Douglas Adams - Autostopem przez galaktyke
Szczegóły |
Tytuł |
Douglas Adams - Autostopem przez galaktyke |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Douglas Adams - Autostopem przez galaktyke PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Douglas Adams - Autostopem przez galaktyke PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Douglas Adams - Autostopem przez galaktyke - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Douglas Adams
Autostopem przez
galaktyk�
.e Hitchhiker�s Guide to the Galaxy
T�umaczenie: A. Banaszak
Wydanie polskie: 1996
Dla Jonny Brock i Clare Gorst,
wszystkich innych Arlingtonian za herbat�,
sympati� i sof�.
Daleko, daleko, na nie obj�tych mapami peryferiach niemodnego kra�ca
Zachodniego Ramienia Spiralnego Galaktyki, znajduje si� ma�e, niepozorne, ��te s�o�ce.
W odleg�o�ci jakich� dziewi��dziesi�ciu dw�ch milion�w mil okr��a je kompletnie
nic nie znacz�ca, male�ka, zielono-b��kitna planeta, na kt�rej pochodz�ce od ma�py
formy �ycia s� tak niewiarygodnie prymitywne, �e wci�� jeszcze uwa�aj� zegarki elektroniczne
za ca�kiem sprytny pomys�.
Planeta ta ma � a raczej mia�a � pewien problem polegaj�cy na tym, �e wi�kszo��
mieszkaj�cych na niej ludzi by�a przez wi�kszo�� czasu nieszcz�liwa. Proponowano
wiele rozwi�za� tego problemu, lecz prawie ka�de z nich opiera�o si� g��wnie na ruchach
ma�ych, zielonych papierk�w, co jest dosy� dziwne, bo w ko�cu to nie ma�e, zielone
papierki by�y nieszcz�liwe.
I tak problem pozosta�; mn�stwo ludzi by�o wrednych, ale wi�kszo�� przygn�bionych.
Nawet ci z zegarkami elektronicznymi. Wielu �ywi�o coraz mocniejsze przekonanie,
�e wszyscy pope�nili wielki b��d, schodz�c z drzew. Niekt�rzy twierdzili, �e nawet
drzewa by�y z�ym posuni�ciem i �e nigdy nie nale�a�o opuszcza� w og�le ocean�w.
I oto nagle pewnego czwartku prawie dwa tysi�ce lat po tym, jak pewien cz�owiek
zosta� przybity gwo�dziami do drzewa za to, �e m�wi�, jak to by�oby �wietnie by� dla
odmiany mi�ymi dla siebie nawzajem, pewna dziewczyna siedz�ca samotnie w ma�ej
kawiarni w Hickmansworth nagle zrozumia�a, co przez ca�y czas sz�o �le i wiedzia�a
ju�, jak mo�na sprawi�, aby �wiat sta� si� dobrym i szcz�liwym miejscem. Tym razem
wszystko by si� zgadza�o, wszystko by zadzia�a�o i nikt nie zosta�by do niczego przybity.
Jednak�e, niestety, zanim zd��y�a dotrze� do telefonu i powiedzie� o tym komukolwiek,
zdarzy�a si� kompletnie idiotyczna katastrofa i idea zosta�a stracona na zawsze.
Nie jest to historia tej dziewczyny. Ale jest to historia owej kompletnie idiotycznej
k
g i n a; ��k ksi a s m zie k a n d j t y�a b ie N . � � k y t a l Ga z e rz p m e p o t t u �A a k i n d o w
atastrofy i nie
os
kt�rych jej konsekw
k
encji. Jest to r�wn
o
ie�
e
historia pew
k
nej ksi��ki: prz
d
e
y
-
nie wydano jej na Ziemi i do czasu owej strasznej katastrofy nie s�ysza� o niej �aden
Ziemianin. Niemniej jednak jest to ksi��ka ze wszech miar godna uwagi.
3
� o kt�rych tak�e nigdy nie s�ysza� �aden Ziemianin. Jest to nie tylko ze wszech miar
godna uwagi ksi��ka, ale r�wnie� wielki bestseller � bardziej popularny ni� �Gwiezdny
W rzeczywisto�ci by�a ona prawdopodobnie najbardziej godna uwagi ze wszystzoficzna
Odona Colluphida: �Gdzie B�g pope�ni� b��d?�, �Kilka innych najwi�kszych
mo�ecie robi� w zerowej grawitacji� i bardziej kontrowersyjny ni� s�ynna trylogia filoporadnik
domowy�, lepiej sprzedaj�cy si� ni� �Nast�pne pi��dziesi�t trzy rzeczy, jakie
b��d�w Boga� i �Kim jest w�a�ciwie ten ca�y B�g?�
W wielu bardziej zrelaksowanych cywilizacjach Zewn�trznej Wschodniej Kraw�dzi
Galaktyki przewodnik �Autostopem przez Galaktyk� zast�pi� ju� wielk� �Encyklopedi�
Galactica� jako standardowa skarbnica wszelakiej wiedzy i m�dro�ci. Bo chocia� zawiera
on wiele przeocze� i fragment�w apokryficznych lub co najmniej zawrotnie
nie�cis�ych, ma jednak przewag� nad starszymi i bardziej prozaicznymi dzie�ami pod
dwoma wa�nymi wzgl�dami: po pierwsze, jest troch� ta�szy; po drugie, ma na ok�adce
kich ksi��ek, jakie kiedykolwiek wyda�y wielkie korporacje wydawnicze w Ursa Minor
napis �Bez paniki�, wydrukowany du�ymi, sympatycznymi literami.
Lecz historia owego okropnego i g�upiego czwartku, historia jego niezwyk�ych nast�pstw
oraz tego, jak konsekwencje te s� nierozerwalnie zwi�zane z ow� ze wszech
miar godn� uwagi ksi��k�, zaczyna si� bardzo prosto. Zaczyna si� od domu.
ROZDZIA� 1
Dom sta� na niewielkim wzniesieniu, na samym skraju wsi. By� to samotny budynek
g�ruj�cy ponad szerokim pasem ziem uprawnych West Country. Nie by�o w nim
nic szczeg�lnego. Oko�o trzydziestoletni, zbudowany z ceg�y, kwadratowy i przysadzisty.
Od frontu mia� cztery okna, kt�rych rozmiary i proporcje by�y raczej niezbyt przyjemne
dla oka.
Jedyn� osob�, dla kt�rej dom ten mimo wszystko mia� w sobie co� szczeg�lnego, by�
Artur Dent, ale tylko dlatego, i� przypadkiem by� jego w�a�cicielem. Mieszka� w nim od
trzech lat, odk�d wyprowadzi� si� z Londynu, kt�ry �le wp�ywa� na stan jego nerw�w.
Artur Dent r�wnie� mia� oko�o trzydziestki, by� wysoki, ciemnow�osy i nigdy nie czu�
si� naprawd� swobodnie. Najbardziej denerwowa�o go to, �e ludzie zawsze pytali, dlaczego
jest taki zdenerwowany. Pracowa� w miejscowej rozg�o�ni radiowej i ci�gle powtarza�
swoim znajomym, �e jest to znacznie bardziej interesuj�ce ni� mog�oby im si�
wydawa�. I rzeczywi�cie tak by�o. Wi�kszo�� jego znajomych pracowa�a w reklamie.
Ca�� noc ze �rody na czwartek la� deszcz i droga zmieni�a si� w jedno wielkie bajoro.
Teraz s�o�ce czysto i jasno �wieci�o na dom Artura Denta, �wieci�o � jak si� mia�o
okaza� � po raz ostatni.
Do Artura nie dotar�o jeszcze ca�kowicie, �e miejscowa rada zamierza�a zburzy� jego
dom i zbudowa� w tym miejscu autostrad�.
W czwartek o �smej rano Artur nie czu� si� zbyt dobrze. Obudzi� si� z wysi�kiem,
sta� i niemrawo przespacerowa� si� po pokoju. Otworzy� okno, zobaczy� buldo�er i powl�k�
si� do �azienki.
� Pasta na szczotk�... dobrze. A teraz umy� z�by.
Lusterko do golenia wycelowane w sufit przez chwil� pokazywa�o odbicie drugiego
buldo�era za oknem �azienki. Potem � gdy ustawi� je w�a�ciwie, zarost Artura. Zgoli�
go, op�uka� twarz, wytar� i pocz�apa� do kuchni, �eby znale�� co� do zjedzenia. Czajnik,
gwizdek, lod�wka, mleko, kawa. Ziewn��. S�owo �buldo�er� b��dzi�o po jego g�owie,
szukaj�c jakiego� skojarzenia. Maszyna za oknem kuchni nale�a�a do ca�kiem sporych.
Gapi� si� na ni�.
5
��ty, pomy�la� i powl�k� si� z powrotem do sypialni.
