14420
Szczegóły |
Tytuł |
14420 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14420 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14420 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14420 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Stefan Kisielewski
Zanim nadejdzie �mier�
PISMA WYBRANE
ISKRY
Opracowanie graficzne
Krystyna T�pfer
Wyboru dokona� i wst�pem opatrzy� Ludwik Bohdan Grzeniewski
Zdj�cie na obwolut� wykona� Jacek Sroka
Redaktor Ma�gorzata Pogoda
Redaktor techniczny Anna Kwa�niewska
Korektor Gra�yna Henel
ISBN 83-207-1502-4
�Copyright by Wydawnictwo �Iskry", Warszawa 1995
Wydawnictwo �Iskry", Warszawa 1997 r.
Wydanie II.
Sk�ad i diapozytywy: Kolonel, Warszawa.
Druk i oprawa: Prasowe Zak�ady Graficzne, Wroc�aw.
p-BU.
bitu
opjs
Inna twarz Kisiela
Czym jest ta ksi��ka?
Jest � m�wi�c najkr�cej � literackim testamentem Stefana Kisielewskiego. Cho� na poz�r w tej ksi��ce �dziwne jest materii pomieszanie" � to w istocie wielka konsekwencja. Historyczna i literacka.
W ostatnich latach �ycia lubi� mnie widzie�, wi�c bywa�em u Niego. By� ju� bardzo blady, ale nie mia�em z�ych przeczu�. By�, odk�d zacz�o si� moje �wiadome obcowanie z literatur�, wi�c jako� tak my�la�em, �e skoro by� i j e s t, to b�dzie zawsze. �P�ki �yj� nasi wychowawcy, mistrzowie, czujemy si� bezpieczni, gdy� pomi�dzy nami i �mierci� s� w�a�nie oni".
M�wili�my o Literaturze i o Dwudziestoleciu. Nigdy nie rozmawiali�my o polityce, zw�aszcza bie��cej. Mo�e potrzebowa� kogo� takiego jak odtrutki? Niekiedy si� zacietrzewia�. �Pan mnie chce obrazi�" � cedzi� z naciskiem, gdy odsuwa�em na bok jego powie�ci polityczne. �Mam prawo wybiera� z Pana tw�rczo�ci to, co uwa�am za literatur�" � odpowiada�em.
Polityka da�a mu rozg�os, ale z dwucz�onowego tytu�u ksi��ki Polityka i sztuka, ta druga z biegiem lat zesz�a na plan dalszy. Zjada�a go polityka, ten arszenik zatruwaj�cy kolejne generacje polskich pisarzy.
W pocz�tkach roku 1991 postanowi�em u�o�y� ksi��k�, kt�rej celem mia�o by� przedstawienie Stefana Kisielewskiego
5
przede wszystkim jako pisarza. Spodoba� mu si� pomys� i zaaprobowa� go.
�mier� przerwa�a pisanie powie�ci zatytu�owanej Zanim nadejdzie �mier�, kt�ra mia�a da� obraz Warszawy przedwojennej, wojennej, powojennej i wsp�czesnej. Rozpocz�� od Warszawy dzisiejszej � wi�c teraz tylko dawne teksty m�wi�, jak� widzia� Warszaw� wcze�niejsz�: konspiracyjn� i powstaniow�.
Musz� si� wyt�umaczy�, dlaczego spo�r�d dorobku beletrystycznego Stefana Kisielewskiego wybieram powie�� Mia�em tylko jedno �ycie oraz opowiadania. Ot� uwa�am te utwory za najbardziej bezinteresowne literacko i najodwa�niejsze, klerkowsk� odwag� przeciwstawiania si� utartym schematom i stereotypom my�lowym.
W powie�ci Mia�em tylko jedno �ycie pyta� wprost: chcecie wiedzie�, jak naprawd� wygl�da �ycie alkoholika i to rzucone na t�o wojny i okupowanej Warszawy? Czytajcie! Nie ma �a�o�niejszego skowytu ni� skowyt pijacki! Kisiel z kostyczn� bezwzgl�dno�ci� zdemistyfikowa� �problemat w�dy" (jak powiedzia�by jego mistrz Karol Irzykowski).
Chlubi� si� � i s�usznie � swoj� znakomit� pami�ci�. �Wspomnienia � pisa� � to wa�na rzecz: uwa�am je za wielki dorobek ludzkiego �ycia � cz�owiek gromadzi je jak kapita� przez d�ugie lata, a gdyby nagle odebrano mu pami��, zosta�by najbardziej zrujnowanym z bankrut�w".
�Niedawno kontemplowa�em trawnik odgradzaj�cy Alej� Trzeciego Maja od Smolnej � opowiada� przed laty. � Na poz�r nic w nim nadzwyczajnego, a przecie� jednak na miejscu owego trawnika sta� nie tak dawno jeszcze dom, w kt�rym mieszka�em lat kilkana�cie. Mam ten dom w pami�ci: gdy zamkn� oczy, widz� ka�de jego okno, ka�dy za�om muru. Gdy natomiast otworz� oczy, widz� tylko traw�. Moje wyobra�enie prze�y�o dom; nie odpowiada mu ju� �adna realno��".
Zosta�a realno�� liteatury � ona jest najwa�niejsza!
� 6 �
II
Ksi��k� zamyka ostatnia, nie uko�czona powie�� Stefana Kisielewskiego zatytu�owana Zanim nadejdzie �mier�. Zapisa� trzy pe�ne bruliony � tak jak zwyk� by� pisa�: odr�cznie � w czwartym doszed� do po�owy, i nagle urwa� pisanie na s�owie: �Wiedzia�em".
Dzi� wiemy to, czego on nie wiedzia�. �e w progu sta�a �mier�. A mo�e wiedzia�? W szpitalu i jeszcze wcze�niej powtarza�, �e potrzebny mu jest do �ycia i pracy jeszcze tylko jeden rok i �e doktor Kuratowska mu ten rok obieca�a. Tego roku zabrak�o! �mier� przysz�a w pi�tek, 27 wrze�nia 1991 roku, po po�udniu, o godzinie p� do pi�tej. W szpitalu na Banacha.
Przywi�zywa� do powie�ci wag� szczeg�ln�: chcia�, �eby to by�o podsumowanie do�wiadcze�, zarazem wizerunek rodzinnego miasta, a w�a�ciwie czterech r�nych miast � jak mawia� � Warszawy przedwojennej, wojennej, �miko�ajczykowskiej" oraz wsp�czesnej, tej, w kt�rej rozpoczyna� osiemdziesi�ty rok �ycia.
Pisa� wyra�nie, zawsze po prawej stronie roz�o�onych kart zeszytu, lew� stron� wykorzystuj�c na poprawki i uzupe�nienia. Tak� mia� metod� pracy.
Motto do powie�ci zaczerpn�� z wiersza Tuwima Extrablatt! z tomu Czyhanie na Boga. Tuwim pisze s�owo ��mier�" du�� liter�. I s�usznie: �mier� nie jest rzecz� �atw� ani ma��.
Nie weryfikowa�em fakt�w, ale co zauwa�y�em, sygnalizuj�. Kolumn� kr�la Zygmunta Niemcy roztrzaskali, ale pos�gu na z�om nie wywie�li. W 1945 pos�g le�a� wbity w bruk (s� zdj�cia). Potem sta� w Muzeum Narodowym, wreszcie w 1949 wr�ci� na now� kolumn�; resztki roztrzaskanej spoczywaj� w lapidarium na Mariensztacie. Kino �Roxy" by�o przy ulicy Wolskiej 14, a nie na ulicy �elaznej. I jeszcze! �By�a kiedy� taka ksi��ka Boles�awa Gorczy�skiego Dnieje salonu" � informuje Kisiel.
W rzeczywisto�ci chodzi o komedi� Kazimierza Wroczy�-skiego Dnieje salonu, kt�rej premiera odby�a si� w 1921 roku w Teatrze Rozmaito�ci (pisali o niej m.in. Karol Irzykowski i Tadeusz Boy-�ele�ski). Wedle Irzykowskiego Dnieje salonu �pozosta�y dotychczas najlepsz� polsk� komedi� spo�eczn�".
III
Powie�� Mia�em tylko jedno �ycie ukaza�a si� tylko raz: jesieni� 1958 nak�adem krakowskiego Wydawnictwa Literackiego (podpisana pseudonimem Teodor Klon). Stefan Kisielewski wst�pi� by� akurat w szranki �ycia politycznego, zosta� pos�em na Sejm z ramienia ko�a poselskiego �Znak". St�d pseudonim! Powie�� rozg�osu nie zdoby�a, recenzji tak�e. �Dobra ksi��ka nie ma recenzji" � zauwa�y� sentencjonalnie Kisiel w Abecadle. S�dz�, �e mia� racj�.
