14298

Szczegóły
Tytuł 14298
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14298 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14298 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14298 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Zawartosc tego pliku � Spis tre�ci O autorze W�adys�aw Szlengel Wiersze sprzed czasu getta: Samolot Wiosna na ulicy Pawiej Warszawa III Nihil Novi Kol Nidre Sza�asy Wiersz na temat nie�ydowski P�yn� okr�ty Szukam cz�owieka Sklepiki Niemowl� 1939 Przera�one pokolenie Tob� tu�aczy Prima Aprilis Cisza. Akwarela letnia. Ma��e�stwo Dyktatora. Wiersze z okresu getta: Obrachunek z bogiem Kartka z dziennika akcji Ma�a stacja Treblinki Dwie �mierci Ju� czas Kontratak Okno na tamt� stron� Telefon Pomnik Dzwonki Rzeczy Za pi�� dwunasta Legendy wigilijne: 1.Jezus w zak�adach Kruppa 2.Cud w okopach Dwaj panowie na �niegu Paszporty List (Piosenka) Alarm Klucz u str�a Okolice Warszawy Co czyta�em umar�ym Nie tylko to czyta�em umar�ym Notatka dla pedantow Do polskiego czytelnika Nowe �wi�ta Ostatnia legenda o Golemie Cylinder Wiersz o dziesi�ciu kieliszkach Cyrk Zahlen Bitte W ten dzie� Pi�kna niedziela Romans wsp�czesny Erotyk anno domini 1943 Dajcie mi spok�j Bardzo przepraszam R�sum�, Czyli Krakowiaki makabryczne Pami�taj� o mnie Fraszki: 1. Szczotki mi�dzy sob� 2. Czekoladowe �ycie Trzy listy o w�sach i br�dce:� 1. Do Charlie Chaplina 2. Do obwodowego Szmerlinga 3. Do mecenasa Wacusia Po�egnanie z czapk� Halina Birenbaum: HISTORIA ODNALEZIONEGO WIERSZA Halina Birenbaum S�OWO, KT�RE NIE GINIE NIGDY Halina Birenbaum WIERSZE SPRZED I Z CZASU POTOPU ��W�adys�aw Szlengel urodzi� si� w roku 1914 na Woli w Warszawie w rodzinie �ydowskiego artysty malarza. Wykszta�cony w warszawskiej Szkole Kupieckiej, od roku 1937 publikowa� w warszawskich pismach wiersze oraz pisa� teksty do kabaret�w. W 1939 roku bra� udzia� w obronie Warszawy. W 1940 roku znalaz� si� w Ghetcie Warszawskim, gdzie wyst�powa� w literackim lokalu "Sztuka" na Lesznie, do kt�rego program�w "�ywy dziennik" pisa� teksty - niby rozrywkowe. �����Wielka niemiecka akcja likwidacyjna Ghetta w lipcu i sierpniu 1942 omin�a go, ale poch�on�a wielu jego przyjaci� - poet�w i pisarzy tworz�cych w jezyku jidisz. Szlengel by� jednym z nielicznych �yd�w, poet�w polskoj�zycznych, kt�rzy �yli i tworzyli w Ghetcie Warszawskim, w�r�d swoich, do ko�ca. W lipcu 1942 roku zacz�� pisa� poezje - dokumenty, utrwalaj�ce tragiczn� zag�ad� �yd�w Ghetta, ocalaj�c tak cz�stk� pami�ci o zg�adzonych, umieraj�cych i ci�gle jeszcze, na kr�tko �ywych. To uczyni�o z niego najwi�kszego i najtragiczniejszego �ydowskiego poet� Zag�ady pisz�cego po polsku. Utrwali� najokrutniejsze, ostateczne do�wiadczenie - �ycie i umieranie Ghetta. �����Od sierpnia 1942 powsta�y, obok innych, jego wstrz�saj�ce wiersze "Rzeczy," "Pomnik," "Ostatnia legenda o Golemie," "Dwie �mierci," "Ju� czas," "Ma�a stacja Treblinki" i "Kartka z dziennika akcji" (ten ostatni o zag�adzie sieroci�ca dr Janusza Korczaka). �����W�adyslaw Szlengel nazwa� siebie "kronikarzem ton�cych." W lutym 1943 napisa� we wst�pie przygotowanym do nigdy nie ogl�danego swojego tomu "Co czyta�em umar�ym" : �����"Na �cianie mojej �odzi pisz� wiersze-dokumenty, towarzyszom mego grobowca czyta�em elaboraty poety, poety anno domini 1943, szukaj�cego natchnienia w ponurej kronice swoich dni. �����Te wiersze mia�em kiedy� czyta� ludziom, kt�rzy wierzyli w przetrwanie, mia�em razem z nimi przegl�da� ten tomik jako pami�tnik szcz�liwie przebytego koszmarnego okresu, wspomnienia z dna piek�a - towarzysze mojej w�dr�wki odeszli, a wiersze sta�y si� w przeci�gu jednej godziny wierszami, kt�re czyta�em umar�ym. �����Czas najwy�szy uporz�dkowa� papiery." �����18-19 stycznia 1943 roku nast�pi�a w Getcie Warszawskim, niemiecka tzw. "druga (ma�a) akcja likwidacyjna." Tym razem spotka�a si� z czynnym, zbrojnym oporem bojownik�w z �ydowskiej Organizacji Bojowej. Padli ranni i zabici �andarmi niemieccy. Jak okresli� to Icchak Cukierman ("Antek"), jeden z dow�dc�w �OB, "�ydzi zobaczyli krew na ulicach Warszawy, a nie dopiero w Treblince." Pok�osiem tej zbrojnej akcji �yd�w by� wiersz Szlengla Kontratak, ktory, ju� tylko na kr�tko, sta� si� w Ghetcie "hymnem czynnego oporu." Wyprzedzaj�c o trzy miesi�ce Powstanie w Ghetcie Warszawskim, jest modlitwa z tego wiersza jakby wsp�czesnym tragedii potwierdzeniem p�niejszej opinii Marka Edelmana, �e Powstanie w Ghetcie by�o "wybraniem lepszej �mierci" przez �yd�w walcz�cych bez nadziei. �����Rzeczywi�cie, czas by� dla poety Zag�ady najwy�szy porz�dkowa� papiery. W�adys�aw Szlengel zgin�� w kwietniu 1943 w Powstaniu w Ghetcie Warszawskim w bunkrze Szymona Kaca na �wi�tojerskiej 36. �����Wiersze Szlengla, aczkolwiek nie wszystkie, ocala�y w rozmaity sposob, na lu�nych kartkach. Wiersz Kontratak, na przyk�ad, znalaz� przypadkowo po latach Ryszard Baranowski w J�zefowie pod Warszaw�, r�bi�c podw�jny blat po�ydowskiego sto�u. (Andrzej Kobos i Iwona Opoczy�ska) W�adys�aw Szlengel, � 1930. (Dedykacja datowana: � "1930, wrzesie� 11") W�ADYS�AW � SZLENGEL Samolot na Niskiej sto w suterynie gdzie nigdy s�o�ce nie wstaje mieszka reb Za�man kt�ry nigdy nie je�dzi� tramwajem... radia nigdy nie s�ysza� nie ma poj�cia o kinie ca�ymi latami si� modli� reb Za�man w swej suterynie... i nagle � ku �ony rozpaczy � (czy� nie ma innych k�opot�w) reb Za�man si� sta� entuzjast� p�yn�cych gdzie� w dal samolot�w nocami podchodzi do okna gdy warkot daleki go zbudzi i u�miech si� zjawia na ustach nie zrozumia�y dla ludzi... a Za�man w sobot� w b�nicy s�ysza� jak czyta� kto� o tym �e z Polski do Palestyny mo�na ju� dzi�... samolotem! �e nawet gazety z Warszawy "tam" wysy�aj� i wszystko... w kilka godzin do Erec...?! wi�c ziemia �wi�ta tak blisko?! reb Za�man marzy po nocach o Erec � Bo�ej Winnicy o ptaku � co go zawiezie przez dob� � z Niskiej ulicy... wi�c niby dzi� � suteryna dysz�cy zaduch i para a jutro mo�na si� zbudzi� pod s�o�cem jak wielka pomara�cz... jak dawniej jest Erec daleko dla takich jak Za�man n�dzarzy lecz dobrze �e jest ten samolot bo mo�na chocia� pomarzy�... pi�kn� reb Za�man melodi� s�yszy w dalekim warkocie reb Za�man nie je�dzi� tramwajem a marzy... o samolocie... Nasz Przegl�d, 6. 