9248
Szczegóły |
Tytuł |
9248 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9248 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9248 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9248 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
John Steinbeck
Tortilla Flat
Przek�ad Jan Zakrzewski
Rozdzia� 1
O tym jak Danny po powrocie z dalekich wojen zosta� spadkobierc� i przysi�g�
opiekowa� si� s�abymi
Rozdzia� 2
O tym jak Pilon kierowany zach�anno�ci� nadu�y� dobroci Danny'ego
Rozdzia� 3
O tym jak grzeszna ch�� posiadania walczy�a z Pilonem i jak chwilowo ow�adn�� nim
szatan
Rozdzia� 4
O tym jak Jezus Maria Corcoran, w zasadzie dobry cz�owiek, sta� si� nie�wiadomym
narz�dziem w r�ku szatana
Rozdzia� 5
O tym jak �wi�ty Franciszek odwr�ci� kart� losu i po ojcowsku ukara� Pilona, Pabla i
Jezusa Mari�
Rozdzia� 6
O tym jak dzi�ki skrusze trzej grzesznicy osi�gn�li spok�j ducha i jak przyjaciele
Danny'ego poprzysi�gli sobie wieczn� przyja��
Rozdzia� 7
O tym jak przyjaciele Danny'ego stali si� symbolem dobra i jak pomogli biednemu
Piratowi
Rozdzia� 8
O tym jak w wigili� �wi�tego Andrzeja przyjaciele Danny'ego poszukiwali
legendarnego skarbu, jak Pilon go znalaz� i jak nast�pnie para granatowych spodni
dwukrotnie zmienia�a w�a�ciciela
Rozdzia� 9
O tym jak Danny zosta� op�tany przez odkurzacz i jak ocalili go przyjaciele
Rozdzia� 10
O tym jak dobrzy przyjaciele pocieszyli kaprala i w nagrod� otrzymali lekcj�
ojcowskiej etyki
Rozdzia� 11
O tym jak w bardzo niesprzyjaj�cych okoliczno�ciach Wielkiego Joe Portugalczyka
nawiedzi�a mi�o��
Rozdzia� 12
O tym jak przyjaciele pomogli Piratowi spe�ni� �lubowanie i jak psy Pirata w nagrod�
za doczesne zas�ugi mia�y �wi�te widzenie
Rozdzia� 13
O tym jak przyjaciele pomogli Piratowi spe�ni� �lubowanie i jak psy Pirata w nagrod�
za doczesne zas�ugi mia�y �wi�te widzenie
Rozdzia� 14
O dobrym �yciu w domu Danny'ego, o podarowanym prosiaku, o b�lu Wysokiego
Boba i wzgardzonej mi�o�ci viejo Ravanno
Rozdzia� 15
O tym jak Danny rozmy�la� i zwariowa� i jak szatan pod postaci� Torellego nawiedzi�
dom Danny'ego
Rozdzia� 16
O smutku Danny'ego, o tym jak pe�ni po�wi�cenia przyjaciele Danny'ego wydali
przyj�cie i jak Danny sta� si� tylko symbolem
Rozdzia� 17
O tym jak nieutuleni w �alu przyjaciele Danny'ego zak��cili tradycj�, jak symbol
�wi�tej przyja�ni zosta� spalony i jak przyjaciele si� rozeszli ka�dy w swoj� stron�
Jest to opowie�� o Dannym, o przyjacio�ach Danny'ego i o domu Danny'ego. Jest to
r�wnie� opowie�� o tym, jak Danny, jego przyjaciele i jego dom stali si� nierozerwaln�
ca�o�ci�: i je�li w Tortilla Flat m�wi si� o domu Danny'ego, nie ma si� na my�li drewnianego
szkieletu niegdy� obitego bielonymi deskami i rosn�cej przed nim wybuja�ej dziko r�y
kastylskiej. Nie, gdy si� m�wi o domu Danny'ego, m�wi si� o ca�o�ci, na kt�r� sk�adaj� si�
ludzie, ich rado�ci i smutki, dobro� i s�abo�ci. Dom Danny'ego przypomina� legend� o
Okr�g�ym Stole, a jego mieszka�cy Rycerzy siedz�cych wok� Sto�u. I ta opowie��
przedstawia pe�n� histori� z�ycia si� mieszka�c�w domu Danny'ego, histori� rozkwitu ich
Jedno�ci i powstania pot�nego i m�drego zespo�u. Nie zosta� tu r�wnie� pomini�ty opis
przyg�d przyjaci� Danny'ego i ich dobrych uczynk�w, a co najmniej ich dobrych my�li i
dobrych intencji. Z opowie�ci tej dowiemy si� tak�e o tym, jak zgin�� talizman i jak rozpada
si� Jedno��.
O wszystkim tym wiedz� doskonale mieszka�cy Monterey, starego miasta na
wybrze�u kalifornijskim, i cz�sto o tym m�wi�, dodaj�c wiele barwnych szczeg��w. Trzeba
wi�c by�o wreszcie spisa� ca�� histori�, aby uczeni przysz�ych pokole�, s�ysz�c legend� o
Dannym, nie mogli powiedzie�, jak m�wi� o kr�lu Arturze b�d� o Rolandzie, b�d� o Robin
Hoodzie: �Nie istnia� �aden Danny ani jego przyjaciele, ani jego dom. Danny to po prostu
b�stwo, a jego przyjaciele to prymitywne symbole wiatru, nieba i s�o�ca". Tak, zadaniem
opowie�ci jest po wsze czasy sp�dza� grymas lekcewa�enia z ust zgnu�nia�ych historyk�w.
Monterey osiad�o na zboczu wzg�rza, przed nim �ciele si� niebieska zatoka, a za nim
wznosi ciemny las wysokich sosen. W ni�szych dzielnicach miasta mieszkaj� W�osi i
Amerykanie, rybacy i pakowacze ryb. Ale na wzg�rzu, gdzie las i miasto si� zaz�biaj�, gdzie
ulice nie znaj� asfaltu, a skrzy�owania latarni, obwarowali si� staro�ytni mieszka�cy
Monterey, tak jak staro�ytni Brytowie obwarowali si� w Walii. To s� paisanos.
Mieszkaj� w drewnianych ruderach w�r�d zaro�ni�tych zielskiem podw�rek i
samotnych sosen. Obcy jest im merkantylizm, nie uznaj� skomplikowanych metod handlu
ameryka�skiego, a nie maj�c nic, co warto by ukra��, zastawi� albo wykorzysta� w celu
zarobkowym, s� odporni na te pokusy, kt�re innych zniszczy�y.
Kto to jest paisano? Mieszaniec krwi hiszpa�skiej, india�skiej, meksyka�skiej i ras
europejskich. Jego przodkowie mieszkali ju� w Kalifornii lat sto czy dwie�cie temu. M�wi po
angielsku z akcentem paisano i po hiszpa�sku z akcentem paisano. Kiedy go zapyta�, jakiej
jest rasy, z oburzeniem odpowiada, �e w jego �y�ach p�ynie czysta krew hiszpa�ska, i podwija
r�kawy, �eby pokaza� prawie bia�� sk�r� przedramienia. Br�z twarzy, przypominaj�cy barw�
dobrze wypalon� piankow� fajk�, przypisuje s�o�cu. Jest po prostu paisano i mieszka na
wzg�rzu nad miastem, w dzielnicy zwanej Tortilla Flat, czyli R�wnina Tortilla, chocia� teren
wcale tu nie jest r�wny.
Danny jest paisano i wychowa� si� w Tortilla Flat, i wszyscy go lubili, mimo �e nie
wyr�nia� si� niczym specjalnym z bandy rozwrzeszczanych dzieciak�w. Prawie ze
wszystkimi w Tortilla Flat spokrewniony by� wi�zami krwi albo mi�o�ci. Jego dziadek nale�a�
do powa�anych obywateli dzielnicy, maj�c dwa domki w Tortilla Flat. Bardzo go z tego
powodu szanowano. Je�li dorastaj�cy Danny wola� sypia� w lesie albo pracowa� na
okolicznych ranczach, albo walczy� z wrogim �wiatem o wino i po�ywienie, to nie z braku
wp�ywowych krewnych. Danny by� kr�py, mia� smag�� cer� i wiele dobrej woli. W wieku
dwudziestu pi�ciu lat nogi jego by�y wygi�te jak pa��ki i dok�adnie pasowa�y do bok�w konia.
W�a�nie wtedy, kiedy Danny mia� dwadzie�cia pi�� lat, wybuch�a wojna z Niemcami.
Danny i jego przyjaciel Pilon (pilon, przy okazji chc� to wyja�ni�, oznacza co�, co jest
rezultatem zawarcia sp�ki - zysk czy �up) mieli dwa galony wina, gdy dowiedzieli si� o
wojnie. Wielki Joe Portugalczyk zobaczy� odbicie s�o�ca na g�siorkach mi�dzy sosnami i
przy��czy� si� do Danny'ego i Pilona.