Jak opowiada� mi autor, powie�� zacz�a ukazywa� si� w �Przekroju", ale Artur Starewicz kaza� Eilemu przerwa� druk czasopi�mienny i zezwoli� tylko, by ukaza�a si� w postaci ksi��kowej. Uwa�nemu czytelnikowi literatury lat powojennych rzuca si� w oczy podobie�stwo postaci kelnerki Gosi z Mia�em tylko jedno �ycie do kelnerki Gosi, bohaterki powie�ci Mariana Promi�skiego Twarde przed lustrem (1946). Kisiel m�wi� mi, �e zwracano mu na to uwag�, ale nie komentowa� problemu. Przy okazji polecam lektur� Twardy przed lustrem Jest to powie�� r�wnie bezkompromisowa w widzeniu lat okupacji, jak Mia�em tylko jedno �ycie.
IV
Cztery opowiadania pomieszczone w tej ksi��ce drukuj� za tomem Opowiadania i podr�e (Wydawnictwo �Znak", Krak�w 1959). S� to: Mieszkanie, Biblioteka, Chcia�em pisa�...,
W ma�ym miasteczku. Wedle autorskiej relacji opowiadania pisane by�y w latach 1945�1947. �Trzy z nich by�y ju� drukowane w czasopismach (�Tygodnik Powszechny", �Przekr�j"), jedno natomiast � biblioteka � ukazuje si� po raz pierwszy". �Opowiadania te stanowi� autentyczny dokument minionych czas�w, jako �e w przewa�aj�cej wi�kszo�ci osnute s� na wypadkach prawdziwych. Oczywi�cie autor skorzysta� tu z pisarskiego prawa do dowolnego ��czenia czy mieszania autentyku z fantazj�".
Pyta�em Kisiela o autentyzm reali�w. Mieszkanie opisane w opowiadaniu mia�o rzeczywisty odpowiednik w mieszkaniu na ulicy Mokotowskiej przy placu Zbawiciela, w domu stoj�cym naprzeciw ko�cio�a (kamienic� zmiot�o Powstanie Warszawskie). Pierwowzorem Jacka by� znajomy Kisiela � Marek Cybulski.
Biblioteka z Krakowskiego Przedmie�cia (gdzie autora zasta� wybuch powstania) wzorowana jest na bibliotece eks-premiera i ministra Antoniego Ponikowskiego. A znowu� J�zef Klamarz � z noweli W ma�ym miasteczku � ma pierwowz�r w osobie m�odopolskiego poety J�zefa Jedlicza, t�umacza Arystofanesa, a zarazem d�ugoletniego urz�dnika Zarz�du Miejskiego miasta Lwowa.
Najwi�cej serca mia� Kisiel do Mieszkania � i najwi�cej k�opot�w z drukiem. Nikt nie chcia� drukowa�; w roku 1952 autor czyta� je � z przekory! � na zebraniu sekcji prozy krakowskiego oddzia�u Zwi�zku Literat�w Polskich (pisa�o o tym ��ycie Literackie" z 2 marca 1952). Dopiero w 1956 roku pod tytu�em Warszawskie mieszkanie og�osi� tygodnik �Przekr�j" (nr 599, 600).
Opowiada� Kisiel napisa� wi�cej. �Przy okazji notuj� jeszcze � stwierdza w przedmowie � �e opowiada� takich pope�ni�em w swoim czasie siedem, trzy z nich jednak zosta�y z tego zbioru wyeliminowane b�d� jako zbyt ma�o literackie, b�d� te� jako zbyt chaotyczne (bardzo�my jak wida� od czas�w okupacji wydelikatnieli)". Jedno
z pomini�tych, pisane w 1945, og�osi� po latach w paryskiej �Kulturze" (1960, nr 12), kamufluj�c w�asne autorstwo.
Jest to jeden z najostrzejszych tekst�w literackich, jakie dotycz� problem�w okupacji, napisany z odwag� Dostojewskiego. Pyta�em autora, czy pozwoli przypomnie� Historie �ydowskie, ale nie chcia� si� zgodzi�.
W ci�gu najbli�szych stu lat chyba
Nikt w Polsce jego dzie� nie wyda, ,
A� ta formacja, co go dokona�a,
Stanie si� niezrozumia�a
I jaka by�a w nim trucizna,
Najlepszy sPec skjut n'e wjzna.
(Cz. Mi�osz Traktat moralny)
Ludwik Bohdan Grzeniewski
Mieszkanie
JL ami�tam to mieszkanie �wietnie � cho� dzi� nie istnieje ono wcale, tak jak i ca�a ta dzielnica. Zwyk�e warszawskie czteropokojowe mieszkanie na pierwszym pi�trze � w miar� ciemne, w miar� przestronne. Trzy pokoje w amfiladzie, z nich ostatni stale zamkni�ty, jeden pok�j, m�j, z osobnym wej�ciem z przedpokoju. Przedpok�j za� by� d�ugi, ciemny, pachn�cy st�chlizn�. Na jego ko�cu znajdowa�y si� drzwi do kuchni, do �azienki, wreszcie do jakich� niedocieczonych spi�arni i kom�rek, kt�rych nigdy�-my nie badali, bo by�o tam ciemno: �ar�wki si� popsu�y, a nikt jako� nie mia� czasu ani energii, aby si� t� spraw� zaj��. Prawd� m�wi�c, mieszkanie zarasta�o po trochu, ale stale, i coraz bardziej brudem � nie mog�a nic na to poradzi� wielowiekowa, zgrzybia�a s�u��ca, na przek�r swej d�ugowieczno�ci zdrobniale nazywana J�zia. Zabarykadowana w kuchni siedemdziesi�cioletnia staruszka wci�� co� tam gotowa�a na ma�ym piecyku z d�ug� rur�, grzej�c przy skwiercz�cej patelni sine, zdrewnia�e r�ce.
W pokojach pojawia�a si� tylko rano, aby napali� w takich samych �elaznych piecykach, w��czonych do piec�w normalnych � kaflowych. Jeden sta� w moim pokoju, drugi w pokoju Doktora � piecyki owe to by�a pierwsza nasza wojenna inwestycja gospodarcza. Od wielkiego �wi�ta palili�my zim� r�wnie� w du�ych piecach; pali�o si� w�glem mieszanym z torfem, torfu bowiem mieli�my nie wiedzie� czemu pe�n� piwnic�, w�giel
natomiast przynosi�o si� k�opotliwie, bo wiaderkami z dosy� oddalonej w�glarni.
Mia�o to zreszt� i swoje zalety: w ciemnawej kom�rce przy w�glarni mie�ci� si� niezbyt legalny, dla s�siad�w przeznaczony sklepik spo�ywczy, w kt�rym mo�na by�o na kredyt napi� si� bimbru. Pachnia� �w bimber ca�� gam� woni, od nafty do benzyny w��cznie, ale mimo to szed� na zdrowie � przynajmniej psychiczne. Jacek nazywa� go �odwag� w p�ynie". Tak wi�c wyprawy po w�giel mia�y swoje z�e i dobre strony; z czasem cz�sto�� ich zmniejszy�a si�, w miar� jak w mieszkaniu naszym odbywa� si� j�y coraz �mielsze �orgie elektryczne". Ale o tym p�niej.
Dzia�o si� to wszystko oczywi�cie w okresie okupacji niemieckiej. Jacek odziedziczy� mieszkanie po jakiej� swojej ciotce, kt�ra w pa�dzierniku 39 roku, dostatecznie ju� wida� nasycona urokami obl�enia, przenios�a si� na wie� do w�asnego maj�teczku, pozostawiaj�c bratankowi mieszkanie wraz z wiekow� J�zi�. Jacek orzek�, �e mo�na si� tu wcale nie�le urz�dzi�, ale trzeba mie� sublokator�w: w zimie 40 roku, jednej z piekielniejszych zim okupacyjnych (Warszawa to piek�o �le ogrzane � mawia� Jacek), mia� ju� ich dw�ch � mnie i Doktora.
Doktor, barczysty, r�owy na g�bie, dobroduszny, by� eks-studentem medycyny i pracowa� w szpitalu; ja w zasadzie mia�em przed wojn� do czynienia z literatur�, lecz z racji okupacyjnego braku pism i ksi��ek zatrudnia�em si� teraz prywatnymi lekcjami, pracowa�em troch� w czytelni, pr�bowa�em handlowa�, s�owem � robi�em, co mog�em.
