13637
Szczegóły |
Tytuł |
13637 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13637 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13637 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13637 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jack Williamson
Z ZA�O�ONYMI R�KAMI
I
Underhill wraca� pieszo z pracy � tego dnia �ona mia�a samoch�d � kiedy po raz
pierwszy zetkn�� si� z nowymi robotami. Nogi same go nios�y znajomym skr�tem przez
zachwaszczony pusty plac, a my�li mia� zaj�te odrzucaniem r�nych niemo�liwych sposob�w
na sp�acenie d�ug�w w banku, kiedy wyros�a przed nim nowa �ciana.
�ciana nie by�a zbudowana ze zwyczajnej ceg�y czy kamienia, ale z czego� g�adkiego,
l�ni�cego i dziwnego. Underhill wbi� wzrok w d�ugi nowy budynek. Ta po�yskliwa
przeszkoda na drodze zadziwi�a go i zirytowa�a � z pewno�ci� nie by�o jej tu w zesz�ym
tygodniu.
A potem zobaczy� t� rzecz w oknie.
Samo okno te� nie mog�o by� ze zwyk�ego szk�a. Szerokie i nieskazitelne, by�o idealnie
przezroczyste i tylko umocowane na nim b�yszcz�ce litery wskazywa�y, �e w og�le tu jest.
Litery tworzy�y �mia�y, modernistyczny napis:
INSTYTUT HUMANOID�W
Filia w Two Rivers
Roboty Doskona�e
�Mamy za zadanie s�u�y�, s�ucha�
i STRZEC LUDZI OD Z�EGO�
I
Jego irytacja wzros�a, bo Underhill sam para� si� sprzeda�� robot�w. Czasy by�y ju� i tak
wystarczaj�co ci�kie; roboty wszelkiego rodzaju dos�ownie zalewa�y rynek, od tych
najzwyklejszych po androidy, mechanoidy, elektronoidy, automatoidy. Niestety, bardzo
nieliczne robi�y to wszystko, co obiecywali ich sprzedawcy i poda� tego towaru w Two
Rivers znacznie g�rowa�a nad popytem.
Underhill sprzedawa� androidy � pod warunkiem, �e trafi� mu si� klient. Nazajutrz mia�
dosta� nowy towar i nie wiedzia�, czym za niego zap�aci.
Z niech�tnym grymasem przystan�� przed sylwetk� za niewidoczn� szyb�. Nigdy dot�d nie
widzia� humanoida. Jak ka�dy robot nie wykonuj�cy w danej chwili �adnej pracy, sta� on
absolutnie bez ruchu. Mniejszy i szczuplejszy ni� cz�owiek by� ca�y nagi, bezp�ciow�
nago�ci� lalki. L�ni� ciemnym blaskiem, a jego g�adka silikonowa sk�ra mieni�a si� br�zem i
metalicznym b��kitem. Na przyjemnej, owalnej twarzy malowa� si� trwa�y wyraz gotowo�ci i
lekko zdumionej troski. Og�lnie rzecz bior�c by� to najpi�kniejszy robot, jakiego widzia�
kiedykolwiek.
Jest naturalnie za ma�y, �eby m�g� by� prawdziwie u�yteczny. Underhill powt�rzy� sobie
stosowny cytat z ulotki reklamowej polecaj�cej androidy: �Androidy s� wielkie, bo maj�
wielk� moc, sprawno��, niezawodno��. Kup androida � to wielka okazja!�
Przezroczyste drzwi rozsun�y si� przed nim i wszed� do eleganckiego nowego sklepu, aby
utwierdzi� si� w przekonaniu, �e te roboty o op�ywowych kszta�tach to tylko jeszcze jeden
b�yskotliwy chwyt, maj�cy na celu przyci�gni�cie damskiej klienteli.
Rozejrza� si� uwa�nie po l�ni�cym wn�trzu i jego chwilowy optymizm rozwia� si�. Nigdy
nie s�ysza� o Instytucie Humanoid�w, ale ta nowa konkurencyjna firma mia�a najwyra�niej
spore fundusze i zna�a si� na handlu.
Szuka� wzrokiem sprzedawcy, a tymczasem podszed� do niego bezszelestnie inny robot.
By� identyczny jak ten w oknie i porusza� si� szybko, z zadziwiaj�c� lekko�ci�. Na l�ni�cej
czerni migota�y br�zowe i niebieskie b�yski, na nagiej piersi widnia�a ��ta tabliczka:
HUMANOID
Nr serii: 81�H�B�27
Robot doskona�y
�Mam za zadanie s�u�y�, s�ucha�
i STRZEC LUDZI OD Z�EGO�.
Dziwne, ale nie mia� soczewek: szarostalowe oczy w �ysej, owalnej czaszce patrzy�y
nieruchomo przed siebie. Jednak�e zatrzyma� si� o kilka krok�w przed Underhillem, jakby go
mimo wszystko widzia�, i przem�wi� wysokim, melodyjnym g�osem:
� Do us�ug, panie Underhill.
Underhill wzdrygn�� si� na d�wi�k swojego nazwiska, bo nawet androidy nie potrafi�y
odr�ni� jednego cz�owieka od drugiego. Ale to oczywi�cie tylko sprytna handlowa sztuczka,
niezbyt trudna w miasteczku wielko�ci Two Rivers. Sprzedawc� musi by� kto� z tutejszych
mieszka�c�w, podpowiadaj�cy robotowi z zaplecza. Underhill ukry� zdumienie i powiedzia�
g�o�no:
� Chcia�bym porozmawia� ze sprzedawc�.
� Nie zatrudniamy ludzi, prosz� pana � odpowiedzia� natychmiast �agodny srebrzysty
g�osik. � Instytut Humanoid�w istnieje po to, by s�u�y� ludziom i nie musimy korzysta� z
ich pomocy. Sami jeste�my w stanie dostarczy� panu wszelkich informacji i przyj�� pa�skie
zam�wienie na nasze us�ugi.
Underhill patrzy� na niego oszo�omiony. �aden robot nie potrafi� nawet na�adowa� sobie
baterii czy wyregulowa� przeka�nik�w, a co dopiero prowadzi� w�asny sklep bran�owy.
Niewi � dz�ce oczy robota wpatrywa�y si� w niego nieruchomo, kiedy rozgl�da� si�
niespokojnie w poszukiwaniu jakiego� przepierzenia czy kurtyny, za kt�rymi m�g�by chowa�
si� sprzedawca.
A tymczasem s�odki, cichy g�osik podj�� w�tek:
� Czy mo�emy zg�osi� si� do pana do domu i zademonstrowa� gratis zakres naszych
us�ug? Zale�y nam na zdobyciu klient�w na waszej planecie, bo uda�o nam si� uszcz�liwi�
ludzi na tylu innych. Przekona si� pan, �e stoimy znacznie wy�ej ni� stare elektroniczne
roboty, kt�re tu macie.
Underhill cofn�� si� z niech�ci�. Nie bez opor�w przesta� szuka� ukrytego sprzedawcy,
wstrz��ni�ty my�l� o samoreklamuj�cych si� robotach. To roz�o�y konkurencj�,
� Musi pan przynajmniej wzi�� nasz� ulotk�.
Poruszaj�c si� z jak�� przera�aj�c� zwinno�ci� ma�y, czarny robot przyni�s� mu ze stolika
przy �cianie ilustrowany kolorowy folder. Chc�c ukry� zmieszanie i narastaj�c� panik�,
Underhill zacz�� przerzuca� l�ni�ce kartki.
Seria kolorowych zdj�� ukazywa�a zgrabn� blondynk� w skontrastowanych sytuacjach: na
jednym sta�a nad kuchenk�, na drugim odpoczywa�a w kusz�cym negli�u, a ma�y czarny
robot podawa� jej co� na kl�czkach. Lub pisa�a mozolnie na maszynie, a na s�siednim zdj�ciu
le�a�a w �mia�ym kostiumie k�pielowym na pla�y, podczas gdy robot wykonywa� za ni�
prac�. Albo te� sta�a przy jakiej� wielkiej maszynie produkcyjnej, a potem ta�czy�a w
ramionach jasnow�osego m�odzie�ca, zostawiwszy obs�ug� maszyny czarnemu humonoidowi.
Underhill westchn�� ze smutkiem. Producenci android�w nie mieli takich chwytliwych
broszurek. Kobiety si� temu nie opr�, a to one wybiera�y 86% wszystkich robot�w. Tak,
konkurencja zapowiada si� nieweso�o.
� Niech pan to we�mie do domu, prosz� pana � zach�ca� go mi�y g�osik. � Niech pan
poka�e to �onie. Na ostatniej stronie jest kupon na darmowy okres pr�bny. Jak pan widzi, nic
nie trzeba p�aci� z g�ry.