W miar� ubywania wina w g�siorkach w trojgu przyjacio�ach wzrasta� patriotyzm. A
kiedy wszystko wypili, ruszyli kr�tymi uliczkami do miasta, w imi� przyja�ni i dla wi�kszego
bezpiecze�stwa trzymaj�c si� pod r�ce. Stan�li przed biurem poborowym w Monterey i
g�o�no krzyczeli za Ameryk� i przeciwko Niemcom. Tak d�ugo wykrzykiwali obelgi pod
adresem Imperium Niemieckiego, �e obudzi� si� sier�ant prowadz�cy biuro, w�o�y� mundur i
wyszed� na ulic�, chc�c uciszy� awanturnik�w. I zosta� ju� z nimi, i wci�gn�� ich na list�
ochotnik�w.
Stan�li rz�dem przed biurkiem. Przeszli wszystkie pr�by z wyj�tkiem pr�by
trze�wo�ci. Sier�ant zapyta� najpierw Pilona:
- Do jakiej broni chcesz p�j��?
- Wszystko mi jedno - odpowiedzia� Pilon zawadiacko.
- Potrzeba takich jak ty w piechocie. - I zapisa� Pilona do piechoty.
A potem obr�ci� si� do Wielkiego Joe, kt�ry w�a�nie zacz�� trze�wie�.
- A ty gdzie chcesz i��?
- Do domu - odpar� Wielki Joe zm�czonym g�osem. Sier�ant tak�e wpisa� go do
piechoty. Wreszcie spojrza� na Danny'ego, kt�ry spa� stoj�c. - A ty gdzie chcesz i��?
- �e co? - spyta� Danny.
- Do jakiej broni?
- Kto broni, kogo broni?
- Co umiesz robi�?
- Niby ja? Wszystko umiem robi�.
- Masz jaki� zaw�d?
- Niby ja? Jestem mulnikiem.
- Naprawd�? A z iloma mu�ami dasz sobie rad�?
Danny pochyli� si� na chwiejnych nogach i z zainteresowaniem zapyta�: - A ile ich
macie?
- Oko�o trzydziestu tysi�cy - odpar� sier�ant. Danny machn�� r�k�. - Dawajcie.
Wi�c Danny pojecha� do Teksasu i przez ca�� wojn� uje�d�a� mu�y, Pilon maszerowa�
po Oregonie, a Wielki Joe, jak si� wkr�tce wyja�ni, poszed� do mamra.
Rozdzia� 1
O tym jak Danny po powrocie z dalekich wojen zosta� spadkobierc� i przysi�g�
opiekowa� si� s�abymi
Kiedy Danny wr�ci� z wojska do domu, dowiedzia� si�, �e jest spadkobierc� i
w�a�cicielem nieruchomo�ci. Viejo, to znaczy dziadek, umar�, pozostawiaj�c Danny'emu dwa
domki na Tortilla Flat.
Gdy Danny o tym us�ysza�, przyt�oczy�o go bardzo poczucie straszliwej
odpowiedzialno�ci. Nim wi�c poszed� obejrze� domy, kupi� galon czerwonego wina i w
samotno�ci wypi� prawie ca�y. Wtedy ci�ar odpowiedzialno�ci ust�pi� miejsca prawdziwej
naturze Danny'ego. Zacz�� pokrzykiwa�, po�ama� par� krzese� w spelunce przy Alvarado
Street oraz odby� dwie kr�tkie, ale pe�ne chwa�y walki. Ma�o kto jednak zwraca� na niego
uwag�. Wreszcie energiczne wymachiwanie pa��kowatymi nogami przywiod�o go w pobli�e
mola, gdzie o wczesnej godzinie poranku w�oscy rybacy w gumowych butach siadali do
kutr�w, by jecha� na po��w.
Rozs�dek Danny'ego rozp�yn�� si� w uprzedzeniu rasowym. Zacz�� grozi� rybakom.
- Sycylijskie podrzutki! - przezywa� ich. - �miecie z wyspy wi�ziennej. Psy ps�w i
taka wasza pieska natura. Chinga tu madre, Piojo.
- Gra� im na nosie i wykonywa� nieprzyzwoite ruchy r�k� poni�ej pasa. Rybacy tylko
si� u�miechali, przek�adali wios�a i m�wili:
- Jak si� masz, Danny, kiedy wr�ci�e� do domu? Przyjd� do nas wieczorem, mamy
nowe wino.
Danny by� oburzony. Wrzeszcza� coraz g�o�niej:
- Pon un condo a la cabeza!
A oni wo�ali: - Do widzenia, Danny, spotkamy si� wieczorem!
- Powsiadali do swoich ma�ych kutr�w, wyp�yn�li za falochron, zapu�cili motory i
pyrkaj�c, odjechali w morze.
Danny czu� si� strasznie obra�ony. Wr�ci� na Alvarado Street, po drodze wybijaj�c
szyby w oknach. Na drugim skrzy�owaniu wzi�� go pod opiek� policjant. Danny mia� wielki
szacunek dla policji i pozwoli� si� spokojnie prowadzi�. Gdyby nie fakt, �e dopiero co wr�ci�
z wojska po zwyci�stwie nad Niemcami, dosta�by sze�� miesi�cy. Wobec wyra�nych
okoliczno�ci �agodz�cych s�dzia wymierzy� mu jedynie trzydzie�ci dni aresztu.
Tak wi�c przez miesi�c Danny odpoczywa� na pryczy w areszcie miasta Monterey.
Czasami rysowa� nieprzyzwoite obrazki na �cianach, czasami wspomina� swoj� wojskow�
karier�. Godziny p�yn�y wolno w celi miejskiego aresztu. Niekiedy dostawa� na noc do
towarzystwa jakiego� pijaka, ale przest�pczo�� w Monterey chyli�a si� ku upadkowi i Danny
przewa�nie sp�dza� czas samotnie. Z pocz�tku dokucza�y mu troch� pluskwy, ale kiedy si�
przyzwyczai�y do smaku jego krwi, a on do ich uk�sze�, wzajemne stosunki znacznie si�
poprawi�y.
Znalaz� sobie nawet weso�� zabaw�. Z�apa� pluskw�, rozgni�t� j� na �cianie,
obrysowa� o��wkiem i napisa�: �Burmistrz Clough". Nast�pnym pluskwom nadawa� imiona
radnych. Po pewnym czasie ca�a �ciana pe�na by�a rozgniecionych pluskiew, opatrzonych
nazwiskami miejscowych notabl�w. Dorysowywa� im uszy i ogony, dodawa� wielkie nosy i
w�sy. Tito Ralph, miejscowy profos, by� wstrz��ni�ty, ale chwilowo nie narzeka� g�o�no,
poniewa� Danny, maj�c wielki szacunek dla organ�w wymiaru sprawiedliwo�ci, oszcz�dzi�
s�dziego pokoju, kt�ry go skaza�, oraz przedstawicieli miejscowych si� policyjnych.
Kt�rego� wieczoru, kiedy w areszcie by�o bardzo smutno i samotnie, odwiedzi�
Danny'ego Tito Ralph, przynosz�c dwie butelki wina. Po godzinie wyszed� w celu
uzupe�nienia zapas�w wina, a Danny mu towarzyszy�, gdy� w areszcie by�o bardzo
nieprzytulnie. Wst�pili wi�c do Torellego, gdzie nabyli wino i siedzieli, p�ki ich Torelli nie
wyrzuci�. Wtedy Danny po�o�y� si� w lesie i zasn��, a Tito Ralph powl�k� si� chwiejnym
krokiem do aresztu, �eby zameldowa� o ucieczce Danny'ego.
Jaskrawe s�o�ce obudzi�o Danny'ego oko�o po�udnia. Postanowi� ukrywa� si� ca�y
dzie� przed ewentualn� pogoni�. Biega� wi�c po lesie i chowa� si� w krzakach, od czasu do
czasu wygl�daj�c spod poszycia jak �cigany lis. A wieczorem, poniewa� tradycji sta�o si�
zado��, wyszed� z ukrycia i zaj�� si� swymi sprawami.
By�y to sprawy bardzo proste. Chodzi� od restauracji do restauracji i pyta� kucharza:
- Macie jaki� stary chleb dla psa?
A gdy wreszcie jeden �atwowierny kucharz zawija� sk�rki chleba, Danny porwa� dwa
plastry szynki, cztery jajka, barani kotlet i �apk� na muchy.
- Kiedy� ci zap�ac� - powiedzia�.
- Nie musisz p�aci� za resztki - odpar� kucharz. - Gdyby� ich nie wzi��, by�bym je
wyrzuci�.
Po tym wyja�nieniu w du�ej cz�ci ust�pi�y wyrzuty sumienia, jakie Danny mia� z
powodu kradzie�y. Je�li kucharz w ten spos�b odnosi si� do ca�ej sprawy, to znaczy, �e wina
Danny'ego nie jest znowu taka wielka. Wr�ci� do Torellego, wymieni� cztery jajka, kotlet
barani i �apk� na muchy na du�� szklank� grappy i wycofa� si� do lasu na kolacj�.
