1764
Szczegóły |
Tytuł |
1764 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1764 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1764 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1764 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ARTHUR C. CLARKE
POWR�T RAMY
PRZE�O�Y� TOMASZ LEM
1. POWR�T RAMY
Excalibur, olbrzymi generator sygna��w radarowych nap�dzany energi� nuklearn�, nie dzia�a� ju� prawie p� wieku. Po przej�ciu Ramy przez Uk�ad S�oneczny napr�dce zaprojektowano go i zbudowano w ci�gu kilku miesi�cy. W 2132 roku generator by� got�w; jego zadanie mia�o polega� na wykrywaniu statk�w kosmicznych obcych cywilizacji. Statek wielko�ci Ramy mia� by� widoczny z odleg�o�ci r�wnej przeci�tnej odleg�o�ci mi�dzy gwiazdami, czyli na kilka lat przedtem, zanim m�g�by mie� jakikolwiek wp�yw na sprawy ziemskie.
Decyzj� o budowie Excalibura podj�to jeszcze przed przej�ciem Ramy przez peryhelium. Gdy pierwsi go�cie z kosmosu okr��yli S�o�ce i z powrotem pod��ali ku gwiazdom, armie naukowc�w analizowa�y dane z jedynej ziemskiej wyprawy, podczas kt�rej dosz�o do kontaktu z obc� cywilizacj�.
Zgromadzone informacje pozwala�y na hipotez�, �e Rama by� obdarzonym inteligencj� robotem. Nie interesowa� si� ani Uk�adem S�onecznym, ani jego mieszka�cami.
Oficjalny raport pozostawia� wiele nie rozwi�zanych zagadek, jednak eksperci byli zgodni, �e przynajmniej uda�o si� im zrozumie� jedn� z podstawowych zasad in�ynierii w cywilizacji Ram�w. Wi�kszo�� system�w i podsystem�w Ramy, do kt�rych dotarli ziemscy badacze, by�a powielona trzykrotnie; Obcy wszystko robili "tr�jkami". Dlatego te� by�o wysoce prawdopodobne, �e w �lad za pierwszym statkiem pod��� dwa nast�pne.
Ale w okolicach S�o�ca nie pojawi�y si� �adne statki z mi�dzygwiezdnych przestrzeni. Lata mija�y, ludzie na Ziemi zajmowali si� w�asnymi sprawami. Zainteresowanie budowniczymi Ramy zacz�o opada� i wizyta Obcych powoli przesz�a do historii.
Rama w dalszym ci�gu wzbudza� zainteresowanie naukowc�w, ale przeci�tni ludzie przestali o nim my�le�. W czterdziestych latach XXII wieku �wiat pogr��ony by� w g��bokim kryzysie ekonomicznym i brakowa�o funduszy na utrzymanie programu Excalibura. Kilka naukowych odkry� nie mog�o uzasadni� ogromnych koszt�w jego eksploatacji i po kilku latach generator zosta� wy��czony.
Ponowne uruchomienie Excalibura czterdzie�ci pi�� lat p�niej trwa�o trzydzie�ci trzy miesi�ce i by�o uzasadniane wzgl�dami naukowymi.
Gdy generator ponownie utrwala� obrazy odleg�ych planet i gwiazd, prawie nikt na Ziemi nie spodziewa� si� wizyty drugiego statku kosmicznego.
In�ynier sprawuj�cy kontrol� nad Excaliburem nie zaalarmowa� swoich prze�o�onych, gdy na monitorach pojawi�a si� dziwna plamka. Uzna� j� za wynik b��du w algorytmie przetwarzaj�cym dane. Dopiero gdy obliczenia zosta�y kilkakrotnie powt�rzone, in�ynier wezwa� na pomoc naukowca. Ten po przeanalizowaniu danych doszed� do wniosku, �e tajemniczy obiekt jest komet�, poruszaj�c� si� po wyd�u�onej elipsie. Dopiero w dwa miesi�ce p�niej jaki� student obliczy�, �e obiekt ma oko�o czterdziestu kilometr�w d�ugo�ci i ca�kowicie g�adk� powierzchni�.
W roku 2197 �wiat wiedzia� ju�, �e cia�em zbli�aj�cym si� do Uk�adu S�onecznego jest drugi statek kosmiczny Obcych. Mi�dzynarodowa Agencja Kosmiczna (ISA) gromadzi�a �rodki, aby zorganizowa� wypraw�. Jej celem mia�o by� przeci�cie trajektorii statku Obcych wewn�trz orbity Wenus, w 2200 roku.
Ludzko�� zn�w patrzy�a w gwiazdy, a g��bokie filozoficzne pytania postawione podczas wizyty pierwszego statku Ram�w ponownie sta�y si� aktualne. Statek zbli�a� si� ku Ziemi i setki skierowanych w jego stron� urz�dze� dostarcza�y coraz wi�cej informacji; wiedziano ju�, �e - przynajmniej z zewn�trz - by� taki sam jak jego poprzednik. Rama wr�ci� i zn�w dane by�o ludzko�ci spotka� si� z Przeznaczeniem.
2. TEST I TRENING
Dziwny metaliczny tw�r wspina� si� po skale w stron� nawisu. Wygl�da� jak chudy pancernik; w�owe cia�o pokrywa�a �uska, otaczaj�ca i zakrywaj�ca zwarte elektroniczne uk�ady po�rodku jego trzech cz�on�w. Helikopter wisia� mniej wi�cej dwa metry od �ciany. Z przodu wynurzy�o si� d�ugie, gi�tkie, zako�czone szczypcami rami�, kt�re o w�os rozmin�o si� z dziwnym stworzeniem.
- Cholera - mrukn�� Janos Tabori - to prawie niemo�liwe, je�eli helikopter tak si� ko�ysze. Nawet w idealnych warunkach trudno odwala� precyzyjn� robot� z ca�kowicie wyci�gni�tym ramieniem. - Spojrza� na pilota. - Dlaczego ta fantastyczna maszyna nie potrafi zawisn�� nieruchomo?
- Zbli� helikopter do �ciany - rozkaza� doktor David Brown.
Hitu Yamanaka zerkn�� na Browna i wprowadzi� polecenie do komputera. Ekran rozb�ysn�� na czerwono: MANEWR NIEMO�LIWY DO WYKONANIA. ZBYT MA�Y PRZE�WIT. Yamanaka milcza�. Helikopter wisia� w tym samym miejscu.
- Pomi�dzy �mig�em a �cian� jest p� metra, mo�e siedemdziesi�t pi�� centymetr�w - g�o�no my�la� Brown. - W ci�gu dw�ch, trzech minut biot b�dzie bezpieczny za nawisem. Przejdziemy na r�czne sterowanie i z�apiemy go. Tym razem bez b��du, Tabori.
Hiro Yamanaka niepewnie spojrza� za siebie na �ysiej�cego naukowca w okularach. Wprowadzi� polecenie i przekr�ci� du�� czarn� d�wigni� w prawo. Na ekranie pojawi� si� napis: STEROWANIE R�CZNE, BRAK AUTOMATYCZNEJ OCHRONY. Yamanaka chwyci� za ster i zbli�y� helikopter do �ciany.
In�ynier Tabori by� got�w. W�o�y� d�onie w specjalne r�kawice i kilkakrotnie je otworzy�. Szczypce powt�rzy�y jego ruchy. Rami� wygi�o si� do przodu i bez k�opotu uchwyci�o mechaniczne stworzenie. Dzi�ki sprz�eniom zwrotnym w r�kawicach Tabori poczu�, �e trzyma biota.
- Mam go! - wykrzykn�� uradowany i powoli zacz�� cofa� rami�.
Nag�y podmuch wiatru pchn�� helikopter w lewo uderzaj�c mechanicznym ramieniem w �cian�. Tabori poczu�, �e jego uchwyt s�abnie.
- Wyr�wnaj! - krzykn��. Trzech cz�onk�w za�ogi us�ysza�o chrz�st uderzaj�cego o �cian� �mig�a.
Japo�czyk natychmiast w��czy� automatycznego pilota. W u�amku sekundy rozleg� si� alarm i ekran rozb�ysn�� na czerwono: USZKODZENIE TRWA�E. WYSOKIE PRAWDOPODOBIE�STWO KATASTROFY KATAPULTOWA� ZA�OG�. Yamanaka nie zwleka�. Ju� po chwili wylecia� z kabiny i opada� na spadochronie. Tabori i Brown poszli jego �ladem. W�gier wyj�� r�ce z r�kawic, a mechaniczne rami� pu�ci�o Biota, kt�ry spad� z wysoko�ci kilkuset metr�w i roztrzaska� si� na tysi�ce kawa�k�w.