Przechodz�c obok �azienki przystan��. Wypi� szklank� wody, a po chwili jeszcze
jedn�. Zacz�� podejrzewa�, �e ma kaca. Dlaczego ma kaca? Czy�by poprzedniego dnia
pi�? Przypuszcza�, �e pewnie tak. W lusterku mign�� mu jaki� obraz.
��ty, pomy�la� znowu i ruszy� do sypialni. Stan�� i zastanawia� si�. Pub, pomy�la�.
O cholera, Pub!
Przypomnia� sobie niejasno, �e by� z�y. Z�y z powodu czego�, co wydawa�o mu si�
wa�ne. M�wi� o tym innym ludziom. Przypuszcza� nawet, �e dosy� drobiazgowo. Jedyne
wyra�ne wspomnienie z tego wieczoru to dziwny wyraz ich twarzy. Co� na temat nowej
autostrady � o czym w�a�nie si� dowiedzia�, a co by�o w planach od miesi�cy, tylko �e
Samo si� jako� za�atwi, doszed� do wniosku. Komu potrzebna jest autostrada? Rada
Niemniej jednak przyprawi�o go to o potwornego kaca. Spojrza� na siebie w lusterku
��ty, pomy�la�. S�owo ���ty� b��dzi�o po jego g�owie, szukaj�c jakiego� skojarze-
Pi�tna�cie sekund p�niej by� na zewn�trz i le�a� przed du�ym, ��tym buldo�erem,
nikt jako� o tym nie m�wi�. Idiotyczne. Wypi� �yk wody.
nie ma nic do gadania. Samo si� za�atwi.
szafy. Wystawi� j�zyk.
nia.
kt�ry posuwa� si� w jego stron� po ogrodowej �cie�ce.
Pan L. Prosser by�, jak to m�wi�, tylko cz�owiekiem. Innymi s�owy, by� opart� na
w�glu dwuno�n� form� �ycia pochodz�c� od ma�py. Dok�adniej � mia� oko�o czterdziestki,
by� gruby, wredny i pracowa� dla miejscowej rady. Chocia� mo�e to wydawa�
si� osobliwe, by� tak�e w linii prostej m�skim potomkiem D�yngis-chana, z czego nie
zdawa� sobie sprawy. Niemniej jednak po�rednie pokolenia i wymieszanie ras tak poprzestawia�y
jego geny, �e nie posiada� �adnych dostrzegalnych cech mongoloidalnych.
Jedyn� pozosta�o�ci� po wielkich przodkach by�a u pana L. Prossera jego wyra�na oty�o��
oraz s�abo�� do ma�ych, futrzanych kapelusik�w. Nie by�o w nim nic z wielkiego
wojownika; w gruncie rzeczy by� ma�ym, nerwowym i zaniepokojonym cz�owieczkiem.
Tego dnia by� szczeg�lnie zaniepokojony, poniewa� wyra�nie co� by�o nie w porz�dku
z jego zadaniem polegaj�cym na dopilnowaniu, aby dom Artura Denta zosta�
usuni�ty z drogi przed zachodem s�o�ca.
� Niech pan da spok�j, panie Dent � powiedzia�. � Przecie� pan wie, �e z nami
pan nie wygra. Nie b�dzie pan le�a� przed buldo�erem bez ko�ca.
Spr�bowa� zmusi� swoje oczy do miotania b�yskawic, ale nic z tego nie wysz�o. Artur
u�o�y� si� w b�ocie i chlapn�� na niego.
� To taka gra � powiedzia�. � Zobaczymy, kto pierwszy zardzewieje.
6
� S�dz�, �e musi si� pan z tym pogodzi� � podj�� pan Prosser, chwytaj�c sw�j futrzany
kapelusik i obracaj�c go na g�owie. � Ta autostrada ma by� zbudowana i b�dzie
zbudowana!
� Pierwsze s�ysz� � odpar� Artur. � Dlaczego ma by� zbudowana?
Prosser pogrozi� mu palcem raz i drugi.
� Co chce pan przez to powiedzie�, dlaczego ma by� zbudowana? � zapyta�. � To
autostrada, a autostrady trzeba budowa�.
Autostrady to takie urz�dzenia, kt�re pozwalaj� ludziom przemieszcza� si� bardzo
szybko z punktu A do punktu B, podczas gdy inni ludzie przemieszczaj� si� bardzo
szybko z punktu B do punktu A. Natomiast ludzie mieszkaj�cy w punkcie C, kt�ry
jest dok�adnie po�rodku, maj� sk�onno�� do zastanawiania si�: co takiego wspania�ego
jest w punkcie A, �e tylu ludzi z punktu B chce si� tam jak najpr�dzej dosta� i co jest takiego
wspania�ego w punkcie B, �e tylu ludzi z punktu A chce si� jak najszybciej dosta�
do punktu B? Ci z punktu C chcieliby, �eby ludzie zdecydowali si� raz na zawsze, gdzie,
do cholery, chc� by�.
Pan Prosser tymczasem chcia� by� w punkcie D. Punkt D nie le�a� w �adnym szczeg�lnym
miejscu. By� to po prostu jakikolwiek dogodny punkt le��cy bardzo daleko od
punkt�w A, B i C. Mia�by tam �adny domek z toporami nad drzwiami i sp�dza�by dowoln�
ilo�� czasu w punkcie E, kt�ry by�by najbli�szym pubem. Jego �ona chcia�a oczywi�cie
pn�ce r�e, ale on wola� topory. Nie wiedzia� dlaczego; po prostu je lubi�.
Prosser poczu� na twarzy pal�ce wypieki pod wp�ywem szyderczych u�mieszk�w
operator�w buldo�er�w. Przeni�s� ci�ar cia�a z jednej nogi na drug�, ale na obu by�o
mu r�wnie niewygodnie. Najwyra�niej kto� tu by� przera�aj�co niekompetentny i pan
Prosser pok�ada� w Bogu nadziej�, �e to nie on.
� Wie pan, w odpowiednim czasie mia� pan pe�ne prawo odwo�a� si� od tej decyzji
� odezwa� si�.
� W odpowiednim czasie?! � wrzasn�� Artur. W odpowiednim czasie?! Po raz
pierwszy dowiedzia�em si� o tym wczoraj, kiedy do mojego domu przyszed� robotnik!
Zapyta�em go, czy przyszed� umy� okna, a on odpowiedzia�, �e nie, �e przyszed� zburzy�
m�j dom. Oczywi�cie nie powiedzia� mi tego od razu. O nie! Najpierw przetar� par�
okien i za��da� pi�taka. Dopiero wtedy mi o tym powiedzia�.
� Ale� panie Dent, plany by�y do wgl�du w miejscowym biurze planowania przez
ostatnie dziewi�� miesi�cy.
� O tak, wczoraj po po�udniu, jak tylko si� o tym dowiedzia�em, natychmiast poszed�em
je obejrze�. Nie zada� pan sobie szczeg�lnie wiele trudu, �eby zwr�ci� na nie czyj��
uwag�, prawda? Na przyk�ad �eby komu� o nich powiedzie�.
7
� Ale� plany by�y na wystawie...
� Na wystawie? Aby je znale��, musia�em ostatecznie zej�� do piwnicy!
� To w�a�nie dzia� wystaw. � Z latark�!
� C�, pewnie zabrak�o pr�du. � Schod�w te�.
� Ale w ko�cu znalaz� pan te plany, prawda?
� O tak! � warkn�� Artur. � W ko�cu je znalaz�em. By�y na wystawie, na dnie
zamkni�tej na klucz sza.i, kt�r� wepchni�to do nieczynnej ubikacji z napisem na
drzwiach: Uwaga, z�y lampart!
Nad ich g�owami przep�yn�a chmura. Rzuci�a cie� na Artura Denta le��cego w zimnym
b�ocie i podpieraj�cego si� �okciem. Chmura rzuci�a cie� na dom Artura Denta.
Pan Prosser zmarszczy� na ten widok brwi.
� Nie powiem, �eby to by� szczeg�lnie �adny dom � zauwa�y�.
� Trudno. Tak si� sk�ada, �e mnie si� podoba.
� Autostrada te� si� panu spodoba.
� Niech si� pan zamknie � powiedzia� Artur Dent. � Niech si� pan zamknie i zabiera
st�d! I we�mie ze sob� t� cholern� autostrad�. Nie ma pan prawa podnie�� na
mnie palca i dobrze pan o tym wie!
Usta Prossera otworzy�y si� i zamkn�y kilka razy, podczas gdy jego umys� wype�niony
by� przez chwil� niewyt�umaczaln�, aczkolwiek niezwykle poci�gaj�c� wizj�
domu Artura Denta ogarni�tego przez p�omienie, a samego Artura wybiegaj�cego
z krzykiem z p�on�cej ruiny, z co najmniej trzema solidnymi w��czniami stercz�cymi
w plecach. Pana Prossera cz�sto nawiedza�y podobne wizje, wprawiaj�c go w takich
chwilach w silne zdenerwowanie. R�wnie� teraz j�ka� si� przez moment, zanim wreszcie
doszed� do siebie.
