1258

Szczegóły
Tytuł 1258
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1258 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1258 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1258 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

J�zef Augustyn SJ �YCIE I EUCHARYSTIA JAN PAWE� II "Je�eli �ycie chrze�cija�skie wyra�a si� w spe�nianiu najwi�kszego przykazania czyli w mi�o�ci Boga i bli�niego, to mi�o�� ta znajduje swoje �r�d�o w�a�nie w Sakramencie Eucharystii, kt�ry powszechnie bywa nazywany Sakramentem mi�o�ci. Eucharystia t� mi�o�� oznacza, a wi�c przypomina, uobecnia i urzeczywistnia zarazem. Ilekro� w niej �wiadomie uczestniczymy, otwiera si� w naszej duszy rzeczywisty wymiar tej niezg��bionej mi�o�ci, w kt�rym zawiera si� wszystko, co B�g uczyni� dla nas ludzi i co stale czyni. (...) Prawdziwa cze�� dla Eucharytii staje si� z kolei szko�� czynnej mi�o�ci bli�niego. Wiemy, �e taki jest prawdziwy i pe�ny porz�dek mi�o�ci, kt�rego nauczy� nas Pan: <<Po tym wszyscy poznaj�, �e�cie uczniami moimi, je�li b�dziecie si� wzajemnie mi�owali>>. Eucharystia do tej mi�o�ci wychowuje nas w spos�b najg��bszy, ukazuje bowiem, jak� warto�� w oczach Bo�ych ma ka�dy cz�owiek, skoro ka�demu w taki sam spos�b Chrystus daje siebie samego pod postaciami chleba i wina. Je�eli praktykujemy autentyczny kult eucharystyczny, w oczach naszych musi rosn�� godno�� ka�dego cz�owieka. A poczucie tej godno�ci staje si� najg��bszym motywem naszego odniesienia do bli�nich. (...) Chrystus przychodzi do serc i nawidza sumienia naszych braci i si�str. Jak�e odmienia si� obraz wszystkich i ka�dego, gdy sobie to u�wiadomimy, gdy uczynimy to przedmiotem refleksji. Tajemnica eucharystyczna staje si� szko�� mi�o�ci bli�niego, mi�o�ci cz�owieka." WSTEP Nierzadko Eucharystia, w kt�rej uczestniczymy by� mo�e nawet regularnie i z ca�� dobr� wol�, nie ma wi�kszego wp�ywu na nasze �ycie codzienne: na spos�b podej�cia do siebie samych i na nasze relacje z Bogiem i z bli�nimi. Eucharystia bywa jakby "czasem wy��czonym" z naszej codzienno�ci. Dostrzegamy wprawdzie ten rozd�wi�k mi�dzy "szar� codzienno�ci�" a "�wi�tem sprawowania Eucharystii", ale najcz�ciej wobec tego faktu jeste�my bezradni. I cho� Eucharystia bywa dla nas czasem �arliwej modlitwy, cz�sto w naszym odczuciu nie r�ni si� ona jednak od ka�dej innej naszej modlitwy. Tymczasem Eucharystia winna by� nasz� "pierwsz�" modlitw� i szczytem naszej modlitwy. Proponowane rozwa�ania o zwi�zku �ycia z Eucharysti� nie k�ad� najpierw nacisku na "teologi� Eucharystii". Zak�adaj� one bowiem u Czytelnika du�e zaanga�owanie duchowe i dobry fundament teologiczny. Gdyby przy rozwa�aniu proponowanych refleksji Czytelnik poczu� pewien g��d "teologii Eucharystii", b�dzie to dobry znak. Nie powinien lekcewa�y� tego g�odu, ale winien si�gn�� po gruntowne opracowanie teologiczne o Eucharystii, aby wzmocni�, czy mo�e nawet dopiero zbudowa� "teologiczny fundament" dla �ywego uczestnictwa w Eucharystii. Nie mo�emy bowiem �ywo i zaanga�owaniem uczestniczy� w czym�, czego si� nie znamy. W naszych rozwa�aniach po�o�ymy natomiast nacisk na odkrywanie tych "miejsc" naszej codzienno�ci, w kt�rych mo�e spe�nia� si� "�ywa Eucharystia". W Eucharysti� wchodzimy bowiem z ca�ym naszym �yciem. Celem uczestnictwa w niej jest przemiana naszego �ycia. To w�a�nie Eucharystia ma sprawi�, aby nasze �ycie by�o podobne do �ycia Jezusa Chrystusa, aby samo "sta�o si� Eucharysti�". Zbi�r rozwa�a� o zwi�zku �ycia z Eucharysti� rozpoczniemy refleksj� zatytu�owan� "Godzina prawdy", kt�re oparte jest na fragmentach wielkiej mowy eucharystycznej Jezusa wyg�oszonej w Kafarnaum. T� refleksj� chcemy sobie u�wiadomi�, i� o Eucharystii mo�na rozmy�la� jedynie w duchu radykalnej szczero�ci i otwarto�ci na prawd� o nas samych oraz na Prawd� o Bogu. Jak dla �yd�w nauka o Eucharystii sta�a si� kryterium autentyczno�ci ich wiary w Jezusa jako Mesjasza, tak r�wnie� i dla nas Eucharystia jest zasadniczym kryterium wiary. Nie chodzi jednak o wiar� rozumian� jako intelektualny "zbi�r przekona� religijnych", ale o wiar�, kt�ra kszta�tuje codzienne �ycie cz�owieka. W dalszych rozwa�aniach b�dziemy odkrywa� sakrament Eucharystii jako sakrament mi�o�ci, kt�ry - prze�ywany prawdziwie i g��boko - mo�e sta� si� �r�d�em ka�dej ludzkiej mi�o�ci: kole�e�skiej, przyjacielskiej, narzecze�skiej, ma��e�skiej, rodzinnej, kap�a�skiej, zakonnej, wsp�lnotowej; mi�o�ci do siebie samego, do bli�nich i do Boga. Eucharytia, miejsce objawienia mi�o�ci Boga do cz�owieka, ods�ania nam tak�e "psychologi�" mi�o�ci mi�dzyludzkiej, poniewa� ka�da mi�o�� ludzka czerpie zawsze z jednego Zr�d�a: z Mi�o�ci samego Boga. W ten spos�b ja�niejszym stanie si� �cis�y zwi�zek Eucharystii z naszym �yciem. W naszych rozwa�ania� podkre�la� b�dziemy ��czno�� Eucharystii z sakramentem ma��e�stwa. Oba sakramenty mog� bowiem w spos�b szczeg�lny by� nazwane sakramentami mi�o�ci: Eucharystia sakramentem mi�o�ci Boga do cz�owieka, natomiast sakrament ma��e�stwa sakramentem mi�o�ci mi�dzyludzkiej. Zr�d�em obu sakrament�w jest sam B�g z Jego odwieczn� Mi�o�ci. Na zako�czenie b�dziemy m�wi� o przygotowaniu do Eucharystii oraz o takim jej sprawowaniu, kt�re podkre�la�oby prawdziw� rado�� z ludzkiego �ycia. Eucharystia bowiem b�d�c �r�d�em mi�o�ci, staje si� tak�e �r�d�em rado�ci i najg��bszej przyjemno�ci �ycia. Niniejsze refleksje mog� stanowi� swoisty "rachnunk sumienia" nie tylko z samego uczestnictwa w Eucharystii, ale przede wszystkim z jej wp�ywu na nasze osobiste �ycie, szczeg�lnie za� na wi�zi mi�dzyosobowe: z Bogiem i bli�nimi. Ma��onkom, narzeczonym oraz tym, kt�rzy ju� "na powa�nie chodz� ze sob�" chcia�bym zaproponowa�, o ile to tylko oka�e si� mo�liwe, wsp�ln� lektur� tej ksi��eczki oraz wzajemn� wymian� my�li i prze�y�, kt�re mo�e ona wzbudzi�. Z jednej strony by�aby to dobra okazja do wsp�lnej refleksji zar�wno nad tym, co ich wzajemnie ��czy, jak r�wnie� nad tym, co im jeszcze przeszkadza we wzajemnej wi�zi. Z drugiej za� strony mogliby w ten spos�b bardziej doceni� (lub mo�e dopiero odkry�) �ycie duchowe, jako najg��sz� i najpe�niejsz� p�aszczyzn� wzajemnej