Upload dokumentów - promocja książek - darmowy hosting pdf - czytaj fragmenty
"Upały, mango i ropa naftowa" to wszechstronna opowiadanie o Wenezueli. Wojciech Ganczarek podejmuje się ambitnego zadania, by jednym tekstem objąć gospodarkę i kulturę, zmieszać muzykę z pejzażami, a historię ozdobić anegdotami o barwnej codzienności. Jak głosi Przedmowa: w książce pdf socjologiczne teorie przeplata wilgoć deszczu i smak kakao. Mnogość różnorodnych informacji naturalnie wkomponowuje się w relację z wielomiesięcznej podróży rowerowej autora po Wenezueli w dobie ostrego kryzysu. W sklepach brakuje podstawowych produktów żywnościowych, papier toaletowy jest na wagę złota, a przestępczość bije światowe rekordy. W kryzysowej rzeczywistości piętrzą się paradoksy, a w nich jak w lustrze – jasno i wyraźnie – odbijają się fundamentalne kłopoty państwie i jego mieszkańców. Dodatkowo wgląd w historię pozwala na dogłębne studium duszy wenezuelskiej i – ogólnie – latynoamerykańskiej. Zdecydowanie "Upały…" zadowolą wszystkich tych, którzy pragną nie tylko poznać, lecz i zrozumieć.
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | Upały, mango i ropa naftowa |
Autor: | Ganczarek Wojciech |
Rozszerzenie: | brak |
Język wydania: | polski |
Ilość stron: | |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Bezdroża |
Rok wydania: |
Tytuł | Data Dodania | Rozmiar |
---|
PDF Upload - Zapytania o Książki - Dokumenty © 2018 - Wszystkie prawa zastrzeżone.
Recenzje
"Upały, mango i ropa naftowa" to nie jest klasyczna książka ebook podróżnicza, jakiej można by się spodziewać. Relacja z rowerowej podróży po Wenezueli ma oczywiście też tego rodzaju walory, ale jest to bardziej dogłębna i szczegółowa analiza kraju, ludzi a także zastanej na miejscu rzeczywistości, z jednoczesnym wskazaniem przyczyn obserwowanego przez autora w trakcie wędrówki stanu rzeczy. Ganczarek z podziwu godnym zacięciem docieka, analizuje szeroki kontekst i prezentuje różnorakie punkty widzenia. Snując przy tym opowiadanie o historii tego toczonego korupcją i przestępczością kraju, ze wszystkimi konsekwencjami jego kolonialnej, a potem burzliwej w obliczu wewnętrznych konfliktów przeszłości. Cenne, wszechstronne spojrzenie na świat, który twórca miał okazję odwiedzić. Za to olbrzymi plus. Wenezuela może być wbrew pozorom pięknym miejscem do życia. Takie można mieć odczucie po lekturze, i to pomimo faktu, iż kraj ten pogrążony jest w kryzysie, gospodarka w ruinie, a rzeczywistość dominują korupcja, przestępczość i wyjątkowo sprawnie funkcjonujące kartele narkotykowe. Można odnieść wrażenie, że twórca pokochał ten mały kawałek świata który odwiedził.... i człowiek czuje, że spoglądając jego oczami też mógłby to zrobić... Rzeczywistość tworzą bowiem ludzie, a określają ją warunki stworzone przez otoczenie i jego piękno, które czasem trzeba w tym otoczeniu po prostu dostrzec, a te akurat fragmenty układanki bardzo autorowi odpowiadają... A wspomniane urok tego zakątka na Ziemi można bez problemu dostrzec - przy mniejszym albo większym wysiłku i pewnej dozie wyobraźni. Czytając można odnieść wrażenie, że dzisiejsza Wenezuela bardzo przypomina... Polskę z ostatnich lat PRL ;) ... Gospodarka niedoborów, kolejki w sklepach, towary spod lady... Też częściowo mentalność ludzi (niczego przy tym nie ujmując rodakom!), przyzwyczajonych przez państwo do organizowania im życia... Podobieństwa obejmują także pozytywne cechy ludzi, jak gościnność, serdeczność, otwartość... może w jakiejś części przez te podobieństwa tak bardzo widać, że twórca czuł się tam na miejscu tak dobrze? Być może... Tak jak napisałem - obraz Wenezueli wyłaniający się z tej książki jest pełen wad... lecz też zalet. "Upały..." to bez wątpienia bogate, interesujące opracowanie, i to prawdopodobnie nawet nie dla kochających podróże, ale po prostu dla wszystkich interesujących świata. Zaskoczyło mnie trochę spojrzenie autora, ponieważ nie tego się po tej lekturze spodziewałem, ale jest to zaskoczenie na plus. Zatem polecam. Jeśli ciekawi Was ten zakątek świata w Ameryce Południowej - sięgnijcie po tę książkę. Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bezdroża za udostępnienie egzemplarza do recenzji! Recenzja znajduje się także na moim blogu: http://cosnapolce.blogspot.com/2017/02/upay-mango-i-ropa-naftowa-wojciech.html Zapraszam!