� Panie Dent � powiedzia� � czy wie pan, jakiego uszczerbku dozna�by ten buldo�er,
gdybym na przyk�ad wpad� na pomys�, aby pozwoli� mu przejecha� po panu?
� Jakiego?
� Dok�adnie �adnego � poinformowa� go pan Prosser, zastanawiaj�c si�, sk�d si�
wzi�o w jego g�owie tysi�c w�ochatych, wrzeszcz�cych na niego je�d�c�w.
Dziwnym zbiegiem okoliczno�ci stwierdzenie �dok�adnie �adnego� doskonale okre�la�o
przekonanie Artura Denta, �e jeden z jego najbli�szych przyjaci� nie urodzi� si�,
jak twierdzi�, w Guildford, ale na ma�ej planecie w okolicach Betelgeuzy. Arturowi co�
takiego nigdy w �yciu nie przysz�oby do g�owy.
Jego przyjaciel przyby� na Ziemi� jakie� pi�tna�cie lat temu i w�o�y� wiele wysi�ku
w to, aby wtopi� si� w ziemskie spo�ecze�stwo, z pewnym � trzeba mu to przyzna�
� sukcesem. Na przyk�ad sp�dzi� owe pi�tna�cie lat, udaj�c bezrobotnego aktora, co
by�o wystarczaj�co wiarygodne. Jednak przez swoj� niedba�o�� pope�ni� pewien b��d.
8
Poniewa� chcia� zaoszcz�dzi� na badaniach przygotowawczych, w �wietle informacji,
kt�re zebra�, uzna� �e nazwisko �Ford Prefect� b�dzie wystarczaj�co pospolite i nie b�dzie
si� zbytnio rzuca�o w oczy.
Ford nie by� wysoki, a rysy jego twarzy, cho� uderzaj�ce, nie by�y specjalnie przystojne.
Mia� sztywne, rudawe w�osy, na skroniach zaczesane do ty�u. Sk�ra na jego nosie
wydawa�a si� troch� napi�ta. By�o w nim co� dziwacznego, chocia� trudno by�o okre�li�
co. Mo�e to, �e jego oczy nie mruga�y wystarczaj�co cz�sto, a komu� kto rozmawia�
z nim przez d�u�szy czas, oczy zaczyna�y mimowolnie �zawi�... Mo�e to, �e u�miecha�
si� zbyt szeroko i wywiera� na ludziach obezw�adniaj�ce wra�enie, �e szykuje si�, aby
skoczy� im do gard�a.
Wi�kszo�� jego znajomych na Ziemi uwa�a�a go za osobnika ekscentrycznego � niesfornego
pijaczka o pewnych osobliwych nawykach. Mia� na przyk�ad w zwyczaju pojawia�
si� bez zaproszenia na przyj�ciach uniwersyteckich, gdzie upija� si�, a potem wy�miewa�
z ka�dego napotkanego tam astrofizyka tak d�ugo, a� go wyrzucano. Czasami
nachodzi� go dziwny, oderwany nastr�j. Wpatrywa� si� wtedy w niebo jak zahipnotyzowany,
a� wreszcie kto� go pyta�, po co to robi. Czu� si� w takich momentach jak przy�apany
na czym� niew�a�ciwym, jednak po chwili rozlu�nia� si� i u�miecha� szeroko:
� Szukam po prostu lataj�cych talerzy � odpowiada� �artem, a wszyscy wybuchali
�miechem i pytali, jakich. � Zielonych � m�wi� z szyderczym wyrazem twarzy i wybucha�
dzikim �miechem. Potem p�dzi� nagle do najbli�szego baru i wypija� niesamowite
ilo�ci alkoholu.
Wieczory tego rodzaju zwykle ko�czy�y si� �le. Zalany w trupa Ford zaci�ga� w k�t
jak�� dziewczyn� i t�umaczy� jej be�kotliwie, �e tak naprawd� kolor lataj�cych talerzy
nie ma a� tak wielkiego znaczenia. Za� p�n� noc�, zataczaj�c si� po ulicach w kompletnym
zamroczeniu, pyta� mijaj�cych go policjant�w, czy nie znaj� drogi do Betelgeuzy.
Policjanci zwykle odpowiadali co� w rodzaju:
� Czy nie uwa�a pan, �e powinien ju� pan i�� do domu, sir?
� W�a�nie pr�buj�, ch�opcze, w�a�nie pr�buj� � stwierdza� Ford nieodmiennie przy
takich okazjach. Lecz tak naprawd�, gdy wpatrywa� si� noc� w niebo, szuka� jakiegokolwiek
lataj�cego talerza. M�wi�, �e zielonego, poniewa� zielony by� tradycyjnym kolorem
kombinezon�w kosmicznych agent�w handlowych Betelgeuzy.
Ford Prefect czeka� z desperacj�, a� pojawi si� wreszcie jakikolwiek lataj�cy talerz
� pi�tna�cie lat to zbyt d�ugi czas na utkni�cie gdziekolwiek, a szczeg�lnie w miejscu
tak niesamowicie nudnym jak Ziemia. Pragn��, �eby szybko pojawi� si� jaki� lataj�cy talerz,
poniewa� wiedzia�, jak je zatrzymywa� i zabiera� si� na ich pok�ad. Wiedzia� te�,
jak mo�na zobaczy� cuda wszech�wiata za mniej ni� trzydzie�ci altairia�skich dolar�w
dziennie.
9
W rzeczywisto�ci Ford Prefect pracowa� jako w�drowny badacz dla owego ze wszech
miar godnego uwagi przewodnika �Autostopem przez Galaktyk�.
Istoty ludzkie maj� wielk� zdolno�� adaptacji, tote� zanim nadszed� czas lunchu,
�ycie w okolicy domu Artura Denta popad�o w ustalon� rutyn�. Ka�dy gra� swoj� rol�.
Rola Artura polega�a na le�eniu i chlupotaniu w b�ocie, i domaganiu si� od czasu do
czasu spotkania z prawnikiem, z matk� lub z dobr� ksi��k�. Do roli pana Prossera nale�a�o
m rzony, ale nigdy do tego nie wracam�, jak i rozmaitymi pochlebstwami i pogr�k
zb a� t z n d o n w p � t m do j � a p ie �W e t � u � t os p sz a � o eg bliczn
spora
,
d
�M
yczn
r
e apelow
p
anie
czy
do A
�
rtura now
n,
ym
m
i pogadan
e
kam
e
i z c
eg
yklu: �D
ia
la
os
dobra
a
pu
u
i
-
-
.
Natomiast rol� operator�w by�o siedzenie, picie kawy i zastanawianie si�, czy da�oby si�
za pomoc� przepis�w zwi�zkowych skorzysta� finansowo na ca�ej tej sytuacji.
Ziemia porusza�a si� powoli swoim dziennym kursem. S�o�ce zaczyna�o wysusza�
b�oto, w kt�rym le�a� Artur. Znowu przesun�� si� po nim cie�.
� Cze�� Artur � powiedzia� cie�.
Artur spojrza� w g�r� i mru��c oczy od s�o�ca, ze zdumieniem zobaczy� nad sob�
Forda Prefecta.
� Cze�� Ford. Jak leci?
� �wietnie � odpowiedzia� Ford. � S�uchaj, czy jeste� zaj�ty?
� Czy jestem zaj�ty?! � wykrzykn�� Artur. � No... mam co prawda wszystkie te
buldo�ery i inne rzeczy, przed kt�rymi musz� tu le�e�, bo chc� zburzy� m�j dom, ale
poza tym... Nie, nie robi� nic specjalnego, a co?
Na Betelgeuzie nie istnieje sarkazm, tote� Ford Prefect cz�sto go nie zauwa�a�, je�eli
nie by� dostatecznie skoncentrowany. Powiedzia� wi�c:
� Dobra, gdzie mogliby�my porozmawia�?
� Co? � zapyta� Artur.
Na kilka sekund Ford najwyra�niej go zignorowa�, wpatruj�c si� uparcie w niebo
jak kr�lik, kt�ry usi�uje zosta� przejechany przez samoch�d, a potem niespodziewanie
przykucn�� obok Artura.
� Musimy porozmawia� � rzek� ponaglaj�co.
� �wietnie � odpar� Artur. � Rozmawiajmy.
� I napi� si� � doda� Ford. � Musimy koniecznie porozmawia� i napi� si�.
Natychmiast. P�jdziemy do pubu we wsi.
Zn�w popatrzy� na niebo, niespokojny i wyczekuj�cy.