jedno�ci i wsp�ycia. Zawsze bowiem ostatecznym gwarantem ludzkiej mi�o�ci i przyja�ni jest wsp�lne czerpanie ze Zr�d�a wszelkiem Mi�o�ci - z Boga. Autor I. GODZINA PRAWDY J 6, 22-71. Cud rozmno�enia chleba by� dla �yd�w wyra�nym znakiem, i� nadesz�y czasy mesja�skie. W�a�nie po tym cudzie chcieli porwa� Jezusa, aby obwo�a� Go kr�lem, Mesjaszem. W oczach t�umu Jezus by�by doskona�ym w�adc�, poniewa� zapewni�bym chleb poddanym bez ich wysi�ku i pracy. Swiadkom cudu rozmno�enia chleba wydawa�o si�, i� dzi�ki kr�lowaniu Jezusa m�g�by nast�pi� �atwy i szybki powr�t do utraconego raju. Cud rozmno�enia chleba objawi� rozbie�no�ci pragnie� i oczekiwa� uczni�w i samego Jezusa. Chrystus wiedzia�, i� powr�t do raju b�dzie dla cz�owieka trudny i bolesny. Do utraconego raju prowadzi bowiem "w�ska �cie�ka" i "ciasna brama". Obfito�� "chleba powszedniego" i pe�ne zaspokojenie g�odu fizycznego mia�o by� jedynie obietnic� zaspokojenia najwa�niejszego g�odu cz�owieka: g�odu Boga. Cudownie za� rozmno�ony chleb mia� by� natomiast znakiem "Chleba, kt�ry daje �ycie wieczne". Jezus wiedzia� r�wnie�, i� przyczyn� nieszcz�cia cz�owieka na ziemi nie jest niezaspokojony g��d chleba powszedniego, ale niezaspokojony g��d Boga. Ta w�a�nie r�nica w rozumieniu zasadniczych potrzeb cz�owieka i sposobu ich zaspokojenia doprowadzi�a do konfliktu pomi�dzy Jezusem a t�umem. Ludzi id�cych za Jezusem czeka�a teraz g��boka pr�ba wiary, kt�ra mia�a ods�oni� ich najg��bsze motywy szukania Jezusa. Mia�o si� wreszcie okaza�, dlaczego id� za Nim i czego od Niego oczekuj�. Jezus nie pozwoli� si� porwa�, ale "sam usun�� si� zn�w na g�r�". Modl�c si� do Ojca przygotowywa� si� do trudnego momentu konfrontacji, kt�ry mia� niebawem nast�pi�. Nie chc�c bowiem zwodzi� t�um�w, Jezus musia� wystawi� ich wiar� na pr�b�. "A kiedy ludzie z t�umu zauwa�yli, �e nie ma tam Jezusa, a tak�e Jego uczni�w, wsiedli do �odzi, przybyli do Kafarnaum i tam szukali Jezusa. Gdy za� odnale�li Go na przeciwleg�ym brzegu rzekli do Niego": <<Rabbi, kiedy tu przyby�e�?>>" T�um pierwszy nawi�zuje dialog z Jezusem. Najpierw "zagaduj� Jezusa", ale tylko po to, aby narzuci� Mu w�asny spos�b widzenia i rozumienia rzeczywisto�ci. Zadane pytanie jest zamaskowanym kuszeniem Jezusa. W kuszeniu rajskim szatan pierwszy rozpoczyna dialog poprzez zadawanie pyta�. Zadawanie pyta� jest pewn� podst�pn� taktyk�, kt�ra pozwala ukry� zasadnicze motywy i cele podj�tego z w�asnej inicjatywy dialogu. T�um r�wnie� nie s�ucha Jezusa i Jego nauki, ale pragnie, aby Jezus sam zacz�� jego s�ucha�. Te d��enia szukaj�cy Jezusa ukrywaj� za "niewinnie brzmi�cym pytaniem": <<Rabbi, kiedy tu przyby�e�?>>" Jezus nie odpowiada jednak na to zamaskowane kuszenie, ale w spos�b jasny i zdecydowany demaskuje motywy szukania Go przez �yd�w. To, do czego nie przyznali si� oni sami, m�wi Jezus: "Zaprawd�, zaprawd� powiadam wam: szukacie Mnie nie dlatego, �e�cie widzieli znaki, ale dlatego, �e�cie jedli chleb do syto�ci." Uroczyst� formu��: "zaprawd�, zaprawd� powiadam wam" Jezus nadaje moc i si�� tym prostym i jasnym s�owom. Jezus pragnie bowiem, aby �ydzi zrozumieli ich sens i wymow�. By�y to przykre s�owa. Wielu s�uchaczom musia�y one sprawi� wielki b�l. Wielu musia�o czu� si� bardzo rozczarowanych "nieprzyjemn� odpowiedzi�" Jezusa na "grzecznie zadane pytanie". By� mo�e dziwili si� i pytali si� wzajemnie, co sta�o si� z t� niezwyk�� �yczliwo�ci� Mistrza, kt�ra jeszcze wczoraj kaza�a mu zatroszczy� si� o zg�odnia�e ludzkie masy. "Szukacie Mnie nie dlatego, �e�cie widzieli znaki, ale dlatego, �e�cie jedli chleb do syto�ci." Jezus m�wi te s�owa �ydom w imi� prawdy. Wi� z Jezusme mo�e by� bowiem zbudowana tylko na prawdzie: na prawdzie o samym cz�owieku i na Prawdzie o Bogu. "Szukaj�c Mnie nie szukacie Boga, s�uchaj�c mnie nie chcecie us�ysze� S�owa Bo�ego" - tak� "prawd�" chce przekaza� Jezus �ydom, kt�rzy przyszli do Niego pod wp�ywem wra�enia wywo�anego cudownym rozmno�eniem chleba. Jezus pragnie zdemaskowa� dwuznaczno�ci i zaf�szowania id�cych za Nim. Sama bowiem fizyczna obecno�� uczni�w Jezusowi nie wystarcza. Jezus pragnie posiada� serca uczni�w. Nasze uczestnictwo w Eucharystii domaga si� od nas otwarcia si� na prawd� o nas samych i o Bogu. Jezus pragnie, aby nasze uczestnictwo w Eucharystii by�o dla nas czasem pe�nej szczero�ci, "godzin� prawdy". Eucharystia ma nas leczy� z naszych zafa�szowa� i zak�ama� moralnych, ma by� zr�d�em jasnego widzenia siebie, rozeznania i rozgraniczenia pomi�dzy pragnieniami chleba powszedniego, a pragnieniami Boga i Jego woli. Eucharystia zobowi�zuje nas do wielkiej uczciwo�ci wewn�trznej, do prostego i jasnego zadawania sobie pytania: dlaczego id� za Jezusem, dlaczego Go szukam. Bez odpowiedzi na to pytanie, nasze uczestnictwo w Eucharystii mo�e by� naznaczone powierzchowno�ci�, dwuznacznymi postawami. Bez odpowiedzi na to pytanie, Eucharystia nie b�dzie mia�a zasadniczego wp�ywu na nasze �ycie: na nasze pragnienia, postawy, zachowania i dzia�anie. Jezus tym zaskakuj�co "twardym przywitaniem" nie chce bynajmniej zniech�ci� uczni�w id�cych za Nim, ale pragnie im pokaza�, jaki winien by� najg��bszy sens i cel ich ludzkich d��e� i cel�w: "Troszczcie si� nie o ten pokarm, kt�ry ginie, ale o ten, kt�ry trwa na wieki, a kt�ry da wam Syn Cz�owieczy. Jego to bowiem piecz�ci� sw� naznaczy� B�g Ojciec." Jezus demaskuj�c "zbytnie zatroskanie" uczni�w o "chleb powszedni", o pokarm, kt�ry ginie, pragnie jednocze�nie obudzi� w nich pragnienie i potrzeb� "chleba, kt�ry trwa na wieki" - pragnienie samego Boga i Jego woli. Niezwyk�y cud rozmno�enia "chleba powszedniego" mia� by� jedynie obietnic�, i� Jezus mo�e zaspokoi� ich duchowe t�sknoty i pragnienia tak samo, jak zaspokoi� ich g��d chleba powszedniego. "Moim pokarmem jest pe�ni� wol� mojego Ojca." Jezus pragnie, aby to, co by�o Jego zasadnicz� trosk� i pragnieniem, sta�o si� tak�e trosk� i pragnieniem Jego uczni�w. Wszystkich, kt�rzy uczestnicz� w Eucharystii Jezus wzywa do takiej samej postawy: szukania we wszystkim woli Ojca niebieskiego. Odpowied� na pytanie, czego naprawd� szukamy w Eucharystii, mo�e