8996
Szczegóły |
Tytuł |
8996 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8996 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8996 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8996 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Isaac Asimov
Poczucie si�y
�Poczucie si�y� - ten utw�r spo�r�d moich opowiada� jest jednym z najcz�ciej umieszczanych w antologiach. Jest to jeden z przypadk�w, kiedy pewne aspekty przysz�o�ci wida� jak na d�oni. Zrozumcie, nie chodzi o to, �e wyg�osi�em jakie� przepowiednie. Po prostu napisa�em satyr�.
Po pierwsze, opisa�em spo�ecze�stwo, w kt�rym kieszonkowe komputery s� normalnym zjawiskiem. Zrobi�em to w 1958 roku, kiedy komputery przypomina�y ogromne, oci�a�e bestie. Akurat wtedy zacz�to przestawia� si� na tranzystory, chocia� w�a�ciwie pokazuj� wam, jak w niewielkim stopniu s�ucha�em siebie samego. Kiedy, za oko�o pi�tna�cie lat, kieszonkowe komputery sta�y si� rzeczywisto�ci�, by�em na to zupe�nie nie przygotowany. To tak jakbym opublikowa� w�a�nie ksi��k� na temat: �Jak u�ywa� suwaka logarytmicznego�, kt�ra natychmiast staje si� r�wnowa�na utworowi o tym, jak u�ywa� cyfr rzymskich.
Po drugie, opisa�em spo�ecze�stwo, w kt�rym obliczenia komputerowe sta�y si� tak powszechne, �e wszyscy, opr�cz jednego cz�owieka, zapomnieli nawet o podstawach arytmetyki. (To nie jest zabawne, jak wiecie. Czy rozpalisz ogie� bez zapa�ki? A ludzie kiedy� wiedzieli, jak to zrobi�.)
I faktycznie, obecnie nauczyciele obawiaj� si� o uczni�w, kt�rzy nigdy nie nauczyli si�, jak rozpracowywa� proste zadania bez komputera. Sam si� na tym czasami �api�. Je�eli musz� odj�� 387 od 7933, nie bior� do r�ki pi�ra i kartki papieru. M�wi�: �Gdzie, do diab�a, jest m�j kalkulator?� Id�, bior� go i naciskam guziki.
W ka�dym razie czytaj�c moj� satyr�, zwr��cie uwag� na ponure odg�osy tu i �wdzie.
Jehan Shuman przywyk� obcowa� z lud�mi u w�adzy na ca�ej zawojowanej Ziemi. By� tylko cywilem, ale stworzy� wzorce programowania, kt�re zastosowano w samokszta�c�cych si� komputerach wojennych najwy�szej jako�ci. Genera�owie wys�uchiwali go z tego powodu, a tak�e przewodnicz�cy debat w Kongresie.
Jedna z nich trwa�a w�a�nie w specjalnej sali nowego Pentagonu. Genera� Weider by� ogorza�ym m�czyzn� o ma�ych ustach zaci�ni�tych do prawie niewidocznej fa�dki. Kongresman Brant by� g�adkolicy i bystrooki. Pali� tyto� z Deneba z pewno�ci� kogo�, kogo patriotyzm by� tak s�awny, �e jego w�a�ciciel m�g� pozwoli� sobie na tak� swobod�. Shuman, wysoki, dystyngowany, Programista Pierwszej Klasy, podszed� do nich bez obaw.
- To, panowie, jest Ladislas Aub - powiedzia�.
- Wi�c to jest ten niezwyk�y talent, kt�ry odkry� pan przez przypadek - powiedzia� �agodnie kongresman Brant. - Ach!
Przyjrza� si� z niezwyk�� ciekawo�ci� niewielkiemu m�czy�nie z g�ow� �ys� jak jajko.
