2297

Szczegóły
Tytuł 2297
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2297 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2297 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2297 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JOANNA CHMIELEWSKA PRZEKL�TA BARIERA Obudzi�am si�. S�o�ce �wieci�o mi na twarz i prosto w oczy, nic dziwnego zatem, �e si� obudzi�am. Co� si� musia�o sta� z zas�onami. Nie zrozumia�am tego w pierwszej chwili i popatrzy�am dooko�a siebie. Zamkn�am oczy, otworzy�am je ponownie, prawie pewna, �e g�upia halucynacja przepadnie, rozejrza�am si� zn�w, po czym powt�rzy�am t� operacj� kilkakrotnie, potrz�saj�c g�ow�. Widok nie znika�. Wypr�bowanym sposobem sprawdzi�am, czy, mimo wszystko, nie �pi� nadal, mianowicie uszczypn�am si� pot�nie. Zabola�o tak, �e a� sykn�am. Wobec tego rzeczywi�cie ju� nie spa�am i ogl�da�am jaw�. Nic z tego nie mog�am zrozumie� i poczu�am zam�t w umy�le. Z ca�� pewno�ci� poprzedniego wieczoru po�o�y�am si� spa� w najlepszej komnacie ober�y, w przyzwoitym ��ku z baldachimem i firankami, wszystko jak nale�y. S�uga z ober�y i moja pokoj�wka wnie�li rzeczy, ustawili je, sepety i kufry... Spojrza�am w k�t z gwa�townym niepokojem, bo skoro znik�y zas�ony, mog�o znikn�� i moje mienie, ale nie. Kufry, owszem, sta�y oba, sepety r�wnie�, policzy�am je, wszystkie cztery, w tym dwa cz�ciowo rozpakowane. To by�o w porz�dku, ale reszta...? W pierwszej chwili pomy�la�am, �e noc� przeniesiono mnie gdzie� w czasie snu, w chwili mojej nie�wiadomo�ci, ale od razu wyda�o mi si� to niemo�liwe, bo sen mam bardzo lekki, a jednym kieliszkiem wina, wypitym przy wieczerzy, nie mog�am si� przecie� upi�. Co si� zatem sta�o i co to wszystko znaczy? Nie znajdowa�am si� w tej samej komnacie. Pok�j to by� raczej czy izba, sk�po i ubogo umeblowana, ale wielkiej czysto�ci. I znacznie mniejsza. Za to okna mia�a dziwnie du�e, tiulowe firanki na nich i kotary, niedok�adnie zasuni�te, szpar� tworz�ce ogromn� i przez t� szpar� w�a�nie �wieci�o s�o�ce wprost na moj� twarz. Nie pojmuj�c niczego, prawie ba�am si� poruszy�. Kto wie jak d�ugo le�a�abym, sparali�owana os�upieniem, gdyby nie zmusi�a mnie do wysi�ku intymna konieczno��. Ostro�nie usiad�am i opu�ci�am nogi. Posadzka wys�ana by�a dywanem, jasnym, bez �adnego wzoru, tanim zapewne, ale do�� mi�kkim i nawet przyjemnym. Pe�na z�ych przeczu�, zajrza�am pod ��ko. Oczywi�cie! Tak jak ju� j�am podejrzewa�, nocnego naczynia nie by�o. Nie zmie�ci�oby si� zreszt�, to osobliwe ��ko nie mia�o miejsca pod sob�, pantofelki pod nie wesz�y, ale nic poza tym. Wydoby�am je, wsun�am na stopy, rozejrza�am si� za dzwonkiem na s�u�b�. Bo�e jedyny, dzwonka te� nie by�o! Z niezb�dnych rzeczy nie by�o w og�le niczego. M�j peniuar le�a� na oparciu fotela, przynajmniej fotel wyda� mi si� normalny. Zarzuci�am na siebie szlafroczek i zdecydowa�am si� sama otworzy� drzwi z nadziej�, �e ujrz� za nimi bodaj moj� pokoj�wk�, a cho�by jak� s�ug� z ober�y, od kt�rej za��dam podstawowych utensyli�w. Drzwi w tym pokoju znajdowa�o si� dwoje. Na chybi�-trafi� otworzy�am jedne i os�upia�am ponownie. Mimo i� by�o tam do�� ciemno, zamajaczy�y mi jakie� niezwyk�e urz�dzenia, umywalnia owszem, wygl�da�a znajomo, wanna r�wnie�, ale reszta...? W pomieszaniu wspar�am si� d�oni� o �cian�, jak�� nier�wno�� poczu�am, kt�ra pod tym lekkim naciskiem ust�pi�a, co� jakby cicho pykn�o i nagle ca�e pomieszczenie rozja�ni�o si� wielkim �wiat�em. Zamar�am. Zna�am wszak fajerwerki i b�yski prochu wybuchaj�cego, ale tu przecie� nic nie wybuch�o, jasno�� nasta�a bezg�o�nie i w mgnieniu oka. Serce mi za�omota�o straszliwie, ale doznania fizjologiczne zn�w nie pozwoli�y mi ni zemdle�, ni pozosta� w bezruchu. Kilka jeszcze ujrza�am, jak by je nazwa�...? Nieruchomo�ci...? Przymocowane do pod�ogi, bia�e i czyste. Na ka�dej da�oby si� usi���. Szuka�am wzrokiem jakiego� innego, stosownego naczynia, dzbanka bodaj, nic... Zawaha�am si�, zanieczy�ci� to...? Gdybym chocia� mia�a wod� pod r�k�, op�uka� wszak potrafi�! Rozpacz chyba sprawi�a, �e przypomnia�y mi si� nagle wszystkie lektury, o Rzymianach, o akweduktach, termach, woda, bez pompy, za odkr�ceniem kurka lecia�a, gdzie� tu kurek...? No i krzes�a kr�lewskie z naczyniem pod spodem... Nie mog�am ju� d�u�ej zw��czy�. Trudno, pe�na zgryzoty i niepewno�ci, wykorzysta�am to troch� wi�ksze i wy�sze, do kr�lewskiego krzes�a mo�e i nieco podobne, z klap� klapa da�a si� unie��, cho� zerwa� musia�am papierow� wst�g�, na kt�rej by� napis. Odczyta�am go. "Zdezynfekowane". A c� to mia�o znaczy�...?! Ulgi ogromnej doznawszy przynajmniej w jednym zakresie, j�am szuka� owego kurka do wody, niechaj�c chwilowo docieka�, gdzie si� znalaz�am i jakim sposobem. Umywalnia... na rozum bior�c, do niej powinna ciec woda. Urz�dzenie nad ni� w niczym kurka nie przypomina�o, jakby gruby trzon �y�ki do but�w, bo kr�tka rura wygi�ta pod nim m�wi�a sama za siebie. Coraz bardziej zrozpaczona i zirytowana, odda�am si� pr�bom i �wiczeniom, usi�owa�am to kr�ci�, obraca� na boki... obraca�o si�, dlaczego nie, ale wci�� bez wody... przyciska�... szarpi�c tak na wszystkie strony, przypadkiem unios�am �w trzon ku g�rze. I w�wczas lun�� znienacka strumie� wody tak gor�cej, �e ledwo mo�na by�o wytrzyma�. Nowej ulgi dozna�am niezmiernej, ale natychmiast pojawi� mi si� nast�pny k�opot. Jak�e bez naczynia �adnego przenie�� t� wod� w upragnione miejsce? Rozgl�daj�c si� pilniej i ju� nieco spokojniej, dostrzeg�am nad umywalni� p�eczk�, a na niej dwie szklanki czyste, jakby przejrzystym p�cherzem owini�te, nie bacz�c na nic, chwyci�am je i, nape�niaj�c wielokrotnie i wylewaj�c do owego kr�lewskiego siedziska, sp�uka�am wreszcie swoj� kompromitacj�. Gor�co mi by�o przy tym, pot mi p�yn�� z czo�a, r�ce i nogi mi dr�a�y, os�ab�am, zachwia�am si� i d�oni� wspar�am silnie na czym�, co wystawa�o jakby za plecami tego urz�dzenia. I tu omal przytomno�ci nie straci�am, bo nagle run�� do� potok wody, istny wodospad, o wiele silniejszy ni� ten nad umywalni�. D�ugiej chwili potrzebowa�am, �eby my�li zebra�. Gdzie� ja si� znalaz�am, na Boga, jakim sposobem i co si� tu dzieje...? Owa kaskada w siedzisku pola�a si� i przesta�a lecie�, sp�uka�a wszystko doskonale, niepotrzebnie m�czy�am si� ze szklankami i nie do tego