9408

Szczegóły
Tytuł 9408
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9408 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9408 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9408 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

KWIATKI JANA PAW�A II wybra� i opracowa� Janusz Poniewierski pomys� i wsp�praca Jan Turnau Krak�w 2003 Przedmowa Pomys�odawc� Kwiatk�w jest Jan Turnau. To on nam�wi� mnie do pracy nad tym wyborem, podrzuca� anegdoty i wymy�li� tytu�, przypominaj�c przy okazji ksi��eczk� Henri Fesqueta o Janie XXIII: Kwiatki Dobrego Papie�a Jana. A ja nie do ko�ca by�em przekonany, widz�c na rynku ksi�garskim coraz to nowe zbiory anegdot o Papie�u Wojtyle. Bo, nie wiedzie� czemu, wyobra�a�em sobie t� ksi��k� jako wyb�r papieskich �art�w. A nadmiar dowcip�w przestaje �mieszy�. Wreszcie zrozumia�em, o co powinno tu chodzi�: o zupe�nie inne �kwiatki" - o fioretti, kt�re od czas�w �wi�tego Franciszka funkcjonuj� jako w pewnym sensie nowy �gatunek literacki". S� one - pisa� w przedmowie do Kwiatk�w �wi�tego Franciszka Leopold Staff -�pociech� i nadziej�. Ucz� wiary w mi�o�� i dobro� serca ludzkiego. Ksi��ka ta ca�a �piewa. Jej drugim mianem mog�aby by� wolno��". Fioretti to �opowie�ci z dusz�". Ich prawdziwe bogactwo polega na tym, �e uchylaj� drzwi do tajemnicy cz�owieka, o kt�rym m�wi�. Dlatego znalaz�y si� tu r�wnie� opowie�ci wcale nie �mieszne - ale takie, kt�re mog� wzruszy�, sta� si� �r�d�em zadumy czy nawet... pocz�tkiem modlitwy. Oczywi�cie, s� tu tak�e �arty, jest �wiadectwo ogromnego dystansu Karola Wojty�y/Jana Paw�a II do samego siebie i do funkcji, kt�r� przysz�o mu pe�ni�. M�wi o tym owa opowie�� apokryficzna (prawdziwa czy zmy�lona? - tego nie da si� ju� chyba ustali�), w kt�rej Papie� zwr�ci� si� do odwiedzaj�cego go przyjaciela z Polski: �Poczekaj tu na mnie, musz� troch� popapie�y�". M�wi o tym r�wnie� spotkanie w Wadowicach w roku 1999 - twarz szcz�liwego cz�owieka wspominaj�cego kre-m�wki i tamto machni�cie r�k�, kiedy jeden z ksi�y przerwa� Papie�owi serdeczny dialog z lud�mi, by kontynuowa� celebr�. I bezinteresowny �wyg�up" - na szcz�cie uchwycony przez fotografa (to s�ynne zdj�cie zamie�cili�my na ok�adce ksi��ki, widz�c w nim jeszcze jeden �kwiatek" Dobrego Papie�a Jana Paw�a II). I spotkanie w Yad Vashem - z �ydami, dawnymi mieszka�cami Wadowic. Papie� nie chcia� stamt�d odej��, bo ludzie ci - wyja�nia biskup Tadeusz Pieronek - �traktowali go zwyczajnie, tak jak si� traktuje koleg� spotkanego po sze��dziesi�ciu latach. Chocia� on ju� nie by� zwyczajnym koleg�. By� papie�em podr�uj�cym z ogromn� �wit�, otoczonym przez ochroniarzy, dziennikarzy, polityk�w, biskup�w. A oni m�wili do niego jak do kolegi. To go bardzo wzruszy�o. By�o wida�, �e mu potrzeba relacji z innymi lud�mi, w kt�rych nie ma kultu, dla kt�rych nie jest totemem". No w�a�nie. Kwiatki Jana Paw�a II opowiadaj� o �zwyczajnym" cz�owieku, kt�ry jest otwarty na Boga i to go czyni �niezwyczajnym". �Czuj� si� ma�y w r�kach wielkiego Boga" - napisa� kiedy� Jan Pawe� II w li�cie do ojca Leona Kna-bita. Oto prawdziwa tajemnica Papie�a. Jak powiada Ewangelia (co przy okazji przegl�dania �kwiatk�w" - nieco j� parafrazuj�c - przypomnia� mi Jan Turnau): kto zgubi wielko�� sw�, ten j� odnajdzie. Janusz Poniewierski L udzie znaj�cy dobrze Jana Paw�a II powiadaj�, �e Papie� nawet w najgorszych sytuacjach nie traci poczucia humoru. Joaqu�n Navarro-Valls, rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej, zapyta� go kiedy� wprost: - Czy Wasza �wi�tobliwo�� p�acze? - Nigdy na zewn�trz - odpowiedzia� Papie�. �r�d�o: G.Weigel, �wiadek nadziei �wiecki Karol Woj ty�a przyszed� na �wiat 18 maja 1920 roku w Wadowicach. Jego matka, Emilia, powtarza�a pono� s�siadkom, �e Lolek b�dzie wielkim cz�owiekiem... W 1927 roku - wkr�tce po tym, jak ameryka�ski lotnik Charles Lindbergh samotnie przelecia� nad Atlantykiem - zapytano ma�ego Karola Wojty��: - Kim chcia�by� zosta�? - B�d� lotnikiem! - odpowiedzia� ch�opiec. - A dlaczego nie ksi�dzem? - Bo Polak mo�e by� drugim Lindberghiem, ale nie mo�e zosta� papie�em. Opowie�� apokryficzna, �r�d�o: ks. K. Pielatowski, U�miech Jana Paw�a II Przed wojn� w 10-tysi�cznych Wadowicach mieszka�o ok. dw�ch tysi�cy �yd�w. � Wielu z nich -napisze po latach Jan Pawe� II w li�cie do swojego �ydowskiego przyjaciela Jerzego Klugera - by�o naszymi kolegami w szkole podstawowej, a p�niej w wadowickim gimnazjum..." K iedy og�oszono wyniki egzaminu wst�pnego do gimnazjum, Jurek Kluger dowiedziawszy si�, �e ca�a jego klasa pomy�lnie zda�a �w egzamin, postanowi� podzieli� si� dobr� nowin� z przyjacielem. Po d�ugich poszukiwaniach znalaz� go wreszcie w ko�ciele. Lolek Wojty�a w bia�ym stroju ministranta s�u�y� do Mszy. - Lolek, Lolek, zosta�e� przyj�ty! - g�o�ny szept Klugera rozleg� si� w ca�ym ko�ciele. Spojrzenie kolegi uciszy�o go. Postanowi� zatem poczeka�. Kiedy Msza �wi�ta dobieg�a ko�ca, min�a go jaka� kobieta. - Co ty tu robisz? Czy ty nie jeste� synem prezesa gminy �ydowskiej? - spyta�a i posz�a dalej, nie czekaj�c na odpowied�. I dobrze, bo Jurek nie bardzo wiedzia�, co jej powiedzie�. Po chwili pojawi� si� Wojty�a. 10 - Czego chcia�a od ciebie ta kobieta? - zapyta�. - Nie wiem. Pewnie zdziwi�a si�, widz�c �yda w ko�ciele. Reakcja Karola by�a natychmiastowa: - Czemu mia�aby si� dziwi�? Przecie� jeste �my wszyscy dzie�mi jednego Boga! �r�d�o: G. F. Svidercoschi, List do przyjaciela �yda (ksi��ka napisana na podstawie wspomnie� Jerzego Klugera) u Karol by� zapalonym sportowcem. Lubi� zw�aszcza pi�k� no�n� - najch�tniej grywa� na bramce. Nazywano go �Martyna", na cze�� znanego przedwojennego pi�karza Henryka Martyny. P oniewa� w klasie by�o kilku �yd�w, ch�opcy dzielili si� na dwie dru�yny: �katolick�" i ��ydowsk�". W bramce z jednej strony sta� Lo-lek Wojty�a, z drugiej - Poldek Goldberger, syn dentysty, wielki jak szafa. Cz�sto jednak - nawet gdy �ci�gano graczy z innych klas - nie udawa�o si� zebra� wystarczaj�cej liczby �yd�w, �eby stworzy� z nich dru�yn�. W takie dni Lolek broni� bramki... �ydowskiej, zw�aszcza je�li nie by�o na boisku Goldbergera. �r�d�a: G. F. Svidercoschi, dz. cyt.; D. O'Brien, Papie� nieznany 12 W przedwojennej Polsce