Ma�y cz�owieczek kr�ci� niespokojnie palcami. Nigdy wcze�niej nie by� tak blisko tak wielkich ludzi. Jako stary, ni�szego rz�du technik, kt�ry dawno temu zawali� wszystkie testy przeznaczone do wy�apywania talent�w, zosta� umieszczony w grupie niewykwalifikowanych robotnik�w. Mia� swoje hobby. Wielki Programista dowiedzia� si� o tym i st�d ca�e to przera�aj�ce zamieszanie.
- Ta atmosfera tajemniczo�ci to dziecinada! - powiedzia� genera� Weider.
- Nie b�dzie pan tak uwa�a� za minut� - odpar� Shuman. - To nie jest co�, co potrafi pierwszy lepszy. Aub!
By�o co� w�adczego w sposobie wym�wienia tego jednosylabowego nazwiska. Po chwili Wielki Programista powiedzia� do zwyk�ego technika:
- Aub! Ile to jest dziewi�� razy siedem?
Aub zawaha� si� chwil�, a jego wyblak�e oczy zamruga�y z zak�opotaniem.
- Sze��dziesi�t trzy - powiedzia�.
Kongresman Brant uni�s� brwi.
- Czy to prawda?
- Niech pan sam sprawdzi.
Kongresman wyj�� sw�j kieszonkowy komputer, nacisn�� dwa razy, spojrza� na jego wy�wietlacz, mieszcz�cy si� na czubkach palc�w, i schowa� go do kieszeni.
- Czy to jest ten talent, dla kt�rego �ci�gn��e� nas tutaj, by go nam przedstawi�? Iluzjonista?
- Wi�cej, prosz� pana. Aub zapami�ta� kilka operacji i za ich pomoc� wykonuje obliczenia na papierze.
- Papierowy komputer? - spyta� genera�.
Wygl�da� na znudzonego.
- Nie, panie generale - odpowiedzia� cierpliwie Shuman. - Nie papierowy komputer. Po prostu kartka papieru. Generale, b�dzie pan tak uprzejmy i poda liczb�?
- Siedemna�cie - powiedzia� genera�.
- A pan, panie kongresmanie?
- Dwadzie�cia trzy.
- Dobrze! Aub, pomn� te liczby. I prosz�, poka� panom spos�b, w jaki to robisz.
- Tak, Programisto - powiedzia� Aub, pochylaj�c g�ow�. Wy�owi� niewielki notatnik z jednej kieszeni koszuli i artystyczne pi�rko - z drugiej. Zmarszczy� czo�o, stawiaj�c staranne znaki na papierze.
Genera� Weider przerwa� mu ostro:
- Zobaczmy to.
Aub poda� mu papier i Weider powiedzia�:
- Tak, to wygl�da jak siedemnastka.
Kongresman Brant skin�� i stwierdzi�:
- Tak wygl�da, ale przypuszczam, �e ka�dy mo�e kopiowa� figury z komputera. My�l�, �e sam m�g�bym napisa� siedemnastk� nawet bez �wiczenia.
- Pozw�lmy Aubowi kontynuowa�, panowie - powiedzia� Shuman beznami�tnie.
Aub wykonywa� dzia�ania. R�ka dr�a�a mu nieznacznie. W ko�cu odezwa� si� cichym g�osem:
- Odpowied� brzmi: trzysta dziewi��dziesi�t jeden. Kongresman Brant wyj�� po raz drugi sw�j komputer i sprawdzi� wynik.
- Na Boga, zgadza si�! Jak on to zgad�?
- Nie zgad�, kongresmanie - zaprzeczy� Shuman. - On wyliczy� ten wynik. Zrobi� to na kawa�ku papieru.
- Brednie - rzuci� niecierpliwie genera�. - Komputer to jedno, a znaczki na papierze to co� innego.
- Wyja�ni�, Aub - poleci� Shuman.
- Tak, Programisto. Tak wi�c, panowie, napisa�em siedemna�cie, a pod spodem drug� liczb�: dwadzie�cia trzy. Nast�pnie powiedzia�em do siebie: siedem razy trzy...