� S�uchaj, czy to do ciebie nie dociera?! � wrzasn�� Artur i wskaza� Prossera. � Ten
facet chce zburzy� m�j dom!
Ford z lekkim zaciekawieniem rzuci� na niego okiem.
� No tak, ale mo�e to przecie� zrobi�, kiedy ciebie tu nie b�dzie, prawda?
10
� Ale ja nie chc�!
� Aha.
� Co si� z tob� dzieje, Ford? � spyta� Artur.
� Nic si� ze mn� nie dzieje. Pos�uchaj, musz� ci powiedzie� najwa�niejsz� rzecz, jak�
kiedykolwiek us�ysza�e�. Musz� powiedzie� ci to natychmiast i musz� to zrobi� w barze
�Pod Koniem i Stajennym�.
Ford wpatrywa� si� uparcie w Artura i Artur stwierdzi� ze zdumieniem, �e jego si�a
woli zaczyna s�abn��. Nie wiedzia�, �e to z powodu starej gry, kt�rej Ford nauczy� si�
w hiperprzestrzennych portach obs�uguj�cych pas kopalni mandranity w systemie
gwiezdnym Orion Beta.
� A dlaczego tam?
Gra podobna by�a do ziemskiej gry nazywanej �India�skimi zapasami�. Jej zasady
� Bo b�dzie ci potrzebny bardzo solidny drink.
�Pod Koniem i Stajennym�.
by�y bardzo proste: Dw�ch zawodnik�w siada�o po dw�ch stronach sto�u, a przed ka�dym
z nich sta�a szklanka. Pomi�dzy nimi ustawiano butelk� Old Janx Spirit. Nast�pnie
ka�dy z zawodnik�w koncentrowa� sw� si�� woli na butelce, pr�buj�c przechyli� j� i nala�
alkoholu do szklanki przeciwnika, kt�ry musia� j� wtedy wypi�. Butelk� nape�niano
ponownie i rozgrywano kolejn� rund�. A po niej kolejn�. Je�eli kt�ry� z zawodnik�w
zacz�� przegrywa�, najprawdopodobniej przegrywa� potem ca�y czas, poniewa� jednym
z efekt�w Old Janx Spirit by�o os�abienie si� telepsychicznych. Gdy tylko ustalona ilo��
alkoholu zosta�a skonsumowana, przegrywaj�cy musia� wykona� jakie� zadanie, kt�re
najcz�ciej bywa�o nieprzyzwoite biologicznie.
Ford Prefect zazwyczaj gra�, aby przegra�. Teraz wpatrywa� si� uparcie w Artura,
kt�ry zaczyna� dochodzi� do wniosku, �e by� mo�e mimo wszystko chce p�j�� do baru
� Ale co z moim domem? � zapyta� p�aczliwie. Ford spojrza� na pana Prossera
i nagle wpad� mu do g�owy perfidny pomys�.
� On chce zburzy� tw�j dom?
� Tak. Chce zbudowa�...
� I nie mo�e, bo ty le�ysz przed jego buldo�erami?
� Tak, i...
� Jestem pewien, �e mo�emy doj�� do porozumienia � stwierdzi� Ford.
� Przepraszam na chwil�!
Pan Prosser w�a�nie dyskutowa� z przedstawicielem operator�w buldo�er�w o tym,
czy Artur Dent stanowi zagro�enie dla ich zdrowia psychicznego, a je�eli tak, to ile im
si� za to nale�y. Przerwa�, zaniepokojony tym, �e Artur ma towarzysza.
� Czy pan Dent namy�li� si� ju�? � spyta�.
� A czy mo�emy na chwil� za�o�y� � odpowiedzia� Ford � �e nie?
11
� Wi�c? � westchn�� pan Prosser.
� Czy mo�emy tak�e za�o�y� � ci�gn�� Ford � �e zamierza zosta� tu przez ca�y
dzie�?
� A wi�c?
� Wi�c pa�scy ludzie b�d� tu sta� przez ca�y dzie� nic nie robi�c?
� By� mo�e, by� mo�e...
� A zatem, skoro pan i tak zrezygnowa� z burzenia domu, w gruncie rzeczy nie potrzebuje
pan, by Artur le�a� tu przez ca�y czas, prawda?
� Hm?
� W gruncie rzeczy � wyja�ni� Ford cierpliwie � nie potrzebuje go pan tutaj.
Pan Prosser zastanawia� si� nad tym.
� No, niezupe�nie... � odpowiedzia�. � Niezupe�nie potrzebuj�...
Pan Prosser by� troch� zdezorientowany. Obawia� si�, �e jeden z nich m�wi nie ca�kiem
do rzeczy.
� Je�eli wi�c zgodzi�by si� pan przyj��, �e jest on tu ca�y czas, to on i ja mogliby�my
na p� godziny wyskoczy� do pubu. Co pan na to? � rzek� Ford.
Pan Prosser by� zdania, �e my�l ta jest zupe�nie ob��kana.
� My�l ta jest zupe�nie rozs�dna � powiedzia� uspokajaj�cym tonem, zastanawiaj�c
si� jednocze�nie, kogo pr�buje uspokoi�.
� A je�eli potem pan b�dzie mia� ochot� wybra� si� na jednego � doda� Ford � zawsze
mo�emy si� panu zrewan�owa�.
� Bardzo dzi�kuj� � odpowiedzia� Prosser, nie maj�c zielonego poj�cia, jak to dalej
rozegra�. Dzi�kuj� bardzo, tak, to niezwykle uprzejmie...
Zmarszczy� bawi, u�miechn�� si� i spr�bowa� zrobi� obie te rzeczy naraz. Nie wysz�o
mu. Nerwowo chwyci� sw�j futrzany kapelusik i obr�ci� go na czubku g�owy. M�g� tylko
przypuszcza�, �e w�a�nie odni�s� zwyci�stwo.
� A zatem � kontynuowa� Ford Prefect � czy m�g�by pan podej�� tu i po�o�y�
si�?
� Co takiego? � spyta� pan Prosser.
� O, przepraszam � rzek� Ford. � Mo�e nie wyrazi�em si� dostatecznie jasno. Kto�
musi le�e� przed buldo�erami, prawda? W przeciwnym razie nic ich nie powstrzyma
przed zburzeniem domu pana Denta, nieprawda�?
� Co takiego? � powt�rzy� pan Prosser.
� To bardzo proste � wyja�ni� Ford. � M�j klient, pan Dent, m�wi, i� przestanie
le�e� w b�ocie tylko i wy��cznie pod warunkiem, �e pan przyjdzie tu i go zast�pi.
� O czym ty m�wisz? � zapyta� Artur, ale Ford tr�ci� go butem, �eby by� cicho.
� Chce pan � m�wi� Prosser, powoli oswajaj�c si� z now� my�l� � abym przyszed�
i po�o�y� si�...?
12
� Tak.
� Przed buldo�erem?
� Tak.
� Zamiast pana Denta?
� Tak.
� W b�ocie?
� W, jak pan to uj��, b�ocie.
Gdy tylko pan Prosser zda� sobie spraw�, �e pomimo wszystko to w�a�nie on poni�s�
pora�k�, poczu� si� tak, jakby wielki ci�ar spad� mu z ramion. To wszystko przekracza�o
jego poj�cie o �wiecie. Westchn��.
� W zamian za co pan p�jdzie z panem Dentem do pubu?
� Dok�adnie � potwierdzi� Ford. � Dok�adnie tak.
Pan Prosser zrobi� kilka nerwowych krok�w w prz�d i przystan��.
� S�owo? � zapyta�.
� S�owo � odpowiedzia� Ford i odwr�ci� si� do Artura. � Wstawaj � rzek�.
� Wstawaj i zr�b miejsce panu Prosserowi.
Artur podni�s� si�, maj�c wra�enie, �e �ni. Ford skin�� na Prossera, kt�ry usiad� niezgrabnie
w b�ocie. Mia� uczucie, �e ca�e jego �ycie jest czym� w rodzaju snu i zastanawia�
si�, kto go �ni i czy jest to sen przyjemny. B�oto otoczy�o go a� po pas i natychmiast
dosta�o si� do but�w.
Ford spojrza� na niego surowo.
� I �adnego podst�pnego burzenia domu pana Denta pod jego nieobecno��, dobrze?
� Samo przypuszczenie � warkn�� Prosser � �e co� takiego przysz�oby mi na my�l
� ci�gn�� dalej, sadowi�c si� w b�ocie � nie posta�o mi nawet w g�owie.
Ujrza� nadchodz�cego przedstawiciela zwi�zk�w zawodowych i zamykaj�c oczy,
odchyli� g�ow� do ty�u. Usi�owa� uporz�dkowa� sobie argumenty dowodz�ce, �e jego
osoba nie stanowi teraz zagro�enia dla zdrowia psychicznego operator�w buldo�er�w.
