11920

Szczegóły
Tytuł 11920
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11920 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11920 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11920 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

OTTON LIPKOWSKI Biblioteka Wydziału Pedag. Uniwersytetu w arszniusktego ZYEIE I DZIflŁflbNBŚG to Józefa Joteyko, pierwsza we Francji kobieta-cudzoziemka i druga po Mickiewiczu przedstawicielka Polski, której powierzono katedrą w College de France, uczona, która zdobyła wielką sławą poza granicami kraju — mało jest znana w Polsce. Zasłużyła na to, by zająć miejsce obok najświatlejszych i najznamienitszych polskich postaci kobiecych a swoich rówieśniczek z okresu przełomu XIX i XX wieku — obok Marii Skłodowskiej Curie, Heleny Radlińskiej, Stefanii Sempołowskiej, Anieli Szycówny. Wielki był jej dorobek naukowy w dziedzinie fizjologii, psychologii i pedagogiki, wybitna była też jej działalność społeczna, publicystyczna i organizacyjna. Zasadnicza zasługa uczonej polegała na utorowaniu drogi dalszemu rozwojowi tych dyscyplin wiedzy i dalszemu postępowi praktyki pedagogicznej oraz polepszeniu ustroju szkoły polskiej. To powinno jej zapewnić trwałe miejsce w dziejach myśli naukowej polskiej — żeby „nie zginął posiew naukowy i posiew obywatelski J. Joteyko", jak to pisał w swoich wspomnieniach o niej Stanisław Posner. (Z „Wstępu" Autora) JÓZEFA JOTEYKO życie i działalność Prof. dr Józefa Joteyko. OTTON LIPKOWSKI JÓZEFA JOTEYKO życie i działalność PAŃSTWO.WE WYDAWNICWO NAUKOWE WARSZAWA 1968 Projekt okładki i obwoluty: MIECZYSŁAW DETYNIECKI Redaktor: -j ZOFIA KLĘBOWSKA Redaktor techniczny JANUSZ MALINOWSKI Korektor Wiesława Jeleńska-Homtaek Copyright BY PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE Warszawa 1968 J \ Printed in Poland PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE Wydanie pierwsze. Nakład 710 + 90. Ark. wyd. 9,75 Ar. druk. 13,25. Papier druk. sat. kl. III. 80 g. 82X104. Oddano do składu 6. II. 68 r. Podpisano do druku 30. VII. 68 r. Druk ukończono we wrześniu 1968 r. Zam. 370/68, (R-16) Cena zł 30.— ZAKŁADY KARTOGRAFICZNE WROCŁAW PRZEDMOWA Piszą o Józefie Joteyko jako o człowieku, bo miałam szcząście nie tylko być Jej uczennicą, ale i poznać Ją jako człowieka i spędzić z Nią razem lata wielkiej wojny światowej we Francji. Lata bardzo dla mnie ciężkie, w odizolowaniu od kraju, z wiadomościami rzadko bardzo i nikle przenikającymi — o losach kraju i o losach rodziny mojej, ale jednocześnie lata bogate w niesłychanie wielkie zdarzenia i silne przeżycia. W tych latach miałam właśnie szcząście mieszkać razem z Józefą Joteyko w Paryżu i współżyć z Nią na co dzień, poznać Ją w prostocie i prawdzie Jej życia. Cel życia Jej wyznaczało ukochanie nauki i człowieka. Świadomie żyje i działa, ma jasny cel i służy mu z entuzjazmem. Życie całe swoje i jego warunki przystosowuje do pracy, której służy; cechuje je niebywała skromność —• spartańska niemal! Żałuje czasu i myśli na dbanie o siebie, nie myśli o sobie, pochłoniąta wiecznie pracą. Żyje cała w krainie myśli, przenosi całą energią i siły na pracę myśli. Tam żyje bujnie, twórczo, bogato —• w krainie myśli, w krainie twórczości, w krainie inicjatywy. Pochłania Ją nauka, rozjaśnianie drogą naukowego badania zagadnień, które sobie stawia. Ale w wyborze tych zagadnień jest wielka miłość człowieka, z którą idzie w parze i potrzeba-nakaz badania, dochodzenia do światła w najistotniejszych zagadnieniach życia. Z początku przez mozolne prace laboratoryjne, a później przez przekroczenie ram laboratoryjnych i przejście do zastosowań w życiu, ku podniesieniu tego życia. Droga myślowa krystalicznie jasna, głąboko odczuta, przeżyta, toteż nie ma na niej załamań duchowych — jest moc wzrastająca jeno z biegiem lat, nie ma rozgoryczeń, zniechęceń, upadku sił duchowych nawet w ostatnim okresie Jej życia w kraju rodzinnym, dla którego porzuciła stanowiska i warunki pracy naukowej na Zachodzie, a tutaj ich przez dziwne nieporozumienie nie uzyskała. Dziwny Ją spokój cechuje, pogoda, wyrozumiałość dla ludzi i spiżowa zaiste moc czynu i myśli. Taką pogodę życia i taką moc czynu czerpała właśnie z tej bezinteresownej miłości nauki i człowieka — bezinteresownej, najistotniejszej dla Niej, będącej sternikiem Jej życia całego i busolą w pracy. Nauka nie wyziębiła Jej ducha, nie zrobiła z Niej zimnego człowieka. Józefa Joteyko przyniosła z sobą na świat niepojętą dla otoczenia dobroć, której nauka przytłumić nie zdołała; zaznaczała się ona wyraźnie w sposobie ukazywania zjawisk życia społecznego i zjawisk najbliższego otoczenia. Stosunek Jej do ludzi cechowała gotowość i zdolność służenia zawsze radą jasną, pomocą i zachętą w najdrobniejszych choćby ich poczynaniach. Nie znała zupełnie bierności, a przy tym tło Jej działania stanowiły szacunek i życzliwość dla każdego wysiłku i głęboka, mądra krytyka w twórczy sposób ustalająca celowość tych poczynań. Interesowały Ją w ludziach przede wszystkim ich stosunek do życia i stosunek do pracy. Jej ustosunkowanie się do człowieka i do zjawisk życia społecznego cechował głęboki, szczery demokratyzm. W obcowaniu z Nią nigdy nie przestawały zdumiewać potrzeba i zdolność takiego ujmowania zjawisk w życiu społecznym i wyjaśniania ich na tle głęboko ujmowanych przyczyn. Częstokroć drobny na pozór fakt z życia codziennego, nie budzący niczyich refleksji, taki, obok jakiego przechodziliśmy biernie zupełnie, nabierał w Jej słowach specjalnego zupełnie znaczenia. Obdarzona niesłychaną żywością i twórczością myśli, musiała już mimo woli nawet stwarzać wokół siebie atmosferę dla nienasyconego nigdy dążenia do przeprowadzania badań i dociekań naukowych, dla czerpania zadowolenia i rozkoszy w pracy naukowej i społecznej. Jej słowa, Jej myśli pobudzały do aktywności najbierniejszego z uczniów, kadżemu odpowiednio do jego