04. 1937 Wiosna na ulicy Pawiej na rogu Smoczej i Pawiej stoi Chawa w�r�d dw�ch n�dznych koszy i sprzedaje gor�ce par�wki para � za jedne pi�� groszy! prosz� � kto m�wi Chawie z ulicy Pawiej �e jest ju� wiosna?!! tam gdzie mieszka �yje i handluje Chawa nie rosn� kwiaty ani nawet trawa... nie ma spaceruj�cych wiosennych t�um�w nikt nie sprzedaje fio�k�w pierwszych nikt sobie nie sprawia wiosennych kostium�w i nikt nie czyta wiosennych wierszy... s�o�ce na Pawiej tylko li�e s�abe tanie � jakby sprzedane z w�zka wiatr wiosenny harcuje ospalej i wy�ej i tylko na facjacie wietrzone bety muska czy to nie jest rzecz nader ciekawa sk�d wie Chawa �e jest ju� wiosna?!... kiedy Chawa po raz pierwszy nie sprzeda ani pary gor�cych par�wek u�miecha si� do stoj�cych z obwarzankami �yd�wek... par�wki odnosi do domu (a u�miech twarzy si� trzyma) dzieci nie b�dzie kolacji... dzi�ki Bogu sko�czy�a si� zima... Nasz Przegl�d, 18. 04. 1937 W�adys�aw Szlengel przed kinem z reklam� filmu: "Dzi� Hrabia Monte Christo", Warszawa, p�ne lata 1920. (W�adys�aw Szlengel i jego ojciec wyklejali reklamy film�w przed warszawskimi kinami.) Warszawa III (na marginesie felietonu Pierrota "Warszawa II") hallo! radio s�uchacze!... sygna� � d�wi�k spadaj�cej �zy fala � pi�te przez dziesi�te to m�wi: Warszawa III mo�e to was zaciekawi po jazzie i �piewie banalnym Stawki Smocza i Niska nadaj� program lokalny na Pawiej pi�� wyrzucaj� graty w�r�d strasznego ha�asu eksmisja rodziny tragarza to nasz smutny sygna� czasu kolejka po �ebracze bony dla wszystkich nie wystarczy reszta musi g�odowa� (komunikat gospodarczy) dwoje dzieci po�era przez szyb� (a widok tak m�czy i dra�ni) le��ce na wystawie jab�ka (to nasz teatr wyobra�ni) sprzedaj� obwa�anki za to p�aci si� mandat karny psst! antlojf! (uciekaj) policja!... (oto koncert popularny) transmisja wielkiego pochodu nim sabath zapadnie �wi�ty spiesz� w dostojnych saganach � ambrozja biedoty � czulenty jakie� istniej� nadzieje kt�re �zy Smoczej utr�?... co te� tu mo�e si� zmieni�?! jaki jest program na jutro?! fala � uchod�ctwa �ebractwo sygna�: d�wi�k spadaj�cej �zy... kiedy "Warszawo w kwiatach" � � zrozumiesz "Warszaw� III" Nasz Przegl�d, 25. 04. 1937 Nihil Novi Id� swoj� smutn� drog� dwa tysi�ce lat a za mn� w �lad co dzie� wlecze si� jak cie� � litania bezecna i z�a � �e zatruwam w studniach wod� � �e sprowadzam z�� pogod� � �e uroki znam na trzod� � �e kradn� z �wi�ty� krzy�e z�ote � by je oplwa� zmiesza� z b�otem � by je sprzeda� drogo potem � krwawy haracz Bogu p�ac� � krwi� dziecinn� mieszam mac� � i na ka�de swoje �wi�ta � kradn� blade pachol�ta � by wy�upa� martwe oczy � i serdecznej krwi utoczy�... mijaj� lata i lata i zmienia si� obraz �wiata kultura �wiat�o post�p a dla was to wci�� takie proste: � �e mam lochy tajemnicze � �e nocami z�oto licz� � wojny robi si� na pr�dce � kiedy zechc� Syjonu M�drce Wielki Paskarz � Wielki Mag rewolucja � gdy dam znak! lec� w przepa�� kalendarze tyle zdarze� tyle zdarze� bajdy i przes�dy gin� przysz�o radio tempo kino ludzko�� si� nad wszystkim g�owi tylko ze mn�..... nihil novi: � ja � to bur�uazja wyzysk � ja �wiatowy jestem kryzys � komunista ja i bogacz � jestem chasyd � zwalczam Boga � wszystko z�o z ca�ego �wiata � w jednym sercu mym si� splata � nadal grabi� d�awi� po to � by w piwnicach chowa� z�o � �wiat zdob�dzie z�ote runo � je�li tylko mnie usun� � wiecznie ja � beczka prochu � ... na og�uszenie mot�ochu a ja?... �yj� przykre prawda? nawet wstyd lecz ja tak na z�o�� wiadomo �yd Nasz Przegl�d, 18. 07. 1937 Kol Nidre nigdy nie zna�em tre�ci ani s��w tylko melodi� b�agania gdy przymkn� oczy zobacz� zn�w jak si� z dzieci�stwa wspomnie� wy�ania w ��tym i siwym blasku �wiec chybot �a�osny ramion i br�d us�ysz� lament serdeczny i �kania i wielkie �ebranie o lito�� cud... i bicie w piersi �amanie r�k � i dostoje�stwo starych ksi�g i l�k o wyroki nieznane i ciemne tej nocy z serca ju� nie wydr� tej nocy gro�nej i tajemnej � i smutnej modlitwy Kol Nidre --- ju� wiem �e dzi� gdy jest mi �le i jutro gdy losy b�d� �askawsze b�d� wraca� my�l� do tej nocy i zawsze sercem w niej b�d� chod�cie ze mn� --- �ydzi � zal�knieni strwo�eni bici i szczuci z wszystkiego wyzuci � poniewierani � oplwani � wy kt�rym rozbija si� stragany wiar� i czerepy wy kt�rym zamyka si� usta drogi i sklepy wy kt�rych miesza si� z b�otem wy kt�rzy wiecie ju� o tym czym jest l�k przed cz�owiekiem i wy � chc�cy zapomnie� �e wczoraj czy przed wiekiem byli�cie Zydami uciekaj�cy w g�szcz wielkich spraw w las wielkich ludzi w k�amstwo wielkich s��w chowaj�cy g�owy za plecami obcych nie waszych idei... wy � wyzwoleni � z ta�es�w z szabat�w z cha�at�w chod�cie! w t� jedn� wielk� noc do wspomnie� mglistych bliskich rzewnych sercem i jedna �z� wr��cie do ciemnych izb modlitewnych z dawnych dni dzieci�stwa gdzie siwych p�acz�cych �wiec �wiat�o p�onie gdzie za�amuj� matki d�onie gdzie pod dotkni�ciem dr��cych r�k szeleszcz� karty ��tych ksi�g... gdy krzywda na sercach le�y g�azem w tej jednej dziwnej godzinie sercami cho� b�d�my razem przy smutnej modlitwie Kol Nidre Nasz Przegl�d, 14. 09. 1937 Sza�asy (Sukot) Dzi� mamy dom nad domem mocny dach i mury ze stali i betonu a sukot prosz� pana to po tamtych dniach kiedy nie mieli�my domu byli�my na pustyni by� skwar a noc� zimno i wiatr straszne to panie pewno by�y czasy je�li przetrwa�y tyle lat obrz�dy sukot � sza�asy czy dzi� mamy dom? napewno w�asny dom? co spok�j by dawa� snom i �ycie spokojnym uczyni�? czy ju� wr�ci�em z wygnania z tu�aczki z dzikiej pustyni? m�j dom? czy si� obawia� ju� nie trzeba �e przez nietrwa�y li�ciasty dach nie spadnie grom z niepewnego nieba? ja przecie� jeszcze si� b��kam w pustyni cudzych wielkich miast w zamieci z�ych zamiar�w z�ych s��w i szkalowa�... miotany tyloma wichrami zawieszony w przestrzeni i w czasie siedem dni �wi�towania w sza�asie? czy nimi rany zabli�ni�? kiedy� gdy wr�c� do mego domu b�d� wspomina� te dni na obczy�nie przez sukot � radosne �wi�to jesienne ale dzi�?... prosz� pana niepewne sza�asy to moje �ycie codzienne Nasz Przegl�d, 20. 