Wiecz�r by� ciemny i wilgotny. Mi�dzy czarnymi sosnami strzeg�cymi granicy
Monterey od strony l�du zawis�a bezw�adnie bia�a jak mleko mg�a. Danny pochyli� nisko
g�ow� i stawia� szybkie kroki, aby czym pr�dzej znale�� si� pod os�on� lasu. Spostrzeg� id�c�
przed nim szybko sylwetk�. Gdy odleg�o�� si� zmniejszy�a, Danny rozpozna� ra�ny krok
swego dawnego przyjaciela Pilona. Danny by� cz�owiekiem szlachetnym, ale w por� sobie
przypomnia�, �e sprzeda� ca�� swoj� �ywno�� z wyj�tkiem dw�ch plasterk�w szynki i torebki
suchych sk�rek chleba.
�Musz� go min�� niepostrze�enie - postanowi�. - Idzie on zreszt� krokiem cz�owieka,
kt�ry ob�ar� si� pieczonym indykiem i innymi smako�ykami".
Nagle Danny spostrzeg�, �e Pilon kryje co� zazdro�nie pod kurtk� na brzuchu.
- Ai, Pilon, amigo! - zawo�a�.
Pilon przyspieszy� kroku. Danny poderwa� si� do truchtu. - Pilonie, drogi przyjacielu,
gdzie si� tak spieszysz?
Pilon pogodzi� si� z nieprzychylnym zrz�dzeniem losu, stan�� i czeka�. Danny zbli�a�
si� ostro�nie, przemawiaj�c g�osem pe�nym entuzjazmu: - Szuka�em ciebie wsz�dzie,
najdro�szy z najdro�szych przyjaci�, bo akurat mam dwa wielkie kotlety z mi�sa boskiej
�wini i torb� s�odziutkiego bia�ego chleba. Mo�esz czerpa� z mojego bogactwa, Pilonie, drogi
przyjacielu.
Pilon wzruszy� ramionami. - Niech b�dzie - mrukn�� ponuro.
Poszli razem w las. Pilon by� zadumany. Wreszcie stan�� i obr�ci� si� do przyjaciela. -
Danny - zapyta� ze smutkiem - sk�d wiedzia�e�, �e pod kurtk� mam butelk� koniaku?
- Koniaku? - wykrzykn�� Danny ze zdumieniem. - Ty masz koniak? Mo�e niesiesz go
dla chorej starej kobiety? - spyta� naiwnie.
- Mo�e chowasz go na ponowne przyj�cie naszego Pana Jezusa? Sk�d zreszt� mog�,
drogi przyjacielu, odgadn�� przeznaczenie twojego koniaku! Nie jestem nawet pewien, czy go
w og�le masz. Poza tym wcale nie chce mi si� pi�. Nie tkn��bym twojego koniaku. Ch�tnie ci
s�u�� moimi kotletami, ale je�li idzie o tw�j koniak, niech pozostanie on w dalszym ci�gu
wy��cznie tw�j i niczyj wi�cej.
Pilon odpar� surowo: - Danny, ch�tnie podziel� si� z tob� moim koniakiem, p� na p�.
Idzie mi tylko o to, by� go sam nie wy��opa�.
Danny zmieni� temat. - Tutaj na polanie upieczemy mojego prosiaka, a ty upra�ysz
s�odkie ciasto, kt�re mam w torbie. Butelk� z koniakiem postaw w miejscu, gdzie mo�emy j�
widzie�, widz�c jednocze�nie siebie.
Rozpali� ogie�, upiekli szynk� i jedli stary chleb. Poziom koniaku w butelce uparcie
si� obni�a�. Gdy si� najedli, usiedli bli�ej ognia i poci�gali delikatnie z butelki jak
nap�cznia�e, rozleniwione pszczo�y. Mg�a opad�a nisko i zszarzy�a im kurtki wilgoci�.
Mi�dzy sosnami wzdycha� t�skno wiatr.
Po pewnym czasie serce Danny'ego i Pilona przyt�oczy� ci�ar samotno�ci. Danny
my�la� o swoich rozproszonych po �wiecie przyjacio�ach.
- Gdzie jest Artur Morales? - j�kn��, wyrzucaj�c przed siebie d�onie z rozcapierzonymi
palcami. - Zgin�� we Francji - odpowiedzia� sam sobie, obracaj�c d�onie ku ziemi i
opuszczaj�c r�ce gestem rozpaczy. - Zgin�� za sw�j kraj. Zgin�� na obcej ziemi, obcy ludzie
przechodz� ko�o jego grobu i nawet nie wiedz�, �e tam le�y Artur Morales. - Znowu obr�ci�
d�onie. - Gdzie� jest nasz dobry Pablo? - j�kn��.
- W mamrze - stwierdzi� Pilon. - Pablo ukrad� g� i schowa� j� w krzakach. G�
zacz�a bi� skrzyd�ami i uderzy�a Pabla. Pablo krzykn�� i tak go z�apali. Teraz siedzi w
mamrze i b�dzie siedzia� jeszcze sze�� miesi�cy.
Danny westchn�� i zmieni� temat, gdy� zda� sobie spraw�, i� wykorzysta� ju� w pe�ni
jedyn� osob�, kt�ra by�a godna s�ucha� jego przem�wienia. Ale nie opu�ci�o go przykre
uczucie samotno�ci, kt�re nadal gwa�townie domaga�o si� uj�cia. - Siedzimy sobie tutaj -
odezwa� si� wreszcie.
- Ze z�amanymi sercami - doko�czy� lirycznie Pilon.
- Nie, to nie poemat - powiedzia� Danny. - Siedzimy sobie tutaj bezdomni. Oddali�my
nasze �ycie ojczy�nie, a teraz nie mamy nawet dachu nad g�ow�.
- Nigdy nie mieli�my - us�u�nie rozwin�� t� my�l Pilon. Danny pi� rozmarzony, a�
Pilon musia� szturchn�� go pod �ebro i odebra� butelk�.
- To mi przypomina histori� o cz�owieku, kt�ry by� w�a�cicielem dw�ch dom�w
publicznych... - powiedzia� Danny i rozdziawi� nagle usta. - Pilonie! - wykrzykn��. - M�j
drogi przyjacielu, najmilsza istoto pod s�o�cem, by�bym zapomnia�! Jestem spadkobierc�.
Jestem w�a�cicielem dw�ch dom�w!
- Publicznych? - spyta� Pilon z nadziej� w g�osie. - Nie, jeste� zapijaczonym �garzem -
uzna�.
- Nie. Pilonie, z�oty, kochany Pilonie, m�wi� prawd�. Viejo umar�, jestem
spadkobierc�, ja, najukocha�szy z jego wnuk�w.
- By�e� jego jedynym wnukiem - uzupe�ni� realista Pilon.
- Gdzie s� te domy?
- Znasz dom, w kt�rym mieszka� viejo w Tortilla Flat?
- Tu w Monterey?
- Tak, w Tortilla Flat.
- I w tych domach mo�na mieszka�?
Danny siedzia� wyczerpany podnieceniem. - Nie wiem, zapomnia�em, �e je mam.
Pilon siedzia� zatopiony w my�lach. Twarz mu posmutnia�a. Dorzuci� do ognia gar��
sosnowego igliwia, patrzy�, jak bucha w g�r� wysoki p�omie� i jak szybko przygasa. Potem
Pilon d�ugo wpatrywa� si� z g��bokim niepokojem w twarz Danny'ego, wreszcie westchn��
ha�a�liwie par� razy.
- Teraz wszystko si� sko�czy�o - powiedzia� ze smutkiem.
- Sko�czy�y si� wspania�e czasy. Twoi przyjaciele b�d� po tobie p�aka�, ale nic im nie
przyjdzie z ich p�aczu.
Danny odstawi� butelk�, Pilon natychmiast j� zabezpieczy�.
- Co si� sko�czy�o? - spyta� z niepokojem Danny. - Co masz na my�li, przyjacielu?
- Cz�sto si� zdarza - ci�gn�� Pilon - �e gdy kto� jest biedny, my�li sobie, �e gdyby
mia� pieni�dze, podzieli�by si� nimi ze swoimi dobrymi przyjaci�mi. Ale niech dostanie te
pieni�dze, ochota do mi�osierdzia znika. Tak samo jest z tob�, m�j by�y przyjacielu.
Wynios�e� si� ponad przyjaci�. Jeste� teraz wielkim w�a�cicielem dw�ch dom�w, zapomnisz
o swoich przyjacio�ach, kt�rzy dzielili si� z tob� wszystkim, nawet koniakiem.
Te s�owa niemile dotkn�y Danny'ego. - Ja tego nie zrobi� - zaprzeczy�. - Nigdy nie
zapomn� o tobie, Pilonie.
