14169

Szczegóły
Tytuł 14169
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14169 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14169 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14169 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wilbur Smith Gdy umilkn� b�bny Baki tekstu; 16, 23, 34, 58, 179 Prze�o�y� JACEK BUKSI�SKI Tytu� orygina�u CRYWOLF Ilustracja na ok�adce LARRY ROSTANT Redakcja merytoryczna EUGENIUSZ MELECH Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta JADWIGA PILLER Copyright � Wilbur Smith 1976 For the Polish edition Copyright � 1995 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-7082-955-4 Dla mojej �ony Danielle ROZDZIA� I Dla Jake'a Bartona maszyny te by�y zawsze rodzaju �e�skiego. Kiedy zobaczy� je po raz pierwszy, stoj�ce rz�dem pod ciemnozielonymi ga��ziami drzew mango, nazwa� je w my�lach �elaznymi damami: by�y pi�kne, przebieg�e i pod�e. Pi�� maszyn g�rowa�o nad stertami zu�ytego i zb�dnego sprz�tu, kt�ry rz�d Jego Kr�lewskiej Mo�ci wystawi� na sprzeda�. Pomimo �e rozpocz�� si� maj, najch�odniejszy okres pomi�dzy monsunami, w ten bezchmurny poranek powietrze w Dar es-Salam by�o rozpalone jak w piecu hutniczym. Jake z ulg� schroni� si� w cieniu drzew i z bliska przyjrza� si� �elaznym matronom. Rozgl�da� si� po placu. Odni�s� wra�enie, �e tylko on interesuje si� pi�cioma pojazdami. Wielobarwny t�um buszowa� w�r�d stos�w po�amanych �opat i kilof�w, rz�d�w poobijanych taczek i stert innego, trudnego do zidentyfikowania �miecia. Po�wieci� ca�� uwag� wehiku�om. Zdj�� lekk� tropikaln� kurtk� i powiesi� j� na ga��zi drzewa. Wygl�da�y jak zdeklasowane arystokratki. Ich ci�kie, wyzywaj�ce linie �agodzi�a wyblak�a i porysowana farba oraz plamy rdzy. Z pod�u�nych owoc�w mango kapa� dojrza�y sok, pokrywaj�c maszyny, oblepia� je tak�e smar, kt�ry wyciek� ze starych przewod�w i zmiesza� si� z kurzem, tworz�c brzydkie smugi na karoseriach. Jake zna� histori� tego sprz�tu, i kiedy po�o�y� obok ma�� torb� podr�n� z narz�dziami, zacz�� przypomina� sobie poszczeg�lne fakty. Pi�� cud�w techniki wojskowej rdzewia�o na gor�cym wybrze�u Tanganiki. Kad�uby i podwozia zosta�y wyprodukowane w fabrykach Schreinera. Wysokie nadwozia z otwartymi wie�yczkami dla karabin�w maszynowych maxim wygl�da�y teraz jak twarze z pustymi oczodo�ami. Prostok�tna pokrywa silnika z nierdzewnej stali mia�a rz�d stalowych otwor�w, kt�re mo�na by�o zamyka�, by os�oni� ch�odnic� przed ogniem nieprzyjaciela. Maszyny sta�y dumnie na metalowych ko�ach z mocnymi gumowymi oponami. Jake �a�owa�, �e w�a�nie on wymontuje silniki i ska�e na �mier� niepotrzebne ju� konstrukcje. Owe waleczne, �elazne damy, kt�re w m�odo�ci �ciga�y przebieg�ego niemieckiego dow�dc�, von Lettow-Vorbecka, przez rozleg�e r�wniny i dzikie g�ry wschodniej Afryki, nie zas�ugiwa�y na podobne traktowanie. Ciernie buszu g��boko porysowa�y farb� pi�ciu woz�w pancernych. W niekt�rych miejscach ogie� karabin�w maszynowych pozostawi� w stali wyra�ne zag��bienia. To by�y wielkie dni, kiedy maszyny wkracza�y do walki, wzniecaj�c tumany kurzu. Przebija�y si� przez zasieki i wilcze do�y, a ogie� karabin�w rozp�dza� oddzia�y przera�onych Niemc�w. P�niej oryginalne silniki zosta�y zast�pione przez bentleye o pojemno�ci sze�ciu i p� litra. Maszyny rozpocz�y d�ug� s�u�b� na posterunkach granicznych, �cigaj�c z�odziei byd�a. Powoli marnia�y w r�kach afryka�skich kierowc�w, a� trafi�y na rz�dowy plac handlowy w upalny majowy dzie� tysi�c dziewi��set trzydziestego pi�tego roku. Jake wiedzia� jednak, �e nawet najbardziej brutalne traktowanie nie mog�o ca�kowicie zniszczy� silnik�w. Podwin�� r�kawy niczym chirurg przed rozpocz�ciem operacji. � Czy jeste�cie gotowe, czy nie, dziewczynki � mrukn�� � oto nadchodzi stary Jake. By� wysokim, dobrze zbudowanym m�czyzn�. Z trudem mie�ci� si� w ciasnym wn�trzu wozu pancernego. Pracowa� w skupieniu, zapominaj�c o niewygodach. Z u�miechem pogwizdywa� pocz�tkowe d�wi�ki Tiger Rag. Powtarzaj�c je w k�ko, mru�y� oczy w p�mroku kad�uba. Sprawdza� przepustnice, ustawienie zap�onu, przewody paliwowe, wiod�ce od tylnego zbiornika. Ich kurki znajdowa�y si� pod siedzeniem kierowcy. U�miechn�� si� z zadowoleniem. Wspi�� si� na wie�yczk� i zsun�� si� na ziemi�. Otar� d�oni� stru�k� potu, kt�ra sp�yn�a na policzki z g�stych, kr�conych, czarnych w�os�w. Po chwili otworzy� mask�. � Wspaniale � szepn��, dostrzegaj�c pod grub� warstw� kurzu zarysy silnika bentleya. Silne, kwadratowe d�onie Jake'a o grubych, mocnych palcach dotyka�y go niemal z czu�o�ci�. � Te gnojki wym�czy�y ci�, kochanie � wyszepta� � ale sprawimy, �e zn�w b�dziesz �piewa�a tak pi�knie, jak kiedy�. Obiecuj� ci to. Wyci�gn�� miernik z miski olejowej i roztar� w palcach kropl� oleju. � Cholera � mrukn�� rozczarowany, czuj�c brudny osad. Wcisn�� zatyczk� z powrotem do otworu. Pod��czy� przewody i, oferuj�c szylinga, skusi� wa��saj�cego si� w pobli�u Murzyna, by zakr�ci� korb�. Szybko przeszed� wzd�u� linii woz�w bojowych, sprawdzaj�c je, a gdy dotar� do ostatniego, wiedzia�, �e z pewno�ci� b�dzie m�g� uruchomi� trzy, a by� mo�e nawet cztery z nich. Jeden przypadek by� beznadziejny. Przez p�kni�cie w bloku silnika m�g�by wjecha� ko�, a t�oki tkwi�y w cylindrach tak mocno, �e Jake z pomocnikiem nie mogli ruszy� ich z miejsca. Dwa wozy mia�y niekompletne ga�niki. Brakuj�ce cz�ci mo�na by�o wymontowa� z wraku, ale i tak brakowa�o jednego ga�nika. Perspektywa szukania go w Dar es-Salam nie u�miecha�a si� Bartonowi. M�g� liczy� na trzy wozy. Po sto dziesi�� funt�w za sztuk�, w sumie trzysta trzydzie�ci. Na cz�ci wyda oko�o stu funt�w i na czysto zarobi dwie�cie trzydzie�ci. Jake by� w doskona�ym humorze, gdy wr�cza� swemu afryka�skiemu pomocnikowi obiecanego szylinga. Dwie�cie trzydzie�ci funt�w to kupa forsy w tych chudych latach. Spojrzenie na kieszonkowy zegarek upewni�o Jake'a, �e do rozpocz�cia licytacji pozosta�y jeszcze dwie godziny. Z niecierpliwo�ci� czeka� na chwil�, kiedy b�dzie m�g� zaj�� si� bentleyami. Nie tylko dla pieni�dzy. Po prostu lubi� naprawia� samochody. Najbardziej obiecuj�co wygl�da� �rodkowy wehiku�. Barton po�o�y� torb� na