1162
Szczegóły |
Tytuł |
1162 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1162 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1162 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1162 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Sonda�e a manipulowanie spo�ecze�stwem
Ryszard Dyoniziak
Czy sonda�e s� potrzebne i komu: spo�ecze�stwu czy grupom politycznym? Czy mo�na wierzy� sonda�owym prognozom wyborczym? Jak mo�na fa�szowa� opinie badanych? Jak preparuje si� wyniki sonda�y? Czy sonda�e mog� u�atwia� manipulowanie spo�ecze�stwem i demokracj�? Co s�dz� o sonda�ach sami socjologowie?
Tym kwestiom po�wi�cona jest ta ksi��ka.
Sonda�e
a
manipulowanie spo�ecze�stwem
KRAK�W
Ksi��ka dotowana przez Akademi� Ekonomiczn� w Krakowie
(c) Copyright by Ryszard Dyoniziak and Towarzystwo Autor�w
i Wydawc�w Prac Naukowych UNIVERSITAS, Krak�w 1997, wyd. I
ISBN 82-7052-429-X TAiWPN UNIVERSITAS
Projekt ok�adki i stron tytu�owych Robert Guzik
W obecnym stanie rzeczy, gdy zniszczono gdzie indziej wszystko, co godne szacunku, i podejmuje si� pr�by zniszczenia w nas samego zmys�u szacunku, cz�owiek czuje si� niemal zmuszony do przepraszania, �e �ywi jakiekolwiek ludzkie uczucia.
Edmund Burke
UWAGI WST�PNE
PROBLEM
W Polsce po II wojnie �wiatowej sonda�e socjologiczne przyjmowa�y si� stopniowo. W latach 1948-1956 w�adze pa�stwowe wr�cz zabrania�y tego typu bada�. Ale nawet po 1957 roku sonda�e przeprowadzane by�y (poza o�rodkiem bada� opinii przy Polskim Radio, a p�niej r�wnie� Telewizji) tylko na pewne tematy (np. oceny program�w PR przez radios�uchaczy), wybi�rczo i pod cenzur�. R�wnie� O�rodek Bada� Prasoznawczych w Krakowie m�g� si� koncentrowa� na badaniu preferencji czytelniczych, ale wyniki tych sonda�y by�y ocenzurowane. Ze wzgl�du na charakter totalitarny pa�stwa (tylko lekko z�agodzony w latach siedemdziesi�tych) wiele przedsi�wzi�� badawczych by�o utajnionych lub wr�cz powstawa�o na zam�wienie r�nych ogniw w�adzy (np. wojew�dzkich komitet�w PZPR, ministerstw czy nawet Biura Polityeznego - najwy�szej w�wczas instancji politycznej). Powsta�e po stanie wojennym Centrum Badania Opinii Spo�ecznej, nieprzypadkowo kierowane przez pu�kownika w stanie czynnym, r�wnie� mia�o dostarcza� materia��w badawczych zgodnie z potrzebami najwy�szych w�adz. Dopiero po 1989 roku istniej�ce ju� o�rodki badawcze przy Radiu i Telewizji oraz inne, obok katedr uczelnianych (kt�re rzadko publikowa�y swoje sonda�e) - uzyska�y pe�n� samodzielno�� merytoryczn�. Powsta�o jednak uzale�nienie finansowe od r�nych firm i grup "biznesu", niekiedy r�wnie uci��liwe z punktu widzenia horyzont�w badawezych i merytorycznej warto�ci. Utworzono nowe o�rodki, g��wnie badaj�ce skuteczno�� reklam szeroko upowszechnianych w ostatnich latach.
Pojawi� si� nowy typ sonda�y - prognozy wyborcze dla r�nych partii i polityk�w. S� one cz�sto publikowane. I chocia� tzw. opinia publiczna wcale si� o to nie prosi�a - prasa, radio, telewizja zalewane s� wprost danymi z tych sonda�y. To, z czym si� stykaj� telewidzowie,
7
czytelnicy czy s�uchacze to albo zwi�z�e, suche dane, albo zniekszta�cone informacje, je�li nie tendencyjne interpretacje.
Ta sytuacja grozi kompromitacj� bada� - tym bardziej, �e o�rodki badawcze nie komentuj� sposobu prezentacji ich ustale� w �rodkach masowego przekazu. Zdarza si�, �e w tym samym tygodniu przedstawia si� w mediach wyniki bada� kilku o�rodk�w, podaje inne dane procentowe na podobne pytania, a czytelnicy i s�uchacze trac� orientacj�, co w�a�ciwie oznaczaj� podawane cyfry.
Oto dlaczego potrzebna jest praca, kt�ra przybli�y czytelnikom warsztat badawczy socjologa oraz uka�e �r�d�a zniekszta�conych lub specjalnie mylnie formu�owanych w interesie r�nych grup politycznych i spo�ecznych informacji.
CO NAZYWAMY SONDA�EM
Sonda� (angielski termin survey, francuski - sondage) to szczeg�lny spos�b badania opinii (postaw, warto�ci, norm spo�ecznych, aspiracji) przy pomocy wywiad�w (rozm�w) z konkretnymi lud�mi, najcz�ciej posi�kuj�cy si� z g�ry przygotowanymi kwestionariuszami (cz�sto uto�samianymi z ankietami).
Badania takie mog� obejmowa� ca�e ma�e spo�eczno�ci w okre�lonym wieku albo wielkie spo�eczno�ci na podstawie bada� mniejszej cz�ci danej zbiorowo�ci stanowi�cej tak zwan� pr�b� reprezentacyjn�. Zawsze jednak badacze (cz�sto nazywani ankieterami) musz� bezpo�rednio rozmawia� z wylosowanymi do bada� informatorami (nazywanymi w �argonie respondentami), a nie na przyk�ad z ich rodzinami czy znajomymi.
Kwestionariusz (ankieta), kt�r� pos�ugujemy si� w czasie wywiadu (rozmowy) to specjalnie przemy�lany zestaw pyta�, uwzgl�dniaj�cy g��wne za�o�enie danych bada�. Pytanie �le postawione, niejednoznaczne, z g�ry sugeruj�ce odpowied�, zawieraj�ce tre�� obra�liw� albo kr�puj�c� dla informator�w - z g�ry nale�y uzna� za wykluczaj�ce uzyskanie rzetelnych odpowiedzi.
R�wnie� wywiad (rozmowa) musi spe�nia� wiele wymaga�, aby informator zechcia� m�wi� prawd�, aby wypowiada� to, co rzeczywi�cie mniema lub w co wierzy. Dlatego konstrukcja kwestionariuszy oraz zasady przeprowadzania wywiad�w stanowi� dzi� osobne poddyscypliny socjologii. Tylko osoby z najlepszym przygotowaniem teoretycznym i du�ym do�wiadczeniem praktycznym mog� si� w�a�ciwie pos�ugiwa� tymi instrumentami bada�. Tym te� t�umaczy si� fakt wyst�powania u nas wielu naiwnych i b��dnych bada� sonda�owych prowadzonych przez osoby bez odpowiednich kwalifikacji merytorycznych i moralnych, kieruj�ce si� ch�ci� szybkiego dorobienia si� (np. przy projektowaniu kampanii reklamowych) lub wzgl�dami propagandowymi na rzecz okre�lonych grup politycznych czy grup interes�w. Nie istnieje - jak dot�d ochrona zawodu badacza specjalizuj�cego si� w sonda�ach, chocia� niedawno r�wnie� w Polsce formalnie obowi�zuje swoisty kodeks bada� opinii publicznej. Nie znaczy to jednak, �e zasady tego kodeksu s� powszechnie przestrzegane. Np. g��wnym ksi�gowym mo�e zosta� tylko osoba, kt�ra uko�czy�a okre�lone studia i zda�a, ju� po studiach, specjalne egzaminy pa�stwowe. Takie wymagania nie s� stosowane wobec realizator�w sonda�y opinii publicznej.
Nie mam tu zamiaru zajmowa� si� szczeg�ami konstruowania kwestionariuszy czy przeprowadzania wywiad�w. Tego wszystkiego nie mo�na si� nauczy� na podstawie jakiej� publikacji, lecz tylko w toku studi�w i wieloletnich praktycznych dzia�a�. W pracy tej, przeznaczonej dla szerszego kr�gu czytelnik�w, pragn� uzmys�owi�, jak powstaj� sonda�e, jakie s� ich zasady, na czym polegaj� ich zalety i wady oraz do jakich cel�w mog� by� wykorzystywane przez w�adze, grupy polityczne i grupy interes�w. Chodzi o to, aby u�wiadomi� spo�ecze�stwu, jak mo�na nim manipulowa� i jak przeciwstawia� si� takim manipulacjom, do kt�rych czasami przyczyniaj� si� sami badacze, ale najcz�ciej ci, kt�rzy upowszechniaj� wyniki sonda�y w �rodkach masowego przekazu, odpowiednio je interpretuj�c czy wr�cz fa�szuj�c dla cel�w politycznych, propagandowych, ideologicznych.
