Anna Brzezinska - Chiara i róża
Szczegóły |
Tytuł |
Anna Brzezinska - Chiara i róża |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Anna Brzezinska - Chiara i róża PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Anna Brzezinska - Chiara i róża PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Anna Brzezinska - Chiara i róża - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Anna brzeziñska i gazeta.pL prezentuj¹:
chiara i ró¿e
Interaktywne opowiadanie fantasy
© Agora SA
www.gazeta.pl
Strona 2
Autorzy:
Anna Brzeziñska
Pawe³ Sajkiewicz
Jolanta Kitowska
Autorka
o pseudonimie Herbata
Julia Dmytruk
Katarzyna Musiolik
ilustracje:
bartek drejewicz
Autorzy wyró¿nieni w konkursie:
Jêdrek Burszta
Marek Cielik
Justyna Æwik
Julia Dmytruk
Herbata
Katarzyna Kosma³a
Micha³ M³ynarski
Rafa³ Mroczek
Pawe³ Pacyna
Dorota Panecka
Agnieszka Szady
Ola Paw³owicz
Bogus³aw Sobala
Justyna Szymañska
Wyró¿nienia specjalne
Justyna Æwik
Julia Dmytruk
Robert Filipkowski
Ivinnon
Piotr Jaroszyñski
Jolanta Kitowska
Oterlin
£ukasz Pietrzok
Piotr Rosó³
Zabarella
Podziêkowania: Magazyn Esensja www.esensja.pl
Magazyn Fantastycznie! sf.magazyn.pl
Fantazin & Farenheit fantazin.korba.pl
Galeria S www.jewelry.pl
Wydawnictwo Gier Fabularnych Portal www.rpg-portal.pl
Radiostacja www.radiostacja.pl
Magazyn Literacki Srebrny Glob www.srebrnyglob.pl
l¹ski Klub Fantastyki www.skf.from.hell.pl
Valkiria www.valkiria.net
2 Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 3
opiero na skraju puszczy przypomnia- To babka opowiedzia³a Chiarze o tamtej nocy, kiedy przed
D
³a sobie o wilkach. Obejrza³a siê. Pnie gospod¹ jej ojca stanê³o dwunastu jedców w sinej barwie
brzóz ledwie majaczy³y w mroku, a króla. A w ka¿dym razie którego z nich, doda³a cierpko
pasma mg³y snu³y siê gêsto w krzewi- staruszka, poniewa¿ ostatnio królowie zu¿ywali siê szybciej,
nie. Wiedzia³a, ¿e nied³ugo nie spo- ni¿ przyodziewek. Czasy by³y niespokojne i kupieckie wo-
strze¿e pomiêdzy nimi wilka. Ani wilka, ani niczego inne- zy z rzadka tylko zatrzymywa³y siê w gospodzie na skraju
go, skoro ju¿ o to sz³o. Nawet cie¿ki. puszczy, wiêc ober¿ysta nie móg³ pogardziæ ¿o³nierskim
Podmuch wichru zaszeleci³ nagimi ga³êziami i wyda³o jej srebrem. Nawet gdyby mia³ w tej sprawie jakikolwiek wy-
siê, ¿e widzi co w g³êbi zagajnika. S³aby odblask ognia na bór. W istocie bowiem karczmarz nie móg³ odmówiæ goci-
rozstajach dróg, gdzie kiedy sta³a ober¿a jej ojca. Tyle ¿e ny królewskim jedcom. Zw³aszcza jeli cztery noce
gospoda sp³onê³a dawno temu, na samym pocz¹tku wojny, i wczeniej ich pan zgin¹³ na rodku gociñca od strza³y, któ-
Chiara nie s¹dzi³a, aby kto obozowa³ wewn¹trz wypalonych ra wydawa³a siê spaæ z jasnego nieba. Jej brzechwa by³a
cian. Nawet za dnia wieniacy omijali je szerokim ³ukiem przyozdobiona nie¿nobia³¹ lotk¹, a w jesionowym drewnie
i tylko dzieci bez strachu wypasa³y kozy w bujnie rozple- wyrzezano kwiat ró¿y. Nikt jednak nie zdo³a³ odnaleæ
nionych na zgliszczach krzakach g³ogu, berberysu i dzikiej strzelca.
ró¿y. Ale nie tej wiosny. I nie po tym, jak wilki w bia³y Oczywicie wiejski ober¿ysta nie móg³ wiele wiedzieæ ani
dzieñ rozszarpa³y konia tu¿ za wioskowym ostroko³em. o waniach wielkich panów, ani o strzale ozdobionej zna-
Chiara owinê³a siê cianiej we³nian¹ chust¹, bo ch³ód pod- kiem ró¿y. Wojna jednak trwa³a wystarczaj¹co d³ugo, aby
nosi³ siê znad ziemi coraz dotkliwszy i b³oto na cie¿ce za- pozna³ obyczaje królewskich zaciê¿ników. Spiesznie owin¹³
czyna³o ju¿ tê¿eæ. Nie mog³a wracaæ. Nie wczeniej, nim ¿onê p³aszczem z grubego sukna, wcisn¹³ w rêce matki za-
matka choæ trochê otrz¹nie siê ze z³oci. wini¹tko z kilkoma srebrnymi monetami, mo¿e jeszcze
Nie by³a to pierwsza z ich k³ótni, ani nawet najbardziej zmierzwi³ w³osy maleñkiej Chiarze. Potem wypchn¹³ ko-
gwa³towna. Ale tym razem Chiara pochwyci³a wiklinowy biety tylnymi drzwiami do sadu, pomiêdzy liwy, których
kosz i z policzkami rozognionymi od wciek³oci wypad³a ga³êzie pochyla³y siê a¿ do ziemi pod ciê¿arem owoców.
na podwórze. Matka rozemia³a siê za jej plecami ostrym, Sam za wytar³ d³onie o skórzany fartuch, przeliczy³ glinia-
szyderczym miechem, który zaraz przeszed³ w kaszel. I by³ ne kubki do piwa i ukry³ za beczk¹ solonych ledzi nó¿ do
to jeszcze jeden powód, aby nie wracaæ do wyziêb³ej, ogo³o- patroszenia ryb, poniewa¿ nie móg³ stawiæ czo³a dwunastu
conej ze sprzêtów izby. Bo zesz³ej zimy owo suche, mozol- królewskim jedcom. I wyszed³ na podwórze przed gospo-
ne kas³anie rozlega³o siê w ich chacie ca³ymi nocami i zd¹- d¹, sk¹d coraz g³oniej dobiega³y gniewne pokrzykiwania.
¿y³a je znienawidziæ na d³ugo przed tym, nim odebra³o jej Chiara nie zachowa³a z tamtej nocy nawet pojedynczego
babkê. A wraz z ni¹ resztkê nadziei, ¿e doczekaj¹ lata. wspomnienia. Co nie by³o bez znaczenia, poniewa¿ we
www.gazeta.pl/Chiara i ró¿e 3
Strona 4
snach wci¹¿ powraca³a do wykrotu w korzeniach zwalonej przenios³y siê do drewnianej chaty i na jaki czas zapomnia-
sosny, gdzie wszystkie trzy kuli³y siê pod brunatnym suk- ³y smak polewki z lici lebiody i pokrzyw.
nem ojcowskiego p³aszcza. Gospoda by³a jasno owietlona, Nie przysporzy³o im to w wiosce przyjació³, ale za ¿ycia
widaæ zaciê¿ni kazali rozpaliæ wszystkie wiece i smo³owe Gentile nikt nie omieli³ siê wyrzekaæ przeciwko nim g³o-
pochodnie na cianach. Czasami wydawa³o jej siê, ¿e po- no. Dopiero ostatniej zimy, kiedy sta³o siê bolenie jasnym,
przez ró¿ane krzewy, które matka posadzi³a przy ganku ¿e ¿adne zio³a nie ulecz¹ starej, wieniacy nagle przypom-
ober¿y, dostrzega w oknach ciemn¹ sylwetkê ojca. Kr¹¿y³ nieli sobie dawne pog³oski. O rycerzu zamordowanym w
po gospodzie, podaj¹c jedcom kolejne dzbany piwa. A gospodzie na skraju puszczy, o tajemniczych jedcach,
Chiara dygota³a we nie i skomla³a jak bity pies, poniewa¿ którzy zimow¹ noc¹ stukali w okienko wdowy po karczma-
bardzo dobrze wiedzia³a, co nast¹pi przed witem. rzu, nawet o urokach na dnie sp³owia³ych od staroci oczu
Znaleli w kominie ober¿ysty z³oto wie- Gentile. Chiara stara³a siê taiæ przed babk¹ owe opowieci.
le lat póniej powiedzia³ z przejêciem Bordone, syn bedna- Kry³a przed ni¹ szramê na policzku, kiedy dzieciaki obrzu-
rza i przypiekali go pogrzebaczem, aby wyjawi³ inne kry- ci³y j¹ kamieniami u studni, i spódnicê poszarpan¹ przez
jówki. wiejskie psy. Nic wiêcej nie umia³a zrobiæ.