okaza� si� dla nas bardzo trudna. Cz�sto bowiem, nie znaj�c siebie samych, naszych najg��bszych motywacji, odczu� wewn�trznych, pragnienie� i potrzeb, bywamy nieprzejrzy�ci i dwuznaczni w odczytywaniu tego, co jest w nas. Odpowied� ta wymaga� b�dzie wielkiej szczero�ci, g��bokiego wgl�du w nasze serca po��czonego z otwarto�ci� na �wiat�o Jezusa. One dopiero pozwol� nam dobrze odczyta�, jakie motywy kieruj� naszymi pragnieniami, potrzebami i dzia�aniami z nich wynikaj�cymi. To w�a�nie Jezus przy naszej usilnej wsp�pracy mo�e nam naprawd� objawi� to, co jest w nas. On jeden nie potrzebuje "niczyjego �wiadectwa o cz�owieku". Samo bowiem wie, "co w cz�owieku si� kryje". (por. J 2, 25) Kiedy Jezus powiedzia� t�umom, i� winni troszczy� si� najpierw o pokarm, kt�ry trwa na wieki, oni natychmiast wydaj� si� by� otwarci i gotowi przyj�� s�owa Jezusa: "C� mamy czyni�, aby�my wykonywali dzie�a Bo�e." Gotowo�� �yd�w jest jednak zewn�trzna i pozorna, poniewa� nie zawiera ona wiary w Jezusa Chrystusa jako Mesjasza. Nierzadko i my posiadamy tak� w�a�nie zewn�trzn� i pozorn� gotowo�� i dyspozycyjno��. Jak �ydzi pytamy: "co mamy czyni�, aby wykonywa� dzie�a Bo�e". I wydaje si� nam, i� jeste�my gotowi zrobi� wszystko, czego B�g od nas ��da. Owszem spe�nialiby�my to, czego On od nas ��da, gdyby Jego ��dania by�y identyczne z naszymi ludzkimi upodobaniami i pragnieniami. Kiedy poprzez nasze uczestnictwo w Eucharystii pytamy szczerze, "co mamy czyni�, aby wykona� dzie�a Bo�e" Jezus nam odpowie. Musimy by� jednak �wiadomi, i� Jego odpowied� (podobnie jak by�o to w wypadku �yd�w) mo�e nam wyda� si� pozbawion� sensu i ludzkiej logiki. To, czego B�g domaga si� od cz�owieka, mo�e niekiedy wydawa� mu si� wprost absurdalne i skandaliczne. Eucharystia uczy nas autentycznej gotowo�ci "pe�nienia dzie� Bo�ych", autentycznej otwarto�ci, poniewa� jest ona uobecnieniem pe�nej gotowo�ci Jezusa do pe�nienia woli Ojca. Tak�e wola Ojca wobec Jezusa - bior�c rzecz po ludzku - wydawa�a si� by� absurdaln� i sprzeczn� z logik� ludzk�. Jaki� sens mog�a mie� straszliwa m�ka, przyj�cie tragicznej �mierci niewolnika i z�oczy�cy na szubienicy krzy�a? Jaki� sens mogliby�my dostrzec w przyj�ciu przez Jezusa wszystkich zniewag, ur�ga�, blu�nierstw, kt�re mia�y spa�� na Niego ze strony �yd�w i pogan? Eucharystia uczy nas, i� dzia�a Bo�e nie s� dzie�ami ludzkimi, a my�li Bo�e nie s� jako my�li ludzkie. (por. Mt 16, 23) Uczestnictwo w Eucharystii uczy nas ca�kowitego oddana si� do dyspozycji Boga na wz�r Jezusa Chrystusa wydaj�cego si� bezwarunkowo w r�ce Ojca. Na pytanie: "C� mamy czyni�, aby dokonywa� dzie� Bo�ych" Jezus odpowiada: "Na tym polega dzie�o zamierzone przez Boga, aby�cie uwierzyli w tego, kt�rego Ojciec pos�a�." Ostatecznym "dzie�em" Boga na ziemi jest ofiarowanie cz�owiekowi Wcielonego Syna Bo�ego. Pe�nieniem za� "dzie� Bo�ych" przez cz�owieka winno by� przyj�cie Jezusa Chrystusa jako ostatecznego celu i sensu w�asnego �ycia. Kiedy Jezus wezwa� t�umy do wiary w swoje Boskie pos�annictwo, �ydzi skorzystali z okazji, aby postawi� Jezusowi wyra�ny warunek uznania go za Mesjasza. "Jakiego wi�c dokonasz znaku, aby�my go widzieli i Tobie uwierzyli? Co� zdzia�asz? Ojcowie nasi jedli mann� na pustyni, jak napisano: <<Da� im do jedzenia chleb z nieba.>>" Tymi s�owami uczniowie pragn� naprowadzi� Jezusa jeszcze raz na w�asne pragnienia i potrzeby. Pragn�, aby potrzeb� "chleba powszedniego" Jezus uczyni� nie tylko "znakiem" wiary, ale celem i sensem wiary w Niego. Tani i �atwy dost�p do chleba �ydzi chcieli uczyni� celem Mesja�skiego pos�anictwa Jezusa. Jezus zwraca jednak uwag� t�umom, i� "manna", chleb wyproszony przez Moj�esza, by� darem przej�cowym i nietrwa�ym, jak nietrwa�ym i przej�cowym sta� si� cud rozmno�enia chleba. "Zaprawd�, zaprawd� powiadam wam: Nie Moj�esz da� wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec m�j da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bo�ym jest Ten. kt�ry z nieba zst�puje i �ycie daje �wiatu." �ydzi nie zrozumieli tych s��w Jezusa. S�dzili bowiem, i� Jezus przyj�� ich warunek uznania Go za Mesjasza i ofiaruje im jeszcze raz "chleb powszedni", kt�ry jedli w dniu wczorajszym. St�d te� entuzjastycznie wo�aj�: "Panie, daj nam zawsze tego chleba". S�owa te przypominaj� pro�b� Samarytaniki przy studni Jakubowej: "Daj mi tej wody, aby ju� nie pragn�a i nie przychodzi�a tu czerpa�". (J 4, 15) Zar�wno w pro�bie �yd�w jak i Samarytani wyra�a si� pragnienie, aby �y� �atwo, bez wi�kszego wysi�ku, bez trudu, bez problem�w. U�ywane w pro�bie s�owa: "zawsze", "ju� nigdy" oddaj� pragnienie, aby "raz na zawsze" rozwi�za� wszytkie ludzkie problemy, aby nie musie� si� trudzi� i zmaga�. Wielu ludzi wierz�cych traktuje wiar�, jako instytucj�, dzi�ki kt�rej mo�na rozwi�za� problemy i trudno�ci, kt�rych nie da si� rozwi�za� ju� innymi metodami. Podobnie jak t�um �yd�w, jak Samarytanka chcieliby�my nieraz odmieni� nasze �ycie bez wysi�ku, bez walki, bez ofiary. Chcieliby�my zmieni� nasze �ycie, aby ju� "nigdy" nie zmaga� si� ze s�abo�ciami w�asnymi i innych, aby nie upada�, aby nie cierpie�, s�owem, aby za wszelk� cen� unikn�� krzy�a. Jeste�my niekiedy tak nierozwa�ni, i� sami robimy w�a�nie takie "postanowienia", w kt�rych powtarzaj� si� cytowane s�owa "ju� nigdy", "zawsze". Te "mocne postanowienia" maj� nam da� przede wszystkim lepsze samopoczucie oraz zagwarantowa� nam, i� "od tej pory" na pewno b�dzie "lepiej", tzn. "�atwiej". Eucharystia wprowadzaj�c nas w Misterium Paschalne �mierci i zmartwychwstania Jezusa u�wiadamia nam jednak, i� Jezus nie �y� na ziemi jak w raju, ale wszed� w dramatyczn� rzeczywisto�� cz�owieka �yj�cego po grzechu. Przyj�� na siebie nasz grzech z jego skutkami, cho� sam nie pope�ni� �adnego grzechu. Eucharystia jest wi�c zaproszeniem do wej�cia w dramatyzm w�asnej ludzkiej egzystencji na wz�r Jezusa Chrystusa. Eucharystia, uobecniaj�c nam m�k�, �mier� i zmartwychwstania Jezusa u�wiadamia nam, i� Jezus nie ucieka� od zmagania i ofiary, ale przyj�� na siebie trudny los cz�owieka, aby nas wybawi� z tragizmu naszej sytuacji. Uczestnictwo w Eucharystii jest wi�c dla nas zaproszeniem do przyjmowania postawy walki, zmagania, trudu i ofiary na wz�r Jezusa Chrystusa. Chrystus raz na zawsze pokona� tragizm naszej ludzkiej rzeczywisto�ci. Ka�dy z nas winien Jego moc� i Jego przyk�adem dokona� tego samego w sobie. "To jest chleb, kt�ry z nieba zs�puje: kto go spo�ywa, nie umrze. Ja jestem chlebem �ywym, kt�ry zs�pi� z nieba. Je�li kto spo�ywa ten chleb, b�dzie �y� na wieki. Chlebem, kt�ry Ja dam, jest moje cia�o za �ycie �wiata." Po tych s�owach s�uchacze Jezusa zrozumieli wreszcie, i� Jezus m�wi o sobie samym jako o chlebie �ywym. St�d te� "sprzeczali si� mi�dzy sob� �ydzi m�wi�c: <<Jak On mo�e nam da� swoje cia�o do spo�ycia.