� nadto pieni�dzy, ale r�wnocze�nie zachodzi�a obawa, �e szwagier zauwa�y brak tak znacznej kwoty. Moja rozterka nie trwa�a jednak zbyt d�ugo, ewentualno�ci, by wr�ci� do pokoju szwagrostwa i w�o�y� z powrotem
'*-r9i ?
34
�A'
do portfela szwagra banknot stuz�otowy i usi�owa� znale�� jakie� mniejsze pieni�dze, nawet nie rozwa�a�am. Po cichu si� ubra�am, wysz�am z mieszkania i wind� zjecha�am na parter, tak si� bowiem sk�ada, �e w naszym wie�owcu na parterze znajduje si� sklep nocny. Wesz�am tam i kupi�am szampana. Poniewa� m�j g��d alkoholu by� okropny oraz poniewa� ba�am si�, �e kiedy b�d� otwiera�a szampana w domu, korek wystrzeli i obudzi �pi�cych domownik�w, otwar�am szampana pod drzwiami windy. Moje obawy by�y zbyteczne, korek i tak nie wystrzeli�. Wsiad�am do windy i nacisn�am wszystkie dwana�cie guzik�w, mieszkamy bowiem na dwunastym pi�trze. Dzi�ki temu winda zatrzymywa�a si� co chwila, ja za� ca�y czas podczas tej d�ugiej, przerywanej cz�stymi postojami jazdy popija�am szampana. Pi�am chyba jednak zbyt �apczywie, bo kiedy winda dotar�a wreszcie na dwunaste pi�tro, okaza�o si�, �e w butelce pozosta�o ju� bardzo ma�o szampana. Poniewa� mia�am jeszcze sporo pieni�dzy, a wypite b�belki nie�le mnie rozochoci�y, postanowi�am zrobi� dodatkowe zakupy. Jeszcze raz zjecha�am na d� i jeszcze raz wesz�am do sklepu nocnego.
Tym razem kupi�am dwie �wiartki w�dki czystej. Jedn� mia�am zamiar schowa� na czarn� godzin�, a drug� zmiesza� z coca-col�, kt�rej p�-
35
litrow� butelk� tak�e kupi�am. Po powrocie do domu dalej zachowywa�am ostro�no��, ale te� by�am ju� du�o swobodniejsza. Cz�� coca-coli wypi�am, cz�� wyla�am do zlewu, stara�am si� tak wycyrklowa�, by w butelce pozosta�o dok�adnie p� butelki, co mi si� w pe�ni uda�o. Do �wiartki coca-coli doda�am �wiartk� w�dki, tak �eby wygl�da�o, �e pij� sam� col�. Pust� �wiartk� schowa�am za lod�wk�. Ta rzekoma cola, kt�r� mia�am zamiar postawi� przy mojej wersalce i popija� w nocy, wygl�da�a troch� blado, ale nie dba�am o to, szwagier by� fanatykiem zdrowej �ywno�ci, nie pija� �adnych napoj�w gazowanych i na pewno dok�adnie nie wiedzia�, jaki prawdziwa cola ma smak i jaki kolor. Siostry si� nie ba�am, wiedzia�am, �e w razie czego stanie po mojej stronie albo przynajmniej b�dzie mnie kry�a. Po�o�y�am si� i popijaj�c w chwilach przebudze�, dobrze spa�am praktycznie przez ca�� noc. Rankiem okaza�o si�, �e wprawdzie szwagier nie zauwa�y� ani braku banknotu stuz�otowego, ani zmienionego koloru coli, kt�rej zreszt� pozosta�o bardzo ma�o, ale za to siostra bez powodu wszcz�a awantur�. Bez s�owa spakowa�am si� i opu�ci�am ten nie�yczliwy mi dom. By�am spokojna, mia�am jeszcze oko�o czterdziestu z�otych, na dnie torebki za� spoczywa�a �wiartka w�dki.
36
Nie wiem, kt�r�dy wiod�a moja w�dr�wka, nie wiem, jak d�ugo trwa� m�j ci�g, nie wiem, jak si� tu znalaz�am. W ka�dym razie obecnie bardzo pragn� przesta� pi�".