celu zapewne by�y przeznaczone. Z samej ciekawo�ci po d�u�szej chwili przycisn�am t� wystaj�c� rzecz jeszcze raz i efekt okaza� si� identyczny, kaskada zn�w chlusn�a, cho� do sp�ukiwania ju� nic nie by�o. Prawie mi si� to zacz�o podoba�. Woda do umywalni la�a si� nadal. Zn�w z ciekawo�ci j�am, dla eksperymentu, szarpa� ow� r�koje��, do �y�ki do but�w podobn�, ale kr�tko to trwa�o, bo zwyk�e opuszczenie jej strumie� wody ukr�ci�o. Unios�am i opu�ci�am t� rzecz jeszcze kilkakrotnie, puszczaj�c i zatrzymuj�c strumie� wody dowolnie, jakim� sposobem jednak�e ch�odniejszy si� zrobi�. W�wczas nareszcie, mimo niepoj�tej osobliwo�ci ca�ej sytuacji, umys� m�j odzyska� odrobin� r�wnowagi. Jak ka�da panna z dobrego domu, posiada�am wykszta�cenie wszechstronne i znaczenie barw by�o mi doskonale znane. Jak�e, wszak z jednej strony owego urz�dzenia wyra�nie widzia�am plam� czerwon�, z drugiej za� niebiesk�, czerwony kolor jest ciep�y, niebieski zimny, powinna to by� wskaz�wka dla uzyskiwania temperatury wody. Spr�bowa�am. Zgadza�o si�. Na chwil� poczu�am si� dumna ze swojej wiedzy i bardzo mnie to podnios�o na duchu. Wr�ci�o mi jako� wi�cej zdolno�ci my�lenia. Przypomnia�am sobie o kana�ach paryskich, o kt�rych czyta�am i kt�re podobno dopiero co by�y odnawiane. Zapewne uczynili co�, co pozwala wodzie ��czy� si� z nimi bezpo�rednio, rzecz zrozumia�a i naturalna, ale jednak zdumiewa. No dobrze, woda, ale ta reszta...? Czy�bym wczorajszego wieczoru tak ju� by�a �pi�ca i sfatygowana, �em swego otoczenia nie spostrzeg�a...? Zbada�am ow� �azienk� gruntownie i zdo�a�am si� umy�. Odkry�am urz�dzenie obce mi i niezwyk�e, ale nader u�yteczne i daj�ce si� uruchomi� dowolnie, ciep�a woda, zimna, prysznic z g�ry lec�cy bez nape�niania wanny, jaki� to doskona�y pomys� i jaka wygoda! Szczeg�lnie �e czepek, du�y i przedziwnie spoisty, w�osy pozwoli� ochroni�... R�czniki si� tam znajdowa�y, bia�e, zatem wida�, �e czyste, r�nych rozmiar�w, myd�o niewielkie, ale delikatne, w szczelnym opakowaniu, u�y�am go bez wahania. Mo�e i d�u�ej si� my�am ni� mia�am potrzeb�, bo ju� si� tam jako� swojsko poczu�am, a na my�l o wyj�ciu nowy l�k mnie ogarnia�. No, troch� mo�e z�agodzony ciekawo�ci�... Wysz�am jednak wreszcie. Rozmy�la�am o sposobie wezwania s�u�by, kiedy zapukano do drugich drzwi. Otworzy�am bez wahania, wesz�a pokoj�wka. Musia�a to by� pokoj�wka, skoro trzyma�a w r�kach tac� ze �niadaniem, ale, na mi�y B�g, jaki� str�j ta dziewczyna mia�a na sobie?!!! Gdzie� ja si� zatrzyma�am, w zamtuzie...?!!! Sukni nie mia�a wcale, sp�dniczka kolan jej nie si�ga�a, ca�e nogi na wierzchu! Mow� mi na ten widok odj�o, g�osu nie mog�am z siebie wydoby�, ona grzecznie mnie powita�a, z u�miechem, cho� bez uk�onu, i rzek�a, �e na t� por� zamawia�am �niadanie. Zr�cznie ustawi�a tac� na ma�ym stoliku i wysz�a. Zamawia�am �niadanie... Kiedy? Jak?! Wczoraj Zapewne... �adnego zamawiania przypomnie� sobie nie mog�am, chyba �e moja pokoj�wka...? Gdzie� ona si� w og�le podzia�a, nie zdo�a�am o ni� zapyta�, mimo wszystko, co mnie ju� wcze�niej spotka�o, nie podr�owa�abym przecie� bez pokoj�wki...? Jednak�e by�am zwyczajnie g�odna, okropne i dziwaczne wydarzenie, kt�re mn� wstrz�sn�o, nie odebra�o mi apetytu. Niespokojnie obejrza�am tac�, do�� sk�po zastawion�, pieczywo owszem, rozpozna�am, rogalik, bu�eczki... Mleko w dzbanuszku. W wi�kszym jaki� nap�j gor�cy, pow�cha�am, wo� znajoma... kawa! Ca�e szcz�cie, pija�am ju� kaw� wielokrotnie, smakowa�a mi. Oddzielna szklanka z sokiem pomara�czowym. Do tego jakie� ma�e, nie znane mi kawa�ki czego�, jakby naczy�ka opakowane w osobliwy spos�b. Rozpakowa�am wszystko. W�chaj�c i smakuj�c ostro�nie, w miseczkach jak dla lalki, znalaz�am mas�o, serek, konfitur�, dwa rodzaje, kostki w wi�kszej miseczce okaza�y si� cukrem. N� do tego dosta�am, te� strasznie dziwny, niczym zabawka. Zjad�am to wszystko i musia�am przyzna�, �e nawet by�o do�� smaczne, szczeg�lnie serek i jedna konfitura, z moreli. Ju� pod koniec �niadania zwr�ci�am uwag� na dziwne d�wi�ki, dobiegaj�ce zza okna. Do niczego nie by�y podobne, zdziwi�y mnie, zaniepokoi�y, przestraszy�y wreszcie. Zako�czy�am posi�ek i wyjrza�am przez okno. Mimo wszystko, nie zemdla�am. Mniej wi�cej po p�godzinie zdo�a�am jako� odzyska� zmys�y i samej sobie powiedzie�, co widz�. Nie wierz�c w�asnym oczom, wielokrotnie zaciska�am powieki, uchyla�am je potem, uk�u�am si� nawet szpilk� dla ponownego upewnienia si�, �e nie jest to sen jaki� przera�aj�cy i potwornie g�upi, obcy kompletnie wszelkiej mojej wiedzy i znajomo�ci �wiata. Pojawia�o si� przede mn� co�, czego nawet nazwa� nie potrafi�am, rzeczy i sceny nieprawdopodobne i absolutnie niepoj�te. Dziedziniec przed ober��... Nie, nie mo�na czego� takiego od razu nawet samej sobie powiedzie�... Wy��cznie moje naganne upodobanie do czytania dziennik�w i gazet i prowadzenia niestosownych rozm�w z r�nymi osobami pozwoli�y mi teraz uwierzy� w�asnym oczom. Na mi�y B�g, s�ysza�am przecie� o powozach, jad�cych bez koni! Automobilami pr�bowano je chyba nazywa�... Pan Piotruski co� o nich napomyka�, a za maniaka i fantast� go uwa�ano... Wizerunek takiej maszyny ogl�da�am w czasopi�mie, jaki� jego wynalazca ju� par� lat temu przez ca�y Wiede� podobno przejecha�, czy�by to, co tu sta�o i nawet porusza�o si�, mia�o by� dzieckiem owej maszyny...?! Na Boga, niepodobne do niczego, pud�o p�askie... Nie, doprawdy, okre�li� tego nie spos�b, a porusza�o si�, oddala�o, nik�o z oczu, inne zbli�a�o si� i zatrzymywa�o, a ludzie z tego wychodzili...!!! Warcza�o. Wszystkie warcza�y. Nie bardzo g�o�no, ciszej ni� zwyk�a lokomobila, ale jako� wprost niepoj�cie. Dalej za� jeszcze co� si� dzia�o, na co wprost oczu podnie�� nie �mia�am, a i tak nie mog�am wykry�, co to takiego, bo mi korony niskich drzew zas�ania�y... Wstrz�saj�ce! Tkwi�am przy oknie jak przymurowana, usi�uj�c przyswoi� sobie owe widoki niewiarygodne, i nie wiem, jak d�ugo pozostawa�abym w stanie os�upienia absolutnego, gdybym nie ujrza�a nagle mojego w�asnego stangreta. Przez moment nawet rozpozna� go nie mog�am, bo uniformu nie mia�, osobliwie jako� by� ubrany. Chodzi� dooko�a jednego z tych dziwnych stwor�w i takie czyni� wra�enie, jakby przeciera� jego szklane cz�ci. Niejasno dosy� pomy�la�am, �e skoro co� wygl�da jak