934
Szczegóły |
Tytuł |
934 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
934 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 934 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
934 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Herman Wouk
Wichry wojny
Wydawnictwo Bellona
__oraz Agencja Praw__Autorskich i Wydawnictwo
__ "Interart"
__ Warszawa 1991
__
cz. 1
PWZN
__ Print 6
__ Lublin 1998
__Tytu' orygina'u:
__ "The Winds of War"
__Wydawnictwo Bellona
__oraz Agencja Praw
__Autorskich i Wydawnictwo
__ "Interart"
__ Warszawa 1991
__
Przedmowa
"Wichry wojny" to fikcja powie�ciowa; wszystkie postacie i wydarzenia,
zwi�zane z rodzin� Henrych, s� wymy�lone przez autora. Lecz dzieje wojny
przedstawiono zgodnie z prawd� historyczn�, dane statystyczne s�
autentyczne, za� s�owa i czyny wielkich postaci tego okresu s� albo
cytatami, albo te� s� oparte na relacjach o ich s�owach i czynach w
podobnych do powie�ciowych sytuacjach. �adna tego typu ksi��ka nie mo�e by�
wolna od b��d�w. Mam jednak nadziej�, �e Czytelnik dostrze�e ogromny
wysi�ek w�o�ony przez autora w nakre�lenie i prawdziwego, i pe�nego obrazu
wielkich �wiatowych zmaga�.
"Utrata �wiatowego imperium", traktat wojskowo-historyczny Arnina von
Roona, jest oczywi�cie od pocz�tku do ko�ca wymy�lony. Niemniej ksi��ka
genera�a von Roona reprezentuje punkt widzenia niemieckich zawodowych
wojskowych, zgodny z rzeczywisto�ci� w takim zakresie, jaki wyst�puje w
literaturze wojskowej pisanej na w�asne usprawiedliwienie.
Zmechanizowane si�y zbrojne - przekle�stwo, kt�re wisi nad nami
wszystkimi i ci��y nam tak bardzo - rozwin�y si� w pe�ni podczas II wojny
�wiatowej. Pr�ba uwolnienia si� od tej gro�by zacz�� si� musi od
zrozumienia, jak to si� sta�o, �e zacz�a nam ona grozi� i jak to si� mog�o
sta�, �e ludzie dobrej woli gotowi byli i nadal s� gotowi - oddawa� za to
swoje �ycie. Motywy i cel napisania "Wichr�w wojny" mo�na odnale�� w paru
zdaniach napisanych przez francuskiego �yda, Juliana Bend�:
"Je�li pok�j kiedykolwiek nast�pi, to b�dzie on oparty nie na strachu
przed wojn�, lecz na umi�owaniu pokoju. Polega� b�dzie nie na
powstrzymywaniu si� od dzia�ania, ale na kszta�towaniu �wiadomo�ci. Z tego
wzgl�du nawet nic nie znacz�cy pisarz mo�e s�u�y� pokojowi, podczas gdy
pot�ne trybuna�y nie s� w stanie nic zdzia�a�."
Cz�� pierwsza.�
Natalia
1
Strugi marcowego deszczu zalewa�y taks�wk� wioz�c� komandora porucznika
Victora Henry'ego do domu z gmachu Marynarki Wojennej na Constitution
Avenue w Waszyngtonie. Nastr�j pasa�era by� r�wnie fatalny jak pogoda. Tego
bowiem popo�udnia, siedz�c w swojej klitce w Biurze Planowania Wojennego,
niespodziewanie otrzyma� z g�ry wiadomo��, kt�ra - jak wiedzia� z
wieloletniego do�wiadczenia - oznacza�a, �e jego starannie zaplanowana
kariera wojskowa leg�a w gruzach. Musia� wi�c przed podj�ciem wymagaj�cej
po�piechu decyzji naradzi� si� z �on�, cho� nie mia� pe�nego zaufania do
jej opinii.
Rhoda Henry, mimo czterdziestu pi�ciu lat, pozostawa�a niezwykle pi�kn�
kobiet�, maj�c� niestety sk�onno�� do nieustannego zrz�dzenia. Ta cecha
charakteru mia�a wp�yw na wszelkie wypowiadane przez ni� oceny. I tego
Victor nie potrafi� jej wybaczy�. Wysz�a za niego, maj�c pe�n� �wiadomo��
tego, co robi. W okresie swych burzliwych zalot�w rozmawiali zupe�nie
otwarcie, co oznacza kariera zawodowego wojskowego. Rhoda o�wiadczy�a
wtedy, �e poniewa� go kocha, nie zra�aj� jej �adne zwi�zane z tym
niewygody. Ani d�ugie roz��ki, ani brak sta�ego domu i normalnego �ycia
rodzinnego, ani powolne wspinanie si� m�a po szczeblach kariery czy
konieczno�� przyjmowania uni�onej postawy wobec pa�, kt�rych m�owie stali
cho�by jeden stopie� wy�ej w s�u�bowej hierarchii. Tak powiedzia�a w roku
tysi�c dziewi��set pi�tnastym, podczas pierwszej wojny �wiatowej; gdy
mundury opromienione by�y blaskiem chwa�y. Ale teraz by� rok tysi�c
dziewi��set trzydziesty dziewi�ty i Rhoda dawno zapomnia�a o swych w�asnych
deklaracjach.
Uprzedzi� j�, �e wspinaczka b�dzie trudna. Victor Henry nie pochodzi� z
rodziny, w kt�rej s�u�ba w marynarce wojennej by�a dziedziczna. Na ka�dym
�liskim szczebelku kariery synowie i wnukowie admira��w przepychali si�
szybciej ni� on. A przecie� ka�dy w marynarce, kto zna� Puga (Pug - od
pugedist - przeno�nie "zwyci�zca") Henry'ego, nazywa� go cz�owiekiem z
przysz�o�ci�. Do dzisiaj jego awans przebiega� bez zak��ce�.
Mo�na tu przytoczy� list do kongresmana z jego okr�gu, dzi�ki kt�remu
Victor dosta� si� do Akademii marynarki. Napisany jeszcze w liceum, dobrze
charakteryzuje autora. Henry wcze�nie udowodni�, jakim jest cz�owiekiem.
5 maja 1910 r.
Szanowny Panie, trzykrotnie nades�a� mi Pan �yczliwe odpowiedzi na trzy
listy, kt�re wys�a�em do Pana, pocz�wszy od pierwszego roku szkolnego w
Liceum Powiatu Sonoma. Mam wi�c nadziej�, �e zapami�ta� Pan moje nazwisko
oraz moje pragnienie uzyskania skierowania do Akademii marynarki wojennej.
Obecnie ko�cz� ju� ostatni rok. Wyliczanie moich osi�gni�� mo�e wygl�da�
na zarozumialstwo, ale jestem pewien, �e zrozumie Pan, dlaczego to robi�. W
tym roku jestem kapitanem naszej dru�yny futbolowej, graj�c w obronie.
Nale�� tak�e do dru�yny bokserskiej.
Zosta�em wybrany do Arista Society (Stowarzyszenie im. Arystarcha z Samos
- wybitnego matematyka i astronoma aleksandryjskiego). Jestem kandydatem do
nagr�d z matematyki, historii i nauk przyrodniczych. Moje stopnie z
angielskiego i j�zyka obcego (niemiecki) nie s� a� tak wysokie. Jestem
natomiast sekretarzem niewielkiego szkolnego ko�a rusycyst�w. Dziewi�ciu
jego cz�onk�w pochodzi z rodzin, kt�rych przodkowie byli dawno temu
osiedleni przez cara w Fort Ross. M�j najlepszy kolega by� w tym k�ku,
wst�pi�em wi�c i nauczy�em si� troch� rosyjskiego. Powo�uj� si� na to, by
udowodni�, �e mam niez�e zdolno�ci j�zykowe.
Celem mojego �ycia jest s�u�ba w marynarce wojennej Stan�w Zjednoczonych.
Bior�c pod uwag� fakt, �e w mojej rodzinie nie by�o �eglarskich tradycji,
nie mog� tego pragnienia wyt�umaczy�. M�j ojciec jest in�ynierem w
przedsi�biorstwie przerobu sosny kalifornijskiej. Nigdy nie lubi�em
przemys�u drzewnego, natomiast zawsze interesowa�y mnie okr�ty i dzia�a
wielkiego kalibru. Pojecha�em do San Francisco i San Diego po to tylko, by
zwiedzi� tamtejsze porty wojenne. Z w�asnych oszcz�dno�ci kupi�em i
przestudiowa�em ze dwa tuziny ksi��ek o in�ynierii okr�towej i morskich
operacjach wojennych.