- Tak my�lisz teraz - odpar� zimno Pilon. - Ale kiedy zamieszkasz w tych dw�ch
domach, wtedy b�dziesz my�la� inaczej. Wtedy Pilon b�dzie dla ciebie niegodnym paisano, a
ty zaczniesz jada� z burmistrzem.
Danny wsta� niepewnie i utrzymywa� si� w tej pozycji dzi�ki pomocy znajduj�cego si�
obok drzewa. - Pilonie! Wszystko, co mam, nale�y do ciebie. Dop�ki ja mam dom i ty masz
dom! Daj mi si� napi�.
- Aby w to uwierzy�, musia�bym wpierw zobaczy� - powiedzia� Pilon bez entuzjazmu.
- By�by to w istocie cud, gdyby twoje s�owa okaza�y si� prawd�. Zje�d�aliby ludzie z
odleg�o�ci tysi�ca mil, �eby ciebie ogl�da�. A poza tym koniaku ju� nie ma.
Rozdzia� 2
O tym jak Pilon kierowany zach�anno�ci� nadu�y� dobroci Danny'ego
Adwokat zostawi� ich przy furtce drugiego domu i wsiad� do forda, kt�ry pyrkaj�c
odjecha� w stron� Monterey.
Danny i Pilon stali przed obmytym z farby p�otem i pe�ni zachwytu przygl�dali si�
nieruchomo�ci - niskiemu, dawno nie bielonemu domkowi o �lepych i pustych oknach. Tylko
po ganku pi�� si� wspania�y krzak czerwonych kastylskich r�, a mi�dzy zielskiem na
podw�rzu ros�y wybuja�e pelargonie.
- Ten dom jest lepszy - powiedzia� Pilon. - Wi�kszy od tamtego.
Danny trzyma� w r�ku nowiutki wytrych. Wszed� na palcach po rozklekotanych
schodkach ganku i otworzy� frontowe drzwi. Pierwszy pok�j nie zmieni� si� od czasu, gdy
mieszka� w nim viejo: kalendarz czerwonej r�y na rok 1906, jedwabna chor�giewka na
�cianie, surowa twarz admira�a Evansa wygl�daj�ca zza wie�yczek kr��ownika, bukiet
czerwonych bibu�kowych r� zatkni�ty za belk�, wianuszki zakurzonego czerwonego pieprzu
i czosnku, �elazny piec i zmordowane fotele bujane.
Pilon spojrza� na drzwi. - Trzy pokoje - powiedzia� zachwycony - i ��ko, i piec.
B�dziemy tu bardzo szcz�liwi, Danny.
Danny z rezerw� chodzi� po pokojach. Mia� gorzkie wspomnienia o viejo. Pilon
wsz�dzie w�szy� i wpad� pierwszy do kuchni. - Zlew i kurek do wody! - wykrzykn��. Odkr�ci�
kurek. - Nie ma wody, Danny, trzeba i�� do dyrekcji wodoci�g�w i powiedzie�, �eby
pod��czyli wod�.
Roze�miany spojrza� na Danny'ego. Danny te� si� u�miechn��, ale na jego twarzy
malowa� si� wyraz troski, jaka zawsze towarzyszy bogactwu. I ju� do ko�ca �ycia troska ta
nie zniknie. Ju� nigdy Danny nie b�dzie wybija� w mie�cie cudzych szyb, maj�c w�asne szyby
do wybijania. Tak, Pilon mia� racj�, wychowa� si� przecie� mi�dzy sobie podobnymi, jego
plecy nawyk�e by�y do ci�ar�w codziennego prostego �ycia.
Ale nim Danny pozostawi� za sob� to nieskomplikowane �ycie, z ust wyrwa� mu si�
jeden okrzyk b�lu:
- Pilonie - powiedzia� ze smutkiem. - Szkoda, �e to nie ty jeste� w�a�cicielem domu, a
ja nie przychodz� mieszka� z tob�.
Gdy Danny poszed� do Monterey, aby za�atwi� spraw� wody, Pilon pow�drowa� do
ton�cego w g�stym zielsku ogr�dka. Ros�y tam i drzewa owocowe, s�kate i sczernia�e ze
staro�ci, pokr�cone i po�amane z zaniedbania, le�a�o par� klatek kurzych podobnych do
namiot�w, stos zardzewia�ych obr�czy od beczek, kupy popio�u i zgni�y materac. Pilon
wyjrza� za p�ot w stron� kurnika pani Morales i po paru minutach intensywnego rozwa�ania
problemu zrobi� w ogrodzeniu kilka dziur. �Kury lubi� sk�ada� jajka w wysokich zaro�lach" -
pomy�la� dobrotliwie. Zastanowi� si� te� nad skonstruowaniem odpowiedniej pu�apki na
koguty, gdyby przypadkiem zagl�da�y tu denerwuj�c kury. �B�dziemy tu bardzo szcz�liwi" -
stwierdzi�.
Danny wr�ci� z Monterey oburzony. - Ci od wody chc� depozytu.
- Depozytu?
- Tak. W��czenie wody kosztuje trzy dolary.
- Za trzy dolary - stwierdzi� Pilon - mo�na kupi� trzy galony wina. A jak wypijemy
wino, po�yczymy wiadro wody od naszej s�siadki, pani Morales.
- Przecie� nie mamy trzech dolar�w na wino - zauwa�y� Danny.
- Wiem - odpar� Pilon. - Mo�e uda nam si� po�yczy� troch� wina od pani Morales.
Min�o popo�udnie.
- Jutro si� tu urz�dzimy - o�wiadczy� Danny. - Jutro b�dziemy szorowali i sprz�tali
dom. A ty, Pilonie, wyrwiesz zielsko i wyrzucisz �mieci do parowu.
- Wyrwa� zielsko? - zawo�a� Pilon zgorszony. - Tylko nie zielsko. - I wyja�ni� swoj�
teori� dotycz�c� kur pani Morales.
Danny natychmiast wyrazi� zgod�. - Przyjacielu - powiedzia� - jestem szcz�liwy, �e�
zamieszka� ze mn�. Teraz p�jd� po drzewo na opa�, a ty postaraj si� o co� do jedzenia.
Pilon przypomnia� sobie sw�j koniak i doszed� do wniosku, �e dzieje mu si� krzywda.
�Popadam w zbytni� od niego zale�no�� - pomy�la� z gorycz�. - Wkr�tce utrac� wolno��,
stan� si� niewolnikiem tego �yda posiadaj�cego dom". Ale poszed� rozejrze� si� za czym� do
jedzenia.
O par� ulic dalej, prawie na skraju lasu, wpad� na ros�ego kogutka rasy Plymouth
Rock. Kogutek dzioba� sobie beztrosko w pyle drogi. Osi�gn�� ten okres koguciego
dojrzewania, kiedy g�os ju� jest ochryp�y, ale nogi, szyja i pier� s� jeszcze go�e. Biedny ptak
zdoby� sobie od razu pe�n� sympati� Pilona, by� mo�e dlatego, �e Pilon znajdowa� si� nadal w
dobrodusznym nastroju po rozwa�aniach na temat kur pani Morales. Pilon szed� wolno w
stron� ciemnego lasu, a kurczak bieg� przed nim.
Pilon rozmy�la�: �Biedne, nieopierzone stworzenie, jak�e ci musi by� zimno
wczesnym rankiem, kiedy na ziemi osiada rosa, a powietrze jest wilgotne i ch�odne po nocy.
Nasz dobry B�g nie zawsze jest dobry dla ma�ych istot". I my�la� tak�e: �Bawisz si� tu na
drodze, ma�y kurczaku, a kt�rego� dnia przejedzie ci� samoch�d. Gdyby ci� od razu zabi�, to
jeszcze p� biedy, ale m�g�by ci tylko po�ama� �apy i skrzyd�a, a wtedy reszta twojego �ywota
by�aby jednym pasmem udr�ki. Los bywa ci�ki dla takich jak ty, mi�y kogucie".
Pilon skrada� si� wolno i ostro�nie. Czasami kogutek pr�bowa� uskoczy� w bok i
zwia�, ale gdzie skr�ci�, zawsze spotyka� na swojej drodze Pilona. Wreszcie znikn�� w cieniu
sosnowego lasu. Pilon pod��y� za nim.
Dla wi�kszej chwa�y kogutka trzeba doda�, �e nie wyrwa� mu si� najmniejszy okrzyk
b�lu. Kurczak, kt�remu Pilon przepowiada� tragiczne, by� mo�e, koleje losu, zgin�� w
spokoju, a w ka�dym razie po cichu, co jest r�wnie� wielkim komplementem dla techniki
Pilona.