opancerzonym b�otniku i wybra� odpowiedni klucz. Po chwili by� ju� ca�kowicie poch�oni�ty prac�. Za p� godziny podni�s� g�ow�, wytar� r�ce w szmat� i zaj�� si� przodem pojazdu. Napi�� pot�ne musku�y prawego ramienia i r�wnym rytmem zakr�ci� korb�. Po minucie pu�ci� j� i otar� pot skrawkiem szmaty, kt�ra pozostawi�a na policzkach t�uste �lady. � Pozna�em si� na twoim wrednym charakterze natychmiast, kiedy ci� zobaczy�em � mrukn��. � Teraz b�dziesz robi� to, co ci ka��, kochanie. Jeszcze raz ramiona i g�owa Bartona znikn�y pod os�on� silnika. Przez nast�pne dziesi�� minut s�ycha� by�o metaliczny brz�k klucza i monotonnie powtarzan� melodi� Tiger Rag. Nast�pnie Jake powr�ci� do korby. � B�dziesz mi powolna, dziecinko, a nawet polubisz to. � Zakr�ci� jeszcze raz i silnik zakrztusi� si�, strzelaj�c jak karabin. Korba szarpn�a si� z tak� si��, �e mog�aby wyrwa� mu kciuk, gdyby trzyma� j� niew�a�ciwie. � Jezu! � szepn��. � Prawdziwy diabe�. � Wdrapa� si� na wie�yczk� i zsun�� si� w d� do deski rozdzielczej, by zn�w nacisn�� starter. Przy nast�pnej pr�bie silnik zaskoczy� na wysokich obrotach, a potem wyr�wna� rytm, dr��c lekko. Jake wydosta� si� z wozu zlany potem, ale jego ciemnozielone oczy ja�nia�y z zadowolenia. � Moja �liczna! � krzykn��. � Moja ma�a �licznotko! � Brawo! � rozleg� si� g�os za jego plecami. Barton odwr�ci� si� szybko. Zaabsorbowany prac�, zapomnia� o ca�ym �wiecie. Teraz poczu� si� zak�opotany, jak gdyby kto� podgl�da� go w ustronnym miejscu. Spojrza� na posta� opart� swobodnie o pie� drzewa. � Doprawdy mistrzowski pokaz techniki � powiedzia� nieznajomy. Samo brzmienie jego g�osu wystarczy�o, by Jake naje�y� si� ca�y. Cz�owiek ten m�wi� w spos�b dystyngowany, z brytyjskim akcentem. Ubrany by� w kremowy garnitur z tropiku i bia�o-br�zowe buty. Na g�owie mia� bia�y s�omkowy kapelusz z szerokim rondem, rzucaj�cym cie� na twarz. Jake zauwa�y� przyjazny u�miech, kt�ry �wiadczy�, �e nieznajomy �atwo zawiera znajomo�ci. By� przystojny, mia� szlachetne, regularne rysy. Jego twarz pasowa�a do g�osu. Musia� podoba� si� kobietom. M�g� by� wysokim urz�dnikiem rz�dowym lub oficerem z garnizonu stacjonuj�cego w Dar es-Salam. Pochodzi� z wy�szych sfer, czego symbolem by� w�ski krawat w uko�ne paski, kt�rym Brytyjczycy informuj� o swoim wykszta�ceniu i miejscu w hierarchii spo�ecznej. � Nie potrzebowa� pan wiele czasu, by uruchomi� silnik. � M�czyzna opar� si� wygodniej o drzewo. R�k� trzyma� w kieszeni p�aszcza. Zn�w si� u�miechn�� i teraz Jake wyra�nie dostrzeg� w jego oczach kpin�. �le go oceni�. To nie by� jeden z angielskich fircyk�w. Jego z�e oczy szydzi�y, przypominaj�c spojrzenie wilka lub b�ysk no�a w ciemno�ciach. � Pozosta�e s� r�wnie� naprawione? � spyta�. � Mylisz si�, przyjacielu. � Barton czu� si� skonsternowany. To absurdalne, �e ten elegant interesuje si� samochodami pancernymi. C�, pokaza� mu, co s� warte. � Tylko ten jeden da�o si� uruchomi�, chocia� jest strasznie zaniedbany. Pos�uchaj, jak stuka silnik. Si�gn�� pod pokryw� i od��czy� cewk� indukcyjn�. Silnik ucich�. � Szmelc! �Jake splun�� na ziemi� obok przedniego ko�a. Zebra� swoje narz�dzia, przewiesi� kurtk� przez rami�, podni�s� torb� i, nie patrz�c na Anglika, ruszy� wolno w kierunku bramy. � Nie bierzesz udzia�u w licytacji, bracie? � Obcy opu�ci� swoje miejsce przy mangowcu, pod��aj�c za Bartonem. � Nie � Jake stara� si�, aby jego g�os zabrzmia� lekcewa��co. � A pan? � Co mia�bym robi� z pi�cioma zdezelowanymi wozami pancernymi? � M�czyzna roze�mia� si� cicho. � Amerykanin? Z Teksasu? � Widzia� pan moj� korespondencj�? � In�ynier? � Staram si� dokszta�ca�. � Postawi� ci jednego? � Lepiej daj mi na drinka. Spiesz� si� na poci�g. Nieznajomy roze�mia� si� przyja�nie. � P�d� zatem, bracie � powiedzia�. Jake wyszed� pospiesznie przez bram� wprost na zakurzone, duszne ulice Dar es-Salam. Nie ogl�da� si�. Chcia� da� do zrozumienia, �e definitywnie odchodzi. Zaraz za pierwszym rogiem, pi�� minut drogi od z�omowiska, znalaz� bar. Piwo, kt�re zam�wi�, by�o obrzydliwie ciep�e. Wypi� je ze wstr�tem. Przeczuwa�, �e zainteresowanie Anglika nie wynika z czystej ciekawo�ci. Mo�e trzeba b�dzie licytowa� powy�ej dwudziestu funt�w za maszyn�. Jake wyj�� z wewn�trznej kieszeni kurtki zniszczony portfel ze �wi�skiej sk�ry, w kt�rym nosi� sw�j ca�y maj�tek, i ostro�nie roz�o�y� na stole banknoty. Pi��set siedemna�cie funt�w brytyjskich, trzysta dwadzie�cia siedem dolar�w ameryka�skich i czterysta dziewi��dziesi�t po�udniowoafryka�skich szyling�w nie stanowi�o fortuny, z kt�r� liczy�by si� elegancki Anglik. Jake wysuszy� szklank�, otar� usta i spojrza� na zegarek. Do po�udnia brakowa�o jeszcze pi�ciu minut. Major Gareth Swales zaniepokoi� si�, ale tak naprawd� nie by� zaskoczony tym, �e �w wysoki Amerykanin ponownie wchodzi na teren sk�adowiska. Ten cz�owiek chcia� przemkn�� si� cichaczem. Przypomina� Jacka Dempseya, kt�ry wybiera si� w�a�nie na herbatk� do starszych pa�. Swales siedzia� w cieniu mangowc�w na odwr�conej taczce. Roz�o�y� na niej jedwabn� chustk�, aby nie pobrudzi� garnituru. Zdj�� s�omkowy kapelusz. Starannie uczesane w�osy l�ni�y lekko. Mia�y rzadko spotykan� barw�, co� po�redniego mi�dzy z�otem i czerwieni�. Na skroniach by�o wida� �lady siwizny. W�sy mia�y ten sam kolor. B��kit oczu tworzy� zaskakuj�cy kontrast z karnacj� opalonej na orzechowy br�z twarzy. Major obserwowa� Jake'a Bartona, id�cego przez plac w kierunku ludzi stoj�cych pod drzewami mango. Westchn�� z rezygnacj� i zn�w zacz�� co� pisa� na z�o�onej kopercie. By� definitywnie sp�ukany. Przez ostatnie osiemna�cie miesi�cy ponosi� same straty. Przechwycenie �adunku przez japo�sk� kanonierk� na rzece Liao, kiedy za kilka godzin mia� dostarczy� go chi�skiemu dow�dcy w Mukdenie i otrzyma� zap�at�, poch�on�o kapita� zgromadzony przez dziesi�� poprzednich lat. Musia� stara� si� ze wszystkich si�, by uratowa� przesy�k�, kt�ra znajdowa�a si� w magazynie przy g��wnym doku portu w Dar es-Salam. Klienci mieli odebra� towar w ci�gu dwunastu dni, a pi�� woz�w pancernych uatrakcyjni�oby transakcj�. Tylko samolot by�by cenniejszy od broni pancernej. Kiedy Gareth zobaczy� tego