Steven Erikson - Bramy Domu Umarlych [cz. 2.]

Szczegóły
Tytuł Steven Erikson - Bramy Domu Umarlych [cz. 2.]
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Steven Erikson - Bramy Domu Umarlych [cz. 2.] PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Steven Erikson - Bramy Domu Umarlych [cz. 2.] PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Steven Erikson - Bramy Domu Umarlych [cz. 2.] - podejrzyj 20 pierwszych stron:

1 Steven Erikson Bramy domu umar�ych Opowie�� z Malaza�skiej ksi�gi poleg�ych Prze�o�y�: Micha� Jakuszewski Wydanie oryginalne: 2000 Wydanie polskie: 2001 2 Ta powie�� jest dedykowana dw�m ludziom: Davidowi Thomasowi juniorowi, kt�ry przywita� mnie w Anglii i przedstawi� pewnemu agentowi, oraz Patrickowi Walshowi, agentowi, kt�remu mnie przedstawi�. Przez lata lat obaj okazali�cie mn�stwo wiary i dzi�kuj� wam za to. 3 PODZI�KOWANIA Z wyrazami najwy�szej wdzi�czno�ci dzi�kuj� nast�puj�cym osobom: personelowi �Caf� Rouge� w Dorking (r�bcie dalej t� kaw�...); ludziom z Psiona, kt�rych nadzwyczajna Seria 5 by�a domem dla pierwszej wersji tej powie�ci; Darylowi i personelowi �Cafe Hosete�; a tak�e oczywi�cie Simonowi Taylorowi i reszcie ludzi z Transworld. Rodzinie i przyjacio�om dzi�kuj� za wiar� i wyrazy zach�ty, bez kt�rych wszystkie moje osi�gni�cia znaczy�yby niewiele. Dzi�kuj� r�wnie� Stephenowi i Rosowi Donaldsonom za ich cieple s�owa, Jamesowi Barclayowi, Seanowi Russellowi i Arielowi. Na koniec, bardzo dzi�kuj� wszystkim czytelnikom, kt�rzy po�wi�cili chwil� na to, by umie�ci� swe komentarze w rozmaitych witrynach sieciowych. Pisarstwo jest samotniczym zaj�ciem, kt�re skazuje na izolacj�, a wy ul�yli�cie nieco mej doli. 4 Dramatis Personae Na �cie�ce d�oni Icarium: w�drowiec mieszanej krwi jaghuckiej Mappo: jego towarzysz Trell Iskaral Krost: wielki kap�an Cienia Ryllandaras: Bia�y Szakal, d�ivers Messremb: jednopochwycony Gryllen: d�ivers Mogora: d�ivers Malaza�czycy Felisin: najm�odsza c�rka rodu Paran�w Heboric Lekki Dotyk: wygnany historyk i by�y kap�an Fenera Baudin: towarzysz Felisin i Heborica Skrzypek: Dziewi�ta Dru�yna, Podpalacze Most�w Crokus: go�� z Darud�ystanu Apsalar: dawniej Dziewi�ta Dru�yna, Podpalacze Most�w Kalam: kapral z Dziewi�tej Dru�yny, Podpalacze Most�w Duiker: historyk imperialny Kulp: kadrowy mag, Si�dma Armia Mallick Rel: g��wny doradca wielkiej pi�ci Siedmiu Miast Sawark: dow�dca stra�y w kopalni otataralu w Czerepie Pella: �o�nierz stacjonuj�cy w Czerepie Pormqual: wielka pi�� Siedmiu Miast, stacjonuj�cy w Arenie Blistig: dow�dca Gwardii Are�skiej Topper: dow�dca Szponu Cichacz: kapitan z Si�dmej Armii Chenned: kapitan z Si�dmej Armii Sulmar: kapitan z Si�dmej Armii Przechy�: kapral z Si�dmej Armii M�ynek: saper M�twa: saper 5 Gesler: kapral ze Stra�y Przybrze�nej Chmura: �o�nierz ze Stra�y Przybrze�nej Prawda: rekrut ze Stra�y Przybrze�nej Patrza�ek: �ucznik Per�a: szpon Kapitan Keneb: uchod�ca Selv: �ona Keneba Minala: siostra Selv Kesen: pierworodny syn Keneba i Selv Vaneb: drugi syn Keneba i Selv Kapitan: w�a�ciciel i dow�dca statku handlowego Utkany Szmatami Garbus: wicka�ski pies pasterski Pche�ka: henge�ski piesek pokojowy Wickanie Coltaine: pi��, Si�dma Armia Temul: miody lansjer Sormo E�nath: czarnoksi�nik Nul: czarnoksi�nik Nadir: czarnoksi�niczka Bult: do�wiadczony komendant i wuj Coltaine�a Czerwone miecze Baria Setral: (Dosin Pali) Mesker Setral: jego brat (Dosin Pali) Tene Baralta (Ehrlitan) Aralt Arpat (Ehrlitan) Lostara Yil (Ehrlitan) Szlachetnie urodzeni w sznurze ps�w (malaza�czycy) Nethpara Lenestro Pullyk Alar Tumlit 6 Zwolennicy apokalipsy Sha�ik: przyw�dczyni buntu Leoman: kapitan z Apokalipsy Raraku Toblakai: osobisty stra�nik i wojownik Apokalipsy Raraku Febryl: mag i wysoki rang� doradca sha�ik Korbolo Dom: by�a pi��, renegat dowodz�cy odha�sk� armi� Kamist Reloe: wielki mag w odha�skiej armii L�oric: mag z Apokalipsy Raraku Bidithal: mag z Apokalipsy Raraku Mebra: szpieg dzia�aj�cy w Ehrlitanie Inni Salk Elan: morski podr�nik Shan: Ogar Cienia Gear: Ogar Cienia Blind: Ogar Cienia Baran: Ogar Cienia Rood: Ogar Cienia Moby: chowaniec Hentos Ilm: rzucaj�ca ko�ci T�lan Imass�w Legana Breed: T�lan Imass Olar Ethil: rzucaj�cy ko�ci T�lan Imass�w Kimloc: chodz�cy z duchami Tanno Beneth: kr�l zbrodni Irp: ma�y s�uga Rudd: r�wnie ma�y s�uga Apt: aptoria�ska demonica Panek: dziecko Karpolan Demesand: kupiec Bula: karczmarka Kotylion: b�g patron skrytob�jc�w Tron Cienia: w�adca Wielkiego Domu Cienia Rellock: s�uga 7 8 PROLOG C� to widzisz na sinej plamie horyzontu, czego nie mo�esz zas�oni� uniesion� r�k�? Podpalacze Most�w Toc M�odszy 9 10 1163 rok snu Po�ogi 9 rok panowania cesarzowej Laseen Rok Czystki Gdy wyszed� chwiejnym krokiem z Alei Dusz na Rondo S�du, wygl�da� jak groteskowy k��b much. Roj�ce si� skupiska tych owad�w migrowa�y bezmy�lnie po jego ciele, czarne i l�ni�ce, a niekiedy odpada�y od niego w oszala�ych bry�kach, kt�re eksplodowa�y lotem, gdy tylko uderzy�y o bruk. Godzina Pragnienia mia�a si� ku ko�cowi. Kap�an wl�k� si� jej �ladem, �lepy, g�uchy i milcz�cy. S�uga Kaptura, Pana �mierci, uczci� w �w dzie� swego boga w ten spos�b, �e wraz z towarzyszami rozebra� si� do naga i wysmarowa� krwi� straconych morderc�w, kt�r� przechowywano w wielkich amforach ustawionych pod �cianami w nawie �wi�tyni. Potem bracia utworzyli procesj� i wyszli na ulice Unty, by przywita� duszki boga i pokierowa� �miertelnym ta�cem, kt�ry oznacza� ostatni dzie� Pory Zgnilizny. Stoj�cy wok� ronda stra�nicy rozst�pili si� przed kap�anem, a potem odsun�li si� od siebie jeszcze bardziej, by przepu�ci� ruchliw�, brz�cz�c� chmur�, kt�ra pod��a�a za nim. Niebo nad Unt� wci�� by�o raczej szare ni� b��kitne, jako �e muchy, kt�re o �wicie zgromadzi�y si� w stolicy Imperium Malaza�skiego, zerwa�y si� teraz do lotu i pofrun�y nie�piesznie nad zatok� ku s�onym bagnom i zalanym wod� wysepkom le��cym po drugiej stronie rafy. Pora Zgnilizny zawsze sprowadza�a ze sob� robactwo, a w ci�gu ostatnich dziesi�ciu lat nadesz�a a� trzy razy, co by�o czym� niespotykanym. W powietrzu nad rondem nadal pe�no by�o rozbrz�czanych plamek