Underhill odwr�ci� si� og�uszony i drzwi same si� przed nim rozsun�y. Wychodz�c
zorientowa� si�, �e wci�� trzyma w r�ku broszurk�. Zmi�� j� z w�ciek�o�ci� i rzuci� na
pod�og�. Ma�y czarny robot natychmiast j� uprz�tn��, a natarczywy srebrny g�osik zawo�a� za
nim:
� Odwiedzimy pana jutro w pracy, panie Underhill, i przy�lemy egzemplarz pr�bny do
domu. Czas porozmawia� o likwidacji pa�skiego zak�adu, bo elektroniczne roboty, kt�re pan
sprzedaje, nie mog� si� z nami r�wna�. A pa�skiej �onie zaoferujemy bezp�atn� demonstracj�
naszych us�ug.
Underhill nawet nie pr�bowa� odpowiada�, bo nie by� pewien swojego g�osu. Szed� na
o�lep nowym chodnikiem i zatrzyma� si� dopiero na rogu, �eby pozbiera� my�li. Z tego
przykrego i osobliwego wydarzenia jedno wynika�o niezbicie: jego interesy przedstawia�y si�
kiepsko.
Raz jeszcze spojrza� ponuro na okaza�y przepych nowego budynku. Nie zbudowano go z
normalnej ceg�y ani kamienia, jego niewidoczne okna nie by�y ze szkl�, a na dodatek
Underhill mia� ca�kowit� pewno��, �e nie widzia� tu ani �ladu fundament�w, kiedy ostatnim
razem Aurora zabra�a samoch�d.
Kiedy skr�ci� za blokiem, nowy chodnik zawi�d� go do tylnego wyj�cia. Sta�a pod nim
ci�ar�wka, a kilka wysmuk�ych, czarnych robot�w wy�adowywa�o z niej w ciszy ogromne
metalowe skrzynie.
Przystan�� i obejrza� sobie jedn�. Mia�a nalepk� poczty mi�dzygwiezdnej. Stemple
wskazywa�y, �e wys�ano j� z Instytutu Humanoid�w na Wing IV. Nie przypomina� sobie
�adnej planety o tej nazwie; zapewne musz� operowa� na wielk� skal�.
W przy�mionym �wietle magazynu widzia� za ci�ar�wk� czarne roboty otwieraj�ce
skrzynie. Uniesione wieko ukaza�o ciemne, nieruchome, ciasno zapakowane cia�a, kt�re jedno
po drugim powstawa�y do �ycia. Wychodzi�y ze skrzyni i zeskakiwa�y zr�cznie na ziemi�.
Po�yskuj�c czerni� wysy�a�y br�zowe i niebieskie b�yski; wszystkie by�y zupe�nie jednakowe.
Jeden przeszed� obok ci�ar�wki na chodnik i spojrza� w jego kierunku niewidz�cym,
stalowym wzrokiem. Wysoki srebrzysty g�osik odezwa� si� melodyjnie:
� Do us�ug, panie Underhill.
Underhill uciek�. Kiedy us�ysza� swoje nazwisko z ust uprzejmego robota, kt�ry w�a�nie
wyszed� ze skrzyni sprowadzonej z odleg�ej i nieznanej planety, uzna�, �e tego ju� za wiele.
Dwie przecznice dalej jego wzrok pad� na szyld baru. Schowa� si� w nim ze swoim
zmartwieniem. Z zasady nie bra� do ust alkoholu przed kolacj�, a Aurora w og�le nie lubi�a,
jak pi�, ale te nowe roboty chyba upowa�nia�y go do zrobienia wyj�tku.
Niestety, alkohol nie poprawi� mu samopoczucia i przysz�o�� jego firmy wcale nie wyda�a
mu si� ja�niejsza. Kiedy wyszed� po godzinie, spojrza� t�sknie do ty�u z nadziej�, �e mo�e
jasny nowy budynek znik� r�wnie nagle jak si� pojawi�. Ale nie. Potrz�sn�� g�ow� z
przygn�bieniem i pomaszerowa� niezbyt pewnie do domu.
�wie�e powietrze otrze�wi�o go nieco, zanim dotar� do schludnego bia�ego domku na
przedmie�ciu, lecz to nie pomog�o mu rozwi�za� problem�w zawodowych. U�wiadomi� sobie
te� z przykro�ci�, �e sp�ni� si� na kolacj�.
Ale kolacja te� by�a op�niona. Jego syn Frank, piegowaty dziesi�cioletni �obuziak, wci��
bawi� si� pi�k� na cichej uliczce przed domem. Ma�a Gay, jedenastoletnia, jasnow�osa i
urocza, przybieg�a do niego przez trawnik.
� Tato, zgadnij, co si� sta�o!
Gay mia�a zosta� wielk� skrzypaczk� i z pewno�ci� osoba odpowiednio dystyngowan�, na
razie jednak zarumieniona i zziajana nie posiada�a si� z podniecenia. Pozwoli�a mu si� unie��
wysoko do g�ry i nie przeszkadza� jej zapach alkoholu. Kiedy nie m�g� zgadn��, skwapliwie
go poinformowa�a:
� Mama ma nowego lokatora!
II
Underhill przygotowa� si� w duchu na przykr� rozmow�, bo Aurora martwi�a si� o d�ugi w
banku, o pokrycie nale�no�ci za now� dostaw�, o pieni�dze na lekcje ma�ej Gay.
Jednak�e nowy lokator go uratowa�. Domowy android z przera�liwym trzaskiem naczy�
nakrywa� do sto�u, ale mieszkanie by�o puste. Znalaz� Auror� za domem, nios�c� po�ciel i
r�czniki dla go�cia.
Aurora, kiedy j� po�lubi�, by�a tak samo absolutnie urocza jak teraz jego c�reczka. I pewno
by taka zosta�a, gdyby interesy sz�y mu nieco lepiej. Tymczasem przyt�aczaj�ca �wiadomo��
pora�ki odbiera�a mu stopniowo pewno�� siebie, a j� trudy �ycia codziennego uczyni�y nieco
zbyt agresywn�.
Oczywi�cie nadal j� kocha�. Jej rude w�osy wci�� go n�ci�y, lecz pod wp�ywem
zawiedzionych ambicji, stwardnia� jej charakter i zaostrzy� si� g�os. Co prawda nigdy
powa�nie si� nie k��cili, ale istnia�y mi�dzy nimi drobne nieporozumienia.
Nad gara�em mieli ma�e mieszkanko, zbudowane dla s�u�by, na kt�r� nigdy nie mogli
sobie pozwoli�. By�o za ma�e i n�dzne, �eby skusi� jakiego� porz�dnego lokatora z
prawdziwego zdarzenia i wobec tego Underhill wola�by, aby sta�o puste. Jego duma cierpia�a,
gdy widzia�, �e �ona �ciele ��ka i sprz�ta obcym.
Aurora jednak wynajmowa�a je ju� nieraz, gdy potrzebowa�a pieni�dzy na lekcje muzyki
Gay lub gdy zapa�a�a sympati� do jakiego� malowniczego pechowca. Underhill mia�
wra�enie, �e wszyscy jej lokatorzy okazywali si� pr�dzej czy p�niej z�odziejami i
wandalami.
Odwr�ci�a si� teraz do niego z czyst� po�ciel� w r�kach.
� M�j drogi, nie sprzeciwiaj si�, bo to na nic. � W jej g�osie brzmia�a determinacja. �
Pan Sledge to uroczy staruszek i zostanie u nas, jak d�ugo tylko zechce.
� Dobrze, kochanie. � Nie lubi� si� sprzecza�, a poza tym zaprz�ta�y go k�opoty
zawodowe. � Troch� pieni�dzy zawsze si� nam przyda. Dopilnuj tylko1, �eby zap�aci� z
g�ry.
� Ale on nie mo�e! � Jej g�os dr�a� ze wsp�czucia. � Na razie. M�wi�, �e nied�ugo
zaczn� nap�ywa� honoraria z tytu�u jego wynalazk�w. Zap�aci za par� dni.
Underhill wzruszy� ramionami: s�ysza� to ju� nieraz w takiej lub innej formie.
� Pan Sledge jest inny, kochanie � przekonywa�a go. � To podr�nik i uczony. W tym
ma�ym, nudnym miasteczku nie spotykamy zbyt wielu interesuj�cych ludzi.
� No, tobie uda�o si� wygrzeba� sk�d� kilku godnych uwagi typ�w.
� Nie b�d� niemi�y, kochanie � zbeszta�a go �agodnie. � Nie pozna�e� go jeszcze. Nie
wiesz, jaki jest cudowny. � Zawaha�a si�. � Masz mo�e dziesi�� dolar�w?