09. 1937 Wiersz na temat nie�ydowski (Ma�y Dziennik bardzo si� na mnie gniewa za wiersze drukowane w Naszym Przegl�dzie) pewno si� panom dziwnym to wyda �e wierszyk ten wcale nie b�dzie o �ydach nie b�dzie skarg� protestem i krzykiem lecz b�dzie po prostu zwyczajnym wierszykiem bo dzi� ju� nie trzeba bo dzi� ju� nie musz� do sumie� ko�ata� i dr�czy� wam dusz� ju� pan wojewoda dzi� robi to lepiej ju� na ulicach cenniki si� lepi za szyb� rozbit� i za szcz�cia chwil� dostaje si� prawda tyle i tyle... dzi� nawet jest modne to w "Ipsie" to w "Klubie" m�wi� dobrotliwie: "�yd�w nawet lubi�" co pismo: dyskusja � tygodnik: ankieta a g�osu nie zabra� uchodzi za nietakt dzi� bardzo ch�tnie d�entelmen czy pani po Grecie Grabo po Chinach Hiszpanii przy manikurze � wytwornie cedz�c zg�oski problem rozstrzyga comprenez � �ydowski a kuchta powiada �e lipa i dra�stwo... gazeciarz rozstrzyga: mie� czy nie mie� pa�stwo... dozorca powiada nic z tego nie wy�dzie... a to na Grzybowskiej... a tamto zn�w w Saskim i czyta si� m�wi od �witu po �wit dla �yda... przez �yda... za �yda i �yd... wi�c gdy spo�ecze�stwo tak mile wspomina ja nie mam potrzeby le�� z wierszem na szaniec bo z wierszem o krzywdzie przewa�nie tak bywa tak jak z o�wiat�... kaganiec... kaganiec... gdy m�wi ulica i pan wojewoda c� jeszcze wierszem p�aczliwym dodam? wi�c wierszy nie b�dzie ju� wi�cej o �ydach nie b�dzie ju� skargi sentymentu i dreszczy chce mi si� wierszyk napisa� �e w�a�nie pada jesienny deszczyk Nasz Przegl�d, 5. 10. 1937 P�yn� okr�ty (Quasi una Fantasia) p�yn� okr�ty po bezdro�ach po oceanach i po morzach p�yn� dniami p�yn� nocami p�yn� okr�ty z uchod�cami jad� i jad� � tu i tam pukaj� do port�w i do bram a �wiat si� zamkn�� zaryglowa� wi�c p�yn� w niesko�czony rejs bo gdzie pojad� � wsz�dzie s�owa wyryte na bramach � nie ma miejsc p�yn� okr�ty p�yn� okr�ty poprzez lazury i poprzez odm�ty okr�t jest trumn� � nie okr�tem lazur jest czarnym atramentem starczy�oby tego atramentu aby napisa� miliard list�w by odpowiedzi da� nie mniej miliard list�w bez sententyment�w dwa s�owa tylko: NIE MA MIEJSC! wi�c pozostaj� na okr�tach aby si� w��czy� po odm�tach ni to korsarze � ni to piraci ani dziwacy � jacy� bogaci ani herosi � ni w��czykije ludzie bez jutra � dusze niczyje ludzie wypluci z ludzkich kniej ludzie dla kt�rych: NIE MA MIEJSC! kr�ci si� kr�ci kula �wiata w skarby i cuda tak bogata s�o�ce j� po�wieci � kwieciem si� mai tyle ma l�d�w � tyle krai nagle stan�a � czy chce mie� l�ej? prosz� wysiada� � nie ma miejsc p�yn� okr�ty... p�yn� okr�ty... p�yn� okr�ty z uchod�cami... Nasz Przegl�d, 1938 Szukam cz�owieka kiedy by�em jeszcze bardzo m�ody taki jeszcze m�ody �e s�o�ce chcia�em chwyta� bo �wiat�o wola�em od �akoci kazano mi m�dre ksi��ki czyta� o pi�knie przyrodzie i dobroci i �e to wszystko kryje serce w cz�owieku pyta�em: gdzie jest CZ�OWIEK? kazano mi czeka�... uros�em... znam mapy ksi��ki gazety depesze ze �wiata fotografie... gdzie� tu musi by� cz�owiek... niestety... ja go znale�� nie potrafi� id� ulicami wielkich miast i nie zamykam zm�czonych powiek w z�ocie s�o�ca i w srebrze gwiazd ulicami id� miast i pytam: gdzie jest CZ�OWIEK? i nie znajduj� go: ani w depeszach z but� pisanych w programach mordu i przemocy ni w oczach ludzi poniewieranych ni w krzykach nag�ych po�r�d nocy ani w pi�ciach wzniesionych do nieba ani w oczach gdy iskrz� si� ��dze ani w tych szukaj�cych chleba ani w d�oniach licz�cych pieni�dze ani w ustach k�ami�cych ani w oczach p�acz�cych ani w uk�adnych mowach dyplomat�w ani w tekstach brunatnych plakat�w ani w pluskwim peticie gazet skoml�cych o ludziach duszonych gazem ani w szperaj�cych w babki alkowach ni w tych co bij� starc�w po g�owach jest zwierz tropiony jest my�liwy szalony zdobywca k�amca g�upiec ofiara krzykacz kupiec i lis i cham i faktor i p�az i gad i marny aktor i bity i zdobyty i skopany i cia�o i mi�so i rany i beznadziejna droga daleka i nigdzie nie mog� znale�� CZ�OWIEKA! Nasz Przegl�d, 1938 Sklepiki zza lady chmurnej nie wida� nieba tylko reklam� czerwon�: maggi strz�p s�o�ca odbija si� w no�u do chleba i blasze mosi�nej od wagi... nad drzwiami jest dzwonek lecz nigdy nie dzwoni nad oknem jest zegar � lecz dawno nie chodzi... jest za kas� z kluczykiem � lecz tak�e co po niej... jest k��dka � zbyteczna c� znajdzie tu z�odziej?... wystawa jest w oknie lecz dzieci nie n�ci bo nie ma w niej reklam obrazk�w zabawek... i neon nie b�yszczy i nic si� nie kr�ci w tym ma�ym sklepiku ze Smoczej czy Stawek w tym ma�ym sklepiku s� p�ki i kosze a sklep jest milcz�cy i smutny i starczy... a cz�owiek zgarbiony wpatruje si� w grosze i liczy... i widzi �e znowu nie starczy... i dzwonek nie dzwoni � i milczy mruk zegar i p�ki s� puste i lampka migoce a �ona jest w domu... bo co� jej dolega i coraz ciemniejsze i d�u�sze s� noce w male�kim sklepiku na p�kach jest troska a chleb taki ciemny jak ci�ko�� na duszy a w k�cie �pi �a�o�� i bieda �ydowska patrzy na zegar... i czeka a� ruszy... papierki papierki � n�dzarskie kredyty... marzenia marzenia wiecznie niesytej ulicy... ulicy... �ydowskiej ulicy... kilo myd�a... kilo chleba... by uciszy� g��d... popro� w sklepiku centymetr nieba i szcz�cia jeden �ut... Nasz Przegl�d, 18. 12. 