8025

Szczegóły
Tytuł 8025
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8025 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8025 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8025 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

William Tenn PIERWIASTEK KWADRATOWY Z CZ�OWIEKA Prze�o�y� Micha� K�os The Square Roof of Man En 1968 Pl - 1992 - Pi�ciuset ludzi - Aleks snu� rozmy�lania. - Pi�ciuset m�czyzn i kobiet zaginionych bez �ladu. Do dzi� ani s�owa w gazetach o sygna�ach radiowych, o jakich� spadaj�cych szcz�tkach. - Nie ma nic; prawdopodobnie stracili kontrol� i dryfuj� w kierunku S�o�ca albo mo�e pop�dzili na o�lep poza Uk�ad S�oneczny. Gdy �egna�em si� z nim przy bramie, by� znowu sob�. - Mo�e do naszego nast�pnego spotkania uda im si� rozwi�za� ten problem - powiedzia�em. - Nie s�dzisz, �e poruszamy si� bardzo powoli? - To nie ma znaczenia - powiedzia� na po�egnanie. - Podb�j Kosmosu jest pragnieniem ludzko�ci. Zrobimy to, mo�e nawet wcze�niej, ni� s�dzimy. ALEKSANDER WABI�CY Dzi� ju� pewnie nie dosta�by� w szcz�k�, chwal�c publicznie Aleksandra Parksa. Czas z�agodzi� wzburzenie nawet w�r�d rodzin za��g, kt�re polecia�y w kosmos flot� GA i znikn�y bez �ladu. W ci�gu ostatnich lat wzros�o tak�e (cho� wci�� nie do ko�ca) zrozumienie tego, czego ten cz�owiek dokona�. Parks nadal cierpi z powodu kary na�o�onej na niego przez ograniczonych facet�w z Agencji. Jakby nie spojrze�, jest ona dla niego szczeg�lnie dotkliwa. Zwracam si� do FLC. Mam nadziej�, �e to czytaj�. Wpadli�my na siebie z Parksem par� lat po wojnie ko�cz�cej izolacjonizm. W�a�nie wyl�dowa�em harmoni� Toledo na pasie towarowym i wybiera�em si� poszuka� baru. Wielu pilot�w zapewne wie, ile �ytka im potrzeba po ci�gni�ciu harmonii. Je�li chodzi o mnie, to wlewam w siebie �yto a� do chwili, kiedy moje serce, dryfuj�c na jego powierzchni, wp�ynie z powrotem na swoje miejsce. Pod budynek kontroli lot�w podjecha�a taks�wka. Wysiad� z niej postawny go�� ze zdumiewaj�co ma�� g�ow�. Poniewa� w�a�nie wybieg�em z�apa� gablot�, facet obr�ci� si� i spojrza� na mnie. Co� znajomego w jego ma�ej czaszce zatrzyma�o mnie. - By�e� mo�e w Si�ach Powietrznych? - zapyta�. - Tak - odpowiedzia�em powoli. - Tak zwana Eskadra Swastyka. Czterdziestka. Zaraz, ty jeste�... Aleks Parks! G�os w s�uchawce! Parks wyszczerzy� z�by. - Jasne, Dave. Przez moment my�la�em, �e gadasz tylko z by�ymi pilotami. Ludzie z obs�ugi naziemnej maj� wiele kompleks�w ni�szo�ci. Ca�kiem nie�le wygl�dasz. Sam wygl�da� jeszcze lepiej. Jego ubranie by�o skrojone przez krawca o zarobkach gwiazdy filmowej. Co� mi si� przypomnia�o z gazet. - Nie opyli�e� przypadkiem jakiego� wynalazku pewnej korporacji? - Ameryka�skiej Korporacji Radarowej. W�a�nie zacz�li szasta� fors�. Sprzeda�em im m�j wielozakresowy radar o zwrotnym promieniu. - Du�o wzi��e�? Zacisn�� usta i zamruga� oczami. - P�tora miliona dolc�w. Opad�a mi szcz�ka, a oczy wysz�y z orbit. - Masa szmalu. Co z nim zrobisz? - Wpakuj� w par� stukni�tych projekt�w naukowych, o kt�rych zawsze marzy�em. Mo�e b�d� mia� dla ciebie robot�. Ruszy� w kierunku taks�wki. - Mo�emy gdzie� p�j�� pogada�? - W�a�nie by�em w drodze do baru - powiedzia�em, gdy taks�wka ruszy�a. - Przed chwil� przywlok�em harmoni�. - Harmoni�? Tak piloci towarowi nazywaj� te lataj�ce