Wiem dobrze, �e mo�e Pan poprze� tylko jednego kandydata do Akademii, a w
naszym okr�gu pewnie jest wielu ch�tnych. Je�li znajdzie Pug si� lepszy ode
mnie, zaci�gn� si� do s�u�by zawodowej marynarki wojennej i postaram si�
pi�� w g�r� od prostego marynarza. Stara�em si� jednak jak mog�em
najpowa�niej zapracowa� na Pana wzgl�dy i mam nadziej�, �e na nie
zas�u�y�em.
Z g��bokim szacunkiem
Victor Henry
W pi�� lat p�niej z r�wn� bezpo�rednio�ci� Pug zdoby� sw� �on�, chocia�
by�a wy�sza od niego o kilka cali, a jej zamo�ni rodzice szukali dla niej
lepszej partii ni� kr�py Kalifornijczyk, obecnie futbolista marynarki
wojennej, marnie uposa�ony i bez wp�ywowej rodziny. By zdoby� Rhod�, Victor
od�o�y� na pewien czas swoj� jedyn� ambicj� zrobienia kariery zawodowej i
potrafi� okaza� wiele czu�o�ci, weso�o�ci, delikatno�ci i zapa�u. Po
miesi�cu czy dw�ch Rhoda nie by�a ju� w stanie mu odm�wi�. Takie drobiazgi,
jak r�nica wzrostu, w og�le umkn�y ich uwagi.
Jednak na d�u�sz� met� nie jest dobrze, gdy pi�kna kobieta patrzy na m�a
z g�ry. Wysocy m�czy�ni sk�onni s� w�wczas romansowa� z ni�, s�dz�c, �e
taka para jest z lekka komiczna. Rhoda, cho� by�a kobiet� bardzo uczciw�,
mia�a s�abostk� do tego rodzaju gierek, a nawet odrobin� je prowokowa�a, a�
do granicy wpakowania si� w k�opoty. Jednak�e reputacja Henry'ego jako
surowego i twardego cz�owieka hamowa�a innych m�czyzn przed posuni�ciem
si� zbyt daleko. Victor by� niekwestionowanym panem domu i podporz�dkowa�
sobie Rhod�. Niemniej jednak sprawa r�nicy wzrostu nigdy nie dawa�a mu
spokoju.
Istotny cie� na ich po�ycie rzuca�o przekonanie komandora, i� jego �ona
chy�kiem wycofa�a si� z umowy zawartej w okresie jego zalot�w. Wprawdzie
Rhoda zachowywa�a si� jak przysta�o na �on� oficera marynarki, ale
r�wnocze�nie wyg�asza�a swoje skargi �atwo, g�o�no i cz�sto. Miesi�cami
potrafi�a zrz�dzi�, gdy nie podoba�o si� jej ich miejsce pobytu, na
przyk�ad Manila. I gdziekolwiek si� przenosili, uskar�a�a si� na upa�y,
ch�ody, deszcze, susz�, s�u��cych, kierowc�w taks�wek, sprzedawc�w
sklepowych, krawcowe i fryzjerki. Gdyby wierzy� codziennej gadaninie Rhody,
�ycie up�ywa�o jej na walce z niedoskona�o�ci� �wiata i z�o�liwym klimatem.
Oczywi�cie by�o to tylko do�� cz�sto spotykane babskie gadanie. Ale nie
seks, a rozmowy stanowi� wi�ksz� cz�� stosunk�w pomi�dzy m�em i �on�.
Henry nienawidzi� nieuzasadnionego poj�kiwania. Z biegiem czasu nauczy� si�
odpowiada� na nie milczeniem. A to jeszcze pobudza�o zrz�dzenie.
Z drugiej jednak strony Rhoda mia�a dwie zalety, kt�re wed�ug Puga
powinny cechowa� �on�: by�a pon�tn� kobiet� i sprawn� pani� domu. Przez
wszystkie lata ich ma��e�stwa rzadko kiedy zdarza�o si�, by jej nie
pragn��. I przez te same lata, przy nieustannych przenosinach z miejsca na
miejsce, gdziekolwiek zdarzy�o im si� wyl�dowa�, Rhoda potrafi�a sprawi�,
�e w ich domu kawa by�a zawsze gor�ca, jedzenie smaczne, pokoje �adnie
umeblowane i sprz�tni�te, ��ka nale�ycie pos�ane, a w wazonach sta�y
�wie�e kwiaty. Potrafi�a by� ujmuj�ca, a w dobrym nastroju nawet
sympatyczna i bardzo mi�a. Victor Henry mia� niewiele do�wiadcze�
seksualnych, ale wynika�o z nich, �e wi�kszo�� kobiet nale�y do gatunku
pr�nych, trajkocz�cych flejtuch�w, nie r�wnowa��c tych cech zaletami
posiadanymi przez Rhod�. Od dawna wyrobi� w sobie przekonanie, �e mimo
wszystkich jej wad, w por�wnaniu z innymi by�a dobr� �on�. I to zamyka�o
spraw�.
Jednak�e wracaj�c do domu po ca�odziennej pracy, nigdy nie by� pewien,
czy spotka si� z czaruj�c� Rhod� czy Rhod� zrz�dz�c�. A w tak decyduj�cej
chwili jak obecna nie by�o to oboj�tne. Gdy nie mia�a humoru, jej
wypowiedzi bywa�y zgry�liwe, a cz�sto nawet g�upie.
Wchodz�c do domu Victor us�ysza�, �e Rhoda �piewa w oszklonej i
ogrzewanej werandzie za living-roomem, gdzie zwykle przed kolacj� wypijali
drinka. Ujrza� j�, gdy uk�ada�a wysokie pomara�czowe mieczyki w
ciemnoczerwonym wazonie, przywiezionym z Manili. Mia�a na sobie be�ow�
jedwabn� sukni�, �ci�gni�t� czarnym lakierowanym pasem z wielk� srebrn�
klamr�. Czarne w�osy opada�y falami za uszy; takie uczesanie by�o w
trzydziestym dziewi�tym roku noszone nawet przez dojrza�e kobiety. Powita�a
go ciep�ym i weso�ym spojrzeniem. Patrz�c na ni� poczu� si� lepiej, i tak
si� dzia�o zawsze.
- O, cze��. Czemu na Boga nie uprzedzi�e� mnie, �e Kip Tollever ma
przyj��? Przys�a� te kwiaty i na szcz�cie tak�e zatelefonowa�. A ja
w��czy�am si� po domu ubrana jak sprz�taczka.
W banalnych rozmowach Rhoda u�ywa�a wznosz�cego si� do wysokich ton�w
sposobu akcentowania niekt�rych s��w, na�laduj�c panie z wytwornego
waszyngto�skiego towarzystwa. Mia�a z natury g�os �agodny, ale lekko
zachrypni�ty, i s�dzi�a, �e te akcenty nadawa�y jej wypowiedziom wielk�
si��, a nawet pewien poz�r b�yskotliwo�ci.
- Powiedzia�, �e mo�e si� nieco sp�ni�, Pug, wypijmy po kieliszku,
dobrze? Tam jest wszystko przygotowane. Umieram z pragnienia.
Victor podszed� do bufetu na k�kach i zacz�� przygotowywa� dwa martini.
- Prosi�em Kipa, �eby wpad� na chwil� rozmowy. To nie jest wizyta
towarzyska.
- Ooo? Czy to znaczy, �e mam was zostawi� samych? - spyta�a z u�miechem.
- Ale� nie, nie.
- To dobrze. Lubi� Kipa. By�am wr�cz oszo�omiona, s�ysz�c jego g�os.
My�la�am, �e ugrz�z� w Berlinie.
- Odwo�ano go.
- Tak mi powiedzia�. Nie wiesz, kto pojecha� na jego miejsce?
- Jeszcze nikt. Jego funkcj� przej�� czasowo zast�pca attache lotniczego.
Pug wr�czy� �onie cocktail, po czym zag��bi� si� w wiklinowym fotelu i
po�o�y� nogi na otomanie. Popijaj�c martini czu�, jak wraca jego poprzedni,
ponury nastr�j.
Rhoda by�a przyzwyczajona do milczenia m�a. W mgnieniu oka zorientowa�a
si�, �e Victor jest w z�ym nastroju. Zazwyczaj trzyma� si� bardzo prosto,
lecz w momentach napi�cia i ci�kich prze�y� kuli� si� jak gracz w
ameryka�ski futbol. Do pokoju wszed� zgarbiony i nawet siedz�c w fotelu z
nogami opartymi o kanap� nadal mia� opuszczone ramiona. Proste czarne w�osy
opad�y mu na czo�o. W wieku czterdziestu dziewi�ciu lat prawie nie mia�
siwych w�os�w, a gdy nie nosi� munduru, jego spos�b ubierania si�
(ciemnoszare spodnie, br�zowa, sportowa marynarka i czerwona muszka)
pasowa�by raczej na kogo� m�odszego. Ten m�odzie�czy styl ubioru by� jego
drobn� s�abostk�; pozwala�a mu na to atletyczna budowa. Oczy, br�zowe z
zielonkawym odcieniem, mia� zmru�one. Rhoda natychmiast zrozumia�a, �e jest
zm�czony i g��boko zaniepokojony. Lata wpatrywania si� w morski horyzont
sprawi�y, �e oczy Henry'ego otacza�a g�sta siatka linii podobnych do
zmarszczek wywo�anych cz�stymi wybuchami �miechu. Nie u�wiadomieni brali go
b��dnie za weso�ka.