1938 Niemowl� 1939 punkt o dwunastej �� gdy chyboc�cy si� korow�d przeci�ga� miastem w huku kork�w z butelek pod serpentin deszczem gdy go si� najmniej spodziewano jeszcze na jakiej� sali przy pod�ej orkiestrze w trzasku kieliszk�w przy pijanym �piewie urodzi� si� malec: trzydzie�ci i dziewi�� nowy rok � osesek wesolutki malec kt�ry przed minut� �ycia nie zna� wcale a ju� by� pijany... ju� zna� szelest jedwabiu... i drogie szampany i w�dk� na przedmie�ciu kobiecej d�oni dotyk i ta�ca szale�stwo � jazzbandu narkotyk szcz�liwy malec... cichutko sobie �ni �e ta rado�� beztroska potrwa kilka dni �e b�dzie ma�y... przy orkiestrze siedzia� �e b�dzie szcz�liwy �e nie b�dzie wiedzia�... �e cho� m�odo�� up�ynie mu przyjemnie ale daremnie... ledwo si� urodzi� � ledwo powitano czule ju� ubrano go w koszul� czarn�... brunatn�... czerwon�... hase� go nauczono �� pierwsze abc � by�o butnym marszem z ko�ysanki � wojenny �ar szed� elementarz � gazeta i ustawa i zakazy i prawa ... a je�li w g��wce zabawa... jemu kieliszek jemu taniec a oni jego � jego na szpalty jego w wir t�umny... jego w gazet kolumny w jego w nakazy p�atnicze w stawki robotnicze w walki klasowe w walki rasowe jego w okopy w obozy na fronty... biedny malec... trzydziesty dziewi�ty... zanim po nocy wino wywietrza�o z g��w... malec trzydziesty dziewi�ty starcem by� ju� zn�w Nasz Przegl�d, 1. 01. 1939 Przera�one pokolenie (Gminy �ydowskie i instytucje filantropijne wysy�aj� ma�e dzieci uchod�c�w do Anglii, Holandii i t.d.) wszystko by�o za g�o�ne... za skomplikowane zamazane i dziwne i zasnute �zami... przyszli straszni jak w kinie tak wcze�nie nad ranem i m�wili tak g�o�no... i stukali kolbami... tatusiowi jak cowboye lufami grozili a mama mia�a za du�e i za straszne oczy... i tatu� si� jak starzec za�ama� i schyli� pi�� �cisn��... i zawy�... i spr�y� i skoczy�... potem taty nie by�o i by�a tylko cisza a mamie dr�a�y r�ce przy krajaniu chleba i pyta�a czy kroki na schodach kto� s�ysza� i pali�a �wiece i wzywa�a nieba i potem przyszli inni � lepsi ale obcy... i zabrali dzieci i by�o coraz gorzej w pokoju t�oczyli si� tacy sami ch�opcy a potem by� poci�g i okr�t i morze... i strasznie i pusto i szaro � bez tre�ci... i wszystko si� nie chce tak w g��wce pomie�ci�... z mg�y z labiryntu tylko si� wy�ania � ta droga � ta droga... i znak zapytania... czy uro�nie pokolenie przera�onych ludzi � kt�rych b�dzie po nocach ka�dy szelest budzi� stukni�cie na schodach � d�wi�k obcego g�osu wtr�c� w odm�ty pop�ochu � chaosu � ludzi co drzwi zamykaj� na zamki � gotowych do skoku gdy kto� dotknie klamki ludzi niepewnych co cnot� � co grzechem ludzi z strwo�liwym l�kliwym u�miechem ludzi pal�cych listy --- ludzi niszcz�cych adresy --- ludzi nie umiej�cych �piewa� --- ludzi szukaj�cych w oczach przechodni�w --- spojrzenia siostry czy brata? --- � 4). Nasz Przegl�d, 15. 01. 1939 Tob� tu�aczy w ma�ych miasteczkach zapomnianych tam gdzie jest szary ka�dy �wit w �wit taki szary i zap�akany tob� tu�aczy szykuje �yd a do tobo�ka wzi�� by si� chcia�o ca�� codzienno�� swoja star� w�skiej uliczki kr�to�� i ma�o�� i zapylon� sklepik�w szaro��... wierzb� przydro�n� zabra� by trzeba i pochylon� b�niczk� z nad rzeki p�at deszczowego dobrego nieba zabra� ze sob� na szlak daleki... jarmarczny rozgwar taki znajomy sob�t dostojny spok�j i cisz� i d�wi�k i barw� i ludzi i domy by mie� ich przy sobie i widzie� i s�ysze�... a tam w oddali bezkresy sine drogi wichry � na deszczu stanie a tam spowite mg�ami i dymem jakie� szukanie � jakie� czekanie � tam jakie� miasta albo pustynie i nag�o�� � dziwno�� � si�a nieczysta � tumult i chaos z kt�rego wyp�ynie jaka� nieznana i inna przysta� tak by si� chcia�o z wszystkim upora� stan�� nareszcie �mielej i pewniej i tylko smutno i �zawo i rzewnie strz�py dawno�ci wyci�ga� z wora: - - p�at deszczowego nieba - - - - g�os�w znajomych rozgwar - - - - wierzby znajomej bia�o�� - - - - uliczek kr�to�� i ma�o�� - - - - szaro�� zasnut� �zami ��� co nigdy nigdy ju� nie schn�... - - - - - i westchn�� Nasz Przegl�d, 5. 02. 1939 Prima Aprilis boki zrywa� panowie... uczta prawdziwa panowie... spojrza�em panowie mili gdy gazeciarz pismo mi dawa� wiedzia�em � prima aprilis wi�c na kawale � kawa�... z nag��wk�w chichota� nonsens � ze szpalt szale�stwo drwi�o � i �artu dobry k�sek wi�c nic mnie nie zdziwi�o: �e F�hrer i Duce niszczeniem traktat�w chc� gwarantowa� pok�j �wiatu �e ofiara przychodzi prosi� o przemoc � �e wolno�� sw� ludzie oddaj� niemo � �e kraj sw�j obcym rzucaj� pod stopy �e znowu zmienia si� mapa Europy � �e znowu si� �ydom grunt gdzie� zapali� �e ledwo spocz�li zn�w trzeba dalej �e przez twarde pigu�ki z Essen ludzie w Niemczech nie maj� zu essen... �e da� si� bezczelnie wywie�� w pole stary i m�dry lis z parasolem... �e wszystkie ludzkie umowy na nic �e gnij� �e p�on� s�upy granic czyta�em spokojnie brednie gazety prima aprilis! gniewa� si�?! Nietakt! a potem spostrzeg�em niestety �e to... wczorajsza gazeta Nasz Przegl�d, 1. 04. 1939 Cisza Akwarela letnia nie ma gdzie uciec by s�ysze� w�asne my�li wsz�dzie zgie�k dotrze � uparcie si� wwierci uciek�em z miasta i tu za mn� przyszli bryd�y�ci ziej�cy szlemami � gro�niejsi od �mierci co noc chrapliwy gramofon s�owikom ur�ga � co wiecz�r nienawi�� w parku nieci � od �witu �piew fa�szywy po ��kach si� b��ka a pod nogami dzieci... tysi�ce...milion dzieci... bo dzieci maj� swoje najwa�niejsze sprawy kt�re zmierzch dopiero w klatki dom�w wygna ksi�yc w okna puka... natr�tny... ciekawy... ja�minowa za oknem czai si� maligna � las upity mocnym ksi�ycowym �wiat�em ko�ysze si� bredzi � swawolny pijany � wzywa w�r�d nocy ptactwo � psy i dziatw� i p�oszy zal�knione szepty zakochanych... a ja tu w �rodku w rozgwarze w rozj�ku � w wo�aniu � p�aczu � �piewie � tr�cany rozmow� zaczepiany kwileniem � dysonansem d�wi�k�w daremnie szukam zagubione s�owo... ziemia dygoce pod niebem skwarny sierpie� za �cian� chrobot � za oknem jab�o� dyszy i pisz� list do ciebie... �e �le mi �e cierpi� szukaj�c w�asnej my�li w poszarpanej ciszy Nasz Przegl�d, 13. 08. 