9746

Szczegóły
Tytuł 9746
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9746 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9746 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9746 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

AGATHA CHRISTIE �WIADEK OSKAR�ENIA PRZE�O�Y�A DOROTA MALINOWSKA TYTU� ORYGINA�U .THE HOUND OF DEATH� �WIADEK OSKAR�ENIA Pan Mayherne poprawi� swoje pince�nez i odchrz�kn�� sucho, w charakterystyczny dla siebie spos�b. Potem spojrza� na siedz�cego naprzeciw m�czyzn� oskar�onego o morderstwo. Pan Mayherne by� niedu�y, oszcz�dny w ruchach i starannie, �eby nie powiedzie� wykwintnie, ubrany. W jego twarzy zwraca�y uwag� wyj�tkowo bystre, �widruj�ce szare oczy. Na pewno nie by� g�upcem. Prawd� m�wi�c, mia� wysok� pozycj� w�r�d adwokat�w. Gdy zwraca� si� do klienta, jego g�os brzmia� rzeczowo, chocia� d�wi�cza�a w nim nuta wsp�czucia. ��Pragn� jeszcze raz podkre�li�, �e pa�ska sytuacja jest wyj�tkowo trudna i dlatego oczekuj� od pana ca�kowitej szczero�ci. Leonard Vole, kt�ry dot�d wpatrywa� si� oszo�omiony w g�adk� powierzchni� �ciany, przeni�s� spojrzenie na adwokata. ��Wiem � powiedzia� bezradnie. � Ca�y czas pan to powtarza. Ale do mnie jeszcze chyba nie dotar�o, �e jestem oskar�ony o morderstwo. Z premedytacj�! O tak� nikczemno��! Pan Mayherne, jako cz�owiek praktyczny, rzadko dawa� si� ponosi� emocjom. Jeszcze raz odchrz�kn��, zdj�� pince�nez, starannie je wytar�, a nast�pnie znowu umie�ci� na nosie. ��Tak, oczywi�cie � powiedzia� wreszcie. � Ale zrobimy co w naszej mocy, �eby pana z tego wyci�gn��. Powiedzie nam si�, z pewno�ci� powiedzie. Musz� jednak pozna� wszystkie fakty, by przewidzie�, z jak powa�nymi spotka si� pan zarzutami. Wtedy ustalimy lini� obrony. M�ody cz�owiek wci�� spogl�da� na niego tym samym, bezradnym wzrokiem. Zdaniem pana Mayheme sprawa nie mog�a zapowiada� si� gorzej, wina oskar�onego by�a jak na d�oni. Ale teraz, po raz pierwszy prze�y� chwil� zw�tpienia. ��Pan my�li, �e jestem winny � powiedzia� cicho Leonard Vole. � Ale kln� si� na Boga, �e to nieprawda. Wszystko sprzysi�g�o si� przeciwko mnie. Czuj� si� jak schwytany w sie� � w kt�rakolwiek stron� si� zwr�c�, omotuje mnie ona coraz bardziej. Ale ja tego nie zrobi�em, panie Mayherne, naprawd� nie zrobi�em! Cz�owiekowi, kt�ry znalaz� si� w takiej sytuacji, nie pozostawa�o nic innego, jak upiera� si� przy swojej niewinno�ci, o tym pan Mayherne dobrze wiedzia�. A Jednak s�owa Leonarda Vole�a zrobi�y na nim wra�enie. Mo�e mimo wszystko ten cz�owiek by� niewinny. ��Ma pan racj�, panie Vole � rzek� ponuro. � Sprawa wygl�da bardzo niedobrze. Ale przyjmuj� pa�skie zapewnienia. A teraz przejd�my do fakt�w. Chc�, by opowiedzia� mi pan w�asnymi s�owami, jak pozna� pan pann� Emily French. ��To sta�o si� pewnego dnia na Oxford Street. Zobaczy�em starsz� dam�, kt�ra przechodzi�a przez jezdni�. Nios�a ca�� mas� pakunk�w. Nagle upu�ci�a je na samym �rodku jezdni, pochyli�a si�, �eby wszystko pozbiera�, ale ujrza�a nadje�d�aj�cy autobus i tylko cudem zd��y�a dotrze� do chodnika. Zatrzyma�a si� wyra�nie skonsternowana tym, co si� jej przed chwil� przydarzy�o oraz okrzykami t�umu, kt�ry zd��y� si� wok� zebra�. Pozbiera�em paczki, wytar�em je, jak umia�em, z b�ota, poprawi�em sznurki i wszystko zwr�ci�em w�a�cicielce. ��W �aden spos�b nie da si� udowodni�, �e uratowa� jej pan �ycie? ��Och nie, sk�d�e. To by�a tylko drobna przys�uga. Starsza dama gor�co mi podzi�kowa�a i powiedzia�a co� na temat moich manier � �e r�ni� si� znacznie od obowi�zuj�cych obecnie w�r�d m�odej generacji, dok�adnie jej s��w nie pami�tam. Wtedy po�egna�em si� i odszed�em. Nawet mi przez my�l nie przesz�o, �e kiedykolwiek znowu j� spotkam. Ale ��ycie pe�ne jest niespodzianek. Tego samego dnia poszed�em wieczorem na przyj�cie do zaprzyja�nionego domu. I ona te� tam by�a. Pozna�a mnie od razu i poprosi�a, by nas sobie przedstawiono. Wtedy w�a�nie dowiedzia�em si�, �e jest to panna Emily French z Cricklewood. Troch� rozmawiali�my. Podejrzewam, �e w jej charakterze le�a�o spontaniczne obdarzanie ludzi sympati�. Wyra�nie mnie polubi�a tylko dlatego, �e zachowa�em si� tak jak zachowa�by si� ka�dy w podobnej sytuacji. Przy po�egnaniu uj�a mnie serdecznie za r�k� i poprosi�a, bym j� odwiedzi�. Odpowiedzia�em, �e b�dzie mi bardzo mi�o, a ona od razu wyznaczy�a dzie� tej wizyty. Prawd� m�wi�c, nie mia�em szczeg�lnej ochoty na odwiedziny, ale odmowa wydawa�a mi si� grubia�stwem, wi�c um�wili�my si� na nast�pn� sobot�. Kiedy ju� posz�a, dowiedzia�em si� o niej od moich przyjaci� tego i owego � �e jest bogata, ekscentryczna i mieszka samotnie, tylko z jedn� s�u��c� i ma � ni mniej, ni wi�cej � a� osiem kot�w. ��Rozumiem � powiedzia� pan Mayheme. � Czy temat jej bogactwa wyp�yn�� przypadkowo? ��Je�li my�li pan, �e si� wypytywa�em� � zacz�� gor�czkowo Leonard Vole, ale adwokat uspokoi� go gestem d�oni. ��Musz� patrze� na t� spraw� tak, jak b�dzie ona przedstawiana przez stron� przeciwn�. Przeci�tny obserwator nie zauwa�y�by, �e panna French jest bogata. �y�a skromnie, mo�na by rzec � biednie. Gdyby nie dowiedzia� si� pan o jej maj�tku, najprawdopodobniej uzna�by j� pan za osob� ubog�. Kto w�a�ciwie powiedzia� panu, �e jest inaczej? ��M�j przyjaciel, George Harvey, w kt�rego domu odbywa�o si� przyj�cie. ��Czy jest nadzieja, �e b�dzie o tym pami�ta�? ��Naprawd� trudno powiedzie�. Min�o ju� troch� czasu. �To prawda, panie Vole. Ale oskar�yciel z pewno�ci� spr�buje wykaza�, �e pa�ska sytuacja materialna nie by�a w�wczas kwitn�ca. Czy mam racj�? Leonard Vole poczerwienia�. ��Tak � wyszepta�. � W tamtym czasie prze�ladowa� mnie pech. ��No w�a�nie � zgodzi� si� z nim pan Mayherne. � B�d�c wi�c, jak ju� powiedzia�em, w kiepskim po�o�eniu materialnym, spotyka pan bogat� staruszk� i stara si� z ni� zaprzyja�ni�. Gdyby�my mogli twierdzi�, �e nie zdawa� pan sobie sprawy z jej zamo�no�ci i �e poszed� do niej z wizyt� tylko z dobroci serca� ��Ale� tak w�a�nie by�o! ��Wierz�. Wcale tego nie kwestionuj�. Tyle �e staram si� patrze� na spraw� pod innym k�tem. Bardzo wiele zale�y od pami�ci pana przyjaciela Harveya � czy przypomni sobie