Ton naszej komunie nadawa� Jacek. Wprawdzie nie sko�czy� on konserwatorium, ale znakomicie gra� na fortepianie wyrafinowane jazzowe impresje, poza tym by� bardzo przystojny i mia� fur� eleganckich garnitur�w. To wystarcza�o, aby zapewni� mu okupacyjn� karier�. Grywa� solo w nastrojowej kawiarni o przy�mionych �wiat�ach, gdzie pi�kne warszawianki przyciszonymi g�osami rozma-
wia�y z m�odzie�cami o m�skich, szlachetnych twarzach, ubranymi w spodnie do konnej jazdy i d�ugie buty. Inteligenck� Warszaw� bowiem, na przek�r wa��saj�cej si� i maszeruj�cej po ulicach �mierci, opanowa� by� wtedy istny sza� kawiarniany, rzek�by� � Polska w kawiarni.
Jacek, cho� na poz�r pi�knoduch i dekadent, by� w swych upodobaniach i ich realizacji niezwykle stanowczy, a dla opornych zimno przykry. Mieli�my do dyspozycji trzy pokoje, bo czwarty, ��lepy", zosta� przez wyje�d�aj�c� gospodyni� zamkni�ty na klucz i na �antab�", z kategorycznym zakazem otwierania � zawarte tam by�y widocznie jakie� rodzinne skarby. O ile wiem, Jacek nie komunikowa� si� nigdy ze swoj� ciotk�, ale t� jej wol� uszanowa�: o zamkni�tym pokoju zapomnieli�my raz na zawsze. Czasem tylko ogl�dali�my z ulicy jego brudne okna, wypatruj�c, czy nie pojawi si� w nich z�owieszcza twarz legendarnego cz�owieka z gliny � Golema, kt�ry jak wiadomo lubi� pokazywa� si� w oknach mieszka� nie zamieszkanych albo zgo�a zamurowanych. Opr�cz tego pokoju terenem zakazanym sta�a si� dla nas kuchnia. J�zia coraz bardziej oddala�a si� od naszego �ycia. Na przek�r swemu przestraszaj�cemu wygl�dowi Baby Jagi by�a pogodna, stanowcza i rzeczowa; Jacka traktowa�a z szacunkiem, ale zdecydowa�a najwyra�niej, �e reszta mieszkania to nie jej sprawa, a kuchnia to nie nasza sprawa, co nawet wy�o�y�a raz Jackowi �piewnym litewskim akcentem.
Po niewielkich protestach uznali�my ten stan rzeczy, pozostawiaj�c staruszk� jej w�asnemu �yciu. Spraw� upraszcza�o jeszcze to, �e J�zia by�a niemal g�ucha, nie reagowa�a na dzwonki i stukania, nie za�atwia�a �adnych spraw i nie interesowa�a si� niczym poza swoim piecykiem � prowianty przynosi�a sobie z naszej w�glarni, wspinaj�c si� powoli stromymi kuchennymi schodami, na kt�re my nie mieli�my wst�pu. Jacek wyp�aca� jej miesi�czn� pensj�, poza tym jaskiniowe jej �ycie przerywa�o si� tylko
w�wczas, gdy zapraszali�my j� do nas na kieliszek w�dki. Ta w�dka to by� w�a�ciwie spirytus z sokiem wi�niowym, tak zwana tata z mam�, spirytus za� miewali�my, gdy Doktor przynosi� do domu sw�j miesi�czny przydzia� szpitalny, tote� wizyty �na w�dce" odbywa�y si� mniej wi�cej co miesi�c. Wypiwszy, stawa�a si� rozmowna, a raczej sk�onna do monolog�w: ��piewa�a" d�wi�cznie swym litewskim akcentem, rozs�dnie i rzeczowo, bez �lad�w przygn�bienia, upadku ducha czy cho�by zdziwienia osobliwym b�d� co b�d� czasami czy niezwyk�ym trybem �ycia naszego domu. Ten jej spos�b bycia podnosi� nas na duchu, cho� nie m�wili�my nigdy o tym mi�dzy sob�.
Jacek by� energiczny, bardzo inteligentny i zdolny, ale bezgranicznie leniwy i niewiarygodnie nonszalancki. Kiedy� dos�ownie zakorkowa� si� w swoim przera�liwie zimnym pokoju; przywalony ko�drami, kocami i... walizk�, czyta� przez tydzie� Prousta � przy ��ku trzyma� odwa�niki od starej wagi, kt�r� znale�li�my w piwnicy, i rzuca� nimi bezlito�nie w ka�dego, kto pr�bowa� otworzy� za�o�one kilku marynarkami drzwi. Zreszt� przebywanie w ��ku przez par� dni zdarza�o si� nam wszystkim mniej wi�cej co kilka tygodni � najgorzej mia� si� pod tym wzgl�dem Doktor, kt�ry musia� chodzi� do szpitala, lecz i on zarz�dza� sobie tak zwane polskie urlopy. Powstrzymywali�my si� w takie dni od ciep�ego pokarmu, �uj�c sk�ry od chleba i pij�c w�dk�, zagryzan� surow� cebul�. G�ra cebuli le�a�a pod fortepianem � Jacek twierdzi�, �e to jest witamina, dzi�ki kt�rej przetrwamy okupacj� bez szkorbutu. Jedzenie gotowali�my sami na owych piecykach: zdarza�y si� okresy pomy�lno�ci i wykwintnych da�, w kt�rych przyrz�dzaniu celowa� Doktor. Kiedy indziej g�odowali�my, co najwy�ej wypijaj�c na surowo rzadko przydzielane na kartki wapienne jajka � wynika�o to z niez�omnego ��dania Jacka, aby znajduj�ce si� w domu fundusze wydawane by�y jak najpr�dzej. Opr�cz naszych indywidualnych �kieszon-
� 16 �
kowych" pieni�dzy istnia� kapita� wsp�lny, sk�adany w wielkim cynowym mo�dzierzu � kiedy� Jacek wzi�� t�uczek i ubija� w nim spory zas�b papierowych banknot�w tak d�ugo, a� zamieni� je dos�ownie w py�, zwany przeze� �py�em pieni�nym". Pieni�dzy nie wolno by�o szanowa�: zapalali�my nimi papierosy, czasem rozsypywali�my je po pod�odze, symbolicznie si� w nich tarzaj�c. Zdarza�y si� te� ca�onocne gry w pokera, po kt�rych wygrywaj�cy zaprasza� partner�w do baru, gdzie przepija�o si� i przejada�o wszystko co do z�ot�wki.
By�a to wi�c cyganeria zorganizowana, kierowana despotycznie przez nie uznaj�cego sprzeciw�w Jacka. Jacek zreszt� sta� si� naszym panem i w�adc�: mieszkanie zapisane zosta�o na jego nazwisko i broni� go niez�omnie przed wszelkimi atakami z zewn�trz. Jego nonszalancka, zimna bezczelno�� czyni�a cuda: bez trudu za�atwia� sprawy, kt�re nam wydawa�y si� kwadratur� ko�a. Z powodzeniem stara� si� o wszelkie dokumenty, karty pracy i przenajrozmaitsze inne �szkopskie" papiery, osi�gn�� wy��czenie naszego mieszkania spod przepis�w kwaterunkowych, potrafi� nawet wm�wi� trz�s�cemu si� przed Niemcami administratorowi domu, �e w mieszkaniu naszym by�o o jeden pok�j mniej, ni� naprawd� by�o � ocali� w ten spos�b ow� zamkni�t� komnat� Golema.
Doprawdy � nie wiem, co pocz�liby�my bez Jacka w gro�nym, kamiennym rojowisku okupacyjnej Warszawy. W dodatku zarabia� najlepiej z nas, cho� okresami bywa� bezrobotny, porzucaj�c na pewien czas prac� w kawiarni, aby jak m�wi�, p�j�� w cen�. Ratowa�a nas wtedy pensja rubasznego, nied�wiadkowatego Doktora, a gdy i jej nie sta�o, bo Doktor te� mia� swoje wyskoki � g�odowali�my d�ugie nieraz tygodnie. G�odowali�my eksperymentalnie � Jacek kontrolowa� nasz stan z G�odem Hamsuna w r�ku, bada� te�, jak po dw�ch dniach postu dzia�a kieliszek spirytusu, zagryziony... wod� z kranu. Przedmiotem jego eksperyment�w by� r�wnie� sen. UstanarCPI�lisfr�y.., rekordy
d�ugo�ci snu i ustalili�my rozmaite sposoby, maj�ce na celu zwi�kszenie przyjemno�ci spania. Jacek potrafi� w okresie d�ugich, styczniowych nocy, gdy temperatura pokoju nie o wiele przekracza�a zero, nastawia� budzik na trzeci� rano. Na d�wi�k sygna�u zrywa� si� z ��ka, zrzuca� koszul� i nago spacerowa� po pokoju, po czym grzechocz�c z�bami k�ad� si� do ��ka, zostawiaj�c jednak na p� godziny jeszcze ods�oni�te nogi. Po takiej operacji nakrywa� si� na uszy, spa� do po�udnia i budzi� si� wed�ug wyra�enia Doktora �wypocz�ty jak korniszon".
