St. James Blakely - Światowa dziewczyna

Szczegóły
Tytuł St. James Blakely - Światowa dziewczyna
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

St. James Blakely - Światowa dziewczyna PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie St. James Blakely - Światowa dziewczyna PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

St. James Blakely - Światowa dziewczyna - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 1ytuloryginalu ChristinQ 's Voyage ROZDZIALI Redaktor Agnieszka Sliwa Helikopter powoli ladowal. Smigla porywaly Zdjc;cie wirujacy snieg i tworzyly fantazyjny bialy tuman. © Krzysztof Kaminski Czerwony napis COLO SPRINGS HELI SKI wy- raznie rysowal sie na bialym tle maszyny. Gdy tyl- Opracowanie graficzne ko pyl opadl, podeszlam do przewodnika i wre- Piotr Mellenga czylam mu narty. Ten umiescil je wewnatrz smi- glowca, na stojaku. Szybko podeszlam do schodków i weszlam po nich do srodka. Odczu- Copyright CO 1984 by Blakely Sr. James walam radosc na sama mysl o moim pietwszym C CllpyrlRht ror Ihe POlish edilion zjezdzie po dziewiczym terenie oraz ulge, ze opu- citJ~~~~7~~M PRESS INTERNATIONAL scilam to nudne towarzystwo. Fakt, ze przebywa- lam w najnowoczesniejszym helikopterowym Pril1tcd and bound in Gren! Brilain osrodku narciarskim - zadnych wyciagów i orczy- ków, zadnych sladów na swiezym sniegu - suge- rowal, iz jest to miejsce zimowych spotkan dla Wydanie I najbogatszych. Lecz chociaz jego wyglad odpo- wiadal cenom, swój pierwszy wieczór spedzilam w nudnym towarzystwie stewarda lotniczego i dentysty z Minneapolis. ISBN 83-7075-125_3 Teraz, wewnatrz helikoptera, wszystko za- czelo wygladac o wiele lepiej. Dostrzeglam jesz- cze jednego pasazera. Byl to jeden z tych, którzy nigdy nie pozwalaja ostygnac mojej krwi. Wygla- dal na czterdziesci lat, ale nawet gdy siedzial, za- uwazylam jego wspaniala sylwetke. Poniewaz ni- gdy nie czekam, az mezczyzna zrobi pierwszy ruch, zapytalam: Strona 2 - Jak sie tu dostales? w pozadanie. Czulam, ze moja szparka wilgot- . - Zlapalem helikopter przy hangarze - odpo- nieje od tarcia wywolanego ruchem nóg. Chcia- WH~dzIal. - Spryciarz! lam poruszac sie jeszcze szybciej. Moje cialo plo- nelo od szybkosci i tesknoty; chcialo mi sie krzy- ,Uswiadomilam sobie, ze facet jest lepszy ode czec z radosci! mnie. Ten pomysl ominiecia kolejki nie przy- Nagle obok przemknela czerwona strzala. szedl mi do glowy. Jezdzilam Z wiekszoscia bylych i obecnych olim- - To.nie spryt - sprostowal - nienawidze zimna. pijczyków, na zboczu moglam niejednemu do- ChcJa~am odpowiedziec, ale helikopter wy_ trzymac kroku. Nie widzialam jednak nikogo, kto startowal I ryk silnika zagluszyl wszelka rozmowe. hy jezdzil jak ten wariat, który wyprzedzil mnie , , Budynek p~nsjonatu zniknal za krawedzia ur- wlasnie. Bylam tak zdurniona, ze niemal nie wy- WISka.. W chwIle potem ujrzelismy z lotu ptaka ea.hlSl~rre Nevade, ze szczytem Anishinaba i ko- wrócilam sie. Oczywiscie wiedzialam, kto to jest. Moje od- minamI Lake Ta~oe. To byl oszalamiajacy widok. Wyladowahsmy na szczycie i prawie zapo- krycie z helikoptera; mezczyzna, który nie cierpi zimna. l~lnialam o moim towarzyszu. Wyskoczylam z he- 1.J~o:tera, zabr~la~ nart~ i przypielam je. Spoj- Usilowal mi zaimponowc. I udalo mu sie· IZdld~ na roZCIagajaca SIe u moich stóp powie- Przez kilka chwil jechalam, podziwiajac perfe- :zchme zbocza, wzielam gleboki oddech kcj~, z jaka mknal po zboczu. Jego szybkosc mu- l ruszylam. Ostatnia rzecza, której pragnelam to siala przekraczac siedemdziesiat mil na godzine. tow.arzystw~ kogokolwiek. Te nieskazitelna biel Moje pozadanie zaczelo narastac na nowo, z je- chcmlam mlec tylko dla siebie. szcze wie:tkszasila. Nie moglam juz dluzej tego , .I.prz~z moment mialam ja. Otaczal mnie zniesc. Ruszylam w pogon. Wyczul to instyn- sWlezy, metkniety sniegowy pyl. Na ugietych ko- i ktownie zaczal zwalniac. Ja~l~ch, dos~ona]e utrzymujac równowage, pe- Aby zblizyc sie do niego, musialam jechac dZlld.m w dól, otoczona sniezna chmura, która szybciej niz przedtem. Doszlam do wniosku, ze tlumIla wszystkie dzwieki. llct:nil moje mozliwosci i zmusza mnie do takiej . Jak zwykle, gdy jezdze na nartach, lyzwach jazdy. Podjelam wyzwanie. Pe:tdzilamjak szalona. ble~am, cz~ prowadze samochód, przepelni~ Mimo mroznego wiatru, moje cialo pod kombi- mnJe UCZUCIeszybkosci, potem zmieniajace sie nezonem bylo mokre od potu. o Strona 3 Najpierw powoli, prawie niezauwazajnie, po- wony kombinezon odcinal sie od p~i drz~~ tem troche szybciej malal odstep mil:(dzynami. i polyskujacego sniegu. Serce zaczelo mI szybCiej Kiedy go juz prawie dopedzilam, skrecil wcia- uderzac. gajclc mnie na muldl:(.Podobnie jak na zboczu, ta _ Slyszalam, ze nienawidzisz zimna - rzeklam jego technika jazdy równiez byla doskonala. Pra- pllLljezdzajac. widlowo wyczuwal, na które wzniesienie wje- _ Nienawidze - odpowiedzial - dlatego mu- chac, które przeskoczyc, a które ominac. Poda- sze cos robic, aby nie marznac., . '. . zalam za nim, usilujac trzymac sie trasy. Spo- _ Na przyklad jechac szybCIej U1Zwlatr? strzeglam, ze wybral najkrótsza i najmniej _ To jedna z metod. . . .. wyhoista linie zjazdu. Bylismyjuz na krawedzi la- Oboje wiedzielismy, co teraz nastapI. PIeSCIli- su. Wiedzialam, ze gdy znajdl:( sie juz na dole, smy sie wzrokiem. . w pensjonacie, spróbuje zaciagnac tego faceta do _ A znasz inna? - zapytalam zachecajaco. mojego pokoju - nawet na sill:(.Przeczucie tego, - Tak - odparl. co mnie czeka, sprawilo, ze przyspieszylam. Odpial narty i podszedl do mnie. Objal moc- Ale wlasnie wtedy, gdy usilowalam dopasc go i no zaczal calowac. Westchnelam z r.o~?szy: nareszcie, moja ofiara zniknela. Skrecil nagle Rozchylilam usta pod wplywem