Po dziesi�ciu minutach Pilon wynurzy� si� z lasu i ruszy� w drog� powrotn�. Kogut
oskubany i podzielony na cz�ci spoczywa� w r�nych kieszeniach Pilonowego ubrania. Je�li
w kodeksie post�powania Pilona znajdowa� si� paragraf wa�niejszy od innych, to brzmia� on
nast�puj�co: W �adnych okoliczno�ciach i pod �adnym pozorem nie przyno� do domu pi�r,
g�owy i �ap, albowiem tylko po tych elementach pozna� mo�na kur�.
Wieczorem Danny i Pilon rozpalili w �elaznym piecu ogie� z szyszek. P�omienie
mrucza�y w kominie. Przyjaciele syci, szcz�liwi i ciepli siedzieli w fotelach, bujaj�c si�
�agodnie. Do kolacji zapalili �wiec�, ale teraz tylko p�omyki migaj�ce w szparach pieca
rozprasza�y mrok. Dla doskona�o�ci ca�ego obrazu deszcz zacz�� b�bni� w dach, ale zaledwie
troszk� przecieka�o do wn�trza, i to zreszt� w miejscach, gdzie nikt nie mia� zamiaru siedzie�.
Dobre takie �ycie - stwierdzi� Pilon. - Pomy�l o tych zimnych nocach, kt�re
przespali�my na polu w zimnie. Tak, takie �ycie jest lepsze.
I jakie to dziwne - doda� Danny. - Przez tyle lat nie mia�em domu, a teraz mam dwa.
Nie b�d� przecie� sypia� w dw�ch domach.
Pilon nienawidzi� marnotrawstwa. - Przez ca�y czas w�a�nie o tym my�l�. Dlaczego
drugiego domu nie wydzier�awisz? - zaproponowa�.
Danny zerwa� si� z wielkim ha�asem. - Pilonie mi�y! - wykrzykn��. - Dlaczego� nie
pomy�la�em o tym wcze�niej! - Propozycja wydawa�a mu si� coraz lepsza. - Ale kto go
wydzier�awi, Pilonie?
Ja - zaproponowa� Pilon. - B�d� ci p�aci� dziesi�� dolar�w miesi�cznie.
Pi�tna�cie. To jest bardzo dobry dom. Wart jest pi�tnastu dolar�w.
Pilon zgodzi� si�, cho� co� przy tym zamrucza�. Zgodzi�by si� na sum� wielokrotnie
wy�sz�, poniewa� przed oczami stan�a mu wizja podnios�ego samopoczucia cz�owieka,
kt�ry mieszka we w�asnym domu. I Pilon marzy�, by dozna� podnios�ego samopoczucia.
A wi�c si� umawiamy - zako�czy� dyskusj� Danny. - Wynajmujesz ode mnie dom.
Nie obawiaj si�, b�d� dobrym gospodarzem, Pilonie, nie b�d� ci� zbytnio m�czy� komornym.
Z wyj�tkiem roku sp�dzonego w wojsku Pilon nigdy w �yciu nie posiada� pi�tnastu
dolar�w, ale pomy�la� sobie, �e ma jeszcze ca�y miesi�c do dnia p�atno�ci, a kto potrafi
przewidzie�, co si� mo�e zdarzy� w ci�gu miesi�ca.
Zadowoleni kiwali si� przy ogniu. Po pewnym czasie Danny wyszed� z domu i szybko
wr�ci� z nar�czem jab�ek. - I tak by zgni�y po deszczu - wyt�umaczy� si�.
Nie chc�c pozosta� w tyle, Pilon wsta� i zapali� �wiec�. Poszed� do sypialni i zaraz
wr�ci� z miednic�, dzbankiem do wody, dwiema wazami z czerwonego szk�a i bukietem
strusich pi�r.
- Nie nale�y trzyma� w domu tylu t�uk�cych si� przedmiot�w
- powiedzia� stanowczo. - St�uk� si� i wtedy b�dziesz si� martwi�, �e� je w og�le mia�.
- Zdj�� tak�e ze �ciany papierowe r�e.
- W prezencie dla senory Torelli - wyja�ni� id�c do drzwi.
Po nied�ugim czasie wr�ci� zupe�nie przemoczony, ale zadowolony z siebie, gdy�
trzyma� w r�ku g�siorek czerwonego wina.
Potem przyjaciele bardzo si� k��cili, ale w�a�ciwie by�o im oboj�tne, kto kogo
przegada, gdy� czuli straszne zm�czenie po dniu pe�nym wra�e�. Wino dzia�a�o usypiaj�co,
wi�c usn�li na pod�odze. Ogie� na piecu wygas�, piec stygn�c lekko trzaska�, do ostatniej
chwili wysy�aj�c niebieskie p�omyki protestu. W domu by�o ciemno, cicho i spokojnie.
Rozdzia� 3
O tym jak grzeszna ch�� posiadania walczy�a z Pilonem i jak chwilowo ow�adn�� nim
szatan
Nast�pnego dnia Pilon wyprowadzi� si� do wynaj�tego domu. By� to dom zupe�nie
podobny do domu Danny'ego, tylko mniejszy. Tak�e r�s� przed nim krzak kastylskiej r�y
pn�cej si� po ganku, w ogrodzie rozpleni�o si� zielsko, a tu� za p�otem sta� kurnik pani Soto.
Danny, maj�c dom do wynaj�cia, by� wielkim cz�owiekiem, a i Pilon wdrapa� si� par�
stopni po drabinie spo�ecznej, wynajmuj�c dom.
Trudno powiedzie�, czy Danny naprawd� spodziewa� si� komornego, b�d� czy Pilon
mia� zamiar co� p�aci�. Je�li tak by�o, to obaj si� rozczarowali. Zreszt� Danny nigdy nie prosi�
o pieni�dze, a Pilon nigdy ich nie proponowa�.
Przyjaciele cz�sto przebywali razem. Wystarczy�o, by Pilonowi wpad� do r�ki
kawa�ek mi�sa albo g�siorek wina, a Danny natychmiast zjawia� si� z wizyt�. Je�li Danny
mia� szcz�cie lub okazywa� zapobiegliwo�� w sprawach aprowizacji, Pilon sp�dza� z nim
szalon� noc. Biedny Pilon z pewno�ci� p�aci�by komorne, gdyby kiedykolwiek mia�
pieni�dze, ale nigdy ich nie mia�, a w ka�dym razie nigdy nie zd��y� ich donie�� do
Danny'ego. Pilon by� uczciwym cz�owiekiem i czasami bardzo si� martwi�, gdy my�la� o
dobroci Danny'ego i swoim ub�stwie.
Kt�rego� wieczoru zdoby� ca�ego dolara w spos�b tak niewiarygodny i zdumiewaj�co
�atwy, �e usi�owa� natychmiast o tym zapomnie� z obawy, �e samo wspomnienie mo�e go
doprowadzi� do szale�stwa. Jaki� m�czyzna stoj�cy przed hotelem �San Carlos" wpakowa�
mu po prostu dolara do r�ki m�wi�c: - Pobiegnij no, cz�owieku, do sklepiku i przynie� mi
cztery butelki imbirowego piwa. W hotelu zabrak�o. - Podobny wypadek zaliczy� nale�a�o do
cud�w, kt�re przyjmuje si� z pe�n� wiar�, nie roztrz�sa ich i nie w�tpi w nie. Pogna� z
dolarem do Danny'ego, ale zd��y� po drodze kupi� galon wina, a winem zwabi� do siebie do
domu dwie t�uste dziewki.
Danny przechodz�c obok us�ysza� ha�asy i w radosnym nastroju wszed� do �rodka.
Pilon pad� mu w ramiona i wszystko, co mia�, odda� do dyspozycji przyjaciela. P�niej, kiedy
Danny ju� pom�g� w za�atwieniu jednej dziewki i po�owy wina, odby�a si� bardzo �adna
walka. Danny straci� z�b, a Pilon mia� koszul� w strz�pach. Dziewki stoj�c pod �cian�
wydziera�y si� jak mog�y i kopa�y tego z walcz�cych, kt�ry akurat znajdowa� si� na ziemi.
Wreszcie Danny wygrzeba� si�, stan�� i kopn�� jedn� z nich w brzuch. Kopni�ta wylecia�a na
dw�r, skrzecz�c jak �aba. Druga ukrad�a dwa garnki i wysz�a za przyjaci�k�.
Przez d�ug� chwil� Danny i Pilon rozpaczali nad perfidi� kobiet.
- Ty nawet nie wiesz, jakie to suki - t�umaczy� Danny m�drym g�osem.
- Wiem dobrze - odpar� Pilon.
- Nie wiesz.
- Wiem.
- K�amiesz.
Odby�a si� druga walka, ale ju� nie taka pi�kna jak pierwsza. Potem Pilon przesta�
mie� wyrzuty sumienia z powodu zalegania z komornym. Czy� nie podejmowa� go�cinnie
swego gospodarza?