wasz� rozmow�, czy te� nie. I czy uda�oby si� mu delikatnie zasugerowa�, �e taka rozmowa odby�a si� dopiero p�niej? Leonard Vole zastanawia� si� nad tym dobr� chwil�. Wreszcie odezwa� si� w miar� spokojnym tonem, chocia� by� bardzo blady. ��Nie s�dz�, aby ta linia obrony by�a skuteczna, panie Mayherne. Kilka z obecnych tam os�b s�ysza�o nasz� wymian� zda� i kto� nawet rzuci� uwag�, �e zdoby�em serce bogatej damy. Adwokatowi uda�o si� ukry� rozczarowanie i zby� t� uwag� machni�ciem r�ki. ��To pech � stwierdzi�. � Ale dzi�kuj�, �e nie ukrywa pan prawdy, panie Vole. To pan musi mnie prowadzi�. Pa�ska ocena tej sytuacji jest bardzo rozs�dna. Upieranie si� przy linii obrony, kt�r� podsun��em, mog�oby okaza� si� wprost katastrofalne. Zostawmy ten punkt. Pozna� pan zatem pann� French, nast�pnie odwiedzi� j� pan i znajomo�� rozwija�a si�. Musimy wykaza� klarowny pow�d wszystkiego, co si� wydarzy�o. Dlaczego w�a�nie pan, m�ody trzydziestotrzyletni m�czyzna, przystojny, prowadz�cy o�ywione �ycie towarzyskie, uprawiaj�cy sporty, po�wi�ca� tyle czasu starszej kobiecie, z kt�r� w�a�ciwie niewiele mia� wsp�lnego? Leonard Vole zacisn�� nerwowo d�onie. � Nie potrafi� panu wyja�ni�, naprawd� nie potrafi�. Po pierwszej wizycie upiera�a si�, bym odwiedzi� j� znowu, m�wi�a, �e czuje si� samotna i nieszcz�liwa. Postawi�a mnie w wyj�tkowo trudnej sytuacji. Wyra�nie okazywa�a mi sympati�, tak �e czu�em si� bardzo niezr�cznie. Prosz� pos�ucha�, panie Mayherne, ja mam do�� s�aby charakter, p�yn� z pr�dem zdarze�. Nale�� do tych ludzi, co to nie potrafi� odm�wi�, je�li si� ich o co� prosi. I mo�e mi pan wierzy� lub nie, ale po kilku wizytach poczu�em s�abo�� do starszej pani. Moja matka umar�a, kiedy by�em ma�y, wychowywa�a mnie ciotka, ale i ona odesz�a z tego �wiata, kiedy mia�em pi�tna�cie lat. Je�li powiem panu, �e matkowanie i czu�o��, okazywane przez pann� French sprawia�y mi przyjemno��, pewnie rozbawi to pana. Pan Mayherne jednak wcale nie wygl�da� na rozbawionego. Zamiast tego zdj�� znowu swoje pince�nez i wytar� je, wzdychaj�c g��boko, jak to mia� w zwyczaju, kiedy si� nad czym� g��boko zastanawia�. ��Przyjmuj� pa�skie t�umaczenie, panie Vole � rzek� wreszcie. � Uwa�am, �e jest psychologicznie uzasadnione. Czy jednak �awa przysi�g�ych zgodzi si� ze mn�, trudno powiedzie�. Prosz�, niech pan m�wi dalej. Kiedy po raz pierwszy panna French poprosi�a, �eby zaj�� si� pan jej finansami? ��Podczas mojej trzeciej, a mo�e czwartej wizyty. Nie mia�a poj�cia o prowadzeniu interes�w i martwi�a si�, �e nie najlepiej ulokowa�a kapita�. Pan Mayherne spojrza� ostro na klienta. ��Niech pan uwa�a, panie Vole. Jej s�u��ca, Janet Mackenzie, twierdzi, �e pani znakomicie radzi�a sobie w interesach i wspaniale pilnowa�a swoich spraw. Tego samego zdania s� bankierzy. ��Nic na to nie poradz� � odpar� spokojnie Leonard Vole. �Mnie powiedzia�a co� wr�cz przeciwnego. Pan Mayherne w milczeniu przygl�da� si� m�odemu cz�owiekowi. Chocia� nie mia� zamiaru m�wi� tego na g�os, jego wiara w niewinno�� Leonarda Vole�a umocni�a si�. Wiedzia� co� nieco� o starszych paniach. Potrafi� wyobrazi� sobie pann� French zauroczon� przystojnym m�odym cz�owiekiem, szukaj�c� pretekstu, by zatrzyma� go przy sobie. C� bardziej prawdopodobnego ni� ignorancja w sprawach materialnych i naturalna w�wczas pro�ba o pomoc w prowadzeniu interes�w. By�a na tyle kobiet� �wiatow�, by wiedzie�, �e ka�demu m�czy�nie pochlebia takie uznanie jego wy�szo�ci. Leonard Vole z�apa� si� na lep tego pochlebstwa. Mo�e nie mia�a te� nic przeciw temu, by okaza� m�odemu cz�owiekowi, �e jest kobiet� zamo�n�. Emily French by�a starsz� dam� o silnym charakterze, gotow� zap�aci� nawet wysok� cen� za zaspokojenie w�asnych pragnie�. Wszystko to przemkn�o przez my�li pana Mayheme�a, ale niczego nie da� po sobie pozna� i zada� nast�pne pytanie. ��Wi�c zaj�� si� pan jej interesami zgodnie z t� pro�b�? ��Tak. ��Panie Vole � powiedzia� adwokat. � Zadam teraz bardzo wa�ne pytanie, na kt�re musi mi pan szczerze odpowiedzie�. Zajmowa� si� pan interesami starszej damy, kt�ra � zgodnie z jej w�asnymi s�owami � niewiele, je�li w og�le, zna�a si� na interesach. Czy kiedykolwiek u�y� pan jej zasob�w, �eby poprawi� swoj� sytuacj� materialn�? Czy zaanga�owa� pan te fundusze w transakcj�, z kt�rej czerpa�by pan po�rednio korzy�ci? � Powstrzyma� jeszcze Vole�a przed odpowiedzi�. � Niech si� pan dobrze zastanowi. Mamy dwie drogi. Albo mo�emy oprze� si� na pa�skiej uczciwo�ci w prowadzeniu jej spraw wykazuj�c, �e nieprawdopodobne jest, by pope�ni� pan morderstwo, skoro m�g� pan dosta� si� do jej pieni�dzy w spos�b znacznie prostszy. Je�li jednak, m�wi�c brutalnie, mo�na panu udowodni� jaki� szwindel, musimy trzyma� si� linii, �e nie by�o motywu morderstwa, poniewa� ju� za �ycia staruszka stanowi�a dla pana �r�d�o profit�w. My�l�, �e uzmys�awia pan sobie r�nic�. A teraz, prosz� si� zastanowi� nad odpowiedzi�. Ale Leonard Vole nie zamierza� si� zastanawia�. ��Moje interesy z pann� French by�y w stu procentach uczciwe. Stara�em si� pokierowa� jej sprawami korzystnie. Ka�dy, kto wejrzy w prowadzone przeze mnie transakcje, b�dzie musia� to przyzna�. ��Dzi�kuj� panu � powiedzia� pan Mayherne. � To du�a ulga. Wierz�, �e jest pan zbyt inteligentny, by ok�amywa� mnie w tej kwestii. Prosz� potraktowa� to jako komplement. ��Najsilniejszym argumentem przemawiaj�cym na moj� korzy�� � powiedzia� z powag� Vole � jest brak motywu. Zak�adaj�c, �e podtrzymywa�em znajomo�� z t� bogat� dam� w nadziei, �e b�d� czerpa� z tego profity finansowe � a to, jak przypuszczam, jest w�a�ciwym tematem naszej rozmowy �jej �mier� zniszczy�a przecie� moje oczekiwania. Prawnik popatrzy� na niego kamiennym wzrokiem. Pogr��ony w my�lach, powt�rzy� sw�j trik z pince�nez. Dopiero kiedy znalaz�y si� one z powrotem na nosie, powiedzia�: ��Wi�c nie wiedzia� pan, panie Vole, �e panna French zostawi�a testament, w kt�rym figuruje pan jako jej g��wny spadkobierca. ��Co? � wi�zie� zerwa� si� na r�wne nogi. Jego konsternacja wydawa�a si� spontaniczna i naturalna. � M�j Bo�e! Co te� pan m�wi? Zostawi�a mi pieni�dze? Pan Mayherne powoli skin�� g�ow�. Vole