9889
Szczegóły |
Tytuł |
9889 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9889 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9889 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9889 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Robert Jordan
Rozstaje zmierzchu
Crossroads Of Twilight
Prze�o�y�a Ewa Wojtczak
Wydanie oryginalne: 2002
Wydanie polskie: 2004
A w dniach, kiedy ruszy Gon Czarnego i kiedy prawica si� zachwieje, lewica za� zb��dzi, zdarzy si�, �e ludzko�� przyjdzie na Rozstaje Zmierzchu i wszystko, co jest, wszystko, co by�o i wszystko, co b�dzie, zr�wnowa�y si� na czubku miecza. I zerw� si� wtedy wichry Cienia.
z Proroctw Smoka;
t�umaczenie dokonane prawdopodobnie
przez Jaina Charina (znanego jako Jain Farstrider),
wkr�tce przed jego znikni�ciem
Dla Harriet.
Kiedy�, teraz i zawsze
Prolog
B�yski wzoru
Rodel Ituralde nienawidzi� czekania, chocia� dobrze wiedzia�, �e czekanie stanowi nieod��czn� cz�� �o�nierskiej profesji. Ka�dy �o�nierz czeka na nast�pn� bitw�, na ruch wroga, na jego pomy�k�. Ituralde obserwowa� zimowy las, pozostaj�c r�wnie nieruchomy jak drzewa, kt�rym si� przypatrywa�. S�o�ce znajdowa�o si� w po�owie swej wspinaczki i nie dawa�o na razie �adnego ciep�a. Z ust m�czyzny wydobywa� si� oddech w postaci bia�ej pary, pokrywaj�c szronem starannie przyci�te w�sy �o�nierza i czarne futro przy kapturze. Ituralde cieszy� si�, �e jego he�m wisi na ��ku siod�a. Wystarczy, �e pancerz nie chroni� go przed zimnem, wr�cz przeciwnie � przesy�a� je g��biej, ku p�aszczowi oraz kilku warstwom we�ny, jedwabiu i lnu. Nawet siod�o Strza�ki wydawa�o si� zimne, jakby bia�ego wa�acha utoczono z zamro�onego mleka. He�m na g�owie chyba zmrozi�by Rodelowi m�zg.
Zima przysz�a do Arad Doman tego roku p�no, bardzo p�no, za to z ca�� moc�. Wprost z gor�cego lata, nienaturalnie d�ugo przeci�gaj�cego si� w jesie�, w nieca�y miesi�c przeskoczyli w samo serce zimy. Li�cie, kt�re przetrwa�y susz� niezwyk�ego lata, zamarz�y, zanim zd��y�y zmieni� kolor i b�yszcza�y teraz w porannym s�o�cu niczym dziwne, pokryte lodem szmaragdy. Konie otaczaj�cych Ituralde�a dwudziestu kilku zbrojnych od czasu do czasu drepta�y w wysokim po kolana �niegu. �o�nierze przejechali ju� spory dystans, a zanim dzie� sko�czy si� na dobre czy na z�e, czeka�a ich jeszcze daleka droga. Na p�nocy k��bi�y si� ciemne chmury. Ituralde i bez M�drej wiedzia�, �e przed zmrokiem temperatura znacznie spadnie. Do tej pory musieli znale�� sobie schronienie.
� Ta zima nie jest tak ostra jak przedostatnia, prawda, m�j panie? � spyta� Jaalam. Wysoki m�ody oficer jakim� sposobem potrafi� czyta� Ituralde�owi w my�lach. Zawsze przemawia� cichym, lecz wyra�nym i przez to dobrze s�yszalnym g�osem. � Mimo to przypuszczam, i� niekt�rym marzy si� teraz wino grzane z korzeniami. Oczywi�cie, nie ma na to szans. Musimy zachowa� wstrzemi�liwo��. S�dz� jednak, �e wszyscy mog� si� napi� herbaty. Zimnej herbaty, ma si� rozumie�. A gdyby mieli kilka brzozowych witek, mogliby si� obna�y� i zakosztowa� �nie�nej k�pieli.
� Lepiej niech na razie pozostan� w ubraniach � odpar� sucho Rodel Ituralde. � Ale przy odrobinie szcz�cia mo�e rzeczywi�cie dostan� dzi� wieczorem troch� zimnej herbaty. � Stwierdzenie wywo�a�o chichot tego i owego. Spokojny, nieg�o�ny chichot. Ituralde wybra� tych ludzi starannie, wiedzieli zatem, c� znaczy ha�as w nieodpowiednim momencie.
Sam ch�tnie by przyj�� paruj�cy kubek przyprawionego korzeniami wina lub chocia� herbaty. Od dawna jednak nikt nie przywozi� do Arad Doman herbaty. Min�o sporo czasu, odk�d zagraniczni kupcy przestali si� zapuszcza� za granic� z Saldae�. A kiedy nowiny z zewn�trznego �wiata dociera�y do tego kraju, okazywa�y si� ju� nie�wie�e niczym chleb sprzed miesi�ca, o ile kiedykolwiek w og�le by�y czym� wi�cej ni� tylko pog�osk�. Fakt ten nie mia� zreszt� zbytniego znaczenia. Je�eli Bia�� Wie�� naprawd� podzielono albo je�eli m�czyzn z umiej�tno�ci� przenoszenia Mocy w istocie wezwano do Caemlyn... c�, �wiat b�dzie si� musia� obej�� bez Rodela Ituralde�a, a� Arad Doman stanie si� zn�w ca�o�ci�. Na razie jego kraj mu wystarcza�.
Ituralde jeszcze raz przejrza� rozkazy, kt�re wysy�a�. Najszybsi je�d�cy, jakich mia�, ponios� je do ka�dego szlachcica lojalnego wobec Kr�la. Cho� por�ni�y ich odwieczne wa�nie i stare wojny, nadal sporo ich ��czy�o. Na otrzymane od Wilka rozkazy wszyscy zbior� swoje armie i wyrusz�; przynajmniej p�ki Ituralde cieszy� si� kr�lewsk� �ask�. Nawet ukryj� si� w g�rach, czekaj�c na jego rozkazy. Och, na pewno wielu si� zirytuje, a niekt�rzy wr�cz przekln� jego imi�, b�d� jednak pos�uszni. Wiedzieli, �e Wilk wygrywa bitwy. Co wi�cej, wiedzieli, �e wygrywa wojny. Gdy s�dzili, �e ich nie s�yszy, nazywali go wprawdzie Ma�ym Wilkiem, jego jednak nie obchodzi�o, co my�l� na temat jego postury � w ka�dym razie nie bardzo si� tym przejmowa� � byleby tylko jechali, dok�d im kaza� i kiedy im kaza�.
Nied�ugo rusz� do galopu i pojad� zastawi� pu�apk�, kt�ra na uruchomienie poczeka jeszcze dobrych par� miesi�cy. Podejmowa� spore ryzyko. Skomplikowane projekty mog�y si� nie uda� z mn�stwa powod�w, a ten plan sk�ada� si� z wielu warstw. Je�li Ituralde nie zdo�a dostarczy� przyn�ty, co� mo�e zniweczy� plan, zanim na dobre zacznie dzia�a�. Albo je�eli kto� zignoruje jego polecenie unikania kr�lewskich kurier�w. Wszyscy wszak�e znali jego racje i nawet najbardziej uparci je podzielali, chocia� niewielu decydowa�o si� m�wi� o nich na g�os. On sam od otrzymania ostatniego rozkazu Alsalama kr�ci� si� jak w ukropie. Z�o�ony papier tkwi� teraz w jego r�kawie, ukryty pod jasn� koronk� przykrywaj�c� �elazn� cz�� r�kawicy. Mieli ostatni� szans�, ostatni�, bardzo ma�� szans� uratowa� Arad Doman. Mo�e nawet zdo�aj� ocali� Alsalama przed nim samym, zanim Rada Kupc�w zdecyduje si� posadzi� na tronie innego kandydata. Alsalam przez dwadzie�cia lat by� dobrym w�adc�. Oby �wiat�o�� pozwoli�a przed�u�y� jego doskona�e rz�dy.
Na odg�os g�o�nego trzasku gdzie� na po�udniu r�ka Ituralde�a natychmiast opad�a na r�koje�� miecza. S�ycha� by�o ciche skrzypienie sk�ry i metalu, gdy� inni tak�e chwycili za bro�. Poza tym panowa�a cisza. Las by� r�wnie martwy jak zamarzni�ty grobowiec. To tylko jaka� ga��� z�ama�a si� gdzie� pod ci�arem �niegu. Po chwili Ituralde pozwoli� sobie na odpr�enie � tak samo si� odpr�y�, gdy us�ysza� nowiny o pojawieniu si� Smoka Odrodzonego na niebie w Palme. By� mo�e ten m�czyzna naprawd� by� Smokiem Odrodzonym, mo�e naprawd� ukaza� si� na niebie, jednak niezale�nie od prawdziwo�ci opowie�ci, rozpali�y one Arad Doman.