� Na co?
� Pan Sledge jest chory. � Jej g�os nabrzmia� trosk�. � Widzia�am, jak upad� w mie�cie
na ulicy. Policjanci chcieli go zabra� do szpitala miejskiego, ale on si� nie zgodzi�. Wygada�
tak szlachetnie, zacnie i dostojnie! Powiedzia�am, �e si� nim zaopiekuj�, wzi�am go do
samochodu i zawioz�am do starego doktora Win � tersa. Ma chore serce i potrzebuje
pieni�dzy na lekarstwo.
� Dlaczego nie chce i�� do szpitala? � zapyta� ca�kiem rozs�dnie Underhill.
� Ma prac�, kt�r� musi sko�czy� � wyja�ni�a. � Wa�n�, naukow� prac� a przy tym
jest taki cudowny i tragiczny� Prosz� ci�, kochanie, masz dziesi�� dolar�w?
Underhillowi niejedno cisn�o si� na usta. Nowe roboty przysporz� mu z pewno�ci�
dalszych k�opot�w. G�upot� by�o bra� sobie na g�ow� chorego w��cz�g�, kt�ry m�g� mie�
darmow� opiek� w szpitalu. Lokatorzy Aurory zawsze pr�bowali p�aci� czynsz obietnicami, a
potem niszczyli tylko mieszkanie i pl�drowali s�siedztwo, zanim si� wynie�li.
Ale nic z tego nie powiedzia�. Nauczy� si� sztuki kompromisu. W milczeniu wyj�� dwa
banknoty pi�ciodolarowe z cienkiego portfela i w�o�y� jej do r�ki. U�miechn�a si� i
impulsywnie go uca�owa�a � ledwo zd��y� wstrzyma� oddech, �eby nie poczu�a alkoholu.
Wci�� mia�a dobr� figur�, dzi�ki okresowym g�od�wkom. By� te� dumny z jej l�ni�cych
rudych w�os�w. Pod wp�ywem nag�ej fali uczu� nabieg�y mu �zy do oczu. Co si� stanie z ni� i
z dzie�mi, je�eli on zbankrutuje?
� Dzi�kuj� ci, kochany � szepn�a. � Zaprosz� go na kolacj�, je�li si� ju� dobrze czuje.
B�dziesz m�g� go pozna�. Mam nadziej�, �e troch� sp�niona pora nie robi ci r�nicy.
Dzisiaj mu nie robi�a. Ogarni�ty nag�� ch�ci� przys�u�enia si� w domu wzi��� m�otek i
gwo�dzie z warsztatu w piwnicy i poprawi� obwis�� zas�onk� na drzwiach kuchennych,
napinaj�c j� schludnie po przek�tnych.
Lubi� prace manualne. W dzieci�stwie marzy�, aby budowa� elektrownie atomowe. Zacz��
nawet studia in�ynierskie, lecz potem po�lubi� Auror� i musia� przej�� od jej gnu�nego i
trunkowego ojca kulej�cy punkt sprzeda�y robot�w. Ko�cz�c swoje proste zadanie
pogwizdywa� teraz weso�o.
Kiedy przechodzi� przez kuchni�, �eby od�o�y� narz�dzia, spostrzeg�, i� domowy android
pracowicie sprz�ta ze sto�u nietkni�t� kolacj�. � Androidy dawa�y sobie jako tako rad� ze
�ci�le ustalonymi zadaniami, ale nie potrafi�y si� przystosowa� do ludzkiej niesubordynacji.
� Prze�sta�, prze�sta�! � Jego rozkaz, wolno powt�rzony, z odpowiedni� intonacj� i
rytmem, powstrzyma� robota; wtedy powiedzia� wyra�nie: � Nakryj�st�, nakryj�st�.
Olbrzym szuraj�c nogami przyni�s� pos�usznie z powrotem stos talerzy. Underhilla
uderzy�a nagle r�nica mi�dzy nim a nowymi humanoidami. Westchn�� ci�ko. Przysz�o��
jego firmy rysowa�a si� czarno.
Aurora wprowadzi�a do kuchni nowego lokatora. Underhill pokiwa� g�ow�. Chudy
nieznajomy, o ciemnych, zmierzwionych w�osach i mizernej twarzy, ubrany w wy�wiechtane
�achy, wygl�da� dok�adnie tak, jak jeden z tych barwnych, awanturniczych wagabund�w,
kt�rzy zawsze znajdowali furtk� do serca Aurory. Przedstawi�a ich sobie i wysz�a zawo�a�
dzieci, a oni usiedli tymczasem we frontowym pokoju.
Stary hultaj wcale nie wygl�da� na bardzo chorego, zdaniem Underhilla. Szerokie plecy
mia� lekko przygarbione, niemniej jego wysoka sylwetka nadal przedstawia�a si� imponuj�co.
Sk�ra na ko�cistej, wychud�ej twarzy by�a pobru�d�ona i blada, ale g��boko osadzone oczy
p�on�y �ywym blaskiem.
Uwag� Underhilla przyci�gn�y jego r�ce. Nadnaturalnej wielko�ci, zwisa�y lekko ku
przodowi z d�ugich ko�cistych ramion, jakby w sta�ej gotowo�ci. Powykrzywiane i poci�te
bliznami, opalone na ciemny br�z, z puchem z�ocistych w�os�w na wierzchu, opowiada�y
w�asn� wersj� przygody, mo�e walki, a mo�e nawet znoju. Mocno spracowane r�ce.
� Jestem bardzo wdzi�czny pa�skiej �onie, panie Underhill. � Jego g�os dudni� g��bokim
basem, a na twarzy b��ka� mu si� t�skny u�miech, dziwnie ch�opi�cy jak na cz�owieka
niew�tpliwie ju� s�dziwego. � Wybawi�a mnie z trudnej sytuacji. Postaram si�, �eby jej si�
to op�aci�o.
Nic tylko jeszcze jeden z tych malowniczych w��cz�g�w, kt�rzy prze�lizguj� si� przez
�ycie opowiadaj�c na prawo i lewo niestworzone historyjki, zdecydowa� ostatecznie
Underhill. Prowadzi� z lokatorami Aurory w�asn�, cich� gr� � przyznawa� sobie w duchu
jeden punkt za ka�d� wypowiedzian� przez nich bzdur�. Pomy�la� teraz, �e pan Sledge
pozwoli mu osi�gn�� wspania�y wynik.
� Sk�d pan pochodzi? � spyta�, aby podtrzyma� rozmow�.
Sledge zawaha� si� chwil� przed odpowiedzi�, co by�o do�� niezwyk�e � wi�kszo��
lokator�w Aurory odznacza�a si� nieprzeci�tnym gadulstwem.
� Z planety Wing IV � odpar� wreszcie z widoczn� niech�ci�, jakby wola� powiedzie�
co� innego. � Sp�dzi�em tam ca�� m�odo��, ale wyjecha�em stamt�d niemal�e pi��dziesi�t lat
temu. Od tej pory podr�uj�.
Zaskoczony Underhill spojrza� na niego przenikliwie. Jak pami�ta�, Wing IV to planeta, z
kt�rej przyby�y te l�ni�ce, nowe roboty. Ale stary w��cz�ga wgl�da� zbyt n�dznie i ubogo,
�eby mie� cokolwiek wsp�lnego z Instytutem Humanoid�w. Chwilowe podejrzenie prys�o. Z
marsem na czole zapyta� zdawkowo:
� Wing IV musi le�e� do�� daleko? Wagabunda zn�w si� zawaha�, po czym odpar� z
powag�:
� W odleg�o�ci stu dziewi�ciu lat �wietlnych, panie Underhill.
Jeden zero dla mnie, pomy�la� Underhill, ale ukry� swoj� satysfakcj�. Nowe pojazdy
kosmiczne by�y wprawdzie bardzo szybkie, lecz pr�dko�� �wiat�a stanowi�a na razie
nieprzekraczaln� granic�. Postanowi� zdoby� nast�pny punkt:
� �ona m�wi�a, �e jest pan uczonym, panie Sledge?
� Tak.
Pow�ci�gliwo�� starego by�a rzecz� niecodzienn�. Lokatorzy Aurory zwykle nie
potrzebowali zach�ty. Underhill zn�w spr�bowa�, rzucaj�c lekkim, zdawkowym tonem:
� Sam by�em kiedy� in�ynierem, dop�ki nie przerzuci�em si� na handel robotami. �
Sledge wyprostowa� si� i Underhill zamilk� wyczekuj�co. Ale �e stary nic nie powiedzia�,
ci�gn�� dalej: � Zajmowa�em si� projektowaniem i budow� elektrowni atomowych. A jak
jest pa�ska specjalno��?