Sam by� daleki od pewno�ci w tej kwestii � jego umys� by� najwyra�niej pe�en zgie�ku,
koni, dymu i zapachu krwi. Zdarza�o mu si� to za ka�dym razem, gdy czu� si� nieszcz�liwy
czy wystrychni�ty na dudka i nigdy nie by� w stanie sobie tego wyt�umaczy�.
W innym wymiarze, o kt�rym nie mamy poj�cia, pot�ny chan rycza� z w�ciek�o�ci, ale
pan Prosser jedynie trz�s� si� lekko i popiskiwa�. Poczu� s�abe uk�ucia wody pod powiekami.
Biurokratyczny chaos, rozz�oszczeni faceci le��cy w b�ocie, niepoj�ci nieznajomi
zadaj�cy niewyt�umaczalne upokorzenia i nie zidentyfikowana armia je�d�c�w wy�miewaj�cych
si� z niego w jego w�asnej g�owie � co za dzie�! Co za dzie�!
Ford Prefect wiedzia�, �e nie da�by nawet funta k�ak�w, aby ocali� dom Artura Denta.
Teraz nie mia�o to jednak �adnego znaczenia.
13
Niepok�j Artura nie zmala�.
� Ale czy mo�emy mu ufa�? � zapyta�.
� Ja osobi�cie ufa�bym mu do ko�ca �wiata � odpar� Ford.
� Aha � powiedzia� Artur � to znaczy jak d�ugo?
� Jakie� dwana�cie minut. Idziemy, musz� si� napi�.
ROZDZIA� 2
bezbarwna, lotna ciecz otrzymywana w procesie fermentacji cukr�w. Odnotowuje r�wnie�
odurzaj�cy efekt, jaki wywiera on na pewne formy �ycia. Przewodnik �,Autostopem
przez Galaktyk� r�wnie� wspomina o alkoholu. M�wi, �e najlepszy drink, jaki kiedykolwiek
istnia�, to Pangalaktyczny Dynamit Pitny.
Informuje, �e efekt wypicia tego trunku mo�na opisa� jako zmia�d�enie m�zgu plasterkiem
cytryny owini�tym wok� wielkiej ceg�y ze z�ota. Podaje te�, na jakich planetach
mo�na dosta� najlepiej zmiksowany Pangalaktyczny Dynamit Pitny, jakiej ceny nale�y
si� spodziewa� i jakie organizacje charytatywne zajmuj� si� pomoc� przy p�niejszej
rehabilitacji.
Przewodnik podaje nawet przepis na �w koktajl: porcj� Old daru Spirit wla� do jednej
porcji wody z m�rz Santraginusa V, doda� trzy kostki mega-ginu i wymiesza�, aby
roztopi�y si� w roztworze. Kostki, musz� by� odpowiednio zamro�one, by nie ulotni�a
si� z nich benzyna. Roztw�r po��czy� z czterema litrami fallia�skiego gazu b�otnego
o w�a�ciwo�ciach musuj�cych (ku pami�ci tych szcz�liwc�w, kt�rzy umarli z rozkoszy
na bagnach Fallii). Na grzbiecie srebrnej �y�ki odmierzy� miark� qualacti�skiego
ekstraktu hipermi�ty, zawieraj�cego wszystkie osza�amiaj�ce zapachy ciemnej strefy
Qualactiny o subtelnej, mistycznej s�odyczy. Doda� z�b algolia�skiego tygrysa s�onecznego.
Patrze� jak si� rozpuszcza, rozpalaj�c g��boko w sercu koktajlu p�omienie algolia�skich
S�o�c. Spryska� Zamphuorem. Doda� oliwk�. Wypi�... ale... bardzo ostro�nie.
Oto, co �Encyklopedia Galactica� m�wi na temat alkoholu. Twierdzi, �e alkohol to
� Sze�� du�ych piw � powiedzia� Ford do barmana �Pod Koniem i Stajennym�.
� I prosz� si� po�pieszy�. Nadchodzi koniec �wiata.
Barman �Pod Koniem i Stajennym� nie zas�ugiwa� na tego rodzaju traktowanie. By�
pe�nym godno�ci starszym panem. Poprawi� okulary na nosie i spojrza� ze zdziwieniem
na Forda Prefecta. Ford zignorowa� go i zapatrzy� si� w okno, barman spojrza� wi�c na
Artura, kt�ry nic nie m�wi�c, bezradnie wzruszy� ramionami.
� Naprawd�? Pogoda w sam raz � powiedzia� barman i zacz�� nape�nia� kufle. Po
chwili spr�bowa� jeszcze raz: � Zamierza pan ogl�da� dzisiejszy mecz?
15
Ford zmierzy� go wzrokiem.
� Nie. Nie ma sensu � odpar� i ponownie przeni�s� wzrok na okno.
� Dlaczego? Czy�by uwa�a� pan, �e wynik jest przes�dzony? � zapyta�. � Arsenal
bez szans?
� Nie, nie � odpowiedzia� Ford. � Po prostu nadchodzi koniec �wiata.
� Tak, ju� pan to m�wi� � rzek� barman, patrz�c sponad okular�w tym razem na
Ford spojrza� na niego szczerze zaskoczony.
� No, niezupe�nie � mrukn�� i zmarszczy� bawi.
Barman g�o�no wci�gn�� powietrze.
� Prosz�, oto pa�skie sze�� du�ych piw � powiedzia�.
Artur u�miechn�� si� do niego blado i znowu wzruszy� ramionami. Odwr�ci� si�
z tym samym u�miechem do reszty go�ci, na wszelki wypadek, gdyby kto� s�ysza� rozmow�
przy barze. Nikt nic nie s�ysza�, nie mogli wi�c zrozumie�, dlaczego Artur si� do
nich u�miecha.
Facet siedz�cy obok Forda przy barze spojrza� na dw�ch m�czyzn, potem na sze��
du�ych piw, przeprowadzi� w my�li obliczenia, otrzyma� wynik, kt�ry mu si� spodoba�,
i wyszczerzy� do nich z�by w g�upawym, pe�nym nadziei u�miechu.
� Odczep si�, to nasze! � powiedzia� Ford i rzuci� mu spojrzenie, kt�re sprawi�oby,
�e algolia�ski tygrys s�oneczny bez zw�oki powr�ci�by do przerwanej czynno�ci.
Po�o�y� na lad� banknot pi�ciofuntowy. � Prosz� zatrzyma� reszt� � rzek�.
� Z pi�ciu funt�w? Dzi�kuj�.
� Zosta�o panu dziesi�� minut, �eby to wyda�. Barman zdecydowa� si� troch� odsun��.
� Ford � spyta� Artur � czy m�g�by� mi powiedzie�, co tu si�, do cholery, dzieje?
� Napij si� � powiedzia� Ford. � Musisz wypi� te trzy piwa.
� Trzy piwa? � zapyta� Artur. � W porze lunchu?
Facet obok Forda wyszczerzy� z�by i z satysfakcj� pokiwa� g�ow�. Ford zignorowa�
go.
� Czas to z�udzenie � rzek� do Artura. � Niech b�dzie podw�jna pora lunchu.
Artura. � Upiecze si� Arsenalowi, je�li to prawda.
� Bardzo g��bokie � odpar� Artur. � Powiniene� wys�a� to do �Readers Digest�.
Maj� tam stron� dla takich jak ty.
� Napij si�.
� Czemu akurat trzy du�e piwa?
� Piwo powoduje rozlu�nienie mi�ni.
� Rozlu�nienie mi�ni?
� Rozlu�nienie mi�ni.
Artur spojrza� na swoje piwo.
16
� Czy zrobi�em dzisiaj co� z�ego? � zapyta�. Czy te� �wiat zawsze by� taki, a ja
by�em zbyt zaj�ty sob�, �eby to zauwa�y�?
� W porz�dku � odpowiedzia� Ford. � Spr�buj� ci to wyt�umaczy�. Jak d�ugo si�
znamy?
� Jak d�ugo? � zastanowi� si� Artur. � No, jakie� pi�� lat. Mo�e sze��, i przez wi�kszo��
tego czasu wydawa�o mi si�, �e ma to troch� sensu.
� W porz�dku � rzek� Ford. � Jak by� zareagowa�, gdybym ci powiedzia�, �e nie jestem
jednak z Guildford, ale z ma�ej planety gdzie� w pobli�u Betelgeuzy?
Artur wzruszy� ramionami.
� Nie wiem � odpar�, poci�gaj�c �yk piwa. Dlaczego wydaje ci si�, �e m�g�by� co�
takiego powiedzie�?
Ford podda� si�. Naprawd� nie warto by�o przejmowa� si� tym w obliczu nadchodz�cego
ko�ca �wiata. Powiedzia� wi�c tylko:
� Napij si�. � I doda� absolutnie zgodnie z prawd�: � Nadchodzi koniec �wiata.
