867

Szczegóły
Tytuł 867
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

867 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 867 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

867 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

J�zef Kope� Dziennik podr�y DZIENNIK PODRӯY... J�ZEFA KOPCIA Multum ille et terris jactatus et alto Visuperum, soevoe memorem Junonis ob iram. Virg. Eneid.Liber. I, v.3. Wiele on by� na l�dzie i morzu topiony Wol� niebian, i gniewem pami�tnym Junony. Wirg. Eneid. Ksi�ga I, w3. ROZDZIA� I. ZAW�D WOJSKOWY Urodzi�em si� w roku 1762, miesi�ca Maja dnia pi�tnastego w Litewskiej prowincji, powiecie Pi�skim. Ojciec m�j �y� do lat dziewi��dziesi�t siedm; siedzia� w niewoli w Gda�sku, �e by� w partii Leszczy�skiego: przez przypadek od konia faworyta uderzony, umar�. Mia� w tej�e prowincji maj�tek mierny od Pradziad�w, wychowywa� mnie w domu, ucz�c tylko j�zyka narodowego, �aciny i geometrii. Gdy ko�czy�em lat szesna�cie oddany by�em do wojska Kawalerii narodowej za prostego �o�nierza, pod komenda Jerzego Ko���taja i temu� by�em powierzony w doz�r. By� to cz�owiek w pewnym wieku, Polak sprowadzony z Saksonii, dla uczczenia taktyki i s�u�b wojskowych, kt�ry odbywa� wojn� siedmioletni� pod Fryderykiem Wielkim Kr�lem Pruskim, w randze pu�kownika. A tak id�c stopniami od Gemejna (szeregowego) Unteroficera, Towarzysza, Namiestnika chor��ego; Podporucznika, Porucznika, Majora, Wice-Brygadiera, Brygadiera, przez lat dwadzie�cia s�u��c, z trudno�ci� dost�powa�em stopnia, dlatego, �e maj�tek by� szczup�y, a rangi pod�ug zwyczaju (w tamtych czasach) w Polsce by�y kupowane, a bardziej jeszcze, �e Magnaci przez intryg� wchodzili, i zabierali stopnie zdatnym i zas�u�onym. Do�wiadczenie moje by�o pierwsze, kiedy Polskie Wojska sta�y nad granic� Dniestrem broni�c napadu hordzie Tureckiej dop�ki wojsko moskiewskie, pod komend� Rumiancowa a p�niej Potemkina, nie przesz�o Dniestru. W roku 1792, gdy Rosja zaj�a si� wojna z Turcj�, natenczas Nar�d polski zacz�� my�le� o sobie i uchwali� sto tysi�cy wojska, do kt�rej liczby ma�o ju� brak�o. Ochotnika i wolenter�w dwa razy tyle by�o: ca�y Nar�d szed� z ofiara. Nie�li szlachta i pomniejsi maj�tek i �ycie, lecz byli i niech�tni, kt�rzy zwlekali sejmy, zaprz�tali bagatelnymi projektami, s�dzeniem o �ydach, umy�lnie, aby zbawienne projekta z sejmu konstytucyjnego uzbrajania si�y narodowej do skutku nie dochodzi�y. A tak przez lat cztery szed� czas bezczynnie. Rosja spiesznie ko�czy wojn� z Turczynem i nachodzi kraje Rzeczypospolitej polskiej w roku 1792. Przy��czyli si� do Rosjan i �li ludzie, a ci niszcz� kraj, pal�, lud zabieraj�, obywateli wi��� i rozpraszaj�. Zachowani tylko ci, kt�rzy wsp�lnie z nimi my�leli. Nast�powa� nieprzyjaciel w granice, lecz nie kazano broni� przechodu a magazyny przygotowane kazano zostawi� nieprzyjacielowi, cofn�y si� nasze wojska prawie do �rodka kraju, wojska nasze g�odne, bo�my wszystko zostawiali nieprzyjacielowi, gdzie pozycja by�a dla nas dobra stamt�d rejterowa� kazano, gdzie przeciwnie, tam bi� si� byli�my przymuszeni. Wojska Litewskie mia�y komendant�w Jm� Xi�cia Wirtemberskiego, Zabie��� i Judyckiego. Nast�pi�o armistycjum, Sejm Targowicki; zab�r kraju i kilkana�cie tysi�cy dobornego �o�nierza z krajem razem posz�o w niewol� Moskiewsk�, kt�rzy p�niej musz� przysi�ga� i wnij�� w s�u�b� Imperatorowej Katarzyny. Nast�pi�y na tym sejmie frymarki tak urz�d�w cywilnych jako i wojskowych. Jaki taki g�osi� si� samow�adnym; zabiera� kasy wojskowe, a partyzanci Moskiewscy kazali wojska redukowa� w pozosta�ej cz�ci Polski usi�uj�c ostatnie si�y uj�� krajowi. Wojskowi, kt�rzy nie s�u��c pozabierali rangi, niekt�rzy po razy trzy przedawali, raz po swoich korpusach, drugi raz w Wilnie a trzeci raz do Rekompens�w podali si� i cywilne urz�dy przedawali i wydawali po gorliwych, kt�rych z kraju powyp�dzali. Jenera� Ko�ciuszko na has�o d�wigaj�cej si� ojczyzny swojej powr�ci� z Ameryki, kt�ry walcz�c o wolno�� pod Waszyngtonem, spod przemocy tyran�w Anglik�w wys�u�y� cz�� ziemi (z kt�rej ju� m�g� si� wy�ywi�) i by� spokojnym: na has�o swojej ojczyzny powraca i pe�ni powinno�� �wi�t�. Pod Dubienk� w sze�� tysi�cy Polak�w opar� si� Kochowskiemu, dow�dcy wojska Rosyjskiego (w liczbie osiemna�cie tysi�cy). Mi�dzy zabran� liczb� wojska Polskiego do Rosji razem z krajem, by�em i ja zabrany z brygad� drug� Litewsk�, w randze Majora. Komendantem by� moim natenczas S�omi�ski w s�u�bie kawaleryjskiej do�� umiej�tny. By� w wojsku Saskim i w siedmioletniej wojnie przeciw Fryderykowi Wielkiemu. Komenda Brygady ca�ej by�a cz�sto przy mnie, gdy� Komendant nie pilnowa�, ja za� mia�em w wojsku zaufanie, bo s�u��c z nimi przez lat dwadzie�cia od Szeregowego by� m�j spos�b my�lenia dorze im znany. W takim tedy stanie nieszcz�liwym b�d�c zabranym pod przemoc obcego panowania, op�akiwa�em los ojczyzny mojej, a� kiedy w roku 1794 zacz�� si� przebija� odg�os przez zastawione zagrody wojskiem i kordonem z pozosta�ej cz�ci ziemi wolnych Polak�w do wojska naszego zabranego, �e ojczyzna wo�a, powstaje z gruz�w i ��da ratunku; na to czu�y i wierny syn ojczyzny swojej z brygad� poszed�em wi�c sto mil na przeb�j spod Kijowa krajem ju� zabranymi wko�o opasanym przez obce wojska. Za mn� w kilkana�cie dni ruszy� z Brygad� Jenera� Wy�kowski, porzuciwszy te� swojego szefa: p�niej jenera� Lazi�ski przez Wo�oszczyzn� wszed� do Galicji gdzie nie znalaz�wszy wojsk austriackich i wypocz�wszy czas jaki� uda� si� ku Warszawie i z��czy� si� z wojskiem narodowym. Z g��bokiej Ukrainy sz�o ze mn� traktem moim do trzech tysi�cy kawalerii, kt�rzy te� poporzucali komendant�w swoich, a o kt�rych ja nie wiedzia�em. Nieszcz�ciem, ze nad rzek� S�ucz� zostali rozbici; cz�� bardzo ma�a usz�a, kt�ra mnie dop�dzi�a i z��czy�a si� Przebiwszy si� przez tyle wojska obcego obronn� r�k�, stan���m na wzrost Ojczyzny i z��czy�em si� z najbli�sz� i z��czy�em si� z najwy�szym Naczelnikiem, wybranym od narodu polskiego, Ko�ciuszk�, pod kt�rym odbywaj�c powinno�� w obronie ojczyzny swojej, trafi�em w ko�cu, zem si� sta� smutnym wi�niem dzikiej i odludnej ni�szej Kamczatki, wzi�ty raniony w krwawej bitwie Maciejowic. O tej nieszcz�liwej Maciejowickiej