przypominaj�cych lataj�cy �wir. Gdzie� na ulicach jaki� pies ujada� rozpaczliwie, jakby by� bliski �mierci, ale nie m�g� zako�czy� �ycia. Nieopodal centralnej fontanny ronda porzucony mu�, kt�ry jaki� czas temu pad� na ziemi�, porusza� jeszcze s�abo uniesionymi w g�r� nogami. Muchy w�azi�y do �rodka przez wszystkie naturalne otwory cia�a zwierz�cia, kt�re wzd�y ju� gazy. Tak jak wszystkie mu�y, by�o ono jednak z natury uparte i zdycha�o od ponad godziny. Gdy obok przeszed� pozbawiony wzroku kap�an, muchy poderwa�y si� z cia�a mu�a, tworz�c ruchom� zas�on�, i do��czy�y do ca�unu owad�w spowijaj�cego m�czyzn�. Felisin, kt�ra sta�a razem z innymi, czekaj�c na kap�ana Kaptura, nie mia�a w�tpliwo�ci, �e zmierza on prosto ku niej. Spogl�da� w jej stron� dziesi�cioma tysi�cami oczu i by�a pewna, �e wszystkie w ni� si� wpatruj�. Nawet narastaj�ca groza nie by�a jednak w stanie zwalczy� odr�twienia, kt�re spowi�o jej umys� t�amsz�cym kocem. Zdawa�a sobie spraw�, �e wzbiera w niej przera�enie, lecz przypomina�o to raczej pami�� o nim ni� �ywe uczucie.. Niewiele pami�ta�a z pierwszej Pory Zgnilizny, kt�r� prze�y�a, z drugiej jednak zachowa�a klarowne wspomnienia. Przed niespe�na trzema laty sp�dzi�a ten dzie� bezpieczna w rodzinnej posiad�o�ci, domu o grubych �cianach, w kt�rym okiennice zamkni�to i 11 uszczelniono p��tnem, na zewn�trz pod drzwiami ustawiono piecyki koksowe, a na wysokich, naje�onych od�amkami szk�a murach k��bi� si� gryz�cy dym z p�on�cych li�ci istaarl. Ostatni dzie� Pory Zgnilizny i jego Godzina Pragnienia budzi�y w niej niesprecyzowan� odraz�, by�y irytuj�c� niedogodno�ci�, lecz niczym wi�cej. Nie my�la�a w�wczas zbyt wiele o niezliczonych �ebrakach i bezdomnych zwierz�tach, a nawet ubo�szych obywatelach, kt�rych potem na wiele dni przymusowo wcielano do brygad sprz�taczy. To samo miasto, ale inny �wiat. Zastanawia�a si�, czy stra�nicy spr�buj� w jaki� spos�b pokierowa� zbli�aj�cym si� do ofiar czystki kap�anem. Podobnie jak inni stoj�cy w szeregu ludzie by�a teraz podopieczn� cesarzowej i odpowiada�a za ni� Laseen, a cho� mog�o si� wydawa�, �e tras� kap�ana kieruje �lepy traf i kolizje s� efektem przypadku, a nie �wiadomego zamiaru, Felisin w g��bi duszy wiedzia�a, �e tak nie jest. Czy nosz�cy he�my stra�nicy podejd� do kap�ana, odci�gn� go na bok i przeprowadz� bezpiecznie przez rondo? � Nie s�dz� � odezwa� si� cz�owiek, kt�ry przykucn�� po jej prawej stronie. W jego p�przymkni�tych, g��boko zapadni�tych oczach pojawi� si� b�ysk czego�, co mog�o by� rozbawieniem. � Widzia�em, jak przenosi�a� spojrzenie ze stra�nik�w na kap�ana, a potem znowu na stra�nik�w. Ros�y, milcz�cy drab po jej lewej stronie podni�s� si� powoli, ci�gn�c za sob� �a�cuch. Skrzy�owa� ramiona na nagiej, pokrytej bliznami piersi, szarpi�c gwa�townie okowami, a� Felisin skrzywi�a si� z b�lu. M�czyzna spogl�da� spode �ba na nadchodz�cego kap�ana, lecz nie odzywa� si� ani s�owem. � Czego on ode mnie chce? � zapyta�a szeptem dziewczyna. � Czym sobie zas�u�y�am na uwag� kap�ana Kaptura? Przykucni�ty cz�owiek ko�ysa� si� w prz�d i w ty�, unosz�c twarz ku p�nopopo�udniowemu s�o�cu. � Kr�lowo Sn�w, czy to, co s�ysz� z tych pe�nych, s�odkich usteczek, to m�odzie�czy egocentryzm, czy tylko zwyczajna zarozumia�o�� szlachty, kt�ra s�dzi, �e ca�y wszech�wiat obraca si� wok� niej? Odpowiedz mi, b�agam, kapry�na Kr�lowo! Felisin skrzywi�a si�. � Lepiej by�o, kiedy my�la�am, �e �pisz. Albo nie �yjesz. � Martwi nie kucaj�, dziewczyno. Le�� na ziemi. Kap�an Kaptura nie idzie po ciebie, lecz po mnie. Zwr�ci�a si� w jego stron�. ��cz�cy ich ze sob� �a�cuch zagrzechota�. M�czyzna przypomina� raczej ropuch� o zapadni�tych oczach ni� cz�owieka. By� �ysy, a na twarzy mia� tatua� z�o�ony z male�kich, czarnych, wytrawionych symboli, ukrytych wewn�trz wi�kszego wzoru, kt�ry pokrywa� sk�r� niczym pomarszczony zw�j. Jego nago�� zas�ania�a jedynie wystrz�piona przepaska biodrowa, koloru wyblak�ej czerwieni. Muchy �azi�y po ca�ym jego ciele, nie chc�c odlecie�, Felisin zda�a sobie jednak spraw�, �e nie ta�cz� w rytm ponurej 12 muzyki Kaptura. Wytatuowane by�o ca�e cia�o nieznajomego. Na twarzy mia� pysk dzika, wzd�u� ramion, ud i goleni wi� mu si� spl�tany labirynt k�dzierzawego, utkanego z liter futra, a w sk�rze st�p wytrawiono przedstawione ze szczeg�ami kopyta. Do tej pory Felisin by�a zanadto poch�oni�ta sob�, zbyt odr�twia�a z szoku, by zwraca� uwag� na skutych z ni� �a�cuchem towarzyszy. Ten m�czyzna by� kap�anem Fenera, Dzika Lata, i wydawa�o si�, �e muchy o tym wiedz�, rozumiej� to na tyle, by zmieni� tok swego oszala�ego ruchu. Przygl�da�a si� z chorobliw� fascynacj�, jak gromadz� si� na ko�cach kikut�w uci�tych w nadgarstkach r�k. Pokrywaj�ce je stare blizny by�y jedynymi miejscami na jego sk�rze, kt�re nie nale�a�y do Fenera. �cie�ki, po kt�rych duszki zmierza�y do owych kikut�w, nie dotyka�y ani jednej linii tatua�u. Muchy unika�y ich w swym ta�cu, lecz mimo to wydawa�o si�, �e bardzo chc� ta�czy�. Kap�an Fenera zamyka� szereg. Skuto go w kostce, podczas gdy wszyscy pozostali nosili w�skie �elazne okowy na nadgarstkach. Stopy mia� wilgotne od krwi. Muchy kr��y�y nad nimi, lecz ba�y si� wyl�dowa�. M�czyzna otworzy� oczy, gdy nagle co� przes�oni�o s�o�ce. Przyby� s�uga Kaptura. �a�cuch zako�ysa� si�, gdy drab stoj�cy po lewej stronie Felisin cofn�� si� tak daleko, jak tylko pozwoli�y na to okowy. �ciana za jej plecami by�a rozgrzana, a p�ytki, na kt�rych namalowano sceny przedstawiaj�ce imperialne ceremonie, przez cienki materia� niewolniczej tuniki wydawa�y si� �liskie. Felisin wbi�a wzrok w spowitego w muchy stwora, kt�ry zatrzyma� si� bez s�owa przed przykucni�tym kap�anem Fenera. Nigdzie nie widzia�a ani skrawka ods�oni�tego cia�a. Owady przes�oni�y go ca�kowicie. Pod ich pow�ok� �y� w ciemno�ci i nie dociera� do niego nawet s�oneczny �ar. Otaczaj�ca go chmura rozpostar�a si� szerzej. Dziewczyna odsun�a si� trwo�nie, gdy zimne n�ki niezliczonych insekt�w dotkn�y jej sk�ry i szybko pobieg�y w g�r� po udach. Otuli�a si� cia�niej tunik� i zwar�a mocno nogi. � Godzina Pragnienia ju� min�a, akolito � odezwa� si� kap�an Fenera. Na jego szerokiej twarzy wykwit� pozbawiony weso�o�ci u�miech. � Wracaj do �wi�tyni. S�uga Kaptura nie odpowiedzia�, wydawa�o si� jednak, �e brz�czenie much zmieni�o tonacj�. Muzyka ich skrzyde�ek wype�ni�a ko�ci Felisin wibracj�. Kap�an przymru�y� g��boko osadzone oczy. Jego g�os zmieni� tonacj�. � No dobrze. W rzeczy samej by�em ongi� s�ug� Fenera, lecz nie jestem nim ju� od lat, cho� z mojej sk�ry nie da si� zetrze� dotyku boga. Wydaje si� jednak, �e cho� Dzik Lata mnie nie kocha, ciebie darzy jeszcze mniejsz� mi�o�ci�. W duszy Felisin co� zadr�a�o, gdy brz�czenie zmieni�o raptownie nut�, tworz�c zrozumia�e dla niej s�owa. � Tajemnic�... pokaza�... teraz... � No to mi j� poka� � warkn�� by�y s�uga Fenera. By� mo�e w spraw� w��czy� si� wtedy sam Dzik Lata i uderzy�a d�o� rozw�cieczonego boga. Felisin dobrze zapami�ta�a �w moment i w przysz�o�ci cz�sto mia�a o nim my�le�. 