Próbowali zniewoliæ twoj¹ matkê, choæ po prawdzie wiê- Tej zimy ich zapasy wyczerpa³y siê zatrwa¿aj¹co prêdko.
cej mieliby pociechy z ob³apiania spróchnia³ego pniaka Gentile by³a s³aba. Coraz czêciej usypia³a nad robot¹, a ni-
mia³a siê przy studni stara Senchia. ci rwa³y siê w jej palcach. Jesieni¹ kupiec pokiwa³ posêpnie
W piwnicy, w beczkach z kiszon¹ kapust¹ i jag³ami zna- g³ow¹ nad spl¹tanym k³êbem koronki i zostawi³ im garæ
leli g³owê rycerza wykrzycza³a za Chiar¹ córka kulawe- miedziaków, bardziej z litoci ni¿ w nadziei zysku. Matka
go Donata, kiedy pok³óci³y siê przy darciu pierza. Które- przyjê³a zap³atê z surow¹, zawziêt¹ min¹: doskonale rozu-
gocie w nocy zar¿nêli dla karego konia i sakiewki srebra! mia³a, ¿e nie zobacz¹ wiêcej kupieckiej dwukó³ki. Wkrótce
Tak naprawdê nikt jednak nie widzia³. Nie znali powodu, potem pacho³kowie m³ynarza przyszli po dêbow¹ szafê, pa-
dla którego karczmarz, który da³ siê poznaæ w okolicy jako mi¹tkê po roku, w którym koronki osi¹gnê³y wyj¹tkowo
cz³owiek uczynny, stateczny i rozwa¿ny, odszpuntowa³ tam- wysok¹ cenê na pó³nocnych targach. Wymieniono j¹ na dwa
tej nocy bary³kê najprzedniejszego miodu i raczy³ nim go- worki m¹ki, choæ nie by³o to nazbyt wiele i nie wystarczy-
ci a¿ bia³ego rana, póki królewscy jedcy nie spili siê bez ³o, by bezpiecznie przeczeka³y zimê.
pamiêci z ¿alu za zamordowanym panem. Tak mocno, ¿e
¿aden z nich nie zatrzyma³ ober¿ysty, kiedy o brzasku wy- hiara rozp³aka³a siê, kiedy m³ynarczyko-
C
szed³ na podwórze, by zamykaæ na skoble ciê¿kie drewnia- wie nieli szafê rodkiem wioski, a potem
ne okiennice. Ani potem, kiedy usiad³ przy palenisku ze d³ugo w nocy krzycza³y na siebie z matk¹
swymi nisko strojonymi skrzypkami. I przygrywa³ im, póki przed wygas³ym paleniskiem. Jedna z nie-
wiece i pochodnie nie wybuch³y wie¿ym p³omieniem. skoñczonego szeregu k³ótni, równie wy-
To w³anie jej siê ni³o. Skoczna muzyczka skrzypiec. czerpuj¹ca i ja³owa jak poprzednie, gdy¿ wszystko zosta³o
Ogieñ, który podrywa siê wraz z melodi¹, by rozpocz¹æ ta- ju¿ wypowiedziane po wielokroæ i na wiele sposobów. Ka¿-
niec pomiêdzy pijanymi wojownikami. Bia³e, szczepione dy ¿al, trwoga i zadawniona uraza.
ró¿e matki, których kwiaty w jednej chwili zwijaj¹ siê i Dlaczego nie pozwolisz nam st¹d odejæ? Ostry m³o-
czerniej¹ od ¿aru. dzieñczy g³os Chiary za³amuje siê ze z³oci. Przecie¿ to
Tamtej nocy to babka pierwsza podnios³a siê z wyrwy po nie jest nawet nasze miejsce, ta wioska nêdzarzy na skraju
zwalonej sonie i poprowadzi³a je pustym gociñcem ku puszczy. Przecie¿ s¹ targowe grody w dole gociñca, groty
wiosce. Krucha siwow³osa Gentile uprosi³a wójta, aby poz- krasnoludów wykute pod górami i kamienne zamki wysoko
woli³ im zamieszkaæ w sza³asie na skraju letnich pastwisk. I na skalnych prze³êczach. Tyle miejsc, a ka¿de z nich lepsze
jeszcze tej samej jesieni wybra³a siê na targ z wiklinowym od tej wioski. Jak d³ugo wiêc mamy gniæ, wczepione pazu-
koszem pe³nym koronek delikatnych jak pajêcze nici. Po rami w twoje wspomnienie i sp³achetek spalonej ziemi? Pó-
kolei rozk³ada³a je na kupieckim kramie z tym samym nie- ki nie wyzdychamy od nêdzy, g³odu i zimowej gor¹czki? A¿
mia³ym, ulotnym umiechem, z którym opowiada³a Chiarze twój strach zabije nas wszystkie?
o wielkich miastach w dole gociñca. Zdawa³a siê nie do- Mój strach? To matka, czerwone plamy wystêpuj¹ jej
strzegaæ ani zdumienia kupca, ani pospiesznych ruchów je- na policzki, a ka¿de s³owo jest ciniête w twarz Chiary z
go r¹k, kiedy zgarnia³ do sakwy bogactwo, które niespo- okrutn¹ precyzj¹. Jak miesz mówiæ ze mn¹ o strachu,
dzianie spad³o nañ na wiejskim targu, porodku g³uszy. dziewczyno, pomimo wszystkiego, przez co musielimy
Nie wyjawi³a mu, sk¹d zna rzemios³o pó³nocnych koron- przejæ? Jak miesz siedzieæ tutaj, u¿alaæ siê nad sob¹ i wyg-
karek. Albo mo¿e nie spyta³, poniewa¿ by³a to sztuka rzad- ³aszaæ oskar¿enia po tym, jak z ca³ego mojego ¿ycia pozo-
ka, przynale¿na córkom wielkich panów w ich kamiennych sta³y zgliszcza? Ty, która nie uczyni³a wysi³ku, aby mi ul-
zamkach, i pilnie strze¿ona przed pospólstwem. Mo¿e wiêc ¿yæ choæby w najmniejszej rzeczy. Nigdy. Nawet nie próbo-
kupiec nie szuka³ nazbyt gorliwie wyjanieñ. Pó³ roku pó- wa³a. Zreszt¹ dlaczego mia³aby próbowaæ, skoro zawsze
niej pojawi³ siê przed ich sza³asem z sakiewk¹ srebra. by³a jedna z nas, aby podsun¹æ ci miskê strawy? Po co mia-
Wprawdzie by³ to skromny u³amek ceny, któr¹ zap³acono ³aby prz¹æ we³nê, wyplataæ kosze, ¿¹æ zbo¿e na cudzym
mu za zwój koronki na wiosennym targu, ale wystarczy³, by polu? Albo uczyæ siê rzemios³a, choæ garbarz by³ sk³onny
4
Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 5
p³aty starego niegu. Wyczuwa³a jeszcze pod stopami w¹t³¹
bruzdê dró¿ki, ale tê zna³a po prostu zbyt dobrze, by siê zgu-
biæ. W ka¿dym razie nie przed trzeci¹ polan¹, gdzie sta³ sa-
motny wi¹z. Podobno pomiêdzy jego korzeniami pochowa-
no króla, jednego z wielu królów, którzy wyruszyli uk³adaæ
siê z lenym ludem. Dawno temu, gdy wojna nie rozgorza³a
jeszcze na dobre i królowie nie mordowali siê miêdzy sob¹,
kto z jego wity przebi³ go sztyletem, gdy pomiêdzy drze-
wami pojawili siê pierwsi z wilczych wojowników.
Zanim wieniacy wyt³umaczyli dzieciom, ¿e nie nale¿y siê
bawiæ z bladoskórym odmieñcem ze spalonej gospody,
Chiara wspina³a siê na konary wi¹zu z Bordonem, synem
bednarza. I zdawa³o im siê, ¿e pod chropaw¹ kor¹ s³ysz¹
odleg³e bicie serca. Chiara wyobra¿a³a sobie wówczas, ¿e
król wcale nie umar³, tylko pi w ko³ysce korzeni, czekaj¹c
przyj¹æ ciê pod swój dach jeszcze na pocz¹tku tej zimy, nim a¿ kto przywo³a go na nowo. I ¿e pewnego dnia odnajdzie
zaczê³ymy wydrapywaæ z dna misy zaschniête resztki m¹- sposób, aby go obudziæ murawa otworzy siê niczym wro-
ki? Nie, ty wola³a w³óczyæ siê po puszczy i splataæ w³osy ta i w³adca wyjdzie prosto na polanê wyg³adzon¹ miesiêcz-
nad brzegiem lenego ród³a. Zupe³nie jakby mia³a wypa- nym wiat³em. Król z legendy, wysoki i szarooki, z nagim
trzyæ efliego pana po drugiej stronie wodnej tafli! Jakby na- mieczem w rêku i w p³aszczu z purpury narzuconym na sta-
prawdê móg³ przyjæ po ciebie przez wodê z bia³ym jedno- lowy puklerz.