Kongresman przerwa� �agodnie.
- Ale, Aub, zadanie brzmi: siedemna�cie razy dwadzie�cia trzy.
- Tak, wiem - odpowiedzia� powa�nie ma�y technik - ale zaczynam przez policzenie siedem razy trzy, poniewa� w taki spos�b to dzia�a.
Teraz, siedem razy trzy jest dwadzie�cia jeden.
- A sk�d wiesz? - zapyta� kongresman.
- Po prostu to pami�tam. Zawsze jest dwadzie�cia jeden w komputerze. Sprawdzi�em to wiele razy.
- To jeszcze nie znaczy, �e zawsze tak b�dzie, prawda? - spostrzeg� kongresman.
- Mo�e i nie - wyj�ka� Aub. - Nie jestem matematykiem, ale zawsze otrzymuj� prawid�ow� odpowied�.
- Dobrze, dalej.
- Siedem razy trzy jest dwadzie�cia jeden, wi�c zapisuj� dwadzie�cia jeden, a nast�pnie trzy pod dw�jk� z dwudziestu jeden, bo jeden razy trzy jest trzy.
- Dlaczego pod dw�jk�? - spyta� natychmiast kongresman Brant.
- Poniewa�... - Aub spojrza� rozpaczliwie na swojego zwierzchnika; jego spojrzenie wyra�a�o pro�b� o pomoc. - To trudno wyja�ni�.
- Je�eli zaakceptujecie jego metod�, to szczeg�y mo�emy zostawi� matematykom - powiedzia� Shuman.
Aub wyja�nia� dalej:
- Trzy plus dwa daje pi��, jak wiadomo, wi�c dwadzie�cia jeden przechodzi w pi��dziesi�t jeden. Teraz zostawiamy to na chwil� i zaczynamy od nowa. Mno�ymy siedem przez dwa, co daje czterna�cie, potem jeden razy dwa czyli dwa. Dodajemy tak jak poprzednio i otrzymujemy trzydzie�ci cztery. Teraz, je�eli zapiszemy w ten spos�b trzydzie�ci cztery i pi��dziesi�t jeden i dodamy do siebie, otrzymamy trzysta dziewi��dziesi�t jeden. I to jest w�a�nie odpowied�!
Zapad�a cisza, kt�r� przerwa� genera� Weider:
- Nie wierz� temu. Pobajdurzy�e� troch�, zapisa�e� par� liczb, mno�y�e� i dodawa�e� je tak i siak, ale ja w to nie wierz�. To jest zbyt skomplikowane, �eby by�o czym� wi�cej ni� jak�� bzdur�.
- O nie, prosz� pana - powiedzia� uni�enie Aub. - To tylko wygl�da na trudn� operacj�, poniewa� nigdy tego pan nie robi�. W rzeczywisto�ci, zasady s� ca�kiem proste i sprawdzaj� si� dla ka�dych liczb.
- Ka�dych liczb? - zdziwi� si� genera�. - No, to dalej.
Wyj�� sw�j komputer (model GI wykonany w surowym, wojskowym stylu) i ponaciska� przypadkowe guziki.
- Dajmy na papier: pi��, siedem, trzy i jeden. To jest pi�� tysi�cy siedemset trzydzie�ci jeden.
- Tak, panie generale - powiedzia� Aub, bior�c now� kartk� papieru.
- Teraz, naciskaj�c dalej guziki komputera, siedem, dwa, trzy, dziewi��, co daje siedem tysi�cy dwie�cie trzydzie�ci dziewi��.
- Tak, panie generale.
- Teraz pomn� te dwie liczby.
- To zajmie troch� czasu - powiedzia� dr��cym g�osem technik.
- Zajmie troch� czasu - zauwa�y� genera�.
- Zaczynaj, Aub - rzuci� szorstko Shuman.