szk�o, musi zapewne by� szyb�, w karecie tak�e przecie� mam szyby... Na Boga, gdzie moja kareta...?!!! Gdzie konie...?!!! Na widok stangreta os�upia�am jeszcze bardziej, ale wst�pi�a we mnie nadzieja. Znajomy cz�owiek, w�asny s�uga, zaufania w pe�ni godzien, mo�e dowiem si� czego� od niego? Rezygnuj�c z poszukiwania dzwonka i zwyk�ych sposob�w wzywania s�u�by, chwyci�am ogromn� klamk�, otworzy�am szerzej okno, kt�re okaza�o si� ju� uchylone, i zawo�a�am na niego, wzywaj�c go gestem. Spojrza� w g�r�, uk�oni� si�, to by�o w porz�dku. Przyszed� po dw�ch minutach. - Co to wszystko ma znaczy�? - spyta�am, zamierzaj�c to uczyni� surowo, ale wypad�o mi chyba do�� rozpaczliwie. Zdziwi� si� wyra�nie. - Ju� zmieni�em ko�o, prosz� ja�nie pani - rzek� grzecznie. - W ka�dej chwili mo�emy jecha� dalej, jak sobie ja�nie pani �yczy. - A gdzie jeste�my? Przyjrza� mi si� nagle z lekkim jakby pow�tpiewaniem i niepokojem. - W Charenton, ja�nie pani. W hotelu Mercure. Sama pani zdecydowa�a tu si� zatrzyma�, jak nam to ko�o wysiad�o, a w serwisie nie mieli dla nas opony. Co� mi w tym zabrzmia�o znajomo. - A ober�a Pod Weso�ym Merkurym...? - A tak! - ucieszy� si� nie wiadomo z czego. - Zauwa�y�a ja�nie pani? Trzymaj� tu jeszcze stary szyld, bo faktycznie to by�a kiedy� ober�a "Pod Weso�ym Merkurym", chwal� si�, �e przesz�o sto pi��dziesi�t lat maj� tu zajazd. No, nie jest to najwy�sza klasa, trzy gwiazdki, ale wygodny i pokoje by�y, bo to nie sezon. Nazwa im zosta�a, ale og�lnie przeszli pod zarz�d takiej wielkiej sp�ki hotelarskiej i s� w tym hotele Mercure. Rzecz jasna, wszystko przerobili. - Sk�d to Roman wie? - spyta�am, czuj�c si� pot�nie sko�owana i usi�uj�c swego stanu nie pokaza� po sobie. - Pogada�em w gara�u. Opon� ju� sprowadzili i wszystko jest w porz�dku. Do Ritza mamy st�d p� godziny, chyba �e korki b�d�, ale o tej porze Peripherique... taki bulwar okr�ny... powinien by� wolny. Do reszty przesta�am rozumie�, co on do mnie m�wi. Obejrza�am si� i usiad�am w fotelu, bo nogi wyda�y mi si� dziwnie mi�kkie. Moja nadzieja, �e rozmowa z w�asnym s�ug� co� mi wyja�ni, zaczyna�a bledn��, szczeg�lnie �e w ch�ci ukrycia pomieszania, sama ju� nie wiedzia�am, o co pyta�. Przypomnia�am sobie o pokoj�wce. - A gdzie jest Zuzia? - Jaka Zuzia? - Jak to jaka, nie powie mi Roman, �e Zuzi nie zna! Zuzia, moja pokoj�wka. Stangret Roman zn�w si� zdziwi�. - Jak�e, przecie� Zuzia w S�kocinie zosta�a! Mia�a z nami jecha�, ale w ostatniej chwili ja�nie pani zadecydowa�a, �e nie. No, w takim po�piechu by� ten wyjazd, �e chyba wszystko si� pokr�ci�o, ja�nie pani tyle mia�a na g�owie... I jazda przez te niemieckie roboty drogowe, to fakt, �e mo�e cz�owieka do grobu wp�dzi�. Tu mi si� co� zgadza�o, owszem. Wie�� o �mierci stryjecznego pradziada przysz�a nagle, z ni� razem ostrze�enie pana Desplain, je�li nie upomn� si� o spadek natychmiast, zostan� go pozbawiona. Rozkradn� wszystko, a ta jego... pocieszycielka... pierwsza szpony wyci�gnie. Na miejscu k�opoty, jak to zwykle w pocz�tkach wdowie�stwa, cho� od �mierci mojego nieboszczyka m�a rok ju� up�yn��... Ale tak zabagni� sprawy, �wie� Panie nad jego dusz�, �e jeszcze doj�� do �adu nie mog�am i komplikacja ze stryjecznym pradziadem spad�a na mnie niczym grom z jasnego nieba. Wyjazd w szalonym po�piechu, najlepsz� czw�rk� wzi�am, miast kolej warszawsko-wiede�sk� chwyci�, karet� ruszy�am. Konie zmieniaj�c, dniem i noc� jad�c, po jednej dobie znalaz�am si� w Dre�nie. Stamt�d, to pami�ta�am doskonale, post�j uczyni�am w Norymberdze, kolejny za�, wprost po�amana i obita si� czuj�c, nakaza�am w Metzu, by spocz�� bodaj chwil�, do �witu. I by�abym czwartego dnia zjawi�a si� w Pary�u, gdyby nie ko�o od karety, kt�re odpad�o tu w�a�nie, w samym pobli�u, w Charenton, gdziem stan�a w ober�y, z resztek si� wyzuta. Z w�asnymi ko�mi, kt�re, jako rozstawne, wsz�dzie by�y trzymane, co, w�r�d innych koszt�w, nieugi�t� fanaberi� mojego nieboszczyka m�a stanowi�o. Kolei nie tolerowa� i przez niego nigdym ni� nie jecha�a. Kolej� jednak�e by�oby chyba wygodniej i szybciej...? Cho� nie wiem wcale, wszak mi�dzy Wiedniem a Pary�em jakie� roboty wielkie trwa�y i po��cze� dobrych nie by�o, moja wiedza w tym wzgl�dzie mocno szwankowa�a. Z drugiej za� strony, c� bym zrobi�a w Pary�u bez karety? A jeszcze posiad�o�� stryjecznego pradziada...? Jak�e mia�abym si� tam dosta�? Wszystko to maj�c w pami�ci, nadal nie pojmowa�am niczego. Od wczorajszego wieczora do dzisiejszego poranka �wiat si� przemieni� czy co...? Przysi�g�abym przy tym, �e Zuzia jecha�a z nami. Jakim�e sposobem inaczej mog�abym si� rozebra� i ubra�? I kto sepety rozpakowa�? - Kt�ra� wi�c pokoj�wka us�ugiwa�a mi wczoraj? - spyta�am, sil�c si� na ton oboj�tny, by otumanienia zupe�nego nie okaza�. - Zm�czona by�am tak, �e nawet nie pami�tam. - Hotelowa - odpar� stangret grzecznie. - Nocny dy�ur mia�a. Ja�nie pani kaza�a mi j� od razu wynagrodzi�, bo dzi� od rana jest inna. - Ile...? - Sto frank�w. Zadowolona by�a. Na lito�� bosk�...!!! Sto frank�w, napiwek dla pokoj�wki... No, my�l�, �e by�a zadowolona, to� to pensja kwartalna! Oszala� Roman czy co?! Nic jednak na to nie rzek�am, mo�e i z tej przyczyny, �e troch� mi g�os odj�o. Sta� mnie jeszcze by�o nawet i na takie szale�stwa, postanowi�am zatem od razu m�nie stawi� czo�o temu czemu� dziwnemu, co tak nagle na mnie spad�o. Zachowa�am opanowanie. O konie i karet� nie spyta�am, przyjdzie czas na to we w�a�ciwej chwili. - Prosz�, by mi Roman sprowadzi� tu pokoj�wk� do pomocy - za��da�am spokojnie. - I przygotowa� si� prosz� do dalszej podr�y. Jak najpr�dzej chc� stan�� u Ritza, bo wiele spraw b�dzie do za�atwienia. Op�aty wszelkie w tym czasie Roman uporz�dkuje i baga�e zniesie. Co� mi m�wi�o tajemniczego gdzie� w g��bi duszy, �e s�u�ba hotelowa tej rzeczy, jak powinna, nie uczyni, i dla bezpiecze�stwa wola�am w�asnego cz�owieka mie� pod r�k�. Roman si� sk�oni� i wyszed�, ja za� ponownie z wielk� uwag�, a musz� przyzna�, �e i z ciekawo�ci�, rozejrza�am si� wok� siebie. Meble, poza fotelem, proste by�y, niczym w ch�opskiej chacie, a jednak jako� mi�e dla oka. Sk�po�� ich zreszt� ludzkie poj�cie przekracza�a, �o�e owszem, szerokie i ju� wiedzia�am, �e mi�kkie i wygodne, cho� bez os�onki najmniejszej, szafki dwie nocne, lampki na nich z