9036

Szczegóły
Tytuł 9036
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9036 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9036 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9036 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

David Brin Thor spotyka Kapitana Ameryk� Karze� Lokego przewr�ci� oczami i �a�o�nie j�kn�� kiedy ��d� wynurzy�a si� na g��boko�� peryskopow�. Zdeformowana, pozbawiona szyi posta� szarpa�a swymi serdelkowatymi palcami ufarbowan� na ��to brod� wpatruj�c si� w skrzypi�ce rury. Stworzenie z ciemnych, le�nych g��bi, pomy�la� Chris Turing przygl�daj�c si� kar�owi. Nie pasuje do tego miejsca. Tylko cz�owiek m�g� wybra� taki spos�b umierania, w nieszczelnej, metalowej trumnie, beznadziejnie usi�uj�c zniszczy� Walhall�. Ale te� nic nie wskazywa�o na to, �eby karze� Lokego sam wybra� pobyt tutaj. Dlaczego, zastanowi�o nagle Chrisa, nie po raz pierwszy zreszt�. Dlaczego istniej� takie stworzenia? Czy z�o nie radzi�o sobie zupe�nie dobrze na �wiecie zanim pojawi�y si�, �eby mu pomaga�? Zadudni�y silniki �odzi podwodnej i Chris odsun�� od siebie t� my�l. Niepodobna ju� by�o wyobrazi� sobie �wiata bez As�w i tych, kt�rzy im s�u�yli; tak jak i nie mo�na by�o przypomnie� sobie czas�w; kiedy nie by�o wojny. Chris siedzia� przyczepiony do fotela, za cienk�, p��cienn� przegrod� s�ysza� �wist lodowatej wody Ba�tyku i patrzy� jak gnom wdrapuje si� na szczyt paki z cz�ciami do bomb wodorowych. Podci�gn�� swoje szpotawe stopy z pokrytego morsk� wod� pok�adu, przykucaj�c wysoko na czarnym pudle. Gdy peryskop poszed� w g�r� i kolejna partia wody bulgocz�c dosta�a si� do �rodka w wyniku obni�enia ci�nienia, kar�owi wyrwa� si� kolejny j�k. Major Marlowe spojrza� w g�r� znad dzia�ka, kt�re sk�ada� po raz trzydziesty z kolei. - O co znowu chodzi temu cholernemu kar�owi? - zapyta� oficer. Chris pokr�ci� g�ow�. - Zabij mnie, ale nie wiem. Mo�e nie czuje si� tu u siebie. Ostatecznie staro�ytni Norwegowie my�leli o g��binach jako o miejscu nale��cym do zatopionych �odzi i do ryb. - My�la�em, �e jeste� jakim� ekspertem od As�w. A ty nawet nie jeste� pewien, dlaczego to stworzenie j�czy. Chris m�g� tylko wzruszy� ramionami i powt�rzy�. - Powiedzia�em, �e nie wiem. Dlaczego sam go o to nie spytasz? Marlowe rzuci� Chrisowi gorzkie spojrzenie, jakby chcia� powiedzie�, �e nie uwa�a tego za najlepszy dowcip. - Wle�� na t� kup� smrodu i poprosi� cholernego k a r � a Lokego, �eby wyt�umaczy� swoje u c z u c i a? Hmmm. Wola�bym raczej plun�� Asom w twarz. Z lewej strony wychyli� si� pomocnik Chrisa, Zap O�Leary, u�miechaj�c si� szeroko. - No, to dawaj, ojczulku - O�Leary powiedzia� do oficera. Tam obok peryskopu wida� jednego. Zapraszam. Napisz, mu runy na spluwaczce. - Ekscentryczny technik wskaza� w stron� marynarzy t�ocz�cych si� wok� peryskopu. Tu� za kapitanem sta�a pot�na posta� odziana w sk�ry i futra, g�ruj�ca nad reszt� marynarzy. Marlowe odmrugn�� O�Leary�emu w zak�opotaniu. Wydawa� si� nie tyle obra�ony co zmieszany. - Co on m�wi? - zapyta� Chris. Chris pomy�la�, �e wola�by nie siedzie� mi�dzy tymi dwoma. - Zap sugeruje, �e m�g�by� si� sprawdzi� celuj�c w oko Lokego. Marlowe wykrzywi� si�. O�Leary r�wnie dobrze m�g� zaproponowa�, �eby w�o�y� r�k� do silnika odrzutowego. W tym momencie jeden z marynarzy wpychaj�c si� do tylnego przej�cia, pope�ni� b��d upuszczaj�c nab�j do �mierdz�cych �ciek�w. Marlowe da� upust z�o�ci wylewaj�c na biedaka obfity strumie� soczystych przekle�stw. Karze� znowu j�kn�� podci�gaj�c kolana do pas�w przypinaj�cych go w hermetycznie zespawanej klatce. Sk�dkolwiek s�, nie przywykli do �odzi podwodnych, pomy�la� Chris. I te tak zwane kar�y na pewno nie lubi� wody. Chris zastanawia� si�, jak uda�o si� Lokemu nam�wi� tego tu na wzi�cie udzia�u w takiej samob�jczej misji. Prawdopodobnie zagrozi�, �e zamieni go w �ab�, spekulowa�. Ja bym si� nie sprzecza� z Lokem. To, w czym brali udzia�, by�o desperack� pr�b�. Pod koniec l962 roku bardzo niewiele czasu zosta�o resztkom Aliant�w, walcz�cych przeciwko nazistom. Wszystko, co mo�na by�o zrobi� tej jesieni, �eby powstrzyma� nadej�cie nieuniknionego, by�o warte pr�by. Nawet Loki, podobny nied�wiedziowi, prawie nie do zranienia i zawsze hucz�cy �miechem wywo�uj�cym dreszcz w krzy�ach, straci� nerwy, kiedy �Razorfin� wypad� z brzucha hucz�cego bombowca zwijaj�c im �o��dki w k��bki, podczas gdy ��d� wpada�a jak wielki kamie� w lodowate obj�cia Neptuna. Chris musia� przyzna�, �e i on pochorowa�by si�, gdyby ten kr�tki, a wydawa�oby si� niesko�czony spadek trwa� jeszcze chwil� d�u�ej. �oskot i pisk torturowanego metalu w momencie uderzenia by� po tym niemal ulg�. A wszystko wydawa�o si� lepsze od d�ugiej, m�cz�cej podr�y nad biegunem, omijania chwiejnymi zygzakami nazistowskich rakiet i ska� na szarych wodach, beznadziejnego nas�uchiwania i przyczajania si�, podczas gdy wrodzy lotnicy spadali w swoich lataj�cych trumnach to tu, to tam i... od modlitwy, �eby w�adcy As�w patrolowali w tym czasie inny sektor p�nocy. Z dwudziestu transportowc�w nios�cych �odzie podwodne, wys�anych razem z Wyspy Baffina, tylko sze�ciu uda�o si� dotrze� do w�d pomi�dzy Szwecj� i Finlandi�. A z tych dwa, �Cetus� i �Tigerfish�, p�k�o uderzaj�c w morze, rozrywaj�c si� jak pude�ka sardynek i wyrzucaj�c bezradn� za�og� w ramiona lodowatej �mierci. Zosta�y tylko cztery, pomy�la� Chris. Mimo tego jednak, przypomnia� sam sobie, �e nasze szanse mog� by� niewielkie, ci biedni piloci s� prawdziwymi bohaterami. W�tpi� czy cho� jednej za�odze uda si� bezpiecznie przeby� przez ciemn�, martw� Europ� do Teheranu. - Kapitan Turing! Chris podni�s� wzrok na d�wi�k swego nazwiska, wym�wionego przez kapitana. Komandor Lewis opu�ci� peryskop i pochyli� si� nad sto�em pokrytym mapami. - Id� do pana, komandorze. - Chris odczepi� si� i st�pn�� w s�on� wod�. - Powiedz im, �e nasz� gorza�k� zachowamy dla siebie - poradzi� mu cichym g�osem O�Leary. - Dobra buteleczka to zbyt rzadka rzecz, �eby