zadZIWIajacej i wjechal miedzy drzewa. Gdy przepadl wsród so- mi~kkosci jego warg i niecierpliwosci jezyka. se n i swierków, przystanelam na chwile. Co jest Trwalismy tak falujac Wrytm tanca naszy.ch po- grane? Zabawa w chowanego? A moze chce calunków. Bylam juz podniecona wanacklm mnie zabrac na samobójczy bieg przez las? Cho- zjazdem w dól zbocza, a teraz kontakt z ni~ ~- ciaz lubilam szybkosc i emocje, nigdy nie prze- woli zwiekszal moje pozadanie. Myslalam, ze mc kraczalam granicy bezpieczenstwa. Jesli juz ktos wit(cej nie nastapi, gdyz skutecznie rozdzielaly musi ryzykowac zycie, to sa rzeczy bardziej godne nas grube ubrania. poswiecenia, niz taka przejazdzka. Jednak moja Przynajmniej ja tak myslalam. Nagle gwal- milosc wlasna zostala urazona. Skrecilam za nim townym ruchem zdjal rekawiczki i rozsunal za- w las. Zdecydowalam, ze jesli dostrzege slad na mek mego kombinezonu. Zanim zdazylam co- dlugim dystansie, zawróce. Ostatecznie zawsze kolwiek powiedziec, jego reka wtargnela pod mogel znalezc go w pensjonacie. mój sweter i pochwycila ciepla piers. Szybkosc Na szczescie tylko troche zboczyl z glównego tego ruchu i nieopisana przyjemnosc dotyku, za- :-izlaku.Stal z usmiechem na twarzy, a jego czer- pmly mi dech. Strona 4 - Co ... robisz? - zdolalam wyjakac. czajaco duzo miejsca dla dwóc~ ?sab. ~~ko~: - Ogrzewam reke - odpowiedzial, pieszczac nutowa obecnosc mezczyzny w sruegoweJ Jaskiru rozbudzone sutki. sprawila, ze wewnatrz stalo sie zadziwiajaco cieplo. . - Wybacz - oddychalam niespokojnie _ czy _ O Boze! - wykrzyknelam. - To dziala! fileuwazasz, ze w pensjonacie byloby wygodniej? _ Oczywiscie, ze dziala - odparl z usmie- - Mam lepszy pomysl! chem. -Naprawde? Chcialam powiedziec cos o górach i alpejczy- Przez chwiJe myslalam, ze zaproponuje dal- kach, ale zamknal mi usta dlugim pocalunkiem. 5Z') jazde na nartach. Bylo mi calkiem cieplo w naszym ~niezn~ - Kochajmy sie tutaj - rzeki po chwili. - Na sniegu? - zadrzalam na sama mysl. i gniazdku gdy mój kochanek zaczal mme.rozbI.e- rac, nie protestowalam. Plonelam z podmecema. - Pod sniegiem - odpowiedzial. - Jak psy za- Cialo mial prawie takie, jakie sobie wymarzy- przegowe. lam: gladkie i wspaniale umiesnione, pokryte de- - Sadze, ze zauwazyles u mnie kompletny likatnym meszkiem, a jego penis wygladal za~he- brak siersci. caj'}co. Nie myslac dlugo, wzielam go w reke l za: - Nie bedziesz potrzebowala futra. Uwierz mi. cze:lam igrac, masujac go od góry az do drzacej i Pocalowal mnie, potem ukleknal odpial mi podstawy. narty. Odszedl kawalek, szybko odnalazl miej- _ Mmm - wyszeptalam. - To sliczne! sce, w którym zaspy sniegu stwardnialy w ciagu l tak rzeczywiscie czulam. Odosobnienie noc~. Zaczal kopac, a robil to tak szybko, ze i biala nagosc naszej groty eliminowaly wszelkie wkrotce zniknal w wirujacym bialym puchu. Pa- przeszkody, a cieplo zebrane prz~z nas na tetmi~ trzylam zdumiona. Nie mialam pewnosci, czy kroskopijnej przestrzeni podmecalo. Byltsmy spotkalam lowce najbardziej niewyobrazalnych Cel lkawicie zespoleni. Czulam sie jak dziewica przygód, czy tez najzwykJejszego szalenca. przezywajaca swój pierwszy kontakt z kochan- Gdy juz calkowicie zniknal w tym zaimprowi- kiem w puszystej bieli. zowanym tunelu zawolal mnie. Trwalo to przez kilka chwil. Gdy piescil mnie, - Hej, jakkolwiek masz na imie, wchodz! nit: pozostawalam mu dluzna. Wiedzialam, ze - Jestem Krystyna. Juz wchodze - odpo- wkrótce wypelni me wnetrze cudownym cieplem. wj~dzialam. _ Kochanie - wyszeptalam. - Pragne cie! Dalam nura. W srodku tunelu bylo wystar- Nie czekajac na odpowiedz usiadlam na nim lO 11 Strona 5 ta,k, ze c~ubek penisa stanal naprzeciwko mojej :'llgot~eJ szparki. Z radoscia wbilam sie, chowa- ROZDZIAL II J<lego Jednym pewnym ruchem. - Boze! - zadrzalam czujac,jak mnie wypelnia. - Tak, kobIeto - wyszeptal - wez mnie w sie- Reszte ranka spedzilismy na zboczu, oddajac bie. Wlasnie tak! sie wesolej zabawie. Rozradowani, pomykajac \V dól sprawilismy, ze helikopter musial przelu- Za~zelam p,orus~ac biodrami, przesuwajac je wzdl~z. wyprezonej kolumny. Szybciej, coraz zyc swoja prace. W poludnie smiglowiec zabral szybc.eJ. Jeknal pode mna i ujal moja talie regu- nas z powrotem na szczyt Anishinaba, gdzie cze- lUjaCrytm J mOCDlejprzyciskajac mnie do swoich kaly na nas stoly przykryte purpurowymi obrusa- ledzwi. Czulam pierwsze faJe narastajacego or- mi, zastawione pólmiskami pelnymi wspanialych gClzmu. potraw. - To juz coraz blizej, skarbie _ dyszalam. _ Posilek skladal sie z pieczonych przepiórek B!izej! w sosie rodzynkowym, kawioru, ziemniaków po - Tak - powiedzial. - Chodz do mnie! lionsku oraz swiezego chleba z rozmarynem. Pi- - Och! .- krzyczalam, gdy dreszcz przeplywal lismy kalifornijskie wino, oczywiscie najlepszy przeze mDle. - Och! Chateau Montelena Cabernet. Podano go tyle, - Dobrze - ryknal. - Wlasoie tak! Taaak! ze kazdy mógl skosztowac do woli. .Furia j~go orgazmu szarpnela mna z taka si- Usiedlismy w najbardziej odosobnionym h~,ze mus.lalam krzyczec. W koncu padlismy so- miejscu i po raz pierwszy od naszych intymnych b~ew ramJOna. Tarzalismy sie w snieznym tunelu igraszek w snieznym tunelu, zaczelismy rozma- niczym w lozu z baldachimem: zlaczone ciala wiac. i rozgrzane miloscia niepomne na mrozne góry. ' Kokieteryjnie spogladalam na mego kochanka. - Teraz, kiedy juz poznalismy nasze ciala, wy- padaloby, abysmy równiez poznali nasze imiona inazwiska - rzeklam z usmiechem. - Roan Jacobson - powiedzial i podal mi re- ke. Byl to przyjacielski gest, ale tak komiczny w naszej sytuacji, ze wybuchnelam glosnym smie- chem, odwzajemniajac uscisk. Strona 6 - Roan? - zapytalam. - To brzmi jak imie Roao Jacobson zaczal kariere jako geolog na konia. uniwersytecie