Dyskusji, kt�ra rozpocz�a si� po wyst�pieniu obu autorek i kt�ra wbrew przewidywaniom rozwija�a si� ospale, s�ucha�em ze �ci�ni�tym sercem. Najbardziej Poszukiwany Terrorysta �wiata opowiada� si� po stronie Joanny, Kr�lowa Kentu po stronie Marianny. Siostra Yiola podkre�la�a zar�wno terapeutyczny bezsens, jak i etyczn� groz� wzajemnego odpisywania prac. Krzysztof Kolumb Odkrywca twierdzi�, �e wprawdzie odpisywanie jest z�em, ale �e by� mo�e z�o to podszyte by�o dobrem, dobr� mianowicie, cho� bezwiedn� wol�, poniewa� nie da si� wykluczy�, i� autorki rozpozna�y w swych pracach niejak� bli�nia-czo�� przyg�d i wsp�lnot� los�w. Doktor Granada i terapeuta Moj�esz alias Ja Alkohol .-nilczeli.
- W roku 1985 nikt nie by� w stanie kupi� �adnej flaszki za pi��dziesi�t z�otych - odezwa� si� w ko�cu siedz�cy pod �cian� Don Juan Ziobro, pozornie rozstrzygaj�c sp�r na korzy�� Joanny.
S�ucha�em werdyktu ze �ci�ni�tym sercem, nie odezwa�em si� ani s�owem, cho� powinienem, niezawodnie powinienem, pod ka�dym wzgl�dem powinienem zabra� g�os, w ko�cu to ja by�em autorem obu spornych prac.
37
Kiedy przywieziono mnie na oddzia� deliry-k�w, mia�em na sobie cuchn�c� rzygowinami koszul� i nadaj�ce si� do komisyjnego spalenia w piecu kot�owniczym spodnie. Nie mia�em przy sobie ani z�ot�wki, ani jednego papierosa, nie mia�em bielizny, myd�a, szczoteczki do z�b�w, nie mia�em niczego. Ju� wszak�e po tygodniu, a ju� z pewno�ci� po dw�ch tygodniach, j��em op�ywa� we wszelkie dobra. Teraz po sze�ciu miesi�cach (odliczaj�c przerwy, po kt�rych tu bez pami�ci wraca�em) mam na sobie wytworny, trawiasty dres. W g�rnej kieszonce bluzy pobrz�kuj� pi�cioz�ot�wki, na stoliku nocnym pi�trz� si� banany, pomara�cze, czekoladowe cukierki i inne wiktua�y. Gdy otworz� szuflad�, widz� wprost niesko�czone zapasy papieros�w. Ka�da czekolada, ka�da pi�cioz�ot�wka, ka�da paczka cameli, ka�da puszka kompotu ananasowego oznacza co najmniej jedn� napisan� przeze mnie konfesj� deliryczn� albo jeden dziennik uczu�.
Gdy po oddziale rozesz�a si� wie�� (a rozesz�a si� ona je�li nie lotem b�yskawicy, to lotem strza�y), i� w cywilu param si� pisaniem, ma�o biegli w pisaniu delirycy j�li gremialnie zwraca� si� do mnie o, rzecz jasna nie bezinteresown�, pomoc. Pomaga�em im wszak�e z czystym sumieniem. Ja nie tyle pisa�em za nich, co przelewa�em na papier ich m�wienie. (Oczywi�cie by�y przy-
38
padki, �e trzeba by�o co� w czyim� imieniu zmieni� - na przyk�ad w imieniu Najbardziej Poszukiwanego Terrorysty �wiata trzeba by�o wszystko napisa� od a do z - ale na og� pisa�em pod ich nie�wiadome dyktanda. Oni opowiadali historie wzi�te ze swego �ycia, ja za�, nanosz�c drobne tylko poprawki stylistyczne, praktycznie s�owo w s�owo notowa�em ich m�wienie). W ko�cu nie jest wielkim sekretem ani literackim, ani egzystencjalnym fakt, i� m�wi� umiej� wszyscy, natomiast zapisa� swe m�wienie ma�o kto potrafi. Tak jest - niekiedy stylizowa�em ich zbyt g�adkie j�zyki, by nabra�y niezb�dnej i przez to wiarygodnej chropowato�ci stylu, ale je�li dla kogo� te stylizacje mia�y znaczenie i je�li na kogo� wp�ywa�y, tym cz�owiekiem by�em ja, nie oni.