Pozbawiony pilota helikopter znajdowa� si� coraz ni�ej. Pomimo algorytmu, kt�ry mia� zapewni� bezpieczne l�dowanie. lecia� zygzakami. �mig�o zosta�o powa�nie uszkodzone. Twardo usiad� na ziemi i przechyli� si� na bok. Z windy w pobli�u helikoptera wysiad� m�czyzna w mundurze, z dystynkcjami �wiadcz�cymi o wysokim stopniu. Zjecha� na d� z centrum dowodzenia. By� w�ciek�y. Szybkim krokiem ruszy� do czekaj�cego rovera. Za nim sz�a blondynka w uniformie ISA, obwieszona kamerami filmowymi. M�czyzn� w mundurze by� genera� Walerij Borzow, dow�dca operacji Newton.
- Nikomu nic si� nie sta�o? - spyta� - kierowc� rovera, in�yniera Richarda Wakefielda.
- Podczas katapultowania z helikoptera Janos uderzy� si� w rami�. Nicole w�a�nie rozmawia�a z nim przez radio, nic sobie nie z�ama�. Ma tylko sporo siniak�w.
Genera� Borzow usiad� na przednim siedzeniu rovera, obok Wakefielda. Blondynka, dziennikarka Francesca Sabatini, wy��czy�a kamer� i chcia�a usi��� z ty�u. Borzow gniewnie machn�� r�k� w jej stron�, �eby sobie posz�a.
- Niech pani zobaczy co z Taborim i des Jardins - powiedzia� wskazuj�c na r�wnin�. - Wilson te� powinien tam by�. Borzow i Wakefield ruszyli roverem w przeciwnym kierunku. Przejechawszy czterysta metr�w zatrzymali si� przy Brownie, pi��dziesi�cioletnim m�czy�nie w nowiutkim kombinezonie. Brown zwija� spadochron. Genera� Borzow wysiad� z rovera i ruszy� w jego kierunku.
- Wszystko w porz�dku, doktorze Brown? - spyta� niecierpliwie.
Brown w milczeniu skin�� g�ow�.
- W takim razie - ci�gn�� Borzow lodowatym tonem mo�e m�g�by mi pan powiedzie�, co pan w�a�ciwie sobie wyobra�a�, wydaj�c rozkaz Yamanace, �eby przeszed� na r�czne sterowanie? My�l�, �e dobrze by by�o, gdyby�my o tym porozmawiali teraz, na osobno�ci.
Doktor David Brown milcza�.
- Czy nie widzia� pan ostrzegawczych sygna��w? - ci�gn�� Borzow. - Czy cho� przez moment pomy�la� pan, �e nara�a cz�onk�w za�ogi na niebezpiecze�stwo?
Brown podni�s� wzrok i spojrza� genera�owi w oczy. Gdy zacz�� m�wi�, jego g�os zdradzi� emocje, kt�re stara� si� ukry�.
- Wydawa�o mi si�, �e mo�na by�o zbli�y� helikopter do celu o kilkana�cie centymetr�w. Mieli�my jeszcze ca�kiem spory prze�wit, a by� to jedyny spos�b, �eby z�apa� biota. Przecie� to by�o naszym zadaniem...
- Nie musi mi pan m�wi�, jakie mieli�cie zadanie - przerwa� mu gniewnie Borzow. - Chcia�bym panu przypomnie�, �e osobi�cie uczestniczy�em w pisaniu regulaminu. Jest w nim powiedziane, �e bez wzgl�du na okoliczno�ci bezpiecze�stwo za�ogi jest spraw� priorytetow�. Zw�aszcza w czasie symulacji... Musz� wyzna�, �e jestem przera�ony pa�sk� beztrosk�; ma pan szcz�cie, �e nikt nie zgin��.
David Brown nie s�ucha�. Odwr�ci� si�, �eby sko�czy� sk�adanie spadochronu. Gwa�towne ruchy zdradza�y, �e jest w�ciek�y.
Borzow wr�ci� do rovera. Odczeka� chwil� i zaproponowa� Brownowi, �e podwiezie go do bazy. Amerykanin w milczeniu potrz�sn�� g�ow� i ruszy� piechot� do windy.
3. KONFERENCJA
Janos Tabori siedzia� na krze�le w korytarzu o�rodka szkoleniowego przed niewielk� sal� wyk�adow�.
- Odleg�o�� do symulowanego Biota stanowi�a granic� mo�liwo�ci mechanicznego ramienia - m�wi� do ma�ej kamery trzymanej przez Francesk� Sabatini. - Z�apa�em go dwukrotnie. Doktor Brown zadecydowa�, �e nale�y przej�� na r�czne sterowanie helikopterem i zbli�y� si� do �ciany. Niestety, podmuch wiatru...
Otworzy�y si� drzwi do sali i wyjrza�a zza nich u�miechni�ta twarz.
- Wszyscy na ciebie czekamy - powiedzia� genera� O' Toole. Wydaje mi si�, �e Borzow zaczyna traci� cierpliwo��.
Francesca wy��czy�a �wiat�o i schowa�a kamer� do kieszeni. - Wszystko w porz�dku, m�j w�gierski bohaterze - u�miechn�a si� - na razie damy sobie spok�j. Nasi prze�o�eni nie lubi� czeka�. - Zbli�y�a si� do niego i delikatnie dotkn�a zabanda�owanego ramienia. - To dobrze, �e nic ci si� nie sta�o.
Przystojny czterdziestoletni Murzyn, kt�ry przys�uchiwa� si� wywiadowi robi�c notatki na niewielkiej klawiaturze, ruszy� do sali wyk�adowej za Taborim i Francesk�.
- Chcia�bym w tym tygodniu da� co� o teleoperacji za pomoc� mechanicznych ko�czyn - szepn�� Reggie Wilson do Taboriego. - Moi czytelnicy lubi� takie techniczne teksty.
- Ciesz� si�, �e wasza tr�jka mog�a do nas do��czy� - powiedzia� Borzow sarkastycznie. - Zaczyna�em ju� wierzy�, �e to zebranie jest dla was czym� uci��liwym i odci�ga was od spraw o wiele wa�niejszych, takich jak opowiadanie o swoich bohaterskich czynach czy pomoc w opisywaniu technicznych nowinek. Borzow wskaza� palcem na Wilsona, przed kt�rym le�a�a p�aska klawiatura. - Wilson, chcesz czy nie, ale przede wszystkim jeste� cz�onkiem za�ogi, a dopiero potem dziennikarzem. Czy nie uwa�asz, �e cho� raz nale�a�oby to od�o�y� na bok, �eby�my wreszcie mogli zaj�� si� powa�nymi sprawami? Mam wam do powiedzenia kilka rzeczy, kt�re nie s� przeznaczone dla prasy.
Wilson schowa� klawiatur� do torby. Borzow wsta� i zacz�� m�wi�, chodz�c przy tym tam i z powrotem wzd�u� sto�u. St� by� owalny, w najszerszym miejscu mia� jakie� dwa metry. Przed ka�dym z dwunastu foteli znajdowa�a si� klawiatura i monitor. Obok Borzowa siedzia�o dw�ch wojskowych cz�onk�w wyprawy: Europejczyk, genera� Otto Heilmann (bohater Rady Narod�w z czas�w kryzysu w Caracas) oraz Amerykanin Michael Ryan O'Toole, genera� si� powietrznych. Pozosta�a dziewi�tka nie zawsze zajmowa�a te same miejsca, co szczeg�lnie dra�ni�o admira�a Heilmanna i - w nieco mniejszym stopniu - jego prze�o�onego, genera�a Borzowa.
Niekiedy "nieprofesjonali�ci" gromadzili si� na drugim ko�cu sto�u, zostawiaj�c pozosta�e miejsca dla "kosmicznych kadet�w", jak potocznie nazywano absolwent�w Akademii Kosmicznej. Po roku do�� systematycznego wyst�powania w mediach dwunastu cz�onk�w wyprawy spo�ecze�stwo podzieli�o na trzy grupy: "nieprofesjonalist�w", czyli dw�ch naukowc�w i dw�ch dziennikarzy, "wojskow� tr�jk�" oraz pi�tk� kosmonaut�w, kt�rzy podczas operacji Newton mieli wykonywa� zadania wymagaj�ce wiedzy technicznej.