w Oklahomie. Odkryl rope w po- - Tak, prosze pani - odparl. - Przyszedlem na ludniowo-wschodnim Kolorado. Za ten sukces swiat piegowaty i kiedy ojciec zobaczyl mnie po wzbogaceni mieszkancy lokalnej spolecznosci raz pierwszy, dal mi to imie i przylgnelo ono do wybrali go burmistrzem Red Rock. Pod~azni~ny mnie. Wszyscy mnie tak nazywali. Z wyjatkiem p{llityka restrykcji, zrezygnowal z..funkcJl ?O Jed- matki. nej kadencji i wyjechal do Brazylii, do lasow nad - A jak ona cie nazywala? - zapytalam rozba- Amazonke. Tam podobnie jak w Kolorado, wiona. szczt(scie mu dopisalo. Tym razem jednak ni~ - Harold - odpowiedzial. - Moim chrzestnym bez poswiecen. W trakcie penetrowania dzunglI imieniem. zostal zraniony w biodro zatruta strzala, co spra- - Mysle, ze bede nazywac cie Roan - stwier- dzilam. i wilo, ze stanal na krawedzi zycia smierci: P~ze- zyl dzieki opiece i ziolom tego samego Indianina, - Jestem zobowiazany. który go postrzelil. Przez chwile jedlismy w milczeniu, ale wkrót- Potem kupil kilka malych spólek i polaczyl je ce::moja ciekawosc zwyciezyla. Wiedzialam, ze to w jedna pod wspólna nazwa Arrow (Strzala), na nie::taktownie wypytywac kogos o to, jak zarabia pamiatke, jak mówil, bliskiego kontaktu z dZIe- na zycie, ale wyglad tego czlowieka byl tak niety- wiczoscia lasów Brazylii. powy, ze niczego nie moglam sie domyslec. Arrow nie nalezala do typowych spólek. Sta- ~ A wiec Roan - zaczelam - jestes kowbo- nowila monarchie absolutna· Jacobson rzadzil jem? i w niej sam, bez zarzadu dyrektorów. Jego akcje ~ Nie, prosze pani - odpowiedzial. - Wlasci- nie figurowaly na rynku z tego prostego powodu, cielem spólki naftowej. ze Jacobson byl wlascicielem ich wszystkich. Ta- Ta odpowiedz porazila mnie niczym grom. ktyka, w mysl której dzialaly zjednoczone spólki, Niemalze otworzylam usta ze zdumienia. znana byla pod nazwa .,Siedem Sióstr". - ~e chyba nie Arrow Petroleum - zapyta- Arrow byla niezalezna takze w innym sensie. la m mepewnym glosem. Ja ko jedyna ze spólek naftowych, mogla przeciw- - W~asn~etej - potwierdzil. Zabrzmialo to jak stawiac sie zarzadowi spólki naftowej z Alaskl, wyzname wmy. której rurociagi lezaly na terenach Indian. Poznalam jego tajemnice juz duzo wczesniej. Indianie Tuolomne protestowali przeciwko 15 Strona 7 wy~lob~aniu ropy z ziemi, która stanowila tery- - Roan - zachichotalam. - Czy zapytales tOrIum Jch rezerwatu. mnie o nazwisko? .J~kobson ~czywiscie wynajal najlepszych pra- - Nie - odparl. - A jak ono brzmi? ~mkow w kraJu, aby reprezentowali interesy In- - Van Be)). dIan. Arrow po cichu wywierala nacisk, zwalcza- Nawet gdybym zyla sto lat (a taki mam za- j'1c wiercenie u wybrzezy Kalifornii. Dzialala jed- miar, bo jakze inaczej napisalabym swoje pa- nak glównie za kulisami, blokujac spotkanie mietniki), nigdy nie zapomne widoku jego twa- z sekretarzem stanu, Jasonem Wynnem. Nic nie rzy. Nie zwykl okazywac swoich uczuc, ale te- dzial.o sie publicznie. Jacobson odczuwal prawie raz spojrzal na mnie zdumiony, jak nigdy mamakalny strach przed kamera i rozglosem w zyciu. w j~lkiejkolwiek formie. Jakim wiec cudem wie- - To niemozliwe! - zawolal. - Co za ponury dzialam o nim wszystko? zart! . Kiedy przejelam redagowanie "Worlda", - Prosze, kochanie - zaznaczylam - bez zad- pleI~w~zyartykul, który opublikowalam, dotyczyl nych pretensji. Wiesz, ze kazde slowo, które na- wlasme Arrow i Jacobsona. pisalismy, nie odbiegalo od prawdy. Wczesniej wyslalam najlepszego reportera, - Nie o to chodzi - zaczynal byc zly. Zrobili- a by wyweszyl cos na temat spólki i jej nieuchwyt- scie to bez mojego pozwolenia. nt:go wlasciciela. Zrobil dobra robote. Tak do- - Roan - powiedzialam - mozesz rzadzic bnI, ze kiedy w koncu ten artykul ukazal sie _ swoja spólka zelazna reka, ale nie mna. A poza z Z~lp~wiedzia na okladce i dziesiecioma tysiac- tym jestes osoba publiczna, a wszystko co robili- ~lm I slow, w ~rodku - otrzymalismy z Arrow tylko smy, bylo calkowicie legalne. Jeden krotkl telefon. Doniesiono mi, ze Jacobson - Legalnosc to jedno - odpowiedzial. - Ale co byl wsciekly. z moralnoscia? , .To dla~ego teraz z trudem powstrzymywalam - Ach, któz to mówi o moralnosci? - rzeklam sn:lech, n~e mogac uwierzyc w ten komiczny ze smiechem. zb~eg okohcznosci. Ale mój nowy kochanek, nie Cien wstydu przemknal po jego twarzy, gdyz mogl tego wszystkiego przewidziec. przypomnial sobie nasze niedawne igraszki na . -~ ~o w .tym, s.miesz~eao? - zapytal. - Wie- sniegu. reSIe. ludzl mysh o ropJe Jak o powaznym inte- ksz.osc - Tak - powiedzial, sklaniajac glowe w moja strone z wystudiowana uprzejmoscia. - Wygra- ló 17 Strona 8 l"s. Te runde wygralas. A teraz zobaczymy, kto szac w góre szklaneczke z koktajlem. - Jestes je- wygra zjazd. Scigam sitt z toba! dyna kobieta jaka znam, która tak samo dobrze - Zgoda - przystalam na propozycje. \\-yglada w ubraniu jak i bez. Nasz ostatni zjazd tego dnia odbyl sie z szalo- - To pachnie pochlebstwem - zauwazylam. - "'j szybkoscia. Roan frunal po zboczu, wykonu- A pochlebstwo zawsze ma jakis cel. jqc tak minimalne ruchy, ze nie moglam ich Pokiwal glowa, ale nie odpowiedzial. Zamó- uchwycic. Chociaz jechalam przynajmniej dwa trunku. i wil mi drinka milczal, dopóki kelner nie podal razy szybciej niz przedtem, wkrótce zniknal mi z oczu. Kiedy dotarlam do celu, nigdzie go nie bylo. - Mam klopot - zaczal. - Myslalem o nim Wlasnie odpinalam narty, gdy podszedl do przez cala droge, jadac w dól. lllni~ boy hotelowy. - Czy to znaczy, ze jestes w stanie jechac tak - Czy panna van Ben? - zapytal. i szybko jednoczesnie myslec? - Tak? - odparlam nieco zdziwiona. - To prawda - przytaknal. - Wtedy najlepiej - Pan Jacobson uprzejmie zaprasza pania do mi sie mysli. Choc czulem wscieklosc, gdy