Ituralde mia� pewno��, �e potrafi�by ugasi� ten ogie�, je�liby mu dano woln� r�k�. I nie by�y to czcze przechwa�ki. Zna� swoj� warto�� i wiedzia�, czego potrafi dokona� � w bitwie, kampanii czy ca�ej wojnie. Jednak odk�d Rada zdecydowa�a, i� bezpieczniej b�dzie wywie�� Kr�la z Bandar Eban, Alsalam najwyra�niej wbi� sobie do g�owy, �e jest wcieleniem Artura Jastrz�bie Skrzyd�o. Od tego dnia jego podpis i piecz�� pojawi�y si� na dziesi�tkach bitewnych rozkaz�w p�yn�cych z miejsca, w kt�rym Rada go ukry�a. Cz�onkowie Rady nie chcieli zdradzi� kryj�wki nikomu, nawet samemu Ituralde�owi. Ka�da kobieta z Rady, z kt�r� rozmawia�, reagowa�a oboj�tnie i odpowiada�a wymijaj�co na byle wzmiank� dotycz�c� Kr�la. Rodel niemal uwierzy�, �e rzeczywi�cie nie znaj� miejsca pobytu Alsalama. Tyle �e my�l ta by�a oczywi�cie �mieszna. Rada ani na moment nie spuszcza�a z Kr�la oka. Ituralde zawsze uwa�a�, �e kupieckie Domy za bardzo si� we wszystko mieszaj�, tym razem jednak brakowa�o mu ich w�cibstwa. Ich milczenie pozostawa�o tajemnic�, poniewa� �aden kr�l, kt�ry niszczy handel, nie przetrwa zbyt d�ugo na tronie.
Ituralde dotrzymywa� z�o�onych przysi�g, a poza tym Alsalam by� jego przyjacielem, chocia� wys�ane przez niego rozkazy mog�y wywo�a� jedynie chaos. Niestety, nie mo�na ich by�o zignorowa�, gdy� Alsalam by� Kr�lem. Poleci� Rodelowi jak najszybciej pomaszerowa� na p�noc przeciw jakiemu� wielkiemu skupisku Wyznawc�w Smoka, o kt�rym dowiedzia� si� przypuszczalnie od tajnych szpieg�w, a p�niej � dok�adnie dziesi�� dni p�niej � cho� nie dostrzegli do tamtej pory ani jednego Wyznawcy Smoka, wys�a� Rodelowi kolejny rozkaz, zgodnie z kt�rym Wilk mia� wyruszy� jak najpr�dzej na po�udnie przeciw nast�pnemu zgromadzeniu wrog�w, kt�re r�wnie� nigdy si� nie zmaterializowa�o. A Ituralde � zamiast pustoszy� ziemi�, kt�r� jego zdaniem Wyznawcy Smoka ju� opu�cili i maszerowa� tam, gdzie podobno obozowali � powinien skoncentrowa� wszystkie si�y do obrony Bandar Eban przed atakami z trzech stron, gdy� mog�y one zmie�� miasto z powierzchni ziemi. Co gorsza, rozkazy Alsalama cz�sto dociera�y bezpo�rednio do pot�nych pan�w wielkich rod�w. Ludzie ci mieli pod��y� za Ituralde�em, a Kr�l wysy�a� Machira w jednym kierunku, Teacala w drugim, Rahmana za� w jeszcze innym. Czterokrotnie dochodzi�o do przypadkowych potyczek, kiedy armie wpada�y na siebie w nocy, ruszaj�c na wyra�ne polecenie Alsalama i spodziewaj�c si� przed sob� wroga. A przez ca�y ten czas ros�y szeregi Wyznawc�w Smoka, a tak�e ich pewno�� siebie. Ituralde odni�s� kilka triumf�w (w Solanje i Maseen, nad Jeziorem Somal i w Kandelmarze), a Lordowie Kataru nauczyli si� nie sprzedawa� wytwor�w swoich kopalni i ku�ni wrogom Arad Doman, Alsalam jednak�e swymi sprzecznymi poleceniami stale zaprzepaszcza� jego wysi�ki.
Ostatni rozkaz wydawa� si� wszak�e odmienny. Najpierw jaki� Szary Cz�owiek zabi� Lady Tuv�, pr�buj�c nie dopu�ci�, by pismo w og�le dotar�o do Ituralde�a. Tajemnic� pozostawa�o, dlaczego Cie� mia�by si� ba� tego w�a�nie rozkazu bardziej ni� innych, tym niemniej r�wnie� z tego powodu nale�a�o jak najszybciej wyrusza�. Zanim Alsalam wy�le do Ituralde�a kolejne polecenie. Rozkaz �w otwiera� te� liczne mo�liwo�ci, mo�e ostatnie. Wszystko co dobre pojawia�o si� tutaj i dzisiaj. Trzeba by�o wykorzysta� nawet najmniejsze szanse na sukces.
Przenikliwy krzyk s�jki �nie�nej zabrzmia� w oddali raz, potem drugi i trzeci. Ituralde u�o�y� d�onie w miseczk�, przy�o�y� je do ust, po czym powt�rzy� trzy zgrzytliwe d�wi�ki. Chwil� p�niej kud�aty, �aciaty wa�ach wybieg� spo�r�d drzew. Dosiada� go je�dziec w bia�ym, ubrudzonym ziemi� p�aszczu. Gdyby stali nieruchomo, i cz�owieka, i konia by�oby r�wnie trudno dostrzec w o�nie�onym lesie. Przybysz zatrzyma� wierzchowca obok konia Ituralde�a. By� to kr�py m�czyzna uzbrojony w jeden tylko miecz o kr�tkim ostrzu oraz przymocowany do siod�a hak w futerale i ko�czan ze strza�ami.
� Wygl�da na to, �e wszyscy przybyli, m�j panie � zagai� niezmiennie zachryp�ym g�osem, odrzucaj�c kaptur z g�owy. Podobno kto� spr�bowa� powiesi� Donjela za m�odu, chocia� powody tego zdarzenia zagin�y gdzie� w odleg�ej przesz�o�ci. Resztki kr�tko przyci�tych w�os�w m�czyzny by�y obecnie stalowosiwe. Ciemna, sk�rzana �ata skrywaj�ca pusty oczod� po prawym oku stanowi�a pozosta�o�� innych m�odzie�czych tarapat�w. Mo�e jednooki, lecz by� najlepszym zwiadowc�, jakiego Ituralde kiedykolwiek spotka�. � Wi�kszo��, w ka�dym razie � ci�gn��. � Postawili wok� domku my�liwskiego dwa kr�gi stra�nik�w, jeden wewn�trz drugiego. Wida� ich na mil�, ale nikt nie podejdzie dostatecznie blisko, bo go w domku us�ysz�. Szlakami sprowadzili mniej osobnik�w, ni�, panie, przewidzia�e�, cho� mimo to nie spos�b ich policzy�. Oczywi�cie � doda� z wymuszonym u�miechem � i tak was znacznie liczebnie przewy�szaj�.
Ituralde kiwn�� g�ow�. Stworzy� Bia�� Wst�g�, a ludzie, kt�rych spotka�, przyj�li jego propozycj� i wst�pili w szeregi tej jednostki. Trzy dni temu ludzie ci �lubowali �wiat�o�ci na swoje dusze i nadziej� zbawienia nie wyci�ga� broni przeciwko drugiemu ani nie przelewa� niczyjej krwi. Bia�ej Wst�gi nie przetestowano wszak w tej wojnie i obecnie niekt�re osoby zaiste w osobliwym miejscu szuka�y zbawienia. Na przyk�ad ci, kt�rzy nazywali siebie Wyznawcami Smoka. Ituralde od zawsze mia� opini� ryzykanta, chocia� wcale nim nie by�. Najwa�niejsze to wiedzie�, jakie ryzyko mo�na bezpiecznie ponie��. Czasami te� liczy�a si� �wiadomo��, jak wiele mo�na zaryzykowa�.
Wyci�gn�� z cholewy buta owini�t� w jedwab paczuszk� i wr�czy� j� Donjelowi.
� Je�li w przeci�gu dw�ch dni nie dotr� do Coron Ford, oddaj to mojej �onie.
Zwiadowca wsun�� pakunek pod p�aszcz, dotkn�� palcami skroni, po czym zawr�ci� konia na zach�d. Mia� ju� wcze�niej kontakty z Ituralde�em, zwykle w przededniu jakiej� bitwy.
Niech �wiat�o�� nie dopu�ci, by Tamsin musia�a otwiera� t� paczuszk�. Posz�aby za nim � tak mu powiedzia�a � nawet w �mier�.
� Jaalamie � odezwa� si� Ituralde � sprawd�my, co nas czeka w domku my�liwskim Lady Osany.
