8025
Szczegóły |
Tytuł |
8025 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8025 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8025 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8025 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
William Tenn
PIERWIASTEK KWADRATOWY Z CZ�OWIEKA
Prze�o�y� Micha� K�os
The Square Roof of Man
En 1968
Pl - 1992
- Pi�ciuset ludzi - Aleks snu� rozmy�lania. - Pi�ciuset m�czyzn i kobiet
zaginionych bez
�ladu. Do dzi� ani s�owa w gazetach o sygna�ach radiowych, o jakich� spadaj�cych
szcz�tkach.
- Nie ma nic; prawdopodobnie stracili kontrol� i dryfuj� w kierunku S�o�ca albo
mo�e
pop�dzili na o�lep poza Uk�ad S�oneczny.
Gdy �egna�em si� z nim przy bramie, by� znowu sob�.
- Mo�e do naszego nast�pnego spotkania uda im si� rozwi�za� ten problem -
powiedzia�em.
- Nie s�dzisz, �e poruszamy si� bardzo powoli?
- To nie ma znaczenia - powiedzia� na po�egnanie. - Podb�j Kosmosu jest
pragnieniem
ludzko�ci. Zrobimy to, mo�e nawet wcze�niej, ni� s�dzimy.
ALEKSANDER WABI�CY
Dzi� ju� pewnie nie dosta�by� w szcz�k�, chwal�c publicznie Aleksandra Parksa.
Czas
z�agodzi� wzburzenie nawet w�r�d rodzin za��g, kt�re polecia�y w kosmos flot� GA
i znikn�y bez
�ladu. W ci�gu ostatnich lat wzros�o tak�e (cho� wci�� nie do ko�ca) zrozumienie
tego, czego ten
cz�owiek dokona�.
Parks nadal cierpi z powodu kary na�o�onej na niego przez ograniczonych facet�w
z
Agencji. Jakby nie spojrze�, jest ona dla niego szczeg�lnie dotkliwa.
Zwracam si� do FLC. Mam nadziej�, �e to czytaj�.
Wpadli�my na siebie z Parksem par� lat po wojnie ko�cz�cej izolacjonizm. W�a�nie
wyl�dowa�em harmoni� Toledo na pasie towarowym i wybiera�em si� poszuka� baru.
Wielu
pilot�w zapewne wie, ile �ytka im potrzeba po ci�gni�ciu harmonii. Je�li chodzi
o mnie, to wlewam
w siebie �yto a� do chwili, kiedy moje serce, dryfuj�c na jego powierzchni,
wp�ynie z powrotem na
swoje miejsce.
Pod budynek kontroli lot�w podjecha�a taks�wka. Wysiad� z niej postawny go�� ze
zdumiewaj�co ma�� g�ow�. Poniewa� w�a�nie wybieg�em z�apa� gablot�, facet
obr�ci� si� i spojrza�
na mnie. Co� znajomego w jego ma�ej czaszce zatrzyma�o mnie.
- By�e� mo�e w Si�ach Powietrznych? - zapyta�.
- Tak - odpowiedzia�em powoli. - Tak zwana Eskadra Swastyka. Czterdziestka.
Zaraz, ty
jeste�... Aleks Parks! G�os w s�uchawce!
Parks wyszczerzy� z�by.
- Jasne, Dave. Przez moment my�la�em, �e gadasz tylko z by�ymi pilotami. Ludzie
z obs�ugi
naziemnej maj� wiele kompleks�w ni�szo�ci. Ca�kiem nie�le wygl�dasz.
Sam wygl�da� jeszcze lepiej. Jego ubranie by�o skrojone przez krawca o zarobkach
gwiazdy
filmowej.
Co� mi si� przypomnia�o z gazet.
- Nie opyli�e� przypadkiem jakiego� wynalazku pewnej korporacji?
- Ameryka�skiej Korporacji Radarowej. W�a�nie zacz�li szasta� fors�. Sprzeda�em
im m�j
wielozakresowy radar o zwrotnym promieniu.
- Du�o wzi��e�?
Zacisn�� usta i zamruga� oczami.
- P�tora miliona dolc�w.
Opad�a mi szcz�ka, a oczy wysz�y z orbit.
- Masa szmalu. Co z nim zrobisz?
- Wpakuj� w par� stukni�tych projekt�w naukowych, o kt�rych zawsze marzy�em.
Mo�e
b�d� mia� dla ciebie robot�.
Ruszy� w kierunku taks�wki.
- Mo�emy gdzie� p�j�� pogada�?
- W�a�nie by�em w drodze do baru - powiedzia�em, gdy taks�wka ruszy�a. - Przed
chwil�
przywlok�em harmoni�.
- Harmoni�? Tak piloci towarowi nazywaj� te lataj�ce przegubowce?
- W�a�nie. I je�li chcesz wiedzie� dlaczego, pog��wkuj tylko, co si� dzieje,
kiedy wpadniesz
w dziur� powietrzn�. Albo dostajesz nag�y podmuch od czo�a, albo siada silnik. -
Chrz�kn��em. -
Gramy muzyk�. Niebia�sk� muzyk�.
Usiedli�my w k�cie �Matched Penny Cafe�. Aleks u�miechn�� si� z podziwem na
widok
tego, jak konsumowa�em po�ow� bursztynowej produkcji ca�kiem du�ej gorzelni.
- Je�li chcesz ze mn� pojecha�, b�dziesz musia� sko�czy� z tym chlaniem -
powiedzia�.
Opr�ni�em szklaneczk�, obliza�em z�by, usta i zapyta�em:
- Dok�d?
- Na pewne p�askowzg�rze w Newadzie, kt�re w�a�nie kupi�em. Potrzebuj� kogo�
zaufanego do przewo�enia sprz�tu i pomocy na miejscu przy niezbyt ci�kich
konstrukcjach.
Kogo� pewnego, kto trzyma�by g�b� na k��dk�. Pijaczek gada zwykle za du�o jak
dla mnie.
- W porz�dku. Zrobi si� - zapewni�em. - M�g�bym pi� tylko kwa�ne mleko jak�w,
byle si�
wydosta� z tego cyrku lataj�cych ci�ar�wek. Rzadkie wypady to nic w por�wnaniu
z moj� robot�
ze spadaj�cymi trumnami. Jest to monotonne balansowanie na kraw�dzi �mierci, co
powoduje, �e
lubi� sobie potem �ykn��.
Parks kiwn�� g�ow�.
- Brak ci jakiego� konkretnego celu. Lata�e� jak twardziel w czasie wojny, ale
to nic
nadzwyczajnego, skoro by�a wojna. A je�li znajdzie si� co� wspanialszego od
ci�gni�cia harmonii,
dla czego warto by�oby zaryzykowa� swoje �ycie...
- Podr�e mi�dzyplanetarne? To by� tw�j konik. Masz zamiar robi� jakie�
eksperymenty w
tym kierunku?
Aleks przeci�gn�� palcem wskazuj�cym po zielonej marmurowej powierzchni sto�u.
- Potrzebowa�bym o wiele wi�cej forsy, ni� mam. My�l sama w sobie jest dobra.
Ludzko��
znajduje si� dzi� w takim punkcie rozwoju, �e wystarczy�oby troch� bada�, troch�
udoskonale�
wsp�czesnej techniki, aby wys�a� nas do gwiazd. Ale ludzie, kt�rzy mogliby da�
na to fors�,
wielkie korporacje przemys�owe, nie maj� odpowiedniej zach�ty, a z kolei ci,
kt�rzy taki bodziec
maj�, uniwersytety i o�rodki badawcze, nie �mierdz� groszem. Siedzimy na
planecie jak rozbitek
na bezludnej wyspie, kt�ry widzi par� wiose� na jednym brzegu, ��dk� na drugim i
nie mo�e ruszy�
g�ow�, �eby po��czy� je razem. Nie, nie podr�e mi�dzyplanetarne - kontynuowa�.
- Jeszcze nie.
Ale co� w tym kierunku. Promienie, kt�re odkry�em, da�y mi reputacj� najlepszego
eksperta w
dziedzinie radar�w. Na tym p�askowzg�rzu mam zamiar zbudowa� najwi�ksz� na
�wiecie
aparatur� i robi� badania radarowe dalekiego zasi�gu.
To nie by� Aleksander Parks, jakiego zna�em. Zrozumia�em, �e ten jego pomys�
pokaza�, �e
moje domys�y na temat tego, co zrobi�by Aleks, gdyby mia� fors� na folgowanie
swojej pasji
beztroskiego bujania w ob�okach i swojej genialnej dociekliwo�ci, by�y b��dne.
- Badania radarowe? - zapyta�em niepewnie. Jego drobn� twarz rozja�ni� u�miech.
- Mapa, m�j drogi Dave, topograficzna mapa Ksi�yca.