batalii lubo tyle jest detal�w, jednak ja moja opini� po�o��, chocia� mo�e nie b�dzie zgodn� z innymi. Trzema dniami, gdy�my si� zbli�yli ku Fersenowi, kt�rego przeprawy Jenera� Poni�ski wstrzyma� nie zdo�a�, Fersen jeszcze mie� komunikacji nie m�g�, ani z��czy� si� od Brze�cia z Suwarowem, pospieszali�my czym pr�dzej, aby go mie� przed Wis�� i z drugiej strony Wieprza w Wid�ach spotka�. Sz�o nam najwi�cej o j�zyk, w jakiej sile znajdowa� si� nieprzyjaciel, co si� wszystko sta�o pod�ug naszego �yczenia. Dwoma dniami przed nieszcz�liwa akcj�, pos�any ode mnie oficer z komend� pod nieprzyjacielski ob�z, schwyta� Majora od sztabu jeneralnego i dwudziestu je�c�w; od kt�rego powzi�li�my zupe�n� wiadomo�� o mocy nieprzyjaciela. Wyzna� bowiem, �e nieprzyjaciel mia� szesna�cie tysi�cy do boju, szesna�cie sztuk armat kalibru wielkiego: my za� nie mieli�my nad siedm tysi�cy, jedna du�� armat� a mniejszych dwadzie�cia. Poszli�my ku nieprzyjacielowi, Poni�ski o mil kilka stoj�cy w pi�� tysi�cy dobornego wojska i kilkana�cie armat odebra� rozkaz, aby na drugi dzie� posuwa� si� za naszym obozem, gdzie na lewe skrzyd�o mia� punkt wyznaczony, a k�dy nam Denis�w Jenera� Moskiewski p�niej wdar� si�. Zbli�yli�my si� ju� p�no ku nieprzyjacielowi awangard� jego sp�dziwszy, natarli�my a� ku samemu obozowi. Noc ciemna nie da�a rozpozna� sytuacji miejsca, oczekiwali�my dnia i pos�any by� powt�rny kurier z rozkazem do Poni�skiego. Nieprzyjaciel w wilie akcji dosta� naszych je�c�w oficer�w, i dowiedzia� si� o zamiarach, �e kiedy nadejdzie sukurs z Poni�skim, b�dzie nieprzyjaciel atakowany. U�y� wi�c ostatniego a�ardu, nie da� czeka�, a�eby�my si� wzmocnili sukursem; uprzedzi� nasze zamiary, i tej samej nocy stara� si� od Jenera�a Poni�skiego poprzecina� pasy dla korespondencji, chocia� dla tego Poninski dwa rozkazy odebra�, pierwszy aby nazajutrz przybywa� i ��czy� si�; powt�rnie, aby najspieszniej maszerowa�. Jenera� Poni�ski nie szed� najbli�sz� droga porysowana po nas, lecz dla og�odzonego kraju nad�o�y� dwie mile i nie przyby� na sukurs. Tej samej nocy pod Jenera�em Denisowem zacz�� si� przeprawia� nieprzyjaciel w bok lewego skrzyd�a naszego, na ten punkt, gdzie sukurs mia� przyj��. Byli�my pewni, �e dla trz�sawicy i b�ota niedost�pnego, nieprzyjaciel tym miejscem przej�� nie b�dzie m�g�, lecz �lepa subordynacja i a�ard czeg� dokaza� nie potrafi. Mo�cili Moskale faszyny, r�ne drzewa, nawet t�umoki swoje i trzy armaty utopili. Przed �witem zacz�� si� z dw�ch stron tak: najprz�d od lewego skrzyd�a Denisow, kt�ry si� w nocy przeprawi� w cztery tysi�ce i natar�, lecz odparty usun�� si� ku lewemu skrzyd�u i zbli�y� si� ku ca�ej forsie przeciw Naczelnikowi Ko�ciuszce i oba prawie wojska sta�y w kroku na ogie� karabinowy z kartaczowym i sze�� godzin nieustanny ogie� trwa� z obu stron. Trzy razy odpychali�my bagnetami nieprzyjacielskie �ciany, lecz dwa razy przewy�szaj�ca si�a w ludziach i armatach przynios�a dla nas skutek nieszcz�liwy bo wszystko leg�o ofiara na placu. Prawe skrzyd�o najprz�d z�amane zosta�o, gdzie zabrany Jenera� Sierakowski, Kami�ski i Kniaziewicz. Naczelnik Ko�ciuszko uda� si� na lewe, gdzie i ja z cz�ci� brygady poszed�em na przeb�j, ale spotkany od �wie�ej kawalerii pobity i cztery razy raniony razem z Ko�ciuszk� zosta�em wzi�ty. Julian Niemcewicz raniony z Ko�ciuszk� pos�ani do Petersburga. Gdzie i Jenera� Fiszer by� wzi�ty a ja pos�any do ni�szej Kamczatki. Za przyczyn� przegranej k�ad� kilka uwag moich: 1mo. �e nieprzyjaciel by� od nas dwa razy silniejszy. 2do. �e uprzedzi� nasz atak nie dozwalaj�c nam doczeka� si� dnia dla zmienienia pozycji. 3tio. Nie da� nam po��czy� si� z sukursem. 4to. Przyszli�my w nocy na pozycj� i nie mogli�my obwarowa� miejsc mocn� stra��. O powstaniu drugim narodowym ma�o opisuje, bo by�em wzi�ty z placu Batalii w niewol�. Gdyby Denisow nie by� przeszed� w t� stron�, co by�o pocz�tkiem naszej przegranej, byliby�my mogli ku sukursowi si� rejterowa�, a w ten czas przy nas by�a wygrana jako si� p�niej pokaza�o po nieszcz�liwej akcji, ze nieprzyjaciel mia� po jednym tylko �adunku. Ju� tak daleko bro� by�a rozpalona, �e tylko na bagnetach si� sko�czy�o. ROZDZIA� II.NIEWOLA Gdym by� wieziony z placu bitwy z tylu ranionymi, poniewa� poranki by�y ju� zimne odzienia brak�o, bo byli�my odarci do nago�ci, poruszeni jednak ludzko�ci� dali rannym i zdrowym sk�ry bydl�ce brudne i mokre, gdy� tego mieli pod dostatkiem w stosach u�o�onych z zabranego i zar�ni�tego byd�a. By� w�wczas Komendantem nad niewolnikami Jenera� Chruszczew i Bagrejew Brygadier. Marodery nic nie zostawiali po domach, zabierali stada byd�a, srebro, mied� i co tylko znale�li. W wielu miejscach, same Panie po ch�opsku ubrane po swoich wsiach mi�dzy poddanymi przebywa�y; w wielu te� miejscach m�czono komisarz�w lub ekonom�w przez Pan�w zostawionych, aby wydawali, gdzie s� sprz�ty pochowane. Przyprowadzony do dawnego z miast polskich Kijowa, prowadzony by�em wsp�lnie z trzema naszymi Jenera�ami, kt�rzy byli zabrani w tej�e batalii: 1mo. Jenera� Sierakowski 2do. Kniaziewicz 3tio. Kami�ski Ci zaraz po przybyciu do Kijowa zostali wolnymi jako je�cy z pozosta�ej Polski zabrani, a mnie przyw�aszczyli za poddanego jako wysz�ego z ich kraju z wojskiem buntownika. Natychmiast zosta�em od��czony od moich koleg�w, osadzony pod �cis�� stra�� w starym i wilgotnym gmachu. Ju� nie mia�em �adnego towarzystwa; ani te� warta chcia�a do mnie gada�, ani odpowiadac. W takiej sytuacji by�em utrzymywany przez dni kilka. Oficer garnizonowy miasta, maj�cy inspekcj� nade mn�, przyprowadzi� �on� swoj�, abym u niej jej w�asnej roboty kupi� kapuszon, przymuszony by�em ostatnie kilka rubli odda�, aby serce jego zmi�kczy�, ale to nic nie pomog�o. Kiedym by� wieziony przez Kij�w postrzeg�em moich �o�nierzy przy publicznych robotach i wielu znajomych dustyngowanych szlachty, postrzeg�em bardzo wiele rabunk�w w stosach le��cych, bro�, armaty i wiele innych znak�w wojennych; niach tu ka�dy czu�y wchodzi, co to by� dla mnie za widok okropny? Sz�stego dnia w nocy porwany w kibitk�, kt�ra mia�a model kufra, obita w ko�o sk�rami a w �rodku �elazna blach�, z boku tylko okienko dla podania wody albo jedzenia, w spodzie druga