opad� z powrotem na krzes�o i ukry� twarz w d�oniach. ��Mam uwierzy�, �e nic pan nie wie o testamencie? ��Pierwszy raz o tym s�ysz�, naprawd�. ��A jednak s�u��ca panny French, Janet Mackenzie, przysi�ga, �e pan o tym wiedzia�. Zgodnie z jej s�owami panna French konsultowa�a si� z panem w tej sprawie, wyjawiaj�c panu swoje zamierzenia. ��Janet k�amie. Nie, zbyt ostro si� wyrazi�em. Janet jest ju� w podesz�ym wieku. By�a wierna swojej pani i nie lubi�a mnie. Jest zazdrosna i podejrzliwa. Prawdopodobnie panna French zwierzy�a si� ze swych zamiar�w Janet, a ta albo nie zrozumia�a do ko�ca jej s��w, albo dosz�a do przekonania, �e to ja nak�oni�em staruszk� do takiego kroku. Z pewno�ci� teraz szczerze wierzy, �e panna French naprawd� co� takiego jej powiedzia�a. ��Nie s�dzi pan, �e mog�aby specjalnie k�ama� w tej sprawie? Leonard Vole spojrza� zaskoczony, wr�cz zaszokowany. ��Nie, niemo�liwe. Dlaczego mia�aby tak post�pi�? ��Nie wiem � powiedzia� w zamy�leniu pan Mayherne. � Ale najwyra�niej ma do pana pretensje. M�ody cz�owiek j�kn�� zrozpaczony. ��Zdaje si�, �e zaczynam rozumie� � wyszepta�. � To przera�aj�ce. Nam�wi�em j� do zmiany testamentu, tak w�a�nie powiedz�, nam�wi�em j�, �eby to mnie zapisa�a pieni�dze, a potem przyszed�em do niej w nocy, kiedy nikogo nie by�o, i� znale�li j� martw� nast�pnego dnia. Bo�e, to okropne. ��Nie ma pan racji, m�wi�c, �e w domu nie by�o nikogo �powiedzia� prawnik. � Janet, kt�ra mia�a tego wieczoru wychodne, rzeczywi�cie wysz�a, ale oko�o dziewi�tej trzydzie�ci wr�ci�a po wykr�j r�kawa bluzki, kt�ry obieca�a przyjaci�ce. Dosta�a si� do domu tylnymi drzwiami, wesz�a na g�r�, zabra�a wykr�j i w�a�nie zamierza�a wyj��, kiedy us�ysza�a g�osy w salonie. I chocia� nie potrafi�a rozr�ni� s��w, przysi�ga, �e panna French rozmawia�a z m�czyzn�. ��O dziewi�tej trzydzie�ci � powt�rzy� Leonard Vole. � O dziewi�tej trzydzie�ci� � Nagle zerwa� si� na r�wne nogi. � W takim razie jestem uratowany� uratowany. ��Co pan ma na my�li m�wi�c �uratowany�? � zapyta� zaskoczony pan Mayherne. ��O dziewi�tej trzydzie�ci by�em ju� z powrotem w domu! Moja �ona to potwierdzi. Wyszed�em od panny French mniej wi�cej za pi�� dziewi�ta i zjawi�em si� w domu dwadzie�cia po dziewi�tej. �ona czeka�a na mnie. Och, dzi�ki Bogu, dzi�ki Bogu! I niech b�dzie b�ogos�awiony wykr�j r�kawa Janet Mackenzie! By� tak uradowany, �e wcale nie zwr�ci� uwagi na ponur� min� adwokata. Ale s�owa tego ostatniego szybko sprowadzi�y go na ziemi�. ��Kto pana zdaniem zamordowa� pann� French? ��Jak to? Oczywi�cie, �e z�odziej, uwa�am tak od samego pocz�tku. Pami�ta pan przecie�, �e okno by�o wywa�one. Starsza pani zgin�a od uderzenia �omem, kt�ry znaleziono obok cia�a. Z domu zgin�o kilka przedmiot�w. Ale na skutek idiotycznych podejrze� Janet i jej antypatii do mnie policja nigdy nie posz�a s�usznym tropem. ��To nie wyja�nia sprawy, panie Vole � powiedzia� adwokat. � Zabrane rzeczy nie przedstawiaj� du�ej warto�ci, wyniesiono je dla zamydlenia oczu. A w�amanie r�wnie� mog�o by� upozorowane. Poza tym prosz� pomy�le� o sobie. Powiedzia� pan, �e o wp� do dziesi�tej nie by�o ju� pana w domu zamordowanej. Z kim w takim razie rozmawia�a panna French w salonie? Trudno uwierzy�, �e uci�a sobie pogaw�dk� z w�amywaczem. ��Nie � powiedzia� Vole. � Rzeczywi�cie nie� � sprawia� wra�enie zdziwionego i zdezorientowanego. � Ale � doda�, jakby odzyskuj�c si�y � to przynajmniej wyklucza moj� osob�. Mam niepodwa�alne alibi. Musi pan spotka� si� z moj� �on� Romaine i spyta� j� o to. ��Oczywi�cie � zgodzi� si� prawnik. � Spotka�bym si� z pana ma��onk� ju� wcze�niej, ale niestety, nie zasta�em jej w domu. Kontaktowa�em si� ze Scotland Yardem i dowiedzia�em si�, �e ma wr�ci� dzisiaj wieczorem. Gdy tylko st�d wyjd�, udam si� do niej. Vole skin�� g�ow�. Na jego twarzy malowa�o si� teraz g��bokie zadowolenie. ��Romaine wszystko panu powie. M�j Bo�e! Co za szcz�liwy trafi ��Przepraszam za to pytanie, panie Vole, ale czy jest pan oddany swojej �onie? ��Oczywi�cie. ��A ona panu? ��Bardzo. Zrobi dla mnie wszystko. Pan Vole powiedzia� to z takim entuzjazmem, �e adwokatowi zrobi�o si� a� przykro. Zeznania oddanej �ony! Jak�� marn� stanowi� warto�� dla s�du! ��Czy kto� jeszcze widzia� pana powr�t o dziewi�tej dwadzie�cia? Na przyk�ad s�u��ca? ��Mamy tylko pos�ugaczk�, kt�ra przychodzi w dzie�, na godziny. ��Czy wracaj�c do domu spotka� pan kogo� na ulicy? ��Nikogo znajomego. Cz�� drogi odby�em autobusem. Mo�e konduktor mnie zapami�ta�. Pan Mayheme pokr�ci� z pow�tpiewaniem g�ow�. �Wi�c nie ma nikogo, kto m�g�by potwierdzi� zeznania. pa�skiej �ony? ��Nie, ale to przecie� nie jest konieczne, prawda? ��Chyba nie � odpar� z wahaniem pan Mayherne. � I jeszcze jedno. Czy panna French wiedzia�a, �e jest pan �onaty? ��Tak. ��Ale pan nigdy nie przedstawi� jej swojej �ony, nie spotka�y si�. Dlaczego? ��No� nie wiem. ��Janet Mackenzie twierdzi, �e udawa� pan kawalera, na dodatek gotowego po�wi�ci� dla jej pani swoj� wolno��. Vole roze�mia� si�. ��To absurdalne! Mi�dzy nami by�a r�nica czterdziestu lat. ��Takie wypadki si� jednak zdarzaj� � powiedzia� adwokat oschle. � Fakt pozostaje faktem, �e pa�ska �ona nigdy nie spotka�a si� z pann� French. ��Nie � w g�osie m�odego cz�owieka dawa�o si� wyczu� zmieszanie. ��Niech mi wolno b�dzie powiedzie� � rzek� prawnik � �e nie bardzo pojmuj� pa�skie zachowanie w tej materii. Vole poczerwienia�, zawaha� si�, a po chwili odpar�: ��Powiem panu wprost. Znalaz�em si� wtedy w niez�ych opa�ach. Mia�em nadziej�, �e panna French po�yczy mi pieni�dzy. Darzy�a mnie sympati�, ale jej przecie� nie obchodzi�y problemy m�odych ma��e�stw. Od pocz�tku wyobra�a�a sobie, �e nie uk�ada nam si� najlepiej, mnie i Romaine. Chyba przypuszcza�a, �e mieszkamy osobno. Panie Mayherne, bardzo potrzebowa�em tych pieni�dzy ze wzgl�du na Romaine. Nic nie m�wi�em, pozwala�em starszej pani my�le�, co jej si� �ywnie podoba. Nazywa�a mnie swym adoptowanym synem. Nigdy nie by�o mowy o �adnym ma��e�stwie � to wytw�r chorej wyobra�ni Janet. ��I to wszystko? ��Naprawd� wszystko. Czy w tych s�owach nie zabrzmia� cie� wahania? Tak przynajmniej wyda�o