>> Nadszed� wi�c stosowny moment, w kt�rym Jezus z naciskiem objawia ca�� prawd� o sobie jako Chlebie �ywym, prawd� o istocie Eucharystii: "Zaprawd�, zaprawd� powiadam wam: Je�eli nie b�dziecie spo�ywali cia�a Syna Cz�owieczego i nie b�dzieci pili krwi Jego, nie b�dziecie mieli �ycia w sobie. Kto spo�ywa moje cia�o i pije moj� krew, ma �ycie wieczne, a Ja go wskrzesz� w dniu ostatecznym." T�umy szukaj�c Jezusa nie szuka�y jednak "rzeczy ostatecznych", ale rozwi�zania doczesnych problem�w "codziennego chleba", st�d te� mowa Jezusa wyda�a si� niezrozumia�a i trudna. "A spo�r�d Jego uczni�w, kt�rzy to us�yszeli, wielu m�wi�o: <<Trudna jest ta mowa. Kt� jej mo�e s�ucha�?>> (...) Odt�d wielu uczni�w Jego si� wycofa�o i ju� z Nim nie chodzi�o." Jezus nie gromadzi przy sobie uczni�w za wszelk� cen�, za cen� kompromis�w i p�prawd, za cen� tanich obietnic, za cen� "chleba powszedniego". Trud zdobywania chleba powszedniego nie mo�e by� miejscem kuszenia Boga, ale miejscem szukania Go. Jezus domaga si� od swoich uczni�w z jednej strony ca�kowitego zaufania do siebie i swojej nauki, z drugiej strony za� podj�cia trudu i pracy dla zdobycia chleba powszedniego. Jezus domaga si� radykalnego zaanga�owania cz�owieka w �ycie wieczne i w �ycie doczesne. Eucharystia nie mo�e by� miejscem ucieczki od trudu codzienno�ci, ale miescem ��czenia �ycia wiecznego z naszym �yczesm doczesnym, mi�o�ci Boga z ludzk� mi�o�ci. Eucharystia ma ��czy� "niebo z miemi�, sprawy Bo�e ze sprawami ludzkimi" (Exultet paschalny). Sam bowiem B�g w Jezusie jest dawc� zar�wno rzeczywisto�ci wiecznej jak i doczesnej. Ten moment krytyczny dla wielu uczni�w Jezus wykorzystuje, aby podda� pr�bie tak�e wiar� najwierniejszych uczni�w, wiar� Dwunastu: "Czy� i wy chcecie odej��?" Pe�ne zaufanie w imieniu Dwunastu wyra�a Piotr: "Panie, do kog� p�jdziemy? Ty masz s�owa �ycia wiecznego. A my�my uwierzyli i poznali, �e Ty jeste� Swi�tym Boga." W Eucharystii wyra�amy nasze pe�ne zaufanie Jezusowi, tak jak On sam zaufa� swojemu Ojcu. Poprzez Eucharysti� wyra�amy pragnienie, aby prowadzi� nas w naszym �yciu sam B�g, tak jak Jezusa prowadzi� sam Ojciec. Uczestnicz�c w Eucharystii potwierdzamy, i� On jest naszym "jedynym" wyj�ciem, naszym jedynym rozwi�zaniem na drog� naszego �ycia. II. SZKO�A MI�OSCI U�ywaj�c analogii mo�emy powiedzie�, �e Eucharystia jest dla nas chrze�cijan s�o�cem. S�o�ce jest �r�d�em �yciodajnej energii. Tam, gdzie nie docieraj� promienie s�o�ca, nie ma �ycia. W ciemno�ciach nie rozwija si� �ycie. Je�eli chrze�cijanin nie uczestniczy w Eucharystii, jego �ycie wiary stopniowo zamiera, jak zamiera ro�lina pozbawiona �wiat�a. W pierwszych wiekach chrze�cija�stwa, w okresie wielkich prze�ladowa� chrze�cijanie zawsze gromadzili si� na "�amaniu chleba" wbrew zakazom i gro�bom prze�ladowc�w. Prowadzeni przed trybuna�y s�dowe odpowiadali z odwag�, i� nie mog� nie uczestniczy� w Eucharystii, poniewa� s� chrze�cijanami. Wielu ponosi�o �mier� m�cze�sk� za wierno�� Eucharystii. Tak by�o r�wnie� w okresie wszystkich p�niejszych prze�ladowa�. Eucharystia przez ca�e dwadzie�cia wiek�w chrze�cija�stwa by�a zawsze w centrum liturgii Ko�cio�a, by�a "pierwsz� modlitw�" i szczytem modlitwy Ko�cio�a. Dlaczego? Poniewa� Eucharystia jest rzeczywistym uobecnieniem najwa�niejszego momentu historii zbawienia: �mierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Eucharystia jest to naj�wi�tsza Ofiara Ko�cio�a, w kt�rej Jezus Chrystus, nasz jedyny Kap�an, kt�ry raz jeden ofiarowa� si� na krzy�u za zbawienie ca�ego �wiata, ponawia i uobecnia to swoje ofiarowanie. W Eucharystii Jezus nieustannie oddaje si� w r�ce Ojca dla nas i za nas. W tym akcie oddania si� Syna Ojcu uczestniczy ca�y Ko�ci�, uczestniczy ka�dy z nas. Oddzielone Cia�o i Krew Jezusa, kt�re s� uobecniane pod postaciami chleba i wina, s� rzeczywistymi znakami Jezusowej �mierci na krzy�u. Smier� Jezusa, uobecniania w Eucharystii, nieustannie objawia nam najwy�sz� mi�o�� Boga do cz�owieka. Eucharystia jest �ywym spe�nieniem s��w Jezusa: "Tak bowiem B�g umi�owa� �wiat [cz�owieka], �e Syna swego Jednorodzonego da� [wyda� na �mier�], aby ka�dy kto w Niego wierzy nie zgin��, ale mia� �ycie wieczne" (J 3, 16). Wielko�� ka�dej mi�o�ci mierzy si� wielko�ci� daru. Mi�o�� Boga ku nam jest niesko�czona, jak niesko�czony jest dar ofiarowany nam przez Ojca w Jezusie Chrystusie. Je�eli przeczujemy (bardziej sercem ni� rozumem) t� niesko�czon� mi�o�� Ojca, zrozumiemy istotne znaczenie Eucharystii. Z drugiej strony kontemplacja Eucharystii, �ywe uczestnictwo w niej, mo�e nam przybli�y� niesko�czon� mi�o�� Boga do nas. Eucharystia nie tylko objawia niesko�czon� mi�o�� Boga do cz�owieka, ale ona nape�nia chrze�cijanina t� sam� mi�o�ci�. Dzi�ki Eucharystii chrze�cijanin mo�e kocha� t� mi�o�ci�, kt�r� kocha go sam B�g. "Jak Ojciec mnie umi�owa�, tak i ja was umi�owa�em. Wytrwajcie w mi�o�ci mojej" (J 15, 9). Dzi�ki Eucharystii trwamy w mi�o�ci samego Boga. I cho� mi�o�� chrze�cijanina nie jest mi�o�ci� niesko�czon�, jak mi�o�� Boga, to jednak jest to mi�o�� posiadaj�ca t� sam� natur�, co mi�o�� Boga. Krucha i s�aba mi�o�� ludzka w Eucharystii zostaje przeb�stwiona. Dzi�ki Niej "Cia�o i Krew Chrystusa rozchodz� si� po naszych cz�onkach. Tak stajemy si� uczestnikami Boskiej Natury", Boskiej mi�o�ci. (Sw. Cyryl Jerozolimski) Eucharystia jest dla chrze�cijanina �r�d�em ka�dej mi�o�ci: mi�o�ci Boga, ludzi, �wiata, siebie samego; mi�o�ci