ro¿cem, którego przyprowadzisz do wioski na jedwabnej ni-
ci! Ale tutaj nie ma jednoro¿ców, Chiaro, i jeste doæ do- o by³a niepokoj¹ca myl, kiedy sz³a po-
T
ros³a, by rozumieæ, ¿e ¿aden z elfich panów nie pok³oni siê przez polanê i zmarzniête wiechcie trawy
przed córk¹ ober¿ysty. Nawet jeli bóg nie posk¹pi³ jej chrzêci³y pod jej stopami, a zimowe nie-
odrobiny urody. Ale i tej nie masz, dziewczyno, wystarcza- bo by³o pe³ne gwiazd. Nigdy wczeniej nie
j¹co wiele, by przechadzaæ siê pomiêdzy wieniakami ni- zapuci³a siê noc¹ równie g³êboko i pusz-
czym królowa. Jeste jedynie g³upim, pró¿nym, samolub- cza jawi³a siê jej dziwnie odmieniona. Nazbyt cicha: stuk
nym dzieckiem, Chiaro. Które nie ma nawet doæ rozumu, chodaków Chiary rozlega³ siê rozg³onie jak bicie siekier na
by nazbieraæ w lesie orzechów, czy jagód, skoro i tak zamie- porêbie. Karczowisko zosta³o jednak daleko w tyle, wylud-
rzasz spêdziæ kolejny dzieñ na niczym! nione i spokojne. W podobnej godzinie mog³a nañ spotkaæ
Zazwyczaj babka ucisza³a je, zanim k³ótnia rozgorza³a na tylko duchy drwali przygniecionych padaj¹cym drzewem, ci
dobre. Niemniej matka nie by³a kobiet¹ nazbyt skor¹ do za nie przera¿ali jej nadmiernie. Martwi drwale, pomyla³a
przebaczenia i uraza tli³a siê w niej d³ugie dnie. A Chiara, z nag³ym zdziwieniem, wilczy wojownicy, którzy porywaj¹
równie zapiek³a w uporze i z³oci, tym czêciej ucieka³a z z wiosek miertelne dzieci, czy elfi w³adcy ukryci pod tafl¹
domostwa, gdzie jedynym dwiêkiem by³ przera¿aj¹cy su- jeziora. Ani nikt inny spomiêdzy lenego ludku. W tej
chy kaszel babki i nerwowe trzaskanie garnków przy paleni- rzeczy tak¿e ró¿ni³a siê od wiejskich dziewcz¹t. Nie
sku, jeli matka warzy³a akurat polewkê z odrobiny jagie³, ucieka³a z piskiem, kiedy przypo³udnica krêci³a w tanecz-
czy m¹ki. Ale nawet jag³y skoñczy³y siê wiele dni temu, nym wirze bicze na piasku drogi, i bez lêku rozgarnia³a pê-
wkrótce potem, jak pochowa³y babkê na skraju cmentarza. dy dzikich ró¿, by zaczerpn¹æ wody ze ród³a lenych bogi-
Ziemia by³a zamarzniêta, a one nie mia³y czym zap³aciæ, nek. I w przeciwieñstwie do wieniaczek nie umia³a znaleæ
wiêc same wykopa³y p³ytki dó³. W³o¿y³y j¹ do rodka owi- doæ grzybów, miodu dzikich pszczó³ i wiewiórczych zapa-
niêt¹ w poszarza³y koc, co i tak by³o ofiar¹, gdy¿ teraz za- sów.
ciela³y pos³anie tylko star¹, wytart¹ baranic¹. Chiara dygo- Na dnie koszyka przetacza³o siê zaledwie kilka zeschniê-
ta³a pod ni¹ noc po nocy, usi³uj¹c nie s³uchaæ ciê¿kiego od- tych jagód jarzêbiny i dzikiej ró¿y. Wiedzia³a, ¿e matka
dechu matki. W mylach powtarza³a opowieci starej koron- wymieje j¹ bez mi³osierdzia na widok równie nêdznego
karki o elfich grodach porodku puszczy, boginkach, wy- znaleziska, ale ptaki obra³y krzewy ze starych owoców, a
nurzaj¹cych siê z lenych róde³ w zimowe noce, i wilkach, mrozy nie ust¹pi³y jeszcze na dobre i pomiêdzy p³atami
które odmieniaj¹ postaæ pod ksiê¿ycem w nowiu. Czasami niegu widzia³a tylko pierwsze s³abe pêdy przebiniegów.
udawa³o siê jej oszukaæ zimno i g³ód. Usypia³a. Najczêciej Mog³a najwy¿ej nazbieraæ drew na opa³ oczywicie, je-
jednak po prostu le¿a³a bezsennie, ze wszystkich si³ niena- ¿eli wróci przed witem, gdy¿ wójt nie powinien siê dowie-
widz¹c wioski na skraju puszczy. dzieæ, ¿e znów krad³a chrust w królewskim lesie. Dawniej
Ale nie dzisiejszego wieczora, pomyla³a. Zawêdrowa³a ju¿ przymyka³ oko, bo przeladowanie trzech samotnych kobiet
g³êboko w puszczê i drzewa zgêstnia³y tak dalece, ¿e pomiê- nie by³o godnym zajêciem, ale tej zimy rzeczy bardzo le
dzy ga³êziami jode³ i buków widzia³a jedynie strzêpy nieba toczy³y siê we wiosce. Wiêksz¹ czêæ zbiorów poborcy wy-
usianego zimowymi gwiazdami. Na dnie lasu by³o zupe³nie wieli do zamku na wy¿ywienie armii. Wnet jednak wysz³o
ciemno. Tylko w wykrotach i nieckach z rzadka majaczy³y na jaw, ¿e i tego nie jest doæ, wiêc odebrano im wiêcej wor-
www.gazeta.pl/Chiara i ró¿e 5
Strona 6
ków ziarna, grochu i soczewicy, a potem jeszcze trochê, a¿ wype³niæ jej ¿yczenie. Jedno, jedyne ¿yczenie, które zapro-
musieli odmawiaæ sobie ka¿dego kêsa chleba. wadzi³o j¹ tak daleko.
Wraz z pierwszym mrozem na osadê spad³ oddzia³ wojska. Nastêpnej wiosny armie spotka³y siê pomiêdzy czterema
Poniewa¿ nie pozosta³o wiele dobytku do zrabowania, po- pagórkami. Król da³ znak. Sta³ jednak blisko lasu, a cieñ
wiesili kilku wieniaków na ostrokole, podpalili parê do- drzew siêga³ jego stóp i moc puszczy by³a wystarczaj¹co sil-
mostw i odjechali, uwo¿¹c dwie dziewczyny zbyt g³upie, by na, by elfi pan móg³ wype³niæ obietnicê. Dlatego zanim
przytaiæ siê w ukryciu. Chiara, która przesiedzia³a ca³¹ na- jeszcze armie star³y siê na wiosennej trawie i zanim zadano
paæ w beczce pod przegni³¹ naci¹ i liæmi rzepy, za- pierwsz¹ ranê, miecze zakwit³y bia³ymi ró¿ami. Co do jed-
stanawia³a siê, czy przypadkiem zbrojni nie s¹ l¿ejszym lo- nego. Miecze, bitewne topory o podwójnym ostrzu, sztyle-
sem od g³odowej mierci. I czy nie powinna by³a b³agaæ ty, mizerykordie i pa³asze. Wszystkie zmieni³y siê w pêdy
królewskich jedców, aby zabrali j¹ ze sob¹ precz, daleko ró¿ pokryte bia³ymi kwiatami.
od wypalonej gospody. Tak zakoñczy³a siê wojna. Pierwszy i najwiêkszy z cudów
wiêtej Antonii Od Ró¿. Babka powiedzia³a Chiarze, ¿e na
atka przeklê³aby j¹ za podobn¹ myl. miejscu tamtej bitwy wci¹¿ mo¿na ogl¹daæ spl¹tan¹, kol-
M
Chiarze wydawa³o siê, ¿e matka czast¹ gêstwê krzaków, które z czasem wyros³y z ró¿anych
w³anie odleg³ego w³adcê obarczy³a pêdów. A w wiosenne wiêto dziewczêta nadal rzuca³y do
win¹ za mieræ ojca ostatecznie lenych strumieni bia³e ró¿e, ca³e narêcza wie¿o rozkwit-
sp³on¹³ z powodu zaciê¿ników, któ- ³ych ró¿. I nawet w najnêdzniejszej osadzie ka¿da z nich
rzy nosili królewsk¹ barwê i herb gryfa. Nie, ¿eby rozmawia- chcia³a byæ Antoni¹, ci¹æ pierwszy kwiat i poprowadziæ ta-
³a o tym kiedykolwiek z Chiar¹. Ale dziewczyna widzia³a, neczny korowód na wioskowym placu.
jak jej twarz odmienia siê, kiedy przez wioskê ci¹gn¹ wojow- Chiarze nigdy nie przypad³ ten zaszczyt, choæ zna³a
nicy z gryfem wymalowanym na tarczach. Zamyka³a okien- wszystkie cie¿ki prowadz¹ce do ród³a boginek i nie raz
nice i wynajdowa³a Chiarze najdziwniejsze zajêcia, aby i ona porani³a sobie rêce w gêstwie ró¿anych krzaków na jego
pozosta³a w ciemnej izbie, póki ostatni z jedców nie minie brzegu. No, ale nie urodzi³a siê w ¿adnej z wioskowych cha-
ostroko³u. Co jeszcze bardziej utwierdza³o wieniaków w ³up, a wspomnienie spalonej gospody sprawia³o, ¿e jej czar-
przekonaniu, ¿e obie kryj¹ siê przed królewskim prawem z ne oczy i w³osy ciemne jak smo³a traci³y wszelki powab w
powodu wymordowanych w gospodzie wêdrowców. oczach wieniaków.