si� prawnikowi. Podni�s� si� i wyci�gn�� d�o�. ��Do widzenia, panie Vole. Spojrza� na wymizerowan� m�od� twarz i kierowany impulsem powiedzia�: ��Mimo �e fakty przemawiaj� przeciwko panu, ja wierz� w pa�sk� niewinno��. Mam nadziej�, �e uda mi si� tego dowie�� i ca�kowicie oczy�ci� pana z zarzut�w. Vole odpowiedzia� u�miechem. ��Przekona si� pan wkr�tce, �e mam niepodwa�alne alibi � stwierdzi� pogodnie. I tym razem Vole nie zwr�ci� uwagi, �e prawnik nie zareagowa� na jego pewny ton. ��Bardzo wiele zale�y od zezna� Janet Mackenzie � rzek� tylko Mayherne. � Ona pana nienawidzi. Z czym si� zreszt� nie kryje. ��Ale� dlaczego mia�aby mnie nienawidzi�! � zaprotestowa� m�ody cz�owiek. Adwokat wzruszy� lekko ramionami i wyszed�. Ca�a sprawa bardzo go niepokoi�a. Vole mieszka� ze swoj� �on� w niewielkim, brzydkim domku niedaleko Paddington Green. Tam w�a�nie uda� si� teraz pan Mayherne. Zadzwoni� i po chwili drzwi otworzy�a du�a i t�ga kobieta, najwyra�niej pos�ugaczka. ��Czy pani Vole ju� wr�ci�a? ��Godzin� temu. Ale nie wiem, czy b�dzie si� pan m�g� z ni� zobaczy�. ��Prosz� jej da� m�j bilet wizytowy � powiedzia� szybko pan Mayherne. � Ze mn� zechce si� zobaczy� na pewno. Kobieta popatrzy�a na niego z pow�tpiewaniem, wytar�a r�ce o fartuch, wzi�a wizyt�wk�, po czym zamkn�a mu drzwi przed nosem. Jednak�e po kilku minutach wr�ci�a i tym razem zachowywa�a si� nieco grzeczniej. � Prosz� wej��. Zaprowadzi�a go do niewielkiego saloniku. Pana Mayherne�a, przygl�daj�cego si� z zainteresowaniem obrazowi na �cianie, zaskoczy� nag�y widok bladej kobiecej twarzy, kt�ra znienacka si� przy nim pojawi�a. ��Pan Mayherne? Jest pan adwokatem mojego m�a? Wraca pan od niego? Prosz�, niech pan siada. Dopiero gdy si� odezwa�a, zrozumia�, �e nie jest Angielk�. Przygl�daj�c si� jej dostrzeg� wystaj�ce ko�ci policzkowe, czer� w�os�w tak intensywn�, �e wydawa�y si� granatowe oraz charakterystyczny dla ludzi z kontynentu gwa�towny ruch d�oni. Dziwna kobieta, pomy�la�, niezwykle cicha. Tak spokojna, �e a� budzi niepok�j. Od pierwszej chwili prawnik zda� sobie spraw�, �e zetkn�� si� z czym�, czego nie potrafi zrozumie�. ��Droga pani Vole � zacz�� � nie trzeba traci� nadziei� Zamilk�. Romaine Vole w najmniejszym stopniu nie sprawia�a wra�enia osoby, kt�ra mog�aby cokolwiek straci�. By�a nad wyraz opanowana. ��Prosz� mi o wszystkim opowiedzie� � odezwa�a si�. � Pan jest na pewno znakomicie poinformowany. Prosz� mnie nie oszcz�dza�. Chc� us�ysze� najgorsze. � Zawaha�a si�, a potem powt�rzy�a troch� ciszej, z dziwn� emfaz�, kt�rej prawnik nie potrafi� zrozumie�. � Chc� zna� najgorsze. Pan Mayherne przedstawi� pokr�tce przebieg swojego spotkania z Leonardem Vole�em. S�ucha�a uwa�nie, od czasu do czasu kiwaj�c g�ow�. ��Rozumiem � powiedzia�a, gdy sko�czy�. � Mam wi�c potwierdzi�, �e wr�ci� tamtej nocy dwadzie�cia minut po dziewi�tej? ��Czy naprawd� m�� wr�ci� o tej porze? � zapyta� ostro Mayherne. ��Nie w tym rzecz � odpar�a ch�odno. � Czy dzi�ki moim zeznaniom zostanie uniewinniony? Czy s�d da mi wiar�? Pan Mayherne spojrza� na ni� zdumiony. Od razu dotkn�a sedna sprawy. ��Chcia�abym wiedzie� � doda�a � czy moje zeznania wystarcz�? A mo�e potrzebny b�dzie kto�, kto je potwierdzi? W jej zachowaniu wyczuwa�o si� dziwn� intensywno�� i pan Mayherne poczu� si� jeszcze bardziej nieswojo. Na razie poza pani� nie mamy �adnego �wiadka � rzek� z oci�ganiem. ��Rozumiem � szepn�a Romaine Vole. Przez minut� czy dwie siedzia�a ca�kiem nieruchomo. Na jej ustach igra� lekki u�mieszek. Prawnik us�ysza� wewn�trzny dzwonek alarmowy. ��Pani Vole� � zacz�� raz jeszcze. � Wiem, co pani czuje� ��Doprawdy? � zapyta�a. � W�tpi�. ��W tych okoliczno�ciach� ��W tych okoliczno�ciach zamierzam rozegra� to po swojemu. Spojrza� na ni� skonsternowany. ��Ale� droga pani, czy nie jest pani nieco zdenerwowana? Ze wzgl�du na pani oddanie m�owi� ��S�ucham?� Ostra nuta w jej g�osie zaskoczy�a go. Powt�rzy� niepewnie: ��Ze wzgl�du na pani oddanie m�owi� Romaine Vole skin�a powoli g�ow�, ten sarn dziwny u�mieszek nie schodzi� z jej ust. ��Czy to on powiedzia� panu, �e jestem mu oddana? � zapyta�a cicho. � Och, tak, z pewno�ci� on. M�czy�ni to g�upcy. G�upcy� g�upcy� Nagle zerwa�a si� na r�wne nogi. Wszystkie emocje, kt�re si� dot�d w niej czai�y, eksplodowa�y z ogromn� si��. ��Nienawidz� go! Nienawidz�, nienawidz�! Niech go powiesz�, niech zadynda na p�tli i umiera. Prawnik a� cofn�� si� przed b�yskawicami, jakie ciska�y jej oczy. Zrobi�a krok w jego kierunku i m�wi�a dalej z zaciek�o�ci�: ��Mo�e lepiej, �ebym tego dopilnowa�a. Za��my, �e nie potwierdz� wersji o jego powrocie tamtej nocy o godzinie dziewi�tej dwadzie�cia. Powiem, �e wr�ci� dziesi�� po dziesi�tej. Twierdzi, �e nie wiedzia� nic o zapisanych mu pieni�dzach. A je�li ja zeznam, �e wiedzia�, �e liczy� na nie i �e pope�ni� morderstwo, by szybciej je zdoby�? Je�li powiem panu, �e tamtej nocy po powrocie do domu przyzna� si� do morderstwa? �e mia� krew na p�aszczu? Co wtedy? Powiedzmy, �e zeznam to wszystko przed s�dem. I co wtedy? Jej wzrok zdawa� si� rzuca� wyzwanie. Z wysi�kiem, walcz�c z rosn�cym zmieszaniem, Mayherne stara� si� m�wi� rzeczowym tonem: ��Nikt nie mo�e ��da�, by sk�ada�a pani zeznania obci��aj�ce w�asnego m�a� ��On nie jest moim m�em! S�owa te pad�y tak szybko, �e przez chwil� panu Mayherne�owi wyda�o si�, �e ich nie dos�ysza�. ��Przepraszam. Ja� ��On nie jest moim m�em. Zapad�a tak g��boka cisza, �e da�oby si� s�ysze� brz�k upadaj�cej ig�y. ��By�am aktork� w Wiedniu. M�j m�� nadal �yje, ale przebywa tam w szpitalu dla umys�owo chorych. Dlatego nie mogli�my pobra� si� z Leonardem. Teraz si� z tego ciesz�. Pokiwa�a energicznie g�ow�. ��Chcia�abym, �eby powiedzia�a mi pani tylko jedno � wtr�ci� Mayherne. Zdo�a� zachowa� sw�j zwyk�y spok�j i opanowanie. � Dlaczego z tak wielk� gorycz� m�wi pani o Leonardzie Vole�u? ��Oczywi�cie, �e chcia�by pan to wiedzie� � u�miechn�a si� lekko. � Ale nie powiem panu. B�dzie to m�j sekret� Pan Mayherne odkaszln�� sucho i podni�s� si�. ��Chyba nie ma powodu, by przed�u�a� nasze spotkanie �stwierdzi�. � Skontaktuj� si� z pani� znowu po rozmowie z moim klientem. Podesz�a