KRYTYKA SONDA�Y ZE SPO�ECZNEGO PUNKTU WIDZENIA
Niemiecki tygodnik "Die Zeit" (1995, nr 33) zwraca uwag�, �e w Berlinie w�cibscy autorzy sonda�y pytali o �ycie intymne (gdzie, kiedy, ile razy, jak), ale brak jest zainteresowania sprawami adaptacji tysi�cy berli�czyk�w obcego pochodzenia (Turk�w, Rosjan, Polak�w, �yd�w) do nowych warunk�w �ycia. Brak sonda�y na temat przyczyn i skutk�w wielkiego bezrobocia, dochodz�cego do 25% potencjalnej si�y roboczej.
Nie mo�e by� oboj�tne dla opinii publicznej czy sonda�e dotycz� r�nego rodzaju ciekawostek, czy wa�nych problem�w gospodarczych, politycznych Iub kulturalnych.
W Polsce mamy wiele sonda�y (w tym obfito�� niepotrzebnych przeci�tnemu Polakowi prognoz wyborczych), ale wa�ne kwestie spo�eczne r�wnie� s� pomijane. Niewiele wiemy o przyczynach niewydolno�ci administracji, bezkarno�ci aferzyst�w, korupcji od do�u do g�ry, wyj�tkowego nieprzystosowania przepis�w prawa do ewidentnych przejaw�w przest�pczo�ci (ograbianie bank�w przez nieuzasadnione kredyty, niekaralno�� producent�w narkotyk�w i tych, kt�rzy je przewo��). Brak sonda�y dotycz�cych mo�liwo�ci przezwyci�ania bezrobocia w r�nych cz�ciach kraju, utrudnie� wychowawczych w rodzinach, przest�pczo�ci w�r�d nieletnich, m�odocianych narkoman�w. Malo jest sonda�y odnosz�cych si� do teren�w wiejskich, mo�liwo�ci aktywizacji rolnik�w, aspiracji i perspektyw m�odzie�y wiejskiej. Nie jest to wina o�rodk�w badawczych, lecz instytucji (r�wnie� ministerstw), kt�re �le gospodaruj� �rodkami finansowymi (np. Ministerstwo Pracy wi�cej wyda�o na zakup sprz�tu komputerowego i biurowego ni� na tworzenie nowych miejsc pracy) i nie maj� w�a�ciwych priorytet�w.
PODSTAWY TEORETYCZNE BADA� NAD OPINI� PUBLICZN�
Przez wiele wiek�w nikogo nie interesowa�y opinie jako �r�d�o do bada� naukowych o �yciu spo�ecznym, chocia� s�u�by wywiadowcze ceni�y znajomo�� opinii (o rz�dz�cych, o podejmowanych decyzjach, o nastrojach ludno�ci) dla cel�w praktycznych. Dopiero opublikowane w USA w latach 1918-20 wielkie, 5 tomowe dzie�o Floriana Znanieckiego oraz Amerykanina Williama I. Thomasa pt.: The Poliste Peasant in Europe and America (t�umaczenie polskie ukaza�o si� dopiero w latach siedemdziesi�tych) uprawomocni�o donios�o�� studi�w nad opiniami, postawami, warto�ciami i ocenami. We wspomnianym dziele opinie czy warto�ci odtwarzano na podstawie analizy tre�ci list�w wysy�anych z Polski do USA, do krewnych, kt�rzy wyemigrowali w poszukiwaniu pracy oraz list�w wysy�anych z Ameryki do najbli�szych, mieszkaj�cych pod trzema zaborami (rosyjskim, pruskim i austriackim) i p�niej w niepodleg�ej ju� Polsce. Dzie�o Polski ch�op w Europie i Ameryce do dzi� stanowi niedo�cigniony wz�r bada� empirycznych nad postawami, warto�ciami i opiniami, gdy� autorzy wykazali, �e zachowania ludzi s� zrozumia�e, je�li wykryjemy z n a c z e n i e, jakie oni przywi�zuj� do r�nych stwierdze� i opinii, do wierze� i tradycji, do instytucji i wydarze�. To wszystko znajdowa�o si� we wspomnianych listach, obszernych i w du�ej ilo�ci wysy�anych przez cz�onk�w rodzin. Okaza�o si�, �e to, jak dany cz�owiek d e f i n i u j e s y t u a c j �, w j a k i e j s i � z n a 1 a z �, wp�ywa na stosunek do innych ludzi i instytucji, wyznacza jego d��enia i aspiracje, a wi�c tak�e jego potrzeby spo�eczne.
Odkrycie donios�o�ci poznania postaw i opinii wymaga�o jednak opracowania metodologii rekonstrukcji np. postaw z tre�ci list�w, ich por�wnywalno�ci w r�nych listach, zestawiania r�nego typu opinii i ilo�ciowego przedstawiania.
St�d ju� tylko dzieli� badaczy jeden krok od powstania pomys�u, aby powo�a� do �ycia specjalny o�rodek bada�, kt�ry by si� specjalizowa� w poznawaniu opinii ca�ego spo�ecze�stwa o czym� wa�nym, przede
11
wszystkim dla cel�w praktycznych, dla biznesu, dla w�adz. W ten spos�b powsta� Instytut Gallupa, kt�ry od 1936 roku zacz�� prowadzi� systematyczne badania opinii. Naturalnie trzeba by�o jeszcze rozwi�za� wiele problem�w metodologicznych, jak poznawa� opinie (ju� nie na podstawie list�w, bo Amerykanie mi�dzy sob� nie pisali tak obszernych i pe�nych spo�ecznych obserwacji list�w jak polscy imigranci i ich rodziny; ciekawe, �e nie powsta�o �adne inne dzie�o, kt�re wykorzystywa�oby listy jako g��wne �r�d�o w badaniach socjologicznych; r�wnie� w �adnym innym kraju, opr�cz Polski, nie ma tak wielkiego zbioru pami�tnik�w, wspomnie� i w og�le danych osobistych powsta�ych �wiadomie na zam�wienie socjolog�w w postaci odpowiedzi na konkursy adresowane do rolnik�w, robotnik�w, inteligencji, do lekarzy i urz�dnik�w, do m�odzie�y).
Chciano zna� opinie ca�ego spo�ecze�stwa, ale badanie tak wielkiej zbiorowo�ci nie mog�o by� brane pod uwag�. Trzeba Wi�c by�o opracowa� z a s a d y w y � a n i a n i a p r � b y reprezentatywnej, ustalenia w i e 1 k o � c i tej pr�by. Osobn� kwesti� by�o, j a k w y 1 o s o w yw a � osoby, kt�re mia�y by� pytane o opini� w danej sprawie, jakie nale�y bra� pod uwag� c e c h y s p o � e c z n e (np. zaw�d, zamo�no��, wykszta�cenie, miejsce zamieszkania, wiek i p�e�). Istotne by�o tak�e, w jaki spos�b zwraca� si� do konkretnych os�b (w USA ci�gle jest istotne czy mamy rozmawia� z Murzynem, czy z tzw. bia�ym, czy z Polakiem czy z W�ochem z pochodzenia, z Rosjaninem czy z Zydem, z wierz�cym czy z ateist�, z kobiet� czy z m�czyzn�, z osob� m�od� czy starsz�, itp.).
Wszystkie te kwestie by�y przedmiotem wielu prac i dzi� mo�na je uwa�a� za wyja�nione w og�lnych zarysach (w og�lnych, gdy� pozostaje spraw� otwart� jak w danym kraju, w ramach okreslonej struktury spo�ecznej i kultury rozwi�zywa� konkretne zagadnienia).