Min�o wiele miesi�cy. Pilon znowu zacz�� si� martwi� komornym, a w miar� jak
mija� czas, uczucie to stawa�o si� coraz bardziej niezno�ne. Wreszcie doprowadzony do
ostatecznej rozpaczy przepracowa� ca�y dzie� u Czin Ki, patrosz�c ryby, i zarobi� przy tym
dwa dolary. Wieczorem za�o�y� na szyj� czerwon� chustk�, w�o�y� zas�u�ony kapelusz po
ojcu i ruszy� na wzg�rze, aby wr�czy� Danny'emu dwa dolary zadatku.
Ale po drodze kupi� dwa galony wina. �Tak b�dzie lepiej - pomy�la�. - Got�wka nie
wyrazi�aby gor�cego uczucia, jakie �ywi� dla mego przyjaciela. Prezent to co innego. I
powiem mu, �e te dwa galony wina kosztowa�y pi�� dolar�w". To ostatnie by�o bardzo
naiwnym postanowieniem i Pilon zdawa� sobie z tego spraw�, niemniej p�awi� si� w nim
dalej. Przecie� w ca�ym Monterey nikt nie zna� lepiej ceny wina ni� Danny.
Pilon szed� szcz�liwy. Powzi�� postanowienie, skierowa� nos prosto ku domowi
Danny'ego, nogi nios�y go stanowczo, cho� niezbyt szybko we w�a�ciwym kierunku, pod
jedn� i pod drug� pach� trzyma� papierow� torb�, a w ka�dej torbie galon wina.
Nadszed� purpurowy zach�d s�o�ca, owa najs�odsza chwila dnia, kiedy sko�czy�a si�
sjesta, a nie zacz�� si� jeszcze wiecz�r przyjemno�ci i mi�ych rozm�w. Sosny wydawa�y si�
bardzo czarne na tle nieba, wszystkie przedmioty na ziemi pokry� ju� mrok, tylko niebo
ja�nia�o smutn� blado�ci� jak wspomnienie przesz�o�ci. Po ca�odziennym pobycie w
miejscowej przetw�rni ryb mewy wraca�y leniwie do swoich legowisk w nadmorskich
ska�ach.
Pilon by� mi�o�nikiem pi�kna i mistykiem. Podni�s� twarz ku niebu, dusza jego
pop�yn�a do s�onecznej �uny. Daleki od doskona�o�ci Pilon, kt�ry intrygowa� i bi� si�, kt�ry
pi� i przeklina�, oci�ga� si� jeszcze, ale ten drugi, bezinteresowny Pilon o pi�knym sercu,
poszybowa� w dalek� przestrze�, gdzie mewy k�pi� delikatne skrzyd�a w wieczornych
promieniach. Ten drugi Pilon by� niewinny jak dziecko, a jego my�li nie splamione egoizmem
i po��daniem. Warto jest pozna� jego my�li:
�Wiecz�r, kiedy Pan spogl�da na ziemi� - my�la�. - Ptaki fruwaj� wok� g�owy
naszego Ojca. Drogie ptaki, drogie mewy, jak�e ja was kocham! Leniwe ruchy waszych
skrzyde� pieszcz� moje serce, jak d�o� dobrego pana pie�ci pe�ny brzuch wiernego �pi�cego
psa, jak r�ka Chrystusa pie�ci�a g��wki ma�ych dzieci. Drogie ptaki!". I my�la�: �P�y�cie do
naszej Pani S�odkiego Smutku, zanie�cie jej moje grzeszne serce". A potem wypowiedzia�
najpi�kniejsze s�owa, jakie zna�: - Ave Maria, gratia plena...
Nogi Pilona zatrzyma�y si� w miejscu. Niech wszyscy znaj� prawd�: niedobry Pilon
przesta� na chwil� istnie�. (S�yszysz to, aniele rejestratorze ludzkich uczynk�w?) Nie by�o, nie
ma i nie b�dzie bardziej kryszta�owej duszy ni� dusza Pilona w owej sekundzie. Z�y buldog
Galveza podszed� do wros�ych w ziemi� n�g Pilona. Buldog Galveza poci�gn�� nosem i
odszed�, nie pr�buj�c nawet chwyci� za nogawk� spodni.
Dusza obmyta z grzech�w i zbawiona jest dusz� znajduj�c� si� w podw�jnym
niebezpiecze�stwie, poniewa� wszystkie z�e si�y na ca�ym �wiecie jednocz� si� przeciwko
niej. �Nawet trawka pod moimi stopami szele�ci�a - powiedzia� �wi�ty Augustyn - by
oderwa� mnie od moich modlitw".
Dusza Pilona nie by�a bezpieczna nawet przed jego w�asnymi wspomnieniami. Patrz�c
na mewy, przypomnia� sobie nag�e, �e pani Pastano u�ywa�a cz�sto mew do tamales, wi�c
poczu� g��d i g��d �ci�gn�� dusz� z przestworzy na ziemi�. Pilon ruszy� dalej, zachwiana
proporcja z�ych i dobrych sk�onno�ci w jego sercu powr�ci�a do normy, buldog Galveza
zawarcza� �a�uj�c, �e nie skorzysta� poprzednio z tak wspania�ej okazji schwycenia Pilona za
�ydk�.
Pilon si� zgarbi�, gdy� tak by�o �atwiej nie�� g�siorki z winem.
Jest rzecz� dowiedzion� i wykazan� w wielu opowie�ciach, �e dusza zdolna do
najlepszych uczynk�w jest tak�e zdolna do najgorszych przest�pstw. Czy mo�na znale��
wi�kszego ateist� od staczaj�cego si� w rynsztok kap�ana? Czy jest niewiasta bardziej
nami�tna i nienasycona od niedawnej dziewicy? A mo�e to jednak tylko sprawa pozor�w.
Pilon, dopiero co str�cony z niebios�w na ziemi�, by� w tej chwili bardzo podatny -
chocia� nie zdawa� sobie z tego sprawy - na ka�de tchnienie, nawet najl�ejsze, z�ych si�, kt�re
k��bi�y si� w nabrzmiewaj�cej wok� niego nocy. To prawda, �e nogi nios�y go w dalszym
ci�gu w stron� domu Danny'ego, ale straci� entuzjazm i zdecydowanie, jakie kierowa�o nim
poprzednio. Nogi, niestety, czeka�y na najl�ejsz� zach�t�, by zmieni� kierunek. W g�owie
Pilona kie�kowa�a niedobra my�l, �e wspaniale mo�na si� samemu upi� dwoma galonami
wina i ponadto przebywa� potem bardzo d�ugo w stanie oszo�omienia.
Zrobi�o si� ju� prawie ciemno, oczy nie widzia�y nawet kolein drogi, znikn�y rowy po
obu jej stronach. Mimo wszystko trudno wysnuwa� jakiekolwiek wnioski natury moralnej z
faktu, �e w chwili gdy dobre i z�e sk�onno�ci Pilona znajdowa�y si� w stanie tak
niebezpiecznej r�wnowagi, gdy walczy�y w nim szlachetno�� i egoizm, �e akurat w tej samej
chwili Pablo Sanchez siedzia� w przydro�nym rowie, marz�c o papierosie i szklaneczce wina.
Ach, modlitwy milion�w! Jak�e one musz� walczy� z sob� i wzajemnie si� kasowa� i
niszczy�, p�yn�c ku tronowi Boga.
Pablo najpierw us�ysza� kroki, potem zobaczy� niewyra�n� sylwetk�, a dopiero potem
pozna� Pilona.
- Ai, amigo! - wykrzykn�� entuzjastycznie.
Pilon wr�s� w ziemi� i obr�ci� si� w kierunku rowu.
- My�la�em, �e siedzisz w areszcie - powiedzia� surowo. - S�ysza�em co� o g�si.
- Masz racj�, przyjacielu, dobrze s�ysza�e� - odpar� Pablo kpi�co. - Ale �le mnie
potraktowano. S�dzia wyrazi� opini�, �e kara niew�a�ciwie na mnie wp�ywa, a policja
powiedzia�a, �e zjadam wi�cej ni� przewiduj� przepisy nawet dla trzech ludzi. Tak wi�c -
zako�czy� z dum� w g�osie - otrzyma�em urlop zdrowotny.
Pilon zosta� wybawiony od grzechu egoizmu. To prawda, �e nie doni�s� wina do
Danny'ego, ale bez chwili wahania zaprosi� Pabla do siebie na pocz�stunek. Je�li g��wna
droga �ycia ma dwie odnogi szlachetno�ci, a tylko jedn� mo�na p�j��, to kt� ma by� s�dzi�,
kt�ra jest lepsza?
Pilon i Pablo weso�o wkroczyli do domu. Pilon zapali� �wiec� i zamiast szklanek
wystawi� dwa s�oiki po konfiturach.
- Na zdrowie - powiedzia� Pablo.
- Salud - powiedzia� Pilon.
I po kilku sekundach: - Salud - powiedzia� Pablo. Chwil� odpoczywali. - Su servidor -
powiedzia� Pilon.
- Na �mier� szczurom - powiedzia� Pablo.