umbrelkami bardzo ubogimi... Zaciekawi�o mnie nagle. C� to za lampki? Naftowe by� powinny, czy pali�y si� wczoraj...? Nie pami�ta�am tego, przeciwnie, pami�ta�am, �e �wiecznik mi wnie�li dodatkowy. Mo�e to nowo�� jaka...? Obejrza�am owe lampki z bliska. Naftowe...? A gdzie� klosz, gdzie naczynie na naft�? Zajrza�am pod umbrelk�, kt�ra mi nagle w r�ku zosta�a, a� si� wzdrygn�am, ujrza�am ba�k� szklan� niewielk�, wyd�u�on�, wcale nie przezroczyst�, tylko wype�nion� czym�, jakby mlekiem, albo raczej ma�lank�, bo mleko t�usto�� w sobie zawiera, kt�rej tu si� nie czu�o. C� to mog�o oznacza�? C�, na Boga, innego na nocnej szafce mog�o sta�, je�li nie lampa?! Nie chc�c si� zdradzi� ze zbytni� ciekawo�ci�, na�o�y�am umbrelk� z powrotem, ale nie chcia�a si� trzyma�. Obejrza�am j� od spodu. P�telki jakby �elazne mia�a, schodz�ce si� same ciasno, a przy wysi�ku daj�ce si� rozsun��. Po raz pierwszy w �yciu z wdzi�czno�ci� pomy�la�am o moim �wi�tej pami�ci ojcu, kt�ry, gorzko �a�uj�c, i� nie ma syna, mnie przymusza� do r�nych okropnych eksperyment�w i fizyk� zadr�cza�. Odgad�am teraz spos�b, w jaki owa umbrelka na ba�k� wchodzi, i zdo�a�am j� nasun��. Obok tej... lampy zapewne... sta�o co� jeszcze, do niczego niepodobne. Do�� ma�e. G�owi�am si�, co by to mog�o by�, zaledwie par� sekund, bo zaraz dostrzeg�am pod tym jaki� papier, kartk� zadrukowan�. Wyci�gn�am j� ostro�nie i przeczyta�am. Przeczyta�am nawet trzykrotnie, nie zrozumiawszy ani s�owa, mimo i� j�zyk francuski od dzieci�stwa najwcze�niejszego znam mo�e nawet lepiej ni� polski, ojczysty. Informacja... O czym, na lito�� bosk�, ta informacja?! Telecom, a c� to takiego?! Po��czenia wewn�trzne, numer pokoju... S�owa pozornie w�tpliwo�ci �adnych nie budz�ce, ale c� maj� do rzeczy? Wypuka� numer... Jak to, wypuka� numer...? Znale�� pok�j o w�a�ciwym numerze i do drzwi zapuka�? Ale� tak� rzecz wie ka�dy, chyba imbecyla najostatniejszego trzeba by o tym informowa�...?! Recepcja, restauracja, kawiarnia, s�u�ba... No tak, to jasne, ale obok cyfry jakie�. Gdyby znajdowa� si� tu gdzie� dzwonek, rozumia�abym, �e do recepcji mam dzwoni� dziewi�� razy... Dziewi�� razy...?! Ale� to wprost wariactwo, gdzie ja jestem, w domu dla ob��kanych...?! Ponadto �adnego dzwonka nie by�o. Usiad�am z t� kartk� na ��ku, bo nogi mi si� ugi�y. Wyj�cie na zewn�trz. I zn�w cyfry. O ile wiem, na zewn�trz wyj�� mo�na zwyczajnie, przez drzwi. Po��czenia z Europ�. I po��czenia rozumiem, i Europ�, ale jak�e mam si� ��czy� z t� Europ�, siedz�c na hotelowym ��ku w Charenton? Czy jest to mo�e jaka� propozycja polityczna...? Kraje r�ne wymienione, Niemcy, Dania, Italia, Polska... Polska...?!!! Os�upia�am kt�ry� ju� raz. Jak�e to, Polska... Sk�d Polska?!!! ? Polska, tak zwyczajnie, Polska. Przecie� nas nie ma... Ach. mo�e Francuzi zabor�w nie uznaj�? Ale to chyba zuchwalstwo polityczne, a z Rosj� s� wszak w sojuszu...? O nie, czego� takiego rozstrzyga� nie czu�am si� na si�ach Czyta�am dalej, �wi�ty J�zefie, a c� za kraje tam by�y wymienione! Austria, W�gry, Czechy, S�owacja... I Habsburgowie na to pozwolili...?! Bu�garia, Albania... a gdzie� si� podzieli Turcy? No owszem, Turcja by�a. Oddzielnie. A gdzie Wirtembergia, Bawaria, Bodenia...? Co za bzdurstwa jakie� na tym papierze zosta�y wypisane?! Po�a�owa�am szczerze, �e nie przeczyta�am tego wcze�niej i nie zyska�am czasu na zrozumienie niepoj�tej tre�ci, co teraz poczu�am wyra�nie, i� powinnam si� nieco po�pieszy�. Od�o�y�am kartk�. Wzrokiem zapewne nieco oszo�omionym raz jeszcze spenetrowa�am pok�j. St� tam si� znajdowa�, niewielki, prostok�tny, przy nim do�� niewygodnie, jad�am �niadanie, taca jeszcze sta�a, drzwi w �cianie, jakby drzwi od szafy... Podnios�am si� z wysi�kiem, otwar�am je, istotnie, by�a to szafa, ale jaka...! C� tam mo�na by�o zmie�ci�, jedn� sukni�...?! P�eczki w s�siedniej cz�ci, na r�kawiczki chyba, bo jedna zmiana bielizny by nawet nie wesz�a. Gdybym tu mia�a zosta� d�u�ej, doprawdy nie wiem, jak da�abym sobie rad�. Obok owego sto�u za�... No nie, to urz�dzenie przekracza�o wszystko. Na postumencie, do szafki ma�ej podobnym, sta�o pud�o du�e, jakoby szyb� grub� i czarn� wype�nione. Spojrza�am w nie z bliska, bo mo�e lustro...? Ujrza�am wizerunek w�asny, ciemny i zniekszta�cony, jako lustro, by�oby to co� najgorszego w �wiecie, niemo�liwe... Szczeg�lnie �e lustra normalne by�y w kilku innych miejscach, nawet na wewn�trznej stronie drzwi owej zbyt ma�ej szafy. Zatem nie lustro. Zatem c�...? Jakie� guziczki mia�o na dole, w r�wnym rz�dzie. Ga�eczki male�kie, prostok�ciki i k�ka, przy nich litery i cyfry. A korci�o, by co� z tego przycisn��, ale nie o�mieli�am si�. Za to z wahaniem wielkim, widz�c kluczyk przy szafkowym postumencie, przekr�ci�am go i spr�bowa�am otworzy�, jak drzwiczki. Otworzy�y si�. Ujrza�am wn�trze zarazem niepoj�te i doskonale znane. Szafeczka, w kt�rej na p�kach sta�y butelki rozmaite, na samych drzwiczkach r�wnie�, male�kie, ale zawieraj�ce w sobie napoje, wcale mi nie obce. Wino, koniak, piwo, co� jeszcze... whisky... ach, to w�dka angielska, czyta�am o tym. przypomnia�am sobie nazw�. Ciekawo�� mnie zdj�a, by tego spr�bowa�, ale przecie� nie przy ludziach...! Torebeczki jeszcze jakie�, orzeszki solone, tak� nazw� mia�y. W g��bi le�a�a ma�a butelka szampana i co� jeszcze, tr�jk�tne, ��te, pod�ugowate... Oczywi�cie, spi�arnia podr�czna. Pomys� przedni i wygoda wielka dla go�cia. Rozumiej�c doskonale stan w�asny, w jakim si� znalaz�am, bez wielkiego namys�u si�gn�am po koniak we flaszeczce tak ma�ej, jak na medykament, zamkn�am szafeczk�, jednym rzutem oka odkry�am kieliszek na stole stoj�cy i jeszcze stropi�am si� na my�l o korku. I tu zn�w ojcowskie eksperymenty przysz�y mi z pomoc�, instynktownie, palcami chwyciwszy, przekr�ci�am silnie g�r� koniakowej flaszki. Prztykn�o lekko i ruszy�o. Wypi�am ca�y ten koniak i od razu poczu�am si� �wawiej. Wr�ci�a mi jako� przytomno�� umys�u i zwyk�a energia. Przysz�o mi do g�owy, �e wobec tych wszystkich, niepoj�tych osobliwo�ci powinnam mo�e obejrze� tak�e w�asne rzeczy i w�asne odzienie, bo skoro nie mam Zuzi, sama o siebie musz� zadba�. Zwr�ci�am si� ku sepetom. Gorset...! Ju� pierwsza my�l o nim wprawi�a mnie w zak�opotanie, bo jak�e mia�am zasznurowa� si� z ty�u...? Na moment bezradna