1939 Ma��e�stwo Dyktatora Wiecie zapewne, �e Dyktator jest abstynetem, jaroszem i kawalerem. Je�eli cz�owiek przez pi��dziesi�t lat nie zazna� rozkoszy jak� daj�: krwisty rozbif, cieniutki sznycelek, dobrze wypieczony kurczak z kartofelkami i mizeri�, przy czym kieliszek dobrego czerwonego winka... A, co tam wylicza� � jak cz�owiek nie zna rozkoszy. Nieweso�e s� noce w g�uchym kanclerowskim pa�acu, smutne s� my�li niezakropione lampk� wina i widmowa pustka bez kobiety. Widzia�em roze�mian� twarz Roosevelta z bankietu w Filadelfii; nie wiem czy prezydent pije � ale nic nie powiem o poka�nych butelkach na zdj�ciu United Press i weso�ym wie�cu girls przy stole. Nic dziwnego, �e po takim bankiecie Roosevelt kropi depesze do Europy: "Uspok�jcie si�! �ycie jest pi�kne! � wino jest s�odkie i nie chc�, aby moja �ona martwi�a si�, �e nasz syn idzie na wojn�". Konkluzja, musimy dyktatora o�eni�. Kobieta dokona reszty. B�dzie to wygl�da�o mniej wi�cej tak: � Dyktator. Gerta Schmidt. Pa�stwo pozwol�... � Panie marsza�ku, czego pan mnie m�czy?... Ja nie znosz� kobiet... � Trudno. Zagranica. Presti�. �miej� si�. �mieszno�� jest zab�jcza dla Dyktatora. � Musi si� pan o�eni�. � Z t�... Gert� Schmidt? � Tak. Ona ma w posagu dwie �ywe krowy, ose�k� mas�a i niedojedzon� jajecznic� po nieboszczyku pierwszym m�u. Tego nie nale�y bagatelizowa�. � Czy posag ona wniesienie zaraz po �lubie? � Natychmiast... Og�asza si� ma��e�stwo Dyktatora z Gert� Schmidt. �lub odb�dzie si� w niedziel� 22 lipca. Wtorek, 17 lipca. � Dyktu�... wi�c ju� w niedziel�... ach m�j jedyny... Ty jeste� zab�jczy... taki zab�jczo-pi�kny... Zg�l te w�sy... � Coooo? Pani oszala�a? Bez w�s�w!! Ja si� mog� obej�� bez linii Zygfryda, ale nie bez w�s�w... � To nie b�d� si� ca�owa�a. � Nie zgol�. � To wszystkim powiem, �e na Linii Zygfryda jest napis: "Plu� tylko do spluwaczek", bo beton si� rozp�ynie... Zgoli�. �roda, 18 lipca. � Patrz, jak ja jestem ubrana. Jak strach na wr�ble! W ca�ym Berlinie nie ma ani jednej przyzwoitej krawcowej. � Nie rozumiem. � M�j kochany, jak ty chcesz, to sobie mo�esz wyrzuci� wszytkich �yd�w, ale nie mo�esz mnie pozbawi� dobrej krawcowej. Sam rozumiesz, �e bez �yd�wki b�d� ubrana jak koczkodon. B�d� taki dobry, male�ki werdykcik... � Szalona. Idea moja w sprawie... � Wiem, wiem, ale jak mi nie sprowadzisz �yd�w do Berlina, to ja napisz� do mamy, �eby przyjecha�a. Mo�e razem co� uszyjemy... ... Cofni�to nakaz wysiedlenia �yd�w. � Frau Schmidt, gdzie m�j garnitur, m�j str�j galowy? � A z czego mia�am uszy� sp�dnic�? Mo�e z waszej tandetnej we�ny... Mo�e z papieru? � No, dobrze, ale przecie� nie mog�... Jak ja b�d� wygl�da�? A moje spodnie z kapita�skiego uniformu? � Posz�y na sp�d do kostiumu... M�j drogi, po�ycz sobie od marsza�ka marynark� i zr�b sobie p�aszcz, to ci wszystko zakryje... Albo przesta� si� k��ci� z Angli�, to b�dziesz mia� angielskie materia�y... ... Przesta�. ...Pi�tek. � Dyktu� zr�b narzeczonej prezent. W niedziel� nasz �lub... Nie chc� je�� na obiad wroniego rumsztyku... Zjesz ze mn�, prawda?... � Nie jadam mi�sa... � Taki dobry sznycelek z kartofelkami i kieliszek bordo... Nie pijam. I nie mamy bordo. Bordo ma Francja. � To nie k��� si� z Francj�, ja ci� prosz�... No zjedz, zjedz... Zjedz, bo pisz� do mamy... I kieliszek bordo... I za�atw z Francj�... ... Za�atwi�. ... Sobota. � Dyktu�, s�uchaj, m�wi� ci ostatni raz. Musisz mi to przyrzec przed �lubem. Bo inaczej nici z ma��e�stwa. �adnych awantur... �adnych zaczepek... Ja chc� mie� spok�j w domu... I �adnych wyjazd�w. W domu masz siedzie�. Spok�j. Masz �on�. B�dziesz mieszka� w stolicy, �ebym mia�a blisko mamy i wybij sobie z g�owy jakie� wyjazdy. I �adnych go�ci. Porz�dek, �eby by�. I koniec erzac�w... Wszystko ma by� przyzwoite. B�dziesz jad� mi�so, bo nie chc� cherlaka � i b�dziesz pi�. I ubranie ma by� z we�ny, a nie z glaspapieru. Koniec. ... Powiadam Wam. Tylko ma��e�stwo uratuje interesy Europy. Szpilki (by� mo�e 1937) * * * Wiersze z okresu wojny Obrachunek z Bogiem (Getto Warszawskie, 1943) Mo�e to by� sen � (chocia� nie) a mo�e zamroczy� mnie trunek. Siedzieli�my razem B�g i ja i robili�my rachunek... B�g by� starszym panem o spojrzeniu pe�nym �aski, mia� siw� d�ug� brod� i chodzi� bez opaski... Kenkarty wprawdzie nie mia�, bo przyby� prosto z raju, lecz mia� obywatelstwo, podobno... � Urugwaju. Wyj��em du�� ksi�g� a Pan B�g Watermana, otwar�em konto � wiara i rzek�em... prosz� pana... � 5). Mam lat trzydzie�ci dwa, lat sytych albo biedy. Dotychczas, Panie Bo�e, otwarty mia�em kredyt. M�wiono: "M�dl si�" � ja si� modli�em. M�wiono: "Po��" � po�ci�em. Przez ci�kie postu dni, bez kropli wody w ustach, dla wielkiej chwa�y Twej i urojonych ustaw. W m�cz�cych smugach �wiec, w tumulcie izb b�niczych modli�em si�, by� m�g� uczynki moje zliczy�. M�wiono mi: "Nie kradnij" � nie krad�em. M�wiono: "Nie jedz �wininy..." (Lubi�) � nie jad�em. M�wiono: "B�g tak chce..." M�wiono: "Bo�a Droga..." M�wiono: "Nie cudzo��." � wstrzyma�em si�... dla Boga. M�wiono "Nie zabijaj!" � nie zabija�em. "Nie miej Boga nademn�" � nie mia�em. S� r�ne mi�e �wi�ta, s� r�ne trudne �wi�ta, po dziesi�� razy na rok, kazano mi pami�ta�. Kazano siedzie� w kuczce, pi� gorzkie jada� mac�... Pokuty r�ne czyni� i zaniedbywa� prac�. Rzemieniem �ciska�em r�ce, ksi�gi z�era�em noc� i umartwia�em cia�o. Przepraszam, pytam � po co? M�wi�em: "B�g pomo�e", m�wi�em: "B�g ocali", wierzy�em: Pan B�g ze mn�, m�wi�em: "I tak dalej..." Sp�jrz no, popatrz w ksi�g�, Rzecz jasna, oczywista. Patrz! karta Twoich zas�ug W stosunku do mnie � czysta... Bij� mnie w twarz � nie uciekam. Jak zwierz tropiony z nory w nor�, czekam... a Ty nic... G�odno mi ch�odno i t�skno, droga wci�� dziksza, daleka, pusto � woko�o, martwo. Nie p�acz�... � czekam... Na wiatr wi�c wyrzucone b�agania posty lament i sto tysi�cy modlitw i p� miliona "Amen"... Co Ty mi dajesz dzi� za wszystkie me uczynki? Ten blok... T� blaszk�... plac... Te bony... czy Treblinki? Czy jeszcze czekasz bym pojutrze, jak Testament, pod pruski id�c gaz, powiedzia� jeszcze "Amen"? No m�w co�, prosz� m�w � rachunek wyjm z ukrycia. Otwarte ksi�gi � patrz! � Wsp�lniku mego �ycia... Ten mi�y starszy pan, z kt�rym przy stole pi�em, o��wek wzi�� do r�ki i rzek�... I tu si� przebudzi�em. Czy to by� zwyk�y sen? Czy te� mnie zmorzy� trunek? � Lecz do dzi� nie wiem jak sko�czy� si� obrachunek. Kartka z dziennika "akcji" 10 sierpnia 1942 1) Dzi� widzia�em Janusza Korczaka Jak szed� z dzie�mi w ostatnim pochodzie, A dzieci by�y czy�ciutko ubrane, Jak na spacerze w ogrodzie. Nosi�y