16320

Szczegóły
Tytuł 16320
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

16320 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 16320 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 16320 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

16320 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

LESLIE CHARTERIS �WI�TY W MIAMI TYTU� ORYGINA�U ANGIELSKIEGO: THE SAINT IN MIAMI PRZE�O�Y�: MIKO�AJ STASIEWICZ I O tym jak Simon Templar ugania� si� za zjawami, a Hoppy Uniatz trzyma� si� fakt�w. 1 Simon Templar le�a� wyci�gni�ty na piaszczystej pla�y przed skromnym, dwudziestopi�ciopokojowym domkiem Lawrence�a Gilbecka. Ko�ysa� go do snu koj�cy, monotonny pomruk spienionych fal Atlantyku, kt�re, rozbijaj�c si� o brzeg, liza�y stopy Simona. Pomimo p�nej pory, od kolacji min�a ju� godzina, piasek wci�� by� ciep�y. Ponad g�ow� Templara, w�r�d migotania gwiazd, po�yskiwa�a (oczywi�cie za �askaw� zgod� resortu handlu) g��wna atrakcja Miami � gigantyczna kula ksi�yca, przypominaj�ca nie tyle wytw�r natury, co fosforyzuj�cy kr��ek sera, albo dzie�o jednego z elektryk�w Earla Carolla. Ksi�ycowe �wiat�o zalewa�o pla�� srebrn� po�wiat�, zasnuwaj�c os�oni�te cz�ci aksamitn� czerni�. Simon spojrza� na Patrycj� Holm. Cie�, w kt�rym znalaz�a si� twarz Templara sprawia�, i� przez moment wydawa� si� mog�o, �e zago�ci� na niej wyraz troski i jakiego� niepokoju. Patrycja wiedzia�a jednak, jak obce by�y Simonowi tego typu uczucia. Wsp�czesnemu poszukiwaczowi przyg�d i awanturnikowi, wyst�puj�cemu pod pseudonimem �wi�ty, nie znane by�y banalne uczucia niepokoju, tak pospolite w�r�d wsp�czesnych ludzi. R�wnie obce mu by�o uczucie troski; nie mo�na tego natomiast powiedzie� o zast�pach policjant�w na ca�ym �wiecie, jak r�wnie� o osobach niezwykle zamo�nych i pewnych siebie, zwi�zanych blisko ze �wiatem przest�pczym. Bowiem ilekro� pojawia� si� �wi�ty, obie grupy doznawa�y w ogromnych dawkach dotkliwego uczucia niepokoju. On sam natomiast pozostawa� niewzruszony. Jedynym zmartwieniem Simona stawa�a si� absolutnie nieuzasadniona, wr�cz perwersyjna obawa, i� pewnego dnia �ycie zacznie by� nudne i �e bogowie ryzykownych przyg�d go opuszcz�, wydaj�c na pastw� szarej codzienno�ci, namiastki prawdziwego �ycia, kt�r� zwykli �miertelnicy przywykli uznawa� za stan normalny. Simon wyci�gn�� �niad� d�o�, zaczerpn�� gar�� piasku i posypa� nim rami� Patrycji, na kt�rym dziewczyna opiera�a g�ow� tak, by z�ote loki nie dotyka�y piasku. � Kochanie, znasz tyle fascynuj�cych os�b � powiedzia�. � Na przyk�ad ci Gilbeckowie. Nie mog� wyj�� z podziwu, jak s� bezgranicznie go�cinni. Oddali sw�j dom do dyspozycji gromadzie obcych ludzi i wyjechali. Jakie to nowoczesne, co za godna na�ladowania pogarda dla sztywnych konwenans�w. No tak, ale przynajmniej unikn�li naszego towarzystwa, wszak go�cie tak potwornie m�cz�. Podejrzewam, �e za kilka tygodni otrzymamy od nich telegram, dajmy na to z� Honolulu: Jak milo, �e wpadli�cie. Musicie nas koniecznie jeszcze kiedy� odwiedzi�. Patrycja odsun�a g�ow�, by uchroni� fryzur� przed ziarnkami piasku, sypi�cymi si� nieprzerwanie z zaci�ni�tej d�oni Simona. � Widocznie co� si� sta�o. Przecie� Justine nie napisa�aby tego listu z pro�b� o pomoc tylko po to, �eby ulotni� si� przed moim przyjazdem. � Ale� w�a�nie tak post�pi�a � upiera� si� Simon. � Przyje�d�ajcie natychmiast. Nie wiem, co si� dzieje. M�j ojciec snuje si� po domu. Jest okropnie przybity. Nie wiem, co mu jest, ale to si� na pewno �le sko�czy! A my co robimy? � Doskonale pami�tam, co zrobili�my � powiedzia�a Patrycja. � Nie musisz mi przypomina�, ale mo�esz oczywi�cie dalej opowiada�, je�eli sprawia ci to przyjemno��. � Wr�cz przeciwnie � odpar� �wi�ty. � Zraniono moje uczucia. Moja wra�liwa dusza cierpi m�ki� Rzucamy wszystko, lecimy na ratunek pi�knej Justine i jej zrozpaczonemu tacie, a oni co? � Nie ma ich � doko�czy�a Patrycja. � Nie inaczej � potwierdzi� Simon. � Nie ma ich. Zamiast Justine i jej ojca, wyczekuj�cych nas niecierpliwie z wystawn� kolacj�, orzechami kokosowymi i poi, zastajemy sympatycznego, przezi�bionego s�u��cego z Filipin. Ten za� informuje nas, rozsiewaj�c przy tym zjadliwie zarazki, �e pan Gilbeck wraz ze sw� zmys�ow� c�rk�, kt�r� by�a� �askawa opisa� w tak atrakcyjny spos�b, podnie�li kotwic� jachtu, o jak�e niezwyk�ej nazwie Mirage i udali si� w nieznanym kierunku. � Niezwyk�a opowie��, ale czy ty zawsze musisz ironizowa�? � A co innego mi pozostaje? Mam si� rozp�aka�? Prawd� m�wi�c, pewnie w�a�nie tak to si� sko�czy. Czuj�, �e ta historia wp�dzi mnie w depresj�. Hoppy powiedzia�by, �e nasi gospodarze zrobili z nas balona. � Mo�liwe, ale nie mo�esz mnie za to wini� � zaprotestowa�a Patrycja. � Co wi�cej � ci�gn�� Simon � jestem sk�onny uzna�, �e Justine nie mia�a specjalnego powodu, �eby ci� tu �ci�ga�. Pewnie tata naby� wi�ksz� ilo�� akcji Koncernu Wyka�aczek Ltd., po czym jaki� dentysta o�wiadczy� publicznie, �e wyka�aczki niszcz� uz�bienie, no i rynek si� za�ama�. Wkr�tce po tym, jak Justine napisa�a sw�j b�agalny list, inny dentysta o�wiadczy�, �e wyka�aczki nie tylko zapobiegaj� pr�chnicy, ale lecz� r�wnie� nowotwory, nerwice i odciski. Wyka�aczki zn�w sz�y jak woda. Tatusiowi natychmiast powr�ci�o dobre samopoczucie, wsiedli zn�w na ten sw�j kajak i zadowoleni z siebie pop�yn�li, by uczci� doskona�y interes, a o nas po prostu zapomnieli. � Niewykluczone, �e masz racj�. Siadaj�c Simon wzruszy� szerokimi ramionami i zacz�� nerwowo strzepywa� piasek z n�g. Spojrza� na Partycj�. Jeden rzut oka wystarczy�, by zapomnia� o tajemniczym znikni�ciu Gilbeck�w. W niewiarygodnie intensywnym �wietle ksi�yca Patrycja wydawa�a mu si� istot� nierealn�. Stanowi�a cz�� jego �ycia, najtrwalsz� gwarancj� szcz�cia, niezmienn� jak gwiazdy na niebie, a jednak przez t� jedn�, ulotn� chwil� Simon odni�s� wra�enie, i� jego towarzyszka rozp�yn�a si� w magicznej, bajecznie ciep�ej nocy; sta�a si� jeszcze pi�kniejsza ni� za dnia, tak pi�kna, �e wr�cz nierealna; r�wnie odleg�a i nieuchwytna jak po�wiata ksi�ycowego �wiat�a, jak b�ysk pere�. B��kitne oczy Simona spowa�nia�y. Kiedy j� dotkn��, poczu�, �e i ona my�lami b��dzi