prze- sali klubowej na drinka - rzekl chlopiec. czytalem wasz artykul, musze przyznac, ze twoi - Powiedz, ze niedlugo przyjde. ludzie wykonali kawal dobrej roboty. Gdyby to Boy poszedl zaniesc moja odpowiedz do ho- nie dotyczylo mnie, uznalbym go za jeden z naj- telu. A ja udalam sie do swego pokoju, aby sie lepszych art ykulów, jaki czytalem. i przebrac uczesac. - Dziekuje. Staramy sie pracowac sumiennie Po chwili zastanowienia wlozylam mikroka- i fachowo. sett;f do magnetofonu, a cale malutkie urzadzenie - Moze nadarzy sie okazja, abys mogla zrobic do kieszeni bluzki pod swetrem. Nigdy nie wiado- to jeszcze raz. 1110, kiedy nagrana rozmowa moze byc przydatna. - Jeszcze jeden artykul o tobie? - zapytalam Bar zostal urzadzony w takim samym stylu z niedowierzaniem. jak reszta Cold Springs. Jacobson siedzial samo- - Nie, prosze pani - powiedzial z naciskiem. tnie przy stoliku w rogu pomieszczenia. Mial - Jeden wystarczy. Chce, abys napisala artykul kowbojski kapelusz i zniszczone dzinsy. Wygla- o czyms, co mnie dotyczy. I to tak bardzo, ze pew- dalo na to, ze jest mu wygodnie. Podeszlam do nego dnia moge przez to wyleciec z interesu. stolika i zajelam miejsce obok. Próbowalam wyobrazic sobie, co to moze byc. - Wygladasz wspaniale - powiedzial podno- Polityka? Konkurencja z Meksyku? Nic nie pa- IX 19 Strona 9 sowalo. Przetrzymal je wszystkie i prawdopo- _ Ocean jest wielki. Nikt nie jest zaintereso- dobnie przetrzyma w przyszlosci. wany kontrolowaniem wód miedzynarodowych. - Co to takiego? - spytalam. Wiele krajów nie ma wystarczajacych srodków, - Piraci - odparl krótko. llby pilnowac swoich wód terytorialnych. Zaskoczyl mnie. Co to moze miec wspólnego _ No dobrze, kochanie. Skoro marynarka ca- z nowoczesnym przedsiebiorstwem naftowym? lego swiata nie moze z tym zrobic porzadku, to - Ktos ci sie podlacza do rurociagu? - powie- l'J.c.gooczekujesz ode mnie? Jestem tylko wy- dzialam niepewnie. Byl to jedyny rodzaj pirac- dawca - zagadnelam. lwa, jaki przychodzil mi do glowy. _ Wlasnie dlatego cie potrzebuje. Potrze- - Nie, prosze pani - odparl. - Mam na mysli huj« twojego czasopisma, a w nim artykulu morskich zlodziei, którzy kradna moja rope. II piractwie. W tym roku na forum ONZ odbe~ - Ale, na Boga, jak oni to robia? - spytalam dzit: sie konferencja dotyczaca zmiany prawa niedowierzajaco. morskiego. Moze nawet zostanie rozstrzygni«- - Kradna tankowce - wyjasnil. la sprawa dotyczaca powolania morskich po- Ledwie moglam uwierzyc w to, co slyszalam. kojowych sil ONZ. To prawdopodobnie nie po- Brzmialo to jak bajka o Sinobrodym. wstrzyma piratów, ale na pewno zmusi do za- - Czy to prawda? - pytalam. stanowienia. -Tak. _ I chcesz nacisku ze strony prasy? -zgadywa- - Ale jakim sposobem? lam. - Tez chcialbym wiedziec. Tankowce wychodza - Calego, jaki tylko jest mozliwy - pokiwal z portu pelne i to nie z jednego, a z wieJu rozrzuco- glowa. - Zrobisz to i bedziemy kwita.. . nych po calym swiecie. Potem znajduje sieje puste - Wyjasnijmy jedna rzecz - pOWiedZialam na otwartym oceanie, a zaloga gdzies znika. spokojnie - nic ci nie zawdzieczam. Napisalismy - Boze! - krzyknelam - to niesamowite! Czy i na twój temat dobry artykul jesli chodzi o mnie, ktos nie moze z tym skonczyc? ni~ mam zadnych dlugów czy zobowiazan. - Próbowalismy. Na pokladzie umieszczali- - Dobrze - ustapil. - A wittc zrobisz mi przy- i smy zbrojna straz. Podwajalismy potrajalismy sluge? Zgoda? jej liczbe. I nic. _ Roan - kontynuowalam. - "Worid" to po- - A wladze? - zapytalam. - Marynarka wo- wazny interes, a ja nim kierujtt. Sadztt, ze rozu- jenna? Straz przybrzezna? miesz to jak nikt inny. Piszemy artykuly nie dla 20 21 Strona 10 przyjemnosci, ale aby informowac, uczyc bawic i naszych czytelników. ROZDZIAL III - Odmawiasz? - zapytal. - Tego nie powiedzialam. Jesli chodzi o pra- wde, podalam ci wszystkie powody, dla których Po kolejnym drinku Roan czarujaco zapropo- to zrobimy. llowal, abysmy nasza umowe przypieczetowali -Co? rzyms bardziej serdecznym niz uscisk dloni. Pod - To fantastyczna historia - w miare jak mó- i wplywem whisky nie mijajacego entuzjazmu wilam, coraz bardziej ten pomysl mnie intrygo- Ilrzystalam na jego propozycje. Po chwili przeko- wal. - Tu jest wszystko: przygoda, spisek, miedzy- lIlarzania, opuscilismy bar i poszlismy do jego narodowy zasieg, polityka. Oczywiscie, ze to zro- pokoju. bimy! Pokój okazal sie reprezentacyjnym aparta- - Cudownie! - wykrzyknal. - A teraz po- mentem. Zostal umeblowany z tym samym, do- zwól, ze cos zasugeruje. Dlaczego nie zlecic za- hrym europejskim smakiem co reszta hotelu. dania temu samemu reporterowi, który roz- W sklad apartamentu wchodzil dwuczesciowy pracowal mnie? Wykonal rewelacyjnie swoja wit:lki salon. Prawie cala jego sciane stanowilo prace· olhrzymie okno skierowane na Sierre. Dwie rze- - Tak - zgodzilam sie. - Tamten temat zrobil t:.zyprzykuly moja uwage: cudowny basen wpusz- wspaniale. Sadze, ze i teraz bylby równie swietny, t:.zuny w podloge na srodku pokoju i butelka alt::znam kogos lepszego. szampana, w wiaderku z lodem tuz obok. Wiedzialam, ze temat byl zbyt dobry, aby po- _ Kochanie, czytasz w moich myslach. To wierzyc go komus innemu. A poza tym coraz bar- dwie rzeczy, których potrzebuje po tej izbie tor- dzit::jporywal mnie entuzjazm. lUf, która urzadziles mi na zboczu. - Mysle, ze sama to wezme,- rzeklam spokoj- _ Izba tortur? - udal zdziwienie. - Zabawne, nie. nit: slyszalem zadnych krzyków. - Ale dlaczego? - zapytal zdziwiony. _ Moze uslyszysz tym razem! - odparlam. - - Dlatego, kochany, ze jak to odkryles tam w sniegu, jestem najlepsza. Moze tym razem. W czasie tej krótkiej rozmowy, Roan pozbyl sil.