Chiara wzruszy³a ramionami. Nie wierzy³a, aby pan z Nie rycz, g³upia! powiedzia³a szorstko matka, kiedy
odleg³ego zamku wiedzia³ cokolwiek o losie ober¿ysty, któ- przed rokiem Chiara wyp³akiwa³a swoj¹ ¿a³oæ w k¹cie cha-
ry pewnej nocy podpali³ swoj¹ gospodê z powodów, których ty. Oby nie ci¹gnê³a na siebie czego gorszego, ni¿ roz-
nikt nie potrafi³ odgadn¹æ. Podobne rzeczy dzia³y siê podczas czarowanie w rzeczy p³ochej i bez znaczenia. Bo nigdy nie
wojny i ¿adna z nich nie mog³a sk³oniæ w³adców, aby przesta- by³o elfiego pana, ani kryszta³owego pa³acu po drugiej stro-
li siê nawzajem zabijaæ. Choæ kiedy ich powstrzymano. A nie lenego ród³a. Sam król poprowadzi³ córkê g³êboko w
uczyniono to w podobnym miejscu na skraju puszczy i na puszczê, a¿ do siedzib lenego ludu i najg³êbszych róde³
sposób dziwniejszy od wszelkich sekretów spalonej gospody. mocy, choæ opiera³a siê i b³aga³a go o zmi³owanie. Ale woj-
Antonia, najm³odsza córka króla, pewnego zimowego na trwa³a bardzo d³ugo i na wiecie pozosta³o niewiele mi-
zmierzchu wysz³a z zamku z koszykiem pe³nym chleba, ³osierdzia, wiêc król zabi³ j¹ na brzegu ród³a, pomiêdzy
który zwyk³a rozdzielaæ pomiêdzy ubogich. Uczyni³a to krzakami bia³ych ró¿. Krew dziewczyny sp³ynê³a w wodê i
wbrew zakazowi ojca, który by³ cz³owiekiem surowym i sprawi³a, ¿e leny lud wys³ucha³ w³adcy. W samym sercu bi-
nieskorym do mi³osierdzia. Wiêc kiedy stra¿nicy zatrzyma- twy miecze jego nieprzyjació³ zmieni³y siê w ró¿ane pêdy i
li j¹ przy bramie, pytaj¹c, co skrywa w koszu, odpar³a, ¿e a¿ po zmierzch mordowano bezbronnych pomiêdzy cztere-
nic prócz bia³ych ró¿, które zamierza rzuciæ w lene ród³o ma pagórkami na brzegu puszczy. Tym w³anie by³ cud
dla przeb³agania boginek i aby minê³a zima. Sk³ama³a, lecz wiêtej Antonii.
skoro stra¿nicy zajrzeli do kosza, w rodku znaleli jedynie Chiara zatka³a wtedy uszy i wybieg³a z chaty. Byæ mo¿e
narêcze ró¿ bia³ych jak nieg. W zamkowym ogrodzie nie matka by³a kiedy inna, ale mieræ ojca odmieni³a j¹ bezpo-
by³o podobnych krzewów, zreszt¹ ¿aden z nich nie kwit³ wrotnie i nie umia³a cierpieæ radoci, choæby najmniejszej
pod niegiem. Wiêc sam król, podejrzewaj¹c podstêp i ¿e i dawno minionej. Nie uwierzy³a jej. Ani w jedno s³owo. I
córka wystawia go na pomiewisko, za¿¹da³, aby jeszcze tej pomimo przestróg coraz g³êbiej zapuszcza³a siê w puszczê.
nocy zanios³a kwiaty do lenego ród³a. A królewna uczy- Jednak teraz, na brzegu lenego ród³a, które nie zamarza-
ni³a, jak rozkaza³. ³o nawet porodku zimy, nie by³a ju¿ taka pewna. W³aciwie
wiêta Antonia Od Ró¿, która powstrzyma³a wojnê. nie by³a ju¿ pewna niczego.
Nikt nie wiedzia³, co wydarzy³o siê w lesie. I nikt nie zo- Krzaki ró¿ by³y pokryte bia³ymi kwiatami.
baczy³ wiêcej królewny.
Ludzie mówili póniej, ¿e wodne boginki poprowadzi³y j¹
w g³¹b ród³a, gdzie w kryszta³owych dworach mieszkaj¹
elfi panowie. A poniewa¿ królewna mia³a kosz pe³en bia-
³ych ró¿ i poniewa¿ elfi pan pragn¹³ j¹ zatrzymaæ, obiecano
6 Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 7
nej toni róde³ka. Szybciej i szybciej woda w róde³ku,
C
hiara zatrzyma³a siê, nie mog¹c uwie-
gwiazdy, drzewa, kwiaty...
rzyæ, ¿e dotar³a a¿ tutaj. Szeroko otwar-
Chiaro... Chiarooo gdzie wysoko wirowa³ dwiêk jej
tymi oczyma wpatrywa³a siê w nie¿no-
imienia.
bia³e kwiecie. Drobne przyprószone
A potem, w jednej chwili wszystko ucich³o i zespokojnia-
niegiem kwiatki po³yskiwa³y poród
³o. Z trudem otwar³a oczy. Powoli, bardzo powoli. Nie pa-
spl¹tanych ga³¹zek. Jak gwiazdki na zimowym, czarnym nie-
miêta³a niczego. Jak przez mg³ê spostrzeg³a dwoje wpatrzo-
bie i nagle lene ród³o wyda³o siê Chiarze ca³kiem obce.
nych w ni¹ z uwag¹ bladoniebieskich renic. Stara kobieta
Nierealne i ró¿ne od wiata poza krawêdzi¹ puszczy. Sier-
o twarzy przeoranej bruzdami pochyla³a siê troskliwie nad
miê¿nego wiata pe³nego potyrpywañ, kuksañców, k³ótni
dziewczyn¹.
i z³orzeczeñ. Twarzy nabrzmia³ych z³oci¹, krzyków i ur¹-
Babciu! krzyknê³a odruchowo Chiara, bo przez chwilê
gañ. Tutaj by³ jedynie odwieczny las. Mrok. Cisza. Ukojenie.
zda³o jej siê, ¿e to Gentile siedzi przy jej ³ó¿ku.
I ró¿e. Kwiaty wiêtej Antoni Od Ró¿.
Stara kobieta umiechnê³a siê delikatnie i pog³adzi³a j¹ po
Marzy³a o tym miejscu od zawsze, odk¹d pewnego listo-
twarzy. D³oñ mia³a miêkk¹ i aksamitn¹.
padowego wieczora babka pierwszy raz opowiedzia³a jej
Nie bój siê powiedzia³a.
tê historiê. Chiara mog³a jej s³uchaæ bez koñca. Pragnê³a
Bezszelestnie, niemal unosz¹c siê w powietrzu podesz³a
odnaleæ ród³o i ¿eby wszystko co do joty by³o jak
do komina, gdzie sta³y garnki z gotuj¹c¹ siê straw¹. Zamie-
w zas³yszanej od babki opowieci. Wprawdzie teraz nie
sza³a w nich drewnian¹ kopyci¹; smakowita woñ polewki
umia³a zgadn¹æ, co stanie siê z ni¹ dalej, ale nie ba³a siê.
miesza³a siê z zapachem zió³, powi¹zanych w pêczki i su-
Kiedy przymknê³a oczy, zobaczy³a przed sob¹ twarz bab-
sz¹cych siê wszêdzie na cianach i pod powa³¹.
ki z jej dobrymi, bladoniebieskimi oczyma. róde³ko ci-
Tak, teraz Chiara dostrzeg³a, ¿e staruszka nie by³a a¿ tak po-
chutko zaszemra³o i zabulgota³o, a krêgi na wodzie z wol-
dobna do babki. Mo¿e tylko trochê jej twarz. Nie, pomyla³a
na stawa³y siê szersze i szersze i przez moment Chiara
Chiara. Chyba nie. Tak do ostatka nie by³a jednak pewna.
mia³a z³udzenie, ¿e pragnie wyjawiæ jej jaki sekret. Po-
chyli³a siê nad powierzchni¹ wody jakby chc¹c zajrzeæ do
rodka tajemnicy. Ale zamiast tego ujrza³a tylko swe odbi- rzygarbiona kobieta wci¹¿ uwija³a siê przy
P
cie twarz podlotka, ale i po trosze m³odej kobiety. kuchni, a jej postaæ wyda³a siê Chiarze po-
Znów przypomnia³a snute pónymi wieczorami opowieci bru¿d¿ona i poskrêcana niczym pnie drzew
babki o wodnikach, utopcach, rusa³kach, elfich panach w lesie ko³o róde³ka. Nawet w ciemnej izbie
i wojsku pi¹cym kêdy na dnie jeziora. ¯adnej z nich nie od staruszki bi³ nieznaczny zielonkawy cieñ.
znali okoliczni ch³opi i Chiara pamiêta³a wieczory, kiedy Jak mech na starych drzewach, pomyla³a Chiara, przypo-
ich ma³¹ izbê wype³ni³a ci¿ba ludzi, którzy ciekawi opowie- minaj¹c sobie opowieci o lenych ludziach, którzy porasta-
ci przyszli s³uchaæ bajañ starej Gentile. Rozsiadali siê li mchem niczym g³azy i pnie. Jedno co do niej nie pasowa-
gdzie mogli, na przyzbie, zydelkach, ³awie u sto³u, podpie- ³o, to sposób w jaki siê porusza³a. Chiarze wydawa³o siê, i¿
rali g³owy na ³okciach, a babka siedzia³a w k¹cie i dzierga- raczej p³ynie, czy frunie ni¿ idzie.
j¹c misterne koronki snu³a opowieci, jakby przyniesione Staruszka siêgnê³a po gliniany garniec.