si� ni� dzieli�. - Zamknij si�, g�upcze - warkn�� Marlowe. Chris zignorowa� ich obu brn�c dalej do przodu. Kapitan czeka� na niego stoj�c obok �przyjacielskiego doradcy�, obcego, stworzenia, nazywaj�cego siebie Loki. Znam Lokego od lat, pomy�la� Chris. Walczy�em z nim rami� w rami� przeciw jego braciom, Asom... i nadal ogarnia mnie przera�enie za ka�dym razem kiedy na niego patrz�. G�ruj�cy nad wszystkimi pozosta�ymi Loki spogl�da� na Chrisa nieodgadnionymi, dzikimi, czarnymi oczami. Ten �przewrotny b�g� bardzo przypomina� cz�owieka, chocia� nienaturalnie wielkiego i silnego. Ale jego oczy zaprzecza�y wra�eniu cz�owiecze�stwa. Chris sp�dzi� wystarczaj�co du�o czasu z Lokem, od chwili gdy ten zdradzi� As�w, �eby stan�� po stronie Aliant�w, by nauczy� si� unikania w miar� mo�liwo�ci patrzenia w te oczy. - Panowie - odezwa� si�, sk�aniaj�c g�ow� przed komandorem Lewisem i brodatym Asem. - Rozumiem, �e zbli�amy si� do punktu Y? - Zgadza si� - powiedzia� kapitan. - B�dziemy tam za dwadzie�cia minut, je�eli nie wydarzy si� co� nieprzewidzianego. Wydawa�o si�, �e Lewis postarza� si� o ca�e wieki w ci�gu ostatnich dwudziestu czterech godzin. M�ody dow�dca �odzi podwodnej wiedzia�, �e jego eskadra nie by�a jedyn� stawk� w tej operacji. Kilka tysi�cy mil na zach�d, wi�ksza cz�� z tego co pozosta�o z okr�t�w marynarki Stan�w Zjednoczonych by�o zwi�zanych beznadziejnie tylko w jednym celu, �eby trzyma� Kriegsmarine i SS, a szczeg�lnie pewnego �boga m�rz� z dala od Ba�tyku i operacji Ragnartik. Kuzyn Lokego, Tyr nie mia� wielkiej w�adzy nad �odziami podwodnymi, ale gdyby jego uwaga nie by�a zaprz�gni�ta gdzie indziej, m�g� sprawi� im niez�e piek�o, gdyby chcieli wyl�dowa�. Tej nocy robi� je dla marynarzy ameryka�skich, kanadyjskich i meksyka�skich, daleko st�d. Chris przesta� o tym my�le�. Zbyt wielu ch�opc�w mia�o zgin��, tylko dlatego �eby, zaj�� jednego obcego stwora, podczas gdy cztery �odzie podwodne b�d� si� stara�y w�lizn�� tylnymi drzwiami. - Dzi�kuj�. Lepiej powiem to Marlowe�owi i mojej dru�ynie saperskiej... - Odwr�ci� si�, �eby odej��, ale zatrzyma�a go ogromna r�ka ujmuj�c go �agodnie, ale ze stalow� nieugi�to�ci� za rami�. - Musisz wiedzie� jeszcze co� - powiedzia�o niskim, dono�nym g�osem stworzenie zwane Loki. Niemo�liwie bia�e z�by l�ni�y w u�miechu nad Chrisem. - B�dziesz musia� zabra� na brzeg pasa�era. Chris zdziwi� si�. Plan przewidywa� tylko jego grup� i eskort� komandos�w... Potem zobaczy�, �e twarz komandora Lewisa robi si� blada z przera�enia. Wygl�da� gorzej ni� gdyby zobaczy� �mier�. Chris odwr�ci� si�, �eby spojrze� na pokrytego futrem giganta. - Ty... - wyrwa�o mu si�. Loki kiwn�� potakuj�co g�ow�. - Zgadza si�. Drobna zmiana w planach. Nie b�d� towarzyszy� podwodnym statkom w ich pr�bie przedarcia si�, przez Skagerrak. Za to wyjd� z tob� na brzeg w Gotlandii. Twarz Chrisa nie wyra�a�a nic. Prawd� m�wi�c nie by�o �adnego sposobu po tej stronie niebios, �eby on albo Lewis czy ktokolwiek inny m�g� powstrzyma� to stworzenie przed zrobieniem tego, na co mia�o ochot�. W ten czy w inny spos�b Alianci musieli straci� swego jedynego przyjaciela Asa, podczas d�ugiej wojny przeciwko nazistowskiej pladze. Je�eli s�owo �przyjaciel� rzeczywi�cie pasowa�o do Lokego kt�ry pojawi� si� pewnego dnia na pasie startowym lotniska w Szkocji podczas ostatecznej ewakuacji z Anglii, w towarzystwie o�miu ma�ych, brodatych stworze� d�wigaj�cych jakie� pud�a. Poprowadzi� ich do najbli�ej stoj�cego, zdziwionego oficera i w�adczo za��da� osobistego samolotu premiera, kt�rym mia�by polecie� na odpoczynek do Ameryki. By� mo�e uzbrojony batalion m�g� go zatrzyma�. Raporty z bitew dowodzi�y, �e Asa mo�na zabi�, je�eli si� mia�o bardzo du�o szcz�cia i trafi�o kt�rego� z nich wystarczaj�co mocno i szybko. Ale kiedy tamten dow�dca zda� sobie spraw� co si� dzieje, zdecydowa� si� zaryzykowa�. Loki, od tego dnia dziesi�� lat temu, dowi�d� ogromn� ilo�� razy ile jest wart. To znaczy do chwili obecnej. - Je�eli nalegasz - powiedzia� Asowi. - Tak. Taka jest moja wola. - Id� wi�c wyt�umaczy� to majorowi Marlowe�owi. Prosz� mi wybaczy�. Najpierw przez par� metr�w cofa� si� ty�em, potem odwr�ci� si�. Przenikliwe spojrzenie zdawa�o si� mu towarzyszy�, kiedy brn�� w s�onej wodzie mijaj�c j�cz�cego kar�a, wiecznie sardonicznie u�miechni�tego O�Leary�ego, a potem schodz�c w d� w�skim, ociekaj�cym wilgoci� przej�ciem, gdzie siedzieli marynarze, przez ca�� drog� do wyrzutni torpedowych. Rozmawiali �ciszonymi g�osami. Byli to m�odzi ludzie, wszyscy m�wili po angielsku, ale tylko po�owa z nich u�ywa�a p�nocnoameryka�skiego. Oznaczenia narodowo�ci na ramionach - Wolna Francja, Wolna Rosja, Wolna Irlandia, Niemcy Chrze�cija�skie. - nik�y w p�mroku, ale mieszanina akcent�w nie budzi�a w�tpliwo�ci, tak samo jak spos�b w jaki potrz�sali swoj� broni� i jak b�yszcza�y ich oczy. To by� typ ochotnik�w zg�aszaj�cych si� do samob�jczej misji, rodzaj ludzi do�� powszechny po trzynastu latach okropnej wojny - maj�cych niewiele, albo wr�cz nic do stracenia. Major Marlowe przyszed� nadzorowa� przygotowanie �odzi do l�dowania. Nie przyj�� dobrze nowin Chrisa. - Loki chce zej��? Na G o t l a n d i �? - wrzasn��. - Ten skurwiel jest szpiegiem. Wiedzia�em to przez ca�y czas. Chris pokr�ci� g�ow�. - John, on pomaga� nam na setki sposob�w. Chocia�by wtedy, gdy towarzyszy� Ike�owi do Tokio i przekona� Japo�czyk�w... - Wielkie co�. Japo�czycy byli ju� wtedy pokonani! - pot�ny marynarz zacisn�� pi�� z ca�ej si�y. - I tak samo za�atwiliby�my Hitlera, gdyby nie wiadomo sk�d nie pojawi�y si�, jak przekle�stwo Szatana, te potwory. I �yje pomi�dzy nami od dziesi�ciu lat, obserwuj�c nasze metody, nasz� taktyk�, nasz� technologi�, jedyny prawdziw� przewag� jaka nam pozosta�a! Chris skrzywi� si�. Jak m�g� to wyt�umaczy� Marlowe�owi, kt�ry nigdy nie by� w Teheranie, tak jak Chris w poprzednim roku. Marlowe nigdy nie widzia� stolicy Izraela - Iranu, najwi�kszego i najsilniejszego sprzymierze�ca