( ubrania. Ochoczo podazylam za jego przykla- i dem po chwili oboje bylismy nadzy. Strona 11 - Tak naprawde nie przygladalem ci sie po- poczniemy troche? Jestem wciaz zmeczona po przednio. Co za widok! naszych igraszkach na zboczu. Slyszalam takie slowa niezliczona ilosc razy, - Zgoda - odpowiedzial wstajac. tak czesto, ze zaczelam w nie wierzyc. Wiedzia- Wzielam go za reke i poprowadzilam do ba- lam, ze niewielu kobietom mówiono komple- senu. Usiadlam na chlodnych kafelkach i zsune- me nty w ten sposób. Z naszego artykulu wiedzia- 1:1111 sie do wody. Kiedy spojrzalam wjego strone, lam, ze Roan jest bezwzglednym zdobywca. l1a lewal szampana do kieliszków. Przez piec lat byl zOJ;laty z niezrównana Anna Po chwili dolaczyl do mnie i podal mi pucha- Mari<lLizano, na wiele lat zwiazal sie z primaba- n:k pelen babelków. Czulam jak mija moje zme- i lerina Joanna Paul fotomodelka Samanta oraz czenie. Wypilismy po dwa kieliszki tego wspania- z miedzynarodowa uwodzicielka (a moim daw- lego, wytrawnego trunku. nym wrogiem) Tricia de Rosatti. Roan wlaczyl pompy do masazu wodnego. - Dziekuje ci - powiedzialam. Wkrótce odczulismy przyjemne wirowanie wody. i Podeszlam do niego podnioslam swoje drza- Moje rozbudzone cialo zaczelo domagac sie se- ce piersi w gescie ofiarowania. ksualnego zaspokojenia. Instynktownie szuka- - Tu, kochanie - powiedzialam - spójrz z bli- lam mezczyzny, przymilnie pocieralam stopami ~ka. jego uda. Czulam ksztalt twardniejacego czlonka. i Przez chwile stal ogladal mnie, pózniej po- - To swietnie, ze twój przyjaciel zechcial woli kleknal. Jego dlonie wedrowaly wzdluz cale- wzi,\c udzial w naszej zabawie - wyszeptalam. go mojego ciala zatrzymujac sie na posladkach. - Trudno utrzymac go w ryzach, gdy gra sie i Nagle chwycil mnie mocno przycisnal. Jego je-- ,licznie - odpowiedzial. zyk przemknal wzdluz mojej wilgotnej szparki. l cóz - pytalam - urnie ostro grac? - Mmmm - zamruczalam. - Cudownie! Mówiac to dalam prztyczka penisowi i poply- -- Tak, prosze pani - wyszeptal. IIl;lam na drugi koniec basenu. Roan skoczyl Znów wtargnal jezykiem do paczka milosci. w pogon za mna. Poczulam rozkoszny dreszcz. Moje cialo zda- - Mozesz byc pewna, ze potrafimy grac ostro. wa~o sie gdzies spieszyc, ale umysl pozostal Udal, ze chce skrecic, a gdy plynelam w prze- i chlodny. Objelam jego glowe rekoma pociagne- i ciwnym kierunku zlapal mnie za reke przyciag- lam w góre. mI l do siebie. Zanim zdazylam zaprotestowac, - Kochany - powiedzialam - dlaczego nie od- uszczypnal mnie mocno w sutke, a druga lekko 25 Strona 12 ugryzl. Kontrast miedzy ta dosc brutalna piesz- sutki. Cierpialam z pozadania. Gdy rozdzielil ró- czota, a delikatnym masazem wody podzialal jak Zl)Weplatki masujac mnie, nie moglam juz dluzej wstrzas. Pocalowalam go w czubek glowy, mru- lt:gO zniesc. Przylgnelam do sciany basenu, a wo- cZele z rozkoszy. da zaczela uderzac we mnie ze zdwojona sila· - Budzisz mnie, kochany! Rl1zedrgane palce mego kochanka, doprowadza- Ponowil swoje zabiegi, tym razem natarczy- ly mnie do szalenstwa. wiej. Znów przeszyl mnie dreszcz. Silniejszy - Kochany! - krzyknelam. - Musze cie miec! i dluzszy niz poprzedni. Prosze··· - Tak skarbie - szeptalam. - Uwielbi!lm to. - Gdzie chcesz mnie miec? - zapytal. Dalej w ten sposób. Nie przestawaj! - Gdziekolwiek! Po prostu wez mnie! Jak naj- Roan szczypal moje sutki, az stanely sztywno szyhciej! i dumnie. Jednoczesnie wsunal reke miedzy moje - Tak, prosze pani ... i lU..Ia rozpoczal masaz w rytm pulsujacej wody. Jednym szybkim ruchem odwrócil mnie tak, Oszalala z rozkoszy namietnie zacisn«lam palce Zl:moglam oprzec glowe na brzegu basenu. Bylo na jego czlonku. Lecz Roan pociagnal mnie za mi wszystko jedno, która z moich dziurek wybie- rtike wzdluz basenu do przeciwleglego konca. rZt:. W wyniku dzialania wody ta z tylu zostala le- - Kochany - szepnelam - dokad mnie zabie- pil:j przygotowana. rasz? Roan nie tracil ani chwili. Rozsunal posladki - Zobaczysz. l próbowal wejsc we mnie. Podrazniony maly To jedyne, co uslyszalam w odpowiedzi. pit:rscien otworzyl sie na jego powitanie. Cal za Ustawil mnie w taki sposób, ze wylot jednej calt:ITlczlonek wchodzil we wrazliwy kanal, wy- z pomp znalazl sie dokladnie na linii oddzielaja- pelniajac jego wnetrze. Krecilam szalenczo bio- cej moje posladki. Rozchylil je delikatnie, po L1r.uni, chcac przyspieszyc penetracje. Jedna czym wtargnal tam strumien wody naciskajacy la- I nIk wsunal miedzy moje nogi. godnie, lecz nieustannie na moje wnetrze. Krzyknelam. - Mmmm - westchnelam. - To cudowne - Tak! Wlasnie tak! Wez mnie! uczucie! Penis wypelnial mnie z tylu calkowicie. Teraz - To tylko poczatek - odpowiedzial. Ro,m zaczal poruszac biodrami poczatkowo po- Woda nieustannie masowala wnetrze moich wuli, potem z coraz wieksza szybkoscia. Ulega- posladków, a Roao wciaz ssal moje stwardniale 1:111l1ytmowi. 26 Strona 13 To, co wydawalo sie godzina, trwalo chwile. - Swietnie - zgodzil sie. - Mozna mnie prze- Krzyczalam z rozkoszy na caly glos. Mialam wra- konac. zenie, ze jestem instrumentem, na którym gra - Widze· wirtuoz. Po tym cudownym crescendo, wiedzia- Szybko go dosiadlam. Biodra unioslam tak, lam juz, ze to jeszcze nie koniec symfonii, ze to ze moja dziurka znalazla sie dokladnie nad glów- tylko introdukcja. krl sterczacego penisa. Powoli przysiadlam, czu- j'le jak wnika we mnie. - Czy tak? - zapytalam. - Czy to jest prze- ZasnC(lismy na dywanie obok basenu, ukoly- konywujace? sani szumem wody. Gdy otworzylam oczy, w po- - To dobry poczatek - odpowiedzial - ale my- koju panowal pólmrok. Roan Jezalwsparty na lo- sh;, ze mozemy jeszcze troche ponegocjowac. kciu, spogladajac na mnie. Wciaz byl nagi wy- i - Dobrze. Co ty na to? glljdal jak mityczny pólbóg. Zaczelam kreslic biodrami lagodnie kólka - Co