Wielkie znaczenie dla badaczy mia�a analiza skutk�w spo�ecznych audycji radiowej Orsona Wellesa, kt�ry w dramatyczny spos�b poinformowa� mieszka�c�w Nowego Jorku o inwazji mieszka�c�w Marsa na USA. H. Cantril po�wi�ci� osobne dzie�o tej sprawie (The Ihvasion from Mars. A Study in the Psychology of Panic, Princeton 1940). Okaza�o si�, �e o p i n i a upowszechniona przez radio (mogliby�my dzi� powiedzie�: przez wszystkie �rodki masowego przekazu), nawet tak absurdal
na jak l�dowanie przybysz�w z innej planety, odpowiednio udramatyzowana, mo�e spowodowa� panik� spo�eczn� na wielk� skal�. Mo�na rozwa�a�, dlaczego ludzie (tym razem Amerykanie) byli (i s�!) tak podatni w okres'lonych sytuacjach na absurdalne nawet informacje. Dzi� wiemy, �e w ten spos�b, tzn. podaj�c cho�by nieprawdziw� (ale prawdopodobn� dla pewnych kr�g�w spo�ecznych) opini� np. na temat jakiego� banku (sugeruj�c bankructwo) mo�na istotnie doprowadzi� do jego upadku, na zasadzie tzw. samospe�niaj�cej si� przepowiedni. Na tym za�o�eniu oparte s� liczne badania sonda�owe dotycz�ce szans wyborczych danego polityka czy kt�rej� z partii: podaj�c cz�sto okres'lone wyniki i sugeruj�c, �e np. zwi�ksza si� popularno�� jednych i zwi�ksza niech�� do innych polityk�w (partii) mo�na podsun�� ludziom mniej zorientowanym w sprawach politycznych (a takich jest zdecydowana wi�kszo�� w ka�dym spo�ecze�stwie), na kogo warto g�osowa�, aby si� zbytnio nie wychyla� (wi�kszo�� ludzi obawia si� zajmowa� stanowisko odmienne ni� s�siedzi, krewni czy znajomi lub osoby wyst�puj�ce w radiu, telewizji czy na �amach prasy jako tzw. autorytety, kt�re w tym celu mo�na najpierw sztucznie kreowa�, chocia� osoby te nie maj� same z siebie cech szczeg�lnie cenionych w danej spo�eczno�ci).
Podatno�� ludzi na opinie jest jednak "broni�" obosieczn� w tym sensie, �e skutki szeroko upowszechnianej danej opinii mog� doprowadzi� do odwrotnych rezultat�w ni� zamierzone: zbyt natarczywie upowszechniana opinia w postaci reklamy mo�e zniech�ci� ludzi do nabywania okre�lonego towaru. Mo�na bowiem przyj��, �e je�li dany towar tak usilnie si� reklamuje, to pewnie nie ma on tych po��danych cech, o kt�rych m�wi si� w reklamie. (Np. w 1995 roku stwierdzono w Rumunii, �e wi�kszo�� ludzi nie wierzy reklamom*). Sprzyja to zreszt� przekupywaniu dziennikarzy, aby pisali niby to informacyjne artyku�y, kt�re w rzeczywisto�ci s� ukryt� reklam�.
Por.: "Sztandar" 1995, nr z 24 lipca, s. 8.
~' 13
BADANIE OPINII I INNYCH ELEMENT�W OSOBOWO�CI SPO�ECZNEJ
Najcz�ciej czytelnicy gazet czy s�uchacze radia oraz telewidzowie s�ysz� o "wynikach sonda�u" na temat opinii o politykach czy partiach politycznych. Jednak solidne badania socjologiczne nie mog� si� ogranicza� do poznawania opinii, a wi�c ci�gle si� zmieniaj�cych pogl�d�w na dany temat. W badaniu opinii nade wszystko nas interesuje ich zasi�g spo�eczny (jakie grupy je reprezentuj�), powtarzalno�� lub zmienno��, kierunek tej zmienno�ci (czy co� zaczyna si� ceni� bardziej czy mniej). Przewa�nie nie dowiadujemy si� jednak z publikowanych sonda�y, dlaczego badani maj� takie to a takie opinie o k i m � 1 u b o c z y m �. Polityk�w czy biznesmen�w to specjalnie nie interesuje. Ale z naukowego punktu widzenia jest to problem wielkiej wagi.
Aby jednak odpowiedzie� poprawnie, dlaczego dana zbiorowo�� ma okreslone opinie np. o sytuacji politycznej albo o swoich planach �yciowych, lub cho�by zakupach - musimy pozna� m o t y w a c j e (tendencje zachowa�), postawy (wzgl�dnie trwa�e nastawienia wobec kogo� lub czego�), potrzeby spo�eczne (�wiadome lub nieu�wiadomione d��enia wynikaj�ce z sytuacji i przyswojonych warto�ci), akceptowane i realizowane normy spo�eczne (spontanicznie ukszta�towane nakazy i zakazy aprobowane w danym �rodowisku) oraz w�a�ciwe danej zbiorowo�ci warto�ci (tzn. przedmioty materialne i niematerialne, do kt�rych ludzie przywi�zuj� szczeg�lne znaczenie).
Takich bada� nie da si� przeprowadzi� szybko, bez odpowiedniej wiedzy teoretycznej i bez do�wiadczenia. Zw�aszcza �e badania takie musz� wykrywa� wsp�zale�no�ci, wsp�wyst�powania i zale�no�ci np. mi�dzy okre�lonymi opiniami a motywacjami, mi�dzy motywacjami a postawami, mi�dzy postawami a warto�ciami. Przy czym mo�e nas interesowa� s t a n a k t u a 1 n y (opinii, postaw, motywacji, d��e�), ale r�wnie� przewidywanie, jakie np. opinie mog� si� sta� dominuj�ce lub mog� zanika� wci�gu najbli�szych miesi�cy czy lat. Przewidywanie opinii, postaw czy w og�le zachowa� du�ych zbiorowo�ci stanowi bardzo trudny problem badawczy, wymagaj�cy stosowania wielu skomplikowanych procedur, nie�atwych nawet dzi�, gdy powszechnie pos�ugujemy si� komputerami. Zaden bowiem
komputer nie rozwi��e zagadnienia, kt�re b�dzie �le postawione, teoretycznie nieuzasadnione czy po prostu b��dne.
W Polsce nie wi��e si� bada� nad opini� (zamawiane s� bowiem przez r�ne redakcje i grupy polityczne, kt�rym zale�y na szybkim sonda�u dla cel�w diagnozowania sytuacji i przygotowywania strategii wyborczej) z badaniami nad osobowo�ci� spo�eczn� ludzi, chocia� takie studia mog�yby wnie�� wiele nowych obserwacji*.
W�r�d teoretyk�w obecnie s� i tacy, kt�rzy w og�le w�tpi�, aby istnia�o co� takiego jak "osobowo��": "panuje na og� zgodno�� co do tego, �e osobowo�ci nie mo�na pojmowa� w spos�b statyczny jako zbioru cech, jako mozaiki zbudowanej z element�w. (...) przez osobowo�� nale�y rozumie� wieloczynnikow� struktur� integruj�c� zachowanie jednostki, kt�rej poziom i osi�gni�cia uzale�nione s� od proces�w poznawczych, proces�w motywacyjnych, cech temperamentu i inteligencji" (Encyklopedyczny s�ownik psychiatrii, Warszawa 1986, s. 358). Co najwy�ej zak�ada si� jak�� kierunkow� orientacj� czy sytuacyjn� predyspozycj� okreslonych zachowa�. Takie stanowisko dzi� wi��e si� z postmodernistyczn� mod� w naukach spo�ecznych**.
W socjologii jednak nadal uwa�amy za p�odne poznawczo badania nad osobowo�ci� spo�eczn�. Chodzi o osobowo�� jako dynamiczn� struk tur�, powsta�� w toku �ycia spo�ecznego (w odr�nieniu od cech wro dzonych). Osobowo�� spo�eczna jest to wi�c pewna ca�o�� obejmuj�ca: a) ja�� subiektywn�;
b) ja�� odzwierciedlon�; c) idea� kulturowy;
d) zesp� r�l spo�ecznych.
Ja�� subiektywna to wszystko to, co ludzie (w danym okresie �ycia) my�l� o sobie na podstawie w�asnych do�wiadcze� i przemysle�. Ja�� odzwierciedlona obejmuje to, co mys'limy o sobie n a p o d s t a w i e o p i n i i i n n y c h 1 u d z i, chocia� sobie nie u�wiadamiamy, �e patrzymy na siebie oczami naszych znajomych, krewnych, s�siad�w. Kulturowy idea� osobowo�ci to wyobra�enie ka�dego cz�owieka o tym,
* Por. monografi� M. Pacholskiego, Typy osobowo�ci spolecznej a postawy i warfo�ci, Krak�w 1990; M. Harris, Kulturanthropologie, 1989.