Aub zabra� si� do pracy, mrucz�c cicho pod nosem. Wzi�� nast�pn� kartk� papieru i jeszcze jedn�. Genera� wyj�� zegarek i spogl�da� na niego.
- Przebrn��e� ju�, techniku, przez swe magiczne sztuczki?
- Jestem prawie got�w, prosz� pana. Ju� mam. Czterdzie�ci jeden milion�w pi��set trzydzie�ci siedem tysi�cy trzysta osiemdziesi�t dwa.
Pokaza� wyniki nabazgrane na kartce. Genera� Weider u�miechn�� si� sceptycznie. Nacisn�� przycisk mno�enia w swym komputerze i poczeka�, a� migaj�ce cyfry zatrzymaj� si�. Potem spojrza� i odezwa� si� zdumionym g�osem:
- Na Wielk� Galaktyk�, ten facet ma racj�!
Prezydent Ziemskiej Federacji chodzi� po biurze jak nieprzytomny, a prywatnie pozwala� go�ci� wyrazowi melancholii na swym wra�liwym obliczu. Wojna z Denebem, po pocz�tkowych sukcesach i wielkiej popularno�ci, przeistoczy�a si� w nieustanne manewry i kontrmanewry, przy ci�gle wzrastaj�cym niezadowoleniu na Ziemi. Mo�liwe, �e na Denebie wzrasta�o ono r�wnie�.
A teraz kongresman Brant, szef wa�nego Komitetu do Spraw Kredyt�w Militarnych, weso�o sp�dzi� p� godziny, plot�c jakie� nonsensy.
- Obliczanie bez komputera - powiedzia� prezydent - zawiera sprzeczno�� w terminologii.
- Obliczanie - stwierdzi� kongresman - jest tylko systemem obr�bki danych. Mo�e to robi� maszyna lub m�zg ludzki. Pozwol� sobie da� przyk�ad.
U�ywaj�c nowej, niedawno nabytej umiej�tno�ci, obliczy� sum� i iloczyn, zanim prezydent, wbrew sobie, raczy� si� zainteresowa�.
- Czy to zawsze dzia�a?
- Za ka�dym razem, panie prezydencie. Tu jest dow�d.
- Czy trudno si� tego nauczy�?
- Zaj�o mi to tydzie�, aby osi�gn�� prawdziw� bieg�o��. My�l�, �e pan m�g�by nauczy� si� szybciej.
- Dobrze - rozwa�a� prezydent g�o�no. - Jest to interesuj�ca gra salonowa, ale jaki jest z tego po�ytek?
- Jaki jest po�ytek z dopiero co narodzonego dziecka, panie prezydencie? �Gra� jest w tym momencie zupe�nie bezu�yteczna, ale czy nie wida� tego, �e wskazuje nam spos�b na uwolnienie si� od maszyn? Prosz� rozwa�y�, panie prezydencie. - Kongresman wsta�, a jego g��boki g�os automatycznie przyj�� brzmienie, kt�rego u�ywa� w publicznych wyst�pieniach.
- Wojna z Denebem jest wojn� komputer�w przeciw komputerom. Ich maszyny stwarzaj� nieprzeniknion� dla naszych rakiet zas�on�, wykorzystuj�c do tego antyrakiety kierowane przez siebie. Z naszej strony jest dok�adnie tak samo. Je�eli zwi�kszamy wydajno�� naszych komputer�w, oni tak�e to robi�. Od pi�ciu lat istnieje niepewna i nieop�acalna r�wnowaga. Teraz mamy w r�kach metod� wyj�cia poza komputer, przeskoczenia go, czy inaczej m�wi�c, przechytrzenia. Mo�emy teraz wi�za� nadzieje z ludzkim umys�em. B�dziemy mie� ekwiwalent inteligentnych komputer�w. Biliony komputer�w! Nie potrafi� przewidzie� szczeg�owo konsekwencji tego, ale b�d� one niezliczone. A gdyby Deneb nas pobi�, mog� by� katastrofalne.