gdzie� daleko. Pewnie dlatego przed chwil� wyda�a mu si� taka nieobecna i nierealna. � Tak naprawd� podejrzewasz, �e wydarzy�o si� co� z�ego, prawda? � Jestem tego pewna. Podmuchy bryzy, nadlatuj�ce od strony oceanu, ta�czy�y nad pla�� i muska�y li�cie palm, kt�re ros�y na skraju. �wi�ty poczu� jak przeszywa go lodowaty dreszcz. Wiedzia� jednak, �e to nie za spraw� ciep�ego wiatru jego sk�r� dra�ni� miliony mikroskopijnych, delikatnych igie�ek. Jak�e dobrze zna� to uczucie! Ile� razy dreszcz ten pcha� go na spotkanie �mierci, cho� o wiele cz�ciej zdarza�o si�, i� ratowa� mu �ycie, ostrzega� w por� przed niebezpiecze�stwem, dzi�ki czemu Simon wychodzi� obronn� r�k� z ka�dej opresji. Ratowa� go sz�sty zmys�, kt�ry otrzyma� w darze od natury. To on sprawia�, �e znowu poczu� �w dreszcz, gdy przypatrywa� si� migocz�cym niespokojnie falom oceanu. � Sp�jrz � powiedzia� pomagaj�c Patrycji usi��� � co tam widzisz? Jaki� ca�kiem du�y statek. Przygl�dam mu si� ju� od kilku minut. Chyba p�ynie w nasz� stron�. Przed chwil� widzia�em tylko �wiat�o na prawej burcie, a teraz pokaza�o si� i na lewej. Jest zwr�cony dziobem w nasza stron�. � Czy�by wracali Gilbeckowie? � powiedzia�a. � Nie, to nie jacht. To du�y statek � odpar� bez namys�u. � Ale dlaczego p�ynie prosto do brzegu. Patrycja utkwi�a wzrok w ciemnej sylwetce statku. Nagle z forpiku wystrzeli�a smuga srebrnego �wiat�a. Zamar�a, by w chwil� potem ruszy� zygzakiem po powierzchni wody. �wiat�o uderzy�o w ciemn� to� morza, id�c w zawody z drgaj�cymi na falach promieniami ksi�yca, zataczaj�c szerokie �uki, tn�c czer� nocy niczym ogromny, �wietlisty skalpel. Na pok�adzie statku zamajaczy�y sylwetki jakich� ludzi, odcinaj�c si� wyra�nie od bieli nadbud�wek. Dopiero w�wczas Simon zda� sobie spraw�, �e statek znajdowa� si� o wiele bli�ej l�du, ni� pierwotnie przypuszcza�. Wsta� i pom�g� Patrycji podnie�� si� z piasku. � Przez ca�y wiecz�r nie opuszcza�y ci� przeczucia, �e wydarzy si� co� niezwyk�ego � powiedzia�. � S�dz�, �e w�a�nie teraz si� sprawdzaj�. � Wygl�da na to, �e kto� wypad� za burt� i usi�uj� go odnale��. � Zastanawiam si� tylko, dlaczego� Templar nie zd��y� doko�czy� zdania, a ju� jego w�tpliwo�ci same si� wyja�ni�y. Zgas� reflektor, a zaraz potem wszystkie �wiat�a na pok�adzie. Czarna sylwetka statku sun�a majestatycznie poprzez rozmigotan� plam� �wiat�a ksi�yca. Nagle ciemno�� nocy rozdar� o�lepiaj�cy b�ysk, w kt�rym natychmiast rozp�yn�o si� �wiat�o ksi�yca. Z kad�uba statku, prosto w niebo wystrzeli� ogromny s�up ognia. Statek podskoczy�; mog�o si� wydawa�, i� w jego dno uderzy�a gigantyczna pi��. Kad�ub stan�� w p�omieniach. W chwil� potem p�k�, wypluwaj�c ze swego wn�trza purpurowe snopy iskier i k��by dymu. A potem rozleg� si� rozdzieraj�cy huk pot�nej eksplozji. Simon chwyci� Patrycj� za r�k� i pop�dzili w stron� palm, za kt�rymi znajdowa� si� niski, kamienny mur. Oddziela� on pla�� od przylegaj�cego do niej trawnika. Gdy tam dotarli, Patrycja poczu�a nagle, jak Simon unosi j� bez wysi�ku ponad murem i stawia na ziemi. Przykucn�li oboje i przytulili si� do bia�o�r�owych kamieni, z kt�rych zbudowany by� mur. Przez kilka sekund zdawa�o si�, �e �wiat zamar� w bezruchu. Na pobliskiej Cillins Avenue zdziwieni kierowcy zatrzymali samochody i w os�upieniu patrzyli na morze. W szum bryzy, przetaczaj�cej si� nad r�wninami Florydy, wdziera� si� obcy, narastaj�cy ha�as. � Co to? � zapyta�a. � Fala uderzeniowa wybuchu. Uwa�aj, zaraz tu dotrze � wyja�ni�. Po piasku p�dzi�a ju� z w�ciek�ym sykiem ogromna, spieniona fala. Uderzy�a z furi� o brzeg, nabra�a impetu i roztrzaska�a si� o kamienny mur. Simon zd��y� jeszcze chwyci� mocno Patrycj�, a potem, niczym lawina, run�y na nich potoki lodowatej wody. Wkr�tce fala zacz�a opada� i cofn�a si� w stron� morza, pozostawiaj�c jedynie warstw� piasku i wodorost�w. Kiedy wstali, Simon zerkn�� na przemoczon� do suchej nitki sukienk� Patrycji. �. Obawiam si�, �e w�a�nie rozsta�a� si� z wart� tysi�c dolar�w kreacj� od Schiaparellego � zauwa�y�. � No c�, to chyba nie jedyna ofiara tego fajerwerku. �wi�ty przygl�da� si� spokojnie ponurej scenie. Do brzegu pod��a�y ha�a�liwe grupki ciekawskich. W pobli�u, raz po raz, rozlega� si� spazmatyczny warkot samochod�w, gdzie� z oddali dobiega� przera�liwy kobiecy krzyk. Simon spojrza� na trawnik i zamar�, nie dowierza� w�asnym oczom. Nie dalej ni� w odleg�o�ci jednego jarda, zobaczy� bowiem le��cego na trawniku m�odego m�czyzn� z okr�g�� twarz�. Szeroko rozwarte, martwe oczy jakby wpatrywa�y si� w �wi�tego. M�czyzna mia� na sobie niebieski, marynarski mundur. Fala, kt�ra cisn�a nim o brzeg, pozostawi�a ma�� wi�zk� wodorost�w owini�tych wok� wykr�conego ramienia. Jego nadgarstek oplata�y szczelnie linki kamizelki ratunkowej. �wi�ty pochyli� si� nad cia�em. �wiat�o ksi�yca by�o na tyle silne, �e m�g� odczyta� nazw� statku wypisan� na kamizelce i wtedy poczu� jak, przebiegaj� mu po plecach ciarki. Zdawa�o si�, �e nigdy nie zdo�a oderwa� wzroku od kamizelki. Czarne, z�owieszcze litery ta�czy�y mu przed oczyma. Po kilku sekundach Simon otrz�sn�� si� z dziwnego hipnotycznego transu, w kt�ry wp�dzi� go napis na kamizelce ratunkowej martwego marynarza. Kiedy Templar wreszcie si� odezwa�, jego g�os zabrzmia� cicho i spokojnie. Opr�cz �elaznego u�cisku d�oni, kt�rym chwyci� Patrycj� za rami�, nic nie zdradza�o, i� w jego m�zgu rozszala�a si� burza pyta� i domys��w. � Kochanie, b�dziesz musia�a mi pom�c � powiedzia�. � Zaniesiemy tego cz�owieka do domu, zanim kto� go tu znajdzie. Patrycja momentalnie rozpozna�a znajom� nut� w g�osie Simona. Wiedzia�a, i� nie powinna zadawa� �adnych pyta�. Pos�usznie, niczym automat, podnios�a stopy marynarza, podczas gdy Simon, wsun�wszy r�ce pod jego pachy, uni�s� tu��w. Cia�o topielca by�o ci�kie i bezw�adne. Kiedy pokonali po�ow� drogi, kt�ra dzieli�a ich od wej�cia do domu, zauwa�yli na ganku poruszaj�cy si� cie�. Simon natychmiast pu�ci� cia�o; Patrycja skwapliwie uczyni�a to samo. Cie� przesun�� si� na trawnik i zacz�� skrada� si� w ich kierunku. W �agodnym �wietle ksi�yca Patrycja i Simon zobaczyli bia�e, flanelowe spodnie w szerokie paski i mieni�cy si� pi�cioma kolorami, r�wnie