możliwości nakreślały jasne plany pracy celowej, budziły zainteresowanie, uczyły patrzeć na życie i czerpać zeń zadowolenie i radość w wyniku czynnego wejścia w orbitę prac choćby najdrobniejszych, lecz z wytyczonym wyraźnie celem, wprowadzających w zrozumienie splotów zależności wzajemnych badanych zjawisk. Znikała wtedy bierność i rutyna poglądów, myśl wnikała coraz głębiej i szukała wyjaśnień, rodził się twórczy stosunek do problematyki i wiara w siłę poczynań. Żyła Joteyko prawdą i pięknem i pienoiastki te umiała budzić wokoło — bo były one potrzebą Jej duszy, bo zawsze i wszędzie umiała je odnaleźć, choćby w iskrach najdrobniejszych. Kochała głęboko naturę i sztukę, tęskniła zawsze do muzyki. W rozmowach, w urwanych czasem zdaniach wyczuwało się wielką bezpośredniość, całą głębię Jej stosunku do tej dziedziny i wprost żywiołową siłę uczucia. Niesłychanie prosta i łatwa we współżyciu i współpracy, jasna, pogodna, z młodzieńczą zawsze świeżością odczuwania, była Józefa Joteyko jak promień mocny — rozpalała atmosferę entuzjazmu dla myśli i czynu, budziła w ludziach odwagę działania, napełniała ich wiarą w siebie i w celowość ich poczynań, w możliwość dokonania ich zamierzeń. Wielki Uczony i Wielki Obywatel, a zarazem, niezależnie nawet od swych prac naukowych i organizacyjnych, przez sam swój stosunek do człowieka i do życia, Wielki Wychowawca Człowieka. MARIA GRZEGORZEWSKA WSTĘP W roku 1966 minęło sto lat od urodzin Józefy Jo-teyko. Wielki był jej dorobek naukowy w dziedzinie fizjologii, psychologii i pedagogiki, wybitna była też jej działalność społeczna, publicystyczna i organizacyjna. Zasłużyła na to, by zająć miejsce obok najświatlejszych i najznamienitszych polskich postaci kobiecych a swoich rówieśniczek z okresu przełomu XIX i XX wieku1 — obok Marii Skłodowskiej-Curie, Heleny Radlińskiej, Stefanii Sempołowskiej, Anieli Szy-cówny. Uczczenie zasług Józefy Joteyko miał za zadanie specjalny komitet powstały w Warszawie w r. 1928 wkrótce po jej śmierci. Z inicjatywy jego ukazała się wprawdzie w r. 1929 księga pamiątkowa poświęcona życiu i działalności Uczonej oraz krótka praca pt. „Józefa Joteyko" napisana przez najwybitniejszą jej uczennicę a potem bliską współpracowniczkę i serdeczną przyjaciółkę Marię Grzegorzewską. Poza tym jednak głucho było w piśmiennictwie pedagogicznym2 1 Aniela Szycówna (1859 - 1921), Helena Radlińska (1876 --1959), Maria Skłodowska (1867 - 1939), Stefania Sempołowska (1870 - 1944). 2 Wyjątek stanowiły drobne wzmianki o J. Joteyko, np w Encyklopedii Powszechne] (PWN), w pracy L. Chmaja: Prądy i kierunki w pedagogice 20 wieku (1962 r.). 9 o Józefie Joteyko. Dopiero w 38 lat po jej śmierci, a z okazji setnej rocznicy urodzin przerwał milczenie specjalny numer „Szkoły Specjalnej", opracowany przez zespół redakcyjny, w którym znalazły się osoby żywo jeszcze pamiętające J. Joteyko z okresu jej działalności w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej, a mianowicie Maria Grzegorzewska, Janina Doro-szewska, Józefa Berggruen. Zasięg tego specjalistycznego czasopisma nie jest szeroki, wydanie więc specjalnego numeru poświęconego pamięci J. Joteyko nie przyczyniło się w większej mierze do popularyzacji jej imienia, do przypomnienia i zaznajomienia szerszych warstw społeczeństwa z jej twórczością i znaczeniem jej prac dla rozwoju nauki polskiej. J. Joteyko, pierwsza we Francji kobieta -cudzoziemka i druga po A. Mickiewiczu przedstawicielka Polski, której powierzono katedrę w College de France, uczona, która zdobyła wielką sławę za granicami kraju — mało jest znana w Polsce. Nie znalazła należnego jej uznania po powrocie z obczyzny i jeszcze za życia jej — gdy pozbawiona pracowni i godnego jej warsztatu pracy mieszkała zniechęcona i osamotniona w pokoiku przy ul. Wilczej w Warszawie — zaczął się proces przechodzenia w cień zapomnienia. Należała ona do generacji polskich emigrantów, którzy nie znaleźli możliwości nauki i pracy w kraju własnym, lecz oddali swe siły i uzdolnienia krajom obcym. Po powrocie niejeden z nich nie doznawał zrozumienia dla własnych dążeń i zamierzeń, gdyż kraj po przebytej niewoli politycznej i zniszczeniach wojennych stanął wobec pilniejszych zadań związanych przede wszystkim z odbudową materialną oraz z rekonstrukcją podstawowych urządzeń kulturalnych i oświatowych. Tragedią życia ich było to, że wieloletnia praca na obczyźnie przepełniona była nieustanną tęsknotą i ray- 10 ślą o kraju i że wtedy, gdy zdawało się, iż marzenia o bezpośredniej pracy w kraju i dla kraju ziszczą się — doznawali głębokiego rozczarowania. Żywa natomiast pozostała pamięć o nich w środowiskach obcych, w których wypadło im przez wiele lat przebywać i działać, czy to na wygnaniu, czy na dobrowolnej emigracji. Ovide Decroly, z którym współpracowała J. Joteyko w Brukseli, pisał w r. 1928, po otrzymaniu wiadomości 0 jej śmierci: ,,— Joteyko odegrała bardzo czynną i wybitną rolę w pedagogicznym ruchu belgijskim. Nazwisko jej powinno być zachowane w pamięci jako nazwisko uczonej, która oddała wysokie usługi temu ruchowi 1 przygotowała drogi jego dalszego rozwoju" (290 — s. 108). Najwięcej uznania i sławy przysporzyły Józefie Joteyko w okresie najbardziej intensywnej twórczości naukowej na Zachodzie jej osiągnięcia i wybitny dorobek naukowy z zakresu fizjologii. W okresie kilkudziesięciu lat po jej śmierci dokonał się w tej dziedzinie nauki ogromny postęp, poglądy ówczesne J. Joteyko przyćmione zostały nowymi wynikami badań i tym samym przestały mieć już wartość w pełni aktualną. Przyczyniły się one jednak w dużej mierze do rozwoju fizjologii — i na tym polega ich wartość nieprzemijająca. W zakresie psychologii i pedagogiki poglądy J. Joteyko bardziej są zbieżne z dzisiejszymi poglądami i dzisiejszym stanem nauki w tych dziedzinach. Ale i tu zasadnicza jej zasługa polegała na utorowaniu drogi dalszemu rozwojowi tych dyscyplin