Nie by�em zatem pisarzem tworz�cym na oddziale deliryk�w podpisywane obcymi nazwiskami fikcje. By�em sekretarzem ich umys��w. Zar�wno Joanna, jak i Marianna podyktowa�y mi sw�j nocny koszmar, ja za� - jestem pewien - oba te koszmary zanotowa�em literalnie. I jestem pewien, �e Marianna z wielkim przej�ciem, z wielk� pewno�ci� i wci�� jeszcze z wielkim strachem m�wi�a o wyj�tym z kieszeni m�a banknocie pi��dziesi�cioz�otowym.
�.
5.
Prolegomena idealnego porz�dku
Podobno nadmierna sk�onno�� do porz�dku �wiadczy o kiepskim stanie nerw�w, w moim wypadku to akurat si� zgadza: mam nadmiern� sk�onno�� do porz�dku i mam nerwy w ca�kowitej rozsypce. Przedmioty nieustannie szturmuj�, trzeba im stawi� czo�o, pr�dzej czy p�niej obraca si� to w daremn� walk� z wiatrakami, ale na chwil�, na skromnym obszarze czterdziestu o�miu metr�w kwadratowych (dwa pokoje z kuchni�), mo�na je poskromi�. Poza tym: najzwyczajniej w �wiecie zapomina si�, zapomina si�, gdzie si� co po�o�y�o. Nie daj� �adnych pysza�kowatych ar-
41
gument�w, nie g�osz� z kaboty�skim napuszeniem, i� dla zaj�tego dociekaniami najwy�szej wagi umys�u szkodliw� jest rzecz� nieustanne my�lenie o drobiazgach, tak nie m�wi�, cho� by� mo�e jest to prawda, tak nie m�wi�, cho� prawie na pewno nie jest to prawda. Czy jab�ko, kt�re spad�o na g�ow� Izaaka Newtona, by�o czy nie by�o drobiazgiem? Kosmiczny drobiazg? Nie ma innych drobiazg�w jak kosmiczne. Ale do stu tysi�cy furgon�w beczek! Nie trzeba przywo�ywa� zasad wszech�wiata w obronie nieustannie przepadaj�cych zapalniczek, portmonetek, dokument�w, pi�r wiecznych i kulkowych, d�ugopis�w, maszynopis�w, ksi��ek, skarpet, popielniczek, szalik�w, r�kawiczek und so weiter. Tak jak nie trzeba wytacza� w tej sprawie, w sprawie rozgardiaszu przedmiot�w, argumentu "docieka� najwy�szej wagi". Nieustanne my�lenie o drobiazgach nie musi rozprasza� "docieka� najwy�szej wagi", wystarczy, �e rozprasza codzienne dociekania, a rozprasza je rujnuj�co, je�li docieka si� ca�ymi zdaniami. Ja, na przyk�ad, dociekam ca�ymi zdaniami. Powiem wi�cej: z rozpaczliwym uporem utrzymuj� si� przy �yciu dzi�ki my�leniu ca�ymi zdaniami. I nie jest to �aden grafoma�ski trening literacki, cho� dla literatury my�lenie ca�ymi zdaniami ma znaczenie pierwsze, Z dojmuj�c� przykro�ci� my�l� o chwili, kiedy ostatnie aka-
42
pity, zdania, fragmenty zda� sczezn� w mojej g�owie i zostan� tam nieczytelne r�kopisy, widma nazw, majaki, koniec. Heroikomiczny wyb�r pomi�dzy demencj� a �mierci� nie bawi mnie w najmniejszym stopniu.
Kiedy si� zatem my�li cho�by tylko pojedynczymi, prostymi i nierozwini�tymi, ale jednak ca�ymi zdaniami, to przecie� i tak niepodobna nieustannie my�le� o drobiazgach, o tym, gdzie si� po�o�y�o klucze. Klucze musz� by� na swoim miejscu. By� mo�e nieustanne uk�adanie zda� o zaginionych kluczach to by�aby frapuj�ca literatura dla wybranych, ale frapuj�c� literatur� dla wybranych trzeba miarkowa�. Klucze musz� by� na swoim miejscu. Klucze musz� by� na swoim miejscu? Bo�e m�j, Bo�e m�j, kt�ry czynisz dla mnie wszystko, Bo�e m�j, czy� ja po to uk�adam ten traktat mojej rozpaczy? Czy� ja po to mitr�� godziny z pi�rem w gar�ci? Po to, by m�j wydelikacony m�zg odkry� newtonowsk� prawd�, i� klucze musz� by� na swoim miejscu? Dla takiej prawdy ja przegra�em �ycie? Dla takiej prawdy trz�s� mi si� r�ce i je�y w�troba? Dla takiej prawdy zst�pi�em na dno czelu�ci? Z drugiej jednak strony klucze musz� by� na swoim miejscu. Gdyby Asia Katastrofa k�ad�a klucze na swoim miejscu, kocha�bym j�, by�aby mi�o�ci� mego �ycia, mi�o�ci� schy�ku mego �ycia, byliby�my razem.