¿ywcem z innych krain. Sk¹d one by³y, nikt nigdy jej nie za- Och westchnê³a cichutko Chiara, która od mierci ojca
pyta³. Bo i po co to by³o wiedzieæ. Zabra³a tê tajemnicê ze nie zazna³a w domu dostatku.
sob¹ do grobu. Jedz, Chiaro zdawa³y siê mówiæ dobre oczy staruszki,
Dziewczynie zrobi³o siê nieswojo. Z zapachem ró¿ miesza³ kiedy znów przysiad³a na skraju pos³ania z mis¹ na kola-
siê coraz mocniejszy zapach wodorostów. nach.
Antonio... Antonio od Ró¿... wyszepta³a, nachylaj¹c Pod jej spojrzeniem Chiara odwzajemni³a umiech i je-
siê nad kwiatami. Powiedz jak to by³o. To przecie¿ musia- dz¹c, poczê³a rozgl¹daæ siê po izbie. Wszystko spowija³ pó³-
³o byæ tak jak opowiada³a babcia. Powiedz... powiedz... mrok; jedynie przez maleñkie okienko w rogu izby s¹czy³a
Nagle wyda³o siê jej, ¿e wszystko wokó³ zaczyna wirowaæ. siê stru¿ka bladego wiat³a. Sprzêtów w chacie prawie nie
Coraz szybciej i szybciej. Kwiaty ulatywa³y do nieba mie- by³o. Jeden z rogów zajmowa³ okaza³y piec. Na ³awie obok
szaj¹c siê tam wysoko z gwiazdami, a gwiazdy lecia³y na siedzia³ czarny kocur i wpatrywa³ siê w Chiarê swymi ta-
ziemiê, wpadaj¹c z coraz dononiejszym pluskiem do czar- jemniczymi lepiami, mrucz¹c co po swojemu. Za piecem,
www.gazeta.pl/Chiara i ró¿e 7
Strona 8
w zaciszu i cieple, paj¹ki gêsto rozsnu³y delikatne nici. Dru- Chod, moja droga, przygotujemy strawê dla tych,
gi róg izby zajmowa³a kuchnia, zastawiona przeró¿nymi którzy jej potrzebuj¹ rzek³a i na nowo zakrz¹tnê³a siê
garnkami, dzie¿ami i misami. po izbie. Siêgnê³a do k¹ta po wiklinowe kosze i zaczê³a
w nich uk³adaæ dopiero co wyjête z pieca, wielkie, pachn¹-
hiara poczu³a wyranie, ¿e prócz woni ce chleby.
C
strawy w powietrzu unosi siê jeszcze co Omieæ, moja droga, izbê rzuci³a w stronê Chiary.
nieznaczny, przemieszany z innymi wo- Dziewczyna ¿wawo ruszy³a do pracy. A kiedy skoñczy³a,
niami zapach, który pamiêta³a znad ró- odstawiwszy miot³ê, obejrza³a siê w stronê koszy i...... onie-
de³ka. By³a pewna, ¿e to aromat ró¿, mia³a. W ka¿dym z nich na wielkich bochnach, le¿a³y ga-
i ogarnia³a j¹ coraz wiêksza ciekawoæ. Ju¿, ju¿ mia³a otwo- ³¹zki bia³ych jak nieg, odurzaj¹cych woni¹, ró¿. Zanim jed-
rzyæ usta i zapytaæ staruszkê, gdy ta, jakby wyczuwaj¹c jej nak zd¹¿y³a cokolwiek pomyleæ i zapytaæ staruszkê, kto
intencje, uprzedzi³a pytanie. gwa³townie za³omota³ do drzwi.
8 Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 9
taruszka unios³a g³owê i spojrza³a w stronê
S
drzwi, a gdy stukanie sta³o siê bardziej natar-
czywe, Chiarze zda³o siê, ¿e bladoniebieskie
oczy pociemnia³y nieco, a cieñ u jej stóp po-
g³êbi³.
Otwórz¿e kobieto da³ siê s³yszeæ stanowczy mêski
g³os, pobrzmiewa³y w nim jednak b³agalne nuty. Najwyra-
niej gospodyni wyczu³a je, bo podesz³a do drzwi i uchyli³a
je nieco.
Czego tu? zapyta³a, a jej g³os nie by³ ani odrobinê tak
ciep³y i mi³y, jak wówczas, gdy odzywa³a siê do Chiary.
Przypomina³ raczej starczy skrzek zniedo³ê¿nia³ej wiedmy.
Pani moja niedomaga mocno. Pomó¿ dobra kobieto!
by³a w tym zdaniu proba, ale Chiara dos³ysza³a te¿ nie-
wypowiedziany rozkaz. Wyci¹gnê³a szyjê, aby dostrzec,
kto stoi za drzwiami, ale staruszka zas³ania³a skutecznie
widok.
Teraz to ja dla Ciebie dobra kobieta, hê? A jak z gospo-
d¹ sprawa by³a, to mnie wilkami swymi straszy³. Nie taka
ja znowu stara, pamiêtam dobrze gderaj¹c ju¿ bardziej do
siebie ni¿ do niego, staruszka wycofa³a siê w g³¹b izby,
wreszcie ods³aniaj¹c Chiarze przybysza.
Wysoki, nawet bardzo, nie by³ ubrany jak ludzie, których
zna³a. Nie by³ te¿ do koñca cz³owiekiem. Jednak nie przy-
odziewek, ani elfia postaæ, sprawi³y, ¿e Chiara sta³a jakby j¹
kto w kamieñ zmieni³, boj¹c siê ruszyæ choæby palcem. El-
fi pan patrzy³ na ni¹ z³ocistymi renicami, takimi samymi,
jak u wilka, który siedzia³ u jego stóp. Obaj nie okazywali
¿adnych oznak zdziwienia jej obecnoci¹. Obserwowali j¹
z obojêtnoci¹, która mrozi³a dziewczynie krew w ¿y³ach. anim jednak zdo³a³a ogarn¹æ to wszystko,
Z
Pewnie z równ¹ obojêtnoci¹ zabiliby j¹, gdyby zasz³a po- znaleli siê na polanie. Rozejrza³a siê nie-
trzeba. Chiara wyczu³a to od razu. przytomnie i zamruga³a oczami. Polana
Staruszka zebra³a z izby zio³a do starej, p³óciennej tor- z wi¹zem! Pod wi¹zem rysowa³ siê jaki
by, kosz z bochnami chleba i spojrza³a ciemnymi oczami kszta³t. Król! pomyla³a sko³owana
na dziewczynê. Gdzie na granicy jej wzroku tli³ siê zupe³nie tym co siê wokó³ niej dzia³o, babcinymi legenda-
gniew. mi i w³asnym ¿yciem sponiewieranym przez dziwne zdarze-
Chod Chiaro, nie mamy wiele czasu. Wskaza³a na po- nia. Ale pod drzewem le¿a³ kto inny. Wilk. Zawiedziona
zosta³e kosze i wysz³a przed dom. Chiara z westchnieniem po³o¿y³a kosze na zmarzniêtej zie-
Ze wzrokiem utkwionym w zwierzêciu Chiara podnios³a mi. Tymczasem elfi pan ukl¹k³ przy le¿¹cym wilku i sta-
ostro¿nie pozosta³e kosze, ale brak³o jej odwagi, by przejæ ruszka zrobi³a to samo. Chiara przyjrza³a siê lepiej. Wil-
ko³o wilka. W tym momencie zwierzê i elf, ruszyli za ko- czyca wyszepta³a z niechêci¹, przypominaj¹c sobie szko-
biet¹ zostawiaj¹c przera¿onej dziewczynie woln¹ drogê. Ru- dy wyrz¹dzone tego roku we wsi. Nie ba³a siê wilków bar-
szy³a niepewnie za nimi. dziej ni¿ ludzi, ale nie podoba³o jej siê to, co zrobi³y z wio-
Sprawa z gospod¹, z nasz¹ gospod¹? Co tam siê sta³o? skowym koniem. Nawet, jeli ona by³a tam tylko bladoskó-
myla³a gor¹czkowo spozieraj¹c to na dziwn¹ trójkê, to na rym odmieñcem.
ró¿e le¿¹ce poród chleba. Takie same kwit³y na naszym Twoja Pani bêdzie ¿y³a powiedzia³a surowo zielarka
ganku podpowiedzia³o niespodziewane wspomnienie. i wyjê³a przygotowane zio³a.
www.gazeta.pl/Chiara i ró¿e 9
Strona 10
Dlaczego ona siê tak gniewa? pomyla³a Chiara i jed- spojrzenie koloru b³êkitu badawczo zagl¹daj¹ce w jej czar-
noczenie dotar³o do niej co innego: Pani! Wilczyca to ne oczy.
jego Pani! Zna³am twoj¹ babkê powiedzia³a cicho staruszka, gdy
Chiaro, ustaw kosze na rodku polany i schowaj siê po- schowa³y siê za drzewem. Znam te¿ Ciebie, lepiej ni¿
miêdzy drzewami. A Ty we sw¹ Pani¹ do twego królestwa. przypuszczasz... przerwa³a, nagle nas³uchuj¹c w ciszy
Nie trzeba jej teraz wiêcej zmartwieñ ni¿ jej zdrowie. Elf i przyk³adaj¹c pomarszczony palec do ust.