- Masz tam co dola�? - spyta� wreszcie.
Nala�a mu bardzo lekkiego drinka.
- Dzi�kuj�. S�uchaj, pami�tasz przypadkiem to memorandum o pancernikach,
jakie napisa�em?
- Oczywi�cie. �le je przyj�li? Pami�tam, �e si� niepokoi�e�.
- Zosta�em wezwany do Biura Dow�dcy Operacji Morskich.
- Bo�e! Rozmawia�e� z Prebble'em?
- Z nim osobi�cie. Nie widzia�em go od czas�w p�ywania na Kalifornii.
Bardzo uty�.
Komandor opowiedzia� przebieg swej rozmowy z Dow�dc� Operacji Morskich.
Rhoda s�ucha�a z surowym, ponurym i r�wnocze�nie zdumionym wyrazem twarzy.
- Och, teraz rozumiem. To dlatego zaprosi�e� Kipa.
- Naturalnie. Jak s�dzisz, czy powinienem przyj�� stanowisko attache?
- A od kiedy to miewasz wyb�r?
- Prebble da� mi do zrozumienia, �e mam. To znaczy, �e je�li nie przyjm�,
przenios� mnie na okr�t na zast�pc� dow�dcy (W polskiej marynarce wojennej
nie ma odpowiednika. Zast�pca dow�dcy piastuje najwy�sz� w�adz� wykonawcz�
na ameryka�skim okr�cie wojennym).
- Bo�e drogi, Pug, to chyba ci bardziej pasuje!
- Wola�aby�, �ebym wr�ci� na morze?
- Wola�abym? A czy mia�o to kiedykolwiek jakie� znaczenie?
- Mimo wszystko chcia�bym us�ysze�, co wolisz.
Rhoda zawaha�a si�, spogl�daj�c na m�a z ukosa.
- C�... Oczywi�cie by�oby wspaniale pojecha� do Niemiec. Dla mnie by�oby
to znacznie ciekawsze od wysiadywania samotnie w domu, podczas gdy ty
kr��ysz wok� Hawaj�w na pok�adzie New Mexico czy czego� innego. To
najpi�kniejszy kraj w Europie. Ludzie tam s� tak przyjacielscy. Pami�tasz,
wieki temu zrobi�am dyplom z niemieckiego.
- Wiem. - Po raz pierwszy od powrotu do domu, Victor Henry u�miechn��
si�, cho� by� to s�aby i wymuszony u�miech. - By�a� doskona�a z
niemieckiego.
Niekt�re najgor�tsze chwile ich miodowego miesi�ca wydarzy�y si� w�a�nie
wtedy, gdy potykaj�c si� na trudniejszych s�owach, czytali razem g�o�no
wiersze mi�osne Heinego.
Rhoda rzuci�a na niego figlarne, porozumiewawcze spojrzenie.
- No, to w porz�dku, m�j panie. Chcia�am ci powiedzie�, �e je�li ju�
musisz opu�ci� Waszyngton... Przypuszczam, �e hitlerowcy s� do�� paskudni i
groteskowi, ale Madge Knudsen by�a tam na olimpiadzie i twierdzi, �e to
nadal cudowny kraj i do tego niezwykle tani przy turystycznym kursie marki.
- Tak, nie w�tpi�, �e wpadniemy w wir zabaw. Problem w tym, czy to nie
jest totalna kl�ska. Dwa kolejne przydzia�y l�dowe, sama rozumiesz, w tym
stanie rzeczy...
- Och, Pug, dostaniesz swoje cztery galony. Wiem, �e dostaniesz. A we
w�a�ciwym czasie dostaniesz tak�e dow�dztwo pancernika. Bo�e, z twoj�
odznak� artyleryjsk�, twoim listem pochwalnym... Pug, a je�li CNO (Chief of
Naval Operations - szef sztabu operacji floty w dow�dztwie naczelnym
ameryka�skiej marynarki wojennej) ma racj�? Mo�e tam w�a�nie wybuchnie
wojna? Wtedy by�oby to wa�ne stanowisko, prawda?
- To tylko taka gadka reklamowa. - Pug wsta�, wzi�� kawa�ek sera. - On
twierdzi, �e w tej chwili prezydent chce mie� w Berlinie najlepszych ludzi.
No c�, jestem sk�onny w to uwierzy�. M�wi te�, �e to mi nie zaszkodzi w
dalszej karierze. A w to w�a�nie nie mog� uwierzy�. Pierwsza rzecz, kt�r�
komisja zawsze bierze pod uwag� przy rozpatrywaniu kandydat�w do awansu, to
przebieg s�u�by na morzu. I to d�ugiej s�u�by.
- Pug, czy jeste� pewien, �e Kip nie zostanie na kolacji? W domu jest
masa jedzenia. Warren wybiera si� do Nowego Jorku.
- Nie, Kip wst�puje do nas po drodze na przyj�cie w ambasadzie
niemieckiej. I po jakiego diab�a Warren wybiera si� do Nowego Jorku? W domu
by� wszystkiego trzy dni.
- Sam go spytaj - odrzek�a Rhoda.
Trza�ni�cie drzwi wej�ciowych i szybkie, zdecydowane kroki mo�na by�o bez
�adnych w�tpliwo�ci przypisa� Warrenowi. Wszed� na werand�, witaj�c
rodzic�w machni�ciem dwoma trzymanymi w d�oni rakietami tenisowymi.
- Cze��!
Warren, ubrany w stary, szary sweter, lu�ne spodnie, z chud�, ogorza��
twarz�, jeszcze rozpalon� po grze, rozczochrany, z papierosem zwisaj�cym z
cienkich warg, niewiele przypomina� ch�opaka, kt�ry uko�czywszy Akademi�
znik� z ich �ycia. Pug do tej pory nie m�g� si� przyzwyczai� do tego, jak
Warren zm�nia� na okr�towej kuchni. Znik� wiotki ch�opiec, pojawi� si�
wysoki; mocno zbudowany m�czyzna. Gdy wr�ci� do domu, rodzice byli
zaskoczeni widokiem jego ci�gle ciemnych, ale ju� przedwcze�nie siwiej�cych
w�os�w. Victor Henry zazdro�ci� Warrenowi mocnej opalenizny, nieomylnie
kojarz�cej si� z pomostem na niszczycielu, tenisem; zielonymi wzg�rzami
Oahu, a przede wszystkim s�u�b� morsk� o tysi�ce mil od Constitution
Avenue.
- S�ysza�em, �e si� wybierasz do Nowego Jorku - powiedzia�.
-Tak, tato. Zgadzasz si�? M�j zast�pca szefa zwali� si� w�a�nie do
miasta. Wybieramy si� do teatr�w. To prawdziwy farmer z Idaho. Nigdy w
�yciu nie by� w Nowym Jorku.
Komandor Henry mrukn�� z niech�ci�. Oczywi�cie zaprzyja�nienie si� ze
swoim zwierzchnikiem by�o dla Warrena korzystne. Ojca niepokoi�a jednak
my�l, �e w Nowym Jorku mo�e oczekiwa� kobieta. Warren, cho� prymus w
Akademii, niemal zniszczy� w�asn� karier� wielokrotnym samowolnym
opuszczaniem uczelni. Sko�czy�o si� to kontuzj� karku, kt�r� on sam
przypisywa� udzia�owi w turnieju zapas�w, ale wedle innych �r�de� by�a ona
skutkiem eskapady ze starsz� od niego kobiet�, zako�czonej kraks�
samochodow�. Rodzice nigdy nie poruszali tematu tej kobiety, po cz�ci z
nie�mia�o�ci - oboje byli wstydliwymi, regularnie ucz�szczaj�cymi do
ko�cio�a lud�mi, kt�rych rozmowa na takie tematy kr�powa�a - po cz�ci za�
z ugruntowanego prze�wiadczenia, �e z Warrenem nie mo�na si� w og�le
dogada�.
Zabrzmia� gong przy drzwiach. Siwow�osy s�u��cy w bia�ej kurtce przeszed�
przez living-room. Rhoda wsta�a, poprawi�a uczesanie i szczup�ymi d�o�mi
wyg�adzi�a sukni� na biodrach.