Newada by�a wspania�a. Du�o miejsca do l�dowania. Du�o miejsca do pracy. I
praktycznie
nikogo, kto zadawa�by pytania. Ostre, aromatyczne powietrze na szczycie
p�askowzg�rza Wielkie
Urwisko dzia�a�o na mnie prawie tak samo silnie jak gorza�a, do kt�rej
przywyk�em. Aleks
twierdzi�, �e tutejsze doskona�e warunki atmosferyczne gwarantuj� najbardziej
efektywne
wykorzystanie sprz�tu.
Aparatura by�a niesamowita. Oczywi�cie zdawa�em sobie spraw�, �e technika
radarowa
bardzo rozwin�a si� od czasu prymitywnych przyrz�d�w z lat czterdziestych.
Wynaleziony przez
Parksa wielozakresowy radar z powodzeniem umo�liwia� prac� na r�nych
d�ugo�ciach bez
potrzeby przeka�nika i pozwala� na dok�adne dostrojenie si� do ka�dego obiektu.
Razem z Aleksem dali�my sobie rad� ze zbudowaniem barak�w, ale wpadli�my w
tarapaty
przy monta�u wielkiej poziomej anteny i �yroskopowych stabilizator�w dipoli. W
ko�cu
zatrudnili�my faceta o nazwisku Judson z Las Vegas. Wykonywa� on prace
pomocnicze na
p�askowzg�rzu i stanowi� dodatkow� par� r�k przy monta�u konstrukcji. �ona
Judsona gotowa�a
nam jedzenie. Aleks zgadza� si�, �e Judsonowie s� nam niezb�dni, aczkolwiek mimo
wszystko
zdawa� si� ci�gle �a�owa�, �e musia� ich zatrudni�. Mnie za� wysy�a� to tu, to
tam, trzymaj�c z dala
od w�a�ciwej roboty, aby nie da� mi pozna� jej sekret�w. Na sam� my�l o tym
wzrusza�em
ramionami. Je�li my�la�, �e znam si� na radarach, by� to dla mnie wielki
komplement.
Kiedy przylatywa�em robi�cym mas� ha�asu transportem szybowcowym, Aleks zawsze
kaza� mi pozosta� na miejscu, on za� ko�czy� swoj� d�ubanin� w baraku
przeznaczonym na
laboratorium. Mog�em tylko wyj�� z samolotu i p�j�� prosto do chaty, w kt�rej
mieszkali�my.
Pewnego razu Emmanuel Corliss z Ameryka�skiej Korporacji Radarowej wy�ebra� u
mnie
wycieczk� na p�askowzg�rze. Przez ca�� drog� do Newady pia� hymny pochwalne na
temat Aleksa.
Opowiada� mi o jego pomniku przed wie�owcem korporacji na Manhatanie. Mia� nawet
kopi� nie
autoryzowanej biografii zatytu�owanej �Aleks Parks - Ojciec Og�lno�wiatowej
��czno�ci�. M�wi�,
�e chcia�by, aby Aleks wr�ci� do korporacji jako szef zespo�u konsultant�w
naukowych.
Pomy�la�em sobie, �e ta atomowa g�owa ucieszy si�, gdy si� dowie, �e tak go
rozpieszczaj�.
Myli�em si�. Pi��dziesi�t mil od Wielkiego Urwiska gruby g�os zacharcza� w
odbiorniku.
- Dave, z kim tam gadasz?
- Pomy�la�em - zapiszcza� Corliss - �eby si� z tob� zobaczy�, stary. Mo�e
b�dziemy mogli
wykorzysta� to, nad czym teraz pracujesz.
- Nie. Nie b�dziecie. Dave, natychmiast jak wyl�dujesz, odczepisz szybowce i
odlecisz z
panem Corlissem do najbli�szego lotniska. Starczy ci paliwa?
- Tak. - By�em zak�opotany. Czu�em si� jak s�siad pods�uchuj�cy pierwsz� k��tni�
m�odej
pary.
- Ale Parks - j�cza� szef zarz�du - nawet nie wiesz, jak� wa�n� person� si�
sta�e�. Ca�y
�wiat chce wiedzie�, co teraz robisz. Ameryka�ska Korporacja Radarowa te� chce
to wiedzie�.
- Nie, jeszcze nie - parskn�� Aleks. - Nie wysiadaj z tego samolotu, Corliss,
albo dostaniesz
�rutem w najbardziej czu�� cz�� swojego cia�a. Pami�taj, zeznam, �e naruszy�e�
moje prawa.
- Teraz ty mnie pos�uchaj... - wybe�kota� gniewnie Corliss.
- Nie! To ty mnie s�uchaj! - rykn�� Aleks. - Nie opuszczaj samolotu, je�li
zale�y ci nadal na
twoim kr�conym sto�ku. Mo�esz wierzy� lub nie, stary, ale robi� ci przys�ug�.
Tak to wygl�da�o.
Po odstawieniu czerwonego jak burak szefa korporacji wyl�dowa�em z powrotem na
p�askowzg�rzu pogr��ony w my�lach. Aleks czeka� na mnie; wygl�da� r�wnie� na
zamy�lonego.
- Nie r�b tego wi�cej - powiedzia�. - Nikt tu nie wjedzie, dop�ki sam nie b�d�
got�w
wszystkiego przedstawi�. Nie chc� tu widzie� �adnych obcych, zw�aszcza obcych
naukowc�w
grzebi�cych w moich papierach.
- Boisz si�, �e je skopiuj�?
- To bardziej ni� pewne.
- Boisz si�, �e ja je skopiuj�?
Rzuci� na mnie szybkie, pe�ne z�o�ci spojrzenie.
- Chod�my na kolacj�, Dave. Pogadamy troch�. - Otoczy� mnie ramieniem.
Podczas gdy pani Judson przygotowywa�a w bardzo prosty spos�b nasz skromny
posi�ek,
Aleks przypatrywa� mi si� twardo. Przysz�o mi na my�l, �e bardzo przypomina
miniaturow�
kamer� zamontowan� na solidnym, niepor�cznym tr�jnogu. Zat�uszczone d�insy dawno
ju�
zast�pi�y doskona�e ubranie, w kt�rym go widzia�em po raz pierwszy. Ojciec
Og�lno�wiatowej
��czno�ci!
Aleks spojrza� ukradkiem na Judsona. Zobaczy�, �e pracownik zaj�ty jest tylko
gulaszem, i
zacz�� m�wi� niskim g�osem:
- Je�li odnios�e� wra�enie, �e ci nie ufam, to jest mi przykro. Wierz mi, jest
wa�ny pow�d
utrzymywania wszystkiego w tajemnicy.
- To twoja sprawa - powiedzia�em kr�tko. - Nie p�acisz mi za zadawanie pyta�.
Ale m�wi�c
szczerze, nie odr�ni�bym nawet ekranu oscylatora od tarczy wska�nika. A je�eli
nawet bym
potrafi�, to i tak nikomu bym nie powiedzia�.
Aleks poruszy� si� na ci�kiej drewnianej �awie i opar� si� plecami o metalow�
�cian�
baraku.
- Wiesz, co pr�buj� robi�? Wysy�am w kierunku Ksi�yca wi�zki promieni o
wysokiej
cz�stotliwo�ci. Cz�� jest absorbowana przez jonosfer�, wi�kszo�� jednak dociera
do jego
powierzchni. �api� odbicie, wzmacniam, rejestruj� si�� i minimalne odchylenia
kierunku na kliszy
fotograficznej i natychmiast wysy�am nast�pn�, nieznacznie zmienion� wi�zk�. Na
podstawie wielu
wi�zek stworz� absolutnie precyzyjny obraz Ksi�yca o bardzo du�ej doskona�o�ci.
M�j
wielozakresowy radar wysy�a wi�zki promieni znacznie silniejsze ni� te, kt�rymi
dysponowali do
tej pory naukowcy, ale podstaw� stanowi jednak zwyk�y radar. To mo�na by�o
zrobi�, z pewnymi
trudno�ciami, jakie� dziesi�� lat temu. Dlaczego jednak nie zosta�o zrobione?
Z gulaszu na moim talerzu zrobi�a si� ju� paskudna galareta. Zainteresowa�em si�
tym
wbrew sobie.
- Nie zosta�o to zrobione - kontynuowa� Aleks - z tych samych przyczyn, dla
kt�rych ci�gle
nie ma podr�y mi�dzyplanetarnych, podmorskiego g�rnictwa, dostarczania gotowych
ko�czyn z
nieboszczyk�w w przypadkach amputacji. Nikt nie widzi w tym zysku, szybkiego,
pewnego zysku.
Dlatego te� nieznaczna ilo�� bada� niezb�dnych do zamkni�cia luki pomi�dzy
wiedz�, kt�r� ju�
mamy, a t�, kt�r� prawie mamy, jest ci�gle nie sfinansowana.
- Ale robota jednak si� posuwa - wtr�ci�em.
