16358

Szczegóły
Tytuł 16358
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

16358 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 16358 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 16358 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

16358 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Ok�adk� projektowa� WOJCIECH KORYTOWSKI DO NIECIERPLIWEGO CZYTELNIKA Wiem, �e spieszno Warn, by si� pogr��y� w lekturze, �eby na chwil� zapomnie� o ca�ym bo�ym �wiecie. Pilno Warn prze�y� mi�y dreszcz niepokoju, tym milszy, �e ca�kiem bezpieczny... Przytrzymuj� Was jak za r�kaw, dopominam si� o minut� rozmowy, prosz� o ni�. Na ca�ym �wiecie ogromnym powodzeniem ciesz� si� r�ne antologie niesamowitych opowie�ci. Czasami za ich wyb�r por�cza nazwisko mistrz�w z tego zakresu, takich jak Hitchcock czy Ellery Queen, a tomiki zdobne w uchylon� trumn� i trupie czaszki nosz� takie tytu�y, �e trudno oko oderwa�. Co roku w New Yorku ukazuje si� tomisko �najlepszych z najlepszych nowel napi�cia i grozy" wy�owionych z magazyn�w i gazet, r�wnie� w Londynie w masowym, kieszonkowym wydaniu sypi� si� �prawdziwe, cho� niewiarygodne opowie�ci o duchach, widmach i upiorach". Oczywi�cie s� to chwyty reklamowe i nie nale�y im zbytnio ufa�. Jednak zdarza si�, �e w takim tomie znajdziemy nazwiska najznakomitszych pisarzy wsp�czesnych, a ich nowele budz� zachwyt precyzj� konstrukcji, umiej�tno�ci� wywo�ania nastroju, oszcz�dno�ci� s�owa i zaskakuj�c� puent�. Nie wstydz� si� wyzna�, �e t� �wagonow� literatur�", cho� dzi� ze wzgl�du na post�p techniki powinno si� okre�la� jako �samolotow�", bardzo lubi� i czytuj� ch�tnie, bo ona daje mi prawdziwy odpoczynek i odpr�enie. Nasz wyb�r niesamowitych opowie�ci powsta� w innych okoliczno�ciach. Wiele lat temu kilku dawnych koleg�w szkolnych, a dzi� pisarzy, zbiera�o si� raz na miesi�c w podwarszawskim Komorowie u Tadka Malanowskiego. Stara, zrujnowana willa w zdzicza�ym sadzie, dalej mroczna �ciana sosnowego lasu. W d�ugie, jesienne wieczory czy roziskrzon� noc lutow� opowiadali�my sobie dziwne historie, prze�ycia wojenne, wspominali poleg�ych i pu�apki losu. A gdy prawdziwych opowie�ci brak�o, Tadek dobywa� z zagranicznych miesi�cznik�w jak�� niesamowit� nowel� i t�umaczy� �a prima vista" tak sprawnie, jakby zosta�a napisana po polsku, bo jak na poliglot� przysta�o, zna tych j�zyk�w kilkana�cie. Wiatr zgrzyta� ga��ziami po murze, sypa� gradem, zawodzi�, cz�sto zanika�o �wiat�o i musieli�my zapala� staro�wieck�, naftow� lamp� lub przy �wiecy snuli�my dziwne i niepokoj�ce opowie�ci. Szklanica grzanego wina z korzeniami te� ten nastr�j pot�gowa�a, serca �ywiej bi�y i rozwi�zywa�y si� j�zyki. Wtedy narodzi�a si� my�l, �eby ulubione nowele zagranicznych autor�w zebra�, prze�o�y� i wyda�, zw�aszcza �e wysz�y spod pi�r znakomitych, takich jak Dickens czy Dostojewski, Merimee, Aleksy To�stoj czy Graham Greene. Czas nie by� po temu sposobny, ten rodzaj rozrywki pi�tnowano. Ale od niejednego krytyka, kt�ry tak na literatur� ow� pomstowa�, po�ycza�em tomy z �czarnej serii" po francusku czy angielsku, bo sami si� w nie zaopatrywali w czasie zagranicznych woja�y. Przyznaj� si� nie bez dumy, z mojej inicjatywy, dzi�ki t�umaczeniom Tadka Malanowskiego, ukaza� si� opas�y tom Opowie�ci z dreszczykiem, a sam tytu� wkr�tce sta� si� terminem okre�laj�cym ten gatunek. Ta inicjatywa znalaz�a licznych na�ladowc�w. Dzi� ju� nie jestem sam. Tchnienie grozy, jakie Warn teraz proponuj�, jest kontynuacj� tamtej nie bardzo zdro�nej zabawy; je�li ju� podr�uj�c czytam tyle tego drukowanego �miecia, czemu�bym nie mia� wybra� z niego, co mi si� wyda�o najlepsze dla rozrywki i odpoczynku naszych Czytelnik�w? A Tadeusz Adrian Malanowski ch�tnie je spolszczy. A wi�c macie tu opowiadania i nowele trojakiego typu: klasyczne i ju� na wyt�pieniu historie o duchach, o domach nawiedzonych, wizytach z za�wiat�w. Niestety, �ycie stadne, ha�asy wielkomiejskie, elektryczno�� nie sprzyjaj� tym zjawiskom. Duchy, widma wyst�puj� ju� tylko w podrz�dnej literaturze, bo nawet stare dwory i zamki zamienione na domy wczasowe, tak s� zag�szczone, �e nie ma tam na nie miejsca. Drugi typ opowiada� zasadza si� na niezwyk�ym pomy�le, na zaskoczeniu i poprowadzeniu pewnych konsekwencji ad absurdum, a wi�c znajdziecie w nich iskr� humoru czasem groteskowego. Tam si� mieszcz� i sygna�y niebezpiecze�stw zwi�zanych z szybkim rozwojem nauki i techniki, ulubiona domena proroczych przewidywa� Lema. Trzeci � to normalne opowiadanie detektywne, z uczciwym morderstwem i w por� wkraczaj�c� sprawiedliwo�ci�. Tych znajdziecie najmniej, bo w codziennej prasie i tygodnikach bywa ich pod dostatkiem. Wsp�czesna psychiatria udziela nam na t� literatur� nie tylko zezwolenia, ale obdarza b�ogos�awie�stwem, stwierdzaj�c, �e tak jak wybuchy �miechu w pewnych sytuacjach, wcale nie zabawnych dla obserwowanego delikwenta, s� sa-rnooczyszczeniem pomniejszaj�cym poczucie zagro�enia u widza, tak i uczucie strachu bywa konieczne dla uzyskania harmonii umys�owej. Nawet dzieci nie straszone kostuch� i diab�ami, bo tak zaleca�a pedagogia, zaczynaj� wytwarza� sobie stany zagro�enia, strasz� si� i dr�cz� wzajemnie z wyrafinowanym okrucie�stwem. Tak bywa w gromadzie, w piwnicy w�asnego domu, ale najsilniejsze l�ki wywo�uj� dzi�ki rozbudzonej wyobra�ni, kiedy zostaj� same, zaludniaj� ciemny pok�j potworami, o jakich doro�li nie maj� poj�cia, jest tam skrzy�owanie obraz�w z telewizji, zas�ysze� i w�asnych niepokoj�w. Potniej�c z trwogi zachowuj� �wiadomo��, �e w zasi�gu r�ki znajduje si� lampa i wystarczy nacisn�� guziczek, �eby �wiat�o przywo�a�o pok�j znajomy i pos�uszne meble. W�a�nie ten l�k dozowany dzia�a oczysz-czaj�co, przywraca codzienne poczucie przewagi. ni� si� troch�: zobaczy�em, �e stary cz�owiek krz�ta si� �ywo, zapalaj�c tu i �wdzie inne �wiece. � Czy jest co�, co m�g�bym panu pokaza�? � spyta� dr��cym g�osem, zbli�aj�c si� ze �wiecznikiem w r�ce. Widzia�em go teraz stosunkowo dok�adnie. Wygl�d tego cz�owieka wywar� na mnie nieopisane wra�enie. Przez g�ow� przemkn�� mi Rembrandt. Kto inny m�g�by tak uwypukli� dziwne cienie na twarzy zatartej przez czas? Zm�czony � to s�owo, kt�rym pos�ugujemy si� bez zastanowienia. Nigdy dotychczas nie wiedzia�em, co