przegubowce? - W�a�nie. I je�li chcesz wiedzie� dlaczego, pog��wkuj tylko, co si� dzieje, kiedy wpadniesz w dziur� powietrzn�. Albo dostajesz nag�y podmuch od czo�a, albo siada silnik. - Chrz�kn��em. - Gramy muzyk�. Niebia�sk� muzyk�. Usiedli�my w k�cie �Matched Penny Cafe�. Aleks u�miechn�� si� z podziwem na widok tego, jak konsumowa�em po�ow� bursztynowej produkcji ca�kiem du�ej gorzelni. - Je�li chcesz ze mn� pojecha�, b�dziesz musia� sko�czy� z tym chlaniem - powiedzia�. Opr�ni�em szklaneczk�, obliza�em z�by, usta i zapyta�em: - Dok�d? - Na pewne p�askowzg�rze w Newadzie, kt�re w�a�nie kupi�em. Potrzebuj� kogo� zaufanego do przewo�enia sprz�tu i pomocy na miejscu przy niezbyt ci�kich konstrukcjach. Kogo� pewnego, kto trzyma�by g�b� na k��dk�. Pijaczek gada zwykle za du�o jak dla mnie. - W porz�dku. Zrobi si� - zapewni�em. - M�g�bym pi� tylko kwa�ne mleko jak�w, byle si� wydosta� z tego cyrku lataj�cych ci�ar�wek. Rzadkie wypady to nic w por�wnaniu z moj� robot� ze spadaj�cymi trumnami. Jest to monotonne balansowanie na kraw�dzi �mierci, co powoduje, �e lubi� sobie potem �ykn��. Parks kiwn�� g�ow�. - Brak ci jakiego� konkretnego celu. Lata�e� jak twardziel w czasie wojny, ale to nic nadzwyczajnego, skoro by�a wojna. A je�li znajdzie si� co� wspanialszego od ci�gni�cia harmonii, dla czego warto by�oby zaryzykowa� swoje �ycie... - Podr�e mi�dzyplanetarne? To by� tw�j konik. Masz zamiar robi� jakie� eksperymenty w tym kierunku? Aleks przeci�gn�� palcem wskazuj�cym po zielonej marmurowej powierzchni sto�u. - Potrzebowa�bym o wiele wi�cej forsy, ni� mam. My�l sama w sobie jest dobra. Ludzko�� znajduje si� dzi� w takim punkcie rozwoju, �e wystarczy�oby troch� bada�, troch� udoskonale� wsp�czesnej techniki, aby wys�a� nas do gwiazd. Ale ludzie, kt�rzy mogliby da� na to fors�, wielkie korporacje przemys�owe, nie maj� odpowiedniej zach�ty, a z kolei ci, kt�rzy taki bodziec maj�, uniwersytety i o�rodki badawcze, nie �mierdz� groszem. Siedzimy na planecie jak rozbitek na bezludnej wyspie, kt�ry widzi par� wiose� na jednym brzegu, ��dk� na drugim i nie mo�e ruszy� g�ow�, �eby po��czy� je razem. Nie, nie podr�e mi�dzyplanetarne - kontynuowa�. - Jeszcze nie. Ale co� w tym kierunku. Promienie, kt�re odkry�em, da�y mi reputacj� najlepszego eksperta w dziedzinie radar�w. Na tym p�askowzg�rzu mam zamiar zbudowa� najwi�ksz� na �wiecie aparatur� i robi� badania radarowe dalekiego zasi�gu. To nie by� Aleksander Parks, jakiego zna�em. Zrozumia�em, �e ten jego pomys� pokaza�, �e moje domys�y na temat tego, co zrobi�by Aleks, gdyby mia� fors� na folgowanie swojej pasji beztroskiego bujania w ob�okach i swojej genialnej dociekliwo�ci, by�y b��dne. - Badania radarowe? - zapyta�em niepewnie. Jego drobn� twarz rozja�ni� u�miech. - Mapa, m�j drogi Dave, topograficzna mapa Ksi�yca. Newada by�a wspania�a. Du�o miejsca do l�dowania. Du�o miejsca do pracy. I praktycznie nikogo, kto zadawa�by pytania. Ostre, aromatyczne powietrze na szczycie p�askowzg�rza Wielkie Urwisko dzia�a�o na mnie prawie tak samo silnie jak gorza�a, do kt�rej przywyk�em. Aleks twierdzi�, �e tutejsze doskona�e warunki atmosferyczne gwarantuj� najbardziej efektywne wykorzystanie sprz�tu. Aparatura by�a niesamowita. Oczywi�cie zdawa�em sobie spraw�, �e technika radarowa bardzo rozwin�a si� od