wiedzy i dalszemu postępowi praktyki pedagogicznej oraz polepszeniu ustroju szkoły polskiej. To powinno było zapewnić J. Joteyko trwałe miejsce w dziejach myśli naukowej polskiej, a w szczególności w historii psychologii i pe- ll dagogiki — żeby „nie zginął posiew naukowy i posiew obywatelski J. Joteyko" jak to pisał w swoich wspomnieniach o niej Stanisław Posner3. A jednak ani współcześni nie zadbali o to, aby popularyzować twórczość J. Joteyko, ani w opracowaniach późniejszych nie ma obszerniejszych informacji o niej. W Podręcznej Encyklopedii Pedagogicznej z 1923/ 1924 roku, której redaktor, Feliks Kierski dobrze znał uczoną z osobistych kontaktów i współpracy w różnych komisjach, nie ma pod hasłem „zmęczenie" wzmianki o ważnych dla problematyki znużenia i zmęczenia wynikach jej pionierskich badań w tej dziedzinie — a w Encyklopedii Popularnej PWN wydanej w 40 lat później (1962) próżno szukamy informacji o Józefie Joteyko. Nie ma ich również w opracowaniach podręcznikowych z zakresu psychologii i pedagogiki. Wiele materiałów dotyczących życia i działalności Józefy Joteyko, a w szczególności jej korespondencja, dokumenty osobiste, fotografie — uległy zniszczeniu w czasie II wojny światowej. Opracowanie jej bibliografii jest więc oparte w znacznej mierze na relacjach osób z kręgu współpracowników i przyjaciół uczonej. Szczególną wartość mają informacje dostarczone mi przez Marię Grzegorzewską, towarzyszkę życia Joteyko do ostatnich jej dni. Za te ustne informacje, udostępnione mi materiały ze zbiorów prywatnych oraz cenne wskazówki serdecznie jestem Jej wdzięczny4. 3 Stanisław Posner (1868 - 1930), były działacz PPS, współtwórca Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. 4 Maria Grzegorzewską zmarła 7. V. 1967 r. w trakcie przygotowywania do druku niniejszej książki o J. Joteyko. ŻYCIE JÓZEFY JOTEYKO PIERWSZE LATA Józefa Joteyko urodziła się 29 stycznia 1866 roku w Poczujkach, w powiecie skwirskim, niedaleko Kijowa. Rodzice jej, Lucjan i Karolina z Odrowążów Ku-riańska, posiadali tam majątek ziemski. Na żyznej ukraińskiej glebie uprawiali przede wszystkim buraki cukrowe, które dostarczano do pobliskiego Skwiru. Dochody były widocznie niemałe, bo gdy po kilku latach majątek oddano w dzierżawę, czynsz dzierżawny pozwalał całej rodzinie, dopóki żył ojciec, na dostatnie życie w Warszawie, na kosztowne wojaże do Szwajcarii i Belgii oraz na dłuższy pobyt poza granicami kraju. Józefa była w rodzinie Joteyków dzieckiem najstarszym, poza nią było jeszcze troje dzieci. Zofia urodzona w roku 1868 odbyła studia przyrodnicze w Genewie a następnie zamieszkała w Warszawie, gdzie mąż jej był pracownikiem w zarządzie miejskim. Najstarszy syn, Mieczysław, urodzony w r. 1870, ujawnił wcześnie wybitne uzdolnienia muzyczne — niestety, nie zdołały one się rozwinąć, gdyż w 9 roku życia chłopiec zmarł. Najmłodszym dzieckiem (ur. w 1876 r.) był Tadeusz. U niego ujawniły się również zdolności muzyczne. Wbrew protestom rodziców, którzy wprawdzie chłopcu zapewnili bardzo dobre przygotowanie muzyczne, ale nie chcieli widzieć w nim muzyka z zawodu, poświęcił się bez reszty muzyce. Był kompozytorem, brał udział w organizowaniu imprez muzycz- 13 nych i wreszcie oddawał się działalności pedagogicznej — jako profesor Konserwatorium Warszawskiego oraz autor podręczników do nauczania śpiewu i muzyki. Rodzice bardzo wcześnie zatroszczyli się o najlepsze warunki do nauki całej czwórki dzieci. Jeszcze w wieku przedszkolnym zaczęła się nauka języków obcych na wsi z nauczycielką Francuzką. Matka starała się rozwijać i kształcić zainteresowania muzyczne dzieci. Jednak prędko uświadomiła sobie, że mimo najlepszych starań nie zdoła zapewnić dzieciom gruntownego wykształcenia zdała od miasta i od szkoły. A że nieobce jej były szerzące się wówczas coraz bardziej poglądy pozytywistów, nie zamierzała poprzestać na zapewnieniu dzieciom ogłady towarzyskiej oraz znajomości języków i wykształcenia muzycznego. Dlatego też skoro tylko Józefa, najstarsze dziecko w rodzinie, dorosła do wieku, w którym trzeba było rozpocząć systematyczną nauką szkolną, postanowili rodzice pozostawić majątek pod opieką dzierżawcy i przenieść się do Warszawy. Dla ojca Józefy była to decyzja trudna. Urodził się bowiem na wsi kresowej, tu wrósł i czuł się dobrze na roli i w atmosferze wiejskiej, dlatego nie sprzedał gospodarstwa rolnego w nadziei, że po latach, gdy dzieci ukończą naukę, powróci do umiłowanych zajęć. Marzenia te nie ziściły się, gdyż dochody z dzierżawy okazały się z czasem niewystarczające na pokrycie rosnących potrzeb. Majątek został więc sprzedany jeszcze przed śmiercią ojca, w 1889 roku, a kapitał uzyskany ze sprzedaży ulokowano w jakimś przedsiębiorstwie, które znaczną część majątku sprzeniewierzyło. W roku 1873 zamieszkała rodzina Joteyków w Warszawie. Początkowo Józefa uczyła się pod kierunkiem matki i guwernantki pani Perosette, która wraz z rodziną przyjechała z Poczujek do Warszawy. Prędko 14 opanowawszy sztukę czytania, zaczęła wiele czasu poświęcać lekturze. Z chwilą gdy rodzeństwo jej dorosło do wieku szkolnego przenieśli się Joteykowie do domu przy ul. Smolnej 23, w którym mieściła się prywatna pensja żeńska Z. Sierakowskiej. Było to w roku 1876. Niedługo Józefa i Zofia Joteykówny uczęszczały do tej pensji, gdyż okazało się, że poziom nauczania był niezadowalający, a ponadto kierunek wychowania nie odpowiadał rodzicom. Pragnieniem ich było wychować dzieci w duchu polskiego patriotyzmu, a tego nie można było oczekiwać po nauczaniu w prywatnych szkołach stale inwigilowanych i wizytowanych przez urzędników carskich. Był to okres zaciekłej rusyfikatorskiej działalności A. J. Apuchtina, kuratora warszawskiego okręgu szkolnego w latach 1879 - 1897. Chcąc wyrugować język polski ze szkoły posunął się tak daleko, iż wydał polecenie, aby naukę języka polskiego prowadzić w języku rosyjskim. Za prowadzenie notatek po polsku, za książki polskie spadały na dzieci surowe kary, aż do wydalenia ze szkoły z tzw. wilczym biletem. Prześladowani byli również polscy nauczyciele prywatni i korepetytorzy polscy, a nawet rodzice, którzy wzbraniali się przyjmować prywatnie nauczycieli rosyjskich1. Wprawdzie prywatne pensje żeńskie nie były poddawane tak ścisłemu nadzorowi, gdyż korzystały z uprawnień nadanych jeszcze przez Milutina po upadku powstania styczniowego2, jednak i one nie uniknęły nacisku rusyfikatorskiego. W tej sytuacji już po kilkumiesięcznej nauce w pry- 1 St. Krzemiński: Dwadzieścia pięć lat Rosji w Polsce (1863 - 1888). Lwów 1892. 