gustowny sweter. Za� ponad swetrem majaczy�a dobroduszna twarz i oczy wlepione w �wi�tego. � Szefie, to pan? � zapyta� cie�. G�os kojarzy� si� z d�wi�kiem klaksonu, kt�ry zachorowa� na zapalenie krtani, lecz w tym momencie Simonowi zdawa�o si�, i� zabrzmia� niezwykle melodyjnie. A twarz w�a�ciciela g�osu wcale nie przyprawia�a �wi�tego o atak serca, wr�cz przeciwnie, uzna� j� za niezwykle pi�kn�. Dzi�ki wieloletniej praktyce Simon potrafi� bezb��dnie rozpozna� skomplikowane stany emocjonalne swego towarzysza, obserwuj�c mimik� jego twarzy. Wiedzia� zatem, �e dwie g��bokie bruzdy w miejscu, w kt�rym u innych przedstawicieli gatunku ludzkiego natura umie�ci�a brwi, nie oznaczaj� bynajmniej morderczych zamiar�w, a jedynie niepok�j. � Tak, Hoppy � odpowiedzia� z ulg� w g�osie. � To my. No, nie st�j tak. Zabierz go. Hoppy Uniatz ruszy� na pomoc krokiem uszcz�liwionego nied�wiedzia. Nie zadawa� pyta�, ani nie komentowa� polece� szefa. Wiedzia�, �e nale�y robi� swoje bez szemrania i ochoczo. �wi�ty w oczach Hoppy�ego by� cudotw�rc�, cz�owiekiem, kt�ry z nadprzyrodzon� �atwo�ci� osi�ga� wszystko, co chcia�. Wiedzia� te�, �e �wi�ty porusza� si� z niewiarygodn� nonszalancj� w�r�d labiryntu my�li, kt�ry Uniatzowi nieodmiennie kojarzy� si� z miejscem r�wnie nieprzyjemnym jak czy�ciec. My�lenie sprawia�o Hoppy�emu koszmarn� przykro��, powoduj�c b�l ogniskuj�cy si� gdzie� w otch�aniach czaszki. W dniu, w kt�rym Hoppy zrozumia�, i� �wi�ty jest w stanie my�le� za nich obu, uzna� swe �ycie za wspania�e. Postanowi�, �e ju� nigdy nie opu�ci Simona Templara. Od tamtej pory towarzyszy� mu jak cie�. Spojrza� z zadowoleniem na cia�o marynarza. � Do diab�a, szefie � wymamrota� � s�ysza�em, jak mu pan przy�adowa�. Co to by�o, szefie? Jaka� nowa spluwa? O ma�o nie zlecia�em ze schod�w. � Hoppy, czasami odnosz� wra�enie, �e powinni�my si� pobra� � powiedzia� �wi�ty. � Masz racj�. A spluwa, rzeczywi�cie niczego sobie, chocia� nie moja. A teraz zabierz tego nieboszczyka do mojego pokoju. Zdejmij z niego mundur i uwa�aj, �eby nie zobaczy� ci� nikt ze s�u�by. Rozkaz ten nale�a� do kategorii polece�, kt�re Hoppy by� w stanie wykona�, odnosi� si� przecie� do prostej i �atwej czynno�ci. Nie oznacza�o to wcale, i� Hoppy rozumia� jej sens. Nie trac�c jednak czasu na zb�dne rozmowy, podni�s� cia�o m�czyzny, zarzuci� je na rami� i znikn�� w ciemno�ci. Kamizelka ratunkowa wci�� ko�ysa�a si� na linkach, kt�re oplata�y nadgarstek nieboszczyka. Simon odwr�ci� si� do Patrycji. Przygl�da�a si� mu uwa�nie �agodnymi oczyma. � Co powiedzia�aby� na drinka? � Powiedzia�abym, �e tak. � Czy wiesz, co si� w�a�ciwie sta�o? � Zaczynam si� domy�la�. B�ysk zapa�ki, kt�r� Simon zapala� papierosa, o�wietli� na moment jego szczup�� twarz. � Ten statek zosta� storpedowany. � Widzia�a� napis na kamizelce? � Zd��y�am zauwa�y� tylko litery HMS. � To wystarczy � odrzek�. � Ca�y napis, jaki widnia�, to HMS Triton. A jak zapewne wiesz, Triton to ��d� podwodna. � Nie, to niemo�liwe � odpowiedzia�a dr��cym g�osem. � Zobaczymy. Twarz �wi�tego o�wietla� teraz �arz�cy si� papieros. � Po�ycz� motor�wk� Gilbecka i wybior� si� na ma�� wycieczk�. Musz� sprawdzi�, czy na wodzie nie pozosta�y jakie� �lady z zatopionego statku. Czy zechcia�aby� odnale�� Piotra? Powinien ju� wr�ci�. Patrycja odchodzi�a bez s�owa, by wykona� polecenie. Simon przygl�da� si� jej przez moment, a potem ruszy� w stron� prywatnej przystani Gilbecka. Po drodze obserwowa� powierzchni� oceanu. Tu� przy linii horyzontu zauwa�y� nik�e �wiate�ko, kt�re przesuwa�o si� wolno na po�udnie, b�yskaj�c w ciemno�ci. 2 Oba silniki motor�wki Lawrence�a Gilbecka zaprotestowa�y �a�o�nie, kiedy �wi�ty przepu�ci� szturm na pot�n� oceaniczn� fal�. Kad�ub wspi�� si� po stromym zboczu i zawis� na szczycie grzywacza, podczas gdy bezsilne �ruby ci�y ze �wistem powietrze; skoro jednak ponownie znalaz�y si� w wodzie, motor�wka, niczym strza�a, pomkn�a w d� morskiej przepa�ci. Kiedy osi�gn�a sta�� pr�dko�� czterdziestu w�z��w, spod obu burt wystrzeli�y na wysoko�� sze�ciu st�p bryzgi spienionej wody. Nawet tak wytrawny znawca jak Simon Templar musia� przyzna�, �e nazwa Meteor, kt�ra widnia�a na rufie �odzi, w pe�ni oddawa�a jej zalety. Piotr Quentin skuli� si� na przednim siedzeniu. Co chwil� chowa� g�ow� za szyb�, by os�oni� si� przed zapieraj�cym dech p�dem powietrza i bryzgami s�onej wody. Odwr�ci� si� do Patrycji i powiedzia�: � Jestem pewien, �e wszyscy inwalidzi, kt�rzy zjechali na po�udnie, aby sp�dzi� tu zim�, odzyskaj� si�y, kiedy dowiedz� si�, �e jeste� w Miami. W jego g�osie wyra�nie pobrzmiewa�a nuta �agodnej rezygnacji. Quentin uzna� prawdopodobnie, �e skoro jego los jest przes�dzony, musi pogodzi� si� z nim i wykaza� brak zainteresowania, czy wr�cz pogard�, dla tak nieistotnych kwestii, jak spos�b i miejsce wykonania wyroku. Obj�� wi�c g�ow� pot�nymi ramionami kulturysty, zmarszczy� czo�o i utkwi� wzrok w ciemno�ciach przed dziobem motor�wki. Nada�o to jednak sympatycznej twarzy nieco wojowniczy wygl�d. Simon cisn�� niedopa�ek papierosa za burt�. Wiatr natychmiast porwa� purpurowy punkcik i poni�s� daleko za ruf� Meteoru, gdzie poch�on�a go mroczna to� oceanu. � Przecie� Gilbeckowie zostawili dla nas wiadomo��, z kt�rej jasno wynika�o, �e mamy si� u nich czu� jak u siebie w domu � powiedzia�. � Jestem przekonany, �e wybraliby si� z nami na ma�� przeja�d�k�, tym bardziej, �e oni sami chyba zupe�nie zapomnieli o tej starej balii, kt�ra rdzewia�a na l�dzie. � Ale ich szkocka whisky wcale nie rdzewia�a � zauwa�y� Piotr, obracaj�c w d�oni butelk�. Je�li si� nie myl�, to whisky, odwrotnie ni� motor�wka, jest tym lepsza, im starsza. � Niestety, tylko do czasu � odrzek� �wi�ty z trosk� w g�osie. � P�niej bezpowrotnie traci swe w�a�ciwo�ci, a jako porz�dni, obdarzeni poczuciem odpowiedzialno�ci obywatele, nie mogli�my przecie� do tego dopu�ci�. Podaj butelk�. Oboje z Patrycj� jeste�my nieco zzi�bni�ci po tak lodowatym prysznicu. Simon przyjrza� si� uwa�nie naklejce i poci�gn�� du�y �yk. Dopiero kiedy zaaprobowa� jako�� trunku, zdecydowa� si� wr�czy� butelk� swej towarzyszce. � Pan Peter Dawson nie ma sobie r�wnych � powiedzia� do