Fobia

Szczegóły
Tytuł Fobia
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Fobia PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Fobia PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Fobia - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Guy N. Smith Fobia Prze�o�y� Przemys�aw Panek PHANTOM PRESS INTERNATIONAL GDA�SK 1992 Tytu� orygina�u Phobia Redaktor Ma�gorzata Paszkowska Opracowanie graficzne Phantom Press International Ilustracja Marcin Konczakowski Copyright Guy Smith Associates 1990 � Copyright for the Polish edition by PHANTOM PRESS INTERNATIONAL GDA�SK 1992 PRINTED IN GREAT BRITAIN Wydanie I ISBN 83-7075-074-5 Frankowi Norulakowi � przyjacielowi i wielbicielowi t� ksi��k� po�wi�cam Dom budzi� w niej groz�, mimo �e przebywa�a w nim wielokrotnie i do dzi� nie wydawa� si� takim. Nawet jeszcze pi�� minut temu nie robi� takiego wra�enia. Dopiero teraz, ca�kiem nagle. Leah Strike poczu�a, �e przechodzi j� dreszcz. Na dworze by�o jednak ciep�o i grza�o przyjemne letnie s�o�ce. Pod bawe�nian� sukienk� poczu�a ciarki. Za ka�dym razem, gdy wstrz�sa� ni� kolejny dreszcz, na jej ciele natychmiast pojawia�a si� g�sia sk�ra. Przez chwil� chcia�a zawr�ci� i uciec. W ko�cu jednak, z niema�ym wysi�kiem, opanowa�a si�. Lecz dziwne uczucie nie znika�o. Wci�� czai�o si� gdzie� w zakamarkach jej umys�u. Wydawa�o si�, �e jest to raczej niepok�j ni� strach. Rodzaj niewyra�alnego poruszenia. Zrobi�o si� jej niedobrze i obawia�a si�, �e zemdleje, wi�c usiad�a na niskim murku i pochyli�a do przodu. Wci�� jednak nie opuszcza�y jej natr�tne, niepokoj�ce my�li. Prawie ze strachem spogl�da�a na dom stoj�cy po przeciwnej stronie ulicy. By�a wysok� blondynk�. Mog�a by� atrakcyjna, gdyby nie jej zdecydowana niech�� do u�ywania kosmetyk�w. Mia�a 35 lat i dobry makija� m�g�by ukry� kilka zmarszczek biegn�cych przez jej twarz. Wizyta u fryzjera pomog�aby tchn�� nieco �ycia w opadaj�ce na ko�nierz d�ugie kosmyki w�os�w. Nawet niewielki u�miech doda�by jej uroku. �mia�a si� jednak rzadko. �ycie stawa�o si� dla niej powoli kieratem codziennych, rutynowych obowi�zk�w gotowania, sprz�tania i prania dla m�a i trojga dzieci. Wymagaj�ca pos�usze�stwa, bezcelowa rola �ony i matki w monotonnym �yciu rodzinnym odcisn�a na niej swe pi�tno. Zmru�y�a oczy w jasnym popo�udniowym s�o�cu, zmuszaj�c si�, aby spojrze� jeszcze raz na drug� stron�. Na ulicy sta�a wysoka furgonetka, s�u��ca do przeprowadzek, kt�ra cz�ciowo przes�ania�a dom numer trzyna�cie. Do tej pory nie wierzy�a w przes�dy. Zn�w zadr�a�a. By� to typowy dom szeregowy, jakich wiele mo�na by�o spotka� w po�udniowych dzielnicach Londynu. Nie r�ni� si� niczym od co najmniej pi��dziesi�ciu podobnych dom�w, stoj�cych po obu stronach ulicy. Wszystkie takie same jak przy nast�pnej przecznicy. Ka�dy przylega� do swego poprzednika i tworzy�y razem jeden ci�g. By�y w zupe�nie przyzwoitym stanie, mimo �e zosta�y wybudowane jeszcze przed wojn�, aby zaspokoi� zapotrzebowanie istniej�ce w�wczas w�r�d ludno�ci, kt�rej wci�� przybywa�o. W 1935 roku taki dom kosztowa� siedemset pi��dziesi�t funt�w, w 1989 � sto dwadzie�cia pi�� tysi�cy. Wygl�da�y jak identyczne, poustawiane w rz�dzie pude�ka. Nie mia�y �adnych dodatkowych pomieszcze�, z wyj�tkiem przybud�wki z p�okr�g�ymi oknami. Pod�oga pokryta by�a kamienn� posadzk�. Nie by�o tu nic, co pozwoli�oby wywy�sza� si� w�a�cicielom takiej posesji nad swymi s�siadami. Wszystko by�o identyczne. Ka�dy z tych domk�w posiada� na zewn�trz niewielki, prawie jak chusteczka do nosa, skrawek ogr�dka. Przed frontowymi drzwiami znajdowa� si� niewielki klomb. Panowa�y brud i ciasnota. Niechlujne otoczenie i sam dom, budz�cy klau-strofobiczny l�k, nie by�y zach�caj�ce. �Wszystko zale�y od tego, czego oczekuje si� od �ycia � pomy�la�a Leah. � Zawsze mo�na gdzie� mieszka�." Nowy nabytek szybko nabiera warto�ci w oczach w�a�ciciela, tote� zacz�a przekonywa� si�, �e nie zrobi�a z�ego interesu. Poza tym planowali, �e za rok lub dwa postaraj� si� zmieni� mieszkanie. John obieca� jej to. Na razie musieli jednak oswoi� si� z tym miejscem. Dom w Chiswick by� bardzo podobny, prawie identyczny. Niew�tpliwie by� nowocze�niejszy, jasny, przewiewny, ale za to cia�niejszy. Leah przypomnia�a sobie plac zabaw, na kt�ry cz�sto spogl�da�a, poro�ni�ty zaniedban� i bujn� traw�, zasypany bez�adnie porozrzucanymi �mieciami. Ka�dy szczeg� by� tam brzydki i nieprzyjemny dla oka, ale nie przera�aj�cy i budz�cy groz�, tak jak tu. Leah cieszy�aby si�, gdyby mog�a zosta� tam i pomieszka� jeszcze przez rok albo dwa. By�o to jednak niemo�liwe. Nie mieli wyboru; bank udziela� kredytu tylko w przypadku naty- 8 chmiastowej przeprowadzki. Sp�ata kredytu by�a dla nich powa�nym obci��eniem, mimo �e podnios�y im si� zarobki. John m�wi�, �e nale�y patrze� w przysz�o�� i my�le� rozwojowo. By� mo�e nawet sam wierzy� w to, co m�wi�. By� p�atnikiem du�ych kredyt�w oznacza�o zwykle wysoki status materialny. W przypadku Johna i Leah Strike by�y to jednak tylko pozory. Zreszt� i tak nikt z ich znajomych nie zwr�ci�by na to szczeg�lnej uwagi i nie pomy�la�by o nich jak o bogaczach. Banki londy�skie by�y du�e i zinstytucjonalizowane, nie tak jak te prowincjonalne, gdzie mo�na by�o wyrobi� sobie pozycj�, bior�c udzia� w kilku lekcjach golfa,- organi-zowanych przez miejscowy klub. Bank nie pozwoli� Johnowi nawet na dzie� zw�oki przy opuszczaniu poprzedniego mieszkania. Wszystkie obowi�zki spad�y wi�c na Leah. Ca�� odpowiedzialno�� za przeprowadzk� z�o�y�a jednak na robotnik�w. �Je�li co� nie b�dzie si� podoba�o Johnowi, to ju� sam przestawi to sobie p�niej � pomy�la�a.