„Gdy tylko opuściłem Wenezuelę, musiałem się naprawdę wysilać, by przypomnieć sobie jej negatywne aspekty. Wyleciały mi z głowy obrazy kolejek, obskurnych autobusów, smród spalin na ulicach miast, nieprzyjazne spojrzenia w reakcji na mój jasny kolor skóry, zagłuszający wszystko ryk klaksonów i prymitywny, wulgarny rytm reggaetonu (…). Kiedy myślę o Wenezueli, przed oczami stają mi najurokliwsze plaże, niezrównanie cudowne dziewczyny i pustka Gran Sabany (…)” – tymi słowami charakteryzuje kraj leżący w północnej Ameryce Południowej Wojciech Ganczarek, fizyk i matematyk, a także podróżnik dzielący się cieniami i blaskami własnej drogi. Książka ebook Ganczarka „Upały, mango i ropa naftowa” to okazja do dzielenia się z szerokim gronem czytelników własnymi wrażeniami, to też próba obiektywnego spojrzenia na kraj, który jest niejednoznaczny, wielobarwny, który ma tyle samo wad, co i zalet. Wenezuelę można lub pokochać, lub znienawidzić i wydaje się, że twórca – po chwilowym zniechęceniu – zupełnie utracił dla niej głowę. Nie zmienia to jednak faktu, że dostajemy nie tylko relację z podróży, lecz i solidną dawkę wiedzy na temat sytuacji społeczno-politycznej kraju, kondycji gospodarki, a także kultury (w tym kultury jedzenia). Opublikowana nakładem wydawnictwa Bezdroża książka ebook to niezwykła oferta zarówno dla osób, które planują wyprawę do tego będącego kolebką karteli narkotykowych kraju, który urzeka swym kolorytem, zaskakującymi krajobrazami, zadziwia rozwarstwieniem społeczeństwa, lecz przede wszystkim zachwyca atmosferą. To także książka ebook dla tych, którzy w Wenezueli widzą własną przyszłość, a także dla tych, którzy pragną przeżyć olbrzymią przygodę, poczuć w ustach smak arepy, zupy pani Any czy empanady z Chacantá, a wszystko to bez wyruszenia z domu. Przypominająca solidne opracowanie naukowe dotyczące Wenezueli książka ebook zawiera elementy, których zwykle nie znajdziemy w klasycznych opowieściach drogi. Dlatego również należy docenić olbrzymią wartość merytoryczna publikacji, twórca porusza się bowiem w obszarze tematów trudnych, wielokrotnie zbywanych milczeniem, ale w bezpośredni sposób wpływający na odbiór państwie zarówno przez jego mieszkańców, jak i turystów. Ganczarek jest niekiedy czynnym uczestnikiem opisanych przez siebie wydarzeń, czy również obserwatorem codzienności, lecz wchodzi też w rolę dziennikarza. Wyrazem tej ostatniej funkcji są wywiady przeprowadzane m.in. z sekretarzem komitetu do spraw infrastruktury w radzie jednego z osiedli, dyrektorem i właścicielem laboratoriów farmaceutycznych czy wenezuelskim politologiem. Z opowieści Ganczarka i spotkanych przez niego na drodze ludzi wyłania się kraj kontrastów, w którym dziewczyny porażają własną urodą, w który kwitnie korupcja i inne formy przestępczości, który boryka się z niekompetentnymi przywódcami, lecz który mimo wszystko ekscytuje. Twórca pisze o zakorkowanych zdezelowanymi samochodami drogach, o absurdalnie niskich cenach benzyny, o czarnym rynku, przemycie i kombinacjach, dużo dowiemy się też o absurdach wenezuelskiej gospodarki czy flagowych ideach politycznych i o El Comendante. Zatrzymujemy się wraz z autorem w miastach i miasteczkach, popijamy ciepłą wodę z bidonu, staramy się energicznie i zdecydowanie kroczyć uliczkami, w przeciwnym bowiem wypadku możemy stać się łatwym łupem dla napastników. Obserwujemy wyniki programu Vivienda Venezuela, podziwimy murale ku czci Cháveza, rewolucji i lokalnych kolektywów, a także próbujemy pogodzić się z notorycznym brakiem prądu i … osobliwymi zwyczajami kulinarnymi, jak na przykład ryż z rybą, fasolą a także cukrem. Z każdym słowem autora, z każdym jego przystankiem coraz mocniej zanurzamy się w wenezuelską rzeczywistość, próbując ją oswoić, zachwycając się nią, a ostatecznie zupełnie zapominając – podobnie jak twórca – o wszystkich wadach kraju. W tym przeniknięciu do tego nieszablonowego świata, pełnego nasyconych kolorów, lecz i spalin a także plam ropy, pomagają nam załączone do publikacji fotografie choć można żałować, że jest ich tak mało. Nie zmienia to jednak faktu, że Wenezuela z perspektywy Ganczarka sprawia, iż jesteśmy w stanie już jutro wyruszyć w drogę. W końcu nie bez przyczyny mieszkańcy twierdzą, że to „najlepszy kraj na świecie”. I choć można mieć wątpliwości, czy to rzeczywiście najlepsze miejsce, by układać sobie w nim życie, to z pewnością obawy te nie dotyczą podążania tropem autora. Justyna Gul Qultura słowa