Przegląd historyczny_4_99

Szczegóły
Tytuł Przegląd historyczny_4_99
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Przegląd historyczny_4_99 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Przegląd historyczny_4_99 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Przegląd historyczny_4_99 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 PL ISSN 0033–2186 INDEKS 370940 PRZEGL¥D HISTORYCZNY TOM XC Zeszyt 4 WARSZAWA 1999 Strona 2 PRZEGL¥D H I S T O R Y C Z NY Pismo Towarzystwa Mi³oœników Historii w Warszawie Oddzia³u Polskiego Towarzystwa Historycznego i Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego Tom XC, 1999 Zeszyt 4 KOMITET REDAKCYJNY Jacek Adamczyk — sekretarz, Andrzej Garlicki, Stefan K. Kuczyñski, W³odzimierz Lengauer — zastêpca redaktora, Antoni M¹czak, Krzysztof Skwierczyñski — sekretarz, Andrzej Szwarc, Andrzej Wyrobisz — redaktor Publikacja dofinansowana przez Komitet Badañ Naukowych © Copyright by Towarzystwo Mi³oœników Historii & Wydawnictwo DiG, 1999 Abstrakty i spis treœci w jêzyku polskim i angielskim znajduj¹ siê w internecie: T³umaczenie: Aleksandra Rodziñska–Chojnowska Redakcja techniczna Wydawnictwo DiG ADRES REDAKCJI Instytut Historyczny Uniwersytetu Warszawskiego 00–325 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 26/28 PL 00–322 Warszawa, ul. Krakowskie Przedmieœcie 62 tel./fax 828–00–96 (7 linii) E–mail: [email protected]; Nak³ad 500 egz. Do druku oddano i druk ukoñczono w grudniu 1999 r. w Drukarni Wydawnictw Naukowych S.A. w £odzi Strona 3 Pamiêci Profesora Mariana Ma³owista (1909–1988) W bie¿¹cym roku przypada dziewiêædziesi¹ta rocznica urodzin, a w roku ubieg³ym minê³a dziesi¹ta rocznica œmierci Mariana M a ³ o w i s t a, profesora Uniwersytetu War- szawskiego, wybitnego historyka i znakomitego nauczyciela, a tak¿e wieloletniego wspó³- pracownika, autora i cz³onka rady redakcyjnej „Przegl¹du Historycznego”. Redakcja pragn¹c uczciæ Jego pamiêæ dedykuje Mu ten zeszyt czasopisma. Sk³adaj¹ siê nañ artyku- ³y napisane przez uczniów Profesora. Redakcja zwróci³a siê do wszystkich ¿yj¹cych dwu- dziestu dwóch Jego doktorantów, zarówno tych którzy pod Jego kierunkiem ukoñczyli dy- sertacje doktorskie, jak i tych którzy przed Jego œmierci¹ ju¿ tego nie zd¹¿yli sfinalizowaæ. Dziêkujemy tym wszystkim, którzy zechcieli swoje prace do tego numeru „Przegl¹du Historycznego” nades³aæ. Dla tych, którzy nie zdo³ali tego uczyniæ, ³amy nasze bêd¹ nadal otwarte. Rozmaitoœæ zamieszczonych tu rozpraw jest wielka, tak jak rozleg³e by³y zaintereso- wania Profesora i swoboda, jak¹ w wyborze przedmiotu badañ pozostawia³ swym ucz- niom. Wydaje siê, ¿e w³aœnie ta wielorakoœæ problemów i metod, jak¹ czytelnicy tu znajd¹, najlepiej charakteryzuje to, co mo¿na nazwaæ „szko³¹ Ma³owista”. Profesor Marian Ma³owist by³ w nauce polskiej i ¿yciu uniwersyteckim postaci¹ niezwyk³¹. Mówiono o Nim, ¿e by³ „historykiem z bo¿ej ³aski”, tak jak zwyk³o siê mówiæ o utalentowanych poetach i artystach. By³ bowiem obdarzony szczególnego rodzaju intui- cj¹ pozwalaj¹c¹ mu bezb³êdnie wybieraæ jako przedmiot swych badañ najwa¿niejsze historyczne problemy i znajdowaæ dla nich oryginalne i niekonwencjonalne rozwi¹zania. Oparte to by³o na nadzwyczaj krytycznej i wnikliwej analizie Ÿróde³, odbiegaj¹cej wszak¿e od tradycyjnej pozytywistycznej erudycji. A tak¿e na niezwykle rozleg³ej znajomoœci lite- ratury, co Mu u³atwia³a znajomoœæ wielu jêzyków. Obdarzony by³ bowiem fenomenalnymi zdolnoœciami lingwistycznymi, zna³ wszystkie wa¿niejsze jêzyki europejskie, a w razie potrzeby szybko i ³atwo uczy³ siê kolejnych jêzyków, nawet tych uwa¿anych za rzadkie i trudne. Jako fascynuj¹cego nauczyciela pamiêtaj¹ Go zarówno Jego uczniowie z gimnazjum, gdzie uczy³ w okresie miêdzywojennym, jak i wychowankowie z tajnego nauczania w cza- sach okupacji, a wreszcie studenci i doktoranci z Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie wyk³a- da³ po wojnie a¿ do ostatnich chwil ¿ycia. By³ bardzo wymagaj¹cy, nie mia³ przy tym ³agodnego charakteru, a mimo to przyci¹ga³ do siebie uczniów i studentów swoj¹ niezwy- k³¹ osobowoœci¹, intelektem, umiejêtnoœci¹ pobudzania do krytycznego rozumowania, otwierania szerokich horyzontów, pozostawiania — przy pewnej apodyktycznoœci — ogromnej swobody myœlenia. Uczniów mia³ wiêc wielu, chocia¿ dobiera³ ich starannie. Œwiadczy o tym wspomniana ju¿ pokaŸna liczba wypromowanych przez Niego doktorów oraz liczba trzynastu profesorów, którzy rozpoczynali swoj¹ karierê akademick¹ na semi- PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XC, 1999, ZESZ. 4, ISSN 0033–2186 Strona 4 narium Mariana Ma³owista, a obecnie zajmuj¹ wa¿ne stanowiska na wy¿szych uczelniach w Polsce i za granic¹ oraz w ¿yciu publicznym. Pisa³ wiele, ale poza Jego ksi¹¿kami i drukowanymi artyku³ami istotne by³y te¿ Jego wyk³ady, referaty wyg³aszane na polskich i miêdzynarodowych sympozjach, wypowiedzi na seminariach i w czasie zupe³nie prywatnych rozmów. Czêsto by³y to tylko hipotezy, weryfikowane nastêpnie przez samego Profesora lub Jego uczniów i naœladowców w szcze- gó³owych badaniach — i zwykle znajdowa³y potwierdzenie. Wiele fundamentalnych dziœ w œwiatowej i polskiej historiografii pogl¹dów wywodzi siê z pomys³ów sformu³owanych przez Mariana Ma³owista. Sam uwa¿a³ siê zawsze za mediewistê, ale naprawdê zajmowa³ siê nie tylko póŸnym œredniowieczem, lecz i wczesnym okresem nowo¿ytnym siêgaj¹c a¿ po wiek XVII i nie obawiaj¹c siê odniesieñ do wspó³czesnoœci. W³aœnie to swobodne przekraczanie tradycyj- nych cezur chronologicznych dziel¹cych wieki œrednie od nowo¿ytnoœci by³o dla Mariana Ma³owista charakterystyczne i zapewnia³o sukces w rozwi¹zywaniu kluczowych proble- mów z dziejów Polski, Europy i œwiata. Przekracza³ te¿ bowiem granice geograficzne starego kontynentu zajmuj¹c siê dziejami krajów azjatyckich, a szczególnie interesuj¹c siê Afryk¹. Nie chcia³ byæ jednak historykiem Afryki, traktowa³ ten l¹d jedynie jako pole interesuj¹cych obserwacji i porównañ wa¿nych dla zrozumienia dziejów Europy, w tym Polski. St¹d i w tym numerze „Przegl¹du Historycznego” znalaz³o siê tyle prac poœwiêco- nych historii Afryki lub do niej siê odwo³uj¹cych, albo odnosz¹cych siê do przesz³oœci innych jeszcze czêœci œwiata. Profesor Marian Ma³owist rozpocz¹³ karierê historyka w okresie miêdzywojennym, odegra³ wielk¹ rolê w polskiej nauce historycznej po II wojnie œwiatowej. By³ znany i wysoko ceniony w œwiecie, zapraszany na miêdzynarodowe zjazdy i jako wyk³adowca na zagraniczne uczelnie. Nie doczeka³ siê jednak takich zwyczajowych i sformalizowanych dowodów uznania jak doktoraty honoris causa lub cz³onkostwo akademii. Po œmierci Profesora wznowiono tylko dwie Jego ksi¹¿ki. Ukaza³ siê tak¿e tom zawieraj¹cy wybór Jego artyku³ów — wydawnictwo niezwykle wa¿ne, gdy¿ rozprawy te, w pierwodrukach znajduj¹ce siê w trudno nieraz dostêpnych czasopismach i tomach zbiorowych, zawieraj¹ najwa¿niejsze Jego pogl¹dy. Tutaj przypominamy uczniów Profesora, tych którzy staraj¹ siê kontynuowaæ Jego dzie³o badacza i nauczyciela. Strona 5 R O Z P R A W Y RAFA£ KARPIÑSKI (Warszawa) Severino da Silesia recte Seweryn Jung z G³ogówka. Zapomniany franciszkanin–reformat w Centralnym Sudanie na pocz¹tku XVIII wieku ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE Poœwiêcenie pamiêci Mariana M a ³ o w i s t a faktograficznego przyczynku, którego novum w warstwie poznawczej sprowadza siê jedynie do bli¿szej identyfikacji tytu³owego bohatera, mo¿e wydawaæ siê nietaktem; w najlepszym razie sprzeniewierzeniem Jego myœli. Uczony o bardziej europejskiej ni¿ krajowej renomie nie mia³ szczególnego zrozu- mienia dla antykwaryzmu i faktografii. Zaœ w tym drobiazgu nie ma prawie nic z tych wszystkich cech, które by³y istot¹ twórczoœci Mariana Ma³owista. Pozostaj¹ one nadal myœl¹ przewodni¹ Jego szko³y: badanie procesów, a nie wydarzeñ — tym bardziej faktów — jako celu samego w sobie; szeroki horyzont geograficzny i taka¿ perspektywa czasowa — „d³ugie trwanie” jakby siê wbrew Niemu chcia³o powiedzieæ1; zdecydowany prymat syntezy nad analiz¹; oczywista preferencja dla wielkich zjawisk i problemów2; czy wreszcie — last but not least — aprobata dla historiografii jedynie rozumnie wyjaœniaj¹cej. Jak¹¿ wiêc znaleŸæ obronê i uzasadnienie dla tekstu, który na domiar z³ego nale¿y do kategorii „s³oñ a sprawa polska” b¹dŸ dok³adniej „prawie polska”, bo œl¹ska, kategorii, która nie mog³aby tym bardziej liczyæ na Jego aprobatê? Uwa¿a³ bowiem Marian Ma³o- wist, ¿e tego rodzaju rozwa¿ania s¹ emanacj¹ i jednoczeœnie po¿ywk¹ nacjonalizmów wszelkiej maœci, których szczerze nie cierpia³. Po wahaniach i rozterkach zdecydowa³em siê jednak tu w³aœnie przedstawiæ niniejszy przyczynek. Dla jednego przede wszystkim powodu. Niech mi wolno bêdzie odwo³aæ siê do wspomnieñ, doœæ ju¿ niestety odleg³ej prze- sz³oœci, do seminarium magisterskiego czy te¿ doktoranckiego Profesora (gdzieœ do po³owy lat szeœædziesi¹tych) kiedy to analizowaliœmy fragmenty kroniki Damiâo de Goisa odnosz¹ce siê do podró¿y Vasco da Gamy. Przy omawianiu znanego passusu opisuj¹cego 1 Nie mia³ Marian Ma³owist zrozumienia dla koncepcji b¹dŸ pomys³ów, których nowatorstwo sprowadza³o siê jedynie czy przewa¿nie do sfery pojêciowej. Sarka³ i fuka³, gdy przysz³o mu je objaœniaæ i analizowaæ. 