2 Mikołaj A. Milutin (1818 - 1872), polityk rosyjski, przyczynił się do przeprowadzenia unifikacji Królestwa Polskiego z Rosją w 1864 r. 15 watnej szkole Joteykowie zrezygnowali z posyłania do niej swoich dzieci i zorganizowali naukę w domu własnym. Zespół uczących się był mały, w jego skład wchodziły obie córki Joteyków, ich kuzynka Teofila Wilamowska (wkrótce zmarła) i Zofia Wolffówna, córka warszawskiego księgarza i wydawcy Roberta Wolf-fa. Stałym uczestnikiem nauki w zespole, nie tylko jako organizatorka, ale i pilna uczennica, była matka Józefy, która starała się córkom ułatwić naukę przez staranne notowanie treści wykładów i powtarzanie z dziećmi materiału nauczania podanego przez dochodzących nauczycieli. A wykłady zasługiwały na uwagę, gdyż wśród wykładowców byli wybitni uczeni. Między innymi Piotr Chmielowski3 uczył literatury polskiej, Karol Olszew-ski4 wykładał historię naturalną, Anna Bilińska, uczennica Wojciecha Gersona5, uczyła rysunków, Zuzanna Murawska historii polskiej, Edward Bogusławski historii powszechnej, matematyki — J. Hołub. Nauczyciele ci uczyli i w innych domach i kierowali pracą powstających coraz liczniej kółek samokształceniowych, a gdy w 1884 r. Jadwiga Szczawińska6 spowodowała połączenie tych kół w jeden zwarty zespół organizacyjny mający na celu nauczanie dziewcząt, pod nazwą „Uniwersytet Latający", to podjęli pracę w tym najdziwniejszym uniwersytecie. Nazwano go „latającym", gdyż działalność jego była nielegalna, nie 3 P. Chmielowski (1848 - 1904), historyk literatury, autor Historii literatury polskie}. 4 K. Olszewski (1848 - 1915), chemik, wraz z W. Wróblew-skim (1836 - 1908) skroplił tlen i azot. s Wojciech Gerson (1831 - 1901), malarz, historyk sztuki, nauczyciel malarstwa. 6 J. Szczawińska, żona J. W. Dawida, nauczycielka języka polskiego. 16 mógł więc korzystać ze stałych pomieszczeń na wykłady, nie posiadał żadnych pracowni i bibliotek, zajęcia 1 wykłady musiały odbywać się konspiracyjnie w coraz to innych mieszkaniach prywatnych. Po dwudziestu latach nielegalnej działalności Uniwersytet Latający uzyskał w r. 1906 prawo oficjalnego nauczania pod nazwą: Wyższe Kursy Naukowe, a w r. 1919 w Polsce niepodległej przekształcił się w wyższą szkołę: Wolną Wszechnicę Polską. Uniwersytet ten odegrał poważną rolę w ówczesnym życiu kulturalnym i naukowym, a to przede wszystkim dzięki udziałowi wielu wybitnych uczonych, działaczy, publicystów poza już wymienionymi: Ludwika Krzy-wickiego, Jana Władysława Dawida, Bronisława Chle-bowskiego, Adama Mahrburga, Władysława Smoleńskiego, Mieczysława Heilperna, Samuela Dicksteina, Józefa Nussbauma-Hilarowicza, Władysława Skłodow-skiego (ojca Marii Skłodowskiej-Curie) i innych. Nie ograniczali się oni tylko do bezpośredniej pracy dydaktycznej, ale starali się pomóc uczniom przez dostarczanie im opracowań podręcznikowych i wskazań do pracy. I tak powstał Poradnik dla samouków i Wykłady naukowe, w których poszczególne przedmioty były opracowane właśnie przez nauczycieli zaangażowanych na Uniwersytecie Latającym, a Jan Władysław Dawid, który szczególnie silnie był związanj z tą „uczelnią", z myślą o swoich uczniach napisał najobszerniejsze swoje dzieło, a mianowicie Naukę o rzeczach. Uczniowie zapoznawali się z nowoczesną nauką i nowoczesną filozofią, a była to nauka ostro sprzeciwiająca się romantyzmowi, o orientacji zgodnej z poglądami pozytywistów, przyrodników, matematyków: A. Comtek, H. Spencera, K. Darwina, L. Pasteura, oraz przedstawicieli socjologii i filozofii materialistycznej: Feuer-bacha, Marksa i Engelsa. Grupa studentów uczących 2 17 się w zespole samokształceniowym specjalnie studiująca dzieła Karola Marksa stanowiła zarzewie organizacji socjalistycznej, a mianowicie Związku Robotników Polskich. Współtwórcą tej organizacji był Ludwik Krzy-wicki. On też był przez czas dłuższy aktywnym, szczególnie w zakresie prac oświatowych, jej członkiem. Nawet sztuka i poezja zabarwiły się treścią społeczną, przyrodniczą, racjonalną filozofią pozytywną. Poza tym Uniwersytet Latający spełnił jeszcze jedną ważną rolę — nie tylko kształcił i rozwijał umysł, ale również przygotowywał do pełnienia zadań i obowiązków społecznych i hartował postawę patriotyczną. Uczniowie od początku nauki zmuszeni do postawy konspiracyjnej, do zachowywania w tajemnicy miejsc spotkań, zawsze gotowi do osłaniania zagrożonych i udzielania pomocy tym, którzy doznali krzywd ze strony zaborcy — zapalali się do czynów patriotycznych. Uczyli się też służby społecznej, gdyż zgodnie z hasłami „pracy organicznej", „pracy od podstaw", zgodnie z teoriami pozytywistycznymi ci, którzy mieli możność korzystania z wykładów na Uniwersytecie Latającym, starali się przekazać wiadomości nabyte tym, którzy nie mieli środków na opłacenie wysokich stosunkowo opłat za naukę. Bardzo bliska tych spraw, młodsza o rok od Józefy Joteyko Maria Skłodowska-Curie, której matka prowadziła pensję, a ojciec uczył matematyki i fizyki — tak wspomina zajęcia na Uniwersytecie Latającym: ,,Bardzo żywe wspomnienie zachowałam z owych zebrań. Pamiętam ich miłą atmosferę koleżeństwa i współpracy intelektualnej. Nasze środki były wprawdzie bardzo skromne, a wyniki pracy również znaczne być nie mogły, mimo to