ranka zaniedbane, rozpadaj�ce si� ze staro�ci wozy, zlekcewa�y� je ca�kowicie i ju� mia� si� odwr�ci�, gdy dostrzeg� par� d�ugich, muskularnych n�g stercz�cych spod maski jednego z pojazd�w. Us�ysza� melodi� Tiger Rag. Co najmniej jedna maszyna by�a na chodzie. Kilka litr�w farby, nowe karabiny maszynowe vickersa w wie�yczkach i wozy wygl�da�yby jak nowe. R�czy� za to ca�ym swoim kupieckim do�wiadczeniem. Zapali silnik i wystrzeli z karabinu, a stary ksi��� natychmiast si�gnie do sakiewki. By� tylko jeden szkopu�. Ten przekl�ty Jankes! Jednak�e Gareth nie martwi� si� zbytnio. Facet wygl�da� tak, jakby najbardziej interesowa�y go ceny piwa w barze. Aukcj� prowadzi� male�ki sikh z brod�, w wielkim bia�ym turbanie i czarnym garniturze. Siedzia� na wie�yczce najbli�szego pojazdu jak jaki� czarny ptak. Jego g�os rozbrzmiewa� �a�o�nie, gdy zwraca� si� do s�uchaczy, kt�rzy patrzyli na niego oboj�tnym wzrokiem. � Prosz�, panowie, kto da dziesi�� funt�w za ka�dy z tych wspania�ych pojazd�w? Sikh podni�s� g�ow� i ws�uchiwa� si� w szum gor�cego wiatru. Nikt nie poruszy� si�, nikt nie rzek� ani s�owa. � Pi�� funt�w, dobrze? Dwa funty, panowie, to mniej ni� pi��dziesi�t szyling�w za te kr�lewskie maszyny, wspania�e, pi�kne... �Przerwa�, spu�ci� wzrok, uni�s� delikatne, br�zowe d�onie do zafrasowanego czo�a. � Panowie, podajcie mi cen�. � Jeden funt! � rozleg� si� g�os brzmi�cy echem teksaskich step�w. Przez moment sikh nie poruszy� si�, wreszcie wolno podni�s� g�ow� i spojrza� na Jake'a, g�ruj�cego nad t�umem. � Funt? � wyszepta� ochryple. � Dwadzie�cia szyling�w za tak wspania��, pi�kn�... � Potrz�sn�� pos�pnie g�ow�. Nagle jego spojrzenie sta�o si� bystre i uwa�ne. � Zaproponowano jednego funta. Kto da wi�cej? Nikt nie przebije tej stawki? Jeden funt po raz pierwszy! Gareth Swales przesun�� si� do przodu. T�um rozst�powa� si� przed nim z respektem. � Dwa funty � powiedzia� Anglik spokojnie, ale jego g�os zabrzmia� wyra�nie w panuj�cej wok� ciszy. Jake zesztywnia�. Odwr�ci� g�ow� i spojrza� na konkurenta, kt�ry pojawi� si� w�a�nie w pierwszym rz�dzie. Gareth u�miechn�� si� promiennie i uni�s� rondo panamy, by lepiej widzie� Bartona. Sikh natychmiast wyczu� ich rywalizacj�. � Dwa po raz... � za�wiergota�. � Pi�� � przerwa� mu Jake. � Dziesi�� � mrukn�� Gareth. Poczu� nag�y, nie kontrolowany gniew. Zna� dobrze to uczucie. Zawsze bezskutecznie stara� si� je opanowa�. Nadchodzi�o szalon� fal� i za�miewa�o rozs�dek. T�um poruszy� si� z zadowoleniem, a wszystkie spojrzenia zwr�ci�y si� w stron� wysokiego Amerykanina. � Pi�tna�cie � powiedzia� Jake, a g�owy odwr�ci�y si� w kierunku szczup�ego Anglika. Gareth sk�oni� si� z wdzi�kiem. � Dwadzie�cia! � krzykn�� zachwycony sikh. � Zaoferowano dwadzie�cia funt�w! � I pi��! � W tym szale�stwie Barton pami�ta� tylko o jednym. Ten Anglik nie mo�e zabra� jego dziewczynek! Sikh zamruga� oczami gazeli. � Trzydzie�ci? � zapyta�. Gareth wyszczerzy� z�by w u�miechu i skin�� cygarem. Zaniepokoi� si�, bo jego zdaniem ju� dawno przekroczyli sum� osi�galn� dla Jankesa. � I jeszcze pi�� � powiedzia� grobowym g�osem Jake. One nale�a�y do niego! Nawet gdyby mia� wyda� ostatniego szylinga, musi je mie�. � Czterdzie�ci! � U�miech Garetha nieco st�a�. Swales zbli�a� si� do granic swoich mo�liwo�ci. Nale�no�� za maszyny nale�a�o uregulowa� got�wk� lub czekiem gwarantowanym. Major ju� dawno wyczerpa� wszystkie dost�pne �r�d�a got�wki, a �aden z pracownik�w banku, kt�ry gwarantowa� czeki, nie zamierza� nara�a� na szwank swojej kariery. � Czterdzie�ci pi��! � G�os Jake'a by� twardy i nieust�pliwy. Za szelk� cen� musia� powstrzyma� przeciwnika. � Pi��dziesi�t. � I pi��. � Sze��dziesi�t. � I jeszcze pi��. Dla Jake'a by� to moment prze�omowy. Od tej chwili zaczyna� wyrzuca� �ni�ce szylingi w b�oto. � Siedemdziesi�t! � ci�gn�� Gareth. To by�a granica jego mo�liwo�ci, z �alem porzuci� nadziej� �atwego zdobycia woz�w. Trzysta pi��dziesi�t funt�w stanowi�o ca�� jego rezerw�. Dalej nie m�g� ju� licytowa�. Zgoda, ta droga nie wiedzie do celu. Jest jednak jeszcze tuzin innych sposob�w, by zdoby� maszyny. Ksi��� da�by po tysi�c funt�w za ka�dy w�z pancerny, Gareth nie zamierza� rezygnowa� z powodu braku kilku n�dznych setek. � Siedemdziesi�t pi�� � powiedzia� Jake. T�um zamrucza� i wszystkie iczy skierowa�y si� na Swalesa. � Szanowni panowie, kto da osiemdziesi�t? � zapyta� sikh. Jego udzia� wynosi� pi�� procent. Gareth z �alem potrz�sn�� g�ow�. � Nie, bracie. To by�a tylko gra. � U�miechn�� si� do Jake'a. � Mo�e tobie te zabawki sprawi� wi�cej rado�ci � powiedzia� i odszed� w kierunku bramy. Nie nale�a�o teraz podchodzi� do tego Amerykanina, kt�ry w�cieka� si� ze z�o�ci. Najwyra�niej nale�a� do ludzi, kt�rzy daj� upust emocjom, wymachuj�c pi�ciami. Swales dawno ju� doszed� do wniosku, �e tylko g�upcy bij� si�, a m�drzy ludzie zaopatruj� ich w �rodki do prowadzenia walki. Oczywi�cie z zyskiem. ROZDZIA� II Min�y trzy dni, zanim Jake Barton zn�w spotka� Anglika. Przez ten czas odholowa� pi�� �elaznych dam na przedmie�cia, gdzie w�r�d mahoniowych drzew, na brzegu ma�ego strumienia, za�o�y� ob�z. Za pomoc� bloku i lin, umocowanych do ga��zi mahoniowca, wym�towa� silniki i pracowa� nad nimi do p�nej nocy przy zapalonej lampie sztormowej. Czule przemawia� do maszyn, wymieniaj�c i dopasowuj�c brakuj�cej i zu�yte cz�ci: inne wykuwa� nad koksownikiem. Pogwizduj�c bezustannie i przeklinaj�c, poci� si�, kombinowa�, a� nareszcie po po�udniu trzeciego dnia uruchomi� trzy bentleye. Ustawione na drewnianych klockach, odzyska�y swoj� m�odo��. Gareth Swales przyby� do obozu Jake'a w senne, leniwe popo�udnie Przyjecha� riksz� p�nagiego, spoconego Murzyna, p�le��c niczym o�ywaj�cy leopard na wy�cielanym siedzieniu. Wygl�da� wytwornie w idealnie skrojonym ubraniu. Jake podni�s� g�ow� znad silnika, kt�ry regulowa�. By� rozebrany do pasa, a r�ce mia� wybrudzone a� po �okcie. Spocone ramiona i piersi b�yszcza�y jak naoliwione. � Niech ci nie przyjdzie na my�l zatrzyma� si� u mnie � powiedzia� mi�kko. � Po prostu jed� sobie dalej t� drog�, przyjacielu. Gareth u�miechn�� si� ujmuj�co i pokaza� blaszany kube�ek, z kt�rego