Ameryki, bastionu Wschodu. Istnia�o tam dziesi�tki uzbrojonych miasteczek wzd�u� wschodniego brzegu Eufratu, gdzie Chris spotka� zawzi�tych m�czyzn i kobiety, nosz�cych na ramionach wytatuowane numery z Treblinki, Dachau i O�wi�cimia. I us�ysza� ich opowie��, jak pewnej beznadziejnej nocy pod drutami kolczastymi i smrodem wal�cym z komin�w, zag�odzeni, skazani na zag�ad� ludzie zobaczyli dziwn� mg�� sp�ywaj�c� z nieba. Niewierz�ce, prawie martwe ju� oczy wpatrywa�y si� w zadziwieniu jak mg�a zbiera si� i ��czy w co� co wydawa�o si� prawie cia�em sta�ym. Z tej dziwnej mg�y uformowa� si� wielobarwny most... �uk t�czy, wznosz�cy si� bez ko�ca, z miejsc koszmaru w bezksi�ycow� noc. A na wysoko�ci ujrzeli ciemnook� posta� zje�d�aj�c� w d� na uskrzydlonym koniu. Us�yszeli jak szepce wewn�trz ich umys��w. Chod�cie, dzieci, p�ki wasi oprawcy o�lepli w paj�czynie mojego umys�u. Chod�cie wszyscy po moim mo�cie w bezpieczne miejsce, zanim moi kuzyni odkryj�, �e ich zdradzi�em. Kiedy padli na kolana i zacz�li k�ania� si� w dzi�kczynnej modlitwie, posta� roze�mia�a si� drwi�co. Jej g�os szepta� w ich g�owach. Nie bierzcie mnie za swego Boga, kt�ry zostawi� was tu na �mier�. Nie umiem wyja�ni� jego nieobecno�ci, ani jego plan�w. Ojciec Wszechrzeczy jest tajemnic� nawet dla Wielkiego Odyna! Wiem tylko, �e zabior� was teraz w bezpieczne miejsce, je�eli takie w og�le jest w tym �wiecie. Ale tylko je�eli si� pospieszycie! Chod�cie, a wyrazy wdzi�czno�ci zostawcie na p�niej! Do oboz�w; gett, obl�onych miast tej jednej nocy sp�yn�y mosty, a ze �witem znikn�y jak mg�a lub sen. Wesz�o na nie dwa miliony ludzi, starych, s�abych, kobiet, dzieci, niewolnik�w hitlerowskich fabryk zbrojeniowych - poniewa� nie by�o innego wyj�cia - i znale�li si� na pustynnej ziemi, nad brzegiem, staro�ytnej rzeki. - Pojawili si� dok�adnie na czas, �eby chwyci� pospiesznie za bro� i uratowa� z pogromu angielskie wojsko w Egipcie i Palestynie. Po��czyli si� z zadziwionymi Persami i uciekinierami z kalekiej Rosji i razem z chaosu zbudowali nowy nar�d. Dlatego Loki pojawi� si� na pasie startowym lotniska w Szkocji tu� po nocy cudu. Nie m�g� powr�ci� do Europy. poniewa� furia jego kuzyn�w As�w by�a straszna. Powracaj�c dzisiaj do Gotlandii by� w nie mniejszym niebezpiecze�stwie ni� komandosi. - Nie, Marlowe. Loki nie jest szpiegiem. Nie mam poj�cia czym na Boga Zielonej Ziemi on jest. Ale za�o�� si� o w�asne �ycie, �e nie jest szpiegiem. �odzie gulgota�y i ko�ysa�y si�, wystrzelone z �odzi podwodnej, podskakiwa�y jak korki w zimnej, morskiej wodzie. Zewn�trzne pokrywy odpad�y i �eglarze zabrali si� za wios�a. Ludzie wci�gn�li pierwszy od wielu dni haust �wie�ego powietrza. Karze� Lokego wygl�da� troch� lepiej. Patrzy� ponad ciemn� wod� na zach�d, gdzie cienka czerwona linia znikaj�cego s�o�ca znaczy�a wzg�rza wielkiej wyspy na Ba�tyku i mrucza� co� gard�owo w j�zyku nie przypominaj�cym �adnego ziemskiego. Co by�o zupe�nie naturalne. Chris, jak wi�kszo�� Amerykan�w by� r�wnie przekonany o tym, �e te stworzenia s� tak stare, jak norwescy bogowie - i zostali wezwani do nowoczesnego �wiata - jak i o tym, �e on by� Sandym Koufazem, i �e nie grali w baseball w Brooklynie.. O b c y - tak si� ich nazywa�o oficjalnie... we wszystkich opowie�ciach nadawanych przez Radio Alianckie na ca�� Ameryk�, Japoni� i to, co pozostawa�o jako Wolna Azja pojawiali si�, jako stworzenia z gwiazd, jak w historiach Chestera Nimitza, s�ynnego autora science fiction. Nie by�o trudno wyobrazi� sobie, dlaczego chcieli wygl�da� jak bogowie. I to t�umaczy�o, czemu stan�li po stronie nazist�w. Pomimo wszystko, pu�apka nie zadzia�a�aby na zachodzie, gdzie euro - ameryka�scy uczeni zacz�liby ich bada� i zadawa� im pytania; podobnie zreszt� jak zwykli ludzie. Ale szale�stwo, kt�re ogarn�o nazist�w, stworzy�o dla �As�w� sprzyjaj�cy grunt. Chris czyta� dokumenty znalezione przy z�apanych niemieckich SS - manach. Jeszcze nawet w latach trzydziestych i wczesnych czterdziestych, zanim zjawili si� Asowie, pe�no tam by� pseudoreligijnego mistycyzmu i tych rzeczy - o lodowych ksi�ycach spadaj�cych z nieba a tak�e romantycznej naturze i supremacji Aryjczyk�w. Podbity przez nazist�w �wiat nale�a� do As�w, kimkolwiek byli i sk�dkolwiek si� wzi�li. Naprawd� stali si� bogami. Podobnie jak m�g� poj�� logik�, kt�r� kieruje si� szczur czy hiena Chris rozumia� te� powody jakie nak�oni�y obcych, �eby wybra� t� stron�, kt�r� wybrali, niech ich zaraza. Sylwetki sosen na szczytach wzg�rz odcina�y ale wyra�nie na wci�� jasnym zachodnim niebie. Dwie pierwsze �odzie by�y za pchane �o�nierzami, maj�cymi zdoby� przycz�ek i uda� si� w g��b l�du na zwiady, Zadaniem marynarzy na flankach byli przygotowanie �odzi do wycieczki... tak jakby ktokolwiek wierzy�, �e to si� mo�e uda�. Ostatnie dwa zespo�y stanowi�a grupa saperska Chrisa. Loki kl�cza� na jednym kolanie na dziobie �odzi i wpatrywa� si� przed siebie czarnymi, l�ni�cymi oczami. Mimo �e ciemny wygl�da� w tym momencie, jak przeniesiony prosto z sagi o Wikingach. �wietny poz�r, pomy�la� Chrls. A mo�e te stworzenia na prawd� wierzy�y, �e s� tym, czym - jak twierdzi�y - by�y. Kto to wie? Chris by� pewien jednego, �e musz� zosta� pokonane, albo z ludzko�ci nie pozostanie nic, tylko ciemno��. Sprawdzi� zegarek i spojrza� na niebo, uwa�nie ogl�daj�c szerokie i pe�ne gwiazd otwarcie w chmurach. Tak, by� tam. Satelita. Okr��aj�cy na skrzyd�ach Newtona ziemski glob w dziewi��dziesi�t minut, w odleg�o�ci dwustu mil. Kiedy pojawi� si�, nazi�ci wpadli w histeri�, og�aszaj�c astrologiczny cud. Z jakich� nieznanych, biurokratycznych powod�w Pentagon potraktowa� spraw� jako tajn�, do momentu kiedy ju� p� �wiata uwierzy�o w propagand� Goebbelsa. Wtedy wreszcie Waszyngton og�osi� prawd�. �e ameryka�scy Kosmiczni Argonauci okr��aj� Ziemi�. Przez dwa miesi�ce �wiat oszala�. Wielu my�la�o, �e ten nowy technologiczny cud mo�e by� wa�niejszy ni� bomba atomowa. Wtedy zacz�a si� inwazja Kanady. Chris stara� si� nie