Jednak tego dnia dwie "cywilne" grupy by�y ze sob� przemieszane. Japo�czyk Shigeru Takagishi, kt�rego ksi��ka Atlas Ramy stanowi�a dla wszystkich cz�onk�w ekspedycji obowi�zkow� lektur�, siedzia� pomi�dzy pilotem Inn� Turgieniew i in�ynierem - kosmonaut� Richardem Wakefieldem z Anglii. Naprzeciwko nich ulokowa�a si� Nicole des Jardins, oficer nauk przyrodniczych, ciemnosk�ra kobieta o francusko - afryka�skim rodowodzie, a obok niej cichy Japo�czyk Yamanaka i pi�kna signora Sabatini. Pozosta�e trzy miejsca na "po�udniowym ko�cu" owalnego sto�u, za kt�rym na �cianie wisia�y plany Ramy, zajmowali ameryka�ski dziennikarz Wilson, Tabori (kosmonauta z Budapesztu) i doktor David Brown. Ten ostatni mia� marsow� min� i wygl�da� bardzo powa�nie; przyni�s� ze sob� jakie� papiery i roz�o�y� je na stole.
- Wydawa�o mi si� nie do pomy�lenia - m�wi� Borzow przechadzaj�c si� tam i z powrotem - aby kto� z was m�g� zapomnie�, �e zostali�cie wybrani do najwa�niejszej misji, jaka kiedykolwiek przypad�a w udziale cz�owiekowi. Jednak opieraj�c si� na faktach zebranych podczas ostatnich symulacji, musz� stwierdzi�, �e zaczynam zmienia� zdanie co do kwalifikacji niekt�rych os�b.
S� tacy, kt�rzy twierdz�, �e statek Ram�w b�dzie dok�adn� kopi� jego poprzednika - ci�gn�� Borzow - i �e wobec nas, staraj�cych si� go zbada�, b�dzie on ca�kowicie bierny. Przyznaj�, �e badania radarowe przeprowadzone w ostatnich trzech latach pozwalaj� podejrzewa�, �e statek jest tej samej wielko�ci i mat� sam� struktur�. Ale nawet je�eli oka�e si� on jeszcze jednym wymar�ym statkiem Obcych, kt�rzy zgin�li tysi�ce lat temu, zadanie to i tak b�dzie najwa�niejszym w waszym �yciu. I wydaje mi si�, �e jego wykonanie wymaga od ka�dego z was dobrej woli i maksymalnego wysi�ku.
Janos Tabori chcia� o co� zapyta�, ale Borzow nie da� mu doj�� do s�owa.
- Zachowanie za�ogi podczas ostatnich trening�w by�o naganne. Niekt�rzy z was s� znakomici - osoby zainteresowane wiedz�, o kim m�wi� - ale wielu zachowuje si� tak, jakby nie zdawali sobie sprawy, co jest celem naszej misji. Jestem niemal pewien, �e dw�ch czy trzech z was nawet nie czyta�o regulamin�w. Wiem, �e wymaga to niekiedy pewnego wysi�ku, ale przecie� dwa miesi�ce temu wszyscy zgodzili�cie si� post�powa� zgodnie z regulaminem.
Borzow przerwa�, staj�c przy jednej z map. Przekr�j ukazywa� wn�trze i fragment "Nowego Jorku", konstrukcji przypominaj�cej wie�owce na Manhattanie.
- W ci�gu sze�ciu tygodni dojdzie do kontaktu ze statkiem kosmicznym Obcych, w kt�rym mo�e znajdowa� si� podobne miasto. B�dziemy reprezentowa� ca�� ludzko��. Nie wiemy, co tam znajdziemy. Bez wzgl�du na to, co teraz zrobimy, nasze przygotowanie mo�e si� okaza� niewystarczaj�ce. I dlatego w�a�nie wykonywanie wyuczonych procedur musi nast�powa� automatycznie, �eby nasze m�zgi mog�y koncentrowa� si� na tym, co nieznane... Dow�dca usiad� na ko�cu sto�u.
- Dzisiejsze �wiczenia okaza�y si� kompletn� katastrof�. Mogli�my straci� trzech cz�onk�w za�ogi i jeden z najdro�szych helikopter�w na �wiecie. Musz� wam jeszcze raz przypomnie�, �e priorytety naszej misji zosta�y uzgodnione z Mi�dzynarodow� Agencj� Kosmiczn� i Rad� Narod�w. Bezpiecze�stwo za�ogi jest rzecz� najwa�niejsz�. Na drugim miejscu jest analiza struktury statku w celu stwierdzenia potencjalnego zagro�enia Ziemi. - Borzow patrzy� teraz bezpo�rednio na Browna, kt�ry odpowiedzia� mu twardym spojrzeniem. - Dopiero wtedy, gdy te dwa warunki zostan� spe�nione, i gdy statek Ram�w oka�e si� bezbronny, schwytanie biota b�dzie mia�o jakie� znaczenie.
- Chcia�bym przypomnie� panu genera�owi - rzek� David Brown - �e zdaniem niekt�rych z nas, do regulaminu nie nale�y podchodzi� w spos�b mechaniczny. Trudno przeceni� wag� biot�w dla �rodowisk naukowych. M�wi�em ju� wielokrotnie, zar�wno podczas spotka� dla kosmonaut�w, jak i w wywiadach telewizyjnych, �e je�eli drugi statek Ram�w jest taki sam jak pierwszy co znaczy, �e nasza obecno�� zostanie zupe�nie zignorowana - to dzia�aj�c powoli b�dziemy zmuszeni opu�ci� goi wr�ci� na Ziemi� zanim przeprowadzimy badania i szansa ziemskiej nauki na poznanie osi�gni�� technicznych obcej cywilizacji zostanie zaprzepaszczona przez zbiorow� histeri� polityk�w. - Borzow chcia� odpowiedzie�, ale Brown podni�s� si� z fotela i ci�gn�� dalej: - Nie, nie, najpierw prosz� mnie wys�ucha�. W zasadzie oskar�y� mnie pan o niekompetencj� podczas dzisiejszych �wicze� i chyba mam prawo do samoobrony - powiedzia�, bior�c do r�ki wydruk z komputera. - Oto warunki wst�pne dzisiejszej symulacji przygotowane przez pa�skich in�ynier�w. Pozwoli pan, �e je przypomn�. Warunek pierwszy: czas ekspedycji dobiega ko�ca i zosta�o ponad wszelk� w�tpliwo�� ustalone, �e statek Ram�w jest tak bierny jak pierwszy i nie przedstawia �adnego zagro�enia dla Ziemi. Warunek drugi: podczas ekspedycji samotne bioty widziano tylko sporadycznie; nigdy nie przebywa�y w grupach.
David Brown spojrza� na zebranych i z wyrazu ich twarzy domy�li� si�, �e dobrze zacz��. Wzi�� g��boki oddech i ci�gn�� dalej:
- Przeczytawszy te warunki zak�ada�em, �e symulacja ma dotyczy� ostatniej szansy schwytania biota. Podczas testu my�la�em o tym, czym by�oby dostarczenie na Ziemi� cho� jednego z nich. Dotychczas w ca�ej historii ludzko�ci jedyny kontakt z obc� istot� mia� miejsce w 2130 roku, gdy kosmonauci weszli na pok�ad pierwszej Ramy.
Jednak owoce tamtej wyprawy - z naukowego punktu widzenia - by�y skromniejsze ni� by� mog�y. Mamy co prawda pewne informacje, w��cznie z do�� dok�adn� sekcj� biota - paj�ka, kt�rej dokona�a doktor Laura Ernst. Ale kosmonauci przywie�li z wyprawy jedynie drobne fragmenty jakiego� biomechanicznego kwiatka, kt�ry na dodatek uleg� nieodwracalnym procesom, zanim zdo�ano go dok�adnie zbada�. Poza tym z ostatniej wyprawy nie mamy nic. Nie mamy nawet ich tranzystora, kt�ry pozwoli�by nam dowiedzie� si� czego� o in�ynieryjnych zdolno�ciach Ram�w. A teraz mamy t� szans�...
Doktor Brown podni�s� wzrok i ci�gn�� mocnym g�osem:
- Gdyby uda�o nam si� dostarczy� na ziemi� dwa czy trzy r�ne bioty i gdyby�my mogli je zbada�, nasza wyprawa z pewno�ci� by�aby najwi�kszym wydarzeniem w ca�ej historii ludzko�ci. Zrozumienie in�ynierii Ram�w w pewnym sensie by�oby z nimi kontaktem...
S�owa Browna zrobi�y wra�enie nawet na generale Borzowie. Brown jak zwykle stara� si� swoj� pora�k� obr�ci� w cho�by cz�ciowe zwyci�stwo. Rosjanin postanowi� zmieni� taktyk�.