czyste fartuszki �wi�teczne, Kt�re dzisiaj ju� mo�na dobrudzi�, Pi�tkami Dom Sierot szed� miastem, Kniej� tropionych ludzi. Miasto mia�o twarz przera�on�, Masyw dziwnie odarty i go�y, Patrzy�y w ulic� puste okna, Jak martwe oczodo�y. Czasem krzyk jak ptak zab��kany By� dzwonem �mierci bez racji, Apatyczni je�dzili rikszami Panowie sytuacji. Czasem tupot i szurgot i cisza, Kto� w przelocie rozmow� mia� �pieszn�, Przera�ony i niemy w modlitwie Sta� ko�ci� ulicy Leszno. A tu dzieci pi�tkami � spokojnie, Nikt nikogo nie ci�gn�� z szeregu, To sieroty � nikt stawek nie wtyka� W d�onie granatowych koleg�w. Interwencji na placu nie by�o, Nikt Szmerlingowi w ucho nie dysza�, Nikt zegark�w w rodzinie nie zbiera� Dla spijaczonego �otysza. Janusz Korczak szed� prosto na przedzie Z go�� g�ow� � z oczami bez l�ku, Za kiesze� trzyma�o go dziecko, Dwoje ma�ych sam trzyma� na r�ku. Kto� dolecia� � papier mia� w d�oni, Co� t�umaczy� i wrzeszcza� nerwowo, � Pan mo�e wr�ci�... jest kartka od Brandta, Korczak niemo potrz�sn�� g�ow�. Nawet wcale im nie t�umaczy�, Tym, co przyszli z �ask� niemieck�, Jak�e w�o�y� w te g�owy bezduszne, Co znaczy samo zostawi� dziecko... Tyle lat... w tej w�dr�wce upartej, By w d�o� dziecka kul� da� s�o�ca, Jak�e teraz zostawi� strwo�one, P�jdzie z nimi... dalej... do ko�ca... Potem my�la� o kr�lu Maciusiu, �e mu los tej przygody posk�pi�. Kr�l Maciu� na wyspie w�r�d dzikich Te� inaczej by nie post�pi�. Dzieci w�a�nie sz�y do wagon�w Jak na wycieczk� podmiejska w Lagbomer 2), A ten ma�y z t� min� zuchwa�� Czu� si� dzisiaj zupe�nie jak Szomer 3). Pomy�la�em w tej chwili zwyczajnej, Dla Europy nic przecie� niewartej, �e on dla nas w histori� w tej chwili Najpi�kniejsz� wpisuje kart�. �e w tej wojnie �ydowskiej, haniebnej, W bezmiarze ha�by, w tumulcie bez rady, W tej walce o �ycie za wszystko, W tym odm�cie przekupstwa i zdrady, Na tym froncie, gdzie �mier� nie os�awia, W tym koszmarnym ta�cu w�r�d nocy, By� jedynym dumnym �o�nierzem � Janusz Korczak opiekun sieroty. Czy s�yszycie s�siedzi zza murka, Co na �mier� nasz� patrzycie przez krat�? Janusz Korczak umar�, aby�my Mieli tak�e swe Westerplatte. Przypisy do wiersza Kartka z dziennika akcji: 1. Wymarsz Janusza Korczaka (Dr Henryka Goldszmita) � tak jak to opisa� Szlengel � wraz z 300 dzie�mi z sieroci�ca mia� miejsce w dniu 5 sierpnia 1942 r. (a nie 10, kt�ra to data jest prawdopodobnie dat� powstania wiersza); por. Hanna Mortkowicz-Olczakowa, Janusz Korczak, Warszawa 1966, s. 270. � (powr�t) 2. Lagbomer (hebr. Lag ba Omer) � radosne �wi�to �ydowskie, przypadaj�ce na 33. dzie� po �wi�cie Paschy, w czasie kt�rego sk�ada si� ofiar� (Omer) na pami�tk� tego, �e w tym dniu � wed�ug podania talmudycznego � usta� pom�r, jaki w II wieku p.n.e. grasowa� w�r�d uczni�w wielkiego talmudysty, Akiby. � (powr�t) 3. Szomer (hebr. Haszomer ha-Cair) � m�ody stra�nik; tu w znaczeniu skaut, harcerz; �ydowska syjonistyczna organizacja m�odzie�owa, utworzona w r. 1913 w Galicji, kt�ra potem rozprzestrzeni�a si� w Europie i na �wiecie. � (powr�t) MA�A STACJA TREBLINKI Na szlaku T�uszcz - Warszawa z dworca Warschau-Ost wyje�dza si� szynami i jedzie si� wprost... I podr� trwa czasami pi�� godzin i trzy �wierci, a czasem trwa ta jazda ca�e �ycie a� do �mierci... A stacja jest male�ka i rosn� trzy choinki, i napis jest zwyczajny: tu stacja Treblinki. I nie ma nawet kasy ani baga�owego, za milion nie dostaniesz biletu powrotnego... Nie czeka nikt na stacji i nikt nie macha chustk�, i cisza tylko wisi, i wita g�uch� pustk�. I milczy s�up stacyjny, i milcz� trzy choinki, i milczy czarny napis, �e... stacja Treblinki. I tylko wisi z dawna (reklama w ka�dym razie) zniszczony stary napis: "Gotujcie na gazie." * * * DWIE �MIERCI Wasza �mier� i nasza �mier� to dwie inne �mierci. Wasza �mier� - to mocna �mier�, szarpi�ca na �wierci. Wasza �mier� �r�d szarych p�l od krwi i potu �yznych. Wasza �mier� - to �mier� od kul dla czego� - ...dla Ojczyzny. Nasza �mier� - to g�upia �mier�, na strychu lub w piwnicy, nasza �mier� przychodzi psia zza w�g�a ulicy. Wasz� �mier� odznaczy krzy�, komunikat ja wymienia, nasz� �mier� - hurtowy sk�ad, zakopi� - do widzenia. Wasza �mier� - wy twarz� w twarz witacie si� w p� drogi, nasza �mier� - to skryta �mier� kopana w masce trwogi. Wasza �mier� - zwyczajna �mier�, cz�owiecza i nietrudna, nasza �mier� - �mietnicza �mier�, �ydowska i - paskudna. Nasza �mier� jest waszej �mierci dalek� biedn� krewn�. Gdy spotka wasza - nasz� �mier�, nie wita jej na pewno. I w czarn� noc przez smugi mgie� nad miastem - w mrok�w piekle, dwie �mierci przeklinaj� si�, z�orzecz�c sobie w�ciekle. Na murku - patrz�c w strony dwie, podgl�da k��tni� skrycie to samo chciwe, sprytne, z�e i jednakowe �ycie. * * * JU� CZAS Ju� czas! Czas! D�ugo� nas dniem obrachunku straszy�! Mamy ju� dosy� modlitw i pokut. Dzisiaj Ty staniesz przed s�dem naszym I b�dziesz czeka� pokornie wyroku. Rzucim Ci w serce pot�nym kamieniem Blu�niercze, straszne, krwawe oskar�enie. - Ostrzem toporu, brzeszczotem szabel Wedrze si� w niebo jak wie�a Babel I Ty, tam w g�rze, wielki skazaniec, Tam w mi�dzygwiezdnej straszliwej ciszy, Ty ka�de s�owo nasze us�yszysz, Jak Ci� oskar�a nar�d wybraniec, - Nie ma zap�aty, nie ma zap�aty !!! To, ze� nas kiedy� dawnymi laty, Wywi�d� z Egiptu do naszej ziemi, To nic nie zmieni ! To nic nie zmieni ! Teraz Ci tego ju� nie przebaczym, �e Ty� nas wyda� w r�ce siepaczy - Za to, �e w czasie tysi�coleci Byli�my Tobie jak wierne dzieci. Z Twoim imieniem ka�dy z nas kona� W cyrkach cezar�w, w cyrku Nerona. Na krzy�ach Rzymian, stosach Hiszpanii Bici i l�eni, poniewierani. A Ty� nas wyda� w r�ce Kozakom, Co rwali w strz�py Tw�j �wi�ty zakon. Za m�ki getta, widma szubienic My upodleni, my um�czeni - Za �mier� w Treblince, zgi�ci pod batem, Damy zap�at� !! Damy zap�at� !! - Teraz nie ujdziesz ju� swego ko�ca ! Gdy Ci� sprowadzim na miejsce ka�ni, 100-dolarowym z�otym kr��kiem s�o�ca Ty nie przekupisz wartownika �a�ni. I kiedy kat Ci� pop�dzi i zmusi, Zagna i wepchnie w