przyjacielskiej, ma��e�skiej, rodzicielskiej, kap�a�skiej, zakonnej; mi�o�ci realizowanej w ka�dym powo�aniu i stanie �ycia. Eucharystia wzywa chrze�cijan, aby kochali tak samo jak kocha� Chrystus, kt�ry "odda� za nas �ycie swoje." (1 J 3, 16). Taka postawa mi�o�ci - mi�o�ci oddaj�cej �ycie - jest mo�liwa tylko w�wczas, kiedy dzi�ki Eucharystii chrze�cijanin wejdzie w logik� mi�o�ci mierzonej darem. Mi�o�� mierzy si� darem. Miar� mi�o�ci jest miara daru. Najwi�kszym za� darem b�dzie zawsze dar z �ycia. Jezus m�wi: "Nikt nie ma wi�kszej mi�o�ci od tej, gdy kto� �ycie swoje oddaje za przyjaci� swoich" (J 15, 13). Im wi�ksza jest ofiara ponoszona dla osoby kochanej, tym wi�ksza jest mi�o��. Eucharystia zadaje nam nieustannie pytanie o kszta�t naszej mi�o�ci, o to, na czym jest ona oparta. Czy na naszych ludzkich tylko potrzebach i odczuciach czy na czym� wi�cej? Co w niej dominuje: szukanie jedynie uczucia, wra�e�, dozna�, czy te� pragnienie ofiarnego trudzenia si� dla Drugiego: dla Boga i cz�owieka? Mo�emy sprawdza� i mierzy� nasz� mi�o�� do Boga, do bli�nich, do �wiata i do siebie samych patrz�c na nasz� ofiar� i trud zwi�zany z ni�. Prawdziwa mi�o�� ludzka nie mierzy si� najpierw uczuciem. Uczucie towarzyszy mi�o�ci jako jej wa�ny element, ale nie jest istot� mi�o�ci. Samo bowiem uczucie jest zmienne, niesta�e i �lepe. Nierzadko zdarza si�, �e ci kt�rzy najpierw kochaj� si� "do szale�stwa" uczuciow�, zmys�ow� tylko mi�o�ci�, po pewnym czasie "do szale�stwa" r�wnie� nienawidz� siebie w takim samym stopniu. Uczucia nienawi�ci i mi�o�ci le�� blisko siebie. Nienawi�� jest bowiem zawiedzionym uczuciem mi�o�ci, sfrustrowan� potrzeb� mi�o�ci. �atwo jest znienawidzie� cz�owieka, kt�rego si� kocha, je�eli mi�o�� ta oparta jest tylko na pragnieniu zaspokajania wielorakich ludzkich potrzeb. Mi�o�ci zawsze potrzebna jest przynajmniej pewna sta�o�� uczuciowa. Sta�o�� ta jest owocem uporz�dkowania emocjonalnego. Nie chodzi tylko o uporz�dkowanie uczu� zwi�zanych z mi�o�ci, ale o wszystkie ludzkie odczucia, potrzeby, pragnienie. Tylko w wolno�ci emocjonalnej mo�emy by� zdolni do tego, aby prze�ywa� do siebie nawzajem te same uczucia, kt�re by�y w Jezusie Chrystusie. (por. Rz 15, 5). Im wi�ksza jest w nas wolno�� emocjonalna, tym bardziej w mi�owaniu jeste�my podobni do Jezusa. Uczestnicz�c w Eucharystii, kt�ra jest uobecnieniem najwy�szej ofiary, jak� B�g sk�ada, chrze�cijanin winien pyta� siebie: "Jaka jest moja ofiara zwi�zana z moj� mi�o�ci� do do Boga, ludzi i siebie samego." Je�eli brak jest w mi�o�ci ofiarnego dawania siebie, je�eli brak jest trudu zapierania si� siebie, aby wyj�� ku drugiemu, to w�wczas zapewnienia o mi�o�ci sprowadzaj� si� jedynie do s��w bez pokrycia. Zniesienie w ostatnim czasie przez Ko�ci� naros�ych w ci�gu wiek�w zbyt formalnych i rygorystycznych przepis�w wielu chrze�cijan odczyta�o zupe�nie nies�usznie jako przejaw "obni�enia" wymaga� zwi�zanych z chrze�cija�stwem. Chrze�cija�stwo nie ma wi�kszego wp�ywu na nasz� egzystencj�, poniewa� cz�sto niewiele nas ono kosztuje. Eucharystia zadaje nam pytanie: Jaki wp�yw ma Ewangelia na nasze pragnienia, decyzje, czyny? Czy kszta�tuje ona styl naszego �ycia, nasze posiadanie, nasz� konsumpcj�, prac�, odpowczynek, nasz stosunek do bli�nich? Eucharystia pyta nas, czy Ewangelia ma nam co� do powiedzenia w momentach krytycznych naszego �ycia: w konflikatach z innymi, w zagro�eniu naszych osobistych interes�w, w niepowodzeniach �yciowych, w smutku, w l�ku o siebie i swoj� przysz�o��, w pokusie rozpaczy, itp. S�owem, jaki jest zwi�zek Eucharystii z naszym codziennym �yciem. Chrze�cijanin jest cz�owiekiem, kt�ry zdobywa si� na dar z siebie, na ofiar�, aby zwyci�y� siebie. Eucharystia - ofiara Jezusa Chrystusa - uzdalnia nas do zwyci�stwa nad sob�. Eucharystia jest bowiem uobecnieniem nie tylko mi�o�ci ukrzy�owanej, ale tak�e mi�o�ci zmartwychwsta�ej. Je�eli cz�sto zostajemy pokonani przez r�ne nami�tno�ci: mi�o�� w�asn�, l�k, wygodnictwo, zmys�owo��, pych�, ch�� odwetu, itp., to w�a�nie dlatego, �e uczestnictwo w Eucharystii jest zbyt formalne, zbyt zewn�trzne. Trzeba nam uczy� si� takiego uczestnictwa w Eucharystii, kt�re stawa�oby si� dla nas "szko�� prawdziwej mi�o�ci". Eucharystia ma nas przeprowadzi� od pragnienia brania mi�o�ci innych do pragnienia ofiarnego dawania si� innym, od "mi�o�ci potrzeby" do "mi�o�ci daru" (C. S. Lewis). Czy dzi�kujemy Bogu za dar Eucharystii, za to, �e Jezus Chrystus w spos�b rzeczywisty wprowadza nas w Misterium mi�o�ci Ojca do nas. Czy prosimy, aby�my g��bi� naszego serca umieli odkry�, �e w "Eucharystii �askawa i bezinteresowna wola Boga zbawienia wszystkich ludzi staje si� w tym �wiecie obecna, dotykalna i widzialna" (K. Rahner SJ); czy prosimy, aby Eucharystia by�a dla nas centrum ca�ego naszego �ycia wewn�trznego, szczytem naszej modlitwy, punktem w kt�rym przecina� si� b�d� wszystkie nasze ludzkie zmagania, wysi�ki i ofiary; czy modlimy si� o wielk� mi�o�� do Eucharystii, kt�ra wyrazi si� w nieustannym pog��bianiu tej "wielkiej Tajemnicy wiary". III. MIEJSCE POJEDNANIA W Eucharysti� wchodzimy �wiadomi naszej wewn�trznej kruchow�ci i grzeszno�ci: naszego sk��cenie z Bogiem, lud�mi i sami z sob�. Na pocz�tku ka�dej Mszy �w. u�wiadamiamy wi�c sobie potrzeb� pojednania. Wsp�lnie wyznajemy: "Spowiadam si� Bogu, �e bardzo zgrzeszy�em my�l�, mow�, uczynkiem i zaniedbaniem." To wyznanie ma nam u�wiadomi� g��bi� naszego zakorzenienia w z�u. Grzech dosi�ga wszystkich sfer naszej osobowo�ci, wszystkich objaw�w �ycia w nas: my�lenia, odczuwania, mowy i ludzkiego dzia�ania. Grzechem jest jednak nie tylko "z�e dzia�anie", ale tak�e "zaniedbanie" dobrego dzia�ania. Z�ym drzewem jest nie tylko to, kt�re wydaje z�e owoce, ale tak�e i to, kt�re nie wydaje �adnych owoc�w. Jezus ka�e takie drzewo wyci�� i rzuci� w ogie�. Kiedy jednak z naszymi grzechami z�ego dzia�ania i grzechami zaniedbania otwieramy si� na Boga, On jedna nas najpierw z Sob�. Nasza ludzka s�abo�� i wyp�ywaj�ca z niej niewierno�� wobec Jego mi�o�ci nie s� przeszkod� dla mi�o�ci Boga, gdy� On zawsze kocha nas takimi, jakimi jeste�my w danym momencie. Wielk� pokus� jest