- To chyba Kip Tollever. Pami�tasz go, Warren?
- Ale� oczywi�cie. Ten wysoki komandor porucznik, nasz s�siad z Manili.
Gdzie teraz ma przydzia�?
- W�a�nie sko�czy� mu si� okres s�u�by jako attache morskiego w Berlinie
- odrzek� Victor Henry.
Warren zrobi� komiczny grymas i zni�y� g�os.
- Rany koguta, tato, jak on da� si� w to wrobi�? Biega� za pajaca w
ambasadzie!
Rhoda spojrza�a na m�a. Siedzia� z nieprzeniknion� twarz�.
- Komandor Tollever, prosz� pana - oznajmi� s�u��cy w progu.
- Witaj, Rhodo!
Tollever wmaszerowa�, wyci�gaj�c d�ugie ramiona. Mia� na sobie doskonale
skrojony galowy mundur: niebiesk� kurtk� ze z�otymi guzikami i medalami,
czarny krawat i �nie�nobia��, krochmalon� koszul�.
- Bo�e m�j, kobieto! Wygl�dasz o dziesi�� lat m�odziej ni� wtedy na
Filipinach.
- Ach, ty! - odrzek�a Rhoda z b�yszcz�cymi oczami.
Kip lekko poca�owa� j� w policzek.
- Cze��, Pug. - Tollever przyg�adzi� wymanikiurowan� d�oni� swe g�ste,
faluj�ce, szpakowate w�osy i spojrza� na m�odszego Henry'ego. -
Niesamowite, a kt�ry to z waszych ch�opak�w?
Warren wyci�gn�� r�k�.
- Witam, sir. Prosz� zgadn��.
- Aha! Ty jeste� Warren. Byron inaczej si� u�miecha�. I jak sobie
przypominam, ma rude w�osy.
- Absolutna racja, sir.
- Rusty Traynor m�wi� mi, �e s�u�ysz na Monaghanie. A co robi Byron?
Po chwili milczenia Rhoda za�wiergota�a:
- Och, Byron jest romantycznym marzycielem. Studiuje histori� sztuki we
W�oszech. Ale powiniene� zobaczy� Madeline. Jak ona wyros�a!
Warren powiedzia�: - Przepraszam, sir - i wyszed�.
- Historia sztuki! W�ochy! - Na chudej twarzy Tollevera odmalowa�o si�
zdziwienie. Otworzy� szeroko porcelanowo-b��kitne oczy, krzaczast� brew
uni�s� wysoko do g�ry. - Tak, to doprawdy romantyczne. Ale, Pug, od kiedy
to pijesz alkohol? - spyta�, bior�c do r�ki martini i widz�c, �e Henry
dolewa sobie do szklanki.
- Co u diab�a, Kip? Przecie� pi�em w Manili. Du�o.
- Naprawd�? Zapomnia�em. Przypominam sobie tylko, �e w Akademii by�e�
wojuj�cym abstynentem. Nie pali�e� tak�e.
- No c�, ju� od dawna utraci�em stan �aski.
Victor Henry zacz�� pi� i pali� od chwili, gdy jego druga c�rka zmar�a w
wieku niemowl�cym. Od tej pory nie powr�ci� do abstynencji, kt�rej nauczy�
go ojciec, metodysta surowych obyczaj�w. Komandor nie lubi� rozmawia� na
ten temat.
- Czy teraz grywasz w karty nawet w niedziel�? - spyta� Tollever z
u�mieszkiem.
- Nie, to ostatnia g�upia zasada, kt�rej jeszcze przestrzegam.
- Nie m�w, �e g�upia, Pug.
Tollever zacz�� opowiada� o swej pracy attache morskiego w Berlinie.
Pierwsze jego zdanie na ten temat brzmia�o:
- Serdecznie polubisz Niemcy, Pug. Rhoda tak�e. To szale�stwo nie chwyci�
takiej okazji.
Siedz�c w fotelu, z elegancko skrzy�owanymi nogami i r�kami na oparciach,
Kip m�wi� jak za dawnych czas�w, lakonicznie i po�ykaj�c ko�c�wki s��w. W
roczniku Puga by� jednym z najprzystojniejszych i najbardziej pechowych
kadet�w. W dwa lata po uko�czeniu Akademii, pe�ni�c podczas manewr�w floty
funkcj� oficera dy�urnego na pok�adzie niszczyciela, w nocnym szkwale
staranowa� ��d� podwodn�. Wynurzy�a mu si� bez ostrze�enia o sto jard�w
przed dziobem. Nie by�a to jego wina, nikt nie ucierpia�, a najwy�szy s�d
wojenny marynarki udzieli� mu tylko nagany na pi�mie. Ale w�a�nie ta
nagana, wpi�ta do akt personalnych, utrudnia�a jego karier�.
W ci�gu pi�tnastu minut rozmowy Tollever wypi� dwa martini. Kiedy Victor
Henry zacz�� go wypytywa�, jacy s� nazi�ci i jak nale�y z nimi post�powa�,
Kip usadowi� si� sztywno w fotelu, wyprostowa� zgi�te palce r�k i
o�wiadczy� zdecydowanie:
- Narodowi socjali�ci mocno siedz� w siodle, a inne partie ca�kowicie
wypad�y z gry. Dok�adnie tak jak w Stanach Zjednoczonych: demokraci przy
w�adzy, republikanie w opozycji. To jedynie s�uszna ocena. Niemcy
podziwiaj� nas i rozpaczliwie pragn� naszej przyja�ni. Pug przekona si�, �e
wszystkie drzwi s� otwarte, wszystkie kana�y informacji dost�pne.
Wystarczy, �e b�dzie ich traktowa� jak ludzi. To, co pisze prasa o nowych
Niemczech, to zniekszta�cenie prawdy. Pug to zrozumie, gdy pozna
tamtejszych korespondent�w - band� utyskuj�cych lewicowc�w. Na dodatek
wi�kszo�� z nich to pijacy. Hitler to diabelnie wybitny cz�owiek -
kontynuowa� Tollever z zar�owion� twarz�, dumnie wyprostowanymi ramionami,
jedn� wypiel�gnowan� d�oni� podtrzymuj�c� podbr�dek, a drug� niedbale
zwisaj�c� z oparcia. - Nie twierdz�, �e on czy Goering, czy ktokolwiek inny
z tej paczki, nie zamordowaliby w�asnej babki, by umocni� sw� w�adz� lub
polepszy� sytuacj� Niemiec. Ale tak teraz wygl�da europejska polityka. My,
Amerykanie, jeste�my naiwni jak dzieci. Jedyn� wielk� i realn� pot�g�, z
kt�r� Europa musi wsp�y� jest Zwi�zek Radziecki - rozgor�czkowane
s�owia�skie hordy na Wschodzie. Nam trudno to sobie wyobrazi�, ale dla nich
to g��wny cel polityki. Mi�dzynarod�wka komunistyczna, Pug, to nie strachy
na wr�ble. Bolszewicy szykuj� si� do opanowania Europy, oboj�tnie - si��
b�d� oszustwem, a mo�e i obu sposobami. A Hitler nie ma zamiaru im na to
pozwoli�. I w tym tkwi sedno sprawy. S� wprawdzie w niemieckiej polityce
takie dzia�ania, kt�rych my nigdy by�my nie zrobili, ot, cho�by te nonsensy
z �ydami. Ale to tylko okres przej�ciowy, a zreszt� to nie twoja sprawa.
Zapami�taj to sobie. Twoja praca to zbieranie informacji wojskowych. A od
tych ludzi mo�esz ich dosta� mn�stwo. S� dumni z tego, co osi�gn�li, i
popisuj� si� tym bez cienia skr�powania. Chc� przez to powiedzie�, �e b�d�
ci podawa� informacje prawdziwe, nawet o koniu, kt�ry wygra na wy�cigach.
Pug Henry przygotowywa� nast�pne martini, a Rhoda wypytywa�a Tollevera o
sprawy �ydowskie. Zapewni� j�, �e doniesienia prasowe by�y grubo
przesadzone. Najgorsze, co si� �ydom przydarzy�o, to by�a tak zwana
Kryszta�owa Noc, gdy nazistowscy boj�wkarze wybili szyby w wielkich
magazynach i podpalili kilka synagog. Ale i w tym wypadku �ydzi sami byli
sobie winni, bo zamordowali urz�dnika ambasady niemieckiej w Pary�u. On,
jako pracownik ambasady, spogl�da na to z niech�ci�. Tego wieczoru poszli z
�on� do teatru i wracaj�c do domu widzieli w nocy mas� pot�uczonego szk�a
na Kurf�rstendammie i odblask kilku dalekich po�ar�w. Ale relacja w
"Time'ie" wygl�da�a tak, jakby ca�e Niemcy stan�y w ogniu, a �ydzi byli
masowo wyrzynani. Owszem, doniesienia by�y sprzeczne, ale o ile mu wiadomo,
�aden �yd nie ucierpia� fizycznie. Za �mier� tego urz�dnika zostali
ob�o�eni grzywn� - miliard marek czy co� ko�o tego. Hitler wierzy tylko w
silnie dzia�aj�ce lekarstwa.