my�le�, co dzia�o si� teraz na Atlantyku. Chcia�by mie� jeden z tych nowych laserowych komunikator�w i m�c opowiedzie� ludziom tam w satelicie, jak rozwijaj� si� sprawy tu na dole. Ale urz�dzenia ze wzmocnieniem �wiat�a by�y jeszcze tak tajne, �e Szefowie zakazali, by jakiekolwiek znalaz�o si� na terenie wroga. Przypu��my, �e nazi�ci opracowali technik� zestrzelenia satelity. Nadal by�o tajemnic� dlaczego, maj�c pomoc obcych, przodownictwo w technice rakietowej wymkn�o im si� z r�k. Chris zastanawia� si�, czemu Asowie pozwolili ameryka�skiemu satelicie tak d�ugo lata�. By� mo�e nie mogli ju� dzia�a� w przestrzeni kosmicznej... tak jak nie byli w stanie zniszczy� naszych si� podwodnych. Chris potrz�sn�� g�ow�. Co prawda nie ma to wi�kszego znaczenia, pomy�la�. Dzisiaj flota atlantycka umiera. Tej zimy b�dziemy najprawdopodobniej zmuszeni u�y� du�ych bomb, �eby utrzyma� front w Kanadzie... niszcz�c kontynent, �eby ich cho� troch� op�ni�. Spojrza� na posta� na dziobie statku. Jak spryt, pomys�owo�� czy odwaga mog� zatryumfowa� nad tak� si��? W tym momencie przykryte sk�rami ramiona s� bierne. Ale Chris widzia� jak Loki go�ymi r�kami burzy budynki. A Loki przyznawa�, �e jest jednym z najs�abszych �bog�w�. - Loki - odezwa� si� cicho. As zazwyczaj ignorowa� ka�dego, kto odezwa� si� do niego bez pozwolenia. Ale tym razem ciemnow�osa posta� odwr�ci�a si� i Loki spojrza� na Chrisa. Cho� jego twarz nie by�a �agodna, jednak u�miecha� si�. - Co� ci� m�czy, m�ody cz�owieku. Czytam to w twoim sercu. - Wydawa�o si�, �e zagl�da w dusz� Chrisa. - Widz� z zadowoleniem, �e to nie strach, tylko wielkie zak�opotanie. Dopasowuj�c si� do przyj�tej roli pan�w Walhalli, Asowie traktowali odwag� jako najbardziej godn� szacunku cech�. - Dzi�kuj�, Loki - Chris sk�oni� g�ow� z szacunkiem. Nie oszukasz mnie. Wiem, �e jestem przera�ony do szpiku ko�ci! Oczy Lokiego by�y jak jeziora odbijaj�ce �wiat�o gwiazd. - W ten rozstrzygaj�cy wiecz�r wypada pochwali� odwa�nego robaka. Nagrodz� ci� wi�c, �miertelniku. Mo�esz zada� trzy pytania, Loki powie ci prawd�. Chris patrzy� oszo�omiony, przez moment nie m�g� powiedzie� ani s�owa. Nie by� przygotowany na nic takiego! Wszyscy, od prezydenta Marshalla i admira�a Heinleina po najni�szego w hierarchii brazylijskiego pomocnika marzyli o tym. W�adczy i zawsze zachowuj�cy rezerw� jedyny ich sprzymierzeniec spo�r�d As�w rzuca� sugestie i napomknienia, pomaga� walczy� z nazistami i op�nia� sta�y post�p wroga, ale nigdy nie poczyni� podobnej obietnicy! Chris wyczuwa� napi�cie znajduj�cego si� za nim O�Leary�ego staraj�cego si� by� niewidocznym, byle tylko zosta� i m�c s�ucha�. Chocia� raz jego usta by�y mocno zaci�ni�te. Gdy ��d� wyp�ywa�a na mielizn� zamajaczy� nad nimi sosnowy las ko�ysany wieczornym wiatrem. Czuli jego zapach. By�o tak ma�o czasu! Chris szuka� na o�lep pyta�. - Ja... kim jeste� i sk�d przyby�e�? Loki zamkn�� oczy. Kiedy otworzy� je, ciemne �renice wype�nione by�y czarnym smutkiem. - Z cia�a Ymira, zabitego przez Odyna, wyrzuconego przez morze. Trzymaj�c si� cia�a Ymiru, Yggdrasila, wielkiego drzewa. Wyrzucony z soli i mrozu, As, dr�enie Ziemi. Zrodzony z Giganta i cz�owieka, Loki, przynosi rado�� Stworzenie patrzy�o na Chrisa. - Tutaj zawsze by� m�j dom - powiedzia�. A Chris wiedzia�, �e ma na my�li Ziemi�. - Pami�tam wieki i wszystko co by�o zapisane w Eddach - od zakucia w kajdany Fnera po k�amstwa Skymnira. I nawet... - G�os Lokego by� z lekka zdziwiony, nawet wyciszony. - A jednak jest co� z tymi wspomnieniami... jakby przerwane, jakby pokryte mrozem. Potrz�sn�� g�ow�. - Prawd� m�wi�c, nie mog� powiedzie� na pewno, �e jestem starszy od ciebie cz�owieku - dziecko. Wzruszy� pot�nymi ramionami. - Ale pospiesz si� ze swoim nast�pnym pytaniem. Zbli�amy si� do Miejsca Spotkania. Tam b�d� Oni i musimy im przeszkodzi�, je�eli ju� nie jest za p�no. Przypomniawszy sobie nagle o chwili obecnej, Chris spojrza� wok� na wy�aniaj�cy si� zza zaciemnionego wzg�rza dziki krajobraz. - Czy jeste� pewien tego planu - wyzwanie tak wielu As�w w jednym miejscu. Loki u�miechn�� si�. A Chris w jednej chwili zorientowa� si� dlaczego. Jak jaki� idiota z bajki roztrwoni� pytanie, w g�upiej potrzebie uspokojenia. Ale uspokajanie nie le�a�o w naturze Lokego. - Nie, nie jestem pewien, impertynencki �miertelniku! Loki wybuchn�� �miechem a� rz�d wios�uj�cych marynarzy straci� rytm, gdy podnie�li g�owy na ironiczny, dziki d�wi�k. Czy my�lisz, �e tylko cz�owiek mo�e zdoby� honor nara�aj�c si� na �mier�? Oto Loki poka�e dzisiejszej nocy swoj� odwag� staj�c przeciw w��czni Odyna i m�otowi Thora, je�li tak b�dzie trzeba! - odwr�ci� si� i pogrozi� ogromn� pi�ci� w stron� zachodu. Karze� zaskowycza� i skuli� si� ko�o swego pana. Chris zobaczy�, �e marynarze s� ju� na brzegu. Major Marlowe wykonywa� szybkie gesty r�kami wysy�aj�c pierwsze oddzia�y strzelc�w w stron� lasu. W nast�pnych �odziach sk�adano wios�a, p�d ni�s� je w stron� piaszczystego brzegu. Pospiesznie skorzysta� z pozosta�ego czasu. - Loki. Co si� dzieje w Afryce? Od l949 roku Czarny Kontynent naprawd� sta� si� czarny. Od Tunisu do Przyl�dka Dobrej Nadziei p�on�y ognie i s�uchy m�wi�y o strasznych rzeczach, kt�re si� tam dzia�y. Loki wyszepta� cicho. - Surt potrzebuje domu, zanim przyjdzie czas w�ciek�o�ci. Tam, w m�ce krzycz� ludzie, b�agaj�c o koniec. Gigant pokr�ci� swoj� wielk� g�ow�. - W Afryce i na wielkich obszarach Rosji ma miejsce straszliwa magia, potworne cierpienia. B�d�c jeszcze w Izrael - Iranie Chris spotyka� uchod�c�w Murzyn�w i S�owian - szcz�ciarzy, kt�rym uda�o si� umkn�� przed tymi ogniami na czas. Nawet oni nie byli w stanie powiedzie�, co dzia�o si� w g��bi l�du. Jedynie ci, kt�rzy widzieli wcze�niejsze okropno�ci z pierwszej fali oboz�w zag�ady - poznaczeni na ramionach numerami - mogli wyobrazi� sobie co dzia�o si� na cichym kontynencie. A ci milczeli. Chrisa uderzy�o, �e Loki nie m�wi z �alem, ale jakby zdaj�c rzeczow� relacj�, jakby my�la�, �e pope�niono