komor� parow�, Zamknie za Tob� hermetyczne wieka, Gor�c� par� zacznie dusi�, dusi�, I b�dziesz krzycza�, b�dziesz chcia� ucieka� - Kiedy si� sko�cz� ju� konania m�ki, Zawlok�, wrzuc�, tam potwornym do�em Wyrw� Ci gwiazdy - z�ote z�by z szcz�ki - A potem spal�. I b�dziesz popio�em. Warszawa, getto, grudzie� 1942 * * * KONTRATAK Spokojnie szli do wagon�w, Jakby im wszystko zbrzyd�o, Piesko patrzyli szaulisom w oczy - Byd�o ! Cieszyli si� �liczni oficerkowie, �e nic im nie dzia�a na nerwy, �e id� t�pym marszem hordy, - I tylko dla werwy Trzaska�y pejcze: W mordy! T�um milcz�c pada� na placu, Nim si� w wagonie roze�ka�, S�czyli krew i �zy w piaszczysty grunt, A "panowie" na trupy od niechcenia rzucali pude�ka - "Warum sind Juno rund." A� w ten dzie�, Gdy na u�pione sztimungiem miasto Wpadli o �wicie, jak hieny z porannek mg�y, Wtedy zbudzi�o si� byd�o I Obna�y�o k�y... Na ulicy Mi�ej pad� pierwszy strza�. �andarm si� zachwia� w bramie. Spojrza� zdziwiony - chwil� sta�, Pomaca� roztrzaskane rami� - Nie wierzy�. Co� tu nie w porz�dku, Tak wszystko sz�o g�adko i wprost, Z �aski i protekcji Cofni�to go z drogi na Ost (Mia� kilka dni satysfakcji), Aby odpocz�� w Warszawie, Gnaj�c to byd�o w akcji, I aby oczy�ci� ten chlew, A tu Na Mi�ej ulicy KREW... �andarm si� cofn�� z bramy I zakl��: Naprawd� krwawi�, A tu ju� szcz�ka�y brauningi Na Niskiej ��������Na Dzikiej, ����������������Na Pawiej. Na kr�tych schodach, gdzie matk� star� Ci�gni�to za w�osy na Dӣ, LE�Y ESESMAN Handtke. Bardzo dziwnie si� nad��, Jakby nie strawi� �mierci, Jakby go zd�awi� ten bunt. Zacharka� si� krwaw� �lin� W pude�ko - "Juno sind rund," Rund, rund. Py� wdepta� z�oconym szlifem, Okr�g�o wszystko si� toczy, Le�y b��kitny �andarmi uniform Na zaplutych schodach �ydowskiej Pawiej ulicy I nie wie �e u Schultza i Toebbensa Kule pl�saj� w radosnym roz�piewie, BUNT MI�SA, BUNT MI�SA, BUNT MI�SA! Mi�so pluje przez okna granatem, Mi�so charczy szkar�atnym p�omieniem I zr�b�w �ycia si� czepia ! Hej! Jak rado�nie strzela si� w �lepia ! TU JEST FRONT PANICZYKI ! FRONT - PANOWIE DEKOWNIKI ! HIER TRINK MAN MEHR KEIN BIER, HIER HIER HAT MAN MEHR KEIN MUT BLUT, BLUT, BLUT. Zdejmowa� r�kawiczki z jasnej g�adkiej sk�ry, Po�o�y� pejcze - da� he�my na g�owy - Jutro komunikat prasowy: "Wbili�my si� klinem w blok Toebbensa." Bunt mi�sa, BUNT MI�SA, BUNT MI�SA ! S�ysz niemiecki Bo�e jak modl� si� �ydzi w "dzikich" domach Trzymaj�c w r�ku �om czy �erd�. Prosimy Ci� Bo�e o walk� krwaw�, B�agamy o gwa�town� �mier�. Niech nasze oczy przed skonaniem Nie widz� jak si� wlok� szyny. Ale daj d�oniom celno��, Panie Aby si� skrwawi� mundur siny. Daj nam zobaczy� zanim gard�a Zawrze ostatni, g�uchy j�k W tych butnych d�oniach, w �apach z pejczem Zwyczajny nasz cz�owieczy l�k. Z Niskiej i z Mi�ej, z Muranowa Wykwita p�omie� z naszych luf. To wiosna nasza! To kontratak ! To wino walki uderza do g��w ! To nasze lasy partyzanckie, Zau�ki Dzikiej i Ostrowskiej. Dr�� nam na piersiach numerki "blokowe", Nasze medale z wojny �ydowskiej. Krzyk czterech liter b�yska czerwieni�, Jak taran bije s�owo: BUNT ................................................. ................................................. A na ulicy krwi� si� oblepia Zdeptana paczka: "Juno sind rund !" Wo�anie w nocy Wiersze lipiec - wrzesie� 1942 Wiersze te, napisane mi�dzy jednym A drugim Wstrz�sem, w dniach konania Najwi�kszej w Europie Gminy Zydowskiej Mi�dzy ko�cem lipca a wrze�niem 1942, Po�wi�cam ludziom, o kt�rych mog�em si� Oprze� w godzinach zawiei i kompletnego chaosu. Tym nielicznym, kt�rzy umieli w wirze zdarze�, W ta�cu przypadku �mierci i protekcyjek Pami�ta�, �e nie tylko rodzina... nie tylko Koligacje... Nie tylko pieni�dze... Ale nale�y ratowa� tych nielicznych ostatnich Mohikan�w, kt�rych ca�ym kapita�em i jedyn� Broni� jest s�owo. Do tych, do kt�rych dotar�o moje... Wo�anie... w nocy... � Okno na tamt� stron� Mam okno na tamt� stron�, bezczelne �ydowskie okno na pi�kny park Krasi�skiego, gdzie li�cie jesienne mokn�... Pod wiecz�r szaroliliowy sk�adaj� ga��zie pok�on i patrz� si� drzewa aryjskie w to moje �ydowskie okno... A mnie w oknie stan�� nie wolno (bardzo to s�uszny przepis), �ydowskie robaki... krety... powinni i musz� by� �lepi. Niech siedz� w bar�ogach, norach w robot� z utkwionym okiem i wara im od patrzenia i od �ydowskich okien... A ja... kiedy noc zapada... by wszystko wyr�wna� i zatrze�, dopadam do okna w ciemno�ci i patrz�... �ar�ocznie patrz�... i kradn� zgaszon� Warszaw�, szumy i gwizdy dalekie, zarysy dom�w i ulic, kikuty wie�yc kalekie... Kradn� sylwetk� Ratusza, u st�p mam plac Teatralny, pozwala ksi�yc Wachmeister na szmugiel sentymentalny... Wbijaj� si� oczy �ar�ocznie, jak ostrza w pier� nocy utkwione, w warszawski wiecz�r milcz�cy, w miasto me zaciemnione... A kiedy mam dosy� zapasu na jutro, a mo�e i wi�cej... �egnam milcz�ce miasto, magicznie podnosz� r�ce... zamykam oczy i szepc�: � Warszawo... odezwij si�... czekam... � Wnet fortepiany w mie�cie podnosz� milcz�ce wieka... podnosz� si� same na rozkaz ci�kie, smutne, zm�czone... i p�ynie ze stu fortepian�w w noc... Szopenowski polonez... Wzywaj� mnie klawikordy, w m�k� nabrzmia�ej ciszy p�yn� nad miastem akordy spod trupio bia�ych klawiszy... Koniec... opuszczam r�ce... wraca do pude� polonez... Wracam i my�l�, �e �le jest mie� okno na tamt� stron�... � Telefon � Z sercem rozbitem i chorem, z my�lami o tamtej stronie siedzia�em sobie wieczorem przy telefonie � � I my�l� sobie: zadzwoni� do kogo� po tamtej stronie, gdy dy�ur mam przy telefonie wieczorem � � I nagle my�l�: na Boga � nie mam w�a�ciwie do kogo, w roku trzydziestym dziewi�tym poszed�em inn� drog� � � Rozesz�y si� nasze drogi, przyja�ni ugrz�z�y w toni i teraz, no prosz� � nie mam nawet do kogo zadzwoni�. � A wiecz�r jesienny za szyb�, a wicher jesienny gna drog� i my�l� � chcia�bym zadzwoni�, ale nie mam do kogo � � Bior� s�uchawk� do r�ki, �a�o�nie chybocze si� linka, nakr�cam numer znajomy, odzywa si�... zegarynka... � Przepraszam, czy mnie poznajesz, pytam �ciszonym