� Niech wreszcie sam zajmie si� tymi przekl�tymi sprawami." Poczu�a si� lepiej. Przytrzymuj�c si� �ciany, wsta�a i utrzyma�a si� o w�asnych si�ach. Dom wygl�da�, jak gdyby by� zupe�nie opuszczony i wymar�y. Nic nadzwyczajnego. To chyba odrapane �ciany i �le po�o�ona farba robi�y niedobre wra�enie. Leah pomy�la�a, �e jej obawy s� zupe�nie bezpodstawne i wszystko, o czym do tej pory my�la�a, jest tylko wytworem zm�czonej stresem wyobra�ni i umys�u, kt�ry, wyczerpany nag�ym wstrz�sem, nie m�g� przystosowa� si� do nowego miejsca. Powinna teraz wej�� do �rodka i zobaczy�, co dzieje si� z dzie�mi. Jej c�reczka Sara ustawia�a w swej nowej sypialni przedmioty i meble. Na jej piegowatej twarzy malowa� si� wyraz zacietrzewienia i determinacji. Jak na swoje trzyna�cie lat by�a nad wiek dojrza�� dziewczynk�. Dwa tygodnie temu kupi�a sobie sw�j pierwszy stanik i by�a z tego powodu bardzo dumna. Leah zauwa�y�a niedawno, �e jej c�rka u�ywa tuszu i szminki, kt�rej odcie� by� zbyt ciemny, sprawiaj�c, i� dziewczynka wygl�da�a na przedwcze�nie dojrza��. Mimo wszystko matka nie zamierza�a robi� jej z tego powodu awantury. Przynajmniej jeszcze nie teraz. John powiedzia�, �e ich c�rka powinna si� malowa� i u�ywa� kosmetyk�w, poniewa� jej r�wie�niczki w szkole dawno to robi�. �Je�li b�dziemy usi�owali nak�oni� j�, aby robi�a inaczej, b�dzie czu�a si� gorsza od swych kole�anek." Leah obserwowa�a dorastaj�ce szybko w dzisiejszych czasach m�ode dziewcz�ta, kt�re wygl�da�y mocno ponad sw�j rzeczywisty wiek. To w�a�nie dlatego tak wiele z nich wpada�o w k�opoty. Leah czu�a si� winna i w �aden spos�b nie mog�a si� od tego uczucia uwolni�. Zasz�a w ci��� przed �lubem. Teraz zamierza�a wyzna� to swej c�rce. Trudno by�o nawet wini� o to Johna. Aby pocz�� dziecko, potrzeba dwojga ludzi. � Wszystko w porz�dku, Saro? � G�os matki by� zm�czony i napi�ty, jakby mia�a do powiedzenia co� nies�ychanie wa�nego. � Tak, mamo. � Gdzie s� ch�opcy? � Chyba w ogrodzie. O Bo�e! Ogr�d wygl�da� jak sterta �mieci. Leah sta�a w drzwiach balkonowych i patrzy�a przez nie na ogr�d. Mia� przypuszczalnie dwadzie�cia na dziesi�� metr�w. Mo�na by�o pomy�le�, �e poprzedni w�a�ciciele mieli sporo k�opotu z utrzymaniem tego skrawka ziemi w porz�dku. Sam bawi� si� pi�k� w�r�d zwalonych stert gruzu i chwast�w. Kopa� sw� now� zabawk�, kt�r� kupi� za w�asne oszcz�dno�ci od�o�one z kieszonkowego. Pi�ka odbija�a si� od rachitycznego p�otu, a wtedy dziewi�cioletni ch�opiec zawraca� jej bieg kopniakiem, aby zn�w uderza�a o sypi�ce si� ogrodzenie, kt�rego poszczeg�lne cz�ci j�cza�y i zgrzyta�y niemi�osiernie. Ma�y Ben ruszy� za pi�k�, mrucz�c pod nosem z zadowolenia, ale Sam natychmiast zacz�� ok�ada� go pi�ciami, przyciskaj�c do rozpadaj�cej si�, starej ogrodowej altany. Ben piszcza� przera�liwie, z�y i wystraszony. � Sam! � Leah krzykn�a z ca�ej si�y. Jej g�os zabrzmia� ostro, przenikliwie, prawie histerycznie. � S�ucham, mamo? � Sam podni�s� pi�k� z ziemi i trzyma� j� blisko rozcapierzonych r�k swego m�odszego brata. 10 � Sam, daj mu si� te� pobawi�. � Przecie� daj�. � Nieprawda. Robisz wszystko, aby nie m�g� z�apa� pi�ki. Ben krzycza� z w�ciek�o�ci, podskakuj�c i rzucaj�c si� na ziemi�, po czym zacz�� p�aka�. � Najlepiej b�dzie, je�li wr�cicie do domu, obaj. �O Bo�e! Oni zn�w si� k��c� � pomy�la�a zdesperowana. � Mo�e rzeczywi�cie lepiej zostawi� ich w ogrodzie. Je�li ju� maj� si� k��ci�, to niech to robi� na dworze." � Ko�czcie zabaw�. Zaraz b�dzie herbata. � Nie jestem g�odny, mamo. Leah westchn�a. Nie �atwo by�o oderwa� ch�opc�w od zabawy. � Na s�siedniej ulicy jest sklep rybny i frytkarnia. Mo�e chcecie zje�� do herbaty troch� frytek? � O, tak!!! � Sam wpad� na pomys�. � Chcia�bym ciastko rybne, mamo. Prosz�. � Dobrze, ale dopiero za jakie� dwadzie�cia minut. Leah zr�cznie roz�adowa�a sytuacj�. Nawet Ben przesta� p�aka�. � A teraz chod�cie si� umy�. Sam, jeste� strasznie umorusany. Bena te� nie ominie k�piel. P�niej porozmawiamy o frytkach. �I je�li John , gdy wr�ci do domu, b�dzie mia� ochot� p�j�� po porcj� r�wnie� dla siebie." Entuzjazm Bena dla frytek sko�czy� si� po zjedzeniu pierwszych sze�ciu. Rzuci� wtedy jedn� z nich w Sama. � Ben, przesta�! � Leah stara�a si� nie krzycze� i powstrzyma� ch�� wymierzenia swemu trzyletniemu synowi solidnego klapsa, gdy ten z rozmys�em rzuci� na pod�og� kilka frytek. Ch�opczyk by� przem�czony. Pomy�la�a, �e prawdopodobnie nie b�dzie m�g� zasn�� w nowym miejscu i znajdzie si� w nocy mi�dzy ni� a Johnem, a na koniec pewnie zmoczy ��ko do granic przyzwoito�ci. � Ben, dlaczego nie bawisz si� swoimi klockami? � Nie chce mi si�. 11 By�o to akurat na r�k� Leah, gdy� nie pami�ta�a ani troch�, w kt�ry karton zapakowa�a klocki swego syna. � Dobrze, mo�ecie zej�� na d�, tylko bez �adnych bijatyk. S�yszeli�cie? Sam? Ch�opcy dzia�ali jej na nerwy. Przez ostatni tydzie�, to jest od czasu, gdy sko�czy�y si� zaj�cia w szkole, nie robili nic innego, jak tylko k��cili si� ze sob� i bili. Sam powinien wiedzie�, �e nie nale�y bi� s�abszych. Stawa� si� powoli osi�kiem wy�ywaj�cym si� na swym m�odszym bracie. � Dobrze, mamo. � Je�li tylko zobacz�, �e si� bijecie, p�jdziecie prosto do ��ka. Obaj! S�yszeli�cie? Skin�li g�owami, ale Leah wiedzia�a, �e nie zmusi malc�w do pos�usze�stwa. Wys�anie ich do ��ek nie by�o wyj�ciem � zacz�liby ok�ada� si� pi�ciami w sypialni na pi�trze. Sara przebywa�a wci�� w swym pokoju, prawdopodobnie przypinaj�c niebieskimi pinezkami do wszystkich �cian plakaty i fotografie znanych zespo��w i piosenkarzy. Leah stwierdzi�a, �e nic nie jest w stanie polepszy� wygl�du tego pokoju i ozdobi� go. Graftonowie musieli �y� jak �winie i z pewno�ci� byli szcz�liwi, doprowadzaj�c to miejsce do stanu ruiny. Tylko dlatego John m�g� utargowa� ca�y tysi�c u dzielnicowego agenta mieszkaniowego. Leah by�a zadowolona, �e nie mia�a okazji nigdy spotka� si� z poprzednimi lokatorami domu pod numerem trzynastym. Ch�opcy byli na zewn�trz i bawili si� pi�k�. Przez chwil� wydawa�o si�, �e Sam by� ca�kiem zadowolony, pozwalaj�c Benowi kopa� swoj� pi�k�. Gdyby nie r�nica wieku, obaj ch�opcy mogliby uchodzi� za bli�niak�w. Mieli ciemn�, oliwkow� sk�r� Johna i tak jak on czarne pokr�cone w�osy i siln�, zgrabn� budow�. Byli przystojni jak ich ojciec. Nie by�o w�tpliwo�ci, �e w przysz�o�ci b�d� zalicza� bez trudu dziewczyny, tak jak robi� to ich ojciec. Leah stwierdzi�a to z niesmakiem. Us�ysza�a zbli�aj�cy si� i zatrzymuj�cy pod domem samoch�d. Podesz�a do okna. Jasnoczerwony suzuki manewrowa� na ulicy. Jego l�ni�ca karoseria po�yskiwa�a w �wietle zacho- 12 dz�cego s�o�ca jak nawoskowana skorupa ��wia. Kierowca pr�bowa� wcisn�� si� w niewielk� przestrze�, aby