mo�e ono oznacza�, dop�ki nie ujrza�em takiego wyrazu wyczerpania na czyjej� twarzy. By�a zwi�d�a, oczy wydawa�y si� r�wnie wygas�e, jak ogie� na kominku, ale by� w nich s�aby poblask, jak gdyby oczekiwanie na co�. I ta krucho�� s�abiutkiej postaci! Py� i popi�... � przewin�o mi si� przez g�ow�. Podczas pierwszej wizyty by�em pod wra�eniem niepomiernej czysto�ci tego miejsca. Teraz w dziwaczny spos�b przysz�o mi do g�owy, �e w tym starcu jak gdyby zebra� si� ca�y ten py�, jakiego nale�a�oby si� spodziewa� w takim wn�trzu. Zdawa�o si�, �e mo�na staruszka rozproszy� jednym dotkni�ciem lub dmuchni�ciem. Co za dziwna kreatura, zatrudniana przez te zdrowe, dobrze wygl�daj�ce dziewcz�ta! Jaki� dawny zabytek � pomy�la�em, zostaj�c tu raczej z lito�ci. � Czy jest co�, co m�g�bym panu pokaza�? � powt�rzy� stary. G�os nie mia� wi�cej krzepy ni� szelest dartej paj�czyny, brzmia�o w nim jednak dziwne, prawie b�agalne naleganie, oczy starego wpatrzone by�y we mnie spojrzeniem s�abym, lecz jakby po�eraj�cym. Chcia�em odej��, zdecydowanie chcia�em. Blisko�� tego po�a�owania godnego starca dzia�a�a na mnie deprymuj�co; odbiera�a mi wszelk� otuch�, ale mimo woli wymamrota�em: � Dzi�kuj�, rozejrz� si� � i stwierdzi�em, �e id� za s�abowit� postaci�, przygl�dam si� z roztargnieniem r�nym przedmiotom, na moment o�wietlanym przez dr��ce p�omyki cienkich �wieczek. Zimn� cisz� m�ci�o tylko prawie nies�yszalne szuranie mi�kkich, pokojowych pantofli starca. Dzia�a�o mi to na nerwy. 12 � Bardzo zimna noc, prawda? � powiedzia�em, byle co� rzec. � Zimna, prawda? Tak, tak, zimna, rzeczywi�cie zimna... � W bezbarwnym g�osie czai�a si� apatia, rzec by � skrajnego wtajemniczenia. � Pan d�ugo tu pracuje? � zapyta�em, t�po wpatrzony w stare ��ko z czterema kolumienkami. � D�ugo, bardzo d�ugo. � Odpowied� dobieg�a cicho jak westchnienie. Gdy cz�owiek ten m�wi�, czas wydawa� si� ju� nie by� kwesti� dni, tygodni, miesi�cy, lat, lecz czego�, co ci�gn�o si� w bezmiar. Czu�em niemal uraz� do starego cz�owieka, �e jego wyczerpanie i melancholia zarazi�y mnie, w niewyt�umaczalny bowiem spos�b zaci��y�y na mym i tak minorowym nastroju. � D�ugo, o Bo�e, jak d�ugo? � odezwa�em si� mo�liwie �ywo, dodaj�c z obrzyd�� �artobliwo�ci�: � Wkr�tce chyba emerytura?... Nie by�o odpowiedzi. W milczeniu przeszli�my na drug� stron� pokoju. � Dziwny to okaz � rzek� m�j przewodnik, podnosz�c ma�� groteskow� �ab�, kt�ra le�a�a na p�ce po�r�d wielu innych drobiazg�w. Wydawa�a si� by� zrobiona z jakiej� substancji podobnej do nefrytu: wygl�d tego bibelotu by� do�� niemi�y. Wzi��em �ab� z r�ki starca: by�a uderzaj�co zimna. � Zabawne � powiedzia�em. � Ile to kosztuje? � P� korony, prosz� pana � wyszepta� stary spozieraj�c w g�r� na moj� twarz. G�os nie by� bardziej wa�ki ni� ze�lizgiwanie si� kurzu, ale w oczach tego cz�owieka widnia� nieomylny b�ysk o�ywienia. � Tylko tyle? Kupuj� � o�wiadczy�em. � Niech pan si� nie troszczy o opakowanie, schowam do kieszeni. P� korony, powiada pan? Prosz�... Daj�c starcowi pieni�dz, dotkn��em przypadkiem wyci�gni�tej d�oni. Z trudem st�umi�em przestrach: �aba by�a przenikliwie zimna, ale jej substancja wydawa�a si� ciep�a w por�wnaniu z jego wysch�� sk�r�. Przy tym dotkni�ciu dozna�em dreszczu nie do opisania. Biedny stary � pomy�la- �13 �em � nie jemu tu przebywa� w zimnie i samotno�ci... �e te� takie mi�o wygl�daj�ce dziewcz�ta pozwalaj� tak si� m�czy� staremu klekotowi. � Dobranoc � powiedzia�em. � Dobranoc panu, dzi�kuj� panu � zaszemra� s�aby, dr��cy g�os. Starzec zamkn�� za mn� drzwi. Odwr�ciwszy g�ow�, gdy par�em naprzeciw wal�cego �niegu, dostrzeg�em, jeszcze zaznaczony �wiat�em �wiecy zarys postaci, ma�o co konkret-niejszej ni� cie�. Twarz starego tkwi�a za szyb�, wyobrazi�em sobie, �e zm�czone, cierpliwe oczy spozieraj� jeszcze na znikaj�cego klienta. Nie mog�em jako� wyzby� si� my�li o tym starcu. W d�ugi czas potem, gdy ju� si� po�o�y�em do ��ka i przywo�ywa�em senno��, majaczy� mi jeszcze ten labirynt zmarszczek na zniszczonej twarzy i wielkie, wtajemniczone oczy jak pozbawione �ycia planety, uporczywie wpatrzone we mnie z jakim� zapytaniem. Tak, niewyt�umaczalnie zaniepokoi�a mnie ta jego osobowo��, a gdy wreszcie ogarn�� mnie sen, rojenia pe�ne by�y dziwnego znajomego. Prze�ladowa�a mnie we �nie �wiadomo�� jego niesko�czonego znu�enia, pr�bowa�em zmusi� go do spoczynku. Ale gdy tylko udawa�o mi si� po�o�y� jego kruchy kszta�t na �o�u z kolumienkami, kt�re widzia�em w sklepie (we �nie by� to bardziej gr�b ni� ��ko, a brokatowa kapa zamieni�a si� w dar�) � ju� wy�lizgiwa� si� z mego u�cisku, uporczywie kr��y� znowu po sklepie. Ja za� goni�em w�r�d nie ko�cz�cych si� alejek niesamowitych mebli, starzec ci�gle mi si� wymyka�, mroczny sklep wyd�u�a� si�, by wreszcie zla� si� z niesko�czono�ci� bezs�onecznej, bezpowietrznej przestrzeni � a� wreszcie ja sam zaton��em bez tchu, wyczerpany, w grobie z czterema kolumienkami. Nast�pnego poranka wezwano mnie pilnie do chorej matki, i niepok�j o ni� przez ca�y nast�pny tydzie� wypar� z moich my�li epizod zwi�zany z �Antykwariatem na Rogu". Skoro tylko mi powiedziano, �e matce niebezpiecze�stwo ju� nie zagra�a, wr�ci�em do swego nieweso�ego mieszkania. Od niechcenia zaj��em si� podliczaniem drobnych ra-14 chunk�w gospodarskich. Zastanawia�em si�, sk�d tu wytrzasn�� pieni�dze na zap�acenie komornego za nast�pny kwarta�. Przyjemnie zaskoczy�a mnie wizyta pewnego dawnego kolegi szkolnego, w owym czasie mego jedynego przyjaciela w ca�ym Londynie. Pracowa� w jednej z najbardziej znanych firm, zajmuj�cych si� aukcyjn� sprzeda�� dzie� sztuki. Po paru minutach rozmowy kolega wsta� w poszukiwaniu ognia do fajki. W tym momencie odwr�cony by�em do niego plecami: pos�ysza�em ostre dra�ni�cie zapa�k�, a potem pojednawcze odg�osy jego fajki. Pr�bne pykanie przerwa� nagle okrzyk: � Wielki Bo�e, cz�owieku, sk�d ty to masz? Obr�ciwszy si� zobaczy�em, i� kolega z�apa� m�j nabytek z wieczoru przed tygodniem � �mieszn� ma�� �ab�, o kt�rej obecno�ci na gzymsie kominka ca�kiem zapomnia�em. Trzyma� j� pod �wiat�em gazowej lampy, ogl�da� przez ma�� lup�, a r�ce dygota�y mu z podniecenia. � Gdzie� to dosta�? � powt�rzy�. � Masz poj�cie, co to jest? Pokr�tce opowiedzia�em mu, �e by�em w sklepie i kupi�em