13 Mo�liwe te�, �e tajemnica by�a tylko drwin� nie�miertelnych, �artem dalece wykraczaj�cym poza jej pojmowanie. Tak czy inaczej, w tej w�a�nie chwili narastaj�ca w dziewczynie fala przera�enia wyrwa�a si� na wolno��, druzgoc�c skuwaj�ce jej dusz� okowy odr�twienia. Muchy eksplodowa�y we wszystkie strony, ods�aniaj�c... pustk�. By�y kap�an Fenera wzdrygn�� si� jak uderzony. Wyba�uszy� szeroko oczy. Z garde� sze�ciu stra�nik�w stoj�cych po drugiej stronie ronda wyrwa� si� nieartyku�owany krzyk. �a�cuchy strzeli�y g�o�no, gdy inni stoj�cy w szeregu wi�niowie szarpn�li si� nagle, jakby chcieli uciec. Osadzone w murze �elazne kr�gi napi�y si� mocno, wytrzyma�y jednak, podobnie jak same okowy. Stra�nicy pobiegli w stron� wi�ni�w, kt�rzy cofn�li si� pos�usznie. � No, to ju� by�a przesada � wymamrota� wyra�nie wstrz��ni�ty wytatuowany m�czyzna. Min�a godzina, podczas kt�rej straszliwa, szokuj�ca tajemnica, jak� okaza� si� kap�an Kaptura, zapad�a g��boko we wspomnienia Felisin, staj�c si� kolejnym, lecz bynajmniej nie ostatnim, epizodem koszmaru, kt�ry zdawa� si� nie mie� ko�ca. Akolita Kaptura... kt�rego nie by�o. Brz�cz�ce skrzyde�ka formuj�ce s�owa. Czy to by� sam Kaptur? Czy Pan �mierci zst�pi� mi�dzy �miertelnik�w? I dlaczego zatrzyma� si� w�a�nie przed by�ym kap�anem Fenera? Jaki przekaz nios�o w sobie to objawienie? Powoli jednak wszystkie te pytania ucich�y w jej umy�le. Wr�ci�o odr�twienie, a wraz z nim zimna rozpacz. Cesarzowa przeprowadzi�a czystk� szlachty, pozbawi�a ma�e i wielkie rody nagromadzonych bogactw. Potem nast�powa�o oskar�enie o zdrad� i wyrok, kt�ry prowadzi� do zakucia w �a�cuchy. Je�li chodzi o by�ego kap�ana po jej prawej stronie oraz olbrzymiego m�czyzn� o wygl�dzie bestii po lewej, kt�ry sprawia� wra�enie pospolitego przest�pcy, nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e �aden z nich nie mo�e si� pochwali� szlachetnym urodzeniem. Roze�mia�a si� cicho, zaskakuj�c ich obu. � Czy�by� przenikn�a sekret Kaptura, dziewczyno? � zapyta� by�y kap�an. � Nie. � To co ci� tak �mieszy? Potrz�sn�a g�ow�. Liczy�am na to, �e znajd� si� w dobrym towarzystwie. To ci dopiero zarozumia�a my�l. Za t� w�a�nie postaw� nienawidz� nas prostacy. To jest �r�d�o oliwy, do kt�rej cesarzowa przytkn�a p�omie�... � Dziecko! � us�ysza�a g�os jakiej� starej kobiety, wci�� pe�en buty, lecz jednocze�nie przesycony rozpaczliwym pragnieniem. Zamkn�a na chwil� oczy, a potem otworzy�a je i spojrza�a na stoj�c� za zbirem wychud�� staruszk�. Kobieta mia�a na sobie nocn� koszul�, 14 rozdart� i poplamion�. I to szlacheck� krwi�. � Pani Gaesen. Staruszka wyci�gn�a do niej dr��c� d�o�. � Tak! �ona pana Hilraca! Jestem pani Gaesen... Zabrzmia�o to tak, jakby nie by�a pewna w�asnej to�samo�ci. �ci�gn�a brwi pod pokrywaj�c� zmarszczki pow�ok� sp�kanego makija�u, wbijaj�c w Felisin spojrzenie zaczerwienionych oczu. � Znam ci� � wysycza�a. � Jeste� z rodu Paran�w. Najm�odsza c�rka, Felisin! Dziewczyn� ogarn�� nag�y ch��d. Odwr�ci�a si� i skierowa�a wzrok przed siebie, na opieraj�cych si� o piki stra�nik�w, kt�rzy podawali sobie nawzajem butelki ale i oganiali si� od ostatnich much. Przyjecha� w�z po mu�a. Zesz�o z niego czterech uwalanych popio�em m�czyzn ze sznurami i o�cieniami. Za otaczaj�cymi rondo murami wida� by�o malowane wie�e i kopu�y Unty. Felisin z t�sknot� wspomina�a biegn�ce mi�dzy nimi cieniste ulice, a tak�e luksusy, jakie otacza�y j� jeszcze przed tygodniem. Kiedy tresowa�a sw� ulubion� klacz, Sebry ochryp�ym g�osem wykrzykiwa� polecenia. Wykonawszy precyzyjny zakr�t, Felisin podnosi�a wzrok, by ujrze� r�wny szereg o�owiodrzew�w o zielonych li�ciach, kt�re dzieli�y parkur od rodzinnych winnic. Stoj�cy obok zbir chrz�kn�� g�o�no. � Na stopy Kaptura, ta dziwka ma niez�e poczucie humoru. Kt�ra? � zada�a sobie pytanie Felisin. Jej twarz nic nie zdradza�a, mimo �e wyrwano j� z daj�cych pociech� wspomnie�. By�y kap�an poruszy� si� lekko. � Sprzeczka mi�dzy siostrami, co? � Przerwa� na chwil�. � Chyba troch� przesadzi�a � doda� z przek�sem. Drab chrz�kn�� po raz drugi i pochyli� si� lekko. Jego cie� pad� na Felisin. � Jeste� by�ym kap�anem, zgadza si�? Cesarzowa rzadko wy�wiadcza �wi�tyniom podobne przys�ugi. � To nie by�o tak. Pobo�no�� odst�pi�a mnie ju� dawno. Cesarzowa na pewno wola�aby, �ebym pozosta� w klasztorze. � Akurat j� to obchodzi � burkn�� zbir z pogard� w g�osie, po czym wr�ci� do poprzedniej pozycji. � Musisz z ni� porozmawia�, Felisin! � trajkota�a tymczasem pani Gaesen. � Z�o�y� apelacj�! Mam bogatych przyjaci�... Tym razem chrz�kni�cie draba przesz�o we w�ciek�e warkni�cie. � Twoi bogaci przyjaciele stoj� z nami w rz�dku, stara wied�mo! Felisin tylko pokr�ci�a g�ow�. Nie rozmawia�am z ni� od miesi�cy. Nawet gdy umar� ojciec. Nasta�a chwila ciszy, kt�ra przeci�ga�a si�, przypominaj�c panuj�ce przedtem milczenie. Wreszcie jednak by�y kap�an odkaszln�� i splun��. 