zaparkowa�. Zatrzyma� si� dos�ownie cal od stoj�cego za nim zielonego golfa i wy��czy� silnik. John by� w domu. � O! �John Strike przyjrza� si� stoj�cemu na pod�odze rz�dowi karton�w i skrzynek. � Wszystko w porz�dku? � My�l�, �e tak. � Leah wyczu�a w g�osie m�a nutk� krytycyzmu. Kartony nie by�y jeszcze rozpakowane. � Nie wiedzia�am... Ostatni� nasz� przeprowadzk� zajmowa�e� si� sam. � To potrwa najwy�ej dzie� albo dwa. � Rozejrza� si� wok�, szukaj�c wieszaka na swoj� marynark�, kt�ra zwisa�a mu lu�no na ramieniu. W ko�cu u�o�y� j� na jednym z karton�w. � O Bo�e! Co za ruch! Pierwszy i ostatni raz jad� do pracy d�ipem. Nie zrobi�em dzi� nic poza tym, �e pojecha�em do Chiswick po reszt� rzeczy. Jest co� do zjedzenia? W ogrodzie Sam i Ben rozpocz�li w�a�nie nast�pn� k��tni�. Na szcz�cie dzieci spa�y. Zanim oboje z Johnem po�o�yli si� do ��ka, Leah jeszcze raz sprawdzi�a, czy wszystko jest w porz�dku. Pok�j Sary przypomina� sklep z p�ytami. Zdj�cia �Police" i Michaela Jacksona zas�ania�y postrz�pion�, brudn� i ponadgryzan� przez robaki tapet�. Sam zacz�� w�a�nie rozwiesza� plakaty s�ynnych pi�karzy, wyrwane ze �rodkowych stron magazyn�w pi�karskich. Jutro b�dzie musia�a znale�� co� do przyklejenia dla Bena, aby nie czu� si� gorszy. Delikatnie zamkn�a drzwi ma�ej sypialni i st�paj�c na palcach, odesz�a po cichu. John by� ju� w ��ku. Siedzia�, czytaj�c egzemplarz �Today", pogr��ony w swym ulubionym cyklu artyku��w o cz�owieku, kt�ry zrobi� milion, zaczynaj�c od zera. Trzyma� swego d�ipa przed domem i polerowa� go co weekend. Do biura za� chodzi� w grubej marynarce, niezale�nie od tego, czy �wieci�o s�o�ce, czy te� pada� deszcz. Zim� ubiera� si� w zielone stare futro. �Je�li dorobisz si� swojego pierwszego miliona i b�dziesz pracowa� w banku, b�dziesz wkr�tce wygl�- 13 da� tak samo." W tym okropnym fantazjowaniu przypomina� ma�ego ch�opca. Pr�bowa�a nie zwraca� uwagi na jego podniecenie, odsuwaj�c na bok ko�dr� i uk�adaj�c si� obok. Szybko odwr�ci�a twarz w drug� stron�. Mia�a nadziej�, �e t� noc sp�dzi spokojnie. Poczu�a jak jego szczup�e palce zaczynaj� dotyka� jej po�ladk�w, unosz�c ku g�rze jej lekk�, nylonow� pi�am�. Dr�czy�o j� teraz to samo poczucie winy, kt�rego doznawa�a du�o wcze�niej. �Przecie� Sara w�a�nie dorasta i wkr�tce b�d� musia�a j� ostrzec, aby nie zrobi�a tego samego b��du, co jej matka." Leah czu�a si� teraz jak hipokrytka. Le�a�a wtedy na tylnym siedzeniu starej cortiny Johna. To by�o trzyna�cie lat temu. By�a dziewic� a� do swych dwudziestych pierwszych urodzin. Zreszt� nawet i p�niej na sam� my�l o tym ogarnia�o j� przera�enie. Zgoda � by�a staromodna; wszyscy wok� niej sypiali ze sob�. Ona by�a jednak wyj�tkiem. Pozwoli�a na to tylko Johnowi, poniewa� dziewczyny szala�y za nim. Gdyby wtedy nie zdecydowa�a si�, inne z pewno�ci� skorzysta�yby z okazji. Dziwne, ten pierwszy raz sprawi� jej tak wiele przyjemno�ci, �e prawie nie mog�a si� doczeka� nast�pnego. Nalega�a, aby John za ka�dym razem u�ywa� prezerwatywy. Mimo to ka�d� miesi�czk� przyjmowa�a z ulg� i odpr�eniem. Pami�ta�a jeszcze koszmary i l�ki, gdy okres op�ni� si� o kilka dni. Min�y dwa miesi�ce, nim opanowa�a j� nami�tno��, nim zazna�a pierwszych orgazm�w. Wkr�tce zar�czyli si� i ustalili wst�pn� dat� �lubu. Mia� si� odby� sze�� miesi�cy p�niej. I wtedy zacz�� si� prawdziwy koszmar. By�o zupe�nie tak jak dzisiejszej nocy, w ciemno�ci przepe�nionej desperacj� Johna, kt�ry zdecydowanie wchodzi� w Leah. O Bo�e! Musia�a by� zwyk�� idiotk�, pozwalaj�c kocha� si� ze sob� Johnowi bez prezerwatywy. Do momentu gdy zgodzi�a si� na wszystko, John pie�ci� swym gi�tkim j�zykiem dolne partie jej cia�a, tam gdzie by�o ono mi�kkie, ciep�e i wilgotne. W ko�cu przekona� j�, �e okres sko�czy� si� jej dopiero kilka dni temu i na pewno nic si� nie stanie, je�li nie u�yj� prezerwatywy. 14 Krzycza�a i j�cza�a g�o�no, gdy obna�one szorstkie cia�o Johna wdziera�o si� w ni�, d���c do zaspokojenia. �Nie! John, prosz�! O, tak, pragn� ci� tak�e!" Nie mia�a �adnego wyboru. Wi�a si� i rzuca�a a� do chwili, gdy John zaczyna� szczytowa� i zaspokaja� si�. Dok�adnie tak jak dzisiejszej nocy. Natychmiast ogarn�o j� nieodparte wra�enie, �e zasz�a w�a�nie w ci���. Le�a�a tak w ciemno�ci ma��e�skiej sypialni z jego ciep�ym nasieniem w swych wn�trzno�ciach. By�a prawie pewna, �e czuje ruchy dziecka w swym �onie. W ko�cu jednak pomy�la�a, �e to nie mog�o zdarzy� si� tej nocy. I wtedy us�ysza�a p�acz Bena. Poderwana panik�, w jednym momencie wysun�a si� z obj�� Johna i zacz�a szuka� po omacku w��cznika �wiat�a. Obci�gaj�c nylonow� pi�am�, podbieg�a do drzwi. Mia�a wra�enie , �e co� ciep�ego i mokrego parzy jej stopy. I wtedy poczucie winy zamieni�o si� w przera�enie. Poczu�a to samo dziwne i niesamowite uczucie skr�caj�ce jelita, kt�re przyprawi�o j� o md�o�ci kilka godzin temu na ulicy. Z jej gard�a wyrwa� si� krzyk. Ben sta� na pod�odze zda�a od swego ��ka w swej czerwo-no-bia�ej, wygniecionej i przepoconej pi�amie. Jego oczy by�y zamkni�te, jakby wci�� jeszcze spa�. Twarz przybra�a nienaturalny zielonkawy odcie�. M�g� to by� zwiastun nag�ej niestrawno�ci. Jego czarne kr�cone w�osy, kt�re zwykle sta�y prawie pionowo, sztywne i proste jak pole wyschni�tej kukurydzy, teraz le�a�y p�asko na g�owie, przesi�kni�te potem. Leah ju� prawie chcia�a go z�apa�, gdy John chwyci� j� za rami� i odci�gn�� gwa�townie do ty�u. � Nie dotykaj go! �jego g�os zdradza� przera�enie. Nie kontrolowa� dr�enia palc�w, kt�rymi �ciska� Leah. Sta�a tak zupe�nie bezradna, patrz�c na opanowane przez strach dziecko. Ben porusza� chaotycznie wargami i be�kota� co� niezrozumia�ego, �lini�c si� obficie. Nagle otworzy� oczy, mrugaj�c szybko powiekami, i rozejrza� si� przestraszony wko�o. Wydawa�o si�, �e nie zauwa�a� w og�le swoich rodzic�w, bo w pewnym momencie krzykn�� g�o�no. Leah nie waha�a si� d�u�ej, tylko szybko zagarn�a go r�k� i przytuli�a mocno do siebie. 