2 Gwoli prawdzie warto tu przypomnieæ, ¿e teza o dualizmie rozwojowym Europy nowo¿ytnej i wyznaczona w tym kontekœcie granica £aby to by³ Jego pomys³. A jest to bodaj teoria najwa¿niejsza i najbardziej wa¿¹ca na historiografii nie tylko œrodkowoeuropejskiej ostatniego pó³wiecza. PRZEGL¥D HISTORYCZNY, TOM XC, 1999, ZESZ. 4, ISSN 0033–2186 Strona 6 400 RAFA£ KARPIÑSKI przybycie portugalskiego eksploratora na wyspy And¿ediwy, nale¿¹ce wówczas do w³adcy Goa, w którego otoczeniu znajdowa³ siê ¯yd z Poznania3, Profesor ów fakt skomentowa³: „No patrzcie no tylko, gdzie go to zagna³o!” I choæ ów œrodkowoeuropejski epizod w Indiach schy³ku XV w. nie by³ przedmiotem dalszych dociekañ (nie by³ to cel semina- rium) uwagê Profesora, który przecie¿ ten fakt zna³ dobrze, odebra³em jako zabieg wybitnego dydaktyka staraj¹cego siê zainspirowaæ i wywo³aæ zainteresowanie uczniów. Quasi spontaniczna, a przecie¿ w pe³ni celowa uwaga Mistrza, pozosta³a w mojej pamiêci jako sygna³, ¿e i takich zagadnieñ nie nale¿y pozostawiaæ od³ogiem i warto im poœwiêciæ nieco uwagi4. Przypomnienie tamtego seminarium i jego atmosfery oraz z lekka ironicznego uœmie- chu Profesora (w istocie uœmiechu ujmuj¹cego dla chyba wszystkich, którzy mieli szansê Go bli¿ej poznaæ) niech wystarczy za usprawiedliwienie wyboru tematu. Bez koniecznoœci uciekania siê do karko³omnych wolt i tworzenia hipotez by dla antykwaryczno–faktogra- ficznej anegdoty poszukiwaæ mniej lub bardziej efektownego uzasadnienia. *** W 1967 r. Richard G r a y opublikowa³ artyku³ o misjach jakie franciszkañska placów- ka w Tripoli zorganizowa³a do Centralnego Sudanu w pocz¹tkach XVIII w.5 Aczkolwiek incydentalnie wzmiankowa³ je ju¿ R. H a l l e t t6, niew¹tpliw¹ zas³ug¹ Graya jest wprowa- dzenie tej problematyki do historiografii afrykanistycznej. Misje wspó³braci nie umknê³y bynajmniej uwadze kronikarskiemu piœmiennictwu zakonu franciszkañskiego wspó³czes- 3 Zob. M. M a ³ o w i s t, Konkwistadorzy, Warszawa 1976, s. 205; D a m i â o d e G o e s, Chronica de El–Rei Dom Manuel, „Biblioteca dos Clasicos Portugeses” t. LIX–LX, Lisboa 1909–1911, t. II, s. 16; t³um. polskie sub nome D a m i â o d e G ó i s, Kronika Wielce Szczêœliwego Króla Dom Manuela, wybór przek³ad i s³owo wstêpne J. Z. K l a w e, Warszawa 1989, s. 98 n. 4 O poznañskim Izraelicie w Goa zob. F. H u m m e r i c h, Gaspar da Gama da India, „Iberica” t. VI, 1926, s.43–50; B. O l s z e w i c z, Gaspar da Gama. ¯yd poznañski w Indiach w XVI wieku, „Kronika Miasta Poznania” t. IX, 1931, nr 3, s. 187–203; J. K i e n i e w i c z, Faktoria i forteca, Warszawa 1970, s. 232. O udziale Polaków w pierwszej fazie ekspansji portugalskiej zob. A. D z i u b i ñ s k i, Polski rycerz w Maroku w XV wieku, PH t. LVII, 1966, z. 3, s. 444–446; A. F. G r a b s k i, O Polskich rycerzach w Maroku w XV wieku parê uwag, PH t. LVIII, 1967, z.3, s. 515–517; t e n ¿ e, Polska w opiniach Europy Zachodniej w XIV–XV wieku, Warszawa 1968, s. 63–66. Paralelê miêdzy zamorsk¹ konkwist¹ Portugalii a Polsk¹ ekspansj¹ na Wschód odwo³uj¹c¹ siê i wycinkowo uszczegó³owiaj¹c¹ tezê J. L e l e w e l a (Historyczna paralela Hiszpanii z Polsk¹ w XVI, XVII, XVIII wieku, Poznañ 1854) o podobieñstwach rozwojowych Hiszpanii i Polski w czasach nowo¿ytnych, któr¹ wysoko ceni³ M. M a - ³ o w i s t (Le mouvements d’expansion en Europe aux XVe et XVIe siècle, „Annales — Economies, Sociétés, Civilisations” a. XVII, 1962, s. 923–929; oraz Europe de l’Est et les Pays Ibériques. Analogies et contrastes, [w:] Homenaje a Jaime Vicens Vives, t. I, Barcelona 1965, s. 85–93) przedstawi³em w niedrukowanym referacie na kongresie „Os Descobrimentos Portugeses e a Europa do Renascimento”, Lisbôa, 19–25 Junho 1983 pt. A propos des rapports entre les Grandes Découvertes géographiques et la propagande polonaise d’expansion orientale. 5 R. G r a y, Christian Traces and a Franciscan Mission in the Central Sudan, 1700–1711, „Journal of African History” t. VIII, 1967, nr 3, s. 383–393. 6 R. H a l l e t t, The Penetration to Africa, to 1815 t. I, London 1965, s. 102 n. Strona 7 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 401 nemu opisywanym wydarzeniom7, a tak¿e naukowej historiografii zakonnej8. Znana lite- raturze misjologicznej z czasem dopiero przeniknê³a do afrykanistyki sensu strictiori. Misje te w sposób jednoznaczny i nie budz¹cy w¹tpliwoœci literatura ta wi¹za³a z ga³êzi¹ refor- mack¹ rodziny zakonnej œw. Franciszka. Franciszkanie–reformaci trypolitañscy podjêli misje w g³¹b Afryki w wyniku informa- cji o rzekomych chrzeœcijanach ¿yj¹cych w zasaharyjskiej Afryce. Wiadomoœci te dociera³y do nich jak i do konsulów francuskich w tym mieœcie, zw³aszcza Claude’a Lemaire’a i De Lalande’a9 u schy³ku XVII i na pocz¹tku XVIII w. Zainteresowanie trypolitañskich Eu- ropejczyków chrzeœcijañstwem w Czarnej Afryce budzili niewolnicy pêdzeni zza Sahary, z Bornu via Fezzan do Tripoli. Wielu z nich mia³o twierdziæ, ¿e s¹ chrzeœcijanami, w ka¿- dym razie bezsporne wydawa³o siê, ¿e czcili krzy¿. Uwierzytelnienie tego pogl¹du znajdo- wano zarówno w znaku krzy¿a zdobi¹cym twarze niektórych niewolników (w istocie by³y to znaki rytualne wystêpuj¹ce w wielu regionach zasaharyjskiej Afryki od Beninu a¿ po Nubiê), czy obyczaju ¿egnania siê wykonywanego najpewniej intencjonalnie na u¿ytek potencjalnych europejskich protektorów, czy wybawców. Niewolnicy liczyli na wsparcie: wszak zakonnicy zapewniaj¹c duchow¹ opiekê nad wspó³wyznawcami, mogli te¿ poprawiæ ich materialny los, a mo¿e i nawet przywróciæ wolnoœæ. Zbieraj¹c dalej w Tripoli informacje o afrykañskich chrzeœcijanach twierdzono na- wet, ¿e w królestwie Bornu, za Sahar¹, ¿yje wielu chrzeœcijan s³abo lub prawie wcale nie obeznanych z wiar¹10, o czym informowano Congregatio de Propaganda Fide. W tym kontekœcie od¿ywa³a i nabiera³a nowego wyrazu stara legenda o królestwie Ksiêdza Jana. Przez prawie ca³e œredniowiecze Europa œni³a mit o chrzeœcijañskim pañstwie, potencjal- nym sojuszniku Zachodu do walki z niewiernymi, którego w³adc¹ mia³ byæ rzekomy Ksi¹dz Jan. Wraz z dotarciem Portugalczyków do chrzeœcijañskiej Etiopii, wydawa³o siê, ¿e mit siê zmaterializowa³. Teraz w miarê jak gromadzono informacje o rzekomo chrzeœcijañ- skim Bornu, ów mit ponownie siê odradza³. Projekt zorganizowania misji do chrzeœcijañskiego pañstwa zyska³ aprobatê Kongre- gacji. Do Bornu postanowiono wys³aæ misjê franciszkañsk¹. Poprowadzi³ j¹ o. Damiano da Rivoli posiadaj¹cy bieg³¹ znajomoœæ arabskiego. Mia³ wyruszyæ z Tripoli. Okaza³o siê jednak, ¿e droga przez Fezzan jest niedostêpna z powodu walk i szalej¹cej zarazy. Kilku- miesiêczne oczekiwanie nie przynios³o poprawy sytuacji. Ojciec Damiano przeto zmieni³ plan podró¿y postanawiaj¹c udaæ siê w górê Nilu do Sennaru, by tam przy³¹czyæ siê do karawany zmierzaj¹cej drog¹ równole¿nikow¹ do Bornu. W Fung, stolicy Sennaru (listo- pad 1703 r.), naczelnik karawany informowa³ go, ¿e aczkolwiek w Bornu mieszka jedynie 7 A. M. d e T u r r e, Orbis Seraphicus, wyd. A. C h i a p p i n i t. II, pars 2: De Modernis Apostoliciis Missio- nibus Fratrum Minorum, liber octavus: De Novissimi Apostolicis Missionibus ad Regna Fezzan, Borno, Nubiae et Gorolfae in Africa, Quaracchi–Firenze 1945. 