robisz? - zapytalam. ta k, ze czubek penisa tanczyl u wejscia do mojej - Male ogladanie wystawy - odrzekl wesolo. dziurki. Roan zamknal oczy i rozchylil usta. i Polozyl mi delikatnie rC(kena piersi lekko - Zaczynam dostrzegac twój punkt widzenia nacisnal. Natychmiast wrócilo pozadanie. Przy- - powiedzial. sunC(lamsiC(blizej. - To dobrze kochany, bo ja zaczynam czuc - Kochanie - powiedzialam - czy masz jesz- twój - odparlam. cze trochC(tych cudownych niespodzianek? Nie przestawalam pracowac biodrami. Po - Chcesz wiedziec, czy mam jakies upodoba- t:hwili poczulam przenikajacy mnie czlonek. nia'! - odpowiedzial. - Nie, zadnych. W pierwszym odruchu chcialam szybko go - A wiC(cwszystko ci jedno, gdzie wsuwasz wchlonac. Powstrzymalam sie jednak, smakujac SW(ljegoprzyjaciela? I)(lwoli.Wiedzialm, ze mój czas nadejdzie. ZacisnC(lampaJce wokól twardniejacej maczu- - Przysiegam - wycedzil Roan przez zeby. - i gi. Powoli zaczC(lamprzesuwac je w dól w górC(. To ma sens! Zaczynam widziec rzeczy w takim Jego biodra kolysaly sie w rytm moich ruchów. samym swietle co ty. - Dobrze - wyszeptalam - nie masz wiec nic - Wiedzialam! Po prostu wiedzialam, ze tak przeciwko temu, abysmy zrobili to tak, jak za h~dzie. pic:rwszyrnrazem. Dotarlismy do punktu, w którym zadne z nas 2N 29 Strona 14 nie moglo juz dluzej wytrzymuc Ilapiecia. Zwi((- kszylam tempo ruchów zutllcznj1lcnicr6wne kól- ROZDZIALIV ka, az poczulam go clllegn wcwll/ltrz siebie, a wlosy na moim lonie przylgnaly do cillln Roana. Dwa dni pózniej wrócilam do Nowego Jorku. Nie przestawalismy, az mldeszhl seria nastepuja- cych po sobie orgazmów, które pozhl-lwily nas Natychmiast wpadlam wwir pracy. Jednak wspo- tchu. Lecz i wtedy nie ustilll~IlIY,przeciagajac mnienie eold Springs i cudownych chwil z Ro- "nem towarzyszyly mi podczas spotkan, obiadów igraszki az do switu. Gdy piel'wsze promienie u Pricea, kolacji u JilIi. Moje zycie bylo mniej slonca wyzlocily góry, Jacobsol1 pOClllowulmnie w reke. wiecej takie samo jak wczesniej, z ta róznica, ze teraz piel((gnowalam w sobie wspomnienia z wa- - Wiesz - powiedzial - zHczynu mi sil( podo- kacji. Dodatkowo podniecala mnie sprawa mie- bac nasze partnerstwo. - Jesli o mnie chodzi, kochIlnic o{\pmlam- dzynarodowego piractwa. juz mi si((dawno podoba. Musz(( tu cos wyjasnic. Nie pracowalam za- wodowo z tych samych powodów co wi((kszosc ludzi. Ojciec zostawil mi wystarczajaco duzo pie- niedzy i nawet, gdybym zyla cztery czy pi((c razy dluzej niz normalny czlowiek, nie zdolalabym ich wydac. Pracowalam nie z potrzeby, a z milosci. Proces publikowania, przemieniania idei w kolor i druk i rozprzestrzeniania informacji, fascyno- wal mnie. Kiedy rutyna i nawal pracy zaczynaly mnie meczyc, stawialam sobie jakies niezwykle zmianie. I dlatego mialam okazj(( przebywac wsród poszukiwaczy szafirów w Brazylii, w taj- nych wytwórniach kokainy w Bangkoku. Widzia- lam koronacje, pogrzeby glów panstwa i mnó- stW(} slubów waznych osobistosci. Teraz znów chcialam byc czynnym reporte- rem. Jak zwykle w takich wypadkach wezwalam do siebie wszystkich redaktorów. Zastali mnie 31 Strona 15 siedzaca przy biurku i pognlionl:l w rozmysla. - A wiec - rzeklam - ile wynosi nasz sredni niach. zysk od sprzedanego egzemplarza? - O! - powiedzial Mnlcohll Gold, mój reda- - Piecdziesiat dwa centy. Dobrze o tym wiesz ktor naczelny. - Wyghldu nu 10, ze masz klo- - od parla Mercedes. poty. - Policzmy - kontynuowalam. - Dwa miliony - Dlaczego, Malcolm'! - znpywlnm spokoj- ponad sredni zysk... nie, udajac zdziwienie. - Co mllSZna my~li? Ostentacyjnie wyjelam kalkulator i zaczelam Malcolm ija bylismy przyjllcinlmi i rozumieli- liczyc. smy sie doskonale. Oboje wicdzicli§my, co ozna- - Nie musisz tego robic, Krystyno - przerwa- cza moja bezczynnosc. la. - W rezultacie zarobilismy dodatkowo milion - Znów dopadlas do jnkieJs nicczySlej histo- czterysta tysiecy dolarów. rii? - zapytal ironicznie. - Punkt dla mnie - ucieszylam sie· - Malcolm, mój przyjacielu odhurkn<;lam- - Co to za nowa historia? - zapytal Carson tylko spokojnie. Christopher, jeden z moich redaktorów. Mial Po chwili przybyli pozosIllli mni redaktorzy, dwadziescia piec lat, czyli o dwa lata mniej niz ja. a po ich minach rozpoznalam, ze czeHo~sie do- Byl blyskotliwy i bezwzgledny. Mial niezawodne myslaja· wyczucie sensacyjnych wiadomosci. Przewaznie - Znów wyjezdzasz'! - zapylnin Mercedes zanim rozpoczynalam jakis temat, zasiegalam je- Sloan. - Ile to bedzie tym razem kosztowalo? go rady. - Mercedes - zaznaczylam - musze ci znowu - Przepraszam - powiedzialam - nie bylo cza- przypomniec, ze moje male wycieczki nie naleza su, aby sie z toba porozumiec. do dzialu sprzedazy ... - W porzadku, Krystyno - odparl - ja tez - Amen! - przerwala mi. - Koszty ost<itniej nie zawsze informuje cie o swoich zamierze- wyniosly szesc tysiecy. niach. - Ale w rezultacie tej wyprawy sprzedalismy Zignorowalam to stwierdzenie. szesc milionów egzemplarzy numeru, w którym - To tyle wstepu - rzeklam. - Przejdzmy do publikowalismy artykul o Arrow. Joe - spojrza- konkretów. Podczas pobytu w Cold Springs spot- l<lt11 na siedzacego obok kolcg<;- juki jest teraz kalam naszego dobrego znajomego dzentelmena przecietny naklad? () nazwisku Roan Jacobson. - Okolo czterech milionów - odpowiedzial. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. 