�ycie nasze unormowane by�o szeregiem przepis�w. Jeden dzie� w tygodniu obowi�zywa�o milczenie, a przerywaj�cy je p�aci� wysok� kar� do cynowego mo�dzierza. Jeden dzie� w tygodniu m�wi�o si� tylko po francusku, jeden � tylko po angielsku: b�d�c z tym j�zykiem na bakier, czu�em si� wtedy bardzo nieszczeg�lnie. Sprowadzanie go�ci obwarowane zosta�o r�nymi rygorami. Skomplikowana by�a zw�aszcza sprawa przyjmowania kobiet. Je�li kto� z nas mia� zamiar zaprosi� osob� p�ci przeciwnej, musia� uprzedzi�
o tym koleg�w co najmniej na dwa dni wcze�niej; na p� godziny przed wyznaczonym terminem pozostali dwaj lokatorzy opuszczali mieszkanie, nie wracaj�c do�, zanim wizyta nie zosta�a zako�czona. Jakiekolwiek wsp�lne rozmowy i �cercle" (wymawiali�my to tak, jak si� pisze) towarzyskie z jakimikolwiek kobietami poza J�zi� by�y przez Jacka kategorycznie zabronione: �yjecie w m�skim, zwariowanym klasztorze � mawia� nam.
Regu�a klasztoru by�a bardzo surowa i �ci�le stosowana. Najwa�niejsze jej postanowienia dotyczy�y jednak naszych wsp�lnych rozm�w. Wykluczone z nich by�y jakiekolwiek patriotyczne biadania, narzekania, rzewne wspominki
i �d�ugie nocne rodak�w rozmowy". O wojnie, okupacji, Niemcach, sytuacji �wiatowej m�wi�o si� rzeczowo, analitycznie i spokojnie, jak o sprawach dalekich; na jakikolwiek pojawiaj�cy si� w rozmowie cie� egzaltacji czy patosu,
� 18 �
cho�by to nawet by�o w dniu upadku Pary�a, Jacek czyni� r�k� szeroki gest od ust do pod�ogi. Gest ten mia� znaczenie potr�jne: raz, �e s�uchaczom niefortunnego p�aczka chce si� rzyga�; dwa, �e winowajca ma natychmiast wpe�zn�� pod ��ko i wy� stamt�d psim g�osem przez r�wne, z zegarkiem w r�ku, pi�� minut; trzy, �e winien wp�aci� do mo�dzierza ustawow� kar�. Z rozm�w wykluczona te� zosta�a wszelka konspiracja, zreszt� Jacek o�wiadczy� nam z punktu, �e przynale�no�� do jakiejkolwiek �organizacji", to znaczy do ruchu podziemnego, r�wna si� automatycznie � po wydaniu si� sprawy � natychmiastowemu wylaniu go�cia z mieszkania �na mord�" wraz z rzeczami. Jacek organicznie nie znosi� konspiracji, uwa�aj�c j� za rzecz najg�upsz� w �wiecie, a uczestnikami organizacji konspiracyjnych pogardza�, wed�ug w�asnych s��w �niemal jak szkopami".
Dla Jacka dwie rzeczy by�y oczywiste i same przez si� zrozumia�e: jedna, �e polsko�� jest najcudowniejsz� rzecz� i �e tylko w atmosferze polsko�ci �y� mo�na i wypada; druga, �e Polacy s� niewiarygodnie g�upi, a ich poczynania polityczne � dziecinne. W og�le by�o dla niego rzecz� pewn�, �e �Polska �le sko�czy", a on z ni�. Nie podziela� absolutnie �adnych narodowych nadziei, a konspiracj� okre�la� jako �nadgrobne wyg�upianie". Jednocze�nie by� niezwykle odwa�ny, na widok paraduj�cych po ulicach oficer�w z trupimi g��wkami ostentacyjnie spluwa� i przechodzi� na drug� stron�; rzecz dziwna, �e nigdy nic mu si� z tego powodu nie sta�o, cho� �wiadkom tych scen pot �cieka� po twarzach, a mr�wki lata�y po plecach. Specjalno�ci� Jacka by�y r�wnie� nocne spacery po godzinie policyjnej � niejednokrotnie p�nym powrotem nap�dza� nam pot�nego straszka.
Tak wi�c �yli�my sobie w owym mieszcza�skim apartamencie dziwnie, ale pi�knie. Prze�yli�my wiele ci�kich dla Warszawy dni, dni �elaznej dyktatury gestapo, prze�yli�my egzekucje, aresztowania i �apanki, utworzenie
getta i dzielnicy niemieckiej, straszliwe, nieustaj�ce polowania na �yd�w, toczone w mieszkaniach i na ulicach, prze�yli�my coraz absurdalniejsze zarz�dzenia niemieckie, kiedy nieprawdopodobne stawa�o si� codziennym, a ob��ka�cze � normalnym. Wojna z roku na rok wci�� szerzej rozlewa�a si� po �wiecie, lecz w naszym mieszkaniu czas jakby si� zatrzyma�. �yli�my ciekawie i bogato, przeczytana ksi��ka stawa�a si� okazj� do fascynuj�cej nieraz dyskusji, oczy Jacka zapala�y si� jak dwie latarnie tkwi�ce w chudej, pi�knej, bladej twarzy, gdy owini�ty w star�, wylinia�� sk�r� lamparci� perorowa� do nas przy skwiercz�cej na piecyku s�oninie. Ciekawie si� z nim �y�o, by� prawdziwym naszym kapitanem, widzia� nas obu na wskro�, dostarcza� nam nieustannie emocji umys�owych, lecz na widok jakiego� za�amania, przygn�bienia czy �okupacyjnego straszka" stawa� si� bardzo przykry; smaga� nas wtedy nielito�ciwie batem ironii, uderzaj�c celnie w s�abe strony, kt�re wynajdywa� i odkrywa� znakomicie. Bali�my si� go wtedy jak gestapo.
Nasza sytuacja materialno-techniczna przerasta�a nas i nasze mo�liwo�ci. Kurzu le�a�o wsz�dzie na dwa palce, w korytarzu r�s� podobno grzyb, tynk odpada� z sufitu, �ciany zadymione by�y od piecyk�w, pod�oga zw�glona i po�upana, w �azience �wyst�pi�a" woda spod posadzki, o innych apartamentach � lepiej nie m�wi�. Na oknach �uszczy�y si� podarte, czarne papiery od zaciemnienia, klawisze fortepianu z��k�y jak stare z�by, piece dymi�y, �serwis" si� sko�czy�, po�ciel podar�a, ��ka pozapada�y. Mieszkanie wygl�da�o jak nora na zamku If z Hrabiego Monte Christo i wiele ju� fantazji potrzeba by�o, �eby uwierzy� Jackowi, gdy twierdzi�, �e w piekle okupacyjnej Warszawy my jedni �yjemy jak kr�lowie.
W dodatku zbieg�o si� nagle par� rzeczy: ostre mrozy w zimie 1942, �sko�czenie si�" torfu w piwnicy, brak pieni�dzy wywo�any d�ugim bezrobociem Jacka i moim, wreszcie � sprawa �wiat�a. To ostatnie by�o najgorsze: Niemcy wprowadzili jakie� idiotyczne oszcz�dno�ci pr�du,
20
robione niemieck� mod�, zarazem systematycznie i ba�amutnie, logicznie i krety�sko. Najpierw og�osili w d�ugim i zawi�ym dwuj�zycznym obwieszczeniu, �e �wiat�o b�dzie wygaszane w pewnych okre�lonych porach, a dozorcy dom�w, kt�rzy nie zastosuj� si� do termin�w i godzin wy��czania pr�du, werden mit dem Tode bestraft, potem zacz�� w sprawach �wietlnych panowa� kompletny chaos, kt�ry zako�czy� si� zamykaniem pr�du przez elektrowni� na ca�e tygodnie.
Mieszkanie nasze bez �wiat�a w d�ugie zimowe wieczory sta�o si� nie do zniesienia. Ka�dy dygota� w swym ��ku przywalony kocami i, wed�ug recepty Jacka, walizkami, a czas d�u�y� si� niewiarygodnie � p�yn�ce godziny tego stanu p�jawy uk�ada�y si� w beznadziejny absurd �straconego czasu" � rano za� by�o tak zimno, �e jedynie szklanka spirytusu mog�a tu cokolwiek pom�c. R�ce mieli�my czerwone, poodmra�ane i pop�kane, w�gla nie by�o, pieni�dzy te�, nie jadali�my nic poza chlebem i cebul�, papieros�w brak�o, ale wszystko to by�aby �mucha", gdyby nie brak �wiat�a.