wystawa�y butelki piwa tusker. � Proponuj� pok�j, bracie � powiedzia�. Jake mia� tak wyschni�te gard�o, �e przez moment nie m�g� z siebie g�osu. � Prezent. I �adnych numer�w? W ostatnich trzech dniach niewiele pi�, pracuj�c ci�ko w upalnym klimacie. I �aden z napoj�w nie by� te� jasnoz�ocisty, musuj�cy i sch�odzony. Oczy Jake'a niemal wylaz�y z orbit na widok butelek. Intruz wysiad� z rikszy i zbli�y� si� z wiaderkiem pod pach�. � Major Gareth Swales. � Wyci�gn�� r�k� na powitanie. � Jake Barton � odpowiedzia� Jake, wci�� wpatruj�c si� w wiaderko. Dwadzie�cia minut p�niej siedzia� w �elaznej wannie, ustawionej pod mahoniowcami, z butelk� tuskera w zasi�gu r�ki. Pogwizdywa� z zadowoleniem, rozprowadzaj�c spienione myd�o po ramionach i mocno ow�osionej klatce piersiowej. � Problem w tym, �e zacz�li�my ten marsz niew�a�ciw� nog� � wyja�ni� Gareth, poci�g�j�c z butelki. Robi� to tak wdzi�cznie, jakby s�czy� Dom Perignon z kryszta�owego kieliszka. Siedzia� wygodnie na p��ciennym krzese�ku pod rozwieszon� plandek�. � Przyjacielu, za chwil� poczujesz t� nog� na swoim ty�ku. �W gro�bie Jake'a nie by�o z�o�ci. � Rozumiem, co czu�e� � ci�gn�� Gareth � ale zapewnia�e� mnie, �e nie bierzesz udzia�u w licytacji. Gdyby� powiedzia� prawd�, mogliby�my doj�� do porozumienia. Jake si�gn�� namydlon� r�k� po butelk�. Po dw�ch �ykach westchn�� i czkn�� cicho. � Na zdrowie � powiedzia� uprzejmie Gareth i kontynuowa�: � Gdy tylko zrozumia�em, �e licytujesz na serio, wycofa�em si�. Pomy�la�em, �e mo�emy p�niej dobi� korzystnego targu. I dlatego tu jestem, pij� z tob� iwo i dogadujemy si�. � Ty si� dogadujesz. Ja tylko s�ucham � u�ci�li� Jake. � Mniej wi�cej � Gareth wyj�� pude�ko z cygarami, wybra� jedno wetkn�� je miedzy wargi Jake'a. � Masz kupca na te wozy, prawda? � Ca�y zamieniam si� w s�uch. � Amerykanin wydmuchn�� z zadowoleniem k��b dymu. � Z pewno�ci� ju� uzgodni�e� cen�. Jestem przygotowany, �eby j� przebi�. Jake wyj�� z ust cygaro i po raz pierwszy spojrza� na Garetha z szacunkiem. � Chcesz wszystkie pi�� maszyn w ich obecnym stanie? � Tak. � A je�eli ci powiem, �e tylko trzy s� na chodzie, a reszta to szmelc? � To nie wp�ynie na moj� ofert�. Barton wysuszy� butelk� do dna. Gareth otworzy� nast�pn� i w�o�y� mu j� do r�ki. Jake intensywnie rozmy�la� nad propozycj�. Mia� umow� z pewn� angielsko-tanza�sk� kompani� cukrownicz� na dostaw� wyciskaczy do trzciny cukrowej o nap�dzie benzynowym po sto dziesi�� funt�w za sztuk�. Z pi�ciu woz�w m�g�by zmontowa� trzy maszyny, co da�oby mu w sumie trzysta trzydzie�ci funt�w. Mniej ni� zap�aci� na licytacji... Oferta Anglika obejmowa�a wszystkie pi�� pojazd�w po cenie do uzgodnienia. � Mia�em z nimi mn�stwo roboty. � Jake zacz�� urabia� klienta. � Widz�. � Sto pi��dziesi�t za ka�dy w�z. Razem siedemset pi��dziesi�t. � M�g�by� wymieni� silniki i doprowadzi� je do porz�dku. � Jasne. � Za�atwione�powiedzia� Gareth. � Wiedzia�em, �e si� dogadamy. � U�miechn�li si� do siebie porozumiewawczo. � Zaraz sporz�dz� akt sprzeda�y � Swales wyci�gn�� ksi��eczk� czekow� � i dam ci czek na ca�� kwot�. � Dasz mi... co? � U�miech znikn�� z twarzy Jake'a. � Czek imienny banku �Coutts of Piccadilly". Gareth rzeczywi�cie posiada� rachunek bie��cy w tym banku. Zgodnie z ostatnim raportem przekroczy� konto o osiemna�cie funt�w i dwadzie�d trzy pensy. Dyrektor przys�a� k�opotliwemu klientowi ostry list napisany czerwonym atramentem. � Bezpieczny jak �Bank of England". � Gareth pomacha� ksi��eczki czekow�. Min� cztery tygodnie, zanim czek trafi do Londynu. W tym czasie on sam b�dzie ju� w drodze do Madrytu. Zapowiada� si� zyskowny interesik � Zabawna rzecz z tymi czekami. � Jake wyj�� cygaro z ust. � Boj� si� ich. Je�li nie stanowi to dla ciebie r�nicy, wol� got�wk�. Gareth umilk�. A jednak nie b�dzie to taka prosta sprawa. � M�j Bo�e! � powiedzia�. � Mo�emy wyja�ni� to w jednej chwili. � Nie ma po�piechu. Poczekam do jutra w po�udnie. To termin dostawy uzgodniony z pierwszym klientem. Je�li b�dziesz tu wcze�niej z pieni�dzmi wszystkie maszyny s� twoje. � Jake gwa�townie wyszed� z wody, bior�c r�cznik od czarnego s�u��cego. � Gdzie zamierzasz je�� obiad? � spyta� Gareth. � Chyba Adou ugotowa� jak�� zup�. � Mo�e b�dziesz moim go�ciem w �Royalu"? � Postawi�e� mi piwo, wi�c dlaczego nie mia�bym r�wnie� zje�� za twoje pieni�dze? � zapyta� rozs�dnie Jake. Sala restauracyjna hotelu �Royal" mia�a wysokie sklepienie i okna szczelnie zas�oni�te przed insektami. Elektryczne wentylatory, umocowane pod sufitem, leniwie porusza�y si� w gor�cym, wilgotnym powietrzu stwarzaj�c pozory ch�odu. Gareth Swales by� znakomitym gospodarzem. Mia� nieodparty urok, a bogaty wyb�r da� i win wprowadzi� Jake'a w tak znakomity nastr�j, �e za�miewali si� razem jak starzy przyjaciele, z zachwytem odkrywaj�c wsp�lnych znajomych � g��wnie barman�w i szef�w burdeli w r�nych cz�ciach �wiata. Obaj mieli podobne do�wiadczenie �ydowe. Gareth robi� interesy z przyw�dc� rewolucji w Wenezueli w tym samyn czasie, gdy Jake pracowa� w tym kraju przy budowie koleji. Barton by g��wnym in�ynierem chi�skiego towarzystwa �eglugowego �Blake Line" kiedy Gareth nawi�zywa� kontakty z chi�skimi komunistami na ��tej Rzece. Obaj przebywali w tym samym czasie we Francji. Pewnego dnia pod Amiens niemieckie karabiny maszynowe przyspieszy�y awans Swalesa. Z najm�odszego oficera w ci�gu zaledwie sze�ciu godzin awansowa� na majora. Jake znajdowa� si� sze�� kilometr�w dalej. Oddelegowano go z ameryka�skiej Trzeciej Armii do Kr�lewskiego Pu�ku Czo�g�w. Odkryli, �e s� prawie w tym samym wieku, tu� przed czterdziestk�. Mieli wiele do�wiadczenia, nabytego podczas wieloletnich w�dr�wek. Odnale�li w sobie ten sam niepok�j, kt�ry wci�� popycha� ich do nowych przyg�d, nie pozwalaj�c pozostawa� d�u�ej w jednym miejscu ani oddawa� si� przez ca�e �ycie temu samemu zaj�ciu. Nie posiadali rodziny ani maj�tku, wi�c ch�tnie podejmowali nowe wyzwania, by nast�pnie porzuci� wszystko bez �alu. Zawsze parli naprz�d, nie ogl�daj�c si�. Gdy poznali swoje dzieje, poczuli do siebie wzajemny szacunek. W po�owie obiadu ca�kiem si� ju� zaprzyja�nili, ale nie oznacza�o to, �e Jake