15 � Nie warto szuka� ratunku u tych, kt�rzy tylko wykonuj� rozkazy, pani � mrukn��. � To nie ma znaczenia, �e ona jest siostr� tej dziewczyny... Felisin skrzywi�a si�. Przeszy�a by�ego kap�ana w�ciek�ym spojrzeniem. � Pozwalasz sobie... � Na nic sobie nie pozwala � warkn�� zbir. � Zapomnij o wie�ach krwi, o tym, jak wy patrzycie na podobne sprawy. To robota cesarzowej. Mo�e ci si� wydaje, �e to osobista sprawa, mo�e nawet musisz tak my�le�, bior�c pod uwag�, kim jeste�... � Kim jestem? � Felisin parskn�a ochryp�ym �miechem. � A do jakiego to rodu ty nale�ysz? Drab wyszczerzy� z�by w u�miechu. � Do rodu ha�by. No i co z tego? Tw�j wcale nie wygl�da w tej chwili lepiej. � Tak te� my�la�am � odpar�a Felisin, z trudem ignoruj�c prawd� zawart� w jego ostatnich s�owach. Spojrza�a spode �ba na stra�nik�w. � Co si� dzieje? Dlaczego tu siedzimy? By�y kapitan splun�� po raz drugi. � Godzina Pragnienia dobieg�a ko�ca. Trzeba teraz zorganizowa� t�uszcz�, kt�ra czeka na zewn�trz. � Spojrza� na Felisin spod wydatnych brwi. � Podjudzi� mot�och. My p�jdziemy na pierwszy ogie�, dziewczyno. Trzeba da� przyk�ad. To, co wydarzy si� w Uncie, wstrz��nie wszystkimi szlachetnie urodzonymi w imperium. � Nonsens! � warkn�a pani Gaesen. � Potraktuj� nas dobrze. Cesarzowa musi nam okaza� nale�ny... Zbir chrz�kn�� po raz trzeci. Felisin zda�a sobie spraw�, �e to ma by� �miech. � Gdyby g�upota by�a zbrodni�, pani, aresztowano by ci� ju� dawno � stwierdzi�. � Ten potw�r ma racj�. Tylko nieliczni z nas dotr� �ywi do niewolniczych statk�w. Parada Alej� Kolumn b�dzie jedn� wielk� jatk�. Ale... � doda�, spogl�daj�c przymru�onymi oczyma na stra�nik�w � staruszek Baudin nie pozwoli, �eby rozszarpa�a go zgraja prostak�w... Felisin poczu�a w brzuchu dotkni�cie prawdziwego strachu. St�umi�a dr�enie. � Pozwolisz mi si� ukry� w swym cieniu, Baudin? M�czyzna spojrza� na ni� z g�ry. � Jeste� troch� za pulchna jak na m�j gust. � Odwr�ci� si�. � Ale mo�esz zrobi�, co zechcesz � doda�. By�y kap�an przysun�� si� do Felisin. � Pos�uchaj, ten wasz sp�r to co� wi�cej ni� zwyk�e dziewczy�skie plotki i drapanie si� pazurami. Twoja siostra na pewno zechce si� upewni�, �e... � To przyboczna Tavore � przerwa�a mu Felisin. � Nie jest ju� moj� siostr�. Wyrzek�a si� naszego rodu na ��danie cesarzowej. � Mam jednak wra�enie, �e to nadal osobista sprawa. Felisin skrzywi�a si� w�ciekle. � A co ty mo�esz o tym wiedzie�? 16 M�czyzna odpowiedzia� jej lekkim, ironicznym pok�onem. � Kiedy� by�em z�odziejem, potem kap�anem, a teraz jestem historykiem. Znam trudn� sytuacj�, w jakiej znalaz�a si� obecnie szlachta. Felisin rozchyli�a wolno powieki, przeklinaj�c w�asn� g�upot�. Nawet Baudin, kt�ry nie m�g� nie us�ysze� tych s��w, zwr�ci� si� w stron� by�ego kap�ana i obrzuci� go badawczym spojrzeniem. � Heboric � stwierdzi�. � Heboric Lekki Dotyk. M�czyzna uni�s� ramiona. � Lekki jak zawsze. � To ty napisa�e� t� zrewidowan� histori� � ci�gn�a Felisin. � Dopu�ci�e� si� zdrady... Heboric uni�s� g�ste brwi, udaj�c zaniepokojenie. � Bogowie, bro�cie! To by� tylko filozoficzny sp�r, nic wi�cej! Sam Duiker tak powiedzia� na moim procesie. Broni� mnie, niech go Fener b�ogos�awi. � Ale cesarzowa nie chcia�a go s�ucha� � wtr�ci� z u�miechem Baudin. � Ostatecznie, nazwa�e� j� morderczyni�, a potem jeszcze mia�e� tupet doda�, �e schrzani�a robot�! � Znalaz�e� gdzie� nielegalny egzemplarz, co? Baudin zamruga�. � Tak czy inaczej � ci�gn�� Heboric, zwracaj�c si� do Felisin � domy�lam si�, �e twoja siostra, przyboczna, chce, by� dotar�a na niewolniczy statek ca�a i zdrowa. Tw�j brat znikn�� na Genabackis i wasz ojciec tego nie prze�y�... tak przynajmniej s�ysza�em � doda� z u�miechem. � Ale to pog�oski o zdradzie ponagli�y do dzia�ania twoj� siostr�, prawda? Chcia�a oczy�ci� wasze nazwisko i tak dalej... � W twoich ustach brzmi to rozs�dnie, Heboric � przerwa�a mu Felisin. S�ysza�a gorycz w swym g�osie, lecz przesta�o j� to obchodzi�. � Mi�dzy mn� a Tavore dosz�o do r�nicy zda� i teraz widzisz tego skutki. � R�nicy zda� na jaki temat? Nie odpowiedzia�a. Przez szereg przebieg�o nag�e poruszenie. Stra�nicy wyprostowali si� i zwr�cili ku Zachodniej Bramie Ronda. Felisin poblad�a na widok swej siostry � teraz przybocznej Tavore, nast�pczyni poleg�ej w Darud�ystanie Lorn � kt�ra wjecha�a na rondo na swym ogierze, pochodz�cym, ni mniej, ni wi�cej, tylko ze stadniny Paran�w. U jej boku jecha�a zawsze jej towarzysz�ca T�jantar, pi�kna, m�oda kobieta, kt�rej d�uga, p�owa grzywa harmonizowa�a z imieniem. Cho� nikt nie wiedzia�, sk�d pochodzi, zosta�a teraz osobist� adiutantk� Tavore. Za dwiema kobietami zmierza�o dwudziestu oficer�w oraz kompania ci�kiej kawalerii. �o�nierze sprawiali niezwyk�e, egzotyczne wra�enie. � C� za ironia � mrukn�� Heboric, spogl�daj�c na je�d�c�w. Baudin wysun�� g�ow� przed szereg i splun��. � Czerwone Miecze. Bezkrwiste sukinsyny. 17 By�y kap�an obrzuci� go rozbawionym spojrzeniem. � Czy to tw�j zaw�d pozwoli� ci zwiedzi� �wiat, Baudin? Widzia�e� nadmorskie wa�y Arenu? Zbir zako�ysa� si� niespokojnie, po czym wzruszy� ramionami. � Zdarza�o mi si� w �yciu sta� na pok�adzie, potworze. Poza tym � doda� � pog�oski o nich kr��� w mie�cie od co najmniej tygodnia. Kolumna Czerwonych Mieczy poruszy�a si� nagle jak jeden m��. Zakute w stalowe r�kawice d�onie zacisn�y si� na r�koje�ciach, a he�my ze szpicami zwr�ci�y w stron� przybocznej. Moja siostro Tavore, czy znikni�cie naszego brata zrani�o ci� a� tak bardzo? � pomy�la�a Felisin. Jak wielkie musia�y by� twoim zdaniem jego przewiny, je�li wymaga�y a� takiej rekompensaty? A potem, by twa wierno�� sta�a si� niezachwiana, wybra�a�, kt�r� z nas z�o�y� w symbolicznej ofierze, mnie czy matk�. Czy nie wiedzia�a�, �e po obu stronach tego wyboru czeka Kaptur? Przynajmniej matka jest teraz z ukochanym m�em... Tavore obrzuci�a po�piesznym spojrzeniem sw�j oddzia�, a potem powiedzia�a co� do T�jantar, kt�ra skierowa�a wierzchowca ku Wschodniej Bramie. Baudin chrz�kn�� po raz kolejny. � R�bcie weso�e miny! Zaraz si� zacznie Bezkresna Godzina. Co innego oskar�y� cesarzow� o morderstwo, a ca�kiem co innego przewidzie� jej nast�pne posuni�cie. Gdyby tylko pos�uchali mojego ostrze�enia. Gdy ruszyli, okowy wpi�y si� w kostki Heborica, kt�ry skrzywi� si� z b�lu. Ludzie cywilizowani uwielbiaj� ods�ania� mi�kkie podbrzusze swej psyche. Dekadencja i wra�liwo�� to symbole wysokiego urodzenia Mogli popisywa� si� nimi z �atwo�ci�, gdy� niczym im to nie grozi�o. O to