- Pomimo to - rzek� Borzow korzystaj�c z przerwy w przem�wieniu Browna - nie mo�emy zapomina�, �e w trakcie wyprawy nie wolno nam nara�a� cz�onk�w za�ogi na niebezpiecze�stwo. - Borzow spojrza� na siedz�cych przy stole kosmonaut�w. - Nie mniej od was pragn�, aby�my wr�cili z biotami i innymi urz�dzeniami skonstruowanymi przez Obcych. Musz� jednak przyzna�, �e przera�a mnie, i� z g�ry zak�adacie, �e drugi statek b�dzie taki sam jak pierwszy. Jaki� mamy dow�d na to, �e Ramowie s� nam �yczliwi? �adnego. Polowanie na bioty mo�e okaza� si� przedwczesne.
- Jednak, panie generale, "�yczliwo�ci" Ram�w nigdy nie b�dziemy pewni - rzek� Richard Wakefield, siedz�cy obok Browna. - Nawet je�eli oka�e si�, �e drugi statek jest taki sam jak pierwszy, nic nie b�dziemy wiedzie� o tym, co si� stanie, gdy spr�bujemy z�apa� biota. Przypu��my, �e doktor Brown ma racj�, i �e obydwa statki zosta�y skonstruowane miliony lat temu, na drugim ko�cu Galaktyki, przez nie istniej�c� ju� cywilizacj�. Jak mo�emy si� przekona�, czy bioty nie s� zaprogramowane na wypadek ataku? A je�eli s� one integraln� cz�ci� statku, nie zb�dn� do jego poprawnego funkcjonowania? Wtedy by�oby ca�kiem naturalne, �e cho� s� maszynami - b�d� si� broni�. Mo�liwe, �e nasze dzia�anie zostanie odczytane jako wrogie i spowoduje zmian� funkcjonowania ca�ego statku. Przypominam sobie, �e czyta�em kiedy� o robocie, kt�ry wpad� do etapowego morza na Tytanie w 2012 roku. Robot by� tak zaprogramowany, �e w wypadku ataku mia�...
- Stop - przerwa� mu z u�miechem Janos Tabori. - Nie m�wimy teraz o historii badania Uk�adu S�onecznego. - Spojrza� na genera�a Borzowa. - Boli mnie rami�, mam pusty �o��dek i po wra�eniach dzisiejszego dnia jestem do�� zm�czony. Wasze przem�wienia s� wspania�e, ale je�eli nie ma �adnych konkretnych spraw do om�wienia, chcia�bym zaproponowa�, aby�my zako�czyli dzisiejsze spotkanie i cho� raz mieli do�� czasu na spakowanie swoich rzeczy.
Admira� Heilmann spojrza� w jego stron�.
- Kosmonauto Tabori, konferencj� zwo�a� genera� Borzow i jedynie on mo�e j� zako�czy�, nie nale�y...
Borzow gestem uspokoi� admira�a.
- Wystarczy, Otto. My�l�, �e Janos ma racj�. To by� naprawd� d�ugi dzie�. Dobrze, na razie ko�czymy Porozmawiamy, gdy wszyscy odpoczn�. Autobus na lotnisko odjedzie zaraz po kolacji.
Zgromadzeni zacz�li przygotowywa� si� do wyj�cia.
- Podczas wypoczynku chcia�bym, �eby�cie si� nad tym wszystkim zastanowili - doda� Borzow. - Zosta�y nam tylko dwa tygodnie symulacji. Zaraz po �wi�tach zaczynamy przygotowania do startu. Te �wiczenia s� nasz� ostatni� szans�, �eby wszystko dobrze posz�o. Spodziewam si�, �e wr�cicie w pe�ni si�, gotowi do wype�nienia stoj�cych przed wami zada� i �wiadomi wagi naszej misji.
4. Wielki Chaos
Pojawienie si� w 2130 roku pierwszego statku Ram�w mia�o kolosalny wp�yw na histori� ludzko�ci. Wprawdzie w �yciu codziennym nie nast�pi�y �adne powa�ne zmiany, ale po powrocie ekspedycji kierowanej przez Nortona, kt�rej celem by�o zbadanie Ramy I, dowody na istnienie w kosmosie cywilizacji tak dalece przewy�szaj�cej nas intelektualnie zmusi�y ludzko�� do przemy�lenia pozycji zajmowanej przez Homo sapiens we wszech�wiecie. Wiedziano ju�, �e istoty rozumne powsta�y z nieznanych na Ziemi zwi�zk�w chemicznych. Kim byli Ramowie? Dlaczego, zbudowawszy ogromny statek kosmiczny, wys�ali go w kierunku naszej planety? Przez wiele miesi�cy Rama by� tematem pierwszoplanowym.
Podczas kolejnego roku ludzko�� mniej lub bardziej cierpliwie oczekiwa�a innych dowod�w obecno�ci Ram�w w kosmosie. Na wszystkich d�ugo�ciach fal prowadzono nas�uch, chc�c uzyska� jakie� dodatkowe informacje z oddalaj�cego si� statku. Ale w eterze panowa�a idealna cisza. Rama oddala� si� tak cicho i tajemniczo, jak si� pojawi�.
Gdy Excalibur by� got�w i gdy pocz�tkowe badanie niebosk�onu nie przynios�o �adnych efekt�w, w ziemskiej spo�eczno�ci nast�pi�a zmiana stosunku do Obcych. Zetkni�cie si� z nieznan� cywilizacj� przesz�o do historii. Gazety, kt�re jeszcze niedawno rozpisywa�y si� o "powrocie Ram�w", teraz m�wi�y o "ma�ym prawdopodobie�stwie ponownego kontaktu...", wydarzenie za�, traktowane pierwotnie jako potencjalne zagro�enie, szybko sta�o si� jedynie historyczn� ciekawostk�. Prawie nikt nie zajmowa� si� takimi problemami jak ewentualny powr�t Ram�w.
W kilka lat p�niej nast�pi�a eksplozja narcyzmu na skal� �wiatow�. W ludzkiej psychice zasz�y fundamentalne zmiany. Przed pojawieniem si� Ramy ludzko�� by�a jedynym znanym sobie gatunkiem istot obdarzonych inteligencj�. We wszystkich filozofiach kr�lowa�a idea, �e ludzie sami s� odpowiedzialni za sw�j los. Fakt, �e Ramowie istniej� (lub istnieli w przesz�o�ci), zmieni� wszystko. Ludzko�� nie by�a w kosmosie sama, mo�e nawet nie przedstawia�a sob� niczego wyj�tkowego. Kwesti� czasu by�o jedynie, aby �wiadomo�� istnienia Obcych wp�yn�a na obraz wszech�wiata, w kt�rym dotychczas kr�lowa� cz�owiek. Nietrudno wi�c zrozumie�, dlaczego wiele spo�ecze�stw zacz�o wykazywa� cechy narcystyczne.
Skrajnie konsumpcyjny stosunek do �ycia trwa� przez prawie dwa lata.
Pomimo do�� s�abej infrastruktury gospodarczej, b�d�cej pozosta�o�ci� po latach trzydziestych XXII wieku, popyt na wszelkie dobra zacz�� gwa�townie wzrasta�. Dzi�ki wsp�lnym wysi�kom wszystkich rz�d�w w latach 2130 i 2131 uda�o si� unikn�� recesji. Kolejny wzrost popytu w 2132 roku pchn�� �wiatow� gospodark� do przodu. Zwi�kszano potencja� produkcyjny, na rynkach papier�w warto�ciowych panowa�a hossa, spad�o bezrobocie i zapanowa� kr�tki okres dobrobytu.
Pod koniec 2133 roku dla bystrych obserwator�w sta�o si� oczywiste, �e boom gospodarczy prowadzi ludzko�� ku przepa�ci. Po�r�d og�lnie panuj�cej euforii zacz�y pojawia� si� g�osy ostrzegaj�ce przed kryzysem. Nikt nie zwraca� uwagi na wypowiedzi ekonomist�w, domagaj�cych si� zr�wnowa�enia bud�et�w i ograniczenia kredyt�w.
�wiatowy rynek papier�w warto�ciowych zacz�� si� chwia� w styczniu 2134 roku; zapowiadano nadchodz�cy kryzys ekonomiczny. Ale dla wi�kszo�ci ludzi mieszkaj�cych na Ziemi oraz w koloniach na s�siednich planetach by�o to czym� nie do pomy�lenia. Przez ponad dziewi�� lat �wiatowa gospodarka ros�a, a w ostatnich dw�ch latach odnotowano wzrost gospodarczy, jakiego nie by�o od dwustu lat. Przyw�dcy �wiata twierdzili, �e potrafi� zapobiec cyklom, dotychczas tak charakterystycznym dla gospodarki kapitalistycznej. I ludzie im wierzyli - przynajmniej do pocz�tku maja 2134 roku.