8 C. B e r g n a, La Missione Francescana in Libia, Tripoli 1924; G. S a n i t a’, La Barberia e la Sacra Congregazione „De Propaganda Fide” (1622–1688). Con particolare riguardo all’origine e allo sviluppo della Missione Francescana in Libia (1688–1711), „Studia Orientalia Christiana Historica”, Cairo 1963, s. 160–162. 9 Zob. P. M a s s o n, Histoire des établissements et du commerce français dans l’Afrique barbaresque (1560– –1793). Algérie, Tunisie, Tripolitaine, Maroc, Paris 1903, s. 178 n. 10 O wprowadzeniu islamu do Bornu i stopniowej islamizacji tego pañstwa zob. R. K a r p i ñ s k i, Sudan Centralny do koñca XVI w., [w:] Historia Afryki. Do pocz¹tku XVI wieku, pod red. M. T y m o w s k i e g o, Wroc³aw 1996, s. 498–511. Strona 8 402 RAFA£ KARPIÑSKI trzech chrzeœcijan, to w niedalekiej odleg³oœci, nad rzek¹ Czarn¹ (fiume Niger) znajduje siê miejscowoœæ zamieszkiwana przez chrzeœcijan, ¿yj¹cych tam w dostatku, uprawiaj¹cych winn¹ latoroœl i prowadz¹cych handel z Bornu. Damiano da Rivoli, po pó³rocznym poby- cie w Sennarze, ostrze¿ony o gro¿¹cym mu zamachu zrezygnowa³ z dalszej podró¿y i w lip- cu 1705 r. przez Kair powróci³ do Tripoli. Tu dalej zbiera³ wiadomoœci o zasaharyjskich chrzeœcijanach. Francuski konsul Claude Lemaire informowa³ go, ¿e „su³tan [sic!] Corurfa”, który prowadzi wojny z Bornu jest chrzeœcijaninem tak jak wszyscy mieszkañcy jego królestwa, którzy wol¹ straciæ ¿ycie ni¿ przejœæ na islam. O. Damiano relacjonowa³ te¿ do Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, ¿e niedaleko Bornu jest jeszcze inne królestwo, którego mieszkañcy nie s¹ wprawdzie ani chrzeœcijanami ani muzu³manami, lecz ³atwo mo¿na ich nauczyæ wiary œwiêtej. Prosi³ wiêc by misjê skierowaæ do tych dwóch pañstw, poniewa¿ informacje o chrzeœcijañstwie w Bornu okaza³y siê nieprawdziwe11. Wiadomoœci te w odniesieniu do „królestwa Gourourfa” (w innej lekcji „Gouroufa”) uzupe³nia³ konsul Lemaire raportuj¹c Kongregacji, ¿e w³adca tego pañstwa, gdzie ¿yje wiêcej ni¿ sto tysiêcy chrzeœcijan, walczy z Bornu w imiê wiary. I choæ ich chrzeœcijañstwo jest jedynie nominalne, gdy dostan¹ siê do niewoli su³tana Bornu wol¹ straciæ ¿ycie ni¿ zostaæ apostatami12. Uderzaj¹ca zbie¿noœæ opinii i amplifikacje obu raportów: o. Damiano da Lucca i konsula Claude’a Lemaire pozwalaj¹ nie tylko przypuszczaæ o jednakowych intencjach, ale tak¿e o skoordynowa- nych, choæ wygl¹daj¹cych na niezale¿ne zabiegach obu korespondentów Kongregacji, niew¹tpliwych protagonistów dalszych, nowych misji. O. Damiano schorowany po wyprawie do Sennaru, w podesz³ym ju¿ zreszt¹ wieku, zosta³ odwo³any z Afryki do swej macierzystej prowincji. Na jego miejsce wyznaczono o. Carlo Mariê di Genova, który w Kairze przygotowywa³ siê do wyjazdu do Etiopii. Jesz- cze z Kairu, gdzie mia³ sposobnoœæ rozmawiaæ z dwoma synami w³adcy Bornu wracaj¹cy- mi z pielgrzymki do Mekki, powiadamia³ Rzym, o uzyskanych od nich nowinach. Oto jego rozmówcy twierdzili, ¿e w „królestwie lub prowincji Canorfa13 ¿yj¹ wyznawcy krzy¿a i wieñcz¹ nim swe domy i koœcio³y, a król ich jest najwy¿szym kap³anem”. Ojciec Car- lo wnioskowa³ tedy, ¿e lud ten ma nik³¹ wiedzê o œwiêtej wierze chrzeœcijañskiej i jej obrzêdach. 11 M. G r a y, op. cit., s. 383 n. 12 Tam¿e, s. 385. 13 Ró¿nobrzmi¹ce zapisy misyjnych raportów i korespondencji wzmiankuj¹ce rzekomo chrzeœcijañskie pañstwo w Czarnej Afryce: ”Corurfa”, „Gourourfa”, „Gouroufa”, „Canorfa” wreszcie „Garolfa” rozmaicie identyfikowane w starszej, zw³aszcza misjologicznej literaturze, niew¹tpliwie odnosz¹ siê do pañstwa Kuararafa — M. G r a y, op. cit., s. 387 n. Potomkowie w³adców D¿ukunów — mieszkañców tego pañstwa — jeszcze w pocz¹tku bie¿¹cego stulecia u¿ywali krzy¿a maltañskiego jako elementu dekoracyjnego. Ich boskie atrybuty i zwi¹zany z nimi obrz¹dek przypomina³ etnografom w niektórych aspektach ceremonia³ Mszy œwiêtej. Zob. C. K. M e e k, A Sudanese Kingdom. An Ethnological study of the Jukun speaking peoples of Nigeria, London 1931, s. 28 n. O Kuararafa i D¿ukun zob. R. K a r p i ñ s k i, Centralny Sudan w XVII–XVIII w., [w:] Historia Afryki, s. 867 n. Krzy¿ jako symbol wystêpuje tak¿e wœród innych ludów zw³aszcza zlewiska Nigru i Benue, dalszych przeto badañ wymaga teza o pochodzeniu Kuararfa–D¿ukun znad Nilu i wp³ywach chrzeœcijañskiej Nubii (M. G r a y, op. cit., s. 387–393). Wiele etnogenicznych mitów tych ludów, które wi¹¿¹ ich pochodzenie ze wschodem powsta³o niew¹tpliwie pod wp³ywem islamu, a nie chrzeœcijañstwa. Zob. C. K. M e e k, The Northern Tribes of Nigeria t. I–II, London 1921; F. C. N a d e l, Black Byzantium. The Kingdom Nupe in Nigeria, Oxford 1965. Strona 9 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 403 Ojcu Carlo M. di Genova przydzielono (13 sierpnia 1708) dwóch pomocników przebywaj¹cych równie¿ w Kairze: oo. Atanasio da S. Venazio i Severino da Silesia14, któ- ry jest g³ównym obiektem naszego zainteresowania. Starsza literatura zakonna identyfi- kowa³a Seweryna mylnie z ojcem Severino da Salesia z prowincji genueñskiej15, niew¹t- pliwie ze wzglêdu na my³ki rêkopisów, które raz maj¹ lekcje „Salesia” innym razem „Selesia”. Przywróci³ Œl¹skowi Seweryna wydawca „Orbis Seraphicus” A. C h i a p p i n i16 poniewa¿ w jednym z rêkopisów okreœlony jest on: Pater praefatus sit Teutonicus. Dwójka misjonarzy (o. Atanasio choroba uniemo¿liwi³a udzia³ w wyprawie) wyruszy- ³a z Tripoli 10 czerwca 1710 r. Ich atutami, w prekursorskiej i niebezpiecznej — pierwszej odnotowanej w Ÿród³ach, europejskiej podró¿y t¹ drog¹ przez Saharê — by³y: umiejêtno- œci medyczne i chirurgiczne kierownika misji o. Carlo i bieg³a znajomoœæ arabskiego Seweryna. Podró¿owali pod protekcj¹ beja Fezzanu, którego krewnym o. Carlo udzieli³ dobrze rokuj¹cych porad lekarskich. 30 lipca byli w Murzuk stolicy Fezzanu. Panika wojenna zmusi³a ich do schronienia siê wraz z dworem beja do ufortyfikowanego Traghen. W mieœcie tym odwa¿ni misjonarze spotkali wracaj¹cego z Mekki syna w³adcy Tua- regów. W zamian za ofiarowane mu lekarstwa tuareski dostojnik obieca³ sw¹ protekcjê w dalszej podró¿y i w³¹czy³ ich do swej karawany. Zamierzali wraz z ni¹, jak pisa³ o. Carlo, udaæ siê do Agadeszu „bramy i klucza królestw Czarnych” maj¹c zapewnienie mo¿liwoœci kontynuowania dalszej drogi do „Garolfa”– Kuararfa. Bez zgody bowiem w³adcy Agade- szu, jak donosi³ nadto prefekt misji bornuañskiej, „¿aden bia³y, nawet jeœli by³by muzu³- maninem, nie mo¿e przejœæ do królestw Czarnych”17. Kolejne i ostatnie wiadomoœci o misji nie pochodzi³y ju¿ od franciszkanów. Dwa lata póŸniej o. Francesco Maria di Sarzana, prefekt misji trypolitañskiej, poinformowa³ Kon- regacjê pismem z 14 paŸdziernika 1712 r. o relacji jak¹ przekaza³ mu mauryjski kupiec, had¿ Milad. Prefekt okreœli³ Milada jako godnego wiary, bliskiego przyjaciela o. Carlo, który towarzyszy³ mu w podró¿y do Fezzanu i Agadeszu. OO. Carlo i Seweryn mimo ostrze¿eñ o czyhaj¹cych na drodze wielkich niebezpieczeñstwach opuœcili Agadesz z oœmio- osobow¹ tylko karawan¹ udaj¹c siê na po³udniowy–zachód, do Sudanu. Jedyny, jaki prze¿y³, uczestnik tej podró¿y, powróciwszy do Agadeszu, opowiedzia³ had¿ Miladowi, ¿e dotarli bezpiecznie do Katsiny. Nb. to hauañskie miasto–pañstwo dynamicznie wówczas siê rozwija³o i by³o bliskie apogeum swej potêgi. Jego wiêc wybór jako przedsionka dla dalszej drogi do pañstwa Kuararafa s¹siaduj¹cego z krajem Hausa, by³ jak najbardziej zasadny18. Tu jednak czêœæ z uczestnicz¹cych w karawanie zapad³a na chorobê wywo³an¹ zjad- liw¹ i wstrêtn¹ wod¹. Daremnie o. Carlo próbowa³ zabiegów operacyjnych (puszczania krwi?). Zarazi³ siê i zmar³ po oœmiu dniach. W³adca Katsiny zagarn¹³ rzeczy zmar³ego, mimo protestów o. Seweryna, którego równoczeœnie, bezskutecznie zreszt¹, nak³ania³ do 14 G. S a n i t a’, op. cit., s. 161. 15 C. B e r g n a, op. cit., s. 73 i 181. 16 Zob. przyp. 