32 33 Strona 16 - Co? - zdziwil sie MaJcolm. - I nie masz ob- wpytal Carsan. - Tego juz nikt nie czytuje - po- razen? w'ltpiewal. - zadnych ran - odpowiedzialam. - Jesli cho- - To cos wazniejszego dla naszej ekonomii dzi o scislosc, mój kontakt fizyczny z panem Ja· niz narkotyki. cohsem nie byl agresywny. - Naprawde? Cóz to takiego? - dopytywal Moje oswiadczenie wywolalo serie pomru- sie· ków. Znali mnie na tyle dobrze, ze nie musialam - Ropa - powiedzialam. - Ci piraci dzialaja ukrywac moich romantycznych przygód. Zreszta na pelnym morzu. Kradna rope wprost z super- nawet gdybym chciala, nic by z lego nic wyszlo. tankowców. - A teraz - rzeklam - do rzeczy. Pan Jacob- - Niemozliwe! - Malcolma az zatkalo. san ma o nas jak najlepsze zdanie. Z'lskoczylo - Wiem, o czym myslisz. Jacobson nie ma po- mnie to po tym, cosmy mu zrobili. Przekazal mi wodu klamac. pewna oszalamiajaca informacje. - Nie chodzi o ladunek - zaznaczyl. - Wszy- - Zamierza zuzyc cala rope nu odtworzenie sika mozna ukraSC.Ale ten artykul jest niemozli- dinozaurów - próbowal zgadywac Cal'son. wy do napisania. - Nie - odparlam. - Pan Jllcobson padl ofiara - Dlaczego? - zapytalam. miedzynarodowego piractwa. - Krystyno - przekonywal Malcolm. - Jestes - Ktos ukradl mu telewizje kablow'l? - pytala pit(kna, czarujaca i wspaniala reporterka. Ale zaklopotana Mercedes. nawet ty nie zdobedziesz potrzebnych informa- - No, cóz - mówilam dalej - dzis, gdy slyszy- cji. Po pierwsze, mozesz plywac na tankowcu my slowo "pirat", wiekszosc z nas mysli o ele- przez reszte swojego zycia i nie doswiadczyc ata- ktronice, telewizji lub transmisjach satelitarnych. ku piratów. Ocean jest ogromny i plywa po nim To slowo, które zmienilo swoje znaczenie. tysi'lce statków. Ajesli zechcesz ten artykul pisac - Krystyno! - powiedzi3l Malcolm. - Nie mI !<ldzie,to gdzie znajdziesz pirata, który chcial- wmawiaj nam, ze chcesz napisac artykul O lingwi- by o tym z toba rozmawiac? Tym ludziom nie za- styce. lezy na rozglosie. - Nie, przyjacielu - odparlam spokojnie. - O - Innymi slowy - podsumowalam - wedlug piractwie. Prawdziwym piractwie w starym stylu. cil::hie to przedsiewziecie jest nierealne? O zt:glarzach i calym tym kramie. - Innymi slowy - potwierdzil Malcolm - ten - Czy to ma cos wspólnego z narkotykami? - artykul jest nie mozliwy od napisania. 34 35 Strona 17 _ Dobrze - ponioslo mnie. - Jutro rano wy- na poklad tankowca, natychmiast pojawia sie pi- jezdzam. raci. Nie wiedzialam tez, jak do nich dotrzec. Je- Zebrani jak zwykle zareagowali krftceniem dyna wskazówka, która otrzymalam od Roana i glowami pomrukiem dezaprobaty. Jacobsona, bylo nazwisko faceta z Hartwich Ltd, - Jesli nie ma innych spraw - dodalam beztro- najwiekszego swiatowego towarzystwa ubezpie- sko - zebranie uwazam za zakonczone. czen morskich. Ta wiadomosc mogla stanowic W czasie, gdy inni wychodzili, Malcolm zostal poczatek moich poszukiwan. z tylu udajac, ze czegos szuka w teczce. Podniósl Mozna by przypuszczac, ze porwalam sie glowe, gdy wszyscy opuscili sa1ft. z motyka na slonce. Ale przeciez zbieralam juz _ Znam cie bardzo dobrze i wiem, ze nie material do tematów trudnych. zmienisz zdania. Ale zrób mi przynajmniej jedna Szesc godzin pózniej wyladowalam na lotni- grzecznosc - zagadnal. sku Heathrow, gdzie czekal na mnie przedstawi- _ Oczywiscie przyjacielu. O co chodzi? ciel Harwich. Wsiedlismy do samochodu i poje- - Badz ostrozna - poprosil. chalismy do miasta. Byl wrzesien. "Wtedy angiel- _ Dlaczego Malcolmie? Nie wiedzialam, ze ski krajobraz jest najpiekniejszy" - pomyslalam tak interesuje cie moje bezpieczenstwo. oghldajac zielen za oknami limuzyny. _ Nie twoje - wyjasnil. - "Waridu". Pójdzie Biura Harwich usytuowano w City, miejscu w diably, jesli nie bedziesz go prowadzila. znanym juz szescset lat temu, gdy Londyn stano- wilo kilka osad rozrzuconych na brzegach Tami- Nastepnego ranka siedzialam w prywatnym zy. Wiedzialam, ze City jest siedziba rzeczywistej samolocie na lotnisku La Guardia. Gdy tylko wy. potegi Anglii; mila kwadratowa, na której skupi- startowalismy, wygodnie oparlam glowe o sie- la sie wiekszosc powaznego biznesu. dzenie i zaczelam rozmyslac nad swoimi post.a- Moja eskorta uprzejmie pomogla mi wysiasc nnwieniami. z samochodu i przeprowadzila przez rzeka czar- Chociaz nie okazalam tego w czasie wczoraj- i nych garniturów meloników do siedziby towa- szego spotkania, przyznawalam Malcolmowi ra- rzystwa. Przystanelismy przy windzie. cje. Wiedzialam, ze zdobycie materialów nie be- - Chce sie pani widziec z panem Crewesem? dzie latwe. To ósme pietro - poinformowal mnie przedsta- Nie moglam oczekiwac, ze skoro tylko wejde wiciel spólki. 36 37 Strona 18 Gdy winda zjechala, weszlam do srodka, - Prosze usiasc! H mój opiekun powiedzial: Wskazal mi zabytkowa sofe na srodku biura. - Nie pojade z pania. Pan Crewes zwykl sam Kiedy usiadlam, wrócil do swojej zabawy rnó~ przyjmowac swoich klientów. wiac: Zanim dobrnelam do celu, musialam przejsc - Mysle, ze rozczaruje pania. Nie mam zbyt przez skomplikowana aparature do przeswiet- wielu informacji. Przede wszystkim musi pani len. Juz obok stala ponura kobieta, która spraw- wiedziec, ze ten klopot ma nie tylko pan Jacob- dzila moja torebke i ubranie. son. Musze przyznac, ze to prawdziwa epide- - W porzadku - zazartowalam - to zlamanie, mia ... czy tylko zwichniecie? - Ma pan na mysli... - zaczelam. Kobieta zignorowala moja uwage· - Sadze, ze proceder ten ma zasieg swiatowy. - Moze pani wejsc - stwierdzila. - Spojrzal na mnie. - Zaden tankowiec nie jest Podeszlam do drzwi, na których wisiala pro· dzisiaj bezpieczny. sW tabliczka z napisem: "Colin Crewes". Znalam Wyjelam notatnik i zaczelam pisac. obyczaje swiata biznesu i wiedzialam, ze im pro· - Wolalbym, aby teraz pani tego nie robila. stsza wizytówka, tym bardziej wplywowy czlo~ Prosze na razie tylko sluchac - rzekl. wiek. Mówila ona wiecej niz wszystkie tytuly. Zamknelam i odlozylam notatnik. Wiedzia- Crewes byl atletycznie zbudowanym, przystoj- lam, ze i tak zapamietam wszystko. nym hlondynem o niepokojaco niebieskich oczach. - O jakie straty chodzi? - zapytalam. - Jak