Uderzy� obcasami Strza�k� i ruszy�, a jego ludzie pod��yli za nim.
Gdy jechali, s�o�ce osi�gn�o szczyt, a p�niej zacz�o schodzi� coraz ni�ej, kieruj�c si� ku zachodowi. Wisz�ce na p�nocy ciemne chmury przybli�y�y si� i zrobi�o si� jeszcze ch�odniej. Nie s�ycha� by�o �adnych d�wi�k�w z wyj�tkiem t�tentu kopyt wierzchowc�w przedzieraj�cych si� przez �nie�n� skorup�. Las wydawa� si� pusty, jakby �o�nierze byli w nim kompletnie sami. Ituralde nie dostrzega� stra�nik�w, o kt�rych wspomnia� Donjel. Zwiadowca sporo chyba przesadzi�, twierdz�c, �e mo�na ich zobaczy� z odleg�o�ci mili. Rzecz jasna, stra�nicy spodziewali si� Ituralde�a. I na pewno go wypatrywali � dla pewno�ci, �e nie towarzyszy mu armia: ta zwana Bia�� Wst�g� czy jakakolwiek inna. Prawdopodobnie wielu z nich mia�o do�� powod�w, �eby wycelowa� w jego kierunku �uki i przeszy� go dziesi�tkami strza�. Ka�dy lord mo�e kaza� swoim ludziom przysi�ga� na Bia�� Wst�g�, ale nie wszyscy przyst�powali do oddzia��w; niekt�rzy woleli zaryzykowa� w�asn� drog�.
W po�owie popo�udnia spomi�dzy drzew wy�oni� si� nagle tak zwany my�liwski domek Lady Osany � masa jasnych wie� i zgrabnych, spiczasto zako�czonych kopu�, kt�re bardziej pasowa�y do kt�rego� z pa�ac�w Bandar Eban. Osana polowa�a zawsze na m�czyzn albo na w�adz�, jej trofea (mimo stosunkowo m�odego wieku Lady) by�y liczne i godne uwagi, a tutejsze �polowania� szokowa�y nawet mieszka�c�w stolicy. Domek my�liwski wygl�da� teraz na opuszczony. Rozbite okna zia�y niczym usta pe�ne wyszczerbionych z�b�w. Nigdzie ani �ladu migocz�cego �wiat�a czy jakiegokolwiek ruchu. Tym niemniej �nieg pokrywaj�cy oczyszczony teren wok� domku zosta� mocno udeptany przez konie, a poniewa� prowadz�ce na g��wny dziedziniec ozdobne mosi�ne bramy sta�y otworem, Ituralde wjecha�, nie zwalniaj�c. Za nim za� cwa�owali jego ludzie. Ko�skie kopyta stukota�y na kamiennej nawierzchni, gdzie �nieg rozdeptano a� do b�ota.
�aden s�u��cy nie wyszed� mu na powitanie, ale Rodel nikogo nie oczekiwa�. Osana znikn�a na samym pocz�tku zamieszek, kt�re od jakiego� czasu targa�y Arad Doman niczym pies potrz�saj�cy szczurem, a ca�a s�u�ba szybko uciek�a do innych posiad�o�ci Lady, wybieraj�c je w spos�b mniej lub bardziej przypadkowy. W obecnych czasach pozbawieni pan�w s�u��cy g�odowali lub przy��czali do bandyt�w. B�d� te� do Wyznawc�w Smoka. Ituralde zeskoczy� z konia u st�p szerokich, marmurowych schod�w na ko�cu dziedzi�ca, wr�czy� wodze Strza�ki jednemu ze swoich zbrojnych, Jaalamowi za� poleci� znalezienie schronienia dla wszystkich ludzi i zwierz�t. �o�nierze przypatrywali si� bacznie marmurowym balkonom i wielkim oknom, wyra�nie si� bowiem obawiali, �e kto� stamt�d celuje im z kuszy mi�dzy �opatki. Drzwi prowadz�ce do jednej ze stajni by�y nieznacznie uchylone, jednak mimo zimna m�czy�ni woleli si� rozsi��� w naro�nikach dziedzi�ca. Tu znajdowali si� blisko swoich koni i mieli na oku ca�y teren. W razie niebezpiecze�stwa na pewno kt�ry� dostrze�e zagro�enie.
Ituralde zdj�� r�kawice i wsun�� je za pas, po czym wyg�adzi� koronk� i wszed� wraz z Jaalamem po schodach. Pod butami chrz�ci� mu zdeptany i ponownie zmro�ony �nieg. Rodel odrzuci� pokus� zerkania na boki, staraj�c si� patrze� wy��cznie przed siebie. Musia� wygl�da� na absolutnie pewnego swoich racji, gdy� tylko takie post�powanie mo�e ca�kowicie uspokoi� jego ludzi. Zachowywa� si� zatem, jakby nawet nie dopuszcza� my�li o ewentualno�ci jakichkolwiek zdarze� z wyj�tkiem oczekiwanych. Pewno�� siebie stanowi�a wszak jedyny klucz do zwyci�stwa. Wtedy tak�e przeciwnik wierzy, �e potrafisz nad wszystkim zapanowa�. Na szczycie schodk�w Jaalam otworzy� jedn� z cz�ci wysokich, rze�bionych drzwi, ci�gn�c je za poz�acan� ko�atk� w postaci ko�a. Ituralde, zanim wszed� do �rodka, musn�� palcem sztuczny pieprzyk, poniewa� na tym straszliwym zimnie nie czu�, czy aksamitna gwiazdka nadal przylega do jego policzka. Dotkni�cie pieprzyka poprawi�o mu zreszt� humor.
W ogromnym korytarzu powietrze by�o r�wnie lodowate jak na zewn�trz, tote� oddechy obu m�czyzn wydobywa�y si� z ich ust w postaci pi�ropuszy mg�y. Nieo�wietlona przestrze� wydawa�a si� spowita mrokiem. Pod�og� pokryto kolorow� mozaik� przedstawiaj�c� my�liwych i zwierz�ta, jednak w niekt�rych miejscach kafle by�y wyszczerbione, jakby kto� wl�k� po nich ci�ary albo co� na nie rzuca�. Opr�cz pojedynczego przewr�conego postumentu, na kt�rym kiedy� by� mo�e sta�a du�a waza lub ma�y pos�g, pomieszczenie by�o puste. To, czego s�u�ba nie zabra�a podczas ucieczki, dawno temu zagrabili bandyci. Przyby�ych oczekiwa� jeden cz�owiek � siwow�osy i bardziej wychudzony ni� podczas ostatniego spotkania. Napier�nik m�czyzny by� mocno zniszczony, a jego kolczyk by� tylko ma�ym z�otym k�kiem, lecz koronka stroju pozostawa�a nieskazitelnie czysta, widniej�cy za� obok lewego oka b�yszcz�cy, czerwony ksi�yc w kwadrze w lepszych czasach prezentowa�by si� dobrze na ka�dym dworze.
� Na �wiat�o��, b�d� pozdrowiony pod Bia�� Wst�g�, Lordzie Ituralde � zagai� uroczy�cie starzec, dodaj�c lekki uk�on.
� Na �wiat�o��, przyszed�em pod Bia�� Wst�g�, Lordzie Shimron � odpar� uprzejmie Rodel. Shimron nale�a� do najbardziej zaufanych doradc�w Alsalama. Przynajmniej p�ki nie do��czy� do Wyznawc�w Smoka. Teraz pe�ni� wysokie stanowisko w ich radach. � M�j zbrojny to Jaalam Nishur, zwi�zany honorem z Domem Ituralde, podobnie jak wszyscy, kt�rzy ze mn� przybyli.
Przed Rodelem nie istnia�a Dynastia Ituralde, jednak Shimron po�o�y� r�k� na sercu i powita� Jaalama uk�onem.
� To dla mnie zaszczyt. B�dziesz mi towarzyszy�, Lordzie Ituralde? � spyta�, gdy si� wyprostowa�.