si� poczu�am, ale cud chyba jaki� sprawi�, �e od razu ujrza�am drugi, z przodu zapinany, i chwyci�am go skwapliwie. Kto te� by� na tyle przezorny, by go tak zr�cznie i rozumnie zapakowa�, bo przecie� nie ja sama...? Zuzia zapewne... Jak to si� mog�o sta�, �e nie zabra�am jej ze sob�? I kt� mi, wobec tego, pomaga� na postojach...? Nagle przypomnia�am sobie. Ale� tak, wszak to ju� w Dre�nie przypad�a do mnie jaka� zap�akana dzieweczka, kt�r� jej pani zostawi�a z nag�a w�asnemu losowi, bez zaopatrzenia �adnego, i kt�ra, z okolic Pary�a pochodz�c, do domu wr�ci� pragn�a. Darmo s�u�y� chcia�a przez drog�, byle j� zabra�, co przecie� uczyni�am. Nawet nie wiem, jak mia�a na imi�, bo w ca�ym moim sk�opotaniu "Zuziu" do niej m�wi�am, ona za� chyba, przygotowawszy mnie do snu, zaraz w nocy do swoich pobieg�a. Z tej przyczyny jej nie ma... A Zuzia, znienacka widz�c, �e zostaje, w trosce o mnie wygodniejsz� odzie� zapakowa�a. Jaka� to rozumna pokoj�wka! Ucieszona, �e przynajmniej pami�� mi nie szwankuje, w po�owie ubra� si� zdo�a�am, ale przysz�o mi nagle na my�l zn�w wyjrze� przez okno. Wobec tych dziwnych rzeczy, jakie mnie otacza�y, by�o mo�liwe, �e w ostatnich latach zmiany jakie� zasz�y olbrzymie w Europie, w Pary�u szczeg�lnie, o kt�rych nic nie wiem, kt�re mo�e nawet w naszym za�ciankowym kraju zauwa�one nie zosta�y. Albo te� i pisano o nich, alem ja w tych uci��liwych miesi�cach czytania gazet zaniedba�a. Je�li si� moda zmieni�a... Wedle zesz�orocznej ubrana. jak straszyd�o b�d� wygl�da�, a mimo wieku i wdowie�stwa wcale nie mam na to ochoty. Wyjrza�am przeto i posta�am d�ug� chwil�. Na owe pud�a osobliwe stara�am si� nie patrze�, bo na c� mi widok ca�kiem nie do poj�cia. Ludzi chcia�am obejrze� i odzie� na nich. I nie p�e� m�ska mnie ciekawi�a, tylko �e�ska. Jak na z�o�� sami m�czy�ni si� pokazywali. I s�u�ba wy��cznie, bo niedbale bardzo ubrani, ani jednego przyzwoitego odzienia, na ile mog�am z mojego drugiego pi�tra<~ oceni�. Du�o m�odych ch�opc�w, wdzi�cznych do�� nawet i zr�cznych, ale troch� jakby z teatru, z w�oskiej opery. D�u�ej patrz�c, odkry�am, �e okno moje wychodzi na niezbyt wielki dziedziniec, gospodarczy zapewne, za kt�rym p�d jaki� straszny i niezrozumia�y dawa� si� czu� i s�ysze�, zieleni� os�oni�ty, front hotelu zatem powinien znajdowa� si� z drugiej strony. Nie ma przeto nadziei na ujrzenie dam, ani nawet niewiast skromniejszej konduity, ulic� przechodz�cych. Plac widzia�am przez okno, a nie �adn� ulic�. Zniecierpliwiona, ju� chcia�am odej��, kiedy nagle pojawi�a si� istota �e�ska, wychodz�ca z hotelu, id�ca w g��b placu, tak �e ogl�da�am j� od ty�u. Chciwie wyt�y�am wzrok. Bo�e m�j...! Czy�by to by�a nowa moda...?! Sp�dnica w�ska okropnie, jakby nic pod ni� nie by�o, jasnej barwy, kr�tka straszliwie, ledwo do kostek, a nawet powy�ej. Rozwiewa�a si� nieco przy chodzie, zgad�am zatem, �e z przodu zapewne ma godet szeroki, kt�ry ruchy umo�liwia. Buciki... Czy� to buciki...? Czarne, dziwnie wielkie, do obory lepsze mo�e nawet ni� chodaki... Wznios�am oczy wy�ej, na ramionach bolerko osobliwe, fr�dzlami do�em obszyte, te� owe fr�dzle powiewa�y i mi�dzy nimi pas dawa� si� zauwa�y�. Nie �adna szarfa, tylko pas w�a�nie, szeroki i sztywny, jakby ze sk�ry zrobiony. Na ramieniu torb� du�� sama nios�a... Czy�by to mia� by� str�j my�liwski...? I, o wszyscy �wi�ci, by�a bez kapelusza! Z go�� g�ow�!!! I bez r�kawiczek!!! Nie, niemo�liwe. Musia�a to zn�w by� jaka� s�uga... Ale� nawet s�uga czepeczek by w�o�y�a, a bodaj chustk�! Czy hotel si� pali, a ona, jak sta�a, wybieg�a? Ale nie bieg�a przecie� wcale i nie krzycza�a w przera�eniu... Zmartwia�a i skamienia�a sta�am przy tym oknie, kiedy zn�w nagle ujrza�am kobiet�. Oderwa�am wzrok od tamtej, bo ta wygl�da�a inaczej. Sp�dnic� mia�a r�wnie kr�tk�, ��t�, tyle �e szersz� i fa�dzist�, jakie� bia�e trzewiki na nogach, te� dziwne, do papuci domowych podobne, ale wi�ksze, na g�rze za� kabacik kolorowy, w kwiaty, lu�ny zupe�nie, do bioder opadaj�cy. Figury jej wcale wida� nie by�o, jak przystrojona i ruchoma kopa siana wygl�da�a. Na ramieniu jej wisia� jakby koszyczek du�y i p�aski, na rzemieniu d�ugim. I te� nie mia�a kapelusza!!! Nie zd��y�am samej sobie powiedzie�, �e chyba jednak tylko s�u�b� hotelow� i okoliczn� ogl�dam, bo zapukano do drzwi i wesz�a pokoj�wka. I teraz mi ju� mow� i wszystkie w�adze odj�o do reszty. Pomy�la�am, �e jednak �ni�, niemo�liwe, �eby to by�a jawa. Albo mo�e chora jestem i mam zwidy jakie� straszne w malignie. Ta kobieta by�a czarna. Murzynka. Czy mnie si�a jaka� nadprzyrodzona do Afryki przenios�a? Czy do Ameryki mo�e, gdzie niewolnik�w murzy�skich do wszelkich pos�ug u�ywaj�? Chocia�, zaraz, tych niewolnik�w tam ju� chyba wyzwolono...? - Czy pani dzisiaj zwalnia pok�j? - spyta�a uprzejmie. Przesta�am wierzy� tak�e w�asnym uszom. Pi�knym, francuskim j�zykiem do mnie si� odezwa�a, a nie jakim� murzy�skim be�kotem, czego oczekiwa�am i prawie by�am pewna. Z wysi�kiem wielkim z�apa�am oddech, stanowczo postanawiaj�c znie�� wszystko z zimn� krwi�. Je�li ujrz� w lustrze, �e te� jestem czarna, trudno, niech b�dzie, wra�enia po sobie nie poka�� �adnego, tak mi dopom� B�g! Na odzie� jej usi�owa�am nie patrze�, chocia� i tak ubrana by�a mniej nieprzyzwoicie ni� ta pierwsza, poranna. Cha�acik mia�a na sobie niebieski do p� �ydki zaledwie, czarne po�czochy, pantofle do sabot�w podobne... Dobrze, �e bodaj po�czochy... Bez fartuszka. Gdybym j� znienacka na korytarzu ujrza�a, doprawdy nie wiem, co mog�abym pomy�le�... Postanowi�am sobie. �adnych pyta�...!!! - Tak - odpar�am spokojnie. - Prosz� mi pom�c ubra� si� do ko�ca i zapakowa�. M�j s�u��cy zabierze baga�e. Obrzuci�a mnie wzrokiem cokolwiek zdziwionym. Ubra� do ko�ca...? Wydaje mi si�, �e pani jest ubrana? Ubrana...! Ja ubrana...! Nie, to pewne, �e trafi�am do szpitala wariat�w! Mia�am na sobie zaledwie koszul� z koronkami i sp�dniczk� do kostek. I w tej bieli�nie mia�abym wyj�� na ulic�, ta kobieta stroi�a sobie jakie� g�upie �arty! Serce mi zabi�o nag�ym przestrachem, bo mo�e naprawd� znalaz�am si� w miejscu obfituj�cym w szale�c�w. Tym bardziej powinnam zachowa� spok�j i jak najwi�ksze opanowanie, ob��kanych, tak s�ysza�am, nie nale�y dra�ni�. Nic na jej s�owa nie rzek�am, uj�am tylko w d�o� sukni� podr�n�, z