Przypominal gwiazde pilki noznej. Gdy weszlam kazdy reporter chcialam dysponowac liczbami. hawit sie miniaturowq koszykówka. Poniewaz nie - W ostatnim roku - ciagnal - Harwich wy- d(lstrzegl mojej obecnosci, chrzaknelam. placilo towarzystwom naftowym siedemset mi- - O, panna van Bell- powiedzial. - Przepra- lionów dolarów odszkodowan, z tego piecset mi- sza 111, nie zauwazylem', ze pani juz jest. li(mów z powodu kradziezy na morzu. Z usmiechem podal mi reke mierzac mnie Az gwizdnelam, slyszac te liczby. wzrokiem. - Nie musze pani mówic, ze chociaz osiagne· - Cala przyjemnosc po mojej stronie - rze- lismy równiez zysk niespotykany w historii nasze~ klam i pomyslalam: "lub dopiero bedzie. Nie go towarzystwa, to nie podoba nam sie ta sytu· przypuszczalam, ze jestes tak atrakcyjnym rnez- acja. Ani towarzystwom naftowym, ani armato- czyzml". rom. :w 39 Strona 19 - Wyobrazam sobie - powiedzialam. - Czy zimno. - Musze cos pani wyjasnic. Nie popieram jest jakis ogólny scenariusz tych kradziezy? zdania pana Jacobsona, ze trzeba temu faktowi - Tak - odparl. - Tankowce wyplywaja z po- nadac rozglos. Robimy, co mozemy. Nie sadze, rtu pelne i sprawne. Wszystko rozgrywa sie aby artykul nam pomógl. Nie pomoze nam tez w ci;agu kilku dni. Tracimy kontakt radiowy z za- dzialalnosc reportera. Szczególnie tak pieknego atakowanym statkiem. Zaloga najczesciej zosta- i utalentowanego, jak pani. Oczywiscie nie chce je uratowana przez jakis inny statek, zabrana pani urazic. z lodzi ratunkowych. Okolo tygodnia pózniej - Która czesc pana wypowiedzi miala mnie znajdujemy samotnie dryfujacy pusty tankowiec. dotknac, "piekna" czy "utalentowana"? - zagad- Mozna by go nazwac tankowcem-widmem, ply- nelam kokieteryjnie. waj<lcymz ladunkiem duchów. Usmiechnal sie po raz pierwszy od poczatku - Ale zalogi musialy powiedziec cos o tych zda- naszej rozmowy. Stal sie taki, jakim widzialam go rzeniach - dociekalam. - W jaki sposób marynarze od poczatku; wspanialym okazem samca. Spojrza- zostali zmuszeni do opuszczenia pokladu? lam mu w oczy i tez odpowiedzialam usmiechem. - Oczywiscie - pokiwal glowa. - Zostali zbu- - Moze zechce pani zjesc ze mna obiad? - za- dzeni w srodku nocy przez uzbrojonych ludzi, za- proponowal. pedzeni do szalup i opuszczeni na wode. Wszy- - Czy to znaczy, ze mój wywiad dobiegl kon- scy: kapitan, oficerowie, zaloga. ca'? - za pytalam. - A ochrona? - zapytalam niedowierzajaco. - Niestety, nic wiecej nie jestem w stanie pani - Towarzystwa ubezpieczeniowe zaczely powiedziec. Nic oficjalnie - odparl. Poprowadzil przydzielac na tankowce zbrojna ochrone jakies mnie w kierunku drzwi. szesc miesiecy temu. Jak dotad niewiele to po- - Ale moglibysmy porozmawiac, ze tak po- moglo. Ludzie z ochrony zostaja zaskoczeni po- wiem, na stopie towarzyskiej. dobnie jak reszta. >, - Moglibysmy - przytakoelam. - Ale jeszcze - To interesujace. I tajemnicze - powiedzia- jedno pytanie: Czym pan sie zajmuje? lam coraz bardziej zaintrygowana. - Szukam rozwiazan - odpowiedzial. Przysta- - Wlasnie. Niestety to wszystko, co moge po- nelismy przy windzie. wiedziec - zakonczyl opowiadanie Crewes. - W porzadku. A wiec prosze rozwiazac mój i - Niewiele. klopot. Prosze mi pomóc wydostac sie stad - za- - Panno van Bell - znów spojrzal na mnie proponowalam z ironicznym usmieszkiem. 411 41 Strona 20 - Z przyjemnoscia - odparl. Przycisnal mnie mocniej. Wiedzialam, ze nie i Nacisnal przycisk wprowadzil mnie do win- mamy zbyt duzo czasu. W kazdej chwili mogli- dy, gdy nadjechala. Kiedy bylismy juz w srodku, smy uslyszec glosy domagajace sie opuszczenia zaczal dotykac moich piersi. Udawalam, ze tego windy. Niecierpliwosc podzialala tak silnie, ze nie zauwazam mimo, ze przeszyl mnie znajomy bylam wilgotna i gotowa na rozpoczecie gry. dreszcz. Od dawna wiedzialam, ze jest cos podniecaja- - Tak - stwierdzilam - rzeczywiscie powie- cego w uprawianiu milosci w dziwnych sytu- dziales mi niewiele. acjach, nieoczekiwanych miejscach i czasie. Ko- Nie bardzo wiedzialam, o czym z nim mówic. chalam sie juz w lawkach niezlicwnych koscio- Nie spotkalam dotad nikogo o takim spojrzeniu. lów, w lazienkach, samochodach, w pociagach, Bylam jak zahipnotyzowana, a moje cialo powoli na tylnych siedzeniach taksówek. Odbywalam blldzilo sie. stosunki z mezczyznami w miejscach publicz- - Wlasnie myslalem, czy nie zechcialabys wy- nych: siedzac facetowi na kolanach w czasie me- stuchac kilku uzupelnien ... - rzekl pólglosem. czu hokejowego czy na zatloczonej podlodze dys- Ohjelam go za szyje. koteki. Poniewaz w tych wypadkach istotna jest - Chcialabym, kochanie - odparlam - chcia- szybkosc, nauczylam swoje cialo natychmiasto- lahym. wej reakcji i potrzebowalam tylko kilku krótkich Bez namyslu zatrzymal winde na pólpietrze. zabiegów wstepnych, aby osiagnac pelna goto~ Drzwi pozostaly zamkniete. wosc. - Czy to nie spowoduje alarmu? - zapytalam. Zamykajac oczy i koncentrujac sie osiagne- - Nie. To jest moja prywatna winda. lam stan, w którym fizycznie czulam pieszczace i Objal mnie zaczal przesuwac rekoma po mnie rece czy glówke czlonka masujaca wejscie i plecach biodrach. Moje sutki zaczely twardniec. do mojej pochwy. W sprzyjajacych okoliczno- Cialo przeszywal dreszcz podniecenia. Przytule- sciach, w ciszy i spokoju, moglam osiagnac or- ni zhlczylismy sie mocnym, dlugim pocalunkiem. gazm tylko przez polozenie palców na moim in- Dlonmi przeczesywalam jego wlosy, mój jezyk tymnym miejscu. wirowal dazac do osiagniecia przyjemnosci. . Na szczescie ta sytuacja nie byla ekstremalna. - Kochanie - powiedzialam - czy jestes Trzymal mnie w ramionach realny mezczyzna. wstydliwy? - Jestes zadowolony, kochanie? - zapytalam. - Chyba nie ... - wymamrotal. - To mile, naprawde mile - wyszeptal. 42 43