- A co do odwo�ania naszego ambasadora przez prezydenta, by� to zbyteczny
gest, zupe�nie zbyteczny - o�wiadczy� Kip. - To tylko pogorszy�o po�o�enie
�yd�w i utrudni�o prace naszej ambasady. Tu, w Waszyngtonie, nie kieruj�
si� wobec Niemc�w zdrowym rozs�dkiem.
Wypiwszy jeszcze dwa martini, dumny wojownik zacz�� powoli zmienia� si� w
rozplotkowanego, zblazowanego przedstawiciela wewn�trznych kr�g�w
wtajemniczenia marynarki wojennej. Zag��bi� si� we wspomnieniach o
przyj�ciach, weekendach, polowaniach i tak dalej, o zupie kartoflanej, jako
lekarstwie na kaca, jedzonej o �wicie z oficerami Luftwaffe po pija�stwie z
okazji zjazdu Nsdap; o s�ynnych aktorach i politykach, kt�rzy okazywali mu
przyja��.
- Praca attache - chichota� - to wielka zabawa i s�odkie �ycie, je�li
umie si� gra� w�a�ciwie. A poza tym prze�o�eni oczekuj�, �e tak w�a�nie
zdobywa� b�dziesz informacje. To wymarzone stanowisko. Cz�owiek ma przecie�
prawo wzi�� sobie od marynarki to, na co zas�u�y�! - Tollever siedzia� w
pierwszym rz�dzie, patrz�c na scen� historii, a do tego fantastycznie si�
bawi�. - M�wi� ci, Pug, pokochasz t� robot�. Berlin to obecnie najciekawsza
plac�wka w Europie. Oczywi�cie nazi�ci to bardzo mieszana banda. Niekt�rzy
z nich s� b�yskotliwie inteligentni, ale inni, m�wi�c mi�dzy nami, to
wulgarne prymitywy. Zawodowi wojskowi patrz� na nich nieco z g�ry. Tylko, u
diab�a, co my s�dzimy o naszych w�asnych politykach? Hitler mocno siedzi w
siodle, co do tego nikt nie ma w�tpliwo�ci. To prawdziwy przyw�dca, wcale
nie przesadzam. Wi�c tym si� nie zajmuj i wszystko b�dzie okay, bo naprawd�
w go�cinno�ci nikt ich nie pobije. S� bardzo do nas podobni, o wiele
bardziej ni� Francuzi czy nawet Angole. B�d� wy�azi� ze sk�ry, by si�
przypodoba� ameryka�skiemu oficerowi marynarki wojennej. - Spojrza� na
Rhod�, na Puga i skrzywi� usta w dziwacznym, nieweso�ym u�mieszku. -
Szczeg�lnie, gdy idzie o takiego cz�owieka jak ty. Na d�ugo przed twoim
przyjazdem b�d� wszystko o tobie wiedzieli. A teraz, mi�dzy nami, jak na
mi�y B�g taki zagorza�y artylerzysta, jak ty, dosta� takie zadanie?
- Wychyli�em si� - mrukn�� Pug. - Pami�tasz moje opracowanie o
magnetycznych zapalnikach do torped, gdy pracowa�em w Wydziale Uzbrojenia?
- No, jak�eby nie? I ten list pochwalny, kt�ry za to dosta�e�.
Oczywi�cie, pami�tam.
- No wi�c, od tej pory �ledzi�em, co nowego pojawia si� w konstrukcji
torped. Cz�� mojej pracy w Planowaniu Wojennym polega�a na por�wnywaniu
najnowszych danych wywiadowczych o uzbrojeniu i opancerzeniu. ��tki
produkuj� cholernie silne torpedy, Kip. Wyci�gn��em m�j stary suwak
logarytmiczny i zacz��em przelicza�. Wysz�o, �e nasze pancerniki znalaz�y
si� poni�ej marginesu bezpiecze�stwa. Napisa�em raport, zalecaj�cy
pogrubienie i podwy�szenie os�on przeciwtorpedowych w burtach okr�t�w klasy
Maryland i New Mexico. Dzi� CNO wezwa� mnie do siebie. Okaza�o si�, �e m�j
raport to gor�cy kartofel. Wydzia� Okr�townictwa i Wydzia� Uzbrojenia
zrzucaj� wzajemnie na siebie win�, notatki s�u�bowe fruwaj� jak wydarte
pierze, os�ony zostan� pogrubione i podwy�szone, no i...
- No i zarobi�e� sobie kolejn� pochwa�� na pi�mie. Dobra robota! -
B��kitne oczy Tollevera zamgli�y si�, zwil�y� wyschni�te wargi.
- Zosta�em oddelegowany do Berlina - powiedzia� Victor Henry. - Chyba �e
b�d� potrafi� si� z tego wykr�ci�. CNO twierdzi, �e w Bia�ym Domu
zdecydowano, i� w obecnej chwili to kluczowa plac�wka.
- I tak jest, Pug, tak jest na pewno.
- No, mo�e. Ale do wszystkich diab��w, Kip, to ty jeste� wspania�y w te
klocki, a nie ja. Nie znam si� na dyplomacji, jestem tylko zwyk�ym
pomocnikiem mechanika. Kiedy sam najwy�szy szef rozgl�da� si� za kim�,
mia�em nieszcz�cie zwr�ci� na siebie uwag�, i to wszystko. Do tego troch�
znam niemiecki. No i wpad�em.
Tollever zerkn�� na zegarek.
- Dobra, ale nie przegap tej okazji. Radz� ci to jako stary przyjaciel.
Hitler jest bardzo, bardzo wa�ny, a w Europie wkr�tce co� �upnie. Ju� si�
sp�ni�em do ambasady.
Victor Henry odprowadzi� go do drzwi. Na ulicy czeka� b�yszcz�cy, szary
mercedes. Tollever lekko chwia� si� na nogach, ale m�wi� jasno i wyra�nie.
- Pug, je�li b�dziesz jecha�, zadzwo� do mnie. Dam ci ca�y notes numer�w
telefonicznych ludzi, z kt�rymi nale�y rozmawia�. A ponadto... - krzywy
u�mieszek przemkn�� przez jego twarz. - Nie, telefon�w ma�ych Frauleins nie
ma co na ciebie marnowa�, nieprawda�? C�, zawsze podziwia�em ci� jak
wszyscy diabli. - Poklepa� Puga po ramieniu. - Ale� si� ciesz� na to
przyj�cie! Od wyjazdu z Berlina nie wypi�em kieliszka przyzwoitego
mozelskiego wina.
Wr�ciwszy do domu komandor o ma�o nie potkn�� si� o walizk� i pud�o na
kapelusze. C�rka Victora sta�a w hallu przed lustrem, w zielonej, we�nianej
sukience, przymierzaj�c pod bacznym spojrzeniem Rhody kapelusik. Obok
czeka� Warren z letnim p�aszczem przewieszonym przez rami�, trzymaj�c sw�
star� waliz� ze �wi�skiej sk�ry.
- C� to, wybierasz si� gdzie�?
Madeline u�miechn�a si� do ojca, szeroko otwieraj�c oczy.
- Och, czy�by mama ci nie powiedzia�a? Warren zabiera mnie do Nowego
Jorku.
- Nie podoba ci si� ten pomys�, kochanie? - spyta�a Rhoda, widz�c surowe
spojrzenie m�a. - Warren zdoby� dodatkowe bilety na przedstawienie.
Madeline kocha teatr, a w Waszyngtonie jest ich jak na lekarstwo.
- Czy�by szko�a zosta�a zamkni�ta? A mo�e to przerwa wielkanocna?
- Odrobi�am wszystkie zaleg�o�ci. To tylko na dwa dni, a w tym czasie nie
mam sprawdzian�w.
- A gdzie b�dziesz mieszka�?
- Jest ten hotel Barbizon, tylko dla kobiet - wtr�ci� Warren.
- Wcale mi si� to nie podoba - o�wiadczy� Victor Henry.
Madeline rzuci�a mu spojrzenie, kt�re stopi�oby ska��.