t� �ab� za p� korony, �eby nie wychodzi� z pustymi r�kami. � Za p� korony? � zawt�rowa� jak echo. � M�j drogi, przysi�c nie mog�, ale mam wra�enie, �e mia�e� jeden ze zdumiewaj�co szcz�liwych przypadk�w, o kt�rych si� niekiedy s�yszy. Je�li gruntownie si� nie myl�, jest to okaz nefrytu z czas�w dynastii Hsia. Przy mojej ignorancji s�owa te niewiele mi przekaza�y. � Chcesz powiedzie�, �e ma to jak�� pieni�n� warto��? � Pieni�n� warto��? Phi! � wykrzykn��. � S�uchaj, powierzysz mi t� spraw�? Pozw�l mi wzi�� to dla mojej firmy, a ju� ona zrobi z tym, co dla ciebie najlepsze. Dzi� poniedzia�ek. B�d� m�g� da� to na aukcj� w czwartek. Wiedz�c, �e mog� bez zastrze�e� ufa� przyjacielowi, ch�tnie zgodzi�em si� na propozycj�. Starannie owin�wszy �ab� w wat�, opu�ci� mnie. 15 W pi�tek rano dozna�em najwi�kszego wstrz�su w �yciu. Wstrz�s niekoniecznie oznacza z�� wiadomo��, ale zapewni� mog�, �e przez par� sekund po otworzeniu jednej z kopert, le��cych na zabrudzonej tacy �niadaniowej, pok�j wirowa� mi wok�... Koperta zawiera�a faktur� z firmy Spunk, kup^-c�w dzie� sztuki i licytator�w: �Przyj�to do sprzeda�y nefryt Hsia za sum� 2000 funt�w, minus 10% komisowego, razem 1800 funt�w", a do��czono do tego, starannie z�o�ony, wystawiony na nazwisko Petera Wooda, czek z firmy Spunk na sum� tysi�ca o�miuset funt�w szterling�w. Przez pewien czas by�em ca�kowicie og�upia�y. S�owa przyjaciela wzbudzi�y pewne nadzieje, �e mo�e przypadkowy zakup u�atwi pokrycie komornego na najbli�szy kwarta�, mo�e nawet zap�acenie za ca�y rok, ale nigdy nie przesz�o mi przez my�l, �e w gr� wchodzi tak wielka suma. Prawda, czy g�upi �art? Oczywi�cie, �e to �art... Zbyt dobre, by mog�o by� prawdziwe, to si� nie zdarza... Czuj�c ci�gle jeszcze zawr�t g�owy, zatelefonowa�em do mego kolegi. Jego powa�ny g�os i serdeczne gratulacje przekona�y mnie co do prawdziwo�ci zdumiewaj�cego u�miechu losu. Nie by� to �art ani sen. Ja, Peter Wood, kt�rego konto bankowe by�o ju� aktualnie przekroczone o dwadzie�cia funt�w, nie posiada�em �adnych walor�w poza akcjami na ��czn� sum� stu pi��dziesi�ciu funt�w, a teraz, przez czysty przypadek mia�em w r�ce kawa�ek papieru wymienialny na tysi�c osiemset z�otych suweren�w. Zasiad�em, aby pomy�le�, usi�owa�em dostosowa� si� do wszystkiego... Z gmatwaniny plan�w i emocji kryszta�owojasny wynurza� si� jeden fakt: nie mo�na oczywi�cie wykorzysta� ignorancji dziewczyny czy braku kompetencji biednego starego dozorcy antykwariatu. Nie mog�em przyj�� tego zadziwiaj�cego daru losu tylko dlatego, �e zap�aci�em dwa i p� szylinga za skarb. Oczywi�cie trzeba zwr�ci� przynajmniej po�ow� tej sumy nie�wiadomym dobroczy�com. Inaczej czu�bym si�, jakbym obrabowa� ich niby w�amywacz. Wspomnia�em mi�e, otwarte twarze dziewcz�t. Jak�e przyjemnie b�dzie zaskoczy� je wspania�� wiadomo�ci�! Poczu�em gwa�town� ch�� pop�dzenia do sklepu, ale maj�c raz wreszcie jak�� spraw� w s�- 16 dzie, zmuszony by�em p�j�� do mej korporacji prawnik�w. Indosuj�c czek firmy Spunk, zaadresowa�em go do mojego banku i przejrzawszy pozosta�e odcinki w�asnej ksi��eczki czekowej, wypisa�em czek na sum� dziewi�ciuset funt�w na �Antykwariat na Rogu". Schowa�em go do kieszeni, postanowiwszy wpa�� do sklepu, gdy b�d� wraca� do domu. P�no ju� by�o, gdy mog�em opu�ci� s�d. Przyszed�szy jednak do sklepu, poczu�em pewne rozczarowanie, stwierdzi�em bowiem, �e jest znowu zamkni�ty, z wywieszk� na ga�ce klamki. Zak�adaj�c nawet, �e stary dozorca jest na posterunku, zobaczenie go nie mia�o specjalnego sensu. Mia�em interes do jego chlebodawczyni. Tak wi�c postanowi�em przyj�� nast�pnego dnia i ju� odchodzi�em, gdy drzwi otworzy�y si� i na progu stan�� starzec. Jak gdyby mnie oczekiwa� wpatruj�c si� w ciemno��. � Mog� panu czym� s�u�y�? � G�os mia� jeszcze bardziej dziwaczny ni� przedtem. Ba�em si� ponownej rozmowy, lecz czu�em nieodparty przymus... Wszed�em � atmosfera w sklepie by�a r�wnie ponura i zimna, jak podczas ostatniej wizyty. Poczu�em, �e naprawd� dr��. Kilka �wiec, najwidoczniej co tylko zapalonych, migota�o, a w ich �wietle szara twarz starego wpatrywa�a si� we mnie pytaj�co, nieustannie. Co za twarz! I�cie niesamowita, nigdy czego� takiego nie widzia�em, nic dziwnego, �e mi si� przy�ni�... Bodajby nie otwiera� tych drzwi... � Co mo�na pokaza� panu dzi� wieczorem? � zada� pytanie do�� niepewnym g�osem. � Nic, dzi�kuj�. Przyszed�em w zwi�zku z tym, co mi pan sprzeda� przed kilku dniami. Stwierdzi�em, �e ten bibelot ma wielk� warto��. Prosz� powiedzie� swej chlebodawczyni, �e zap�ac� nale�yt� cen� jutro. Gdy m�wi�em to, na twarzy starca zaja�nia� przedziwny u�miech. U�ywam wyrazu �u�miech" z braku odpowiedniejszego: bo jak tu przekaza� pi�kno nie do opisania, kt�re przemieni�o t� zniszczon� przez czas twarz? �agodny tryumf, subtelny zachwyt... Jakby co� zamarzni�tego topnia�o w promieniach s�o�ca. Nie by�em nigdy przedtem �wiadkiem tajania �alu pe�nego dr�twoty, ani te� �wiadkiem tak pro- 17 1 � Tchnienie grozy r miennego �witu... spe�nienia czego�... Pierwszy raz poj��em w jakiej� mierze istot� s�owa �b�ogostan". Wra�enie, jakie wywar�a na mnie ta przeistoczona twarz, by�o nieopisane. Co� si� przelewa�o po niej, czas stan��, a ja sta�em si� �wiadomy niesko�czono�ci. I wtedy cisz� zm�ci� nabrzmiewaj�cy ruch mechanizmu starego zegara. Ten wspania�y okaz �redniowiecznego norymberskiego r�kodzielnictwa mia� w�a�nie przem�wi�. Odwr�ci�em wi�c ku niemu g�ow�: z wg��bienia pod delikatnie malowan� tarcz� wynurzy�y si� dwie figurki, jedna uderza�a w dzwonek, druga zgrabnie st�pa�a tanecznym krokiem... Mi�e widowisko przyku�o moj� uwag� i nie odwr�ci�em g�owy, a� ostatnie d�wi�ki zegara zanikaj�cym trylem przesz�y w cisz�. Stwierdzi�em, �e jestem sam. Starzec znikn��. Zaskoczony, �e mnie tak opu�ci�, rozejrza�em si� po wielkim pokoju. Rzecz dziwna, ale ogie� na kominku, kt�ry � jak przypuszcza�em � zamar�, rozb�ysn�� nagle nieoczekiwanym �yciem, rzuca� teraz weso�y blask. Jednak�e ani w �wietle ognia, ani w blasku �wiec nie by�o �ladu starego dozorcy. Po prostu � znikn��. � Hej...? � zawo�a�em pytaj�co. Cisza... poza g�o�nym cykaniem zegar�w i trzaskiem ognia. Obszed�em ca�y sklep, zajrza�em nawet do ��ka z czterema kolumnami, kt�re mi si� przy�ni�o, a potem zauwa�y�em wej�cie do mniejszego pokoju obok antykwariatu. Wzi��em szybko �wiec�, zajrza�em do wn�trza drugiego pomieszczenia, na przeciwleg�ym ko�cu wida� by�o schody, wyra�nie wiod�ce na co� w rodzaju galeryjki otaczaj�cej u g�ry pok�j. Stary schowa� si� do jakiego� legowiska, p�jd� za nim... Zacz��em stop� wymacywa� schodki, ale stopnie skrzypia�y pod nogami, mia�em uczucie, �e drewno za�amuje si�. �wieca zgas�a. O twarz otar�y mi si� paj�czyny. Nie by�o to zach�caj�ce � da�em wi�c spok�j wchodzeniu. Ostatecznie � jakie� ma to znaczenie? Niechaj stary si� chowa, co mia�em do powiedzenia � przekaza�em. Najlepiej p�j�� sobie... Tylko �e g��wny pok�j sklepowy, do kt�rego wr�ci�em, by� ca�kiem ciep�y i weso�y. Jak mog�em kiedykolwiek s�dzi�, �e jest dziwny, z�owrogi, niesamowity?..'