dziura dla spadu. Ten kufer by� bez �adnego siedzenia, ani jeszcze by�em z ran wyleczony, dawano mnie w�r z s�om� i w�o�ony by� na mnie tytu� aresztanta sekretnego z numerem tylko bez imienia. Jest to u nich w takim rodzaju aresztant najwi�kszy kryminalista, z kt�rym nikt pod najwi�ksza kara nie mo�e rozmawia�; ani te� wiedzie� jak si� nazywa i za co wzi�ty. Z Kijowa do Smole�ska by�em przywieziony si�dmego dnia dniem i noc�. Na zmianie poczt wsz�dy si� lud zbiega� dla ciekawo�ci, co by to by�o zamkni�tym w tym kufrze, ile �e dw�ch zbrojnych na wierzcho�ku tej kibitki siedzia�o. Sz�stego dnia pos�ysza�em turkot bruku, by� to Smole�sk. Wysadzony w nocy przy jakimsi� ogromnym i starym murze, us�ysza�em szcz�k broni, postrzeg�em t�umy �o�nierzy i by�em prowadzony d�ugim a w�skim korytarzem i osadzony w jednej w�skiej framudze przy stra�y kilku �o�nierzy i przy �wietle lampy czarnej. By�y tam dwa okna z kratami �elaznymi przebijane czarnymi deskami, aby nigdzie dzienne �wiat�o wchodzi� nie mog�o. Trzeba by�o zgadywa� noc lub dzie�; warta ani s�owa nigdy do mnie m�wi� nie chcia�a. Smole�sk (ach, wzdrygam si� wspomnieniem i tytu�u mu da� nie potrafi�!) by�o to miejsce po�eraj�ce r�nymi nieszcz�ciami i m�czarni� naszych rodak�w, w kt�rym tyle tysi�cy poczciwych Polak�w by�o dr�czonych: wiele z n�dzy, wiele z wilgotnych mur�w, wiele podr�czonych umy�lnie pogin�o. Ja w tej mojej framudze przebywam. Pytam si� kiedy jest noc, a kiedy dzie�? Ale mi moja stra� nie odpowiada; tylko po tym dystyngowa�em dzie� od nocy, kiedy mi je�� przynoszono. Nie dawano mi ani grabek, ani no�a, i wsz�dy ze �cian wyjmowano gwo�dzie, �ebym sobie �mierci nie zada�. Straszyli, �e mnie jeszcze co� gorszego czeka, lecz w ko�cu ju� z tymi strachami i boja�ni� oswoi�em si�. Kiedy si� wszystko uciszy�o, sypia� nie mog�em: s�ysze� mi si� zdawa�o poza innymi murami obok mnie jakie� r�ne bicia, katowania i szcz�k kajdan, co bardziej mnie jeszcze wybija�o ze snu; tysi�c imaginacji roi�o si�, abym ja na t� kolej nie przyszed�, ale szcz�ciem dowiedzia�em si�, �e to byli kryminali�ci i by� razem z��czony dom poprawy. My�l zawsze w trwodze: nie wiem, co mnie w tym miejscu czeka. Wiem, �e tylu siedzi Polak�w, a nie mog� wiedzie�, kt�rzy s� co w ziemi robi� i jak s� utrzymywani; czy by�y ju� egzekucje jakie z nimi, do��, �e w takiej niewiadomo�ci i niepewno�ci utrzymywany by�em przez cztery tygodnie. Na pocz�tku drugiego tygodnia przybywa Komendant do mojego wi�zienia, kt�ry nad wszystkimi niewolnikami mia� doz�r. Nie by� to cz�owiek, ale tygrys, czyli zwierz drapie�ny bez �adnej moralno�ci: on si� przyk�ada� do n�dz i nieszcz�� biednych wi�zionych Polak�w. By� to moskal rodowity. Ten�e zacny cz�owiek zabiera mnie w sw�j pow�z, wiezie, ale ja nie wiem dok�d, rozumiem �e na �mier�. D�ugo czas nie widzia�em �wiat�a, co mi si� wszystko �miesznie wydawa�o, mniema�em, �e ca�e miasto w ko�o lata i ja z powozem. A gdy obwi�z� mnie kilka razy po wielu ulicach, w ko�cu przywi�z� mnie do wysokiego i wspania�ego domu, powiadaj�c, �e to jest Imperatorowej Dworec i mnie tu dla rozrywki przywozi. Gdy mnie wprowadzi� do jednej wielkiej sali, znalaz�em w ko�cu, �e to by�o s�downictwo, do kt�rego mnie kazano zbli�y� si�, a �e by�em jeszcze s�aby z ran niewygojonych, kazano mi da� krzes�o i usi���. Zapytany by�em najprz�d od nich o moim urodzeniu, religii, latach i ca�ym ci�gu �ycia. Szcz�ciem moim by�o, �em by� ostrze�ony od Kapitana Ma�o-Rosjana, kt�ry mnie wi�z� z Kijowa do Smole�ska, nauczy� mnie, aby zawsze jednego s�owa i eksplikacji trzyma� si� i mimo zbijania i strach�w zawsze trzyma� si� jednego. 1 By�em pytany, czy przysi�ga�em? Opowiedzia�em, �e w ci�gu s�u�by mojej dwudziestoletniej kilka razy przysi�ga�em, niby nie rozumiej�c, czego oni chc�. 2 Zapytano mnie si� znowu: ale ostatnia przysi�ga jaka by�a? Ja jeszcze nie rozumiem - odpowiadam, �e ostatnia by�a najwa�niejsza, �e ojczyzny mojej do ostatniej kropli krwi broni� i zastawia� b�d� - rzekli oni, ale nie o to si� pytamy: ale Monarchini naszej czy przysi�ga�e�? Odpowiedzia�em, �e to by� gwa�t i przemoc. Zapytano mnie si�: a to masz za rzecz ma��? Odpowiedzia�em: �e mi�o�� ojczyzny mojej kaza�a na to zapomnie�, na co oni oburzeni zostali i serio z miejsc swoich powstawali. Kazano mnie w tym momencie odwie�� do mojego pierwszego wi�zienia. Na trzeci dzie� stawi� powt�rnie przed tym samym s�dem i zadaj� nowe kwestie. 1 Kto mnie uwiadomi� o rewolucji i kto ze mn� by� w porozumieniu z obywateli kraju zabranego, albo kto mi dawa� pomoc i kto o tym wiedzia�. Odpowiada�em zawsze tak pod�ug honoru. Niech mi tu najwi�ksze skarby i tysi�c �mierci obejm�, cz�owiek jestem z honorem, niewinnych nie mog� kompromitowa�, �e nikt z obywateli o tym nie wiedzia� i �aden mi pomocy nie dawa� pomocy, bom ma�o jeszcze obywatelom by� znajomy. I �e ja z litewskiej prowincji do tego kraju z brygad� przyby�em, ale mi�o�� ojczyzny, rozpacz i a�ard wskaza�y mi drog�. - Podnios�em m�j g�os do prezyduj�cego z czu�o�ci�, �e jestem uczciwy oficer wzi�ty na placu boju, raniony, a tak jestem po barbarzy�sku traktowany i sko�czy�a si� ze mn� inkwizycja. Kazano mi samemu napisa� ca�� awantur� i przeniesiono mnie ju� z pierwszej ciemnicy do jednej ogromnej sali, w kt�rej by�o czterdzie�ci okien du�ych i cztery piece. By�a to sala, gdzie co kilka lat zbiera�a si� szlachta na obrady wybor�w czyli sejmik�w. Zimno nie do wytrzymania; 30 kopiejek miedzianych na dzie�, z kt�rych trzeba by�o wystarczy� na �ycie, odzienie i aptek�. Drzewa kaza�em mojej warcie po trzy kawa�ki wk�ada� w piec: jak si� nagrza�o kilka cegie�, wchodzi�em w piec aby si� ogrza�. Spos�b piec�w by� taki, �e ze �rodka palono. Zachorowa�em w ko�cu tak �miertelnie, �e nie obiecywa�em sobie �ycia dla zimna, g�odu i n�dzy. Prosi�em przez Komendanta do spowiedzi, ile ze w tym miejscu by�a katolicka kaplica i Bernardyn przez niekt�rych Polak�w dawniej zabranych by� utrzymywany. Nie pozwolono mi i ksi�dza z przyczyny, aby na spowiedzi nie komunikowa� si� w jakich sekretach lub nie za�ywa� jakiej rady. Przychodzi�o ju� do tego, �e umiera� bez spowiedzi by�em przymuszony, lecz Opatrzno�� zachowa�a lubo na gorsze dla mnie, w przebywaniu znoszenia