Patrycji, otwieraj�c szerzej przepustnice i przekrzykuj�c wzmagaj�cy si� ryk silnika. � Chcia�bym, �eby butelka wr�ci�a do mnie, zanim Hoppy dostanie j� w swoje r�ce; w przeciwnym wypadku b�dziemy musieli urz�dzi� ceremoni� pogrzebow� w marynarskim stylu. Kiedy wiatr porwa� s�owa �wi�tego na tylne siedzenie, w niewielkiej bry�ce szarych kom�rek, kt�r� skrywa�a czaszka Uniatza, rozb�ys�o nagle nik�e �wiate�ko � narodzi�a si� my�l. Hoppy nachyli� si� do ucha Templara, by tym pomys�em niezw�ocznie z nim si� podzieli�. � W ka�dej chwili, szefie � zapewnia�. � Niech pan tylko powie kiedy. D�ugie lata znajomo�ci z Hoppy�m sprawi�y, i� Simon przywyk� do tego, �e umys� Hoppy�ego chadza� wyj�tkowo kr�tymi �cie�kami. Warto doda�, i� okre�lenie �umys�� nie wydaje si� odpowiednie dla instrumentu, kt�rym Hoppy zosta� obdarzony przez swoich rodzic�w. Bowiem nic nie wskazuje, �e Uniatz posiada umiej�tno�� rozumowania, kt�ra � jak wiadomo � stanowi g��wn� funkcj� umys�u, wyr�niaj�c� gatunek homo sapiens spo�r�d pozosta�ych gatunk�w mieszkaj�cych na ziemi. Simon Templar, niespeszony tym nag�ym zwrotem w konwersacji, zacisn�� d�onie na sterze i zapyta�: � Co kiedy? � No, kiedy b�dziemy wyrzucali nieboszczyka za burt� � odpar� Hoppy g�osem pe�nym �agodno�ci i dobrej woli, pomimo i� nie rozumia�, dlaczego szef domaga� si� u�ci�lenia wypowiedzi, kt�ra jemu samemu wyda�a si� oczywista. � Tego sztywnego. Jestem gotowy przez ca�y czas. Simon pracowicie ��czy� w�tki i pod��a� za tropem rozumowania Hoppy�ego w tym czasie, gdy Meteor pokonywa� oceaniczne fale. � Mia�em na my�li butelk� Petera Dawsona � powiedzia� �agodnie � kt�ra niechybnie zako�czy�aby �ywot, gdyby tylko dosta�a si� w twoje r�ce. � Ach tak � odpar� Uniatz, sadowi�c si� wygodnie. � My�la�em, �e m�wi� pan o tym truposzu. Troch� mi tu przeszkadza. Nie mam co zrobi� z nogami. Ale da si� wytrzyma�. Patrycja zwr�ci�a butelk� Simonowi. � Zauwa�y�am wprawdzie, �e Hoppy przytaszczy� jaki� worek do �odzi � powiedzia�a nieco dr��cym g�osem � ale nie przypuszcza�am, �e� Czy zdajecie sobie spraw�, �e wszystkie okr�ty stra�y przybrze�nej, kt�re w chwili wybuchu znajdowa�y si� w promieniu stu mil, zd��aj� teraz dok�adnie w tym samym kierunku, co my? Je�li zainteresuj� si� zawarto�ci� worka, kt�ry s�u�y Hoppy�emu za podn�ek, b�dziemy w niez�ych tarapatach. Tym razem Simon nie spiera� si�, bo Patrycja mia�a racj�. Przed dziobem Meteora pojawia�o si� coraz wi�cej �wietlistych punkcik�w, kt�re podrygiwa�y na wzburzonym oceanie. Reflektory przeczesywa�y ciemno�ci. �wi�ty nie mia� planu dzia�ania. Prawie nigdy nie robi� plan�w. Ufa� instynktowi lub intuicji i zawsze uwzgl�dnia� nieprzewidziane wypadki. Dzi�ki temu potrafi� dostosowa� si� do ka�dej okoliczno�ci. � Zabra�em go, poniewa� w domu m�g�by go zobaczy� kto� ze s�u�by. Nie wiem jeszcze, co z nim zrobimy. Mo�e wyrzucimy go za burt�. � A co z kamizelk� ratunkow�? � Wyci��em napis i spali�em. Na jego mundurze nie by�o �adnych znak�w identyfikacyjnych. � Przez ca�y czas zastanawiam si�, jak pojedynczy marynarz mo�e wypa�� z �odzi podwodnej? � Sk�d wiesz, �e on wypad� za burt�? Simon wzi�� do ust nowego papierosa i zapali� go, os�aniaj�c d�o�mi zapa�k�. � Oboje jeste�cie na z�ym tropie � powiedzia�. � Dlaczego my�licie, �e marynarz by� cz�onkiem za�ogi �odzi podwodnej? � Przecie�� � Przecie� to nie ��d� zaton�a, prawda? Dlaczego kto� z jej za�ogi mia�by znale�� si� w wodzie. A jego mundur? Mia� na sobie mundur marynarki brytyjskiej� M�g� wypa�� z zatopionego statku. Albo z jakiegokolwiek innego. Jedyny dow�d stanowi�a kamizelka ratunkowa. ��d� podwodna mog�a j� po prostu zgubi�. Poza tym kamizelka by�a starannie przywi�zana do nadgarstka. Gdyby chwyci� j� wtedy, gdy ton��, nie zdo�a�by zawi�za� linki a� na tyle w�z��w. Zreszt�, jak uda�o mu si� uton�� tak szybko? Nie zd��y�em nawet g��biej odetchn�� od chwili wybuchu, a on le�a� ju� martwy na trawniku Gilbeck�w. Piotr wzi�� butelk� z r�k Patrycji i wypi� kilka �yk�w. � Tylko dlatego, �e Justine Gilbeck napisa�a tajemniczy list do Patrycji � powiedzia� bez przekonania � chcesz na si�� znale�� jak�� tajemnic�. � Nie powiedzia�em wcale, �e �mier� marynarza ��czy si� ze spraw� Gilbeck�w. Stwierdzi�em natomiast, �e znale�li�my si� w wyj�tkowo dziwnej sytuacji. Przyjechali�my do Miami na rozpaczliw� pro�b� dziewczyny, kt�ra znikn�a przed naszym przybyciem. � Pewnie kto� uprzedzi� j� o twojej reputacji � powiedzia� Piotr. � Jest jeszcze na �wiecie kilka porz�dnych dziewczyn z zasadami. Tylko ty nigdy nie masz okazji ich pozna�. � I jeszcze co� � ci�gn�� Simon. Od kiedy marynarka brytyjska zabawia si� w zatapianie neutralnych statk�w bez ostrze�enia? A teraz dajcie mi �yk tego lekarstwa. Spory �yk whisky sprawi�, i� Simon poczu�, �e krew szybciej kr��y mu w �y�ach. Wyci�gn�� za siebie r�k� i, nie odwracaj�c g�owy, umie�ci� butelk� w gigantycznej d�oni Uniatza. Serce Simona nadal bi�o szybkim i miarowym rytmem. Kto wie, czy sprawi�a to whisky? A mo�e przyczyna le�a�a gdzie indziej; stanowi�o j� co� o wiele bardziej ulotnego, lecz zarazem bardziej trwalszego ni� alkohol� Nie m�g� udowodni�, �e jego domys�y s� s�uszne, cho� ani na chwil� nie opuszcza�a go absolutna pewno��, �e si� nie myli�. W uszach Simona Templara d�wi�cza�o jeszcze wezwanie do szukania przygody; wiod�o go wprost na spotkanie z niebezpiecze�stwem. �wi�ty doskonale zna� to uczucie. Do�wiadczy� go ju� wiele razy. � Przyjmujesz z g�ry za�o�enie, �e znikni�cie Gilbeck�w jest powi�zane z zatoni�ciem statku � powiedzia�a Patrycja. � Nigdy nie przyjmuj� z g�ry �adnych za�o�e�. Bior� jedynie pod uwag� zasad� prawdopodobie�stwa i prawo grawitacji � odrzek�. Przyje�d�amy tu i zastajemy niezwykle dziwn� sytuacj�. W kilka godzin p�niej i praktycznie w tym samym miejscu staje si� ona jeszcze dziwniejsza. Trudno si� nie zgodzi�, i� z obu fakt�w nie mo�na stworzy� wi�kszej ca�o�ci. � Ca�o�ci, w kt�r� zamieszany jest Gilbeck i w kt�r� by� zamieszany ten nieszcz�nik w kamizelce ratunkowej? � zapyta� Piotr. � W�a�nie tak. Patrycja Holm przygl�da�a si� smugom �wiat�a, w�druj�cym po powierzchni oceanu przed dziobem Meteora. Zna�a �wi�tego o