mi�sistego jedwabiu, kt�ry nie gni�t� si� wcale, z tej racji specjalnie na drog� wybran�, i poprosi�am, by mi j� z ty�u zapi�a. Po�a�owa�am przy tym, �e nie ma ona zapi�cia z przodu, tak jak gorset, da�abym sobie w�wczas rad� sama, bez nara�ania si� na us�ugi istot niebezpiecznych. Grzecznie spe�ni�a moje �yczenie, z u�miechem nawet, a obserwowa�am j� pilnie spod oka, czy jakich� z�ych zamiar�w nie oka�e, ale nie. Kaza�am zapakowa� sepety, co uczyni�a bardzo zr�cznie i z widoczn� wpraw�. Pierwotnie mia�am zamiar da� si� tak�e uczesa�, teraz jednak�e zrezygnowa�am z tego, trudno, warkocz, na noc spleciony, upi�am na g�owie sama i os�oni�am kapeluszem bardzo skromnym, z niewielkim woalem. Nie rozumiej�c, jak na razie, niczego, wola�am okaza� umiar i nie zwraca� na siebie zbytniej uwagi, w czym barwy �agodne i przy�mione, p�a�obne, liliowe i szare, powinny mi by� pomoc�. Kaza�am wezwa� Romana. Gotowa ju� by�am, kiedy wszed� i zaraz j�� zbiera� baga�e. Wspomog�a go w tym owa pokoj�wka murzy�ska, ja za� czeka�am, bo nagle l�k mnie ogarn�� przed wyj�ciem z pokoju. Dziwny on, ma�y i ubogi, jednak�e jako� mnie chroni�. Otwar�am usta, by spyta� o karet�, ale zamkn�am je, bo co� mnie powstrzyma�o. Mign�a mi w g�owie my�l o napiwku dla pokoj�wki i tym szale�stwie, kt�re op�ta�o tak�e i s�ug� mojego, doprawdy jednak w tej chwili o jego niepoj�t� rozrzutno�� nie mog�am si� troszczy�. Z rozpacz� zdecydowa�am, �e niech robi, co chce, ca�ego mojego maj�tku w tym jednym dniu przecie� nie straci. Nic ju� z moich rzeczy wok� mnie nie pozosta�o, zebra�am zatem si�y i wysz�am. �atwo trafi�am do schod�w. Ju� niemal pierwszy krok na nich uczyni�am, kiedy obok pojawi� si� znienacka m�j Roman. - Ja�nie pani mo�e wind� zjedzie, a nie po schodach? - rzek� z uszanowaniem. Wind�...? C� to ma znaczy�? Co on takiego mo�e mie� na my�li...? Postanowiwszy kategorycznie �adnego zdziwienia nie okazywa� i �adnych pyta� nie zadawa�, wyrazi�am zgod�. Posz�am w kierunku, kt�ry wskaza� gestem. Drzwi jakie� w�skie nagle rozsun�y si� przede mn�, ujrza�am pokoik male�ki niczym klatka, zawaha�abym si� zapewne przed wej�ciem do tej ciasnoty, gdyby nie lustro. Zobaczy�am w nim siebie i chyba tylko dla skontrolowania w�asnego wygl�du post�pi�am dwa kroki do przodu. Roman wcisn�� si� za mn�, co mnie zdumia�o i oburzy�o niezmiernie, ale zaj�ta swoim wizerunkiem, ust nawet nie zd��y�am otworzy�, �eby skarci� zuchwalstwo. W tym momencie bowiem pod�oga nagle uciek�a mi spod st�p i poczu�am rzecz straszn�, klatka wraz ze mn� opada�a w d�! Nie utraci�am przytomno�ci i nie zemdla�am, bo konsystencj� fizyczn� zawsze mia�am siln�, opanowa� si� jednak ca�kowicie nie zdo�a�am. Wyda�am lekki okrzyk, i chwyci�am Romana za rami�. - Czy co� si� sta�o, prosz� ja�nie pani? - spyta� na to, wyra�nie zdumiony. Czy co� si� sta�o...! Bo�e...! Klatka ciasna niesie mnie w jakie� otch�anie, a ten gamo� pyta, czy co� si� sta�o...!!! Nie krzykn�am ponownie, nie da�am mu odpowiedzi, bo nim zd�awienie w gardle mi przesz�o, poczu�am ucisk pod nogami i klatka zatrzyma�a si� w swoim strasznym locie. Trwa�am w bezruchu, czekaj�c na jakie� dalsze okropno�ci, tymczasem drzwi, kt�rych zamkni�cia przedtem nawet nie zauwa�y�am, teraz rozsun�y si� przede mn�, wypuszczaj�c mnie na wolno��. Wysz�am w po�piechu, chocia� czu�am s�abo�� w kolanach, i ujrza�am si� na parterze. Hol, recepcja; jak w eleganckim hotelu, tyle �e wszystko strasznie ma�e, ale dalej przez ogromne szyby wida� by�o wyj�cie na zewn�trz i ca�y �wiat Bo�y! A wi�c to by�a winda...! Och�on�wszy odrobin�, przypomnia�am sobie, �e widzia�am wszak kiedy� wielkie �urawie w porcie, kt�re paki ogromne unosi�y w g�r� i opuszcza�y w d�, i nieboszczyk m�j ojciec t�umaczy� mi co� o tym d�wiganiu. Mo�liw� jest rzecz�, tak m�wi�, najwi�kszy ci�ar przenie��, je�li stosownej maszynerii si� u�yje. Przeciwwaga... O! Przypomnia�o mi si� nagle to s�owo, w�wczas zlekcewa�one, przeciwwaga. Zapewne owa winda... Jak�e, nie tylko, to� sama widzia�am w dzieci�stwie jeszcze, jak pana barona Ta�skiego unoszono na pi�tro w jego fotelu, sam bowiem, z racji przera�aj�cej tuszy, nie m�g� ju� na schody wchodzi�. S�udzy to czynili, ale jakie� korby dostrzeg�am kr�cone i mechanizmy jakie�... Zatem pana barona Ta�skiego unoszono wind�! Ciekawa rzecz, czy i mnie winda uniesie...? Ach, nie sam� przecie�, za nic, z Romanem, niech to sobie b�dzie zuchwalstwo i spoufalanie si� s�ugi, wszystko mi jedno! Od czeg� w ko�cu jest s�u�ba, jak nie od tego, by �ycie pa�stwa chroni�, chocia�by i w ciasnocie! Wszystko to przemkn�o mi przez my�l, kiedym wychodzi�a na zewn�trz. Ledwo wysz�am, winda mi z g�owy wylecia�a. Mia�am cich� nadziej� ujrze� wreszcie moj� zaginion� karet� wraz z ko�mi, tymczasem widok, jaki si� moim oczom objawi�, okaza� si� zgo�a nie do opisania. �w dziedziniec gospodarczy, kt�rym z okna widzia�a, nie stanowi� wcale ty�u, tylko front, placyk ma�y, a zaraz za nim sz�a ulica, kt�r� mi przedtem drzewa zas�ania�y, a teraz ujrza�am j� w ca�ej okaza�o�ci za k�pami niskich ro�lin. Dech mi zapar�o. Ruch tak szalony na tej ulicy panowa�, �e niemal w oczach si� m�ci�o, owe pud�a, dziwne i przyp�aszczone, w dwie strony p�dzi�y jedno za drugim, co� strasznie wielkiego sun�o z pr�dko�ci� rozhukanych koni, inna rzecz przelecia�a, niepoj�ta zupe�nie, z warkotem przera�liwym. Jaka� machina okropna do m�ockarni podobna, czerwona, sz�a wolniej nieco, ale za to z grzechotem niesamowitym. Ludzie szli szybko, konia ani jednego... Ludzie...! Dziewczyn� ujrza�am. Musia�a to by� dziewczyna, w�osy do p� plec�w, rozpuszczone, kszta�ty �e�skie... I, Bo�e wielki, naga...!!! Ca�e nogi go�e kompletnie, w k��bie ledwo ciasnym czym�, czarnym, owini�ta... Zamar�am na ten widok, sama nie wiedz�c, gdzie oczy podzia�, bo wszyscy j� przecie� widzieli. I nikt na ni� najmniejszej uwagi nie zwraca�...!!! Sta�am tak d�ugo, os�upia�a, niepewna, czy to nie jakie� omamy, a� Roman podszed� do mnie. D�o� mi podaj�c, co� przede mn� otworzy�. - Ja�nie pani zechce wsi��� - rzek� tak rozkazuj�co, jakby o narowistego konia chodzi�o, a on mi wskaz�wek udziela�. W�wczas dopiero spojrza�am bli�ej i pokaza�o si�, �e p�askie pud�o przede mn� stoi, z moimi kuframi na wierzchu, na g�rze, on za� drzwiczki ma�e do tego trzyma otwarte. Na