tylu nast�pnych okropnych do�wiadcze�. Po kilku dniach poruszeni ludzko�ci�, widzieli, ze z samego zimna trzeba by�o �ycie ko�czy�, przenie�li mnie z tej ogromnej sali do jednego starego domku murowanego za �elazn� krat�, gdzie ju� by�o cieplej. Widok z mojego okna by� na cmentarz; bawi�y mnie cz�sto pogrzeby i �piewania pop�w. Drugi spektakl mia�em, �e w tym klasztorze czernice, czyli mniszki, cz�sto widywa�em jak spuszcza�y z swoich okien drabiny do wychodzenia z klauzur; jedna drugiej pomaga�y. O tych pobo�nych mniszkach wiele innych zdarze� s�ysza�em z opowiadania mojej warty. Mia�em ju� w tym trzecim wi�zieniu oddanego uteroficera i czterech gemejn�w, kt�ra to warta co sze�� dni odmienia�a si�. Je�li na szcz�cie moje jaki poczciwy by� uteroficer, to mi wolno by�o do nich przemawia� i onym do mnie wzajemnie: a za to, ze czasem wolno cho� przez krat� patrze�, trzeba by�o zap�aci� cz�� na �ywno�� dawanych mi pieni�dzy i to zaklinano mnie, abym si� czasem nie wyda� przed Komendantem, �e ze mn� rozmawiaj� bo mnie wypytywa� raz w tydzie�. By�o w tym mie�cie do kilku tysi�cy Polak�w wi�ni�w: cz�� za opini� krajow�, cz�� z kraj�w dawnych zabranych w niewol�. Ka�dy uczciwie by� utrzymywany, pod�ug przepis�w, ja tylko prawie jeden z rodzaju wi�ni�w dystyngowa�em si� jako ten, kt�ry zbuntowa�em wojska i wyszed�em na czele ich i bi�em si� z Moskalami, sk�d za mn� inne regimenta i brygady ruszy�y. Dawano mi dwie potrawy na obiad, a jedn� na kolacj�, a reszt� pieni�dzy na drwa i aptek�. Lampa w izbie by�a ze skarbu, kt�ra regularnie ca�� noc pali� si� musia�a. Oskar�ony zosta�em przez niegodziwego unteroficera, �e zrobi�em sobie ekran z chustki i przez nienawi�� zas�aniam si� od nich. Na drug� noc postrzegam, �e na moich nogach siedzi �o�nierz: porywam si� i pytam, czego tu siedzisz? Odpowiada mi , �e mu kazano dzie� i noc na mnie patrze�, dla czego ich nie lubi�, co dla mnie by�o najwi�kszym tyra�stwem. Co dzie� przychodz�ca warta anonsowa�a mi, chocia�em si� ich o nic nie pyta�, �e tego dnia tylu Polak�w zaknutowali, tylu powiesili, co fa�szem by�o, ale umy�lnie mi tak kazano gada�. Do tego miasta przyp�dzono razem do trzech tysi�cy lub wi�cej �o�nierzy, cz�� z dezarmowanych wojsk, kt�re by�y do ich kraju wzi�te, cz�� w bataliach r�nych zabrana. Przyp�dzono tych nieszcz�liwych nagich, bosych, w najwi�ksze mrozy, z kt�rych po�owa umar�a, gdy byli prowadzeni, Cz�� znaczna pos�ana zosta�a na okr�ty. Kilkaset jednej nocy prawie umar�o, gdy b�d�c zap�dzeni do nowych mur�w �wie�o napalonych, wszyscy prawie zagorzeli, z kt�rych bardzo ma�a liczba zosta�a si�. By�em chory w Smole�sku, i gdy doktor ju� zadecydowa�, �e �y� nie mog�, odwiedzi� mnie Komendant i dla skonsolowania mi powiedzia�, �e jest tu m�j kamerdyner Szmigielski, kt�ry ju� trzy miesi�ce siedzia�, a ja o niczym nie wiedzia�em. Ten poczciwy cz�owiek po batalii Maciejowickiej wzi�wszy paszport u Jenera�a Suwarowa i ze czterysta dukat�w, je�dzi� po Moskwie i innych fortecach szukaj�c mnie i przez �yczliwo�� chcia� by� przy mnie. Przys�a� do mnie Komendant onego, odebrawszy jemu pieni�dze, poniewa� aresztant (pod�ug nich) mie� tego nie powinien. Z tych pieni�dzy zabranych m�j wierny kamerdyner straci� do sta dukat�w na r�ne podr�e, zosta�o mi si� trzysta, z kt�rych Komendant do mojej niewolniczej ga�y po kilka rubli dodawa�. Ju� zacz��em mie� lepsze wygody i cieplejsz� stancj� i aptek� mia�em ju� czym zap�aci�. W czwartym miesi�cu mego pobytu w Smole�sku przyszed� rozkaz Katarzyny, aby wszystkich je�c�w Polak�w rozwie�� na r�ne miejsca, dla mnie za� ukaz oddzielny, �eby imi� moje odj��, da� tylko numer wi�nia, pod tytu�em bezimiennego, od��czy� od wszelkiego towarzystwa ludzi, a� do dalszego rozkazania i pos�a� do ni�szej Kamczatki. Po oznajmionym ukazie Imperatorowej Katarzyny drugiej, roz��czono mnie z moim kamerdynerem Szmigielskim, z kt�rym co si� dzia�o lub dzieje, dotychczas nie mam wiadomo�ci. ROZDZIA� III. PODRӯ DO IRKUCKA Tej samej nocy porwany zosta�em do kibitki, kilku zbrojnych wsiad�o �o�nierzy i by�em wieziony w dalsze przeznaczenie; przez pi�� dni i nocy by�em wci�� wieziony, sz�stego dnia nocowali�my na poczcie, ale mnie nikt nie widzia� ani ja nikogo, �aden z warty ze mn� nie gada�, oficer by� do mojego konwoju dodany z czterema gemejnami i unteroficerem, sz�o mi najwi�cej o rzecz wiedzie�, dok�d mnie wioz�. Jednego czasu na przemianie poczty gdy wszyscy odeszli od powozu za ko�mi i kupnem potrzeb swoich, zosta� si� tylko przy mnie staruszek �o�nierz. Zacz��em go prosi� i da�em kilka pi�tak�w, aby mi powiedzia� dok�d wieziony jestem, ten d�ugo naoci�gawszy si� z boja�ni� i strachem powiedzia�, �e tylko wie, �e do Irkucka s� wyznaczeni. Ju� cokolwiek by�em spokojniejszy rozumiej�c, �e na Irkucku si� sko�czy, do kt�rego przybywszy dopiero zacz��em nowy woja� i do�wiadczenie. Dziesi�tego dnia ze Smole�ska stan�li�my w sto�ecznym mie�cie Moskwie. Nigdy ze mn� oficer ani �o�nierz nie chcieli gada�, zawsze cz�owiek cos sobie niepewnego wystawia�, jak tylko dowo�ono do kt�rego miasta, zdawa�o si�, ze ju� nast�pi egzekucja �mierci, bo si� u nich tak dzieje, �e niewolnik�w rozsy�aj� kryminalist�w i tam z nimi robi� egzekucj�. W Moskwie bawi�em trzy dni, ale miasta nie widzia�em, zawsze osadzony by�em w jakimsi� oddzielnym zak�cie. Trzeciego dnia zwyczajnym sposobem zapakowany w kibitk�, kt�r� zawsze zas�aniano w przeje�dzie przez miasta i wsie, zawsze oficer pijany i jego podkomendni, �adnej uczciwo�ci ani ludzko�ci nie mia�em od niego. Z Moskwy by�em wieziony do Kazania, w kt�rym mie�cie kilka dni bawili�my si�, do ka�dego miasta przeje�d�aj�c, zawsze stawali przed domem policji, lud si� wsz�dy kupi�, a� mi wyznaczone by�o miejsce nocleg�w i popas�w. Ten spoczynek by� nie dla mnie robiony, ale dla konwoju, kt�ry dla forsownej drogi nie m�g� wytrzymywa�. Dawano wart� do miasta na noc za rozkazem mojego oficera. Od Smole�ska do Irkucka trzech �o�nierzy w mojej stra�y zgin�o, jedni nogi albo r�ce po�amali z wierzcho�ka mojej kibitki. Gdy pijani i nieuwa�ni z g�r lecieli, zdarza�o si� to cz�sto, �e kiedy rozp�dz� konie, kibitka si� wywraca i konie wlek� po �wier� mili, a ja zamkni�ty t�uk� si� jak �led� w beczce, lecz �e by�em obwijany worem, sieczk� i s�om�, to mnie ratowa�o. W Kazaniu gdym stan�� na kilkudniowym spoczynku, dano mi do�� dobra stancj� w wielkim jednym domu murowanym i pierwszego dnia nie opatrzyli si�, �e moje okno z drugiego pi�tra by�o na ulic�, warta mija tego nie uwa�a�a, a ja wolno patrz�c postrzeg�em kilku Polak�w oficer�w znajomych i rozmawia�em z nimi i zainformowa�em si� o wielu rzeczach. Lecz na nieszcz�cie moje gdy dostrze�ono, kazano natychmiast okno na g�ucho zabi� i powr�ci�em do mojej dawnej sytuacji. Z Kazania do Tobolska by�em wieziony tym�e sposobem bez �adnej powolno�ci, wygody i ludzko�ci. W tym przeci�gu i przeje�dzie drogi r�ne, nieszcz�liwe kolonie i miasteczka przebywa�em, kt�re s� zaludnione przez posy�anych na zsy�k�, wtedy postrzega�em ludzi bez nos�w pi�tnowanych. Na ka�dym prawie przewozie takie monstra dawa�y si� widzie�. Na jednym noclegu, gdy kobieta jedna je�� przynios�a dla stra�y, postrzega oficer, �e twarz by�a niepospolita i zapyta� si� coby by�� za jedna? Odpowiedzia��, �e niegdy� Pu�kownik�wna a dzi� kowalowa jestem pos�ana na zsy�k�, przyczyny nie chcia�a powiedzie� za co. Na tej samej drodze po r�nych koloniach i pocztach znajdowali�my bardzo wiele Polak�w, kt�rzy jeszcze od barskiej konfederacji pozostawali i ju� z nich wielkie kolonie rozmno�y�y si�. Kaza� Miasto, niegdy� Tatarskie Kr�lestwo nale��ce do Azji a przez Cara Iwanowa Bazylewicza podbite. P�niej przez Puchaczewa zrujnowane, gdzie dot�d s� jeszcze tego znaki zwaliska mur�w i g�ry. Mieszkaj� w samym mie�cie Rosjanie, Tatary, Czerkasy, Wodziaki, Syrjanie, Mogo�owie. Te narody koloniami mieszkaj� mi�dzy Kazniem i Tobolskiem. Kaza� nad rzek� Kazan� i wielk� rzek� Wo�g�, kt�ra wpada do morza Kaspijskiego, idzie mi�dzy pierwszymi z miast. Liczy si� po Petersburgu i Moskwie trzecim miastem, Kt�re ma bardzo wiele dom�w na gust Europejski, sklep�w porz�dnych licz� do kilku tysi�cy kupc�w. Znajduje si� w tym mie�cie obraz Matki Boskiej, nazywaja go po rosyjsku Kaza�ska Naj�. Panna, lud z bardzo dalekich kraj�w przychodzi na odpusty i wiele przynosz� dla miasta zysku. Kilkana�cie pokole� Tatar�w s� osiedli ko�o Kazania i na drodze do Tobolska. Narody Czuwackie, Czeremiskie, Ostjaki p�ac� podatki podusznego: te narody r�ni� si� zupe�nie mi�dzy sob� j�zykiem, fizjognomi�, obyczajami, religi�; u�ywaj� najwi�cej mahometa�skiej, daj� rekrut�w w ma�ej liczbie, uprawiaj� rol�, kt�ra w tym miejscu jest bardzo �yzna. Z Tatar�w i Ka�muk�w wybieraj� cz�� na ochotnika do wojska. Ko�o Kazania wielkie s� kolonie i bogate, zaludnione tymi, kt�rzy od dawna ju� pos�ani na zsy�k�, z tych tedy bior� bardzo wiele do pu�k�w kozackich, daj� im tytu� Kozak�w albo Do�skich albo Czarnomorskich i tym nape�niaj� pu�ki, gdy� samych Do�c�w jest bardzo ma�� liczba na Donie i prowincjach Kozackich; same prawie kobiety gospodaruj� i uprawiaj� rol�, gdy� nie maj� prawie m�czyzn, bo wszystkich bior� do wojska. Ko�o Kazania mo�na liczy� najmniej do dw�chkro� sto tysi�cy r�nych Tatar�w, kt�rzy uprawiaj� ziemi� i op�acaj� bardzo drogie podatki, cz�� futrami, cz�� pieni�dzmi. W tej stronie jeszcze ma�o zwierza i nie tak pi�kne jak w dalszych krajach Syberii; w tym mie�cie jeszcze nie znajduj� si� sobole, tylko popielice, rysie, kuny, bobry i nied�wiedzie, kt�rych maj� pod dostatek. Po tych lasach Kaza�skich na drodze do Tobolska najwi�cej mieszka r�nej hordy, kt�re uprawiaj� ziemi� i polowaniem si� bawi�. Tatarowie ubiorem zbli�eni s� do Tureckiego. Kobiety chodz� w zawojach i nosz� materie bogate, kt�re kupuj� od Bucharskich narod�w. Kobiety s� pi�kna i bogato si� ubieraj�, ale ich najwi�cej m�owie zamykaj�, przypadkiem ich mo�na kiedy widzie�; maj� swoje seraje i po kilka �on utrzymuj�. W domach czysto�� najwi�ksza; dwie kondygnacje �awek kobiercami i dywanami wy�cie�ane, siadaj� nogi na krzy� za�o�ywszy. W ka�dym prawie domu maj� ko�o pieca wprawione kot�y, w kt�rych oparzaj� m�ode go��bki i najgustowniejsze robi� potrawy. Ceremonie �lub�w; kawaler kiedy si� stara o pann�, posy�a do niej konia, kt�remu je�eli plecie w grzyw� wst��k�, odsy�a go nazad i pewnym jest jej r�ki - Ceremonie dalsze tego obchodu na�laduj� �yd�w, ka�dy z weselnik�w musi zje�� ca�� kur� a �ywe przerzucaj� przez g�owy m�odym, aby lata�y i inne tym podobne dziwactwa. Drugie narody inne maj� obrz�dki i r�ni� si� od siebie, ale w wielu zwyczajach na�laduj� Turk�w: maj� swoje meczeta bez dzwon�w, modl� si� do miesi�ca i �ci�le zachowuj� swoje �wi�ta. Maja wielkie stada koni, byd�a, owiec, wszystkie fabryki r�nych materii maj� swoje w�asne, od nikogo nic nie kupuj�, kobiety ubieraj� si� tak jak m�czy�ni, r�ni� si� tylko kolczykami, kt�re nosz� u usz�w osobliwszej wielko�ci, srebrne formy p�miesi�ca, na piersiach sztuki wylewane ze srebra s�o�ca. Kobiety Czeremiskie bardzo zr�cznie i �mia�o na koniach je�d��, z �uk�w strzelaj�, na instrumentach graj�, kt�re same robi� i na fason naszej gitary struny z w�os�w ko�skich, kt�ra jeszcze jest pann� ta nosi pleciony warkocz z w�os�w ko�skich prawie do samej ziemi, na ko�cu warkocza r�ne dzwoneczki, po �rodku srebrne sztuki, kt�re rozdzielaj� w�osy. Czeremisi podobni s� do Czuwacz�w i zgadzaj� si� prawie we wszystkich obrz�dkach i etykietach. Wodziaki r�ni� si� uprawianiem wi�cej roli, ubi�r zupe�nie odmienny, kobiety nosz� czapki wysoko�ci �okcia podobne do grenadierskich z materii bogatych, r�nymi franzlami przeplatanych; bielizna ca�a wyszywana bardzo pracowicie w��czkami; zwierzchnie suknie najwi�cej materii bucharskich. M�czy�ni za� nie s� eleganci, nosz� zwierzchnie suknie z r�nego zwierza, z ps�w, z ko�skiej sk�ry. Ostjaki niemal we wszystkim do pierwszych s� podobni. Religii wszyscy s� poga�skiej, r�ni� si� tylko j�zykiem. Bawi� si� cz�ci� rol�, cz�ci� polowaniem, bij� zwierza z �uk�w, bo innej im broni mie� nie wolno. Te wszystkie narody nie s� bardzo liczne, bo ledwo po kilkaset osady (w osadach) po lasach porozrzucanych mieszkaj�. Z Kazania do Tobolska licz� przesz�o 300 mil europejskich, i na samej tylko drodze znajduj� si� niekt�re bardzo rzadkie tylko mieszkania, miasteczka i kolonie z ludzi na zsy�k� pos�anych, dla utrzymania samej tylko poczty na przejazd w dalsza Syberi�. Poczta