Prowadz�ce do sali balowej wielkie drzwi znikn�y, chocia� Rodel z trudem m�g� sobie wyobrazi� bandyt�w wyjmuj�cych je z zawias�w i wynosz�cych z budynku. Teraz wej�cie zwie�czone wysokim ostrym �ukiem zrobi�o si� wystarczaj�co szerokie dla dziesi�ciu m�czyzn. Wewn�trz pozbawionego okien owalnego pokoju cie� rozprasza�o p� setki lamp wszelkiej mo�liwej wielko�ci i typu, chocia� ich �wiat�o dociera�o zaledwie do sklepionego sufitu. Po dw�ch stronach ogromnego pomieszczenia, pod malowanymi �cianami sta�y dwie grupy m�czyzn i cho� obecno�� Bia�ej Wst�gi sk�oni�a ich do zdj�cia he�m�w, ca�a dwusetka � lub wi�cej � nosi�a pe�ne zbroje i chyba �aden z wojownik�w nie od�o�y� miecza. Po jednej stronie Ituralde dostrzeg� paru r�wnie pot�nych jak Shimron doma�skich lord�w: Rajabiego, Waked�, Ankaera; ka�dego z nich otacza� orszak pomniejszych lord�w i zaprzysi�onych przedstawicieli ludu. Sta�y tam te� ma�e grupki (po dw�ch, trzech m�czyzn), w kt�rych nie by�o �adnego pana wielkiego rodu. Tak, tak, Wyznawcy Smoka posiadali rady, lecz nie mieli dow�dcy. Tym niemniej ka�dy z tych m�czyzn by� swego rodzaju przyw�dc�, a niekt�rzy z nich liczyli swoich zwolennik�w w dziesi�tkach, nieliczni w tysi�cach. �aden nie wydawa� si� cieszy� z uczestnictwa w spotkaniu, a ten czy �w posy�a� piorunuj�ce spojrzenia pod przeciwleg�� �cian�, gdzie t�oczy�o si� w jednej zbitej masie pi��dziesi�ciu czy sze��dziesi�ciu przeszywaj�cych ich wzrokiem Tarabonian. Mo�e wszyscy oni nale�eli do Wyznawc�w Smoka, ale mi�dzy tymi dwoma narodami nie by�o ju� sympatii. Ituralde o ma�o si� jednak nie u�miechn�� na ich widok. Nawet si� nie o�mieli� marzy�, �e na dzisiejsze zebranie przyb�dzie ich cho� po�owa.
� Pan Rodel Ituralde oddaje si� pod Bia�� Wst�g�. � G�os Shimrona zad�wi�cza� w sali. � Niech ka�dy poszuka w sercu si�y i rozwa�y swoj� dusz�.
Na tym ko�czy�y si� formalno�ci.
� Dlaczego Lord Ituralde oferuje Bia�� Wst�g�? � spyta� Wakeda. Jedn� r�k� trzyma� r�koje�� d�ugiego miecza, drug� zacisn�� w pi�� przy boku. Chocia� wy�szy ni� Ituralde, nie by� m�czyzn� wysokim, lecz wynios�ym niczym zasiadaj�cy na tronie kr�l. Kiedy� kobiety uwa�a�y go za przystojnego, teraz jednak uko�na czarna przepaska skrywa�a jego pozbawiony oka prawy oczod�, a pieprzyk mia� posta� czarnej strza�ki wycelowanej w grub� blizn� biegn�c� od policzka do czo�a. � Czy zamierza do nas do��czy�? A mo�e ��da naszego ust�pienia? Mamy si� podda�? Wszyscy wiedz�, �e Wilk jest zar�wno �mia�y, jak i przebieg�y. Ale czy jest a� tak �mia�y? � Gwar podni�s� si� w�r�d m�czyzn po jego stronie pomieszczenia: niekt�rzy si� �miali, inni reagowali gniewem.
Ituralde spi�� palce za plecami, pr�buj�c si� powstrzyma� przed dotkni�ciem rubinu w lewym uchu. Gest ten by� bowiem powszechnie znany jako objaw jego zdenerwowania. Czasami zreszt� muska� klejnot celowo, teraz wszak�e musia� pokaza� zgromadzonym spokojne oblicze. Mimo s��w tego cz�owieka! Tak, mimo tych s��w, musia� zachowa� spok�j. W z�o�ci dochodzi�o do pojedynk�w, a Rodel nie przyby� tutaj walczy�. Doskonale pami�ta�, �e s�owa mog� stanowi� bardziej �mierciono�n� bro� ni� miecze.
� Wszyscy tu zebrani wiedz�, �e na po�udniu mamy innego wroga � zacz�� mocnym g�osem. � Seanchanie po�kn�li Tarabon. � Przebieg� wzrokiem po Tarabonianach i napotka� oboj�tne spojrzenia. Nigdy nie umia� odczyta� twarzy przedstawicieli tej nacji. Pod tymi niedorzecznymi w�sami, kt�re wygl�da�y jak w�ochate k�y (gorszymi ni� u Saldaean) i �miesznymi welonami r�wnie dobrze mogliby nosi� maski. A marne �wiat�o lamp nie pomaga�o Rodelowi w odgadni�ciu ich my�li. Widzia� ich jednak�e w zbroi i potrzebowa� ich. � Zalali R�wnin� Almoth � podj�� � i wyruszyli na p�noc. Ich zamiary s� jasne. Chc� przej�� tak�e Arad Doman. Boj� si�, �e chc� posi��� ca�y �wiat!
� Czy Lord Ituralde pragnie wiedzie�, kogo poprzemy, je�li najad� na nas Seanchanie? � zapyta� Wakeda.
� Szczerze wierz�, �e b�dziesz walczy� o Arad Doman, Lordzie Wakeda � odpar� �agodnie.
Wakeda zrobi� si� purpurowy wobec tej bezpo�redniej zniewagi, za� r�ce jego ludzi opad�y na r�koje�ci mieczy.
� Uchod�cy powiadomili nas, �e widzieli ostatnio na r�wninie Aiel�w � wtr�ci� pospiesznie Shimron, obawia� si� bowiem, �e Wakeda mo�e zerwa� Bia�� Wst�g�. �aden z zaprzysi�onych Wakedzie ludzi nie wyci�gnie ostrza, p�ki on sam tego nie zrobi lub p�ki nie wyda im takiego rozkazu. � Walcz� dla Smoka Odrodzonego, tak m�wi� raporty... Pewnie ich wys�a�, mo�e nam na pomoc. Nikt nigdy nie pokona� armii Aiel�w, nawet Artur Jastrz�bie Skrzyd�o. Pami�tasz z naszej m�odo�ci Bitw� Czerwonych �nieg�w, Lordzie Ituralde? S�dz�, �e zgodzisz si� ze mn�, i� wbrew niekt�rym opowie�ciom wcale ich tam nie pokonali�my. Nie potrafi� te� uwierzy�, �e Seanchanie dysponuj� tak licznym wojskiem, jakie my w�wczas mieli�my. Osobi�cie s�ysza�em, �e ruszyli na po�udnie, oddalaj�c si� od granicy. Nie, podejrzewam, �e wkr�tce us�yszymy o ich wycofaniu si� z r�wniny i rezygnacji z pomys�u zaatakowania nas. � Nie by� z�ym dow�dc� w polu, ale bywa� zbyt pedantyczny.
Ituralde u�miechn�� si�. Z po�udnia nowiny dociera�y szybciej ni� z innych stron, Rodel ba� si� jednak, �e b�dzie musia� sprowadzi� Aiel�w, kt�rzy gotowi pomy�le�, i� pr�buje ich oszuka�. Ledwie m�g� uwierzy� w ich obecno�� na R�wninie Almoth i nawet nie bra� pod uwag�, �e Aielowie wys�ani na pomoc Wyznawcom Smoka mog� si� pojawi� w samym Arad Doman.
� Ja r�wnie� wypyta�em uchod�c�w, a ci wspominali wprawdzie o atakach Aiel�w, lecz nie o ich armii. Zreszt� sama obecno�� Aiel�w na r�wninie mo�e spowolni� Seanchan, ale na pewno nie sk�oni ich do odwrotu. Ich lataj�ce bestie zaczynaj� si� rozgl�da� po naszej stronie granicy. Nie wygl�da to na odwr�t.
Zamaszystym gestem wyj�� z r�kawa papier i podni�s� go, prezentuj�c wszystkim Miecz i R�k� odci�ni�te w zielono-niebieskim wosku. Jak zawsze ostatnio, u�y� gor�cego ostrza do podwa�enia z jednego boku Kr�lewskiej Piecz�ci. W ten spos�b odchodzi�a ca�a, wi�c w�tpi�cym m�g� j� pokaza� niez�aman�. A wielu w�tpi�o, gdy s�yszeli niekt�re polecenia Alsalama.
� Mam rozkazy od Kr�la Alsalama � o�wiadczy�. � Musz� zewsz�d, sk�d zdo�am, zebra� tylu ludzi, ilu mi si� uda, a p�niej jak najpr�dzej uderzy� na Seanchan. � Wzi�� g��boki wdech. Podejmowa� kolejne ryzyko i je�li tym razem zawiedzie, Alsalam mo�e za��da� jego g�owy. � Proponuj� rozejm. W imieniu Kr�la przyrzekam nie wyst�powa� przeciwko wam w �aden spos�b tak d�ugo, jak Seanchanie stanowi� zagro�enie dla Arad Doman, o ile zobowi��ecie si� do tego samego i b�dziecie walczy� obok mnie przeciwko wrogom, a� ich pobijemy.
Odpowiedzia�a mu pe�na zdumienia cisza, Rajabi za� � m�czyzna o charakterystycznej grubej, kr�tkiej szyi � wygl�da� na wr�cz og�uszonego. Wakeda natomiast zagryza� warg� niczym zaskoczona dziewczyna.