Stary spojrza� na niego przeci�g�ym, zak�opotanym wzrokiem i powiedzia� wolno:
� Pa�ska �ona by�a dla mnie bardzo mi�a, kiedy znalaz�em si� w wielkiej potrzebie.
My�l�, �e ma pan prawo zna� prawd�, ale musz� pana prosi�, �eby zachowa� j� pan dla siebie.
Pracuj� nad bardzo wa�nym problemem badawczym, kt�ry musi pozosta� w �cis�ej
tajemnicy.
� Prosz� mi wybaczy�. � Nagle zawstydzony swoj� cyniczn� zabaw� Underhill
powiedzia� przepraszaj�co: � Nie m�wmy ju� o tym.
Ale stary ci�gn�� z ca�ym rozmys�em:
� Moj� dziedzin� jest rodomagnetyzm.
� Co takiego? � Underhill nie chcia� przyznawa� si� do swej ignorancji, ale nigdy o
czym� podobnym nie s�ysza�. � Nie mia�em nic wsp�lnego z tymi sprawami ju� od pi�tnastu
lat � wyt�umaczy�. Obawiam si�, �e wypad�em z kursu.
Stary u�miechn�� si� nieznacznie.
� To nauka, kt�ra by�a tu dot�d nie zna, dop�ki ja nie przyby�em par� dni temu. Z�o�y�em
ju� podstawowe wnioski patentowe. Jak tylko zaczn� nap�ywa� op�aty licencyjne, zn�w b�d�
bogaty.
Underhill s�ysza� to ju�. Niech�� starego do zwierze� robi�a wprawdzie dobre wra�enie, ale
jak Underhill pami�ta�, wi�kszo�� lokator�w Aurory doskonale zachowywa�a pozory
wiarygodno�ci.
� Tak? � Underhill ponownie wbi� zafascynowany wzrok w jego s�kate, podrapane i
dziwnie sprawne r�ce. � Co to w�a�ciwie jest rodomagnetyzm?
S�uchaj�c ostro�nej, wywa�onej odpowiedzi starego, zn�w zacz�� si� zabawia� w swoj�
niewinn� gr�. Lokatorzy Aurory potrafili opowiada� r�ne niebywale historie, ale �adna nie
dor�wnywa�a tej.
� Jest to uniwersalna sita � powiedzia� z powag� przygarbiony w��cz�ga. � R�wnie�
podstawowa jak ferromagnetyzm czy grawitacja, chocia� jej skutki s� mniej oczywiste. Jest
zwi�zana z drug� triad� uk�adu okresowego: rodem, rutenem i palladem, podobnie jak
ferromagnetyzm jest zwi�zany z pierwsz� triad�: �elazem, niklem i kobaltem.
Underhill pami�ta� jeszcze co� nieco� ze swoich studi�w in�ynierskich i odkry� zaraz
podstawowy b��d: pallad stosowano w spr�ynach zegark�w, poniewa� by� zupe�nie
niemagnetyczny. Ale nic po sobie nie pokaza�. W gruncie rzeczy nie by� bynajmniej z�o�liwy
i prowadzi� swoj� niewinn� gr� jedynie dla zabawy. Trzyma� to w tajemnicy nawet przed
Auror� i zawsze wyrzuca� sobie, je�li okaza� cho�by najmniejsze w�tpliwo�ci. Powiedzia�
wi�c tylko:
� My�la�em, �e si�y uniwersalne s� ju� do�� dobrze znane.
� Skutki rodomagnetyzmu tuszuje sama natura � wyja�nia� cierpliwy, chropawy g�os. �
Poza tym s� one poniek�d paradoksalne, tote� zwykle laboratoryjne metody zawodz�.
� Paradoksalne? � naciska� Underhill.
� Za kilka dni poka�� panu odpisy moich patent�w i przedruki artyku��w opisuj�cych
do�wiadczenia � przyrzek� solennie stary. � Pr�dko�� rozprzestrzeniania si� jest
niesko�czona. Skutki s� odwrotnie proporcjonalne do odleg�o�ci, a nie do jej kwadratu.
Zwyk�a materia, opr�cz cz�steczek triady rodu, nie stanowi przeszkody dla promieniowania
rodomagnetycznego.
Nast�pne cztery punkty � Underhill poczu� przeb�ysk wdzi�czno�ci dla Aurory za
wyszukanie takiego niezwyk�ego okazu.
� Rodomagnetyzm zosta� po raz pierwszy odkryty poprzez matematyczne modelowanie
atomu � ci�gn�� spokojnie, nic nie podejrzewaj�c, stary blagier. � Sk�adnik
rodomagnetyczny okaza� si� konieczny do utrzymania delikatnej r�wnowagi si� w j�drze
atomu. Jak z tego wynika, fale rodomagnetyczne dostrojone do cz�stotliwo�ci drga�
atomowych mog� by� wykorzystane w celu zachwiania tej r�wnowagi i wywo�ania
nuklearnej niestabilno�ci. Zatem wi�kszo�� ci�kich pierwiastk�w, czyli wszystkie za
palladem, o liczbie atomowej 46, mo�na podda� sztucznemu rozszczepieniu.
Underhill zapisa� sobie nast�pny punkt staraj�c si� zachowa� kamienny wyraz twarzy.
Powiedzia�:
� Patent na takie odkrycie powinien przynie�� panu maj�tek.
Stary oszust pokiwa� chud�, dramatycznie zmierzwion� g�ow�.
� Mo�liwo�ci zastosowania narzucaj� si� same. Opatentowa�em wi�kszo�� z nich:
urz�dzenia do b�yskawicznej komunikacji mi�dzygwiezdnej i mi�dzyplanetarnej,
bezprzewodowe przesy�anie mocy na du�e odleg�o�ci, rodomagnetyczny nap�d odchylaj�cy,
kt�ry umo�liwi osi�gni�cie szybko�ci wielokrotnie przewy�szaj�cych pr�dko�� �wiat�a
poprzez rodomagnetyczn� deformacj� continuum. I oczywi�cie rewolucyjne rozwi�zania
elektrowni atomowych zasilanych dowolnymi ci�kimi pierwiastkami.
Co za bzdury! Underhill z ca�ych si� pr�bowa� zachowa� kamienn� twarz, cho� przecie�
ka�dy wie, �e pr�dko�� �wiat�a stanowi fizycznie nieprzekraczaln� granic�. A z czysto
praktycznego punktu widzenia trudno si� spodziewa�, aby w�a�ciciel takich rewelacyjnych
patent�w szuka� schronienia w odrapanym mieszkanku nad gara�em. Zauwa�y� ja�niejszy
pasek wok� chudego i ow�osionego nadgarstka go�cia: �aden cz�owiek b�d�cy w posiadaniu
takich bezcennych sekret�w nie musia�by zastawia� zegarka.
Underhill z triumfem przyzna� sobie nast�pne cztery punkty, ale zaraz przysz�o mu odj��
za kar� jeden. Na jego twarzy musia� ukaza� si� wyraz zw�tpienia, bo stary nagle spyta�:
� Poda� panu podstawowe tensory? � Si�gn�� do kieszeni po notes i o��wek. � Zaraz je
wypisz�.
� Nie trzeba � zaprotestowa� Underhill. � Obawiam si�, �e z mojej znajomo�ci
matematyki niewiele zosta�o.
� Ale uwa�a pan, �e to dziwne, aby w�a�ciciel takich rewolucyjnych patent�w znalaz� si�
w biedzie?
Przyznaj�c mu niech�tnie racj�, Underhill odj�� sobie nast�pny punkt. Stary jest z
pewno�ci� nieprawdopodobnym blagierem, ale nie brak mu bystro�ci.
� Widzi pan, jestem kim� w rodzaju uciekiniera � powiedzia� go�� przepraszaj�co. �
Przyby�em na t� planet� zaledwie par� dni temu. Z konieczno�ci podr�uj� z minimum
baga�u. By�em zmuszony zostawi� wszystko, co mia�em, w depozycie firmy adwokackiej,
kt�ra ma zaj�� si� publikacj� i ochron� moich patent�w. Spodziewam si�, �e ju� wkr�tce
nap�yn� pierwsze op�aty licencyjne. A tymczasem � doda� w charakterze wiarygodnego
wyja�nienia � przyjecha�em do Two Rivers, bo to miejscowo�� cicha i spokojna, po�o�ona z
dala od kosmodrom�w. Pracuj� nad pewnym projektem, kt�ry musz� uko�czy� w tajemnicy.
Mam nadziej�, �e nie zawiedzie pan mojego zaufania, panie Underhill?