Artur zn�w u�miechn�� si� s�abo do reszty go�ci. Reszta go�ci zmarszczy�a na to
brwi. Jaki� facet zamacha� do niego, �eby przesta� si� do nich u�miecha� i zaj�� w�asnymi
sprawami.
� Dzi� musi by� czwartek � powiedzia� do siebie Artur, pochylaj�c si� nad piwem.
� Nigdy nie mog�em si� po�apa�, o co chodzi w czwartki.
ROZDZIA� 3
Tego w�a�nie czwartku jaki� obiekt przemieszcza� si� cicho przez jonosfer� wiele mil
ponad powierzchni� planety; kilka obiekt�w � dok�adnie m�wi�c, kilka tuzin�w olbrzymich,
��tych, klockowatych obiekt�w � wielkich jak biurowce i bezszelestnych
jak ptaki. Porusza�y si� z �atwo�ci� rozgrzane elektromagnetycznymi promieniami
gwiazdy Sol, zabijaj�c czas przegrupowaniami i przygotowaniami.
Planeta pod nimi by�a prawie absolutnie nie�wiadoma ich obecno�ci, dok�adnie
tak jak sobie tego �yczyli. Olbrzymie, ��te obiekty przesun�y si� nie zauwa�one nad
Goonhill, min�y Przyl�dek Canaveral, nie wywo�uj�c �adnej reakcji radar�w. Woomera
i Jodrell Bank patrzy�y dok�adnie na wskro� nich, troch� szkoda, bo by�o to w�a�nie to,
czego szuka�y przez wszystkie te lata. Tylko jedno urz�dzenie na Ziemi zarejestrowa�o
ich obecno��. By� to ma�y, czarny przedmiot, nazwany sub-etha sens-o-manc, kt�ry
zamruga� sam do siebie. Znajdowa� si� w czelu�ci sk�rzanej torby, kt�r� Ford Prefect
nosi� zawsze na szyi. Zawarto�� owej torby by�a do�� ciekawa i sprawi�aby, �e oczy ka�dego
fizyka na Ziemi wysz�yby na wierzch. Dlatego Ford Prefect ukrywa� j� zawsze pod
kilkoma wy�wiechtanymi egzemplarzami sztuk, w kt�rych rzekomo ubiega� si� o rol�.
Opr�cz sub-etha sens-o-manca i upchanych na wierzchu sztuk Ford mia� te� elektroniczny
kciuk � kr�tki, gruby, czarny pr�t g�adki i matowy, z kilkoma p�askimi prze��cznikami
i tarczami na jednym ko�cu. Mia� tak�e urz�dzenie, kt�re wygl�da�o na co�
w rodzaju sporego elektronicznego kalkulatora. Mia�o ono oko�o stu ma�ych, p�askich
p
m o s n d b�� o ie e r w a�o i w r p ie e dz rz� u a�e C . � ic o t �s n l i z m ie w l o k � kt
rzy
r�
cisk�w
k
i dwuip
io
�c
a
alow
r
y
n
ekra
n, na kt�rym
n
w m
s
gn
a
ieniu oka
a�
mo
n
�na by�o w
ie
y�w
k
ietli�
-
plikowanego i to by� jeden z powod�w, dla kt�rego na jego plastikowej obudowie znajdowa�
si� wydrukowany du�ymi literami napis �Bez paniki!� Inna sprawa, �e urz�dzenie
to by�o najbardziej godn� uwagi ksi��k�, jaka kiedykolwiek zosta�a wydana przez
w
icz n t k le e t n n p m o k o eg w n e m b u os k i m t os w p n a d y w a� t os a z , � � t k a l Ga
ielkie
yk
kor
poracje wydaw
y
nicze w U
aci
rsa M
r
inor. By�
zo
to
o
przewodnik
o
�A
e
utos
u
topem
ro
przez
-
nego dlatego, �e gdyby wydrukowano go jako tradycyjn� ksi��k�, mi�dzyplanetarny autostopowicz,
kt�ry chcia�by wozi� j� ze sob�, potrzebowa�by na to kilku niepor�cznie
wielkich budynk�w.
18
Opr�cz tego Ford Prefect mia� w swojej torbie kilka d�ugopis�w, notatnik i du�y
r�cznik k�pielowy od Marksa i Spencera.
Przewodnik �Autostopem przez Galaktyk� ma do powiedzenia kilka rzeczy na
temat r�cznik�w.
R�cznik, m�wi, to najbardziej nieprawdopodobnie u�yteczna rzecz, jak� mo�e posiada�
mi�dzyplanetarny autostopowicz. Cz�ciowo dlatego, �e ma olbrzymie zastosowanie
praktyczne. Mo�na owin�� si� nim dla ochrony przed ch�odem, przemierzaj�c
zimne ksi�yce Jaglana Beta; mo�na po�o�y� si� na nim na roziskrzonych, marmurowych
piaskach pla� Santraginusa V, wdychaj�c odurzaj�ce morskie powietrze;
mo�na przykry� si� nim, �pi�c pod czerwonymi gwiazdami na opuszczonym �wiecie
Kalffafoonu; mo�na pos�u�y� si� nim jak �aglem, p�yn�c ma�� tratw� w d� powolnej
rzeki Moth; zmoczy� go i u�ywa� jako broni w walce wr�cz; zawin�� na g�owie dla
ochrony przed szkodliwymi wyziewami lub wzrokiem �ar�ocznego Bugblattera, bestii
z Traala (nieprawdopodobnie t�pe zwierz�, kt�re uwa�a, �e je�eli ty go nie widzisz, ono
te� ci� nie widzi. G�upie jak szczotka, ale naprawd� niezwykle �ar�oczne); w razie niebezpiecze�stwa
wymachuj�c r�cznikiem, mo�na dawa� sygna�y alarmowe � no i oczywi�cie
mo�na wyciera� si� nim, je�eli ci�gle jeszcze jest dostatecznie czysty.
Co wi�cej, r�cznik ma ogromne znaczenie psychologiczne. Tak si� sk�ada, �e je�eli
jaki� strag (strag: nie-autostopowicz) stwierdzi, �e autostopowicz ma przy sobie r�cznik,
automatycznie dochodzi do wniosku, �e posiada on tak�e szczotk� do z�b�w, r�czniczek
do twarzy, myd�o, puszk� suchar�w, termos, kompas, mapy, k��bek sznurka, spray przeciw
komarom, p�aszcz przeciwdeszczowy, kombinezon pr�niowy i tak dalej. Ponadto
s
- e rz p o o�, t k e �, t ie b s i l m o P � i� u �zg o o k a p rzy p y g�b � m icz w o t t u a y r � t k
trag po�y
os
czy
op
ch�tnie autostopowicz
d
ow
w
i kt�ry�
b
z ty
.
ch czy
y�
jak
o
ikolw
e
iek
�
inny prz
kt
edmiot,
mierzy� autostopem Galaktyk� wzd�u� i wszerz, znosi� niewygody, walczy� na przek�r
wszystkim przeciwno�ciom, zwyci�a� i ci�gle wiedzia�, gdzie ma r�cznik � jest bez
w�tpienia cz�owiekiem, z kt�rym nale�y si� liczy�.
St�d wzi�o si� powiedzenie, kt�re wesz�o do slangu autostopowicz�w: Hej, czy wihasz
tego za�ytnego froda, Forda Prefecta? Ten to wie, gdzie ma r�cznik. (Wiha� � zna�,
wiedzie�, spotka�, uprawia� seks; za�ytny � zadziwiaj�co przytomny facet; frod � naprawd�
zadziwiaj�co przytomny facet.)
Spoczywaj�c wygodnie na r�czniku w torbie Forda Prefecta, sub-etha sens-o-manc
zacz�� mruga� szybciej. Wiele mil ponad powierzchni� planety olbrzymie, ��te obiekty
zacz�y ustawia� si� w szyku. W Jodrell Bank kto� doszed� do wniosku, �e najwy�szy
czas na fili�ank� herbaty.
� Masz przy sobie r�cznik? � zapyta� znienacka Ford.
Artur, z trudem wlewaj�c w siebie trzecie piwo, rozejrza� si� woko�o.
19
� Dlaczego? A co, powinienem? � Da� sobie spok�j z okazywaniem zdziwienia. Nie
mia�o to �adnego sensu.
Ford cmokn�� z irytacj�.
� Pij szybciej � ponagli�.
W tej chwili dotar� do nich g�uchy, dudni�cy �oskot z zewn�trz, przefiltrowany przez
szmer rozm�w w pubie, d�wi�k graj�cej szafy i czkawk� faceta przy barze, kt�remu
Ford postawi� w ko�cu whisky.
Artur zakrztusi� si� piwem i zerwa� na r�wne nogi.
