811
Szczegóły |
Tytuł |
811 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
811 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 811 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
811 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jan A. Fr� KAROL WOJTY�A OPOWIE�� O �WI�TO�CI
Ksi��ka Karol Wojty�a - Opowie�� o �wi�to�ci, przedstawia obok fakt�w z niezwyk�ego �ycia Papie�a-Polaka, tak�e problemy wsp�czesnego Ko�cio�a katolickiego. Jan A. Fr� stara� si� w niej zachowa� r�wnowag� pomi�dzy popularn� opowie�ci� biograficzn� oraz zagadnieniami z dziedziny filozofii, teologii i nauki spo�ecznej. Ksi��ka ta - jak pisze jej Autor - adresowana jest do szerokiego kr�gu odbiorc�w, tak�e tych, kt�rzy nie czytaj� literatury religijnej, a by� mo�e nawet s� daleko od bie��cych spraw ko�cio�a. Posta� i znaczenie Papie�a Jana Paw�a II wykracza wszak znacznie poza ramy okre�lone funkcj� Najwy�szego Kap�ana. Jest on powszechnie postrzegany jako jedna z najwybitniejszych postaci tego stulecia, sumienie naszej wsp�czesno�ci - bez wzgl�du na wyznanie ludzi, dla kt�rych jest autorytetem". Opowie�� o Ojcu �wi�tym - wbrew temu, co m�g�by sugerowa� jej tytu� - nie ma charakteru biograficznego. �wi�to�� rozumiana jest tu szerzej, odnosi si� nie tylko do postaci samego Karola Wojty�y, lecz tak�e do �ycia ludzkiego w og�le, do wiary, pracy, mi�o�ci. Warto�� prezentowanej publikacji podnosz� niew�tpliwie liczne cytaty Papie�a i jego biograf�w oraz wspania�e zdj�cia Adama Bujaka. Jest wiele u�miech�w na ludzkich twarzach a ka�dy inny niepowtarzalny odbija cz�stk� serca nawet w ciemno�ci Cho�by wszystkie miejsca zmieni�y si� w czarne rzeki to on wyjrzy z k�cik�w oczu i w deszczu i w s�o�cu aby da� �wiadectwo prawdy Drzewa �ycia Ujrza�am dzi� ze szklanego ekranu Tw�j u�miech kt�ry s�a�e� znad o�tarza jak pi�rko weso�ego cherubina czekaj�cym ludziom Anna Wernerowa WST�P Sk�d wiesz, �e na wadze �wiata przewa�a cz�owiek? Kiedy wydawnictwo Videograf zwr�ci�o si� do mnie z propozycj� napisania opowie�ci o �yciu i dokonaniach Papie�a Jana Paw�a II, ju� po wst�pnej kwerendzie bibliotecznej u�wiadomi�em sobie, jak trudne to zadanie i jak rozliczne pu�apki czekaj� na tej drodze. Z wydawnictw po�wi�conych polskiemu Papie�owi, a tak�e z jego w�asnych pism mo�na dzi� stworzy� wcale nie najmniejsz� bibliotek�. �atwo jednak zauwa�y�, �e przewa�aj� powa�ne naukowe opracowania, zw�aszcza papieskiego nauczania spo�ecznego oraz pozycje dokumentacyjne, materia�owe. Oba te gatunki pisarstwa wywodz� si� g��wnie z kr�g�w naukowych Ko�cio�a i w du�ej mierze do tych�e kr�g�w s� adresowane. Istnieje tak�e znaczna liczba opracowa� popularnych, kt�rych autorzy (jak cho�by ksi�dz Mieczys�aw Mali�ski), pragn� zainteresowa� czytelnika g��wnie wydarzeniami z �ycia Papie�a, mniejsz� wag� przyk�adaj�c do jego dorobku intelektualnego, w tak istotny spos�b wp�ywaj�cego na przemiany wsp�czesnego Ko�cio�a. Jest tak�e monografia Tada Szulca, jak wiele dzie� tego rodzaju bardzo obszerna, ukazuj�ca poza g��wnym w�tkiem rozleg�e horyzonty zagadnie� spo�ecznych, a jeszcze bardziej mo�e politycznych naszego �wiata. Pisz�c t� ksi��k� stara�em si� zachowa� r�wnowag� mi�dzy typow� popularn� opowie�ci� biograficzn� zagadnieniami z dziedziny filozofii, teologii i nauki spo�ecznej. Pr�ba popularnego ich przedstawienia zmusza jednak do dokonywania skr�t�w i uproszcze�, kt�re ra�� specjalist�w, lecz wielu czytelnikom pozwol� na zyskanie og�lnej orientacji w tej nie�atwej problematyce. Moja opowie�� adresowana jest do szerokiego grona odbiorc�w; tak�e tych, kt�rzy nie czytuj� literatury religijnej, a by� mo�e nawet s� daleko od bie��cych spraw Ko�cio�a. Posta� i znaczenie Papie�a Jana Paw�a II wykracza wszak znacznie poza ramy okre�lone funkcj� Najwy�szego Kap�ana. Jest on powszechnie postrzegany jako jedna z najwybitniejszych osobisto�ci tego stulecia, "sumienie" naszej wsp�czesno�ci - bez wzgl�du na wyznanie ludzi, dla kt�rych jest autorytetem. Mia� t� �wiadomo�� Vittorio Messori, autor znakomitego wywiadu-rzeki z Janem Paw�em II Przekroczy� pr�g nadziei: Tylko katolicy widz� w nim "Wikariusza Chrystusa", ale jego �wiadectwo o prawdzie i jego pos�uga mi�o�ci docieraj� dzi�, jak zawsze w przesz�o�ci, do ka�dego cz�owieka, czego dowodem jest niekwestionowany presti�, jaki Stolica Apostolska zdoby�a sobie w spo�eczno�ci mi�dzynarodowej. Istotna trudno��, na jak� natrafia ka�dy niemal autor ksi��ki o tre�ciach zwi�zanych z �yciem religijnym, le�y na p�aszczy�nie j�zyka. Autorzy wywodz�cy si� z kr�g�w duchowie�stwa, w naturalny spos�b pos�uguj� si� nie tylko jego terminologi� czy frazeologi�, lecz tak�e charakterystyczn� religijn� stylistyk�. Problem w tym, i� taki spos�b m�wienia o wierze rzadko daje si� z sukcesem przenie�� na p�aszczyzn� opowie�ci biograficznej, a jeszcze rzadziej - na j�zyk zagadnie� spo�eczno-politycznych, maj�cych wp�yw na dzia�alno�� Papie�a. Jako autor wcze�niejszych ksi��ek o teatrze czy biograficznych opowie�ci o "mieszka�cach masowej wyobra�ni" naszych czas�w, stan��em zatem przed trudno�ci�, o jakiej m�wi rzecznik Episkopatu Polski, ks. Adam Schulz: Nale�y te� zrozumie�, �e trudno jest m�wi� o Ko�ciele prostym, zrozumia�ym j�zykiem, poniewa� Ko�ci� jest nie tylko rzeczywisto�ci� ziemsk�, ale i duchow�. St�d te� czasami bardzo trudno jest opisa� pewne rzeczy s�owami; to, co istnieje w Ko�ciele, czyli to, co kryje si� pod jego zewn�trzn� struktur�, i przekracza� je pi�knym j�zykiem czy te� ciekawym obrazem. Dlaczego opowie�� o �wi�to�ci? Zapewne wszyscy jeste�my zgodni, i� Karol Wojty�a jest postaci� niezwyk��. Wielu z nas - Polak�w (ale przecie� nie tylko) chce widzie� w nim znacznie wi�cej: idea� wsp�czesnego cz�owieka, niedo�cigniony wz�r duchowej doskona�o�ci, niepodwa�alny autorytet moralny. �wiadcz� o tym liczne stawiane mu pomniki, nazywanie jego imieniem ulic, plac�w, szk�, instytucji itp. Przygotowuj�c si� do napisania tej ksi��ki u�wiadomi�em sobie, �e s�owo "�wi�to��" najpe�niej odnosi si� nie tylko do osoby Karola Wojty�y na przestrzeni ca�ej jego biografii, lecz przede wszystkim do drogi �ycia, jak� nam jako kap�an, biskup i Papie� zleca. M�wimy wszak "Ojciec �wi�ty", nie zawsze zastanawiaj�c si� nad g��bszym sensem tych s��w. A przecie� ka�da ksi��ka o Janie Pawle II staje si� w