Doktor przyni�s� ze szpitala dwie lampy karbidowe. Z pocz�tku entuzjastycznie powitali�my ostry, metaliczny, precyzyjny p�omie�, lecz rado�� nasza szybko zamieni�a si� w irytacj�. Wsz�dzie �mierdzia�o karbidem, r�banie po ciemku siekier� lub m�otkiem szata�sko twardych kawa��w tej substancji, odprawiane w �azience, ko�czy�o si� z regu�y wybiciem dziury w kaflowej posadzce, a karbid dalej skaka� sobie pod ciosem siekiery zdr�w i ca�y. Lampy psu�y si� ci�gle: pi�kny r�wny p�omie� rozszczepia� si� nagle na dwa ��te, ciemno zaostrzone rogi, z kt�rych jeden godzi� prosto w nos �obrz�dzaj�cemu" lamp�, karbid�wka kopci�a, dymi�a, strzela�a, grozi�a wybuchem. J�zia twierdzi�a pogodnie, �e musi si� to zako�czy� rozsadzeniem �eliwnego zbiornika lampy i kalectwem kt�rego� z nas. Wreszcie wr�ci�a elektryczno��, tym razem na sta�e, lecz wyznaczone zosta�y niezwykle niskie normy zu�ycia pr�du, a przekroczenie tych norm zn�w, oczywi�cie, mia�o by� mit dem Tode bestraft.
21
W mieszkaniu panowa�a zbyt niska temperatura, aby mo�na by�o rozbiera� si� na noc; chodzili�my ubrani dziwnie, w firankach na g�owach niczym w turbanach. Jacek trzyma� nogi w dw�ch koszykach od �mieci, napchanych papierami. Doktor nie chodzi� ju� do szpitala, bo sta�a si� tam jaka�, jak twierdzi�, �draka". Niemcy zamkn�li bud�, lekarzy rozstrzelali, a chorych powywozili do oboz�w. Siedzieli�my ca�e dni w domu, dygocz�c nad piecykiem, gdzie sma�y�a si� cebula na odrobinie margaryny � od czasu do czasu kt�ry� z nas zrywa� si� jak uk�szony i bieg� do w�glarni, oczywi�cie nie po w�giel, lecz po kredytowy bimber � na szcz�cie w�glarz, sam pijaczyna, by� cz�owiekiem i kredytu nie sk�pi�.
Wtedy to, gdy zdawa�o si�, �e zag�ada naszego mieszkania i naszego zwi�zku jest ju� bliska i absolutnie nieunikniona, pewnego dnia w kapitana naszego wst�pi�a tw�rcza energia i wola czynu. Od dw�ch tygodni nie golony, podpali� naraz w piecyku jak�� angielsk� ksi��k�, por�ba� i spali� star� szuflad�, zagrza� wod�, ogoli� si� i umy�, po czym w�o�y� pi�kny ciemny garnitur, lakiery i chowan� na kawiarniane wyst�py �nie�nobia�� koszul�. Blady i wychud�y, z zapadni�tymi skroniami i p�on�cymi ostro oczyma wygl�da� niezwykle interesuj�co. Przykazawszy nam, aby�my ufnie czekali jego powrotu �z tarcz� albo na tarczy", w�o�y� oczyszczone z kurzu futro i wyszed�.
Nie by�o go dwa dni i � nie da si� zaprzeczy� � popadli�my wtedy z Doktorem w skrajn� depresj�. Ani na chwil� nie podejrzewali�my Jacka o dezercj�, lecz po prostu � bali�my si� o niego. Dzia�o si� to przecie� w okupacyjnej d�ungli.
...Ale Jacek wr�ci�. Wr�ci� nie sam � wraz z nim wr�ci�y pieni�dze. Od drzwi rzuci� nam w twarze ca�� ich gar��, po czym wszed� do pokoju i nie zdejmuj�c kapelusza zapali� papierosa pi��setk�; by�o tego z kilkadziesi�t tysi�cy � takiej sumy oczy nasze nie widzia�y jeszcze w og�le.
22
Zn�w targn�o nami zw�tpienie: czy�by Jacek pu�ci� si� na jakie� ciemne afery? Jak�e m�g� inaczej zarobi� tyle pieni�dzy w tak kr�tkim czasie? Jacek wyczu� nasze obawy i wybuchn�� drwi�cym �miechem. Po rytualnym wytarzaniu si� w pieni�dzach wyja�ni� nam, �e wygra� je w pokera w Klubie Gruzi�skim, dok�d wprowadzi�a go jego znajoma, panna z ziemia�skiej rodziny, sprawuj�ca tam funkcj� kelnerki. Klub Gruzi�ski by�a to karciarnia na Smolnej, gdzie zgrywali si� rozmaici �biali" Rosjanie i Ukrai�cy pokutnani z Niemcami, a tak�e nieco �z�otej m�odzie�y" warszawskiej.
� Or�n��em �ajdak�w bez lito�ci � o�wiadczy� Jacek. � Jeste�my uratowani, teraz staje przed nami donios�y problem jak najszybszego wydania tych pieni�dzy.
Do akcji tej zabra� si� metodycznie. Postanowi� przede wszystkim rozwi�za� kwesti� ciep�a w mieszkaniu, i to w spos�b nieoczekiwany � za pomoc� elektryczno�ci, kt�ra teraz powr�ci�a ju� na sta�e, lecz kt�rej nadu�ycie wykazywa� natychmiast z�owrogi przyrz�d wisz�cy w przedpokoju: licznik. Okaza�o si� jednak, �e licznik mo�na czasowo unieszkodliwia� � robiono to ju� podobno w wielu mieszkaniach. Wy��cza�o si� go za pomoc� jakiej� bardzo prostej machinacji, w kt�rej g��wn� rol� odgrywa�a szpilka. W razie niespodziewanego dzwonka do drzwi mo�na by�o momentalnie w��czy� licznik z powrotem. Uporawszy si� z tym, Jacek zakupi� dwa wielkie �s�o�ca" elektryczne oraz elektryczn� maszynk� do gotowania � przyrz�dy te by�y obecnie, z powodu ogranicze� pr�du, niewiarygodnie tanie. Odt�d mieszkanie sta�o si� ciep�e i przytulne: budz�c si� noc� widzieli�my promieniuj�c� dobrotliwie, jak �yczliwa, czerwona twarz, tarcz� �s�o�ca" � by�o to w dodatku ciep�o nie dymi�ce i nie wymagaj�ce parania si� w�glem � po prostu luksus i szczyt techniki. Znacznie te� upro�ci�o si� gotowanie.
Ale Jacek nie poprzestawa� na tym. Dawno ju�
stwierdzili�my, �e w piwnicy poniewieraj� si� dwa stare aparaty telefoniczne. Jacek przyni�s� je i jak�� �diabelsk� sztuk�" w��czy� do przewodu dzwonka � )eg� niespodziewana znajomo�� spraw zwi�zanych z elektryczno�ci� wprawi�a nas w zdumienie. Oczywi�cie, telefon nasz by� jednostronny: mo�na ze� by�o dzwoni� na miasto, nie mo�na natomiast by�o dzwoni� z miasta do nas. Nie mieli�my numeru, pozostawali�my anonimowi, posiadali�my lini� nielegaln�, b�d�c, jak to z dum� twierdzi� Jacek, jedynymi �korsarzami telefonicznymi" na terenie okupowanej Warszawy. Po prostu telefon widmo. Jeden z dwu aparat�w znajdowa� si� w moim pokoju, tak �e mog�em nie ruszaj�c si� z ��ka rozmawia� z kolegami.
Ciep�o i dobrobyt zapanowa�y teraz w naszym mieszkaniu. Wr�ci�y d�ugie wieczory dyskusji, gdy przegrzane �elektryk�" powietrze pokoju wibrowa�o w zasnutych lekk� mgie�k� alkoholow� oczach, gdy mieszkanie nasze wydawa�o nam si� czarodziejsk� latarni� morsk� wznosz�c� si� �wietli�cie nad morzem czarnych dom�w zd�awionej, �pi�cej trwo�nym i czujnym snem Warszawy.
Sjesta nasza ulega�a nag�ym przerwom w wypadkach, rzadkich zreszt�, dzwonk�w do drzwi. Jacek na palcach p�dzi� wtedy do przedpokoju, aby w��czy� licznik, my z Doktorem chowali�my szybko �s�o�ca" i kuchenk�, do szafy. Nast�pnie Jacek wraca� do pokoju, bystrym spojrzeniem sprawdza�, czy wszystko w porz�dku, po czym ci�kim, cz�api�cym krokiem szed� znowu do przedpokoju, pyta�: kto tam, d�ugo mocowa� si� z �a�cuchem i kluczem, wreszcie przyjmowa� intruza zimnym jak l�d, odpychaj�cym spojrzeniem, kt�re stanowi�o jego specjalno��. Dozorcy i administratora domu nie wpuszcza� w og�le poza przedpok�j, innych go�ci wprowadzali�my do mojego, osobnego pokoju. Odwiedzano nas zreszt� rzadko i coraz rzadziej: p�yniemy sobie jak samotny okr�t � twierdzi� Jacek.