Prezydent spyta� z zak�opotaniem:
- Co chcia�by pan, �ebym zrobi�?
- Poza samym stworzeniem projektu ludzkich oblicze� nale�y przycisn�� administracj�. Projekt nazwiemy Projektem �Liczba�, je�li mo�na Mog� liczy� na m�j Komitet, ale jednak potrzebuj� poparcia administracji.
- A jakie s� granice umiej�tno�ci robienia oblicze� przez cz�owieka?
- Nie ma �adnych ogranicze�. Powo�uj�c si� na Programist� Shumana, kt�ry pierwszy zapozna� mnie z tym odkryciem...
- S�ysza�em, oczywi�cie, o Shumanie.
- Tak, a wi�c doktor Shuman powiedzia� mi, �e w teorii nie istnieje co� takiego, co potrafi�by zrobi� komputer, a nie wykona�by tego ludzki umys�. Komputer bierze po prostu sko�czon� liczb� danych i wykonuje tak� sam� liczb� operacji na tych danych. Ludzki umys� mo�e powt�rzy� ten proces.
Prezydent zamy�li� si�, a po chwili powiedzia�:
- Je�eli Shuman tak m�wi, jestem got�w mu uwierzy�, oczywi�cie, w teorii, ale w praktyce? Sk�d ktokolwiek mo�e wiedzie�, jak pracuje komputer?
Brant roze�mia� si� z wy�szo�ci�.
- W�a�nie, panie prezydencie, zada�em to samo pytanie. Wiadomo, �e w swoim czasie by�y projektowane przez ludzkie istoty. To by�y, oczywi�cie, proste komputery. Dzia�o si� to, zanim racjonalnie u�yto komputer�w do projektowania bardziej zaawansowanych komputer�w.
- Tak, tak. Prosz� dalej.
- Technik Aub wykona�, w ramach swego hobby, rekonstrukcje niekt�rych z tych staro�ytnych maszyn. Robi�c to przestudiowa� szczeg�y ich pracy i stwierdzi�, �e mo�e je na�ladowa�. Mno�enie, kt�re w�a�nie Panu przedstawi�em, jest kopiowaniem pracy komputera.
- Zadziwiaj�ce!
Kongresman zakaszla� taktownie.
- Chcia�bym poczyni� nast�pne spostrze�enie, panie prezydencie. Mianowicie: mo�emy dalej rozwija� ten pomys� tym bardziej, �e jeste�my w stanie zabra� federalne kredyty z produkcji komputer�w i zarz�dzania komputerowego. Gdy m�zg ludzki przejmie zadania maszyn, wi�cej naszej energii mo�na b�dzie skierowa� na poszukiwania rozwi�za� pokojowych, a niedogodno�ci wojny stan� si� mniej uci��liwe dla przeci�tnego obywatela. Oczywi�cie, b�dzie to najbardziej korzystne dla partii, kt�ra sprawuje w�adz�.
- Aha - powiedzia� prezydent. - Rozumiem, o co ci chodzi. W porz�dku. Usi�d�, kongresmanie, usi�d�. Potrzebuj� czasu, by to przemy�le�. Tymczasem poka� mi jeszcze raz t� sztuczk� z mno�eniem. Zobaczmy, czy potrafi� uchwyci� sedno rzeczy.
Programista Shuman nie pr�bowa� przyspiesza� sprawy. Loesser by� bardzo konserwatywny i lubi� zajmowa� si� komputerami tak, jak jego ojciec i dziadek. Kontynuowa� te tradycje kontroluj�c komputerowy przemys� zachodniej Europy. Gdyby zdecydowa� przy��czy� si� do Projektu �Liczba� z ca�ym swoim entuzjazmem, wielka przemiana zosta�aby przes�dzona.