- Robota si� posuwa, w porz�dku. Ale kroczy bardzo powoli i w takich paskudnych
warunkach. Czy s�ysza�e� kiedy� legend� o tym, jak m�j imiennik, Aleksander
Wielki okr��y�
�wiat, siedz�c okrakiem na wielkim ptaku? Zawiesi� kawa� mi�sa na d�ugim sznurze
i zacz�� nim
porusza� przed dziobem ptaka. Mocny powiew wiatru przysun�� och�ap i stw�r go
chwyci�, ale nie
zra�ony tym Aleksander natychmiast odci�� kawa� mi�sa i zatkn�� go na kiju. W
ten spos�b m�g�
odby� podr� na bestii, kt�ra bezskutecznie pr�bowa�a z�apa� k�s przed swym
dziobem,
zwi�kszaj�c nieustannie pr�dko�� lotu.
Opowie�� ta wyst�puje w�r�d r�nych lud�w z r�nymi bohaterami, ale pokazuje, �e
ju�
staro�ytni rozumieli motywy ludzkich dzia�a�. Przez przypadek jest to r�wnie�
pi�kna ilustracja
zasady r�wnowagi. W ka�dej chwili ludzko�� musi posuwa� sobie przyn�t� i dzi�ki
temu post�p
nigdy nie b�dzie ograniczony stron� s�ownika. Nie da si� o nas powiedzie�, �e
idziemy do przodu,
je�li nie b�dziemy ci�gle udoskonalali naszych najnowszych osi�gni��.
Miesza�em gulasz �y�k�, w ko�cu jednak odsun��em talerz i si�gn��em po kaw�.
- Wiem, co masz na my�li. Ale po co mi to wszystko m�wisz?
Aleks wsta�, przeci�gn�� si� i ruszy� w kierunku drzwi. U�miechn��em si�
przepraszaj�co do
pani Judson znad kawy i poszed�em za nim.
Na zewn�trz baraku wisia�a nad nami ci�ko zimna noc Newady. Miriady gwiezdnych
punkcik�w b�yszcza�y tajemniczo. Czy ta czarna, zapraszaj�ca otch�a� jest
naturalnym celem
ludzko�ci, diamentem czekaj�cym na obr�bk� przez mistrza? Czy to mo�liwe, �eby
m�j s�aby
gatunek by� wyznaczony na w�adc� tego bezmiaru? By�em ciekawy, jakie to uczucie,
polecie�
nagle w t� otch�a�, b�d�c� jak dot�d poza moim zasi�giem. R�ce zacz�y mnie
�wierzbi� i co�
�cisn�o mi gard�o.
- To s� mapy, kt�re zrobi�em - powiedzia� m�j pracodawca, przygl�daj�c si�
arkuszom
le��cym na stole.
Stali�my w baraku laboratoryjnym pe�nym baterii transformator�w, koszmar�w w
szklanych pojemnikach i poskr�canych kabli poutykanych to tu, to tam do wielkich
ekran�w
zawalaj�cych ca�e pomieszczenie.
Z pocz�tku rzuci�em na mapy niedba�e spojrzenie; nie by�em astronomem. Nagle
przyjrza�em si� im bardzo uwa�nie. Problem polega� na tym, �e to nie by�y mapy.
To by�y zdj�cia,
ponad tysi�c zdj�� lotniczych zrobionych z wysoko�ci oko�o stu osiemdziesi�ciu
metr�w. Mia�y
ostro�� wi�ksz� ni� jakiekolwiek zdj�cia lotnicze, kt�re w �yciu widzia�em.
Mo�na nawet by�o
policzy� le��ce na powierzchni kamyki, zauwa�y� wg��bienia i w�skie szczeliny.
- To jest ca�kiem niez�e - powiedzia� Aleks. Pieszczotliwie musn�� jedno
zdj�cie. -
Fragment krateru Tycho Brane.
- Czemu nie opublikowa�e� tego w �Samuel Aloysius Hill�?
- Do tej pory nie mog�em. - Wygl�da� tak, jakby mia� podj�� trudn� decyzj�. -
Powinienem
najpierw co� sprawdzi�. I w�a�nie teraz musz� ci zaufa� i odda� w twoje r�ce
ca�y m�j �yciowy
dorobek, prosz�c o odegranie szczeg�lnie brudnej sztuczki. Ci�gle nie mog� nic
wyja�ni�. Nasza
dzisiejsza rozmowa to taki wyst�p na �yczenie. Ale pewnego dnia to wszystko
b�dzie jasne.
- M�w dalej. Jestem lojalnym pracownikiem. Lubi� t� robot�.
Jego ma�a g��wka jakby si� nad�a.
- Za tydzie� pojedziesz z paroma pakunkami do Kanady w rejon las�w na p�nocy.
Dostaniesz map� oznaczon� krzy�ykami. Na marginesie b�d� podane wsp�rz�dne
ka�dego
krzy�yka. D�ugo�� i szeroko�� geograficzna zostanie podana w stopniach, minutach
i sekundach.
Umie�cisz ka�dy pakunek p� metra nad ziemi� w punktach oznaczonych krzy�ykami,
upewniwszy
si�, �e jest to dok�adnie to miejsce, o kt�re chodzi. Potem b�dziesz wolny.
- Co?
- B�dziesz wolny i zapomnisz, �e kiedykolwiek widzia�e� te pakunki. Nawet o nich
nie
my�l. Nie spotykaj si� ze mn� publicznie przez jakie� trzy lata. Zapomnij, �e
kiedykolwiek dla
mnie pracowa�e�. Mo�esz zatrzyma� samolot i dam ci jeszcze w prezencie
odpowiedni czek.
Zrobisz to?
Zastanowi�em si� przez chwil�. To nie mia�o sensu, ale wiedzia�em, �e powiedzia�
mi
wszystko, co zamierza�.
- Okey, Aleks. Polec� i wezm� fors�. Dam sobie rad�.
Wygl�da� tak, jakby mu spad� kamie� z serca.
- Dasz sobie rad�. Nawet lepiej, ni� my�lisz. Tylko odczekaj kilka miesi�cy.
Kiedy wszyscy
uczeni �wiata zaczn� si� tu t�oczy�, pismaki z prasy i magazyn�w b�d� si�
rzuca�y na ka�dego, kto
ze mn� pracowa�. Nie pchaj si� im w oczy z anten� transmisyjn�.
- Nawet bym nie m�g�. To nie moja gra - roze�mia�em si�.
Aleks zgasi� �wiat�o i wr�cili�my do barku, w kt�rym migdalili si� Judsonowie.
W ten oto spos�b mi�y facet, Aleksander Parks wspi�� si� na o�tarz historii.
Kiedy my�l� o
wielkich ambicjach, kt�re ujawni�y si� w czasie tej rozmowy, kroki podj�te przez
FLC wydaj� mi
si� okrutne, a nawet wr�cz przyziemne.
Tydzie� p�niej lata�em nad lasami na p�nocy, rozmieszczaj�c to tu, to tam
ma�e, pokryte
pap� jaja - zgodnie z map�, kt�ra by�a tak dok�adna, �e mog�aby by� zrozumiana
przez dzieciaki z
podstaw�wki.
Kiedy wyl�dowa�em w Seattle, moj� uwag� przyci�gn�y gazety. Ca�� pierwsz�
stron�
pokrywa�y zdj�cia pokazywane mi przez Aleksa oraz mniejsze fotografie jego ma�ej
g��wki
otoczonej przez wysokie czo�a z siwymi czuprynami, nale��cymi do profesor�w z
Oxfordu,
Irkucka i innych wschodnich zak�tk�w.
�Genialna radarowa mapa Ksi�yca!� - krzycza�y nag��wki. �Geniusz z Newady
ujawnia
rezultaty swojej dwuletniej pracy.� �Uczeni pielgrzymuj�cy na p�askowzg�rze
twierdz�, �e
teleskopy s� bezu�yteczne, jako zupe�nie przestarza�e. Aleksander Parks og�asza,
�e zamierza
przeprowadzi� badania powierzchni Srebrnego Globu�.
A wi�c w ko�cu to og�osi�. Dobrze.
Ostatnie pieni�dze z czeku Aleksa wyda�em na badania dotycz�ce nowych
udoskonale� we
wspania�ej sztuce produkcji whisky. P�yn, odkry�em, nie zmieni� si�; ja niestety
tak. Pracowa�em
pod znacznymi przeci��eniami, od pijatyki do kaca, od baru do pokoju hotelowego,
a� w ko�cu
obudzi�em si� w szpitalu, otoczony bia�ymi fartuchami.