Dwa galony to du�o wina, nawet na dw�ch paisanos. Teoretycznie poszczeg�lne
etapy opr�niania g�siork�w mo�na stopniowa� nast�puj�co: nieco poni�ej szyjki pierwszego
g�siorka - rozmowa powa�na i skoncentrowana; dwa cale poni�ej - smutne, romantyczne
wspomnienia, trzy cale poni�ej - analiza minionych syc�cych mi�o�ci, cal ni�ej - analiza
minionych niezaspokojonych nami�tno�ci; dno pierwszego g�siorka - og�lny,
niesprecyzowany smutek. Nieco poni�ej szyjki drugiego g�siorka - czarna rozpacz; dwa palce
poni�ej - pie�� �mierci i t�sknoty; kciuk poni�ej - ka�da inna znana pie��. Na tym jeden
system stopniowania ko�czy si�, nast�puje specjalizacja. Od tej chwili wszystkiego mo�na si�
spodziewa�. Ale wr��my do pierwszego etapu, kt�rym jest powa�na i skoncentrowana
rozmowa, gdy� wtedy Pilon osi�gn�� niebywa�y sukces.
- Pablo - spyta� - czy ciebie nigdy nie nudzi spanie w mokrych, zimnych, obcych
rowach?
- Nie - odpar� Pablo.
G�os Pilona nabra� kusz�cych odcieni: -I ja tak my�la�em, przyjacielu, kiedy by�em
psem mieszkaj�cym w rynsztoku. Ja r�wnie� tak my�la�em, poniewa� nie wiedzia�em, jak
s�odko jest mieszka� w domu, mie� dach nad g�ow� i ogr�d. Ach, Pablo, co to za �ycie!
- Bardzo przyjemne - zgodzi� si� Pablo.
Pilon naciera� dalej: - Nie chcia�by� wynaj�� ode mnie cz�ci domu, Pablo? Nigdy ju�
nie musia�by� spa� na zimnej ziemi albo na twardym piasku pod molo, gdzie kraby pakuj� ci
si� do but�w. No, jak by ci odpowiada�o mieszkanie tutaj ze mn�?
- Bardzo - odpar� Pablo.
- B�dziesz mi p�aci� tylko pi�tna�cie dolar�w miesi�cznie. I mo�esz korzysta� z ca�ego
ogrodu i z ca�ego domu z wyj�tkiem mojego ��ka. Pomy�l tylko, Pablo! I je�li kto� b�dzie
chcia� napisa� do ciebie list, b�dzie mia� gdzie adresowa�.
- Owszem - zgodzi� si� Pablo. - To dobry pomys�.
Pilon odetchn�� z ulg�. Dotychczas nie zdawa� sobie sprawy, jak bardzo ci��y mu d�ug
wobec Danny'ego. Nawet pewno��, �e Pablo nie zap�aci nigdy ani centa komornego, nie
zm�ci�a uczucia ulgi i pe�nego zadowolenia. Je�li Danny kiedykolwiek zapyta o komorne,
Pilon b�dzie m�g� odpowiedzie�: �Zap�ac�, kiedy zap�aci mi Pablo",
Przeszli do nast�pnego etapu i Pilon przypomnia� sobie, jaki by� szcz�liwy, kiedy by�
ma�ym ch�opcem. - �adnych k�opot�w, Pablo! I nie wiedzia�em, co to grzech. By�em bardzo
szcz�liwy.
- Tak, od tamtych czas�w ju� nigdy nie byli�my szcz�liwi - zgodzi� si� Pablo ze
smutkiem.
Rozdzia� 4
O tym jak Jezus Maria Corcoran, w zasadzie
dobry cz�owiek, sta� si� nie�wiadomym
narz�dziem w r�ku szatana
�ycie Pilona i Pabla p�yn�o zno�nie. Rano, kiedy s�o�ce wytoczy�o si� ponad czubki
sosen, kiedy w dole marszczy�a si� i mieni�a niebieska zatoka, wstawali leniwie, zadumani, ze
swoich pos�a�.
S�oneczny poranek sprzyja cichej rado�ci. Kiedy na malwach skrz� si� jeszcze krople
rosy, ca�e ga��zki czy �odyga wydaj� si� odziane w klejnoty, kt�rych warto�ci� jest pi�kno. O
tej porze dnia nie mo�na ani si� spieszy�, ani ha�asowa�. My�li p�yn� wolno, my�li s�
g��bokie i z�ote jak poranek.
Pilon i Pablo w niebieskich bawe�nianych spodniach i niebieskich koszulach zgodnie
poszli do rowu za domem; nied�ugo tam siedzieli, potem wr�cili i usiedli na ganku, w s�o�cu,
aby s�ucha� odg�os�w z Monterey, dyskutowa� sennie i do�� chaotycznie o ostatnich
wydarzeniach w Tortilla Flat, albowiem co dzie�, wraz z obrotem wielkiego ko�a �ycia,
zachodzi tam tysi�c i jedno wa�nych spi��.
Siedz�c na ganku, kt�rego deski nagrza�y si� od s�o�ca, znajdowali si� w b�ogim
nastroju. Tylko od czasu do czasu poruszali palcami st�p, gdy usiad�a na nich mucha.
- Gdyby ca�a rosa by�a z diament�w - odezwa� si� Pablo - byliby�my bogaci.
Mogliby�my chodzi� pijani ca�e �ycie.
Ale Pilon, kt�rego skazi�o przekle�stwo realizmu, powiedzia�: - Wszyscy mieliby za
du�o diament�w, spad�yby w cenie. A wino zawsze kosztuje du�o pieni�dzy. Gdyby tak cho�
przez jeden dzie� popada�o winem i gdyby�my mieli wielkie naczynie, w kt�re da�oby si� go
na�apa�...
- Ale �eby to by�o dobre wino - przerwa� Pablo. - Nie sikacz, jaki przynios�e� ostatnio.
- Nie kupowa�em go - wyja�ni� Pilon. - Kto� ukry� je w trawie ko�o baraku, w kt�rym
ta�czono. Czeg� mo�na oczekiwa� od wina, kt�re cz�owiek znajduje w trawie?
Siedzieli i bez wi�kszego przekonania odp�dzali muchy leniwymi ruchami r�k.
- Kornelia Ruiz wczoraj wieczorem pokraja�a troch� tego czarnego Meksyka�czyka -
poinformowa� Pilon.
Pablo spojrza� na niego �rednio zainteresowany. - Pok��cili si�? - spyta�.
- Ach, nie, tylko ten czarny nic nie wiedzia�, �e Kornelia sprawi�a sobie wczoraj
nowego m�czyzn�, i chcia� wej�� do domu. Wi�c go pokraja�a.
- Powinien by� wiedzie� - stwierdzi� cnotliwie Pablo.
- Sk�d mia� wiedzie�, kiedy by� w mie�cie, jak Kornelia sprowadzi�a tamtego? I
pr�bowa� wej�� przez okno, bo drzwi by�y zaryglowane.
- G�upi czarny - zdecydowa� Pablo. - Jeszcze �yje?
- O tak. Kornelia go tylko troch� pokraja�a po r�kach, nie by�a przecie� z�a, nie chcia�a
tylko, �eby wchodzi�.
- Kornelia nie jest bardzo sta�� kobiet� - zauwa�y� Pablo.
- Chocia� z drugiej strony nadal zamawia msze za dusz� ojca, kt�ry umar� dziesi�� lat
temu.
- Bardzo mu si� przydadz� - podj�� temat Pilon. - By� z�ym cz�owiekiem i nigdy za to
nie poszed� do wi�zienia, i nigdy nie chodzi� do spowiedzi. Kiedy stary Ruiz umiera�,
przyszed� ksi�dz, �eby go pocieszy�, i dopiero wtedy Ruiz si� wyspowiada�. Kornelia m�wi,
�e ksi�dz by� bia�y jak wyprawiona sk�ra �ani, kiedy wyszed� od konaj�cego. Ale potem
ksi�dz m�wi�, �e nie wierzy w po�ow� tego, co mu Ruiz wyzna�.
Pablo mi�kkim ruchem zabi� much�, kt�ra wyl�dowa�a mu na kolanie. - Ruiz zawsze
k�ama� - zgodzi� si�. - Jego dusza potrzebuje wielu mszy. Ale czy my�lisz, �e ma znaczenie
taka msza, na kt�r� pieni�dze pochodz� z kieszeni m�czyzn sypiaj�cych po winie u
Kornelii?
- Msza to msza - wyrazi� swoje zdanie Pilon. - Nikt ci� nie pyta, sk�d masz
dwadzie�cia cent�w, kiedy kupujesz butelk� wina. I Pana Boga te� nie interesuje, sk�d si�
bior� pieni�dze na msz�. Pan B�g po prostu lubi msze, tak jak ty lubisz wino. Ojciec Murphy
lubi� �owi� ryby i przez wiele miesi�cy Komunia �wi�ta mia�a smak makreli, ale przez to nie
by�a wcale mniej �wi�ta. To ju� tylko ksi�a potrafi� wyt�umaczy�, jak to si� dzieje. Nie
mamy si� czym martwi�. Ciekaw jestem, sk�d by tu wzi�� par� jajek na �niadanie. Ch�tnie
bym zjad� sobie teraz jajko.