by� sk�onny przyj�� czek, a Gareth zrezygnowa� ze zdobycia woz�w. Wreszde Anglik wys�czy� ostatnie krople koniaku i spojrza� na zegarek. � Dziewi�ta. Za wcze�nie do ��ka. Co robimy? � Madame Cedle ma dwie nowe dziewczyny. Przyp�yn�y statkiem pocztowym � zasugerowa� Jake. Gareth szybko odrzuci� ten pomys�. � Mo�e p�niej, nie od razu po obiedzie. Mia�bym zgag�. Nie chcia�by� przypadkiem pogra� w karty? Jest tu przyzwoity klub. � Nie wpuszcz� mnie. Nie jestem cz�onkiem. � Mam rekomendacj� klubu londy�skiego. Wprowadz� ci�. Przez p�torej godziny Jake cieszy� si� gr�. Zazwyczaj grywa� w mniej ekskluzywnych miejscach � w pokoju za barem, na odwr�conej skrzynce po owocach w kot�owni albo w portowych magazynach. Teraz siedzia� w cichym pokoju z at�asowymi zas�onami i boazeri� z ciemnego drzewa. Na �cianach wisia�y obrazy i my�liwskie trofea � �by lw�w z kosmatymi grzywami i g�owy bawole, sm�tnie pochylaj�ce wielkie rogi. Zwierz�ta zdawa�y si� spogl�da� na graczy szklanymi oczami. Od sto��w bilardowych dobiega� dyskretny stukot kul z ko�ci s�oniowej. Sze�ciu m�czyzn pochyla�o si� kolejno nad zielonym suknem. Przy trzech stolikach do bryd�a s�ycha� by�o licytacj�, prowadzon� kulturalnym j�zykiem brytyjskich sfer. Gracze przypominali Bartonowi pingwiny, gdy� nosili bia�e koszule i czarne muchy. Pomi�dzy sto�ami biegali cicho bosi kelnerzy, ubrani w fezy i si�gaj�ce kostek bia�e szaty, niczym kap�ani jakiej� staro�ytnej religii. Roznosili tace z kryszta�owymi kieliszkami. By� tu tylko jeden st� do pokera � wielka konstrukcja z drzewa tekowego. Miedziane popielniczki zosta�y wtopione w drewno. St� mia� miejsce na szklanki. Le�a�y na nim kolorowe �etony z ko�ci s�oniowej, z graczy tyko Jake nie mia� na sobie stroju wieczorowego. Obok Bartona siedzia� brytyjski par poluj�cy w Afryce. Niedawno powr�ci� z interioru, gdzie zawodowy my�liwy, trzymaj�c w pogotown karabin, czeka�, a� go�� po�o�y pokotem stado bawo��w, lw�w lub nosoro�c�w. Prawe oko arystokraty drga�o nerwowo za ka�dym razem, gdy dostawa� lepsz� kart�. Pomimo to wygrywa�. Bartonowi te� wiod�o si� nie�le. Nast�pnym graczem by� plantator kawy o mocno opalonej pokryte zmarszczkami twarzy, kt�ry sycza� mimowolnie, gdy otrzymywa� dobr� kombinacj�. Po prawej stronie Jake'a siedzia� stary urz�dnik. Mia� rzadkie w�osy, a jego twarz pokrywa�y �lady po ospie. Poci� si� mocno, kiedy spodziewa� si� zgarn�� pul�. Nadzieja ta rzadko si� spe�nia�a. Przez godzin� ostro�nej gry Jake wzbogaci� si� o ponad sto funt�w i zadowolony z siebie obserwowa� nowego przyjaciela. Gareth Swales rozmawia� jak r�wny z r�wnym z angielskim parem, by protekcjonalnie uprzejmy dla plantatora i wsp�czu� urz�dnikowi, �e nie dopisywa�o mu szcz�cie. Ani nie wygrywa�, ani nie przegrywa� znacz�cych kwot. Operowa� kartami z imponuj�c� zr�czno�ci�. D�ugimi, smuk�ym palcami tasowa� je b�yskawicznie. Jake obserwowa� dyskretnie, jak major Swales rozdaje. Gdyby chcia� oszukiwa�, nawet maj�cy niezwykle wyrobiony zmys� dotyku musia�by zerka� na karty. A Garefh nigdy nie patrzy� na r�ce. Bawi� si� kartami i gaw�dzi�. Jake zacz�� si� rozlu�nia�. Plantator da� mu cztery damy i sz�stk� kier. Urz�dnik podwy�szy� stawk� lalusiowi, do dwudziestu funt�w, westchn�� i mrukn�� co� ponuro, przesuwaj�c �etony do puli. Jake zgarn�� je i ustawi� starannie przed sob�. � We�my now� tali�. � Gareth u�miechn�� si�, przywo�uj�c gestem obs�ug�. � Mo�e to prze�amie wasz� z�� pass�. Major obejrza� piecz�� na nowej paczce, rozerwa� j� i roz�o�y� karty z rysunkami rower�w na odwrocie, wyci�gn�� d�okery i zacz�� tasowa� opowiadaj�c jednocze�nie zabawn�, obsceniczn� dykteryjk� o biskupie kt�ry omy�kowo wszed� do ustronnego pomieszczenia dla pa� na stacji Charing Cross. Zaj�o to minut� czy dwie i w�r�d g�o�nego �miechu Gareth przyst�pi� do rozdawania kart, rzucaj�c je na zielone sukno tak, �e u�o�y�y si� zgrabnie przed ka�dym z graczy. Tylko Jake spostrzeg�, i� podczas tasowania Gareth przytrzymywa� karty i b�yskawicznie w nie zagl�da�. Baron spojrza� na sw�j sekwens, �miej�c si� rubasznie. �miech zamar� mu na ustach, a powieki zacz�y mruga� nerwowo. Po drugiej stronie sto�u rozleg� si� g�o�ny �wist. Plantator z�o�y� szybko karty i nakry� je d�o�mi. Twarz urz�dnika b�yszcza�a niczym wypolerowana ko�� s�oniowa, a stru�ka potu sp�yn�a z jego w�os�w na nos, a potem na koszul�. Jake roz�o�y� karty. Mia� trzy damy. Westchn�� i zacz�� opowiada� swoj� historyjk�. � Kiedy by�em pierwszym mechanikiem na starej �ajbie �Hervest Maid�, w Kowloon kapitan przyprowadzi� na pok�ad jednego dupka i siedli�my do gry. Stawki wci�� ros�y i zaraz po p�nocy ten przyjemniaczek rozda� cholern� kart�. Wydawa�o si�, �e nikt nie s�ucha. Wszyscy byli zbyt zaabsorbowani w�asnymi kartami. � Kapitan mia� karet� kr�li, ja walet�w, a lekarz okr�towy dziewi�tek. Jake u�o�y� damy w r�ku i przerwa� opowie��, kiedy Gareth dawa� urz�dnikowi dwie karty. � Lalu� dobra� jedn� kart� i rozpocz�a si� szale�cza licytacja. Stawiali�my wszystko, co mieli�my. Dzi�ki, przyjacielu, dla mnie te� dwie. Gareth pchn�� przez st� dwie karty. � Jak m�wi�em, stawiali�my wszystko do ostatniego pensa. Wszed�em na tysi�c dolc�w... Z trudem powstrzyma� u�miech. Wszystkie damy by�y razem. Z kart patrzy�y na niego cztery ksi�niczki. � Podpisali�my weksle, zastawili�my nasze pensje, a lalu� wci�� dotrzymywa� nam kroku. Gareth wr�czy� arystokracie kart� i sam dobra� jedn�. S�uchali opowiadania spogl�daj�c to na Jake'a, to na w�asne karty. � Kiedy dosz�o do sprawdzania, na stole le�a�a si�gaj�ca sufitu g�ra. Dupek przebi� nas prostym sekwensem. Mia� trefle, od tr�jki do �semki. Potrzebowali�my z kapitanem dwunastu godzin, �eby otrz�sn�� si� szoku. Doszli�my do wniosku, �e szansa na zwyci�stwo w tym rozdaniu by�a jak szesna�cie milion�w do jednego. Wszystko przemawia�o przeciw wi�c zacz�li�my go szuka�. Znale�li�my go w hotelu, kiedy wydawa� wygrane od nas pieni�dze. Przygotowywali�my si� do wyj�cia w morze, ale nasze kot�y by�y jeszcze zimne. Posadzili�my dupka na jednym nich i rozpalili�my ogie�. Musieli�my go, rzecz jasna, przywi�za�. Po kilku godzinach jego ty�ek przypiek� si� jak kasztan. � O