- Ale Loesser trzyma� si� dot�d z boku. Stwierdzi� mianowicie:
- Nie jestem pewien, czy podoba mi si� pomys� zrezygnowania z komputer�w. Ludzki m�zg to kapry�na rzecz. Komputer da za ka�dym razem tak� sam� odpowied� na taki sam problem. Jak� mamy gwarancj�, �e umys� ludzki zrobi to samo?
- Ludzki umys�, Loesser, tylko manipuluje faktami. Nie ma nic do rzeczy, czy robi to on, czy maszyna. To s� w�a�ciwie narz�dzia.
- Tak, tak. Prze�ledzi�em uwa�nie wasz genialny pokaz maj�cy dowie��, �e umys� mo�e zast�pi� komputer. Ale dla mnie jest to ma�o prawdopodobne. Doceniam teori�, ale z jakiego� to powodu mamy s�dzi�, �e ma ona zbiega� si� z praktyk�?
- My�l�, �e mamy taki pow�d. Przede wszystkim, komputery nie istnia�y zawsze. Jaskiniowcy ze swoimi tr�jz�bami i kamiennymi toporami, czy staro�ytni z kolejami, nie mieli do czynienia z komputerami.
- I prawdopodobnie nie obliczali.
- Wie pan doskonale, �e robili to. Nawet zbudowanie kolei czy zik-kuratu wymaga oblicze�. Jak wiemy, zosta�y one wykonane bez komputer�w.
- Sugeruje pan, �e obliczali w spos�b, jaki pan demonstrowa�?
- Prawdopodobnie nie. Przede wszystkim nasza metoda, kt�r� nazywamy �grafityk�� od starogreckiego grapho, co znaczy �pisa�, zosta�a rozwini�ta w�a�nie przez komputery, czyli nie mo�emy jej antydatowa�. A jaskiniowcy musieli mie� jak�� metod�, prawda?
- Zaginiona sztuka! Czy zamierzamy rozmawia� o zagubionych przed wiekami umiej�tno�ciach?...
- Nie, nie! Nie jestem entuzjast� sztuk zaginionych, chocia� nie powiedzia�em, �e nie istnia�y. Przecie� cz�owiek jad� ziarno, zanim powsta�a hydroponika. Je�eli barbarzy�cy je jedli, to musieli zasia� je w glebie. Co innego mogliby robi�?
- Nie wiem, ale w upraw� roli uwierz�, kiedy zobacz� kogo�, komu ziarno wyros�o z gleby. A w rozniecanie ognia przez pocieranie dw�ch kawa�k�w o siebie uwierz�, kiedy to ujrz�.
Shuman stara� si� �agodzi�.
- W porz�dku, w porz�dku. Wr��my do grafityki. Jest to po prostu proces eteryzacji. Transport przy pomocy prymitywnych urz�dze� daje mo�liwo�� bezpo�redniego przetwarzania masy. Urz�dzenia komunikacyjne staj� si� mniej masywne i coraz bardziej wydajne. Niech przyk�adem b�dzie por�wnanie pa�skiego kieszonkowego komputera i masywnego wyrobu sprzed tysi�ca lat. Dlaczego wi�c nie zrobi� tego ostatniego kroku pozbywaj�c si� komputer�w zupe�nie? Dalej, panie Loesser, Projekt �Liczba� jest przedsi�wzi�ciem rozwojowym, p�dzi w g�r� na z�amanie karku. Ale potrzebujemy pa�skiej pomocy. Je�eli nie przekonuje pana patriotyzm, to niech da zna� o sobie ch�� intelektualnej przygody.
Loesser odpar� sceptycznie:
- Jaki rozw�j? Co potraficie zrobi� poza mno�eniem. Czy mo�ecie sca�kowa� funkcj� transcendentaln�?
- W swoim czasie, panie Loesser. W swoim czasie! W ci�gu ostatniego miesi�ca nauczy�em si� pos�ugiwa� dzieleniem. Mog� okre�li� i sprawdzi� liczby ca�kowite i u�amkowe dziesi�tne.