Pablo naci�gn�� kapelusz na oczy, aby nie razi�o ich s�o�ce. - Charlie Meeler
powiedzia� mi, �e Danny kombinuje z Ros� Martin, Portugalk�.
Pilon usiad� powa�nie zaniepokojony. - A mo�e ona b�dzie chcia�a wyj�� za
Danny'ego? Te Portugalki zawsze lubi� wychodzi� za m�� i kochaj� pieni�dze. I kiedy on si�
z ni� o�eni, to mo�e zacznie nas pyta� o komorne? Rosa b�dzie potrzebowa�a nowych
sukienek. Wszystkie kobiety potrzebuj� sukienek. Dobrze je znam.
Pablo tak�e si� zaniepokoi�. - Chod�my i porozmawiajmy z Dannym i mo�e on... -
zaproponowa�.
- Mo�e Danny ma kilka jajek - doko�czy� Pilon. - Kury pani Morales dobrze si� nios�.
W�o�yli obuwie i poszli wolno w kierunku domu Danny'ego.
Pilon schyli� si�, podni�s� z ziemi kapsel od piwa, zakl�� i wyrzuci� kapsel. - Cz�owiek
o z�ym sercu zostawia takie rzeczy, aby oszukiwa� ludzi.
- I ja si� schyla�em po niego wczoraj wieczorem - powiedzia� Pablo. Spojrza� na pole,
gdzie zielona kukurydza ju� dojrza�a, i odnotowa� sobie w pami�ci ten fakt.
Danny siedzia� na ganku za krzakiem r�y i porusza� palcami od n�g odp�dzaj�c
muchy.
- Ai, amigos - powita� ich bez entuzjazmu.
Usiedli ko�o niego, zdj�li kapelusze i buty. Danny wyj�� woreczek tytoniu i par�
bibu�ek i poda� je Pilonowi. Pilon wygl�da� na lekko zaskoczonego, ale nie zrobi� na ten temat
�adnej uwagi.
- Kornelia Ruiz pokraja�a czarnego Meksyka�czyka - zawiadomi� Danny'ego.
- S�ysza�em - odpar� Danny.
Pablo m�wi� z gorycz�: - Dzisiejsze kobiety nie maj� ju� �adnych cn�t.
- I niebezpiecznie jest z nimi spa� - stwierdzi� Pilon. - S�ysza�em o jednej m�odej
Portugalce w Tortilla Flat, kt�ra m�czyznom, co si� pchaj�, z czym nie trzeba, zostawia
pami�tki trudne do wyleczenia.
Pablo mlasn�� z dezaprobat�. Wyci�gn�� przed siebie r�ce. -I co ma cz�owiek robi�?
Komu zaufa�?
Patrzyli uwa�nie na twarz Danny'ego, ale nie pojawi� si� na niej najmniejszy wyraz
niepokoju.
- Tej dziewczynie na imi� Rosa - doda� Pilon. - Nazwiska wam nie powiem.
- O, pewnie my�lisz o Rosie Martin! - stwierdzi� Danny wcale nie przej�ty. - A czeg�
si� spodziewa�e� po Portugalce?
Pilon i Pablo odetchn�li z ulg�.
- Jak si� powodzi kurom pani Morales? - spyta� od niechcenia Pilon.
Danny ze smutkiem pokiwa� g�ow�. - Pozdycha�y. Pani Morales nak�ad�a fasoli do
s�oik�w, s�oiki rozsadzi�o, nakarmi�a t� fasol� kury i wszystkie kury co do jednej zdech�y.
- I gdzie s� teraz? - ciekawy by� Pablo.
Danny lekcewa��co machn�� dwoma palcami. - Kto� poradzi� pani Morales, �eby nie
jad�a tych kur, bo mo�e zachorowa�, ale my�my dobrze je wypatroszyli i sprzedali
rze�nikowi.
- Umar� kto�? - zainteresowa� si� Pablo.
- Nie. Przypuszczam, �e nadawa�y si� do jedzenia.
- A mo�e za pieni�dze ze sprzeda�y kur kupi�e� troch� wina? - spyta� Pilon.
Danny u�miechn�� si� do niego cynicznie. - Pani Morales kupi�a i wczoraj wieczorem
by�em u niej z wizyt�. W odpowiednim o�wietleniu to nawet urodziwa kobieta i wcale nie
taka stara.
Na twarzach Pilona i Pabla pojawi� si� g��boki niepok�j.
- M�j kuzyn Weelie twierdzi, �e ona ma pi��dziesi�t lat. Danny roz�o�y� r�ce. - Czy to
wa�ne, jaka ona jest stara w latach?
- stwierdzi� filozoficznie. - Jest bardzo �ywa. Jest w�a�cicielk� domu i ma w banku
dwie�cie dolar�w. - Danny lekko si� zmiesza�.
- Chcia�bym jej da� prezent.
Pilon i Pablo z wielkim zainteresowaniem ogl�dali swoje stopy i pe�n� koncentracj�
my�li usi�owali powstrzyma� zbli�enie tego, co si� jednak nieuchronnie zbli�a�o. Ich wysi�ki
nie zda�y si� na nic,
- Gdybym mia� troch� pieni�dzy - zauwa�y� Danny - kupi�bym jej du�e pude�ko
s�odyczy. Wymownie spojrza� na swoich lokator�w, ale �aden mu nie odpowiedzia�. -
Wystarczy�by mi dolar albo dwa dolary - podsun��.
- Czin Ki suszy ryby - zauwa�y� Pilon. - Mo�e m�g�by� si� do niego wynaj�� na p�
dnia?
Danny przem�wi� tym razem wyra�niej: - Cz�owiekowi, kt�ry ma dwa domy, nie
wypada wynajmowa� si� do Czin Ki. Ale gdybym czasami otrzymywa� troch� komornego...
Pilon odezwa� si� oburzony: - Zawsze to komorne! Got�w jeste� wyrzuci� nas na
ulic�, w rynsztok, �eby samemu spa� w mi�kkim ��ku. Chod�, Pablo! - powiedzia� ze z�o�ci�
- Postaramy si� o pieni�dze dla tego sk�pca, tego �yda.
I obaj sobie poszli.
- Sk�d we�miemy pieni�dze? - spyta� Pablo.
- Nie wiem - wyzna� Pilon. - Mo�e on ju� si� wi�cej nie upomni. - Ale nieludzkie
��danie Danny'ego zak��ci�o g��boko ich psychiczny spok�j. - Kiedy go spotkamy, b�dziemy
go przezywa� �Starym �ydem" - zaproponowa� Pilon. - Byli�my przyjaci�mi od wielu lat.
Jak znajdowa� si� w potrzebie, karmili�my go. Jak by�o mu zimno, ubierali�my go.
- Kiedy to by�o? - spyta� Pablo.
- Mog�o by�. Przecie� gdyby czego� potrzebowa�, daliby�my mu, gdyby�my mieli.
W�a�nie, byli�my jego prawdziwymi przyjaci�mi. A on teraz niszczy t� przyja��, rozbija j� w
proch za pude�ko s�odyczy dla starej oty�ej baby.
- S�odycze nie s� dobre dla ludzi - zgodzi� si� Pablo.
Stan podniecenia zupe�nie os�abi� Pilona. Usiad� w rowie ko�o drogi, podpar� brod�
d�o�mi i zatopi� si� w my�lach.
Pablo tak�e usiad�, ale tylko w tym celu, �eby odpocz��, poniewa� jego przyja�� z
Dannym nie by�a taka dawna i pi�kna jak przyja�� Pilona.
Dno rowu by�o zaro�ni�te krzakami. Zrozpaczony Pilon wlepiwszy oczy w jego g��b
zobaczy� wystaj�ce spod krzaka ludzkie rami�, a obok galonowy g�siorek z p�galonem
czerwonego wina. Chwyci� Pabla za rami� i pokaza�, co widzi.
Pablo wytrzeszczy� oczy. - Mo�e on nie �yje, Pilon?
Pilon odzyska� oddech i jasne spojrzenie na otaczaj�c� go rzeczywisto��. - Je�li nie
�yje, wino mu niepotrzebne. Ludzi nie chowa si� z winem.
Rami� poruszy�o si�, rozgarn�o krzaki i ujawni�o nie umyt� twarz i rudawy zarost
Jezusa Marii Corcorana.
- Ai, Pilon, ai, Pablo - powiedzia� nieprzytomnie. - Que tomas? Pilon zeskoczy� do
rowu. -Amigo, Jezus Maria! �le si� czujesz?
Jezus Maria u�miechn�� si� s�odko. - Jestem tylko pij