** Por. "Teksty Drugie" 1993, nr 1; jest tam cykl artyku��w o postmodernizmie.
14 15
kim chcia�by by� (jakie cechy osobowo�ci imponuj� mu np. u innych ludzi).
W socjologii do osobowo�ci spo�ecznej zaliczamy r�wnie� zesp� r�l spo�ecznych. S� to wyuczone zachowania ukszta�towane w procesie wzajemnego oddzia�ywania na siebie ludzi. Rola spo�eczna to postawy i zachowania danego cz�owieka (w okreslonej sytuacji) oczekiwane przez najbli�sze otoczenie i dan� grup�*.
Je�li uda�oby si� wykry� zale�no�ci mi�dzy opiniami ludzi wobec r�nych spraw, instytucji i os�b oraz wspomnianymi elementami osobowo�ci spo�ecznej - w�wczas z wi�ksz� pewno�ci� m o g 1 i b y � m y przewidywa� powstawanie okres'lonychopiniiorazpostaw i w og�le zachowa� w r�nych grupach i r�nych sytuacjach. Badania tego typu s� jednak trudne, pracoch�onne i kosztowne, chocia� ich poznawcze walory s� nie do przecenienia.
OCENA DEKLARACJI INFORMATOR�W
W omawianych tu badaniach opinii cz�sto mamy do czynienia ze stwierdzeniami, �e dany informator "gdyby dzi� by�y wybory" g�osowa�by tak a tak, albo "zamierzam w tym roku kupi�" to a to, lub "chcia�abym spr�bowa� zdoby�" tak� to a tak� prac�. Kr�tko m�wi�c s� to stwierdzenia projektuj�ce jakie� zachowanie. Nie mo�emy by� pewni, �e informator istotnie tak si� zachowa. Tego typu deklaracje s� tylko og�ln� orientacj� (nawet dana osoba nie wie czy w przewidywany spos�b post�pi, a c� dopiero badacz, kt�ry musi uwzgl�dnia� r�ne okoliczno�ci utrudniaj�ce realizacj� danych plan�w). Taka orientacja jest o tyle wa�na, �e stanowi punkt wyj�cia naszych bada�, �e mo�e je ukierunkowa�. Jesli jednak b�dziemy w regularnych odst�pach czasu zbiera� informacje (np. co miesi�c, co p� roku, co rok, co dwa lata) mo�e to by� wskaz�wk� intencji naszych informator�w.
A. Bartoszek, Spo�eczne tworzenie osobowo�ci, Katowice 1994.
~ r,
Trwa sp�r mi�dzy specjalistami, w jakim stopniu mo�na wierzy� deklaracjom informator�w. Nie jest to kwestia do abstrakcyjnego rozstrzygni�cia. Wszystko zale�y od tego, jaki problem badamy, w jakim �rodowisku, w jakim okresie (np. przed wyborami, w okresie kryzysu politycznego lub gospodarczego), w jaki spos�b (czy zachowana jest anonimowo�� informator�w). Cz�sto informatorzy nie chc� zdradzi� swoich opinii, je�li dominuj�ce �rodki przekazu stosuj� swego rodzaju terror psychiczny popieraj�c okre�lon� grup� polityczn� czy biznesow�. Tak by�o przed wyborami do Sejmu w Polsce oraz w wyborach prezydenta we Francji w 1995 roku. Trudno te� liczy� na szczero�� wypowiedzi w instytucji czy w mie�cie opanowanym przez mafie gospodarcze czy polityczne, czy r�nego rodzaju gangi. W�wczas mo�liwa do zastosowania jest tylko technika obserwacji uczestnicz�cej (badacz pracuje lub przebywa w spos�b naturalny w �rodowisku, kt�re ma obserwowa� i w spos�b utajony zbiera informacje).
MODA NA POSTMODERNIZM A SONDA�E SPOLECZNE
W�r�d polskich teoretyk�w wzoruj�cych si� na tzw. intelektualistach zachodnich szerzy si� moda na snobowanie si� postmodernistyczt1� postaw� teoretyczn�. Tak jak w latach pi��dziesi�tych, siedemdzie~��tych bezkrytycznie przyjmowano metodologi� marksistowsk� (u nas pewna nawiedzona jeszcze w 1980 r. pr�bowa�a w obronionej pracy doktorskiej zast�pi� socjologi� empiryczn� - "socjologi�" wywiedzion� z dialektyki Lenina!), obecnie neguje si� w og�le mo�liwo�� wykrywania w naukach spo�ecznych prawid�owo�ci, podwa�a si� elementarne i sprawdzone zasady pracy badawczej jako niepewne i zbyt sztywne i proponuje indywidualn� wyobra�ni� badacza jako ostateczn� racj� teot'etyczn�.
Myli si� przy tym dwa niejako poziomy post�powania badawczego. Poziom elementarnych narz�dzi i technik (sposoby zbierania informa~ji, ich analizy i selekcji, krytyki wewn�trznej i zewn�trznej �r�d
~ poziomem uog�lnie�, por�wna�, wreszcie praw przyczynowych ~~:�
'. ~.. ~'~"a,y...~~
cjonalnych (wsp�wyst�powanie zjawisk i ich wzajemne oddzia�ywanie). Ten pierwszy poziom jest nieodzowny, aby w og�le mo�liwe by�o sensowne rozpoznanie zjawisk spo�ecznych, cho�by opinii, postaw i aspiracji r�nych grup. Natomiast poziom drugi nie musi "na si��" wyszukiwa� praw o sta�ych zale�no�ciach i uwarunkowaniach (ekonomicznych, �wiadomo�ciowych, historycznych), ale formu�owa� interesuj�ce pomys�y interpretacyjne, hipotezy, modele myslowe traktowane nie jako "niepodwa�alne prawdy" (jak niekt�rzy interpretuj� wyniki sonda�y wyborczych), lecz tylko jako potencjalne wyja�nienia, z kt�rych to jest "prawdziwsze", kt�re g��biej i wszechstronniej ujmuje i przedstawia materia� empiryczny lub przemy�lenia.
Ale poniewa� bez wywiad�w, bez rozm�w i obserwacji nie by�oby sonda�y - nie neguje si� ich niezb�dno�ci. Natomiast mod� postmodernistyczn� dostrzec mo�na w pewnych dowolno�ciach zbierania informacji i swoistej "zabawowej" interpretacji (kt�ra mo�e jednak niespecjalist�w wprowadza� w b��d i sugerowa� okre�lone decyzje wyborcze). Tak� dowolno�� w gromadzeniu informacji dostrzec mo�na w praktyce niekt�rych naszych o�rodk�w badawczych, kt�rych rzecznicy powiadaj�, �e pytaj� tak�e osoby od 15 roku �ycia (na kogo by g�osowa�y), chocia� uprawnione s� tylko osoby, kt�re uko�czy�y 18 lat i �e uwzgl�dnienie ma�oletnich nie zak��ca jakoby pr�by reprezentatywnej, bo stanowi� one tylko ma�y odsetek. A przecie� wiemy, �e w wyborach nawet 0,25% pr�by oznacza� mo�e kilka milion�w g�osuj�cych, nie mo�na wi�c lekcewa�y� wp�ywu tej zbiorowo�ci na wynik wybor�w (i wp�ywu sugestii ze strony ma�oletnich os�b, kt�re s� za takim to a takim kandydatem na prezydenta czy pos�a).
"Zabawy" interpretacyjne publikowane by�y (np. na �amach "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej"). Na tablicach analizowano potencjalne mo�liwo�ci, a to wyboru danej osoby na prezydenta (w pierwszej i drugiej turze), a to zn�w kto ze zwolennik�w tej�e osoby w pierwszej turze by�by sk�onny odda� sw�j g�os w drugiej turze na innego kandydata. W sytuacji, gdy nie ma nawet pe�nej listy kandydat�w, gdy nie ma sta�ego elektoratu (bo nie mo�e by�, gdy dana partia nie ma jeszcze tradycji i sprecyzowanego programu, nie jest dostatecznie znana potencjalnym wyborcom) wszelkie rozwa�ania, kto na kogo b�dzie g�osowa� w poszczeg�lnych turach jest czyst� spekulacj�, zabaw� intelektualn�
(mog� by� te� ujawnione przed wyborami informacje niekorzystne dla okre�lonego kandydata na prezydenta czy pos�a). I gdyby pisz�cy wyra�nie to zaznaczy� - wszystko by�oby w porz�dku. Je�li jednak powa�nie si� analizuje potencjalne zachowania wyborc�w - stwarza si� iluzje, �e spekulacje s� naukow� analiz�, zas�uguj�c� na uwag�.