skin¹³ pos³usznie g³ow¹ i bez s³owa oddali³ siê z jednym Chcia³a wiedzieæ, jak by³o wyszepta³a cichutko zie-
wilkiem na rêkach, drugim u boku. larka, ale Chiarze zda³o siê, ¿e jej g³os pobrzmiewa g³êbo-
Chiarze wyda³o siê dziwne, ¿e to wilk prowadzi, a mê¿- kim tonem przepowiedni i wystraszona ba³a siê poruszyæ.
czyzna idzie pos³usznie za nim. Patrz teraz i s³uchaj, a dowiesz siê o tym, o czym chcia-
¯ywo dziewczyno, czy nie s³ysza³a, co mówi³am? ³a wiedzieæ. Ale pamiêtaj, jeli Oni ciê zobacz¹, lub us³y-
gderliwie zawo³a³a na ni¹ staruszka i nagle, jakby przypo- sz¹, moja moc Ciê nie ochroni. S³owa pada³y ciê¿ko
mnia³a sobie, z kim rozmawia, jej oczy pojania³y Nie bój i dziewczyna chcia³a krzyczeæ, ¿e nie, ¿e nie chce ju¿ nic
siê, nie stanie Ci siê krzywda, chod. wiedzieæ, zrozumia³a jednak, ¿e jest ju¿ za póno, nie od-
Ruszy³y obie w stronê drzew, a g³os staruszki znów by³ wróci czasu.
ciep³y i dwiêczny. Mimo to Chiara poczu³a ciarki strachu Dr¿¹cymi rêkoma objê³a wiêc drzewo i wychyliwszy siê
przebiegaj¹ce jej po plecach. Posz³a jednak za kobiet¹, nie tyle tylko, by widzieæ polanê, stara³a siê zapomnieæ o dziw-
wierz¹c ju¿ tak bardzo w ciep³o jej g³osu i na otuchê przy- nej kobiecie za jej plecami. Powoli dr¿enie strachu zast¹pi-
wo³a³a w pamiêci obraz babci. Zaraz jednak spotka³a bystre ³a ciekawoæ. Polana z wi¹zem o¿y³a.
ia³e ró¿e wypuci³y pêdy, oplot³y wiklino- To musi byæ w³adca pomyla³a. Król upiony w ko-
B
we kosze drobnymi giêtkimi ga³¹zkami. rzeniach wi¹zu wreszcie siê przebudzi³!
Chiarze wyda³o siê, jakby czas przyspie- Ze wstrzymanym oddechem patrzy³a, jak podchodzi do
szy³. Wszêdzie wokó³ siebie widzia³a wie- wiklinowych koszy. Delikatnie, jakby z obaw¹ dotkn¹³ jed-
¿¹ zieleñ. W jednej chwili drzewa i krzewy nego ze nie¿nobia³ych kwiatów. ¯aden z jego towarzyszy
poczê³y siê rozrastaæ, tworz¹c nieprzebyty g¹szcz, a ga³êzie nie wypowiedzia³ ni s³owa, ale zdumiona Chiara spostrzeg-
drzew wygiê³y siê i splot³y nad polan¹ w jeden zamkniêty ³a, ¿e na ziemiê spadaj¹ martwe, zesch³e i po¿ó³k³e p³atki.
kr¹g. W d³oniach elfiego pana zielone pêdy zwinê³y siê i poczer-
Pojedynczy ró¿any pêd podpe³z³ do pnia samotnego wi¹- nia³y jak popió³. Dziewczyna wychyli³a siê odrobinê, by zo-
zu i zacz¹³ go oplataæ. Zaledwie jednak dotkn¹³ pomar- baczyæ, jak spomiêdzy drzew powoli wychodzi ku elfom
szczonej kory, korzenie potê¿nego drzewa wypiêtrzy³y siê potê¿ny wilk. Zwierzê tr¹ci³o pyskiem ramiê klêcz¹cego
i przebi³y zamarzniêt¹ ziemiê. Przera¿ona dziewczyna do- mê¿czyzny, delikatnie poliza³o jego puste palce i Chiarze
strzeg³a ogromn¹, poroniêt¹ brunatnym mchem p³ytê, któ- wyda³o siê, ¿e jest to szara wilczyca, któr¹ wczeniej ogl¹-
ra poruszy³a siê, ods³aniaj¹c podziemny korytarz. da³a w chacie staruszki.
W jego g³êbi b³yska³y wiat³a. Nie tak ³atwo zas³u¿yæ na przebaczenie wiêtej Antonii
Pochodnie pomyla³a Chiara albo wilcze oczy. od Ró¿ dziewczyna us³ysza³a za sob¹ szept starej kobiety.
Zanim jednak zdo³a³a rozstrzygn¹æ, z podziemia wyszed³
elf. Strzepa³ piach z mocno ju¿ zu¿ytego ubrania, poprawi³ lf w milczeniu skin¹³ na ³uczników, którzy
E
³uk i ko³czan na plecach. Za nim powoli wysypywali siê ko- podnieli kosze i zniknêli z nimi pod korze-
lejni ³ucznicy, wychudli i w tak nêdznym odzieniu, ¿e jedy- niami wi¹zu. W chwilê póniej polana wy-
nie pob³yskuj¹ce w mniej przetartych miejscach z³ote nitki gl¹da³a tak jak wtedy, gdy Chiara k³ad³a na
i bogato zdobione ko³czany zdradzi³y Chiarze, kto napraw- niej kosze z chlebem, znów ciemna, cicha
dê przyby³ na wezwanie ró¿ i chleba. Nie mia³a jednak cza- i bardzo zwyczajna. Dziewczyna powoli przyklêk³a na rod-
su zastanawiaæ siê nad darami staruszki, poniewa¿ jej wzrok ku polany: korzenie wi¹zu tkwi³y g³êboko pod ziemi¹,
przyci¹gn¹³ jeden z przyby³ych wysoki, w purpurowym a wród zamarzniêtej darni nie widzia³a nawet najdrobniej-
p³aszczu i z mieczem u boku. szego ladu elfów. Gdyby nie zeschniêty pêd bia³ych ró¿ le-
10 Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 11
¿¹cy u stóp drzewa, uz- gdy przenios³y siê na
na³aby to wszystko za sam skraj lasu. Ku
przywidzenie. Mimo- miejscom, gdzie scho-
wolnie ujê³a w palce dzi siê kilka dróg. Tych
martw¹ zeschniêt¹ ga- na ziemi i tych po-
³¹zkê ró¿y i wsunê³a j¹ dziemnych. Ku miej-
za pazuchê. scu, gdzie sta³a gospo-
Dzisiejszej nocy jest da Twojego ojca, Chia-
nów ksiê¿yca powie- ro przerwa³a na chwi-
dzia³a cicho starusz- lê Elfiemu panu spo-
ka. Ale oni jeszcze nie doba³o siê ¿yczenie
wróc¹ do swej pierwot- Antonii. I to ¿e wojna
nej, zwierzêcej postaci. skoñczy³a siê, a ludzie
Jak to zwierzêcej po- przestali m¹ciæ spokój
staci? wykrzyknê³a puszczy. Spodoba³a
Chiara, wstrz¹niêta, ¿e jej mu siê te¿ sama Anto-
wymarzony w³adca mia³- nia. W lubnym darze
by okazaæ siê kim zgo³a przyrzek³ jej, ¿e odt¹d
odmiennym od dobrego nikt z jego ludu nie wy-
króla zasztyletowanego korzysta wilczej natu-
przez zdradzieckie s³ugi. ry, aby wprowadzaæ
Widaæ wci¹¿ tli siê nienawiæ poród ludzi.
w nich odrobina ¿¹dzy za- Odt¹d na brzechwach
bijania i nienawiæ do lu- rzezano ró¿e, a strza³y
dzi wyjani³a staruszka wilczych wojowników
A dopóki jej nie przez- nie mia³y przelewaæ
wyci꿹, nie odzyskaj¹ ludzkiej krwi.
swej drugiej natury i nie Ale babka opowia-
powróc¹ pomiêdzy swo- da³a, ¿e tak¹ strza³¹ zo-
ich. Ani on, ani ¿aden z je- sta³ zabity na gociñcu
go wity. ¯aden z tych, w³adca z gryfem
który niegdy wyruszyli w herbie przypom-
pod ten wi¹z na spotkanie nia³a sobie Chiara.
ludzkiego króla. Orze³ jest szybszy
To on nie jest kró- ni¿ wilk rzek³a sta-
lem? wykrztusi³a Chiara. ruszka ale wilk potrafi byæ bardziej przebieg³y. Niektórzy
Oczywicie, ¿e jest królem. Jest królem elfów odpar³a sporód elfów postanowili udowodniæ to panu, na którego
spokojnie staruszka. Pierwszym, który z³ama³ obietnicê sztandarach powiewa³ gryf drapie¿nie wysuwaj¹c orle pazu-
dan¹ wiêtej Antonii. Dlatego nie mo¿e odzyskaæ wilczej ry. Zw³aszcza wtedy, gdy zbli¿a³ siê do rozstajnych dróg.