Milczenie przerwa� Shimron.
� Naprawd� mo�na ich pobi�, Lordzie Ituralde? Stawa�em wobec nich... i wobec ich Aes Sedai, kt�re ci�gn� za sob� na �a�cuchach... na R�wninie Almoth. Tak jak i ty.
Rozleg�y si� niespokojne odg�osy szurania po pod�odze, a twarze m�czyzn pociemnia�y w pos�pnym gniewie. Nikt nie lubi przypomnienia, �e bywa bezradny wobec wroga, jednak wszyscy pami�tali z historii, jak pot�ny przeciwnik im si� trafi�.
� Mo�na ich pokona�, Lordzie Shimron � zapewni� jego i pozosta�ych Ituralde. � Nawet gdy z ich strony zdarzaj� si�... niespodzianki. � Takie na przyk�ad jak wywo�ana sztucznie niespodziewana erupcja ziemi pod stopami albo pojawienie si� zwiadowc�w, dosiadaj�cych stworze�, kt�re wygl�daj� na Pomiot Cienia... Tym niemniej Ituralde wypowiedzia� to zdanie z pe�nym przekonaniem. Poza tym, dzi�ki znajomo�ci potencja�u wroga, cz�owiek jest w jakim� sensie przygotowany. Tak brzmia�a jedna z podstawowych zasad dzia�a� wojennych. Sprawdza�a si� ju� na d�ugo przed powstaniem narodu Seanchan. Ciemno�� pozbawia�a zreszt� tych ostatnich przewagi, podobnie jak burza, kt�r� wiele Aes Sedai zawsze potrafi�o przewidzie�. � Cz�owiek m�dry przestaje gry��, gdy dociera do ko�ci � kontynuowa� obrazowo. � Jednak dotychczas Seanchanie, zanim si�gn�li po mi�so, otrzymywali je pokrojone na cienkie plasterki. Ja natomiast zamierzam da� im tward� gole�. Ma�o tego, dzi�ki mojemu planowi rzuc� si� na ni� tak szybko, �e nim ugryz� kawa�ek mi�sa, po�ami� sobie na tej ko�ci wszystkie z�by. A zatem... Ja si� zobowi�zuj�. Co z wami?
Trudno by�o nie wstrzyma� oddechu. Wszyscy m�czy�ni wygl�dali na g��boko zadumanych. Ituralde niemal widzia� przetaczaj�ce im si� przez g�owy my�li. Wilk dysponowa� planem. Seanchanie mieli wprawdzie Aes Sedai na �a�cuchach, lataj�ce bestie i �wiat�o�� jedna wie, co jeszcze, Wilk wszak�e posiada� plan. Seanchanie czy Wilk. Trudny wyb�r.
� Je�li jaki� cz�owiek potrafi pokona� Seanchan � przyzna� w ko�cu Shimron � ty nim jeste�, Lordzie Ituralde. Wi�c, tak, z�o�� zobowi�zanie i zawr� z tob� �w rozejm.
� I ja! � krzykn�� Rajabi. � Odepchniemy ich z powrotem za ocean, sk�d przyszli! � Mia� nie tylko kark byka, lecz r�wnie� byczy temperament.
Niespodziewanie Wakeda z r�wnym entuzjazmem wyrazi� zgod� grzmi�cym tonem, a chwil� p�niej wsz�dzie wok� wybuch� prawdziwy tumult g�os�w. M�czy�ni krzyczeli, �e odpowiedz� na rozkaz Kr�la i w py� rozbij� Seanchan. Niekt�rzy wo�ali, �e wejd� za Wilkiem nawet w Szczelin� Zag�ady. Ituralde poczu� satysfakcj�, lecz nie tylko po ni� tu przyszed�.
� Je�li chcesz nas prosi�, �eby�my walczyli o Arad Doman � da� si� s�ysze� jeden g�os ponad og�lnym szumem � w takim razie popro� nas o to!
Ci, kt�rzy jeszcze przed chwil� zobowi�zywali si� udzieli� pomocy, teraz zacz�li gniewnie mamrota� lub cicho przeklina�.
Skrywaj�c rado�� pod uprzejm� min�, Ituralde obr�ci� si� ku przeciwnej �cianie, by stawi� czo�o m�wcy. Tarabonianin okaza� si� szczup�ym m�czyzn� o ostrym nosie widocznym pod przezroczystym welonem przes�aniaj�cym mu twarz. Wzrok mia� przenikliwy, patrzy� twardo. Kilku spo�r�d jego ziomk�w zmarszczy�o brwi, jakby niezadowolonych, �e si� odezwa�, wi�c Ituralde wywnioskowa�, �e najwyra�niej w przeciwie�stwie do Doma�czyk�w nie mieli jednego przyw�dcy wyznaczonego do prowadzenia rozm�w. Rodel mia� nadziej� na obietnice i zobowi�zania, nie by�y one wszak�e konieczne dla jego planu. Byli dla niego natomiast niezb�dni sami Tarabonianie. W ka�dym razie ich poparcie mog�o znacz�co zwi�kszy� prawdopodobie�stwo powodzenia tego projektu.
Ituralde sk�oni� si� uprzejmie m�czy�nie.
� Oferuj� wam szans� walki za Tarabon, m�j dobry panie. M�wili mi uchod�cy, �e Aielowie wywo�ali zam�t na r�wninie. Powiedzcie, czy niedu�y oddzia� waszych ludzi... stu, mo�e dwustu �o�nierzy... potrafi�by przemierzy� t� targan� niepokojami r�wnin� i wej�� do Tarabonu w zbrojach oznaczonych takimi paskami, jakie nosz� Seanchanie?
Cho� wydawa�o si� to niemo�liwe, na twarzy Tarabonianina pojawi�o si� jeszcze wi�ksze napi�cie. Teraz z kolei jego rodacy zacz�li gniewnie mamrota� i przeklina�. Dosz�y do nich informacje, i� zar�wno Kr�l, jak i Panarch wst�pili na swe trony dzi�ki Seanchanom i przysi�gali wierno�� lennicz� cesarzowej zza Oceanu Aryth. Na pewno nie chcieli, by im przypomina�, jak wielu ich krajan�w dla niej obecnie pracowa�o. Najwi�cej �Seanchan� na R�wninie Almoth okazywa�o si� w istocie Tarabonianami.
� C� dobrego mo�e uczyni� taka jedna ma�a grupka? � odburkn�� pogardliwie szczup�y rozm�wca Ituralde�a.
� Zaiste, niewiele � odpowiedzia� mu Rodel. � A gdyby� tak wys�a� pi��dziesi�t podobnych grup? Albo sto? � Tarabonianie na pewno mogli zorganizowa� tyle oddzia��w. � Gdyby wszyscy wyruszyli tego samego dnia? Osobi�cie pojecha�bym w jednej grupie i tylu moich ludzi, ilu zdo�acie ubra� w tarabonia�skie zbroje. Zrobi� to cho�by dla zapewnienia was, �e nie szykuj� �adnego podst�pu i nie zamierzam si� was w ten spos�b pozby�.
Stoj�cy za nim Doma�czycy zacz�li g�o�no protestowa�. Najg�o�niej z nich krzycza� Wakeda, co Ituralde�a nieco zaskoczy�o. Plan Wilka podoba� im si�, lecz chcieli te� mie� Wilka na przyw�dc�. Wi�kszo�� Tarabonian pocz�a si� k��ci� mi�dzy sob�, szczeg�lnie o to, czy tak wielu ludzi (nawet w ma�ych zespo�ach) zdo�a przej�� r�wnin� bez nara�ania si� na rozpoznanie, rozwa�ali r�wnie� g�o�no, c� dobrego zdo�aj� te ma�e grupy uczyni� dla Tarabonu. Zastanawiali si�, czy zdecyduj� si� za�o�y� zbroje oznaczone seancha�skimi paskami. Tarabonianie sprzeczali si� r�wnie �atwo jak Saldaeanie i tak samo gor�co. Jednak rozm�wca Ituralde�a milcza�, patrz�c na niego twardo. Po chwili lekko kiwn�� Rodelowi g�ow�. G�ste w�sy przes�ania�y wargi m�czyzny, lecz Ituralde odni�s� wra�enie, �e Tarabonianin si� u�miechn��.
W tym momencie Doma�czyk ca�kowicie si� odpr�y�. Mo�e jednak �w osobnik by� tarabonia�skim przyw�dc�. W przeciwnym razie, czy zgodzi�by si� z nim, skoro jego ziomkowie byli Ituralde�owi przeciwni? A je�li by� przyw�dc�, na pewno przekona do doma�skich racji pozosta�ych. P�niej za� pojad� wraz z Rodelem na po�udnie, w samo serce krainy, kt�r� Seanchanie uwa�ali za w�asn�. Pojad� i pobij� wroga. Tarabonianie bez w�tpienia zechc� tam pozosta� i kontynuowa� walk� we w�asnej ojczy�nie. Ituralde naprawd� nie m�g� oczekiwa� wi�cej. Wraz z kilkoma tysi�cami swoich ludzi wr�ci wtedy na p�noc, przemierzaj�c ca�� d�ug� drog� przez R�wnin� Almoth. �wiat�o�� i w�ciek�o�� dodadz� mu si�y.