wiele d�u�ej ni� Quentin, wiedzia�a wi�c, �e jego pozornie niewiarygodne przypuszczenia zawsze okazywa�y si� zadziwiaj�co trafne. Templar posiada� sz�sty zmys�, kt�ry nigdy go nie zawodzi�. Pos�ugiwa� si� nim r�wnie zwyczajnie, jak ka�dy �miertelnik pos�uguje si� zmys�em wzroku. � Dlaczego prosi�e� Piotra, �eby zebra� informacje o Marchu? Co go z tym wszystkim ��czy? � A czego dowiedzia� si� Piotr? � zapyta� Simon. � Niewiele � odpar� niech�tnie Quentin. � Poza tym chcia�bym zaznaczy�, �e zbieranie informacji o podejrzanych typach nie jest miom ulubionym sposobem sp�dzania wolnego czasu; zw�aszcza ciep�� noc� na Florydzie� Dowiedzia�em si�, �e March posiada wysp� w Zatoce Biskayne, a na niej jeden z tych uroczych domk�w letniskowych, kt�re przypominaj� rozmiarami hotel Roney Pla�a, zupe�nie taki sam, jaki ma nasz przyjaciel Gilbeck. Posiada r�wnie� trzy baseny i prywatne lotnisko oraz jacht; niewielk� �upink� o wyporno�ci dwustu czy trzystu ton z silnikami diesla i innymi dodatkami. Tak jak przypuszcza�e�, to on jest w�a�nie tym s�ynnym Randolphem Marchem, kt�ry w wieku dwudziestu jeden lat odziedziczy� patenty na lekarstwo warte miliony. Co najmniej p� tuzina pi�knych pa� zbi�o maj�tek na rozwodach z Marchem, czego on pewnie w og�le nie zauwa�y�. Pozosta�e oblubienice, te kt�re mia�y mniej szcz�cia i nie stan�y u jego boku na �lubnym kobiercu, tak�e nie mog� narzeka� na k�opoty finansowe. Kr��� pog�oski, �e nie stroni od marihuany. W�a�ciciele nocnych klub�w wci�gaj� flagi na maszt, kiedy March pojawia si� w okolicy. � To ju� wszystko? � zapyta� �wi�ty. � C�, s�ysza�em jeszcze co� � ci�gn�� Piotr bez entuzjazmu. W barze przy drinku pozna�em jakiego� faceta z bran�y maklerskiej, kt�ry twierdzi�, �e ten March wpakowa� mn�stwo forsy w firm� Foreign Investment Pool. Simon u�miechn�� si�. � A zatem wpakowa� mn�stwo forsy w firm�, w kt�rej niema�e udzia�y posiada r�wnie� Lawrence Gilbeck. Mog�em si� o tym przekona� przegl�daj�c gazety, kt�re znalaz�em na jego biurku. � To jeszcze o niczym nie �wiadczy � zaprotestowa� Piotr. � W Foreign Investment Pool ulokowali kapita�y. Gdyby obaj mieli udzia�y na przyk�ad w General Motors to� � Ale nie maj� � przerwa� mu �wi�ty. � Natomiast maj� je w Foreign Investment Pool. Kiedy Meteor szturmowa� kolejn� fal�, poprzez ryk silnika da�o si� s�ysze� dono�ne bulgotanie i ostatni �yk whisky znik� w spragnionym gardle Hoppy�ego Uniatza. Pusta butelka natychmiast pow�drowa�a za burt�, a Hoppy posmutnia�. � Nadal nie wiemy, dlaczego interesuje ci� March? � dopytywa�a si� Patrycja. � Poniewa� dwukrotnie telefonowa� dzisiaj do Gilbecka � odpowiedzia� �wi�ty. Piotr �ci�gn�� brwi. � No tak, wszystko si� zgadza. Wiadomo przecie�, �e ka�dy, kto u�ywa telefonu, jest gangsterem � powiedzia� Piotr z przek�sem. � Dwukrotnie � powt�rzy� spokojnie Templar. � Za pierwszym razem odebra� s�u��cy. Powiedzia�, �e Gilbecka nie ma w domu. Dwie godziny p�niej March zadzwoni� jeszcze raz. Rozmawia� ze mn� i bardzo zale�a�o mu na tym, abym zanotowa� poprawnie jego nazwisko. � A to dopiero bandyta! � wykrzykn�� Piotr z przej�ciem. � Tylko podejrzane typy, kt�re maj� co� na sumieniu, zachowuj� si� tak bezczelnie. � G�upiec z ciebie, Piotrze � powiedzia� Simon bez cienia irytacji. � Dzwoni�c po raz pierwszy, March dowiedzia� si�, �e Gilbecka nie ma w domu, przekaza� wi�c wiadomo�� s�u��cemu. Po co wi�c dzwoni� ponownie? � Sk�d mamy wiedzie� � powiedzia� Piotr. � Mdli mnie od tego. Powiedz wreszcie, o co chodzi. Simon si�gn�� po nast�pnego papierosa. � Mo�e przez ca�y czas wiedzia�, �e Gilbecka nie ma w domu. Mo�e po prostu chcia�, aby ten przyg�up rodem z Filipin zapami�ta� wyra�nie, �e to w�a�nie on Randolph March dzwoni� do Gilbecka a� dwukrotnie. � Ale dlaczego? � zapyta�a Patrycja. � Spr�bujmy si� zastanowi� � odpar� �wi�ty. � Lawrence i Justine Gilbeck wyjechali nagle dzi� rano, nie informuj�c, dok�d si� udali i kiedy wr�c�. Za��my, �e Gilbeck i March byli zamieszani w jaki� niezwykle lukratywny, ale za to niezbyt uczciwy interes. Za��my tak�e, i� nagle okaza�o si�, �e wyeliminowanie z gry Gilbecka wzbogaci Marcha o �adnych par� milion�w. March oczywi�cie postara� si� o niepodwa�alne alibi na ranek, kiedy znikn�� Gilbeck, ale uzna� r�wnie�, �e ma�a, fantazyjna sztuczka z telefonem dodatkowo uprawdopodobni jego wersj� przebiegu wypadk�w. Piotr rozgl�da� si� nerwowo, poszukuj�c drugiej butelki, w kt�r� przewiduj�co zaopatrzy� si� przed wyp�yni�ciem. � To wszystko nie ma najmniejszego sensu � powiedzia�. � Powiniene� zarabia� na �ycie pisaniem historii z dreszczykiem. � Nawet je�eli masz racj� � odezwa�a si� Patrycja � to nadal nie wiemy, w jaki spos�b chcesz powi�za� t� histori� z zatopieniem statku. Simon spojrza� przed siebie. Md�e �wiat�o, kt�re pada�o z tablicy rozdzielczej, nada�o jego rysom znacznej ostro�ci. Twarz przypomina�a odlan� z br�zu mask�. Wiedzia� r�wnie dobrze jak jego towarzysze, �e zbudowa� sw�j scenariusz na niepewnym fundamencie domys��w. A jednak, w odr�nieniu od pozosta�ych pasa�er�w Meteora, czu� dziwne mrowienie na sk�rze czaszki i wiedzia�, �e jest ono bardziej godne zaufania ni� jakiekolwiek sylogizmy. A poza tym z opowie�ci Piotra jasno wynika�o, �e jednak istnieje ni� ��cz�ca wszystkie zdarzenia, kt�rych tylko na poz�r nie mo�na by�o powi�za� ze sob�. Simon wyci�gn�� r�k� i powiedzia�: � Nie ulega w�tpliwo�ci, �e ten statek by� czym� takim jak inwestycja zagraniczna. Nadal nie wiemy tylko, dla kogo. 3 W oddali, na wzburzonej powierzchni oceanu, nieustannie podrygiwa�y dziesi�tki czerwonych i zielonych punkcik�w. Po chwili jeden z okr�t�w pochyli� si� na burt�, wykona� dziarski zwrot i od��czy� si� od flotylli, kt�ra przeszukiwa�a nieustannie miejsce katastrofy. Smuk�y �cigacz pru� spienione fale i p�dzi� ku Meteorowi, po�yskuj�c biel� stalowych burt. Simon w��czy� wsteczny bieg i zatrzyma� motor�wk� tak sprawnie, jakby by�a ona wyposa�ona w hamulce hydrauliczne. Na kad�ubie �cigacza widnia�y znaki rozpoznawcze policji. Snop o�lepiaj�cego �wiat�a, kt�ry wystrzeli� nagle z jego pok�adu, spocz�� na Meteorze. Na dziobie okr�tu pojawi� si� wysoki szczup�y m�czyzna w kamizelce i w