antysemickie nastroje i zachowania nie nale�a�y do rzadko�ci. Nawet w szkole w Wadowicach, w klasie Karola Woj-ty�y, gdzie by�o kilku �yd�w - wspomina jeden z koleg�w - �dokuczano im czasami". Ale Wojty�a nie bra� w tym nigdy udzia�u: �Karol, kt�ry prezesowa� Sodalicji Maria�skiej, zawsze stawa� w ich obronie. Oni bardzo go lubili...". M �wi Regina (Ginka) Beer*, �yd�wka, s�siadka rodziny Wojty��w, kole�anka Karola z amatorskiego teatru: By�a tylko jedna taka rodzina, kt�ra nigdy nie okaza�a �ladu wrogo�ci rasowej wobec nas: Lolek i jego tata. Kiedy ju� mia�am wyjecha� z Polski do Palestyny, poniewa� nieszcz�cie grozi�o �ydom, posz�am si� * W marcu 2000, w artykule pt. Wadowiccy ziomkowie Lolka, opublikowanym w �Gazecie Wyborczej" przy okazji wizyty Jana Paw�a II w Ziemi �wi�tej, Miko�aj Lizut opisa� przyja�� m�odego Karola Wojty�y z Gink� Beer. Czytamy tam m.in.: �Pi�tna�cie lat temu Lolek i Ginka odnale�li si�. Papie� zaprosi� j� do Watykanu, wypytywa� 0 ca�� jej rodzin�, oboje p�akali ze wzruszenia". I dalej: �Regina Beer (...) teraz jest ci�ko chora, le�y w szpitalu 1 dlatego nie mog�a przyjecha� na spotkanie z Papie�em w Yad Vashem. By�a za to jej c�rka". 13 po�egna� z Lolkiem i jego ojcem. Pan Wojty�a by� bardzo przej�ty moim wyjazdem, a kiedy zapyta�,dlaczego opuszczam Polsk�, wyja�ni�am mu to. Ci�gle powtarza�: �Nie wszyscy Polacy s� antysemitami. Wiesz, �e ja nie jestem!". Rozmawia�am z nim szczerze i powiedzia�am, �e niewielu jest takich Polak�w jak on. By� bardzo przygn�biony. A Lolek chyba jeszcze bardziej ni� jego ojciec. Powiedzia�am mu �do widzenia" tak mi�o, jak tylko potrafi�am, lecz on by� tak poruszony, �e nie m�g� znale�� ani jednego s�owa, by mi odpowiedzie�. Tak wi�c poda�am r�k� jego ojcu na po�egnanie i wysz�am. �r�d�a: relacja R. Beer, w: D. O'Brien, dz. cyt.; relacja Jana Wolczko, w: J. I. Korzeniowski, Anegdoty i ciekawostki z �ycia Jana Paw�a II Pocz�tkowo Karol Wojty�a wcale nie my�la� o tym, �eby zosta� ksi�dzem. Wydawa�o mu si�, �e ma zupe�nie inne powo�anie - nade wszystko poci�ga�a go literatura i teatr. Chcia� by� aktorem, a jak mawia� Juliusz Osterwa: �aktor to nie jest b�azen, to dzia�acz pe�ni�cy swoje pos�annictwo". P ami�tam jego pierwsze spotkanie z ksi�ciem metropolit� Adamem Stefanem Sapieh� - wspomina ksi�dz Edward Zacher, katecheta Karola Wojty�y. - By�o to w maju 1938 roku. Metropolita przyjecha� do Wadowic na wizytacj�. Par� dni wcze�niej zawo�a�em Karola i powiedzia�em do niego: �Lolek, przygotujesz sobie mow� powitaln�, bo przyje�d�a nasz Metropolita". Doskonale pami�tam, �e napisa� pi�knie, a jeszcze �adniej powiedzia�. Gdy ceremonia si� sko�czy�a, Metropolita chwyci� mnie za r�k� i spyta�: - A on co, ksi�dzem b�dzie? - Niestety nie! - odpar�em. - Szkoda, szkoda! Ale dlaczego? - dopytywa� si� Arcypasterz. - Bo si� zakocha� w polonistyce. I ju� nawet wiersze pisze. Chce by� aktorem. - - Szkoda, wielka szkoda! - raz jeszcze powt�rzy� Sapieha. �r�d�o: relacja ks. E. Zachera, w: ks. K. Pielatowski, dz. cyt. 16 �wiadkowie z tamtych lat powtarzaj�, �e Karol by� dobrym koleg�; cho� �podpowiadania i odpisywania nie uznawa�, ale by� tolerancyjny, gdy kto� z s�siad�w �zapuszcza� oko do jego klas�wki�". K iedy nadszed� dzie� egzaminu maturalnego, Kluger siad� tu� za Wojty��, cho� doskonale wiedzia�, �e Karol nie ma zwyczaju podpowiada� ani podawa� �ci�g. Dlaczego wi�c zaj�� to w�a�nie miejsce?! Bo mia� intuicj�. To by� egzamin z �aciny: nale�a�o przet�umaczy� na j�zyk polski od� Horacego. A Jurek tego nie potrafi�. Gryz� obsadk�, patrzy� w sufit, a czas mija�. Wreszcie - tak, to by�a ostatnia deska ratunku - zacz�� rozpaczliwie wpatrywa� si� w plecy przyjaciela, niemo b�agaj�c go o pomoc. I nagle... Karol powoli przesun�� si� na bok, ods�aniaj�c kartk� ze swoim t�umaczeniem. Po egzaminie - relacjonuje biograf - Jerzy Kluger podzi�kowa� przyjacielowi, kt�ry w odpowiedzi tylko u�miechn�� si� przekornie. �r�d�a: G. F. Svidercoschi, dz. cyt.; D. O'Brien, dz. cyt.; relacja Antoniego Bohdanowicza, Wspomnienia kolegi z klasy, w: M�odzie�cze lata Karola Wojty�y. Wspomnienia W spomina Halina Kr�likiewicz-Kwiatkow-ska, kole�anka z Wadowic: Jaki by� Karol Wojty�a? Na pewno inny od swoich koleg�w, odr�bny. Ale co to znaczy? Trudno wyt�umaczy� te cechy. Weso�y, bardzo kole�e�ski, pierwszy nios�cy pociech� w nieszcz�ciu, w chorobie, uprawiaj�cy sporty; zasadniczo�� by�a mu zupe�nie obca. A przecie� czu�o si� zawsze, �e ma - w jaki� spos�b niedost�pny - sw�j �wiat my�li, �e jest g��boko religijny, �e umie najwi�cej z nas wszystkich, �e czyta trudne filozoficzne ksi��ki, kt�re nas znudzi�yby ju� po kilku stronach, �e uczy si� i nie traci na pr�no ani chwili. I pisze - poematy, wiersze, dramaty filozoficzne dla nas zawi�e, a kiedy rozmawia, to uwa�nie s�ucha swego interlokutora, ale zawsze, nawet i dzi�, w jego oczach b�yskaj� iskierki ni to humoru, ni jakiej� ironijki czy te� wyrozumia�o�ci dla ka�dego, bo nigdy nie pot�pia�, nie poucza�, ale rozumia�. Dziennikarze cz�sto zadaj� pytanie, jakie mia� wady. Nie wiem. Nie znam. Do gimnazjum bieg� za trzy minuty �sma rano z pobliskiego rynku, obok kt�rego miesz- 18 ka�, i wpada� w ostatniej chwili do klasy z wielk�, rozwichrzon� g�stw� w�os�w, kt�re nigdy nie chcia�y go s�ucha�*. �r�d�o: H. Kr�likiewicz-Kwiatkowska, Wzrastanie, w: M�odzie�cze lata... * Fryzura Karola by�a przedmiotem �art�w jeszcze na studiach. W�r�d wierszyk�w pisanych przez student�w polonistyki znalaz� si� i taki: �M�odym rybom brak podniebie�/Czy Wojty�a ma ju� grzebie�?". Jesieni� 1938 roku Karol Wojty�a zapisa� si� na I rok polonistyki na Uniwersytecie Jagiello�skim. O statni� �aw� w g��wnej sali wyk�adowej - pisze Tadeusz Kwiatkowski, kolega Karola ze studi�w - zaj�o dobrane towarzystwo adept�w literatury pi�knej, kt�re naturalnie troch� nonszalancko traktowa�o d�ugie perory profesor�w staraj�cych si� zach�ci� nas do nauki. Wojty�a siedzia� o wiele bli�ej katedry i nie zajmowa� si� �artami i r�nymi dwuwierszami, kt�re uk�adali�my na poczekaniu �ku pokrzepieniu serc". Fraszki i epitafia dotyczy�y profesor�w i koleg�w, i oczywi�cie Wojty�y. Oto przyk�ady tej tw�rczo�ci: �Damy s�uchaczowi rz�d i konia, kto zrozumie wyk�ady Pigo-nia", �Starszy