7: A. M. d e T u r r e, op. cit., s. 331, przyp. 4. 17 Cyt. za M. G r a y, op. cit., s. 386. 18 O pañstwach–miastach Hausa i znaczeniu Katsiny zob. R. K a r p i ñ s k i, Centralny Sudan w XVII– –XVIII wieku, s. 857–867. Strona 10 404 RAFA£ KARPIÑSKI apostazji. Seweryn wkrótce zreszt¹ sam zapad³ na zdrowiu i po trzydziestu dniach, w sier- pniu 1711 r., zakoñczy³ ¿ycie. Tyle relacja przedstawiona tu za literatur¹, z dobrodziejstwem inwentarza i bez mo¿liwoœci weryfikacji19. Dodajmy za Grayem, ¿e aczkolwiek Kongregacja Rozkrzewiania Wiary poleci³a wkrótce prokuratorowi franciszkanów wys³aæ kolejnych misjonarzy, na nastêpn¹ ekspedycjê czekaæ trzeba by³o do roku 1845, kiedy zorganizowano Wikariat Apostolski dla Œrodkowej Afryki. Dotychczasowa literatura ustali³a przebieg misji, a Seweryna okreœli³a jako franci- szkanina ze Œl¹ska, Niemca znaj¹cego biegle arabski. Te informacje dawa³y podstawê do dalszych poszukiwañ Ÿród³owych, które umo¿liwi³yby jego bli¿sz¹ identyfikacjê. Nie by³o to wiêc szukanie ig³y w stogu siana, jednak burzliwe losy Œrodkowej Europy, a Œl¹ska w szczególnoœci utrudni³y to zadanie. Oczywista by³a kwerenda w archiwaliach œl¹skich klasztorów franciszkañskich, bo- wiem okreœlenie de Selesia, poprawniej de Silesia, wystêpuj¹ce w aktach Kongregacji, powinno siê odnosiæ do przynale¿noœci macierzystego klasztoru Seweryna, a zatem i naj- pewniej do miejsca jego pochodzenia. Po II wojnie œwiatowej jednak polska administracja koœcielna zasta³a na miejscu jedynie szcz¹tki archiwów œl¹skich klasztorów franciszkañ- skich. Dotarcie do archiwaliów zakonnych utrudnia³y skomplikowane i nie³atwe losy, zarówno koœcielne jak i polityczne tej krainy, niejednorodnej pod wzglêdem administracji œwieckiej i duchownej. Otó¿, jak wiadomo, pierwsze konwenty franciszkañskie przyby³y do Polski z Niemiec. Po ró¿norodnych zabiegach ostatecznie dolnoœl¹skie konwenty braci mniejszych (kusto- die wroc³awska i z³otoryjska) znalaz³y siê w saskiej prowincji franciszkañskiej (poza dwo- ma klasztorami z G³ogowa i K³odzka), natomiast górnoœl¹skie w prowincji czesko–pol- skiej — kustodia górnoœl¹ska20. Pierwsza obserwancka reforma zakonu franciszkañskiego mia³a na Œl¹sku podobne pocz¹tki jak w Polsce. Dokona³a siê w po³owie XV w. za spraw¹ Jana z Kapistranu. Bracia Mniejsi Regularnej Obserwancji — obserwanci — na Œl¹sku tak jak w Polsce zwali siê bernardynami od ich pierwszych koœcio³ów w Krakowie i we Wroc³awiu pod wezwaniem œw. Bernardyna ze Sieny. Konwenty obserwantów œl¹skich oraz z Czech, Austrii i Polski nale¿a³y, od 1467 r., do jednego wikariatu. Jednak œl¹scy bernardyni–obserwanci nie przetrwali reformacji. Ich konwenty przesta³y istnieæ do po³owy XVI w. Zwi¹zana z potrydenck¹ reform¹ Koœcio³a odnowa ¿ycia zakonnego na Œl¹sku zwi¹- za³a organizacyjnie tamtejszych franciszkanów z prowincj¹ czesk¹. W 1627 r. prowincja ta dot¹d obserwancka przyst¹pi³a do œciœlejszej obserwancji, czyli sta³a siê reformack¹. Na Œl¹sku jednak œwiadomie zrezygnowano z powszechnego stosowania nazwy „reformaci”, w obawie by nie kojarzy³a siê z tak silnym tam reformacyjnym ruchem protestanckim. Stan taki trwa³ do oko³o po³owy XVIII w. 19 M. G r a y, op. cit., s. 387. 20 Zob. J. K ³ o c z o w s k i, Zakony na ziemiach polskich w wiekach œrednich, [w:] Koœció³ w Polsce t. I: Œredniowiecze, „Studia na Histori¹ Koœcio³a Katolickiego w Polsce”, pod red. J. K ³ o c z o w s k i e g o, Kra- ków 1966, zw³aszcza s. 465–468, tam¿e dalsza literatura; J. B. F r e e d, Dzieje saskiej prowincji franciszkanów w XIII wieku, [w:] Zakony franciszkañskie w Polsce, red. J. K ³ o c z o w s k i t. I: Franciszkanie w Polsce œrednio- wiecznej, cz. 1: Franciszkanie na ziemiach polskich, Lublin 1982, s. 195–217. Strona 11 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 405 Wtedy to, po ostatecznym w³¹czeniu Œl¹ska do Prus, administracja pruska, w ramach absolutystyczno–oœwieceniowych, racjonalnych koncepcji d¹¿¹cych do jednorodnoœci scentralizowanego pañstwa, podjê³a stanowcz¹ akcjê zmierzaj¹c¹ do likwidacji przynale¿- noœci œl¹skich klasztorów do obcych pañstwowo prowincji. Dla franciszkanów œciœlejszej obserwancji czyli reformatów utworzono osobn¹ prowincjê œl¹ska pod wezwaniem œw. Jadwigi, na co wyrazi³a³a zgodê Stolica Apostolska w 1755 r.21 Po edykcie sekularyzacyjnym w 1810 r. prowincja ta przesta³a istnieæ. Kolejny raz œl¹skie klasztory franciszkañskie opustosza³y. Nie by³ to jednak koniec skomplikowanej i pogmatwanej historii ró¿nych ga³êzi zakonu œw. Franciszka na Œl¹sku. Odradzaj¹ce siê od po³owy XIX w. ¿ycie zakonne przerwa³a polityka Kulturkampfu. Ustawa Landtagu z 1875 r. likwidowa³a prawie wszystkie zakony i zgromadzenia; mo¿liwoœæ dzia³alnoœci zachowa³y jedynie domy opiekuj¹ce siê chorymi. W wyniku zakoñczenia tej polityki samodzielna franciszkañska jednostka zakonna (kustodia) powsta³a na Œl¹sku w 1902 r., tj. po po³¹czeniu obserwanckich ga³êzi zakonu w 1897 r. w jeden Zakon Braci Mniejszych — Ordo Fratrum Minorum (OFM) bez dodatkowego okreœlenia. W 1911 r. kustodiê podniesiono do godnoœci prowincji pod wezwaniem œw. Jadwigi22. Wszystkie te wydarzenia, a zw³aszcza kilkakrotne zerwanie ci¹g³oœci funkcjonowania franciszkanów na Œl¹sku, nie pozostawa³y oczywiœcie bez wp³ywu na losy archiwów tak zakonnych jednostek organizacyjnych jak i poszczególnych domów. Dzisiaj, w miarê przy- p³ywu ¿ywo rozwijaj¹cej siê historiografii franciszkañskiej pisaæ o tym ³atwiej, choæ nadal powielane s¹ przez literaturê przedmiotu stare, b³êdne ustalenia. Przed trzydziestu laty kiedy, wkrótce po opublikowaniu artyku³u Graya rozpocz¹³em poszukiwania Ÿróde³ do naszego Seweryna, sprawa jawi³a siê jako jeszcze bardziej skomplikowana. Dalsze losy œl¹skich placówek zakonnych w ostatnim szeœædziesiêcioleciu, zniszczenia II wojny œwiatowej, zmiany granic, przymusowe migracje o masowym charakterze równie¿ nie u³atwia³y zadania. Wiadomo wszak¿e by³o, ¿e Seweryn by³ franciszkaninem–reforma- t¹. Z pomoc¹ przysz³a intuicja. Niech mi tu wolno bêdzie raz jeszcze odwo³aæ siê do wynurzeñ natury osobistej, zwi¹zanych ze œrodowiskiem Mariana Ma³owista. Profesor, tak go chyba wszyscy pamiê- tamy, by³ realist¹ do szpiku koœci. Z jednym wszak¿e wyj¹tkiem. Bywa³o bowiem, ¿e kiedy któryœ z Jego uczniów udowodni³ atrakcyjn¹ hipotezê i pe³en zapa³u informowa³ o tym Profesora, spotkaæ siê móg³ ze studz¹c¹ euforiê reakcj¹: „Ja to wiedzia³em!” — mawia³ Ma³owist. A na pytaj¹cy wzrok zdziwionego ucznia — sk¹d ta wiedza — Profesor wska- zuj¹c na nos mawia³: „Nos! nos jest historykowi potrzebny. To wa¿ny instrument w pracy”. 21 A. J. S z t e i n k e w recenzji z 750 lat franciszkanów w Polsce. Materia³y z sympozjum odbytego w dniach 22–23 listopada1986 roku w £odzi–£agiewnikach, pod red. S. C. N a p i ó r k o w s k i e g o OFMConv., Wydaw- nictwo Ojców Franciszkanów, Niepokalanów1995, drukowanej [w:] „Studia Franciszkañskie” t. VIII, 1997, s. 422 n. sprostowa³ szereg b³êdów powielanych w literaturze, która z regu³y œl¹skich franciszkanów–„reforma- tów” uto¿samia³a z bernardynami; zob.: H. H o f f m a n n, Schlesische Ordensprovinzen, „Archiv für schlesische Kirchengeschichte” 1937, z. 2, s. 142 n.; C h. R e i s c h, Die Franziskaner im heutigen Schlesien von Anfange des 17. Jahrhunderts bis zur Säkularisation, „Zeitschrift des Vereins für Geschichte Schlesiens” t. XLVII, 1913, s. 276–300. O. A. J. Szteinke proszê o przyjêcie serdecznych podziêkowañ za ¿yczliw¹ pomoc daleko wykracza- j¹c¹ poza zwyk³e w podobnych przypadkach wsparcie, przyjacielskie konsultacje, wskazówki bibliograficzne oraz udostêpnienie kilku opracowañ. 22 B. B. K u r o w s k i, Franciszkanie prowincji œw. Jadwigi na Œl¹sku (1887– 1939), Wroc³aw 1997, s. 17 nn. Strona 12 406 RAFA£ KARPIÑSKI I gdy podenerwowany discipulus oponowa³, ¿e sama intuicja nie wystarczy i dowodów nie zast¹pi Profesor przyznawa³ oczywiœcie racjê, wskazuj¹c jednak nadal z w³aœciwym sobie uœmiechem na nos. Mawia³ zreszt¹ o niektórych swoich uczniach: „ten, to ma nosa!”