Gdy ju� doktorek wyp�dzi� sze�ciog�owe w�e z mojej czaszki, usiad�em i
cmokn��em na
widok piel�gniarek. Jedna z nich, s�odki rudzielec, w pompatycznym ge�cie
samoobrony zacz�a
czyta� mi gazety. Wiadomo�ci dociera�y do mnie urywkami, pomieszane z odg�osami
jej ucieczki
pomi�dzy nocnymi stolikami i ekranami, a� nagle us�ysza�em co�, co spowodowa�o,
�e wyrwa�em
jej gazet�. Dziewczyna, kt�ra przygotowywa�a si� w�a�nie ostatnim wysi�kiem do
ko�cowej
obrony, patrzy�a na mnie troch� oszo�omiona.
Ci�gle jeszcze mam mgliste wspomnienie tej pigu�y stoj�cej w k�cie i trz�s�cej
g�ow� w
chwili, kiedy dozna�em ol�nienia.
Doktorek nie by� ca�kiem przekonany, �e ju� jestem zdrowy, ale mia�em wa�nych
przyjaci�.
Najbli�szymi byli firma �Bascomb Rockets�, w kt�rej zameldowa�em si� ju� po p�
godzinie od chwili, kiedy sztywny gryzipi�rek wyda� mi ubranie, fors� i kr�tkie
bia�e
za�wiadczenie, nadaj�ce si� do oprawienia w ramki. Przelecia�em przez wszystkie
gazety, kt�re
mog�em zdoby� po drodze. By�em wi�c got�w na to, co zobaczy�em.
Ma�y, dwa na trzy, budyneczek od eksperyment�w, na kt�re dot�d wydawano
niewiele,
powi�kszy� si� niczym eksploduj�ca supernowa. W oddali zobaczy�em rosn�ce
warsztaty i
hangary, budowane magazyny i tony zwo�onego sprz�tu.
Przed frontem na wp� wyko�czonego Partenonu, kt�ry mia� by� g��wnym budynkiem
firmy, sta�, sprawdzaj�c plany, Tim Bascomb. Pozna�em go w rok po wojnie na
spotkaniu by�ych
pilot�w, ale pomy�la�em, �e lepiej b�dzie, jak si� przedstawi�. Paru wa�niakom
uda�o si� o mnie
zapomnie�. W chwili kiedy us�ysza� m�j g�os, rzuci� plany i �cisn�� mi r�k�.
- Dave, nie podpisa�e� jeszcze anga�u? - zako�czy� z zatroskaniem.
- Ani jednego paragrafu - odpar�em. - B�dziesz potrzebowa� by�ego pilota B-29 i
grajka na
harmonii?
- Czy b�d� potrzebowa�? Panie Hannessey! Panie Hannessey, prosz� mi przynie��
formularz umowy o prac� numer szesna�cie. Nie, lepiej osiemna�cie. Pracowa�e�
przy pierwszych
silnikach odrzutowych i rakietowych - wyja�ni�. - To ci� stawia w wy�szej
kategorii.
- Bierzecie du�o ch�opak�w?
- Czy du�o? Ka�da zasmarkana firma robi�ca interesy w tym kraju tworzy teraz
korporacj�,
a my trzymamy si� na czele. Powiadaj�, �e linie lotnicze u�ywaj� stewardes jako
drugich pilot�w, a
sprzedawc�w lod�w jako radiooperator�w. Tam, w chacie, spotkasz Steve�a Yancy i
Lou Brocka z
kanadyjsko-meksyka�skich linii. Na pewno ch�tnie ci� zobacz�.
Pan Hannessey i stenograf s�u�yli jako �wiadkowie. Zacz��em bazgra� swoje
nazwisko na
umowie, gdy tylko zobaczy�em liczb� po symbolu dolara, okre�laj�c� moj� pensj�.
Bascomb
wybuchn�� �miechem.
- P�ac� tak dobrze jak nikt inny na �wiecie. Co prawda przynajmniej pi��dziesi�t
innych
firm ma si� tak samo dobrze, ale my jeste�my finansowani przez �Radioactive
Metals� i �Ginnette
Mining Corporation�. Mamy te� subsydia rz�dowe na pi�� milion�w dolar�w.
Star�em atrament z palc�w i zapyta�em:
- Odk�d rz�d si� tym interesuje?
- Odk�d? - zachichota� Tim.
Zacz�li�my i�� w kierunku wielkiej budowli z napisem �PILOCI-OBLATYWACZE
BASCOMB ROCKETS. OBCYM WST�P WZBRONIONY�.
- S�uchaj, Dave. Kiedy Parks zrobi� te zdj�cia Ksi�yca, zainteresowali si� nimi
astronomowie. Kiedy opracowa� tabel� spektroskopiczn� i odkry� spore k�sy z�ota
pod
powierzchni�, bankierzy i w�a�ciciele kopal� poruszyli si� na swoich sto�kach.
Ale gdy
profesorkowie z polibudy skierowali te aparaty sto kilometr�w od doliny Alpina
na Ksi�ycu i
znale�li znaczne pok�ady uranu i radu, wszystkie pa�stwa na Ziemi zacz�y
patrze� w g�r�, znad
swoich eksperyment�w z bomb� atomow�, z wystarczaj�cym po��daniem, aby zatrudni�
ka�dego,
kto tylko wiedzia�, �e Ksi�yc jest oddalony od Ziemi o czterysta tysi�cy
kilometr�w. Odt�d to ju�
nie jest kwestia zostania pierwszym pozaziemskim odkrywc�, kt�ry z dnia na dzie�
staje si�
miliarderem, ale wie�niak�w majstruj�cych bomby atomowe w kuchniach.
Patrzy�em na maszyny robocze uwijaj�ce si� dooko�a, na pe�ne cementu taczki
toczone
przez armi� robotnik�w i na nagie szkielety warsztat�w rosn�ce na ka�dym skrawku
wolnej
powierzchni. Identyczny widok mo�na by�o zobaczy� w ka�dym stanie i
prawdopodobnie w
ka�dym kraju. Skleci� jakikolwiek statek, rozwi�za� problemy tandetn� aparatur�,
ale dosta� si�
pierwszemu na Ksi�yc.
- To nie jest tylko problem bezpiecze�stwa narodowego - kontynuowa� wyja�nienia
Tim. -
Faktem jest, �e mamy ju� energi� atomow�, ale jeszcze nie na skal� u�ytkow�.
Dzi�ki uranowi,
wydobywanemu na Ksi�ycu, spe�ni si� stare marzenie �Dodatku Niedzielnego� o
podr�y przez
Atlantyk na �y�eczce paliwa. �General Atomics� przeznaczy� po�ow� bud�etu na
budow� statk�w
kosmicznych. Nie s� mo�e pierwszorz�dnie przygotowani, by wzi�� si� za t�
robot�, ale z
pewno�ci� wypruj� sobie flaki pr�buj�c.
Tim zaprowadzi� mnie do kwatery pilot�w, gdzie kontynuowano studiowanie
astronawigacji, a na deskach projektant�w by�y ci�gle tylko statki kosmiczne.
Czy� ostatecznie nie nazwano tego okresu �Wy�cigiem Wariat�w?� To by�o
szale�stwo.
Ludzie nadal pami�taj� nag��wki gazet donosz�ce o pierwszych ofiarach: Gunnar i
Thorgensen
eksplodowali kilometr nad ziemi�, sze�ciu rosyjskich uczonych obr�ci�o si� w
popi� na oczach
wszystkich teleskop�w skierowanych w stron� Ksi�yca. Na skutek tych wydarze�
nad �wiatem
przesz�a fala reakcji. Zatwierdzono nowe ustawy, kt�re ukr�ci�y dzia�ania
nieodpowiedzialnych
korporacji i prowadzone przez nie dzikie eksperymenty.
W�a�nie wtedy Steve Yancy z braciszkiem zgin�li podczas prostego
eksperymentalnego
lotu poza atmosfer� ziemsk�. Nie przeoczono �adnych istotnych za�o�e�; po prostu
budowali�my
niechlujnie.
Kiedy Parks wpad� do nas po drodze z �Leroy Propulsion Project� czuli�my si�
w�a�nie,
jakby�my znale�li si� w �lepym zau�ku. Dla ca�ej floty GA by� to czarny
kwiecie�. Bascomb
odkry�, �e zna�em Parksa osobi�cie, i zacz�� b�aga�, abym sprowadzi� go do
firmy.
- On a� dr�y z niecierpliwo�ci, aby dawa� rady tym, kt�rzy chc� ich od niego. Ze
swoj�
reputacj�, je�li kiedykolwiek rozpocznie gdzie� prac�, b�dzie m�g� dowolnie
wyznaczy� sobie
pensj�. Spr�buj nak�oni� go, aby wyznaczy� j� sobie u nas.
- Spr�buj� - obieca�em.