do niego bli�ej, spojrza�a mu prosto w oczy swoimi cudownymi ciemnymi oczyma. ��Prosz� mi powiedzie� � odezwa�a si� cicho � czy kiedy pan tu dzi� przyszed�, wierzy� pan z prawdziwym przekonaniem w niewinno�� Leonarda? ��Tak � potwierdzi� adwokat. ��Biedaczek� � roze�mia�a si�. ��I nadal w ni� wierz� � doko�czy� pan Mayherne. � Do widzenia pani. Wyszed�, zabieraj�c ze sob� wspomnienie zdziwienia jakie odmalowa�o si� na jej pi�knej twarzy. * * * Trafi�a mi si� piekielna robota � powtarza� w my�lach pan Mayherne id�c ulic�. Sprawa potoczy�a si� nietypowo. Ta kobieta te� by�a nietypowa. Bardzo niebezpieczna. Kobieta potrafi sta� si� diablo niebezpieczna, kiedy dostanie do r�ki narz�dzie i zechce zrobi� z niego u�ytek. Co robi�? Ten nieszcz�nik straci� oto ostatni� szans�, desk� ratunku, kt�rej m�g�by si� chwyci�. Oczywi�cie, istnieje te� mo�liwo��, �e pope�ni� t� zbrodni� ��Nie � powiedzia� do siebie pan Mayherne. � Nie� zbyt wiele si� przeciw niemu sprzysi�g�o. Nie wierz� tej kobiecie. Ca�� histori� wyssa�a z palca. Ale nie opowie jej w s�dzie, o nie! Wola�by tylko by� o tym bardziej przekonany. * * * Przes�uchanie przed koronerem trwa�o kr�tko i mia�o dramatyczny przebieg. Oskar�enie powo�a�o na g��wnych �wiadk�w Janet Mackenzie, pokoj�wk� zamordowanej, oraz Romaine Heigler � Austriaczk�, konkubin� oskar�onego. Pan Mayherne obecny na posiedzeniu przys�uchiwa� si� pogr��aj�cemu jego klienta zeznaniu cudzoziemki. Nie pomin�a niczego, co zasugerowa�a podczas wcze�niejszego z nim spotkania. Sprawa zosta�a skierowana do s�du. * * * Pan Mayherne nie potrafi� wymy�li� niczego, co pomog�oby oskar�onemu. Sprawa przeciw Leonardowi Vole�owi by�a tak. logicznie zwarta, �e nie przenika� do niej najmniejszy promyk nadziei. Nawet s�ynny obro�ca, kt�rego wynaj�to, �eby wyg�osi� mow�, nie m�g� niczego obieca�. ��Gdyby�my zdo�ali podwa�y� zeznania tej Austriaczki, mo�e uda�oby si� co� osi�gn�� � rzek� z pow�tpiewaniem. �Ale na razie sprawy stoj� bardzo �le. Pan Mayherne skoncentrowa� ca�� energi� na jednym tylko zagadnieniu. Zak�adaj�c, �e Leonard Vole m�wi prawd� i rzeczywi�cie opu�ci� dom zamordowanej o godzinie dziewi�tej, kim by� m�czyzna, kt�rego rozmow� z pann� French s�ysza�a Janet o wp� do dziesi�tej? Jedyny promyczek nadziei przybra� posta� niezno�nego siostrze�ca, kt�ry niegdy� pochlebstwami i gro�bami pr�bowa� wy�udzi� od ciotki r�ne sumy pieni�dzy. Janet Mackenzie, jak dowiedzia� si� prawnik, zawsze �ywi�a s�abo�� do tego m�odego m�czyzny i popiera�a jego usi�owania. Wydawa�o si� ca�kiem logiczne, �e to �w siostrzeniec spotka� si� z pann� French po wyj�ciu Leonarda Vole�a, zw�aszcza �e potem znikn��, jakby zapad� si� pod ziemi�. Poszukiwania, kt�re podj�� pan Mayherne, prowadzi�y donik�d. Nikt nie widzia� Leonarda Vole�a wchodz�cego do swojego domu, ani te� opuszczaj�cego dom panny French. Nikt nie widzia� r�wnie� innego m�czyzny, kt�ry by wchodzi� do domu w Cricklewood lub z niego wychodzi�. Wszystkie nici dochodzenia urwa�y si�. Dopiero w przeddzie� rozprawy pan Mayherne otrzyma� list, kt�ry pchn�� jego my�li w zupe�nie nowym kierunku. List nadszed� wraz z poczt� o sz�stej. Nabazgrany by� po�piesznie na �wistku papieru w�o�onym do brudnej koperty z niew�a�ciwym znaczkiem. Pan Mayherne przeczyta� go dwukrotnie, zanim zrozumia�, o co chodzi. Drogi Panie, to pan robisz za papug� dla tego m�odego gacha. Je�li chcesz, �eby ta wymalowana zagraniczna lalunia pokaza�a, co ona naprawd� jest i jaka z niej oszukanica, przyjd� pan dzi� na Shaw�s Rents Stepney pod szesnasty. B�dzie ci� to kosztowa�o dwie paczki. Pytaj o pann� Mogson. Adwokat przeczyta� powt�rnie t� dziwn� episto��. Oczywi�cie mog�o si� to okaza� pu�apk�, ale kiedy si� zastanowi�, nabra� g��bokiego przekonania, �e list jest autentyczny. Wierzy� te� mocno, �e w nim tkwi jedyna nadzieja dla wi�nia. Zeznanie Romaine Heigler przybi�o Mayherne�a kompletnie, a zatem szansa, �e uda si� je podwa�y�, wla�a w niego iskierk� nadziei. Zeznanie kobiety, kt�rej mo�na udowodni� niemoralne prowadzenie, by�o w najlepszym razie ma�o wiarygodne. Pan Mayherne zdecydowa� si� w jednej chwili. Jego obowi�zkiem jest przecie� ratowa� klienta, bez wzgl�du na koszt. Musi jecha� do Shaw�s Rents. Mia� pewne k�opoty ze znalezieniem tego miejsca, ale wreszcie mu si� uda�o. Pod wskazanym adresem w�r�d �mierdz�cych slums�w sta�a rudera. Gdy zapyta� o pann� Mogson, odes�ano go na trzecie pi�tro. Zapuka� do drzwi. Nikt mu nie odpowiedzia�. Zapuka� raz jeszcze. Po powt�rnym pukaniu dobieg�y go odg�osy szurania i drzwi uchylono ostro�nie na centymetr. W szparze ukaza�a si� zgi�ta posta�. ��A wi�c przyszed�e�, kochasiu! � zaskrzypia� gderliwy g�os. � Nie przyprowadzi�e� chyba ze sob� nikogo? Nie szykujesz �adnych sztuczek? To dobrze. Mo�esz wej��. Prawnik wkroczy� z pewn� obaw� do ciasnego, brudnego pomieszczenia, w kt�rym pali� si� gazowy grzejnik. W k�cie sta�o nie pos�ane ��ko, obok obdrapany stolik i dwa krzes�a na chwiej�cych si� nogach. Pan Mayherne zobaczy� te� w pe�nej krasie mieszkank� tej obrzydliwej nory. By�a to kobieta w �rednim wieku, zgarbiona, z grzyw� sko�tunionych siwych w�os�w i twarz� obwi�zan� barwnym szalikiem. Kiedy zobaczy�a, �e jej go�� przygl�da si� kolorowej brudnej szmacie, roze�mia�a si� dziwnym bezd�wi�cznym �miechem. ��Zastanawiasz si�, dlaczego ukrywam swoj� urod�, co kochaneczku? H�, h�, h�! Boisz si�, �e mog�abym ci� skusi�? No to zobacz mnie, zobacz. Zerwa�a szalik, a pan Mayherne bezwiednie cofn�� si� na widok bezkszta�tnej czerwonej plamy. Wied�ma os�oni�a si� znowu szalikiem. ��Nie zechcesz mnie chyba poca�owa�, kochasiu? H�, h�, nie dziwi� si�. A jednak kiedy� by�am �adna, i to wcale nie tak dawno, jak mo�na by s�dzi�. Kwas siarkowy, przystojniaczku, kwas siarkowy tak mnie urz�dzi�. Ale ja potrafi� si� odwdzi�czy� Wybuchn�a potokiem potwornych przekle�stw. Pan Mayherne usi�owa� j� uspokoi�, ale na pr�no. Wreszcie umilk�a, jednak jej d�onie nadal zaciska�y si� nerwowo. ��Do�� tego! � przerwa� jej wreszcie adwokat stanowczym tonem. � Przyszed�em tutaj, poniewa� uwierzy�em, �e mo�e mi pani dostarczy� informacji, kt�re pomog� oczy�ci� z