jednak do dzisiaj sądzę, że idee, którymi kierowaliśmy się wówczas, są jedyną podstawą, na jakiej można budować istotny postęp społeczny. Nie można bowiem mieć nadziei na skierowanie świata ku lepszym drogom, o ile się jednostek nie skieruje ku lepszemu. W tym celu każdy z nas powinien 18 pracować nad własnym udoskonaleniem się, jednocześnie zdając sobie sprawę ze swej osobistej odpowiedzialności za całokształt tego, co się dzieje w świecie, i z tego, że obowiązkiem bezpośrednim każdego z nas jest dopomagać tym, którym możemy się stać najbardziej użyteczni"7. Józefa Joteyko ukończyła naukę w zakresie szkoły średniej w r. 1884, a więc w tym roku, w którym Jadwiga Szczawińska utworzyła z kół samokształceniowych i prywatnych zespołów nauczania Uniwersytet Latający. Nie będąc uczestniczką tej instytucji oświatowej znała jednak tę samą atmosferę z pracy w kołach samokształcenia, w zespołach tajnego nauczania — ten sam gorący patriotyzm, tę samą gotowość społecznej pomocy i intensywnej pracy, samodzielność myśli i poczynań. Benedykt Hertz8, o kilka lat od Joteyko młodszy, daje barwny opis wycinka zwykłej, codziennej pracy Uniwersytetu Latającego. „A nie łatwą było rzeczą uchronić instytucję działającą przez szereg lat, by nie dojrzały jej oczy stróżów cmentarnego »ładu i porządku«. Jakich na to imano się sposobów, mogę dać dokładny opis, ponieważ — jak już wspomniałem — niektóre wykłady odbywały się w mieszkaniu moich rodziców. Mieszkanie to było właśnie takie, jakich poszukiwano. Dom przechodni z ruchliwej Marszałkowskiej na zaciszną Szkolną. Lokatorzy — średnio zamożna inteligencja, z reguły »błagona-diożna«, Gospodarz — rosyjski pułkownik. W kamienicy tej mieściło się kilka równoległych klas sąsiedniego gimnazjum, więc wchodzące tu i wychodzące dziewczęta z teczkami niczyich nie budziły podejrzeń. W samym mieszkaniu duży stołowy pokój, jak zwykle wówczas, niezbyt jasny, bo oświetlony tylko jednym oknem weneckim, umieszczonym w samym rogu — tak że z przeciwka nie można było widzieć, co się dzieje w jego głębi. Był więc to lokal poprostu idealny, i dlatego przez organizatorki Uniwersytetu Latającego szczególnie faworyzowany. 7 Ewa Curie: Maria Curie. PIW 1958, s. 56. 8 B. Hertz, 1872 - 1952, satyryk, wybitny publicysta i dziennikarz, bajkopisarz. 19 Mimo to nie zaniedbywano i tu zwykłych ostrożności. Słuchaczki nigdy nie przychodziły i wychodziły równocześnie, lecz pojedynczo, w odstępach parominutowych. Jedne schodami frontowymi, inne kuchennymi, a jeszcze inne przez mieszkanie sąsiadów. Zwłaszcza profesorowie tą przybywali drogą"9. A oto jeszcze jedna relacja: „Szkoła tajna nie dawała świadectw, promocji ani praw, grożąc jednocześnie nauczycielom, rodzicom, dzieciom bezustannym niebezpieczeństwem aresztowania. Ale w zamian za to dawała niezależność od ustalonych i okrojonych programów, od nadzoru rządowych inspektorów i kuratorów, od znienawidzonego serwitutu przedmiotów przymusowych, które były narzędziem rusyfikacji. Toteż nieliczni odważni rodzice wybierali tak ryzykowny sposób nauki dla swych córek. A wielu nauczycieli wyzwalało w tej akcji tajnego nauczania młodzieży swój temperament wychowawczy, swe uczucia patriotyczne"10. Miłość ojczyzny, gotowość podejmowania trudnych i odpowiedzialnych obowiązków społecznych, niezra-żanie się przykrościami i niepowodzeniami, i wreszcie zainteresowanie się naukami przyrodniczymi oraz niezależność umysłu w pracy badawczej i naukowej — to były cechy osobowości Józefy Joteyko, które niewątpliwie korzeniami tkwiły w kierunku i sposobie szkolenia, w atmosferze pracy i wpływie bezpośrednim matki biorącej żywy udział w kształceniu dzieci oraz wybitnych nauczycieli owego małego zespołu uczących się dziewcząt. Tych właściwości swego charakteru i umysłu nie zatraciła do końca życia i do ostatnich swoich dni pozostała wierna linii postępowania, jaka się zarysowała już w tym okresie początkowej nauki. s B. Hertz: Na taśmie 70-lecia. Warszawa 1966, PIW, s. 105 -- 106. "> Hanna Mortkowicz-Olczakowa: Panna Stefania. Dzieje życia i pracy Stefanii Sempolowskiej. Nasza Księgarnia, Warszawa 1961, s. 57. 20 Na kształtujące się wcześnie u Józefy zainteresowania naukowe, dociekliwość i dążenie do poznania opartego na własnych obserwacjach, doświadczeniach i badaniach zwraca uwagę brat jej, Tadeusz. Pisze on: „Miała niezłomną wolę poznania najgłębszych dziedzin wiedzy, dążyła świadomie do najwyższych jej szczytów, nieraz się wyrażała, że pragnie zbadać wszystko, co jest, a potem odkrywać nowe". Podkreśla on również i wrodzone wybitne uzdolnienia i wartościowe zadatki; mówi o niej, że była „fenomenalnie uzdolniona", „od wczesnego dzieciństwa Józefa wyróżniała się spośród otoczenia innych dzieci usposobieniem poważnym — był to charakter już od dzieciństwa nieskazitelny, gardzący wszelkim fałszem i obłudą. (...) Szczególna jej wrażliwość na cierpienie i zmęczenie innych i myśl o zapobieganiu temu stały się w przyszłości jej przewodnią ideą, prowadzącą do dociekań naukowych nad tym zagadnieniem" (290 — s. 19, 20). Wcześnie zaczęła myśleć o studiach uniwersyteckich: „Gdy Józefa miała 11 - 12 lat, zaczęła marzyć o medycynie — pisze siostra jej Zofia. — Gmach uniwersytecki, obok którego często przechodziłyśmy, interesował ją i zaciekawiał niezmiernie. Rada była bardzo, gdy chodziłyśmy zwiedzać gabinet zoologiczny, który wówczas mieścił się w jednym z bocznych skrzydeł uniwersytetu. Już samo wejście na terytorium wyższej uczelni napawało ją radością i wielkim zaciekawieniem. Wyraz uniwersytet wymawiała zawsze z pewną czcią. Wszystko związane z tym tematem interesowało ją i porywało" (290 —s. 98). Marzenia o studiach uniwersyteckich, które skłoniły ją zresztą do zupełnie konkretnych starań o nadanie im realnego kształtu, nie przesłoniły jej trzeźwego spojrzenia na sytuację swoją i rodziny. Zdawała sobie sprawę z tego, że studia uniwersyteckie, wobec zamkniętych bram dla kobiet na uniwersytecie warszawskim, to sprawa przyszłości, a tymczasem trzeba starać się o pracę dla odciążenia rodziców od obowiązku świadczeń na jej utrzymanie. W 18 roku życia, po odbyciu nauki w zakresie kursu średniego, zgłosiła się do egzaminu państwowego na nauczycielkę domową. 