czasu prymitywnych przyrz�d�w z lat czterdziestych. Wynaleziony przez Parksa wielozakresowy radar z powodzeniem umo�liwia� prac� na r�nych d�ugo�ciach bez potrzeby przeka�nika i pozwala� na dok�adne dostrojenie si� do ka�dego obiektu. Razem z Aleksem dali�my sobie rad� ze zbudowaniem barak�w, ale wpadli�my w tarapaty przy monta�u wielkiej poziomej anteny i �yroskopowych stabilizator�w dipoli. W ko�cu zatrudnili�my faceta o nazwisku Judson z Las Vegas. Wykonywa� on prace pomocnicze na p�askowzg�rzu i stanowi� dodatkow� par� r�k przy monta�u konstrukcji. �ona Judsona gotowa�a nam jedzenie. Aleks zgadza� si�, �e Judsonowie s� nam niezb�dni, aczkolwiek mimo wszystko zdawa� si� ci�gle �a�owa�, �e musia� ich zatrudni�. Mnie za� wysy�a� to tu, to tam, trzymaj�c z dala od w�a�ciwej roboty, aby nie da� mi pozna� jej sekret�w. Na sam� my�l o tym wzrusza�em ramionami. Je�li my�la�, �e znam si� na radarach, by� to dla mnie wielki komplement. Kiedy przylatywa�em robi�cym mas� ha�asu transportem szybowcowym, Aleks zawsze kaza� mi pozosta� na miejscu, on za� ko�czy� swoj� d�ubanin� w baraku przeznaczonym na laboratorium. Mog�em tylko wyj�� z samolotu i p�j�� prosto do chaty, w kt�rej mieszkali�my. Pewnego razu Emmanuel Corliss z Ameryka�skiej Korporacji Radarowej wy�ebra� u mnie wycieczk� na p�askowzg�rze. Przez ca�� drog� do Newady pia� hymny pochwalne na temat Aleksa. Opowiada� mi o jego pomniku przed wie�owcem korporacji na Manhatanie. Mia� nawet kopi� nie autoryzowanej biografii zatytu�owanej �Aleks Parks - Ojciec Og�lno�wiatowej ��czno�ci�. M�wi�, �e chcia�by, aby Aleks wr�ci� do korporacji jako szef zespo�u konsultant�w naukowych. Pomy�la�em sobie, �e ta atomowa g�owa ucieszy si�, gdy si� dowie, �e tak go rozpieszczaj�. Myli�em si�. Pi��dziesi�t mil od Wielkiego Urwiska gruby g�os zacharcza� w odbiorniku. - Dave, z kim tam gadasz? - Pomy�la�em - zapiszcza� Corliss - �eby si� z tob� zobaczy�, stary. Mo�e b�dziemy mogli wykorzysta� to, nad czym teraz pracujesz. - Nie. Nie b�dziecie. Dave, natychmiast jak wyl�dujesz, odczepisz szybowce i odlecisz z panem Corlissem do najbli�szego lotniska. Starczy ci paliwa? - Tak. - By�em zak�opotany. Czu�em si� jak s�siad pods�uchuj�cy pierwsz� k��tni� m�odej pary. - Ale Parks - j�cza� szef zarz�du - nawet nie wiesz, jak� wa�n� person� si� sta�e�. Ca�y �wiat chce wiedzie�, co teraz robisz. Ameryka�ska Korporacja Radarowa te� chce to wiedzie�. - Nie, jeszcze nie - parskn�� Aleks. - Nie wysiadaj z tego samolotu, Corliss, albo dostaniesz �rutem w najbardziej czu�� cz�� swojego cia�a. Pami�taj, zeznam, �e naruszy�e� moje prawa. - Teraz ty mnie pos�uchaj... - wybe�kota� gniewnie Corliss. - Nie! To ty mnie s�uchaj! - rykn�� Aleks. - Nie opuszczaj samolotu, je�li zale�y ci nadal na twoim kr�conym sto�ku. Mo�esz wierzy� lub nie, stary, ale robi� ci przys�ug�. Tak to wygl�da�o. Po odstawieniu czerwonego jak burak szefa korporacji wyl�dowa�em z powrotem na p�askowzg�rzu pogr��ony w my�lach. Aleks czeka� na mnie; wygl�da� r�wnie� na zamy�lonego. - Nie r�b tego wi�cej - powiedzia�. - Nikt tu nie wjedzie, dop�ki sam nie b�d� got�w wszystkiego przedstawi�. Nie chc� tu widzie� �adnych obcych, zw�aszcza obcych naukowc�w grzebi�cych w moich papierach. - Boisz si�, �e je skopiuj�? - To bardziej ni� pewne. - Boisz si�, �e ja