6.
Asia Katastrofa
Asia Katastrofa by�a pi�kna, m�dra i wysoka. Same zalety. Poza tym, co dla mnie ma znaczenie pierwszorz�dne, pierwszorz�dnie si� ubiera�a i u�ywa�a pierwszorz�dnych kosmetyk�w. Ale Asia Katastrofa wchodzi�a do mieszkania i pyk p�aszczyk, pyk buciki, pyk torebka. Po kwadransie dzia�ania Asi na moim terytorium (terytorium zamieszkane przez ni� - panie�ski pok�j w podmiejskiej posiad�o�ci - jest nie do opisania), na moim terytorium zaczyna�a si�... Chcia�em w pierwszym odruchu napisa�: apokalipsa, ale nie, po pierwsze: zabrzmia�oby to jak na m�j gust
45
zanadto dowcipnie - apokalipsa po przej�ciu katastrofy; po drugie: nie by�aby to prawda, nie zaczyna�a si� apokalipsa, zaczyna� si� karnawa�, stokro� zreszt� przykrzejszy od apokalipsy, po apokalipsie zapewne nie by�oby co sprz�ta�, po przej�ciu Asi Katastrofy ja i nale��ce do mnie przedmioty dochodzili�my do siebie d�ugo.
Pyk szalik, pyk apaszka, pyk fili�anka, pyk , bluzka, pyk gazeta, pyk ksi��ka, pyk sp�dnica. - Asiu - t�umaczy�em cierpliwie - wolno�� nie polega na zostawianiu wizytowych cz�enek na
�rodku pokoju.
Gdyby jeszcze ten rozgardiasz by� wy��cznym znakiem �ar�ocznej zmys�owo�ci - p� biedy. Nasze wyg�odnia�e cia�a rzucaj� si� na siebie, zdzieraj� garderob� i jak na mi�osnym francuskim albo ameryka�skim filmie le��ce na bujnym szmaragdowym dywanie cz�enka, sukienka, rajstopy, koszula, czarne d�insy, koronkowe figi i bokserskie spodenki wytyczaj� �cie�k� wiod�c� do hollywoodzkiego ��ka. Asia wszak�e czyni�a wok� siebie zam�t nie tylko w drodze do ��ka, akurat w drodze do ��ka czyni�a (czynili�my) zam�t mniejszy, nasza zmys�owo�� by�a �ar�oczna, ale oboje znali�my zasady kunsztu i celem wzmo�enia zmys�owo�ci miarkowali�my jej �ar�oczno�� - pierwsza zasada-, �adnego po�piechu. Tak czy tak przez ca�� dob�, czyli przez ca�� wiecz-
46
l
no��, wizytowe cz�enka na �rodku pokoju. A tak�e klamra do w�os�w, popielniczka, zabytkowa butelka na mleko, cienkopis, szampon Pal-molive, wczorajsza "Gazeta Wyborcza", wilgotny r�cznik, opakowanie po czekoladzie Milka, opakowanie po chipsach, opakowania po wszystkim, wszystko.
Ach, Asia Katastrofa nie by�a w ciemi� bita i doskonale wiedzia�a, �e wolno�� nie polega na zostawianiu wizytowych cz�enek na �rodku pokoju, z Asi� o poj�ciu wolno�ci, a tak�e o innych poj�ciach mo�na by�o d�ugo i ciekawie m�wi�. Asia studiowa�a ekonomi� oraz sztuki pi�kne, Asia pochodzi�a z bardzo dobrego domu. Ojciec, dyrektor elitarnego gimnazjum, z wykszta�cenia historyk, a tak�e, jak si� po upadku komuny okaza�o, w�a�ciciel kamienic oraz area��w, matka, dentystka z wieloletni� praktyk� i gabinetem w centrum starego miasta; dystyngowana, zadbana, d�awi�co kusz�ca w swojej przejrza�o�ci.