- Dziesi�tne? Do kt�rego miejsca?
Programista Shuman pr�bowa� utrzyma� sw�j normalny ton g�osu.
- Do dowolnego!
Loesserowi opad�a szcz�ka.
- Bez komputera?
- Prosz� zada� mi jakie� przeliczenie do wykonania.
- Podzieli� dwadzie�cia siedem przez trzyna�cie. Powiedzmy do sz�stego miejsca po przecinku.
Pi�� minut p�niej Shuman powiedzia�:
- Dwa, przecinek, zero, siedem, sze��, dziewi��, dwa, trzy. Loesser sprawdzi� to.
- Tak, to jest zadziwiaj�ce. Mno�enie nie wywar�o na mnie zbyt du�ego wra�enia, gdy� wykorzystuje, przede wszystkim, liczby ca�kowite i podejrzewa�em tu jak�� sztuczk�. Ale dziesi�tne...
- To jeszcze nie wszystko. Jest nowe osi�gni�cie, du�o wi�ksze, �ci�le tajne i tak dalej. Prawd� m�wi�c nie powinienem o tym wspomina�, ale... Potrafimy poradzi� sobie z pierwiastkiem kwadratowym.
- Pierwiastki kwadratowe?
- To wymaga pewnych trik�w i nie potrafimy jeszcze pokona� tej trudno�ci, ale technik Aub, cz�owiek, kt�ry to wymy�li�, posiada zadziwiaj�c� intuicj� i uwa�a problem za prawie rozwi�zany. A jest tylko zwyk�ym technikiem. Kto� pa�skiego pokroju, wyszkolony i utalentowany matematyk, nie powinien mie� trudno�ci.
- Pierwiastki kwadratowe - wymrucza� zafascynowany Loesser,
- Pierwiastki sze�cienne tak�e. Jest pan z nami?
Loesser gwa�townie wyci�gn�� d�o�.
- Liczcie na mnie.
Genera� Weider kr��y� tam i z powrotem, przemawiaj�c do s�uchaczy na mod�� barbarzy�skich nauczycieli zwracaj�cych si� do krn�brnych uczni�w. Dla genera�a nie mia�o to �adnego znaczenia, �e byli tylko cywilnymi naukowcami w��czonymi do Projektu �Liczba�. By� najwy�szym stopniem prze�o�onym i nie m�g� pozwoli� sobie na najmniejsz� chwil� s�abo�ci. M�wi�:
- Obecnie pierwiastki kwadratowe s� rozwi�zywalne. Sam tego nie potrafi� i nie rozumiem metody, ale stwierdzam to z ca�� stanowczo�ci�. Dowodzi to, �e Projekt nie b�dzie dotyczy� czego�, co niekt�rzy z was nazywaj� fundamentalizmem. Mo�ecie bawi� si� grafityk� w dowolny spos�b, w jaki b�dziecie chcieli, ale po zako�czeniu wojny. Teraz mamy specjalne i bardzo praktyczne zadania do rozwi�zania.
W odleg�ym k�cie technik Aub s�ucha� z napi�t� uwag�. Oczywi�cie, nie by� ju� technikiem, gdy� zosta� zwolniony z obowi�zk�w i skierowany do prac nad Projektem. Mia� pi�kny tytu� i wysok� pensj�, ale oczywi�cie pozycja spo�eczna pozosta�a taka sama. Najwi�ksze naukowe s�awy nigdy nie zdecydowa�y si� przyj�� go do swego grona na r�wnych prawach, a on te� sobie tego nie �yczy�. Czu� si� tak niezr�cznie po�r�d nich, jak oni w stosunku do niego.