. Mo¿e udzieli³o mi siê wtedy coœkolwiek z profesorskiej intuicji i heurystycznego nosa. Przyj¹³em bowiem za³o¿enie, ¿e skoro franciszkanie œl¹scy tak d³ugo i silnie byli zwi¹zani z Czechami nale¿¹c do prowincji praskiej, to tam byæ mo¿e, czy to w pocz¹tku panowania pruskiego, czy w trakcie reform modernizacyjnych barona Steina i sekularyzacji zakonów, czy mo¿e jeszcze póŸniej mog³y trafiæ ich archiwa23. Gdyby ta hipoteza okaza³a siê poprawna, dalsz¹ nadziejê stwarza³, niestety!, komu- nistyczny zamach 1948 r. i rych³a potem (1950 r.) katastrofa klasztorów w Czechos³owacji. Zgodnie bowiem „ze wszystkimi zasadami sztuki”, autorytarne pañstwo powinno przej¹æ w³asnoœæ, tak¿e archiwaliów likwidowanych instytucji i przekazaæ je pod policyjny nadzór. Powinny tedy archiwa zakonne znajdowaæ siê scalone w archiwum pañstwowym. Pomiñmy tu rzeczywiste losy œl¹skich archiwów franciszkañskich. Istotne, ¿e na etapie kwerendy kierowa³em siê wymienionymi w³aœnie przes³ankami24. Po kilkunastoletnich zabiegach uda³o mi siê w styczniu 1981 r. uzyskaæ dwutygodnio- we stypendium na badania w Pradze. Przyjêty zosta³em ¿yczliwie przez szeregowych pracowników Czeskiego Archiwum G³ównego mimo, ¿e podlega³o ono tamtejszemu Ministerstwu Spraw Wewnêtrznych. Hañba 1968 r. ju¿ siê zaciera³a, a w Pradze nadzieje zwi¹zane z polsk¹ „Solidarnoœci¹” u³atwia³y pracê i kontakty. Zaœ w³adze archiwum, poza wyra¿eniem formalnej zgody, unika³y stycznoœci z przybyszem z „zapowietrzonej” Polski. Okaza³o siê, ¿e istotnie s¹ tam franciszkañskie archiwalia œl¹skie i jest do nich maszyno- pisowy inwentarz25. Przede wszystkim skoncentrowa³em siê na aktach dotycz¹cych spraw ca³ej prowincji. Na przegl¹danie Ÿróde³ poszczególnych konwentów mog³oby nie starczyæ czasu. I oto po tygodniu bodaj, najprzyjemniejszej dla historyka pracy kwerendalnej, przysz³y efekty 23 W¹tek niemiecki poszukiwañ odsuwa³em na plan dalszy. Zak³ada³em, ¿e przy istniej¹cych ju¿ wówczas kontaktach koœcielnych œrodowisk historycznych polskich i niemieckich informacje o œl¹skich archiwaliach powinny dotrzeæ do Polski. Zob. materia³y z seminarium zorganizowanego przez KUL Polonika koœcielne w zbiorach zagranicznych, „Archiwa, Muzea i Biblioteki Koœcielne” t. XXXVII, 1978, s. 270–332. Natomiast zwi¹zków z czeskimi naukowymi œrodowiskami koœcielnymi, a zw³aszcza zakonnymi de facto nie by³o, bo i nie by³o tam takich krêgów. 24 Nie pamiêtam ju¿ niestety, czy tego czeskiego tropu nie zasugerowa³a mi jakaœ ¿yczliwa dusza. Jeœli tak by³o niech zechce tu przyj¹æ wyrazy wdziêcznoœci. Archiwa poszczególnych prowincji franciszkañskich zaczêto tworzyæ w wyniku rozporz¹dzenia genera³a zakonu Piotra Romero z 7 listopada 1651 r. Archiwum czeskiej prowincji franciszkañskiej zawdziêcza swój pocz¹tek B. Sannigowi, który zlokalizowa³ je przy praskim konwencie pod wezwaniem Matki Boskiej Œnie¿nej. 25 Zob. V. B y s t r i c k ý, V. H r u b ý, Pøehled Archivù ÈSR, Praha 1984; Státní Ústøedni Archiv v Praze. Pruvodce po archivních fondech a sbírkách, kolektiv autorù pod vedením A. P a z d e r o v é dil. I, sv. 1, Praha 1997 nie obejmuje akt koœcielnych poza dotycz¹cymi reform józefiñskich. Bêd¹ one przedstawione w tomie II. Státní Ústøedni Archiv (cyt. dalej: SÚA) w Pradze, Archiv èeske františkánské provincie, 1368 (1283–1950), (cyt. dalej: AÈFP), Inventáø, Svazek I–II–III. SÚAr–23–40–1967. Nb. w zespole tym obok akt franciszkanów œl¹skich jest sporo poloników zas³uguj¹cych na wprowadzenie do naszej historiografii zakonnej. J. Svátek (Organizace øeholních institucí v èeských zemích a péèe o jejich archivy, „Sbornik archivních prací”, r. XX, 1970, è. 2, s. 554 n.) nie wymienia archiwaliów franciszkanów œl¹skich. Strona 13 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 407 pozytywne choæ mo¿e nie osza³amiaj¹ce. Niepaginowany „Cathalogus26 Patrum et Fra- trum in Alma Provincia Bohemiae ab Anno MDLXXXX usque ad praesens tempus; quo die et anno ac sub quo Ministro Provinciali in Ordine Minorum s. Francisci Strict[ioris] Observ[antiae] recepti et profesi”, w czêœci zatytu³owanej: „Nomina Defunctorum Pa- trum et Fratrum in Alma Prov[incia] Boëmiae ab Anno circiter 1624 usque ad praesens tempus”27 notuje: M[ultum] V[enerandus] P[ater] Severinus Jung pluribus annis zelotus Missionarius, dum iter ageret ad novas missiones de Burnó, ab aquas pessimas quae in illa regione reperiuntur infirmatus, animam Creatori reddidit Anno 1713 [sic!], die non specificata. Deus denarium laborum in vinea Domini exantlatorum dare dignetur, Amen. Jest oczywiste, ¿e chodzi tu o naszego Seweryna, nic bowiem nie wiadomo o innym Œl¹zaku tego samego imienia, któryby w tym samym czasie bra³ udzia³ w wyprawach misyjnych do Bornu28. 26 SÚA, AÈFP, nr 497, nr ksiêgi 120 — obwi¹zywa³ przynajmniej wtedy podwójny system numeracji woluminów. Katalog ten bêdzie dalej cytowany jako „Katalog prowincji”, b¹dŸ „Katalog centralny”. J. S v á t e k (Organizace øeholních institucí v èeských zemích a péèe o jejich archivy, „Sborník archivních prací”, r. XX, 1970, è. 2, s. 544 n.) nie wymienia archiwaliów franciszkanów œl¹skich. 27 Ostatnie zapisy w tym tomie dotycz¹ roku 1716. 28 Osiemnastowieczny dziejopis zakonny S. W r b c z a n s k y (Nucleus Minoriticus seu vera et sincera relatio originis et progressus provinciae Bohemiae conventuum et residentiarum etc., Vetero–Pragae 1746, pars II, s. 37) wœród oko³o trzydziestu misjonarzy notuje: Pr. Severinus Jung, Missionarius Apostolicus, in Palestina obiit. Po napisaniu tego artyku³u, dziêki uprzejmoœci o. A. M. Szteinkego, mog³em wykorzystaæ artyku³ B. Z i m o l o n g a, Schlesische Franziskaner des 17. und 18. Jahrhunderts im Hl. Lande, [w:] Kirchengeschichtliche Studien P. Michael Bihl O. F. M als Ehrengabe Dargeboten, wyd. I.–M. F r a u d e n r e i c h, Kolmar im Elsas [1941], s. 258 i 257. Autor ten zna³ cytowan¹ zapiskê Wrbczanskyego i przytoczy³ te¿ nastêpuj¹c¹, przekreœlon¹ zreszt¹ notatkê, umieszczo- n¹ pod dniem 29 lutego w nekrologu klasztoru w K³odzku: 1713. In Palestina P. Severinus Jung Siles. Pulslovic: Missionarius Apostolicus. Zimolong przedrukowa³ te¿ informacjê otrzyman¹ listownie od o. K. Minaøika nastê- puj¹cej treœci: P. Severinus Jung, missionarius apostolicus in Terra Sancta. Obiit in Palestina 13. Februarii 1713 (tam¿e). Nie budzi w¹tpliwoœci, ¿e ten króciutki ¿yciorys Seweryna Junga autorstwa B. Zimolonga, zawieraj¹cy rozbie¿ne dzienne daty œmierci, odnosi siê do naszego bohatera. Ma³o prawdopodobne, by w tym samym czasie bra³o udzia³ w misjach dwóch œl¹skich franciszkanów–reformatów o tym samym imieniu, zmar³ych w tym samym 1713 r. Kwestiê mylnej daty rocznej œmierci Seweryna staram siê objaœniæ w tekœcie artyku³u. Rozbie¿ne daty dzienne przywo³anych z drugiej rêki Ÿróde³ mo¿na by wyjaœniæ tym, ¿e wiadomoœæ ta dociera³a do ró¿nych oœrodków czeskiej prowincji franciszkañskiej w innym czasie (w innych dniach lutego), czy te¿, co zreszt¹ znacznie bardziej prawdopodobne, zapisywano j¹ w nekrologach pod niewype³nionymi — niezapisanymi datami dziennymi kalendarza. Wszak zakonnicy powinni siê specjalnie modliæ konkretnego dnia za zmar³ego konfratra. Natomiast jest wysoce prawopodobne, ¿e na Œl¹sku wiedziano o zgonie Seweryna Junga ju¿ w lutym 1713 r. Konregacja Rozkrzewiania Wiary by³a informowana o tym fakcie z Tripoli, najpóŸniej 14 paŸdziernika 1712 r. (zob. s. 403). By³o wiêc wystarczaj¹co du¿o czasu na przes³anie tej wiadomoœci do Czech. Komentarza wymaga równie¿ uporczywe lokalizowanie miejsca zgonu w Ziemi Œwiêtej. Nie potrafimy odpowiedzieæ, czy Ÿród³a zawieraj¹ce tak¹ lekcje s¹ niezale¿ne od siebie, czy jest to raczej powielanie informacji pochodz¹cej z jednego pnia. Ziemia Œwiêta mog³a siê tu pojawiæ, bo byæ mo¿e st¹d w³aœnie przes³ano do Czech obituarn¹ relacjê, b¹dŸ dlatego, ¿e Seweryn, o którego ¿yciu wiemy tak niewiele, by³ w jakimœ czasie przeznaczony do pracy w Palestynie, b¹dŸ nawet tam pracowa³. Te hipotezy nie przecz¹ temu, ¿e w ten sposób starano siê pokryæ niewiedzê na temat przecie¿ i dzisiaj kompletnie nieznanego nawet zawodowym historykom królestwa Bornu. A jak ju¿ wspomniano cytowany „Katalog centralny”, któremu dajemy zdecydowane pierwszeñstwo przed Ÿród³ami cytowanymi przez Strona 14 408 RAFA£ KARPIÑSKI Emendacji i objaœnienia wymaga jedynie podana