15 � Musia� mie� z�y sen � mrukn�� John. � Co si� sta�o, kochanie? � Leah podnios�a Bena z ziemi i wzi�a na r�ce. Czuj�c blisko�� matki, ch�opczyk rozlu�ni� si� i zacz�� p�aka�. � Powiedz mamusi, co si� wydarzy�o? Twarz ma�ego Bena wyra�a�a pustk� i zak�opotanie. Ba� si�, ale nie by� w stanie okre�li� przyczyn swego przera�enia. Be�kota� co� niezrozumia�ego, wskazuj�c w kierunku otwartych drzwi swej sypialni. Gdy pr�bowali zawr�ci� go do pokoju, szamota� si� i stawia� op�r. �Niech ju� lepiej �pi z nami � rzuci�a Leah, nios�c syna do swej w�asnej sypialni. S�ysza�a, jak John sprawdza pusty dziecinny pok�j. Za chwil� wr�ci� do �ony. �Wszystko w porz�dku, tam nic nie ma.�W jego g�osie s�ycha� by�o ulg�. � A c� takiego m�g�by� tam zobaczy�?�spyta�a Leah, k�ad�c Bena na �rodku ��ka, g�aszcz�c i uk�adaj�c jego potargane w�osy. Ben wraca� do r�wnowagi; przesta� p�aka� i na jego policzkach pojawi�y si� s�abe rumie�ce. � Nic, oczywi�cie nic. � John nie by� do ko�ca przekonany. �My�la�em tylko... Tak, mo�e co� zwyczajnego przestraszy�o Bena. To wszystko przez to nowe otoczenie. Mia� jaki� z�y sen i przebudzi� si�. Mo�e powinni�my skontaktowa� si� jutro z lekarzem, �eby da� mu jaki� �rodek nasenny. No, ale nie ma si� czym przejmowa�. Takie rzeczy zdarzaj� si� dzieciom. Leah zgasi�a �wiat�o. Trzyma�a Bena blisko przy sobie, a� us�ysza�a jego miarowy i spokojny oddech. Pomy�la�a, �e od razu trzeba by�o wzi�� go do ich ��ka. Zaoszcz�dzi�oby to zar�wno jej, jak i dziecku niepotrzebnych emocji. Czu�a, �e le�y na mokrej cz�ci prze�cierad�a, ale boj�c si� zn�w obudzi� ma�ego Bena, nie o�mieli�a si� poruszy�. 16 Min�o sporo czasu, zanim Leah ogarn�� niespokojny, p�ytki sen. Le�a�a skurczona na skraju ��ka z zaci�ni�tymi na swej pi�amie drobnymi palcami Bena. W pewnym momencie dotar�o do niej, �e odczuwa jaki� fizyczny dyskomfort. Nie by�o to odr�twienie czy sztywno�� spowodowana niewygodn� pozycj�. Przebudzi�a si�, poniewa� odczu�a nag�� i nieodpart� potrzeb� wyj�cia do toalety. Zerkn�a w kierunku stoj�cego na nocnej szafce budzika � by�o ju� po trzeciej. Czu�a, �e nie da rady wstrzyma� si� do czasu, gdy trzeba b�dzie wsta�. Delikatnie uwolni�a si� z u�cisku ma�ego Bena i wysun�a z ��ka. Nie by�o potrzeby w��czania �wiat�a; sz�a po omacku. Na chwil� zatrzyma�a si�, aby przypomnie� sobie drog� do �azienki. Klepki parkietu skrzypia�y pod jej go�ymi stopami. Gdy wraca�a, zauwa�y�a, �e ze szpary pomi�dzy drzwiami do pokoju Sary a pod�og� wydobywa si� smuga �wiat�a. Jej zdziwienie szybko zamieni�o si� w niespokojne przeczucie. Mo�e z Sara dzieje si� co� niedobrego? Mo�e krzyki Bena zaalarmowa�y j�? Leah zerkn�a na drzwi od pokoju Sama i odetchn�a z ulg�. By�o tam ciemno. Skierowa�a si� w kierunku pokoju swej c�rki i przystan�a nas�uchuj�c. Cisza. S�ysza�a jedynie �omot w swych w�asnych uszach. Z�apa�a za klamk�, nacisn�a j� powoli i pchn�a drzwi, uchylaj�c je na kilka centymetr�w. Sara le�a�a w�r�d pogniecionej i poskr�canej po�cieli. Mia�a niespokojny sen; rzuca�a si� i cicho poj�kiwa�a. Jej oczy by�y zamkni�te, a twarz przera�aj�co blada. Wygl�da�a na chor�. Leah wesz�a do pokoju i zbli�y�a si� do ��ka. Po�o�y�a na czole c�rki d�o� i (tak jak nakazywa� jej instynkt macierzy�ski) wyczekiwa�a w napi�ciu nienaturalnego ciep�a, kt�re mog�oby by� oznak� gor�czki. Sara otworzy�a z przera�eniem oczy i natychmiast wtuli�a si� z powrotem w poduszk�. Dopiero po chwili odetchn�a z ulg�, rozpoznaj�c sw� matk�. 17 � Saro, czy wszystko w porz�dku? �Tak, mamo. � Sara toczy�a zdziwionymi i przestraszonymi oczami po pokoju. � Nic mi nie jest. � Nie wygl�dasz na zdrow�. �Nic mi nie jest. � Dziewczynka zdenerwowa�a si�. Zacz�a by� arogancka. � Dlaczego wi�c mia�a� zapalone �wiat�o? � nie ust�powa�a matka. � Ja... Nie mog�am d�ugo zasn��. Czyta�am. �K�amstwo � pomy�la�a Leah. � Sara nigdy nie umia�a dobrze k�ama�." Rozejrza�a si� wok�. Nigdzie nie by�o �ladu ksi��ki ani czasopisma. � No, dobrze, id� wi�c spa�. Ja wy��cz� �wiat�o za ciebie. � Nie! � wrzasn�a dziewczynka, siadaj�c gwa�townie na ��ku. W jej niebieskich oczach bez trudu dostrzec mo�na by�o przera�enie. � Wi�c co si� sta�o? � Leah przysiad�a na brzegu ��ka, przys�aniaj�c wstydliwie i jakby z poczuciem winy zmoczony fragment swej nocnej koszuli. � Jeste� przera�ona i zupe�nie rostrojona, kochanie. No, ju�. Powiedz, co si� sta�o. � Naprawd� nic mi nie jest, mamo... � Zawaha�a si�. � A co sta�o si� Benowi? � Mia� z�y sen. Przypuszczam, �e jest troch� rozkojarzo-ny przez to nowe mieszkanie... Tak jak ty zreszt�. � Ja... Ja nie jestem rozkojarzona. �O Bo�e! Duma i zawzi�to�� nastolatk�w nigdy nie pomagaj� w takich sytuacjach." � Wi�c chyba mog� wy��czy� �wiat�o? � Nie, prosz�. Leah wzi�a g��boki oddech i powoli zacz�a wypuszcza� powietrze. W ich ma��e�skim ��ku nie by�o ju� wi�cej miejsca. Leah mog�aby spa� razem z Sara; gniot�yby si� obie okropnie, ale nie sprawi�oby to wi�cej k�opotu, ni� trzymanie mi�dzy sob� a Johnem ma�ego Bena. Sara z pewno�ci� odrzuci�aby jednak tak� propozycj�. Nie by�o co do tego �adnych w�tpliwo�ci. 18 � Dobrze, w takim razie zostawi� ci zapalone �wiat�o. Zawo�aj mnie, je�li b�dziesz mnie potrzebowa�. Leah wysz�a z pokoju swej c�rki, zostawiaj�c za sob� lekko nie domkni�te drzwi. Gdy znalaz�a si� ju� na p�pi�trze, zn�w poczu�a �w dziwny, niespodziewany strach, kt�rego do�wiadcza�a ju� wcze�niej. By� to jakby nie wyja�niony, dzieci�cy l�k przed czym�, co czai si� w ciemno�ci i mo�e w ka�dej chwili wyskoczy� z jakiego� zakamarka. Gdy jednak w�lizn�a si� do ��ka i przytuli�a do �pi�cego Bena, strach min��. Wtedy jednak zrozumia�a, czego obawia�a si� Sara. John Strike wsiad� do metra na podziemnym dworcu Bal-ham. Wagony wype�nione by�y lud�mi spiesz�cymi do porannych zaj��. John przewiesi� przez rami� marynark�, u�wiadamiaj�c sobie, �e powinien by� j� zostawi� w domu. Meteorolodzy przewidywali, �e fala upa��w b�dzie jeszcze trwa�a a� do weekendu. Ale marynarka�to by� rodzaj munduru, oznaka cz�owieka, kt�ry pr�bowa� stworzy� wra�enie lu�nego, prowincjonalnego stylu �ycia w wielkim mie�cie. Trzeba przyzna�, �e by�o to zara�liwe jak epidemia. M�czyzna stoj�cy w bocznym przej�ciu ubra� nawet p�aszcz. Jego spocona twarz b�yszcza�a jak g�adko wypolerowana powierzchnia. W tej samej r�ce, kt�r� trzyma� si� por�czy, tkwi� ilustrowany egzemplarz �Financial Times". To by�a gra, w kt�r� grali ju� wszyscy. John wysiad� na przystanku Tottenham Court Road i zacz�� i�� dalej pieszo. Nagle ruch zamar�. Z t�umu pojazd�w wy�oni�a si� karetka pogotowia. Z daleka wida� by�o jej niebieskie, b�yskaj�ce, niespokojnie �wiat�o ostrzegawcze. �Wraca, czy jedzie dopiero do poszkodowanego � snu� przypuszczenia John. � Wypadek drogowy, a mo�e atak serca?" W �r�dmie�ciu �ycie i �mier� ociera�y si� o siebie ka�dego dnia i nikogo to nie dziwi�o. Ka�dy musia� dba� o w�asne interesy, tak jak wszyscy pozostali. To, co dzia�o si� z innymi, nie obchodzi�o nikogo ani troch�. 