zarzut�w mojego klienta, Leonarda Vole�a. O co wi�c chodzi? Wlepi�a w niego oczy jak sroka. ��A pieni��ki przynios�e�, kochasiu? � zaskrzecza�a. � Dwie setki! Pami�ta�e� chyba o forsie? ��Twoim obowi�zkiem jest powiedzie� mi wszystko, co wiesz, bo w przeciwnym razie zostaniesz doprowadzona si�� do s�du. ��To na nic, kochaneczku! Jestem stara i do niczego si� nie przyznam. Ale je�li dasz mi dwie setki, mo�e przypomn� sobie co� nieco�. Rozumiesz? ��Co sobie przypomnisz? ��A co by� powiedzia� na listy? Listy od niej. Niewa�ne, jak je zdoby�am, to moja sprawa. Uda�o si� i tyle. Ale teraz dawaj dwie setki! Pan Mayherne spojrza� na czarownic� zimnym wzrokiem. ��Dam dziesi�� funt�w i ani grosza wi�cej. ��Dziesi�� funt�w?! � wrzasn�a. ��Dwadzie�cia � poprawi� si� Mayherne. � To moje ostatnie s�owo. Wsta�, daj�c do zrozumienia, �e wychodzi. Nie spuszczaj�c z wied�my wzroku, wyci�gn�� portfel i odliczy� dwadzie�cia funtowych banknot�w. ��To wszystko co mam przy sobie � powiedzia�. � Mo�esz je wzi�� albo wychodz�. Ale ju� widzia�, �e na widok pieni�dzy trz�s� jej si� r�ce. Co� jeszcze zrz�dzi�a i z�orzeczy�a, ale ju� podesz�a do ��ka i spod zniszczonego materaca wyci�gn�a zwitek papier�w. ��Masz, i niech ci� diabli�! � wrzasn�a. � Po to tu przyszed�e�. By�a to paczka list�w. Pan Mayherne rozwi�za� je i obejrza� na sw�j metodyczny spos�b. Przygl�da�a mu si� chciwie, ale nie potrafi�a nic wyczyta� z jego kamiennej twarzy. Czyta� kolejno ka�dy list, a na ko�cu powr�ci� do tego, kt�ry le�a� na wierzchu i przeczyta� go powt�rnie. Nast�pnie starannie zwi�za� ca�y pakiet. By�y to listy mi�osne pisane przez Romaine Heigler do cz�owieka, kt�ry nie by� Leonardem Vole�em. List z wierzchu nosi� dat� jego aresztowania. ��A nie m�wi�am? � zaskrzecza�a kobiecina. � To j� za�atwi, prawda? Zw�aszcza ten jeden li�cik! Pan Mayherne wsun�� pakiet do kieszeni i zada� pytanie: ��W jaki spos�b zdoby�a� te listy? ��Chcia�by� to wiedzie� � �ypn�a na niego z�o�liwym okiem. � Ale ja wiem co� jeszcze. S�ysza�am w s�dzie, co ta zdzira m�wi�a. Lepiej sprawd�cie, gdzie ona by�a dwadzie�cia po dziesi�tej, kiedy to niby mia�a siedzie� w domu i czeka� na m�ulka. Zapytajcie o ni� w kinie przy Lion Road. Na pewno pami�taj� tam t� �licznotk�, takiej �adnej buzi �atwo si� nie zapomina, niech scze�nie! ��Kim jest adresat? � zapyta� pan Mayherne. � Tutaj wymienione zosta�o tylko jego imi�. ��To �obuz, kt�ry mnie tak urz�dzi�! � powiedzia�a szorstko, zaciskaj�c nerwowo d�o� w pi��. � Stara historia. Ona mi go zabra�a. Cho� nie by�a jeszcze w pe�ni kobiet�. Kiedy posz�am za nim, bo ja te� go chcia�am, cisn�� we mnie t� przekl�t� butelk�. A ona si� �mia�a, niech j� piek�o poch�onie! Czeka�am d�ugo, by jej odp�aci�. �ledzi�am j�, �azi�am za ni� krok w krok. I teraz wreszcie j� mam! Zap�aci za wszystko, co mi zrobi�a. Prawda, panie prawnik? Zap�aci? ��Prawdopodobnie zostanie skazana za sk�adanie fa�szywych zezna� podczas rozprawy wst�pnej,, a mo�e nawet trafi do wi�zienia � odpar� cicho pan Mayherne. ��Niech j� zapud�uj�, o to mi chodzi. Idzie pan ju�? A gdzie moje pieni�dze? Uczciwie je zarobi�am. Pan Mayherne bez s�owa po�o�y� banknoty na stole. Westchn�� g��boko, odwr�ci� si� i wyszed� z plugawej nory. Kiedy si� obejrza�, ujrza� jak wied�ma zgarnia banknoty. Nie traci� czasu. Bez k�opotu odnalaz� kino przy Lion Road. Kiedy pokaza� zdj�cie Romaine Heigler, bileter rozpozna� j� bez trudu. W dniu, o kt�ry pyta� adwokat, zjawi�a si� w kinie kilka minut przed dziesi�t�. By� z ni� jaki� m�czyzna., na kt�rego bileter nie zwr�ci� uwagi, ale t� pani� zapami�ta�, bo wypytywa�a go, jaki film pokazuj� tego dnia. Zosta�a na seansie do ko�ca. Pan Mayherne by� z siebie dumny. Zeznania Romaine Heigler od pocz�tku do ko�ca okaza�y si� stekiem k�amstw. Wymy�li�a wszystko, by da� upust nienawi�ci. Prawnik w�tpi�, czy kiedykolwiek si� dowie, co wywo�a�o w niej tak gwa�towne reakcje. Co takiego zrobi� jej Leonard Vole? Kiedy relacjonowa� mu spotkanie z Romaine, m�ody cz�owiek s�ucha� wyra�nie zmieszany. Potem stwierdzi�, �e ca�a sprawa jest dla niego nie do poj�cia, ale pan Mayherne zauwa�y�, �e gdy uspokoi� si� po wstrz�sie, w jego protestach zabrak�o pewno�ci. Wiedzia� zatem. O tym pan Mayherne by� absolutnie przekonany. Wiedzia�, ale nie chcia� ujawnia� tajemnicy. Sprawa mia�a pozosta� mi�dzy nim a Romaine. Prawnik ciekaw by�, czy kiedy� pozna ten sekret. * * * Pan Mayherne zerkn�� na zegarek. By�o p�no, a on nie mia� czasu do stracenia. Wezwa� taks�wk� i poda� kierowcy adres. ��Sir Charles musi si� o tym dowiedzie� jak najpr�dzej �mrukn�� do siebie. * * * Proces Leonarda Vole�a, oskar�onego o morderstwo Emily French, sta� si� sensacj�, o kt�rej rozprawiano w ca�ym Londynie. Przede wszystkim dlatego, �e oskar�ony by� m�ody i przystojny, a co wi�cej, chodzi�o o wyj�tkowo odra�aj�c� zbrodni�. Zainteresowanie budzi�a te� osoba �wiadka koronnego, Romaine Heigler. W wielu gazetach pojawi�o si� jej zdj�cie, kt�remu towarzyszy�o kilka r�ni�cych si� mi�dzy sob� komentarzy ojej pochodzeniu i �yciu. Sprawy formalne przeprowadzono wyj�tkowo sprawnie. Najpierw przedstawiono r�ne dowody materialne. Nast�pnie wezwano Janet Mackenzie. Powt�rzy�a w�a�ciwie t� sam� histori�, kt�r� opowiedzia�a wcze�niej. W krzy�owym ogniu pyta� adwokatowi uda�o si� doprowadzi� j� do tego, �e kilkakrotnie zaprzeczy�a samej sobie w sprawach dotycz�cych rodzaju kontakt�w Leonarda Vole�a z pann� French. Obro�ca podkre�li� ponadto fakt, �e je�li nawet s�ysza�a tego wieczoru m�ski g�os dochodz�cy z saloniku, to nie ma �adnego dowodu, �e nale�a� on do Leonarda Vole�a. Uda�o mu si� te� wykaza�, �e motywem zezna� s�u��cej by�a zazdro�� o oskar�onego i niech�� do niego. Wezwano nast�pnego �wiadka. ��Pani nazwisko brzmi Romaine Heigler? ��Tak. ��Jest pani Austriaczk�? ��Tak. ��Przez ostatnie trzy lata mieszka�a pani z oskar�onym i uchodzi�a za jego �on�? Na u�amek sekundy spojrzenie Romaine Heigler spotka�o si� ze wzrokiem cz�owieka siedz�cego na �awie oskar�onych. W oczach kobiety pojawi�o si� co� zagadkowego. ��Tak. Pada�y kolejne pytania. I kolejne zarzuty. Romaine Heigler zezna�a, �e w