w�a�nie sz�o. Dawali w ten spos�b do zrozumienia, �e �yj� w bezpiecznym dobrobycie. Pali�o to gard�a biedak�w bardziej ni� wszelkie ostentacyjne pokazy bogactwa. Heboric pisa� o tym w swym traktacie i m�g� teraz przyzna�, �e darzy gorzkim podziwem cesarzow� i przyboczn� Tavore, kt�ra podczas czystki by�a narz�dziem Laseen. Pierwszy szok wywo�a�a przesadna brutalno�� nocnych aresztowa�. Wy�amywano drzwi i wywlekano z ��ek ca�e rodziny przy akompaniamencie lament�w s�u�by. Oszo�omionych brakiem snu szlachetnie urodzonych kr�powano i zakuwano w kajdany, a nast�pnie kazano im stawa� przed pijanym s�dzi� i �aw� przysi�g�ych sk�adaj�c� si� ze zgarni�tych z ulicy �ebrak�w. Ta gorzka, jawna parodia sprawiedliwo�ci odziera�a ich z ostatnich nadziei na cywilizowane traktowanie, a nawet samej cywilizacji, pozostawiaj�c jedynie chaos i bestialstwo. Szok nast�powa� za szokiem, rozdzieraj�c te ich delikatne podbrzusza. Tavore zna�a ludzi ze swej warstwy, zna�a ich s�abe strony i bezlito�nie zrobi�a u�ytek z tej wiedzy. Co mog�o j� sk�oni� do podobnego okrucie�stwa? 18 Gdy tylko biedacy o wszystkim si� dowiedzieli, wylegli na ulice, wznosz�c g�o�ne okrzyki na cze�� swej cesarzowej. Dzielnic� Szlacheck� ogarn�y starannie sprowokowane zamieszki, kt�rym towarzyszy�y grabie�e i rze�. T�uszcza wy�awia�a nielicznych, wybranych szlachetnie urodzonych, kt�rych nie aresztowano. By�o ich wystarczaj�co wielu, �eby podsyci� ��dz� krwi mot�ochu, da� cel jego gniewowi i nienawi�ci. Potem przywr�cono porz�dek, by miasta nie strawi� po�ar. Cesarzowa pope�nia�a niewiele b��d�w. Wykorzysta�a t� okazj�, by zgarn�� niezadowolonych, a wraz z nimi niezale�nych uczonych, zacisn�� na stolicy pi�� wojskowej okupacji, podkre�li� potrzeb� poboru nowych �o�nierzy, nowych rekrut�w, kt�rzy b�d� chronili imperium przed zdradzieckimi spiskami szlachty. Skonfiskowane maj�tki pokry�y wszelkie wydatki. To by�o mistrzowskie posuni�cie, nawet je�li mo�na si� go by�o spodziewa�. Moc Cesarskiego Dekretu rozchodzi�a si� teraz falami po ca�ym imperium. Wszystkie jego miasta ogarn�� okrutny gniew. Gorzki podziw. Heboric ci�gle mia� ochot� spluwa�, czego nie zwyk� czyni� od czas�w, gdy by� rzezimieszkiem w Mysiej Dzielnicy Malazu. Widzia� szok na twarzach prawie wszystkich skutych �a�cuchami wsp�wi�ni�w. Wi�kszo�� z aresztowanych mia�a na sobie tylko bielizn� nocn�, a ich oblicza pokrywa� brud z do��w, w kt�rych ich przetrzymywano. Pozbawiono ich nawet os�ony, jak� zapewnia zwyk�e ubranie. Rozczochrane w�osy, zdumione miny, zdruzgotane pozy � wszystko to czekaj�ca pod Rondem t�uszcza gor�co pragn�a ujrze� i rozszarpa� na strz�py... Witajcie na ulicach � pomy�la� Heboric, gdy stra�nicy pop�dzili ich naprz�d. Przyboczna wci�� przygl�da�a si� wi�niom, siedz�c sztywno w wysokim siodle. Jej chuda twarz by�a tak zapadni�ta, �e zosta�y z niej same linie: szczeliny oczu, zmarszczki wok� prostych, niemal pozbawionych warg ust. A niech to, natura nie obdarzy�a jej zbyt szczodrze. Przyboczna skierowa�a wzrok na sw� m�odsz� siostr�, dziewczyn�, kt�ra wlok�a si� o krok przed Heborikiem. By�y kap�an przygl�da� si� z ciekawo�ci� Tavore, wypatruj�c czego�, by� mo�e mgnienia z�o�liwej rado�ci, ta jednak omiot�a kolumn� lodowatym spojrzeniem, tylko na kr�tk� chwilk� zatrzymuj�c je na m�odszej siostrze. Jej reakcja sprowadza�a si� do tej pauzy. Pozna�a Felisin, to wszystko. Spojrzenie pow�drowa�o dalej. Stra�nicy otworzyli Wschodni� Bram�. Pocz�tek kolumny skutych �a�cuchami wi�ni�w dzieli�o od niej jeszcze dwie�cie krok�w. Przez staro�ytn�, �ukowat� bram� do �rodka wpad� ryk, fala d�wi�ku, kt�ra z r�wn� gwa�towno�ci� uderzy�a w wi�ni�w i w �o�nierzy, odbijaj�c si� od wysokich mur�w i wznosz�c razem z chmur� przera�onych go��bi, kt�re poderwa�y si� z g�rnych okap�w. Odg�os trzepocz�cych skrzyde� opad� niczym uprzejmy aplauz, aczkolwiek Heboric odnosi� wra�enie, �e tylko on jeden doceni� t� ironi� bog�w. Nie potrafi� jednak odm�wi� sobie gestu i pok�oni� si� p�ytko. 19 Niech Kaptur zachowa dla siebie swe cholerne sekrety. Fenerze, ty stara macioro, tego sw�dz�cego miejsca nigdy nie mog�em podrapa�. Przygl�daj si� teraz uwa�nie. Patrz, co si� stanie z twoim zb��kanym synem. Jaka� cz�stka umys�u Felisin opiera�a si� ob��dowi, stawia�a w�ciek�y op�r szalej�cej wok� burzy. �o�nierze otoczyli Alej� Kolumn kordonem z�o�onym z trzech szereg�w, lecz t�uszczy raz po raz udawa�o si� znale�� s�abe punkty w linii zbrojnych. Dziewczyna przy�apa�a si� na tym, �e obserwuje mot�och z kliniczn� ciekawo�ci�, mimo �e szarpa�y j� d�onie i ok�ada�y pi�ci, a z niewyra�nie widzianych twarzy tryska�y ku niej krople plwociny. Zdrowy rozs�dek trzyma� si� jednak mocno, tak samo jak j� podtrzymywa�a para silnych r�k. Pozbawionych d�oni r�k o ropiej�cych kikutach, kt�re popycha�y j� ci�gle naprz�d. Nikt nie dotkn�� kap�ana. Nikt si� nie odwa�y�. A przodem szed� Baudin � bardziej przera�aj�cy ni� sama t�uszcza. Zabija� bez wysi�ku. Odrzuca� cia�a z rykiem wzgardy, wzywaj�c gestami nast�pnych. Nawet �o�nierze gapili si� na niego spod ozdobionych grzebieniami he�m�w. Odwracali g�owy na jego szyderstwa, zaciskaj�c d�onie na pikach albo r�koje�ciach mieczy. Baudin, �miej�cy si� Baudin. Nos rozkwasi�a mu celnie rzucona ceg�a, kamienie odbija�y si� od niego, a podarta w strz�py niewolnicza tunika przesi�kn�a krwi� i plwocin�. Ka�dego, kto znalaz� si� w jego zasi�gu, chwyta�, �ciska�, skr�ca� i pozbawia� �ycia. Zatrzymywa� si� tylko wtedy, gdy co� dzia�o si� przed nim � w szpalerze �o�nierzy pojawia�a si� jaka� luka � albo gdy s�ab�a pani Gaesen. �apa� j� wtedy pod pachy, bez zbytniej delikatno�ci, a potem popycha� naprz�d, ani na moment nie przestaj�c przeklina�. Przed nim p�yn�a fala strachu. T�um zawraca�, pora�ony groz�. Atakuj�cych by�o coraz mniej, cho� ceg�y nie przestawa�y si� sypa�. Niekt�re z nich trafia�y w cel, lecz wi�kszo�� chybia�a. Marsz przez miasto trwa�. Felisin bole�nie dzwoni�o w uszach. Zas�ona ha�asu t�umi�a wszystkie d�wi�ki, lecz jej oczy widzia�y wyra�nie, a� za cz�sto natrafiaj�c na obrazy, kt�rych nigdy nie zdo�a zapomnie�. Kiedy dosz�o do najgro�niejszego wy�omu, by�o ju� wida� bramy. �o�nierze nagle gdzie� znikn�li, a na ulic� wyla�a si� fala gwa�townego g�odu, kt�ra ogarn�a wi�ni�w. Id�cy za dziewczyn� Heboric popchn�� j� z ca�ej si�y. � A wi�c to teraz � mrukn��. Baudin rykn�� w�ciekle. Zosta� otoczony przez t�um. Szarpa�y go d�onie, drapa�y paznokcie. Z Felisin zerwano ostatnie strz�py ubrania. Czyja� d�o� z�apa�a j� za w�osy i szarpn�a brutalnie, odwracaj�c jej g�ow� w pr�bie z�amania karku. Us�ysza�a krzyk i zda�a sobie spraw�, �e wyrwa� si� on z jej w�asnego gard�a. Kto� za ni� warkn�� niczym zwierz�. Poczu�a, �e d�o� zacisn�a si� spazmatycznie, a potem zwolni�a uchwyt. Uszy dziewczyny wype�ni�y kolejne krzyki. 