Podczas pierwszych miesi�cy tego� roku kurs akcji na �wiatowej gie�dzie zacz�� spada�, najpierw powoli, potem coraz szybciej. Ludzie przes�dni ��czyli ten fakt z ponownym pojawieniem si� komety Halleya. Kometa zacz�a by� widoczna w marcu i by�a o wiele ja�niejsza, ni� si� tego spodziewano. Naukowcy z ca�ego �wiata prze�cigali si� w teoriach wyja�niaj�cych to zjawisko. Pod koniec marca kometa min�a peryhelium, a jej olbrzymi ogon wida� by�o ka�dego wieczoru. Na Ziemi g��wnym problemem sta� si� kryzys gospodarczy. Pierwszego maja 2134 roku z powodu "z�ych d�ug�w" trzy najwi�ksze banki �wiatowe og�osi�y niewyp�acalno��. W ci�gu dw�ch dni panika ogarn�a ca�y �wiat. Ponad miliard zwyk�ych obywateli mia�o dost�p do �wiatowej gie�dy i spekulowa�o na niej akcjami i obligacjami. Gwa�towna wyprzeda� akcji powa�nie nadwer�y�a �wiatowy System Komunikacji (GNS). Kana�y GNS by�y przeci��one, transakcje op�niano najpierw o kilka minut, a potem o kilka godzin, co tak�e przyczyni�o si� do og�lnej paniki.
Pod koniec tygodnia wszystkie akcje spad�y przynajmniej do po�owy swojej warto�ci, a inwestorzy, kt�rzy w maksymalnym stopniu wykorzystywali swoje mo�liwo�ci kredytowe, pozostali bez grosza. Systemy wspomagaj�ce GNS, kt�re automatycznie przekazywa�y pieni�dze na konta bankowe, dostarczy�y hiobowe wie�ci do prawie dwudziestu procent rodzin na �wiecie.
W rzeczywisto�ci sytuacja by�a o wiele gorsza; dokonywano jedynie cz�ci wszystkich transakcji, poniewa� nawa� informacji wielokrotnie przewy�sza� dro�no�� systemu. W j�zyku komputerowym mo�na by powiedzie�, �e �wiatowy system finansowy wpad� w "cykliczny po�lizg". Miliardy mniej istotnych informacji zatrzymywano, aby przekaza� informacje o wy�szych priorytetach.
Dlatego te� stan wi�kszo�ci osobistych kont bankowych nie odzwierciedla� rzeczywistych strat spowodowanych spadkiem cen akcji. Gdy inwestorzy zrozumieli, co si� dzieje, zacz�li wydawa� pozosta�e na ich kontach pieni�dze, chc�c zd��y�, zanim komputery bankowe oblicz� ich bie��ce salda. Rz�dy i instytucje finansowe stara�y si� przeciwdzia�a� panice, ale by�o ju� za p�no. System nie potrafi� ud�wign�� tak ogromnej ilo�ci informacji i nast�pi� krach. Aby zrekonstruowa� to, co si� sta�o, nale�a�oby grzeba� w pami�ci setek ogromnych baz danych rozrzuconych po ca�ym �wiecie.
Przez ponad trzy tygodnie elektroniczny system obrotu pieni�dzmi by� wy��czony. Poniewa� got�wka dawno ju� wysz�a z u�ycia, tylko dziwacy i kolekcjonerzy mieli do�� banknot�w na kupno najpotrzebniejszych rzeczy. Zacz�� si� handel wymienny, a przetrwanie by�o mo�liwe tylko dzi�ki znajomo�ciom i przyja�niom. Ale by� to dopiero pocz�tek. Gdy ponownie uruchomiono GNS, ju� wkr�tce ilo�� transakcji przekroczy�a wytrzyma�o�� komputer�w i nast�pi� kolejny krach.
Do ostatecznego wyt�umaczenia niezwyk�ej jasno�ci komety Halleya pozosta�y tylko dwa tygodnie. Ale na zdobycie rzetelnych informacji przez system GNS ludzko�� musia�a czeka� jeszcze cztery miesi�ce. Koszty chaosu by�y nie do oszacowania.
System elektronicznego przesy�ania danych zn�w by� dro�ny, ale pogarszaj�ca si� sytuacja ekonomiczna trwa�a dwana�cie lat. Na ponowne uzyskanie dochodu r�wnego produktowi krajowemu brutto z 2134 roku trzeba by�o czeka� ponad pi��dziesi�t lat.
5. PO KRACHU
Dzi� wszyscy historycy zgadzaj� si� z twierdzeniem, �e Wielki Chaos spowodowa� g��bokie, trwa�e zmiany. Katalizatorem wzgl�dnie szybkiego rozpadu infrastruktury sta� si� krach �wiatowej gie�dy, a w efekcie za�amanie si� globalnego systemu zarz�dzania finansami.
Jednak te wydarzenia nie by�yby w stanie doprowadzi� do tak g��bokiego kryzysu ekonomicznego. Po pierwszym krachu nast�pi� okres wielu nieudanych operacji. Przyw�dcy �wiata najpierw ignorowali problemy gospodarcze, by w kilka miesi�cy p�niej popa�� w drug� skrajno��. Wprowadzono mn�stwo nowych program�w, kt�re niekiedy by�y ze sob� sprzeczne. Pr�by skoordynowania dzia�a� poszczeg�lnych pa�stw nie uda�y si�, poniewa� ich obywatele zacz�li odwo�ywa� si� do narodowych tradycji.
W niezwykle kr�tkim czasie internacjonalizacja �wiata leg�a w gruzach. I cho� wiele dziedzin nadal mia�o charakter mi�dzynarodowy - komunikacja, handel, transport (r�wnie� kosmiczny), kontrola pieni�dza, utrzymanie pokoju, wymiana informacji, ochrona �rodowiska, a nawet transport mi�dzyplanetarny (bior�c pod uwag� wok�ziemskie kolonie) - wi�kszo�� mi�dzynarodowych um�w zawiera�a klauzule umo�liwiaj�ce ich zerwanie w wypadku "wy�szej konieczno�ci". M�wi�c kr�tko: ka�dy kraj mia� prawo wyst�pi� z mi�dzynarodowej koalicji, je�eli nie zgadza� si� z jej polityk�.
Lata poprzedzaj�ce pierwsze spotkanie z Ram� by�y niezwykle spokojne i dostatnie. �wiat zd��y� ju� otrz�sn�� si� po tragicznym w skutkach upadku komety na Padw� w 2077 roku, a rozw�j gospodarczy trwa� przez ponad p� wieku. Opr�cz kilku kr�tkich recesji w wi�kszo�ci kraj�w standard �ycia uleg� poprawie. Od czasu do czasu wybucha�y wprawdzie niepokoje spo�eczne i konflikty, zw�aszcza w krajach rozwijaj�cych si�, ale za�egnywano je na forum mi�dzynarodowym, aby nie dopu�ci� do ich eskalacji. Nie by�o kryzys�w, kt�re pozwoli�yby krytycznie oceni� stabilno�� nowych mi�dzynarodowych mechanizm�w.
Po wizycie Ramy nast�pi�y gwa�towne zmiany w strukturach pa�stwowych. Inwestycje priorytetowe, takie jak budowa Excalibura, szybko wyczerpa�y fundusze przeznaczone na badania naukowe. Pocz�wszy od 2132 roku, zacz�to obni�a� podatki, co jeszcze bardziej nadwer�y�o finanse publiczne. Pod koniec 2133 roku brakowa�o pieni�dzy na utrzymanie wszystkich pracownik�w i wi�kszo�� mi�dzynarodowych instytucji by�a ma�o wydajna. Krach gie�dy nast�pi� wtedy, gdy opinia publiczna mia�a ju� powa�ne w�tpliwo�ci co do celowo�ci utrzymywania �wiatowych struktur. Chaos rozprzestrzenia� si�; pojedyncze kraje wycofywa�y si� z finansowania mi�dzynarodowych organizacji, kt�re mog�yby przeciwdzia�a� katastrofie.
Tragedia Wielkiego Chaosu zosta�a opisana w tysi�cach prac historycznych. W pierwszych dw�ch latach g��wnym problemem sta� si� gwa�towny wzrost bezrobocia oraz masowe bankructwa, zar�wno ma�ych firm prywatnych, jak i ca�ych korporacji. Jednak bior�c pod uwag� liczb� bezdomnych i umieraj�cych z g�odu, k�opoty finansowe przedsi�biorc�w z pewno�ci� nie nale�a�y do najwa�niejszych.
Zim� 2136 roku w parkach wszystkich wi�kszych miast pojawi�y si� gromady bezdomnych, kt�rzy koczowali w namiotach. W�adze lokalne stara�y si� im pom�c, ale mia�y trudno�ci z uzyskaniem �rodk�w finansowych. Spodziewano si�, �e osiedla �ebrak�w znikn�, gdy gospodarka wyjdzie z recesji. Niestety, tak si� nie sta�o. Ich namioty sta�y si� trwa�ym elementem miejskiego krajobrazu, tworz�c odr�bny �wiat, rz�dz�cy si� w�asnymi prawami.