Bo�e! � powiedzia� par. � To okropne. � Rzeczywi�cie � zgodzi� si� Jake. � Strasznie �mierdzia�o. Przy stole zapanowa�a cisza. Wszyscy czuli, �e zaraz co� si� stanie. Rzucono oskar�enie, ale wi�kszo�� uczestnik�w gry nie by�a pewna, o co chodzi. Trzymali karty niczym tarcze, spogl�daj�c podejrzliwie. Atmosfera by�a tak napi�ta, �e ogarn�a ca�� sal�. Przy innych sto�ach tak�e przerwano gr�. � Panowie � Gareth przem�wi� chrapliwym g�osem, kt�ry rozni�s� si� ca�ej sali � pan Barton pr�buje nam zasugerowa�, i� kto� tu oszukuje. To s�owo szokowa�o i grozi�o niebywa�ymi konsekwencjami. Oszukiwa� w klubie! Bo�e, lepiej ju� by� pos�dzonym o zwyczajne morderstwo! � Jestem zmuszony zgodzi� si� z panem Bartonem. � Zimne jak l�d oczy majora zap�on�y gniewem, gdy odwr�ci� si� w stron� zdezorientowanego cz�onka Izby Lord�w. � By�by pan uprzejmy poinformowa� nas, ile pan wygra�? � G�os Garetha zabrzmia� niczym �wist bata. Par spogl�da� z niedowierzaniem, twarz mu purpurowia�a, a� wreszcie zakrzykn��, krztusz�c si� z w�ciek�o�ci: � Jak pan �mie! � Podni�s� si� bez tchu, kipi�c gniewem. � Uwa�a�em na niego! � zawo�a� Gareth i przewr�ci� ci�ki st� jednyn pchni�ciem. Blat przygni�t� plantatora i urz�dnika. �etony i karty wymiesza�y si� tak dok�adnie, �e ju� nikt nie m�g�by sprawdzi�, co rozda� Swales. Major pochyli� si� nad graczami i bole�nie uszczypn�� para w lewe ucho. � Oszukiwa�e�! Przy�apa�em ci�! Arystokrata rykn�� jak rozjuszony byk i zamachn�� si� ci�k� waz�, Gareth zrobi� unik i naczynie trafi�o mi�dzy oczy sekretarza klubu, kt�ry spieszy� z interwencj�. Zapanowa� chaos. Inni gracze rzucili si� mu na pomoc. Jake pr�bowa� dotrze� do Swalesa przez t�um sk��bionych cia�. � To ty! � krzykn��, gniewnie zaciskaj�c pi�ci. W sali znajdowa�o si� czterdzie�ci os�b. Tylko jedna nie nosi�a garnituru kt�ry dowodzi�by jej przynale�no�ci spo�ecznej. Gniew t�umu zwr�ci� si� wi�c przeciw Bartonowi. � Uwa�aj na plecy, stary! � Gareth ostrzeg� Jake'a przyjacielsko, kiedy ten z�apa� go za klapy marynarki. Barton stan�� naprzeciw t�umu rozw�cieczonych cz�onk�w klubu. Dosi�g�y ich ciosy przeznaczone dla Swalesa. Dw�ch m�czyzn upad�o, ale reszta t�oczy�a si� nadal. � Walcz! � Gareth weso�o zach�ci� przyjaciela. � Niech b�dzie przekl�ty, kto pierwszy krzyknie �do��!" � W jaki� magiczny spos�b w r�kach majora pojawi� si� kij bilardowy. Jake by� ju� prawie niewidoczny pod faluj�c� stert� czarnych garnitur�w. Trzech napastnik�w siedzia�o mu na plecach, dw�ch uczepi�o si� jego n�g, a jeden trzyma� go za ramiona. � To nie ja, g�upcy! � Pr�bowa� wskaza� Garetha, ale obie r�ce mia� unieruchomione. � Racja � przyzna� Swales � ty oszu�cie! � Trzymaj�c kij w r�ku z niezwyk�� wpraw� zacz�� uderza� nim bole�nie eleganckich d�entelmen�w. Przewr�cili si�, a uwolniony Jake odwr�ci� si� zn�w do Garetha. � S�uchaj! � wrzasn��, podchodz�c bli�ej. � W�a�nie! � Major skin�� g�ow�. D�wi�k policyjnych syren rozlega� si� coraz wyra�niej, a za podw�jnymi drzwiami zamajaczy�y postacie w mundurach. � Na Jowisza, gliny! � zawo�a� major. � Powinni�my si� zmy�. Za mn�, stary! � Kilkoma wprawnymi ruchami kija wybi� szyb� w oknie i wyskoczy� do ciemnego ogrodu. ROZDZIA� III Jake kroczy� szybko ciemn� �cie�k� w kierunku swojego obozowiska nad strumieniem. Gro�ne okrzyki i wycie syren policyjnych dawno umilk�y. Jego oburzenie te� ju� min�o. Zachichota� na wspomnienie purpurowej twarzy para i jego wyba�uszonych z zaskoczenia oczu. Gdzie� w ciemno�ci rozleg�o si� rytmiczne skrzypienie resor�w rikszy i odg�os bosych st�p. Nie odwracaj�c g�owy, Barton odgad�, kto nadje�d�a. � My�la�em, �e ci� zgubi�em � zauwa�y� swobodnie Gareth, wyci�gni�ty na mi�kkich poduszkach. Jego szlachetne rysy by�y widoczne w blasku �arz�cego si� cygara. � P�dzi�e� niczym chart za suk�. Fantastyczna szybko��! Jake nie odpowiedzia�. � Nie masz chyba zamiaru i�� spa�? � Riksza zr�wna�a si� z nim. � Mamy jeszcze ca�� noc przed sob�. Kto wie, jakie fascynuj�ce przygody nas czekaj�. Jake z trudem zachowa� powag�, ale nie zwolni� kroku. � Co s�dzisz o madame Cecile? � spyta� Gareth. � Tak bardzo zale�y ci na tych wozach? � Sprawiasz mi przykro��, pos�dzaj�c mnie o tak ohydny materializm. � Kto p�aci? � Jeste� moim go�ciem. � Dobrze. Postawi�e� mi obiad, wi�c dlaczego mam teraz odm�wi�? � Podszed� do rikszy. � Przesu� si� � powiedzia�. Rikszarz zawr�ci� i ruszy� w stron� miasta. Gareth wetkn�� w usta Jake'a nowe cygaro. Jakie karty sobie da�e� � spyta� Barton, wydmuchuj�c aromatyczny dym. � Cztery asy? Sekwens? � Jestem ura�ony tymi insynuacjami, sir. Zignoruj� wi�c to pytanie. Jechali dalej w milczeniu, a� po jakim� czasie Gareth zapyta�: � Chyba jednak nie upiekli�cie wtedy tego biedaka, prawda? � Nie � odpar� Jake � ale to ca�kiem niez�a historia. Dojechali do lokalu madame Cecile, dyskretnie ukrytego w ogrodzonym parku. Gareth po�o�y� r�k� na ko�atce. � Wiesz co? Niech mnie diabli, je�li nie jestem ci winien przeprosin. �le ci� oceni�em. � Chyba mog� by� z tob� szczery. � Nie wiem, czy znios� ten szok. � klepn�� Jake'a w rami�. � A wi�c to na m�j koszt, zgoda, co? U�miechn�li si� do siebie. Madame Cecile by�a wysoka i wiotka jak zapa�ka. Nosi�a wielokrotnie �atan�, d�ug� sukni� w nieokre�lonym ciemnym kolorze, kt�r� zamiata�a pod�og�. W�osy mia�a uczesane w wielki kok. Wyra�a�a si� pedantycznie i surowo. � Majorze Swales, to dla mnie wielka przyjemno�� � rzek�a, wpuszczaj� go�ci. � Panie Barton, dawno pana nie widzieli�my. Obawia�am si�, wyjecha� pan z miasta. � Prosz� nam poda� butelk� champersa, moja droga. Czy ma pani jeszcze rocznik tysi�c dziewi��set dwudziesty trzeci? � Oczywi�cie, majorze. � Przed spotkaniem z panienkami chcieliby�my porozmawia� na osobno�ci. Czy pani gabinet jest wolny? Gareth usadowi� si� wygodnie w du�ym sk�rzanym fotelu, z kieliszkiem szampana w jednej r�ce i cygarem w drugiej. � Duce wyci�ga tu swoje szpony. B�g jeden wie, co chce w ten spos� zyska�. Jest to najbardziej ja�owy skrawek pustyni, jaki mo�na sobie wyobrazi�. A jednak Mussolini chce go mie�. Mo�e dla chwa�y swego imperium? Stara napoleo�ska �piewka. � Sk�d o tym wiesz? � Jake le�a� wygodnie na