wiecz�r pope�nienia zab�jstwa Leonard Vole zabra� ze sob� �om. Wr�ci� dwadzie�cia po dziesi�tej i wyzna�, �e zabi� starsz� pani�. Mia� poplamione krwi� mankiety koszuli, wi�c spali� j� w piecu kuchennym. Romaine za� pogr�kami zmusi� do milczenia. Z ka�dym kolejnym zdaniem atmosfera w s�dzie, na pocz�tku przychylna oskar�onemu, stawa�a si� coraz bardziej wroga. Leonard siedzia� ukrywszy twarz w d�oniach. Wygl�da� na zrezygnowanego, jakby ju� zapad� wyrok skazuj�cy. Jednak bardziej uwa�ny obserwator zwr�ci�by uwag�, �e nawet prokurator wola�by, �eby Romaine mniej wyra�nie zia�a nienawi�ci� do kochanka. Gdyby m�g�, wybra�by bardziej bezstronnego �wiadka. Wreszcie nadszed� czas na obron�. Sir Charles d�wign�� swe pot�ne cia�o. Wygl�da� prawdziwie imponuj�co. Zarzuci� Romaine, �e cala jej opowie�� to, historyjka od pocz�tku do ko�ca z�o�liwie sfabrykowana. �e w czasie, o kt�rym mowa, nie by�o jej w domu, �e ma romans z innym m�czyzn� i celowo pr�buje obci��y� Leonarda win� za zbrodni�, kt�rej nie pope�ni�. Romaine zaprzecza�a, wszystkiemu, okazuj�c ca�kowit� oboj�tno��. A w�wczas obro�ca wyci�gn�� � jak kr�lika z kapelusza � list, kt�ry zosta� g�o�no odczytany. W s�dzie zapad�a kompletna cisza. Maks, kochany m�j, sam los wk�ada nam bro� do r�ki. Leonard zosta� aresztowany za morderstwo � wyobra� sobie, za zamordowanie tej starszej damy, z kt�r� si� zaprzyja�ni�. On, kt�ry nie skrzywdzi�by nawet muchy. Wreszcie b�d� mog�a si� zem�ci�. Biedne kurcz�tko! Powiem, �e wr�ci� tej nocy ca�y we krwi i �e przyzna� mi si� do pope�nienia zbrodni Powiesz� go, Maks, a on b�dzie wiedzia�, �e to Romaine wysla�a go na �mier�. A potem � szcz�cie, ukochany. Nareszcie szcz�cie. Eksperci potwierdzili autentyczno�� charakteru pisma Romaine Heigler, ale ich opinia nie by�a w�a�ciwie konieczna. Na widok listu kobieta za�ama�a si� kompletnie i przyzna�a do wszystkiego. Leonard Vole rzeczywi�cie wr�ci� tego wieczoru tak jak powiedzia�, dwadzie�cia po dziewi�tej. Wymy�li�a ca�� historyjk�, �eby go pogr��y�. Po za�amaniu Romaine Heigler sprawa za�ama�a si� r�wnie�. Sir Charles wezwa� kilku �wiadk�w, a nast�pnie poprosi� o zeznania oskar�onego, kt�ry w krzy�owym ogniu pyta� opowiedzia� ca�� histori� prawdziwie po m�sku, niewzruszony. Prokurator usi�owa� podtrzymywa� sw�j punkt widzenia, ale bez sukcesu. Podsumowanie s�dziego nie by�o wprawdzie w pe�ni korzystne dla oskar�onego, jednak nastr�j sta� si� mu przychylny, a ustalenie wyroku nie zabra�o �awie przysi�g�ych zbyt wiele czasu. ��Uznali�my, �e oskar�ony jest niewinny. Leonard Vole by� wolny. Uszcz�liwiony pan Mayherne czeka� z niecierpliwo�ci�, kiedy b�dzie m�g� pogratulowa� swemu klientowi. Zacz�� energicznie przeciera� swoje pince�nez. Kiedy zda� sobie spraw� z tego, co robi, u�miechn�� si� do siebie. �ona powiedzia�a mu nie dalej jak poprzedniego wieczoru, �e przecieranie binokli wchodzi mu ju� w nawyk. �mieszna historia z tymi nawykami. Ludzie tak dziwne rzeczy potrafi� bezwiednie wykonywa�. Interesuj�ca sprawa, bardzo interesuj�ca � my�la� pan Mayherne. No i ta kobieta, Romaine Heigler. Nagle wyda�a mu si� najwa�niejsz� osob� w ca�ej sprawie. Jest w niej co� egzotycznego. Kiedy zobaczy� j� w domu przy Paddington, wydawa�a mu si� blada i cicha, ale w s�dzie zmieni�a si� nie do poznania. W surowym gmachu s�du jej oskar�enie brzmia�o p�omiennie, by�o niczym ognisty kwiat rzucony przed oblicze s�dzi�w. Gdyby zamkn�� oczy, m�g�by j� teraz zobaczy�: wysoka i gwa�towna, z cia�em nieco pochylonym, przez ca�y czas nie�wiadomie zaciskaj�ca praw� d�o�. Ciekawa sprawa z tymi gestami. Przypuszcza�, �e zaciskanie d�oni wesz�o jej w nawyk. A przecie� ca�kiem niedawno widzia� kogo�, kto robi� to bardzo podobnie� Zaraz, zaraz, kto to by�? Ca�kiem niedawno� W chwili gdy to sobie u�wiadomi�, a� zach�ysn�� si� z wra�enia. Ta wied�ma z Shaw�s Rents� Sta� jak wbity w ziemi�, w g�owie mu szumia�o. To niemo�liwe� niemo�liwe. A jednak! Przecie� Romaine Heigler Jest aktork�� Obro�ca zaszed� go od ty�u i klepn�� w rami�. ��Gratulowa�e� ju� naszemu klientowi? Wyrwa� si� spod stryczka. Chod�my do niego. Prawnik odtr�ci� d�o� kolegi. Pragn�� tylko jednego � spojrze� w twarz Romaine Heigler. Ale spotka� j� znacznie p�niej, w miejscu, kt�re nie ma znaczenia. ��A wi�c odgad� pan � stwierdzi�a, kiedy powiedzia� do jakich doszed� wniosk�w. � Twarz? O, to bardzo �atwe. Zw�aszcza przy gazowym �wietle charakteryzacja nie jest dobrze widoczna. ��Ale dlaczego?� ��Dlaczego rozegra�am to po swojemu? � U�miechn�a si� lekko, przypominaj�c sobie, �e ju� raz u�y�a przy nim tego okre�lenia. ��Tak skomplikowana intryga! ��Przecie� chodzi�o o mojego przyjaciela, musia�am go ratowa�. Zeznania, kobiety oddanej nic by nie wnios�y, sam pan da� mi to do zrozumienia. Wiem co� nieco� o psychologii t�umu. Je�li alibi zostanie wymuszone, zw�aszcza w formie przyznania si� do winy, w upokorzeniu, wtedy od razu nastawienie do oskar�onego zmienia si� na pozytywne. ��A listy? ��Powiedzmy, �e ten najwa�niejszy zosta� umy�lnie na t� okazj� spreparowany. ��W takim razie m�czyzna, imieniem Maks� ��Nigdy nie istnia�, drogi przyjacielu. ��Nadal obstaj� przy twierdzeniu � powiedzia� ponuro pan Mayherne � �e mogli�my pani ukochanego wyci�gn�� stosuj�c normaln� procedur�. ��Ba�am si� ryzyka. Pan my�la�, �e on jest niewinny, a� ��A pani by�a o tym przekonana, czy tak? � podsun�� pan Mayherne. ��Drogi panie � odpar�a Romaine � nic pan nie rozumie. Ja wiedzia�am, �e on jest winny. T�um. Dorota Malinowska. OGAR �MIERCI I Po raz pierwszy us�ysza�em o tej sprawie od Williama P. Ryana, korespondenta pewnej ameryka�skiej gazety. Jad�em wraz z nim obiad w Londynie w przededniu jego powrotu do Nowego Jorku i przypadkiem wspomnia�em, �e wybieram si� nazajutrz rano do Folbridge. ��Folbridge w Kornwalii? � spyta�, podnosz�c wzrok. Tylko jedna osoba na tysi�c, albo i na milion, wie, �e istnieje jakie� Folbridge w Kornwalii. Wszyscy zawsze przyjmuj� za rzecz oczywist�, �e chodzi o Folbridge w hrabstwie Hampshire. Wiedza, jak� wykaza� Ryan pobudzi�a wi�c moj� ciekawo��. ��Tak � odpar�em. � Znasz to miejsce? Zamiast odpowiedzi zakl�� cicho, po czym