Odpowiedzia� Tarabonianinowi u�miechem. Przy odrobinie szcz�cia rozjuszeni genera�owie nie dostrzeg�, dok�d ich prowadzi... a� b�dzie za p�no. A je�eli si� domy�l�... c�, Ituralde mia� na t� okoliczno�� drugi, alternatywny plan.
Brn�c w�r�d drzew przez g��boki �nieg, Eamon Valda owin�� si� szczelniej p�aszczem. Zimny, mocny wiatr porusza� ci�kimi od �niegu ga��ziami � odg�os brzmia� zwodniczo spokojnie w wilgotnej szaro�ci �witu. Ch��d przeciska� si� przez grub�, bia�� we�n� stroju Valdy r�wnie �atwo jak przez gaz� i przenika� m�czyzn� a� do ko�ci. Ob�z le��cy wok� niego w lesie wydawa� si� tak�e zbyt spokojny. Ruch nieco rozgrzewa�, jednak�e ludzie w obozowisku woleli podczas postoju trwa� w miejscu, st�oczeni blisko siebie.
Nagle Eamon zatrzyma� si� w p� kroku, marszcz�c nos na nag�y smr�d � d�awi�cy fetor przywodz�cy na my�l dwadzie�cia kup gnoju roj�cych si� od larw. Valda nie zakry� ust, a jedynie si� skrzywi�. W obozie nie panowa� porz�dek, kt�ry lubi�. Namioty rozstawiono chaotycznie w miejscach, gdzie zwisa�y najgrubsze konary, konie sp�tano, zamiast tylko stosownie je uwi�za�. Tego rodzaju niedbalstwo powodowa�o brud. Tacy ludzie po pewnym czasie zaczynaj� w po�piechu przysypywa� ko�skie �ajno zaledwie kilkoma szuflami ziemi, a z powodu zimna kopi� latryny jak najbli�ej siebie. Ka�dego swojego oficera, kt�ry zezwoli�by na co� takiego, Valda natychmiast by zdymisjonowa�, po czym wr�czy�by mu szufl� i poleci� nauczy� si� jej u�ywa�.
Uwa�nie rozejrza� si� po obozie, szukaj�c �r�d�a zapachu, nagle jednak smr�d znikn��. Wiatr nie zmieni� si�, tym niemniej fetor w dziwny spos�b si� rozwia�. Zaskoczenie Eamona Valdy trwa�o zaledwie moment i sekund� p�niej m�czyzna ruszy� naprz�d, nadal si� krzywi�c. Smr�d musia� wszak sk�d� pochodzi�! Szczeg�lnie �e Valda znalaz� przecie� �lady braku dyscypliny. A dyscyplina powinna by� dla nich obecnie wa�na, wa�niejsza ni� kiedykolwiek.
Ponownie zatrzyma� si� na brzegu rozleg�ej polany. �nieg by� tu g�adki i nienaruszony, mimo i� niemal ca�� przestrze� zajmowa�o obozowisko. Po chwili Valda cofn�� si� z powrotem mi�dzy drzewa, zadar� g�ow� i zapatrzy� si� w niebo. Mkn�ce po nim szare chmury skrywa�y po�udniowe s�o�ce. M�czyzna wstrzyma� oddech, gdy� niespodziewanie co� mu mign�o przed oczyma, szybko jednak zrozumia�, �e widzia� jedynie ptaka � jak�� ma��, br�zow� ptaszyn�, kt�ra lata�a nisko, staraj�c si� unika� jastrz�bi. Valda za�mia� si�, lecz gorzko. Niewiele ponad miesi�c min��, odk�d przekl�ta przez �wiat�o�� kraina Seanchan po�kn�a Amador i Fortec� �wiat�o�ci w jednym, nieprawdopodobnym �yku, Eamon wszak�e nauczy� si� od tego czasu nowych odruch�w. M�drzy ludzie zawsze si� ucz�, podczas gdy g�upcy...
Ailron by� takim w�a�nie g�upcem, stale si� pusz�cym i snuj�cym opowie�ci o dawnej s�awie, opromienionym przez wiek i now� nadziej� zdobycia prawdziwej w�adzy, kt�ra ��czy�a si� z koron�. Cz�owiek ten nie chcia� stawi� czo�a realiom i z tego powodu dosz�o do tak zwanej Kl�ski Ailrona. Valda s�ysza� tak�e inn� nazw� � Bitwa pod Jeramel � cho� u�ywa�a jej tylko garstka amadicia�skich szlachcic�w, kt�rzy uciekli w stosownym momencie, oszo�omieni niczym m�ode byczki, mimo i� wci�� bezwiednie pr�bowali robi� dobr� min� do z�ej gry. Eamon zastanowi� si�, jakim mianem Ailron okre�la� t� potyczk�, gdy �oswojone� seancha�skie wied�my zacz�y wycina� w pie� jego zdyscyplinowane �o�nierskie szeregi. Valda wci�� mia� przed oczyma ziemi� sp�ywaj�c� kaskadami ognia. Widywa� te� taki obraz w swoich snach. No c�, Ailron ju� nie �y�, zgin�� podczas pr�by odwrotu z pola, a jego g�ow� prezentowano na kopii jednego z Tarabonian. By�a to odpowiednia �mier� dla g�upca! Z drugiej strony, on sam zebra� wok� siebie dziewi�� tysi�cy Syn�w �wiat�o�ci! W obecnych czasach cz�owiek z wizj� wiele doprawdy m�g� zdzia�a�.
Na przeciwnym kra�cu polany sta� w�r�d drzew barak nale��cy niegdy� do w�glarza � pojedyncze pomieszczenie z kamieni uszczelnionych zeschni�tym zielskiem. Z pozoru ludzie opu�cili t� siedzib� ju� jaki� czas temu; fragmenty strzechy zwisa�y niebezpiecznie, a zas�ony w w�skich oknach dawno znikn�y i zosta�y zast�pione przez ciemne pledy. �le dopasowanych, drewnianych drzwi pilnowa�o dw�ch stra�nik�w, postawnych m�czyzn w p�aszczach z wyhaftowanym god�em: krwistoczerwon� lask� pastusz� za z�otym, promienistym s�o�cem. Obaj spletli r�ce za plecami i przest�powali w miejscu z nogi na nog�, tupaniem usi�uj�c si� rozgrza� na ch�odzie. Gdyby Valda by� wrogiem, �aden z wartownik�w nie zdo�a�by na czas chwyci� za miecz. �ledczy lubili pracowa� we wn�trzach.
Obaj beznami�tnie popatrzyli na przybysza. Ich nieruchome twarze r�wnie dobrze mog�yby by� wyrze�bione z kamienia. �aden nie wysili� si� na wi�cej ni� ch�odne pozdrowienie przeznaczone dla osoby bez pastuszego kija, nawet je�li mieli do czynienia z samym Lordem Kapitanem Komandorem Syn�w �wiat�o�ci. Jeden stra�nik otworzy� wprawdzie usta, jakby chcia� spyta� Vald� o pow�d przybycia, jednak nie zd��y�, gdy� Eamon min�� ich bez s�owa i szybko pchn�� prowizoryczne drzwi. Przynajmniej nie pr�bowali go zatrzyma�. Gdyby spr�bowali, zabi�by obu.
Asunawa na jego widok podni�s� wzrok znad krzywego sto�u, gdzie z uwag� czyta� niewielk� ksi��eczk�, jedn� ko�cist� d�oni� otaczaj�c paruj�cy cynowy kubek, z kt�rego dobywa� si� aromat przypraw. Krzes�o m�czyzny, o prostym oparciu, jedyny poza sto�em mebel w pomieszczeniu, wygl�da�o na rozklekotane, lecz kto� je wzmocni� sk�rzanymi rzemieniami. Valda zacisn�� usta, powstrzymuj�c si� przed szyderstwem. Czcigodny Inkwizytor R�ki �wiat�o�ci zas�ugiwa� nie na namiot, ale prawdziwy dach nad g�ow� (nawet je�li strzecha wymaga�a po�atania) oraz grzane wino z korzeniami. A przecie� nikt inny nie pi� wina od tygodnia! Na kamiennym palenisku p�on�� te� ma�y ogie� daj�cy w�t�e ciep�o. Jeszcze przed Kl�sk� zakazano nawet gotowa� na ogniu, poniewa� dym m�g� zdradzi� miejsce ich pobytu. Tym niemniej, wi�kszo�� Syn�w �wiat�o�ci � cho� og�lnie rzecz bior�c, pogardza�a �ledczymi � do Asunawy �ywi�a dziwny szacunek, jakby dzi�ki swej okolonej siwymi w�osami wymizerowanej twarzy m�czennika uosabia� wszystkie ich idea�y. Na pocz�tku Vald� zaskoczy�o to odkrycie; nie by� pewien, czy sam Asunawa zdaje sobie spraw�, jakie wzbudza reakcje. Tak czy inaczej, do�� by�o �ledczych, by mogli narobi� k�opot�w. Valda nie m�g� nic na to poradzi�, m�g� tylko stara� si� tych k�opot�w unika�. Przynajmniej na razie.