asystent Kazimierz Wyka wyk�ada na poziomie �P�omyka�", �Sp�jrzcie tylko na Holuja, zawsze smutny jak tuja". Wierszyki to niezbyt wyszukane, ale bawi�y nas w czasie wyk�ad�w, kt�re wydawa�y nam si� nudne i niepotrzebne - kontynuuje Kwiatkowski. - Kiedy Karol dostawa� tak� karteczk�, wzrusza� ramionami i spoziera� na nas z politowaniem. A my p�kali�my ze �miechu, gdy koledzy podsuwali mu coraz to nowe p�ody naszej tw�rczo�ci wyk�adowej: �Poznajcie Lolka Wojty��, wnet poruszy ziemi bry��". �r�d�o: T. Kwiatkowski, Karol, w: M�odzie�cze lata... O powiada Juliusz Kydry�ski, najbli�szy przyjaciel z czas�w studenckich: Karol by� dyskutantem wyrozumia�ym, nigdy nie usi�owa� narzuci� swego zdania. Wiedzieli�my oczywi�cie, �e jest g��boko wierz�cym i praktykuj�cym katolikiem, lecz tak� postaw� (do tego ze sk�onno�ciami do bigoterii) manifestowa� raczej Z., poza tym �yj�cy do�� swobodnie. Karol nie manifestowa� niczego; ale te� �y� w swojej dyscyplinie wewn�trznej, bardzo surowej, lecz dyskretnej, nie obnoszonej na zewn�trz. Wydaje si�, �e Karola trudno by�o w spos�b z�o�liwy zgorszy�, sprowokowa�, oburzy�. Zdawa� si� - ju� wtedy - rozumie� i wybacza� wszystko. Karol zachowywa� si� tak samo wobec wszystkich: nie czyni� nigdy r�nic mi�dzy kolegami z powodu ich takich czy innych przekona� i pogl�d�w. Brzydzi� si� mo�e tylko zdecydowanymi boj�wkarzami - no, ale z tymi si� nie kolegowa�. �r�d�o: J. Kydry�ski, Pomazaniec z Krakowa, w: M�odzie�cze lata... 22 J ego bliscy koledzy z �awy uniwersyteckiej przybili kiedy� na drzwiach jego pokoju w Bursie Akademickiej, tzw. Pigoni�wce, wizyt�wk�: �Karol Wojty�a - pocz�tkuj�cy �wi�ty". �r�d�o: relacja Danuty Micha�owskiej, w: Kalendarium �ycia Karola Wojty�y Tak�e na uniwersytecie, w�r�d student�w, panowa�a w�wczas atmosfera nieprzychylna �ydom. M �wi Zofia �arnecka, kole�anka ze studi�w: Pami�tam, �e Karol Wojty�a bardzo cz�sto towarzyszy� Ance Weber i pe�ni� wobec niej szczeg�ln� rol�. Mianowicie - tak to odbiera�am w�wczas, a i teraz r�wnie� - ochrania� j�, �yd�wk�, przed ewentualn� agresj� �wszechpo-lak�w". Jego stosunek do m�odzie�y wszechpolskiej by� negatywny, z czym si� nie kry�. Nie uwa�am, aby czymkolwiek specjalnie wyr�nia� si� w�r�d student�w, poza odwa�nym - jak na owe czasy - sprawowaniem opieki nad kole�ank� �yd�wk�. W kr�gu moich najbli�szych koleg�w cieszy� si� sympati� i uznaniem. Skromny, spokojny, zawsze bardzo ubogo ubrany, robi� wra�enie wiejskiego ch�opaka, towarzysko niewyrobionego, ale z charakterem, wyra�nie �odbija�" od ekspansywnych i pewnych siebie koleg�w. �r�d�o: relacja Z. �arneckiej, w: Kalendarium... 24 1 wrze�nia 1939 roku wybuch�a wojna. Uniwersytet zosta� zamkni�ty. Karol Wojty�a, �eby zdoby� kartki �ywno�ciowe dla siebie i ojca i uchroni� si� przed wyw�zk� na roboty do Rzeszy, poszed� do pracy: do fabryki sody �Solvay". Na pocz�tek trafi� do kamienio�omu - rozbija� bloki wapienne, pracowa� te� przy kolejce w�skotorowej. W kamienio�omach robotnicy um�wili si�, �eby nie pomaga� koledze w podnoszeniu przewr�conego wagonika, bo ten - m�cz�c si� z tym sam - przed�u�a� czas odpoczynku koleg�w, a przez to i Niemcy mieli mniej wykonanej pracy f�r Sieg, dla zwyci�stwa. Wszyscy robotnicy temu si� podporz�dkowywali - jedynie akademik Wojty�a nie m�g� znie�� widoku d�ugiego m�czenia si� kolegi z podniesieniem tego wagonika i zawsze mu pomaga�. �r�d�o: relacja Mariana Piwowarczyka, w: Kalendarium... Wkr�tce Karol zosta� pomocnikiem strza�owego - specjalisty od zak�adania �adunk�w wybuchowych i wysadzania ska�. an Pawe� II: Przydzielono mnie do pomocy I tak zwanemu strza�owemu. Nazywa� si� on Franciszek �abu�. Wspominam go dlatego, �e nieraz tak si� do mnie odzywa�: �Wicie co, Karolu, wy to powinni�cie i�� na ksi�dza. Dobrze by wam by�o. Bo �piwo�, to �piwocie �adnie...". Franciszek �abu�: Przyszed� taki m�odziutki do roboty, tak mi �al go by�o, nie wiem, ale do niczego si� nie nadawa�. My�la�em sobie, najlepiej by mu by�o i�� na ksi�dza. Mia� takie delikatne r�cz�ta. Ja nie da�em mu robi�, ale on robi�. Mnie by�o przecie� ze �wiata, a jemu do �wiata. Pomaga� mi w nawijaniu drutu, nosi� �rodki strza�owe za mn�. Razu pewnego, jak zwykle, ja �adowa�, a on przy mnie sta�. Ja mu m�wi�, lepiej tobie b�dzie zosta� ksi�dzem, a on si� tylko u�miecha�. Potem mi wspomnia�, �e zosta� tym ksi�dzem. �r�d�a: Jan Pawe� II, Dar i Tajemnica; relacja ks. J�zefa Ti-schnera przekazana autorowi wyboru; relacja F. �abusia, w: Przez Podg�rze na Watykan 26 Pomimo wielu wyczerpuj�cych zaj�� Wojty�a nie zrezygnowa� jednak z pracy nad sob�, z nauki ani z teatru. G dy spojrza�em na ksi��ki w mieszkaniu Karola - wspomina Tadeusz Kwiatkow-ski - o wielu z nich nie mia�em zielonego poj�cia. Same dzie�a filozof�w, jakie� tomy rozpraw religijnych. Nie interesowa�o mnie to. - Czy ty to wszystko przeczyta�e� ? - spyta �em go, wskazuj�c na p�k� z ksi��kami. - Jeszcze nie wszystkie - odpowiedzia� - ale przeczytam. Kiedy� zapyta�em Karola, czy zna Trzy zimy Mi�osza. - Czyta�em - skin�� g�ow�. - Pi�kne wier sze. - Cz�owieku - zawo�a�em - kiedy ty masz czas na to wszystko? Harujesz w Solvayu, cho dzisz na pr�by teatralne rapsodyk�w, zajmujesz si� filozofi�. - Dla chc�cego nic trudnego - u�miechn�� si� i poklepa� mnie po ramieniu. �r�d�o: T. Kwiatkowski, dz. cyt. 27 W Krakowie Karol Wojty�a mieszka� razem ze swoim ojcem na D�bnikach, przy ul. Tynieckiej, w domu nale��cym do najbli�szych krewnych zmar�ej kilka lat wcze�niej matki. Kiedy ojciec umar�, Karol nie chcia� by� sam w opustosza�ym mieszkaniu - przeprowadzi� si� wtedy do zaprzyja�nionej rodziny Kydry�skich. W spomina Juliusz Kydry�ski: By�o to jeszcze w roku 1941, w czasie gdy Karol mieszka� z nami na Felicjanek. W owych latach wojny kr��y�y rozmaite przepowiednie. Nie dowierzaj�c im naturalnie, czyta�o si� je jednak z zapa�em, szukaj�c w nich irracjonalnej pociechy. Mi�dzy innymi popularna by�a tzw. przepowiednia z T�goborza. I pami�tam dok�adnie t� chwil�, kiedy siedzieli�my razem z Karolem przy biurku, a przed nami le�a� tekst owej przepowiedni, kt�rej fragment brzmia�: �...trzy �wiata rzeki dadz� trzy korony Pomaza�cowi z Krakowa..." Przeczytawszy te s�owa, a b�d�c zawsze sk�onny do rozmaitych