naturalny spos�b opowie�ci� o kandydacie na �wi�tego - jak nazywali go nieraz koledzy gimnazjalni czy uniwersyteccy - ale tak�e opowie�ci� o �wi�to�ci wiary Chrystusowej, p�yn�cej poprzez papieskie nauczanie bezpo�rednio z Ewangelii, o �wi�to�ci �ycia ludzkiego, kt�re ma by� �wiadectwem g��bokiego, ufnego przyj�cia Prawdy Objawionej, o �wi�to�ci pracy, kt�rej by�y robotnik Solvayu po�wi�ci� jeden ze swych poemat�w i kilka encyklik, wreszcie o �wi�to�ci uczucia - najpi�kniejszego i najbardziej ludzkiego - mi�o�ci. Staraj�c si� mo�liwie najwierniej odda� refleksje papieskie, cz�sto pos�uguj� si� cytatami, kt�re r�wnie� (z dwoma wyj�tkami) stanowi� my�l przewodni� kolejnych rozdzia��w. Jestem pewien, �e mo�na znale�� obok nich tak�e wiele innych fragment�w pisarstwa Jana Paw�a II, by� mo�e celniej oddaj�cych przedstawiane w opowie�ci zagadnienia; chcia�bym jednak zapewni� Szanownych Czytelnik�w, i� wybieraj�c w�a�nie te a nie inne cytaty stara�em si� by� jak najdalej od szerz�cej si� niestety, w r�nych publikacjach �wiadomej manipulacji. Ksi��ka ta nie odkrywa w �yciu i dzia�alno�ci Karola Wojty�y niczego, co nie by�oby znane innym biografom. Zadaniem, jakie �wiadomie sobie postawi�em, jest zebranie w ca�o�ci tego, co ju� o Papie�u wiadomo. Je�li wi�c ta niewielka z za�o�enia opowie�� o najwybitniejszym z Polak�w pozwoli Czytelnikowi nieco rozszerzy� posiadan� wiedz� o osobie i dokonaniach G�owy Ko�cio�a Powszechnego, ale tak�e o skomplikowanych uwarunkowaniach tych dokona� - cele wydawnictwa i autora zostan� spe�nione. Pozostaj� tak�e z nadziej�, i� wszystkie niezamierzone usterki i uchybienia potraktowane zostan� z wyrozumia�o�ci�. Autor ROZDZIA� I "DO KO�CIO�A MIA� BLISKO" Ty� jest Mesjasz, Syn Boga �ywego - Mat. 16, 16 Wyznanie to przysz�o do mnie od chrzcielnicy i od o�tarza, z ambony i ze szko�y. By�o spowite w ca�e �ycie chrze�cija�skiej wsp�lnoty. To wyznanie tworzy�o �ycie, tak jak tworzy �ycie chrze�cija�skie na ca�ym okr�gu Ziemi. Przysz�o do mnie to Piotrowe wyznanie jako dar wiary Ko�cio�a. �yciu memu nada�o ten kierunek, kt�ry ma sw�j pocz�tek w Ojcu, aby przez Syna otwiera� si� w Duchu �wi�tym na niezg��bion� tajemnic� Boga. Tajemnicy owej uczy�y mnie r�ce matki, kt�ra sk�adaj�c ma�e dzieci�ce d�onie do pacierza, pokazywa�a, jak kre�li si� krzy� - znak Chrystusa, kt�ry jest Synem Boga �ywego. [...] Jak�e wdzi�czny ci jestem, prastara wadowicka parafio! (Wadowice, 14.08.1991) Takimi w�a�nie s�owami Papie� Jan Pawe� II okre�li�, z ca�ej g��bi swego osobistego �ycia i do�wiadczenia, najwcze�niejszy okres �wiadomo�ci: lata dzieci�ce, sp�dzone w rodzinnych Wadowicach. Wojty�owie nie mieszkali tu od pokole�. Ojciec przysz�ego Papie�a, Karol, kt�rego ze wzgl�du na to�samo�� imienia nazwijmy seniorem, po raz pierwszy zobaczy� Wadowice w 1900 roku jako �wie�o wcielony do armii austriackiej �o�nierz 56. Pu�ku Piechoty, kt�ry tam w�a�nie stacjonowa�. R�d Wojty��w, z pokolenia na pokolenie przekazuj�cych sobie rzemios�o krawieckie, wywodzi si� z podbeskidzkiej wsi Czaniec. W 1968 roku zmar� w Cza�cu, w wieku 90 lat stryj Karola Wojty�y - Franciszek, ostatni przedstawiciel rodu zamieszka�y w tej miejscowo�ci. Nabo�e�stwo pogrzebowe odprawi� tam w�wczas Karol Wojty�a, ju� jako kardyna� i metropolita Krakowa. Dziadek przysz�ego Papie�a opu�ci� rodzinn� wie�, przeni�s� si� do le��cego opodal Lipnika, i tam w�a�nie 18 lipca 1879 roku urodzi� si� Karol-senior. Z nieznanych bli�ej powod�w przerwa� nauk� po III klasie gimnazjalnej i wybra� zaw�d krawca, lecz po zako�czeniu obowi�zkowej s�u�by wojskowej zdecydowa� o pozostaniu w armii. W 1904 roku o�eni� si� z Emili� Kaczorowsk�, c�rk� krakowskiego tapicera, pobo�n� wychowank� przyklasztornej szko�y. W latach 1906-1919 mieszka� z ni� w Krakowie, pe�ni�c s�u�b� kwatermistrzowsk� w sztabie wojskowym (specjalista od rachunkowo�ci), a potem walcz�c na frontach I wojny �wiatowej, za co otrzyma� Krzy� �elazny z Wie�cem. W 1906 roku pa�stwu Wojty�om urodzi� si� pierworodny syn Edmund, a p�niej c�rka Olga, kt�ra jednak umar�a w wieku niemowl�cym w 1914 roku. Kiedy pod koniec 1918 roku Polska odzyska�a niepodleg�o��, Karol-senior wst�pi� do Wojska Polskiego, w randze porucznika 12. Pu�ku Piechoty w Wadowicach. Po raz wt�ry zatem Karol-senior, ju� jako odpowiedzialny m�� i ojciec rodziny, zamieszka� w tym podg�rskim miasteczku, oko�o 50 km na po�udniowy zach�d od Krakowa, nied�ugo przed narodzinami drugiego syna. Dom przy �wczesnej ulicy Rynkowej (dzi� Ko�cielna 7) stanowi� w�asno�� �yda Chaima Ba�amutha, prowadz�cego na parterze sklep z wyrobami szklanymi i kryszta�ami. Wojty�owie zajmowali mieszkanie po�o�one na pi�trze, do kt�rego wchodzi�o si� z ganku-balkonu. Dzi� odwiedza je wiele wycieczek, ale w niczym nie przypomina ju� ono domu Wojty��w. P�niejsi lokatorzy zmienili w nim prawie wszystko. S�siadami Wojty��w by�a �ydowska rodzina Beer�w, serdecznie z panem porucznikiem i jego bliskimi zaprzyja�niona. Trzeba doda�, �e siedmiotysi�czne wtedy Wadowice by�y zapyzia�ym galicyjskim miasteczkiem, cho� �ycie spo�eczne tej stolicy powiatu charakteryzowa�o si� licznymi inicjatywami prze�amywania prowincjonalnych schemat�w. Miasto bez przemys�u, wyr�nia�o si� poziomem instytucji o�wiatowych, aktywno�ci� kulturaln� (3 biblioteki, 2 teatry amatorskie, grupa "Czartak" rozwijaj�ca w latach mi�dzywojennych dzia�alno�� literacko-wydawnicz� na skal� kraju, skupiona wok� Emila Zegad�owicza mieszkaj�cego w pobliskim Gorzeniu G�rnym) i nieznan� na innych terenach harmoni�, panuj�c� pomi�dzy chrze�cija�sk� wi�kszo�ci� a �ydami, stanowi�cymi niemal jedn� trzeci� miejscowej spo�eczno�ci. Poza t� grup� wyznaniow� rytm �yciu duchowemu w �wczesnych Wadowicach nadawa� katolicyzm. Tu� naprzeciwko domu Wojty��w znajdowa� si� stary ko�ci� parafialny. Inn� wa�n� �wi�tyni� miasta by� ko�ci� i klasztor karmelit�w "na G�rce", ponadto dzia�a�y tu zgromadzenia si�str albertynek i nazaretanek, a najwa�niejszym "poza szko�ami" o�rodkiem kulturalnym Wadowic by� le��cy w centrum Dom Katolicki: miejsce uroczysto�ci narodowych, spotka� o charakterze religijnym, a tak�e sala teatralna. G��boka religijno�� panowa�a r�wnie� w domu rodzinnym Wojty��w. U wej�cia do mieszkania znajdowa�o si� naczynie z wod� �wi�con� odr�niaj�ce je od s�siednich pobo�nych domostw �ydowskich, gdzie do framugi przyczepione by�y zwyczajowo ma�e skrzyneczki z fragmentami Tory. W saloniku wa�ne miejsce zajmowa� domowy o�tarzyk i obrazy �wi�tych, a do cz�stych obyczaj�w rodzinnych nale�a�o wsp�lne czytanie Pisma �wi�tego i modlitwa. W takim �rodowisku 18 maja 1920 roku przyszed� na �wiat drugi syn Karola i Emilii. Miesi�c p�niej, 20 czerwca, w ko�ciele naprzeciwko kapelan wojskowy ksi�dz Franciszek �ak nada� ch�opcu imiona Karol J�zef. Ojcem chrzestnym by� szwagier matki - J�zef Kuczmierczyk, matk� chrzestn� siostra Emilii Wojty�owej - Maria Wiadrowska. Dzi� w ksi�dze metrykalnej wadowickiej parafii obok wpisu o tym wydarzeniu widnieje nietypowy dopisek: Karol J�zef Wojty�a... wybrany papie�em 16 pa�dziernika 1978 roku, przybra� imi� Jana Paw�a II. Wystr�j ko�cio�a wraz z chrzcielnic� niewiele si� zmieni� od tamtych czas�w, natomiast dzi� obok �wi�tyni znajduje si� muzeum, a w nim zbiory i wystawy zmienne, zwi�zane z �yciem i dzia�alno�ci� Papie�a. Wiosn� 1998 roku mo�na tam by�o obejrze� dorobek Adama Bujaka - osobistego fotografa Jana Paw�a II, ukazuj�cy Ojca �wi�tego w r�nych, tak�e bardzo nieoficjalnych chwilach �ycia. Wielu �wiadk�w dzieci�stwa Karola Wojty�y, przepytywanych przez biograf�w i dziennikarzy, podkre�la, �e "Lolu�" (tak pieszczotliwie nazywano go w domu) ...do ko�cio�a mia� blisko. Ten potoczny zwrot, najcz�ciej kojarzony przez rozm�wc�w z faktycznym s�siedztwem domu rodzinnego i wadowickiej parafii, mo�e by� jednak rozumiany znacznie szerzej; "blisko��" dotyczy tu sta�ej obecno�ci Boga w rodzinie i sercu dziecka, od najwcze�niejszych lat zwi�zanego z g��boko prze�ywan� religijno�ci�. Mimo r�nowierczego s�siedztwa Ko�ci� i jego oddzia�ywanie by�y najbardziej naturalnym otoczeniem ma�ego Karola, �r�d�em jego istotnych prze�y� i do�wiadcze�, kszta�tuj�cych przysz�e zainteresowania. Wychodz�c z posesji trafia�o si� prosto do �wi�tyni, a tam ulubionym miejscem ma�ego Karola by�a kaplica z obrazem Matki Boskiej Nieustaj�cej Pomocy, przed kt�rym sp�dza� wiele czasu na gor�cych, dzieci�cych mod�ach. Prosi� o zdrowie dla matki, kt�ra cz�sto chorowa�a (w�a�ciwie ch�opiec nigdy nie widzia� jej w pe�ni si�, zapami�ta� j� jako cierpi�c�, lecz godnie znosz�c� sw�j krzy�), a mimo dr�cz�cych j� dolegliwo�ci stara�a si� jak najlepiej prowadzi� dom i troskliwie opiekowa�a si� synem; modli� si� za ojca, r�wnie� nie ciesz�cego si� najlepszym zdrowiem - i za starszego o 14 lat brata, kt�ry wkr�tce opu�ci� dom rodzinny, wyje�d�aj�c na studia medyczne do Krakowa. Wkr�tce obok domu i ko�cio�a wa�nym miejscem kszta�towania si� postaw "Lolusia" sta�a si� szko�a. We wrze�niu 1926 roku rozpocz�� nauk� w pobliskiej szkole podstawowej, mieszcz�cej si� w by�ym gmachu wadowickiego magistratu. Karol by� dobrym, a nawet bardzo dobrym uczniem, cho� od pocz�tku bardziej interesowa�y go przedmioty humanistyczne ni� przyrodnicze. W �rodowisku szkolnym mia� okazj� pozna� bli�ej �ydowsk� cz�� wadowickiej spo�eczno�ci. Wsp�lne lekcje w klasie, wsp�lne odrabianie zada� domowych na przemian w domach �ydowskich koleg�w i w�asnym, wreszcie wsp�lne sp�dzanie czasu wolnego na ��ce za ko�cio�em - nauczy�y ma�ego Karola szacunku dla r�nowierc�w, tak wa�nego w p�niejszych dzia�aniach ekumenicznych i ewangelicznych Jana Paw�a II. Spokojne dzieci�stwo wkr�tce jednak przerwa�a rodzinna katastrofa - �mier� matki. 13 kwietnia 1929 roku Emilia Wojty�owa zmar�a na zapalenie mi�nia sercowego i niewydolno�� nerek, osierocaj�c Edmunda, w�wczas jeszcze studenta Uniwersytetu Jagiello�skiego, i niespe�na dziewi�cioletniego Karola, trzecioklasist�. Ju� kilka miesi�cy wcze�niej Karol-senior przesta� pe�ni� obowi�zki zawodowego �o�nierza, przechodz�c w wieku 49 lat na przedwczesn�, skromn� emerytur�, aby zaj�� si� �on� i domem. Emilia nie doczeka�a nawet dnia Pierwszej Komunii �w. Karola, cho� - jak on sam dzi� wspomina w rozmowie z Andr� Frossardem - maj�c dw�ch syn�w chcia�a, by jeden zosta� lekarzem, a drugi ksi�dzem. Ten szczeg�lny "testament" matki mia� zosta� w przysz�o�ci wype�niony, lecz zapewne nie do ko�ca tak, jak sobie wyobra�a�a. W serdecznej pami�ci swego wielkiego syna pozosta�a jednak na zawsze jako ta, kt�ra pierwsza prowadzi�a go ku Chrystusowi, co Papie� zaznaczy w swym wadowickim przem�wieniu, od kt�rego rozpocz�li�my ten rozdzia� naszej opowie�ci. Ju� jako student Uniwersytetu Jagiello�skiego, Karol Wojty�a po�wi�ci� matce po latach wzruszaj�cy wiersz: Nad Twoj� bia�� mogi�� kwitn� bia�e �ycia kwiaty - o, ile� lat to ju� by�o bez Ciebie - przed ilu� to laty? Nad Twoj� bia�� mogi��, od lat tylu ju� zamkni�t� - jakby w g�r� co� wznosi�o - co�, tak jak �mier�, niepoj�te. Nad Twoj� bia�� mogi��, o Matko, zgas�e Kochanie - za ca�� synowsk� mi�o�� modlitwa: Daj wieczne odpoczywanie - Po utracie �ony Karol-senior z wielk� odpowiedzialno�ci� przyj�� na siebie nowe obowi�zki. Mieszkaj�c tylko z m�odszym synem, dba� o jego wszechstronny rozw�j umys�owy i fizyczny. Cz�sto odbiera� Karola po lekcjach ze szko�y, by zje�� razem obiad w pobliskiej sto��wce, a potem czuwa� nad jego nauk� domow� i uprawianiem sportu. Jak niemal wszyscy ch�opcy w tym wieku, Karol by� zapalonym pi�karzem. Najbardziej odpowiada�a mu pozycja bramkarza i wkr�tce doszed� do takiej wprawy w �apaniu pi�ki, �e nawet konkurencyjna dru�yna �ydowskich zawodnik�w ch�tnie zatrudnia�a go na bramce podczas wa�nych rozgrywek. Ulubionym zaj�ciem obu Karol�w by�y d�ugie spacery po okolicy, a potem tak�e (wsp�lnie z Edmundem, kt�ry sp�dza� w domu rodzinnym wakacje i ferie) w�dr�wki g�rskie. Warto pami�ta�, �e cho� dzi� Papie� bywa cz�sto niezbyt precyzyjnie nazywany g�ralem, kt�rym faktycznie nie jest, to przecie� r�d Wojty��w od pokole� �y� na Podbeskidziu, a Wadowice otoczone s� malowniczymi, niezbyt stromymi wzniesieniami. Niedaleko te� st�d zar�wno w pasma Beskidu �ywieckiego, S�deckiego, jak i w Gorce. Dlatego od najwcze�niejszych lat ma�y Karol pokocha� piesze w�dr�wki i nigdy ich nie zaprzesta�, tak�e jako Papie�. Dawa�y mu one zawsze nie tylko powszechnie podziwian� kondycj� fizyczn�, lecz tak�e jedyn� w swoim rodzaju okazj� do kontemplacji pi�kna �wiata oraz zwi�zanej z ni� refleksji religijnej i osobistej. Ju� wtedy zapewne przekona� si�, o ile �atwiej my�li si� i m�wi o Bogu, siedz�c na szczycie, w�r�d pachn�cych ��k, sk�d jakby bli�ej do nieba, a sprawy ludzkie tam w dole staj� si� dziwnie ma�e wobec ogromu stworzenia. W�r�d cel�w kr�tszych spacer�w szczeg�lne miejsce w sercu Karola znajdowa� klasztor karmelita�ski "na G�rce". Po przyj�ciu Pierwszej Komunii �w. tam w�a�nie skierowa� swe kroki, a bracia obdarowali go pami�tkowym szkaplerzem, kt�ry - noszony przez ca�e p�niejsze �ycie - odegra� wa�n� rol� w kszta�towaniu si� przysz�ych los�w m�odego Wojty�y. Trzeba tu wspomnie�, �e skromna sytuacja materialna, w jakiej rodzina znalaz�a si� po przej�ciu ojca na emerytur�, nie pozwala�a na wakacyjne wyjazdy syn�w, st�d d�ugie spacery i wyprawy w okoliczne g�ry by�y dla Karola jedynymi mo�liwo�ciami opuszczenia rodzinnego miasteczka. Wkr�tce zreszt� nadarzy�a si� okazja do pierwszego d�u�szego wyjazdu. Powodem by� dyplom lekarski Edmunda, zdobyty w 1930 roku. Ojciec postanowi� wtedy uczestniczy� w uroczysto�ci nadania mu tytu�u i zabra� Karola do Krakowa, a potem odwiedzi� z synami Jasn� G�r�, by podzi�kowa� Czarnej Madonnie za szcz�liwe zako�czenie edukacji pierworodnego i prosi� o �aski na przysz�o��. Pobyt w Krakowie, w sercu Akademii, Collegium Maius oraz w cz�stochowskim sanktuarium wywar�y na dziesi�cioletnim Karolu ogromne wra�enie. Ta pierwsza w jego �yciu wyprawa w du�ym stopniu wp�yn�a na ukszta�towanie si� pierwszych poj�� ch�opca o skali warto�ci. Uformowane w prowincjonalnym mie�cie przekonanie, �e �ycie religijne oraz d��enie do wiedzy s� wielkimi i wa�nymi zadaniami cz�owieka, w Krakowie i Cz�stochowie zyska�o wielkie potwierdzenie. Oto stolica polskiej nauki, kultury i historii oraz stolica Matki Boskiej Kr�lowej Polski okaza�y si� miejscami, gdzie przekonanie to mo�na by�o dzieli� z tysi�cami innych Polak�w. Zgodnie z �wczesn� struktur� �wiatow�, w 1930 roku Karol rozpocz�� drugi okres edukacji; po czwartej klasie szko�y podstawowej przeni�s� si� do 8-letniego gimnazjum klasycznego w Wadowicach. Szko�a ta w�a�nie w latach trzydziestych by�a niew�tpliwie najwa�niejsz� plac�wk� dydaktyczn� w mie�cie, cho� konkurowa�y z ni� inne szko�y �rednie, zw�aszcza gimnazjum ojc�w karmelit�w. Klasyczny profil nauczania z pewno�ci� odpowiada� potrzebom umys�owym Karola: gimnazjum mia�o humanistyczny profil, obejmuj�cy tak�e nauk� j�zyk�w staro�ytnych. Z tym wi�kszym zapa�em m�ody gimnazjalista kontynuowa� intensywne kszta�cenie, nie zaniedbuj�c ani bogatego �ycia religijnego, ani zaj�� sportowych. Zawsze wcze�nie wstawa�, by ju� o sz�stej s�u�y� do porannej Mszy �w. w swoim ko�ciele. Inni ministranci niech�tnie stawiali si� w �wi�tyni o tak niedogodnej porze, Karolowi za� zwyczaj ten bardzo odpowiada�. O g��bokiej religijno�ci ch�opca �wiadcz� tak�e wspomnienia jego szkolnych koleg�w, z kt�rymi wsp�lnie odrabia� lekcje; po opanowaniu zadanego materia�u z jednego przedmiotu Karol przerywa� zaj�cia na chwil�, by pomodli� si� w s�siednim pokoju, po czym z nowymi si�ami duchowymi wraca� do pracy. Zaprzyja�ni� si� wtedy serdecznie z �ydem Jerzym Klugerem, z kt�rym sp�dza� codziennie wiele godzin w szkole i poza ni�, a przyja�� ta przetrwa�a wszystkie burze historii i �yciowe powik�ania osobiste obu przyjaci�. Do�� powiedzie�, �e Jerzy prawdziwym cudem przetrwa� holocaust (jest jednym z dziesi�ciu �yd�w, kt�rym uda�o si� prze�y� spo�r�d blisko 1,5 tysi�ca przedwojennych wadowickich wyznawc�w tej religii), po wojnie za� osiad� w Rzymie, o�eni� si� z angielsk� katoliczk� Renee, a po konklawe Karol Wojty�a ju� jako Jan Pawe� II udzieli� im pierwszej w czasie swego pontyfikatu audiencji prywatnej, ochrzci� ich c�rk�, a potem cz�sto zaprasza� na wsp�lne posi�ki w Pa�acu Apostolskim. Spokojny, przepe�niony modlitw� i urozmaicony sportem �wiat Karola Wojty�y znowu zaznaczy�a tragedia. 4 grudnia 1932 roku Edmund, etatowy lekarz miejskiego szpitala w Bielsku, zmar� na szkarlatyn�, kt�r� zarazi� si� od pacjenta w czasie epidemii. Cios ten, trzy i p� roku po �mierci matki, g��boko zrani� dwunastoletniego ch�opca i powa�nie odbi� si� na zdrowiu i psychice jego ojca. Karol zosta� jedynakiem. Poza coraz bardziej zamykaj�cym si� w sobie ojcem, nie mia� �adnych bliskich krewnych. Do�wiadczenie cierpienia i wi���cego si� z nim narastaj�cego uczucia pustki rodzinnej spowodowa�o, �e obaj Karolowie jeszcze bardziej zbli�yli si� do siebie, a jednocze�nie do Boga, w kt�rym upatrywali jedyne �r�d�o pocieszenia i nadziei. Papie� wspomina� p�niej, �e nieraz budzi� si� w nocy i widzia� ojca pogr��onego w �arliwej modlitwie. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale do�wiadczenie to pozostawi�o trwa�y �lad w duszy ch�opca. On sam zreszt�, jak dawniej, wiele czasu po�wi�ca� modlitwie w swoim ko�ciele przed ukochanym obrazem Maryi, kt�ra w jaki� mistyczny spos�b zast�powa�a mu utracon� matk�. W starszych klasach gimnazjalnych rozwin�y si� humanistyczne zainteresowania Karola. W najwi�kszej mierze przyczyni�a si� do tego najpierw pe�na fascynacji znajomo��, a potem przyja�� z wadowickim polonist� i mi�o�nikiem teatru Mieczys�awem Kotlarczykiem, wyk�adowc� literatury w gimnazjum ojc�w karmelit�w, a tak�e tw�rc� i opiekunem m�odzie�owego teatru amatorskiego, w kt�rego pracach Karol zacz�� uczestniczy� oko�o 1935 roku. Kotlarczyk jako znakomity pedagog-pasjonat potrafi� rozbudzi� w swoich wychowankach zami�owania artystyczne. Pod jego kierunkiem Karol uczy� si� sztuki analizowania polskiej poezji, szacunku dla wagi ka�dego publicznie wypowiedzianego s�owa i umiej�tno�ci budzenia emocji u s�uchaczy. Z czasem kontakty m�odego jeszcze wtedy nauczyciela (Mieczys�aw Kotlarczyk zmar� w 1978 - roku rozpocz�cia pontyfikatu swego najwybitniejszego ucznia) i utalentowanego gimnazjalisty, zacie�ni�y si�. Karol cz�sto bywa� teraz go�ciem w pe�nym rodzinnego ciep�a domu Kotlarczyk�w, gdzie nazywano go, jak niegdy� matka, "Lolusiem". Teatr Mieczys�awa Kotlarczyka by� zawsze teatrem s�owa; inne typowe dla sztuki scenicznej tworzywa liczy�y si� tylko o tyle, o ile by�y zdolne wzmocni� jego oddzia�ywanie brzmieniowe i znaczeniowe. Wadowicki polonista wprowadza� m�odzie� g��wnie w poezj� wielkich polskich klasyk�w, romantyk�w i symbolist�w (Kochanowski, Mickiewicz, S�owacki, Norwid, Wyspia�ski), mniej dbaj�c o "nowinki" wsp�czesnych poet�w awangardowych. Ten rodzaj tw�rczo�ci, z pisarstwem Cypriana Kamila