postaci, a póki nie zwalczy nienawici w swym sercu, jego Z³amali przysiêgê króla dan¹ Antonii. Nowy w³adca przy-
pani pozostanie wilczyc¹. bra³ postaæ wilczego wojownika i wraz ze swoj¹ stra¿¹ zabi³
A kosze? spyta³a niepewnie Chiara. Dlaczego mieli- ludzkiego króla spod znaku orlego pazura. ci¹gnêli na za-
by je zabraæ? Przecie¿ ani elfy ani wilki nie ¿ywi¹ siê chle- mieszka³ych tu ludzi rabunek, gwa³t i mordy. A na siebie
bem. gniew wiêtej Antonii, która nie przebacza z³amanych przy-
Nie wolno im wiêcej przelewaæ krwi odpar³a starusz- si¹g.
ka. Ani jednej kropli, ludzkiej, czy zwierzêcej, a mój A na mojego ojca mieræ w p³omieniach. dopowiedzia-
chleb... urwa³a i jej zapadniête oczy zapatrzy³y siê gdzie ³a Chiara.
w ciemnoæ pomiêdzy drzewami. Tylko tej jednej nocy Staruszka zatrzyma³a siê i popatrzy³a smutno.
otwiera siê cie¿ka pomiêdzy korzeniami drzewa, a oni po- Nie Chiaro, to z innego powodu wilki trzymaj¹ z daleka
trzebuj¹ mojego chleba po co wiêcej, znacznie wiêcej, ni¿ wieniaków od miejsca po spalonej gospodzie. A ober¿ê
dla zaspokojenia g³odu. Teraz jednak musimy iæ. Pani cze- Twojego ojca podpali³am ja. Ale wtedy ju¿ nie ¿y³.
ka, a nie pozosta³o nam wiele czasu doda³a. Opowiem
ci po drodze ¿wawym krokiem ruszy³a cie¿k¹.
-S³ysza³a o pierwszym cudzie wiêtej Antonii od Ró¿,
prawda? spyta³a po chwili.
Dziewczyna skinê³a g³ow¹.
Kiedy elfy mia³y w³asny wiat ukryty w g³êbi puszczy,
a ludzie swój ci¹gnê³a zielarka Ale z czasem ludzkie
wanie coraz bardziej przeszkadza³y elfom. Zw³aszcza za
www.gazeta.pl/Chiara i ró¿e 11
Strona 12
dumiona Chiara przystanê³a. Wiêc to nie Nie, Eilan. Przecie¿ wiesz, ¿e nie mogê nic dla ciebie
Z
mój ojciec podpali³ gospodê? Ale dlaczego zrobiæ, dopóki wiêta Antonia mu nie przebaczy.
zgin¹³? By³ takim dobrym cz³owiekiem... Wilczyca ze smutkiem odwróci³a siê i powoli znik³a
Twój ojciec nie by³ wcale cz³owiekiem, w g³êbi puszczy.
Chiaro. Zielarka sz³a dalej len¹ cie¿k¹. Czy to ona zasadzi³a tutaj ró¿e? spyta³a cicho Chiara.
Po kilku krokach obejrza³a siê na skamienia³¹ z wra¿enia Tak. Biedna, nieszczêliwa Eilan. By³ to jej ostatni do-
dziewczynê. Idziesz? bry uczynek., bo póniej to w³anie Eilan doprowadzi³a
Jak to? wykrzyknê³a Chiara. Wiêc kim by³?! Kim do mierci tego króla, cz³owieka, choæ nie wiem z nie-
w takim razie ja jestem?! I czym by³a nasza gospoda, ¿e na- nawici, czy z mi³oci. Doæ, ¿e Antonia ukara³a j¹ tak¿e,
wet teraz wilki nie pozwalaj¹ siê do niej zbli¿yæ? skazuj¹c na rozstanie z elfim w³adc¹. Eilan pozostanie
Staruszka zawróci³a. Jej bladoniebieskie oczy spokojnie uwiêziona w wilczej postaci, dopóki w sercu jednego bo-
wpatrywa³y siê w czarne renice Chiary. daj¿e elfa p³on¹æ bêdzie nienawiæ do ludzi. Czasami wy-
Mówi³am ci, ¿e w karczmie twojego ojca zbiega³o siê daje mi siê... dziewczynie wyda³o siê, ¿e cos drgnê³o na
wiele dróg, zarówno ludzkich, jak i tych lenych, nale¿¹cych dnie bladoniebieskich i bardzo starych oczu zielarki ¿e
do elfów. W³anie w tym niewielkim drewnianym budynku wycierpieli ju¿ dosyæ. Gdybym tylko mog³a, zdjê³abym
spotykali siê mieszkañcy dwóch s¹siednich wiatów, a zna- z nich kl¹twê. Niestety, nie potrafiê. Staruszka potrz¹s-
kiem pokoju panuj¹cego miêdzy dwiema rasami mia³y byæ nê³a lekko g³ow¹, otrz¹saj¹c siê ze smutku i spojrza³a na
bia³e ró¿e zasadzone przez elfi¹ królow¹, Eilan, pani¹ wil- Chiarê. Bo tego, moje dziecko, dokonaæ mo¿esz jedynie
ków. Pokój trwa³ d³ugo, lecz nie by³ wieczny. Elfi w³adca ty.
z³ama³ obietnicê dan¹ wiêtej Antonii i wypowiedzia³ woj- Ja?! Chiara ze zdumienia przysiad³a na murku. Prze-
nê królowi spod znaku gryfa. Zabili go strza³¹ o lotkach bia- cie¿ ja... Jestem zwyk³¹ dziewczyn¹, nie znam siê na magii!
³ych jak ró¿e, a pozbawieni pana wojownicy rozpierzchli siê Nawet nie wiem jak tego dokonaæ!
po ca³ej okolicy w poszukiwaniu mordercy. To oni zabili Ja tego te¿ nie wiem, choæ siê domylam. Zielarka
twojego ojca, odkrywszy na strychu skrzyniê pe³n¹ strza³ wyg³adzi³a fa³dy spódnicy, jej rêce by³y br¹zowe i pomar-
o bia³ych lotkach i rzebionych brzechwach. Aby zapobiec szczone niczym korzenie wi¹zu. Jednak nie mogê ci po-
dalszym mordom, spali³am gospodê. I ju¿ nigdy wiêcej elf wiedzieæ. Sama musisz odgadn¹æ sposób i obudziæ w sobie
z cz³owiekiem nie spotka siê pod jednym dachem. dziedzictwo krwi. Krwi twojego ojca, który pochodzi³
Staruszka zamilk³a. Sz³y dalej przez cichy las, a¿ w koñcu z wilczego plemienia, i krwi twojej babki, prawnuczki jedy-
w oddali, pomiêdzy nagimi drzewami zamajaczy³y poczer- nej córki Antonii.
nia³e ruiny. Tylko kamienny murek, ogradzaj¹cy cie¿kê od
lasu, sta³ nadal, prawie nienaruszony. Chiara dojrza³a w¹t³y o nie mo¿e byæ prawda, pomyla³a Chiara,
T
ró¿any krzew, jedyny, który ocala³ z ró¿anego ogrodu jej nagle zbyt przera¿ona, by wypowiedzieæ
matki. Pi¹³ siê w górê po stercie osmalonych cegie³, pomi- choæby s³owo. To tylko sen, wiosenna go-
mo mrozu okryty bia³ymi p¹kami. A mo¿e to nie matka go r¹czka. Jednak jej palce, poznaczone szra-
zasadzi³a, pomyla³a z niepokojem, tylko tajemnicza wilcza mami od ró¿anych kolców, by³y jasne
w³adczyni o imieniu Eilan? i bardzo prawdziwe na tle osmalonych cegie³. Mimowolnie
W ciemnoci lasu zap³onê³y dwa wiate³ka. Wilcze oczy. ujê³a zeschniêty pêd bia³ej ró¿y i poczê³a obracaæ go w pal-
Dlaczego wilki nadal tu przychodz¹? Chiara patrzy³a, cach.
jak z mroku wy³ania siê szara postaæ wilczycy. Gdzie w g³êbi lasu przeci¹gle krzykn¹³ ptak, budz¹c j¹
Z³otookie zwierzê podesz³o do krzewu i lekko tr¹ci³o py- z odrêtwienia. Dziewczyna podnios³a g³owê. Nad polami,
skiem ma³y p¹czek ró¿y. Nagle rozb³ys³y bia³e, aksamitne daleko poza krawêdzi¹ lasu niebo zaczyna³o z wolna ja-
p³atki i p¹k rozkwit³ w piêkny kwiat, który po chwili zwin¹³ nieæ w pierwszej zapowiedzi witu. Noc dobiega³a koñca,
siê, poczernia³ i rozsypa³ w drobny py³. Pozosta³a po nim je- a ona nie wiedzia³a, co uczyniæ z t¹ dziwn¹ wiedz¹, któr¹
dynie uschniêta ga³¹zka. przywo³a³a w³asnym ¿yczeniem, wypowiedzianym na olep
Wilczyca podesz³a do staruszki i spojrza³a na ni¹ prosz¹- i bez namys³u. I wtedy spomiêdzy fa³d jej sukni wypad³a
co. Jednak kobieta odsunê³a siê i niemal z ¿alem powie- martwa ga³¹zka, któr¹ wziê³a z polany. Ujrzawszy oba pê-
dzia³a: dy, poczu³a, ¿e jaka si³a potê¿na niczym zew wilczego sta-
12 Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 13
da karze jej st¹d iæ. Natychmiast, zanim mrok rozwieje siê Bieg³y z ni¹ przez leny g¹szcz niczym królewska wita,
na dobre. milcz¹ce i nieodgadnione.