Dziewi�tnastoletnia, drobna, z mleczn� sk�r� Rhody, zadzier�y�cie
wyprostowan� figurk�, g��boko osadzonymi oczami i wyrazem zdecydowania na
twarzy, dziwnie przypomina�a swego ojca. Spr�bowa�a jeszcze jednego chwytu,
patrz�c na komandora, zmarszczy�a nosek. Roz�miesza�o go to nieraz, a jej
zwykle udawa�o si� postawi� na swoim. Tym razem nie podzia�a�o. Madeline. w
poszukiwaniu poparcia spojrza�a na matk�, nast�pnie na Warrena, ale
nadaremnie. Na wargach dziewczyny pojawi� si� u�mieszek, znak o wiele
gro�niejszy ni� napad buntowniczego humoru, u�miech pob�a�ania. Zdj�a
kapelusz.
- No c�, niech b�dzie! I tyle. Warren, mam nadziej�, �e pozb�dziesz si�
tych dodatkowych bilet�w. Kiedy kolacja?
- W ka�dej chwili - odrzek�a Rhoda.
Warren w�o�y� trencz i podni�s� walizk�.
- Tato, czy przypadkiem wspomnia�em ci, �e par� miesi�cy temu zast�pca
mojego szefa zg�osi� si� na kurs pilota�u? Ja te� wys�a�em papiery, ot tak,
na wariata. No i Chet niucha� dzisiaj w kadrach. Zdaje si�, �e obaj mamy
szanse.
- Kurs pilota�u - powt�rzy�a Rhoda z nieszcz�liw� min�. - Chcesz przez
to powiedzie�, �e zostaniesz pilotem na lotniskowcu? Ot, tak sobie? Nie
naradziwszy si� z ojcem?
- Ale� mamo, to po prostu kolejne podwy�szenie kwalifikacji. S�dz�, �e to
ma sens. Prawda, sir?
- Tak, oczywi�cie - odpowiedzia� komandor Henry. - Przysz�o�� tej
marynarki mo�e zale�e� od stalowoszarych mundur�w.
- Nie znam si� na tym. Ale pobyt w Pensacoli mo�e by� interesuj�cy.
Oczywi�cie je�eli mnie nie wyrzuc� na pysk w pierwszym tygodniu. Wracam w
pi�tek. Przykro mi, Madeline.
- Dzi�ki za starania. Baw si� dobrze - odpowiedzia�a.
Warren poca�owa� matk� i zamkn�� drzwi za sob�.
Na kolacj� by�a zupa cebulowa, piecze� z rusztu i placek truskawkowy. Pug
Henry jad� w ponurym milczeniu. Zapa�, z jakim Kip Tollever opisywa� prac�
drugorz�dnego szpiega, tylko pog��bi� jego niesmak. Nieustanne pr�by
Madeline wykr�cania si� od szko�y zawsze go irytowa�y. Ale szczytem
wszystkiego by�a rzucona mimochodem przez Warrena wiadomo��. Pug by� z
niego tyle� dumny, co zaniepokojony. Lotnictwo morskie by�o najbardziej
niebezpieczn� s�u�b� w marynarce wojennej, ale nawet oficerowie w jego
wieku zg�aszali si� na szkolenie w Pensacoli, by dosta� si� na lotniskowce.
Komandor Henry by� oddanym wielbicielem pancernik�w. Pomimo to przez ca��
kolacj� zastanawia� si�, czy Warren nie znalaz� dobrego wyj�cia i czy
pro�ba o przeniesienie do szko�y pilot�w nie by�aby honorowym, cho�
rozpaczliwym sposobem wykr�cenia si� od plac�wki w Berlinie.
Madeline siedzia�a przy kolacji z weso�� min�, rozmawiaj�c z matk� o
Uniwersytecie Jerzego Waszyngtona, gdzie interesowa�a j� g��wnie studencka
radiostacja. S�u��cy, stary Irlandczyk, zatrudniony w sezonie r�wnie� jako
ogrodnik, cicho krz�ta� si� po o�wietlonej �wiecami jadalni, umeblowanej
rodzinnymi antykami Rhody. Cz�� koszt�w utrzymania domu Rhoda ponosi�a z
w�asnej kieszeni, aby mogli �y� w Waszyngtonie, gdzie mia�a wielu starych
przyjaci�, na odpowiedniej stopie. Victor Henry nie spiera� si� o to, cho�
taka sytuacja mu nie odpowiada�a. Niestety, pensja komandora jest skromna,
a Rhoda by�a przyzwyczajona do wystawnego �ycia.
Madeline pierwsza wsta�a od sto�u, przeprosi�a, poca�owa�a ojca w czo�o i
wysz�a. Cisz�, kt�ra zapad�a podczas cichego i ponurego deseru, przerywa�y
tylko kroki s�u��cego. Rhoda nie odzywa�a si�, czekaj�c, a� minie z�y humor
m�a. Gdy wreszcie odchrz�kn�� i o�wiadczy�, �e by�oby przyjemnie wypi�
kaw� i koniak na werandzie, u�miechn�a si� i odpowiedzia�a:
- Oczywi�cie, Pug.
S�u��cy poda� im wszystko na srebrnej tacy i rozja�ni� migocz�ce �wiat�o
sztucznego kominka. Rhoda czeka�a, a� m�� usadowi si� w ulubionym fotelu,
zacznie pi� kaw� i s�czy� koniak. W�wczas odezwa�a si�:
- A propos. Przyszed� list od Byrona.
- Co? W�a�nie sobie przypomnia�, �e jeszcze �yjemy? Czy z nim wszystko w
porz�dku?
M�odszy syn od miesi�cy nie dawa� znaku �ycia. Victora trapi�y nocne
zmory: widok Byrona umieraj�cego w p�on�cym samochodzie we w�oskim
przydro�nym rowie czy w inny spos�b zabitego lub rannego. Ale od czas�w
ostatniego listu nie wymieni� nawet jego imienia.
- Ca�kowicie w porz�dku. Jest w Sienie. Rzuci� studia we Florencji.
Znudzi�a go historia sztuki.
- Wcale mnie to nie dziwi. Siena. To nadal W�ochy, prawda?
- Tak, blisko Florencji. Na wzg�rzach Toskanii. Rozpisuje si� o nich
szeroko. Wygl�da, �e zainteresowa�a go dziewczyna.
- Dziewczyna?! Jaka dziewczyna? W�oszka?
- Nie, nie. Dziewczyna z Nowego Jorku. Natalia Jastrow. Pisze, �e jej wuj
jest s�ynnym cz�owiekiem.
- Rozumiem. A kim jest jej wujek?
- Pisarzem. Mieszka w Sienie. Doktor Aaron Jastrow. Briny m�wi, �e kiedy�
wyk�ada� histori� w Yale.
- Gdzie ten list?
- Na stoliku przy telefonie.
Po chwili Victor wr�ci� z listem i grub� ksi��k� w czarnej obwolucie, na
kt�rej widnia� bia�y krucyfiks i b��kitna gwiazda Dawida.
- To ten w�a�nie jest jej wujkiem.
- No, tak "�ydowski Jezus". Przys�ali to z jakiego� klubu ksi��ki.
Czyta�e�?
- Czyta�em dwa razy. To znakomite. - W ��tawym �wietle lampy Henry
przejrza� list od syna. - Tak. Wygl�da, �e ta sprawa posun�a si� ju� do��
daleko.
- S�dz�c z jego listu musi by� przystojna - odrzek�a Rhoda. - Ale Byron
nieraz miewa� takie kr�tkotrwa�e zadurzenia.
Komandor Henry rzuci� list na stolik i nala� sobie jeszcze koniaku.
- Przeczytam to uwa�nie troch� p�niej. Najd�u�szy list, jaki w �yciu
napisa�. Czy jest tam co� wa�nego?
- M�wi, �e chce pozosta� we W�oszech.
- Co� podobnego. A z czego b�dzie �y�?
- Wykonuje jakie� kwerendy dla doktora Jastrowa. Dziewczyna te� tam
pracuje. Briny s�dzi, �e z tego, co zarabia, plus par� dolar�w ze spadku po
mojej matce, b�dzie m�g� wy�y�.
Victor z uwag� przyjrza� si� �onie.
- Naprawd�? Je�li Byron Henry m�wi, �e jest si� w stanie sam utrzyma�, to
jest to najwspanialsza nowina od chwili, gdy go urodzi�a�. - Dopi� kaw�,
wsta� i szybkim ruchem chwyci� list ze stolika.
- Ale� nie przejmuj si�, Pug. Byron to ch�opiec dziwaczny, ale z t�g�
g�ow�.
- Mam jeszcze co� do roboty.
Komandor poszed� do swej "nory" i zapaliwszy cygaro, dwa razy starannie
przeczyta� list. "Nor�" by� przerobiony pokoik dla s�u�by. Na parterze by�
�adny, obszerny gabinet z widokiem na ogr�d poprzez wielkie francuskie
okna. Ale ten pok�j tylko teoretycznie nale�a� do niego. By� tak �adny, �e
Rhoda lubi�a przyjmowa� tam go�ci i w rezultacie ci�gle gdera�a na m�a,
gdy zostawia� tam ksi��ki czy papiery. Po paru miesi�cach wys�uchiwania jej
skarg Victor w malutkim pokoiku dla s�u��cej zainstalowa� p�ki na ksi��ki,
kozetk�, ma�e zakupione od kogo� biureczko, wprowadzi� si� tam i by�
ca�kiem zadowolony z tej niewielkiej przestrzeni. Kabina na niszczycielu
by�a jeszcze mniejsza.