Mija�y miesi�ce i desperacja bezdomnych obr�ci�a si� w gniew; niewiele brakowa�o, by zamieszki doprowadzi�y do zniszczenia miast.
Wiosn� 2138 roku we W�oszech mia�a miejsce seria przedziwnych wydarze�. Ich g��wnym bohaterem by� m�ody franciszkanin Michael Balatresi, kt�ry przeszed� do historii jako �wi�ty Micha� ze Sieny. ��czy� w sobie b�yskotliw� inteligencj� i zdolno�ci polityczne. By� tak�e poliglot�.
Pojawi� si� w Toskanii z religijnym przes�aniem, kt�re porwa�o miliony ludzi na ca�ym �wiecie. Jego rosn�ca popularno�� szybko przekracza�a granice pa�stw. Michael sta� si� wrogiem numer jeden rz�d�w, przedk�adaj�cych w�asny interes nad wsp�lne dobro wszystkich kraj�w. Zgin�� m�cze�sk� �mierci� w czerwcu 2138 roku. Wydawa�o si�, �e ludzko�� straci�a ostatni� iskierk� nadziei.
Cztery lata dziel�ce rok 2138 od 2142 by�y straszne. Ludzie umierali z g�odu, wybucha�y epidemie, szerzy�o si� bezprawie i bezustannie wybucha�y konflikty wojenne. Wi�kszo�� instytucji cywilizowanego �wiata przesta�a istnie�. Pr�by ich wskrzeszenia spe�z�y na niczym. Lokalnymi �rodkami nie mo�na by�o rozwi�za� problem�w o charakterze globalnym.
Wielki Chaos nie omin�� tak�e pozaziemskich kolonii, ko�cz�c okres podboju przestrzeni kosmicznej. Bez �rodk�w finansowych, prowiantu i personelu, mieszka�cy kolonii wkr�tce stali si� �ebrakami. Do 2140 roku po�owa spo�r�d nich zdecydowa�a si� na powr�t na Ziemi�. W latach 2141 - 2142 imigracja nasili�a si�, poniewa� z powodu braku cz�ci zamiennych w koloniach za�amywa�y si� ekosystemy.
W 2143 roku na Marsie i Ksi�ycu pozostawa�o jedynie kilkudziesi�ciu zatwardzia�ych osadnik�w. Komunikacja pomi�dzy koloniami a Ziemi� sta�a si� szcz�tkowa. Dwa lata wcze�niej rozwi�zano Zwi�zek Planet. �adna mi�dzynarodowa organizacja nie zajmowa�a si� problemami ludzkiego gatunku jako ca�o�ci. Dopiero pi�� lat p�niej stworzono Rad� Rz�d�w.
W 2144 roku mia�a miejsce ostatnia wyprawa w kosmos. Meksykanka Benita Garcia, wraz z trzyosobow� za�og�, skierowa�a swoj� rakiet� na stacjonarn� orbit�, po kt�rej kr��y� stary statek James Mamin, jedyny pozosta�y mi�dzyplanetarny statek transportowy. Uda�o jej si� uratowa� dwadzie�cia czworo ze stu kobiet i dzieci wracaj�cych z Marsa.
Historycy s� zgodni, �e uratowanie pasa�er�w Jamesa Martina zako�czy�o pewien okres podboju przestrzeni kosmicznej. W ci�gu kolejnych sze�ciu miesi�cy wszystkie kolonie opustosza�y, zaniechano wszelkich lot�w w przestrze�, nawet na orbit�. Ta sytuacja trwa�a przez ponad czterdzie�ci lat.
W 2145 roku �wiat zacz�� zdawa� sobie spraw�, jak istotn� rol� odgrywa�y mi�dzynarodowe instytucje, zlikwidowane na pocz�tku Wielkiego Chaosu. Utalentowani politycy rozumieli, �e jedynie wsp�lne dzia�anie mo�e przyczyni� si� do odtworzenia kultury materialnej spo�ecze�stw. Pierwsze inicjatywy nie by�y szczeg�lnie udane, ale natchn�y ludzi optymizmem. Rozpocz�� si� powr�t do cywilizacji.
Statystyki wykaza�y zmiany na lepsze dopiero po dw�ch latach; w 2147 roku �wiatowy Produkt Brutto wynosi� zaledwie siedem procent tego, co osi�gni�to przed sze�ciu laty. Bezrobocie w krajach rozwini�tych dosz�o do trzydziestu pi�ciu procent, a w krajach rozwijaj�cych si� nawet do dziewi��dziesi�ciu procent. Szacuje si�, �e w samym roku 2142, gdy susza nawiedzi�a regiony tropikalne, umar�o z g�odu sto milion�w ludzi. Astronomiczna liczba zgon�w spowodowa�a zmniejszenie ziemskiej populacji o prawie miliard.
Do�wiadczenia Wielkiego Chaosu odbi�y si� na psychice ca�ej generacji. Mija�y lata i dzieci urodzone po kataklizmie nie rozumia�y rodzic�w, kt�rych �yciowa ostro�no�� graniczy�a z fobi�. W latach sze��dziesi�tych i siedemdziesi�tych XXII wieku otaczano nastolatk�w niezwykle surow� opiek� rodzicielsk�. Dla ich rodzic�w �ycie nie by�o zabaw�, lecz walk� o byt.
W latach siedemdziesi�tych XXII wieku ziemska spo�eczno�� w spos�b drastyczny odcina�a si� od leseferyzmu sprzed pi��dziesi�ciu lat. Wiele starych instytucji, mi�dzy innymi Ko�ci� rzymskokatolicki i monarchia brytyjska, prze�ywa�o sw�j renesans. Przej�y one kluczowe role w porz�dku, kt�ry wy�oni� si� po Chaosie.
Pod koniec tego okresu powr�ci�o zainteresowanie kosmosem i odtworzona Mi�dzynarodowa Agencja Kosmiczna budowa�a nowe rodzaje satelit�w komunikacyjnych. Pierwsze bud�ety ISA by�y niezwykle skromne. Loty za�ogowe powoli wraca�y do �ask, na lata dziewi��dziesi�te zaplanowano kilka misji. W 2188 roku otwarto Akademi� Kosmiczn� kszta�c�c� kosmonaut�w; w cztery lata p�niej jej pierwsi wychowankowie otrzymali dyplomy.
Przez kolejne dwadzie�cia lat, przed pojawieniem si� Ramy II w 2196 roku, rozw�j gospodarczy nast�powa� powoli, lecz spokojnie. Z technologicznego punktu widzenia w 2196 roku osi�gni�to poziom cywilizacyjny sprzed siedemdziesi�ciu lat, cho� niekt�re dziedziny, takie jak medycyna i przetwarzanie informacji, by�y bardziej zaawansowane ni� w�wczas.
Ale w 2196 roku wielu Ziemian pami�ta�o Wielki Chaos. Ludzie wiedzieli, czym jest strach. To w�a�nie l�k i poczucie zagro�enia zadecydowa�y o priorytetach wyprawy na spotkanie Ramy II.
6. LA SIGNORA SABATINI
- Wi�c gdy pani m�� dokona� odkrycia supernowej 2191a, pracowa�a pani nad doktoratem z fizyki w instytucie SMU?
Elaine Brown siedzia�a na fotelu w swoim pokoju. Mia�a na sobie golf i skromny br�zowy kostium. Odczuwa�a wyra�n� trem� i chcia�a, �eby wywiad jak najszybciej si� sko�czy�.
- By�am na drugim roku, a David by� moim promotorem powiedzia�a, ostro�nie dobieraj�c s�owa i zerkaj�c na m�a, kt�ry przygl�da� si� wywiadowi zza kamer. - David du�o czasu po�wi�ca� swoim doktorantom, wszyscy o tym wiedzieli. Mi�dzy innymi dlatego zdecydowa�am si� na studia w SMU.
Francesca Sabatini siedzia�a tu� obok i wygl�da�a przepi�knie; jej d�ugie jasne w�osy spada�y na ramiona. By�a ubrana w eleganck� bia�� jedwabn� bluzk�, granatowy szal i spodnie.
Na stoliku sta�y dwie fili�anki z kaw�.
- Doktor Brown by� w�wczas �onaty, prawda? Chodzi mi o okres, kiedy by� pani promotorem.
Elaine zarumieni�a si�. W�oszka w dalszym ci�gu u�miecha�a si� do niej z rozbrajaj�c� niewinno�ci�. Pani Brown wzi�a g��boki oddech.