kanapie. Nie pi� szampana. Nie lubi� gazowanych win. � To moje zaj�cie, bracie. Musz� wszystko wiedzie�. Potrafi� wyczu� pismo nosem, zanim ch�opaki zorientuj� si�, o co walcz�. Duce ��czy manifestacje pokojowe z przygotowaniami wojennymi. Mussolini nie musi kupowa� uzbrojenia, bo posiada karabiny, samoloty wszystko, czego trzeba, by wyl�dowa� w Erytrei. Jest ju� got�w, a stary Etiopczyk ma kilka zabytkowych strzelb i mn�stwo mieczy. To powinien by� kr�tki pojedynek. Nie pijesz champers? � Wezm� sobie tuskera. Wracam za moment � Jake wsta� i skierowa� si� w stron� drzwi. Gareth potrz�sn�� g�ow� ze smutkiem. � Masz podniebienie jak grzbiet krokodyla. Wolisz piwo od markowego szampana. Jake poszed� do baru, �eby zastanowi� si� nad swoj� sytuacj� i zaplanowa� dalsze dzia�anie. Pochylony nad piwem szybko przemy�la� to, co powiedzia� mu Gareth. Pr�bowa� rozstrzygn��, co jest prawd�, a co fantazj�. I jakich interes�w mo�na si� spodziewa�. Postanowi� nie bra� udzia�u w tym interesie. Zbyt wiele cierni ros�o na tej drodze. Chcia� ju� wraca�, by mimo wszystko sprzeda� silniki na wyciskacze trzciny, kiedy nagle o jego decyzji zadecydowa� zwyk�y zbieg okoliczno�ci. Obok Bartona sta�o przy barze dw�ch m�odych ludzi w garniturach, k�rzy wygl�dali na urz�dnik�w bankowych. Ka�dy z wybran� dziewczyn�, pie�cili je z roztargnieniem, rozmawiaj�c podniesionymi g�osami. Jake by� zbyt zaj�ty w�asnymi my�lami, by �ledzi� t� konwersacj�, a� pewna nazwa przyci�gn�a jego uwag�. � S�ysza�e�, �e �Anglo-Sugar" splajtowa�? � Nie wierz�. � Wiem to od przewodnicz�cego rady. Podobno maj� p� miliona d�ug�w. � To ju� trzecia wielka kompania, kt�ra pad�a w tym miesi�cu. � �yjemy w ci�kich czasach. Jake zgodzi� si� z tym w duchu. Wla� piwo do szklanki, rzuci� monet� na lad� i skierowa� si� z powrotem do gabinetu. �To rzeczywi�cie ci�kie czasy" � pomy�la�. Po raz drugi w ci�gu kilku miesi�cy dopad� go pech. Frachtowiec, kt�rym przyp�yn�� do Dar es-Salam jako pierwszy mechanik, sta� zaj�ty przez komornika prowadz�cego post�powanie upad�o�ciowe, wla�ciciele statku narobili d�ug�w w Londynie i nie byli w stanie ich sp�aci�. Jake zszed� na l�d z ca�ym swoim ziemskim dobytkiem w przewieszonym przez ramie plecakiem i zmuszony zrezygnowa� z sze�ciomiesi�cznych pobor�w. � Dlaczego musz� kupowa� bro� u ciebie? Przecie� mog� naby� ten sprz�t bezpo�rednio u producent�w. � powiedzia�, kontynuuj�c przerwan� rozmow�. � Liga Narod�w og�osi�a embargo wobec Erytrei, Somalii i Etiopii � je�eli mam by� szczery, Etiopczycy s� sk�onni zap�aci� oko�o tysi�ca funt�w, trzeba tylko da� nowy lakier i zamontowa� karabiny maszynowe na wie�yczkach. Gareth spogl�da� przez okno na port. �wiat�a zakotwiczonych statk�w migota�y nisko nad ciemnymi wodami. Odwr�ci� si� do Jake'a i m�wi� dalej; � Zredukowanie napi�cia, ale oczywi�cie dzia�a tylko na niekorzy�� Afryki. � S�ucham ci� z wielk� uwag� � Jake zn�w rozsiad� si� na kanapie. � Mam kupca i karabiny vickers, bez kt�rych wozy nie przedstawiaj� �adnej warto�ci. Ty za� masz same pojazdy i wiesz, jak je uruchomi�. Jake dostrzeg� w Swalesie innego cz�owieka. Gdzie� znikn�y wymuska maniery i arystokratyczny akcent. Teraz major m�wi� kr�tko i tre�ciwie a w jego oczach pojawi�y si� zb�jeckie b�yski. � Nigdy przedtem nie mia�em partnera. Zawsze uwa�a�em, �e wszystko najlepiej zrobi� sam. Mia�em jednak okazj� dobrze ci si� przyjrze�. Moglib�my spr�bowa�. Co o tym s�dzisz? � Je�eli mnie zwodzisz, przypiek� ci jaja. Major roze�mia� si� ubawiony. � Wierz�, �e naprawd� by� to zrobi�! � zawo�a�. Przeszed� przez pok�j i wyci�gn�� r�k�. � Proponuj�, �eby�my dzia�ali na r�wnych prawach. Zadbasz o wozy i podzielimy si� po po�owie � powiedzia�. Jake u�cisn�� jego d�o�. � Po po�owie � zgodzi� si�. � Starczy na dzi�. Zobaczmy, co porabiaj� panie. Jake zasugerowa� Swalesowi, �e jako r�wnorz�dny partner powinien uczestniczy� w naprawie silnik�w i malowaniu pojazd�w. Major poblad� lekko i zapali� cygaro. � Pos�uchaj, bracie. Nie traktujmy tego �artu o r�wnym partnerstwie i tej wsp�pracy zbyt dos�ownie. Praca fizyczna nie jest w moim stylu. � Musz� wi�c wynaj�� robotnik�w. � Bardzo prosz�, nie �a�uj sobie. Wynajmuj, co i kogo zechcesz. Gareth machn�� cygarem we wspania�omy�lnym ge�cie. � Musz� i�� do portu porozgl�da� si� troch�. Kolacj� zjem w budynku rz�dowym. Chc� nawi�za� jakie� po�yteczne znajomo�ci, rozumiesz? Nast�pnego ranka Swales zjawi� si� w obozie pod drzewami mahoni�w. Przyjecha� riksz�, przytrzymuj�c srebrne wiaderko wype�nione butelkami tuskera. W obozowisku sze�ciu Murzyn�w pracowa�o pod nadzorem Jake'a. U�yto farby szarej, charakterytycznej dla okr�t�w wojennych. Trzy wehiku�y zosta�y ju� pomalowane. Efekt by� zdumiewaj�cy. Pojazdy przeistoczy�y si� z niechlujnych wrak�w w gro�nie wygl�daj�ce machiny wojenne. � Na Jowisza! � krzykn�� Gareth. � To nawet na mnie robi wra�enie. Etiopczycy oszalej� z rado�ci. � Przeszed� wzd�u� szeregu pojazd�w i zatrzyma� si� przy ostatnim. � Dlaczego nie wszystkie zosta�y pomalowane? � Wyja�nia�em ci. Tylko te trzy s� na chodzie. � Pos�uchaj, stary. Nie b�d�my tacy wymagaj�cy. Pochlap je troche farb� i zapakujemy wszystko razem. Nie udzielamy przecie� gwarancju, prawda? � U�miechn�� si� promiennie i mrugn�� do Jake'a. � Zanim nadejd� reklamacje, nie b�dzie tu po nas �ladu. Nie zdawa� sobie sprawy, co to ambicja doskona�ego rzemie�lnika. Jake wypr�y� pier� i poczerwienia� ze z�o�ci. P� godziny p�niej wci�� jeszcze dyskutowali. � Zdoby�em moj� reputacj� na trzech oceanach i siedmiu morzach, wi�c nie oczekuj, �e zaryzykuj� j� dla kilku wrak�w! � wrzasn�� Barton i kopn�� ko�o jednego z krytykowanych pojazd�w. � Nikt nigdy nie powie, �e sprzedaj� z�om. Gareth nauczy� si� ju� post�powa� z nowym przyjacielem. Wiedzia�, �e mog�oby doj�� do r�koczyn�w i niemal natychmiast zmieni� postaw�. � S�uchaj, bracie. Nie ma sensu tak krzycze�. � Ja nie krzycz�! � wrzasn�� Jake. � Oczywi�cie, �e nie. Rozumiem tw�j punkt widzenia. W porz�dku, dok�adnie tak samo my�la�em. Udobruchany troch� Jake otworzy� usta, by zn�w zaprotestowa�, ale nim zd��y� co� powiedzie�, Gareth wetkn�� mu mi�dzy wargi d�ugie, czarne