przez nekrolog roczna data œmier- ci. Skoro jak wspomniano, prefekt misji trypolitañskiej, za swym mauretañskim rozmów- c¹, okreœli³ datê œmierci Seweryna na sierpieñ 1711 r., o czym informowa³ Kongrega- cjê 14 paŸdziernika 1712 r., wypada przyj¹æ, ¿e rok 1713, powtarzaj¹cy siê zreszt¹ tak- ¿e w nekrologach zanalizowanych w przypisie 28 jest kombinacj¹ autora czy te¿ auto- rów tych zapisek. W tym roku najpewniej dotar³a do Czech i na Œl¹sk wiadomoœæ o je- go zgonie. Nie jest to zreszt¹ jedyna informacja o Sewerynie jak¹ zawiera cytowany „Kata- log prowincji”. Rêkopis ten ju¿ swoim tytu³em rozstrzyga, ¿e Seweryn by³ franciszkani- nem œciœlejszej obserwancji tj. reformat¹, zaœ w innym miejscu zawiera zapis z³o¿onej przezeñ profesji: Fr[ater] Severinus Junge Siles[iacus] Glogov[iensis] super[ioris]; Rhetor [pr]imi anni, an[nnorum] 15 completor[um], in saeculo vocatus Christophorus Franciscus. Parens voca- tus Valentinus, Ludilector Pulgvitÿ [lub Dulgvitÿ], Mater Rosina, organista[e], professus est pro clerico Leobschicÿ in manibus Domini Marci Habermann p[ro]t[unc] Guardiani die 8 Octobrii 1697. Nie potrafiê okreœliæ, czy tekst obituarny jest orygina³em, czy te¿ kopi¹. Zak³adaj¹c, ¿e wiadomoœæ o œmierci Seweryna mog³a najpierw dotrzeæ do siedziby prowincji mieliby- œmy tu raczej do czynienia z orygina³em. Natomiast zapis o z³o¿onych œlubach zakonnych musia³ powstaæ w macierzystym klasztorze w G³ubczycach („Leobschic”). Zawarty w „Ka- talogu prowincji” jest wiêc niew¹tpliw¹ kopi¹, nie wiadomo jednak jak odleg³¹ od orygi- na³u. Taki stan zachowania tych przekazów ma oczywiœcie konsekwencje dla dalszego wnioskowania. Nie ma powodów by w¹tpiæ, ¿e s¹ to Ÿród³a generalnie wiarygodne, jednak zapis profesji co najmniej raz, a mo¿e i wiêcej kopiowany, w obecnej swej postaci odbie- ga od orygina³u29. Wiemy wiêc, ¿e nasz Seweryn na chrzcie otrzyma³ imiona Krzysztof Franciszek. Nie potrafimy do koñca wyjaœniæ, czy jego rodowe nazwisko brzmia³o Jung — jak w nekrologu, czy Junge — jak zapisa³ je katalog œlubów zakonnych. Powtarzaj¹ca siê w innych, cytowa- nych ju¿, niezale¿nych od analizowanej, zapiskach forma „Jung” (zob. przypis 28) sk³a- nia³aby do przyjêcia tej formy. Pewnoœci tu jednak nie ma. W czasach, kiedy nazwiska siê dopiero tworzy³y i mia³y z regu³y nieustabilizowane, chwiejne formy, dwa ró¿nobrzmi¹ce a tak bliskie sobie zapisy w tym samym rêkopisie, choæ w innym jego miejscu (za ka¿dym Zimolonga, nazwê Bornu zna³ i zapisa³ wyj¹tkowo poprawnie. Dalsze hipotezy mo¿na by mno¿yæ. W niczym jednak nie wzbogac¹ one naszej wiedzy. Dodaæ wypada, ¿e sporz¹dzone przez franciszkañskiego archiwistê, w koñcu 1946 r. lub bezpoœrednio po tym roku, maszynopisowe zestawienie (SÚA, AÈFP, ks. 147), Abecadni katalog zmeølých èlenù èeské františkanské provincie (1409–1946), niepaginowany, zawiera pod liter¹ „S” zapis: Jung missionarius Apostolius in Palestina 1713, 7, 1, a wiêc okreœla jego datê dzienn¹ zgonu na 7 stycznia, najpewniej powoduj¹c siê przyczynami, które powy¿ej wyjaœniono. 29 Zakonne katalogi profesji czy nekrologów, zw³aszcza jak tu analizowany, tworzone centralnie, dotycz¹- ce ca³ej prowincji si³¹ rzeczy nara¿one by³y na pomy³ki i zniekszta³cenia. Bazowa³y wszak na materiale nadsy³a- nym przez poszczególne konwenty, czy — jak w naszym przypadku — w odniesieniu do œmierci Seweryna, naj- pewniej przez w³adze zakonu. Przy kopiowaniu b¹dŸ mo¿e tak¿e zapisywaniu ustnego przekazu o b³¹d nie by³o trudno. Nb. w zachowanych w archiwum praskim aktach konwentu pod wezwaniem œw. Wac³awa w G³ubczycach (SÚA, AÈFP, nr inwent. 450, ks. 57 oraz nr inwent. 3233–3030), z pewnioœci¹ niekompletnie zachowanych, nie odnalaz³em ¿adnej wzmianki o Sewerynie Jungu. Strona 15 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 409 razem najpewniej spod innej rêki) by³y raczej norm¹ ni¿ wyj¹tkiem. Wypada jedynie zauwa¿yæ, ¿e forma „Jung” ma bardziej nazwiskowy, zaœ „Junge” bardziej przezwiskowy, odnosz¹cy siê bezpoœrednio do osoby charakter. Z czasem taka apelatywna forma mog³a nabraæ cech nazwiska w pe³nym znaczeniu tego s³owa. By³ Seweryn terrigen¹ œl¹skim (Silesiacus czy Silesius). Takie pochodzenie zanotowa- no ju¿ zapewne w jego macierzystym klasztorze w œl¹skich G³ubczycach, nale¿¹cych jed- nak do diecezji o³omunieckiej, a nie wroc³awskiej. Powtórzy³ je jedynie „Katalog prowin- cji”. Zapis o z³o¿eniu profesji informuje, ¿e pochodzi³, czy bezpieczniej by³ zwi¹za- ny (o czym ni¿ej) z Glogovia Superior. Chodzi tu oczywiœcie o G³ogów Górny (maj¹cy niegdyœ w jêzyku polskim nazwê ¿eñsk¹ G³ogowa) zwany tak¿e Ma³ym (niem. Ober–Glo- gau, Klein–Glogau) a wiêc o obecny G³ogówek le¿¹cy nad Osob³og¹, na Górnym, a w³a- œciwie Raciborsko–Opolskim Œl¹sku30. Czy by³a to jednak najbli¿sza ojczyzna i miejsce urodzin Krzysztofa Franciszka? Takie rozwi¹zanie narzuca siê na pierwszy rzut oka. Jednak wymieniona przy ojcu Seweryna niew¹tpliwa nazwa miejscowa „Pulgvit·” czy mo¿e „Dulgvit·”31, z pewnoœci¹ miejsce za- mieszkania i pracy ojca (wszak „Pulgvit· wystêpuj¹ w locativie), mo¿e byæ hipotetycznie przynajmniej traktowana jako rodzinna osada Seweryna. Za takim rozwi¹zaniem przema- wia³by fakt, ¿e z tej w³aœnie miejscowoœci (choæ o zniekszta³conej nazwie: „Pulslovic”) wywodzi³ go katalog k³odzki (zob. przyp. 28). Z samym G³ogówkiem natomiast wi¹za³bym lata szkolne Seweryna, przed wst¹pieniem do klasztoru w G³ubczycach. W ojcu widzielibyœmy nauczyciela szkolnego — ludi magister32 to nauczyciel szkolny, ludi lector — to albo nazwa wymienna dla nauczyciela, a mo¿e doprecyzowanie, ¿e chodzi 30 S³ownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów s³owiañskich t. II, po red. F. S u l i m i e r s k i e g o, B. C h l e b o w s k i e g o, W. W a l e w s k i e g o, Warszawa 1881, s. 605. 31 Miejscowoœci tej nie uda³o siê zidentyfikowaæ. Pomijaj¹c k³opoty z jednoznacznym odczytaniem zapisu, jako punkty odniesienia do jej poszukiwañ (uwzglêdniaj¹c, ¿e zapis móg³ powstaæ w oparciu b¹dŸ o s³owo mówione b¹dŸ o tekst pisany) przyj¹³em natêpuj¹ce formy prawdopodobnej transformacji graficznej b¹dŸ fonetycznej niew¹tpliwie zepsutego zapisu: Pulk–, Pu³k–, P³uk–, Polk–, Po³k– Pulg– i P³ug– oraz wymienione kombinacje ma³ych liter rozpoczynaj¹ce siê od B–, D–, G–, K–, T–. Rozwa¿aj¹c mo¿liwoœci innego jeszcze b³êdu, powsta³ego w wyniku z³ego odczytania tekstu pisanego w jêz. niemieckim, wzi¹³em te¿ po rozwagê, ma³e to co prawda prawdpodpodobieñstwo, mo¿liwoœæ mylnego odczytania scharfes „s”(ß) zamiast „g” w rdzeniach Pulg– czy P³ug–. Nie budz¹ca w¹tpliwoœci przy odczytaniu koñcówka tej nazwy „–it.”, to koñcówka patronimicznej nazwy miejscowej: –icy, –ice, któr¹ w zapisach jêzyka niemieckiego oddawno przez –itze, wystêpuj¹ca tu w miejscowniku. Poszukiwana miejscowoœæ mia³aby wiêc nazwê o oczywistym s³owiañskim rodowodzie i zwi¹- zana by³aby ze starym osadnictwem. Jednak wszystkie próby lokalizacji „Pulgvitÿ” okaza³y siê daremne, mimo ¿e poszukiwana miejscowoœæ by³a osad¹ parafialn¹ posiadaj¹c¹ szko³ê (zob. ni¿ej). Nie mo¿na te¿ a limine odrzuciæ, ¿e mamy do czynienia z miejscowoœci¹ zaginion¹ — villa desertata. Oczywiœcie próbowa³em równie¿ zidentyfi- kowaæ analizowan¹ nazwê w formie podanej przez nekrolog k³odzki „Pulslovic” (zob. przypis 28). I tak jak cytowany ju¿ B. Zimolong nie zidentyfikowa³ tej nazwy proponuj¹c tu hipotetycznie Boles³awów–Bunzelberg ko³o Raciborza, b¹dŸ Bunzelwitz–Boles³awice w okrêgu œwidnickim, tak ze swej strony widzia³bym tu kilka mo¿liwych rozwi¹zañ: miasteczko Polkwice — w³. Bolkowice — Polkwitz w g³ogowskiem (S³ownik geograficzny Królestwa Polskiego t. VIII, s. 598; S. R o s p o n d, S³ownik nazw geograficznych Polski zachodniej i pó³nocnej, Wroc³aw–Warszawa 1951, cz. I: polsko–niemiecka, s. 248), b¹dŸ Polowice– Pholwitz w Kluczborskiem (S. R o s - p o n d, op. cit., s. 249), ewentualnie Polakowice–Pollogwitz we Wroc³awskiem (op. cit., s. 248), czy wreszcie Pólko Opolskie na p³d. od Opola miêdzy Prószkowem a Ligot¹. 