Norwida na czele, najg��biej zapisa� si� w osobowo�ci Karola Wojty�y, kt�ry p�niej tak�e jako kap�an, biskup i Papie� cz�sto nawi�zywa� do przes�a� i stylu polskiej poezji romantycznej i poromantycznej. Nie oby�o si� tak�e, rzecz naturalna, bez w�asnych pierwszych pr�b poetyckich. Niestety, najwcze�niejsze utwory Karola Wojty�y nie zachowa�y si�. Sam autor nie przywi�zywa� do nich wielkiej wagi, cho� wiemy na przyk�ad, �e napisa� wtedy poemat o legendarnym, zw�aszcza dzi�ki wierszom Emila Zegad�owicza, beskidzkim rze�biarzu ludowym - Wowrze. Wiemy tak�e, �e opuszczaj�c Wadowice po maturze, Karol zabra� ze sob� do Krakowa cz�� swoich wierszy, o czym opowiemy nieco p�niej. Religijno�� m�odego gimnazjalisty by�a zauwa�alna w jego �rodowisku szkolnym. Ceni� go za to, a tak�e za znakomite post�py w przedmiotach humanistycznych, dyrektor gimnazjum, profesor Kr�likiewicz, kt�ry ju� w�wczas upatrywa� w Karolu przysz�ego kap�ana; serdeczne stosunki ��czy�y go tak�e z ksi�dzem Kazimierzem Figlewiczem - gimnazjalnym katechet� i opiekunem ko�a ministrant�w, kt�remu Karol przez wiele lat prezesowa�. Kole�anki i koledzy-katolicy, religijni raczej tradycyjnie, ze zrozumieniem przyjmowali postaw� Wojty�y, cho� nie oby�o si� bez dobrodusznych uwag o jego "�wi�to�ci": Karol by� zupe�nym abstynentem, nie pr�bowa� pali� papieros�w, wreszcie nie interesowa� si� dziewcz�tami, cho� cz�sto przebywa� w mieszanym towarzystwie. �wiadkowie tego okresu wspominaj� jednak o dw�ch wadowickich pannach, z kt�rymi wi�za�o go co� wi�cej ni� powierzchowna znajomo��. Jedn� z nich by�a c�rka dyrektora gimnazjum, Halina Kr�likiewicz�wna, partnerka Karola na balu maturalnym i p�niejsza kole�anka z krakowskich studi�w; drug� miejscowa pi�kno�� - Ginka Beer, c�rka s�siad�w, kt�r� ��czy�a z Karolem wsp�lnie dzielona pasja teatralna. Potwierdzeniem postawy religijnej m�odego Wojty�y sta�o si� wybranie go prezesem gimnazjalnej Sodalicji Maria�skiej (kwiecie� 1936 - marzec 1938). Kiedy po wielu latach w rozmowie z Andr� Frossardem wspomina� lata dzieci�stwa i m�odo�ci sp�dzone w rodzinnych Wadowicach, tak oceni� ten okres: Od pierwszych dni mojego �ycia znajdowa�em si� w klimacie wiary i �rodowisku spo�ecznym mocno i g��boko zwi�zanym z obecno�ci� i dzia�alno�ci� Ko�cio�a. To cenne dla biograf�w Papie�a sformu�owanie stanowi jeszcze jedno potwierdzenie opinii, �e do ko�cio�a mia� blisko. Wa�nym wydarzeniem w �yciu ju� abiturienta szko�y �redniej sta�a si� wizyta duszpasterska arcybiskupa metropolity krakowskiego, ksi�cia Adama Sapiehy, kt�ry przyby� do Wadowic w maju 1938 roku, udzielaj�c m�odzie�y sakramentu bierzmowania. Karol zosta� wyznaczony do powitania ksi�cia arcybiskupa w murach gimnazjum jako przedstawiciel m�odzie�y. Jego pe�ne entuzjazmu religijnego i poetyckich sformu�owa� wyst�pienie zwr�ci�o uwag� dostojnego go�cia, kt�ry dobrze go wtedy zapami�ta�. Arcybiskup zainteresowa� si� planami �yciowymi Karola, a by�y one, wydawa�oby si�, ca�kowicie jasne: po maturze m�ody Wojty�a zamierza� studiowa� w Krakowie literatur� i nadal zajmowa� si� teatrem. *** Studenckie plany Karola skomplikowa�y sytuacj� rodzinn�. Nie chcia� pozostawi� ojca samego, a z drugiej strony sytuacja finansowa nie pozwala�a na utrzymanie jednocze�nie dw�ch mieszka�: w Krakowie i w Wadowicach. Zreszt� emerytowanego porucznika nic ju� w podbeskidzkim mie�cie nie zatrzymywa�o, wkr�tce wi�c podj�li decyzj� o wsp�lnym przeniesieniu si� do Krakowa. W Krakowie, w dzielnicy D�bniki we wzniesionym przez siebie skromnym budynku blisko Wis�y mieszka� brat matki Karola - Robert Kaczorowski. Tam w�a�nie, przy ulicy Tynieckiej 10 obaj Karolowie znale�li sw�j ostatni wsp�lny dom. Wuj Robert, kawaler, mieszka� w nim z dwiema r�wnie� niezam�nymi siostrami. Jedyne lokum, jakie m�g� zaproponowa� przyby�emu szwagrowi, znajdowa�o si� w suterenie i sk�ada�o z dw�ch ma�ych pokoi, kuchni i �azienki. Po dokonaniu niezb�dnych prac, przystosowuj�cych te pomieszczenia do nowych cel�w mieszkalnych, w sierpniu 1939 roku Karol-junior sta� si� na dobre mieszka�cem kr�lewskiego grodu, kt�rego wtedy jeszcze prawie wcale nie zna�. Gdy ojciec zajmowa� si� likwidacj� wadowickiego mieszkania, Karol poznawa� miasto ze wszystkimi jego wspania�o�ciami. Wkr�tce poczu� si� w nim tak swobodnie, jakby �y� tu od lat. Atmosfera Krakowa z wci�� obecn� jego tysi�cletni� histori� i intelektualny klimat Uniwersytetu Jagiello�skiego dodawa�y skrzyde� m�odemu humani�cie, poecie i aktorowi, kt�ry bardzo ceni� sobie fakt, �e z jego domu wida� Wawel, znajduj�cy si� po drugiej stronie Wis�y. Dwa pokolenia wcze�niej �w widok wawelski z pracowni ojca tak�e ogromnie sobie ceni� inny wielki syn tej ziemi - Stanis�aw Wyspia�ski. Wuj Robert i ciotki, mimo bliskiego pokrewie�stwa, nie dali jednak m�odemu Karolowi cho�by namiastki prawdziwego rodzinnego domu. Ch�opiec nadal czu� si� silnie zwi�zany wy��cznie z ojcem, a liczne kontakty towarzyskie i przyja�nie nawi�za� tu� po rozpocz�ciu zaj�� akademickich. Wkr�tce tak�e znalaz� swoj� �wi�tyni�; niedaleko domu w D�bnikach znajdowa� si� ko�ci� pod wezwaniem �w. Stanis�awa Kostki, prowadzony przez ojc�w salezjan�w. Szczeg�lnie wa�na dla Karola by�a tak�e wawelska katedra - miejsce wielkie �wi�to�ci� wiary i narodowej historii. Szcz�liwie tam w�a�nie przed paru laty zosta� przeniesiony z Wadowic ksi�dz Kazimierz Figlewicz, dawny katecheta i spowiednik ch�opca. Odt�d Karol regularnie odwiedza� t� najwspanialsz� z polskich �wi�ty�, w ka�dy pierwszy pi�tek miesi�ca odprawiaj�c sakramenty pokuty i Komunii �wi�tej, a tak�e tocz�c rozmowy z ksi�dzem Kazimierzem. Wraz z pocz�tkiem roku akademickiego m�odego przybysza z prowincji wch�on�o bujne uniwersyteckie �ycie intelektualne i artystyczne. Fakultet polonistyczny przy ulicy Go��biej 20 prze�ywa� wtedy jeden z okres�w swej najwi�kszej �wietno�ci; wielcy profesorowie o najwy�szym w Polsce autorytecie naukowym potrafili rozbudza� w m�odzie�y zainteresowanie wiedz�, a jednocze�nie g��bok� �wiadomo�� historyczn� i wra�liwo�� na pi�kno zawarte w s�owie. Dla Karola by�o to rozwini�cie skrzyde�, naturalna kontynuacja rozwoju tak dobrze rozpocz�tego w wadowickim gimnazjum. Mimo wielu godzin, sp�dzanych codziennie na wyk�adach, w bibliotekach i na lekturze ogromnej ilo�ci ksi��ek, m�ody student znajdowa� czas