- Oczywi�cie wiem, �e jego g��wne zainteresowania koncentruj� si� na badaniach
radarowych. Je�li ograniczy�by si� tylko do robienia map Ksi�yca, ka�da wiejska
szko�a
przeznaczy�aby fundusze na teleskop radarowy, czy jak go tam nazywaj�. Ale od
kiedy znalaz� w
ksi�ycowych kraterach uran, dzieciaki rzuci�y si� do projektowania rakiet, gdy
tylko sko�czy�y z
podstawami fizyki. M�wi�, �e ten profesorek z Kalifornii (jak on tam mia� na
imi�?), ten, kt�ry
pierwszy wykry� materia�y radioaktywne sprz�tem Parksa, musi je�dzi� na
p�askowzg�rze za
ka�dym razem, gdy chce zrobi� badania kolejnych obszar�w Ksi�yca. Nie mo�e
znale�� �adnego
uniwersytetu, kt�ry by�by nawet mgli�cie zainteresowany budow� takiej zabawki, a
Aleks P. nie
pozwoli nikomu zbli�y� si� do plan�w, dop�ki pozostaje na scenie i trzyma
wszystkie sznurki.
- Dobra - u�miechn��em si� z grymasem, pami�taj�c w jaki spos�b zosta�
odprawiony
Emmanuel Corliss. W momencie kiedy niekt�re pisma naukowe zacz�y atakowa�
Parksa za �cis��
kontrol�, jak� otoczy� jedyny na �wiecie radar do bada� Ksi�yca, ten gniewnie
odpowiedzia�, �e
ca�a aparatura zosta�a opracowana i wybudowana dzi�ki jego g�owie, czasowi i
funduszom, a je�li
komu� si� to nie podoba, mo�e sobie zmajstrowa� w�asn�. Oczywi�cie, �e gdy
wszyscy ca�� fors�,
jak� tylko mieli, pakowali w projektowanie statk�w kosmicznych, nie musia�
obawia� si�
konkurencji.
Parks roze�mia� si�, kiedy przekaza�em mu propozycj� Bascomba.
Poch�oni�ty by� w�a�nie now� kowalsko-jubilersk� prac�, tak �e si�� zosta�em
zaanga�owany na tydzie� do pomocy i przesiadywania na pasie startowym pe�nym
pogi�tego
�elastwa.
- Nie, Dave - argumentowa�. - Lubi� to zaj�cie doradcy wielkiego rakietowego
biznesu.
Podr�uj� i ogl�dam r�ne rzeczy, kt�re pr�bujemy zrobi�. Czy wiedzia�e�, �e
Garfinkel z Illinois
pracuje nad kosmolotem - czym� w rodzaju �agl�wki na promienie kosmiczne? Raczej
nie
chcia�bym utkn�� w jednej dziedzinie tego interesu. W ko�cu ka�dy mo�e odnie�� w
tym sukces.
- Ale to nie jest w twoim stylu - stara�em si� go przekona�. - Zawsze nale�a�e�
do tych
facet�w, kt�rzy chcieli robi� wszystko samemu. Praca u Bascomba to nie by�oby
co� lu�no
zwi�zanego z twoim kierunkiem, to jest dok�adnie tw�j kierunek. Jeste� jedynym
cz�owiekiem
potrzebnym �Bascomb Rockets�, nie jako p�etatowy ekspert-hobbysta, kt�ry
wpada�by do nas raz
na miesi�c w czasie swego kontrolnego objazdu, ale jako dyrektor - koordynator
bada�. Ja nadaj�
si� jedynie do operowania dr��kiem sterowym, ale ty jeste� facetem, dzi�ki
kt�remu dostaliby�my
si� tam.
- Wspomina�e� kiedy� o naszej wsp�lnej pracy?
- Nie - westchn��em. Wyra�nie nie chcia� przysta� na moj� propozycj�. - Paskudna
sprawa z
tym GA - pomog�em mu zmieni� temat.
Patrzy� w ziemi�. Pokiwa� g�ow� ze smutkiem i podni�s� wzrok. Jego twarz
wykrzywiona
by�a cierpieniem.
- To sprawka Corlissa - zacz�� z przej�ciem niskim g�osem. - Sze�� miesi�cy temu
zosta�
prezydentem �General Atomie�. Pomys� stworzenia floty statk�w kosmicznych
prawdopodobnie
wydawa� mu si� dobrym gestem pod publiczk�.
Nie mog�em si� z tym zgodzi�.
- Mimo wszystko - ripostowa�em - to nie by�o pozbawione logiki. Dziesi�� statk�w
zostaje
wys�ane na Ksi�yc razem. Je�li jeden z nich natrafi na przeszkod�, inne mog�
przyj�� w sukurs. W
przypadku niebezpiecze�stwa, za�ogi zagro�onych statk�w mog� by� przeniesione w
bezpieczne
miejsce. To tylko nieszcz�liwy zbieg okoliczno�ci, �e Fouquelles odkry�
promieniowanie
kosmiczne dopiero w tydzie� po ich odlocie. Pocz�wszy od teraz, we wszystkim, co
budujemy,
b�dzie izolacja antyradiacyjna.
- Pi�ciuset ludzi - Aleks snu� rozmy�lania. - Pi��set m�czyzn i kobiet
zaginionych bez
�ladu. Do dzi� ani s�owa w gazetach o sygna�ach radiowych, o jakich� spadaj�cych
szcz�tkach.
- Nie ma nic; prawdopodobnie stracili kontrol� i dryfuj� w kierunku S�o�ca albo
mo�e
pop�dzili na o�lep poza Uk�ad S�oneczny.
Gdy �egna�em si� z nim przy bramie, by� znowu sob�.
- Mo�e do naszego nast�pnego spotkania uda im si� rozwi�za� ten problem -
powiedzia�em.
- Nie s�dzisz, �e poruszamy si� bardzo powoli?
- To nie ma znaczenia - powiedzia� na po�egnanie. - Podb�j Kosmosu jest
pragnieniem
ludzko�ci. Zrobimy to. Mo�e nawet wcze�niej, ni� s�dzimy.
Dwa miesi�ce p�niej kanadyjski statek o podw�jnym nap�dzie, Flutterer III, pod
dow�dztwem kapitana Ulricha Galia wyl�dowa� w kraterze Plato na Ksi�ycu. Jest
to ju� szkoln�
historyjk�, jak ustawi� w szeregu ubran� w kosmiczne skafandry za�og� i pr�bowa�
przej�� przez
�luz� powietrzn�, jak noga mu uwi�zia w trapie i jak nale��cy do za�ogi
Polinezyjczyk Charles
Wau-Neil, chc�c mu pom�c si� wydosta�, potkn�� si� o kraw�d� �luzy i wylecia�
prosto na
powierzchni�, b�d�c tym samym pierwszym cz�owiekiem, kt�ry mia� kontakt z innym
�wiatem.
Ja by�em drugim pilotem na Ambassador of Albuquerque, pi�tym statku, kt�ry
wyl�dowa�
na Ksi�ycu. By�em r�wnie� pierwszym cz�owiekiem, kt�ry postawi� nog� na
ksi�ycowych
Apeninach. Tak wi�c b�d� mia� swoje miejsce w szczeg�owej, sze�ciotomowej
historii,
po�wi�conej wyprawom na Ksi�yc: �... interesuj�cego odkrycia dokona�
drugorz�dny �owca
przyg�d o nazwisku...�
Wracaj�c do sprawy, wiecie, co si� potem sta�o. Pozostawiona przez Galia na
Ksi�ycu
kolonia �Toehold� kontynuowa�a gor�czkowe badania pr�bek mineralogicznych. Nie
sz�o. W sze��
miesi�cy p�niej naukowcy z �Toehold� przekazali przez radio ca�kowite
potwierdzenie
wcze�niejszych podejrze� Galia.
Na Ksi�ycu nie by�o uranu. Ani radu. A z�ota tyle, �e mo�na je by�o wykry�
tylko przy
u�yciu najbardziej czu�ych detektor�w.
Oczywi�cie znaleziono bogate pok�ady rudy �elaza. Kto� r�wnie� odkry� pod
powierzchni�
kamienie, z kt�rych �atwo mo�na by�o pozyskiwa� tlen i inne lekkie substancje na
pokrycie
bie��cych brak�w kolonii.
Ale nie uran!
By�em ju� na Ziemi, kiedy rozp�ta�a si� burza w �rodkach masowego przekazu.
Finansowana i podsycana przez rozhisteryzowane korporacje, szala�a najpierw
dooko�a osoby
pewnego profesora astronomii z Kalifornii, pierwszego naukowca, kt�ry na
podstawie
eksperyment�w przeprowadzanych za pomoc� radaru Parksa og�osi� wyst�powanie na
Ksi�ycu
pierwiastk�w promieniotw�rczych. Wyko�czyli go. Potem wzi�li si� za Aleksa.
Pami�tacie
�wczesne nag��wki? �PARKS DOPU�CI� SI� OSZUSTWA�, pisane tak wielk� czcionk�,
jakby
by� to koniec �wiata.