Wypaliwszy cygaro komandor wyci�gn�� przeno�n� maszyn� do pisania.
Zatrzyma� si� chwil� z palcami na klawiszach, kontempluj�c trzy fotografie
w sk�rzanych ramkach na biurku. Na jednej by� Warren, w mundurze,
ostrzy�ony na je�a - powa�ny ch�opiec marz�cy o stopniu admiralskim; na
drugim Madeline w wieku siedemnastu lat, wygl�daj�ca o wiele dziecinniej
ni� obecnie; w �rodku za� Byron z buntowniczym grymasem du�ych ust,
badawczym spojrzeniem p�przymkni�tych oczu, d�ugimi g�stymi w�osami i
niezdecydowanym wyrazem twarzy, w kt�rym miesza�a si� mi�kko�� z twardym
uporem. Byron nie by� podobny do �adnego z rodzic�w. By� dziwny i by� tylko
sob�.
Kochany Briny
Twoja matka i ja dostali�my od ciebie d�ugi list. Chc� go potraktowa�
powa�nie. Matka woli go zlekcewa�y�, ale ja nie pami�tam, aby� kiedykolwiek
napisa� tak d�ugi list ani opisa� dziewczyn� takimi s�owami. Ciesz� si�, �e
dobrze si� czujesz i wykonujesz po�yteczn� robot�. Nigdy nie bra�em
powa�nie tej sprawy z histori� sztuki.
A teraz o Natalii Jastrow. W tych nieszcz�snych czasach, a szczeg�lnie w
zwi�zku z tym, co dzieje si� w Niemczech, musz� na wst�pie o�wiadczy�, �e
nie mam nic przeciw �ydom. Zna�em ich niewielu, poniewa� rzadko kiedy s�u��
w marynarce wojennej. Na moim roczniku by�o ich w Akademii czterech,
uko�czy� jeden, Hank Goldfarb, i jest doskona�ym oficerem.
Tu, w Waszyngtonie, panuje wiele przes�d�w, skierowanych przeciw �ydom. W
ostatnich czasach pojawili si� �ydowscy biznesmeni i niekiedy zacz�o si�
im powodzi� zbyt dobrze. Kt�rego� dnia jeden z przyjaci� twojej matki
opowiada� dowcip. Nie roz�mieszy� mnie, by� mo�e dlatego, �e jeden z moich
pra-pradziadk�w pochodzi z Glasgow. Trzy najkr�tsze ksi��ki w Bibliotece
Kongresowej to: "Historia szkockiej dobroczynno�ci", "Dziewictwo we
Francji" i "Monografia �ydowskiej etyki w interesach". Ha, ha, ha. Mo�e to
jest nader odleg�e od tego, co m�wi hitlerowska propaganda, ale cz�owiek,
kt�ry mi to opowiedzia�, jest doskona�ym prawnikiem i dobrym
chrze�cijaninem.
Ma��e�stwo to d�uga podr�, wi�c lepiej pomy�l o tym bardzo powa�nie.
Mo�e za wcze�nie o tym m�wi�, ale w�a�nie teraz jest czas na zastanowienie,
zanim wpadniesz w to po uszy. I nigdy, nigdy nie zapomnij jednej rzeczy:
dziewczyna, z kt�r� si� �enisz, i kobieta, z kt�r� masz sp�dzi� �ycie, to
dwie r�ne osoby.
Kobiety �yj� dniem dzisiejszym. Przed �lubem zrobi� wszystko, by ci�
zdoby�. Po �lubie jeste� tylko jednym z wielu zapis�w w jej �yciowym
inwentarzu. I to raczej drugorz�dnym, bo ciebie ju� ma, podczas gdy
wszystko inne si� zmienia - dzieci, dom, nowe suknie, stosunki towarzyskie.
A je�li te inne punkty nie b�d� jej zadowala�, zatruje ci �ycie.
W ma��e�stwie z tak� dziewczyn� jak Natalia Jastrow to "wszystko inne"
b�dzie j� nieustannie sk�ania�o do niepokoju. Od dzieci, kt�re b�d�
miesza�cami, a� do drobniutkich afront�w towarzyskich. To mo�e si� sta�
chi�sk� tortur� spadaj�cych kropli wody. A wtedy, z biegiem czasu, oboje
staniecie si� zgorzkniali i nieszcz�liwi. Tylko, �e w�wczas b�d� was ju�
wi�za� dzieci. I mo�e si� to sko�czy� piek�em na ziemi.
Po prostu m�wi� ci to, co my�l�. By� mo�e jestem staromodny, g�upi i w
og�le si� myl�. To, �e ta dziewczyna jest �yd�wk�, nie ma dla mnie �adnego
znaczenia, cho� wynikn� powa�ne problemy co do wyznania dzieci, poniewa�, o
ile wiem, jeste� dobrym chrze�cijaninem, lepszym ni� Warren obecnie. To, co
piszesz o jej inteligencji, zrobi�o na mnie du�e wra�enie. To zreszt� nic
dziwnego u siostrzenicy Aarona Jastrowa. "�ydowski Jezus" jest wybitn�
ksi��k�. Gdyby mog�a uczyni� ci� szcz�liwym i nada� ci kierunek w �yciu,
powitam j� z rado�ci� i osobi�cie z wielk� przyjemno�ci� waln� pi�ci� w
nos ka�dego, kto by si� o�mieli� zachowa� wobec niej niew�a�ciwie. Cho� mam
wra�enie, �e to mog�oby si� okaza� moim sta�ym, obok s�u�by w marynarce,
zaj�ciem.
Oczywi�cie pogodzi�em si� z tym, �e p�jdziesz w�asn� drog�. I wiesz o
tym. Napisanie tego listu przysz�o mi z trudno�ci�. Czuj� si� jak g�upiec,
rozpisuj�c si� o sprawach oczywistych, podkre�laj�c prawdy, kt�re sam
uwa�am za niesmaczne, a przede wszystkim wtr�caj�c si� w twoje osobiste
sprawy uczuciowe. Ale tak mia�o by�. Ty napisa�e� do nas i rozumiem z tego,
�e chcesz dosta� odpowied�. To jest najlepsza, jak� potrafi� napisa�. Je�li
w rezultacie skre�lisz mnie jako �wi�toszka, to zgoda i na to.
Poka�� ten list twojej matce. Nie w�tpi�, �e go zgani, cho� wy�l� go
nawet bez jej akceptacji. Mo�e zreszt� co� dopisze od siebie.
Warren w domu. Zg�osi� si� na szkolenie lotnicze i ma szanse na
przyj�cie.
Uca�owania
Ojciec
Rhoda lubi�a d�ugo spa�, ale tego ranka m�� obudzi� j� o �smej rano,
podaj�c sw�j list do Byrona i fili�ank� gor�cej kawy. Bardzo niezadowolona
usiad�a, popijaj�c kaw� przeczyta�a list i odda�a m�owi bez s�owa.
- Czy chcesz co� dopisa�?
- Nie - odpowiedzia�a z nieruchom� twarz�. Tylko na chwil�, czytaj�c
ust�p o kobietach i ma��e�stwie, unios�a brwi do g�ry.
- Nie podoba ci si�?
- Takie listy niczego nie zmieniaj� - odrzek�a Rhoda z absolutnym,
kobiecym lekcewa�eniem.
- Czy mam go wys�a�?
- To mnie zupe�nie nie obchodzi.
Schowa� kopert� z listem do kieszeni munduru.
- Dzi� o dziesi�tej rano mam by� u admira�a Prebble'a. Czy zmieni�a� mo�e
zdanie?
- Pug, mo�e b�dziesz �askaw zrobi� dok�adnie to, na co masz ochot�,
dobrze? - odpar�a ura�ona tonem g��bokiego znudzenia. Gdy tylko m��
wyszed�, zn�w uton�a w po�cieli.
Dow�dca Operacji Morskich nie okaza� zdziwienia, gdy Pug o�wiadczy�, �e
przyjmuje wyjazd na plac�wk�. Tego ranka o �wicie Victor Henry obudzi� si�
z przemo�nym uczuciem, �e nie wolno mu si� z tego wykr�ci�. Wobec tego
przesta� si� nad tym zastanawia�. Prebble powiedzia� mu, by si� maksymalnie
po�pieszy�. Rozkaz wyjazdu do Berlina by� ju� got�w.