. 18 Z wyra�nym poczuciem �alu opu�ci�em sklep, czu�em si� zniech�cony, rozczarowany. Z przyjemno�ci� dalej patrzy�bym na promienny u�miech kochanego, dziwnego starca. Jak mog�o si� wydawa�, �e si� go boj�? Wolny czas, by p�j�� prosto do antykwariatu rano, mia�em w najbli�sz� sobot�. Przewidywa�em serdeczne powitanie wdzi�cznych si�str, czeka�y na mnie z pewno�ci�... Kiedy brz�k dzwonka zaanonsowa�, �e otwieram drzwi, obie dziewczyny � z zapa�em odkurzaj�ce swe skarby � odwr�ci�y g�owy, by sprawdzi�, kto wchodzi tak niezwykle wcze�nie. Poznawszy mnie, sk�oni�y si� mi�o, ale � ku memu zdziwieniu � ca�kiem oboj�tnie, a przecie� z racji zdarzenia z �abk�, niczym w bajce o dobrej wr�ce, spodziewa�em si� ca�kiem odmiennego powitania. Odgad�em, �e nie dotar�a jeszcze do nich zdumiewaj�ca nowina, a gdy powiedzia�em: � Przynios�em czek! � domniemanie okaza�o si� s�uszne. Twarze dziewcz�t wyra�a�y absolutny brak zrozumienia. � Czek?'� powt�rzy�a echem starsza siostra. � Jaki czek? � Za �ab�, kt�r� kupi�em kt�rego� dnia.. � �ab�? Jak� �ab�? Pami�tam tylko, �e pan kupowa� sheffieldzki talerz. Zrozumia�em, �e nawet nie wiedz� o mojej drugiej wizycie w antykwariacie. Opowiedzia�em im po kolei ca�� histori�. Oszo�omione by�y ze zdziwienia, szczeg�lnie starsza siostra. � Ale� ja tego nie rozumiem, doprawdy... � powtarza�a. � Holmes nie mo�e przecie� nikogo wpuszcza� w naszej nieobecno�ci, a c� dopiero sprzedawa� towar. Przychodzi tutaj jako nocny dozorca w te dni, gdy wychodzimy wcze�niej, a przebywa tylko do czasu, gdy zjawia si� na obch�d policjant na nocnym patrolu. Nie mog� uwierzy�, �eby Holmes wpu�ci� pana i nawet nie powiedzia� nam, �e co� panu sprzeda�. Niezwyk�e... O kt�rej godzinie to by�o? � Chyba oko�o si�dmej � odpar�em. � Zazwyczaj odchodzi o wp� do si�dmej � rzek�a 19 dziewczyna. � Widocznie policjant sp�ni� si� tego wieczoru. � Gdy przyszed�em wczoraj, by�o jeszcze p�niej. � Pan wczoraj znowu tu by�? � zdziwi�a si�. Opowiedzia�em w skr�cie o wczorajszej wizycie i o wiadomo�ci, jak� zostawi�em dozorcy. � Niewiarygodne! � wykrzykn�a. � W g�owie mi si� to nie mie�ci, ale Holmes wkr�tce wyja�ni, spodziewam si� go lada chwila. Przychodzi co rano zamiata� pod�ogi. Maj�c w perspektywie ponowne spotkanie dziwnego starca, poczu�em wyra�ny dreszcz podniecenia. Jak b�dzie wygl�da� w pe�nym �wietle dziennym? Czy b�dzie si� u�miecha�...? � Bardzo stary ten dozorca, prawda? � spr�bowa�em. � Stary? Tak, mam wra�enie, �e si� ju� starzeje, ale praca tutaj bardzo �atwa. To dobry cz�owiek, uczciwy, nie mog� zrozumie�, jak m�g� cichaczem robi� co� podobnego. Obawiam si�, �e ostatnio zaniedba�y�my katalogowanie. Czy�by Holmes sprzedawa� jakie� rzeczy na w�asn� r�k�? Nie mog� znie�� tej my�li. Ale, ale czy pan nie pami�ta, sk�d wzi�ta by�a^ta �aba? Wskaza�em na p�k�, z kt�rej dozorca zdj�� sztuk� nefrytu. � Ach, z tej zbieraniny? To co�, co naby�y�my hurtem prawie za darmo kt�rego� dnia. Towar jeszcze nie jest po-sortowany i wyceniony. Nie pami�tam, �ebym widzia�a tak� �ab�. Doprawdy niewiarygodne... W tym momencie zadzwoni� telefon; podnios�a s�uchawk� do ucha i odezwa�a si�: � Halo... tak, tutaj panna Wilton. Tak, pani Holmes, o co chodzi? � Par� sekund ciszy, a potem g�os dziewczyny ci�gn�� tonem podniecenia: � Nie �yje? Umar�?! Jak? Dlaczego? Och, jak�e mi przykro! Po paru dalszych s�owach od�o�y�a s�uchawk� i odwr�ci�a si� do siostry i do mnie z oczami pe�nymi �ez. � Prosz� sobie wyobrazi� � rzek�a � biedny stary Holmes nie �yje! Gdy wr�ci� wczoraj wieczorem do domu, poczu� nagle b�le i zmar� w �rodku nocy. Atak serca. Nikt nie przypusz-20 cza�, �e stanie si� co� z�ego. Biedna pani Holmes! Co ona teraz zrobi? Musimy p�j�� i zobaczy� si� z ni� natychmiast. Obie dziewczyny by�y bardzo zdenerwowane, wi�c pomy�la�em, �e najlepiej si� wynie��. Powiedzia�em, �e wkr�tce powr�c�. Ten uderzaj�co niezwyk�y stary cz�owiek tak wbi� mi si� w pami��, �e wie�� o jego nag�ej �mierci bardzo mnie poruszy�a. Jakie to dziwne, i� w�a�nie ja, pr�cz jego �ony, by�em ostatni� osob�, kt�ra z nim rozmawia�a. Niew�tpliwie fatalny b�l napad� go w mojej obecno�ci. Dlatego starzec opu�ci� mnie nagle, bez s�owa. Czy �mier� by�a ju� na skraju jego �wiadomo�ci? Ten niezatarty, promienny u�miech...? Czy by� to pocz�tek spokoju przerastaj�cego wszelkie zrozumienie?... Powr�ci�em do �Antykwariatu na Rogu" nast�pnego dnia. Przedstawi�em wszelkie szczeg�y nabycia tej bajkowej �aby, pokaza�em wypisany czek. I oto natrafi�em na niespodziewany sprzeciw. Siostry nie chcia�y przyj�� pieni�dzy, o�wiadczy�y, �e nie s� im potrzebne, �e to moje pieni�dze. � Widzi pan � wyja�ni�a panna Wilton � m�j ojciec mia�, jak si� to m�wi, nosa do tych spraw, co� granicz�cego niemal z geniuszem, i zrobi� do�� du�y maj�tek. Kiedy by� ju� zbyt stary, by dalej prowadzi� antykwariat, my prowadzi�y�my sklep z sentymentu i po to, �eby mie� zaj�cie, ale zysk�w nie potrzebujemy... Przemog�em w ko�cu, by przyj�y pieni�dze, bodaj po to, �eby przeznaczy� je na dobroczynne cele. Poczu�em ulg�, �e sprawa zosta�a za�atwiona w taki w�a�nie spos�b. Dziwny zbieg okoliczno�ci z nefrytowym bibelotem powi�za� mnie z dziewcz�tami, w czasie przyjaznych spor�w z�yli�my si�. Nabra�em zwyczaju cz�stego wpadania do antykwariatu, dobrze czu�em si� w towarzystwie dw�ch weso�ych istot. Nigdy nie zapomnia�em wra�enia, jakie wywar� na mnie stary cz�owiek. Nieraz pyta�em o biednego dozorc�, ale nic interesuj�cego si� nie dowiedzia�em. Dziewcz�ta okre�la�y go po prostu jako �kochanego starego", kt�ry by� na s�u�bie u ich ojca, jak daleko si�ga�a ich pami��. �adne nowe �wiat�o nie pad�o na spraw� sprzeda�y �aby. Panny nie chcia�y naturalnie wypytywa� o to wdowy po Holmesie. 