b��d, ale nie jakie� szczeg�lne z�o. - Straszliwa magia... - powt�rzy� Chris. I nagle pomy�la�. - Chodzi ci o to, �e celem nie jest tylko rze� ludzi? Tam dzieje si� co� jeszcze? Dlatego uratowa�e� tych z pierwszych oboz�w. Co im robiono? Chris mia� wra�enie, �e to jest wa�ne. Ostatecznie rozstrzygaj�ce. Ale Loki u�miechn�� si� pokazuj�c trzy palce. - �adnych pyta� wi�cej. Ju� czas. Szorowali dnem. �eglarze wyskoczyli do lodowato zimnej wody, �eby wyci�gn�� ��d� na skalisty brzeg. Po chwili Chris by� zaj�ty pilnowaniem wy�adunku zapas�w, ale w g�owie mia� zam�t. Loki ukrywa� co�, �miej�c si� z niego, �e podszed� tak blisko, a jednak omin�� cel. Tej nocy stawka by�a wi�ksza ni� pr�ba zabicia kilku obcych bog�w. Wysoko, pod sklepieniem ciemnego lasu kraka�y skrzekliwie wrony. Karze� ob�adowany tak� ilo�ci� skrzy�, �e cz�owiek by si� pod nimi za�ama�, przewraca� oczami i poj�kiwa� cicho, ale Loki wydawa� si� tego nie zauwa�a�. - B�dzie niez�a jatka - mrucza� O�Leary pomagaj�c Chrisowi wsadzi� na ramiona zapalnik bomby. - Ci�kie. - Zgadza si� - odpowiedzia� Chris, pewien, �e tym razem zrozumia� beatnika. - Ci�kie - kierowali si� prowadzeni �wiat�em flar. Kiedy wspinali si� w�sk�, wydeptan� �cie�k� z pla�y, Chris poczu� rosn�ce w nim poczucie oczekiwania... uczucie bycia, w�a�nie w tej chwili, w centrum wydarze�. W�a�nie w tym miejscu na dobre i z�e wa�y� si� los �wiata. Nie umia� wyobrazi� sobie lepszego ko�ca ni� zniszczenie ca�ej wyspy, nawet je�eli mia�o to oznacza�, �e b�dzie musia� stan�� przy bombie i wysadzi� si� sam. C�, niewielu ludzi mia�o szans� sprzeda� swe �ycie tak drogo. Byli teraz g��boko pod sklepieniem lasu. Chris m�g� dostrzec nieznaczne ruchy pomi�dzy drzewami, po bokach marynarze os�aniali ich i bezcenny �adunek, kt�ry nie�li. Zgodnie z przedwojennymi mapami, musieli wej�� na jedno wzniesienie, potem na nast�pne. Dalej ju� ka�de miejsce nadawa�o si� na z�o�enie �adunku. Chris mia� w�a�nie odwr�ci� si�, �eby spojrze� na Lokego... ale w tym momencie noc rozdar�y �wiat�a. P�omienie trzaska�y i sycza�y, unosi�y si� wolno nad ga��ziami na ma�ych spadochronach. Potem us�yszeli nag�y wybuch z przodu i poczuli wstrz�s. S�ycha� by�o krzyki. Wysoko nad wzg�rzem rozleg� si� zag�uszaj�cy nawet eksplozje pot�ny �miech. Przywieraj�c do korzeni drzewa Chris obejrza� si� do ty�u. Kilkana�cie jard�w za nim le�a� na plecach karze�, wypalona ruina w miejscu gdzie trafi� mo�dzierz. Poczu� r�k� na ramieniu. O�Leary wskazywa� na wzg�rze wyba�uszaj�c oczy. - Patrz, cz�owieku. Chris spojrza� na wzg�rze, z kt�rego ogromna posta� o kszta�cie cz�owieka schodzi�a w d� z towarzysz�cymi jej ciemno ubranymi i uzbrojonymi lud�mi. Nios�a ona ogromn� maczug�, kt�r� rzuca�a niszcz�c zar�wno drzewa, jak i marynarzy. Olbrzymie drzewa iglaste eksplodowa�y jak pochodnie, a ludzie zamieniali si� w miazg�. Bro�, wykonawszy zadanie, wraca�a do r�k rudobrodego Asa... To nie mo�dzierze, u�wiadomi� sobie Chris. To m�ot Thora. Nigdzie nie by�o �ladu Lokego. - Tutaj, tutaj, Huginie. Nie obawiaj si� ciemnych Amerykan�w. Nie zrani� ci�. Jednookie stworzenie zwane Odynem siedzia�o na hebanowym tronie, trzymaj�c na swej wyci�gni�tej lewej r�ce kruka tego samego koloru co noc. Kamie� szlachetny osadzony w oczodole giganta l�ni� jak oko, zdolny widzie� dalej ni� prawdziwe, kt�re straci�. Na jego kolanach le�a�a b�yszcz�ca w��cznia. Po obu stronach sta�y okryte sk�rami postacie, prawie r�wnie imponuj�ce, jedna jasna z wielk� siekier� przerzucon� arogancko przez plecy, druga czerwonobroda, oparta leniwie na m�ocie wielko�ci normalnego cz�owieka. Stra�nicy w czarnych, sk�rzanych strojach, z podw�jn� b�yskawic� na ko�nierzach stali w skupieniu wok� pomieszczenia z topornie obciosanego drewna. Nawet ich karabiny l�ni�y czarno. Jedynym kolorowym punktem na SS - ma�skich uniformach by�a na r�kawach czerwona swastyka. Stworzenie nazywane Odynem patrzy�o w d�, na grornad� zwi�zanych razem wi�ni�w, le��cych na pod�odze wielkiego pomieszczenia. - Niestety biedny Hugin nie wybaczy� wam, moi ameryka�scy go�cie. Jego brat Munin zgin��, kiedy Berlin p�on�� pod waszymi piekielnymi bombami. Jedyne oko g��wnego Asa zal�ni�o dziko. - I kto mo�e wini� mego biednego ptaka, lub nie zrozumie� �alu ojca, kiedy ten sam potop ognia po�ar� mojego wspania�ego ch�opca, mojego dalekowidz�cego Baldura. Ci, kt�rzy nie zgin�li podczas pechowej wyprawy, le�eli teraz wycie�czeni na kamiennej pod�odze. Nieprzytomny, umieraj�cy major Marlowe nie by� w stanie odpowiedzie� w ich imieniu, wi�c Wsta� jeden z brytyjskich ochotnik�w, dzwoni�c �a�cuchami i splun�� na pod�og� przed podobne cz�owiekowi stworzenie. - Higgins! - O�Leary pr�bowa� �ci�gn�� go za rami�, ale tamten wyrwa� si�. - Taa, za�atwili twojego bezcennego ch�opczyka w Berlinie, a ty w rewan�u zamordowa�e� wszystkich w Londynie i Pary�u. Jankesi byli za s�abi i pozwolili na to. A powinni i�� naprz�d, za ka�d� cen�, i usma�y� ka�dego pieprzonego Asa a� do ostatniego... To wyzwanie zosta�o przerwane przez oficera SS, kt�ry powali� go. �o�nierze opu�cili lufy strzelaj�c w niego raz po raz: Wreszcie Odyn ruchem r�ki kaza� im przesta�.: - Zabra� cia�o na �rodek Wielkiego Ko�a. B�dzie wys�ane do Walhalii. Oficer spojrza� zdziwiony, ale Odyn zagrzmia� g�osem narzucaj�cym pos�usze�stwo. - Kiedy nadejdzie Zima, chc� mie� przy sobie wszystkich odwa�nych ludzi - wyja�ni�. I najwyra�niej uwa�a�, �e to stwierdzenie za�atwia�o spraw�. Kiedy ubrani w czarne uniformy stra�nicy rozwi�zali bezw�adne cia�o, najwa�niejszy z As�w uj�� swego kruka pod dzi�b i ofiarowa� mu kawa�ek mi�sa. Powiedzia� do pot�nego rudzielca stoj�cego obok niego. - Thorze, m�j synu. Pozostali nale�� do ciebie. N�dzna to zdobycz, przyznaj�, ale wykazali pewne m�stwo, id�c tak daleko za Przewrotnym. Co z nimi zrobisz? Thor wysun�� si� bardziej do przodu i uwa�nie przygl�da� wi�niom, szukaj�c czego�: Jego. wzrok jakby zal�ni�, kiedy trafi� na Clicisa. G�os mia� niski jak pomruk przy