� Prawie pora � rzuci�, zamykaj�c za sob� drzwi. � Jeste� got�w?
Asunawa nie podni�s� si� i nie si�gn�� po le��cy obok niego na stole bia�y p�aszcz, na kt�rym nie wyhaftowano promienistego s�o�ca, a jedynie krwistoczerwon� lask�. Zamiast tego m�czyzna z�o�y� r�ce na ksi��ce, zakrywaj�c stronice. Valda podejrzewa�, �e Asunawa czyta Drog� �wiat�o�ci Mantelara. Osobliwa lektura jak na Czcigodnego Inkwizytora, bardziej odpowiednia dla �wie�o przyj�tych, kt�rzy po przysi�dze mogli studiowa� s�owa Mantelara.
� Posiadam sprawozdania na temat pobytu andora�skiej armii w Murandy, m�j synu � odpar� Asunawa. � Mo�e g��boko w Murandy...
� St�d do Murandy jest daleka droga � uci�� Valda, udaj�c, �e nie rozpoznaje kolejnej pr�by rozpocz�cia starej k��tni. K��tni, kt�r� Asunawa ju� przegra�, o czym najwyra�niej cz�sto zapomina�.
Ale co Andoranie robili w Murandy? O ile raporty by�y prawdziwe. Dociera�o tu tak wiele fantazji podr�nych i k�amstw. Andor! Sama nazwa wyzwala�a w Eamonie gorycz. Morgase nie �y�a lub s�u�y�a Seanchanom. A ci mieli niewielki szacunek dla tytu��w innych ni� ich w�asne. Martwa czy s�u��ca, by�a dla niego stracona, podobnie � co zreszt� by�o wa�niejsze � jak jego plany wobec Andoru. Galadedrid mu si� nie przyda, by� obecnie tylko m�odym oficerem, w dodatku niezbyt popularnym w�r�d prostych �o�nierzy. Dobrzy oficerowie nigdy wszak nie bywaj� popularni. Jednak Valda by� cz�owiekiem pragmatycznym. Przesz�o�� to przesz�o��. Czas na nowe plany.
� Wcale nie tak daleka, je�li ruszymy na wsch�d, przez Altar�, m�j synu... przez p�nocn� cz�� Altary. Seanchanie z pewno�ci� nie oddalili si� jeszcze zbytnio od Ebou Dar.
Wyci�gn�wszy d�onie ku palenisku, a�eby z�apa� cho� troch� ciep�a, Valda westchn��. Seancheanie niczym zaraza rozprzestrzenili si� w Tarabonie i tutaj, w Amadicii. Dlaczego ten m�czyzna uwa�a, i� w Altarze jest inaczej?
� Zapomnia�e�, panie, o przebywaj�cych w Altarze wied�mach? Maj� w�asn� armi�, czy musz� ci o tym przypomina�? Chyba �e dotar�y do tej pory do Murandy. � Wierzy� w pog�oski o ruchach wied�m. Wbrew sobie podni�s� g�os. � Mo�e ta tak zwana andora�ska armia, o kt�rej s�ysza�e�, to w�a�nie armia wied�m! Da�y al�Thorowi Caemlyn, pami�tasz? A tak�e Illian i p� wschodu! Naprawd� wierzysz, �e w�r�d wied�m dosz�o do podzia�u? Naprawd�? � Powoli zrobi� g��boki wdech, uspokajaj�c si�. A raczej pr�buj�c si� uspokoi�. Ka�da nowa opowie�� na temat zdarze� na wschodzie okazywa�a si� gorsza od poprzedniej.
Podmuch wiatru w kominie wepchn�� do pokoju iskry. Valda cofn�� si� z przekle�stwem na ustach. Cholerna ch�opska chata! Nawet komina nie umieli porz�dnie wykona�!
Asunawa zatrzasn�� w d�oniach ksi��eczk�. Jego r�ce pozosta�y z�o�one jak w modlitwie, ale g��boko osadzone oczy zap�on�y nagle gor�cej ni� ogie�.
� S�dz�, �e wied�my trzeba powybija�! W�a�nie tak uwa�am!
� Zadowoli�bym si� znajomo�ci� seancha�skiej metody ich oswajania. � Z odpowiednio oswojonymi wied�mami Valda m�g�by wyp�dzi� al�Thora z Andoru, Illian i wszystkich miejsc, w kt�rych nie osiad� jeszcze jako Cie�. M�g�by prze�cign�� nawet samego Artura Jastrz�bie Skrzyd�o!
� Trzeba je zniszczy� � upiera� si� Asunawa.
� I nas wraz z nimi? � spyta� Valda.
Rozleg�o si� stukanie do drzwi. Na lakoniczne wezwanie Inkwizytora w wej�ciu ukaza� si� jeden ze stra�nik�w. Stan�� sztywno wyprostowany i wykona� r�k� kr�tki gest powitania.
� M�j panie Czcigodny Inkwizytorze � zagai� uroczystym tonem. � Jest tutaj Rada Namaszczonych.
Valda czeka�. Czy ten stary g�upiec b�dzie trwa� w uporze wobec wszystkich dziesi�ciu ocala�ych Lord�w Kapitan�w, siedz�cych na zewn�trz na koniach i gotowych do jazdy? Co si� sta�o, to si� nie odstanie. A sta�o si�, co musia�o.
� Je�li w ten spos�b unicestwimy Bia�� Wie�� � o�wiadczy� w ko�cu Asunawa � mog� si� przy��czy�. Pojad� na spotkanie.
Valda u�miechn�� si� s�abo.
� I mnie to zadowoli. B�dziemy ogl�da� upadek wied�m. � On na pewno b�dzie ogl�da� ich upadek! � Dodam, �e tw�j ko�, panie, jest przygotowany. Czeka nas d�uga jazda a� do zmroku.
Czy Asunawa b�dzie go ogl�da� wraz z Vald� � to ju� inna sprawa.
Gabrelle cieszy�a si� przeja�d�k� przez zimowy las w towarzystwie Logaina i Toveine. Logain zawsze pozwala� jej i Toveine pod��a� we w�asnym tempie, daj�c im pozory prywatno�ci. O ile nie zostawa�y za bardzo z ty�u. Tym niemniej obie Aes Sedai nawet na osobno�ci rzadko wymienia�y wi�cej s��w, ni� by�o to absolutnie konieczne. Ich stosunkom daleko by�o do przyja�ni. W�a�ciwie Gabrelle cz�sto �a�owa�a, �e Toveine nie odmawia, gdy Logain proponuje im obu te wycieczki, wola�aby bowiem jecha� z nim sama.
Trzymaj�c wodze w odzianej w zielon� r�kawiczk� d�oni, drug� r�k� za� przyciskaj�c do cia�a obszyty lisem p�aszcz, podda�a si� uczuciu zimna � tylko troch�, dla jego orze�wiaj�cej si�y. �nieg nie by� tu g��boki, a poranne powietrze rze�kie. Ciemnoszare chmury zapowiada�y dalsze opady �niegu. Wkr�tce. Wysoko w g�rze lata� jaki� ptak o d�ugich skrzyd�ach. Mo�e orze�; Gabrelle nie bardzo si� zna�a na ptakach. Ro�liny i minera�y pozostaj� w jednym miejscu, gdy si� je studiuje, podobnie jak ksi��ki i r�kopisy, cho� te mog� si� skruszy� pod palcami, je�li s� bardzo stare. Lec�cego na tej wysoko�ci ptaka ledwie dostrzega�a, jednak orze� pasowa� do tego krajobrazu.
Otacza� ich las: drzewa rosn�ce tu i �wdzie, w�r�d niskich g�stych zaro�li. Wielkie d�by, ogromne sosny i jod�y zdusi�y wi�kszo�� podszycia, chocia� gdzieniegdzie przylgn�y do g�az�w lub niskich wyst�p�w szarego kamienia g�ste, br�zowe k�pki odpornych na mr�z pn�czy, kt�re czeka�y na wci�� odleg�� wiosn�. Gabrelle przyr�wnywa�a ten cechuj�cy si� ch�odem i pustk� teren do �wiczenia nowicjuszki.