32 D u C a n g e, Glossarium maediae et infimae latinitatis, Parisiis t. IV, s. 156 n. pod ludus zna jedynie Strona 16 410 RAFA£ KARPIÑSKI tu o nauczyciela o ni¿szych kwalifikacjach, tj. nauczyciela czytania, o ile w ogóle robiono takie rozró¿nienia. Natomiast zawodu wymienionego obok imienia matki organista zwi¹- zaæ bezpoœrednio z Rosin¹, rodzicielk¹ Seweryna, nie sposób. By³aby to unikalna kobie- ta–organista nie tylko w warunkach Œl¹ska schy³ku XVIII wieku, ale w skali ca³ego ówczesnego chrzeœcijañstwa. St¹d emendacja profesyjnego, pospieszn¹ rêk¹ zreszt¹ do- konanego, zapisu. Ma³o czyteln¹ koñcówkê fleksyjn¹ w wyrazie organista, poprawiono na –ae, tj. organistae. Skoro bowiem wyraz organista wystêpuje przy Rosinie, matce Sewe- ryna, do niej siê musi odnosiæ. Wprowadzenie zatem dope³niacza w miejsce mianownika w konsekwencji daje nam zrozumia³¹ lekcjê tekstu: Rosina by³aby córk¹ organisty. Przyjêliœmy z dobrodziejstwem inwentarza informacjê Ÿróde³ rzymskich, ¿e Seweryn by³ Niemcem33. Zw³aszcza, ¿e karykaturalne s¹ niekiedy dywagacje — u¿yjemy tu s³ów Benedykta Z i e n t a r y — kiedy to badacze z „menzurk¹ w rêku” roztrz¹saj¹ o iloœci krwi takiej to czy innej nacji p³yn¹cej w ¿y³ach s³awnego i zas³u¿onego antecessora, oczywiœcie w celu zaanektowania go do w³asnego etnosu. Jednak gwoli przedstawienia szerszego kontekstu i klimatu œrodowiska m³odego Junga za „S³ownikiem Geograficznym Króle- stwa Polskiego” podajemy, ¿e jeszcze w po³owie XIX w. w dekanacie g³ogóweckim prze- wa¿a³ jêzyk polski34. Najbezpieczniej zatem bêdzie po prostu stwierdziæ, ¿e Seweryn by³ Œl¹zakiem: tak w³aœnie okreœlono jego pochodzenie, gdy sk³ada³ profesjê. Nie przes¹dza- my zatem czy to zaszeregowanie dotyczy przynale¿noœci terytorialnej czy narodowej. Bezprzedmiotowe wydaj¹ siê nam tym samym dalsze dywagacje na temat ówczesnego poczucia œwiadomoœci narodowej oraz rozwa¿ania kto i kiedy w rzymskiej kurii traktowa³ Œl¹zaków in corpore jako Niemców. Profesjê zakonn¹ na kleryka z³o¿y³ 8 paŸdziernika 1697 i nie mamy podstaw w¹tpiæ, ¿e ukoñczy³ ju¿ wtedy 15 lat, ale pewnie niewiele wiêcej. Nie s¹dzê, ¿e zapis o ukoñczonych 15 latach formalistycznie tylko odnotowywa³, i¿ m³ody cz³owiek by³ w wieku sprawnym do z³o¿enia œlubów. Gdyby Krzysztof Franciszek mia³ lat wiêcej, Ÿród³o pewnie zarejestro- wa³oby ten fakt, zaœ niewiedzy Krzysztofa, tak¿e jego rodziców, na temat roku urodzenia nie powinniœmy dopuszczaæ. By³o to przecie¿ nauczycielskie œrodowisko. Urodzi³ siê wiêc oko³o 1682 r. Wstêpuj¹c do zakonu mia³ za sob¹ ukoñczony drugi stopieñ — rok? trivium. Zgodnie z przyjêt¹ praktyk¹ naukê tê pobiera³ poza konwentem. Domyœlamy siê, ¿e w G³ogówku: st¹d okreœlono go — Glogoviensis Superioris35. ró¿norodne gry rozrywkowe. Zob. jednak ks. A. J o u g a n, S³ownik koœcielny ³aciñsko–polski, wyd. IV, Warszawa 1992, s. 395: ludimagister — nauczyciel w szkole ludowej, podstawowej. 33 Zob. przyp. 16. 34 Zob. Historia Œl¹ska t. I: do roku 1763, pod red. K. M a l e c z y ñ s k i e g o, cz. III: od koñca XVI w. do r. 1763, Wroc³aw 1963, luŸna mapa „Zasiêg mowy polskiej na Œl¹sku oko³o po³owy XVII w.” syntetycznie informuje, ¿e okolice G³ogówka zamieszkiwa³a wy³¹cznie ludnoœæ polska, samo zaœ miasteczko mia³o mieszany, polsko–niemiecki charakter. G³ubczyckie natomiast zasiedlali Niemcy. Podobn¹ sytuacjê etniczn¹ na prze³omie XVIII i XIX w. rejestruje Atlas historyczny Polski. Œl¹sk w koñcu XVIII wieku t. I pod red. J. J a n c z a k a i T. £ a d o g ó r s k i e g o, Wroc³aw 1976, cz. 1: Mapy, mapa 3 „Stosunki etniczne na Œl¹sku”, natomiast mapa 4 „Rozmieszczenie wyznañ na Œl¹sku 1825 (Górny Œl¹sk)” rejestruje w G³ubczyckiem i G³ogóweckiem 90–100% katolików. 35 O szkole g³ogóweckiej przy fundowanej w 1379 r. kolegiacie zob. T. C h r z a n o w s k i, G³ogówek, Wroc- ³aw 1977, s. 11, 21, 25. O reformie szko³y przeprowadzonej przez Jerzego III Oppersdorfa w³aœciciela miasta, który w r. 1629 wrowadzi³ do niej jako wy³¹czny jêzyk niemiecki, s. 27. Strona 17 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 411 Do zakonu wst¹pi³ w G³ubczycach (Leobschütz). Tu skierowa³y go w³adze prowincji poniewa¿ tamtejszy klasztor by³ domem nowicjackim36. Przed z³o¿eniem œlubów, zgodnie z przyjêtym zwyczajem, przez rok przebywa³ w konwencie poddawany próbom czy nadaje siê na zakonnika. Na temat motywów wst¹pienia do zakonu mo¿na snuæ jedynie domys³y, które nie maj¹ ¿adnej mo¿liwoœci weryfikacji, lepiej wiêc z nich zrezygnowaæ. I na tym koñczy siê nasza wiedza o m³odoœci Seweryna spêdzonej na Œl¹sku, z którego niew¹tpliwie siê wywodzi³. Wraz ze z³o¿eniem œlubów m³ody Jung znika ze Ÿróde³ pozo- staj¹cych w naszej dyspozycji, by pojawiæ siê dopiero 13 sierpnia 1708 r. w otoczeniu Carlo Marii di Genova przygotowuj¹cego wyprawê za Saharê37. Obawa, by nie popaœæ w inflacjê hipotez, i tym razem powstrzymuje nas przed ich mno¿eniem. Jednak kilka pytañ wydaje siê niezbêdnych. Przynajmniej w ten sposób mo¿na rozwa¿yæ drogê Seweryna do misji, a w efekcie a¿ za Saharê. Kontrreformacyjny klimat na Œl¹sku osi¹gn¹³ u schy³ku XVIII w. swoje apogeum. Iunctim miêdzy rekatolicyzacj¹ tej krainy a krzewieniem wiary Chrystusa na nowych, poznawanych dopiero obszarach œwiata by³o oczywistoœci¹. W takiej ogólnej atmosferze kszta³- towa³ siê w silnym kadrowo i intelektualnie konwencie g³ubczyckim m³ody nowicjusz38. Nie wiemy nic o jego œwiêceniach kap³añskich. Wspó³brat w zakonie G. S a n i t a’ pisze o Sewerynie, który mia³ wówczas oko³o 26 lat, padre. Nie jest to chyba jedynie konwencja dziejopisarska i swoista nobilitacja odwa¿nego Œl¹zaka. Podobnie jak zwrot father stosowany przez Graya w stosunku do wszystkich opisywanych przezeñ zakonników, zaczerpniêty niew¹tpliwie z akt Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. W ka¿dym razie œwiê- cenia kapañskie poprzedza³a formacja duchowo–intelektualna: studia filozoficzne i teo- logiczne, zaœ u franciszkanów–reformatów wymagano szeœcioletniego pobytu w zakonie; sta¿u przestrzegano rygorystycznie, a praktycznie od tego przepisu bardzo trudno by³o uzyskaæ dyspensê39. Jeœli przyj¹æ, ¿e uzyska³ œwiêcenia przypada³yby one najwczeœniej na koniec 1703 r. Kwestia kap³añstwa Seweryna to dla nas sprawa mniej istotna. Zauwa¿yæ wszak¿e wypada, i¿ ma³e to prawdopodobieñstwo by, jak siê dalej domyœlamy, na dalsz¹ naukê, a w konsekwencji i na misje, wysy³ano zwyk³ego braciszka. Wa¿niejsze by³yby rzetelne odpowiedzi na dwa zwi¹zane ze sob¹ pytania: co zadecy- dowa³o, ¿e skierowano go na egzotyczne misje i gdzie nauczy³ siê arabskiego? Kandydat na misjonarza sam zg³asza³ akces do pracy misjonarskiej, ale jego decyzjê potwierdza³y w³adze prowincji, bior¹c pod uwagê jego przydatnoœæ do tej pracy. W jaki sposób wiêc kreowa³ Seweryn swój los, aspiracje, hierarchiê wartoœci, nim dokona³ wyboru zaaprobowanego przez zakonn¹ zwierzchnoœæ? Chcia³oby siê znaæ odpowiedzi tak¿e na te pytania; Ÿród³a milcz¹ jednak o tej sprawie. Zbierzemy wiêc jedynie przes³anki, które przynajmniej cz¹stkowo mog¹ nam przybli¿yæ prawdopodobn¹ wiedzê o religijnoœci m³o- dego franciszkanina–reformaty, która mog³a rzutowaæ na wybór jego drogi ¿yciowej. 36 C h. R e i s c h, op. cit., s. 280 n. 37 G. S a n i t a’, op. cit., s. 161. 38 P. F. V. G r e i d e r e r, Germania sacra t. I, Oenipontae 1787, s. 829–831 wymienia w konwencie g³ub- czyckim 4 profesów i 28 braci. 