cygaro. � Teraz zr�bmy u�ytek z m�zg�w, dobrze? Powiedz mi, dlaczego te dwa wozy nie pojad�, i co zrobi�, �eby je do tego zmusi�. Pi�tna�cie minut p�niej siedzieli pod markiz� przy starym namiocie Jake'a, pij�c zimnego tuskera. Swales zr�cznie stworzy� atmosfer� przyjacielskiej pogaw�dki. � Ga�nik do bentleya? � Pokiwa� w zamy�leniu g�ow�. � Pr�bowa�em u ka�dego mo�liwego dostawcy. Miejscowy agent telefonowa� nawet do Kapsztadu i Nairobi. B�dziemy musieli zam�wi� go Anglii. Potrwa to osiem tygodni, je�li b�dziemy mieli szcz�cie. � Pos�uchaj, stary. Nie zamierzam nara�a� si� na los gorszy ni� �mier�, dla dobra wsp�lnej sprawy zrobimy tak... ROZDZIA� IV Gubernator Tanganiki mia� c�rk�, trzydziestodwuletni� star� pann�. Nie znalaz�a sobie m�a mimo ogromnej fortuny ojca i tytu�u rodowego. Gareth zerka� na ni� z ukosa, staraj� si� zrozumie� przyczyn� tego stanu rzeczy. Pierwszy epitet, jaki przyszed� majorowi na my�l, brzmia� �koniowata", ale nie by� on najtrafniejszym okre�leniem. S�owo �wielb��dowata� trafniej wyra�a�o typ jej urody. �Zamroczony dromader" � pomy�l chwytaj�c pe�ne uwielbienia spojrzenie, kt�rym go obdarzy�a. � To wspaniale, �e pozwoli�a� mi wzi�� samoch�d ojca � powiedzia�. U�miechn�a si�, ukazuj�c wielkie, po��k�e z�by pod ogromnym nochalem. � Kupi� taki sam po powrocie do domu. Gareth skr�ci� z utwardzonej drogi. D�uga czarna limuzyna wjecha�a na zakurzony i wyboisty szlak, prowadz�cy na p�noc wzd�u� wybrze�a, w�r�d palmowych gaj�w. Policjant rozpozna� chor�giewk� na przednim b�otniku. Czerwono-niebiesko-z�oty proporczyk z lwem i jednoro�cem �opota� na wietrze. Policjant stan�� na baczno�� i zasalutowa� zamaszy�cie. Gareth dotkn�� niedbale ronda kapelusza i odwr�ci� si� do swej towarzyszki. Kobieta nie odrywa�a wzroku od opalonej twarzy majora. Wpatrywa�a si� w niego od chwili, gdy opu�ci� teren zabudowa� rz�dowych. � Jest st�d wspania�y widok na kana�. Zatrzymajmy si� na chwil�. Skin�a z zapa�em g�ow�. Zaniem�wi�a z wra�enia. Gareth by� z tego bardzo zadowolony, bo mia�a wysoki, piskliwy g�os. Podstarza�e dziewcze sp�on�o rumie�cem. �Ma �adne oczy" � wmawia� sobie Gareth. To znaczy, je�eli komu� podobaj� si� ga�y wielb��da. Wielkie, smutne, z d�ugimi, bezbarwnymi rz�sami. Wola� jednak patrze� jej w oczy, staraj�c si� unika� widoku z�b�w. �Mam nadziej�, �e nie gryzie w tych momentach. Swoimi siekaczami mog�aby zada� �miertelne rany." Przez chwil� chcia� zrezygnowa�, wyobrazi� sobie tysi�c funt�w i odwaga powr�ci�a. Zahamowa� i rozejrza� si�, w kt�rym miejscu zjecha� z drogi. Cofn�� samoch�d i ostro�nie wprowadzi� l�ni�c� limuzyn� na ma�� polank� poro�ni�t� paprociami i krzewami. Zewsz�d otacza�y j� majestatyczne palmy. � Oto jeste�my! � Zaci�gn�� r�czny hamulec i odwr�ci� si� do swojej towarzyszki. � St�d te� mo�esz zobaczy� kana�. Pochyli� si� lekko, by go wskaza�, kiedy nagle gubernatorska c�rka z konwulsyjnym dr�eniem rzuci�a si� na niego. Ostatnia �wiadoma my�l Garetha dotyczy�a jej z�b�w. Jake Barton zaczeka�, a� wielki, po�yskuj�cy bentley zacznie ko�ysa� si� i podrygiwa� na resorach, jak ��d� ratunkowa na sztormowej fali, i dopiero tedy wyszed� ze swego ukrycia w�r�d paproci. Z torb� w r�ku zbli�y� si� do wozu ozdobionego charakterystyczn� chor�giewk�. Ha�as, kt�ry powsta� przy otwieraniu i podnoszeniu pokrywy silnika, zosta� skutecznie zag�uszony radosnymi okrzykami dobiegaj�cymi z samochodu. Jake zajrza� przez okno do �rodka i zobaczy� bia�e ko�czyny c�rki gubernatora, d�ugie, niekszta�tne i guzowate, zupe�nie jak nogi wielb��da, kopi�ce w ekstazie dach kabiny. Odwr�ci� g�ow� w stron� silnika. Pracowa� szybko, pogwizduj�c bezg�o�nie. Ga�nik drgn�� w�a�nie w tym momencie, kiedy nami�tne westchnienia i b�agalne okrzyki osi�gn�y apogeum. Jake nie mia� ju� do Garetha pretensji o to, �e odm�wi� on pomocy przy malowaniu �elaznych dam. Major tak�e pracowa� ze wszystkich si�, jego trud by� nawet bardziej wyczerpuj�cy, tylko �e zr�czno�� r�k nie mia�a, akurat wi�kszego znaczenia. Kiedy Barton d�wign�� wymontowany karburator i umie�ci� go w torbie, rozleg� si� ostatni przenikliwy okrzyk i bentley znieruchomia�, a w palmowym zagajniku zapanowa�a koj�ca cisza. Jake skrada� si� cicho przez zaro�la, pozostawiaj�c swego przyjaciela w obj�ciach chudych ramion, zapl�tanego w kosztown� francusk� bielizn�. � By�a to niezmiernie d�uga droga powrotna. Ci�gle musia�em przekonywa� t� pani�, �e nie jeste�my jeszcze zar�czeni. � Po�wi�cimy ci pochwaln� wzmiank� w raporcie � obieca� Jake, gramol�c si� z komory silnika. � Lekcewa��c osobiste bezpiecze�stwo, major Swales obroni� nasze pozycje i przeszed� do natarcia, wy�amuj�c wrota... � Bardzo zabawne � burkn�� Gareth. � Podobnie jak ty, musz� dba� swoj� reputacj�. Taka historia mo�e mnie skompromitowa� w pewnych kr�gach, wi�c trzymaj to w tajemnicy, dobrze? � Masz moje s�owo � powiedzia� z powag� Jake i zgarbi� si� nad korb�, silnik zapali� od razu, �atwo wchodz�c na obroty. Barton ws�uchiwa� si� we� z u�miechem. � Pos�uchaj, jak chodzi ta �licznotka! Czy nie warto by�o zaryzykowa�? Chocia�by po to, �eby us�ysze� t� s�odk� pie��? Gareth zamkn�� oczy, udr�czony wspomnieniem. � Mamy ju� cztery mi�e, przyzwoite panienki � ci�gn�� Jake. � Czego wi�cej mo�esz chcie� od �ycia? � Pi�tej � odpar� Swales. Jake naburmuszy� si�. � Podpisz� o�wiadczenie chroni�ce twoj� reputacj�. � Wyraz twarzy Amerykanina by� wystarczaj�c� odpowiedzi�. Gareth westchn�� ci�ko. � Tw�j sentymentalny, staro�wiecki stosunek do �ycia wp�dzi nas kiedy� w k�opoty � rzek�. � Mo�emy rozsta� si� od razu. � Nawet o tym nie marz, ch�opie. To by�by kiepski �art wobec Etiopczyk�w. Maj� wielkie miecze i nie tylko twoja gtowa mog�aby spa��. Dobrze, we�miemy wi�c te cztery. Dwudziestego drugiego maja �Dunnottar Castle'" zakotwiczy� na red Dar es-Salam i natychmiast zosta� otoczony przez r�j barek. By�a to flagowa jednostka Union Castle Lin�, ��cz�cej Southampton z Kapsztadem, D�ibuti, Laurenco Marquezem, Dar es-Salam i D�ibuti. Dwa apartamenty i dziesi�� kabin pierwszej klasy zajmowa� Lij Mikhael Wasan Sagud wraz ze �wit�. By� potomkiem rodu monarch�w Etiopii, kt�ry wywodzi� si� od kr�la Salomo