20 Wtem ponios�a ich silna fala � Felisin nie wiedzia�a, czy w prz�d, czy w ty� � i ujrza�a przed sob� Heborica, kt�ry wypluwa� kawa�ki zakrwawionej sk�ry. Wok� Baudina pojawi�a si� nagle pusta przestrze�. Zbir przykucn��. Z jego okrwawionych warg sypa� si� potok portowych przekle�stw. Prawe ucho wyrwano mu wraz ze sk�r�, w�osami i kawa�kiem mi�sa. Na jego skroni wilgotno po�yskiwa�a naga ko��. Wok� niego ziemi� za�ciela�y cia�a. Tylko nieliczne z nich jeszcze si� porusza�y. U jego st�p le�a�a pani Gaesen. Baudin trzyma� j� za w�osy, tak by t�um widzia� jej twarz. Wydawa�o si�, �e czas si� zatrzyma�, a ca�y �wiat skupi� w jednym miejscu. Zbir ods�oni� z�by. Rykn�� g�o�nym �miechem. � Nie jestem p�aczliwym szlachetk� � warkn��, spogl�daj�c na t�uszcz�. � Czego chcecie? Krwi szlachetnie urodzonej kobiety? T�um odpowiedzia� wyciem. Wyci�gn�y si� ku niemu chciwe r�ce. Baudin roze�mia� si� po raz drugi. � Dojdziemy do tej bramy, s�yszycie mnie? Wyprostowa� si�, unosz�c g�ow� pani Gaesen. Felisin nie wiedzia�a, czy staruszka jest przytomna. Jej oczy by�y zamkni�te, a pokryta brudem i siniakami twarz mia�a spokojny � niemal m�odzie�czy � wyraz. By� mo�e ju� nie �y�a. Dziewczyna modli�a si� o to, by tak w�a�nie by�o. Co� mia�o si� zaraz wydarzy�, co�, co stre�ci ca�y ten koszmar w jednym obrazie. Powietrze by�o pe�ne napi�cia. � We�cie j� sobie! � wrzasn�� Baudin. Z�apa� drug� r�k� podbr�dek pani Gaesen i obr�ci� gwa�townie jej g�ow�. Kark z�ama� si� z trzaskiem, a cia�o zwiotcza�o, targane drgawkami. Zbir okr�ci� kawa�ek �a�cucha wok� jej szyi, zacisn�� go mocno, a potem zacz�� pi�owa�. Pop�yn�a krew, kt�ra nada�a �a�cuchowi wygl�d zmi�toszonej apaszki. Felisin gapi�a si� na to przera�ona. � Fenerze, zmi�uj si� � wydysza� Heboric. Oszo�omiona t�uszcza umilk�a. Cho� p�on�a w niej ��dza krwi, cofn�a si� przed tym widokiem. Sk�d� pojawi� si� pozbawiony he�mu �o�nierz. Jego m�oda twarz zbiela�a. Wbi� wzrok w Baudina, nie mog�c postawi� ani kroku naprz�d. Za nim wida� by�o l�ni�ce, spiczaste he�my i wielkie pa�asze Czerwonych Mieczy. Or� b�yska� nad g�owami t�umu, a je�d�cy powoli przepychali si� ku makabrycznej scenie. Nie porusza�o si� nic poza pi�uj�cym �a�cuchem. S�ycha� by�o wy��cznie st�kanie Baudina. Cho� gdzie indziej wci�� szala�y zamieszki, wydawa�y si� one odleg�e o tysi�ce mil. Felisin przygl�da�a si�, jak g�owa szlachcianki podskakuje w prz�d i w ty� w parodii �ycia. Dobrze pami�ta�a pani� Gaesen, wynios��, w�adcz� kobiet�. Dawno ju� opu�ci�a j� uroda, kt�r� pr�bowa�a zast�pi� teraz pozycj�. C� mog�a uczyni� innego? Wiele rzeczy, ale to nie mia�o obecnie znaczenia. Nawet gdyby by�a kochaj�c�, wyrozumia�� babci�, nic by to nie zmieni�o, nie zapobieg�o nadej�ciu tej pora�aj�cej groz� chwili. G�owa oderwa�a si� od tu�owia z odg�osem przypominaj�cym �kanie. Baudin popatrzy� na 21 t�um, ods�aniaj�c l�ni�ce z�by. � Zawarli�my umow� � wychrypia�. � Macie tu to, czego chcieli�cie. B�dziecie mieli pami�tk� po tym dniu. Cisn�� w ci�b� g�ow� pani Gaesen. W�osy zawirowa�y, a we wszystkie strony trysn�y stru�ki krwi. Gdy makabryczny podarunek wyl�dowa� w jakim� niewidocznym miejscu, przywita�y go krzyki. Pojawili si� kolejni �o�nierze, wspierani przez Czerwone Miecze. Posuwali si� naprz�d powoli, odpychaj�c nadal milcz�cych gapi�w. Wzd�u� ca�ego szeregu przywracano porz�dek. Wsz�dzie poza tym jednym miejscem czyniono to brutalnie, nie daj�c pardonu. Gdy ludzie zacz�li gin�� pod ciosami mieczy, reszta uciek�a. Aren� opu�ci�o oko�o trzystu wi�ni�w. Gdy Felisin przyjrza�a si� teraz szeregowi, po raz pierwszy zobaczy�a, co z nich zosta�o. U niekt�rych �a�cuch�w wisia�y tylko przedramiona, inne za� by�y zupe�nie puste. Na nogach trzyma�o si� niespe�na stu skaza�c�w. Wielu wi�o si� na bruku, krzycz�c z b�lu. Reszta le�a�a nieruchomo. Baudin �ypn�� spode �ba na najbli�sze skupisko �o�nierzy. � Akurat na czas, blaszane �by. Heboric splun�� g�st� plwocin� i skrzywi� si�, przeszywaj�c zbira w�ciek�ym spojrzeniem. � Wydawa�o ci si�, �e w ten spos�b kupisz nam prawo przej�cia, Baudin? Dasz im to, czego chcieli? Ale okaza�o si�, �e to nie by�o potrzebne. �o�nierze byli ju� blisko. Mog�a ocali� �ycie... Baudin zwr�ci� si� powoli w jego stron�. Twarz pokrywa�a mu warstewka krwi. � Ale po co, kap�anie? � Czy tak w�a�nie rozumowa�e�? �e i tak zgin�aby w �adowni? Baudin obna�y� z�by. � Nie znosz� zawiera� um�w z sukinsynami � wycedzi� powoli. Felisin wpatrzy�a si� w trzystopowy odcinek �a�cucha, kt�ry dzieli� j� od zbira. Wzd�u� jego ogniw mog�oby przebiec tysi�c my�li � kim by�a, kim sta�a si� teraz; wi�zienie, kt�re odkry�a we w�asnej duszy i w �wiecie zewn�trznym, wszystko to po��czone w jaskrawym wspomnieniu � pomy�la�a jednak i powiedzia�a tylko: � Nie zawieraj ju� �adnych um�w, Baudin. Przymru�y� oczy, spogl�daj�c na ni�. Jej s�owa i ton dotar�y do niego w jaki� spos�b. Heboric wyprostowa� si� nagle i spojrza� na Felisin z twardym b�yskiem w oczach. Odwr�ci�a si�, na wp� ze wstydu, a na wp� w ge�cie wyzwania. Po chwili �o�nierze, kt�rzy oczy�cili ju� szereg z trup�w, popchn�li wi�ni�w ku bramie wychodz�cej na Wschodni Trakt, wiod�cy do portowego miasteczka Niefart. Tam czeka�a na nich przyboczna Tavore ze swym orszakiem, jak r�wnie� are�skie statki niewolnicze. U stoj�cych wzd�u� drogi wie�niak�w nie dostrzega�o si� oznak sza�u, kt�ry ogarn�� ich 22 kuzyn�w z miasta. Felisin widzia�a w ich twarzach t�py smutek, pasj� zrodzon� z innego rodzaju blizn. Nie rozumia�a, sk�d si� on bierze, i zdawa�a sobie spraw�, �e to w�a�nie ta nie�wiadomo�� r�ni j� od nich. Wiedzia�a te�, dzi�ki swym siniakom, zadrapaniom i bezbronnej nago�ci, �e jej nauka dopiero si� zaczyna. 