� Co to? � krzykn��.
� Nie przejmuj si� � powiedzia� Ford. � Jeszcze nie zacz�li.
� Dzi�ki Bogu � westchn�� Artur i usiad�.
� Pewnie tylko burz� tw�j dom � doda� Ford, ko�cz�c ostatnie piwo.
� Co? � wrzasn�� Artur.
Rozejrza� si� dziko i podbieg� do okna.
� O Bo�e, naprawd�! Burz� m�j dom! Co ja, do cholery, robi� w tym pubie, Ford?
� Na tym etapie nie robi to specjalnej r�nicy � odpowiedzia� Ford. � Niech maj�
troch� zabawy.
� Zabawy?! � rykn�� Artur. � Zabawy! � Jeszcze raz rzuci� okiem na widok za
oknem, �eby sprawdzi�, czy na pewno m�wi� o tym samym. � Do cholery z ich zabaw�!
� krzykn�� i wybieg� z pubu, wymachuj�c z furi� prawie pustym kuflem. Tego dnia
jako� nie zyska� sobie w pubie nowych przyjaci�. Przesta�cie, wandale! Przekl�ci burzyciele!
Ob��kani Wizygoci, przestaniecie czy nie?!
Ford wiedzia�, �e musi p�j�� za nim. Odwr�ci� si� szybko do barmana i poprosi�
o cztery paczki fistaszk�w.
� Prosz�, sir � powiedzia� barman, rzucaj�c fistaszki na bar. � Dwadzie�cia osiem
pens�w, je�li pan pozwoli.
Ford by� niezwykle uprzejmy, wr�czy� barmanowi nast�pny banknot pi�ciofuntowy
i powiedzia�, aby zatrzyma� dla siebie reszt�. Barman spojrza� na banknot, a potem na
Forda. Nagle zadr�a� � odebra� bowiem przelotne i zupe�nie niezrozumia�e wra�enie.
Co�, czego nie do�wiadczy� jeszcze �aden mieszkaniec Ziemi. W chwilach wielkiego napi�cia
ka�da forma �ycia wysy�a bowiem delikatny, pod�wiadomy sygna�, kt�ry w spos�b
dok�adny, prawie patetyczny przekazuje odczucie odleg�o�ci, jaka dzieli ow� form�
�ycia od miejsca jej narodzin. Na Ziemi nigdy nie mo�na by� dalej ni� szesna�cie tysi�cy
mil od miejsca urodzenia, co wcale nie jest tak� du�� odleg�o�ci�, wi�c sygna�y s� zbyt
s�abe, aby mo�na je odebra�. Ford Prefect by� w tej chwili pod up�ywem wielkiego napi�cia,
a urodzi� si� na planecie odleg�ej o sze��set lat �wietlnych od Ziemi.
Barman zachwia� si� uderzony pora�aj�cym odczuciem niepoj�tej odleg�o�ci. Nie
wiedzia�, co to znaczy, ale spojrza� na Forda Prefecta z nowym uczuciem respektu, a nawet
l�ku.
20
� Naprawd�, sir? � odezwa� si� cichym szeptem, kt�ry sprawi�, �e w pubie momentalnie
zapad�a cisza. Naprawd� uwa�a pan, �e nadchodzi koniec �wiata?
� Tak � odpowiedzia� Ford.
� Dzi� po po�udniu?
Ford poczu�, �e wraca jego dobre samopoczucie.
� Tak � rzek� pogodnie. � Wed�ug moich oblicze� za nieca�e dwie minuty.
Barman nie m�g� uwierzy� w rozmow�, kt�r� prowadzi�, ale nie m�g� tak�e zapomnie�
wra�enia, takiego do�wiadczy� przed chwil�.
� Czy nie mo�na niczego zrobi�? � zapyta�.
� Nie, nie mo�na � odpowiedzia� Ford, wpychaj�c fistaszki do kieszeni.
Kto� za�mia� si� ochryple w zupe�nie cichym pubie. Facet przy barze by� ju� troch�
wstawiony. Podni�s� przymglone oczy na Forda.
� Wydawa�o mi si� � powiedzia� � �e gdy nadchodzi koniec �wiata, trzeba si� po�o�y�
albo na�o�y� na g�ow� papierow� torb� czy co� w tym rodzaju.
� Owszem, je�li ma pan ochot� � odrzek� Ford.
� Tak m�wili w wojsku � doda� facet, z trudem przenosz�c wzrok z powrotem na
swoj� whisky.
� Czy to co� pomo�e? � zapyta� barman.
� Nie � odpowiedzia� Ford i pos�a� mu przyjacielski u�miech. � Przepraszam bardzo,
musz� ju� i��. Skin�� r�k� na po�egnanie i wyszed�.
W pubie jeszcze przez chwil� panowa�a cisza, a potem, ku zak�opotaniu wszystkich,
facet o ochryp�ym g�osie za�mia� si� znowu. Dziewczyna, kt�r� przywl�k� tu ze sob�,
poczu�a do niego w ci�gu ostatniej godziny tak� odraz�, �e sprawi�oby jej dzik� satysfakcj�,
gdyby wiedzia�a, �e za mniej wi�cej p�torej minuty facet nagle wyparuje, zamieniaj�c
si� w chmur� wodoru, ozonu i tlenku w�gla. Jednak�e gdy chwila ta nadesz�a,
dziewczyna by�a zbyt zaj�ta swoim w�asnym parowaniem, by to zauwa�y�.
Barman prze�kn�� �lin� i us�ysza� sw�j g�os:
� Przyjmuj� ostatnie zam�wienia.
Olbrzymie, ��te obiekty zacz�y si� zni�a�. Ford wiedzia�, �e tam s�. Ale nie tak to
sobie wyobra�a�.
Biegn�c drog�, Artur prawie dotar� do domu. Nie zauwa�y�, �e zrobi�o si� nagle
zimno, nie zauwa�y� wiatru ani gwa�townego, niewyt�umaczalnego deszczu. Nie zauwa�y�
niczego poza buldo�erami pe�zaj�cymi po rumowisku, kt�re jeszcze niedawno
by�o jego domem.
� Barbarzy�cy! � dar� si�. � Podam rad� do s�du! B�d� was wiesza�, �wiartowa�
i rozdziera� na sztuki! B�d� was ch�osta� i gotowa� a�... a�... b�dziecie mie� do��!
Ford bieg� za nim bardzo szybko. Bardzo, bardzo szybko.
21
� I zrobi� to jeszcze raz! � wrzeszcza� Artur. A kiedy sko�cz�, pozbieram wszystkie
kawa�ki i b�d� po nich skaka�!
Artur nie zauwa�y�, �e operatorzy uciekali z buldo�er�w; nie zauwa�y�, �e pan
Prosser wpatrywa� si� nieprzytomnie w niebo, w jakie� olbrzymie, ��te obiekty, kt�re
z rykiem przedziera�y si� przez chmury. Nieprawdopodobnie wielkie, ��te obiekty.
� I b�d� tak skaka� � krzycza� Artur, ci�gle biegn�c � a� dostan� odcisk�w albo
wymy�l� co� jeszcze gorszego i wtedy... � Potkn�� si�, upad� twarz� w prz�d, przekozio�kowa�
i wyl�dowa� na plecach. W ko�cu zauwa�y�, �e co� si� dzieje i wycelowa�
palec w niebo. � Co to, do cholery, jest!? � wrzasn�� przera�liwie.
Cokolwiek to by�o, p�dzi�o w swej monstrualnej ��to�ci po niebie, rozdzieraj�c je
na strz�py ha�asem ponad ludzk� wytrzyma�o��. Powietrze zamyka�o si� za tym czym�
z hukiem, kt�ry wciska� uszy w czaszk�. Po chwili pojawi�o si� nast�pne co�, co robi�o
dok�adnie to samo, tylko g�o�niej.
Trudno powiedzie� dok�adnie, co dzia�o si� z lud�mi na powierzchni planety, bo
sami nie bardzo zdawali sobie z tego spraw�. Nic, co robili, nie mia�o zbyt wiele sensu
� wybiegali z dom�w, wbiegali do dom�w, krzyczeli bezg�o�nie w powodzi ha�asu. Na
ca�ym �wiecie ulice miast eksplodowa�y t�umami ludzi, a samochody wpada�y jeden na
drugi, gdy niewyt�umaczalny grzmot spad� na nie i przetoczy� si� jak przyp�yw ponad
wzg�rzami i dolinami, pustyniami i oceanami, jak gdyby rozgniataj�c wszystko, co napotka�
na drodze.