21 Pewnego wieczoru, gdy ze starsz� siostr� pili�my herbat� w s�siednim pokoju, obok sklepu, wzi��em od niechcenia album Z'fotografiami. Przerzucaj�c jego karty natrafi�em na wyj�tkowo dobr� podobizn� starca. Ta sama uderzaj�ca twarz, ale oczywi�cie zdj�cie zrobione by�o wiele lat przedtem, nim go ujrza�em. Twarz o wiele pe�niejsza, nie maj�ca jeszcze tego znu�onego i wydelikaconego wygl�du. Jakie� wspania�e oczy!... Niew�tpliwie co� by�o w tym cz�owieku... Wpatrywa�em si� w wyblak�� fotografi�. � Co za �wietne zdj�cie biednego Holmesa � powiedzia�em. � Holmesa? Nie mia�am poj�cia, �e mamy jego zdj�cie � zdziwi�a si� dziewczyna. � Prosz� pokaza�... Gdy podchodzi�em z otwartym albumem, przez drzwi od sklepu zajrza�a m�odsza siostra. � Id� do kina! � zawo�a�a. � Ojciec w�a�nie dzwoni�, m�wi�, �e przyjdzie za kwadrans, chce obejrze� ten kre-densik w stylu Sheratona. � Dobrze. Bardzo si� ciesz�, je�li wyrazi swoje zdanie � rzek�a starsza siostra, bior�c ode mnie album. Na stronicy, na kt�rej otwar�em ksi�g�, by�o kilka fotografii. � Nie widz� tu nigdzie starego Holmesa... � zastanowi�a si�. Wskaza�em zdj�cie. � To? � wykrzykn�a. � Ale� to m�j tatu�! � Pani tatu�? � rzuci�em bez tchu. � Tak. Nie mog� sobie wyobrazi� dw�ch ludzi bardziej niepodobnych do siebie. Musia�o by� bardzo ciemno, gdy pan widzia� Holmesa. � Tak, tak, by�o bardzo ciemno � rzek�em szybko, by zyska� na czasie i m�c pomy�le�, gdy� by�em ca�kiem oszo�omiony. �aden stopie� ciemno�ci nie m�g� wyt�umaczy� takiej pomy�ki. Nie by�o cienia w�tpliwo�ci co do to�samo�ci tego, kt�rego wzi��em za dozorc�, oraz cz�owieka, kt�rego fotografi� mia�em teraz przed sob�. Zdumiewaj�ca sprawa! Jej ojciec? Czemu, na mi�o�� bosk�, mia�by by� w sklepie za niewiedz� swych c�rek i jaki� to cel przy�wieca� ukrywaniu sprzeda�y tej �aby? Na pewno dowiedzia� si� o Sa-22 jecznej warto�ci nefrytowej figurki, ale czemu milcz�c pozostawia� dziewcz�ta w mniemaniu, �e sprzeda� j� Holmes � zmar�y dozorca? Czy�by wstydzi� si� przyzna� do w�asnej nieostro�no�ci? A mo�e jednak dziewczyny nie powiedzia�y ojcu o niczym, pragn�c zachowa� w sekrecie nag�e wzbogacenie? W jak� dziwn� intryg� rodzinn� zosta�em wpl�tany! Je�eli ojciec dziewcz�t postanowi� zachowa� w tajemnicy swe poczynania, to lepiej, �ebym si� nie �pieszy� z ich ujawnieniem. Instynkt kaza� mi trzyma� j�zyk za z�bami. M�odsza siostra zapowiedzia�a rych�� wizyt� ojca. Czy ten mnie rozpozna? � To wspania�a twarz � stwierdzi�em, decyduj�c si� na utrzymanie rezerwy. � Nieprawda�? � panna Wilton o�ywi�a si� z zadowoleniem. � Czy� nie jest to twarz cz�owieka inteligentnego i mocnego? Tak, pami�tam, kiedy zrobiono to zdj�cie. By�o to na kr�tko przed tym, kiedy ojciec wr�ci� do religii. � Dziewczyna m�wi�a tak, jak gdyby traktowa�a �religi�" jak po�a�owania godn� niedyspozycj�. � Czy ojciec nagle... sta� si� bardzo religijny?" � Tak... � zacz�a z wahaniem � biedny ojciec... Zaprzyja�ni� si� z pewnym duchownym i zmieni� si�. Nigdy nie by� ju� taki sam... G�os dziewczyny nieco si� za�ama�, i odgad�em, �e umys� jej ojca zosta� czym� dotkni�ty. A czy� to nie wyja�nia ca�ej sprawy?... Czy przy dw�ch okazjach, kiedy go widzia�em, nie b��ka� si� po prostu w jakim� szczeg�lnym stanie psychicznym? � Czy to jego religijno�� unieszcz�liwi�a go? � odwa�y�em si� zapyta�, bo niezmiernie mi chodzi�o o lepsze na�wietlenie jego osobowo�ci przed ponownym z nim spotkaniem... � Tak, okropnie... � Oczy dziewczyny by�y pe�ne �ez. � Widzi pan... on by�... � Zawaha�a si�, a rzuciwszy na mnie okiem, ci�gn�a: � Doprawdy, nie ma powodu, �ebym nie mog�a powiedzie�. Traktuj� ju� pana jak prawdziwego przyjaciela. Biedny ojciec zacz�� my�le�, �e wszystko, co czyni� 23 poprzednio, by�o bardzo z�e, nie m�g� odnale�� spokoju sumienia. Pami�ta pan, jak m�wi�am o jego niezwyk�ym nosie do interes�w? Ot� rzeczywi�cie fortuna jego wynika�a z trzech cudownych posuni�� spekulacyjnych. Mia� takie samo szcz�cie, jak pan tutaj owego dnia, dlatego o tym opowiadam. To taki dziwny zbieg okoliczno�ci... � Urwa�a. � Prosz�, niech pani m�wi dalej � rzek�em z naciskiem. � Przy trzech niezale�nych od siebie sposobno�ciach kupi� za par� szyling�w przedmioty olbrzymiej warto�ci. Ale w przeciwie�stwie do pana wiedzia�, do czego zmierza. Pieni�dze, jakie uzyska� ze sprzeda�y, nie by�y dla niego niespodziank�... Odmiennie ni� pan, nie czu� w�wczas, �e jest obowi�zany wynagrodzi� ignorant�w, kt�rzy pozbyli si� maj�tku. Ostatecznie wi�kszo�� handlowc�w nie zrobi�aby tego, prawda? � spyta�a niemal gniewnie. � Tak wi�c ojciec � m�wi�a � coraz bardziej si� bogaci�. Min�y lata, pozna� owego duchownego, a potem n�ka� si� coraz bardziej, uwa�a�, �e nasz maj�tek opiera si� na czym� w gruncie rzeczy nie lepszym od kradzie�y. Ojciec gorzko sobie wyrzuca�, �e wykorzysta� nie�wiadomo�� tamtych trzech os�b, �e pozwoli�, by zmarnowa�y fortun�. Uda�o mu si� dowiedzie�, co ostatecznie sta�o si� z tymi, kt�rych nazywa� swymi ofiarami. Niestety, wszystkie trzy osoby zmar�y w n�dzy i opuszczeniu. Odkrycie tego faktu sprawi�o, �e ojciec zacz�� dr�czy� si� w spos�b nieuleczalny. Dwie osoby zmar�y me pozostawiwszy dzieci, �adnych krewnych nie mo�na by�o odnale��. � Ojciec dowiedzia� si� � ci�gn�a dziewczyna, �e syn trzeciego klienta jest w Ameryce, ale okaza�o si�, �e ju� zmar�, rodziny nie pozostawi� i biedny ojciec nie m�g� znale�� mo�liwo�ci zado��uczynienia. Z�era�o go to coraz bardziej, a� w jego biednej g�owie co� si� pomiesza�o. Gdy stawa� si� coraz bardziej religijny, wbi� sobie w g�ow� dziwne wyobra�enia; powsta�a niejako obsesja: �Jak si� nie rm okazji do naprawienia b��du w�asnym dobrym uczynkiem, to trzeba da� t� okazj� komu� innemu... Musz� sta� si� przyczyn� spe�nienia przez kogo� trzech dobrych uczynk�w w sytuacji odpowiadaj�cej moim z�ym. Inaczej nie odpoku-24 tuj�..." Na pr�no spiera�am si� z nim m�wi�c, �e zrobi� co�, co uczyniliby niemal wszyscy, ale powtarza� ponuro: �Wiem, �e pope�ni�em co� z�ego". Postanowi� znale�� trzy istoty ludzkie, kt�re wynagrodzi�yby w�asnym