- Z pocz�tku tak, chyba by� - powiedzia�a. - Ale rozszed� si� z �on�, zanim jeszcze sko�czy�am pisa� prac�. Gdy obroni�am doktorat, dosta�am od niego w prezencie pier�cionek zar�czynowy - doda�a niezr�cznie.
Francesca Sabatini przygl�da�a si� swojej ofierze. Teraz mog�abym ci� zniszczy� kilkoma pytaniami, pomy�la�a. Ale nie to jest moim celem.
- W porz�dku, stop - powiedzia�a nagle. - Zobaczmy, co z tego wysz�o. Mo�ecie zabra� sprz�t do ci�ar�wki.
G��wny kamerzysta podszed� do pierwszego robota - kamery, kt�ry zosta� zaprogramowany na zbli�enia Franceski. Jednoczenie drugi robot zacz�� si� cofa�, poniewa� Elaine wsta�a. Jeden z kamerzyst�w poprosi� j�, �eby nie rusza�a si�, dop�ki druga kamera nie zostanie wy��czona.
Re�yser wyda� polecenie odtworzenia ostatnich pi�ciu minut. Ekran podzieli� si� na kilka cz�ci i ukaza� si� na nim obraz z wszystkich kamer r�wnocze�nie. Francesca by�a zawodowcem i od razu zorientowa�a si�, �e nakr�cony materia� by� znakomity. Elaine, �ona doktora Davida Browna, by�a m�oda, inteligentna, szczera i �le si� czu�a, stanowi�c centrum uwagi. Wszystko to zosta�o utrwalone na ta�mie.
Francesca rozmawia�a ze swoj� ekip� o monta�u nakr�conego materia�u, kt�ry nast�pnego dnia mia� zosta� dostarczony do jej hotelu w Dallas, a Elaine Brown wr�ci�a do pokoju.
Francesca dostrzeg�a niezadowolenie na twarzy Davida Browna, gdy Elaine zapowiedzia�a, �e po wywiadzie odb�dzie si� "ma�e przyj�cie". W k�cie sta� robot - s�u��cy, w kt�rego wn�trzu znajdowa�y si� przek�ski: dwa gatunki sera, wino i kieliszki; natychmiast otoczyli go technicy. David przeprosi� wszystkich i ruszy� w kierunku sypialni. Francesca posz�a za nim.
- Wybacz mi, Davidzie - powiedzia�a. Brown obejrza� si� za siebie. By� z�y. - Nie zapomnij, �e Schmidt i Hagenest czekaj� w Europie na twoj� odpowied�...
- O niczym nie zapomnia�em - odpar�. - Chcia�em tylko sprawdzi�, czy tw�j przyjaciel Reggie sko�czy� ju� wywiad z dzie�mi. Czasami chcia�bym by� nikomu nieznanym, szarym cz�owiekiem... - westchn��.
Francesca zbli�y�a si� do niego.
- Nie wierz� w ani jedno s�owo - rzek�a patrz�c mu w oczy. Jeste� z�y, bo nie masz kontroli nad tym, co twoja �ona i dzieci m�wi� Reggiemu i mnie. A dla ciebie nie ma nic wa�niejszego ni� taka kontrola...
Brown chcia� co� powiedzie�, ale przerwa� mu krzyk z sypialni.
- Mamo!
Z pokoju wybieg� sze�cioletni ch�opiec. Min�� Francesk� i Browna, i schroni� si� w obj�ciach stoj�cej w progu matki.
- Co si� sta�o, Justinie? - spyta�a.
- Ten Murzyn zepsu� mi psa - chlipn�� Justin. - Kopn�� Walliego w ty�ek i nie mog� go naprawi�.
Ch�opiec wskaza� na drzwi, z kt�rych wyszed� Reggie Wilson w towarzystwie wysokiej, chudej, niezwykle powa�nej nastolatki.
- Tato - dziewczynka zwr�ci�a si� do Davida Browna o pomoc - pan Wilson w�a�nie rozmawia� ze mn� o mojej kolekcji spinek, gdy ten przekl�ty pies - robot wszed� do pokoju i ugryz� go w nog�. Przedtem go obsiusia�. To Justin go tak zaprogramowa�...
- Nieprawda! Ona k�amie! - krzycza� Justin. - Ona nie lubi Walliego, nigdy go nie lubi�a.
Elaine Brown jedn� r�k� trzyma�a na g�owie syna, w drugiej mia�a kieliszek. Wypi�a wino i odstawi�a kieliszek na p�k�.
- Uspok�j si�, Justinie, i opowiedz mamie dok�adnie o tym, co si� sta�o - powiedzia�a, zerkaj�c na innych z za�enowaniem.
- Ten Murzyn mnie nie lubi. Ja te� go nie lubi�. Wally to zrozumia�, wi�c go ugryz�. Wally zawsze mnie broni.
S�owa Justina rozz�o�ci�y Angel�.
- Wiedzia�am, �e stanie si� co� takiego. Kiedy rozmawia�am z panem Wilsonem, Justin bez przerwy wchodzi� do mojego pokoju, �eby nam przeszkadza�. Przynosi� jakie� zabawki, gry, nawet ubrania. W ko�cu pan Wilson musia� przem�wi� mu do rozs�dku, a zaraz potem Wally zrobi� to, co zrobi�.
- Mamo, ona k�amie. Niech si� zamknie...
Doktor David Brown warkn�� ze z�o�ci�: - Elaine, zabierz go st�d. Natychmiast! - Obr�ci� si� w stron� c�rki, podczas gdy jego �ona odesz�a z p�acz�cym Justinem.
- Angela - powiedzia� z w�ciek�o�ci�, kt�rej nie potraci� ju� ukry� - wydawa�o mi si�, i� obieca�a�, �e dzi� nie b�dziecie si� k��ci�.
Dziewczynce �zy stan�y w oczach. Zacz�a si� t�umaczy�, ale mi�dzy ni� a ojcem stan�� Reggie Wilson.
- Niech pan wybaczy, doktorze Brown - rzek� - Angela naprawd� nic z�ego nie zrobi�a. W zasadzie m�wi prawd�. Ona...
- Panie Wilson - przerwa� mu ostro Brown - pozwoli pan, �e sam si� zajm� sprawami mojej rodziny. Jest mi bardzo przykro z powodu tego ca�ego zamieszania - ci�gn�� nieco �agodniejszym tonem - ale to si� zaraz sko�czy. - Spojrza� na c�rk� nieprzyjaznym wzrokiem. - Angela, id� do swojego pokoju, p�niej porozmawiamy. Zadzwo� do matki i powiedz jej, �eby zabra�a ci� zaraz po obiedzie.
Francesca Sabatini z wielkim zainteresowaniem obserwowa�a kulisy domu Browna. Widzia�a jego z�o��, brak pewno�ci siebie Elaine... To idealna sytuacja, pomy�la�a. Jest nawet lepiej, ni� marzy�am. P�jdzie mi z nim bardzo �atwo.
Srebrny poci�g o op�ywowym kszta�cie mkn�� przez p�nocny Teksas z szybko�ci� dwustu pi��dziesi�ciu kilometr�w na godzin�. W ci�gu kilku minut na horyzoncie pojawi�y si� �wiat�a Dallas Transportation Complex. W�ze� komunikacyjny DTC zajmowa� prawie dwadzie�cia pi�� kilometr�w kwadratowych. By� lotniskiem, stacj� kolejow� i niewielkim miastem. Wzniesiono go w 2185 roku, aby u�atwi� mi�dzynarodowy tranzyt lotniczy i usprawni� komunikacj� kolejow�. Wkr�tce jednak, podobnie jak inne takie o�rodki na �wiecie, rozr�s� si�, by sta� si� miastem samym w sobie. W p�kolistych budowlach wzd�u� ci�g�w handlowych mieszka�y tysi�ce pracownik�w DTC. W g��wnym terminalu mie�ci�y si� cztery du�e hotele, siedemna�cie restauracji i ponad sto sklep�w, w��cznie z salonem mody Donatelli.
- Mia�em wtedy dziewi�tna�cie lat - m�wi� do Franceski m�ody cz�owiek, gdy poci�g zbli�a� si� do stacji - i by�em wychowany po sparta�sku. Ogl�daj�c pani program o seksie i mi�o�ci, dowiedzia�em si� wi�cej ni� przez ca�e moje dotychczasowe �ycie. Chcia�em pani za to podzi�kowa�.
Francesca u�miechn�a si� z wdzi�kiem. By�a przyzwyczajona, �e w miejscach publicznych cz�sto j� rozpoznawano. Wysiadaj�c z poci�gu, jeszcze raz u�miechn�a si� do m�odego cz�owieka i jego dziewczyny. Reggie Wilson zaproponowa�, �e zaniesie kamer� do samochodu, kt�ry zabierze ich do hotelu.