spyta�, czy przypadkiem nie znam tam domu o nazwie Treame. Moje zainteresowanie wzros�o. ��Znam, nawet bardzo dobrze. Jad� w�a�nie do Trearne. To dom mojej siostry. ��Co� takiego? � zdziwi� si� William P. Ryan. � To nadzwyczajne! Zaproponowa�em, by przesta� robi� tajemnicze uwagi i wyja�ni�, o co mu chodzi. ��No c� � odpar�. � Aby to uczyni� b�d� musia� cofn�� si� do pewnego mojego prze�ycia z pocz�tk�w wojny. Westchn��em. Wydarzenia, kt�re tu relacjonuj�, mia�y miejsce w 1921 roku. Wspominanie wojny to ostatnia rzecz; na jak� ktokolwiek mia�by ochot�. Zaczynali�my ju�, dzi�ki Bogu, zapomina� Poza tym wiedzia�em, �e William P. Ryan potrafi rozprawia� o swoich prze�yciach wojennych w spos�b niewiarygodnie rozwlek�y. Ale teraz nic ju� nie mog�o go powstrzyma�. ��Na pocz�tku wojny, jak zapewne wiesz, moja gazeta wys�a�a mnie do Belgii, tote� mia�em okazj� pokr�ci� si� troch� po tym kraju. Jest tam pewne ma�e miasteczko, kt�re nazw� X. Dziura zabita deskami, ale znajduje si� tam spory klasztor. Siostry w bia�ych� jak to si� nazywa� nie znam nazwy tego zakonu. Zreszt� nie ma to znaczenia. No wi�c, to ma�e miasteczko le�a�o na drodze natarcia Niemc�w. Zjawi�a si� kawaleria� Poruszy�em si� niespokojnie. William P. Ryan uspokajaj�co uni�s� r�k�. ��No, ju� dobrze, dobrze � powiedzia�. � To nie jest opowie�� o niemieckim okrucie�stwie. Mog�aby ni� by�, ale nie jest. W istocie by�o wr�cz odwrotnie. Szwaby natar�y na ten klasztor� dosta�y si� do �rodka i wszystko wylecia�o w powietrze. ��Och! � zawo�a�em wstrz��ni�ty. ��Dziwna sprawa, czy� nie? Oczywi�cie, na pierwszy rzut oka mo�na by s�dzi�, �e Niemcy �wi�towali zwyci�stwo i zacz�li co� majstrowa� przy swoich materia�ach wybuchowych. Ale wszystko wskazuje na to, �e wcale ich ze sob� nie mieli. Nie byli specjalistami od dynamitu. Nie mog� natomiast zrozumie�, jakim cudem zakonnice mog�y zna� si� na materia�ach wybuchowych. Pomy�l tylko� siostry zakonne! ��To rzeczywi�cie dziwne � przyzna�em. ��Zacz��em wypytywa� o t� spraw� miejscowych wie�niak�w. Dla nich wszystko by�o jasne i zrozumia�e. Ich zdaniem? by� to stuprocentowo skuteczny, nowoczesny cud. Podobno jedna z tych si�str zapowiada�a si� na przysz�� �wi�t�� wpada�a w trans i miewa�a wizje. Wed�ug opinii tych ch�op�w, to ona w�a�nie dokona�a tej sztuczki. �ci�gn�a piorun, �eby uderzy� w bezbo�nego Szwaba� I uderzy�, i doszcz�tnie zniszczy� jego� oraz wszystko, co znajdowa�o si� w polu ra�enia. Bardzo skuteczny cud! W rzeczywisto�ci nigdy nie pozna�em prawdy� nie mia�em czasu. Ale w�wczas cuda by�y ostatnim krzykiem mody� anio�owie w Mons i tak dalej. Opisa�em to wszystko, dorzuci�em nieco wzruszaj�cych szczeg��w, podla�em religijnym sosem i wys�a�em artyku� do mojej gazety. W Stanach przyj�to go bardzo dobrze. Wtedy podoba�y im si� tego rodzaju kawa�ki. Ale� jak si� zapewne domy�lasz� w trakcie pisania ca�a ta historia bardzo mnie zainteresowa�a. Chcia�em dowiedzie� si�, co tam naprawd� zasz�o. Na miejscu nie by�o ju� nic do ogl�dania. Pozosta�y tylko dwie �ciany; na jednej z nich wida� by�o czarny �lad przypominaj�cy kszta�tem olbrzymiego psa. Okoliczni wie�niacy �miertelnie l�kali si� tego znaku. Nazwali go Ogarem �mierci i po zmroku bali si� tamt�dy chodzi�. Wszelkie ludowe wierzenia s� zawsze interesuj�ce. Wi�c zapragn��em zobaczy� dam�, kt�ra dokona�a tej sztuczki. Okaza�o si�, �e nie zgin�a. Wyjecha�a z grup� innych uchod�c�w do Anglii. Zada�em sobie sporo trudu, by j� odszuka�. Dowiedzia�em si�, �e wys�ano j� do Trearne w Folbridge, w Kornwalii. Kiwn��em g�ow�. ��Na pocz�tku wojny moja siostra udzieli�a schronienia uciekinierom z Belgii. By�o ich oko�o dwudziestu. ��Postanowi�em odnale�� t� kobiet�, je�li tylko pozwoli mi na to czas. Chcia�em us�ysze� jej relacj� o katastrofie. Ale Potem by�em zaj�ty, mia�em do za�atwienia to i owo, i ca�a sprawa wylecia�a mi z g�owy. A poza tym do Kornwalii jest daleko. Prawd� m�wi�c, zapomnia�em ju� o tym wszystkim i dopiero teraz, kiedy wspomnia�e� o Folbridge ca�a historia o�y�a w mojej pami�ci. ��Musz� spyta� siostr� � powiedzia�em. � By� mo�e o tym s�ysza�a. Wszyscy Belgowie zostali ju�, oczywi�cie dawno repatriowani. ��Jasne. Tak czy owak, gdyby twoja siostra cokolwiek ten temat wiedzia�a, b�d� ci wdzi�czny, Je�li przeka�esz mi informacje. ��Mo�esz na mnie liczy� � zapewni�em gorliwie. I na tym si� sko�czy�o. 2 Nast�pnego dnia po przyje�dzie do Trearne przypomnia�em sobie opowie�� mego przyjaciela. Siedzieli�my z siostr� ni tarasie przy podwieczorku. ��Kitty � spyta�em � czy w�r�d twoich Belg�w nie by�o przypadkiem jakiej� zakonnicy? ��Nie masz chyba na my�li siostry Marie Angelique? ��Mo�liwe, �e to w�a�nie o ni� mi chodzi � powiedzia�em ostro�nie. � Opowiedz mi o niej. ��Och, m�j drogi, c� to za niezwyk�e stworzenie. A wiesz, �e ona nadal tu przebywa. ��Jak to? W tym domu? ��Ale� nie. W miasteczku. Doktor Rosw� pami�tasz doktora Rose? Skin��em g�ow�. ��Przypominam sobie starego cz�owieka w wieku oko�o osiemdziesi�ciu trzech lat. ��To doktor Laird. Ach! On zmar�. Doktor Rose mieszka tu zaledwie od kilku lat. Jest do�� m�ody i uwielbia r�ne eksperymenty. Wykaza� ogromne zainteresowanie siostr� Angelique. Ona miewa halucynacje i temu podobne, wiesz, niew�tpliwie z medycznego punktu widzenia jest szalenie ciekawym przypadkiem. Biedactwo, nie mia�a gdzie si� podzia� wed�ug mnie rzeczywi�cie jest stukni�ta� ale bardzo sugestywna, je�li rozumiesz, co mam na my�li� no wi�c, jak ju� powiedzia�am, nie mia�a dok�d p�j�� i doktor Rose bardzo uprzejmie urz�dzi� j� w miasteczku. O ile wiem, pisze o niej monografi�, czy co� w tym rodzaju. Nie mam poj�cia, co pisuj� lekarze. Przerwa�a, a potem doda�a: ��A co ty o niej wiesz? ��S�ysza�em do�� zadziwiaj�c� opowie��. Zrelacjonowa�em jej histori�, kt�r� przekaza� mi Ryan. Kitty wykaza�a niezwyk�e zainteresowanie. ��Ona wygl�da na osob�, kt�ra mo�e cz�owieka wysadzi� w powietrze� je�li rozumiesz, co mam na my�li � oznajmi�a. ��Uwa�am � o�wiadczy�em z rosn�c� ciekawo�ci� � �e powinienem odwiedzi� t� m�od� kobiet�. ��Zr�b to. Chcia�abym us�ysze�, co o niej s�dzisz. Najpierw jednak udaj si� do doktora Rose. Mo�e pr