19 John wci�� nie m�g� si� nacieszy� awansem, kt�ry niedawno otrzyma�. Zosta� kontrolerem bankowym wy�szego szczebla. To by�a typowa praca biurowa: zesp� czterdziestu dw�ch ludzi zajmowa� si� wszystkimi bie��cymi sprawami, a John by� odpowiedzialny za ich pomy�ki i niedok�adnie wykonan� prac�. Zajmowa� wa�ne i widoczne stanowisko, w rzeczywisto�ci jednak musia� na swym posterunku sprawnie i szybko pilnowa� wszystkich interes�w. Jego autoryzowany podpis weryfikowa� wszystko, co podano mu do zatwierdzenia. Je�li sprawy sz�y dobrze, nie by�o �adnych k�opot�w. W przeciwnym wypadku natychmiast wylecia�by z pracy. Po prostu, p�atny kozio� ofiarny, zausznik szefa. Wi�kszo�� zespo�u stanowi�y m�ode dziewcz�ta, przewa�nie dwudziestolatki, zarabiaj�ce pieni�dze na drobne wydatki i rzeczy osobiste. Na utrzymanie i sp�at� rat pracowali ich m�owie. By�a to dla nich ca�kiem wygodna praca, dop�ki nie znu�y�a ich rutyna codziennych obowi�zk�w lub nie zasz�y w ci���. M�czy�ni grali o wy�sz� stawk�: mogli awansowa�, o ile tylko w�a�ciwie wykorzystywali swe atuty, a ich twarze mia�y mi�y wyraz. Do nast�pnej grupy zaliczali si� nowicjusze, absolwenci uniwersytetu. Z nimi by�o gorzej, twierdzi� John. Cholernie przem�drzali, gdy chodzi�o o ich w�asne dobro, b�yskotliwi, je�li sprawy dotyczy�y teorii czy abstrakcyjnych system�w. Wystarczy�o jednak da� im do rozwi�zania jakie� zwyk�e, rutynowe zadanie praktyczne, aby reszt� dnia sp�dzili, biedz�c si� nad nim i partacz�c je do reszty. Od czasu do czasu John spogl�da� na drzwi do gabinetu szefa i z ulg� stwierdza�, �e s� wci�� zamkni�te. Kenton by� obrzydliwym draniem i.ca�y zesp� ba� si� go okropnie. Maty, �ysawy i kr�py cz�owieczek, wci�� zerka� swoim wynios�ym spojrzeniem, a wyraz jego twarzy zdawa� si� m�wi� jakby za niego: �To ja jestem szefem, ja jestem Bogiem, nie zapominajcie o tym." By� sarkastyczny. Je�li tylko kto� wszed� mu w drog�, usuwa� go lub degradowa�. Bez przerwy stara� si� wytworzy� w biurze atmosfer� strachu i niepokoju, nawet je�li 20 siedzia� zamkni�ty w pokoju, ustalaj�c z klientem spraw� przekroczonych rachunk�w. John cz�sto �apa� si� na tym, �e kierowa� sw�j wzrok w stron� umieszczonej na bankowym kontuarze tabliczki z numerem 3. Kobieta, kt�ra tam siedzia�a, mia�a ciemne kr�tkie w�osy, kszta�tn� figur� i sp�dniczk� z rozci�ciem, kt�re za ka�dym razem, gdy pochyla�a si�, aby wyj�� z szuflady rezerw� pieni�dzy, ods�ania�o spor� cz�� jej nie obci�ni�tych po�czochami ud. Identyfikator informowa�, �e nazywa si� Ruth Ford i jest m�atk�. Przygl�da� si� jej od niechcenia, leniwie wodz�c wzrokiem. Jednak ju� wcze�niej zauwa�y�, �e podnieca�a go. Gdy wraca� wieczorem do domu metrem, jego my�li zn�w zwr�ci�y si� w jej stron�. Leah dr�czy� b�l g�owy. To by� jeden z tych, kt�re zaczynaj� si� zwykle natr�tnym �mieniem pomi�dzy oczami i staj� si� coraz bardziej dokuczliwe, a� do momentu, gdy nie mo�na ju� wytrzyma�. Leah modli�a si� tylko, aby nie zamieni� si� on w migren�. Nie mia�a jej od ponad roku. Teraz b�l g�owy spowodowa�o niew�tpliwie zm�czenie po bezsennej nocy i k�opoty z dzie�mi. �Najwa�niejsze, �e pierwsz� noc w nowym domu masz ju� za sob� � pociesza�a si�. � Jest ju� po wszystkim. Po wszystkim." Ca�y ranek sp�dzi�a na rozpakowywaniu karton�w i szukaniu miejsc na to wszystko, co si� w nich znajdowa�o. Nie by�o w�tpliwo�ci, �e zawarto�� wszystkich pakunk�w trzeba b�dzie jeszcze poprzek�ada�. Mimo to Leah umie�ci�a niekt�re rzeczy w trudno dost�pnych miejscach, a puste kartony wyrzuci�a do stoj�cego na zewn�trz metalowego pojemnika na �mieci. Pomy�la�a, �e ten pojemnik jest rzeczywi�cie niezb�dny. W domu nietrudno jest szybko stworzy� specjaln� kolekcj� odpadk�w i niepotrzebnych przedmiot�w. John zawsze nak�ania� j� do powt�rnego przegl�dania przeznaczonych do wyrzucenia rzeczy. Nie zdarzy�o si� jeszcze, aby nie znalaz� czego�, co, jak twierdzi�, mog�oby mu si� przyda�. 21 �Dobrze. Je�li chce tak bardzo zbiera� rupiecie, to prosz� pomy�la�a. � Nie b�d� wszczyna� k��tni na ten temat." Leah z pewn� niech�ci� dosz�a do wniosku, �e dom m�g�by by� ca�kiem przyjemny. Poprzedni w�a�ciciele, ale na pewno nie Graftonowie, dokonali zmian na rzecz uczynienia go przestronniejszym i wygodniejszym. Dwa pokoje zosta�y po��czone przez usuni�cie ich wsp�lnej �ciany, a kuchnia tak powi�kszona, aby mo�na w niej by�o urz�dzi� jadalni�. By�y te� drzwi balkonowe z widokiem na ogr�d znajduj�cy si� z ty�u domu, schludnie obsadzony trawnikami i krzakami r�. Wsz�dzie sta�y kratownice podtrzymuj�ce ro�liny. Kilka warstw farby mog�oby przywr�ci� im dawny, ca�kiem mi�y wygl�d. Oczywi�cie, John musia�by tak�e po�wi�ci� jeden weekend na przyci�cie trawy. Mo�na by te�, w wybranym przedtem miejscu, wy�o�y� ziemi� kawa�kami darni, aby Ben i Sam mogli gra� tam w pi�k� i toczy� swe bijatyki. Sam w�a�nie znalaz� sobie koleg� dwa domy dalej i poszed� si� tam bawi�. Je�li b�dzie mia� troch� szcz�cia, to zostanie tam na herbat�. Ben natomiast spa� na pi�trze, nadrabiaj�c zaleg�o�ci ostatniej ci�kiej nocy. Sara siedzia�a w swym pokoju, ko�cz�c zacz�t� tydzie� temu akwarel�, na kt�rej uwiecznia�a sw�j poprzedni dom w Chiswick. �Mo�e to t�sknota i nostalgia za tamtym miejscem" � pomy�la�a Leah. Tak czy inaczej, taka sytuacja nie mia�a precedensu. Spok�j i cisza w czasie letnich wakacji � to mog�o si� ju� nigdy wi�cej nie powt�rzy�. Leah walczy�a z pokus�, aby p�j�� na pi�tro do sypialni i po�o�y� si� na godzink�. Pomy�la�a, �e nawet mog�aby sobie na to pozwoli�, ale najpierw musi pozmywa� naczynia po �niadaniu i przygotowa� jaki� posi�ek