na modlitw�, na w�asn� tw�rczo�� poetyck� i na prac� spo�eczn� w studenckiej organizacji. W dodatku wszystkie te zaj�cia traktowa� nie jako osobne cele, kt�re mog�y sobie przeszkadza�, lecz jako jedno��. W li�cie do przyjaciela pisa�: Sztuka jest towarzyszk� religii i przewodniczk� w drodze ku Bogu, ma wymiar romantycznej t�czy, od ziemi i od serca cz�owieczego ku Niesko�czonemu. Ju� 15 pa�dziernika 1938 roku Karol Wojty�a zaistnia� w Krakowie jako poeta. Na wieczorze literackim, zorganizowanym w ramach pracy studenckiego Ko�a Polonist�w w Domu Katolickim (dzi� gmach Filharmonii) odczyta� przywiezione jeszcze z Wadowic i ju� tutaj napisane wiersze. Powsta� wtedy cykl poemat�w pod tytu�em Renesansowy psa�terz, na kt�ry sk�ada�y si� poetyckie parafrazy psalm�w, sonety i romantyczne ballady. Poezja Karola Wojty�y zawsze mia�a charakter liryki refleksyjnej, o tradycyjnej konstrukcji i m�odopolskiej stylistyce. W ci�gu pierwszego roku studi�w powsta� tak�e pierwszy z tekst�w dramatycznych Wojty�y - |Dawid, otwieraj�cy cykl m�odzie�czych tekst�w, pisanych z my�l� o realizacji teatralnej, tematycznie zwi�zanych ze Starym Testamentem. Tekst ten, jak i wiele innych jego m�odzie�czych pr�b literackich, zagin��. R�wnolegle ze studiami i prac� poetyck� Karol z entuzjazmem kontynuowa� wyniesione z Wadowic zainteresowania teatralne. Zapisa� si� do powstaj�cego w�a�nie studia dramatycznego, prowadzonego przez wybitnego znawc� rzemios�a i dziej�w teatru, Tadeusza Kudli�skiego, prezesa tzw. Konfraterni teatralnej. Szko�a ta, pod nazw� "Studio 39", wiosn� 1939 r. przygotowa�a poetycki spektakl Kawaler marcowy Mariana Ni�y�skiego, na pocz�tku lata o�miokrotnie wystawiany na dziedzi�cu historycznego Collegium Maius. Karol, urodzony pod znakiem byka, ten w�a�nie znak zodiaku przedstawia� jako aktor. Nawa� zaj�� sprawia�, �e niewiele czasu m�g� po�wi�ci� ojcu, zaniepokojonemu coraz gro�niejsz� dla Polski sytuacj� mi�dzynarodow�. Karol, jak znaczna cz�� jego r�wie�nik�w, nie zdawa� sobie sprawy z gro��cego krajowi niebezpiecze�stwa, a przygotowania do wojny traktowa� jako "przej�ciow� awantur�", kt�ra przecie� nie mo�e przekre�li� tak wspaniale tocz�cego si� �ycia. Cho� nadal odr�nia�a go od reszty r�wie�nik�w postawa religijna i brak przesadnych zainteresowa� p�ci� przeciwn�, by� jednak koleg� lubianym zar�wno przez ch�opc�w, jak i dziewcz�ta. Niekt�re z nich zna� jeszcze z Wadowic, inne spotyka� na uniwersyteckich zaj�ciach i w teatrze. Jak okre�li�a to jedna z jego �wczesnych kole�anek: �e�skiego towarzystwa nie unika�, ale i nie szuka�. Podczas pierwszego roku studi�w Karol nawi�za� szereg nowych przyja�ni, z kt�rych wiele przetrwa�o wojenne lata. W pierwszej kolejno�ci trzeba tu wymieni� koleg� ze studi�w Juliusza Kydry�skiego, kt�ry cz�sto i ch�tnie zaprasza� Wojty�� do swego domu przy ulicy Felicjanek 10, gdzie traktowano go jak cz�onka rodziny. Kydry�ski wprowadzi� Karola do salonu artystycznego w willi "Pod Lipkami" (ul. ks. J�zefa 55a), prowadzonego przez Leona i Iren� Szkockich. Tam pozna� Zofi� Po�niakow� i pobiera� prywatne lekcje j�zyka francuskiego u Jadwigi Lewaj. Wraz z Juliuszem Karol znalaz� si� potem w zespole prowadzonym przez wielkiego kreatora teatru polskiego - Juliusza Osterw�, dla kt�rego t�umaczy� m.in. Kr�la Edypa Sofoklesa i gdzie zaprzyja�ni� si� z Danut� Micha�owsk�, p�niej wielk� artystk� sceny. Nie unika� tak�e typowo studenckich imprez towarzyskich, nieraz "zakrapianych" alkoholem, sam jednak nigdy nie pi�, co zyska�o mu w �rodowisku r�wie�niczym przydomek "przysz�y �wi�ty". Gdyby� ci ludzie mogli w�wczas wiedzie�, �e ta �artobliwie wypowiadana opinia zi�ci si� w niedalekiej przysz�o�ci... P�ki co, widziano go ta�cz�cego z kole�ankami na prywatce zorganizowanej przez jedn� z nich z okazji pomy�lnego zaliczenia pierwszego roku studi�w polonistycznych w czerwcu 1939 roku. Biografowie Papie�a twierdz�, �e w�wczas Wojty�a ta�czy� z kobietami po raz ostatni w swym �yciu. Po zaliczeniu pierwszego roku polonistyki Karol i wszyscy jego koledzy lipiec 1939 roku sp�dzili w mundurach Legionu Akademickiego, pomagaj�c w budowie polskiej szko�y we wsi niedaleko Lwowa. By�o to obowi�zkowe szkolenie wojskowe student�w, przebiegaj�ce jak co roku mimo coraz wyra�niejszych oznak zbli�aj�cej si� katastrofy kolejnej wojny. O tym, jak bardzo spo�ecze�stwo polskie nieprzygotowane by�o do nadchodz�cego wielkimi krokami nieszcz�cia, �wiadczy� mo�e fakt, i� student Wojty�a odda� sw�j wojskowy mundur do uniwersyteckiego magazynu dnia... 31 sierpnia 1939 roku, twierdz�c, �e nie b�dzie mu ju� teraz potrzebny. *** Pierwszy wrze�nia wypad� w�a�nie w pi�tek, dzie� comiesi�cznej spowiedzi i Komunii �w. Karola w wawelskiej katedrze. Wsta� jak zwykle o �wicie i poczu� si� bardzo za�enowany, bo w zupe�nie pustej �wi�tyni zasta� tylko ksi�dza Figlewicza, strapionego, �e nie ma dla kogo odprawia� porannej mszy. Szybko przygotowa� si� w zakrystii i z rado�ci� s�u�y� swemu spowiednikowi w spe�nieniu Eucharystii. Tymczasem nad Wawel nadlatywa�y ju� pierwsze hitlerowskie samoloty. Wielu mieszka�c�w Krakowa us�ucha�o wezwa� polskich w�adz pa�stwowych i wojskowych, by ucieka� na wsch�d przed b�yskawicznie nacieraj�c� armi� niemieck�. Tak zrobili tak�e Wojty�owie. Z niezb�dnymi rzeczami osobistymi ruszyli drog� na Rzesz�w, wkr�tce jednak okaza�o si�, �e ca�a ta wyprawa nie ma sensu, a Karol-senior m�g�by nie podo�a� jej trudom. Dotarli wi�c w okolice Kolbuszowej i podj�li decyzj� o powrocie do Krakowa, teraz ju� stolicy Generalnej Guberni. Miasto na szcz�cie ocala�o od zniszcze�, lecz z tygodnia na tydzie� zmienia�o oblicze. Zacz�li tu masowo zje�d�a� hitlerowscy urz�dnicy, wyrzucaj�c Polak�w z lepszych i �adniejszych dom�w. Wawel zaj�� generalny gubernator Frank ze swoj� �wit�, zatem ju� pod koniec pa�dziernika ca�e wzg�rze, ��cznie z katedr�, zamkni�to dla zwyk�ych mieszka�c�w. O�tarz Wita Stwosza z Ko�cio�a Mariackiego wywieziono do Rzeszy, w listopadzie zamkni�to polskie instytucje kulturalne i artystyczne, za� profesor�w Uniwersytetu Jagiello�skiego podst�pnie uj�to i wywieziono do oboz�w koncentracyjnych. Wszystkie te wydarzenia przekre�li�y precyzyjne plany Karola, dotycz�ce przede wszystkim kontynuacji studi�w. Do domu zajrza�a bieda, gdy� skromna emerytura ojca - dot�d jedyne �r�d�o utrzymania obu m�czyzn - okaza�a si� teraz niepewna. Co prawda Karol-senior pr�bowa� ju� i wcze�niej dorabia� krawiectwem, lecz nadszed� najwy�szy czas, by Karol-junior znalaz� jak�� prac�. Dzi�ki pomocy rodziny przez jaki� czas by� go�cem w pobliskiej restauracji, lecz praca ta nie dawa�a poczucia bezpiecze�stwa; tylko zatrudnienie w zak�adzie produkuj�cym na potrzeby wojenne III Rzeszy dawa�o ochron� przed wyw�zk� do niemieckich oboz�w pracy. Kolejna szansa pojawi�a si� dopiero jesieni� 1940 roku. Dzi�ki znajomo�ciom i �yczliwym przyjacio�om Karol zosta� zatrudniony w kamienio�omie na Zakrz�wku, nale��cym do dawnej belgijskiej firmy Solvay, produkuj�cej sod�, obecnie przej�tej przez Niemc�w. Dyrektorem tej fabryki by� Polak, patriota i znakomity fachowiec, zatrzymany na dawnym stanowisku dzi�ki czemu u�atwia� otrzymanie nie�le p�atnej pracy by�ym krakowskim studentom. Praca Karola najpierw by�a bardzo ci�ka: na wolnym powietrzu �adowa� wysadzone dynamitem ska�y wapienne na wagoniki, kt�rymi dowo�ono je do w�a�ciwej fabryki w Borku Fal�ckim. P�niej uda�o si� przenie�� go do tej w�a�nie fabryki: nosi� pr�bki produktu do laboratorium analitycznego, gdzie sprawdzano ich jako��. Pracowa� tam prawie przez cztery lata i da�o mu to nowe do�wiadczenia, wynikaj�ce zar�wno z nieznanego dotychczas trybu �ycia (np. nocne zmiany), jak i z nowego �rodowiska. Rok 1940 zapisa� si� w jego biografii nowym etapem pog��biania �ycia religijnego. Uczestnicz�c w rekolekcjach wielkopostnych u ksi�y salezjan�w w ko�ciele pw. �w. Stanis�awa Kostki, by�y student polonistyki pozna� cz�owieka, kt�ry jego dotychczasowe do�wiadczenia duchowe skierowa� na zupe�nie nowe tory. By� nim Jan Leopold Tyranowski, krawiec ze �rednim wykszta�ceniem, a jednocze�nie zapalony filozof-mistyk i dzia�acz katolicki. Cz�owiek ten organizowa� wok� siebie i ko�cio�a grupy 15 ch�opc�w i m�odych m�czyzn, tworz�cych tzw. "�ywy R�aniec". Zadaniem ka�dego z cz�onk�w takiej grupy by�o codzienne odmawianie tej spopularyzowanej niegdy� przez dominikan�w modlitwy, jeden raz w tygodniu po�wi�cenie godziny na spotkanie indywidualne ze swoim przewodnikiem duchowym (zelatorem) i raz w miesi�cu spotkanie ca�ej pi�tnastki. Cykliczne spotkania Karola z Janem Tyranowskim mia�y na celu zbli�enie m�odego cz�owieka do podbudowanej odpowiedni� lektur� intelektualnej i religijnej refleksji nad dorobkiem wielkich tw�rc�w mistyki karmelita�skiej: �w. Jana od Krzy�a i �w. Teresy z Avila. Czytanie ich dzie� i rozmowy z zelatorem utwierdzi�y go w praktykowanej od dawna intuicyjnie modlitwie kontemplacyjnej. Pami�tamy wszak, i� ma�y Karol zawsze lubi� wiele godzin sp�dza� na modlitwach, zast�puj�cych potrzeb� serdecznej komunikacji z kim� wa�nym, a zarazem kochaj�cym. P�niej, ju� jako Papie�, wspomina� jednak, �e w m�odzie�czych latach taka modlitwa wydawa�a mu si� niedojrza��, dziecinn� form� �ycia wewn�trznego i pr�bowa� odszuka� w niej nowe, "doros�e" warto�ci. Kontakt z wielkimi wzorami modlitwy bardzo mu w tym dopom�g� i jeszcze bardziej zbli�y� go do karmelit�w, kt�rych szkaplerz nosi� na szyi od dnia swej Pierwszej Komunii �wi�tej. Spotkanie Jana Tyranowskiego przynios�o Karolowi tak�e nowe znajomo�ci i przyja�nie z pozosta�ymi cz�onkami grupy r�a�cowej, w�r�d nich z p�niejszym ksi�dzem Mieczys�awem Mali�skim, wtedy m�odszym od niego uczniem zlikwidowanego przez Niemc�w gimnazjum. Przyja�� ta nigdy nie wygas�a, a zaowocowa�a mi�dzy innymi seri� popularnych ksi��ek ksi�dza Mali�skiego o Wojtyle. Mimo ci�kiej pracy w Solvayu i codziennej d�ugiej w�dr�wki do pracy i z powrotem, Karol znajdowa� jednak czas na tw�rczo�� w�asn�. Ju� w okupowanym Krakowie powsta�y dalsze wiersze, poematy i dramaty: po Dawidzie - Hiob z cyklu biblijnego, wreszcie Jeremiasz. Dramat narodowy w trzech dzie�ach po�wi�cony s�awnemu jezuickiemu kaznodziei - Piotrowi Skardze. Nadal uczy� si� pilnie j�zyka francuskiego i du�o czyta�, pomaga� te� w nauce �aciny maj�cemu z ni� k�opoty Mali�skiemu. Tak�e praca w wapiennym kamienio�omie na Zakrz�wku sta�a si� inspiracj� do napisanego p�niej poematu Kamienio�om. Oto jego fragment: D�onie s� krajobrazem serca. D�onie p�kaj� nieraz Jak w�wozy, kt�rymi toczy si� nieokre�lony �ywio�. Te same d�onie, kt�re cz�owiek w�wczas otwiera, Gdy nasycone s� trudem - i widzi, �e przez niego jednego inni ludzie spokojnie ju� id�. Nie zaniedbywa� r�wnie� kontakt�w z teatrem Juliusza Osterwy i dawnymi cz�onkami "Studia 39", cho� oficjalnie sceny te nie istnia�y. Karol, pracuj�c ca�ymi dniami, nie m�g� po�wi�ci� wiele czasu ojcu, kt�ry czu� si� coraz gorzej. Powa�n� chorob� serca i ca�odzienn� samotno�� mog�a pokona� tylko ucieczka w �arliw� modlitw�. Karol-junior stara� si� opiekowa� coraz bardziej zniedo��nia�ym ojcem, przynosi� mu ciep�e posi�ki z jad�odajni, lecz dawna za�y�o�� i pe�nia porozumienia nie by�a ju� mo�liwa. 18 lutego 1941 roku po powrocie z pracy zasta� ojca nie�yj�cego - zmar� na atak serca. Od tego tragicznego dnia Karol Wojty�a sta� si� cz�owiekiem bez bliskiej rodziny. Pogr��onym w �a�obie zaopiekowa� si� przyjaciel Juliusz Kydry�ski i jego bliscy. Zaproponowali mu tymczasowe zamieszkanie w ich domu. Wojty�a zgodzi� si�, nie zlikwidowa� jednak dawnego mieszkania na Tynieckiej, cho�, jak twierdzi�, nie chcia� ju� �y� tam samotnie, dr�czony wspomnieniami tych, kt�rzy odeszli. Ponadto z domu Kydry�skich mia� znacznie bli�ej na rakowiecki cmentarz, gdzie nad grobem ojca sp�dza� wiele chwil na modlitwie, lecz droga do Solvayu jeszcze si� wyd�u�y�a. Pewnego dnia Jan Tyranowski w czasie cotygodniowego spotkania "awansowa�" Karola na samodzielnego zelatora i jego w�asnej pi�tnastki r�a�cowej, z�o�onej z m�odych ch�opc�w. By�o to pierwsze wa�ne zadanie duszpasterskie, jakie Wojty�a otrzyma�. Teraz musia� podwoi� swoje starania religijne, by w�asne do�wiadczenia i przemy�lenia przekaza� innym, nie zaniedbuj�c w�asnego rozwoju duchowego. Prowadzenie "�ywego R�a�ca" wymaga�o przecie� 15 nast�pnych godzin tygodniowo, po�wi�conych indywidualnym rozmowom z podopiecznymi. Mieczys�aw Mali�ski wspomina, �e Karol nie dysponuj�c ju� wolnym czasem, spotkania te odbywa�... w drodze do pracy i z powrotem, gdy� przej�cie w jedn� stron� trwa�o w�a�nie oko�o godziny. To "perypatetyczne nauczanie" na�laduj�ce klasyczne wzorce