wyg�up�w, poklepa- 28 �em - pami�tam - Karola po ramieniu i zawo�a�em: - No, Karolku, �Pomazaniec z Krakowa" to oczywi�cie ja! Ale kim ty b�dziesz? �r�d�o: J. Kydry�ski, dz. cyt. 29 Stare mieszkanie na D�bnikach - dwa pokoiki z kuchni�, niemal�e w suterenie - zwane by�o przez przyjaci� �katakumbami". �Katakumby" sta�y puste, dop�ki w sierpniu 1941 roku nie wprowadzi� si� do nich Mieczys�aw Kotlarczyk z rodzin�. Kotlarczyk nie mia� w Krakowie �adnego locum - na Tynieck� zaprosi� go Wojty�a. Ale za�o�yciel Teatru Rapsodycznego postawi� przyjacielowi pewien warunek: zajmie jeden pok�j, je�li w drugim na nowo zamieszka Karol. I tak si� sta�o. M �wi ksi�dz Mieczys�aw Mali�ski, przyjaciel i biograf Papie�a: S�ysza�em z ust Ko-tlarczykowej, �e nieraz, gdy przechodzili w nocy przez jego skromny pokoik, kt�ry dzieli� ich od kuchni i ubikacji, natykali si� na niego le��cego krzy�em albo �pi�cego nie w ��ku, tylko na pod�odze. �r�d�o: ks. M. Mali�ski, Przewodnik po �yciu Karola Wojty�y Wsp�lne zamieszkiwanie ju� wkr�tce zaowocowa�o nowymi przedstawieniami rapsodyk�w, chocia� - jak napisze potem Jan Pawe� II - �od pewnego momentu zdawa�em sobie spraw�, �e teatr nie jest moim powo�aniem". T adeusz Kwiatkowski: Wspominam jeszcze dzisiaj chwil�, jak� prze�y�em na jednym z tajnych przedstawie� Teatru Rapsodycznego. By� to wiecz�r po�wi�cony Panu Tadeuszowi. Jeden z wykonawc�w, Karol Wojty�a, recytowa� powoli, w skupieniu, fragmenty ze spowiedzi ksi�dza Robaka. Naraz w ciszy odezwa� si� g�o�nik niemieckiego radia, zainstalowany naprzeciw kamienicy, w kt�rej odbywa�o si� przedstawienie. �G��wna kwatera naczelnego wodza podaje do wiadomo�ci..." I pad�y s�owa o zwyci�stwach, jakie odnosi� or� niemiecki nad Europ�. Recytator nie przerwa�, nie zmieni� tonu. M�wi� cicho, spokojnie, jakby nie s�ysza� tubalnego tonu spikera. Mickiewicz nie podj�� krzykliwej walki. Kiedy szczekaczka ko�czy�a pochwa�� niemieckich zbrodni, Mickiewicz g�osi� pojednanie Soplicy z Klucznikiem. Wtedy w�a�nie, gdy stan�a wojna w cesarskim gabinecie. Spojrza�em po twarzach zebranych go�ci. 31 Ta sama my�l o�ywi�a nasze oczy. Czuli�my si� wszyscy synami narodu, kt�ry, cho� niejednokrotnie oszukany na przestrzeni wiek�w, nie ulegnie przemocy. Chwila by�a naprawd� osobliwa. �r�d�o: T. Kwiatkowski, Krakowski teatr konspiracyjny, w: �Pami�tnik Teatralny" 1963 Karol powoli dojrzewa� do wyboru kap�a�stwa - jesieni� 1942 roku powzi�� ostateczn� decyzj� wst�pienia do Krakowskiego Seminarium Duchownego. Mia�o ono wtedy charakter tajny. Karol uczy� si� i zdawa� egzaminy, mieszkaj�c nadal w domu przy Tynieckiej i pracuj�c w fabryce �Solvay" - ju� nie w kamienio�omie, lecz w oczyszczalni sody. M �wi J�zef Pachacz, robotnik z �Solvayu": Spotka�em go na zak�adzie. By�a dwunasta godzina. Dzwoni�o na �Anio� Pa�ski". Dzwonek us�ysza�, wiadra po�o�y�, prze�egna� si� i modli� si�. Potem wsta� i poszed� dalej. Nie kr�powa� si� niczym. By� bardzo pobo�ny - wspomina W�adys�aw Cieluch, kolega Karola Wojty�y z pracy. - Na nocnej zmianie, oko�o dwunastej w nocy, kl�ka� na �rodku oczyszczalni i modli� si�. Niejednokrotnie podchodzi�em do niego i p�g�osem, a�eby nie przeszkadza� w modlitwie, zawiadamia�em, �e skropliny s� mocne. Po chwili ko�czy� modlitw� i zabiera� si� do pracy. Nie wszyscy jednak pracownicy odnosili si� z sza- 33 cunkiem do cz�owieka pobo�nego. Byli i tacy, kt�rzy w czasie mod��w rzucali w niego paku�ami lub innymi przedmiotami. �r�d�o: relacje J. Pachacza i W. Cielucha, w: Przez Podg�rze na Watykan 34 K iedy�, by�o to w zimie, Karol Wojty�a przyszed� do pracy sp�niony, trz�s� si� z zimna. Jak si� okaza�o, nie mia� na sobie podszytej futerkiem kurtki, w kt�rej zwykle chodzi�. Koledze, J�zefowi Dudkowi, wyja�ni�, �e spotka� na ulicy starego cz�owieka, lekko pijanego, bliskiego zamarzni�cia. Odda� mu swoje okrycie, uwa�aj�c, �e m�odszemu �atwiej wytrzyma� zi�b. J�zef Dudek pami�ta r�wnie�, jak kiedy� Wojty�a przekona� robotnik�w, by zrezygnowali z samos�du na koledze - folksdojczu. �r�d�o: relacja J. Dudka, w: Kalendarium... 35 W sierpniu 1944 roku, ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa, wszyscy klerycy tajnego seminarium zamieszkali w pa�acu arcybiskupim. M �wi ksi�dz Franciszek Konieczny, w�wczas jeden z kleryk�w: Patrzyli�my codziennie na kolejki biedak�w gromadz�cych si� przed poczekalni� u pana Franciszka, chc�cych uzyska� zezwolenie na �pos�uchanie" u Ksi�cia Metropolity. Po jakim� czasie zacz�a si� te� gromadzi� �bieda krakowska" pod drzwiami naszego mieszkania - konkretnie domagano si� przywo�ania ksi�dza Wojty�y. Pami�tam, jak zapuka� do naszego pokoju m�czyzna i poprosi� o przywo�anie ksi�dza Karola. Ten podszed� do prosz�cego, rozmawiaj�c z nim na korytarzu. Wraca do siebie. Schyla si� i z walizeczki, znajduj�cej si� pod ��kiem, zabiera sweter, kryj�c go pod sutann�. Wychodzi i zaraz wraca, ju� bez widocznego poprzednio �uwypuklenia". Odda� biedakowi sw�j nowiutki sweter, kt�ry dopiero wczoraj otrzyma� od pana Kotlarczyka. Sam marz� i dygota� z zimna. Nie wiem, sk�d bra� i czym obdziela�. Ale cz�sto przychodzili ludzie i pytali o niego. Dzieli� si� z biedakami, czym m�g�. �r�d�o: relacja ks. F. Koniecznego, w: Kalendarium... 36 Dla �yd�w wojna oznacza�a zag�ad�. Karol Woj-ty�a nie by� w �aden spos�b zaanga�owany w konspiracyjn� akcj� pomocy �ydom, a przynajmniej nic o tym oficjalnie nie wiadomo, chocia� znany �ydowski dzia�acz spo�eczny J�zef Lichten, wspominaj�c Wojty�� z tamtych czas�w, pisa� o �m�odzie�cu, kt�ry do�wiadczy� nazistowskiej okupacji i niejednemu pom�g� w ci�kiej chwili". Sam Papie�, wprost zapytany o to przez ksi�dza Adama Bonieckiego, odpowiedzia�: �Nie, niestety nie mia�em takiej okazji. By� mo�e jakie� listy czy przesy�ki, kt�re dotyczy�y ratowania �yd�w, przenosi�em od pani Szkockiej, zaanga�owanej, zdaje si�, w t� akcj�, aleja o tym nie wiedzia�em...". Niemniej, w roku 1998,. izraelski tygodnik �Kolbo" opublikowa� relacj� 66-letniej Edith Zirer, �yd�wki, kt�ra twierdzi, �e uratowa� j� Karol Wojty�a. B y� rok 1945. Edith Zirer mia�a wtedy 13 lat. Po wyzwoleniu Auschwitz znalaz�a si� na stacji kolejowej w Krakowie. �By�am przekonana, �e to ju� koniec - opowiada. - Po�o�y�am si� na ziemi. W tej