Underhill musia� mu przyrzec, �e nie zawiedzie. W tym momencie wesz�a Aurora z
wyszorowanymi dzie�mi i wszyscy udali si� do kuchni na kolacj�. Android ko�ysz�cym si�
krokiem przyni�s� im dymi�c� waz�. Przybysz odsun�� si� od niego z widoczn� niech�ci�.
Aurora wzi�a naczynie i rozlewaj�c zup� powiedzia�a lekko:
� Mo�e by tak twoja firma postara�a si� zrobi� lepszego robota, kochanie? Takiego, kt�ry
by�by kelnerem doskona�ym i na pewno nigdy nie rozla�by zupy. Czy to nie by�oby
wspania�e?
Jej pytanie pogr��y�o Underhilla w chmurnym milczeniu. Siedzia� wpatruj�c si� ponuro w
talerz i my�la� o niezwyk�ych robotach, kt�re twierdzi�y, �e s� pod ka�dym wzgl�dem
doskona�e, co oznacza�o koniec dla jego firmy. Odpowied� pad�a nieoczekiwanie z ust
starego, zabiedzonego w��cz�gi.
� Roboty doskona�e ju� istniej�, prosz� pani. � W jego chrapliwym g�osie brzmia�a
nadspodziewanie powa�na nuta. � I wcale nie s� takie wspania�e, prosz� mi wierzy�.
Uciekam przed nimi ju� od prawie pi��dziesi�ciu lat.
Underhill zdumiony podni�s� wzrok znad talerza.
� Ma pan na my�li te czarne humanoidy?
� Humanoidy? � Jego pot�ny g�os zamar� nagle, jakby ze strachu. G��boko osadzone
oczy pociemnia�y z wra�enia. � Co panu o nich wiadomo?
� Otworzy�y w�a�nie now� fili� w Two Rivers � odpowiedzia� mu Underhill. � Niech
pan sobie wyobrazi, �e nie ma tam nawet sprzedawcy. Twierdz��
Urwa�, bo chudy starzec dosta� ataku. S�katymi r�kami chwyci� si� za gard�o. �y�ka
upad�a z brz�kiem na pod�og�. Jego wyci�gni�t� twarz pokry�a z�owroga sino��, a oddech sta�
si� zatrwa�aj�co p�ytki. Si�gn�� do kieszeni po lekarstwo, Aurora pomog�a mu popi� je wod�.
Po chwili zn�w normalnie oddycha�, a twarz odzyska�a zdrowy odcie�.
� Przepraszam � wykrztusi�. � To by� dla mnie wstrz�s. Przyby�em tu, �eby przed nimi
uciec. � Z przera�eniem w oczach spojrza� na wielkiego, nieruchomego androida. �
Chcia�em sko�czy� to, co robi�, zanim si� tu zjawi� � szepn��. � Teraz zosta�o niewiele
czasu.
Kiedy czu� si� ju� na si�ach wsta�, Underhill pom�g� mu wej�� po schodach do mieszkania
nad gara�em. Zauwa�y�, �e male�ka kuchnia zosta�a ju� przekszta�cona na co� w rodzaju
pracowni. Stary tramp nie mia� zapasowego ubrania, ale za to roz�o�y� na stoliku kuchennym
dziwne b�yszcz�ce przedmioty z metalu i plastiku.
Ten ko�cisty starzec by� obszarpany, mizerny i zabiedzony, ale cz�ci jego osobliwego
sprz�tu uderza�y wysok� jako�ci�. Underhill pozna� srebrzysto�bia�y po�ysk szlachetnego
palladu. I nagle przysz�o mu do g�owy, �e mo�e jednak przyzna� sobie za du�o punkt�w w
swojej niewinnej grze.
III
Nazajutrz rano, kiedy przyszed� do pracy, czeka� ju� na niego go��. Szczup�y i
wyprostowany sta� nieruchomo przed biurkiem, jego czarna silikonowa nago�� rzuca�a ciep�e,
br�zowo�niebieskie refleksy. Underhill stan�� na jego widok jak wryty, nieprzyjemnie
zaskoczony.
� Do us�ug, panie Underhill. � Robot odwr�ci� si� natychmiast i wbi� w niego szklany,
nieprzyjemny wzrok. � Czy pozwoli pan przedstawi� sobie zakres naszych mo�liwo�ci?
Maj�c w pami�ci wczorajszy szok, Underhill zapyta� ostro:
� Sk�d wiecie, jak si� nazywam?
� Przeczytali�my wczoraj pa�skie wizyt�wki, kt�re mia� pan w akt�wce � zaterkota�o
�agodnie. � Teraz ju� zapami�tamy pana na zawsze. Widzi pan, nasze zmys�y s� bardziej
wyostrzone ni� ludzki wzrok. Mo�emy si� z pocz�tku wydawa� troch� dziwni, ale szybko si�
pan do nas przyzwyczai.
� Na pewno nie! � Underhill zerkn�� na numer seryjny na ��tej plakietce i potrz�sn�� ze
zdumieniem g�ow�. � Wczoraj rozmawia�em z kim� innym! Nigdy ci� przedtem nie
widzia�em!
� Jeste�my wszyscy tacy sami, panie Underhill � ci�gn�� d�wi�cznie srebrzysty g�osik.
� W gruncie rzeczy stanowimy jedno��. To, co pan widzi, to poszczeg�lne ruchome
jednostki sterowane i zasilane przez Centrum Humanoid�w. Te jednostki, to tylko zmys�y i
odn�a naszego wielkiego m�zgu na Wing IV. Dlatego w�a�nie jeste�my o tyle doskonalsi od
starych elektronicznych robot�w. � Pogardliwym gestem wskaza� na rz�d niezgrabnych
android�w w salonie wystawowym. � Widzi pan, my jeste�my rodomagnetyczni.
Underhill zachwia� si�, jakby to s�owo spad�o na niego niczym cios. By� ju� pewien, �e
przyzna� sobie zbyt wiele punkt�w kosztem nowego lokatora Aurory. Wzdrygn�� si�, czuj�c
pierwszy powiew grozy i z wysi�kiem, chrapliwie spyta�:
� No wi�c, czego chcesz?
Patrz�c przed siebie niewidz�cym wzrokiem g�adki, czarny humanoid roz�o�y� wolno jaki�
dokument. Underhill usiad� � ci�ko.
� To tylko przeniesienie w�asno�ci, prosz� pana � zagrucha� automat koj�co. �
Zwracamy si� do pana z propozycj�, �eby przepisa� pan swoje mienie Instytutowi
Humanoid�w w zamian za nasze us�ugi.
� Co takiego? � Ze zd�awionym okrzykiem niedowierzania Underhill zerwa� si� na
r�wne nogi. � A c� to za szanta�?
� To nie szanta� � zapewni� go �agodnie ma�y robot. � Przekona si� pan, �e humonoidy
nie s� zdolne do pope�nienia przest�pstwa. Istniejemy tylko po to, �eby zapewni� ludziom
szcz�cie i bezpiecze�stwo.
� Wi�c dlaczego chcesz zabra� moj� w�asno��?
� To tylko zwyk�a formalno�� � pad�a uprzejma odpowied�. � Staramy si� wprowadza�
nasze us�ugi tak, aby robi� jak najmniej zamieszania i k�opot�w. Uznali�my przepisanie
w�asno�ci za najskuteczniejsz� metod� pozwalaj�c� nam nadzorowa� i likwidowa� prywatne
przedsi�biorstwa.
Trz�s�c si� z gniewu i narastaj�cego przera�enia Underhill wycharcza� przez �ci�ni�te
gard�o:
� Bez wzgl�du na to, jaki ukartowali�cie plan, ja nie mam zamiaru pozbywa� si� mojej
firmy.
� Nie ma pan innego wyj�cia, prosz� mi wierzy�. � Spokojna pewno�� srebrnego
g�osiku nape�ni�a go dr�eniem. � Tam, gdzie my jeste�my, przedsi�biorstwa kierowane przez
ludzi nie s� ju� potrzebne, a przemys� wytwarzaj�cy roboty elektroniczne zawsze bankrutuje
pierwszy.
Underhill spojrza� z wyzwaniem w nieruchome stalowe oczy.
� Wielkie dzi�ki! � Wyda� kr�tki urywany �miech, nerwowy i sardoniczny. � Ale wol�
sam prowadzi� sw�j interes, sam utrzymywa� swoj� rodzin� i sam dba� o siebie.
� Zgodnie z Najwy�szym Prawem to niemo�liwe � zagrucha� robot. � Naszym
zadaniem jest s�u�y�, s�ucha� i strzec ludzi od z�ego. Teraz ju� ludzie nie musz� si� sami o
siebie troszczy�, bo my zapewnimy im bezpiecze�stwo i szcz�cie.