czarnym kapeluszu z szerokim rondem, zagi�tym ku do�owi. M�czyzna przytkn�� do ust megafon i krzykn��: � Lepiej si� st�d wyno�cie. Nie macie tu czego szuka�. Straszny �cisk. � Dlaczego sami si� nie wyniesiecie, by�oby wi�cej miejsca dla nas � zaproponowa� Simon uprzejmym g�osem. � Nie wiesz z kim rozmawiasz, synu � odpar� m�czyzna. � M�wi do ciebie szeryf Haskins. B�dzie najlepiej, je�eli zrobisz, co ci ka��. To proste, jednoznaczne stwierdzenie skojarzy�o si� Hoppy�emu Uniatzowi tylko z jednym rozwi�zaniem, instynkt podpowiada� mu, �e skoro siedzi w �odzi, opieraj�c stopy na worku, w kt�rym znajduje si� nieboszczyk, a w niewielkiej odleg�o�ci p�ynie inna ��d�, a na niej wrzeszczy policjant i je�li nawet jest to policjant umundurowany w tak niekonwencjonalny spos�b jak Haskins, wtedy on mo�e post�pi� tylko w jeden s�uszny spos�b. Nachyli� si� wi�c do ucha Simona i zachrypia� g�osem pe�nym entuzjazmu: � Szefie, mam tu ze sob� moj� Betsy. Raz dwa zrobi� z nim porz�dek i b�dziemy mogli pop�yn�� dalej. � Nie wa� si�, Hoppy � rzuci� ostro Simon. �wi�ty uzna�, �e reflektor z �odzi policyjnej ju� stanowczo zbyt d�ugo o�wietla Meteora. Spojrza� wi�c prosto w punkt, sk�d pada�o �wiat�o i krzykn��: � Co si� tu sta�o? � Wybuch� tankowiec � odpowiedzia� szeryf, krzycz�c w megafon i machaj�c woln� r�k�. Za ruf� �cigacza zakipia�a woda. Okr�t ruszy� ku Meteorowi i zatrzyma� si� ponownie w odleg�o�ci trzydziestu st�p. Przez moment Haskins milcza�. Uczepi� si� relingu i sta� na szeroko rozstawionych nogach, by utrzyma� r�wnowag� na rozta�czonym pok�adzie. Simon czu�, �e zza zas�ony o�lepiaj�cego �wiat�a, bacznie obserwuj� go oczy szeryfa; wiedzia� te� doskonale, jakie za chwil� padnie pytanie. By� na nie przygotowany. � Czy my si� gdzie� nie spotkali�my? � Mo�liwe � odpar� rado�nie �wi�ty. � Dzisiaj po po�udniu kr�ci�em si� troch� po mie�cie. Mieszkamy u Lawrence�a Gilbecka. Przyjechali�my dopiero dzisiaj rano. � No dobrze � odpowiedzia� Haskins. � Ale nie p�tajcie mi si� tutaj. Nic tu po was. Reflektor zgas�. Na pok�adzie �cigacza rozleg� si� st�umiony d�wi�k dzwonka i okr�t odp�yn��. Simon stopniowo popuszcza� sprz�g�o; pozwoli�, by motor�wka powoli nabiera�a pr�dko�ci. Potem zatoczy� szeroki �uk i skierowa� Meteora w stron� brzegu. � Ciekawe, kiedy ten chudzielec z policji zorientuje si� z kim rozmawia�? � powiedzia� Piotr. � Oczywi�cie nie mog�e� si� powstrzyma� od z�o�liwych uwag. B�dzie ci� teraz mia� na oku. � Sk�d mog�em wiedzie�, �e to szeryf? � powiedzia� �wi�ty oboj�tnym g�osem. � A zreszt� nie wyobra�am sobie, aby�my mogli nie mie� k�opot�w z policj�. To by�by z�y znak. Tylko prosz� bez wspania�omy�lnych gest�w wobec Hoppy�ego. Nie dawaj mu butelki, on wypi� ju� dzisiaj swoj� porcj�. Templar rozsiad� si� wygodnie za ko�em sterowym. Wybra� kurs na po�udnie. P�yn�li teraz wzd�u� wybrze�a do miejsca, gdzie znikn�o �wiat�o, kt�re dostrzeg� wkr�tce po eksplozji na tankowcu. Nie potrafi� wyja�ni�, dlaczego chcia� tam pop�yn��. Zdawa�o si�, �e wyruszy� na nocn� przeja�d�k� po oceanie tylko dlatego, i� lubi� szybk� jazd�, a jeszcze za wcze�nie by�o na powr�t do domu. Mkn�li po powierzchni oceanu niczym po olbrzymiej faluj�cej ��ce. Meteor wyrywa� si� ku gwiazdom. Tymczasem na brzegu, w�r�d milion�w pulsuj�cych �wiate�, toczy�o si� nocne �ycie pe�ne wyszukanych uciech i zabaw. Miami stanowi�o jeden z najbardziej efemerycznych wytwor�w cywilizacji; dziwaczne zbiorowisko m�czyzn i kobiet, podzielonych arbitralnie na dwa odr�bne gatunki. Do pierwszego z nich nale�eli ci, kt�rzy poza Miami zajmowali si� sprawami wielkiej wagi, wymagaj�cymi zdrowego rozs�dku i opanowania, natomiast na Florydzie bez reszty oddawali si� szalonym uciechom. Drug� grup� stanowili ludzie, kt�rzy zabawiali si� gdzie indziej (je�eli by�o ich na to sta�), a w Miami mieszkali wy��cznie po to, aby zapewni� rozrywk� przedstawicielom pierwszej grupy. Do miasta zje�d�ali wszyscy: politycy, sutenerzy, dziewczyny z rewii, stateczne matrony, milionerzy, miliarderzy, literaci, prostytutki, hazardzi�ci i najprzer�niejsi poszukiwacze przyg�d. Simon ws�uchiwa� si� w monotonny warkot silnika. Przez moment dozna� uczucia, jakby znalaz� si� daleko od roz�wietlonego �un� Miami. Pogr��y� si� w rozmy�laniach. Jak�e kruche i nietrwa�e wyda�y mu si� podstawy, na kt�rych, w spos�b zwariowany, rozbawione Miami opiera�o swoj� beztrosk� egzystencj�. Jak niewiele potrzeba, by wyrwa� egzotyczne kwiaty z gleby i unicestwi� na zawsze. �atwo spowodowa�, by rozjarzone milionem �wiate� wybrze�e znikn�o za szczeln� zas�on� czerni i uton�o w mrokach r�wnie nieprzeniknionych jak te, kt�re spowi�y �wiat w epoce mrocznego �redniowiecza. Przez ostatnie stulecie naj�wiatlejsze umys�y ludzko�ci g�owi�y si�, jak okie�zna� przestrze� po to, by �aden najodleglejszy zak�tek nieba nie m�g� znajdowa� si� poza zasi�giem uskrzydlonej �mierci, zwiastowanej rykiem silnik�w samolotowych. Nie dalej ni� przed godzin� powierzchnia oceanu, po kt�rej mkn�� teraz Meteor, odczu�a morderczy b�ysk eksplozji. Ciep�e wody Golfsztromu, kt�re w ci�gu dnia �agodnie pie�ci�y opalonych szcz�liwych ludzi, pokry�y si� plamami ropy, a pod grubym, lepkim ko�uchem p�ywa�y teraz strz�py cia�. Jak�e trudno jest budowa�, a jak �atwo niszczy� � Sp�jrz � powiedzia�a nagle Patrycja. Dotkni�cie jej r�ki wyrwa�o Simona z rozmy�la�. Jego wzrok pow�drowa� zgodnie z �yczeniem dziewczyny. I w tym momencie �wi�ty poczu� na plecach lodowaty dreszcz, kt�ry wspina� si� po kr�gos�upie niczym po stopniach drabiny. � O kurcz�, szefie � rozleg� si� przera�ony g�os Hoppy�ego. � To musi by� jeden z tych w��w morskich. Po raz pierwszy w �yciu Simo� by� sk�onny zgodzi� si� z opini� Hoppy�ego Uniatza, wyra�on� tak spontanicznie. Tu� nad powierzchni� wody, w md�ym �wietle ksi�yca sun�a leniwie morska zjawa. Porusza�a si� tak majestatycznie, i� na pierwszy rzut oka zdawa�o si�, �e tkwi nieruchomo po�r�d wzburzonych fal Atlantyku. Z jej ob�ego cielska wysun�� si� przysadzisty kszta�t, przypominaj�cy �ci�ty sto�ek. Po pochy�ych �cianach �cieka�a spieniona woda. Simon natychmiast wykona� gwa�towny ruch ko�em sterowym, lecz nim motor�wka zd��y�a