S�abo�ci� wi�kszo�ci naszych sonda�y jest to, �e maj� one dora�ny charakter, cz�sto zarobkowy. Nie poszukuje si� wi�c ani swoisto�ci postaw ludzi w polskich warunkach, ani szerszych uog�lnie� dotycz�cych czy to zachowa� konsument�w, czy zachowa� politycznych, nie m�wi�c jui o badaniu dominuj�cych typ�w osobowo�ci spo�ecznej, gdy� takie badania nie przynosz� zysku finansowego, a wymagaj� du�ych kompetencji analitycznych i teoretycznych (potwierdzaj� si� wi�c zarzuty Adama Podg�reckiego*).
Niefrasobliwo�� badawcza wyst�puje te� w tych o�rodkach bada� nad opini� i reklam�, w kt�rych przeprowadza si� sonda�e w taki spo(r)6b, �e wyniki z g�ry musz� wprowadza� w b��d. Zamiast pyta�, na kogo dana osoba by g�osowa�a, tylko tych, kt�rzy maj� ju� zdanie na ten temat i tylko tych, kt�rzy w og�le zamierzaj� wzi�� udzia� w wyborach
sk�ania si� do odpowiedzi wszystkie badane osoby, stwarzaj�c swoi~ty terror moralny wobec informator�w, kt�rzy chc�c mie� �wi�ty spo~dj wymieniaj� jakie� nazwisko spo�r�d sugerowanych im postaci. W rzeczywisto�ci takie deklaracje s� fikcjami. Badaczom mo�e to jed~~ic wystarcza�, jes'li sonda� ma przynie�� korzy�ci finansowe. W�wCzas wa�niejsze jest zadowolenie instytucji (osoby) zamawiaj�cej son~�, a nie poznanie prawdy.
SONDA�E NA TEMATY PROGNOSTYCZNE
Osobno omawiamy sonda�e dotycz�ce prognoz w y b o r c z y c h. `staj chodzi o inne sonda�e na tematy spo�eczno-polityczne. Prosi si� typ. informator�w, aby powiedzieli, jaka b�dzie ich zdaniem inflacja do
Por. A. Podg�reclti, Spolecze�stwo polskie, Rzesz�w 1995.
Ih 19
grudnia 1995 roku. Badani maj� przewidzie� wysoko�� inflacji b�d� z sugerowanych mo�liwych odpowiedzi, b�d� stawia si� im pytanie otwarte, nic nie sugeruj�ce (jakie mo�na wymieni� cyfry).
Tego typu sonda�e maj� pewien walor poznawczy, gdy� przewa�nie s� one odzwierciedleniem informacji, kt�re sobie przyswoili nasi rozm�wcy na podstawie prasy, radia, telewizji, czy cho�by rozm�w z s�siadami czy krewnymi. Tylko specjali�ci mog� bra� pod uwag� uwarunkowania ekonomiczno-polityczne jako rzeczywist� przyczyn� takiego lub innego poziomu inflacji. Nie oznacza to wcale, i� specjali�ci maj� dobre rozeznanie w tej sprawie. Politycy zn�w mog� sugerowa� taki czy inny poziom inflacji ze wzgl�du na cele, jakie sobie stawiaj�.
Jest interesuj�ce, �e np. prognozy notowa� gie�dowych sporz�dzane przez wysoce wykwalifikowanych specjalist�w cz�sto s� mniej trafne ni� przypadkowych graczy (np. gospody� domowych w USA). W�a�ciciel firmy elektronicznej Microsoft Bill Gates (ani nabywcy jego program�w) -nie przewidzia�, �e cena jego akcji od 1986 roku wzro�nie 70 razy! Ale ci, kt�rzy interesuj� si� notowaniami gie�dy mog� ulega� informacjom o wzro�cie (czy spadku) ceny danych akcji i w ten spos�b przes�dza� rzeczywisty ruch cen (nawet wbrew swoim �yczeniom).
Do sonda�y prognostycznych nale�y badanie CBOS (z lipca 1995 roku): "Czy sytuacja w Rosji zmierza w kierunku: a) dyktatury, b) demokracji, c) nie mam zdania". Jak si� okaza�o, 62% badanych wybra�o stwierdzenie "do dyktatury", a 13% "do demokracji", 25% nie mia�o zdania.
Z g�ry mo�na przyj��, �e odpowiedzi by�yby zupe�nie inne, gdyby ankietowani sami mogli swobodnie odpowiedzie� "dok�d zmierza sytuacja w Rosji". Skoro zasugerowano im tylko dwie mo�liwo�ci: dyktatur� i demokracj� - wybrali w wi�kszo�ci pogl�d tradycyjnie wi�zany z systemem politycznym caratu i Rosji. W rzeczywisto�ci wariant�w odpowiedzi mog�oby by� co najmniej kilka, nawet dyktatura mo�e by� z woli narodu lub z woli wojska, by�ego aparatu partyjnego i administracyjnego, lub z woli biznesu i finansjery, kt�re nie gardz� dyktatur�, je�li sprzyja ona wielkim dochodom (jak to mia�o miejsce kilka lat temu w Chile). Inaczej m�wi�c: samo stwierdzenie, �e w Rosji sytuacja zmierza w kierunku dyktatury jest wieloznaczne, a wi�c poznawczo bez znaczenia. Interesuj�ce by�oby natomiast ustalenie, pod wp�ywem czego lub
kogo badani tak mniemali. Wtedy sonda� by�by przyczynkiem do badania rzeczywistego wp�ywu np. prasy, radia i telewizji czy os�b opinioIw�rczych spo�r�d znajomych i krewnych.
Je�li si� badanym stwarza mo�liwo�� tylko dw�ch wybor�w (dykt~tura - demokracja) plus stwierdzenie "nie wiem" - w�wczas bez ja~Cichkolwiek bada� mo�na przewidzie�, �e wi�kszo�� ankietowanych wybierze "dyktatur�" ze wzgl�du na powszechnie znan� histori� Rosji. Nie mo�na tylko dok�adnie przewidzie� procentu odpowiedzi, w czym pom�c mo�e sonda�.
>c~
SONDA� A MANIPULACJA
JAK MO�NA MANIPULOWA� INFORMATORAMI
W lutym 1995 roku OBOP przeprowadzi� interesuj�cy sonda�, kt�rego wynik�w nie opublikowa�a ani "Gazeta Wyborcza", ani "Wprost", ani "Rzeczpospolita", lecz "G�os Wielkopolski" (1995, nr 74). Dziennik ten sporz�dzi� dwa wykresy "najpopularniejszych kandydat�w na prezydenta RP". Jeden wykres obejmuj�cy siedmiu kandydat�w mia� podtytu� "Badanym nie sugerowano nazwisk kandydat�w". Drugi wykres mia� podtytu�: "Badanym zasugerowano nazwiska kandydat�w".
R�nice w odpowiedziach s� zdumiewaj�ce, chocia� nie stanowi� zaskoczenia dla specjalist�w. Gdy informatorom nie sugerowano �adnych nazwisk - np. Aleksander Kwa�niewski uzyska� tylko 16% pozytywnych odpowiedzi, natomiast gdy przeprowadzaj�cy wywiady zasugerowali badanym jego nazwisko - 33% uzna�o go za "najpopularniejszego" (ale nie podano, ilu spo�r�d nich g�osowa�oby na tego kandydata, a takie pytanie powinno by� postawione - w�wczas wiedzieliby�my, co informatorzy rozumiej� przez s�owo "popularny"). Kuronia za popularnego uzna�o 9%, ale gdy informatorom zasugerowano to nazwisko 28% wyrazi�o tak� opini� (sk�din�d wiadomo, �e g�osowa�oby za nim o po�ow� mniej spo�r�d zdecydowanych w marcu 1995, w lipcu liczba tych os�b jeszcze si� przerzedzi�a).
Co mo�e zdzia�a� badacz sugeruj�cy informatorom r�ne nazwiska kandydat�w na prezydenta - dowodzi fakt, �e gdy badanym zasugerowano nazwisko Tymi�skiego, a� 4% uzna�o go za popularnego. Jes7i kto� mia� w�tpliwo�ci, czy popularno�� nie wskazuje na ch�� g�osowania na dan� osob� - ten wynik dowodzi, i� ludzie przewa�nie przez popularno�� rozumiej� rozg�os, bo przecie� jest jasne, �e badani nie zamierzaj� g�osowa� na Tymi�skiego, kt�ry w og�le nie kandyduje.