Tak wygl�da� szcz�liwy okres naszego mieszkania, kt�ry trwa�by na pewno do�� d�ugo, pieni�dzy bowiem wygranych przez Jacka by�o jeszcze w mo�dzierzu sporo, gdy niespodziewane wydarzenia zniweczy�y �cisz� tego domu". Zacz�o si� niby niewinnie, lecz katastrofa przysz�a szybko. Widocznie musieli�my zap�aci� za nasz� przyd�ug� samotno�� w latarni morskiej.
Pewnej nocy zbudzi� mnie ostry dzwonek do drzwi. Spojrza�em na zegarek: by�a pierwsza � cztery godziny po �godzinie policyjnej". Wzi��em do r�ki s�uchawk�, aby zatelefonowa� do pokoju Jacka, lecz od�o�y�em j� w stanie dziwnego parali�u psychicznego. Dzwonek zad�wi�cza� znowu, jeszcze ostrzej. Nie mog�o by� �adnych w�tpliwo�ci: to Niemcy.
W korytarzu da�y si� s�ysze� cz�api�ce kroki Jacka. Le�a�em wci�� na wznak, nie mog�c si� zdecydowa� nawet na zgaszenie i schowanie pod ��ko jarz�cego si� w ciemno�ci elektrycznego grzejnika.
� Kto tam? � spyta� ch�odno Jacek.
� Aufmachen! � odpowiedzia� zza drzwi d�wi�czny i energiczny g�os kobiecy.
Drzwi si� otworzy�y, s�ycha� by�o jakie� szepty, g�os m�ski i kobiecy, tupanie, jakby przenoszono co� ci�kiego, wreszcie drzwi wej�ciowe zosta�y zatrza�ni�te i za�o�one �a�cuchem, kroki skierowa�y si� w stron� pokoj�w Jacka i Doktora � i tu r�wnie� drzwi si� zamkn�y. Przedpok�j by� teraz pusty, zapanowa�a cisza. Nic nie rozumia�em.
Po chwili d�wi�kn�� telefon.
� �pisz? � pyta� Jacek. � Przyjd� do nas, przyjecha�a siostra Doktora.
Siostra Doktora by�a przystojn� blondynk�, takie �dziewcz� z polskiego dwora", ale bardzo energiczne. Przyjecha�a gdzie� z Pomorza, z �Rzeszy", i przysz�a z dworca z posiadaj�cym przepustk� tragarzem. Sprawa �aufmachen" wyja�ni�a si� prosto. Doktor odwiedzi� kiedy�
siostr� na Pomorzu, kiedy to Polacy siedzieli tam na walizkach, oczekuj�c ka�dej chwili natychmiastowego wysiedlenia. Przyjecha� wieczorem i dla �artu krzykn�� przez okno �aufmachen", siej�c gwa�towny pop�och w�r�d domownik�w. Siostra postanowi�a mu si� zrewan�owa� � niechc�cy tylko trafi�a na Jacka, z czego �mia�a si� teraz serdecznie. Ja te� si� �mia�em � cho� mo�e nie tak szczerze jak ona.
By�a to �adna i inteligentna dziewczyna, ale niezupe�nie mi si� podoba�a. Na pierwszy rzut oka oceni�em j� w�a�ciwie: �arliwa, egzaltowana patriotka, taka co to z oburzeniem wyrzuca innym, �e nic nie robi� dla ojczyzny. Patrzy�a na nasze mieszkanie i na nas rozmam�anych z nieukrywan� pogard�, oczy jej m�wi�y: znamy to, znamy. Jacek by� uprzejmy, lecz czujny, wewn�trznie mia� si� na baczno�ci, Doktorowi za� by�o troch� g�upio: pierwszy raz kobieta z zewn�trz przy�apa�a nas wszystkich i by�a to w dodatku jego siostra.
Hanka roztasowa�a si� u nas na par� dni, za zgod� Jacka � zreszt�, prawd� m�wi�c, o zgod� t� wcale nie pyta�a, prosi� o ni� za to, pod nieobecno�� siostry, zak�opotany Doktor, t�umacz�c, �e Hanka przyjecha�a tu za�atwi� sprawy rodzinne. M�wi�c to Doktor zdecydowanie nie patrzy� nam w oczy.
Jacek przewa�nie zamyka� si� teraz u siebie w pokoju, ja r�wnie� przesiadywa�em u siebie, po drugiej stronie korytarza. Doktora oddali�my na pastw� Hanki, kt�ra trzyma�a go kr�tko.
� Jak ty �yjesz, fuj, nie wstydzisz si�, w takich czasach? � mawia�a do�, patrz�c przy tym na mnie, a wzrok jej m�wi�, �e ja te� powinienem si� wstydzi�. W mieszkaniu zrobi�o si� nieprzytulnie, skomplikowanie, trudno, w dodatku zacz�a nas teraz bojkotowa�, oburzona najwidoczniej wtargni�ciem intruzki, J�zia.
By�o wi�c �le, lecz mia�o by� jeszcze gorzej. Sprawy
� 26 �
rodzinne Hanki nabiera�y teraz w�a�ciwego oblicza � nie ma co m�wi�, rodzin� mia�a liczn�. Wychodzi�a na ca�e dni, a tymczasem co chwil� zg�aszali si� do niej go�cie, nierzadko w d�ugich butach i z w�sikiem. Pytali nie wiedzie� czemu o �Gra�yn�" (Doktor nie omieszka� wyja�ni� nam, �e to jej drugie imi�) i zostawiali jakie� �wistki z cyframi lub zdaniami bez sensu, w rodzaju: �Zanie� jab�ka do ogrodnika" lub �Doktor oczekuje na pi�� �winek" czy te� �Krawiec przygotowa� now� dyni�". Raz kto� przyni�s� i zostawi� dla niej ci�k� waliz�, kt�ra bardzo metalicznie chrz�ci�a, a wa�y�a jak w�r kamieni. Wszystko to zaczyna�o stawa� si� zgo�a niedwuznaczne.
Jacek pos�pnia� z ka�dym dniem, nic jednak nie m�wi�, szanuj�c �wi�te prawo go�cinno�ci. Miarka przebra�a si� jednak, gdy Hanka przyprowadzi�a na noc jakiego� m�odzie�ca, kt�ry spa� na kocu w przedpokoju: przyprowadzi�a go przed sam� godzin� policyjn�, nie by�o wi�c sposobu go wyprosi�. Jacek postanowi� wtedy rozm�wi� si� z ni� stanowczo. Z napi�ciem czekali�my na t� rozmow�. Mia�a si� odby� wieczorem nast�pnego dnia, gdy� Hanka wraz z naszym nocnym go�ciem wysz�a z domu bardzo wcze�nie. Oczekiwali�my jej pos�pnie, tymczasem wr�ci�a zaraz po obiedzie, w towarzystwie dw�ch pan�w. Jednego przedstawi�a nam jako �S�pa", drugi przezwa� si� �Borzobohatym". Pami�tam wszystko dok�adnie: by� wczesny zmierzch zimowy, Hanka sama, nie uprzedzona, zaproponowa�a nam rozmow�. Wa�ne decyzje wisia�y w powietrzu.
Pami�tam ich, jakby to si� dzia�o wczoraj. S�p by� blady, ko�cisty, ubrany w granatowy garnitur � wygl�da� na zimnego, nieugi�tego urz�dnika biurokrat�. Za to Borzobohaty mia� wygl�d arcytypowy: twarz szlachetna, dumne czo�o, czarny w�sik, d�ugie buty. Szefem by� na szcz�cie S�p.
Zagai�a rozmow� Hanka. Powa�nie o�wiadczy�a, �e
27
w imieniu organizacji wzywa nas do u�yczenia im mieszkania na cele konspiracyjne. Uwa�a to za nasz obowi�zek patriotyczny, zwa�ywszy, �e od pocz�tku wojny nic nie zrobili�my dla Polski. B�dziemy zreszt� mogli pozosta� w mieszkaniu, a nawet b�dzie nam dana mo�liwo�� rehabilitacji i wzi�cia udzia�u w pracy podziemnej.