bardzo tania; kosztuje jedna kopiejka na wiorst� , a wiorst w mili liczy si� 7, a na powr�t z Syberii do Moskwy w dubelt. Jad�c tak traktem nad rzek� wielka Kam� cz�� narod�w Bucharskich cz�� Ka�muk�w mieszkaj�. Wiele widzie� si� daje r�nych ruin, z ogromnych mur�w zwaliska i kamieni, postrzega si� te� Cygan�w nad t� rzek� mieszkaj�cych. W tej�e podr�y napotka�em do dw�ch tysi�cy Polak�w, kt�rzy byli p�dzeni ku Czarnemu Morzu na okr�ta. Kolonie znaczniejsze na tym trakcie s�: Iszy�sk, Krasno�oboda, Jume�, Tara, Tury�sk i inne tym podobne. Te wszystkie kolonie s� osadzone lud�mi nieszcz�liwymi na zsy�k� powysy�anymi, dzi� ju� s� rozmno�one, uprawiaj� cz�� roli, bawi� si� polowaniem z �uk�w i tym podatki op�acaj�. Przywieziony by�em do Tobolska a po dwudniowym tam pobycie wieziony by�em dalsz� droga do Irkucka. Na tej�e drodze napotka�em po kilkaset ludzi obojej p�ci na zsy�k� p�dzonych ku Irkuckowi, przy ma�ej bardzo stra�y, kt�rych od kolonii do kolonii przesy�aj� i ledwo w ko�cu trzeciego roku z Eoropy do Irkucka przybywaj�. Uciec tam �aden nie mo�e, gdy� nigdzie nie masz pobocznych kolonii; pr�cz na jednej chyba drodze, kt�ra przez Piotra Wielkiego tymi dzikimi i ciemnymi lasami robiona do Irkucka. Te kolonie osadzone tylko dla samej poczty: gdyby za� kt�ry chcia� z niewolnik�w w bok gdzie si� schroni� do las�w, zostanie od zwierz�t zjedzony. Na po�owie drogi do Irkucka tych niewolnik�w rozdzielaj�, z kt�rych jednych oddaj� do kopalni, niekt�rych osadzaj� na koloniach pustych, innych za� do fabryk jako to do Minu�y�ska, Barnaul, Ekaterynburga, w tych trzech miejscach bij� pieni�dze miedziane pod znakiem dw�ch soboli, i ta mied� z Syberii nie wychodzi, poniewa� w niej znajduj� si� cz�stki z�ota i na granicy rewiduj�. Z tymi niewolnikami ci�gn� losy i dobieraj� ma��e�stwa, �lub daje kapitan sprawnik, dopiero w kilka lat kiedy si� zdarzy, Pop stwierdza.I takim sposobem od Piotra Wielkiego osady si� du�e poformowa�y. Ojcowie tych kolonist�w byli bez uszu i nos�w, dzisiejsza potomno�� jest zdrowa; bior� ich w rekruty do komend Sybirskich. Cerkwie s� bardzo rzadkie; ksi�a pos�ani na Syberi� je�li maj� syn�w, posy�aj� ich do Tobolska albo Irkucka do wy�wi�cenia. Gdy by�em wieziony pustyni�, dawani konwoje, gdy� na trakcie ku Kiachcie do granic chi�skich cz�sto bardzo napadaj� karawany kupieckie, kt�re id� z Moskwy. S� to rozb�jnicy, kt�rzy pos�ani do r�nych kopalni i fabryk uciekaj�, ��cz� si� z inn� dzik� hord�, maj� mieszkanie swoje zim� i latem po lasach g�uchych i niedost�pnych. �yczy�em sobie w tym czasie, aby ju� rozb�jnicy mogli napa�� i mnie odebra�, lecz m�j oficer zapowiedzia� mnie uczciwie, gdyby w przypadku mieli napa��, ma rozkaz sekretny, mnie pierwszego zabi�; i potem ju� nie �yczy�em, aby podobny wypadek m�g� si� zdarzy�. Gdy w tej drodze zachorowa�em �miertelnie, chcia�em, aby z kilka dni oficer m�g� si� zatrzyma�; lecz odpowiedzia� mi na to: widz� i wchodz� bardzo w stan tw�j dzisiejszy, lecz ma rozkaz nigdzie si� nie zatrzymywa�, a w przypadku �mierci, cia�o moje powinien zawie�� do miejsca przeznaczonego. W�o�ony zosta�em do kibitki chory i wieziony w dalsz� podr� do miasta Ni�szy Udy�sk, ko�o kt�rego mieszkaj� narody Tunguzy, Karagazy, maj� stada wielkie renifer�w i przyje�d�aj� cz�sto do tego miasta reniferami. Zim� i latem w lasach i pomi�dzy g�rami mieszkaj�, namioty maj� z futer i pal� ogie� w �rodku, ko�o kt�rego si� ogrzewaj� i u wierzchu tego namiotu odkryta jest dziura, kt�r�dy dym wychodzi. Gdy wypas� miejsce jedno, to jest mech bia�y, kt�ry gdy wyjedz�, zabieraj� cale swoje domki i z taborem swoim przenosz� si� w dalsze miejsca. Wybiwszy zwierza pobli�sze, jedz� bez �adnego braku. Zabieraj� dzieci, swoje rekwizyta i to wszystko na reniferach przewo��, kt�re tak s� zmy�lne, �e przechodz�c przez g�ste lasy nie obra�� przewo�onych dzieci, kt�re w krobeczkach s�, do nich przywi�zane. W mie�cie za� samym Udy�sku najwi�cej mieszka ludzi pos�anych na zsy�k�, dzi� s� bardzo bogaci, bo si� bawi� uprawianiem roli i handlem. Na drodze blisko Irkucka wiele bardzo przeje�d�a�em kolonii, w kt�rych znajdowa�em Polak�w, Prusak�w Szwed�w. Ci ludzie zabrani byli w dawniejszej wojnie z Szwedami i Prusakami i nie zostali uwolnieni, gdy� podali ich za zmar�ych, a dzi� s� znaczne kolonie ziemi� uprawiaj�ce. Zbli�yli�my si� ju� o pi��set wiorst ku Irkuckowi, stan�li�my na dwudniowy wypoczynek. Kolonia by�a do�� znaczna, w kt�rej i s�d ni�szy znajdowa� si�. �e �o�nierze byli sfatygowani i pokaleczeni od wywrotu kibitki, oficer uczyni� rekwizycj� i dano wart� miejsk�. Z��czyli si� pod komend� mego oficera w drodze do transportowania do Irkucka. 1 . Dominikanin Przeor Rakowski 2 . Horode�ski z Mi�skiego 3. Jan Zienkowicz i dw�ch za�ciankowych szlachty z pod Oszmiany w �upanach p��ciennych, kt�rzy uprawiali rol�, a najniewinniej zostali wzi�ci, dlatego, �e mieli nazwiska niekt�rych dw�ch naszych magnat�w w Smole�sku, na kt�rych miejsce zamienieni zostali, bo tamci si� op�acili. Ostatniej nocy po spoczynku, gdy ju� nazajutrz mieli�my si� do podr�y, poczty i konie ju� w nocy by�y gotowe przed domem, warta miejska, �o�nierze i my spali�my dobrze, ogie� regularnie pali� si� noc ca��, gdzie�my tylko nocowali. Tej samej nocy oficer wstawszy cichaczem zgasi� ogie�; gdy ju� dzie� nasta� ju� poczty by�y zaprz�one, wstaje, porywa si� nasz oficer, wpada niby w konwulsje, z�yma si�, szuka po ��ku i powiada, �e pugilares mu zosta� ukradziony, w kt�rym by�y nas wszystkich pieni�dze, jakie tylko kto mia�, poniewa� niewolnikowi nie wolni ich mie�: pieni�dzy skarbowych te� mia� bardzo wiele, to jest na poczt� do Irkucka na dwadzie�cia dwa koni, ga�� na ca�� komend� na sze�� miesi�cy i na powr�t dla siebie z Irkucka do Smole�ska, kt�ry sam ukrad�, wyszed� w nocy i pod�o�y� pod kamie� blisko przewozu, kt�r�dy mieli przeje�d�a�, o czym p�niej si� dowiedzia�em. Sprowadza ni�szy s�d do naszej kwatery, ka�e siebie rewidowa�, nas wszystkich i rzeczy nasze. S�d ni�szy nic nie znalaz�, tylko ksi�dzu przeorowi jeden z tych ichmo�ci�w ukrad� zegarek. Pos�ali natychmiast oficera-kuriera do Irkucka z doniesieniem o przypadku, �e wiezie bardzo wa�nych i sekretnych aresztant�w i nocuj�cych w kolonii, kt�ra