Genera� m�wi� dalej:
- Nasz cel jest prosty, panowie: zast�pienie komputer�w. Statek, kt�ry potrafi przemierza� przestrze� bez komputera na pok�adzie, mo�e by� zbudowany w ci�gu jednej pi�tej czasu i za jedn� dziesi�t� koszt�w statku sterowanego komputerowo. Mo�emy zbudowa� flot� pi�� razy, dziesi�� razy wi�ksz� ni� Deneb, je�eli wyeliminujemy komputery. I widz� co� jeszcze. To mo�e by� fantastyczne i cudowne jak sen. Przewiduj� w przysz�o�ci istnienie pocisk�w kierowanych przez cz�owieka.
Nag�y pomruk rozleg� si� w�r�d zebranych. Genera� dalej perorowa�:
- Obecnie naszym najwi�kszym zmartwieniem jest fakt, �e pociski s� ograniczone w swej inteligencji. Komputerowe kontrolowanie mo�e jedynie sprosta� zmiennej naturze obrony przeciwrakietowej jedynie w ograniczonym zakresie. Niewiele pocisk�w trafia do swojego celu, a ich wojenna droga ko�czy si� �mierci�. Szcz�liwie dla wroga, a tak�e dla nas. Z drugiej strony, pocisk z cz�owiekiem lub dwoma lud�mi wewn�trz, kontrolowany przy pomocy grafityki, b�dzie l�ejszy, ruchliwszy, bardziej inteligentny. To mog�oby zapewni� nam przewag�, kt�ra mo�e oznacza� pocz�tek zwyci�stwa. Poza tym, panowie, potrzeby wojny zmuszaj� nas do ci�g�ego pami�tania o jednym. Cz�owiek jest bardziej dyspozycyjny ni� komputer. �Ludzkie� pociski mog�yby by� wysy�ane w takiej ilo�ci i w takich warunkach, w jakich �aden dobry genera� nie zdecyduje si� wys�a� pocisku kierowanego komputerem...
M�wi� dalej, ale technik Aub nie czeka� d�u�ej.
Technik Aub pracowa� d�ugo w swej prywatnej kwaterze nad listem, kt�ry p�niej przy nim znaleziono. List zawiera�, co nast�puje:
�Kiedy zacz��em badania nad tym, co dzi� nazywane jest �grafityk��, nie by�o to nic wi�cej ni� hobby. Widzia�em w tym tylko interesuj�c� rozrywk�, �wiczenie umys�u.
Kiedy powsta� Projekt �Liczba�, pomy�la�em, �e inni byli m�drzejsi ode mnie. Grafityka mog�a zosta� u�yta do praktycznych zastosowa� z po�ytkiem dla ludzko�ci, mo�e jako pomoc w masowej produkcji rzeczywi�cie praktycznych urz�dze�. Ale teraz rozumiem, �e b�dzie zastosowana tylko do produkowania �mierci.
Nie mog� wzi�� na siebie odpowiedzialno�ci za wynalezienie grafityki.�
Nast�pnie rozmy�lnie w��czy� depolaryzator protein i zogniskowa� go na sobie. Umar� natychmiast i bezbole�nie.
�a�obnicy stali nad mogi�� ma�ego technika, kt�ry w taki spos�b zap�aci� danin� za wielko�� swego odkrycia. Programista Shuman pochyli� g�ow� razem z reszt� zgromadzonych, ale ca�a ta ceremonia nie poruszy�a go ani troch�. Technik wykona� swoje zadanie i w�a�ciwie nie by� ju� potrzebny. Pom�g� zapocz�tkowa� grafityk�, ale teraz, kiedy wszystko ju� ruszy�o, mo�e toczy� si� samo. Triumfalnie, dop�ki ludzkie pociski b�d� potrzebne. I nikt nie wie, co b�dzie dalej.
�Dziewi�� razy siedem - pomy�la� Shuman z g��bok� satysfakcj� - daje sze��dziesi�t trzy. I nie potrzebuj� komputera, by mi to powiedzia�. Komputer jest teraz w mojej w�asnej g�owie.�
I wype�ni�o go zadziwiaj�ce poczucie w�asnej si�y.
T�umaczy� Waldemar W. Pietruszek.