g�osem, si�dmego wrze�nia przed laty, zanim poszed�em na szos�, � �egnaj�c m�j pok�j o �wicie, wiedzia�em, co si� zaczyna � i rzek�a� mi po raz ostatni, �e ju� jest sz�sta godzina... � A teraz, czy chcesz ze mn� m�wi�, bo mnie w gardle stoj� �zy, powiedz mi co�, zegarynko... ...dziesi�ta pi��dziesi�t trzy � � Jak cz�sto musia�em �ycie z tym g�osem spokojnym sple�� � pami�tasz mnie, zegarynko, � dziesi�ta pi��dziesi�t sze�� � � Dziesi�ta pi��dziesi�t sze��, chcesz � to b�dziemy wspomina�, w trzydziestym dziewi�tym roku wyszed�em teraz z kina � � � Dziesi�ta pi��dziesi�t siedem, wraca�em do domu �Zerem� z Chmielnej, z kina Atlantic, z filmu z Gary Cooperem � � Na rogu Z�otej gazeciarz sprzedawa� �Kurier Czerwony�, na asfalt si� k�ad�y jak zorze kolorowe neony � � �Zero� skr�ca�o koli�cie w serce mi�ego miasta ...czy m�wisz co�, zegarynko? � jedenasta... � Jeszcze si� iskrzy� Nowy �wiat, jeszcze na spacer parki sz�y, jeszcze zaprasza� Caf� Club � jedenasta trzy... � W Quicku �wie�e par�wki i kolacyjny t�ok, gna�y z Adrii taks�wki, z g�o�nika �piewa� Fogg. � Wraca�y do remizy tramwaje, a nocne zacz�y wie��, kt�ra by�a mniej wi�cej? � jedenasta czterdzie�ci sze�� � � Jak dobrze si� z tob� rozmawia bez sporu, bez r�nych zda�, jeste� najmilsza, zegarynko � ze wszystkich znajomych pa� � � Ju� l�ej teraz sercu b�dzie, gdy wiem, �e kiedy zadzwoni�, kto� mnie spokojnie wys�ucha, cho� jest po tamtej stronie. � �e kto� to wszystko pami�ta, �e wsp�lnie ��czy� nas los, i m�wi� si� ze mn� nie boi, i tak spokojny ma g�os. � Ju� noc si� jeszcze pluszcze i wiatr nad murkami gna, gwarzymy sobie, marzymy zegarynka i ja... � B�d� zdrowa, moja daleka, s� serca, gdzie nic si� nie zmienia, za pi�� dwunasta � powiadasz � masz racj�........... wi�c do widzenia. � � � Pomnik � Bohaterom � poematy, rapsody!!! Bohater�w uczcz� potomni, na coko�ach nazwiska ryte i marmurowy pomnik. � Walecznym �o�nierzom � medal! �mierci �o�nierskiej � krzy�! Zakl�� chwa�� i m�k� w stal, granit i spi�. � Zostan� po Wielkich Legendy, �e tacy byli Ogromni, mit zakrzepnie i � b�dzie Pomnik. � A kto wam opowie, Przyszli, nie spi� i nie mitu temat � �e J� zabrali � zabili... i �e Jej nie ma... � Czy by�a dobra? � Nawet nie � cz�sto si� przecie� k��ci�a, stukn�a drzwiami, burkn�a... ale � by�a. � �adna? Nie by�a nigdy �adna, nawet nim g�owa si� posrebrzy�a. M�dra? Ot, zwyczajnie, nieg�upia... No, ale... by�a. � Rozumiesz: by�a, a gdy Jej nie ma, to ka�dy k�t tu oczy z�e ma i zaraz wida�, �e Jej nie ma. � Nie �eby wielkie s�owo: Dom, m�j Bo�e, c� to za gospodarstwo?! ����������� (nie byli z Warszawy) m�� ca�y dzie� w warsztacie, syn � tak�e mia� gdzie� swoje sprawy, pokoik cz�sto nie sprz�tni�ty ����������� (bo wod� z do�u przynosi�a), tak jako� sta�y wszystkie sprz�ty, tak jako� zegar u�miechni�ty, no � by�a. By�a. � I c�? Cz�owiek? Nie � niewa�ne � statystyka �adna Jej nie wymieni, dla �wiata, Europy mniej ni� py�ek, wa�na to rzecz ten Jej wysi�ek! ale gdy� zbli�y� si� do sieni, nim klamk� wzi��e�, nim drzwi pchn��e�, jako� w powietrzu zapachnia�y ni ciep�a zupa, ni r�cznik bia�y, tak jako� ciep�o�� ci� owi�a, no... ����������� by�a. � I wzi�li. Posz�a, jak sta�a. Od ognia. Zupy nie zd��yli... zabrali, posz�a � nie ma, zabili. � Wr�ci z warsztatu m��, usi�dzie ci�ko na sto�ku, r�ce opadn� na podo�ku, g�ow� wodzi i patrzy. � Ognia nie ma pod blach� � �cierka spad�a i le�y, talerz na stole � brudno. Nie wstaje. Pochyla si�. My�li. Trudno. ����������� Nie ma. � Zje chleba i zupy z warsztatu fabrycznej � obcej i marnej. Je i patrzy: ����������� na p�ce milcz�cy, zimny i martwy Jej garnek. � Nie p�jdzie ju� do warsztatu, syn wr�ci z miasta zg�odzony, w ��ko nie za�cielane rzuci si� w butach zb�oconych. Nie u�nie. B�dzie patrzy� i nie zapomni... ����������� Tam Matki wystyg�y g a r n e k � ����������� JEJ POMNIK... � �Dzwonki � Na drzwiach wisia�a kartka czytelna tylko z bliska � �Dzwonek czynny � prosz� dzwoni� i trzy nazwiska: Do pani L. jeden raz, do pana K. razy dwa, a do doktora trzy razy... � Kartka taka wisia�a, �eby ludzie wiedzieli, potem by�a selekcja i � wzi�li... �������������� t� pani� L. (jeden raz) �������������� i pana K. (razy dwa), �������������� i tego doktora (trzy razy...). � Kartka �prosz� dzwoni� wisi na drzwiach, a drzwi otwarte, a za drzwiami � strach... � Nie ma klamek � szarpni�te, gdy zastali zamkni�te... drzwi rozwarte na o�cie�, czarni byli tu go�cie. Porzucone w po�piechu rzeczy w dzikiej pogoni, a na drzwiach wisi kartka z nazwiskami i �...dzwoni� � do pani L. jeden raz, do pana K. razy dwa, a do doktora trzy razy... � Przyszli nowi � sprz�tn�li, klamki nowe wprawili, kartki ze drzwi nie zdj�li. Zapomnieli. � Przyjdzie zmrok � szara pora, coraz bli�ej wieczora, mrok z k�t�w si� wy�ania, co� wygania z mieszkania... � Strasznie jako� i mrocznie, trupio, g�ucho, urocznie, wieje �mierci� i z�em � Wiem: Niech zadzwoni� za drzwiami jeden raz, dwa lub trzy, cienie id� �cianami, jakie� widma czy mg�y. � To jest do mnie � to do mnie, szepty snuj� si� g�uche, tak si� ciesz� dzwonieniem, wargi martwe i suche. � Jeden raz � to jest do mnie! mo�e syn mnie odwiedzi... � Teraz znowu dwa razy... to s� do mnie s�siedzi... � Korytarzem bez �wiat�a lokatorzy upiory � � � ...teraz dzwoni� trzy razy... to jest do mnie, to chory... � Ju� milcz�ce szarpanie tu przy klamce... przy �cianie, ju� westchnienie i m�ka, �e bezsilna jest r�ka, �e tak marom nie�atwo w korytarzu da� �wiat�o, drzwi otworzy�... powita�, ach, to wy... a co s�ycha�?... � A w dzie� spok�j, nikt nie czai si� z wn�k... O zmroku � � � l�k... Dzwonek. �������������� Idziesz... zawsze potr�cisz co� nog�... strach... �������������� otwierasz drzwi � � � �������������� ...nikogo... � to do nich... (bo na drzwiach wci�� kartka: Dzwoni�... �������������� Do pani L. raz... �������������� do pana K. dwa... a do doktora trzy razy...). � � Rzeczy � Z Ho�ej i Wsp�lnej, i Marsza�kowskiej jecha�y wozy... wozy �ydowskie... �������������� meble, sto�y i sto�ki, �������������� walizeczki, tobo�ki, ��