21 W czasie całego okresu nauki Józefa wyróżniała się zawsze pilnością, pracowitością, porządkiem i systematycznością w pracy. Wobec niewątpliwie dużych jej zdolności umysłowych zdawałoby się, że egzamin to tylko czcza formalność. A jednak egzaminu nie zdała, bo w wyniku niechętnego stosunku do języka rosyjskiego i literatury rosyjskiej nie zdobyła w tej dziedzinie — jak się okazało — dostatecznych wiadomości i umiejętności, co zdecydowało o wyniku egzaminu. To pierwsze niepowodzenie odczuła Józefa bardzo boleśnie, ale w rezultacie wzmogło ono siłę dążenia i starania o rozpoczęcie studiów uniwersyteckich. Marzenia te miały się zrealizować dopiero za dwa lata. Jakkolwiek Józefa nie miała pewności, że uda się jej przekonać rodziców o konieczności wyjazdu za granicę, to jednak usilnie starała się do dalszych studiów przygotować. Matka miała skrytą nadzieję, że zamążpójście może Józefę „uleczyć" z pragnień kontynuowania studiów, a tym samym wyjazdu do dalekich krajów i pożegnania się na długo z rodziną. Jednak ta odrzucała wszelkie propozycje małżeńskie, pragnęła poświęcić się w przyszłości wyłącznie nauce. W przygotowaniach do przyszłych upragnionych studiów przyrodniczych lub medycznych Joteyko napotykała na różne trudności. Wiadomości szkolne nabyte w zespołach samokształceniowych i w nauczaniu domowym były na ogół gruntowne, dzięki wybitnym wykładowcom i starannej współpracy uczniów. Jednak nauczanie przedmiotów przyrodniczych, a w szczególności biologii, fizyki i chemii sprawiało i najlepszym ?wykładowcom niemałe kłopoty. W coraz to innych pomieszczeniach, w pokojach źle oświetlonych, przy migotliwej lampie, w warunkach zupełnie nie przystosowanych do prowadzenia zajęć szkolnych, a tym bardziej do prowadzenia obserwacji i ćwiczeń, nie mogło 22 być mowy o racjonalnej nauce przedmiotów przyrodniczych. Józefa Joteyko braki te starała się wyrównać swoją pomysłowością — np. przez sporządzenie własnych zbiorów różnych minerałów, owadów, roślin. Niezwykle żywe zainteresowania zjawiskami przyrodniczymi podsuwały jej pomysły. Przykładem może być następujące wydarzenie z życia kilkunastoletniej wówczas dziewczynki: wraz z kuzynką swoją Tolą Wilamowską, która również pragnęła studiować medycynę, znalazły pewnego wiosennego wieczoru martwego kreta. Niezwłocznie zabrały się do sekcji zwłok. O zainteresowaniu, o dokładności i systematyczności młodych badaczek wymownie świadczyło to, że poświęcały temu obiektowi pracy wolne chwile przez kilka dni — aż wreszcie stróż oburzony i zdziwiony wyrzucił niezwykły eksponat. W GENEWIE I BRUKSELI Gdy Joteykowie przybyli z rodzinnych Poczuj ek do Warszawy, nie istniała już Szkoła Główna Warszawska, ale żywe były jeszcze wspomnienia i ślady intensywnego ruchu umysłowego, jaki zdołała ona wzniecić w ciągu krótkiej, bo tylko siedmioletniej działalności. Zapoznanie szerszych warstw społecznych z pozytywizmem — z twórczością najwybitniejszych pozytywistów i postępową myślą i osiągnięciami w zakresie nauk ścisłych na Zachodzie — wniosło twórczy ferment w koła intelektualne i przyczyniło się do ożywionego ruchu w nauce polskiej, a przede wszystkim w środowisku warszawskim. W roku 1869 zlikwidowano Szkołę Główną i jednocześnie powołano Cesarski Uniwersytet Warszawski z językiem wykładowym rosyjskim i ze zdecydowanymi tendencjami wynaradawiającymi. Cesarski Uniwersytet miał być narzędziem w realizowaniu polityki caratu. Młodzież patriotyczna polska unikała tej szkoły i, jeśli tylko miała możliwości, starała sie przenieść do 23 innych uczelni. Sporo młodzieży udawało się do Krakowa, gdyż tam na podstawie cesarskiego postanowienia z r. 1870 uznano język polski za jedyny język wykładowy i obowiązujący język urzędowy władz uniwersyteckich. Józefa Joteyko jednak nie mogła rozpocząć studiów w Krakowie, gdyż jak Uniwersytet Warszawski, tak i Uniwersytet Jagielloński był zamknięty dla kobiet. Dopiero w kilkanaście lat później11 uniwersytet krakowski otworzył podwoje dla kobiet. W roku 1886 zapadła więc decyzja, że Józefa — wówczas 20-letnia, pełna zapału do nauki i więcej jeszcze ciekawa świata — uda się na studia dalsze do Genewy. Na wybór tego właśnie miasta wpłynęło kilka motywów. Najważniejszy zapewne był ten, że młoda dziewczyna, mało jeszcze przygotowana do samodzielnego życia, mogła tam zamieszkać przez pewien czas i znaleźć opiekę w domu krewnych, mianowicie u Zygmunta Miłkowskiego, wuja matki12, znanego wówczas już pisarza i działacza polskiego w Szwajcarii. W domu Miłkowskich znalazła Józefa, wychowana w duchu gorącego patriotyzmu, atmosferę bardzo jej odpowiadającą. Tu bowiem, na przymusowej emigracji, pielęgnowali Miłkowscy wspomnienia walki o wolność, udziału w powstaniach, w legionach polskich i tu czynili jeszcze wiele, aby uchodźcom przyjść z pomocą materialną i, jeśli trzeba było, również ze wsparciem moralnym. Był to przecież okres, w którym sporo młodzieży studenckiej prześladowanej za reakcje na rusyfikatorskie poczynania osławionego i przez studentów znienawidzonego A. Apuchtina musiało opuścić uniwersytet i uchodzić za granicę. W 1863 r. studenci organizowali demonstracyjne wiece, tzw. schodkę Apuchtinowską, wyrażając publicznie protest przeciwko metodom ucisku i ograniczeniom swobód studenckich. Apuchtin został spoliczkowany przez stu- 11 W roku 1897 oficjalnie dopuszczono w Uniwersytecie Jagiellońskim kobiety do studiów. 12 Miłkowski Zygmunt, 1824 - 1915, pseudonim Teodor Tomasz Jeż, powieściopisarz, założył w Szwajcarii w r. 1887 Ligę Polską i był pierwszym jej prezesem. Portret Józefy Joteyko z lat studenckich. 