zareagowa�, zjawa znikn�a. Sto�ek nagle zapad� si� pod wod�, pozostawiaj�c na powierzchni jedynie niewielki spieniony wir oraz kr�tk� i p�kat� rur�, kt�ra jeszcze przez chwil� znaczy�a na fali sw�j �lad bia�� smug�. �wi�ty z niedowierzaniem wpatrywa� si� w jedyny dow�d, �e to, co zobaczy� nie by�o halucynacj�. Szczyt peryskopu zwr�ci� si� ku Meteorowi, utkwi� w nim z�o�liwe, szklane oko i natychmiast znikn�� w odm�tach. Na faluj�cej powierzchni oceanu po �odzi podwodnej nie pozosta� nawet najdrobniejszy �lad. Peter Quentin westchn�� i przetar� oczy. � Czy jeszcze kto� widzia�, to co ja? � zapyta�. � Ja te� widzia�em � zapewni� Uniatz. � Przy�o�y�bym mu, gdyby szef nie kaza� od�o�y� Betsy. Simon u�miechn�� si� ironicznie. � W�om morskim mo�na przy�o�y� tylko bomb� g��binow�. Niestety zapomnieli�my j� zabra� Czy kto� zauwa�y� jakie� znaki na �odzi? W motor�wce zapanowa�a cisza. Simon otworzy� szerzej przepustnic�. Motor�wka zadar�a dzi�b i zacz�a po�era� dystans, kt�ry dzieli� ich od l�du. Simon zachowywa� wszelkie pozory opanowania, a kto�, kto go nie zna�, m�g� nawet uzna�, �e �wi�ty jest znudzony. Ale Piotr i Patrycja wiedzieli dobrze, i� pod t� mask� czai si� prawdziwy niepok�j. Piotr i Patrycja na pr�no zmagali si� z bez�adn� mas� fakt�w, kt�re w ci�gu ostatnich kilku godzin wy�oni�y si� niczym zjawy z ciemno�ci nocy. Z ca�ej czw�rki jedynie Hoppy Uniatz by� wolny od niepokoju. Trudno jednak stwierdzi�, co zaprz�ta�o jego my�li, poniewa� mikroskopijny m�zg Hoppy�ego, ukryty g��boko w czelu�ciach olbrzymiej czaszki, by� uodporniony na wszelkie pr�by ingerencji z zewn�trz (mo�e zareagowa�by jedynie na m�ot pneumatyczny). Piotr ponownie otworzy� butelk�. � Przecie� pozbyli�my si� napisu na kamizelce ratunkowej � powiedzia� niepewnie. � Gdyby�my wszyscy przysi�gli, �e widzieli�my swastyki na kad�ubie �odzi podwodnej to� � To wpakowaliby�my si� po uszy w potworn� afer� � przerwa� mu �wi�ty. � My�la�em ju� o tym. Nie zapominaj o swoim obywatelstwie. Tw�j paszport przemawia na nasz� niekorzy��. Mo�e kamizelka nie jest jedynym dowodem. Nie mamy pewno�ci, �e znale�li�my wszystkie dowody, kt�re obci��aj� Brytyjczyk�w. Mo�emy tylko pogorszy� sytuacj�, a was za� by wtedy pos�dzono o udzia� w nieudolnej pr�bie oczernienia Hitlera. To zbyt ryzykowne. A poza tym straciliby�my szans� na rozwik�anie zagadki pod tytu�em Gillbeck � March. � Nadal uwa�asz, �e oni maj� z tym co� wsp�lnego? � zapyta�a Patrycja. Simon wykona� zwrot i skierowa� motor�wk� ku cie�ninie, za kt�r� rozci�ga�y si� nieco spokojniejsze wody Zatoki Biskayne. � Nie jestem pewien � odpar�. � Ale mam namiar si� dowiedzie�. Jeszcze tej nocy � doda�. Podczas jazdy Simon, niemal pod�wiadomie, u�o�y� plan dzia�ania. Jego szczeg�y nadal pozostawa�y niewyra�ne, lecz g��wne za�o�enia jawi�y si� jasno i przejrzy�cie. �wi�ty wiedzia� ju�, co zrobi z cia�em m�odego marynarza, kt�re spoczywa�o pod s�oniowatymi stopami Uniatza. Zaakceptowa� on natychmiast sw�j pomys� nie bacz�c, �e by� on wyj�tkowo makabryczny. Uzna� �e marynarz nie jest ju� zainteresowany tym, co stanie si� z jego cia�em. Stanowi� teraz przedmiot r�wnie bezosobowy jak udziec barani. �wi�ty zdawa� sobie spraw�, �e jego pomys� by� szalony, ale czy� wszystkie jego pomys�y nie by�y takie? Po spekulacjach i teoretycznych rozwa�aniach zawsze nieodwo�alnie przychodzi� czas na dzia�anie. Jedynie dzia�aj�c m�g�, osi�gn�� cel. Im bardziej bezpo�rednie i zdecydowane by�y poczynania �wi�tego, tym wi�ksz� sprawia�y mu przyjemno��. Zna� tylko jeden spos�b, aby zmierzy� si� z niebezpiecze�stwem. Spotka� go i walczy�. Tu� przy ska�ach, kt�re ci�gn�y si� wzd�u� County Causeway, Simon zwolni� obroty silnik�w. Motor�wka powoli zbli�a�a si� do zdradzieckiego brzegu. � Pat, kochanie � powiedzia� � ty i Piotr zejdziecie na brzeg. Ja i Hoppy z�o�ymy wizyt� panu Marchowi. W niebieskich oczach Patrycji malowa� si� niepok�j. � Dlaczego nie mo�emy i�� razem? � Nie wypada. Na towarzysk� wizyt� jest nas zbyt wielu. Poza tym kto� powinien zosta� w domu Gilbeck�w na wypadek, gdyby wydarzy�o si� co� nowego. I wreszcie ostatni pow�d � gdyby nam powin�a si� noga, b�dziemy potrzebowa� alibi. No dzieci, na l�d. Dzi�b Meteora uderzy� �agodnie o skalisty brzeg. Piotr Quentin wyskoczy� na l�d i pom�g� Patrycji wydosta� si� z motor�wki. Spojrza� na Simona z niech�ci�. � Posiad�o�� Marcha nazywa si� Landmark Island � powiedzia�. � To tam gdzie kotwiczy jego jacht. Taka wielka szara krypa z jednym kominem. Nazywa si� March Hare. Je�eli nie wr�cicie za dwie godziny, wyruszymy na poszukiwania. �wi�ty pomacha� r�k� na po�egnanie, kiedy Meteor odbija� od brzegu. Nie czekaj�c, a� wyp�ynie spomi�dzy przybrze�nych ska�, Templar doda� gazu. Za ruf� motor�wki wy�oni� si� z ciemno�ci olbrzymi statek pasa�erski. Sun�� powoli �eglownym kana�em, ci�gn�cym si� wzd�u� pot�nej grobli, po kt�rej mkn�y miniaturowe sylwetki samochod�w. Gdy motor�wka �wi�tego �mign�a przed dziobem statku, syrena zawy�a przera�liwie, a Simon u�miechn�� si� wtedy. � Masz bracie szcz�cie, �e nie przep�ywa�e� t�dy dwie godziny wcze�niej � powiedzia� cicho. Sun�li spokojnie przez zatok�, tak by nie zwraca� na siebie uwagi. Silniki terkota�y na zwolnionych obrotach. Uniatz rozsiad� si� za plecami Templara na niewielkim pok�adzie rufowym i skierowa� rozmow� na kwesti�, kt�ra interesowa�a go najbardziej. � Szefie, kropniemy tego Marcha? � To si� jeszcze oka�e � wyja�ni� Simon. � Na razie zajmij si� nieboszczykiem. Zdejmij z niego worek. Uniatz z uporem trwa� przy swoim pierwotnym pomy�le. � Lepiej, �eby by� w worku, szefie. W�o�y�em tam kawa� �elastwa, kt�re znalaz�em w gara�u. P�jdzie na dno jak kamie�. � Zdejmuj worek � powt�rzy� �wi�ty. � Mo�esz wyrzuci� worek i �elastwo, ale marynarz ma zosta� w �odzi, rozumiesz? Simon wy��czy� silniki, kiedy Hoppy pos�usznie zabra� si� do wype�niania polece�. Przed dziobem Meteora majaczy�a szara sylwetka March Hare. Opr�cz �wiate� pozycyjnych na jachcie pali�y si� te� lampy pok�adowe, o�wietlaj�ce ciep�ym, przyjaznym blaskiem nadbud�wk�. Simon wiedzia� jednak, i� nie powinien spodziewa� si� �yczliwego przyj�cia na pok�adzie. Nie odstraszy�o to Templara, a