w�a�nie chwili pojawi� si� jak anio�, jak sen z nieba, m�ody Karol Wojty�a. Podszed� do mnie z garnuszkiem herbaty, na- 37 st�pnie poda� mi kanapk� z serem. Pr�bowa�am wsta�, lecz zaraz upad�am na ziemi�. W�wczas on wzi�� mnie na r�ce i ni�s� na plecach. Pami�tam jego br�zow� kurtk�, jego spokojny g�os, kiedy mi opowiada� o �mierci swoich rodzic�w i brata, o swojej samotno�ci i o tym, �eby si� nie zniech�ca�, ale walczy� o �ycie". �r�d�a: Biuletyn Prasowy KAI (nr 12/1998); J. Szczypka, Jan Pawe� II. Rodow�d; �yciorys nie do popsucia. Z ks. Adamem Bonieckim rozmawia Tomasz Fia�kowski, w: �Tygodnik Powszechny" nr 12/1999 Wiosn� 1945 roku wojna si� sko�czy�a. Zacz�� funkcjonowa� Uniwersytet. Wydawa�o si�, �e to pocz�tek powrotu do normalno�ci. W spomina ksi�dz Andrzej Bazi�ski, kolega z seminarium: Rok 1945 - to by� czwarty rok studi�w. Razem zd��ali�my z seminarium do Collegium Novum, g��wnego gmachu UJ, w kt�rym mie�ci� si� r�wnie� Wydzia� Teologiczny. Zatrzymuje nas ubogo ubrana niewiasta, pyta: �Kt�ry z was jest ksi�dz Wojty�a?" i wyja�nia przyczyn� zatrzymania. �Ksi�dz pracowa� razem z moim m�em w fabryce krakowskiej w latach okupacji. W tym czasie urodzi�am dziecko. M�� pracowa� na nocnej zmianie. Kiedy Ksi�dz dowiedzia� si� o naszej ogromnej rado�ci, po przepracowanym dniu podj�� nocn� prac� palacza za mojego m�a, by m�g� by� przy mnie i dziecku. Te noce zast�pcze powt�rzy� Ksi�dz w fabryce a� do czasu, kiedy powr�ci�am do si�. Ksi�dz mnie zupe�nie nie zna�, a tyle serca okaza� mnie i mojemu dziecku. Do ko�ca swojego �ycia b�dziemy Ksi�dzu wdzi�czni i t� wdzi�czno�� przeka�emy naszemu dziecku. Prosz� przyj�� od nas skromny upominek wdzi�czno�ci - nowe buty". 39 M�wi�a te s�owa, maj�c �zy w oczach. Pami�tam, �e w milczeniu doszli�my do Collegium, by�em tak wzruszony. Prezent - nowe buty - by� tylko kilka dni w szafce seminaryjnej. W tajemnicy przed kolegami przekaza� je potrzebuj�cemu robotnikowi w Krakowie i dalej chodzi� w swoich starych, mocno podniszczonych butach. �r�d�o: relacja ks. A. Bazi�skiego, w: Kalendarium... 40 Ksi�dz Karol Wojty�a przyj�� �wi�cenia kap�a�skie 1 listopada 1946 roku. A ju� dwa tygodnie p�niej jecha� na studia teologiczne do Rzymu. Przed wyjazdem zd��y� jeszcze udzieli� sakramentu chrztu c�rce swoich przyjaci�, Haliny i Tadeusza Kwiatkowskich. D ziecko by�o zazi�bione, na dworze plugawa pogoda - wspomina Tadeusz Kwiat-kowski. - Karol zdecydowa�, �e przyjdzie do naszego mieszkania i dokona obrz�du. �wie�o upieczony ksi�dz o�wiadczy� nam z g�ry, �e jest to pierwszy chrzest, jakiego udziela w �yciu, wi�c mo�e nie wypadnie zbyt okazale, bo i trema, i brak do�wiadczenia nie pozwol� na odpowiedni� celebr�. Zaraz potem mia� poci�g do Katowic, by stamt�d jecha� ju� prosto do W�och. Przyni�s� ze sob� niewielk� walizeczk� i po�o�y� na krze�le. Halina krz�taj�c si� po mieszkaniu, tr�ci�a walizeczk�, kt�ra spad�a na pod�og�. Wypad�y z niej dwie kromki chleba z kawa�kami s�oniny. To by�a ca�a jego �ywno�� na d�ug� i m�cz�c� podr�*. �r�d�o: relacja T. Kwiatkowskiego, w: J. Szczypka, dz. cyt. * Zamieszczamy t� relacj�, cho� nie ca�kiem po�wiadczaj� j� dokumenty. Chrzest Moniki Kwiatkowskiej odby� si� 11 listopada, a wedle Kalendarium... Wojty�a wyje�d�a� z Krakowa cztery dni p�niej. Niemniej - jak komentuje Szczypka - ��w cokolwiek ascetyczny obraz dwu kromek jest sugestywny. Niew�tpliwie pasuje do tego ksi�dza, kt�ry d�ugo jeszcze b�dzie musia� si� zmaga� z niedostatkiem". 43 Po powrocie zza granicy, w roku 1948 m�ody ksi�dz doktor zosta� skierowany do pracy w wiejskiej parafii Niegowi�. P isze Tadeusz Kudli�ski, teatrolog, przyjaciel Karola z czas�w okupacji: Po dwu latach nieobecno�ci w kraju powr�ci� ksi�dz Wojty�a i zjawi� si� u mnie - ju� z pi�tnem wielko�wia-towego obycia. Od�y�y dawne wspomnienia, a w toku rozmowy zapyta�em go�cia o pe�nion� przez niego aktualnie funkcj�, s�dz�c, �e b�dzie rangi kurialnej wobec dotychczasowych preferencji. - Ale gdzie� - za�mia� si� ksi�dz Wojty�a. - Mam nominacj� na wikarego w Niegowici. - W Niegowici? A gdzie to? - Ko�o Wieliczki. - Wiocha? - Tak, wioska. Trzeba zaczyna� od do�u. �r�d�o: T. Kudli�ski, G�osy teatromana do m�odzie�czej biografii Jana Paw�a II, w: M�odzie�cze lata... 44 Mieszka�cy Niegowici do dzi� ciep�o wspominaj� swojego dawnego wikarego. S tanis�aw Substelny: Jecha�em koniem po mleko w stron� Gdowa. Spotka�em si� z takim go�ciem... Szed� od Gdowa. Mia� cajgowe spodnie, kamizelk�, trzewiki bardzo kiepskie i tak� teczk�, �e ja bym si� na jarmark wstydzi� z tak� i��. Zapyta� mnie, gdzie jest najbli�sza droga do Niegowici. M�wi� mu, �eby szed� na t� kapliczk� w Marszowicach, a potem przez pole. Zapyta�em, po co tam idzie, bo widzia�em, �e to obcy. Powiedzia�, �e idzie s�u�y� na parafi�. My�l� sobie, �e to na pewno ksi�dz. M�wi�, �e go zawioz�, ale odm�wi�. Poszed� w stron� kapliczki. Patrzy�em, czy dobrze skr�ci. A on ukl�k� przed kapliczk� i d�ugo si� modli�. Potem wsta� i skr�ci�, gdzie wskaza�em. Stanis�aw Wyporek: By� cz�owiekiem skromnym. B�d�c wiele razy w jego mieszkaniu w Niegowici, widzia�em, jak mieszka. Nie mia� nawet poduszki pod g�ow�. Nosi� wtedy na sutannie taki we�niany �kubrak", kt�ry s�u�y� mu tak�e jako poduszka. Kiedy powiedzia�em kobietom z Rodziny R�a�cowej o tej kubrako- 45 wo-poduszkowej sprawie, zawstydzi�y si� pewnie troch�, bo zaraz przynios�y na wikar�wk� poduch�. Nie mia� jej jednak, o ile pami�tam, zbyt d�ugo. Tamtej zimy spali�o si� w parafii jakie� gospodarstwo. Ludzie zostali bez dachu nad g�ow�. Podobno ksi�dz Karol odda� im wtedy t� swoj� poduszk�. Tadeusz Turakiewicz: To by� ksi�dz, nie znajdziesz takiego! Co ci pro�ci ludzie widzieli w nim takiego nadzwyczajnego? Co by�o w nim takiego? Modlitwa, pokora i ub�stwo. Wstawa� rano, wolno szed� �cie�k� ku Wiatrowicom albo chodzi� wko�o ko�cio�a z ksi��k� i si� modli�. A ub�stwo? Gdy chodzi� po kol�dzie, to, co bra� od bogatych, zostawia� u biednych, a na plebani� wraca� z pustymi r�kami. Stale chodzi� do biednych. By�a tu taka, Tadeuszka j� nazywali, kobieta z Kl�czan. Posz�a kiedy� do niego si� u�ali�, bo j� okradli. Da� jej, co mia�. Nawet poduszk� i po�ciel. Ludzi to nawet gniewa�o, dopiero co wszystko mu kupili, bo