trz�sieniu ziemi. - Racz� porozmawia� z jednym lub z dwoma z nich, Ojcze. - Dobrze - Odyn kiwn�� g�ow�. - Wrzu�cie ich do do�u powiedzia� do stoj�cego obok genera�a SS, kt�ry stukn�� obcasami i nisko pochyli� g�ow�. - Poczekamy, chc� mojemu synowi sprawi� przyjemno��. Nazi�ci powlekli Chrisa i pozosta�ych je�c�w, ale Chris zd��y� us�ysze�, jak najstarszy As m�wi do swego potomka. - Dowiedz si� co mo�esz o tym wilczym nasieniu, Lokem, a potem z�o�ymy ich na ofiar�. Biedny major Marlowe w jednym mia� racj�. Nazi�ci nigdy by nie wygrali bez pomocy As�w. Hitler i jego banda musieli od pocz�tku wierzy�, �e uda im si� w jaki� spos�b przywo�a� starych �bog�w�, inaczej nie odwa�yliby si� na tak� wojn�, szczeg�lnie z Ameryk�. I na pocz�tku l944 wydawa�o ju� si�, �e jest po wszystkim. Trzeba by�o jeszcze wyla� morze krwi, ale nikt nie mia� w�tpliwo�ci, �e wojna si� ko�czy. Rosjanie parli od wschodu. Rzym by� wzi�ty, a Morze �r�dziemne otacza�y ziemie zaj�te przez Aliant�w. Japo�czycy byli w rozsypce - spychani z jednej wyspy na drug� -, podczas gdy najwi�ksza armada w historii gromadzi�a si� w Anglii, przygotowuj�c si� do przekroczenia kana�u i ostatecznego rozbicia nazist�w. W fabrykach i stoczniach jak Ameryka d�uga i szeroka powstawa� arsena� produkuj�c wi�cej w ka�dym dowolnym miesi�cu, ni� Trzecia Rzesza wytwarza�a w swoim. najlepszym roku. Nowe statki wyp�ywa�y na morze co godzina, samoloty wyje�d�a�y z fabryk co kilka minut. A co najwa�niejsze, we W�oszech i na Pacyfiku szkolono masy ch�opc�w przebranych w mundury i stawali si� oni wojownikami wielkiej armii. R�wnie do�wiadczeni jak wr�g, bili go na g�ow� liczebno�ci�. M�wi�o si� ju� o powojennych repatriacjach, planowano pomoc w odbudowie i powstanie �Zjednoczonych Narod�w�, kt�re utrzymaj� pok�j na zawsze. Wtedy, w 44, Chris by� tylko ma�ym ch�opcem w kr�tkich spodenkach, zaczytuj�cym si� powie�ciami Cheta Nimitza i modl�cym si� z ca�ych si�, by kiedy doro�nie, m�g� okry� si� tak� chwa�� jak� jego wujowie zdobywali za oceanem. Mia� nadziej�, �e b�d� przygody w kosmosie, bo przecie� po tym co si� dzia�o, horror wojny nie m�g� si� ju� powt�rzy�. Potem zacz�o si� co� dzia�... powtarzano opowie�ci o zatrzymaniu si� frontu wschodniego... o nag�ym i niespodziewanym odwrocie sowieckiej armii. Powody by�y niejasne... wiadomo�ci wi�za�y si� z jakimi� zabobonami, w kt�re �aden nowoczesny cz�owiek nie wierzy�. G�osy na rogach ulic: Przekl�te Ruski... Przez ca�y czas wiedzia�em, �e nie utrzymaj� si�... Ta ca�a gadanina o �drugim froncie�... Dobrze, my im poka�emy drugi front! Zostawcie dla nas troch� miejsca... Nie b�j si�, Iwan, Wujek Sam ju� idzie... W czerwcu niebo nad Normandi� pokryte by�o samolotami, a statki zakrywa�y kana� La Manche... Siedz�c oparty o zimn�, kamienn� �cian� w podziemnej celi, Chris zacisn�� mocno oczy staraj�c si� odrzuci� wspomnienie czarno - bia�ych film�w, kt�re mu pokazano. Ale nie uda�o mu si� odgoni� tych obraz�w. Setki tak daleko jak oko mo�e si�gn��... najwi�ksza armada, jak� zebra� wolny cz�owiek... Dopiero kiedy do��czy� do OSS zobaczy� zdj�cia nigdzie nie publikowane. Od tego czasu marzy�, �eby nigdy nie dane mu by�o ich ogl�da�... Dzie� Z...Z jak Zwyci�stwo, Z jak Zag�ada... Cyklony, setki cyklon�w kr�c�cych si� jak koszmarne wzg�rza, podnios�y si� z rann� mg��. Ros�y i wspina�y si� jak ciemne kominy uderzaj�ce w niebo. A gdy zbli�a�y si� do statk�w mo�na by�o po bokach dostrzec lataj�ce postacie nagl�ca sztorm, by gna� coraz szybciej i szybciej, pop�dzaj�c go skrzyd�ami... Na majorze mo�na ju� sadzi� kwiatki, - O�Leary westchn�� ci�ko zwalaj�c si� obok Chrisa. - Teraz ty jeste� bossem, ojczulku. Chris zamkn�� oczy. Wszyscy nie �yj�, pomy�la� przypominaj�c sobie, �e tak naprawd� wcale nie lubi� tego surowego oficera. Ale i tak zap�aka� nad nim, cho�by dlatego, �e Marlowe by� jego ochron�, broni�c go przed tym skurwielem zwanym komendantem. - No i co teraz, szefie? Chris spojrza� na O�Leary�ego. Facet by� naprawd� za doros�y, �eby bawi� si� w takie g�upie gadki. Z k�cik�w jego jakby kr�liczych oczu rozbiega�y si� p�czki zmarszczek, a dziecinny t�uszczyk przeszed� w podw�jny podbr�dek. Geniusz odkryty, przez armi� i wci�gni�ty do niej z ca�� mas� innych cywilnych ekspert�w. Ale Chris zastanawia� si� - nie po raz pierwszy jak temu zbiegowi z Greenwich Village mo�na by�o powierzy� co� odpowiedzialnego. Wybra� go Loki. To by�a poprawna odpowied�. Tak jak i wybra� mnie. To tyle jak na boga przebieg�o�ci. - Gdyby� tylko co trzecie zdanie m�wi� g�upoty, wystarczy�oby tego na oddanie, co czujesz. O�Leary drgn�� i Chris w tej samej chwili po�a�owa� swego wybuchu. - No, niewa�ne - zmieni� temat. - Jak reszta? - Nie szuraj�... to jest, s� w porz�dku; jak na facet�w przeznaczonych do rytualnego mordu za kilka godzin. Wszyscy wiedzieli, �e to jest samob�jcza wyprawa: Chcieliby tylko za -.. bra� ze sob� kilku z tych skurczybyk�w, to wszystko... Chris przytakn��. Gdyby�my tylko mieli jeden rok wi�cej, albo dwa. Do tego czasu specjali�ci od pocisk�w zbudowaliby takie rakiety, �eby m�c uderza� z dok�adno�ci� chirurga, wtedy takie pr�by jak ta, przewiezienia rakiet pod nosem wroga by�yby ca�kiem niepotrzebne. Satelity zacz�y ju� stwarza� podobne mo�liwo�ci. Gdyby tylko miel czas. - Higgins mia� racj�, bracie - mrucza� O�Leary opadaj�c przy �cianie obok Chrisa. - Powinni�my byli waln�� w nich wszystkim co mieli�my. Stopi� Europ� na �u�el, je�eliby to by�o konieczne. - Ale wtedy gdy mieli�my ju� tyle bomb, �eby nie tylko ich powoli powstrzymywa�, oni ju� te� dysponowali broni� atomow� - zauwa�y� Chris. - I co z tego? Po tym jak spalili�my Peenemunde, ich system dostawczy za�ama� si�! I nie mieli �adnego klucza do broni termonuklearnej! Zreszt�, nawet gdyby uda�o im si� zdemontowa� nasz� bomb�... - Niech B�g broni! - Chris zamruga� oczami. Serce wali�o mu jak m�otem na sam� my�l o takiej mo�liwo�ci. Gdyby nazistom uda�o si� przeskoczy� od bomby - A do broni j�drowej... Technik