24 denta uniwersytetu warszawskiego, a uczestnicy „schodki"13 dali wyraz swojej z nim solidarności. Rozruchy studenckie zostały stłumione w sposób bezwzględny przez carską żandarmerię. W obawie przed aresztowaniem wielu studentów aktywnych w rozruchach szukało schronienia poza krajem. Wśród nich był i Ludwik Krzywicki14, później wykładowca na Uniwersytecie Latającym. Udał się naprzód do Krakowa, był następnie w Lipsku, ale prześladowany przez policję austriacką i potem niemiecką wyjechał do Szwajcarii. Szwajcaria była krajem wolnym, w którym szukali azylu działacze zagrożeni z powodu swej działalności politycznej. Nie dziw, że chętnie zatrzymywali się tu uchodźcy z Polski, tworząc dość liczne kolonie. I to był drugi motyw, który skłonił rodziców Józefy do tego, aby skierować ją na studia do Szwaj- W Genewie stykała się w kołach studenckich z działaczami socjalistycznymi; chodziła na referaty i dyskusje wieczorne, na których występowali przedstawiciele różnych ugrupowań politycznych. Poznała tu Edwarda Abramowskiego15; tu zetknęła się z organem Proletariatu „Walka Klas", który przez pewien okres redagował w Genewie Ludwik Krzywicki. Do Genewy przyjeżdżali wybitni teoretycy socjalizmu, którzy w tym czasie zorganizowali w pobliżu Zurychu międzynarodowy ośrodek ruchu robotniczego, a między innymi: August Bebel, Edward Bernstein, Karol Kaut-sky, Wilhelm Liebknecht. Jeszcze w poprzednich latach w czasie emigracji do Turcji i Anglii Z. Miłkowski, spotkał się i nawiązał bliskie kontakty z Aleksandrem Hercenem, który swoją działalnością polityczną 13 „Schodki" — z rosyjskiego: wiec. " Ludwik Krzywicki (1859-1941) wybitny socjolog i ekonomista, tłumacz i popularyzator pism K. Marksa, profesor Wolnej Wszechnicy Polskiej. 15 Edward Abramowski (1868 - 1918) współzałożyciel Polskiej Partii Socjalistycznej, twórca polskiego kierunku kooperaty-zmu, profesor psychologii w Uniwersytecie Warszawskim. 27 i publicystyczną popierał dążenia Polaków do odzyskania niepodległości Ojczyzny. Poglądy rewolucyjne i demokratyczne przedstawicieli międzynarodowego ruchu robotniczego nie pozostawały bez wpływu na Miłkowskiego. Widoczne to było w czasie jego współpracy z „Demokratą Polskim" i działalności w Towarzystwie Demokratycznym Polskim, którego członkiem został w r. 1849. Pomimo postępowości i tendencji demokratycznych Miłkowski nie zbliżył się do ruchu socjalistycznego. Nie widział bowiem możliwości pogodzenia swego głębokiego patriotyzmu z socjalistycznym internacjonalizmem. Józefa Joteyko nie zaangażowała się bezpośrednio w pracę społeczną i polityczną w tym okresie jej życia, sprawy te pozostawały wyraźnie na marginesie jej zainteresowań. Wydaje się jednak, że właśnie kontakty genewskie wywarły bardzo istotny wpływ na ukształtowanie się jej poglądów demokratycznych, które najwyraźniej uwidaczniają się w jej twórczości pisarskiej i działalności społeczno-pedagogicznej po powrocie do kraju w 1919 r. Stanisław Posner, który znał dobrze jej rodzinę i poznał ją już w okresie nauki domowej w Warszawie, zetknął się z nią powtórnie w kilka lat po jej studiach w Genewie. Przekonał się wtedy o jej humanitarnym stosunku do spraw ludzkich, o jej gotowości służenia pomocą upośledzonym i wyzyskiwanym, o postępowości jej poglądów społecznych. Dlatego też, gdy w 1903 roku wraz z Ludwikiem Krzywic-kim i Stanisławem Stempowskim zaczęli wydawać czasopismo „Ogniwo", zaprosili niezwłocznie Joteyko do współpracy redakcyjnej i chętnie artykuły jej przyjmowali. W Genewie starała się Joteyko przede wszystkim jak najpożyteczniej i najintensywniej wykorzystać czas i dogodne warunki materialne na studia przyrodnicze, jakie podjęła. Wysoki poziom wykładów, dobrze zorganizowane i wyposażone pracownie, bogaty księgozbiór i atmosfera pracy naukowej w zacisznej czytelni — to 28 wszystko było niezwykłe w porównaniu ze znanymi jej dotychczas w Warszawie warunkami, sprzyjające jak najlepszym wynikom. Poważny stosunek do pracy naukowej oraz solidna, systematyczna praca sprawiły, że wkrótce J. Joteyko zwróciła na siebie uwagę profesorów. Szczególniejszy wpływ wywarł na nią profesor K. Vogt, wykładający geologię i paleontologię. Należał on, wraz z L. Biichnerem i J. Moleschottem, do przyrodników głoszących zdecydowanie pogląd materiali-.styczny. Już na zjeździe przyrodników w Getyndze w r. 1854 podkreślił wyraźnie to swoje stanowisko. Zdaniem jego, zjawiska psychiczne powstają wyłącznie na podstawie fizycznej i są w stosunku do zjawisk fizycznych pochodne. Myśl stanowi emanację mózgu, jest zależna od składników chemicznych komórek nerwowych— „nie ma myśli bez fosforu". Poglądy te wywarły na Józefę Joteyko początkowo duże wrażenie, a przyczynił się do tego niewątpliwie również osobisty urok lubianego i cenionego przez studentów prof. K. Vogta, który nieraz prowadził z nią dyskusje w chwilach wolnych od zajęć uniwersyteckich. Wprawdzie materializm przyrodniczy w wersji głoszonej przez Vogta nie odegrał większej roli w nauce i nie przyczynił się ani do rozwoju przyrodoznaw-stwa, ani też do ugruntowania materializmu, a już wkrótce miał ustąpić miejsca nowemu kierunkowi ma-terialistycznemu — mianowicie materializmowi dialektycznemu K. Marksa i F. Engelsa — i Joteyko szybko otrząsnęła się z poglądów filozoficznych Vogta i jego szkoły, jednak przyjęła ich wskazania metodologiczne, a zwłaszcza pozostała zawsze wierna podstawowej tezie, że wszelkie twierdzenie ogólne powinno mieć zawsze solidną podbudowę w obserwacjach i badaniacn. Po dwuletnich studiach w Genewie uzyskała J. Joteyko w roku 1888 bakalaureat z zakresu nauk fizycz- 29 nych i przyrodniczych (bachellier des sciences physi-ques et naturelles). Bezpośrednio po tym powróciła do rodziny w Warszawie. Nie znaczy to, że zamierzała przerwać dalszą naukę i po powrocie do kraju zmienić kierunek swojej pracy. W Genewie dostrzegła jasno niedostatki w