spa� na go�ym... A pokora? Z ka�dym potrafi� rozmawia�, cho� ju� by� po studiach rzymskich! �r�d�a: relacje S. Substelnego i T. Turakiewicza, w: ks. K. Pielatowski, dz. cyt.; relacja S. Wyporka, w: ks. J. Cielecki, Wikary z Niegowici Ksi�dz Karol Wojty�a 46 W relacjach �wiadk�w z tamtych lat uderzaj�ce jest przede wszystkim ub�stwo ksi�dza Wojty�y. N ie mia� nigdy oszcz�dno�ci w banku, nigdy nawet nie mia� �adnych osobistych pieni�dzy - pisze autor �wiadka nadziei George Weigel. - Praktykowa� r�ne formy samody-scypliny i wyrzeczenia. W�asno�� nic dla niego nie znaczy�a, mo�e z wyj�tkiem ekwipunku narciarskiego i turystycznego, kt�ry przyjmowa� od swoich przyjaci�. Mieczys�aw Mali�ski wyrzuci� raz star� zardzewia�� brzytw� swojego przyjaciela i jako imieninowy prezent da� mu now�. By� pewien, �e gdyby tej starej nie wyrzuci�, Wojty�a odda�by komu� i ten upominek, jak robi� z wi�kszo�ci� prezent�w. Zawsze nosi� star� sutann� i stare buty. Mali�ski wspomina, �e patrz�c na niego, mo�na by pomy�le�, �e to �ebrak, kloszard, nikt. �r�d�o: G. Weigel, dz. cyt. 47 To w�a�nie w Niegowici mog�a wydarzy� si� historia, kt�r� szczeg�owo opisa�a Yaffa Eliach w wydanej w Nowym Jorku ksi��ce Hasidic Tales of the Holocaust. Zamieszczamy j� tutaj, cho� nie potwierdza jej �aden biograf Karola Wojty�y. W rozmowie George�em Weiglem Jan Pawe� II powiedzia�, �e �to jest �legenda�, dodaj�c: �po prostu tego niepami�tam���. D o m�odego ksi�dza Wojty�y przysz�a pani Jachowiczowa z D�browy. S�ysza�a o nim wiele dobrego. Prosi�a go o chrzest dla kilkuletniego ch�opca, wyznaj�c w sekrecie, �e jest to dziecko �ydowskie. Matka ch�opca, kt�ra zgin�a w getcie krakowskim, przynios�a go do Jachowicz�w, gdy mia� trzy latka, i b�aga�a, �eby ratowali jej dziecko. Obiecali to uczyni�: ukrywali ch�opca. Teraz, kiedy wojna si� sko�czy�a, uznali, �e nale�y go ochrzci�. Jednak ksi�dz Wojty�a stanowczo im odm�wi�: ch�opiec mia� krewnych w Ameryce, a jego matka prosi�a, �eby go do nich odes�a�, je�li ocaleje. Ma�y Hiller nied�ugo potem dotar� do rodziny za oceanem. Jeden z rabin�w us�yszawszy t� histori� powiedzia�, i� ksi�dz Wojty�a by� mo�e r�wnie� 48 dlatego zosta� papie�em, �e w�wczas ocali� �niewinn� dusz� �ydowsk�". �r�d�a: J. Szczypka, dz. cyt; G. Weigel, dz. cyt. 49 Nast�pn� plac�wk� duszpastersk� ksi�dza Wojty-�y by� Krak�w: parafia �w. Floriana. To w�a�nie tutaj narodzi�o si� niekonwencjonalne duszpasterstwo akademickie prowadzone przez ksi�dza, kt�rego studenci nazywali Wujkiem. Z acz�o si� od dw�ch dziewczyn; Teresy i Zosi. Obie bardzo chcia�y, �eby u �wi�tego Floriana powsta�o duszpasterstwo akademickie. Ale kto ma je prowadzi�?! Jak znale�� ksi�dza: duszpasterza, ojca i przyjaciela? Na te pytania nie zna�y jeszcze odpowiedzi. I kiedy tak siedzia�y w ko�ciele po zako�czonej w�a�nie Mszy �wi�tej, zobaczy�y nagle ksi�dza Wojty��: �Szed� lekko pochylony, tak �e niesforny kosmyk w�os�w opada� mu na czo�o. W jego twarzy by�a jaka� nieobecno��, jakby by� �w �rodku�, cho� widzia� wszystko, co go otacza". �Ale w�wczas - wspomina Zofia Luberto-wicz - zafascynowa�o nas nie tylko to, co emanowa�o z jego postaci, ale co� prostszego, co�, co kontrastowa�o w wygl�dzie zewn�trznym z sylwetk� innych ��wie�o upieczonych� ksi�y. Ich wypiel�gnowany wygl�d, nienaganna fryzura, sutanna �spod ig�y� i nieskazitelnie, nawet od spodu wyczyszczone buty budzi�y w�tpliwo��, 50 czy w takich butach mo�na dotrze� przez cz�sto brudne lub zab�ocone ulice do tych, kt�rzy najbardziej potrzebuj� pomocy. Tymczasem id�cy przez ko�ci� ksi�dz mia� mocno sfatygowan� sutann�, nawet z dyskretn� �at� od do�u, i jeszcze bardziej sfatygowane buty... Te buty powiedzia�y nam wi�cej o m�odym wikarym ni� jego starannie przygotowane kazanie, kt�rego wys�ucha�y�my w najbli�sz� niedziel�. Spojrza�y�my na siebie i... ju� wiedzia�y�my. Mamy akademickiego duszpasterza!" �r�d�o: Z. Lubertowicz, Buty, w: Zapis drogi. Wspomnienia o nieznanym duszpasterstwie ksi�dza Karola Wojty�y Wujek lubi� wycieczki. Zabiera� na nie swoich wychowank�w, ale te� cz�sto szed� w g�ry samotnie. P ewnego razu sam poszed� w g�ry. Ubrany na sportowo niczym nie r�ni� si� od innych turyst�w. W trakcie w�dr�wki spostrzeg�, �e zapomnia� zegarka, podszed� wi�c do opalaj�cej si� na uboczu m�odej wczasowiczki, by zapyta� j� o godzin�, kiedy ta go ubieg�a: - Zapomnia� pan zegarka, co? Wojty�a by� lekko zaskoczony: - Sk�d pani wie? - Z do�wiadczenia - odpowiedzia�a kobie ta. - Jest pan dzi� ju� dziesi�tym m�czyzn�, kt�ry �zapomnia�" zegarka. Zaczyna si� od ze garka, potem proponuje si� winko, wieczorem dansing... Wojty�a przerwa�: - Ale�, prosz� pani, ja jestem ksi�dzem! Wczasowiczka wybuchn�a �miechem: - No wie pan! Podrywano mnie na r�ne sposoby, ale �na ksi�dza" to pierwszy raz! Karol Wojty�a u�miechn�� si� i zerkn�� na zegarek nieznajomej. Kiedy odchodzi�, us�ysza� jej szept: - O rany! To chyba rzeczywi�cie ksi�dz. Opowie�� apokryficzna, �r�d�o: J. I. Korzeniowski, dz. cyt. 52 Z darzy�o si� to na Prehybie - opowiada ks. Mieczys�aw Mali�ski. - Byli�my tam chyba po raz pierwszy w �yciu, zmylili�my szlaki. Z�apa�a nas noc, schodzili�my po ciemku. Na szcz�cie natrafili�my na ludzi wracaj�cych ze zbierania bor�wek. Do��czyli�my do nich, zeszli�my do wsi, dopytali�my si� o plebani�. Karol zosta� przy p�ocie. Ja poszed�em pogada� z proboszczem. Wyja�ni�em mu, �e jestem ksi�dzem i prosz� o nocleg. Pokaza�em dokumenty. Proboszcz popatrzy� na mnie ze zdumieniem, ale i z oburzeniem. Troch� mi nawymy�la�, �e ksi�dza obowi�zuje szata duchowna. Gdy powiedzia�em, �e mam j� w plecaku, to wprawi�o go w jeszcze wi�ksz� z�o��. Poleci� gospodyni przygotowa� dla nas miejsce w szopie. Rano przyszli�my do zakrystii, �eby odprawi� Msz� �wi�t�. Ubrali�my si� w lekko wymi�te sutanny. Proboszcz ani si� do nas nie odezwa� w zakrystii, ani nie zaprosi� nas na �niadanie, jak to jest w Polsce w zwyczaju. Ale nie ma si� co dziwi�. Wtedy ksi�dz w cywilu chodz�cy po g�rach by� zjawiskiem jeszcze nie znanym. Niejaka konsternacja nast�pi�a po latach, kiedy Karol jako biskup sufragan przyby� do tej parafii na wizytacj� i zasta� tego samego proboszcza. Oczywi�cie, sko�czy�o si� na �miechu... �r�d�o: ks. M. Mali�ski, dz.cyt. W