Poniewa� w zasi�gu jej wzroku nie by�o nikogo opr�cz dwojga towarzyszy, prawie wyobra�a�a sobie, �e znalaz�a si� w zupe�nie innym miejscu, z dala od Czarnej Wie�y. Ta straszna nazwa przysz�a jej teraz do g�owy niemal zbyt �atwo. Czarna Wie�a sta�a si� r�wnie realna jak Bia�a, a o szeregu wielkich, kamiennych budynk�w koszarowych, w kt�rych �wiczy�y setki ludzi oraz wiosce wyros�ej wok� nich, ju� nie m�wiono �tak zwana Czarna Wie�a�. Gabrelle mieszka�a w tej wsi od prawie dw�ch tygodni, a istnia�y zakamarki Wie�y, kt�rych nadal nie widzia�a. Posiad�o�� zajmowa�a ca�e mile, otoczone niskimi murami z czarnego kamienia. Tym niemniej tutaj, w lesie, kobieta niemal�e o niej zapomnia�a.
Niemal�e. Z wyj�tkiem gar�ci wra�e� i emocji, osoby Logaina Ablara, kt�ry nigdy nie znika� z jej my�li, sta�ego uczucia kontrolowanej ostro�no�ci i ci�g�ego napi�cia mi�ni. W podobny spos�b czu� si� mo�e poluj�cy wilk albo lew. G�owa tego m�czyzny ci�gle si� porusza�a; nawet w lesie obserwowa� otoczenie, jakby z ka�dej strony spodziewa� si� ataku.
Gabrelle nigdy nie mia�a Stra�nika. Jej zdaniem dla Br�zowych byli oni niepotrzebn� ekstrawagancj�, a byle naj�ty s�u��cy potrafi� zrobi� wszystko, czego kobieta potrzebowa�a. Poza tym czu�a si� osobliwie, b�d�c nie tylko cz�ci� wi�zi, lecz tak�e znajduj�c si� na jej niew�a�ciwym ko�cu. Gorzej ni� po prostu na niew�a�ciwym ko�cu, gdy� wi� owa wymaga�a od Gabrelle pos�usze�stwa i przestrzegania licznych zakaz�w. Z tego te� wzgl�du ich wi� nie przypomina�a w gruncie rzeczy tej, kt�ra ��czy Aes Sedai ze Stra�nikiem. Siostry nie zmusza�y swoich Stra�nik�w do pos�usze�stwa. C�, niezbyt cz�sto w ka�dym razie. Siostry od wiek�w nie wi�za�y m�czyzn wbrew ich woli. Tym niemniej badania by�y fascynuj�ce. Gabrelle zajmowa�a si� interpretacj� swoich emocji. Czasami prawie potrafi�a czyta� temu m�czy�nie w my�lach. Innymi razy odnosi�a wra�enie, �e kr�ci si� bez lampy po g��bokim wydobywczym szybie. Przypuszcza�a, �e nie przerwa�aby bada�, nawet gdyby kazali jej po�o�y� g�ow� na bloku kata. Bra�a zreszt� tak� ewentualno�� pod uwag�, gdy� Logain wyczuwa� jej emocje dok�adnie tak samo, jak ona jego.
Zawsze powinna o tym pami�ta�. By� mo�e niekt�rzy Asha�mani uwa�ali, i� Aes Sedai s� skazane na swoj� niewol�, jednak tylko g�upiec m�g�by uwierzy�, �e pi��dziesi�t jeden si�str, kt�re m�czy�ni przymusowo zwi�zali, �atwo si� pogodzi ze swoim losem. A Logain nie by� g�upcem. Poza tym wiedzia�, �e kobiety przyby�y zniszczy� Czarn� Wie��. Je�li jednak podejrzewa�, �e nadal szukaj� sposobu pozbycia si� zagro�enia w postaci setek umiej�cych przenosi� Moc osobnik�w p�ci przeciwnej... O �wiat�o�ci, cho� tak ograniczone, m�g� je wszak powstrzyma� jeden rozkaz! W �adnym razie nie niszczy� Czarnej Wie�y! Gabrelle nie mog�a zrozumie�, dlaczego od razu nie wydano tego rozkazu, cho�by z prostej ostro�no�ci. Musz� przecie� odnie�� sukces. Je�li zawiod�, �wiat zginie.
Logain odwr�ci� si� w siodle. Imponuj�ca, barczysta posta� w dobrze dopasowanym czarnym jak smo�a p�aszczu. Prawie ca�kowicie spowity by� w czer� � z wyj�tkiem srebrnego Miecza i czerwono-z�otego Smoka na wysokim ko�nierzu. Czarny p�aszcz odrzuci�, sugeruj�c najwyra�niej, �e zimno si� go nie ima. Mo�e i tak by�o; w ka�dym razie ci m�czy�ni udawali, �e potrafi� zwalczy� wszystko, zawsze i wsz�dzie.
Teraz u�miechn�� si� do niej (uspokajaj�co?), a� Gabrelle zamruga�a. Czy�by dotar�o do niego zbyt wiele jej niespokojnych my�li? Stale kontrolowa�a swoje emocje i stara�a si� wysnuwa� jedynie w�a�ciwe wnioski w zwi�zku z dr�cz�cymi j� kwestiami. Czu�a si� jak w subtelnym ta�cu lub podczas testu z szalem, gdy ani na chwil� nie wolno si� rozproszy�, a ka�dy splot musi zosta� utkany jak najdok�adniej, bez najdrobniejszego nawet b��du. Tyle �e ten taniec czy test trwa�y, trwa�y i nigdy si� nie ko�czy�y.
Logain przeni�s� wzrok na Toveine, wi�c Gabrelle lekko odetchn�a. Najwyra�niej zatem pos�a� jej tylko zwyczajny u�miech, okaza� zwyk�� uprzejmo��. Logain bywa� mi�y. Mo�e Gabrelle obdarzy�aby go sympati�... gdyby by� kim� innym.
Toveine z kolei rozpromieni�a si� pod wp�ywem jego spojrzenia, a Gabrelle � nie po raz pierwszy � powstrzyma�a si� przed zdumionym potrz��ni�ciem g�owy. Naci�gn�a nieco do przodu sw�j kaptur, jakby ogarn�o j� nag�e zimno. Teraz, skryta pod kapturem, nie widziana przez Czerwon� siostr�, mog�a j� do woli potajemnie obserwowa�.
Z tego, co widzia�a, Toveine niezbyt g��boko zakopa�a swoj� nienawi��, o ile w og�le. Niedawno jeszcze brzydzi�a si� umiej�cymi przenosi� Moc m�czyznami � r�wnie mocno, jak wszystkie inne Czerwone, jakie Gabrelle kiedykolwiek spotka�a. Ka�da Czerwona powinna wszak gardzi� Logainem Ablarem, skoro �w osobnik twierdzi�, i� to w�a�nie Czerwone Ajah kaza�y mu udawa� fa�szywego Smoka. Mo�e teraz zachowywa� na ten temat milczenie, lecz nie m�g� cofn�� swoich wcze�niejszych s��w. Niekt�re wi�zione � wraz z nimi dwiema � siostry wprost obwinia�y za sw�j los Czerwone. A jednak Toveine niemal si� do tego Logaina wdzi�czy�a! Zak�opotana Gabrelle zagryz�a doln� warg�. To prawda, �e Desandre i Lemai poleci�y wszystkim utrzymywanie serdecznych relacji z Asha�manem, z kt�rym ��czy�a je wi�. Twierdzi�y, �e trzeba u�pi� czujno�� przenosz�cych Moc m�czyzn � do czasu, a� siostry otrzymaj� szans� dokonania czego� istotnego... Toveine wszak�e otwarcie si� je�y�a na rozkazy ka�dej z si�str. Nie cierpia�a im ust�powa� i mo�e nawet jawnie by odm�wi�a wykonania polece� Lemai, gdyby ta nie nale�a�a r�wnie� do Czerwonych Ajah. Nawet je�li Toveine usi�owa�a zachowa� dla siebie swoje pogl�dy. I nawet je�li nikt nie wiedzia� o autorytecie Lemai, gdy prowadzi�a pozosta�e w niewol�. A niewoli Toveine tak�e szczerze nienawidzi�a. Tym niemniej zacz�a si� u�miecha� do Logaina!
Z drugiej strony, czy� tkwi�cy na drugim ko�cu wi�zi Logain m�g� uzna� ten u�miech za szczery? Gabrelle zastanawia�a si� ju� wcze�niej nad przyczynami post�powania Toveine, niestety nie dosz�a do �adnych konkretnych wniosk�w. Logain wiedzia� zbyt du�o o jej Czerwonej towarzyszce. A znajomo�� Ajah powinna wystarczy�. A jednak Gabrelle nie wyczuwa�a w patrz�cym na Toveine m�czy�nie niemal �adnej podejrzliwo�ci, dok�adnie tak samo jak w samej Czerwonej si