swoim wykształceniu, a jednocześnie możliwości, drogi i kierunki dalszych studiów zgodnych z coraz bardziej krystalizującymi się zainteresowaniami. Do Warszawy wróciła z dwu zasadniczych przyczyn: dowiedziała się o coraz to bardziej pogarszającym się zdrowiu ojca, chciała go więc odwiedzić, a ponadto pragnęła omówić z rodzicami możliwości dalszego kształcenia nie tylko dla siebie, ale i dla rodzeństwa. Zofia również już dążyła do podjęcia studiów przyrodniczych, a brat jej Tadeusz pragnął odbyć studia muzyczne. Postanowiono więc wybrać taką miejscowość, w której wszyscy mogliby znaleźć najlepsze możliwości studiowania w wybranych kierunkach. Po długich dyskusjach i naradach zdecydowano się wreszcie na Brukselę, gdyż tam było zarówno znane z dobrego poziomu konserwatorium, jak i uniwersytet, który stwarzał obydwu siostrom możliwości obrania kierunku studiów zgodnie z zainteresowaniami. Belgia miała w owym czasie opinię kraju o wysoko rozwiniętej kulturze i nauce, szczególnie w zakresie nauk realnych. „Belgia jest laboratorium Europy, ową terre d'expe-riences, jak ją słusznie nazwano. Jej zmysł praktyczny, upodobania do rzeczy realnych, konkretnych, zaciekawienie nowymi zastosowaniami, zapewniają w obecnej chwili triumf jej metodom, głównie w dziedzinie wykształcenia mas ludowych" (32 — s. 117). Kraj taki nęcił przede wszystkim Józefę, która w medycynie pragnęła znaleźć możliwości zastosowania praktycznego wiadomości teoretycznych z zakresu 30 przyrodoznawstwa. Z wynurzeń J. Joteyko w okresie późniejszym, kiedy już po raz wtóry znalazła się w Belgii, można sądzić, że istniał jeszcze jeden motyw, który przechylił szalę na korzyść Brukseli. Pisała wtedy: „Belgia przedstawia niejedną analogię z Polską; jest to kraj zaciętych walk politycznych, a był przez długie lata krajem prześladowań pod obcym berłem i wykazał wielką odporność wobec usiłowań wynarodowienia" (32 — s. 118). We wrześniu 1889 r., po niespełna rocznej przerwie w studiach, wyjechała Józefa wraz z całą niemal rodziną do Brukseli. Pozostał w Warszawie ojciec, gdyż stan zdrowia uniemożliwił mu podjęcie trudów dale_ kiej podróży. Natomiast matka postanowiła towarzyszyć trójce swoich dzieci i, choć dorosłym już, ułatwić im zorganizowanie życia na obczyźnie i pomóc w studiach. W skromnym mieszkaniu zamieszkali wszyscy razem. Matka prowadziła gospodarstwo domowe i dokładała starań, aby dzieci mogły poświęcić się nauce bez troski o sprawy bytowe. Bezzwłocznie rozpoczęła cała trójka naukę: Tadeusz w konserwatorium, Zofia na wydziale przyrodniczym uniwersytetu, a Józefa zapisała się na studia medyczne. Początek studiów zapowiadał pomyślny dalszy ich przebieg, wkrótce jednak nastąpiły wydarzenia, które zakłóciły zrazu spokój, a następnie spowodowały zupełną zmianę w sytuacji całej rodziny. Matka Józefy z niepokojem oczekiwała każdej następnej wiadomości z kraju, gdyż wiadomo już było, że stan zdrowia ojca ustawicznie ulega pogorszeniu. Po rocznym pobycie w Brukseli postanowiła powrócić do Warszawy. Razem z matką powrócił również Tadeusz, gdyż na skutek postępującego zniedołężnienia ojca, od lat niedomagającego, pogorszyły się bardzo warunki 31 materialne rodziny. Utrzymanie całej rodziny za granicą okazało się w nowej sytuacji zbyt kosztowne, a po śmierci ojca w r. 1890 — wręcz niemożliwe. Wkrótce też wróciła Zofia, jedna więc tylko Józefa pozostała za granicą, godząc się na bardzo duże ograniczenia materialne i bardzo skromne warunki życia. W PARYŻU Józefa Joteyko zdobyła w Brukseli, podobnie jak poprzednio w Genewie, uznanie i wysoką ocenę u profesorów na wydziale lekarskim. Pomimo tego, gdy mieszkanie opustoszało po wyjeździe ukochanej matki i rodzeństwa, postanowiła udać się do Paryża i zapisać się na dalsze studia w Ecole de Medecine. W Paryżu mieszkali bliscy jej krewni, a mianowicie brat cioteczny Stanisław Zaremba16, wybitnie zdolny matematyk, o kilka lat od niej starszy, a już na drodze do sławy, oraz drugi brat cioteczny, Tadeusz Chojecki, syn poety Edmunda Chojeckiego17. Byli oni obydwaj w bliskich kontaktach z liczną kolonią polską we Francji i dzięki nim trafiła Józefa szybko do wybitnych przedstawicieli kolonii, między innymi do domu Bolesława Limanowskiego18. W roku 1881 Limanowski stworzył w Szwajcarii organizację postępową emigrantów polskich pod nazwą ,,Lud Polski", o programie socjalistycznym i przepojo- 16 Stanisław Zaremba (1863 - 1942), współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Matematycznego, profesor uniwersytetu krakowskiego. 17 Edmund Chojecki (1822 - 1898), autor utworów poetyckich i powieści romantycznych. 18 Bolesław Limanowski (1835 - 1935), wybitny publicysta, historyk, działacz socjalistyczny, organizator ugrupowania emigrantów „Lud Polski" w Szwajcarii, współtwórca PPS. 32 nym patriotyzmem. Był on bowiem zdania, że socjalizm będzie miał warunki pełnego rozwoju tylko w kraju niepodległym. Głosił hasło „wolnego socjalizmu w wolnym kraju". Na zjeździe działaczy socjalistycznych zaboru rosyjskiego w Paryżu w r. 1892 powstała Polska Partia Socjalistyczna. Bolesław Limanowski brał czynny udział w organizowaniu zjazdu i był jednym z współtwórców PPS. Dom Limanowskich w Paryżu żywo był odwiedzany przez młodzież polską studiującą we Francji. Bywała tam też i Józefa Joteyko, jednak kontakty jej z emigracją polską, z intensywną wówczas na zachodzie Europy działalnością polityczną i społeczną wychodźców z kraju były raczej luźne. Podobnie jak w Genewie, znalazła się Joteyko i w Paryżu blisko ważnych ośrodków emigracyjnych, jednak nie przejawiała wtedy większego zainteresowania ani gotowości angażowania się żywszego w pracy społecznej lub politycznej. Natomiast z wielkim zapałem podjęła studia. Wkrótce po przeniesieniu się Józefy do Paryża przyjechała tam również przyjaciółka jej Michalina Stefa-nowska, z którą łączyły ją już bliskie więzy od czasu wspólnej nauki na