23 KSI�GA PIERWSZA RARAKU 24 P�ywa� u moich st�p, pot�ne ramiona zamaszystymi uderzeniami przeszywa�y piasek. Zapyta�em go wi�c: po jakich morzach p�ywasz? I odpowiedzia� mi na to: widzia�em na tej pustyni muszle i inne takie rzeczy, dlatego p�ywam w pami�ci tej krainy, aby uczci� jej przesz�o��. Czy to daleka podr�? � zapyta�em. Nie wiem, odpowiedzia�, bo uton� na d�ugo przed tym, nim dotr� do celu. Powiedzenia g�upca Thenys Bule 25 Rozdzia� pierwszy Wszyscy przyszli po to, by zostawi� sw�j �lad na �cie�ce, poczu� wo� suchych wiatr�w swych md�ych pretensji do ascendencji. �cie�ka d�oni Messremb 1164 rok snu Po�ogi 10 rok panowania cesarzowej Laseen 6 z Siedmiu Lat Dryjhny Apokaliptycznej Przez nieck� mkn�� spiralny k��b py�u, kt�ry zapuszcza� si� coraz g��biej na bezdro�a pustyni Pan�potsun Odhan. Cho� ob�ok dzieli�o od nich niespe�na dwa tysi�ce krok�w, wydawa�o si�, �e bierze si� on znik�d. Mappo Konus, kt�ry przykucn�� na brzegu wyrze�bionego wiatrem p�askowzg�rza, �ledzi� go niespokojnymi oczyma koloru piasku, g��boko osadzonymi w bladej, gruboko�cistej twarzy. W poro�ni�tej naje�on� szczecin� d�oni �ciska� kaktus emrag. Wgryz� si� w ro�lin�, nie zwa�aj�c na truj�ce kolce. Soki sp�yn�y mu po podbr�dku, barwi�c sk�r� na niebiesko. �u� powoli i z namys�em. Siedz�cy obok niego Icarium rzuci� w d� kamyk, kt�ry odbija� si� ze stukotem od urwiska, a� wreszcie spad� na le��ce u jego podstawy usypisko g�az�w. Postrz�pione szaty chodz�cego z duchami wyblak�y w pra��cym nieustannie s�o�cu, zmieniaj�c barw� z pomara�czowej na brudnordzaw�, a szara sk�ra pociemnia�a, nabieraj�c oliwkowego koloru, zupe�nie jakby krew jego ojca odpowiada�a na staro�ytny zew tych pustkowi. Z d�ugich, czarnych, splecionych w warkocz w�os�w na zbiela�� od s�o�ca ska�� skapywa� czarny pot. Mappo wydoby� spomi�dzy z�b�w prze�uty kolec. � Puszcza ci barwnik � zauwa�y�, spogl�daj�c na �odyg� kaktusa, nim ugryz� j� po raz kolejny. Icarium wzruszy� ramionami. 26 � To ju� nie ma znaczenia. Nie tutaj. � Na to twoje przebranie nie nabra�aby si� nawet moja �lepa babcia. W Ehrlitanie �ledzi�y nas uwa�ne spojrzenia. Dniem i noc� czu�em, jak przesuwaj� si� po moich plecach. W ko�cu Tanno na og� s� niscy i maj� krzywe nogi. � Mappo oderwa� wzrok od ob�oku py�u i przyjrza� si� przyjacielowi. � Nast�pnym razem wybierz plemi�, w kt�rym wszyscy maj� po siedem st�p wzrostu � mrukn��. Przez pooran� bruzdami, ogorza�� twarz Icariuma przemkn�o co�, co przypomina�o blady cie� u�miechu. Potem wr�ci�a oboj�tno��. � Ci, kt�rzy mogli nas pozna� w Siedmiu Miastach, z pewno�ci� i tak to zrobili. Pozostali zapewne zdumiewali si� naszym widokiem, ale nic wi�cej. � Wskaza� g�ow� na ob�ok, mru��c oczy w jaskrawym blasku s�o�ca. � Co tam widzisz, Mappo? � P�aska g�owa, d�uga szyja, czarny kolor i w�osy na ca�ym ciele. Gdyby to by�o wszystko, opis pasowa�by do kt�rego� z moich wujk�w. � Ale jest co� jeszcze. � Jedna noga z przodu i dwie z ty�u. Icarium postuka� si� palcem w grzbiet nosa, pogr��ony w my�lach. � A wi�c to nie tw�j wujek. Aptorianin? Mappo skin�� powoli g�ow�. � Od konwergencji dziel� nas jeszcze miesi�ce. Podejrzewam, �e Tron Cienia zw�szy�, co si� �wieci, i wys�a� paru zwiadowc�w... � A ten? Mappo u�miechn�� si�, ods�aniaj�c pot�ne k�y. � Zapu�ci� si� ociupin� za daleko i jest teraz zabawk� sha�ik. Po�ar� resztk� kaktusa, wytar� �opatowate d�onie i pod�wign�� si� na nogi. Prostuj�c plecy, skrzywi� si� z b�lu. W piasku, na kt�rym roz�o�y� dzi� pos�anie, nieoczekiwanie kry�a si� ca�a masa korzeni i teraz w mi�niach po obu stronach kr�gos�upa czu� ka�dy w�ze� i zakr�t tych szkielet�w nieobecnych drzew. Potar� oczy i przyjrza� si� sobie. Ubranie mia� postrz�pione i pokryte skorup� brudu. � Podobno gdzie� tu jest jaki� wodop�j � rzek� z westchnieniem. � A wok� niego obozuje armia sha�ik. Mappo st�kn��. Icarium r�wnie� si� podni�s�, po raz kolejny zwracaj�c uwag� na pot�n� budow� swego towarzysza � wielkiego nawet jak na Trella � szerokie bary, na kt�re opada�a czarna grzywa, �ylaste mi�nie d�ugich ramion oraz wspomnienia tysi�ca lat, kt�re pl�sa�y w jego oczach niczym rozradowana koza. � Potrafisz go wytropi�? � Je�li chcesz. Icarium skrzywi� twarz w grymasie. 27 � Jak d�ugo ju� si� znamy, przyjacielu? W oczach Mappa pojawi� si� b�ysk. Potem Trell wzruszy� ramionami. � D�ugo. Dlaczego pytasz? � S�ysz� w twoim g�osie niech��. Niepokoi ci� ta perspektywa? � Niepokoi mnie ka�de spotkanie z demonami, Icariumie. Mappo Trell jest p�ochliwy jak zaj�c. � Dr�czy mnie ciekawo��. � Wiem. Dziwnie dobrana para wr�ci�a do ma�ego obozu, ukrytego mi�dzy dwiema ukszta�towanymi przez wiatr skalnymi iglicami. Nie by�o powod�w do po�piechu. Icarium usiad� na p�askiej skale i zacz�� smarowa� �uk, �eby rogodrewno nie wysch�o. Gdy ju� uzna�, �e wystarczy, zaj�� si� z kolei jednosiecznym mieczem. Wysun�� staro�ytny or� ze sk�rzanej pochwy o okuciach z br�zu i zacz�� przesuwa� wzd�u� jego wyszczerbionego ostrza naoliwion� ose�k�. Mappo z�o�y� namiot z niewyprawionych sk�r, zwin�� je na �apu-capu i wepchn�� do wielkiego, sk�rzanego wora. Za nimi pod��y�y przybory kuchenne oraz pos�anie. Zawi�za� rzemienie, d�wign�� baga� i zarzuci� go na rami�. Potem zerkn�� na czekaj�cego Icariuma, kt�ry owin�� ju� �uk i za�o�y� go sobie na plecy. Icarium skin�� g�ow� i obaj � p�-Jaghut oraz czystej krwi Trell � ruszyli �cie�k� schodz�c� ku niecce. Nad ich g�owami jarzy�y si� gwiazdy, kt�re �wieci�y tak jasno, �e sp�kana patelnia niecki nabra�a srebrnawego odcienia. Krwiuchy znikn�y razem z dziennym upa�em, pozostawiaj�c noc pojawiaj�cym si� z rzadka rojom ciem p�aszczowych oraz �ywi�cym si� nimi, podobnym do nietoperzy jaszczurkom zwanym rhizanami. Mappo i Icarium urz�dzili sobie post�j na dziedzi�cu jakich� ruin. Ceglane budynki niemal ca�kowicie poch�on�a erozja, pozostawiaj�c tylko wysokie do �ydek murki otaczaj�ce geometrycznym wzorem wyschni�t� studni�. P�ytki dziedzi�ca