na wiecz�r. John z pewno�ci� nie doceni�by kolejnej zako�czonej sukcesem wyprawy do frytkami. �Sa�ata i pizza z lod�wki � zadecydowa�a Leah. � Co� mi�ego, od�wie�aj�cego i �atwego do przygotowania. Ale najpierw naczynia!" Gdy poodkr�ca�a krany, wylewaj�c na brudne naczynia p�yn do mycia, zastanawia�a si�, dlaczego ten, kto projekto- 22 wa� lub urz�dza� kuchni�, nie umie�ci� zlewu pod oknem. By�by to przecie� uk�ad o wiele przyjemniejszy dla przyt�oczonej codzienn� porcj� nudnego zmywania gospodyni. Za oknem widoczny by� wyra�nie niewielki p�ot, w kt�ry mo�na by si� ewentualnie wpatrywa�. Bardziej interesuj�cym przedmiotem by�a chyba jednak g�adka, pomalowana na jeden kolor �ciana. W tej sytuacji jedyne, co pozosta�o Leah do zrobienia, to ustawi� na parapecie karmnik, aby obserwowa� po�ywiaj�c� si� w zimowe miesi�ce niewielk� spo�eczno�� miejscowych ptak�w. �aden szczeg� za oknem nie by� w stanie przerwa� monotonii. Pr�bowa�a nie my�le� o wypadkach ostatniej nocy, ale czu�a, �e jej si� to nie uda. I nie chodzi�o wcale o Bena czy Sar� albo o jej dziecinne wr�cz l�ki. W jej my�lach dominowa� John. Ostatnio budzi� w niej odraz�. Wydawa�o jej si�, �e tacy s� wszyscy m�czy�ni, cho� nie wiedzia�a na ten temat wiele, poniewa� nigdy nie by�a z �adnym innym m�czyzn�, a w ka�dym razie nigdy nie mia�a �adnych powa�niejszych przyg�d. Wszystko, czego chcia� John, zaczyna�o si� i ko�czy�o na seksie. Nie mia�a w�tpliwo�ci, �e gdyby nie pozwala�a mu na to, znalaz�by sobie inn� kobiet� i z ni� za�ywa� rozkoszy, jak to si� ju� zdarzy�o. Nie opuszcza�a go tylko ze wzgl�du na dzieci, stawiaj�c si� w roli swego rodzaju m�czennicy�ma��e�ski seks w obronie rodzinnej harmonii. Gdzie� jednak przebiega�y granice takiego po�wi�cenia. Tak. One na pewno gdzie� musia�y by�. Leah nie zapomni nigdy, jak John kupi� aparat fotograficzny Polaroid. M�wi�, �e b�dzie mo�na zrobi� dzieciom par� fajnych zdj�� i rzeczywi�cie robi� to, ale tylko na pocz�tku. Sara mia�a wtedy osiem lat, a wi�c musia�o to by� jakie� pi�� lat temu. Byli ca�� rodzin� na wakacjach w P�nocnej Walii i mieszkali w wynaj�tym domku. Przyjemne otoczenie i atmosfera ca�kowicie odpr�aj�cego wypoczynku sprawi�y, �e Leah nabra�a ochoty na seks. Dzieci spa�y ju� ��kach, John i Leah po�o�yli si� dla odpoczynku. Dziwne, ale Leah przej�a inicjatyw� i zacz�a ca�owa� Johna tam, gdzie najbardziej mu to odpowiada�o. Sama by�a zaskoczona swoim 23 zachowaniem. Ale chwila niezwyk�ego uniesienia trwa�a do momentu, w kt�rym jej m�� schyli� si� pod ��ko i wyci�gn�� spod niego przygotowany ju� do zdj�� aparat. Leah os�upia�a. John nak�ania� j�, aby rozchyli�a szeroko nogi i pozwoli�a mu zrobi� zdj�cie pomi�dzy jej udami. I to nie wszystko! John chcia�, aby rozchyli�a dla niego to najbardziej wstydliwe miejsce! Potem wymy�li� co� jeszcze lepszego: �Najpierw ja zrobi� zdj�cie tobie, a potem ty pstrykniesz mi. Pobawimy si� jak bezwstydne dzieciaki ze szko�y, kiedy obna�aj� si� gdzie� za w�glark� na przerwie �niadaniowej". Leah jednak stanowczo odm�wi�a, naci�gaj�c na siebie prze�cierad�o, aby os�oni� swe nagie cia�o. Ten epizod popsu� reszt� wakacji. Tak wi�c teraz, gdy John mia� ochot� na ��ko, Leah po prostu si� zmusza�a. Tak by�o prawie ka�dej nocy. Gdy jednak John nie nalega�, martwi�a si�, �e u�ywa sobie gdzie� na boku. Czu�a to i dlatego my�la�a, �e gdy dzieci dorosn�, prawdopodobnie opu�ci m�a. Teraz jednak by�a to tylko my�l, kt�ra dodawa�a jej otuchy. Zacz�a zmywa� naczynia i ustawia� je na kratce suszarki. Nagle usztywni�a cia�o i poczu�a, �e jej oddech staje si� coraz szybszy, a puls ro�nie. Gor�cy dot�d strumie� wody sta� si� teraz zimny jak l�d, sprawiaj�c, �e jej r�ce pokry�y si� g�si� sk�rk�. Obraz rzeczywisto�ci stawa� si� coraz bardziej niewyra�ny i do tego stopnia zamazany, �e podrapan� i pokryt� p�atami starej, odpadaj�cej farby �cian� tu� nad zlewem widzia�a jak przez mg��. Uchwyci�a si� blatu. Gdyby nie to, z pewno�ci� by upad�a. Jej wyschni�te usta gotowe by�y do krzyku, struny g�osowe odm�wi�y jednak pos�usze�stwa. Nie daj�cy si� wyrazi� strach ogarnia� j� coraz mocniej, przeszywaj�c okropnym zimnem ca�e cia�o. Kto� musia� j� obserwowa�... Zna�a to uczucie dobrze, ale nigdy nie by�o ono tak silne, przera�aj�ce i zniewalaj�ce jak teraz. Przypomina�o jej to wra�enie, jakie miewa�a podczas opalania si� na tarasie, kiedy by�a jeszcze nastolatk�. Mia�a na sobie tylko bikini i wie- 24 dzia�a dobrze, �e Mr Morre obserwuje ka�dy jej ruch, zerkaj�c z lubie�nym zaciekawieniem przez sw�j �ywop�ot. Teraz by�o to jednak tysi�c razy gorsze. Kto� by� na zewn�trz, prawdopodobnie w ogrodzie, i obserwowa� j�. Poruszy�a g�ow� tylko o cal. Wysili�a si�, aby spojrze�, lecz sprawi�o to, �e poczu�a b�l. Jej wizja by�a zupe�nie rozmazana, gdy� pot zalewa� jej oczy, kt�re szczypa�y j� okropnie. Sterty gruzu i zaro�la chwast�w nie mog�y stanowi� dobrej kryj�wki. Chyba �e kto� czai� si� w starej szopie. �To niemo�liwe � analizowa�a sytuacj� Leah. � Jest przecie� zamkni�ta, a zamek zastali�my zupe�nie zardzewia�y. John m�wi�, �e b�dzie musia� go otworzy� si�� i wstawi� nowy. Wi�c gdzie?... Nie ruszaj si�, nie daj im zorientowa� si�, �e wiesz, �e jeste� obserwowana" � powtarza�a sobie. Dr�a�a na ca�ym ciele. Mia�a wra�enie, �e nogi uginaj� si� pod ni� i za chwil� upadnie na pod�og�. Talerz drgn�� w suszarce, przesuwaj�c si� lekko w d�, uderzaj�c cichutko o pozosta�e i przechylaj�c je pod niebezpiecznym k�tem. Za chwil� m�g� przewr�ci� pozosta�e naczynia jak kostki domina. Leah poczu�a pragnienie ucieczki. Chcia�a najzwyczajniej rzuci� si� do ty�u przez korytarz, prosto na ulic�, trzasn�� drzwiami i zostawi� dzieci na �asce... �Nie, nie mog�abym zostawi� ich tak na zawsze. Ale nie chc� te� na to patrze�. Je�li ktokolwiek mnie obserwuje, to na pewno nie ma go w ogrodzie. Musi by�... musi by� tutaj. Inna mo�liwo�� nie istnieje" Us�ysza�a czyj� ruch. Rodzaj szurania przypominaj�cy pow��czenie bosymi nogami po kuchennej posadzce. Nie by�a w stanie wykona� najmniejszego ruchu. Trzymaj�c si� kuchennego kontuaru, jakby zale�e� od tego mia�o jej �ycie, oddycha�a g��boko, pr�buj�c si� uspokoi�. Wiedzia�a, �e tajemniczy obserwator jest dok�adnie tu� za ni�. Nie wi�cej ni� metr. W ka�dej chwili m�g� wyci�gn�� r�k� i dotkn�� jej. S�ysza�a oddech intruza, jakby z trudem przeciskaj�cy si� przez wype�nione �luzem nozdrza. Zrobi� nast�pny krok, szuraj�c nogami. Teraz musia� by� dok�adnie za ni�. 