Underhill sta� oniemia�y i bezradny, wrz�c z gniewu.
� Wysy�amy po jednym z nas do wszystkich dom�w w mie�cie tytu�em darmowej pr�by
� doda� �agodnie robot. � Jeszcze w okresie pr�bnym wi�kszo�� obywateli z ch�ci�
podpisze przedstawione dokumenty. Nie sprzeda pan ju� zbyt wielu android�w.
� Wyno� si�! � Underhill wybieg� z w�ciek�o�ci� zza biurka. � We� ten przekl�ty
papier�
Ma�y czarny humanoid sta� bez najmniejszego ruchu, czekaj�c na niego i patrz�c
nieruchomymi stalowymi oczami. Underhill zreflektowa� si� nagle i poczu� do�� g�upio. Mia�
wielk� ochot� uderzy� go, ale zdawa� sobie spraw� z niedorzeczno�ci podobnego gestu.
� Niech pan si� skontaktuje ze swoim adwokatem, je�li pan woli. � Zr�cznie po�o�y�
dokument na biurku. Mo�e pan by� spokojny co do wyp�acalno�ci Instytutu Humanoid�w.
Wys�ali�my wykaz naszych aktyw�w do tutejszego banku i zdeponowali�my tam
odpowiedni� sum� na pokrycie wszystkich naszych zobowi�za�. Kiedy zechce pan podpisa�,
prosz� da� nam zna�.
Nieruchomooki robot odwr�ci� si� i cicho wyszed�.
Underhill poszed� do apteki na rogu i poprosi� o sod�. Sprzedawc� okaza� si� by� g�adki,
czarny robot. Underhill wr�ci� do biura skrajnie przygn�biony.
W biurze panowa�a z�owieszcza cisza. Jego trzej akwizytorzy je�dzili po mie�cie od domu
do domu z egzemplarzami pokazowymi. Powinni ju� dawno z�o�y� jakie� zam�wienia i
raporty, a tymczasem telefon milcza� jak zakl�ty, dop�ki jeden z nich nie zadzwoni� z
wiadomo�ci�, �e odchodzi z pracy.
� Sprawi�em sobie jednego z tych nowych humanoid�w � doda�. � On m�wi, �e nie
musz� ju� pracowa�.
Zdusiwszy w gardle przekle�stwo, Underhill pr�bowa� wykorzysta� niecodzienny spok�j i
przejrze� ksi��ki rachunkowe. Ale finanse firmy, od lat niepewne, teraz przedstawia�y si�
�a�o�nie. Na chwil� porzuci� z nadziej� rachunki, kiedy do sklepu wesz�a klientka, lecz
za�ywna kobieta nie chcia�a kupi� androida. Chcia�a zwrotu pieni�dzy za egzemplarz kupiony
w zesz�ym tygodniu. Przyznawa�a, �e automat robi wszystko, co mia� robi� � ale teraz
zobaczy�a humanoida.
Milcz�cy telefon zadzwoni� tego popo�udnia jeszcze tylko raz. Kasjer z banku prosi� go,
aby wpad� porozmawia� o finansach. Underhill wpad� i kasjer powita� go ze z�owieszcz�
uprzejmo�ci�.
� Jak tam interesy?
� Jak zwykle � odpar� Underhill z desperackim uporem. � Spodziewam si� w�a�nie
nowej dostawy i b�d� potrzebowa� niewielkiej po�yczki� Oczy kasjera zamieni�y si� w dwa
kawa�ki lodu.
� O ile wiem, przyby�a panu w mie�cie nowa konkurencja. Te humanoidalne ludziki.
Bardzo solidna firma, panie Underhill. Nadzwyczaj solidna! Otworzyli u nas rachunek i
wnie�li poka�n� wp�at� na pokrycie tutejszych zobowi�za�. Bardzo poka�n� wp�at�!
Urz�dnik zni�y� g�os z zawodowym wsp�czuciem.
� Obawiam si�, �e w tych warunkach, panie Underhill, nasz bank nie b�dzie m�g�
finansowa� d�u�ej pa�skich interes�w. Musimy pana prosi� o wywi�zanie si� z pa�skich
zobowi�za� w nale�nym terminie. � Widz�c niek�aman� rozpacz Underhiila, doda�
lodowato: � I tak cackali�my si� z panem za d�ugo. Je�eli nie ma pan z czego zap�aci�, bank
b�dzie musia� wszcz�� post�powanie o og�oszeniu upad�o�ci.
Dostawa nowych android�w nadesz�a p�nym popo�udniem. Dwa ma�e czarne humanoidy
wypakowa�y je z ci�ar�wki � okaza�o si�, �e dyspozytorzy firmy przewozowej przekazali j�
ju� Instytutowi Humanoid�w.
Humanoidy sprawnie ustawi�y skrzynie. Us�u�nie przynios�y mu rachunek do podpisania.
Nie mia� ju� nadziei, �e je sprzeda, ale zam�wi� dostaw� i teraz musia� j� przyj��. Dygoc�c z
bezsilnej w�ciek�o�ci pospiesznie pokwitowa� odbi�r. Nagie czarne figurki podzi�kowa�y mu
i odjecha�y ci�ar�wk�.
Wsiad� do samochodu i ruszy� do domu, kipi�c gniewem. Ani si� obejrza�, kiedy znalaz�
si� na �rodku skrzy�owania ruchliwej ulicy. Zatrzyma� go gwizdek policyjny. Zrezygnowany
podjecha� do kraw�nika czekaj�c na rozz�oszczonego policjanta, lecz tymczasem zaj�� si�
nim ma�y czarny robot.
� Do us�ug, panie Underhill � zaterkota�. � Musi pan respektowa� �wiat�a, w
przeciwnym razie nara�a pan �ycie ludzkie.
� Co? � spojrza� na niego niech�tnie, � i My�la�em, �e b�d� mie� do czynienia z glin�.
� Pomagamy czasowo policji drogowej. Ale zgodnie z Najwy�szym Prawem
prowadzenie auta jest w�a�ciwie zbyt niebezpieczne dla ludzi. Jak tylko w pe�ni
wprowadzimy swoje us�ugi, ka�dy samoch�d b�dzie mia� humanoida za kierowc�. A gdy ju�
obejmiemy wszystkich ludzi opiek�, policja jako taka przestanie by� potrzebna.
Underhill popatrzy� na niego dziko.
� No dobra! � warkn��. � Wi�c przejecha�em zielone �wiat�o. I co zamierzasz z tym
zrobi�?
� Naszym zadaniem nie jest karanie ludzi, ale zapewnienie im szcz�cia i bezpiecze�stwa
� g�osik zaterkota� �agodnie. � Prosimy tylko, �eby zechcia� pan je�dzi� ostro�nie, w tych
krytycznych dniach, p�ki nie zdo�amy zapewni� wszystkim pe�nej obs�ugi.
Underhill gotowa� si� ze z�o�ci.
� Niech was diabli z t� wasz� perfekcj�! � wyrzuci� z gorycz�. � Pewno nie ma rzeczy,
kt�rej nie robiliby�cie lepiej od nas.
� Oczywi�cie, �e jeste�my doskonalsi od ludzi � zgodzi� si� robot rado�nie. � Bo nasze
jednostki s� zbudowane z metalu i plastiku, a wasze cia�a sk�adaj� si� g��wnie z wody. Bo
nap�dza nas energia atomowa i nie trzeba nam tlenu. Bo mamy bardziej wyostrzone zmys�y
ni� ludzki wzrok czy s�uch. A przede wszystkim dlatego, �e wszyscy jeste�my pod��czeni do
jednego wielkiego m�zgu, kt�ry wie, co si� dzieje na wielu planetach, kt�ry nigdy nie �pi, nie
zapomina i nie ga�nie.
Underhill siedzia� odr�twia�y.
� Niemniej mo�ecie si� nie obawia� naszej si�y � zapewnia� go robot pogodnie. � Nie
potrafimy skrzywdzi� �adnego cz�owieka, chyba �eby zapobiec wi�kszej krzywdzie.
Istniejemy tylko po to, aby zapewni� przestrzeganie Najwy�szego Prawa.
Underhill jecha� ponuro zas�piony. Ma�e czarne roboty, my�la� markotnie, to zwiastuny
ostatniego boga, zrodzonego z maszyny, wszechmocnego i wszechwiedz�cego. Najwy�sze
Prawo to nowe przykazanie. Przekl�� je blu�nierczo i zacz�� si� zastanawia�, czy istnieje te�
drugi Lucyfer.
Zostawi� auto w gara�u i ruszy� do drzwi kuchennych.