- Czy to ci� nigdy nie m�czy? - spyta�. Francesca spojrza�a na niego ze zdziwieniem. - To, �e jeste� powszechnie znana - wyja�ni�.
- Nie - odpar�a - oczywi�cie, �e nie. - U�miechn�a si� do siebie. Cho� min�o ju� p� roku, on nadal mnie nie rozumie, pomy�la�a. Mo�e jest zbyt zaj�ty sob�, �eby zrozumie�, �e niekt�re kobiety s� tak ambitne jak m�czy�ni.
- Zanim ci� pozna�em, wiedzia�em ju�, �e niekt�re z twoich program�w by�y ch�tnie ogl�dane - powiedzia� Reggie. - Ale nie zdawa�em sobie sprawy, �e nie mo�esz p�j�� do restauracji nie spotykaj�c po drodze swoich wielbicieli.
Ludzie wysiadali z poci�gu i powoli kierowali si� w stron� centrum handlowego. Gdzie� w oddali spora grupa os�b zgromadzi�a si� przed teatrem. Plakat informowa� o sztuce Linzey Olsen pod tytu�em In Any Weather.
- Widzia�a� to? - spyta� Reggie. - Ja ogl�da�em film, jakie� pi�� lat temu. Grali w nim Helen Caudill i Jeremy Temple, jeszcze zanim stali si� s�awni. To dziwna historia o ludziach, kt�rzy mieszkaj� w tym samym pokoju hotelowym podczas �nie�ycy w Chicago. Za�o�yli ju� rodziny, ale zakochuj� si� w sobie podczas rozmowy o swoich nieudanych ma��e�stwach... Jak ju� m�wi�em, to dziwna sztuka...
Francesca nie s�ucha�a. Do samochodu przed nimi wsiad� ch�opiec, kt�ry wygl�da� jak jej kuzyn Roberto. Mia� ciemn� sk�r� i ciemne w�osy. Jak dawno nie widzia�am Roberto, my�la�a. Ostatni raz chyba trzy lata temu, w Posilano. Francesca westchn�a, przypominaj�c sobie dawne czasy sp�dzone w Orvieto. Mia�a wtedy dziewi�� czy dziesi�� lat, Roberto czterna�cie. Grali w pi�k� na placu przed Il Duomo. Francesca lubi�a si� z nim droczy�, by� dla niej bardzo dobry. To by�o jej jedyne jasne wspomnienie z dzieci�stwa.
Samoch�d zatrzyma� si� przed hotelem. Reggie patrzy� na Francesk�, kt�ra domy�li�a si�, �e czeka na odpowied�.
- Wi�c? - spyta�.
- Wybacz, m�j drogi - powiedzia�a Francesca - ale my�la�am o czym� innym. M�g�by� powt�rzy�?
- Nie wiedzia�em, �e jestem a� tak nudny - mrukn�� Reggie. Spojrza� jej prosto w oczy, aby upewni� si�, �e na pewno go s�ucha. - Gdzie idziesz dzi� na kolacj�? Mo�e do chi�skiej restauracji?
Francesca nie mia�a ochoty na kolacj� w towarzystwie Reggiego.
- Jestem ju� zm�czona - powiedzia�a - zjem co� w pokoju, a potem troch� popracuj�.
Wiedzia�a, �e sprawia mu zaw�d. Poca�owa�a go w usta.
- Ko�o dziesi�tej mo�esz wpa�� do mnie na drinka do poduszki.
Gdy tylko znalaz�a si� w pokoju hotelowym, w��czy�a komputer. By�y do niej cztery wiadomo�ci; przy ka�dej z nich znajdowa�a si� informacja o jej pochodzeniu, godzinie nadania i priorytecie. System firmy International Communications, Inc., jednej z trzech firm, kt�re przetrwa�y Wielki Chaos, pozwala� na nadawanie przesy�anym wiadomo�ciom r�nych priorytet�w. Jego u�ytkownicy co rano wprowadzali do systemu sw�j plan dnia i wyznaczali rodzaj informacji, kt�re nale�a�o przekaza� natychmiast. Francesca zdecydowa�a si� na bezpo�rednie przesy�anie do terminalu w domu Davida Browna jedynie informacji o najwy�szym priorytecie. Na nakr�cenie materia�u u Brown�w mia�a tylko jeden dzie� i nie chcia�a dopu�ci� do op�nie�.
Carlo Bianchi przes�a� jej jedn� wiadomo�� sklasyfikowan� jako zwyk�a. Francesca w��czy�a monitor wideo i na ekranie pojawi� si� elegancki W�och w �rednim wieku, ubrany w sportowy kombinezon; siedzia� na kanapie przed kominkiem.
- Buon giomo, cara - przywita� j�. Pozwoliwszy kamerze dokona� panoramy wn�trza swojej nowej willi w Cortina d'Ampezzo, Bianchi przeszed� do sedna sprawy. Dlaczego Francesca nie chce reklamowa� sportowej kolekcji ubra�? Przecie� jego firma zaproponowa�a jej ogromn� sum�, a poza tym przewodnim tematem kampanii reklamowej mia� by� kosmos. Reklamy emitowano by dopiero po uko�czeniu misji Newtona, wi�c przepisy ISA nie zosta�yby naruszone. Carlo przyzna�, �e dawniej on i Francesca r�nili si� pogl�dami, ale - jak twierdzi� - nale�a�o to ju� do przesz�o�ci. Odpowiedzi oczekiwa� w ci�gu tygodnia.
Niech ci� cholera, Carlo, pomy�la�a Francesca. Niewielu ludzi na �wiecie dzia�a�o na ni� przygn�biaj�co, ale akurat Carlo Bianchi by� jednym z nich. Francesca nagra�a wiadomo�� dla Darrella Bowmana, swojego londy�skiego agenta.
- Cze��, Darrell, tu Francesca z Dallas. Powiedz temu szmaciarzowi Bianchi, �e nie wyst�pi�abym w jego reklam�wkach nawet wtedy, gdyby zaproponowa� mi dziesi�� milion�w marek. Domy�lam si�, �e obecnie jego najwi�kszym rywalem jest Donatelli. Dlatego prosz�, �eby� skontaktowa� si� z ich szefem od reklamy i powiedzia� mu, �e ch�tnie wyst�pi� w ich reklamach, oczywi�cie dopiero po zako�czeniu misji Newtona, czyli w kwietniu lub w maju. Jutro w nocy wracam do Rzymu. Pozdr�w Heather.
Najd�u�sz� wiadomo�� przekaza� m�� Franceski, Alberto, wysoki, siwiej�cy sze��dziesi�ciolatek. Alberto by� cz�onkiem kilku rad nadzorczych i szefem w�oskiej filii niemieckiego giganta multimedi�w Schmidt and Hagenest. Firma ta posiada�a mi�dzy innymi trzydzie�ci procent udzia��w w europejskich gazetach i g��wnych sieciach telewizyjnych, zar�wno w Niemczech, jak i we W�oszech.
Alberto siedzia� w bawialni i s�czy� brandy. M�wi� ciep�ym g�osem, kt�ry bardziej pasowa� do ojca ni� do m�a. Powiedzia�, �e bardzo podoba� mu si� wyemitowany wywiad Franceski z admira�em Ottonem Heilmannem, kt�ry wyszed� na egotyst�. Nic dziwnego, pomy�la�a Francesca, on przecie� taki jest...
Alberto przekaza� dobre wie�ci o jednym ze swoich dzieci z pierwszego ma��e�stwa (by�y starsze od Franceski), a potem doda�, �e oczekuje jej powrotu i bardzo za ni� t�skni. Ja takie, pomy�la�a Francesca, zanim przes�a�a mu odpowied�. Dobrze mi z tob�, mam zar�wno wolno��, jak i bezpiecze�stwo.
Cztery godziny p�niej Francesca sta�a na balkonie otulona p�aszczem k�pielowym i pali�a papierosa.
Dobrze, �e nie jestem w Kalifornii, my�la�a. Na po�udniowym wybrze�u palenie papierosa jest przest�pstwem.
Zbli�y�a si� do por�czy, aby lepiej widzie� podchodz�cy do l�dowania nadd�wi�kowiec. Wyobrazi�a sobie, �e jest ju� jutro i siedzi w samolocie lec�cym do Rzymu. Przygl�da�a si�, jak samolot dotyka pasa, a potem spojrza�a w g�r� na niebo pe�ne gwiazd i po raz ostatni zaci�gn�a si� dymem z papierosa.
Widzisz, Francesko - m�wi�a sobie w duchu - nadszed� czas twojego najwa�niejszego zadania. Czy�by� mia�a szans� sta� si� nie�miertelna? Jej my�li przez chwil