Tylko jeden cz�owiek sta� i obserwowa� niebo. Sta� z wielkim smutkiem w oczach
i gumowymi zatyczkami w uszach. Wiedzia� dok�adnie, co si� dzieje, odk�d jego subetha
sens-o-matic obudzi� go mruganiem w �rodku nocy. W�a�nie na to czeka� przez
wszystkie te lata, ale gdy rozszyfrowa� otrzymane sygna�y, siedz�c samotnie w swym
n
t l sie u m z �C i m ie Z � dzie ie o i p � cie le rzy p g�y o m e r k l y� m p c y k la
ie
t
du�y
e,
m,
o
ciem
a�,
nym
t�
pokoju, ch��d �cisn�� jego
w
serce. Dlaczego ze wszys
e��,
tkich ra
i
s w Ga
o by�
-
w�a�nie Vogonowie? Niemniej jednak wiedzia�, co ma do zrobienia. Gdy statki Vogon�w
z r
- y , � w � sn cza sz p�a o eg w o r k n c t o c j i w dzi i za f e �J rz a m e egz rzuci� Wy
ykiem przedzie
pl
ra�y si�
�z
prz
a
ez atmosfe
a
r�
�
p
eg
onad
e
jeg
h
o
i
g�o
olo
w�, Ford otworzy� swoj� to
w
rb�.
rzuci� egzemplarz Ewangelii � nie potrzebowa� ich tam, dok�d si� wybiera�. Wszystko
by�o na swoim miejscu, wszystko by�o gotowe.
Ford wiedzia�, gdzie ma r�cznik.
Nag�a cisza ogarn�a Ziemi� i je�li mog�o by� co� gorszego od tamtego ha�asu, by�o
to w�a�nie to. Przez chwil� nic si� nie dzia�o.
Ogromne statki zawis�y bez ruchu nad ka�dym krajem na Ziemi. Tkwi�y na niebie
nieruchome, olbrzymie i ci�kie jak blu�nierstwo przeciwko Naturze. Wielu ludzi dozna�o
szoku, gdy pr�bowali poj�� to, na co patrz�.
I ci�gle nic si� nie dzia�o.
22
Wtem rozleg� si� lekki szmer, nag�y, dochodz�cy ze wszystkich stron odg�os. Ka�de
radio na �wiecie, ka�dy telewizor, ka�dy magnetofon, ka�dy megafon, ka�dy nadajnik
�redniego zasi�gu cicho si� w��czy�. Ka�da puszka, ka�dy kosz na �mieci, ka�de
okno, ka�dy samoch�d, ka�dy kieliszek wina, ka�dy kawa�ek zardzewia�ego metalu
� wszystko zosta�o uaktywnione jako doskona�e akustycznie pud�o rezonansowe.
Gdyby kto� si� nad tym zastanawia�, zanim Ziemia przesta�a istnie�, uznano by to
za szczytowe osi�gni�cie w technice przekazywania d�wi�ku; najwi�kszy system masowego
przekazu, jaki kiedykolwiek stworzono. Nie by�o jednak koncertu, muzyki ani
fanfar � by� po prostu komunikat.
� Ludzie na Ziemi, prosz� o uwag� � powiedzia� g�os i by�o to cudowne.
Absolutnie doskona�y kwadrofoniczny d�wi�k o poziomie zniekszta�ce� tak niskim,
�e wycisn��by �zy cz�owiekowi o najtwardszym sercu.
� M�wi Prostetnic Vogon Jeltz z Galaktycznej Rady Planowania Hiperprzestrzennego
� ci�gn�� g�os. � Jak bez w�tpienia wiecie, plany rozwoju odleg�ych region�w Galaktyki
wymagaj� zbudowania hiperprzestrzennej trasy szybkiego ruchu przebiegaj�cej przez
wasz system s�oneczny i niestety wasza planeta zosta�a przeznaczona do zniszczenia.
Proces potrwa nieca�e dwie ziemskie minuty. Dzi�kuj� za uwag�.
G�os zamilk�.
Przera�enie ogarn�o nic nie rozumiej�cych ludzi na Ziemi. Strach przesuwa� si� powoli
po zebranych t�umach, jak gdyby ludzie byli opi�kami �elaza, nad kt�rymi przesuwa
si� magnes. Znowu wybuch�a rozpaczliwa panika, lecz nie by�o dok�d ucieka�.
Widz�c to, Vogonowie zn�w w��czyli sw�j nadajnik. G�os przem�wi�:
� Nie ma sensu okazywa� teraz a� takiego zdziwienia. Wszystkie plany i rozkazy
zniszczenia by�y wystawione w waszym miejscowym departamencie planowania na
Alfa Centauri, przez pi��dziesi�t waszych ziemskich lat, wi�c mieli�cie mn�stwo czasu,
�eby wnie�� jak�� formaln� skarg�. Teraz jest o wiele za p�no, �eby robi� z tego powodu
zamieszanie.
G�os umilk�, a jego echo rozlega�o si� przez chwil� ponad ziemi�. Ogromne statki
bez wysi�ku obr�ci�y si� na niebie. Na spodzie ka�dego z nich otworzy� si� luk � pusty,
czarny, kwadratowy.
W tym czasie kto� gdzie� zmontowa� nadajnik radiowy, zlokalizowa� d�ugo�� fal
i nada� wiadomo�� do statk�w Vogon�w, aby b�aga� ich w imieniu planety. Nikt nigdy
nie us�ysza�, co im powiedzia�, us�yszano tylko odpowied�. Nadajnik Vogon�w w��czy�
si� z trzaskiem, g�os by� zirytowany:
� Co to znaczy, �e nigdy nie byli�cie na Alfa Centauri? Na przestrze�! Ludzie, to
tylko cztery lata �wietlne st�d! Przykro mi, ale je�eli obchodzi was dzia�alno�� lokalna,
to ju� wasza sprawa. Wys�a� promienie niszcz�ce. � �wiat�o wystrzeli�o z luk�w. Nie
wiem � powiedzia� jeszcze g�os � cholerna, apatyczna planeta, wcale mi ich nie �al
� i wy��czy� si�.
23
Zapad�a okropna, upiorna cisza. Zapanowa� okropny, upiorny ha�as. Zapad�a okropna,
upiorna cisza.
Vogo�ska Flota Budowlana odlecia�a w atramentowo czarn�, gwia�dzist� pr�ni�.
ROZDZIA� 4
od gwiazdy Sol, Zaphod Beeblebrox, prezydent rz�du Imperium Galaktycznego, docisn��
peda� gazu. P�dzi� po morzach Damograna swoim �lizgaczem o nap�dzie jonowym,
b�yszcz�cym w promieniach damogra�skiego s�o�ca.
Damogran gor�cy; Damogran daleki; Damogran prawie nikomu nie znany.
Daleko na przeciwnym Spiralnym Ramieniu Galaktyki, pi��set tysi�cy lat �wietlnych
Damogran, ukryty dom �Z�otego Serca�.
�lizgacz przyspieszy�. Up�ynie troch� czasu, zanim dotrze do miejsca przeznaczenia,
bowiem Damogran jest niezwykle niepraktycznie rozplanowan� planet�. Nie sk�ada si�
z niczego poza �rednimi i du�ymi bezludnymi wyspami, oddzielonymi od siebie pi�knymi,
lecz denerwuj�co rozleg�ymi po�aciami oceanu.
�lizgacz przyspieszy�.
Z powodu swoich niedogodno�ci topograficznych Damogran nigdy nie by� zamieszkany.
W�a�nie dlatego rz�d Imperium Galaktycznego wybra� go na siedzib� projektu
�Z�ote Serce� � poniewa� projekt �Z�ote Serce� by� tak kompletnie tajny, a Damogran
tak kompletnie nie zamieszkany.
�lizgacz mkn�� ze �wistem po morzu rozci�gaj�cym si� pomi�dzy g��wnymi wyspami
jedynego archipelagu na ca�ej planecie, kt�ry mia� rozs�dne rozmiary. Zaphod
Beeblebrox przemierza� drog� z malutkiego portu kosmicznego na Wyspie Wielkanocnej
(n
c r e o t y ys w do y) w o �z b o a i k s p�a , a�y m a zn y o l ie w m y tyczn
azwa ta by�a
kan
ca�k
cn
owicie
czy
przypad
kowym
i j
zb
sn
iegie
r
m okoliczno�ci
p
� w j
�Z�o
�zy
eg
ku
S
galak
a�
-
,
kt�ra � dzi�ki kolejnemu ca�kowicie przypadkowemu zbiegowi okoliczno�ci � nazywa�a
si� Francja.
Jednym z efekt�w ubocznych pracy nad �Z�otym Sercem� by�a seria ca�kowicie przypadkowych
zbieg�w okoliczno�ci.
Ale w �adnym razie nie by� zbiegiem okoliczno�ci fakt, �e dzie� ten, kulminacyjny
punkt projektu, wielki dzie� ods�oni�cia, dzie�, w kt�rym �Z�ote Serce� mia�o
by� ostatecznie pokazane oczom zadziwionej Galaktyki