ZASADY BADA� SONDA�OWYCH
W ka�dej dziedzinie bada� naukowych wieloletnie do�wiadczenia prowadz� do sformu�owania pewnych zasad, kt�re zapewniaj� solidno�� i rzetelno�� uzyskiwanych wynik�w.
Ju� w latach czterdziestych i pi��dziesi�tych dopracowano si� wielu takich zasad, kt�re i dzi� stanowi� niepodwa�aln� gwarancj� poprawno�ci. P�niejsze prace i do�wiadczenia tylko uzupe�niaj� t� wiedz�.
Oto zestaw takich fundamentalnych za�o�e�:
(1) "Nale�y pami�ta�, �e w wi�kszej grupie spo�ecznej opinia bywa zazwyczaj podzielona"*.
(2) "Nale�y wykorzystywa� wszystkie dost�pne �r�d�a informacji. (...) Trzeba uwzgl�dnia� wszystkie warstwy spo�eczne-prawnik�w, sklepikarzy, gospodynie domowe, konduktor�w tramwajowych, ch�op�w, kobiety, pracownik�w zaopatrzenia, bankier�w, kelner�w, kaznodziej�w, pucybut�w, przypadkowych przechodni�w, ludzi spotykanych w l~awiarni, itp." Oczywi�cie, aby takie osoby znalaz�y si� w naszej pr�bie reprezentatywnej, musimy tak zaprojektowa� badania, by dysponowa� adresami �rodowisk maksymalnie zr�nicowanych pod wzgl�dem zawoda, �rodk�w zdobywania pieni�dzy, a nawet sposob�w sp�dzania czasu wolnego (w szczeg�lno�ci dotyczy to m�odzie�y, ale tak�e chodz�cych do kawiarni, opiekuj�cych si� dzie�mi w domu, itp.).
(3) "Przy interpretacji jakiej� og�lnej opinii nale�y uwzgl�dnia� ~_ kontekst, w jakim wyst�powa�o sformu�owane odno�ne do danej spra wy pytanie. By unikn�� nieporozumie�, Instytut Badania Opinii Publicznej radzi tak formu�owa� pytania, by na og�ln� opini� mia�y wp�yw t'bwnie� elementy po�rednie".
(4) "Na rezultaty bada� opinii publicznej wp�ywaj� urastaj�ce do znaczenia symbolu autorytety, stereotypy i wyra�enia tendencyjne. (...) Spos�b sformu�owania pytania wywiera wp�yw na otrzymywane rezultaty. Z drugiej strony, im bardziej ludzie s� u�wiadomieni, tym mniejczy wp�yw wywiera na nich emocjonalne zabarwienie pytania".
* Punkty (1)-(6) cyt. za E. G. Boring, Ocena opinii i panuj�cych nastroj�w, [w:] tego� (red.), Psychologia, tlum. R i L. Sternikowie, Warszawa 1960.
(5) "Mo�na w spos�b do�wiadczalny przekona� si�, �e ludzie s� sk�onni s�ysze� i pami�ta� to, co odpowiada ich �yczeniom albo zgadza si� z ich uprzedzeniami".
(6) "Celem wi�kszo�ci bada� naukowych jest stwierdzenie prawdziwo�ci jakiej� hipotezy, a ka�da hipoteza stanowi w pewnym sensie opini�. Wprawdzie nie wszystkie, ale du�a cz�� metod naukowych polega na tworzeniu takich warunk�w przy zdobywaniu nowych fakt�w, aby upodobania naukowca nie mog�y wp�yn�� na rezultat bada�"* (A.B. Blankenship, 1943, G.H. Gallup, 1944).
(7) "W badaniach nad postawami i opiniami niezb�dne jest cz�sto okre�lenie stopnia poinformowania respondent�w. Jest rzecz� niebezpieczn� zak�ada�, i� zdarzenia i problemy s� w jednakowy spos�b rozumiane~rzez wszystkich i trudno jest stwierdzi�, jakie ludzie maj� pogl�dy w danej sprawie, zanim stwierdzimy, jak rozumiej� oni dany problem"**.
(8) "Badacze (...) nie zadowalaj� si� zazwyczaj stwierdzeniem, jakie s� postawy ludzi wobec okre�lonych spraw. Cz�sto znacznie jest wa�niejsze zbadanie ca�ego uk�adu postaw oraz wzajemnych zale�no�ci mi�dzy nimi. (...) W ten spos�b mo�emy wyodr�bni� pewne postawy og�lne i uchwyci�, jakie postawy specyficzne podlegaj� wp�ywom owych postaw og�lnych, a jakie s� od nich niezale�ne".
(9) "Badanie motyw�w i oczekiwa� jest jednym z najtrudniejszych zada� w badaniach sonda�owych. Poj�cie motywu nie oznacza bowiem tylko podanych powod�w danego zachowania, to jest odpowiedzi na pytanie �dlaczego� (np. �Dlaczego g�osowa�e� na Republikan�w?�), lecz oznacza r�wnie� bardziej og�lne si�y zmuszaj�ce respondenta do dzia�ania. Oczekiwania oznaczaj� rozci�gaj�ce si� w przysz�o�ci czasowe perspektywy danej osoby, tj. jej opinie i postawy na temat tego, co si� zdarzy, jak r�wnie� jej w�asne intencje i plany".
(10) "Ankieta (...) jest skutecznym narz�dziem badania tylko w�wczas, kiedy respondent chce i jest w stanie wypowiedzie� si� jasno (...)
* Por. E. G. Boring, op. cit.; por. te� A. B. Blankenship, Consumer and Opinion Ko.sr~arch, New York 1943; G. H. Gallup, A Guide to Public Opinion Polls, Princeton I ~14d.
" Punkty (7)-(13) cyt. za S. Nowak, Metodologia bada� spolecznych, Warszawa
Ka�dy do�wiadczony badacz wie, i� za odpowiedzi� nawet na najprostsze pytanie kryje si� bardzo rozleg�a sfera motywacji, po��da�, postaw, i �e w swej konkretno�ci ma ona charakter bardzo z�o�ony".
(11) "G��wnym zadaniem bada� opinii publicznej jest studiowanie = proces�w kszta�towania si� opinii. (...) Liczne badania wykaza�y, �e kszta�towanie opinii zale�ne jest od podstawowych predyspozycji jed ~ostek. Znaczy to, �e postawy wobec danego problemu s� rzadko tylko (je�li w og�le kiedykolwiek si� to zdarza) niezale�ne od og�lnego zespo�u postaw, z jakim ludzie podchodz� do sytuacji, w kt�rych uczest nicz�.
(11) "Pozycja spo�eczna r�nych grup stanowi�cych uk�ady odnie~ienia w zestawieniu z pozycj� osoby badanej mo�e by� jednym z zasadniczych czynnik�w okres'laj�cych, kt�ra grupa odniesienia przewa�y w sytuacji konfliktowej".
(13) "Kierunek kszta�towania opinii jest w znacznej mierze wyniklem aktywizacji poprzednich do�wiadcze� i postaw".
(14) "Je�li cz�owiek uwa�a sytuacj� za rzeczywist�, to jest ona rzeczywist� w swych skutkach"*.
SONDA� JAKO SOCJOTECHNIKA
Socjotechnika, jak wiadomo, jest swoist� umiej�tno�ci� wywierania po��danego wp�ywu na grupy i szersze spo�eczno�ci stosownie do g�ry zamierzonych cel�w przez dany o�rodek kierowniczy. Mo�e by�
-ttim jaka� instytucja, grupa polityczna czy grupa interes�w, a tak�e pla~~wka naukowa.
Opublikowany niedawno** obszerny artyku� nale�a� - jak si� wyda~c - do socjotechniki stosowanej (w odr�nieniu od socjotechniki teorerlycznej, kt�ra rozpatruje abstrakcyjne modele projektowanych zachowa�). Autor eseju Jak daleko s�, jak blisko jest wicedyrektorem CBOS f kierownikiem Pracowni Bada� Wyborczych Instytutu Studi�w Poli
* W. J. Thomas, cyt. za S. Nowak, op. cit. * "Gazeta Wyborcza" 1995, nr 195.
25
(5) "Mo�na w spos�b do�wiadczalny przekona� si�, �e ludzie s� sk�onni s�ysze� i pami�ta� to, co odpowiada ich �yczeniom albo zgadza si� z i
ch uprzedzeniami".