Jacek odpowiedzia� zwi�le, �e jako w�a�ciciel mieszkania odrzuca t� propozycj�. Borzobohaty zaczerwieni� si� raptownie i chcia�, zdaje si�, powiedzie� co� bardzo ostrego, ale S�p powstrzyma� go gestem i sam podj�� kierownictwo rozmowy. Wywi�za� si� kr�tki dialog, kt�ry przytaczam tak, jak zapami�ta�em:
S�p: Dlaczego pan odmawia?
Jacek: M�g�bym na to nie odpowiada�, ale odpowiem. Odmawiam, bo nie podoba mi si� to, co robicie.
S�p: Tego, co robimy, potrzebuje krwawi�ca Polska.
Jacek: Aby krwawi� jeszcze bardziej? �miem w�tpi�.
S�p: Pan jest cyniczny!
Jacek: Nie, po prostu m�wi� prawd�.
S�p: Wi�c obowi�zek Polaka nie ka�e panu walczy�?
Jacek: Nie.
S�p: Wi�c mamy pogodzi� si� z Niemcami?
Jacek: Niemcy s� zwariowane bestie, dlatego zatrz�li �wiatem. Nikomu innemu by si� tego nie chcia�o robi�. Nie widz� powodu, aby Polacy r�wnie� mieli si� zmienia� w zwariowane bestie � to jest poni�ej godno�ci. A przy tym ta walka jest �mieszna: my Niemc�w nie pobijemy. To si� sko�czy �le � jeszcze raz �wiat si� z nas b�dzie �mia� � i s�usznie.
S�p: A wi�c nale�y siedzie� z za�o�onymi r�koma i czeka�, a� nas wymorduj�?
Jacek: Co pan zrobi, nie wiem. Ja wiem, co ja mam robi�, a do tego potrzebne mi jest moje w�asne mieszkanie.
S�p: To pa�skie ostatnie s�owo?
Jacek: Tak. ;
� 28 �
Dialog by� zimny i pe�en napi�cia. Hanka i Borzobohaty okazywali oznaki wielkiego wzburzenia, lecz S�p powstrzymywa� ich uspokajaj�cym ruchem r�ki. By� to rzeczywi�cie opanowany facet. Po Jackowym �tak" wsta�, twarz mia� nieprzeniknion� i jeszcze bardziej surow�. Borzobohaty maca� si� po kieszeniach � zaraz wyjmie rewolwer � pomy�la�em. Jackowi oczy p�on�y jak w�gle.
� W imi� Polski Podziemnej � zacz�� S�p. Wyrok �mierci, przelecia�o mi przez g�ow�. � W imi� Polski Podziemnej stwierdzam, �e panowie odm�wili spe�nienia obowi�zku obywatelskiego. Ta rzecz b�dzie kiedy� mia�a konsekwencje. Rzeczpospolita potrafi nie tylko nagrodzi� swych obro�c�w, lecz r�wnie� � ukara� winowajc�w.
Na tym si� sko�czy�o, S�p wyszed� z lekkim uk�onem, Borzobohaty za nim, wpychaj�c co� z powrotem do kieszeni. Na ko�cu wysz�a Hanka, czerwona jak upi�r. Po godzinie zreszt� wr�ci�a, aby nam zrobi� w�ciek�� scen�, zako�czon� p�aczem. Chcia�a nawet spoliczkowa� Doktora, ale on z�apa� j� wielkimi �apami jak w kleszcze i unieruchomi�. Jacek by� blady i ozi�b�y. Nast�pnego dnia rano Hanka zabra�a swe rzeczy i wyjecha�a.
Mieszkanie zacz�o odzyskiwa� normalny sw�j styl � jak dobra wr�ka powr�ci�a do nas J�zia, usi�uj�c okaza� nam �yczliwo�� i opiek�, widocznie z rado�ci, �e Hanka si� wynios�a. J�zia udawa�a nawet, �e zamiata pod�og�, co ze wzruszeniem pokaza� nam Jacek � oczywi�cie by�a to tylko manifestacja, bo zamie�� t� pod�og� m�g�by chyba czarodziej lub Herkules oczyszczaj�cy Augiaszow� stajni� � trzeba by na to co najmniej stalowych pazur�w.
Doktor by� troch� zmieszany wszystkim, co si� sta�o, ale w gruncie rzeczy zadowolony, �e nie sta�o si� inaczej. Jacek my�la� o czym� g��boko i ma�o si� do nas odzywa�, ale r�wnie� nie by� niekontent. Wszystko wr�ci�oby do normy, gdyby nie cz�ste dzwonki: to m�odzi ludzie pytali wci�� o Gra�yn� lub przynosili listy w rodzaju �Stolarz
29
prosi o dziesi�� �liwek". Jeden z nich zrobi� nam awantur�, bo nie chcieli�my przyj�� ode� ci�kiej walizki. Jacek zatrzasn�� mu drzwi przed nosem.
Trzeciej nocy o dwunastej kto� ostro zatarga� dzwonkiem. Nie spa�em jeszcze i w�ciek�y poszed�em otworzy�, nie pytaj�c nawet: kto tam. -Za drzwiami sta�a grupa m�czyzn, trzymaj�c r�ce w kieszeniach; patrzyli na mnie bez s�owa.
� Czy jest pani Hanka? � zapyta� wreszcie jeden z nich, szczup�y, chorobliwie blady, z rudawym w�sikiem a la Hitler, w tyrolskim kapelusiku z miote�k�.
� Nie ma � powiedzia�em.
� Zaraz zobaczymy � rzek� i weszli, odsuwaj�c mnie na bok. W drzwiach ukaza�a si� twarz Doktora.
� Gdzie przebywa pa�ska siostra? � zapyta� grzecznie Tyrolczyk.
� Nie wiem � wybe�kota� Doktor.
Tyrolczyk da� znak jednemu z grubas�w, kt�ry wymierzy� Doktorowi g�o�ny policzek, a nast�pnie kopn�� go kolanem w brzuch. Doktor zgi�� si� i zacharcza�. Niemiec wzi�� go za ko�nierz i wci�gn�� do pokoju, dok�d weszli wszyscy � ja na ko�cu.
Wymok�y Tyrolczyk z w�sikiem by� jedynym w tym mieszkaniu cz�owiekiem m�wi�cym. Milcza� Jacek, blady, lecz zawsze ozi�ble wynios�y, milcza� przygarbiony Doktor z czerwonymi plamami na twarzy, rzeczowo milcza�a J�zia w d�ugiej nocnej szacie � czym� po�rednim mi�dzy szlafrokiem a �mierteln� koszul�, milcza�em i ja, bo doprawdy nie by�o tu co m�wi�. Milcza�a grupa gruboko�cistych Niemc�w, nie zdejmuj�cych czapek i nie wyjmuj�cych r�k z kieszeni: czynno�ci potrzebne przy rewizji wykonywali na og� wy��cznie nogami.
M�wi� tylko blady z w�sikiem, m�wi� zreszt� niewiele i pyta� wi�cej nie zadawa�: widocznie wiedzieli dobrze, �e Hanki tu nie ma. Bicia wi�cej te� nie by�o � to pierwsze
30
uderzenie pos�u�y� mia�o zdaje si� tylko jako bilet wizytowy. Metodycznie za to zn�cali si� nad naszym biednym mieszkaniem: Tyrolczyk rozpoczyna� dzie�o r�kami, a inni ko�czyli je nogami. Zrzucono na pod�og�, pokopano i podeptano wszystkie ksi��ki i nuty, powywalano zawarto�� szaf i szuflad, rozkopano ��ka. Czasem wymok�y schyla� si� po jaki� papier, chwil� go czyta� i rzuca�, czasem m�wi� co� po polsku z uprzejm� ironi�. Kuchni� przetasowali jak tali� kart, t�uk�c przy okazji reszt� naszych talerzy, pieni�dze z mo�dzierza blady wyrzuci� na ziemi� i kopn�� nog� � ale zostawi�. Kopni�ciem bucior�w przerwali r�wnie� rur� od piecyka, mocno ju� zreszt� a�urow�. Przez chwil� namy�lali si� nad za�o�onymi sztab� drzwiami pokoju Golema, ale w ko�cu dali im spok�j i wr�cili do roboty efektowniejszej. Po dw�ch godzinach metodycznej pracy mieszkanie wygl�da�o, jakby przelecia� przez nie tajfun.
� No tak � powiedzia� wreszcie blady. � Wystarczy. � Wskaza� na Doktora i Jacka: wyprowadzono ich tak szybko, �e nie zd��yli�my nawet zamieni� spojrzenia. Wszyscy wyszli, ze mn� pozosta� tylko wymok�y Tyrolczyk � przyjrza�em si� z bliska jego zielonej, pryszczatej cerze � na pewno nie by� zdrowy. Wsadzi� r�ce w kieszenie i przygl�da� mi si� z u�miechem. Sta�em przed nimi, a w g�owie mia�em tylko jedn� my�l: za chwil� mnie wezm�.