pokr�ci� gwa�townie g�ow�? - Spokojna g��wka, to znaczy... sam sprawdzi�em mechanizm niszcz�cy, Chris. Ka�dego, kto b�dzie chcia� si� dowiedzie� jak dzia�a bomba - H wyprodukowana przez Stany Zjednoczone Ameryki, czeka brzydka niespodzianka. To by�o oczywi�cie wymaganie minimum, zanim pozwolono na podj�cie takiej misji jak ta. Gdyby uda�o im si� pod�o�y� bomb�, w pobli�u �Wielkiego Kr�gu�, gdzie skupieni byli wszyscy Asowie, losy wojny mog�yby si� zmieni�: Teraz pozostawa�a tylko nadzieja, �e gdy minie okre�lony czas, poszczeg�lne cz�ci bomby roztopi� si� na �u�el. O�Leary upiera� si�. - Nadal my�l�, �e wtedy w 52 - gim powinni�my byli p�j�� na ca�o��. Chris wiedzia�, co tamten czuje. Wi�kszo�� Amerykan�w wierzy�a, �e to, co otrzymaliby w zamian, by�oby tego warte. Uderzenie na pe�n� skal� w ojczyst� ziemi� Hitlera zrani�oby j� nieuleczalnie. Odwet potwor�w, atak rakiet i bomb by�by cen�, kt�r� podj�liby si� zap�aci�. Kiedy dowiedzia� si�, jaki by� prawdziwy pow�d, na pocz�tku odm�wi� mu wiary. Chris przypuszcza�, �e Loki k�amie... �e to by�a sztuczka As�w... Ale od tego czasu pozna� prawd�. Ameryka�ski arsena� bomb by� mieczem o dw�ch ostrzach. U�yty nieostro�nie rani� obie strony. Us�yszeli pobrz�kiwanie kluczy. Wesz�o trzech stra�nik�w w mundurach SS. Popatrzyli na pogn�bionych ameryka�skich komandos�w. - Wielki Thor raczy porozmawia� z waszym wodzem - odezwa� si� oficer m�wi�cy po angielsku z ci�kim akcentem. Kiedy nikt si� nie poruszy�, jego spojrzenie pad�o na Chrisa i u�miechn�� si�. - Z tym. Z t� zb��kan� owieczk�. Nasz pan prosi� szczeg�lnie o niego. - Wskaza� palcem i stra�nicy chwycili, Chrisa pod ramiona. - B�d� zimny jak l�d, ojczulku - odezwa� si� Q�Leary. - Doprowadzisz ich do amoku. Chris odwr�ci� si� od drzwi. - Ty tak�e, O�Leary. Popchni�to go do przodu i drzwi lochu zatrzasn�y si� za nim g�o�no. - Jeste� Du�czykiem? Chris by� mocno przywi�zany do s�upa przed trzaskaj�cym paleniskiem. Urz�dnik gestapo obejrza� go najpierw ze wszystkich stron, zanim zacz�� zadawa� pytania. - Du�czykiem z pochodzenia. I co z tego? Chris wzruszy� ramionami pod wi�zami. Nazista cmokn�� j�zykiem. - O, nic szczeg�lnego. Po prostu zawsze mnie dziwi, gdy spotykam kogo� z rasy nadrz�dnej walcz�cego przeciwko w�asnemu dziedzictwu. Chris przymkn�� powieki. - Czy rozmawia�e� z wieloma wi�niami? - O tak, wiele razy. - C�, musi ci� to dziwi� za ka�dym razem. Gestapowiec zamruga� oczyma i u�miechn�� si� gorzko. Cofn�� si�, �eby zapali� papierosa i Chris zauwa�y�, �e jego r�ce dr��. - Ale czy� twoja krew nie wzbrania si�, kiedy idziesz do bitwy rami� w rami� z rasowymi kundlami, miesza�cami...? Chris Zoze�mia� si�. Odwr�ci� g�ow� i przyjrza� si� lodowato nazi�cie. - Co robisz akurat tutaj? - zapyta�. - Ja... o co ci chodzi? - m�czyzna znowu zamruga� oczami. - Jestem odpowiedzialny za przes�uchania... - Jeste� odpowiedzialny za szczeg�liki wi�zienne - szydzi� Chris. - Wszystkim teraz rz�dz� kap�ani As�w. Mistycy SS kontroluj� Rzesz�. Hitler to ledwie trzymaj�cy si� na nogach stary syfilityk, kt�remu nie daj� si� ruszy� z Berchtesgaden. A wy, nazi�ci w starym stylu, ledwie jeste�cie tolerowani: Oficer zaci�gn�� si� papierosem. - Co chcesz przez to powiedzie�? - �e ca�e to gadanie o rasie by�o tylko na pokaz. Usprawiedliwieniem oboz�w �mierci. Ale SS by�oby r�wnie szcz�liwe, gdyby siedzieli tam aryjczycy, byle tylko prowadzi�o to do... do... - Tak? - gestapowiec zrobi� krok do przodu. - doprowadzi�o do czego? Je�eli celem oboz�w nie by�o wyeliminowanie nieczystego miotu, to co innego, m�dralo? Co? Jego �miech �ama� si�, podnosz�c do pisku. - Nie wiesz, prawda? Nawet Loki ci nie powiedzia�. Chris m�g�by przysi�c, �e dostrzeg� w oczach oficera zaw�d... jakby ten mia� nadziej� dowiedzie� si� czego� od Chrisa i nagle okaza�o si�, �e jego wi�zie� jest tak samo zagubiony jak i on. Nie, straci�em pytanie i Loki nie powiedzia� mi jaka by�a przyczyna zak�adania oboz�w zag�ady. Chris patrzy� na trz�s�ce si� r�ce drugiego m�czyzny - r�ce, kt�re bez w�tpienia zniszczy�y wi�cej cia� i dusz ni� mo�na sobie wyobrazi� - a wszystko to z powodu, kt�ry nie mia� ju� nic wsp�lnego ze zwyci�stwem. - Biedny, zu�yty narodowy socjalista - powiedzia� Chris. Wasze marzenia, cho� szalone, by�y jednak ludzkie. Jak si� czujecie, gdy wszystko zabrali wam obcy? Jak to jest, gdy widzi si�, �e wszystko zmieniane jest nie do poznania? Gestapowiec poczerwienia�. Wygrzeba� z rzeczy le��cych na stole obok gumow� pa�k� i trzepn�� ni� w obci�gni�t� r�kawiczk� lew� r�k�. - Zaraz zmieni� kogo� tak, �e go rodzona matka nie pozna - wymrucza� pogr�k�. - I chocia� mog� by� wys�u�ony, nadal jednak m�j zaw�d sprawia mi przyjemno��. Zbli�y� si� z lekkim u�mieszkiem. Chris napi�� mi�nie, gdy rami� unios�o si� w g�r�, podnosz�c wysoko pa�k�. Ale w tym momencie rozchyli�y si� sk�rzane zas�ony i na chodnik pad� wielki cie�. Gestapowiec poblad� i zasalutowa�. Czerwonobrody As imieniem Thor odpowiedzia� skinieniem g�owy, podczas gdy zrzuca� z siebie futrzane okrycia. - Mo�esz i�� - zagrzmia�. Chris nie spojrza� nawet na nazist�, gdy Een pr�bowa� spotka� jego wzrok. Przygl�da� si� w�glom na palenisku, a� do chwili, kiedy zas�ony rozchyli�y si� znowu i zosta� sam z obcym. Thor usiad� krzy�uj�c nogi na grubym chodniku i przez kilka minut razem z Chrisem przygl�da� si� strzelaj�cym p�omieniom. Kiedy Thor u�y� m�ota, �eby poruszy� szczapy, strzelaj�cy �ywo p�omie� o�wietli� jego pi�kne wzory. - Fron przysy�a wiadomo�ci z Vinelandu... z morza, kt�re wy nazywacje Labradorem, zamordowano tam wielu dzielnych ludzi. Thor podni�s� wzrok. - Te zabawki tch�rzy - ��odzie podwodne� - zrobi�y du�o szk�d naszej flocie. Ale w ko�cu �nie�yce Frona zadecydowa�y. L�dowanie jest bezpieczne. Chris czu�, �e mu si� robi niedobrze, ale kontrolowa� to. Oczekiwali takiego rozwoju wypadk�w. Najgorsze mia�o dopiero nadej�� tej zimy. Thor pokr�ci� g�ow�. - To jest z�a wojna. Gdzie jest honor, je�eli tysi�ce umieraj� nie ws�awiaj�c