(6) "Celem wi�kszo�ci bada� naukowych jest stwierdzenie prawdziwo�ci jakiej� hipotezy, a ka�da hipoteza stanowi w pewnym sensie opini�. Wprawdzie nie wszystkie, ale du�a cz�� metod naukowych polega na tworzeniu takich warunk�w przy zdobywaniu nowych fakt�w, aby upodobania naukowca nie mog�y wp�yn�� na rezultat bada�"* (A.B. B�ankenship, 1943, G.H. Gallup, 1944).
(7) "W badaniach nad postawami i opiniami niezb�dne jest cz�sto okre�lenie stopnia poinformowania respondent�w. Jest rzecz� niebezpieczn� zak�ada�, i� zdarzenia i problemy s� w jednakowy spos�b rozumiane przez wszystkich i trudno jest stwierdzi�, jakie ludzie maj� pogl�dy w danej sprawie, zanim stwierdzimy, jak rozumiej� oni dany problem"**.
(8) "Badacze (...) nie zadowalaj� si� zazwyczaj stwierdzeniem, jakie s� postawy ludzi wobec okreslonych spraw. Cz�sto znacznie jest wa�niejsze zbadanie ca�ego uk�adu postaw oraz wzajemnych zale�no�ci mi�dzy nimi. (...) W ten spos�b mo�emy wyodr�bni� pewne postawy og�lne i uchwyci�, jakie postawy specyficzne podlegaj� wp�ywom owych postaw og�lnych, a jakie s� od nich niezale�ne".
(9) "Badanie motyw�w i oczekiwa� jest jednym z najtrudniejszych zada� w badaniach sonda�owych. Poj�cie motywu nie oznacza bowiem tylko podanych powod�w danego zachowania, to jest odpowiedzi na pytanie �dlaczego� (np. �Dlaczego g�osowa�e� na Republikan�w?�), lecz oznacza r�wnie� bardziej og�lne si�y zmuszaj�ce respondenta do dzia�ania. Oczekiwania oznaczaj� rozci�gaj�ce si� w przysz�o�ci czasowe perspektywy danej osoby, tj. jej opinie i postawy na temat tego, co si� zdarzy, jak r�wnie� jej w�asne intencje i plany".
(10) "Ankieta (...) jest skutecznym narz�dziem badania tylko w�wczas, kiedy respondent chce i jest w stanie wypowiedzie� si� jasno (...)
Por. E. G. Boring, op. cit.; por. te� A. B. Blankenship, Consumer and Opinion Nc-.cc~arch, New York 1943; G. H. Gallup, A Guide to Public Opinion Polls, Princeton I ~)~14.
" 1'~mkty (7)-(13) cyt. za S. Nowak, Metodologia bada� spolecznych, Warszawa I~J�S
Ka�dy do�wiadczony badacz wie, i� za odpowiedzi� nawet na najprostaze pytanie kryje si� bardzo rozleg�a sfera motywacji, po��da�, postaw, i �e w swej konkretno�ci ma ona charakter bardzo z�o�ony".
(11) "G��wnym zadaniem bada� opinii publicznej jest studiowanie proces�w kszta�towania si� opinii. (...) Liczne badania wykaza�y, �e kszta�towanie opinii zale�ne jest od podstawowych predyspozycji jedpostek. Znaczy to, �e postawy wobec danego problemu s� rzadko tylko (je�li w og�le kiedykolwiek si� to zdarza) niezale�ne od og�lnego zelpo�u postaw, z jakim ludzie podchodz� do sytuacji, w kt�rych uczestni
(12) "Pozycja spo�eczna r�nych grup stanowi�cych uk�ady odniehienia w zestawieniu z pozycj� osoby badanej mo�e by� jednym z zasa~niczych czynnik�w okreslaj�cych, kt�ra grupa odniesienia przewa�y w sytuacji konfliktowej".
(13) "Kierunek kszta�towania opinii jest w znacznej mierze wyni~_ ilem aktywizacji poprzednich do�wiadcze� i postaw".
(14) "Je�li cz�owiek uwa�a sytuacj� za rzeczywist�, to jest ona rze~~ywist� w swych skutkach"*.
SONDA� JAKO SOCJOTECHNIKA
Socjotechnika, jak wiadomo, jest swoist� umiej�tno�ci� wywiera~l~~ po��danego wp�ywu na grupy i szersze spo�eczno�ci stosownie do
Miry zamierzonych cel�w przez dany o�rodek kierowniczy. Mo�e by� j~itn jaka� instytucja, grupa polityczna czy grupa interes�w, a tak�e pla~~wka naukowa.
Opublikowany niedawno** obszerny artyku� nale�a� - jak si� wyda do socjotechniki stosowanej (w odr�nieniu od socjotechniki teore ~eznej, kt�ra rozpatruje abstrakcyjne modele projektowanych zacho itvatS). Autor eseju Jak daleko s�, jak blisko jest wicedyrektorem CBOS ~ kierownikiem Pracowni Bada� Wyborczych Instytutu Studi�w Poli
' W. J. Thomas, cyt. za S. Nowak, op. cit. *' "Gazeta Wyborcza" 1995, nr 195.
25
tycznych PAN. W innych naszych rozwa�aniach omawiali�my wyniki sonda�y prezentowanych przez dziennikarzy i publicyst�w. Autor jest profesjonalist�, kt�ry z tytu�u swojego zawodu musi uwzgl�dnia� nade wszystko naukowe wymagania. W jakiej mierze uda�o mu si� to przed I i ~ si�wzi�cie - zobaczymy.
Autor stawia istotny problem: w jakim stopniu wyborcy g�osuj�c na danego kandydata kieruj� si� zgodno�ci� jego pogl�d�w i opinii z w�asnymi. Trafnie zauwa�a, �e s� mo�liwe trzy uj�cia:
yl a) jedni badacze s�dz�, �e wyborcy popieraj� tego polityka, kt�ry potrafi� si� dopasowa� do przyswojonych sobie przez nich wcze�niej przekona� i opinii;
I~~ b) druga koncepcja zak�ada, �e dany kandydat mo�e potrafi� przeII~[ kona� potencjalnych wyborc�w do swojego punktu widzenia;
c) wreszcie trzecia orientacja badawcza przyjmuje hipotetyczne za �o�enie, �e wyborcy dopatruj� si� u kandydata takich pogl�d�w, jakie l w�a�ciwie sami posiadaj�.
Nie przes�dza, kt�ry schemat badawczy jest trafny. Stawia sobie 'I skromniejsze zadanie, chce pozna�:
(1) jak blisko og�u wyborc�w znajduj� si� potencjalni kandydaci, I np. na prezydenta (pod wzgl�dem oczekiwa� i pogl�d�w)
oraz
(2) co ��czy i dzieli kandydat�w od w�asnego elektoratu. Jak dot�d rozwa�ania te s� bez zarzutu.
Nast�puje bli�sze sprecyzowanie metody bada�, kt�ra zaczyna wzbudza� pierwsze w�tpliwo�ci. Oto, aby pozna� dystanse (mi�dzy pogl�dami i oczekiwaniami kandydat�w i potencjalnych wyborc�w) wyodr�bniono dziewi�� problem�w, kt�re - s�dz�c na podstawie innych wcze�niej przeprowadzonych sonda�y - "skupiaj� na sobie uwag� spo�ecze�stwa". Ju� tutaj wyst�puje do�� arbitralne wyodr�bnienie "problem�w"
' I (dlaczego dziewi��, a nie np. dziesi�� czy dwana�cie?). Czy czasami '' tych wyselekcjonowanych kwestii nie zasugerowano ankietowanym? Czy rzeczywi�cie ludzie na co dzie� �yj� tymi problemami? S� to bo wiem takie kwestie jak: z czym przede wszystkim walczy�? jak walczy� r przest�pczo�ci�? kto odpowiada za �wiadczenia socjalne? jakie podat ki'? czy chroni� rolnictwo? czy wej�� do NATO i UE? jak prywatyzo W~i�'~ Jt�kl Ko�ci�? jak traktowa� by�� nomenklatur�? Na ka�d� kwesti�
przewidziano dwie skrajne mo�liwe odpowiedzi, np. na pytanie: jak prywatyzowa�? - przewidziano odpowiedzi: szybko lub wolno i rozwa�nie.