filozoficzne, bardzo odpowiada�o m�odemu zelatorowi, gdy� potem jako kap�an wielokrotnie wybiera� t� form� kontakt�w z m�odzie�� na przyk�ad w czasie wsp�lnych w�dr�wek g�rskich. Opowiadaj�c o zdarzeniach z �ycia 21-letniego Karola Wojty�y, teraz dopiero zbli�amy si� do najistotniejszej przemiany, jaka dokona�a si� w nim w 1941 roku - poczucia kap�a�skiego powo�ania. Sam potem w rozmowach na ten temat nie potrafi� precyzyjnie wskaza� momentu, kiedy podj�� ostateczn� decyzj�. Z ca�� pewno�ci� jedn� z okoliczno�ci jej sprzyjaj�cych by�a �mier� ojca i uczucie pe�ni osamotnienia, a tak�e niezale�ne od woli Karola przerwanie studi�w polonistycznych, oddalaj�ce go od wcze�niej zaznaczonych cel�w. By� mo�e praca z powierzon� mu przez Tyranowskiego grup� m�odych chrze�cijan odegra�a znaczn� rol�. Niekt�rzy biografowie wskazuj� tak�e na wp�yw spowiednika, ksi�dza Figlewicza nadal opiekuj�cego si� katedr� i czasem, za zezwoleniem w�adz niemieckich, odprawiaj�cego w niej Eucharysti�, cho� po zamkni�ciu wawelskiego wzg�rza dla os�b postronnych kontakt z dawnym katechet� by� ogromnie utrudniony. Jeszcze w 1941 roku Karol bardzo zaanga�owa� si� w kolejn� prac� teatraln�. Ot� w Krakowie niespodziewanie pojawi� si� Mieczys�aw Kotlarczyk. Nie mog�c prowadzi� dzia�alno�ci zawodowej i patriotycznej w male�kich Wadowicach, odszuka� pod Wawelem wielu swych dawnych uczni�w - pasjonat�w teatru i latem wyst�pi� z inicjatyw� prowadzenia podziemnego, konspiracyjnego teatru, kt�ry moc� polskiego s�owa, zw�aszcza w repertuarze romantycznym, wype�ni�by tre�ci� fragment hymnu narodowego: Jeszcze Polska nie zgin�a, p�ki my �yjemy. Karol natychmiast zapali� si� do tego pomys�u i zaoferowa� swemu dawnemu nauczycielowi opuszczone mieszkanie przy Tynieckiej, kt�re ten przyj�� z wdzi�czno�ci�, ale pod warunkiem, �e wr�c� tam razem. Tak wi�c, podzi�kowawszy za serdeczn� go�cin� u pa�stwa Kydry�skich, Wojty�a przeni�s� si� z powrotem na D�bniki, by ka�d� woln� chwil� po�wi�ci� wsp�lnie z Kotlarczykiem na tworzenie teatru. Trzeba tu nadmieni�, �e na terenie Krakowa niemal od samego pocz�tku okupacji hitlerowskiej pojawi�y si� rozmaite grupy ruchu oporu. Cz�� z nich nastawia�a si� na zbrojn� walk� z Niemcami, przygotowuj�c swoich cz�onk�w do dzia�a� partyzanckich; inne z kolei skupia�y si� na konspiracyjnym kontynuowaniu dzia�alno�ci naukowej o dydaktycznej (tajny uniwersytet) oraz kulturalno-artystycznej. Jedn� z takich organizacji by�a Unia, kt�ra ponadto zajmowa�a si� pomoc� dla �yd�w z krakowskiego Kazimierza, ukrywaj�cych si� przed obozami �mierci. Teatr, kt�ry organizowa� Kotlarczyk, stanowi� cz�� Unii. Pierwsza konspiracyjna premiera nowej sceny polskiej mia�a miejsce w dniu Wszystkich �wi�tych - 1 listopada 1941 roku. Dla nielicznych, zaufanych widz�w wystawiono fragmenty Kr�la-Ducha Juliusza S�owackiego ilustrowane muzycznie utworami Chopina. Karol Wojty�a gra� posta� Boles�awa �mia�ego - mordercy �w. Stanis�awa. Cho� ca�a sympatia Karola by�a po stronie jego ofiary, pr�bowa� jednak wczu� si� w emocje kr�la-zab�jcy, bolej�cego po fakcie. Podobno za wszelk� cen� pr�bowa� nada� tej postaci ludzki wymiar, rozbudzi� w widzach cho� �lad wsp�czucia dla swego bohatera, nawet wbrew sugestiom re�ysera i pozosta�ych wykonawc�w, w�r�d kt�rych znajdowa�a si� dawna wadowicka kole�anka Karola - Halina Kr�likiewicz�wna oraz jego partnerka ze "Studia 39" - Danuta Micha�owska. Kr�la-Ducha wystawiono potem jeszcze trzykrotnie. Zesp� Kotlarczyka w 1942 roku przyj�� nazw� Teatr Rapsodyczny (zosta� rozwi�zany przez w�adze pa�stwowe w 1967 roku) i wystawi� w tym samym roku fragmenty Beniowskiego S�owackiego, Hymny Kasprowicza, sceny z Wesela i innych dramat�w Wyspia�skiego oraz Pana Tadeusza Mickiewicza, w kt�rym Karol Wojty�a kreowa� posta� ksi�dza Robaka. Jesieni� 1942 roku, podczas przygotowa� do kolejnej premiery Teatru Rapsodycznego - Samuela Zborowskiego, Karol Wojty�a o�wiadczy�, �e zamierza wst�pi� do seminarium duchownego i w zwi�zku z tym nie zagra w sztuce. Dla wielu jego przyjaci� i znajomych decyzja ta by�a zaskoczeniem; pr�bowano nawet przekona� go, �e s�u��c scenie polskiej i narodowi, lepiej wykorzysta swoje zdolno�ci i pracowito�� ni� jako kap�an. Karol by� jednak nieugi�ty. Pisa� p�niej: Im pe�niej cz�owiek poznaje mi�o�� Boga ku sobie, tym pe�niej pojmuje te uprawnienia, jakie ma B�g wzgl�dem jego osoby i jego mi�o�ci. Pierwotnie zamierza� wst�pi� do zakonu karmelit�w z powodu dawnych kontakt�w z wadowickim klasztorem i wzorc�w osobowych, zaszczepionych mu przez Tyranowskiego. Okaza�o si� jednak, �e w okresie okupacji zakon nie przyjmuje do nowicjatu, zatem Karol uda� si� do rektora konspiracyjnego diecezjalnego seminarium duchownego, ksi�dza Piwowarczyka, a ten z kolei po zasi�gni�ciu opinii ksi�cia metropolity Adama Sapiehy wyrazi� zgod� na rozpocz�cie studi�w teologicznych. Seminarium mia�o charakter tajny, pozornie wi�c w �yciu Karola nie zasz�y istotne zmiany. Rano pojawia� si� w pa�acu arcybiskup�w krakowskich, by asystowa� metropolicie przy porannej Mszy �wi�tej, a nast�pnie jak zwykle rusza� w drog� do Solvayu. Je�li pracowa� na nocnej zmianie, ko�czy� j� wizyt� u arcybiskupa, po czym wraca� do domu i zasiada� nad ksi��kami. Lektura dzie� filozoficznych i teologicznych pocz�tkowo sprawia�a Karolowi ogromn� trudno��. On, kt�ry wszak czyta� wiele i ch�tnie, po raz pierwszy zetkn�� si� z tekstami zawieraj�cymi zupe�nie now� terminologi�, metaforyk�, w dodatku ukierunkowanymi na my�lenie mistyczne. Wspomina� p�niej, i� ca�e dwa miesi�ce zaj�o mu usilne "przegryzanie si�" przez podr�cznik Ontologii, czyli metafizyki og�lnej ks. Kazimierza Waisa, kiedy si� jednak z tym upora�, nagle otwar�o si� w nim owo specyficzne nowe my�lenie, jak�e odmienne od �wiata poj�ciowego otaczaj�cej go wok� rzeczywisto�ci. Ka�da nast�pna lektura wydawa�a si� ju� �atwiejsza. Rozstanie z Teatrem Rapsodycznym, kt�remu do niedawna po�wi�ca� wszystkie wolne chwile, nie odby�o si� nagle. Za namow� Kotlarczyka ju� jako kleryk uczestniczy� jednak w przygotowaniach do wystawienia Samuela Zborowskiego, w kt�rym gra� tytu�ow� rol�. Po raz ostatni stan�� na scenie w marcu 1943 roku, �egnaj�c si� symbolicznie ze swoj� dotychczasow� drog� �yciow�, cho� kontakty towarzyskie z cz�onkami Teatru trwa�y jeszcze potem bardzo d�ugo. W