� Panie Underhill! � Zatrzyma� go g��boki, zm�czony g�os lokatora Aurory. � Prosz�
chwileczk� poczeka�.
Chudy stary w��cz�ga zszed� sztywno po schodach ze swojego mieszkanka nad gara�em.
� Oto czynsz. I dziesi�� dolar�w, kt�re pa�ska �ona da�a mi na lekarstwo.
� Dzi�kuj�, panie Sledge. � Bior�c pieni�dze Underhill zobaczy�, �e ko�ciste ramiona
uginaj� si� pod ci�arem rozpaczy, a wyci�gni�t� twarz pokrywa cie� b�lu. Zdumiony spyta�:
� Nie dostaje pan jeszcze honorari�w?
Stary potrz�sn�� zmierzwion� g�ow�.
� Humanoidy wstrzyma�y ju� wi�kszo�� przedsi�biorstw w stolicy. Adwokaci, kt�rych
zaanga�owa�em, wycofuj� si� z interesu. Zwr�cili mi reszt� pieni�dzy z depozytu. To
wszystko, co mam na uko�czenie pracy.
Przez pi�� sekund Underhill rozpami�tywa� w duchu swoj� rozmow� w banku.
Niew�tpliwie jest sentymentalnym g�upcem, r�wnie niepoprawnym jak Aurora. Ale w�o�y�
pieni�dze z powrotem w s�kat� i trz�s�c� si� r�k�.
� Niech pan to zatrzyma � poprosi�. � Na pa�sk� prac�.
� Dzi�kuj� panu. � Gruby g�os zmi�k�, a udr�czone oczy zal�ni�y. � Bardzo ich
potrzebuj� nie wie pan, jak bardzo.
Underhill poszed� do domu. Drzwi kuchenne otwar�y si� przed nim bezszelestnie. Ciemna
naga posta� podesz�a zwinnie, aby wzi�� od niego p�aszcz i kapelusz.
IV
Underhill nie zamierza� oddawa� mu kapelusza.
� Co tu robisz? � wykrztusi� ze z�o�ci�.
� Przybyli�my zademonstrowa� za darmo nasze us�ugi.
Underhill otworzy� drzwi na o�cie�.
� Wyno� si�!
Ma�y czarny robot sta� bez ruchu patrz�c szklistymi oczami.
� Pani Underhill przyj�a nasz� propozycj� � zaprotestowa� srebrny g�osik. � Nie
mo�emy odej��, dop�ki ona tego nie za��da.
Znalaz� �on� w sypialni. Kiedy otwiera� drzwi, zgromadzona z�o�� gotowa�a si� do
wybuchu.
� Co ten przekl�ty robot robi w moim� � Ale grzmi�cy g�os uwi�z� mu w gardle i
Aurora nawet nie zauwa�y�a jego gniewu. Mia�a na sobie kusz�cy przejrzysty negli� i odk�d
si� pobrali nie wygl�da�a tak pi�knie. Jej rude w�osy by�y spi�trzone w kunsztown� l�ni�c�
koron�.
� Kochanie, sam powiedz, czy on nie jest cudowny? � Podesz�a do niego promieniej�c z
rado�ci. � Przyby� tu dzi� rano i okaza�o si�, �e potrafi absolutnie wszystko. Posprz�ta� dom,
przygotowa� lunch i da� Gay lekcj� muzyki. Po po�udniu zrobi� mi now� fryzur�, a teraz
gotuje obiad. Jak ci si� podobam, kochanie?
Podoba�a mu si�. Poca�owa� j�, staraj�c si� st�umi� strach i gniew.
Obiad by� najbardziej wyszukanym posi�kiem, jaki jedli od niepami�tnych czas�w, a ma�y
czarny ludzik podawa� go bardzo zr�cznie. Aurora nie mog�a si� nachwali� nowych potraw,
ale jemu nie chcia�y przej�� przez gard�o � mia� wra�enie, �e wszystkie te delicje to tylko
przyn�ta wiod�ca do jakiej� monstrualnej pu�apki.
Pr�bowa� nam�wi� Auror�, �eby odes�a�a robota z powrotem, ale po takiej uczcie sta�o si�
to niemo�liwe. Przy pierwszym b�ysku �ez w jej oczach skapitulowa�. Humanoid zosta�. Dba�
o dom i ogr�d. Pilnowa� dzieci i malowa� Aurorze paznokcie. Zacz�� rozbudowywa� dom.
Underhill martwi� si�, jak za to zap�aci, ale humanoid utrzymywa�, �e to wszystko mie�ci
si� w ramach darmowej pr�bnej demonstracji. Jak tylko przepisze na nich swoje mienie,
b�dzie m�g� skorzysta� z pe�ni us�ug. Underhill odm�wi�, niemniej inne mat� czarne roobty
przywioz�y ci�ar�wkami potrzebny sprz�t i materia�y i zosta�y pom�c przy rozbudowie.
Pewnego ranka obudziwszy si� zobaczy�, �e podczas nocy, podniesiono cicho dach domku
i dodano mu pi�tro. Nowe �ciany by�y z jakiego� dziwnego, fluoryzuj�cego, g�adkiego
materia�u. Nowe okna, wielkie i nieskazitelne, mog�y by� na zmian� przezroczyste, mleczne
lub pod�wietlone. Nowe drzwi rozsuwa�y si� bezszelestnie za pomoc� przeka�nik�w
rodomagnetycznych.
� Chc� mie� klamki na drzwiach � zaprotestowa� Underhill. � Chc� m�c p�j�� do
�azienki bez wzywania kt�rego� z was, �eby otworzy� mi drzwi.
� Ale ludzie nie musz� ju� otwiera� sobie drzwi � poinformowa� go uprzejmie ma�y
czarny robot. � Istniejemy po to, �eby wciela� w �ycie Najwy�sze Prawo. �wiadczymy
pe�en zakres us�ug. Jak tylko zrzecze si� pan tytu�u w�asno�ci, ka�dy cz�onek pa�skiej rodziny
otrzyma jednego z nas do dyspozycji.
Underhill z uporem odm�wi�.
Codziennie je�dzi� do pracy, usi�uj�c z pocz�tku prowadzi� firm�, a potem ratowa� co si�
da z ruin. Nikt nie chcia� android�w nawet po �miesznie niskiej cenie. W rozpaczy wyda�
resztki topniej�cych pieni�dzy na zakup r�nych nowo�ci i zabawek, lecz i tego nie uda�o si�
w �aden spos�b sprzeda� � humanoidy robi�y ju� lepsze zabawki, kt�re rozdawa�y za darmo.
Pr�bowa� wynaj�� sw�j lokal, ale ludzie polikwidowali ju� interesy. Wi�kszo�� firm
przesz�a na w�asno��, humanoid�w, kt�re pracowicie burzy�y teraz stare budynki i
przekszta�ca�y tereny w parki. Ich w�asne zak�ady i magazyny znajdowa�y si� g��wnie pod
ziemi�, �eby nie szpeci� krajobrazu.
Poszed� te� jeszcze raz do banku, �eby mimo wszystko spr�bowa� odwlec termin p�atno�ci
� sta�y tam w okienkach i siedzia�y przy biurkach ma�e czarne humanoidy. R�wnie uk�adnie
jak zwyk�y urz�dnik bankowy, robot poinformowa� go, �e bank wyst�pi� ju� z wnioskiem o
og�oszenie upad�o�ci i zlikwidowanie jego firmy na rzecz pokrycia d�ug�w.
Te d�ugi mog�yby zosta� cz�ciowo umorzone, doda� mechaniczny urz�dnik, gdyby
Underhill zgodzi� si� dobrowolnie przepisa� na Instytut swoje prawo w�asno�ci. Underhill
nieugi�cie odm�wi�. Ta odmowa mia�a dla niego znaczenie symbolu. Zgoda oznacza�aby
ostateczne ukorzenie si� przed tym nowym, czarnym bo�kiem, a on trzyma� zmaltretowan�
g�ow� dumnie podniesion�.
Procedura prawna przebieg�a bardzo sprawnie, bo wi�kszo�� s�dzi�w i adwokat�w mia�a
ju� do pomocy humanoidy. Ju� po paru dniach zjawi�a si� grupa czarnych robot�w z nakazem
eksmisji i buldo�erem. Patrzy� ze smutkiem, jak jego nie sprzedane zapasy towaru id� na
z�om, a buldo�er kierowany przez �lepego robota zaczyna zwala� �ciany budynku.
Wr�ci� do domu p�nym popo�udniem, zas�piony i zrozpaczony. Wyrok s�dowy ze
zdumiewaj�c� �askawo�ci� zostawia� mu dom i samoch�d, ale nie czu� wdzi�czno�ci.