mniemanie, i� B�g pokocha nas dopiero w�wczas, kiedy staniemy si� takimi, jakimi sami chcieliby�my siebie widzie� wed�ug naszego idealnego (a tym samym z�udnego) obrazu siebie lub te� takimi, jakimi On chcia�by nas widzie� w swoim Boskim zamy�le. B�g w swej mi�o�ci do nas jest, je�li wolno tak powiedzie�, wielkim realist� i liczy si� nie tylko z naszymi ograniczonymi mo�liwo�ciami, ale tak�e z naszym z�ym u�ywaniem wolno�ci. Ta Boska bezwarunkowa mi�o�� do cz�owieka-grzesznika jest ci�g�ym zaproszeniem do pojednania si� z ni� przez wyrzeczenie si� grzechu. B�g nigdy nie oddala si� od cz�owieka. To zawsze tylko cz�owiek oddala si� od Boga. Grzesznik jest daleko od Boga, ale B�g jest blisko grzesznika. B�g nie musi jedna� si� z cz�owiekiem. On nigdy cz�owieka nawet w najwi�kszych grzechach nie opu�ci�. To cz�owiek potrzebuje pojednania z Bogiem. W Eucharystii B�g pomaga cz�owiekowi pojedna� si� z sob� przez to, i� okazuje mu swoj� niesko�czon� "blisko��", intymno��. Eucharystia najpe�niej i najg��biej przekonuje cz�owieka, i� nie ma on potrzeby ba� si� Boga pomimo swoich grzech�w. B�g-Cz�owiek oddaje �ycie za grzesznika, aby przekona� o bezsensie l�ku cz�owieka przed Bogiem. Eucharystia jest jednak nie tylko miejscem pojednania z Bogiem, ale tak�e miejscem pojednania z bli�nimi. Jezus m�wi: "Je�eli przyniesiesz dar sw�j przed o�tarz i tam wspomnisz, �e brat tw�j ma co� przeciw tobie, zostaw tam dar sw�j przed o�tarzem, a najpierw id� i pojednaj si� z bratem swoim. Potem przyjd� i dar sw�j ofiaruj" (Mt 5, 23-24). Ofiary eucharystycznej nie mo�e sk�ada� ten, kto ma "co� przeciwko bratu", kto nie jest pojednany z bli�nimi. Eucharystia wzywa nas do przebaczenia i uczy nas przebaczania. Okazuj�c nam swoj� niesko�czone mi�osierdzie, B�g wzywa nas oporzez Eucharysti�, aby�my tym mi�osierdziem podzielili si� z tymi, kt�rzy zawinili przeciwko nam, jak my zawinili�my przeciwko Bogu. Wzajemne przebaczanie sobie jest nieodzownym warunkiem ka�dej prawdziwej ludzkiej mi�o�ci. Dlaczego? Poniewa� ka�dy cz�owiek, najbardziej nawet kochany i z najlepsz� dobr� wol�, jest tylko cz�owiekiem, s�abym i grzesznym. Je�eli ludzie zafascynowani sob�, przyjaciele, narzeczeni, ma��onkowie, rodzice i dzieci, nie widz� nawzajem swoich wad, brak�w i s�abo�ci, to tylko dlatego, i� jasno�� widzenia przes�ania im silne zaanga�owanie (niekiedy wprost za�lepienie) uczuciowe. Kiedy jednak wzajemne emocjonalne zafascynowanie nieco wygasa, natychmiast dostrzegamy nasze wzajemne wady i rozpoczynamy nierzadko wzajemne oskar�anie siebie: "Dawniej, na pocz�tku by�e�(a�) inny(a)." Nie by�a to jednak "inno��" bycia, ale jedynie "inno��" widzenia. S�abo�� i ludzka u�omno�� nie musz� zagra�a� bynajmniej mi�o�ci i przyja�ni. Trzeba jednak by� �wiadomym s�abo�ci, najpierw w�asnej a p�niej bli�niego. Je�eli widzi si� szczerze i do ko�ca swoje osobiste wady i ograniczenia, to w�wczas nie b�dzie si� oskar�a� bli�niego o b��dy i s�abo�ci, kt�rym samemu si� podlega. Eucharystia, godzina prawdy o nas samych i o Bogu jako mi�o�ci, mo�e nas uczy� najpierw innego spojrzenia, spojrzenia pe�nego realizmu na nas samych i na naszych bli�nich. Eucharystia pozwala nam wyleczy� si� z ludzkiego za�lepienia w patrzeniu na siebie i innych: za�lepienia wynik�ego z zach�anno�ci emocjonalnej jak r�wnie� za�lepienia wynik�ego z nienawi�ci. Jak B�g patrzy na nas z realizmem i kocha nas takimi, jakimi nas widzi, tak samo i nas zaprasza, aby�my kochali siebie i bli�nich r�wnie� takimi, jakimi wzajemnie siebie widzimy. Eucharystia uczy nas mi�o�ci bezwarunkowej, mi�o�ci, kt�ra nie jest uzale�niona od okre�lonych zachowa� i postaw. Jest rzecz� bardzo bolesn�, je�eli wskutek jakiego� za�lepienia, osoby, kt�re pragn� si� kocha�, nie dostrzegaj� swoich osobistych ogranicze�, ale widz� natomiast dok�adnie wady i s�abo�ci "drugiej strony". W takim za�lepieniu z pozycji w�asnej "sprawiedliwo�ci" wzejemnie si� oskar�aj� i pot�piaj� za te same b��dy, kt�re sami pope�niaj�. Widzenie w prawdzie w�asnych ludzkich s�abo�ci jest podstaw� wzajemnego przebaczania sobie. Przebaczenie musi by� trwa�� postaw� os�b pragn�cych si� kocha� autentyczn� mi�o�ci�: wsp�ma��onk�w, rodzic�w i dzieci, przyjaci�. Pragn�c si� kocha� winni�my by� gotowi przebaczy� sobie wzajemnie, jak m�wi Pan Jezus, siedemdziesi�t siedem razy, czyli zawsze. Tu nie mo�e istnie� �adne ograniczenie. Brak przebaczenia i wzajemne nieprzejednanie sprawiaj�, i� wszystkie wielkie i ma�e nieporozumienia nak�adaj� si� na siebie i tworz� nieraz bardzo g��bok� postaw� urazowo�ci. Ro�nie w�wczas pomi�dzy lud�mi jakby jaki� niewidzialny i nieprzenikalny mur. Dialog sprowadza si� wtedy do spraw niemal czysto formalnych. Przypadkowe dotkni�cie bolesnych a nie rozwi�zywanych problem�w, staje si� powodem k��tni, po kt�rych nast�puj� nieraz d�ugie "ciche dni". Nieprzenikalny mur i wzajemne oddalania si� narastaj�ce nieraz przez wiele lat, staje si� nierzadko powodem nieporozumie� i rozbicia ma��e�stwa, rodziny, przyja�ni, wsp�lnoty - ka�dego trwa�ego zwi�zku mi�dzyludzkiego. Przebaczenie i pojednanie bywa nieraz bardzo trudne. Zdarzaj� si� bowiem w naszym �yciu pewne s�owa, czyny, gesty, kt�re bardzo g��boko zapadaj� w serce i rani� jakby "na trwa�e". I chocia� chcia�oby si� o nich zapomnie� i wyrzuci� je z pami�ci i serca, to jednak wydaje si� to by� niemo�liwe. Jak wybaczy� poni�anie i upokorzenia, jak wybaczy� sta�y egoizm, �ycie w na�ogach, nieodpowiedzialno�� wsp�ma��onka(i), w�asnych rodzic�w, w�asnych dzieci, przyjaciela, kt�remu si� zaufa�o, itp? Jak wybaczy� zdrad� w przyja�ni, w mi�o�ci? Gdyby mi�o�� mi�dzyludzka by�a oparta na ludzkich tylko si�ach, to rzeczywi�cie by�oby to niemo�liwe. Je�eli jednak mi�o�� ma��e�ska, przyjacielska, rodzicielska, synowska czerpie ze swego ostatecznego �r�d�a, jakim jest mi�o�� samego Boga - z Eucharystii, to cud przebaczenia, nawet najwi�kszych ran, staje si� mo�liwy. Zanurzenie si� ludzkiego serca poprzez Eucharysti� w niesko�czonej mi�o�ci Bo�ej czyni mo�liwym wzajemne przebaczenie w ka�dej sytuacji. I chocia� dar przebaczenia nie przychodzi w jednym momencie, ale jest