dobrym uczynkiem b�l sprawiony Bogu przez to, co ojciec uwa�a� za swoje trzy wyst�pki. Biedny m�j staruszek zaj�� si� wynajdywaniem niepozornych skarb�w, kt�re oferowa� nabywcom za kilka szyling�w. Nie zapomn� jego rado�ci, gdy jaki� klient powr�ci� ze sztuk� porcelany, kt�r� naby� za pi�� szyling�w, a odkry�, �e warta jest pi��set funt�w. Powiedzia� do mego ojca: �My�l�, �e pan si� pomyli�", podobnie jak pan zrobi� � rzek�a do mnie dziewczyna. � Niech pana B�g b�ogos�awi. � W pi�� lat p�niej zdarzy�a si� podobna sprawa i ojciec promienia�, ale po ca�ych latach n�kaj�cego rozczarowania mawia� zawsze, �e nie zazna spokoju, p�ki nie znajdzie trzeciego... � Tu dziewczyna zacz�a p�aka�, zakrywaj�c twarz i szepc�c, �e jest ju� �za p�no, za p�no". Us�ysza�em dzwonek u drzwi wej�ciowych. � Jak�e musia� cierpie� � powiedzia�em. � Tak si� ciesz�, �e mia�em szcz�cie by� tym trzecim. Odj�a r�ce od twarzy i przypatrzy�a mi si�. � I tak si� ciesz�, �e znowu go spotkam � doda�em, s�ysz�c zbli�aj�ce si� kroki. �� Pan go spotka?... � powt�rzy�a w zdumieniu jak echo, gdy kroki w sklepie sta�y si� jeszcze bli�sze. � Tak, mog� chyba zosta�, prawda? S�ysza�em, jak pani ma�a siostra m�wi�a, �e ojciec nied�ugo przyjdzie. � Ach, rozumiem! � wykrzykn�a � to jej ojciec! My jeste�my tylko przyrodnimi siostrami. M�j drogi ojciec umar� siedem lat temu. ia As�uith NIECH SPOCZYWA W SPOKOJU... (God Granie that She Lye Stille) Zobaczy�em j� po raz pierwszy dopiero w jakie trzy tygodnie po sprowadzeniu si� do Mosstone, ale wi�kszo�� nowych pacjent�w ju� przedtem wspomina�a mi o Margaret Clewer, m�odej w�a�cicielce Manor House. Wielu wsp�czuj�cych potrz�sa�o g�owami m�wi�c, �e jest taka samotna... Ma zaledwie dwadzie�cia dwa lata i �adnych bliskich krewnych! � Przeb�kiwano r�wnie� o jej pi�kno�ci i wdzi�ku, wi�c z przyjemnym zaciekawieniem wyruszy�em na wizyt� do �wielkiego domu", jak go nazywali mieszka�cy Mosstone. Poza bram�, kt�r� tak cz�sto podziwia�em z zewn�trz, znalaz�em si� na du�ym, otoczonym szarym murami dziedzi�cu. Atmosfera wyda�a mi si� tam zag�szczona, martwa. By�o to, jak gdybym ze zwyk�ego �wiata dosta� si� do ca�kiem odr�bnego, kt�ry mnie ze wszech stron otoczy� i jakby otuli� p�aszczem. Furkota�y tu i grucha�y go��bie: w z�otawej po�wiacie wznosi�y si� smugi b��kitnego dymu. Patrzy�em na wynios�y dom z ozdobnymi naro�ami, na wielkie okna poprzedzielane kamiennymi s�upkami, na dziwne, pokr�cone kominy, wok� kt�rych �miga�y jask�ki. Ch�on��em pi�kno tego domu jakby w d�ugim, rozkosznym oddechu. Uderzy�o mnie � pami�tam � �e dom ten, bardziej ni� jakikolwiek inny, zdawa� si� mie� w�asne oblicze: by�o ono zmienne jak twarz pi�knej kobiety. Jaki� gmach jednak m�g� wygl�da� bardziej wynio�le i niedost�pnie? Na jego zwietrza�ych murach czas pozostawi� liczne �lady; domost-26 wo to zapewne przez wiele stuleci t�tni�o barwnym �yciem, teraz wszak�e zdawa�o si� nie bra� w nim ju� �adnego udzia�u, jakby z lekka zawstydzone � stroni�o od tera�niejszo�ci i przysz�o�ci. Spojrzawszy na zegarek stwierdzi�em, �e przyszed�em tu o dwadzie�cia minut wcze�niej, ni� nale�a�o. Poniewa� od najm�odszych lat lubi�em odczytywa� napisy na starych nagrobkach, wi�c skr�ci�em na cmentarzyk, znajduj�cy si� o par� krok�w od frontu domu. Jak przewa�nie bywa na wiejskich cmentarzach � by� on zat�oczony grobami: ciemne cisy o czerwonych jag�dkach wytwarza�y aur� mrocznego spokoju. Wi�kszo�� grob�w by�a ju� tylko zapuszczonymi pag�rkami, poros�ymi traw�, lecz znalaz�em tak�e sporo szarych, omsza�ych kamieni nagrobnych, le��cych lub pochylonych pod r�nymi k�tami, a na wielu z nich widnia�o wyryte nazwisko �Clewer". Widocznie spocz�y tu ca�e pokolenia ludzi nale��cych do rodziny mej przysz�ej pacjentki. Po tych dawno zmar�ych Clewerach jacy� przywi�zani i sk�onni do wylewno�ci krewni nosili pewnie �a�ob�. Aby uczci� pami�� tych, kt�rzy odeszli, nie szcz�dzili s��w: pisali o nich wszystko, co tylko da�o si� wyrazi� w niezdarnych rymach, niekszta�tnymi, rytymi w kamieniu literami. Przerzucali widocznie Pismo �wi�te w poszukiwaniu pocieszaj�cych werset�w, a proz� i wierszem nie tylko wyra�ali rozliczne cnoty, talenty i czyny przodk�w, ale starali si� te� z zapa�em opisywa� ich uczucia. W jednym jedynym tylko wypadku, w ci�gu ca�ych pokole�, dziwna pow�ci�gliwo�� cechowa�a epitafium cz�onka rodziny Cle-wer�w. W rogu cmentarza, tu� ko�o domu, pod g�ruj�cym nad innymi ciemnym cisem, le�a� starty, p�aski kamie�. Nie by�o na nim �adnych b�agalnych pr�b o westchnienie. Znajdowa� si� tam tylko prosty napis: Tu spoczywa cia�o ELSPETH CLEWER urodzonej w 1550, zmar�ej w 1572 Pod spodem, odmiennymi literami, wyryte by�y s�owa: Niech spoczywa w spokoju 27 Inskrypcja ta uderzy�a mnie na tle innych jako co� lakonicznego i dziwnie sformu�owanego; by�a niby podobna, a przecie� r�ni�a si� od znanych s��w �Re�uiescat jn pace". Poza tym, czy� ci, kt�rzy pochowali t� zmar�� dziewczyn�, nie potrafili znale�� w niej nic godnego pochwa�y? Czy� nie sta� ich by�o na co� wi�cej, ni� na t� �a�osn� su-plikacj�, kt�ra zdawa�a si� tu bardziej obliczona na tych, kt�rzy sk�adali do grobu, ni� na nieboszczk�? Zastanawia�em si�, czy kiedykolwiek poznam na tyle Margaret Clewer, by m�c zapyta� o t� nie znan� mi przedstawicielk� jej rodziny. Czas by� ju� jednak wr�ci� od zmar�ych ku �ywym, wi�c ruszy�em w kierunku siedziby Cle-wer�w. Dochodz�c do nabijanych �elaznymi �wiekami drzwi czu�em zaduch w powietrzu od s�odkawej woni magnolii. Kwiaty te, wraz z wistari� i powojnikiem, g�sto pokrywa�y fronton budynku. Pomy�la�em sobie, �e dom jest wobec nich oboj�tny, jakby wiedzia�, �e nic mu ju� nie trzeba dla podkre�lenia w�asnej pi�kno�ci. A by� mimo niej surowy, a� onie�miela�. Poci�gn��em za dzwonek czuj�c si� intruzem. Us�ysza�em stuk zasuwy i szczekni�cie obudzonego psa. Nie wiem, czego pod�wiadomie oczekiwa�em, ale u�miechni�ta i strojna we wst��eczki pokoj�wka, kt�ra otworzy�a mi drzwi, wyda�a si� tu nie na miejscu. � Doktor Stone? � zapyta�a. � Panna Clewer oczekuje pana doktora. Prosz�, t�dy... Pos�uszny jej wezwaniu przeszed�em przez du�y hali, w kt�rym grupka m�odzie�y gra�a w ping-ponga i ha�asowa�a przy kartach, a nad wszystkim dominowa�o chrypienie gramofonu. Ci�kie drzwi, przez kt�re przeszli�my, odci�y nas zupe�nie od ha�asu i znale�li�my si� w�r�d ch�odnej ciszy. Czarne, l�ni�ce schody d�bowe, po kt�rych st�pa�o si� z zaufaniem, doprowadzi�y mnie do pokoju pacjentki. Zalewa�y go ostre promienie zachodz�cego s�o�ca, i tak � poprzez ta�cz�ce i migoc�ce w powietrzu drobiny py�u � ujrza�em j� po raz pierwszy. Spoczywa�a na szerokim, niskim �o�u, przysuni�tym do okna, a na haftowanej w kwiaty ko�drze le�a� rozespany, z�ocisty wy�e�. 