Aleksander Parks, szarlatan z Newady, wyja�nia� dzisiaj FBI, w jaki spos�b
umie�ci�
nadajniki w pobli�u ma�ych pr�bek z�ota i minera��w radioaktywnych w Kanadzie,
dostrajaj�c do
nich swoj� aparatur� w taki spos�b, aby wykazywa�a, �e impulsy pochodz� z danego
fragmentu
powierzchni Ksi�yca.
- Nigdy nikomu nie pozwoli�em zbli�y� si� za bardzo do sprz�tu - chwali� si�
swoj�
przebieg�o�ci� Parks - i to, w po��czeniu z moj� mi�dzynarodow� reputacj�
eksperta od radar�w,
zapobiega�o zdemaskowaniu.
Polecia�em na p�asko wzg�rze. By�o tam pe�no policji stanowej, agenci z FBI
deptali sobie
po pi�tach zupe�nie jak regiment piechoty maszeruj�cy na musztrze. Kiedy ju�
udowodni�em
wszystkim, �e jestem powszechnie szanowanym obywatelem, pozwolono mi zobaczy�
si� z
Parksem. De facto by� wi�niem.
Aleks siedzia� za sto�em ze swobodnie wyci�gni�tymi przed siebie r�kami. Kiedy
wszed�em, odwr�ci� si� i przyja�nie u�miechn��. M�czyzna, kt�ry sapi�c chodzi�
w k�ko po
pokoju, odwr�ci� si� r�wnie�. Z trudno�ci� rozpozna�em twarz Emmanuela Corlissa.
Zlustrowa�
mnie badawczo zaczerwienionymi oczami i zacz�� co� be�kota�. Dopiero po chwili
zrozumia�em, o
co mu chodzi.
- Mo�e ty go zapytasz, dlaczego to zrobi�, dlaczego mnie zrujnowa�!
- Powtarza�em ci to kilkana�cie razy - �agodnie odpowiedzia� Parks. - To nie
by�o osobi�cie
skierowane przeciwko tobie ani przeciwko komukolwiek. Po prostu czu�em, �e ju�
najwy�szy czas
rozpocz�� wyprawy pozaziemskie i �e wasza chciwo�� b�dzie najlepszym motorem
dzia�ania. To
by�o dobrze pomy�lane.
- Dobrze! - piszcza� Carliss. - Dobrze! M�wisz, �e dobrze by�o wycycka� mnie na
trzy
miliony dolc�w? Osobi�cie zainwestowa�em trzy miliony dolar�w i co dosta�em?!
Rud� �elaza?
Je�li chcia�bym rud�, to czy nie mamy wystarczaj�cej jej ilo�ci tu, na tej
planecie?
- Odno�nie strat finansowych, Carliss, mog� ci� pocieszy�, �e pomog�e� ludzko�ci
w
dokonaniu wielkiego historycznego kroku. Mo�e sobie przypominasz, �e by�em
zdecydowany u�y�
nawet strzelby, aby trzyma� ci� z dala od moich... moich plan�w. Opr�cz
podsuni�cia sugestii,
�eby zapisa� ten wydatek na koncie �chybione inwestycje� obawiam si�, �e nie
b�d� m�g� ci
pom�c.
- Ale ja mog� tobie pom�c! - prezydent �General Atomie� i �Radar Corporation of
America� pokiwa� grubym, dr��cym paluchem przed nosem Parksa. - Pomog� ci dosta�
si� do
pierdla. Po�wi�c� na to ca�e moje �ycie.
Wyszed�, trzaskaj�c drzwiami, a� ca�a dom si� zatrz�s�.
- Czy mo�e ci co� zrobi�? - spyta�em.
Aleks wzruszy� ramionami. Wygl�da� na zm�czonego. Pomy�la�em, �e ostatnio mia�
ku
temu powody.
- Na ile si� orientuj�, to nie. Wszystkie prace nad ksi�ycowym radarem
finansowa�em z
w�asnych �rodk�w. Wyst�puj�c w roli doradcy, nie wzi��em ani grosza od �adnej
korporacji czy
prywatnej osoby. Korzy�ci z oszustwa by�y niematerialne. M�j adwokat powiedzia�,
�e mo�e by�
wielka presja, ale nie maj� podstaw wlepi� mi �adnego wyroku. Jestem czysty. A
ty, czy jeste� na
mnie z�y?
- Nie! - odpowiedzia�em, k�ad�c r�ce na jego ramionach. - Wielu z nas
przywr�ci�e� sens
�ycia - powiedzia�em delikatnie. - Nie wiem, jak oceni ci� historia, ale wielu
pilot�w nigdy ci tego
nie zapomni.
- Dzi�ki, ch�opie - wyszczerzy� z�by. - Stara�em si� chroni� ci� przed pras�. W
dow�d
wdzi�czno�ci mo�esz jak�� ska�� samob�jc�w nazwa� moim imieniem.
Obecnie nie jeste�my, co prawda, w stanie polecie� dalej ni� na Ksi�yc, ale mam
�liczny
dwuosobowy stateczek, oczywi�cie u�ywany, i gdy tylko zbior� troch� szmalu, mam
zamiar
wyposa�y� go w te nowe potr�jne silniki. Powiadaj�, �e Wenus jest we wczesnej
erze geologicznej,
a to oznacza mas� uranu i radu. Pierwszy, kt�ry si� dostanie do tej �y�y z�ota,
b�dzie mia�
zapewniony dobrobyt do ko�ca �ycia. Tak, to gadanie mo�e by� kolejnym wabikiem
na frajer�w,
ale pomy�lcie tylko, je�li tak naprawd� jest...
Jakiekolwiek by�yby pierwotne przyczyny, podr�e pozaziemskie sta�y si� faktem.
Ale co z
ludzk� odpowiedzialno�ci�?
Federalna Komisja Ksi�ycowa przekaza�a swoim wszystkim biurom bezterminow�
instrukcj�, zakazuj�c� wydania Aleksowi Parksowi zezwolenia na opuszczenie
Ziemi. I dop�ki nie uda mu si� uciec na jakim� transportowcu lub czas nie
zabli�ni ran,
obawiam si�, �e do ko�ca swoich dni zostanie patrz�cym t�sknie w gwiazdy
szczurem l�dowym.
OSTATNI WYPAD
Gabinet komisarza Breena nie r�ni� si� prawie niczym od biur innych wysokich
rang�
urz�dnik�w z Piaskowej Burzy, mi�dzygalaktycznej Kwatery G��wnej Patrolu na
Marsie. �Je�li
widzia�e� jedno - pomy�la� Vic Carlton - znaczy, �e widzia�e� wszystkie.� W
ci�gu dwustu lat,
stoj�c na baczno�� podczas tradycyjnej ceremonii znanej jako Poca�unek �mierci,
pozna� je co do
jednego. Sterylne, wymuskane do bia�o�ci sze�ciany, �przytulne� niczym sale
operacyjne. Na
�cianach kilka gwiezdnych map upstrzonych b�yszcz�cymi punkcikami; p�ka na
ksi��ki, zawalona
rozmaitymi podr�cznikami i instrukcjami dotycz�cymi kosmosu; jedno twarde,
w�skie krzes�o
stoj�ce za kwadratowym sto�em; a ponad sto�em Honorowy Rejestr Zwiadowc�w -
nazwiska
pi�ciuset sze��dziesi�ciu trzech m�czyzn, kt�rzy stracili �ycie w czasie
s�u�by. Pi��set
sze��dziesi�t trzy ofiary na og�ln� liczb� tysi�ca czterystu dwudziestu.
Do tej pory Zwiadowcy rekrutowali si� z ochotnik�w i ka�dego roku w ca�ej
galaktyce
m�odzi m�czy�ni �amali sobie karki i przeci��ali m�zgi, aby dosta� si� do
s�u�by.
Przemowa by�a dok�adnie taka sama jak zawsze. Mo�e nawet w pewien spos�b lepsza;
Breen od niedawna piastowa� to stanowisko i czu� si� tym faktem troch�
zak�opotany. M�wi�
kr�tko, czyni�c z Poca�unku �mierci nieomal mu�ni�cie warg.
Breen by�, tak jak oni, wysoki i prosty niczym �wieca. Mia� mo�e ze trzy lata
wi�cej od
Vica Carltona, najstarszego z ca�ej tr�jki. Jego niebieski mundur r�ni� si� od
ich uniform�w tylko
znakiem biura - z�ot� gwiazd� zamiast srebrnej rakiety na piersi.
- Lutz i O�Leary, jeste�cie odkomenderowani pod dow�dztwo Victora Carltona,
jednego z
nielicznych ludzi w czynnej s�u�bie z ponad dziesi�cioletnim do�wiadczeniem.