Nie mia�em czystego sumienia podczas jednego jedynego niedzielnego obiadu w podmiejskiej rezydencji pa�stwa Katastrof�w. Co m�wi�-, nie mia�em czystego sumienia, mia�em bardzo nieczyste sumienie, by�em jak wieprz nieczysty i by�em jak wilk g�odny. Poch�ania�em dania z wilczym apetytem i wilczo si� gapi�em na moj� przysz�� niedosz�� te�ciow�, mia�a na sobie ��t�
47
zwiewn� sukni�, a ��te suknie - zawsze mnie druzgocz�. Jad�em ros� z ko�dunami, galaretk� z ciel�cych ozork�w, piecze� ciel�c� na dziko, sa�atk� owocow�, lody, jad�em i depta�em gard�o rodz�cej si� we mnie wyuzdanej pie�ni. By�em wtedy w fantastycznej formie, nie pi�em w og�le, nie pi�em niczego poza niegazowan� wod� mineraln� (za komuny nie by�o niegazowanej wody mineralnej), nie wypi�em ani kropli wina przy obiedzie, nie wypi�em naparstka likieru przy deserze, w podanym do kawy koniaku nawet warg nie zanurzy�em, po po�udniu, rzecz prosta, r�wnie� nie wypi�em proponowanej przez pana domu szklaneczki Jacka Danielsa. W og�le nie pi�em i w najmniejszej mierze nie trapi�o mnie niepicie, by�em w �wietnej formie, s�ucha�em, m�wi�em, miarkowa�em rozwijaj�c� si� w mojej g�owie detaliczn� fabu�� pornograficznej noweli o matce i c�rce zaznawanych naraz, miarkowa�em j� nie na tyle, by zgas�a zupe�nie, miarkowa�em j�, by nie g�rowa�a, lecz w tle moich dozna� tli�a si� jedynie. Bra�em �ywy udzia� w rozmowie i ze szczerym zaciekawieniem s�ucha�em wyzna� gospodarzy tycz�cych ich, sk�din�d rozleg�ych, zainteresowa� literackich. Pan Katastrofa - literatura niemieckoj�zyczna ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem dwudziestowiecznych Austriak�w, pani Katastrofowa - literatura latynoska bez szczeg�l-
48
nych uwzgl�dnie�, Asia - literatura rosyjska i ameryka�ska ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem Yladimira Nabokova. S�ucha�em, m�wi�em, je�li idzie o Nabokova, to da�em brawurow� w mojej sytuacji my�l, i� by� to pisarz, kt�rego piekielna, ciemna dociekliwo�� i finezyjne w�adanie lodowat� form� idealnie predestynowa�y do napisania powie�ciowego studium na�ogu, niestety - doda�em z erudycyjn� frywolno�ci� - pog�oski o g��bokim alkoholizmie pisarza okaza�y si� nieprawdziwe. S�ucha�em, m�wi�em, zwierza�em si� z moich upodoba� literackich, a potem o szarej godzinie by�em w panie�skim pokoju Asi.
- Widzisz, jak pi�knie wysprz�ta�am - szepta�a Asia - dla ciebie, dla ciebie zrobi�am porz�dek.
Istotnie w pokoju panowa�a zatrwa�aj�ca, sprzeczna nie tylko z natur� Asi, ale w og�le z ludzk� natur� symetria, go�ym okiem wida� by�o, �e wzniesiono tu fasadowy, potiomkinowski monument wzorowego porz�dku, kt�ry zaraz runie.
- Asiu, kocham ci� w chaosie, kocham ci� w�r�d twoich wszystkich rozrzuconych rzeczy.
Ale Asia, najwyra�niej uskrzydlona nowo poznan� sztuk� harmonijnego uk�adania przedmiot�w, nie zwraca�a uwagi, a mo�e nie rozumia�a poetyckiej g��bi mojego wyznania.
49
- Nawet klucze - szepta�a z dziecinnym zapa�em - nawet klucze k�ad� teraz na swoim miejscu. I dzi� rano, wyobra� sobie, rano nie mog�am ich znale��, nie mog�am znale�� kluczy, bo zapomnia�am, �e po�o�y�am je na swoim miejscu.
Czu�em, �e ze wzruszenia t�eje mi gard�o, wzrusza�a mnie nag�a pewno��, �e z Asi� Katastrof� sp�dz� reszt� �ycia.
- Kocham ci� - powt�rzy�em - kocham ci� bez wzgl�du na to, gdzie k�adziesz klucze.