28 Nie pami�tam ju�, co zauwa�y�em poza ni� sam�. Wiem, �e by�o tam � jak zawsze potem � wiele kwiat�w i ga��zek zieleni na parapecie okna i sto�ach, a u wezg�owia mn�stwo ksi��ek, przybory do pisania i jaka� rob�tka na drutach. Wstrz�s, jakiego dozna�em spojrzawszy na ni�, mia� w sobie co� z objawienia. Zawsze bowiem mgli�cie spodziewa�em si�, �e pewnego dnia spotkam kobiet� o wiele �adniejsz� od innych. W�osy jej l�ni�y w promieniach zachodz�cego s�o�ca, a prze�roczysta twarzyczka u�miecha�a si� do mnie. Pomy�la�em, �e nigdy nie ujrz� nic pi�kniejszego, ale ju� nast�pnym razem, gdy tu przyszed�em, zobaczy�em, jak bezgraniczna by�a zmienno�� jej urody. Koloryt jej zmienia� si� jak morze wraz z barw� nieba: reagowa�a na ka�d� tonacj� �wiat�a, podobnie jak wyraz jej twarzy ulega� zmianie wraz z ka�dym drgnieniem uczu�. By�a to pi�kno�� p�ynna i niepewna, sugestywna, ale nie rokuj�ca sta�o�ci. Cz�sto potem zastanawia�em si�, jak by j� opisa�, gdybym musia� sprowadzi� swe impresje do niewielu s��w. Co na przyk�ad napisa�bym, gdyby mi kazano poda� jej rysopis do paszportu? Czy pozwolono by jej przekroczy� granic�, gdybym okre�li�, �e ma usta � normalne? Normalne! Przecie� nigdy przez dwie kolejne sekundy nie by�y takie same, A je�eli chodzi o jej oczy, to nie umia�bym okre�li� ich koloru. Powiedzie�, �e to: Oczy zbyt tajemnicze, by by�y niebieskie, zbyt pi�kne na to, aby by�y szare... � niewiele by pomog�o. W tych �wietlistych jeziorach miesza�o si� o wiele wi�cej barw. Gdy wszed�em do pokoju, kt�ry z czasem mia�em pozna� tak dobrze, w du�ej z�otawej klatce �piewa�y g�o�no dwa kanarki, g�usz�c s�owa powitania Margaret Clewer. G�osem mi�ym, weso�ym, lecz dla mego profesjonalnego ucha zdecydowanie nerwowym, zada�a mi wiele pyta� co do tego, jak si� w Mosstone urz�dzi�em i jak rozwija si� moja nowa praktyka. Dopiero potem zacz�a m�wi� o sobie. Niemal�e zapomnia�em o w�a�ciwym charakterze wizyty, gdy chora powiedzia�a: 29 � By�am bardzo niem�dra, nadwer�y�am sobie serce. My�l�, �e to przez nadmierne wios�owanie. Mam kr��ka na punkcie gwa�townych �wicze� fizycznych. W ka�dym razie czuj� si� wyra�nie niedobrze, jakby serce mi bi�o wsz�dzie tam, gdzie nie powinno bi�. Przeto � doda�a jakby co� cytuj�c (jak�e dobrze mia�em pozna� t� manier�...) � moi przyjaciele nalegali, �ebym zasi�gn�a porady lekarskiej. Mo�e wi�c pan doktor sprawdzi, czy mam serce na w�a�ciwym miejscu. Stwierdzenie, i� serce ma niezmiernie os�abione, nie zaj�o mi zbyt wiele czasu. Skonstatowa�em r�wnie� anemi� w wysokim stopniu i kaza�em pacjentce pozostawa� w ��ku przez trzy tygodnie. Moje zalecenie zosta�o przyj�te z ca�kowit� r�wnowag�. � Skoro nie wolno mi wios�owa� ani je�dzi� konno � o�wiadczy�a weso�o � to mog� le�e�. Mam ksi��ki, a gdy dostan� co� do zjedzenia, b�dzie mi ca�kiem dobrze... Mam te� przyjaci�, no i mojego Sheena. Prawda, �e �adny? � doda�a odwracaj�c z�ocist� g�ow� wy��a, �ebym mu si� dok�adnie przyjrza�. Wyrazi�em uznanie i spyta�em, czy jest kto�, z kim m�g�bym porozmawia� o stanie jej zdrowia. � O nie! Nie mam �adnych krewnych. Nie ma nikogo, kto by mn� dyrygowa�. Jestem ca�kiem sama. � Ale� tu tyle os�b w tym domu... � A to tylko go�cie. M�wi�c, �e jestem sama, mam na my�li, i� nie jestem od nikogo zale�na. Ca�kowitej samotno�ci nie umia�abym znie��. Ostatnie s�owa wypowiedzia�a z niespodziewan� gwa�towno�ci�. Jej pok�j z mn�stwem ksi��ek, skrzypcami i kilku rozpocz�tymi szkicami � na pierwszy rzut oka wskazywa�, �e moja pacjentka ma tak r�norodne zainteresowania, i� nie nudzi si� we w�asnym towarzystwie. U�cisn��em jej d�o� na po�egnanie, zapowiadaj�c, �e przyjd� znowu pojutrze: zauwa�y�em, �e jej wymowne oczy, cho� promienne, maj� wyraz bolesny, czy te� mo�e � jak�e by to powiedzie�? � jakiego� wtajemniczenia. Pomimo nerwowo�ci w jej g�osie, odnios�em wra�enie, �e nie zetkn�-30 �a si� jeszcze z przykrymi stronami �ycia, ale ter i z pomy�la�em: czy�by pokaza�o ju� ono z�by tej �licznej dziewczynie? � Widzia�am, jak pan chodzi� w�r�d grob�w � rzuci�a nagle, gdy oci�gaj�c si� zmferza�em ku drzwiom. � Czy pana interesuj� dostojni przodkowie, nagrobki i epitafia? � Tak, w ka�dym razie lubi� czyta� napisy nagrobne � odpar�em � a ten cmentarz jest wyj�tkowo malowniczy. Pani zapewne te� ma do niego s�abo��, skoro zajmuje pok�j z tak �wietnym widokiem na... � Tak, blisko jestem cmentarza, prawda? � roze�mia�a si�. � Ani jeden z moich topornych przodk�w nie zdo�a przewr�ci� si� w grobie tak, �ebym ja tego nie s�ysza�a. Widzi pan, to m�j najulubie�szy pok�j w ca�ym domu. Przecie� chyba nic nie szkodzi, �e jestem tak... blisko? � Nie powiem, �e uwa�am to za niewskazane z punktu widzenia czysto fizycznego � odpowiedzia�em takim tonem, jak przysta�o lekarzowi. Po twarzy jej przebieg� nik�y u�miech. �� Czy boi si� pan, �e mog� nawiedza� mnie duchy, panie doktorze? Ba, je�li szuka pan pacjentki chorej na nerwy, to postaram si� zrobi� pod tym wzgl�dem, co potrafi�, ale najpierw prosz� osadzi� moje serce z powrotem we w�a�ciwym miejscu. O�wiadczy�em, �e zrobi�, co si� da, i wr�c� pojutrze, by dowiedzie� si�, czy nast�pi�a poprawa. � Au revoir � rzek�a. � B�d� wygl�da�a pana jak widma na cmentarzu! Powinien pan zobaczy� cmentarz kiedy� w nocy. Nie ma pan poj�cia, jak jest pi�kny w ksi�ycowym �wietle, gdy przelatuje wielka, bia�a sowa muskaj�c nagrobne kamienie. Opu�ciwszy ten cudowny dom poczu�em, �e id� jakby l�ejszym krokiem. Po raz pierwszy od chwili, gdy zamieszka�em w nowej, niezbyt przyjaznej dla mnie okolicy, pojawi�a si� istota, kt�ra sprawi�a, �e poczu�em si� cz�owiekiem. Dotychczas by�em jedynie �nowym doktorem". Wraca�em o�ywiony przez wie�. Mia�em teraz oto przed sob� co�, na co warto by�o oczekiwa�. 