Carlton, twoi dwaj
m�odzi podw�adni zostali ocenieni jako psychicznie, fizycznie i merytorycznie
przygotowani do
misji. Nic wi�cej nie trzeba chyba dodawa�. Przypominam tylko, �e Patrol jest
uwa�any za chlub�
kosmosu, a Zwiadowcy s� chlub� Patrolu. Z pewno�ci� jednak nie musz� wam
przypomina�, jak
zazdro�nie trzeba strzec tej s�awy. Pomy�lnych zwiad�w i powodzenia. To
wszystko.
Nim zamkn�� usta, wymkn�o mu si� jeszcze s�abe westchnienie ulgi.
�To wszystko? - pomy�la� Vic, gdy zasalutowali i zrobili zwrot w kierunku drzwi.
- To
tylko pocz�tek. Wiesz o tym, Breen. Niebezpiecze�stwo i straszna �mier� (mo�e
�mier�, a mo�e
agonia bez �mierci) s� poza oficjaln� przemow� komisarza. Ty o tym wiesz;
zdecydowa�e�, �e
masz ju� tego do��, sze�� miesi�cy temu i zrezygnowa�e� z czynnej s�u�by dla
czystej biurowej
pracy. Kiedy wyjdziemy z twojego biura, to dla nas b�dzie dopiero pocz�tek.�
Potem pomy�la�:
�Cholera, to troch� niebezpieczne przemy�lenia jak na dow�dc�. Mo�e Kay ma
racj�? Mo�e si�
starzej�?� Nagle zda� sobie spraw�: �Breen ma tylko trzydzie�ci pi�� lat. Ja mam
trzydzie�ci dwa.
Przypominam sobie, jak my�la�em kiedy�, �e wszyscy komisarze to pow��cz�ce
nogami wraki,
trzymaj�ce si� kupy tylko dzi�ki silnej woli i gar�ci przepis�w. Dlaczego? Breen
ma tylko
trzydzie�ci pi�� lat. Starzej� si�!�
Wyszli na korytarz i razem z grup� udaj�cych si� na inn� misj� Zwiadowc�w
zacz�li
zje�d�a� wind� na d�. Mieli za�o�one he�my z podniesionymi jaskrawymi os�onami
oczu.
- Kogo tu mamy? Nasz bohater O�Leary! Trzymaj si� na wypadzie!
- Lutz, nawet nie wiesz, ile masz szcz�cia. Nie�miertelny Carlton jako dow�dca,
to m�j
pomys� na pierwsz� misj� rekruta.
- Ch�opaki, sp�jrzcie na Carltona. Wygl�da na znudzonego! Co za twardziel!
- Pierwszy wypad jest najgorszy, prawda, O�Leary? O, Bo�e, pami�tam m�j!
- Lutz, dlaczego tak pozielenia�e�? Zgodnie ze statystyk� masz przecie� szans�
powrotu w
jednym kawa�ku.
Carlton przyjrza� si� swoim podkomendnym. Na O�Leary�ego od pocz�tku trzeba
b�dzie
uwa�a�. Lutza ci�gle jeszcze przepe�nia� entuzjazm po uko�czeniu Akademii; jest
pewnie
przera�ony swoim chrztem bojowym, ale mo�e mu to wr�cz dodawa� animuszu. Do
czasu
rozpocz�cia akcji nie trzeba b�dzie si� nim zajmowa�; a nawet wtedy raczej
trzeba b�dzie studzi�
jego bohaterskie zap�dy ni� dodawa� mu odwagi. Ale na O�Leary�ego stanowczo
b�dzie musia�
uwa�a�. Trzeba by� niezwykle twardym w czasie pierwszego wypadu. Vic przypomnia�
sobie sw�j
- jakie� dziewi��, nie, jedena�cie lat temu. Dow�dca wykaza� si� tak�
nieudolno�ci�, �e za��dano
od niego z�o�enia rezygnacji ze s�u�by, a drugi m�ody Zwiadowca prze�y� taki
szok psychiczny, �e
zosta� sta�ym pacjentem malutkiego szpitala psychiatrycznego Patrolu na
Ganimedzie. Zostali
wtedy nieomal po�arci przez rodzaj mi�so�ernego mchu: wstr�tne paskudztwo. Je�li
chodzi o Vica,
to gdy tylko zosta� po�atany, polecia� z misj�. Musisz natychmiast zrobi�
nast�pny wypad, inaczej
zjedz� ci� nerwy.
- Wylosowali�my kremow� piank� - O�Leary odezwa� si� pewnym siebie g�osem. - Ta
planeta ma mas� o trzy dziesi�te mniejsz� od masy Ziemi.
S�ysz�cy to Zwiadowcy zarechotali jednym g�osem.
- I znajduje si� w pobli�u Dziury �ab�dzia. Tam, gdzie znaleziono supernow�,
zachowuj�c�
si� jak gwiazda potr�jnej wielko�ci, i sznury meteor�w p�dz�ce z pr�dko�ci�
�wiat�a! Ta cz��
galaktyki nigdy nie s�ysza�a o Newtonie!
- S�uchaj, O�Leary, nawet nie zrobiono dok�adnych map tego regionu. To mo�e by�
miejsce, gdzie czas okr�ca si� dooko�a siebie i eksploduje, miejsce, gdzie
zaczyna si� Wszech�wiat.
Nazywasz to kremow� piank�? Mo�esz si� ni� wypcha�! Je�li chodzi o mnie, to wol�
planet� nawet
o sze�ciokrotnej masie Ziemi, ale za to w rozs�dnej okolicy, takiej jak Panna
lub Byk, czy co� w
tym stylu.
- Jasne, O�Leary, nie r�b z siebie g�upka. Ale trzymaj si� na wypadzie!
- Lutz, dlaczego tak pozielenia�e�?
Harry Lutz zachichota� s�abo i wytar� mokre od potu d�onie w niebiesk� bluz�.
Carlton
klepn�� go w plecy pomi�dzy �opatkami.
- Nie �am si�. Masz za sob� dw�ch do�wiadczonych facet�w. Zajmiemy si� tob�.
Prawda,
O�Leary?
O�Leary spojrza� na niego zaskoczony i powa�nie przytakn��:
- Pewnie. Mo�esz na nas liczy�, ch�opcze.
Dobrze. Trzeba zaj�� O�Leary�ego czymkolwiek, �eby przesta� my�le� o sobie,
niech si�
martwi o m�odszego kompana, a wtedy nie b�dzie mia� czasu na trem�. Winda
zatrzyma�a si� na
banalnie wy�o�onym b��kitnym plastykiem parterze budynku operacyjnego Zwiadu.
Przez otwarte
podw�jne drzwi Vic Carlton zobaczy� ludzi z cywilnego personelu, kt�rzy zawsze
odrywali si� od
swoich zaj��, by obejrze� start kolejnych misji. Zwiadowcy nazywali to
Spojrzeniem �mierci z
Piaskowej Burzy. �O, tak - wzruszy� ramionami - dla cywili to musi by� bardzo
podniecaj�ce.
Imperium cz�owieka powi�ksza si� o par� nast�pnych lat �wietlnych. To
prawdopodobnie ekscytuje
wielu ludzi.�
Kto� zacz�� �piewa� pie�� Zwiadowc�w:
He�m jak donica, niebieska koszulka,
poszybuje w gwiazdy �ladami ojczulka.
�piewaj�c spletli si� ramionami. Wystukuj�c buciorami rytm, maszerowali w
kierunku
czekaj�cego na nich na ko�cu pasa startowego Strzelec, przypominaj�cego o��wek,
ma�ego statku z
wymalowan� na kad�ubie d�ug� niebiesk� lini�. W tyle, na tle r�owego
marsja�skiego nieba sz�a,
�piewaj�c z nimi jednym ch�rem Kompania Honorowa Zwiadowc�w. Po drugiej stronie
ludzie
wznosili okrzyki. �Faktycznie - pomy�la� Vic - jest si� z czego cieszy�.�
- Co z tob�? - zapyta�a go ostatniej nocy Kay, gdy trzymaj�c g�ow� na jej
kolanach, zacz��
mrucze� pod nosem piosenk� Zwiadowc�w, zapatrzony w dwa marsja�skie ksi�yce
b�yszcz�ce na
niebie. Spacerowali od dw�ch godzin po Pustyni Kwitn�cej R�y i kiedy usiad�a na
szorstkim
czerwonym piasku, przytuli� g�ow� do jej �ona i zacz�� nuci� melodi�, bo nagle
ogarn�a go dziwna
b�ogo��.
- Co z tob�? Chcesz mie� syna? Chcesz, aby... aby poszybowa� w gwiazdy �ladami
ojczulka?
- Kay, prosz�. Oczywi�cie, �e chc� syna. Gdy tylko si� pobierzemy...
- Ale tobie nie wolno mie� syna. Nie w czasie, kiedy jeste� w s�u�bie czynnej.