- Chod� - powiedzia�a Asia i wzi�a mnie za r�k�, i powiod�a po schodach na pi�tro posiad�o�ci, i prowadzi�a mnie d�ugim korytarzem, i otwar�a w g��bi korytarza drzwi. Ujrza�em przed sob� nie urz�dzony jeszcze pok�j o bia�ych �cianach, by�o tu widno i zacisznie. Z okna rozpo�ciera� si� widok, kt�ry m�g� by� marzeniem ka�dego grafomana - w dole by�o stygn�ce miasto, g�stnia�y nad nim masy upalnego powietrza, azjatycka trawa ciemno�ci zarasta�a zau�ki, w dalekich oknach zapala�y si� pierwsze �wiat�a.
- Tu b�dziesz mia� sw�j fotel, swoje rega�y, ksi��ki i biurko, tu b�dziesz m�g� pisa� - powiedzia�a Asia, ja za� zrozumia�em, �e wielka nieodzowna zmiana, na kt�r� od lat czeka�em i w kt�rej nadej�cie po latach zw�tpi�em - w ko�cu jednak nadesz�a. Zrozumia�em, �e moje �ycie zmieni si� i poprawi, i delikatnie, tak jak bym
50
obejmowa� daj�c� mi nowe �ycie dusz�, delikatnie wzi��em Asie w ramiona.
A potem bardzo p�nym wieczorem, kiedy wszyscy doro�li dawno spali i kiedy na naszej cz�ci Ziemi sporo wygaszono �wiate� - zam�wi�em przez telefon taks�wk� (za komuny nie by�o taks�wek na telefon), s�odko ziewaj�ca Asia odprowadzi�a mnie przez ogr�d, za furtk� czeka� ju� bia�y mercedes, �pij spokojnie, Asiu. Taks�wka jecha�a przez ciemne peryferia, puste pola z obu stron, kruche �ciany dom�w, by�em pe�en uznania dla ca�ego �wiata, podoba�o mi si� nawet to, �e taks�wka, kt�ra po mnie przyjecha�a, by�a bia�ym mercedesem.
Siedzia�em wygodnie rozparty i wypatrywa�em o�wietlonych okien, zawsze mnie frapowa�y okna, w kt�rych p�n� noc� �wieci�o si� �wiat�o, kto� czyta� ca�� noc ksi��k� swego �ycia, kto� umiera�, kto� dusi� si� w strasznym kaszlu, kto� budzi� si� z krzykiem ze snu koszmarnego, kto� bra� kogo� w ramiona, kto� bra� co� na uspokojenie, kto� p�aka� z t�sknoty, kto� szed� do �azienki. Spojrza�em na zegarek, by�a trzecia w nocy, w g�rze gwiazdozbiory sun�y jak ruchome piaski, stan�li�my na chwil� pod ca�onocnym sklepem i po chwili jechali�my dalej pust� dwupasm�wk�. W moim ciemnym wie�owcu nikt nie czuwa�,
51
nikt nie umiera�, nikt nie czyta� zapieraj�cej dech ksi��ki, ale w ko�cu by�y to ostatnie chwile powszechnego spania, zaraz na dwunastym pi�trze zapali si� �wiat�o. I zapali�o si� �wiat�o na dwunastym pi�trze, i p�on�o nieprzerwanie przez czterdzie�ci dni i nocy, przez czterdzie�ci dni i nocy pi�em nieprzerwanie. Nad moim nieprzytomnym cia�em �wieci�a �ar�wka, wschodzi�y poranki, zapada�y wieczory, moja nieprzytomna r�ka si�ga�a po butelk� i wlewa�a w�dk� do nieprzytomnego gard�a, po�ciel moja i sk�ra zarasta�a chitynowym pancerzem rzygowin, przez dom m�j zag�ada sz�a za zag�ad�. Bo�e m�j, ba�agan, jaki czyni�a Asia Katastrofa, by� wzorowym �adem w por�wnaniu z tym, co zostawa�o po mnie, kiedy na czworakach tarza�em si� w poszukiwaniu skrytej na czarn� godzin� butelki (dawno poch�oni�tej przez zdrewnia�e trzewia, czarna godzina dawno przesz�a, wszystkie nast�pne godziny te� by�y czarne, jedna czarniejsza od drugiej) albo kiedy w kleistym przeb�ysku przytomno�ci doczo�giwa�em si� do telefonu, �eby zam�wi� rytualne zakupy przez telefon. Poprosz� dwie butelki brzoskwiniowej Premium i du�� coca-col�. Podaj� adres. Za komuny nie by�o zakup�w przez telefon.