mi�y B�g, czy oszala� do reszty?! Ja mia�am do tego wsi���?! Jak...?! Jakim sposobem...?! G�ow� do przodu czy nogami, czy wypinaj�c si� w spos�b absolutnie nieprzyzwoity...?!!! Chwil� jeszcze trwa�o moje znieruchomienie, a� opatrzno�� chyba w pomoc mi przysz�a. Tu� przede mn� scena si� rozgrywa�a, rzec mo�na, identyczna. Osoba jaka� dziwna, p�ci m�skiej niew�tpliwie, bo w spodniach, ale znacznie grubsza ode mnie, takie� same drzwiczki otwar�szy, do �rodka si� dosta�a, od razu jedn� nog� i cz�� tyln� razem wpychaj�c. Ruch trudny raczej, ale mo�liwy. Og�uszona doszcz�tnie, czasu nie maj�c na niepok�j lub te� my�l jak�kolwiek dodatkow�, spr�bowa�am uczyni� to samo, zapomnia�am jednak�e przy tym o kapeluszu. Owszem, usiad�am, nog� jedn� wk�adaj�c, ale nie pochyli�am si� dostatecznie i co� mi kapeluszem szarpn�o tak, �e po�ow� w�os�w chyba postrada�am. Chwyci�am si� za g�ow�, instynktownie si� chyl�c, i okaza�o si� nagle, �e jestem we wn�trzu tego czego�, na co nawet patrze� nie chcia�am, a co mog�o by�... Musia�o by�... A ojciec, �wi�tej pami�ci, jeszcze kr�tko przed swoj� �mierci�, o tych maszynach samojad�cych, automobilach, co� m�wi�, du�o m�wi�, rozprawia�, wielk� przysz�o�� im przepowiadaj�c! Czemu�, nieszcz�sna, nie s�ucha�am uwa�nie...?! Romana kawa�ki, g��wnie uszy, widzia�am przed sob�, reszt� bowiem jaka� rzecz zas�ania�a. Ruszy� zapewne, bo to pud�o jecha� zacz�o ze mn� razem, ku ulicy si� kieruj�c. Og�uszona, oszo�omiona, przera�ona i w desperacji ca�kowitej, dech z�apa�am i przypomnia�am sobie, �e postanowi�am m�nie przetrzyma� wszystko. Czym w�asnych si� nie przeceni�a...? Roman zatrzyma� �w... pojazd chyba...? ...na moment, co mi pozwoli�o na nowo wewn�trznej koncentracji dokona�. O tyle mi to przysz�o �atwiej, �e od razu stwierdzi�am, i� ku przodowi o wiele wi�cej widz� ni� w karecie, w karecie na boki tylko patrze� mog�am, tu za� szyba by�a przede mn� ogromna i drogi w przodzie nic nie zas�ania�o. Gdyby na tej drodze ruch panowa� zwyczajny, patrzy�abym z ciekawo�ci�, ufaj�c zdolno�ciom stangreta, tu jednak�e... Ku mojemu przera�eniu Roman wyjecha� na ulic�, pomi�dzy owe wszystkie, p�dz�ce po niej maszyny. Bo ju� poj�am, sama nie wiem jakim sposobem, �e musz� to by� maszyny, uczynione przez cz�owieka, a nie stwory z za�wiat�w. Wpojona mi przez ojca wiara w niezwyk�e talenty ludzkie musia�a gdzie� we mnie tkwi� i teraz kie�kowa�. To, co nast�pi�o po chwili... Jednak�e dech mi zapar�o i zamkn�am oczy. Zawsze lubi�am je�dzi� szybko, nie przera�a�y mnie nigdy narowiste konie, jako dzieweczka niejeden raz na ogierach i klaczach w towarzystwie pierwsze miejsce bra�am, cho�by i po wertepach, sama umia�am powozi� i szalona jazda przytrafia�a mi si�, ale to tutaj... Ulica... Uliczka to by�a, na prawdziwej ulicy Roman dopiero po chwili si� znalaz�, p�d rozwijaj�c taki, �e wgniot�o mnie w oparcie siedzenia. Obok owe pud�a-maszyny przelatywa�y, to one by�y w przodzie, to my, ciasnota panowa�a straszliwa, nie do poj�cia si� wydawa�o, �e to wszystko nie zderza si� ze sob�! Gorzej, kiedym otwar�a oczy, znajdowali�my si� ju� na trakcie...? Na polu jakim� twardym...? Droga to by�a czy co...? Szeroko�� wi�ksza prawie ni� ca�y m�j dziedziniec, wszystko p�dzi w jedn� stron�, a obok, w pobli�u, p�d ujrza�am w stron� odwrotn�, jedno i drugie oddalone od siebie... Mign�a mi my�l, �e mato sens, nic z przeciwka nie przeszkodzi, ale sk�d�e w og�le taka droga...? Budowle jakie� po bokach przelatywa�y, do niczego niepodobne, nagle si� pokaza�o, �e w tunelu jeste�my, zn�w tunel na �wiat�o dzienne wyprowadzi�... - Tak my�la�em, prosz� ja�nie pani, Peripherique o tej porze ca�kiem pusty, bez kork�w - odezwa� si� nagle Roman z zadowoleniem wielkim. - Najdalej za kwadrans b�dziemy na miejscu. Na miejscu b�dziemy, doskonale... Melancholijnie pomy�la�am, �e i ja, sama w sobie, na jakim� miejscu chcia�abym si� znale��, bo jak na razie sama nie wiem, w jakim �wiecie �yj�. O ile �yj� w og�le... Postanowi�am ju� wi�cej oczu nie zamyka�, cho�bym nawet mia�a umrze� ze strachu. Pary� zna�am wszak doskonale, wielokrotnie tu bywa�am w dzieci�stwie i wczesnej m�odo�ci, dopiero ostatnie osiem lat, od chwili ma��e�stwa, sp�dzi�am nieruchawo w naszej posiad�o�ci, bo m�j m�� podr�owa� nie lubi�. Wszystko, com teraz ujrza�a, �wiadczy�o, �e zmiany tu jakie� nies�ychane nast�pi�y, niech�e zobacz� te zmiany. Za ostatni� wizyt� ledwie Wielkie Bulwary ujrza�am uko�czone, a i to jeszcze jakie� prace trwa�y... Do szale�czego p�du po trosze przywyk�am i prawie mnie zdziwi�o, �e Roman zwolni�. Nic wprawdzie znajomego nie widzia�am, ale lada chwila spodziewa�am si� zobaczy�. Zjecha� na praw� stron�... W ko�cu jazda, jako taka, stanowi�a rzecz zwyk��, gdyby karet� jecha� i naszymi ko�mi, te� nie wl�k�by si� noga za nog�, a w prawo zje�d�aj�c, zapewne by gdzie� skr�ca�. O koniach, zdesperowana, postanowi�am nie my�le�, mo�e i s� przede mn�, niewidzialne, za to szybsze ni� kiedykolwiek. Skr�cajmy, je�li trzeba... Skr�cili�my i na widok Sekwany wreszcie poczu�am si� jak w domu. Szybko�� jazdy te� nieco zmala�a, rozumia�am, jak� drog� Roman jedzie do Ritza. Wci�� oszo�omiona, ale ju� nieco przytomniejsza, j�am ogl�da� widoki. Nie, nie stwierdzi�am, jak wygl�da miasto. Przesta�am je widzie�, kiedy uda�o mi si� obejrze� z bliska ludzkie istoty. Oczywi�cie, �e interesowa�a mnie moda! Podejrzewa�am, i� musia�a si� zmieni�, chcia�am j� ujrze� na ulicy, wiedz�c doskonale, �e w hotelu dostrzeg� zapewne jej szczyty. Od dawna jednak�e wiedzia�am, �e ulica swoje m�wi, i spragniona by�am widoku os�b w�asnej p�ci, pospolicie ubranych, szczeg�lnie za� intrygowa�a mnie owa kr�tko�� sp�dnic, przed hotelem dostrze�ona. Po wsiach, w Tyrolu, w�r�d ludu hiszpa�skiego, owszem, tak si� posp�lstwo nosi�o, ale przecie� nie w mie�cie! No i ujrza�am... W pierwszej chwili zdumia� mnie kompletny brak kobiet. Sami m�czy�ni, przewa�nie m�odzi, dziwacznie troch� odziani i bez kapeluszy. Gdzie� si� niewiasty podzia�y? Roman jednak�e z nag�a nie tylko zwolni�, ale nawet zatrzyma� to... zast�pstwo karety... z nie znanej mi przyczyny, i w�wczas dok�adnie ujrza�am t�um, przechodz�cy mi prawie przed nosem. Os�upia�am i gdzie� w �rodku gor�co we mnie buchn�o. Ale�... Ale� to wcale nie byli sami m�czy�ni! Najmniej