� No tak � powiedzia� zn�w Niemiec. � Do widzenia.
Dotkn�� d�oni� swego tyrolskiego kapelusika i powt�rzy� jeszcze raz: do widzenia, widersehen. Odwr�ci� si� i odszed� powoli, ogl�daj�c si� na mnie z filutern� mink�. Cicho zamkn�� za sob� drzwi od przedpokoju, potem hukn�y drzwi od schod�w. Poszed�. Sta�em bez ruchu � min� mia�em na pewno niezbyt m�dr�. Ockn��em si� dopiero, gdy do pokoju wsun�a si� ubrana ju� J�zia. Stali�my teraz bez ruchu oboje na ruinach naszego mieszkania. � � . ;
; � 31 �
Reszt� nocy przesiedzia�em z J�zia w kuchni. By�a bardzo pogodna i rzeczowa � J�zia, rzecz prosta, nie kuchnia � jakby si� tego wszystkiego od dawna spodziewa�a. Wypili�my razem reszt� spirytusu, cz�stuj�c r�wnie� przera�onego str�a, kt�ry zjawi� si� nad ranem, dowiedzie� si�, co w�a�ciwie zasz�o. Patrzy� na mnie z trwog� i szacunkiem, jako na wielkiego konspiratora � takiej opinii nabyli�my odt�d w ca�ej kamienicy, kt�ra w ten spos�b rozszyfrowa�a sobie nareszcie nasze �dziwne mieszkanie".
Rano, nie pr�buj�c sprz�ta� i porz�dkowa� tego, co dalej nazywa� wypada�o mieszkaniem, wyszed�em na ulic�. Na rogu sta� gruby m�czyzna w cyklist�wce, z r�kami w kieszeniach; na m�j widok odwr�ci� si� i z zainteresowaniem j�� ogl�da� zas�oni�t� jeszcze wystaw�. Przechodz�c spojrza�em na� k�tem oka: by� to jeden z naszych wczorajszych go�ci. Poczu�em uk�ucie w sercu i sucho�� w gardle, zrozumia�em wszystko: mieszkanie by�o pod obserwacj�, mnie pozostawili ,,na wabia".
Na tym mo�na by sko�czy� w�a�ciw� histori� naszego mieszkania � nigdy ju� bowiem do niego nie wr�ci�em i nigdy go ju� nie mia�em widzie�. Uciek�em przed siebie, ogl�daj�c si� ukradkiem, czy mnie kto nie goni: nie mia�em przecie� najmniejszej ochoty podzieli� losu Jacka i Doktora.
Zdarzy�o mi si� potem mn�stwo jeszcze przyg�d i k�opot�w, lecz to oczywi�cie ju� do niniejszej historii nie nale�y. W wiele miesi�cy po tych wypadkach spotka�em administratora domu; opowiedzia� mi o dalszych losach naszego mieszkania.
Po mojej ucieczce d�ugo sta�o ono puste, bo nawet J�zia przenios�a si� do s�siad�w. Nie zg�asza� si� ju� do niego nikt, nie przychodzili te� Niemcy. Wreszcie po paru tygodniach administrator zawiadomi� ciotk� Jacka. Przyjecha�a ze wsi energiczna i rozmowna, twierdz�c, �e ju�
dawno mia�a zamiar osi��� w Warszawie, lecz nie chcia�a przeszkadza� �naszym biednym bohaterom".
Z pocz�tku ciotka za�ama�a r�ce na widok stanu, w jakim znajdowa�o si� mieszkanie, szybko jednak zakasa�a r�kawy i zabra�a si� do pracy. Wynaj�a armi� murarzy, kt�rzy rozpocz�li dzie�o od otwarcia zamkni�tego na ,,antab�" pokoju Golema. W pokoju tym przera�onym oczom wszystkich objawi�o si� wielkie sze�ciolampowe radio z �magicznym okiem", stoj�ce na �rodku sto�u � aparat pozostawiono tam w 39 roku i zapomniano o nim. Mieszkali�my wi�c ca�y czas na wulkanie, wed�ug okupacyjnego prawodawstwa bowiem posiadanie radioaparatu bywa�o bezapelacyjnie mit dem Tode bestraft.
To w�a�nie sta�o si� z ciotk� Jacka. Kto� donie�� musia�
o ca�ej sprawie Niemcom, ci zjawili si�, zabrali radio, a babin� wys�ali do O�wi�cimia, gdzie wkr�tce zmar�a.
W skonfiskowanym mieszkaniu osiedli teraz jacy� volksdeutsche.
Jacek i Doktor zostali rozstrzelani na Pawiaku. S�pa
i Borzobohatego nie spotka�em ju� nigdy i nie dowiedzia�em si� ani kim byli, ani jak si� nazywali. Mo�e zgin�li w Powstaniu � ja zreszt� te� bra�em udzia� w Powstaniu, zosta�em ranny, potem dosta�em si� do niewoli. Po powrocie z Niemiec dowiedzia�em si�, �e kto� widzia� Hank�. Podobno mieszka na Pomorzu i objawi�a ch�� zobaczenia mnie. Nie mam na to ochoty: nie zapomn� jej nigdy Jacka i Doktora.
Kiedy� poszed�em obejrze� miejsce, gdzie znajdowa�o si� nasze mieszkanie. Zachodz�ce s�o�ce czerwono o�wieca�o t� dzielnic� ruin. Z ca�ego domu pozosta�a tylko brama � brama donik�d. Posta�em w niej chwil�, my�l�c o mieszkaniu. Cz�sto mi si� ono �ni jako o�wietlona latarnia morska, gdzie Jacek i Doktor siedz� przy �arz�cym si� piecyku, na kt�rym sma�y si� cebula. Za oknem wicher, plucha, mr�z, grad � a tu ciep�o, dobrotliwie, ksi��ki, nuty.
33
Doprawdy wydaje mi si� czasem, �e to by�o najcieplejsze mieszkanie mojego �ycia. Chcia�bym do� kiedy� powr�ci� i pomieszka� w nim znowu z Jackiem i Doktorem. Jestem zreszt� jedynym cz�owiekiem, kt�ry zachowa� w pami�ci nasze mieszkanie, bo J�zia umar�a ze staro�ci w dwa lata po wojnie. C� wi�c w�a�ciwie pozosta�o z mieszkania? � garstka moich my�li. A przecie� czasem wydaje mi si� ono tak realne i �ywe, �e tylko na nowo w nim zamieszka�. Ale gdzie go szuka�?
Biblioteka
Profesor by� ju� bardzo stary, chory na serce i zm�czony � zm�czenie takie to rzecz najprzykrzejsza, zw�aszcza wtedy, gdy �wiat si� wali. Nie m�g� od�a�owa�, �e to w�a�nie na �w decyduj�cy okres przypad�a jego skrajna depresja, �e ca�ymi dniami ws�uchuje si� w swoje wn�trze i wiele z tego, co si� dzieje naoko�o, umyka jego uwadze. Czu� si� tak, jakby wewn�trz siebie mia� piasek, przesypuj�cy si� w nim z niedos�yszalnym dla nikogo chrz�stem. Serca za� nie mia� zupe�nie � zamiast niego puste, wydr��one miejsce. Cz�sto maca� si� z lewej strony, pr�buj�c wymiarkowa�, co si� tam w�a�ciwie dzieje, ale jako� nic nie czu� � tylko ta dziwaczna, niepokoj�ca pustka. O skomunikowaniu si� z doktorem Kazimierzem nie by�o co my�le�; poza tym nie mia� w og�le nic do roboty, tylko czeka�. Czeka� i widzie�, jak si�y z niego odp�ywaj�, tak �e mo�e si� sta� zupe�nie bezw�adny wtedy w�a�nie, gdy najbardziej tych si� b�dzie potrzebowa�, gdy trzeba b�dzie broni� mieszkania i � biblioteki.
Ca�e dni siedzia� w fotelu przy oknie, cho� Emilcia przestrzega�a go: strzelali z dach�w, do kuchni od strony Kr�lewskiej wpad� pocisk i utkwi� w �cianie � szcz�cie, �e akurat nikogo tam nie by�o. Ale profesor �le si� czu� w g��bi pokoju, tu by�o wi�cej powietrza, wida� by�o trawnik dziedzi�ca i niebo. Mieszkali w starym, zabytkowym pa�acyku na Krakowskim Przedmie�ciu naprzeciwko uniwersytetu. Profesor bardzo si� zawsze cieszy� z tego mieszkania przy najpi�kniejszej ulicy Warszawy � dzisiaj
37
przeklina� je. Ta dzielnica by�a najwyra�niej w r�kach Niemc�w � gdzie indziej miasto ju� pewnie oswobodzone, a tu jeszcze ci�gl