odpowiedzi na pytanie redakcji �Homo Dei", na czym polega duszpasterstwo turystyczne, ksi�dz Karol Wojty�a pisa�: �...zadaniem duszpasterza jest �y� razem z lud�mi wsz�dzie, gdziekolwiek oni si� znajduj�, by� z nimi we wszystkim �pr�cz grzechu". (...) Na w�dr�wkach rozmawia si�... Niekoniecznie musz� to by� tzw. rozmowy zasadnicze. Chodzi o to, a�eby umie� rozmawia� o wszystkim, o filmach, o ksi��kach, o pracy zawodowej, o badaniach naukowych i jazz-ban-dzie... Nieraz w ci�gu tych lat nachodzi�a mnie my�l, czy korzystaj�c z r�nych sposobno�ci do uprawiania takiego duszpasterstwa turystycznego, nie rozmieniam swojego kap�a�stwa na drobne? Zawsze jednak po d�ugiej refleksji, po dniach skupienia i modlitwie, dochodzi�em do wniosku, �e mog�, a nawet powinienem to czyni�, jest to bowiem wbrew pozorom dzia�alno�� kap�a�ska". M �wi Zofia Abrahamowicz-Stachura, krakowska wychowanka �Wujka" Wojty�y: Kiedy�, po zej�ciu z Turbacza, idziemy do Nowego Targu do Danusi, kt�ra zaprosi�a nas na pieczonego indyka. Indyk prezentuje si� wspaniale, a my: zdro�eni, wyg�odniali studenci. Wi�cej mo�na by ju� nie pisa� na ten temat, 54 ale... Wujek nagle zaczyna m�wi� po francusku, a Staszek �t�umaczy" go na polski, ca�kowicie dowolnie improwizuj�c - nie zna bowiem francuskiego, opiera si� tylko na fonetycznym podobie�stwie wyraz�w! Wypada to tak zabawnie, �e kwitujemy ka�de �t�umaczenie" niepohamowanym �miechem. Moja porcja indyka pozostaje prawie nienaruszona... �r�d�a: Ksi�dz, List do redakcji w sprawie campingu, �Homo Dei" nr 3 (81), maj-czerwiec 1957; Z. Abrahamowicz-Stachura, Zawsze z Wujkiem, w: Zapis drogi... 55 Po �mierci kardyna�a Sapiehy nowy rz�dca archidiecezji arcybiskup Eugeniusz Baziak skierowa� ksi�dza Karola Wojty�� do pracy naukowej. Woj-ty�a zacz�� pisa� habilitacj� i zosta� wyk�adowc� w seminarium duchownym. P rzychodzi� na wyk�ady w stroju nietypowym jak na profesora - wspomina ksi�dz Romuald Waldera, w�wczas kleryk. - Zamiast dostojnego czarnego kapelusza nosi� sk�rzan� pilotk�, a na sutann� zak�ada� ciemnozielony p�aszcz, uszyty z materia�u przeznaczonego chyba na koc. W wiosenne i letnie dni przerzuca� przez krzes�o tzw. prochowiec, kt�ry - jak to zd��y�em stwierdzi� - by� lichszy od mojego. Najciekawsze by�y comiesi�czne kolokwia. By�y to w�a�ciwie powt�rki przerobionego materia�u, w czasie kt�rych prowokowa� nas do swobodnych wypowiedzi. Kiedy� zdoby�em si� na odwag� i wyrzuci�em z siebie wszystko, co mnie wewn�trznie gryz�o. By�em wtedy dwudziestolatkiem naszpikowanym wyk�adami, kt�rych s�ucha�em na Wydziale Prawa UJ. Prawdopodobnie wypowiada�em same herezje, a mo�e nawet blu�nier-stwa, gdy� kolega kopa� mnie w kostk� i szepta� 56 z trosk�: �sko�cz, bo ci� wylej�"; inni kr�cili si� niespokojnie. To by� dla mnie podniecaj�cy doping, tym bardziej �e Ksi�dz Profesor spacerowa� po podium z za�o�onymi do ty�u r�kami, ze zwieszon� g�ow�. Gdy mi ju� ul�y�o, usiad�em spocony. Teraz niech si� dzieje, co chce, ale ja musia�em to powiedzie�. Przez chwil� panowa�a w sali napi�ta i ci�ka cisza. Wreszcie Ksi�dz Profesor stan�� na �rodku podium i powiedzia� zdanie, kt�rego nikt si� nie spodziewa�: - Prosz� ksi�y, to, co wasz kolega tutaj powiedzia�, �wiadczy o tym, �e zaczyna my�le� teologicznie... A potem zacz�� spokojnie prostowa� wszystkie krzywizny mego my�lenia... �r�d�o: relacja ks. R. Waldery, w: Kalendarium... 57 W tym czasie Wojty�a pomaga� w pracy duszpasterskiej w ko�ciele Mariackim. I mimo m�odego wieku, stawa� si� w Krakowie (a i poza nim) coraz bardziej znany. O powiada Tadeusz Kudli�ski: Zasta�em go na stanowisku wikarego w ko�ciele Naj�wi�tszej Marii Panny. Proboszczem-infu�a-tem w tej �katedrze mieszcza�skiej" by� ksi�dz Ferdynand Machay. Ten�e opowiada� mi, �e jego nowy wikary zyska� sobie niezwyk�� popularno�� w�r�d parafian, szczeg�lnie w�r�d m�odzie�y. - Niech pan sobie wyobrazi - perorowa� m�j dawny proboszcz, weredyk - jestem u siebie w zakrystii, kto� puka, uchyla drzwi i zapytuje ciszkiem: czy jest ksi�dz Wojty�a? Odpowiadam, �e nie ma. Za chwil� puka drugi typ z tym samym zapytaniem, potem trzeci i pi�ty. Wszyscy pytaj� tylko o Wojty��. A c� u Boga Ojca! - wo�am za kt�rym� tam razem - ci�gle tylko Wojty�a i Wojty�a! Jakby tu mnie nie by�o! Proboszcza! �r�d�o: T. Kudli�ski, dz. cyt. 58 Wtedy te�-ju� po habilitacji - rozpocz�� wyk�ady na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. K si�dza docenta Karola Wojty�� pozna�em jako student I roku filozofii KUL - wspomina Jerzy Ga�kowski. - Dopiero od paru lat wyk�ada� na naszej uczelni, a ju� nale�a� do najbardziej popularnych profesor�w. W najwi�kszej sali na jego wyk�adach by� zawsze t�ok. Siedzieli�my na oknach, na pod�odze, stali�my pod �cianami. W�r�d s�uchaczy byli cz�sto r�wnie� studenci innych wydzia��w. Pami�tam s�owa kolegi, ksi�dza, �e s�ucha pilnie (i nadprogramowo) tych wyk�ad�w, bo to jest najlepszy materia� do kaza�. Wojty�a by� znakomitym wyk�adowc�. Nie tyle teoretyzowa�, ile ukazywa� �yciowy sens omawianych problem�w. Dobrze pami�tam jego s�owa: uprawianie etyki to nie tylko teoria... Zauwa�yli�my r�wnie� co� innego: jego przetarte r�kawy u sutanny, zniszczone zielone spodnie od dres�w, podniszczone buty. Zwr�cili�my r�wnie� uwag� na jego modlitw�. By� chyba jedynym, kt�ry w przerwach mi�dzy zaj�ciami po prostu modli� si� w ko�ciele. 59 Pami�ta� o naszych k�opotach. Mam jego kartki, w kt�rych pisze o swojej modlitwie o zdrowie, a p�niej o spok�j duszy moich rodzic�w. Mia� czas dla wszystkich - kosztem swojego. Prawda te�, �e dzi�ki temu ci�gle by� op�niony. W Lublinie �miali�my si� cz�sto, �e na wyk�ady przychodzi wed�ug czasu �rodko-wokrakowskiego. �r�d�o: J. W. Galkowski, M�dro�ci mi�o��,w: Cz�owiek w poszukiwaniu zagubionej to�samo�ci. �Gdzie jeste�, Adamie?" 