Zerwa³a siê i, zawin¹wszy obie ga³¹zki w chustê, ju¿
w biegu krzyknê³a. agle zahaczy³a nog¹ o wystaj¹cy korzeñ
N
Muszê spróbowaæ! drzewa i upad³a w g³êboki nieg. Gdy
Nie us³ysza³a odpowiedzi, nie obejrza³a siê nawet za sie- powoli unios³a g³owê, ujrza³a przed so-
bie. Po prostu bieg³a najszybciej jak mog³a, pierwszy raz b¹ lene róde³ko, szemrz¹ce cicho.
w ¿yciu nie rozpoznaj¹c ¿adnej z lenych cie¿ek. Jednak Zamar³a.
to, co j¹ prowadzi³o nakazywa³o popiech, wiêc bieg³a a¿ Ponad ciemn¹, granatow¹ wod¹ unosi³y swe g³ówki bia³e
do utraty tchu, mimo ga³êzi bij¹cych j¹ po twarzy i cierni, kwiaty ró¿, ich s³odki, upojny zapach przenika³ mrone
próbuj¹cych rozerwaæ sukniê. W pewnej chwili zda³a sobie nocne powietrze. Noc zatoczy³a kr¹g, a ona znów by³a nad
sprawê, i¿ obok i z ty³u b³yszcz¹ w mroku lepia wilków. ród³em boginek. Ale tym razem wiedzia³a, co ma zrobiæ.
www.gazeta.pl/Chiara i ró¿e 13
Strona 14
na³a przecie¿ te wszystkie opowieci, od- z ca³¹ reszt¹. Po chwili z narêczem nie¿nych kwiatów przy-
Z
k¹d by³a ma³ym dzieckiem s³ucha³a podob- klêk³a tu¿ nad krawêdzi¹ ród³a i pytaj¹co spojrza³a na wil-
nych bani, opowiadanych przez Gentile czycê. Ta tylko rzuci³a jej ponaglaj¹ce, z³ote spojrzenie i ra-
z tajemniczym, ulotnym umiechem. Zna³a zem z innymi uciek³a ku pobliskim drzewom. Chiara ostatni
t¹ star¹ i prawie ju¿ zapomnian¹ tradycjê. raz zanurzy³a twarz wród delikatnych bia³ych p³atków.
I nie zdziwi³a siê wcale, gdy tu¿ nad ramieniem poczu³a ciep- ród³o by³o tak lodowata, ¿e gdy Chiara zanurzy³a w niej
³y oddech szarej wilczycy. Bo nagle uk³adanka u³o¿y³a siê palce, dreszcz przebieg³ po jej plecach. Ale nie tylko dlatego.
w jedno, tysi¹ce od³amków st³uczonego zwierciad³a powró- Po³yskuj¹ca srebrzycie woda unios³a kwiaty, wci¹gnê³a je
ci³o na swoje miejsca, ³¹cz¹c siê bez ladu zniszczenia. By³a g³êboko w toñ. Dziewczyna poczu³a jak przesycone ich zapa-
pewna, absolutnie pewna, ¿e zdo³a dokonaæ tego, czego nie chem powietrze miesza siê z coraz wyraniejsz¹ woni¹ wodo-
mog³y zrobiæ ani elfy, ani zielarka. Bo by³a z krwi Antonii, rostów, jak zaczyna tê¿eæ i gêstnieæ niczym zaczarowane. Jak
wiêtej Antonii Od Ró¿. Z³amana przysiêga i kl¹twa Antonii za pierwszym razem, gdy wypowiedzia³ swe ¿yczenie.
by³y jej dziedzictwem. I by³o nim te¿ przebaczenie. Woda szumia³a, Chiarze wydawa³o siê, ¿e wszystko zaczy-
Mam racjê, prawda Eilan? odwróci³a siê w stronê wil- na wokó³ niej wirowaæ, jednak nie chcia³a znów zapadaæ siê
czycy, której z³ote oczy b³yszcza³y wród mroku puszczy. coraz g³êbiej w ten dziwny pó³sen. Gdzie z oddali s³ysza³a
To by³o takie proste ka¿dej wiosny dziewczêta rzuca³y ca- wycie wilków. Jeszcze chwilê, pomyla³a b³agalnie. Tylko
³e narêcza bia³ych, wie¿ych ró¿ do róde³. Tyle ¿e ¿adna jedn¹ krótk¹ chwilê. ¯ebym wiedzia³a.
z nich nie zna³a ukrytego sensu tej tradycji, nie domyla³a siê K¹tem oka spostrzeg³a wród mchu i przegni³ej darni jasno-
nawet znaczenia owego dziwnego, zwyczaju, który podobno w³os¹ kobietê, zauwa¿y³a jak z³oty blask rozwietli³ jej du¿e
pochodzi³ od lenego ludu. Który nie przypadkiem i nie bez oczy w kszta³cie migda³ów. Nie zd¹¿y³a jednak zobaczyæ ni-
celu przekazano ludziom. Poniewa¿ wilczy wojownicy mieli czego wiêcej, gdy¿ mg³a ogarnê³a j¹ ze wszystkich stron.
nadziejê, ¿e kiedy znajdzie siê kto z rodu Antonii, kto rzu- Z budzi³o j¹ s³oñce wiec¹ce prosto w oczy. Ranek wsta³
caj¹c do ród³a pierwsze ledwo rozkwit³e ró¿e, wypowie od- ju¿ dawno, a p¹ki ró¿ b³yszcza³y w jasnym wietle. Jakby
powiednie s³owa. Lecz gdy to siê nadal nie wydarzy³o, pomy- nic siê nie sta³o. Nic nie wiadczy³o o wydarzeniach po-
la³a Chiara, postanowiono zwabiæ mnie w to miejsce i dopil- przedniej nocy. Nic prócz dwóch pêdów bia³ych ró¿, które
nowaæ, bym wrzuci³a do wód jedynego w³aciwego róde³ka po³o¿y³a u ród³a zesz³ej nocy. Które wczoraj by³y zesc-
pierwsze narêcze jeszcze nie rozkwit³ych ró¿, które wypusz- hniête i martwe.
czaj¹ swoje p¹ki na przednówku. I abym wypowiedzia³a od-
powiednie ¿yczenie. Probê, która paæ mo¿e tylko z moich ona by³a wolna. Mog³a odejæ i zrobiæ, co
A
ust, z ust dziewczyny z jej krwi. A ja jestem ostatnia. zechce. Matka, pomyla³a, pojmuj¹c, ¿e
Eilan... Zrobiê to. Zrobiê to dla was, jeli tylko zdo³am byæ mo¿e nawet w wietle dnia zdo³a odna-
powiedzia³a nachylaj¹c siê nad wilczyc¹. Jeli tego leæ drogê do chatki zielarki, gdzie na dê-
w³anie oczekujecie. Ale tylko pod jednym warunkiem. ¯e bowym stole pozosta³o kilka okruchów cu-
potem bêdê wolna. Mocniej zacisnê³a d³onie na zeschniê- downego, uzdrawiaj¹cego chleba. A ona? Teraz elfy zapew-
tych pêdach ró¿, po czym z wahaniem u³o¿y³a je na ziemi. ne zniszczy³y resztê dróg do swego królestwa, pomyla³a,
Wilki wokó³ milcza³y wyczekuj¹co. Chiara zauwa¿y³a, ¿e a z gospody pozosta³y jedynie zgliszcza. Niech i tak bêdzie.
Eilan z niepokojem spogl¹da na horyzont ponad lasem, któ- Puszcza jest nieprzebyta. A zreszt¹ s¹ jeszcze targowe gro-
ry stopniowo jania³ i rozwietla³ siê zapowiedzi¹ brzasku dy w dole gociñca, groty krasnoludów wykute popod góra-
s³oñce mia³o wzejæ lada chwila. mi i kamienne zamki wysoko na skalnych prze³êczach. Nie-
Tylko tej jednej nocy otwiera siê cie¿ka pomiêdzy korze- ogarniêty wiat. wiat stoj¹cy przed ni¹, Chiar¹, otworem.
niami drzewa..., Chiara przypomnia³a sobie s³owa staruszki. Sz³a szybko lenymi cie¿kami, zrywaj¹c ga³¹zki z krza-
Nie pozosta³o wiele czasu, a kolce rozgarnianych przez ni¹ ków ró¿, które rozkwita³y w jej d³oniach. Zatrzyma³a siê tyl-
w popiechu ró¿ rani³y jej zdrêtwia³e z zimna i trwogi palce. ko jeden jedyny raz, gdy spomiêdzy drzew dosz³o jej pozdra-
Ba³a siê, czy kwiaty nie s¹ zbyt mizerne, lecz gdy przejecha- wiaj¹ce wycie wilków. Zobaczy³a to co chcia³a zobaczyæ.
³a krwawi¹cym palcem po zawiniêtym p¹ku, p³atki rozchyli- Z³ote oczy w kszta³cie migda³ów b³yszcz¹ce w pó³mroku
³a siê i w jednej chwili trzyma³a w d³oniach pachn¹c¹, roz- puszczy na wysokoci cz³owieka.
kwit³¹ ró¿ê. T³umi¹c okrzyk zdziwienia post¹pi³a podobnie
KONIEC
14 Chiara i ró¿e/www.gazeta.pl
Strona 15