39 A. J. S z t e i n k e, Koœció³ œwiêtego Antoniego i klasztor franciszkanów–reformatów w Warszawie 1623– –1987, Kraków 1990, s. 173. Strona 18 412 RAFA£ KARPIÑSKI W czasie g³ogóweckich lat szkolnych jego koœcio³em by³a kolegiata pod wezwaniem œw. Bart³omieja. Patron kolegiaty zgodnie z tradycj¹ mia³ prowadziæ misjonarsk¹ dzia³al- noœæ w Armenii, Indiach i Persji. Czerpane z biografii Aposto³a exempla mog³y kszta³to- waæ wyobraŸniê i inspirowaæ Seweryna. Tu tak¿e, najpewniej (nie znam wszak¿e daty fundacji o³tarza zachowanego w kszta³cie z po³owy XVIII w.) móg³ zapoznaæ siê z kultem œw. Franciszka Ksawerego i jego dzia³alnoœci¹ misyjn¹ w Azji40. W G³ogówku tak¿e ze- tkn¹³ siê z pewnoœci¹ z kultem Bo¿ego Grobu. Ta znana na Œl¹sku ju¿ od póŸnego œredniowiecza forma pobo¿noœci od¿y³a w czasach potrydenckiej reformy Koœcio³a; kapli- cê ufundowa³ tu w 1634 r. wspomniany ju¿ Jerzy III Oppersdorf 41. Dla Krzysztofa Junga, przysz³ego franciszkanina, kult kaplicy Grobu móg³ mieæ specjalne znaczenie. Natomiast w koœciele pofranciszkañskim (franciszkanów konwentualnych) w tym mieœcie nie znaj- dziemy w gruncie rzeczy nic co mog³oby byæ szczególn¹ zachêt¹ do wyboru misjonarskiej drogi. Jakiœ wp³yw jednak móg³ mieæ na Seweryna Domek Loretañski ufundowany w tym koœciele równie¿ przez Jerzego III, w latach 1630–163442. Doœæ dalekie to jednak skoja- rzenie z dzia³alnoœci¹ misyjn¹. Dzieciêce i wczesnom³odzieñcze doœwiadczenia religijne pog³êbiaæ móg³, zwa¿ywszy przedstawiony kontekst, ju¿ jako nowicjusz zakonny w konwencie g³ubczyckim. Niewiele wprawdzie konkretów, po zniszczeniach reformacyjnych i kasacie klasztoru, dostarcza literatura o szczególnie tam rozwijanych formach pobo¿noœci, jednak specjalna atencja dla œw. Ludwika, organizatora i uczestnika dwóch ostatnich wypraw krzy¿owych zmar³ego w Tunisie, w czasach Seweryna jest wysoce prawdopodobna, a w ka¿dym razie zaœwiad- czona dla po³owy XVIII w. Ogólny duchowy klimat w zakonie, a w szczególnoœci w œl¹skim domu w G³ubczy- cach, w którym Seweryn kszta³towa³ sw¹ osobowoœæ, mia³ z pewnoœci¹ istotniejsze znacze- nie. Franciszkanie prawie od samego pocz¹tku swego istnienia zwi¹zali siê z Ziemi¹ Œwiêt¹. Ju¿ œw. Franciszek odwiedzi³ Syriê i Egipt, a wczeœniej jeszcze w 1217 r. utworzy³ Prowincjê Ziemi Œwiêtej, któr¹ z czasem podzielono na jednostki mniejsze zwane kusto- diami. Wraz z ewolucj¹ zakonu i wyodrêbnieniem siê obserwantów im przypad³a praca w Kustodii Ziemi Œwiêtej. Obserwantów–bernardynów wspierali tam cz³onkowie rodzin œciœlejszej obserwancji, w tym reformaci. Od lat szeœædziesi¹tych XVII w. na terenie Czeskiej Prowincji Reformatów (nale¿a³y do niej Morawy i Œl¹sk) utworzono Wicekomi- sariat Ziemi Œwiêtej podlegaj¹cy Komisariatowi w Wiedniu43. Opiekê jak¹ mieli sprawo- waæ franciszkanie czeskiej prowincji nad znajduj¹cymi siê tam w rêkach katolików miej- 40 T. C h r z a n o w s k i, op. cit., s. 72 n.; Katalog zabytków sztuki w Polsce t. VIII, woj. opolskie, pod red. T. C h r z a n o w s k i e g o i M. K o r n e c k i e g o, zesz. 12, pow. prudnicki, Warszawa 1969, s. 17 n. ¯e takie inspiracje nie s¹ tylko domniemaniem zaœwiadcza czeski franciszkanin J. Ø í m a ø, prawie rówieœnik Junga, którego do misji zainspirowa³ w m³odoœci obraz œw. Franciszka Solano (tak w tekœcie, najpewniej chodzi o Franciszka Ksawerego) chrzcz¹cego Indian. Zob. Ceští františkání w Habeši podle cestopisu P. Jakuba Øímaøe a P. Reméda Prutkého z r. 1717 a 1754, ktery jest v rukopise uloDen w archivu františkánskeho kláštera v Praze, volne zapracoval J. P r o c h á z k a, Praha 1937, s. 35. 41 T. K o n i e t z n y, Das Heilige Grab in Oberglogau, „Oberschlesische Heimat” t. XIV, 1918, 3, s. 93–95. 42 P. M r a s, Domek loretañski w G³ogówku, „Rocznik Sztuki Œl¹skiej” t. XIV, 1986, s. 37–51. 43 A. J. S z t e i n k e, Polscy bracia mniejsi w s³u¿bie Ziemi Œwiêtej (1342–1995), „Studia Franciszkañskie” t. IX i nadbitka, Poznañ 1999, s. 12–27. Strona 19 ŒL¥SKI FRANCISZKANIN W CENTRALNYM SUDANIE 413 scami kultu czeska historiografia misyjna ocenia³a przesadnie44. W Palestynie, tak¿e w Egipcie, misje nie by³y obsadzane jedynie zakonnikami tej prowincji, jednak ich tam obecnoœci nie nale¿y bynajmniej minimalizowaæ. Przyk³ad œw. Franciszka oraz niew¹tpli- we zwi¹zki prowincji czeskiej, w tym Œl¹ska, z Palestyn¹ mia³y pewnie dla Seweryna znaczenie decyduj¹ce. Wszystkie te domniemania o rozwoju duchowym br. Seweryna, choæ prawdopodob- ne, nie wyczerpuj¹ przecie¿ i innych mo¿liwoœci rysowanej tu hipotetycznie biografii. Najzasadniej przyj¹æ, ¿e by³ on bystrym, aktywnym i pe³nym zapa³u m³odym cz³owiekiem, przepojonym pos³annictwem niesienia wiary. Mia³ te¿, wysoce to prawdopodobne, szcze- gólne zdolnoœci do jêzyków. Pewnie poza niemieckim z racji na swe pochodzenie z dwu- jêzycznego wtedy Œl¹ska zna³ polski, a mo¿e i czeski, potrzebne przecie¿ na tym terenie w pracy zakonnika. Choæ nie dowiemy siê pewnie nigdy w jakim stopniu sam kszta³towa³ swój los, a w jakim zale¿a³ on od w³adz zakonnych, musia³ zostaæ dostrze¿ony przez zwierzchnoœæ i wys³any na dalsze studia do Rzymu. Mo¿e te¿ od razu z ekspektatyw¹ na dalsz¹ pracê misyjn¹. Tu móg³ lepiej poznaæ i pog³êbiæ sw¹ wiedzê, a mo¿e uczyæ siê arabskiego — zna³ przecie¿ biegle ten jêzyk. Opracowania zakonne nie odnotowa³y go wprawdzie wœród adeptów misyjnych szkó³ wiecznego miasta45, mo¿liwe jest zatem, ¿e jêzyk ten pozna³ w którymœ z kolegiów w Palestynie: w Harissie czy Aleppo46. Skoro bowiem cytowane wczeœniej Ÿród³a (zob. przypis 28) okreœli³y miejsce œmierci Seweryna w tym kraju podaj¹c, ¿e tam by³ misjonarzem, zaœ „Katalog prowincji” zanotowa³: pluribus annis zelotus Missionarius dum iter ageret ad novas missiones, hipoteza o nauce arabskiego w Ziemi Œwiêtej nabiera prawdopodobieñstwa. Okres piêciu lat ca³kowicie ciemnych w ¿yciu Sewryna, miêdzy prawie pewnymi œlubami kap³añskimi (1703 r.) i jego pojawie- niem siê w Kairze w otoczeniu desygnowanego na misje bornuañskie Carlo di Genova (1708 r.), to wystarczaj¹co du¿o czasu na naukê arabskiego i pracê misyjn¹ w Kustodii Ziemi Œwiêtej, a pewnie tak¿e i w Egipcie. Zauwa¿yæ tak¿e wypada, ¿e Œl¹sk od XVI w. by³ wa¿nym oœrodkiem studiów orien- talistycznych47. Nie wi¹zalibyœmy Jungowej znajomoœci arabskiego ¿adn¹ miar¹ z jego œl¹skim rodowodem. Móg³ on ju¿ jednak na Œl¹sku przynajmniej s³yszeæ o tym jêzyku, a mo¿e nawet otar³ siê w jakimœ stopniu o œrodowisko orientalistów. Nie jest ta hipoteza ca³kowitym nieprawdopodobieñstwem, zw³aszcza jeœli zwa¿yæ na istotny udzia³ franciszka- nów prowincji czeskiej w pracy misyjnej w Ziemi Œwiêtej, a zw³aszcza ich niebagatelny wk³ad w poznawanie i upowszechnianie arabskiego. Rodak Seweryna Dominik ze Skoro- goszczy (1588–1670) na OpolszczyŸnie wyda³ popularny s³ownik arabsko–w³oski (Rzym 1638) i podrêcznik do nauki tego jêzyka (1639 r.), a zabiega³ tak¿e o przet³umaczenie 44 Ceští františkání, op. cit., s. 33; oraz Z. K a l i s t a, Cesty ve znamení køí3e. Dopisy a zapravy èeských missionáøù 17. a 18. veku ze zámoøských krajù, Praha 1947, s. 26 gdzie bardziej stonowana opinia w tej sprawie. 45 Historia Studii Linguae Arabicae et Colegii Missionum Ordinis Fratrum Minorum in Conventu ad S. Petrum in Monte Aureo Romae erecti, exarata a P. A. K l e i n h a n s, tomus unicus, Quaracchi–Firenze1930 (wg indeksu). Incjatywa za³o¿enia tej szko³y przypada na rok 1622, zaœ dobrze udokumentowany jej rozwój datuje siê od 1668 r.; T. C a n d u c c i, Il Collegio Missionario di S. Bartolomeo all’Isola Tiberina, „Studii e Testi Francescani” nr 39, Roma 1967, wg indeksu. 46 A. J. S z t e i n k e, Polscy bracia mniejsi, s. 18 47 J. R e y c h m a n, Œl¹ska i pomorska orientalistyka XVI–XVIII w., [w:] Studia z dziejów polskiej orientalistyki, praca zbiorowa pod red. S. S t r e l c y n a, [t. II], Warszawa 1957, s. 57–62. Strona 20 414 RAFA£ KARPIÑSKI Pisma Œwiêtego na ten jêzyk. Pozostawi³ tak¿e po sobie pierwsze licz¹ce siê t³umaczenie Koranu48. Inny zaœ Œl¹zak, Jerzy Sannig (1637–1704), w zakonie Bernard, rodem z Bisku- powa w Otmuchowskiem, wielka postaæ Zakonu Braci Mniejszych z racji prac historycz- nych, by³ definitorem i wicekomisarzem Ziemi Œwiêtej49. Tyle na podstawie okruchów Ÿród³owych da siê obecnie powiedzieæ o Sewerynie, naszym bliskim s¹siedzie z prze³omu XVII i XVIII w. Jego misjonarska gorliwoœæ zade- cydowa³a, ¿e wraz z Carlo di Genova, byli pierwszymi Europejczykami jacy bez watpienia dotarli do kraju Hausa. Na nastêpnych trzeba by³o czekaæ ponad sto lat. Niew¹tpliwie mo¿liwoœæ d³u¿szej kwerendy w Archiwum Franciszkanów Prowincji Czeskiej przyniesie dalsze uzupe³nienia do biografii Seweryna, skoryguje b¹dŸ uprawdopodobni przedstawio- ne tu hipotezy. Poœwiêcaj¹c ten drobiazg pamiêci Profesora pozostajê z nadziej¹, ¿e dopisuje siê on w jakiejœ mierze do, toutes proportions gardées, Jego œl¹sko–afrykanistycznej publikacji50. 48 A. J. S z t e i n k e, Polscy bracia mniejsi, s. 69 n. 49 Tam¿e, s. 150–152. 50 M. M a ³ o w i s t, Œl¹skie tekstylia w Afryce Zachodniej w XVI– XVII wieku, PH t. LV, 1964, z. 1, s. 98–99.