Bezmierna troskliwo�� doskona�ych czarnych maszyn sta�a si� czym� nie do zniesienia.
Wstawi� auto do gara�u i ruszy� do odnowionego domu. Za jednym z wielkich nowych
okien dojrza� poruszaj�c� si� zwinnie szczup�� nag� sylwetk� i wstrz�sn�� nim nag�y dreszcz
przera�enia. Nie chcia� wraca� na terytorium okupowane przez tego niezr�wnanego s�ug�,
kt�ry nie pozwala� mu samemu si� ogoli� ani nawet otworzy� drzwi.
Wiedziony impulsem wszed� na schodki i zapuka� do mieszkania nad gara�em. G��boki
stentorowy g�os za � prosi� go do �rodka � stary wagabunda siedzia� na wysokim sto�ku
pochylony nad skomplikowan� aparatur� roz�o�on� na stole kuchennym.
Ku swojej wielkiej uldze Underhill zobaczy�, �e odrapane mieszkanko zosta�o nie
zmienione. Po�yskuj�ce �ciany jego w�asnego nowego pokoju pali�y si� w nocy bladym
z�otym ogniem, dop�ki humanoid go nie zgasi�, a nowa pod�oga by�a ciep�a i spr�ysta,
niemal�e pulsuj�ca w�asnym �yciem � tu za� ma�e pokoiki mia�y ten sam pop�kany i
poplamiony tynk, te same tandetne jarzeni�wki, te same wytarte dywany na zniszczonej
pod�odze.
� Jak pan si� zdo�a� przed nimi op�dzi�? � spyta� z nut� zazdro�ci. � Przed tymi
przekl�tymi robotami?
Przygarbiony i chudy starzec podni�s� si� z trudem i zdj�� z kulawego krzes�a par�
szczypiec i jakie� kawa�ki metalu, po czym uprzejmym gestem zaprosi� go, �eby usiad�.
� Chroni mnie immunitet � powiedzia� z powag�. � Bez mojego pozwolenia nie mog�
wej�� tam, gdzie mieszkam. Taka jest poprawka do Najwy�szego Prawa. Nie mog� mi ani
pom�c, ani przeszkodzi�, dop�ki o to nie poprosz� a tego nie zamierzam robi�.
Underhill siedzia� ostro�nie na niepewnym krze�le, wpatruj�c si� w starego. Jego
chrapliwy, porywczy g�os brzmia� r�wnie dziwnie jak s�owa. Twarz pokrywa�a mu szara,
niezdrowa blado��. Policzki i oczy mia� mocno zapadni�te.
� Czy pan dobrze si� czuje, panie Sledge?
� Nie gorzej ni� zwykle. Mam po prostu du�o pracy. � Z nieprzytomnym u�miechem
wskaza� na pod�og�. Underhill zobaczy� od�o�on� na bok tac�, schn�cy na niej chleb i
wystyg�e naczynie z pokrywk�. � Mia�em zamiar zje�� to p�niej � usprawiedliwi� si�
Sledge. � Pa�ska �ona by�a tak dobra, �e przynios�a mi obiad, ale, niestety, by�em zbyt
poch�oni�ty prac�.
Wychud�� r�k� wskaza� na st�. Niewielkie urz�dzenie uros�o od ostatniego razu. Ma�e
elementy z bezcennego bia�ego metalu i l�ni�cego plastiku wraz ze starannie przylutowanymi
szynami zbiorczymi tworzy�y przemy�lan� i celow� konstrukcj�.
D�uga palladowa iglica osadzona w diamentowych �o�yskach wyposa�ona by�a niczym
teleskop w precyzyjnie wyskalowane podzia�ki k�towe i noniusze, i sterowana r�wnie� jak
teleskop silniczkiem ma�ej mocy. Niewielkie wkl�s�e zwierciad�o z palladu u podstawy
odbija�o podobne lustro zamocowane na czym� z grubsza przypominaj�cym przetwornic�
elektryczn�. Masywne, srebrne szyny zbiorcze ��czy�y urz�dzenie z plastikow� skrzynk� z
pokr�t�ami i wska�nikami na pokrywie, a tak�e z kul� z o�owiu o trzy �
dziestocentymetrowej �rednicy.
Rezerwa i zaabsorbowanie prac� starego nie zach�ca�y do pyta�, ale Underhill maj�c w
pami�ci szczup�y czarny kszta�t za nowym oknem swojego domu czu� dziwn� niech�� do
opuszczenia tego raju, wolnego od humanoid�w.
� Nad czym pan pracuje? � odwa�y� si� spyta�.
Stary Sledge spojrza� na niego ostro ciemnymi, rozgor�czkowanymi oczami i w ko�cu
rzek�:
� Nad moim ostatnim projektem badawczym. Usi�uj� zmierzy� sta�� kwant�w
rodomagnetycznych.
Jego zachrypni�ty, znu�ony g�os wyra�nie dawa� do zrozumienia, �e nie ma ochoty na
kontynuowanie tego tematu ani samej rozmowy. Ale Underhill prze�ladowany wizj� czarnego
b�yszcz�cego niewolnika, kt�ry sta� si� panem jego domu, nie da� si� zby�.
� Co to za immunitet?
Stary siedzia� pochylony nad sto�em, patrz�c chmurnie na d�ug� b�yszcz�c� ig�� i o�owian�
kul� i nie kwapi� si� z odpowiedzi�.
� Te przekl�te roboty! � wybuchn�� Underhill. � Zrujnowa�y mnie, a na dok�adk�
wprowadzi�y mi si� do domu. � Zajrza� w ciemn�, pobru�d�on� twarz starego. � Pan na
pewno wie o nich co� wi�cej, prosz� mi powiedzie�, czy nie ma �adnego sposobu, �eby si�
ich pozby�?
Po p� minucie zamy�lone oczy starego podnios�y si� znad o�owianej kuli i zmierzwiona
g�owa kiwn�a ze znu�eniem.
� Do tego w�a�nie d���.
� Czy m�g�bym panu pom�c? � Underhillem targn�� nag�y przyp�yw nadziei. � Zrobi�
wszystko, co w mojej mocy.
� Mo�e i m�g�by pan. � Zapadni�te oczy trawione dziwn� gor�czk� patrzy�y na niego
uwa�nie. � Je�eli zna si� pan na takiej robocie.
� Studiowa�em na politechnice � przypomnia� mu Underhill. � Mam w piwnicy
warsztat. Ten model sam zbudowa�em. � Wskaza� na zgrabny stateczek wisz�cy nad
kominkiem w ciasnej bawialni. � Zrobi� wszystko co w mojej mocy � powt�rzy�.
Ale jeszcze gdy m�wi�, iskierka nadziei zgas�a pod naporem fali zw�tpienia. Dlaczego
znaj�c szcz�cie Aurory do lokator�w, mia�by wierzy� temu staremu w��cz�dze? Najwy�szy
czas przypomnie� sobie dawn� gr� i zacz�� przelicza� bezsensowne k�amstwa na punkty.
Wsta� z ko�lawego krzes�a obrzucaj�c cynicznym spojrzeniem obdartego starca i jego
fantastyczn� zabawk�.
� Zreszt�, o czym tu m�wi�? � burkn�� nieoczekiwanie ostrym g�osem. � P�jd� ju�.
Naprawd� wiele bym da�, �eby si� ich pozby�, ale sk�d pan wie, �e w�a�nie pan to potrafi?
Znu�ony stary cz�owiek patrzy� na niego w zadumie.
� Powinienem m�c je unicestwi� � powiedzia� w ko�cu cicho � bo, widzi pan, to ja
jestem tym nieszcz�snym g�upcem, kt�ry powo�a� je do �ycia. Tak, chcia�em, �eby s�u�y�y,
s�ucha�y i strzeg�y ludzi od z�ego. Najwy�sze Prawo to by� m�j pomys�. Nie wiedzia�em, do
czego to doprowadzi.
V
Zmrok wciska� si� powoli do odrapanych pokoik�w. G�stnia� w zakurzonych k�tach, k�ad�
si� na pod�odze. Fantastyczna aparatura na stole kuchennym stawa�a si� coraz bardziej
niewyra�na, nierealna, a� ostatni promyk �wiat�a zamigota� blaskiem na bia�ej igle z palladu.
Na zewn�trz miasto zaleg�a dziwna cisza. Po drugiej stronie ulicy humanoidy bezszelestnie
budowa�y nowy dom. Nigdy nic do siebie nie m�wi�y, bo jeden wiedzia� dok�adnie, co robi
drugi. Ich niezwyk�e materia�y budowlane ��czy�y si� ze sob� bez stukotu m�otka czy szcz