pokrywa� delikatny, naniesiony przez wiatr piasek. Mappo odnosi� wra�enie, �e widzi s�aby blask. Pod murami ros�y ko�lawe krzewy, wczepione w nie kurczowo korzeniami. Na Pan�potsun Odhan i po�o�onej na zach�d od niej �wi�tej Pustyni Raraku pe�no by�o podobnych pami�tek po dawno zaginionych cywilizacjach. Podczas swych w�dr�wek Mappo i Icarium natrafili na wysokie tele (wzg�rza o p�askich szczytach, ukrywaj�ce liczne warstwy ruin staro�ytnych miast) ci�gn�ce si� niemal r�wnym szeregiem na odcinku stu pi��dziesi�ciu mil mi�dzy wzg�rzami a pustyni�. By� to niezbity dow�d na to, �e tu, gdzie teraz rozpo�ciera�o si� suche, wietrzne pustkowie, istnia�a ongi� bogata, t�tni�ca �yciem cywilizacja. Ze �wi�tej Pustyni wywodzi�a si� legenda o Dryjhnie Apokaliptycznej. Mappo zadawa� sobie pytanie, czy katastrofa, kt�ra spotka�a mieszka�c�w okolicznych miast, 28 przyczyni�a si� w jaki� spos�b do powstania mit�w o czasach �mierci i zniszczenia. Pomijaj�c spotykane niekiedy opuszczone posiad�o�ci, podobne do tej, w kt�rej si� zatrzymali, prawie wszystkie ruiny nosi�y �lady przemocy. Jego my�li wpad�y w znajome koleiny. Mappo skrzywi� si� w�ciekle. Nie za ca�� przesz�o�� wina spada na nas. Nie znajdujemy si� w tej chwili bli�ej ni� kiedykolwiek przedtem. Nie mam te� powod�w, by w�tpi� we w�asne s�owa. Od tych my�li r�wnie� si� odwr�ci�. Prawie na samym �rodku dziedzi�ca sta�a samotna kolumna z r�owego marmuru, po jednej stronie pokryta dziobami i wy��obieniami pozostawionymi przez wiatry, wiej�ce nieustannie z Raraku na Wzg�rza Pan�potsun. Przeciwn� stron� wci�� jeszcze zdobi�y spiralne wzory wyrze�bione przez dawno ju� nie�yj�cych rzemie�lnik�w. Po wej�ciu na dziedziniec Icarium natychmiast zbli�y� si� do wysokiej na sze�� st�p kolumny i obejrza� j� ze wszystkich stron. Chrz�kn��, co powiedzia�o Mappowi, �e znalaz� to, czego szuka�. � I co? � zapyta� Trell, stawiaj�c na ziemi sk�rzany worek. Icarium podszed� do niego, �cieraj�c z r�k py�. � U podstawy jest mn�stwo �lad�w pazurk�w. Poszukiwacze wst�pili na Szlak. � Szczury? Wi�cej ni� jeden? � D�ivers � potwierdzi� Icarium, kiwaj�c g�ow�. � Ciekawe, kto to m�g� by�. � Pewnie Gryllen. � Mhm, nieprzyjemnie. Icarium przyjrza� si� rozci�gni�tej na zachodzie r�wninie. � Przyjd� te� inni. I jednopochwyceni, i d�iversowie. Ci, kt�rzy czuj� si� bliscy ascendencji, i ci, kt�rzy maj� do niej daleko, ale i tak szukaj� �cie�ki. Mappo przyjrza� si� z westchnieniem staremu przyjacielowi. D�iversowie i jednopochwyceni, dwa przekle�stwa zmiennokszta�tno�ci, gor�czka, na kt�r� nie ma lekarstwa. Zbieraj� si�... i to w�a�nie tutaj. � Czy to rozs�dne, Icariumie? � zapyta� cicho. � Zmierzaj�c do swego wiecznego celu, natkn�li�my si� na nader nieprzyjemn� konwergencj�. Je�li bramy si� otworz�, b�dziemy mieli przeciw sobie zgraj� krwio�erczych indywidu�w op�tanych przekonaniem, �e stanowi� one drog� do ascendencji. � Je�li taka droga rzeczywi�cie istnieje � odezwa� si� Icarium, nie spuszczaj�c wzroku z horyzontu � to mo�e znajd� na niej r�wnie� odpowiedzi na moje pytania. Odpowiedzi nie s� b�ogos�awie�stwem, przyjacielu. Uwierz mi. Prosz�. � Nadal mi nie wyja�ni�e�, co uczynisz, gdy ju� je poznasz. Icarium odwr�ci� si� ku niemu z bladym u�miechem na twarzy. � Sam jestem w�asnym przekle�stwem, Mappo. Prze�y�em stulecia, ale c� wiem o 29 w�asnej przesz�o�ci? Jak mog� os�dzi� swe �ycie, nie maj�c tej wiedzy? � Niekt�rzy uznaliby to przekle�stwo za dar � odpar� Mappo. Po jego twarzy przemkn�� cie� smutku. � Ale nie ja. Widz� w tej konwergencji szans�. By� mo�e zdo�am dzi�ki niej uzyska� odpowiedzi. Wola�bym nie wyci�ga� w tym celu broni, ale uczyni� to, je�li b�d� musia�. Trell westchn�� po raz drugi i wyprostowa� si�. � Wkr�tce to postanowienie mo�e zosta� poddane pr�bie, przyjacielu. � Zwr�ci� si� na po�udniowy zach�d. � Naszym tropem zmierza sze�� pustynnych wilk�w. Icarium odpakowa� �uk o kszta�cie jeleniego poro�a i szybkim, p�ynnym ruchem naci�gn�� ci�ciw�. � Pustynne wilki nigdy nie poluj� na ludzi. � To prawda � zgodzi� si� Mappo. Do wschodu ksi�yca pozosta�a jeszcze godzina. Icarium po�o�y� obok siebie sze�� d�ugich strza� o kamiennych grotach, a potem wpatrzy� si� w ciemno��. Trell poczu� na karku dotkni�cie zimnego strachu. Wilk�w nie by�o jeszcze wida�, wyczuwa� jednak ich obecno��. � Jest ich sze��, ale s� jednym. To d�ivers. Wola�bym mie� do czynienia z jednopochwyconym. Zamiana w jedno zwierz� jest wystarczaj�co nieprzyjemna, ale w ca�� zgraj�... Icarium zmarszczy� brwi. � Musi by� pot�ny, je�li zdo�a� przybra� kszta�t a� sze�ciu wilk�w. Wiesz, kto to mo�e by�? � Mam pewne podejrzenia � odpar� cicho Mappo. Czekali w milczeniu. W odleg�o�ci niespe�na trzydziestu krok�w, z ciemno�ci, kt�ra zdawa�a tworzy� sam� siebie, wychyn�o sze�� p�owych postaci. W odleg�o�ci dwudziestu wilki uformowa�y p�okr�g zwr�cony w stron� Mappa i Icariuma. Nieruchome nocne powietrze wype�ni�a ostra wo� d�iversa. Jedna z gibkich bestii ruszy�a ku nim, zatrzyma�a si� jednak, gdy Icarium uni�s� �uk. � Nie sze��, ale jeden � mrukn��. � Znam go � stwierdzi� Mappo. � Szkoda, �e on nie mo�e powiedzie� tego samego o nas. Brakuje mu pewno�ci, lecz przybra� posta� s�u��c� przelewowi krwi. Dzisiejszej nocy Ryllandaras poluje na pustyni. Ciekawe, czy na nas, czy na co� innego? Icarium wzruszy� ramionami. � Kto przem�wi pierwszy, Mappo? � Ja � odpar� Trell, post�puj�c krok naprz�d. To b�dzie wymaga�o chytro�ci. Ka�dy b��d m�g� si� okaza� �miertelnie gro�ny. � Zapu�cili�my si� daleko od domu, nieprawda�? � rzek� cichym, pe�nym sarkazmu g�osem. � Tw�j brat Treach by� przekonany, �e ci� zabi�. Gdzie to by�a ta rozpadlina? W Dal Hon? A mo�e w Li Heng? O ile dobrze sobie przypominam, by�e� wtedy szakalami. Wewn�trz ich umys��w zabrzmia� za�amuj�cy si� i urywany z powodu d�ugiego nieu�ywania g�os Ryllandarasa. Czuj� pokus�, by spr�bowa� z tob� szermierki na s�owa, N�Trellu, zanim ci� zabij�. � To mo�e by� strata czasu � rzuci� od niechcenia Mappo. � Obracam si� w takim towarzystwie, �e wyszed�em z wprawy tak samo jak ty, Ryllandarasie. Przewodnik stada skierowa� jaskrawoniebieskie �lepia na Icariuma.