Zdumiewa brak w tych kwestiach spraw zwi�zanych z ochron� zdroWia, z warunkami lecznictwa i zdrow� �ywno�ci�. Brak sprawy ugrun~wania niepodleg�o�ci (czy jest ona ju� bezspornie zabezpieczona?). Niekt�re sprawy postawione s� absurdalnie: problem w og�le nie pole~a na tym "czy chroni� rolnictwo?" tylko: jak to nale�y robi�; tym bardziej, �e na polskie produkty na Zachodzie jest wielki popyt, o czym ~wiadczy fakt, �e tylko jedno przej�cie na granicy polsko-niemieckiej ~txekroczy�o w 1994 roku 134 mln g��wnie przygranicznych nabyw~bw polskich produkt�w �ywno�ciowych (por. "Die Welt" 1995, nr 198). W kwestii prywatyzacji zupehue nie jest istotne, czy "szybko" czy "wolno i rozwa�nie", lecz: na jakich warunkach, co z prywatyzacji b�dzie mia�
- przeci�tnie zarabiaj�cy Polak. Pytanie: "Jaki Ko�ci�?" jest r�wnie� Absurdalne. Wierz�cych jest ok. 95% i czy dla tych os�b spraw� g��wn� ~~qt kwestia, czy Ko�ci� ma by� "oddzielony od pa�stwa" czy "maj�cy du�y wp�yw na pa�stwo i polityk�"? To jest problem dla lewicy laickiej, kt�ra stanowi mo�e ok. 0,5% og�u Polak�w. Tak wi�c mamy tu do ~xynienia z podrzuceniem ankietowanym -kwestii, kt�r� z pewno�ci� "nie �yje" zdecydowana wi�kszo�� spo�ecze�stwa - jest to zatem typoWy chwyt socjotechniczny.
Zamiar autora by� interesuj�cy, ale w ten spos�b wyselekcjonowane mblemy raczej sugeruj� ankietowanym, co jest jakoby dla nich wa�ne li� odzwierciedlaj� rzeczywist� ich hierarchi� spraw istotnych. (Tym hardziej, �e potencjalni wyborcy s� bardzo zr�nicowani pod wzgl�dem
_: zainteresowa� �yciem spo�eczno-politycznym. Miliony kobiet, cz�� tencist�w i cz�� m�odzie�y w og�le nie czyta systematycznie gazet ! nie korzysta z program�w informacyjnych telewizji, a przecie� wiadoWio, �e nie istnieje kto� taki jak "przeci�tny" wyborca.)
Nasz autor brnie dalej przyjmuj�c, �e b�dzie sze�ciu licz�cych si� kandydat�w (alfabetycznie: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Jacek Kuro�, Aleksander Kwa�niewski, Waldemar Pawlak, Lech Wa��sa, Tadeusz Zie~l�ski). Tymczasem, w momencie opublikowania omawianego artyku�u (23 sierpnia 1995) nie wiadomo by�o jeszcze, kto oficjalnie zostanie zg�oszony na kandydata do prezydentury. Wprawdzie mo�na by stwier
27
dzi�, �e inni kandydaci uzyskaj� tak ma�o g�os�w, i� to nie podwa�y zasadniczej koncepcji autora. Jest jednak inaczej, gdy� np. pi�ciu dodatkowych kandydat�w mo�e odebra� g��wnym rywalom ok. 10% g�os�w, a to ju� si� b�dzie liczy�o w og�lnym rachunku. Kolejny interesuj�cy pomys� - odr�nianie "og�u Polak�w" od "elektoratu" danego kandydata. Teoretycznie rzecz bior�c rozr�nienie to mo�e by� istotne, gdy� oczekiwania "og�u" od zdecydowanych zwolennik�w (tzn. "elek toratu") mog� by� znaczne i dobrze jest wiedzie�, je�li jest si� kandydatem, na kogo tak naprawd� mo�na liczy� i czy wystarczy poparcie w�asnego elektoratu. Trudno�� w zastosowaniu tego schematu w Polsce (w odr�nieniu od takich np. kraj�w jak Niemcy, Francja czy USA) wynika z faktu, �e nasze partie polityczne same jeszcze nie maj� skrystalizowanego programu, nie m�wi�c ju� o nik�ej wiedzy na ten temat potencjalnych wyborc�w (83% badanych nie zna pogl�d�w kandydat�w). Co najwy�ej mo�na u nas zaobserwowa� niech�� lub �yczliwo�� do danego kandydata jako osoby, jako cz�owieka. Ale ca�a koncepcja autora opiera si� przecie� na potencjalnym poparciu okreslonego programu danego kandydata, a nie jego wygl�du, sposobu �ycia, kontaktu z innymi lud�mi. Czy wi�c w Polsce istnieje "elektorat" w zachodnioeuropejskim znaczeniu tego s�eywa? Co najwy�ej takim elektoratem dysponuje Aleksander Kwa�niewski, kt�ry skupia wok� siebie by�ych cz�onk�w PZPR i "starych" zwi�zk�w zawodowych oraz cz�� by�ego aparatu partyjnego, wojskowego i administracyjnego. Dla tych kr�g�w nie tak wa�ne s� szczeg�owe kwestie, jakie reprezentuje A. Kwa�niewski lecz to, �e jest on jedynym oficjalnym kandydatem-spadkobierc� dawnej struktury politycznej.
Je�li chodzi o innych kandydat�w - trudno m�wi�, �e maj� oni sw�j elektorat, a wi�c zdecydowanych zwolennik�w, przywi�zanych od d�u�szego czasu, kt�rzy pozostan� wierni w pierwszej i w drugiej turze wybor�w prezydenckich (a druga tura b�dzie z pewno�ci�, gdy� �aden z kandydat�w nie mo�e liczy� na wi�cej ni� ok. 25% g�osuj�cych*). Je�li
* Z ostatnich danych empirycznych wynika, �e istotnie, kandydaci na prezydenta nie maj� sta�ych elektorat�w (por. "Zycie Warszawy" 1995, nr 266), co podsun�o temu dziennikowi tytu� informacji: Dawni wyborcy Tymi�skiego chc� Kwa�niewskiego. (Tekst ten pisany by� we wrze�niu 1995 - uwaga moja - R.D.)
s�uszne s� nasze w�tpliwo�ci - nie mo�na si� sensownie pos�ugiwa� w cadniesieniu do wszystkich sze�ciu kandydat�w koncepcj� w�a�ciwych -~Itt elektorat�w. Amylne by�oby uznawanie za elektorat aktualnych "zwo~nnik�w" przypadkowo wyselekcjonowanych w czasie wywiad�w. S�
cz�sto sytuacyjnie sk�onieni do wyra�enia opinii, przyszli wyborcy, nie stali, wypr�bowani i wierni danemu kandydatowi ludzie.
Nie mo�na te� zapomina�, �e tak wyselekcjonowany w sierpniu 1995 i,~�ektorat" mo�e do listopada ca�kowicie zmieni� swoje pogl�dy i oczeawania, tym bardziej, �e nie by�y one wcze�niej wyra�nie ukszta�towane.
Autor sonda�u najwidoczniej nie liczy� si� z tymi faktami. I przed - ~tuwi� czytelnikom, co jest wsp�lne w odniesieniu do ka�dego z sze�ciu ~_�tjdydat�w - dla nich, dla "og�u" potencjalnych wyborc�w oraz dla szczeg�lnych "elektorat�w".
1 tutaj przedstawiciel CBOS odkry� rzecz nieoczekiwan� i zdumie Wajtlc�: ot� ci, kt�rzy - jak wynika�o z dokonanej przez niego analizy sprezentuj� pogl�dy i opinie jak najbardziej zgodne z opiniami Jacka urania, wcale nie zamierzaj� go poprze� w wyborach (CBOS s�dzi, �e -tualnie popiera Kuronia od 10 do 13% os�b ankietowanych - w rze ywisto�ci procent popieraj�cych go stopniowo mala�). Chocia� wi�c
zmudne i kosztowne badania, przy zastosowaniu sk�din�d ciekawe�chematu badawczego, doprowadzi�y do wniosku, �e ten, kto iepreI~tuje pogl�dy zbli�one do "przeci�tnego wyborcy" ma�e ma szanse na
~yb�r - autor sonda�u nie szuka przyczyn tego paradoksu w b��dach ~Swionych wy�ej. Przeciwnie: skoro zgodno�� pogl�d�w nie wystar aby zyska� poparcie - co proponuje? Wybacz, Czytelniku, to nie
� �art: "Konieczna jest, co wiemy z innych bada� CBOS, pop