60 K iedy� poci�g, kt�rym jecha� wyk�adowca KUL-u, ksi�dz Karol Wojty�a, sp�ni� si�. Czekaj�cy na egzamin studenci - wobec braku egzaminatora - rozeszli si�. Pozosta� tylko jeden ksi�dz, kt�ry nie zna� Wojty�y - nie chodzi� na jego wyk�ady, a do egzaminu przygotowywa� si� z po�yczonych notatek. Po dw�ch godzinach wpad� niewiele starszy od zdaj�cego, zziajany Wojty�a. Ksi�dz - student, ucieszony, �e nie b�dzie zdawa� sam, zapyta�: - Stary, ty te� na egzamin? - Na egzamin - przytakn�� ksi�dz Wojty�a. - Facet si� sp�nia, wszyscy si� rozeszli, a ja czekam, bo musz� zdawa� dzisiaj - wyja�ni� student. - A co, nie znasz Wojty�y? - zapyta� nowo przyby�y. - Nie, to podobno nudny facet, nie chodzi �em na jego wyk�ady, m�wili, �e abstrakcyjne i bardzo trudne - t�umaczy� student. Od s�owa do s�owa rozmowa przekszta�ci�a si� w... powt�rk� materia�u. Wojty�a pyta�, s�ucha� i tak jasno t�umaczy� zawi�e problemy filozoficzne, �e student powiedzia� w pewnym momencie: - Stary, jaki ty jeste� obkuty! Prosz� ci�, kie dy przyjdzie ksi�dz profesor, nie wchod� przede mn� na egzamin, bo po tobie na pewno oblej�. 61 Jakie� by�o jego przera�enie, kiedy us�ysza�: - Daj indeks, jestem Wojty�a. Ksi�dz zda� na czw�rk� z plusem - wspomina �wczesna studentka, Krystyna Sajdok -a KUL-owska m�odzie�, kt�ra powtarza�a sobie t� opowie��, zapa�a�a do profesora Wojty�y wielk� sympati�. �r�d�o: relacja K. Sajdok, w: Muzeum wspomnie�; J. I. Korzeniowski, dz. cyt. 62 M �wi siostra Karolina Maria Kasperkie-wicz, sercanka: Podczas egzaminu magisterskiego ksi�dz profesor Wojty�a zaskoczy� mnie trudnym pytaniem: kaza� mi poda� r�nice i podobie�stwa mi�dzy norm� moraln� �w. Tomasza a imperatywem kategorycznym Kanta. W pierwszej chwili westchn�am ci�ko, ale zaraz nasun�a mi si� odpowied�. Z zagadnienia wybrn�am, a dopiero po egzaminie dowiedzia�am si�, w jaki spos�b. Gdy spotka�am Ksi�dza Profesora na korytarzu, powiedzia� mi: �Siostro Karolino, przepraszam, nie wiem, dlaczego przysz�o mi do g�owy tak trudne pytanie, spostrzeg�em to za p�no, ale ca�y czas modli�em si� za Siostr�, �eby odpowiedzia�a dobrze, i tak si� sta�o". �r�d�o: s. K. M. Kasperkiewicz, Nauczyciel etyki i dobroci, w: Cz�owiek w poszukiwaniu... 63 M iejsce noclegowe dla profesor�w doje�d�aj�cych na KUL nie by�o komfortowe. Przyjezdni spali w wielopokojowym mieszkaniu, kt�rego jedyny sta�y lokator, Stefan Sawic-ki, m�ody docent literatury, nocowa� w kuchni. Mieszkanie obejmowa�o pokoje: dwuosobowy, trzyosobowy i pojedynczy. Doje�d�aj�cy profesorowie zwykle sprzeczali si�, kto we�mie �jedynk�". Wojty�a nigdy o to nie prosi�. Raz, kiedy nie by�o wolnego ��ka, spa� na stole. �r�d�o: G. Weigel, dz. cyt. Z ebrali�my si� rano, jak zawsze, w tzw. magazynie Zak�adu Filozofii - wspomina Mira Lendzion-Zbieranowska. - Zacz�li�my jak zwykle od dyskusji i byli�my ni� bardzo zaj�ci, gdy wszed� ksi�dz Wojty�a. Wszyscy lubili tego skromnego ksi�dza w lekko przyrudzia�ej sutannie, kt�ry pewnie w��czy�by si� zaraz do naszej rozmowy, gdyby nie to, �e przeszkadza� mu ci�ar, d�wigany z pewnym wysi�kiem. Podszed� wi�c najpierw do stolika i dos�ownie rzuci� na� to, co d�wiga�. By�a to teczka. Przepysznej, acz trywialnej urody. Wyra�ne jednak by�o ca�ej jej ��wi�skie" bogactwo: pierwszorz�dna sk�ra, mistrzowska robota, l�ni�ce zamki. Zal�ni�a doskona�o�ci� materii i rzemios�a w samym centrum studenckiej biedy. Musia�a kosztowa� krocie. Wszyscy obecni, nie przerywaj�c rozmowy, patrzyli na ni� i wzroku oderwa� nie mogli. Mnie ta teczka po prostu zahipnotyzowa�a. Pochyli�am si� nad ni�, dotkn�am jej ciemnoz�otej materii i powiedzia�am: - No prosz�... ksi�a, kt�rzy �lubowali ub�stwo, maj� takie �bogate" teczki, a studenci, kt�rzy ub�stwa nie �lubowali, nosz� ksi��ki w gazecie. I wtedyzapad�acisza.Czu�amnasobie spojrzenia koleg�w: �odrobin� taktu", �troch� kultury"... 65 Rano zdarzy�o si� co�, co mog�o mie� pewien wp�yw na moje nietaktowne wyst�pienie. Widzia�am, jak biegn�cemu na wyk�ad koledze wysypa�y si� z rozerwanej gazety ksi��ki i zeszyty. Pomagaj�c je zebra� z zab�oconego chodnika, zauwa�y�am nie�mia�o, �e przyda�aby mu si� teczka. - Nie mam na obiad, a co dopiero na tecz k� - odpowiedzia� zgn�biony ch�opak. Ksi�dz Wojty�a sta� w pewnej odleg�o�ci od nas, z podniesionymi r�kami, tak jakby ju� od pewnego czasu chcia� mi przerwa�. Mia� zaczerwienion� twarz, my�la�am, �e z gniewu. Podszed� szybko do stolika i powiedzia�: - Masz racj�... masz racj�... Ksi�dzu nie wolno przyjmowa� drogich prezent�w. Wierni ofiarowuj�, co im tylko do g�owy przyjdzie, mog� da� nawet samoch�d, ale ksi�dz, ponie wa� �lubowa� ub�stwo, nie powinien go przy j��, chyba �e ma on s�u�y� parafii. M�wi�em im, jak mi sk�adali �yczenia, ale za s�abo si� broni �em. Prosz�, we� t� teczk�, sprzedaj, a pieni�dze oddaj studentom. �r�d�o: list M. Lendzion-Zbieranowskiej, opublikowany w �Gazecie Wyborczej", 4 VI 1997 66 M �wi profesor Jerzy Kalinowski, pe�ni�cy w�wczas funkcj� dziekana Wydzia�u Filozofii KUL: Ilekro� �Wujek" przyje�d�a� z Krakowa, przynosi� mi kopert� z pieni�dzmi. Ile tam za ka�dym razem by�o, dok�adnie dzi� nie pami�tam. Raz dwa, raz trzy tysi�ce, mo�e wi�cej, mo�e nawet pi��. Zawstydzony zabiega�em o to, by i �wieccy profesorowie co� tam dorzucili. I zanosi�em to ojcu Mirewiczowi do jego pokoiku na pi�terku za kaplic� uniwersyteck� - dla najbardziej potrzebuj�cych student�w. �r�d�o: J. Kalinowski, O Karolu, w: Cz�owiek w poszukiwaniu... 67 Tak�e na KUL-u ksi�dz profesor Wojty�a ujawni� sw�j ogromny talent duszpasterski. Dla swoich student�w by� nie tylko nauczycielem - by� tak�e ojcem. Jak wspominaj� jego �wcze�ni wychowankowie, �by�o w nim co� takiego, co wyklucza�o b�ahe i banalne pogaw�dki. Ale Ksi�dz Profesor potrafi� te� w��czy� si� w swawolne studenckie �piewy przy ognisku, ��cznie z Hymnem pesymist�w i jego prowokacyjn� strofk�: �i laikat nie pomo�e, gdy kler niszczy dzie�o Bo�e�". O powiada Maria Braun-Ga�kowska, studentka i wychowanka ksi�dza Wojty�y: W Li�cie do m�odych ca�ego �wiata Jan Pawe� II nazywa m�odo�� okresem wzrastania. I radzi m�odym, �eby to wzrastanie dokonywa�o si� przez kontakt z przyrod�, z dzie�ami cz�owieka, z lud�mi i z Bogiem przez modlitw�. A kiedy my�my byli m�odzi, te� nam to radzi�, ale poniewa� by� naszym Mistrzem, wi�c nie m�wi� 0 tym, tylko po prostu wsp�lnie z nami to robi�. By�o wi�c obcowanie z przyrod� na sp�ywach 1 wycieczkach, by�o obcowanie z wielkimi dzie �ami cz�owieka (jak np. Etyka nikomachejska, kt�r� wsp�lnie z nami komentowa�, zupe�nie nie zra�aj�c si� nasz� bezgraniczn� ignoran- 68 cj�), i kontakt z tymi drobnymi, jak piosenki o starym kowboju i szumi�cej nocce, �piewane p