25 Rozlu�ni�a si� nieco, pr�buj�c wyda� okrzyk ze zduszonych przera�eniem p�uc. I wtedy spad�y talerze. Lecia�y z brz�kiem, rozbijaj�c si� gwa�townie o pod�og�. Wypada�y z suszarki jak lawina, podskakuj�c i zmieniaj�c si� w bia�� mas� okruch�w le��cych teraz u st�p Leah. Przerwa�y ten dziwny czar, kt�ry opanowa� kobiet�, nie pozwalaj�c jej ruszy� si� z miejsca. W ko�cu Leah nie wytrzyma�a i krzykn�a najg�o�niej, jak tylko potrafi�a. Obr�ci�a si� gwa�townie i z furi� nast�pi�a na le��c� tu� przy jej sanda�ach rozbit� skorup� talerza. Po�lizn�a si�, z pewno�ci� by upad�a, gdyby instynktownie nie z�apa�a si� sto�u. I wtedy Ben zacz�� p�aka�. Sta� tu� za ni� ubrany tylko w spodnie od swej pi�amy, kt�r� zmoczy� podczas swej dziennej drzemki. Krzycza� przera�liwie. Jego oczy drga�y dziko ze strachu. Ch�opczyk musia� by� w szoku. Leah chwyci�a go mocno w obj�cia. Oboje nie mogli powstrzyma� �kania, kt�re towarzyszy�o opadaj�cemu przera�eniu, przechodz�cemu powoli w ulg� i odpr�enie. Dr�eli oboje, trzymaj�c si� kurczowo. W ko�cu Leah, ca�y czas uspokajaj�c syna, zanios�a go z powrotem na g�r�, do sypialni, i po�o�y�a si� razem z nim w jednym ��ku. , Wci�� jednak dr�a�a, wiedz�c, �e tam, w kuchni, musia� by� jeszcze kto� opr�cz stoj�cego za ni� Bena. Kto� obcy, nieznany musia� j� obserwowa�. Tak samo zreszt� jak wczorajszego popo�udnia, gdy sta�a po przeciwnej stronie ulicy, ogl�daj�c dom. Tak samo jak ostatniej nocy na ciemnym p�pi�trze i w pokoju Sary. Kto� albo co� z�owieszczego i niesamowitego. John Strike siedzia� za kierownic� morrisa minor. By� spi�ty. Zwolni� do dwudziestu pi�ciu mil na godzin� i zredukowa� bieg na dw�jk�. Stan nerwowego rozdra�nienia graniczy� ju� prawie z przera�eniem, co sprawia�o, �e poci� si� obficie. Z uwag� obserwowa� w�sk�, jednopasmow� drog�. Jecha� tak blisko pobocza, �e listowie wysoko pn�cego si� �ywop�otu ociera�o o bok samochodu. Ga��zki g�ogu ch�osta�y przedni� szyb� pojazdu, jakby pr�buj�c ponagla� go, rozz�oszczone niewielk� pr�dko�ci�. Zawsze czu� si� niepewnie na bocznych drogach. Dokucza� mu wtedy jaki� specyficzny rodzaj strachu. Powodowa�a to niew�tpliwie s�aba widoczno��, w�skie, niebezpieczne zakr�ty i nieuwaga innych kierowc�w. W�a�nie znalaz� si� tu� za traktorem ci�gn�cym przyczep�. Maszyna w�a�nie wyco-rywa�a si� na odcinku kilkuset metr�w, aby wjecha� do bramy. Traktory by�y jedynie utrudnieniem � nie stanowi�y dla niego bezpo�redniego zagro�enia. Je�li jednak dosz�oby do spotkania z p�dz�cym z przeciwka samochodem, John nie mia�by najmniejszych szans. Na jezdni le�a� rozrzucony �wir. Pozosta�o�� po piasku, kt�rym zim� posypywano drogi. Rada miejska nakaza�a umie�ci� wzd�u� jezdni ca�e ha�dy piachu, kt�re zalega�y teraz bez�adnie. Gdyby John musia� gwa�townie hamowa�, pojecha�by po takiej nawierzchni jak na �y�wach. Przy odrobinie szcz�cia-mog�o si� to sko�czy� tylko utr�ceniem wstecznego lusterka. Drobiazg, ale zawsze strata czasu. Ka�dy kierowca za�atwia� takie naprawy we w�asnym zakresie, nie anga�uj�c ubezpieczalni w obawie przed strat� premii za bezwypadkow� jazd�. To by�a chyba jedyna dobra strona �ycia na prowincji, kt�ra nie podlega�a dyskusji. �ycie na odludziu wydaje si� idyll�, dop�ki nie do�wiadczy si� samemu jej ujemnych stron. K�py pokrzyw i krowia pietruszka ros�y g�sto na wysokich skarpach wzd�u� ca�ej autostrady. 27 Jecha� gdzie�, sam nawet nie pami�ta� gdzie. Chcia� tylko wydosta� si� wreszcie z sieci bocznych, wiejskich dr�g, jecha� razem ze �wietnymi, wspania�ymi autami, wyposa�onymi w l�ni�ce zderzaki. Tam w por� mo�na by�o dostrzec niebezpiecze�stwa, kt�re czai�y si� wsz�dzie. Do tego jednak ka�dy musia� si� przyzwyczai� i �y� z tym. Zwyk�y, codzienny hazard. �O Bo�e! Jak d�ugo jeszcze to potrwa?" � pomy�la�. G�adka nawierzchnia sko�czy�a si�. Na jezdni pojawi�y si� g��bokie wyrwy, wype�nione wod� z obfitej ulewy, kt�ra przesz�a dzisiejszego poranka. Stary morris pru� swym mocnym przodem szlak przez masy wody. Zawieszenie j�cza�o, protestuj�c przeciw takiemu traktowaniu. Zwolni� do pi�tnastu mil na godzin�, kiedy samoch�d pokonywa� �okrakiem" ma�y par�w w asfalcie. Ko�a po jednej stronie samochodu opad�y i ze�lizgn�y si� do obni�enia, podrywaj�c do g�ry fontanny zmieszanej z b�otem deszcz�wki. Johnowi wysch�o w ustach. Mokra od potu koszula lepi�a mu si� do cia�a. Czu� s�abo��, jakby zwiastun nadchodz�cej choroby. �O Bo�e! Przecie� ten kawa�ek tak zwanej �drogi� musi si� nied�ugo sko�czy�. Inaczej doprowadzi mnie do grobu � narzeka� w my�lach John. � B�d� musia� chyba zawr�ci� i poszuka� innej trasy. Ale dok�ji jecha�? Skup si� lepiej na kierownicy" � poradzi� sam sobie. I wtedy zobaczy� zbli�aj�cy si� w jego kierunku samoch�d. W tym u�amku sekundy, kt�ry wydawa� mu si� ca�� wieczno�ci�, jego przem�czony m�zg z nies�ychan� wra�liwo�ci�, granicz�c� prawie z b�lem, odbiera� ka�dy szczeg� tej sytuacji. Jakby kto� przyk�ada� mu w odpowiednich miejscach pod czaszk� ostry, rozgrzany do czerwono�ci metal. Jasnoniebieski ford eskort. Mia� tylko po�ow� tablicy rejestracyjnej. Jej pozosta�o�� zwisa�a lu�no na swym zawieszeniu. Na przedniej szybie widnia�a jaskrawozielona naklejka z imieniem kierowcy � Mick. Z ty�u na szybie ko�ysa�a si� szale�czo, jak powieszony i drgaj�cy w ostatnich konwulsjach morderca, niewielka lalka. Za szyb� zobaczy� twarz m�odego ch�opca o ciemnych w�osach. Jego m�odzie�cze rysy wykrzywi�y si�, wyra�aj�c przera�enie i niewiar� w to, co 28 mia�o si� wydarzy�. Strach znalaz� uj�cie w bezg�o�nych pretensjach i przekle�stwach, kt�re wyrzuca� z siebie m�ody kierowca. John stara� si� zahamowa�, zmniejszy� pr�dko��. �wir strzela� spod k�, uderzaj�c z si�� w karoseri� jak grad ku� nieprzyjacielskiego karabinu. Samoch�d ora� pobocze, kt�re stanowi�a tu stroma skarpa. Pasy bezpiecze�stwa natychmiast napi�y si� na piersi Johna. By� w