Zwiadowca
mo�e p�odzi� tylko bezimienne sieroty, a dziecko, kt�re nigdy nie pozna swojego
ojca, to zupe�nie
co innego.
Vic wpatrywa� si� w jej br�zowe, emanuj�ce pewno�ci� i spokojem oczy, skrz�ce
si� pod
wspania�� blond fryzur�. S�ysz�c jej s�owa, skrzywi� si� niecierpliwie.
- S�uchaj. Chc� si� z tob� o�eni�, kochanie, i zrobi� to. Zgodzisz si� chyba
jednak, �e nie
mo�emy budowa� naszej przysz�o�ci na misjach Zwiadowc�w.
- Masz racj�, Vic.
- Zgadzam si�, �e nie b�d� odpowiednim partnerem dla ciebie czy dla
jakiejkolwiek innej
kobiety dop�ty, dop�ki sam nie podejm� decyzji, �e jedna z planet b�dzie moim
domem. Chyba nie
zale�y ci na tym, abym z t�sknot� wpatrywa� si� w warkocze dymu znacz�ce �lady
rakiet. R�wnie�,
przynajmniej tak m�wi�a�, nie chcesz, abym straci� ca�y sw�j wigor. Tak samo
pragn� za�o�y�
rodzin�, jak i by� Zwiadowc�.
- Tak, Vic.
Kay zacz�a kre�li� palcami na piasku pi�� r�wnoleg�ych linii. Vic zatrzyma� j�
gwa�townym gestem.
- To jest tylko kwesti� czasu i twojej cierpliwo�ci, a� ja sam wszystkiego nie
sprawdz�. W
ko�cu jestem Zwiadowc� ju� dwana�cie lat. Szans� na g��wn� wygran� po tak
d�ugiej s�u�bie s�
bardzo du�e. Wi�kszo�� ludzi, kt�rzy przetrwaj� w S�u�bie pi�� lat, odchodzi.
B�dziesz mnie mia�a
ju� wkr�tce, i to nie jako roztrz�sionego kalek�, ale jako zdobywc�, kt�ry syty
przyg�d w
kosmosie, dojrza� do zapuszczenia korzeni. Jestem ci�gle jeszcze m�ody. Mam
tylko trzydzie�ci
dwa standardowe lata. Mo�e po tej misji, mo�e za trzy lub cztery, b�d� got�w.
Ju� wkr�tce.
Zapad�a cisza. Nagle przerwa�a j� Kay niskim, brzmi�cym ugodowo g�osem:
- Dobrze, Vic.
Patrz�c na to z perspektywy czasu, mia� jakie� dziwne wra�enie, �e by�a to ich
ostatnia
k��tnia.
Vic z�apa� si� na tym, �e wypatruje Kay ponad wielk� g�ow� O�Learego. Pracowa�a
w
administracji. Powinna sta� w grupie ludzi blisko wielkiego bia�ego budynku.
�a�owa�, �e nie mo�e
poca�owa� jej przed odlotem, jednak zgodnie z tradycj� �egna� mo�na si� by�o
ostatniej nocy. Nic
nie powinno zak��ca� marszu na statek.
Zauwa�y� Kay w chwili, kiedy zacz�li �piewa� zwrotk�, kt�ra zawsze przejmowa�a
j�
dr�eniem. Vic u�miechn�� si� na samo wspomnienie.
Dziewczynk� przystr�j w koronkowy becik,
A synek b�kart w gwiazdy poleci!
Kay, wbijaj�c oczy w ziemi� i wciskaj�c g�ow� w ramiona, zadr�a�a tak silnie, �e
przemaszerowali przed ni� i doszli do statku, zanim znowu podnios�a g�ow�. Dw�ch
wartownik�w
Patrolu, pe�ni�cych w�a�nie s�u�b�, zasalutowa�o i zameldowa�o:
- Statek w pe�nej gotowo�ci do startu, komandorze. Powodzenia.
Po z�o�eniu meldunku odeszli. Zwiadowcy wymienili z nimi ostatni u�cisk d�oni i
w ciszy
zacz�li wchodzi� do statk�w przez otwarte �luzy powietrza. Vic nacisn�� zielony
sze�ciok�tny
przycisk zamykaj�cy za nimi grodzie i przeskakuj�c przez w�az, po raz ostatni
rzucili okiem na
betonowe budynki Piaskowej Burzy, wznosz�ce si� niczym obanda�owane kciuki na
r�owej
marsja�skiej r�wninie.
- Silniki w pe�nej gotowo�ci do startu, komandorze - zameldowa� szef obs�ugi
naziemniej. -
Czeka� na start!
- Za�oga gotowa - zameldowa� przez interkom Vic, w chwili gdy Lutz i O�Leary
zaj�li
stanowiska. - Start!
Omi�t� wzrokiem kabin� pilot�w, koncentruj�c si� na za�odze sprawdzaj�cej
urz�dzenia
kontrolne i trzaskaj�cej prze��cznikami.
- Silniki start! - powiedzia� i przerwa� po��czenie.
Liczy� powoli do pi�tnastu, my�l�c o odwiecznym okrzyku: �Silniki start, silniki
start,
silniki start!� - powtarzanym jak echo przez t�um na dole.
- Pi�tna�cie! - powiedzia�. O�Leary wcisn�� czerwony przycisk z obowi�zkowymi
dwoma
naci�ciami, podczas gdy Lutz obr�ci� ma�e pokr�t�o kontroli r�wnowagi. Poczuli
nagle s�abe
szarpni�cie i po tym, jak Vic wyregulowa� d�wigni� przyspieszenie, rozsiedli si�
wygodnie w
fotelach. Misja si� rozpocz�a.
Misja 1572 odbywa�a si� zgodnie z rozk�adem Patrolu; zapisana po powrocie na
Piaskow�
Burz� pod numerem dwadzie�cia dziewi�� w prowadzonym osobi�cie przez Vica
dzienniku
s�u�bowym, kt�rego ostatnia strona mia�a rubryki: przyczyny zgonu, po�miertne
odznaczenia,
odszkodowanie dla rodziny. Niewiele dziennik�w s�u�bowych mia�o tak wysoki
numer. Kiedy
Zwiadowca zaliczy dwudziest� misj�, zyskuje miano Ching Lung �B�yskawica� lub
�Najbezpieczniejszy� Feuerbach albo �Dynamit� Bonis�awski. Musisz jako� przezwa�
faceta, kt�ry
wraca z misji na wp� obdarty ze sk�ry lub przywozi jaki� nieziemski wirus
powoduj�cy trz�sienie
ziemi w medycynie i konieczno�� wymy�lenia ca�kowicie nowej patologii - ale
kt�ry zawsze
wraca. Oczywi�cie do czasu...
Vica przezywano �Nie�miertelny� Carlton i tylko dw�ch Zwiadowc�w w czynnej
s�u�bie
mia�o d�u�szy sta� od niego. Jedn� z jego niewielu ambicji by�o zostanie
Zwiadowc� Seniorem i
noszenie z�otego munduru przys�uguj�cego tej szar�y. Oznacza to, �e nie musisz
za nic nigdzie
p�aci�, mo�esz przechodzi� nie zatrzymywany przez posterunki wartownicze
Patrolu, �e
praktycznie wsz�dzie, gdzie si� pokazujesz, jeste� o�rodkiem zainteresowania.
Vic uwa�a�, �e to
by�oby niez�e. Mo�e d��enie do tego by�o dziecinne i na pokaz, ale dawa�o
cz�owiekowi z jego
pozycj� jaki� cel w �yciu. To oznacza�o, �e nawet nale��c do Zwiadowc�w
uwa�anych za chlub�
Patrolu, do kt�rego z kolei mogli nale�e� tylko wybra�cy m�skiej populacji w
ca�ej galaktyce,
ci�gle jednak jeste� wyj�tkowy. To r�wnie� znaczy�o, �e pewnego dnia mo�esz
poder�n�� sobie
gard�o maszynk� do golenia.
Oryginalny pomys� - Zwiadowcy. Ekonomiczny. Zamiast traci� za jednym razem
trzydziestu lub stu wysokiej klasy specjalist�w, cywilizacja straci najwy�ej
trzech ludzi. To
prawda, �e ci trzej s� raczej niezwykli i odznaczaj� si� nieprzeci�tnymi
kwalifikacjami, ale w
galaktyce, pe�nej m�odzie�y spragnionej karko�omnej, obfituj�cej w
niebezpiecze�stwa pracy,
daj�cej odrobin� s�awy, niez�e zarobki i mo�liwo�� awansu, ci trzej mog� �atwo
znale�� nast�pc�w.
I na koniec oczywi�cie Rejestr Honorowy.
Kr��owniki Patrolu spotykaj� czasem na swej drodze niezbadan� jeszcze gwiazd�, z
tych,
kt�re (jedna na tysi�c) otoczone s� planetami. Przeprowadza si� badanie
spektr