7.
Sam pocz�tek
Pocz�tek, sam pocz�tek, pocz�tek opowiedziany w zbli�eniu tak wielkim, �e obraz staje si� ziarnisty, pocz�tek tego czy, prawd� powiedziawszy, ka�dego innego picia, pocz�tek zatem picia uniwersalnego, pocz�tek picia ponadczasowego, pocz�tek wszech-picia, pocz�tek Ksi�gi Genezis picia jest za� taki: ziemia by�a bezkszta�tna i duch unosi� si� nad wodami, i zap�aci�em taks�wkarzowi, i wysiad�em z taks�wki, i sto razy po drodze do windy sprawdzi�em, czy moja podr�czna torba bezpiecznie wisi na ramieniu, i wyjecha�em wind� na dwunaste pi�tro, i obr�ci�em klucz w zam-
53
ku, i zapali�em �wiat�o - na wisz�cym na �cianie zegarze by�o siedemna�cie po trzeciej. Raptownie przyspieszy�em kroku, tak jest, przemierza�em dwa pokoje z kuchni� bardzo szybkim krokiem, spieszy�em si� bardzo i wszystkie ruchy moje by�y bardzo szybkie, nie to, �e czasu by�o ma�o, czasu by�o dosy�, ale w widzialny i d�awi�cy spos�b wzrasta�o wahanie, nie wzmagam wi-zyjno�ci niedalekim od prawdy efektem i nie m�wi�, �e z k�t�w wy�azi�y demony wahania, nie, a� tak to nie, ale wok� niew�tpliwie by�o g�ciej, ciemniej, a tak�e jako� bardziej ��to, tak, wok� by�o g�ciej, ciemniej i ��ciej, w ko�cu nawet abstynenci znaj� okre�lenie dusz�ca aura, w ko�cu nawet abstynentom zaczyna niekiedy brakowa� powietrza i oddychaj� gwa�towniej, i wykonuj� spazmatyczne ruchy, jakby rozrywali zaciskaj�ce si� p�tle, jakby rozgarniali g�stniej�ce stany skupienia. W ostatnich sekundach mojego niepicia zachodzi�o zjawisko analogiczne, tyle �e tysi�ckro� dotkliwsze. Nie by�o mi duszno - dusi�em si�. Nie robi�em panicznych czy gwa�townych ruch�w - miota�em si� jak szaleniec. Cho� i to nietrafne, dzia�a�em logicznie, w moim szale�stwie by�a lodowata metoda, szale�cza by�a szybko�� wszystkich moich ruch�w, w szale�czym tempie, cho� dalej ze skrupulatn� ostro�no�ci�, stawia�em torb� na biurku, otwiera�em j�
54
i wyjmowa�em to, co by�o w �rodku, szykowa�em szklanki., popielniczk�, b�yskawicznie przebiera�em si� w wygodny i ciep�y dres - jeszcze, jeszcze mo�na by�o zgasi� dobrze ju� p�on�cy ogie�, jeszcze mo�na by�o obie butelki kupione w ca�onocnym sklepie wyla� do zlewu, wyrzuci� do zsypu, a nawet cisn�� nimi prze/ otwarte okno, i w�a�nie ta mo�liwo��, cie� tej mo�liwo�ci niewymownie dramatyzowa� sytuacj�, nie sz�o tu bowiem o to, �e dalej istnia� rzeczywisty wyb�r pomi�dzy piciem a niepiciem, nie, takiego wyboru nie by�o ju� dawno (szczerze m�wi�c, takiego wyboru nie by�o od co najmniej dwudziestu lat), natomiast mo�na by�o wci�� jeszcze udawa�, �e taki wyb�r istnieje, pozorowa� kaboty�sk� szamotanin� i nie tyle waha� si� pomi�dzy piciem a niepiciem, co wiedz�c, �e ju� si� w zasadzie przesta�o niepi�, dalej m�cze�sko wyd�u�a� drog� do picia. Miota�em si� i - tak jest - my�la�em jeszcze o niepiciu, ale my�la�em o niepiciu tak jak cz�owiek, kt�ry z ca�� pewno�ci� nie pope�ni samob�jstwa, my