pu�apce, przytrzymywany i unieruchomiony pasami. Czeka� na uderzenie. Metal wygi�� si� natychmiast po zderzeniu, a szyba, p�kaj�c na drobne kawa�eczki, wystrzeli�a z oprawy jak fontanna. John ot�pia� zupe�nie. M�g� obserwowa� dalszy rozw�j wypadk�w. Wpatrywa� si� w to, co dzia�o si� na jezdni, licz�c, �e wkr�tce jego sko�atany umys� zacznie normalnie pracowa�. Kierowca forda nie zapi�� pas�w bezpiecze�stwa. Mimo to impet uderzenia nie wyrzuci� go do przodu. Maska jego samochodu by�a ca�kowicie zmia�d�ona. Zardzewia�a karoseria zosta�a zgnieciona przez przedni� cz�� morrisa, szyba za� wyskoczy�a z ram, p�kaj�c na ostre, sporej wielko�ci kawa�y, kt�re si�� zderzenia zosta�y wbite w pogi�te fragmenty samochodu Johna, w pustym miejscu po st�uczonej w�a�nie szybie. G�owa ch�opca wystawa�a z tej poszarpanej i nieregularnej dziury, zwisaj�c bezw�adnie wewn�trz morrisa. John wpatrywa� si� w okropne, zalane krwi� rysy m�odzie�ca, kt�ry znajdowa� si� nieca�y metr od niego. Ch�opak le�a� bezw�adnie. Przytrzymywa� go ostry fragment p�kni�tej szyby, tkwi�cy mocno w jego szyi. Szk�o przeci�o jego gard�o i krew tryska�a obficie z otwartych t�tnic. Drga�y jeszcze mi�nie i struny g�osowe, gdy pr�bowa� krzycze�. Pchane z p�uc ku g�rze ostatnimi, przed�miertnymi wysi�kami powietrze rz�zi�o i furkota�o w rozerwanej tchawicy, rozpylaj�c wydobywaj�c� si� obficie krew. Zamiast krzyku wydawa� z siebie tylko g�uche j�kni�cia, dr��c i pr꿹c si� za ka�dym razem. Umiera�. Krew zalewa�a wszystko. Straszliwy strumie� chlusn�� na Johna. Jego koszula by�a ca�kowicie przesi�kni�ta ciep�� jeszcze krwi�. Teraz krzycza� z ca�ych si�, chc�c uwolni� si� z 29 pas�w. Pr�bowa� dr��cymi, �liskimi palcami �ci�gn�� z siebie przytrzymuj�cy go pas. Ostra i poszarpana kraw�d� szyby nadal tkwi�a w szyi ch�opca. Wrzyna�a si� coraz g��biej, gdy ten obci��a� j� si�� bezw�adu w�asnego cia�a. John s�ysza�, jak chrz�ci ko��, widzia�, jak szk�o przecina z �atwo�ci� mi�nie i �ci�gna. Wreszcie wyswobodzi� si�, lecz natychmiast uleg� panice, si�uj�c si� z zablokowanymi drzwiami. Jak si� domy�la�, musia�y utkwi� w mi�kkiej ziemi, gdy samoch�d zary� w poboczu tu� przed zderzeniem. Znalaz� jednak w rozwalonej kompletnie karoserii otw�r, przez kt�ry m�g�by si� prze�lizn��. Ruszy� wi�c, dr�c ubranie o wystaj�ce fragmenty ostrego i poszarpanego metalu. Nie dba� jednak teraz o takie drobiazgi. Zaczepi� o korbk� do podnoszenia szyby i rozdar� spodnie je. Krew wci�� zalewa�a wszystko. Upad� niedaleko i zacz�� czo�ga� si� jak najdalej od samochodu. Po raz pierwszy od d�u�szego czasu jego umys� zaczyna� pracowa� normalnie. U�wiadomi� sobie szybko, �e silniki obu samochod�w wci�� pracuj� na wolnych obrotach. �Benzyna mo�e si� zaraz zapali� i eksplodowa� � pomy�la�. � Uciekaj! Nie mo�esz mu pom�c." Kl�cz�c na jezdni, widzia� zwr�cone na siebie, jakby w prosz�cym wyrazie, oczy ch�opca. �Nie zostawiaj mnie tu, ty draniu!" John gwa�townie odwr�ci� wzrok i omal nie zwymiotowa�. Wiedzia�, �e ch�opak ju� nie �yje i pomoc nie ma �adnego sensu. Mimo wszystko chcia� co� zrobi�, przynajmniej przys�a� ambulans po cia�o. Nagle zatrzyma� si�, dok�adnie sprawdzaj�c swoje cia�o. �Bo�e! Chyba musz� by� ranny" � pomy�la�. By� ca�y we krwi. Jego koszula i porozdzierane spodnie by�y ni� dok�adnie przesi�kni�te. Wysycha�a szybko w promieniach s�o�ca. Szuka� na sobie ran, ale nie m�g� znale��. Pr�bowa� t�umaczy� sobie, �e krew pochodzi od tego biedaka w eskorcie i prawie w to uwierzy�. Ruszy� przed siebie utykaj�c. By� oszo�omiony, a dzienne �wiat�o o�lepia�o go. Nie wiedzia�, dok�d idzie. Trzyma� si� szosy, mijaj�c jeden zakr�t za 30 drugim. Wysokie �ywop�oty sprawia�y, �e nie mo�na by�o dostrzec �adnych charakterystycznych element�w krajobrazu. �Na pewno wko�o musz� by� same farmy" � pomy�la�. Ale wzd�u� drogi nie napotka� �adnej furtki, bramy czy ods�oni�tego pola. Szed� tak, a� zacz�o mu brakowa� tchu. Przystan�� wi�c, aby odpocz��. �Nie musisz si� spieszy� � powtarza� sobie. � Temu facetowi z escorta i tak nic nie pomo�e. Na pewno jest ju� martwy." Przez moment poczu�, �e ogarnia go strach, i zacz�� nas�uchiwa�, czy zza najbli�szego zakr�tu nie wypadnie na niego p�dz�cy samoch�d. Z tego miejsca nie by�o dok�d ucieka�. Zegarek stan��, tote� John nie m�g� okre�li� czasu. S�o�ce by�o jeszcze do�� wysoko na niebie. Musia�y, jak przypuszcza�, up�yn�� ze cztery godziny od momentu, gdy jego podr� przerwa� wypadek. Walcz�c wci�� z ch�ci� po�o�enia si� gdzie� i za�ni�cia, kulej�c przemieszcza� si� powoli wzd�u� szosy. W pewnym momencie upad� wyczerpany. Sprawi�o mu wiele k�opotu powt�rne przybranie pionowej pozycji. Kompletnie straci� poczucie kierunku. Wiedzia� jednak, �e je�li b�dzie si� trzyma� okre�lonej strony, na pewno dok�d� dotrze. W jaki� czas potem (wydawa�o mu si�, �e godziny up�ywaj� jak dni albo nawet tygodnie) pokona� nast�pny zakr�t i jego oczom ukaza� si� przera�aj�cy widok. Chcia� uciec z tego miejsca, by unikn�� kolejnej serii koszmar�w. Zas�oni� oczy r�k�, pr�buj�c nie patrze�. Ka�demu spojrzeniu towarzyszy�o coraz wi�ksze przera�enie. Bez trudu rozpozna� w stercie zmia�d�onego i pogi�tego metalu szcz�tki swego morrisa i forda escorta. Z�om. Silniki ju� nie pracowa�y�prawdopodobnie wyczerpa�y ca�y zapas paliwa. Wszystko wygl�da�o tak jak w chwili, gdy opu�ci� miejsce wypadku. No, mo�e nie ca�kiem. Strzaskana szyba przeci�a do ko�ca szyj� ch�opca, tak �e g�owa musia�a wpa�� do wn�trza morrisa. Tocz�c si� jak pi�ka, znalaz�a sobie drog� przez nie domkni�te drzwi i wypad�a na jezdni�. Le�a�a na asfalcie pionowo. Wygl�da�o to tak, jakby pracownik drogowy sta� w wykopanej przez siebie 31 dziurze i rozgl�da� si� woko�o. Dzikie oczy zdawa�y wpatrywa� si� w Johna, przeklinaj�c go: �Zostawi�e� mnie draniu, pozwoli�e� mi umrze�." Krew zd��y�a ju� wyschn�� i na oko trudno by�o odr�ni� j� od rdzy. Wok� unosi� si� zapach, kt�rego John nie by� w stanie rozpozna�. Wiedzia� jednak ponad wszelk� w�tpliwo��, �e jest to zapach �mierci. Sta� tam w zupe�nej ciszy � g��wny bohater smutnego fina�u. �Tamten jest nie�ywy, a ty nie ruszysz si� st�d nawet na krok" � pomy�la�. Nie by�o uciecz