wr�cz przeciwnie stanowi�o dodatkow� zach�t�. Podczas, gdy motor�wka dryfowa�a bezg�o�nie w stron� zakotwiczonego jachtu, Simon poczu� przyp�yw niepohamowanej, wszechogarniaj�cej rado�ci. Motor�wka przechyli�a si� nieznacznie na burt�, gdy Hoppy wyrzuci� do zatoki worek wraz z balastem. � Szefie, co teraz b�dziemy robi�? � zapyta�. � Ma na sobie tylko bielizn�. Simon uchwyci� �a�cuch kotwiczny jachtu i przycumowa� do niego motor�wk�. Zr�cznym, wymagaj�cym nieludzkiej si�y ruchem odepchn�� dzi�b Meteora od burty March Hare. Obawia� si�, �e odg�os uderzenia mo�e zaalarmowa� za�og�. Ksi�yc o�wietla� ruf� jachtu, za� dzi�b skrywa�y ciemno�ci. Zadanie �wi�tego zdawa�o si� dziecinnie �atwe. � Wchodz� na pok�ad � powiedzia�. � Czekaj w �odzi. Jak spuszcz� ci lin�, przywi��esz do niej nieboszczyka. Templar napr�y� mi�nie przedramienia, by upewni� si�, czy n� oprawny w ko�� s�oniow�, kt�ry wielokrotnie ratowa� go z opresji, znajdowa� si� na swoim miejscu. N� spoczywa� bezpiecznie pod lewym mankietem w futerale przytwierdzonym do ramienia dwoma paskami. Nad g�ow� Simona ko�ysa� si� �a�cuch, kt�rego koniec znika� w p�katym dziobie March Hare. Stopy �wi�tego, odziane w mi�kkie buty, stan�y pewnie na przednim pok�adzie Meteora. Uczepi� si� �a�cucha i zawis� nad rozta�czon� motor�wk�, kt�ra napr�a�a cum� i powoli oddala�a si� od burty jachtu. Simon zacz�� bezszelestnie wspina� si� po �a�cuchu. By� zwinny jak kot. Kiedy dotar� do kluzy, opar� na niej obie stopy. Nast�pnie, manewruj�c zr�cznie gi�tkim cia�em, zdo�a� dosi�gn�� praw� r�k� kraw�dzi pok�adu. Gwa�townym, zdecydowanym ruchem chwyci� za kraw�d� tak�e lew� r�k�. Zginaj�c ramiona, podci�gn�� si� ostro�nie, tak by oczy znalaz�y si� na poziomie pok�adu. Zobaczy� m�czyzn� w bia�ych drelichach, kt�ry opiera� si� o reling z przeciwleg�ej burty. �wi�ty ponownie wyprostowa� ramiona i ruszy� ku rufie. Posuwa� si� cal po calu, z niewiarygodn� wytrwa�o�ci�, utrzymuj�c ca�y ci�ar cia�a jedynie na zgi�tych palcach. Gdy znalaz� si� na �r�dokr�ciu, podci�gn�� si� jeszcze raz, aby zbada� sytuacj� na pok�adzie. Przed wzrokiem m�czyzny w bia�ych drelichach zas�ania�a go teraz nadbud�wka. By� bezpieczny, je�eli uwzgl�dni si�, �e nikt inny z cz�onk�w za�ogi nie wyjdzie na pok�ad. Nie zauwa�y� nikogo. Uwolni� jedn� r�k� i chwyci� ni� najni�szy pr�t relingu. W chwil� potem stan�� na pok�adzie. Natychmiast schroni� si� w cieniu. Z rufy dochodzi�y strz�py cichej rozmowy, brz�k kostek lodu w szklankach i ledwie s�yszalna muzyka z radia. Simon sta� nieruchomo, opiera� si� plecami o �cian� nadbud�wki. Zazdroszcz�c, ws�uchiwa� si� w odg�osy z rufy. Poczu� nagle palenie w gardle, kt�re podra�nione zosta�o przez s�one morskie powietrze, przypomnia� sobie smak czystej whisky, jak� pi� niedawno na motor�wce. Melodyjne pobrz�kiwania miniaturowych g�r lodowych o �ciany szklanek stawa�o si� tortur�. Wiedzia� jednak, �e nie nadszed� jeszcze czas na przyjemno�ci. Zacz�� wi�c skrada� si� w kierunku dziobu. Marynarz przy relingu nadal nie zmienia� pozycji. Nie rusza� si� tak�e, kiedy �wi�ty, st�paj�c lekko na gumowych podeszwach, podszed� do niego zupe�nie blisko. Przez chwil� przygl�da� si� uwa�nie marynarzowi, a potem dotkn�� jego ramienia. M�czyzna drgn�� i odwr�ci� si� gwa�townie. Z szeroko otwartymi ustami spojrza� bezradnie na twarz Templara, kt�ra majaczy�a w nik�ym �wietle lampy pok�adowej. Natychmiast, nieomal instynktownie, zrozumia�, �e ostre rysy, wyra�nie zarysowany podbr�dek i szcz�ki, drwi�ce niebieskie oczy oraz czarna, zmierzwiona czupryna nie nale�� do �adnego z cz�onk�w za�ogi March Hare. Przywodzi�y raczej na my�l jednego z pirat�w, kt�rzy przed wiekami grasowali u tych wybrze�y. Nazywa�y si� one w�wczas Spanish Main. O ile skojarzenie z piratem okaza�o si� trafne, o tyle jego reakcja sp�niona. Kiedy uczyni� ruch, by si�gn�� po bosak umieszczony w schowku na relingu, wtedy �wi�ty uderzy� go zaci�ni�t� pi�ci� w sam �rodek podbr�dka. Cios posiada� impet nurkuj�cego my�liwca i niewiarygodn� precyzj� trafienia. Ofiara natychmiast straci�a przytomno��. �wi�ty zr�cznie pochwyci� cia�o, kt�re osuwa�o si� bezw�adnie na deski pok�adu. Nie opodal znajdowa� si� otwarty luk, przez kt�ry Simon dostrzeg� o�wietlone pomieszczenie pod pok�adem. Zarzuci� nieprzytomnego marynarza na rami� i zani�s� go pod pok�ad. Znajdowa�o si� tam czworo drzwi. Na wszystkich widnia� napis: MAGAZYN. Templar otworzy� jedne z drzwi i wszed� do ciemnej kom�rki wype�nionej zapachem farby i smo�y. Potrzebowa� zaledwie trzech minut, aby dok�adnie zwi�za� ofiar�, zakneblowa� j� u�ywaj�c chusteczki oraz pary skarpet i ukry� pomi�dzy sprz�tami w k�cie kom�rki. Po zako�czeniu zadania dokona� kr�tkiej inspekcji zasob�w, kt�re zawiera� magazyn. Powr�ci� na pok�ad zaopatrzony w przedmiot znany �eglarzom jako stolik bosma�ski. Sk�ada si� on z kawa�ka liny i dw�ch drewnianych klock�w przytwierdzonych do jej ko�c�w. Posuwaj�c si� wzd�u� relingu, dotar� do miejsca, gdzie zacumowa�a motor�wka, a nast�pnie opu�ci� ten�e stolik wzd�u� burty. Nagle z nadbud�wki na �r�dokr�ciu wy�oni� si� steward, kt�ry ni�s� tac� z napojami. Simon przykucn�� i znieruchomia�. Steward min�� go i skr�ci� na ruf�. Nieoczekiwane pojawienie si� stewarda niezmiernie skomplikowa�o sytuacj�. �wi�ty nie m�g� przewidzie�, jak d�ugo pozostanie on na rufie. Istnia�o prawdopodobie�stwo, �e zjawi si� wtedy, kiedy Templar b�dzie zaj�ty wci�ganiem nieboszczyka na pok�ad. Hoppy poci�gn�� kilkakrotnie za lin� sygnalizuj�c, i� �adunek jest gotowy. Steward nadal nie wraca�. � No c� � szepn�� Simon do swojego anio�a str�a � czasami trzeba ryzykowa�. Chwyci� mocno lin� i poci�gn��. Ci�ar zako�ysa� si� i zadudni� g�ucho, uderzaj�c o burt�. �wi�ty wyt�a� wszystkie si�y drzemi�ce w ramionach i plecach, by przy�pieszy� za�adunek. Modli� si� po cichu, aby nikt z cz�onk�w za�ogi nie us�ysza� dziwnych odg�os�w, kt�re dochodzi�y zza burty. Po chwili, kt�ra dla �wi�tego trwa�a wieki, ponad kraw�dzi� pok�adu ukaza�a si� g�owa martwego marynarza. Dok�adnie w tym momencie czujne uszy Simona wy�owi�y z nocnej ciszy zbli�aj�cy si� odg�os

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!