w po�owie to by�y kobiety! W spodniach...!!! Mrugania chyba nawet zaniecha�am i szeroko otwartymi oczami wpatrywa�am si� w jedn�, stoj�c� tu� przede mn�. Dziewczyna to by�a z pewno�ci�, m�oda bardzo, ale ju� doros�a, w�osy jasne na ramiona jej opada�y, niczym nie nakryte, �ono ukszta�towane pi�knie, ciasno opi�te bluzk� czarn�, do�em za�... Tchu mi zabrak�o. Spodnie. Jakie� brudno niebieskie, d�ugie, w�skie, m�skie z pewno�ci�... Spodnie...! No nie. Tego ju� by�o za wiele. Jak skamienia�a, przypatrywa�am si� pilnie, do �adnego my�lenia niezdolna, wyzuta z dozna� wszelkich. Ujrza�am niewiast� w wieku, korpulentn�, w �akieciku r�owym, lu�nym, przez moment my�la�am, �e ma sp�dnic�, ale nie, kiedy si� poruszy�a, okaza�o si�, �e s� to r�wnie� spodnie, jakby szarawary, szerokie, w kwiaty, d�ugie do kostek. Gorzej, dwie razem przesz�y m�ode panienki, nagie prawie, c� one mia�y na biodrach, �cierk�...? Kawa�ek spodni chyba...? Czy im kto� reszt� oderwa�...? Nogi ca�e obna�one, bez po�czoch, go�e! Ale� to gorzej ni� w k�pieli, a nie wysz�y przecie� z Sekwany! Kt� by si� k�pa� w Sekwanie, publicznie, w �rodku Pary�a...?! Nie patrzy�am ju� wcale na g�r� odzie�y, tylko na d�. Jedna kobieta m�oda mia�a sp�dniczk�, kt�ra nawet kolan nie si�ga�a, druga owszem, prawie mog�aby si� wyda� ubrana, ho sp�dnica wi�cej ni� do p� �ydki jej dochodzi�a, ale ta by�a rozci�ta z ty�u na wysoko�� tak absolutnie nieprzyzwoit�, �e chyba sama o tym wiedzie� nie mog�a. I spodnie... Zn�w panna w spodniach... nie, to m�czyzna, m�odzieniec, zdumiewaj�co kr�tko ostrzy�ony, z wi�zienia zapewne...? Ale tu� za nim dziewczyna w spodniach identycznych jak jego, mogliby si� zamieni� i nikt by nie zauwa�y�. Przera�aj�cy widok! Nagle wyda�o mi si�, �e ujrza�am niewiast� ubran� ca�kowicie, w kostium letni. �akiet mia�a d�ugi, wci�ty, bia�y, ni�ej te� bia�a sp�dnica, rozszerzona u do�u, spod kt�rej ledwo pantofelki wystawa�y, str�j by� to nawet twarzowy i prawie ulgi dozna�am, ale nie. Uczyni�a krok i wysz�o na jaw, �e to te� spodnie. I ani jednego kapelusza...! I �adnych r�kawiczek...! A za to wielka ilo�� os�b, p�ci obojga, na plecach mia�a jakby worki dziwne, niewielkie... I nie do�� na tym, znienacka spostrze�enie uczyni�am, �e widz� jak�� szalon� ilo�� Murzyn�w i Murzynek. Czarne twarze, a ubrani tak samo jak biali, sk�d si� tu wzi�li, na Boga, Francja to czy Ameryka?! Roman ruszy� dalej. Opad�am na oparcie, bom przedtem prawie z twarz� w oknie trwa�a, nie bacz�c ju� wcale na przyzwoito�� i maniery, i niejasno mi si� jako� pomy�la�o, �e siedzenie w tym poje�dzie jest znacznie mi�ksze i wygodniejsze ni� w karecie. A wydawa�o mi si�, �e moja kareta jest doskonale us�ana...! I wstrz�s�w tu �adnych nie czu�am... Zajechali�my pod Ritza. Wreszcie...! Znajomy widok, normalne obyczaje, szwajcar wybieg�, za nim boy hotelowy w uniformie. Kto� otwar� drzwiczki i pom�g� mi wysi���, co wcale nie by�o �atwiejsze ni� wsiadanie, bo pochyli� si� bardzo musia�am, pami�taj�c o kapeluszu. Oszo�omiona by�am tak, �e nawet nie wiedzia�am, dok�d mnie prowadz�, szcz�ciem Roman si� przy mnie znalaz� i co� napomkn�� o windzie. Prawda, winda! Ciekawi�a mnie przecie�... Nic ju� nie mog�o mnie zdziwi� ani przerazi�, nadmiar strasznych wra�e� jakby mnie zamurowa� wewn�trznie. Drzwi jakie� zn�w rozsun�y si� przede mn�, wkroczy�am do klatki wi�kszej ni� tamta w ober�y, rozmiar�w niczym male�ki pokoik, w lustrze ujrza�am blado�� w�asn� i ca�� si�� woli po�wi�ci�am, by symulowa� opanowanie. Pod�oga lekko pchn�a mnie w stopy, poczu�am, �e si� unosz�, wida� to nawet by�o, za szyb� budowla ca�a wok� przesuwa�a si� w d�. Zatem dok�adnie to samo, co z baronem Ta�skim, tyle �e nie skrzypi, nie brz�czy �a�cuchami, nie zgrzyta i nie hu�ta mn�, tak jak s�udzy baronowym fotelem. Jako� znalaz�am si� w apartamencie i nareszcie mog�am odrobin� odetchn��. Odes�a�am wszystkich. Przez chwil� chcia�am by� sama. Par� minut siedzia�am w fotelu z zamkni�tymi oczami, od dychaj�c g��boko. My�li powoli zaczyna�y uk�ada� mi si� w g�owie. Jakie� zmiany straszliwe musia�y nast�pi� przez ostatnie osiem lat mojego zamkni�cia si� na wsi. Post�p... Tak, ojciec nieboszczyk zwa� to post�pem. Post�p zatem, pojazdy, automobile bez koni tak niezwykle przekszta�cono, szybko�� im nadaj�c ogromn�, te windy, nios�ce ludzi w g�r� i w d�, te urz�dzenia osobliwe w �azience... No dobrze, ale co wsp�lnego z post�pem maj� owe stroje okropne, owa nago�� �miertelnie nieprzyzwoita, �w t�um przedziwny na ulicy...? Odzyska�am si�y. Postanowi�am dowiedzie� si�, co si� tu w�a�ciwie dzieje, jako� podst�pnie i dyplomatycznie, nie czyni�c z siebie parafianki z prowincji. W pierwszej kolejno�ci zadzwoni� na s�u�b�. No i zn�w ten sam k�opot mi si� pojawi�, dzwonka na s�u�b� nie by�o. Zirytowa�o mnie to i rozejrza�am si� dooko�a uwa�niej. Teraz dopiero dostrzeg�am zmiany, jakie i tu zasz�y. Umeblowanie by�o inne ni� kiedy�, ��ko w sypialni bez baldachimu, bez kotar i firanek, dekoracji r�nych mniej znacznie kanapy i fotele proste bardzo, ale przyzna� musia�am, �e wygodniejsze ni� dawne. Lampy wsz�dzie, po umbrelkach je rozpozna�am. I to co� wielkie, czarn� szyb� os�oni�te, wypuk�� troch�... Co by to mog�o by�...? St� napojami zastawiony to mnie zainteresowa�o, w pami�ci mia�am dobroczynni dzia�anie koniaku, przyjrza�am si�. Woda mineralna. Woda mineralna...? Jak�e...? Ze �r�de�...? Wod� mineraln� pija�am w badach, sk�d ona tu, w hotelu? Czerwone wino, bordeau, owszem, ch�tnie bym si� napi�a, ale zakorkowane, mia�am sama korek wyci�ga�? Jakim sposobem? Nie czyni�am tego~ nigdy w �yciu! Ach, i koniak w ma�ej butelce, bardzo dobrze skorzystam, co za szcz�cie, �e nie jestem ju� m�od� panienk�, kt�rej w �adnym wypadku nie wypada�oby tego zrobi�. Odkr�ci�am zamkni�cie wypr�bowanym sposobem i nowa energia we mnie wst�pi�a Obejrza�am �azienk�, kt�rej potrzeba pojawia�a si� ju� we mnie, zrozumia�am, co widz�. O tak, ta woda, ciep�a i zimna, lec�ca ze �ciany, to bez w�tpienia by� post�p wielki! O ile� wygodniej...! Dostrzeg�am kr�tki i gruby rulon... c� to by�o...? Czy mia�am to uwa�a� za... intymne serwetki...? Przypomina�o nad wyraz mi�kki i delikatny papier... Bardzo tym koniakiem i �azienk� podniesiona na duchu, szczeg�owo obejrza�am reszt� apartamentu. Na �ci