2
Byron Henry pozna� Natali� Jastrow dwa miesi�ce wcze�niej w bardzo typowy
dla siebie spos�b. Po prostu natkn�� si� na ni�.
W przeciwie�stwie do swego ojca, Byron nigdy nie mia� wytkni�tego celu w
�yciu. W miar� dorastania, kolejno wykr�ci� si� od skautingu morskiego,
Akademii Severn i wszystkiego, co mog�o mie� zwi�zek z zawodem marynarza.
Natomiast nie mia� �adnych pomys��w co do jakiejkolwiek innej kariery
zawodowej. Stopnie mia� zawsze s�abe, za to bardzo wcze�nie wykaza�
niezwyk�e zdolno�ci do nierobienia absolutnie niczego. Gdy mia� jeden z
rzadkich napad�w pracowito�ci, okazywa�o si�, �e potrafi zdoby� kilka
pi�tek, zbudowa� dzia�aj�cy radioodbiornik, wyci�gn�� ze z�omowiska stary
samoch�d i doprowadzi� go do stanu u�ywalno�ci lub naprawi� zepsuty
grzejnik olejowy. Podobnie jak jego ojciec i dziadek mia� dryg do
mechaniki. Ale majsterkowanie szybko go znudzi�o. Mia� zbyt s�abe stopnie z
matematyki, by m�c marzy� o studiach in�ynieryjnych.
M�g�by te� zosta� sportowcem. By� zwinny i silniejszy, ni� na to
wygl�da�. Ale nie znosi� dyscypliny i pracy zespo�owej szkolnych dru�yn,
kocha� papierosy i piwo, kt�re pi� ca�ymi galonami, nie tyj�c przy tym w
pasie nawet o milimetr. W Columbia College (gdzie dosta� si�, oczarowuj�c
prowadz�cego wst�pne rozmowy i uzyskuj�c wysoki wynik testu na
inteligencj�, a tak�e przez to, �e nie by� nowojorczykiem), ledwie unikn��
relegowania za z�e stopnie. Lubi� natomiast nier�bstwo w domu studenckim,
gr� w karty i w bilard, wielokrotne czytanie tych samych, starych powie�ci
oraz rozmowy o dziewczynach i zabawianie si� z nimi. Szermierka okaza�a si�
sportem odpowiednim dla jego niezale�nego charakteru i niezmordowanego
cia�a. Gdyby trenowa� wi�cej, m�g�by wej�� do mi�dzyszkolnych fina��w w
szpadzie. Ale trening go nudzi� i przeszkadza� w leniuchowaniu.
W pierwszych latach studi�w zdecydowa� si� na histori� sztuki, wybieran�
zawsze przez sportowc�w, gdy� jak wie�� nios�a, nie by�o takiego, kt�ry by
jej nie uko�czy�. A jednak ju� w po�owie semestru Byronowi Henry'emu uda�o
si� popa�� w tarapaty. Nie wykonywa� prac domowych i opu�ci� po�ow�
wyk�ad�w. Tr�jka z minusem zdumia�a go na tyle, �e zg�osi� si� do profesora
i powiedzia� mu o tym. Profesor, �agodny, �ysy, malutki mi�o�nik w�oskiego
renesansu, w zielonych okularach i z ow�osionymi uszami, polubi� go. Par�
uwag, kt�re Byron wypowiedzia� na temat Leonarda i Botticelliego
udowodni�o, �e w przeciwie�stwie do sennej reszty t�pych student�w, nauczy�
si� czego� z kilku wyk�ad�w, na kt�rych si� pojawi�. Zaprzyja�nili si�.
By�a to pierwsza intelektualna przyja�� w �yciu Byrona. Sta� si� entuzjast�
renesansu, niewolniczo powtarzaj�cym my�li profesora. Sko�czy� uczelni� z
wie�cem czw�rek z plusem, wyleczony ze ��opania piwska i pa�aj�cy ch�ci�
zostania wyk�adowc� historii sztuki. Zaplanowa� sobie jeszcze rok studi�w
na uniwersytecie florenckim i uzyskanie tam stopnia magistra sztuki.
Ale wystarczy�o par� miesi�cy we Florencji, �eby Byron och�on�� z zapa�u.
Pewnej deszczowej, listopadowej nocy, siedz�c w wynaj�tym, n�dznym pokoiku
z widokiem na mulist� Arno, maj�c zupe�nie do�� odoru czosnku i niesprawnej
kanalizacji, a tak�e samotnego �ycia w�r�d cudzoziemc�w, napisa� list do
swego przyjaciela. Pisa�, �e w�oskie malarstwo jest krzykliwe i
przes�odzone, �e nudz� go te wieczne madonny, dzieci�tka, �wi�ci, aureole,
ukrzy�owania, zmartwychwstania, martwi Zbawiciele o zielonych cia�ach,
postacie lataj�cych po niebie anio��w, brodatych Jehow�w i ca�a reszta; �e
o wiele bardziej podobaj� mu si� wsp�cze�ni, jak Miro czy Klee, a w og�le
malarstwo nadaje si� tylko do dekoracji wn�trz, a to go zupe�nie nie
interesuje. W tym w�ciek�ym stylu naskroba� wiele stronic, list wys�a�,
spakowa� si� i zacz�� w��cz�g� po Europie, porzucaj�c s�uchanie wyk�ad�w i
nadzieje na stopie� naukowy.
Gdy powr�ci� do Florencji, znalaz� podnosz�cy na duchu list od profesora.
...Nie wiem, kim w ko�cu zostaniesz. Jak z tego wida� historia sztuki
by�a fa�szywym tropem. Ale my�l�, �e dobrze si� sta�o, i� zapali�e� si� do
czego�. Gdyby� tylko potrafi� otrz�sn�� si� ze swojej ospa�o�ci i znale��
co�, co ci� naprawd� poch�onie, mo�esz jeszcze zaj�� daleko. Jestem starym
policjantem z drog�wki i stoj�c na skrzy�owaniu ulic widzia�em mn�stwo
przeje�d�aj�cych chevrolet�w i ford�w. �atwo rozpoznaj� trafiaj�cego si� z
rzadka cadillaca. Ale tym razem w�a�nie ten m�j rzadki go��, jak si�
wydaje, ugrz�z� paskudnie.
Pisa�em o tobie do doktora Aarona Jastrowa, kt�ry mieszka pod Sien�.
S�ysza�e� o nim. Napisa� "�ydowskiego Jezusa", zarobi� sporo pieni�dzy i
uwolni� si� od godnego po�a�owania, uczelnianego ko�owrotka. W Yale byli�my
przyjaci�mi. On ma talent wydobywania z m�odych ludzi tego co najlepsze.
Jed� do niego, porozmawiaj z nim i przeka� mu moje pozdrowienia.
W taki w�a�nie spos�b Byron Henry pozna� doktora Jastrowa. Wsiad� do
autobusu, kt�ry w ci�gu trzech godzin pokonywa� okropn�, wyboist� g�rsk�
drog� do Sieny. Dwa razy ju� odwiedza� to dziwaczne miasteczko, pe�ne
czerwonych wie�yc, mur�w obronnych i krzywych uliczek, roz�o�one wok�
krzykliwie pasiastej katedry na szczycie wzg�rza, po�r�d fali�cie
rozpo�cieraj�cych si� doko�a zielonych i brunatnych winnic. G��wne
pretensje Sieny do s�awy wynika�y z quasi-bizanty�skich malowide�
ko�cielnych, z kt�rymi si� ju� zapozna�, oraz rozgrywanego corocznie
dziwacznego wy�cigu konnego, zwanego Palio, o kt�rym s�ysza�, ale nigdy go
nie widzia�.
Dziewczyna siedz�ca za kierownic� starego niebieskiego kabrioletu na
pierwszy rzut oka nie zrobi�a na nim wi�kszego wra�enia. Twarz owalna, o
sk�rze na tyle ciemnej, �e pocz�tkowo wzi�� j� za W�oszk�, ciemne w�osy,
ogromne okulary przeciws�oneczne i r�owy sweter na rozpi�tej bia�ej
koszuli. Obok niej siedzia� blondyn, ukrywaj�cy ziewni�cie d�ug�, bia��
d�oni�.
- Hej! Byron Henry?
- Tak.
- Wskakuj na tylne siedzenie. Jestem Natalia Jastrow. To jest Leslie
Slote, z wizyt� u wuja. Pracuje w naszej ambasadzie w Pary�u.
Tak�e i Byron nie zrobi� na dziewczynie wra�enia. Przez ciemne szk�a
ujrza�a nieomylnie ameryka�skiego, smuk�ego �az�g�. Sta� w s�o�cu na
swobodnie skrzy�owanych nogach, oparty o �cian� hotelu Continental, i pali�
papiero