swego imienia? Chris mia� wi�cej do�wiadczenia ni� wi�kszo�� Amerykan�w w prowadzeniu rozm�w z bogami. Mimo to, spr�bowa� odezwa� si� bez pozwolenia. - Zgadzam si�, o Wielki. Ale nie mo�esz nas za to wini�. Oczy Thora l�ni�y, gdy przygl�da� si� uwa�nie Chrisowi. - Nie, dzielny robaku. Nie wini� was. To; �e u�yli�cie tak niewielu waszych p�omiennych bomb �wiadczy dobrze o dumie waszych przyw�dc�w. Lub mo�e wiedzieli oni, jak wielki b�dzie nasz gniew, gdyby z tch�rzostwa u�yli ich bez powodu. Nie powinni mi byli pozwoli� na udzia� w tej misji. Za du�o wiem - zda� sobie spraw� Chris. Loki by� tym, kt�ry upiera� si�, �eby Chris pojecha� i w�a�nie jego g�os zawa�y� na decyzji najwy�szego dow�dztwa. Ale to czyni�o Chrisa jedyn� osob� tutaj, kt�ra wiedzia�a dlaczego bomby wodorowe nie by�y u�yte. Kurz wzniesiony wybuchem i sadza z pal�cych si� miast tego obawia�o si� Najwy�sze Dow�dztwo Alianckie, znacznie bardziej ni� promieniowania czy odwetu nazist�w. Ju� teraz, po kilku zaledwie wybuchach, temperatura obni�y�a si� zauwa�alnie. A Asowie byli o wiele mocniejsi w zimie! Naukowcy potwierdzili to co m�wi� Loki, �e nieostro�ne u�ycie alianckiej przewagi nuklearnej doprowadzi do katastrofy niezale�nie od wyniku wojny. - My tak�e wolimy bardziej osobisty kontakt - powiedzia� Chris; maj�c nadziej�, �e As uwierzy w swoje w�asne wyt�umaczenie. - �aden cz�owiek nie chce by� zabity przez si�y, kt�rych nie mo�e zrozumie�, przed kt�rymi nie mo�e si� broni� i z kt�rymi nie mo�e walczy�. Chris zda� sobie spraw�, �e pomruk wydawany przez Thora by� �miechem: - Dobrze powiedziane, robaku. - As pochyli� si� nieco do przodu. - Zas�u�ysz na �ask� w moich oczach, ma�a istoto; je�eli powiesz mi jak znale�� Brata K�amstw. Te szare oczy by�y jak zimne chmury i Chris czu�, �e kiedy w nie patrzy, jego poczucie rzeczywisto�ci zaczyna gdzie� si� gubi�. Zdoby� si� na ogromny wysi�ek woli i oderwa� sw�j wzrok. Zamkn�� oczy i gdy odezwa� si�, w ustach mia� zupe�nie sucho. - Ja... nie wiem o czym m�wisz. Dudnienie zmieni�o ton; pog��biaj�c si� troch�. Chris poczu� szorstkie dotkni�cie i otworzy� oczy, �eby zobaczy� Thora dotykaj�cego jego policzka cz�ci� wielkiego, wojennego m�ota owini�tego w sk�r�. - M�odzieniaszek Loki. Powiedz mi, gdzie mog� znale�� i Przewrotnego, a mo�e unikniesz zag�ady, a nawet znajdziesz si� u mego boku. W �wiecie, kt�ry nadchodzi, nie b�dzie znaczniejszego miejsca dla cz�owieka. Tym razem Chris zmusi� si�, �eby spojrze� w hipnotyczne g��bie. Oczy Thora zdawa�y si� przetrz�sa� jego dusz�. Chris broni� si� z ca�� dziko�ci� nienawi�ci w sercu. - Nie... na wszystkie walkirie w waszym cholernym, obcym panteonie - wyszepta�, prawie bez tchu. - Wol� �eby mnie wilki rozszarpa�y. U�miech znikn��. Thor mrugn�� i przez moment Chrisowi wydawa�o si�, �e obraz Asa chwieje si� jakby... jakby Chris patrzy� poprzez niego w przestrze�. - Odwaga nie uratuje tych, kt�rzy nie oka�� szacunku, robaku - ostrzeg� go kszta�t, kt�ry zn�w przybra� solidn� posta� giganta ubranego w futra. Nagle Chris ucieszy� si�, �e dane mu by�o pozna� O�Learego. - W co chcesz mnie wrobi�, ojczulku? Ja w ciebie po prostu nie wierz�. Sk�dkolwiek �e�cie si� wzi�li, najprawdopodobniej wykopsali was stamt�d. Wy, Asowie mo�ecie by� do�� silni, �eby zniszczy� nasz �wiat, ale i tak wida�, �e jeste�cie m�ty. A �eby tu si� dosta�; musieli�cie pewnie ukra�� jak�� star� rakiet�, co? Pokr�ci� g�ow�. - Po prostu odmawiam wiary w ciebie, cz�owieku. Lodowato szare oczy zamruga�y znowu. Potem zdziwienie na twarzy Thora ust�pi�o �miertelnie zimnemu u�miechowi. - Nie rozumiem twoich innych obelg. Ale za nazywanie mnie cz�owiekiem umrzesz, czego wydaje si� sam pragniesz, zanim wstanie s�o�ce. Stan�� i opar� d�o� na ramieniu Chrisa, jakby udzielaj�c przyjacielskiego b�ogos�awie�stwa, ale nawet przypadkowe dotkni�cie ukazywa�o si�� �wiadcz�c� o czym� przeciwnym: - Dodam tylko tyle, ma�y cz�owieku. My Asowie przybyli�my na zaproszenie i nie zjawili�my si� na statkach - ani na statkach lataj�cych mi�dzy gwiazdami - ale na skrzyd�ach samej �mierci. Ta wiedza niech b�dzie nagrod� za tw�j op�r. Potem, w wirze futer i unosz�cego si� powietrza, stworzenie odesz�o; pozostawiaj�c znowu Chrisa samego wpatrzonego w spalaj�ce si� w�gle, powoli przemieniaj�ce si� w popi�. - Teuto�scy kap�ani odziani byli w czerwie� i czer�, ich suknie l�ni�y od z�otych i srebrnych nici. Platynowe orle skrzyd�a wznosi�y si� nad ich ci�kimi he�mami, kiedy szli wok� ogromnego kr�gu obramowanego kamieniami, �piewaj�c w j�zyku, kt�ry przypomina� niemiecki, ale jak Chris wiedzia�, by� du�o, du�o starszy. O�tarz, rze�biony w rozwarte paszcze smok�w, sta� obok ogniska. Dym unosi� si� k��bi�cymi s�upami w g�r� w kierunku ksi�yca w pe�ni. Ogie� o�wietla� pier�cie� wi�ni�w, z kt�rych ka�dy przykuty by� �a�cuchem do swego w�asnego obelisku z topornie obrobionej ska�y. Ustawieni byli twarzami na po�udnie, patrz�c z Gotlandii poprzez Ba�tyk w stron� brzegu, gdzie kiedy� by�a Polska, a potem �Tysi�cletnia Rzesza�. Woda by�a nienaturalnie spokojna, jak ze szk�a, odbijaj�c prawie dok�adny� obraz ogniska na brzegu obok bli�niaczego ksi�yca. - Widocznie Fron opu�ci� Labrador - skomentowa� O�Leary tak g�o�no, �e Chris m�g� go us�ysze� ponad �piewem i ha�asem b�benk�w. - To t�umaczy dlaczego noc jest taka spokojna. To ich b�g burz. Chris spojrza� na niego kwa�no, a O�Leary u�miechn�� si� przepraszaj�co. - Przepraszam, cz�owieku. Mia�em na my�li, �e jest to ich ma�y zielony cz�owieczek, kt�ry kontroluje pogod�. Czy je�eli tak to wyra�� poczujesz si� lepiej? Znowu te same bzdury, pomy�la� Chris. U�miechn�� si� sucho i wzruszy� ramionami. - Nie s�dz�, �eby teraz mia�o to jakie� znaczenie. O�Leary przygl�da� si� jak Bracia Aryjczycy maszeruj�, nios�c gigantyczn� swastyk� razem z wielkim totemem w kszta�cie smoka. Technik zacz�� co� m�wi�, ale przerwa� i pomrukiwa� tylko do siebie, jakby staraj�c si� z�apa� jak�� uciekaj�c� my�l. Kiedy procesja przesz�a