31 W nast�pnym tygodniu trzykro� odwiedzi�em now� pacjentk�. Stwierdzi�em, �e jej stan niewiele si� polepsza, uzna�em, �e dobrze zrobi�aby jej diatermia, a poniewa� mia�em przeno�ny aparat, mog�em stosowa� t� kuracj� na miejscu, u niej samej. D�uga by�a to kuracja i wymaga�a wielokrotnych wizyt, a te sta�y si� okazj� do najmilszych pogaw�dek, jakie kiedykolwiek prowadzi�em. Gdy spozieram w przesz�o�� � te letnie tygodnie wydaj� mi si� najszcz�liwsze w �yciu. Dzie� po dniu by�em jak oczarowany. Ta cudowna towarzyszka sta�a si� dla mnie istnym objawieniem. Po raz pierwszy by� mo�e wypowiada�em si� szczerze do ko�ca, gdy� ona podchwytywa�a wszystko z aprobat�, by�a w rozmowie partnerem reaguj�cym jak �ywe srebro; b�yskawicznie, wibruj�cym g�osem dawa�a zna�, �e ch�onie ka�de zwr�cone do niej s�owo... Trudno by�oby znale�� kogo� o umy�le bardziej ch�onnym, a zarazem inspiruj�cym innych. Zdawa�o si�, i� chwyta moje my�li w lot, jeszcze nim je ubior� w s�owa. Jej zdolno�� rozumienia i wsp�odczuwania by�a wprost bezgraniczna. Gi�tki umys� chwyta� wszystko, a weso�o�� perli�a si� jak wodospad w s�o�cu. Ustawicznie wybucha�a kaskadami przemi�ego �miechu. Zastanawia�o mnie, kiedy zd��y�a tak dog��bnie i bogato wyposa�y� sw� zdumiewaj�c� pami��. O sobie samej � o faktach i zdarzeniach zewn�trznych � opowiada�a bardzo niewiele. Nawet po up�ywie kilkotygodniowych spotka�, tak obfitych w rozmowy, nie wiedzia�em nic o jej �yciu, o zmar�ych rodzicach czy o przyjacio�ach. Jednak�e od samego pocz�tku wykazywa�a sk�onno�� do m�wienia o swojej psychice, o prze�yciach wewn�trznych, sk�onno�� do analizowania w�asnego charakteru, a mo�e raczej tego, co u siebie nazywa�a � ku memu rozbawieniu � brakiem charakteru. Razu pewnego, mo�e w sze�� tygodni po mojej pierwszej wizycie, rozmowa nasza zesz�a na takie tory, �e niespodziewanie poczu�em lekki niepok�j. G�osem, jakby nie dotyczy�o to jej osobi�cie, Margaret powiedzia�a : � To zapewne bardzo przyjemne by� kim� konkretnym 32 i zdecydowanym. Nie ma pan poj�cia, jak niedobrze nie mie� w�asnej osobowo�ci. Roze�mia�em si�. � Czy pani uwa�a, �e jej nie posiada? Nie znam nikogo, czyja osobowo�� dawa�aby zna� o sobie cz�ciej i bardziej wyra�nie. � Nie szukam komplement�w � rzek�a z lekkim odcieniem zniecierpliwienia. � Nie twierdz�, �e jestem zbyt nie-znacz�ca i bezbarwna i nie wywieram �adnego wra�enia na innych. Wiem, �e ca�kiem przyjemnie na mnie patrze�; nie jestem g�upia. Tylko... nie umiem tego wyja�ni�, ale chodzi o to, �e nie mam prawdziwego, trwa�ego �ja". Oczywi�cie mam liczne oblicza, a przy panu ujawnia si� jedno moje �ja", nie najgorsze. Bardzo jestem wdzi�czna, doktorze, za osobowo��, w kt�r� mnie pan dora�nie wyposa�a. Ale wcale nie czuj� si� indywidualn� jednostk�. Nie, nie mog� znale�� �adnego rdzenia w swej osobowo�ci, niczego, co jest mn� zar�wno wtedy, gdy przebywam sama, jak i wtedy, kiedy jestem z panem czy innymi lud�mi... Nie ma we mnie prawdziwej ci�g�o�ci mego �ja". Jestem taka beznadziejnie p�ynna. � Je�li mi wolno powiedzie� � przerwa�em � to w�a�nie ta lotno�� pani umys�u sprawia, �e tak si� dobrze z pani� rozmawia. M�wili�my o listach Keatsa * kt�rego� dnia. Pami�ta pani jego s�owa: �Jedynym sposobem wzmocnienia intelektu jest niekoncentrowanie si� na niczym, zezwolenie, by przez umys� przep�ywa�y wszystkie my�li, a nie jakie� wybrane"? My�l�, �e... � Nie, nie o to chodzi, pan mnie zupe�nie nie rozumie! � przerwa�a mi z kolei. Co� w jej twarzy da�o zna�, i� temat ten jest dla niej bardzo wa�ny i �e swoist� lekko�ci� zachowania maskuje tym razem prawdziwy niepok�j. � Nie martwi� si�, �e jestem z�ym towarzyszem � ci�gn�a � trudno�� polega na tym, �e nie mog� m�wi� o sobie g�osem powa�nym; taka jestem gadatliwa. Tylko �e moja gadatliwo�� jest odruchem. Ch�tnie bym opowiedzia�a panu o sobie co� naprawd� dramatycznego. i, poeta angielski (1795�1821). 33 o o � Zdarzy�o si� to w trzy lata p�niej. Le�a�am ze zwichni�t� nog� w kostce. Przez ca�y dzie� by�am apatyczna i pod wiecz�r ogarn�o mnie to przykre uczucie braku to�samo�ci. Nastroje zmienia�y si�, a nie by�o nic, co by je porz�dkowa�o. Czu�am, �e nie mam w�asnych pogl�d�w, �e nie doznaj� �adnych emocji ani bod�c�w, by�am jak aktor wypchni�ty na scen�, nie znaj�cy ani s�owa ze swej roli. Kompletna wewn�trzna pustka... By�am bezczynna i na nic nie zwraca�am uwagi, lecz nagle zesztywnia�am. W k�cie sta�a kanapa. a na niej le�a� jaki� kszta�t w pozycji, w jakiej ja le�a�am na ��ku. Kszta�t by� m�j i znowu moja w�asna twarz spojrza�a na mnie � och, tak �a�o�nie. Podobnie jak przedtem ogarn�o mnie okropne uczucie s�abo�ci, jakbym gdziei spada�a, ale uda�o mi si� zachowa� przytomno��. To co� ci�gle le�a�o na kanapie, a twarz patrzy�a z niewypowiedzianym smutkiem. Patrzy�a, jak gdyby chcia�a przem�wi�, i naprawd� wargi si� porusza�y, ale nic nie s�ysza�am. Na stole, tu� ko�o mnie, le�a�o r�czne lusterko; z wysi�kiem si�gn�am po nie i zajrza�am. Obawy sprawdzi�y si�: patrzy�am w pustk� � odbicia mego zn�w nie by�o. Le�a�am tak przez jaki� czas, spogl�daj�c jak zahipnotyzowana na kanap�, chwilami zerkaj�c w puste lusterko. Nie wiem, ile czasu up�yn�o, zanim moje odbicie zacz�o wraca� mgli�cie, stopniowo, a� wreszcie sta�o si� takie samo jak zawsze; wygl�da�am r�wnie zm�czona, jak si� czu�am. Oczywi�cie nikomu o tym nie opowiedzia�am. Pan jest pierwszy. I jaka� pa�ska diagnoza, doktorze? � Powiem rzecz nieoczekiwan� � rzek�em czuj�c, �e nie ma to znaczenia. � My�l�, �e wszystko to �ni�o si� pani. � Je�li tak � powiedzia�a niech�tnie � to ju� wi�cej nic o sobie nie opowiem. Pan wie r�wnie dobrze jak ja, �e by�o to na jawie. � Mo�e z punktu widzenia fizjologicznego � rzek�em � pani w rzeczywisto�ci nie spa�a, ale wydaje si�, �e ten kom... � Je�li pan u�yje s�owa kompleks, to zmieni� lekarza! � przerwa�a mi �miej�c si�. � My�l� � ci�gn��em � �e ta, powiedzmy, silna obsesja w�asnej nietrwa�o�ci pod�wiadomie wytworzy�a u pani pew-36 n� symbolik�, a nawet i wywo�uje halucynacje. Takie zjawisko znane jest dobrze psychologom: mo�na by przytoczy� wiele przyk�ad�w. Margaret potrz�sn�a smutnie g�ow�. � Bardzo to �adnie, �e pr�buje mnie pan pociesza�, ale nic z tego. Bo prawd� m�wi�c � (tu oczy Jej pociemnia�y) � gn�bi mnie to bardziej, ni� umiem wypowiedzie�. M

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!