pewnym procesem, drog�, pielgrzymk�, to jednak jest to dar sta�y i nieodwracalny. Przebaczenie jest �r�d�em nieustannego odradzania si� i wzrostu ludzkiej mi�o�ci i przyja�ni. Przebaczenie bowiem daje ludziom wiar� we w�asne si�y oraz d�wiga ich z upadku i s�abo�ci. Eucharystia uczy nas wypowiadania w konkretnych s�owach i gestach wzajemnego przebaczania sobie. Wezwanie kap�ana przed komuni� �w.: "Przeka�cie sobie znak pokoju" winno by� miejscem obalania wszelkich niewidzialnych mur�w, kt�re powstawa�y w ci�gu tygodnia pomi�dzy narzeczonymi, ma��onkami, rodzicami i dzie�mi, przyjaci�mi, cz�onkami wsp�lnoty. Dlatego dobr� jest rzecz�, aby ma��onkowie, narzeczeni, dzieci i rodzice, osoby �yj�ce we wsp�lnocie, przyjaciele uczestniczyli, przynajmniej od czasu do czasu - o ile to mo�liwe - w Eucharystii wsp�lnie. Ka�dy akt przebaczenie, kt�ry wzajemnie sobie ofiarowujemy sprawia, i� mi�o�� nasza rozkwita jakby na nowo. Przebaczenie jest bowiem nieustannym powracaniem do pierwszej mi�o�ci i wierno�ci. "Mi�o�� sprawdza si� w wierno�ci, a doskonali si� w przebaczeniu" (Piet van Breemen SI). B��dy i s�abo�ci, kt�rymi ranimy si� si� wbrew w�asnej dobrej woli, nie musz� degradowa� naszej mi�o�ci, ale mog� sta� si� miejscem jej doskonalenia dzi�ki wzajemnemu przebaczeniu. IV. PRZEMIANA POSIADANIA W OFIAROWANIE Wzrost w mi�o�ci ludzkiej mo�na ukaza� jako coraz pe�niejsze przechodzenie od ch�ci wzajemnego posiadania do ofiarowywania si� sobie. W pierwszym okresie przyja�ni, narzecze�stwa, w pierwszych latach ma��e�stwa, macierzy�stwa, ojcostwa, cho� s� to chwile bogate i pi�kne, to jednak nierzadko we wzajemnym zachowaniu si� wobec siebie ludzie odwo�uj� si� przede wszystkim do posiadania. K�adzie si� nacisk na s�owo "m�j", "moja": m�j przyjacie, m�j ch�opiec, moja dziewczyna, moje dziecko, moja mama. W pocz�tkach ludzkiej mi�o�ci zwykle dominuje posiadanie. I jest to pewien nieod��czny etap w rozwoju ludzkiej mi�o�ci. Mi�o�� i przyja�� ludzka rozpoczyna si� od do�wiadczenia posiadania. I nie ma w tym fakcie nic wstydliwego. Posiadanie to wyra�a si� w pewnym koncentrowaniu si� na w�asnych prze�yciach, doznaniach, nierzadko tak�e w szukaniu siebie. Niekiedy ta ch�� posiadania jest tak silna, i� objawia si� w zazdro�ci o ka�d� chwil� osoby kochanej i ka�de jej spotkanie z innym cz�owiekiem. Zazdro�� ta mo�e istnie� nie tylko w relacji narzecze�skiej, ma��e�skiej, ale tak�e w silnej przyja�ni. Zazdro�� nie jest jednak wyrazem mi�o�ci. Jest ona bardziej wyrazem egoistycznej ch�ci zagarni�cia cz�owieka tylko dla siebie i zdominowania przez posiadanie. Zazdro�� narzeczonych, m�odych ma��onk�w, przyjaci� ods�ania niedojrza�o�� ich wzajemnej mi�o�ci, brak wzajemnego zaufania i l�k o siebie. Posiadanie emocjonalne obwarowane zazdro�ci� nie czyni cz�owieka wolnym i szcz�liwym, ale kr�puje go i zniewala. W mi�o�ci "do szale�stwa", w kt�rej dominuje "emocjonalna zaborczo��", brakuje cho�by odrobiny postawy ofiarowania, postawy wzajemnej wolno�ci. Je�eli takie zaanga�owanie uczuciowe ma przerodzi� si� w autentyczn� mi�o�� oblubie�cz�, ma��e�sk�, przyjacielsk�, rodzicielsk� musi przej�� ewolucj�; musi wyzwoli� si� ono z l�ku o siebie i zrezygnowa� z szukania jedynie w�asnej woli i pragnie�. Wzajemna mi�o�� obdarza si� wzajemn� wolno�ci�. Im bardziej dojrza�a mi�o�� ludzka, tym wi�cej wolno�ci i zaufania jest we wzajemnych relacjach. Dopiero w pe�nej wolno�ci mo�na dostrzega� i realizowa� swoje wzajemne potrzeby, pragnienia i �yczenia. Dlaczego rozpadaj� si� dobrze zapowiadaj�ce si� zwi�zki narzecze�skie, ma��e�skie? Dlaczego z �alem rozchodz� si� przyjaciele? Poniewa� ich wzejemna mi�o�� i przyja�� nie rozwija�y si�, nie wesz�y na drog� przemiany z nastawienia na posiadanie w postaw� ofiarowania. Je�eli w ma��e�stwie, w rodzinie, we wsp�lnocie czy przyja�ni dominuje egoistyczne posiadanie, z kt�rego rodzi si� postawa wzajemnych ��da� i podporz�dkowywania sobie innych, wsp�lne harmonijne i szcz�liwe �ycie jest po prostu niemo�liwe. Postawy ofiarowania nie mo�na wymusi� na drugim cz�owieku. Mo�e si� ona zrodzi� tylko w dobrowolnej decyzji. Nie mo�na te� czeka�, a� "druga strona" rozpocznie ten proces przemiany z posiadania w ofiarowanie. Trzeba go rozpocz�� najpierw samemu. Postawa ofiarowania siebie i po�wi�cenia si� dla drugiego nie mo�e te� by� mierzona, wyliczana, por�wnywana z postaw� osoby, kt�r� si� kocha. Mierzenie swojego po�wi�cenia i trudu i por�wnywanie go z po�wi�ceniem bli�nich, zaprzecza rzeczywistej postawie ofiarowania si�. Najwy�szym wzorem postawy ofiarowania si� i obdarowania sob� b�dzie zawsze Jezus Chrystus. "On by� przebity za nasze grzeszy, zdruzgotany za nasze winy. Spad�a na� ch�osta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie" (Iz 53, 5). W czasie Ostatniej Wieczerzy, pierwszej Eucharystii, Jezus dokonuje niezwyk�ej przemiany chleba w Swoje Cia�o, wina w Swoj� Krew. Podaj�c uczniom do spo�ycia chleb i wino m�wi: "To jest Cia�o Moje za was wydane", "to jest Krew Moja za was przelana". Syn oddaje si� ca�kowicie swojemu Ojcu ze swoim Cia�em i Krwi� za nas i dla nas. M�k� i �mier� Chrystusa, uobecniane w Eucharystii, mo�emy rozwa�a� jako proces przemiany posiadania w ofiarowanie. Jezus dobrowolnie oddaje w r�ce swojego Ojca siebie samego wraz z tym, co posiada jako cz�owiek: zdolno�� pe�nienia swojej woli, wolno�� fizyczn�, swoich uczni�w- przyjaci�, dobr� opini� u ludzi, zdrowie a w ko�cu ludzkie �ycie. Ca�e �ycie Chrystusa na krzy�u ko�czy si� s�owami: "Ojcze, w r�ce Twoje oddaj� ducha mojego" (�k 23, 46). Proces przemiany posiadania w ofiarowanie Jezus uobecnia nieustannie w Eucharystii. Uczestnicz�c w niej chrze�cijanin zostaje zaproszony do wej�cia w tak� sam� dynamik� przemieniania swojego posiadanie w ofiarowanie. Ile� rodzin, ma��e�stw, przyja�ni, wsp�lnot nie rozpad�o si� i mo�e nadal istnie� tylko dlatego, i� jedna ze stron po�wi�ci�a si� i ofiarowa�a siebie dla dobra wsp�lnego, tak�e w�wczas kiedy druga strona pozosta�a na poziomie egoistycznego posiadania? Ile� rodzin nie zosta�o rozbitych tylko dlatego, �e jedno ze wsp�ma��onk�w wzi�o na siebie niemal ca�y ci�ar �ycia ma��e�skiego i rodzinnego? Ofiarowanie si�, oddanie kochanej osobie, kt�re nie jest mierzone i wyliczane, jest wyrazem autentycznej mi�o�ci ma��e�skiej. Ale taka mi�o�� nie jest �atwa. Usuni�cie g��bokich korzeni z�a, kt�re sprzeciwia si� postawie ofiarowania i po�wi�cenia, jest owocem zazwyczaj d�ugich lat pracy nad sob�, walki i wysi�ku. To dorastanie do po�wi�cenia i ofiarowania siebie nigdy si� te� nie ko�czy. Idea� ofiarowania i po�wi�cenia, objawiany nam nieustannie w Eucharystii, pozostanie zawsze dla nas zaproszeniem do ci�g�ej przemiany i wzrostu. V. WDZIECZNOSC S�owo Eucharystia pochodzi od greckiego s�owa "eucharistia", kt�re oznacza dzi�kczynienie. Eucharystia jest wi�c modlitw� wyra�aj�c� wdzi�czno��, poprzez kt�r� chrze�cijanin w��cza si� w wielkie dzi�kczynienie zanoszone przez Jezusa Chrystusa Bogu Ojcu. Dzi�kujemy przede wszystkim za odwieczn� mi�o�� Boga do cz�owieka, za dzie�o stworzenia oraz za wszystko, co B�g zdzia�a� w ca�ej historii zabawienia i w naszej osobistej historii. Dzi�kujemy tak�e za ofiarowan� nam obietnic� Jego obecno�ci "po wszystkie dni a� do sko�czenia �wiata". Momentem szczeg�lnego dzi�kczynienia w czasie Mszy �w. jest prefacja. Kap�an wzywa wiernych: "Dzi�ki sk�adajmy Panu, Bogu naszemu", a oni odpowiadaj�: "Godne to i sprawiedliwe." Podejmuj�c te s�owa kap�an kontynuuje: "Zaprawd� godne to i sprawiedliwe, aby�my dzi�ki Ci sk�adali." Jest to pi�kny dialog, w kt�rym kap�an i wierni zach�caj� si� wzajemnie do wej�cia w ducha modlitwy dzi�kczynnej. Uczestnicz�c w Eucharystii chrze�cijanin uczy si� zatem postawy wdzi�czno�ci Bogu i ludziom za wszystko, jakim jest i co posiada. "By� wdzi�cznym znaczy nie przyjmowa� rzeczy jako oczywistych, lecz pod��a� ich �ladem a� do prapocz�tku", do Boga (Piet van Breemen). W Eucharystii uczymy si� najpierw postawy wdzi�czno�ci wobec Boga. Przyja�� i mi�o�� jest darem samego Boga, jest odblaskiem Jego niesko�czonej mi�o�ci. Darem jest ka�da mi�o��: narzecze�ska, ma��e�ska, rodzicielska, kole�e�ska, przyjacielska, wsp�lnotowa, itp. Eucharystia uczy nas nie tylko wdzi�czno�ci wobec Boga, ale tak�e wzajemnej wdzi�czno�ci wobec siebie. Wsp�lne �ycie w ma��e�stwie, rodzinie, w przyja�ni, we wsp�lnocie jest nieustannym obdarowywaniem siebie. Wszystko to, co czynimy dla siebie nawzajem, jest wzajemnym darem. Darem s� wsp�lnie prze�yte chwile rado�ci i szcz�cia. Darem jest tak�e trudzenie si� dla siebie wzajemnie. Darem s� r�wnie� wsp�lnie niesione krzy�e. To w�a�nie one oczyszczaj� nasz� wzajemn� mi�o�� i nie pozwalaj� nam zamyka� si� w nas samych, ale ucz� nas postawy wi�kszego otwarcia si� na ludzi i zaufania Bogu. Podkre�lmy jednak w spos�b szczeg�lny potrzeb� wdzi�czno�ci w mi�o�ci ma��e�skiej. Mi�o�� ma��e�ska, aby mog�a trwa� i rozwija� si�, domaga si� w spos�b szczeg�lny piel�gnowania wzajemnego ducha wdzi�czno�ci. �yj�c bardzo blisko razem nieraz przez ca�e dziesi�tki lat we wzajemnym odnoszeniu si� do siebie ma��onkowie mog� popa�� w postaw� rutyny i ��dania. W�a�nie dlatego, i� otrzymujemy jaki� dar systematycznie i darmowo, mo�e nam si� wydawa�, i� on nam si� nale�y. Wszystko to, czego udzielaj� sobie wzajemnie ma��onkowie, winno by� przyjmowane z wdzi�czno�ci�. Rozk�ad �ycia ma��e�skiego rozpoczyna si� w�wczas, kiedy postawa wdzi�czno�ci zostaje zast�piona postaw� ��dania i prentensji. ��danie odwo�uje si� nie do mi�o�ci, ale do prawa: "Jest moj� �on�, mam wi�c prawo... Jest moim m�em, mam wi�c prawo..." Jest prawd�, i� ma��onkowie posiadaj� zobowi�zania wobec siebie, ale na przypominaniu sobie obowi�zk�w nie mo�na zbudowa� prawdziwej wi�zi ma��e�skiej. Czy� da si� zakre�li� obowi�zki m�a czy �ony? Czy� da si� podzieli� odpowiedzialno�� w ma��e�stwie i rodzinie? Ma��e�stwo mo�e by� budowane tylko na wzajemnym oddaniu, kt�re czyni cz�owieka ofiarnym i zdolnym do d�wigania wsp�lnie nawet wielkich ci�ar�w. Ma��onkowie winni wykorzystywa� ka�d� sposobno��, aby okazywa� sobie wdzi�czno��: kolejne rocznice �lubu, �wi�ta rodzinne, urodziny swoich dzieci. itp. Dobrze jest, kiedy ma��onkowie postaw� wdzi�czno�ci wyra�aj� sobie tak�e poprzez znaki zewn�trzne, r�wnie� znaki materialne. Wa�n� rzecz� by�oby powi�zanie gest�w wdzi�czno�ci z Eucharysti�. Dzi�kuj�c sobie nawzajem, dzi�kujmy jednocze�nie Bogu. Uznamy w ten spos�b, �e sam B�g jest dawc� wszystkiego. Obserwuj�c codzienne �ycie wielu ma��e�stw zauwa�amy, jak ma�o jest postawy wdzi�czno�ci. Wdzi�czno�� wnosi ducha m�odo�ci i �wie�o�ci we wzajemne odnoszenie si� do siebie wsp�ma��onk�w. Wdzi�czno�� nie pozwala im nigdy zapomnie� o tym, �e s� dla siebie darem. Swiadomo�� tego, i� jest si� obdarowanym, pobudza do mi�o�ci, bo wielko�� mi�o�ci, mierzy si� wielko�ci� daru. Im wi�ksza b�dzie �wiadomo�� obdarowania i z ni� zwi�zana potrzeba wdzi�czno�ci, tym wi�ksza b�dzie wzajemna mi�o�� ma��onk�w. I odwrotnie. Wzrastanie we wzajemnej mi�o�ci b�dzie prowadzi� do coraz obfitszego obdarowywania si� i zwi�zanej z nim wdzi�czno�ci. Wdzi�czno�� staje si� tak�e �r�d�em delikatno�ci i czu�o�ci wobec siebie. Nawet d�ugie lata prze�yte razem nie powinny st�pi� tej delikatno�ci i czu�o�ci. Zdziwienie i zachwyt budz� nie tyle m�odzi ludzie zakochani w sobie, kt�rzy "si�� natury" lgn� si� do siebie, ale pary ma��e�skie w podesz�ym wieku, kt�re po dziesi�tkach lat prze�ytych wsp�lnie nadal traktuj� si� wzajemnie jak w okresie narzecze�skim. Czy to jest mo�liwe? �ycie wielu ma��e�stw przekonuje nas, �e tak. "Kto zagubi� uczucie wdzi�czno�ci, ten pozbawia si� do�wiadczenia g��bszej rzeczywisto�ci, ten sp�yca swoje �ycie. Taki cz�owiek ma mniej rado�ci z rzeczy, zdarze� i ludzi. W zasadzie wdzi�czno�� jest najbardziej realistyczn� postaw� �yciow�: pomaga ona pe�niej do�wiadcza� �ycia i wzmacnia poczucie odpowiedzialno�ci" (Piet van Breemen SI). Wzajemna wdzi�czno�� ma��onk�w pog��bia ich wsp�lne �ycie oraz rado�� i szcz�cie p�yn�ce z niego. Eucharystia, b�d�ca wielkim dzi�kczynieniem, mo�e sta� si� dla ka�dej mi�o�ci mi�dzyludzkiej �r�d�em odkrywania potrzeby wzajemnej wdzi�czno�ci i wdzi�czno�ci wobec Boga. St�d te� jest rzecz� ogromnie wa�n�, aby nasz� ludzk� mi�o�� i prz