osadzona samymi z�odziejami i rozb�jnikami, przy ich�e stra�y okradziony zosta� i nie ma za czym dalej wie�� aresztant�w; do tego jeszcze zebra� za�wiadcze� od mieszkaj�cych tam niekt�rych ma�ych kupc�w, �e kilka im takich przypadk�w w tej kolonii z innymi zdarzy�o si�. Kurier powr�ci� z pieni�dzmi na poczt� z zaleceniem pr�dszej jazdy. Przywiezieni zostali�my 5 miesi�ca przed Irkuck, przed kt�rym wielka rzeka Angara znajduje si�, kt�rej, jako powiadaj�, w ca�ej Europie nie ma, tak bystro bie��cej bo wi�cej mili w g�rze stoj� statki, kt�rymi w oka mgnieniu przewo�� do Irkucka. Rzeka ta wypada spod g�r wynios�ych bardzo od Chin le��cych. Spotka� nas komendant na brzegu, kiedy�my si� przewie�li i ka�dy osobno by� wzi�ty, jeden o drugim ju� nie wiedzieli, ja moich kompan�w ju� odt�d wi�cej nie widzia�em; wzi�ty pod now� stra� i osadzony w domu kupca jednego, by�em bardzo s�aby i niespokojny rozumiej�c, �e tu si� odkry� mo�e przeznaczenie moje. By� to dom prawie nie mieszkalny, gdy sam Pan tego domu handlem si� bawi�. Sala by�a bardzo pi�knie umeblowana i kilkadziesi�t drzew chi�skich w wazonach sta�o. Drzewa najpyszniejsze dotyka�y si� prawie samego sufitu, by�oby to miejsce dla mnie rajem, gdybym sam nie by� niewolnikiem. Komendant miasta bardzo ludzki cz�owiek przys�a� mi je�� ze swojego sto�u. Nie by�o sztu�c�w tylko sama �y�ka, gdy� niewolnikom nie daje si� no�a nigdy. Nazajutrz odwiedzi� mnie tameczny doktor, cz�owiek bardzo uczciwy, nowowysz�y z akademii petersburskiej, o�eni� si� w tym miejscu z najpierwszego kupca c�rk�, kt�ry dosta� rang� pu�kownika i krzy� za wynalezienie wiele wysp na oceanie. Przed moim wyjazdem w dalsza podr�, ponadawa� mi bardzo wiele lekarstw, ostrzegaj�c abym to mena�owa�, bo ju� tam dalej ani lekarstwa ani doktora nie znaj�. Zapyta� mi si� , co ja zwyk�em pija� z rana? Odpowiedzia�em, �e dawniej pija�em kaw�, dzi� o tym zapomnia�em. Da� mi na samym wyje�dzie w�r wielki sk�rzany, mocni zawi�zany, zalecaj�c abym te zi�ka za�ywa� codziennie wiele chc�. W drodze gdym rozpakowa�, znalaz�em na miejscu zi�ek kilka funt�w kawy tartej surowej, i g�ow� du�� cukru. Kawa i cukier jest rzecz bardzo droga w Irkucku. Na wyje�dzie samym przyszed� Komendant i przyniesiono za nim futro ze sk�ry jeleni, w�o�ono do mojej kibitki. Zadziwi�o mnie to bardzo, ze jesien jeszcze by�a niep�na i do�� by�o ciep�o, a mnie daj� futro: na co odpowiedzia� Komendant, �e za kilka dni spotkam si� z zim�, co si� tal sta�o, bo za tyle� dni juz coraz dalej by�y znaczne mrozy i to futro bardzo si� przyda�o. ROZDZIA� IV. PODRӯ DALSZA DO OCHOCKA By�em wieziony od Irkucka do rzeki Leny kilkadziesi�t mil powozem przez dzika hord�, do kt�rego miejsca ju� si� zako�czy�y kinie. Znalaz�em ju� kilka statk�w u�adowanych towarami przez kupc�w Irkuckich, kt�rzy towary swoje, rekwizyta okr�towe spuszczaj� rzek� Len� do Irkucka, stamt�d na wierzchowych koniach wi�cej trzech tysi�cy wiorst pustymi g�rami, lasami transportuj� na okr�ta, co ich to wszystko bardzo wiele kosztuje, bo wiele koni z pakami ginie od nied�wiedzi. Opuszczone miejsce kilkadziesi�t mil przed Irkuckiem, do kt�rego wracam si�. Kiringa kolonia le�y na trakcie do Irkucka, z�o�ona z kilkudziesi�t osady ludzi na zsy�k� pos�anych, dano nam kwater�, do�� dom du�y i wygodny. Okna by�y z tego kamienia, kt�ry si� drze na arkuszowe papiery, przez kt�re do�� wida�, na tym szkle pisze si� krzemieniem lub go�dziem jak na pergaminie. Gdy oficer pilnuj�cy podweseli� sobie podobnie� i ca�a warta, wtem przypatruj� si� oknu i widz� jakie� wiersze napisane, kt�rych by�o kilkana�cie po rosyjsku r�k� Ksi�ny Menszykowej, kt�ra z m�em gdy by�a wieziona na zsy�k� w tym domu jaki� czas spoczywa�a, kt�ra wyp�akawszy oczy ze smutku nie dojecha�a do Berczowych ostrow�w, umar�a w drodze i tam pogrzebiona zosta�a. Gdy te wiersze czytam na oknie, wchodzi bardzo stary cz�owiek lat o�mdziesi�ciu wieku, kt�ry z m�odych dni b�d�c oficerem, do tej kolonii by� zes�any. Skoro wszed� do mnie o�wiadczy�, �e jest gospodarzem, i �e jego dom jest przeznaczony na spoczynek ludzi nieszcz�liwych, bawi� mnie przez dwie godziny; wiele mi naopowiadawszy awantur, a� nie wyspa� si� m�j oficer, kt�ry staruszek ju� si� wi�cej ze mn� nie widzia�. Przy tej kolonii p�ynie wielka rzeka Kirynga, ko�o kt�rej bardzo wiele Jakuckich narod�w mieszka, kt�rzy w polach gdy robi� ko�o siana lub innych rob�t najcz�ciej s� nadzy pr�cz �e maj� rzemienne fartuszki, obsiadaj� ich muchy du�e, b�ki, komary, paj�ki, lecz oni tego nie czuj� dla grubo�ci sk�ry, przez kt�r� b�l nie dochodzi. Rodzaj tych ludzi, kar�owaty, nogi najwi�cej ��kowate, oczy wielkie, twarze szerokie, i koloru hebanowego, w�osy czarne i grube jak u koni, silni nadzwyczajnie, na koniach bardzo m�nie je�d��, z �uk�w celnie strzelaj� i s� a�ardowni. Kobiety bardzo pi�knie si� ubieraj�; suknie maj� ze sk�r, maluj� farbami i pracowicie tamboruj� rozlicznymi trawami, w�osami koni i innych zwierz�t, konno je�d�� i z �uk�w strzelaj�, s� czerstwe i wytrzyma�e na zimno. W Jakucku takie jest zimno jak w �adnej cz�ci Syberii. Maj� wielkie stada, koni i byd�a, koni nigdy nie kuj� a te po najwi�kszych lodach i g�rach tak si� trzymaj� jak najostrzej kute. Kirynga nale�y do Irkucka, wielki to jest nar�d, kt�rego licz� do kilkadziesi�t tysi�cy ludno�ci. W Jakucku przeby�em cz�� zimy do wiosny; znalaz�em Komendanta znajomego pu�kownika S..., kt�ry do�� w Wojew�dztwie Mi�skim dla rabunk�w by� s�awny. Porobiwszy wiele krymina��w w Polsce wyrobi� si� na komend� do Jakucka, wiele mia� Polak�w przy nim s�u��cych i ci tedy sekretnie mi opowiadali, wiele on ma r�nych sprz�t�w rabownych, monstrancj�w, kielich�w, paten i wiele innych sprz�t�w ko�cielnych. Jakuck jest to punkt g��bokiej Syberii ku portu Ochock zwanym zbli�ny ; w tym miejscu najwyborniejsze sobole i lisy czarne, gronostaje. Le�y nad rzek� Len�. Narody Jakuckie dziel� si� na dwana�cie Ksi���t albo Kniazi�w, kt�rzy z rodu swojego bior� pierwsze�stwo. J�zyk maj� bardzo obfity podobny do tatarskiego i kiedy si� z sob� schodz�, nieustannie gadaj� o zwierz�tach, o polowaniu i o marach, kt�re im si� widzie� daj�, to� samo i kobiety, ale nier�wnie wi�cej konwersacji maj� o Szamanach (1) i widzeniach r�nych. W niekt�re dnie by�em proszony na obiad do tego komendanta. Pewnego czasu na (1) Szamani s� to kap�ani czyli wieszczowie tych narod�w. jego imieniny by�em zaproszony, gdzie niespodziewanie znalaz�em kilka os�b naszych Polak�w, nie wiedz�c, �e si� w tym samym miejscu znajduj�. Pierwszy Oskisko Stra�nik Litewski, drugi Dubrazki z Wo�ynia magnat, trzeci Horodenski Pu�kownik, czwarty podpu�kownik Zienkowicz. Na tej kompanii przez ca�y ten bal mo�na si� by�o bawi�, ale rozmawia� ostro�nie. Komendant mia� �on� Szwedk�, by�y tam i ta�ce ale z naszych Polak�w nikt nie ta�cowa� pr�cz Zienkowicza, kt�ry si� umizga� do jego �ony; i potem ju� Zienkowiczowi nie wolno by�o bywa� u tego� komendanta. I w innych miejscach by�o do�� kobiet, �on oficjalist�w, gdy� w tym miejscu znajdowa� si� s�d ni�szy. Komenda by�a z�o�ona z kilkuset ludzi i rozkazywa�a tak licznemu i m�nemu narodowi. Komendant w dnie niekt�re zaprasza� naczelnik�w Jakuckich niby dla o�wiadczenia jakiego� monarszego rozkazu. Kaza� im w kilku kot�ach je�� gotowa� i cz�stowa� ich przy gorza�ce, kt�ra tam jest bardzo droga. Ka�dy z Jakuckiej starszyzny przywi�z� jemu w prezencie kilkana�cie najczarniejszych sobol�w czym mu si� bal zawsze dobrze nagrodzi�. Te narody op�acaj� podatek sobolami i z kilkudziesi�ciu soboli wybieraj� jednego dla skarbu, w tym tylko braku bardzo wiele komendant profituje. Kupcy pos�ani z Irkucka przybyli z r�nymi rekwizytami i towarami rzek� Len� do Jakucka, czyni� przygotowania przez cz�� zimy na wypraw� do portu Ochocka. Byd�o za bezcen kupuj� i rzn�, mi�so w�dz� a w sk�ry mokre bydl�ce obszywaj� swoje towary. Staraj� si� zachowa� po cztery kamienie wagi, godz� Jakut�w z kilku tysi�cami koni, na ka�dego konia zawieszaj� wagi po cztery kamienie z ka�dej strony a jeden kamie� wagi na �rodku umieszczaj�, i tak maj�c ju� wszystko przygotowane, bior� �ywno�� trzechmiesi�czn�. Jakuci maja za� �ywno�� dla siebie, poprzewieszane na koniach wory sk�rzane a nalane mlekiem, z kt�rego potem mas�o robi si�. Maj� te� mi�sa bydl�ce w�dzone, a kiedy ich zabraknie, jedz� i konie. Na miejscu chleba maj� gom�ki z kory drzewa listwinicy, kt�ra podobna jest bardzo do naszej jod�y. Obdar�szy pierwsz� kor� z drzewa, druga bior� do jedzenia, susz� i mieszaj� z cz�ci� m�ki �ytniej, kt�rej dostaj� bardzo drogo od kupc�w Ruskich w Jakucku mieszkaj�cych. Gdy za przyj�ciem wiosny rzeka Lena pu�ci�a, zacz�li�my ju� mie� si� do podr�y. Koledzy moi z tego ju� miejsca zostali rozdzieleni i ka�dy poszed� w swoje przeznaczenie. By� przys�any Myszy�ski knia� na komendanta do Ochocka i do tego konwoju przy��czy� si� komendant Jakucki Szlewiry. Rekomendowa� mnie onemu, ile �e mnie zna dobrze, aby z swojej strony okazywa� dla mnie dowody przyja�ni, zw�aszcza, �e do Ochocka by�em przeznaczony, nie wiedz�c jeszcze o dalszej mej podr�y. Mia�em ze skarbu wyznaczonych dla mnie i pod moje rzeczy do Ochocka cztery konie. By�o za� w og�le koni cztery tysi�ce a na dwadzie�cia jeden Jakut�w. Ca�a ta nasza komenda by�a uzbrojona w �uki i strza�y; ze dwa tygodnie przesz�o, nim ta ca�� wataka mog�a si� przez rzek� przeprawi�. Ruszy� ten konw�j, ko� za koniem, bo tak by�y urz�dzone. Drogi �adnej, tylko strasznymi g�rami i w�wozami, ale w konwoju by�o wielu Jakut�w kt�rzy wiedzieli drog�. S� znaki jeszcze drogi po ko�ciach ko�skich, gdzie przez tyle ju� lat transporta chodz� do portu Ochocka, gdy� konie padaj� po drodze, cz�� od nied�wiedzi zjedzona. Od Jakucka do Ochocka licz� blisko trzy tysi�ce wiorst. Przez t� ca�� drog� nie wida� �adnych kolonii. Pr�cz niewielkiej osady nad przewozem. Wybrze�a rzek za spadnieniem najmniejszego d�d�u nieznacznie si� wod� nape�niaj�, gdzie dwa lub trzy dni sta� potrzeba nim woda opadnie, gdy p�niej i nogi zamoczy� nie mo�na. Na ka�d� g�r� kiedy�my si� wdarli, Jakuty czyni� nabo�e�stwo i od ka�dego konia wyrwawszy w�osy, zawieszaj� na drzewach. Przechodz�c najwy�sze g�ry, s� tak wysokie miejsca, ze ledwo cz�owiek pieszo i po jednym koniu mo�e przeprowadzi�, a z obu stron straszne przepa�cie, gdzie mieli�my kilka przypadk�w, �e po kilkana�cie koni z lud�mi gin�o. Szli�my zawsze od rana do wieczora bez popasu; stawali�my na nocleg zawsze nad jak�� rzek� i pasz� dla koni. Wystrzegali�my si� tylko nocowa� blisko udr�w dla napadu nied�wiedzi; gdzie ka�dej nocy musia�o kilka koni zgin��. Stan�wszy na nocleg, rozniecili�my obozem wkolute�ko ognie dla postrachu nied�wiedzi, ka�dy wydobywa� swoje zapasy i je�� gotowali. Kupcy mieli swoje namioty, pr�cz tego jeszcze na twarzach sitko w�osiane z p��tnem, kt�rych zrzuca� nie mo�na by�o dla niezwyczajnego mn�stwa, komar�w i robactwa w powietrzu znajduj�cego si�. Za� oddycha� bez sitka by�o niepodobno, gdy� inaczej g�ba by�aby robactwem nape�niona. Najwi�cej �yli�my herbat�, maj�c ze sob� suchary �ytne i pszenne. Mieli�my te� s�onin� w�dzon�, krupy i najprzedniejszy barszcz gotowany z m�odych li�ci od Rumbarbarum, kt�ry tam obficie ro�nie; nie okr�g�y tylko jak marchew albo pasternak, nie ma te� takiej mocy jak Chi�ski, bo cztery razy wi�cej si� go u�ywa. I tak ka�dy dzie� Jakuci konie zbierali, pakowali na nowo i ci�gn�li�my dalej w nasz� podr�. Rekwizyta, kt�re si� zostawa�y po koniach zjedzonych przez nied�wiedzi, zabierano na inne konie. Niezmiernie mi przykro by�o odbywa� t� podr� na siodle drewnianym, a� nie zaradzi�em sobie p�niej wypchaniem worka mchem. W tej podr�y jecha� z nami Myszy�ski, kt�ry jak si� rzek�o, przeznaczony by� na komendanta do Ochocka. Nie mia� on nad ta karawan� �adnej w�adzy, bo to by�a kupiecka, ale ja sobie przyw�aszczy�. Nie przywyk�szy do tak ci�kiej podr�y i wierzchowej jazdy, kaza� sobie robi� r�ne lektyki; szed� jeden ko� z przodu a drugi z ty�u tego pojazdu. Dla miejsc ciasnych i w�skich, kaza� przed sob� przebi� drog� i za�y� subordynacji nad tymi narodami, kt�re nie przywyk�y do s�uchania rozkaz�w komendanta. Niekt�rych pa�aszem por�ba� i przyprowadzi� do wielkiego nieszcz�cia, bo narody porzuciwszy wszystko to jest: konie i ekwipa�e, rozsypali si� po lasach i g�rach. Stali�my na jednym miejscu trzy dni i �adnego z nich nie widzieli�my; niekt�rzy kupcy umiej�c j�zyk Jakucki, pow�azili na drzewa i zacz�li wo�a� ich