je skopiuj�? Rzuci� na mnie szybkie, pe�ne z�o�ci spojrzenie. - Chod�my na kolacj�, Dave. Pogadamy troch�. - Otoczy� mnie ramieniem. Podczas gdy pani Judson przygotowywa�a w bardzo prosty spos�b nasz skromny posi�ek, Aleks przypatrywa� mi si� twardo. Przysz�o mi na my�l, �e bardzo przypomina miniaturow� kamer� zamontowan� na solidnym, niepor�cznym tr�jnogu. Zat�uszczone d�insy dawno ju� zast�pi�y doskona�e ubranie, w kt�rym go widzia�em po raz pierwszy. Ojciec Og�lno�wiatowej ��czno�ci! Aleks spojrza� ukradkiem na Judsona. Zobaczy�, �e pracownik zaj�ty jest tylko gulaszem, i zacz�� m�wi� niskim g�osem: - Je�li odnios�e� wra�enie, �e ci nie ufam, to jest mi przykro. Wierz mi, jest wa�ny pow�d utrzymywania wszystkiego w tajemnicy. - To twoja sprawa - powiedzia�em kr�tko. - Nie p�acisz mi za zadawanie pyta�. Ale m�wi�c szczerze, nie odr�ni�bym nawet ekranu oscylatora od tarczy wska�nika. A je�eli nawet bym potrafi�, to i tak nikomu bym nie powiedzia�. Aleks poruszy� si� na ci�kiej drewnianej �awie i opar� si� plecami o metalow� �cian� baraku. - Wiesz, co pr�buj� robi�? Wysy�am w kierunku Ksi�yca wi�zki promieni o wysokiej cz�stotliwo�ci. Cz�� jest absorbowana przez jonosfer�, wi�kszo�� jednak dociera do jego powierzchni. �api� odbicie, wzmacniam, rejestruj� si�� i minimalne odchylenia kierunku na kliszy fotograficznej i natychmiast wysy�am nast�pn�, nieznacznie zmienion� wi�zk�. Na podstawie wielu wi�zek stworz� absolutnie precyzyjny obraz Ksi�yca o bardzo du�ej doskona�o�ci. M�j wielozakresowy radar wysy�a wi�zki promieni znacznie silniejsze ni� te, kt�rymi dysponowali do tej pory naukowcy, ale podstaw� stanowi jednak zwyk�y radar. To mo�na by�o zrobi�, z pewnymi trudno�ciami, jakie� dziesi�� lat temu. Dlaczego jednak nie zosta�o zrobione? Z gulaszu na moim talerzu zrobi�a si� ju� paskudna galareta. Zainteresowa�em si� tym wbrew sobie. - Nie zosta�o to zrobione - kontynuowa� Aleks - z tych samych przyczyn, dla kt�rych ci�gle nie ma podr�y mi�dzyplanetarnych, podmorskiego g�rnictwa, dostarczania gotowych ko�czyn z nieboszczyk�w w przypadkach amputacji. Nikt nie widzi w tym zysku, szybkiego, pewnego zysku. Dlatego te� nieznaczna ilo�� bada� niezb�dnych do zamkni�cia luki pomi�dzy wiedz�, kt�r� ju� mamy, a t�, kt�r� prawie mamy, jest ci�gle nie sfinansowana. - Ale robota jednak si� posuwa - wtr�ci�em. - Robota si� posuwa, w porz�dku. Ale kroczy bardzo powoli i w takich paskudnych warunkach. Czy s�ysza�e� kiedy� legend� o tym, jak m�j imiennik, Aleksander Wielki okr��y� �wiat, siedz�c okrakiem na wielkim ptaku? Zawiesi� kawa� mi�sa na d�ugim sznurze i zacz�� nim porusza� przed dziobem ptaka. Mocny powiew wiatru przysun�� och�ap i stw�r go chwyci�, ale nie zra�ony tym Aleksander natychmiast odci�� kawa� mi�sa i zatkn�� go na kiju. W ten spos�b m�g� odby� podr� na bestii, kt�ra bezskutecznie pr�bowa�a z�apa� k�s przed swym dziobem, zwi�kszaj�c nieustannie pr�dko�� lotu. Opowie�� ta wyst�puje w�r�d r�nych lud�w z r�nymi bohaterami, ale pokazuje, �e ju� staro�ytni rozumieli motywy ludzkich dzia�a�. Przez przypadek jest to r�wnie� pi�kna ilustracja zasady r�wnowagi. W ka�dej chwili ludzko�� musi posuwa� sobie przyn�t� i dzi�ki temu post�p nigdy nie b�dzie ograniczony stron� s�ownika. Nie da si� o nas powiedzie�, �e idziemy do przodu, je�li nie b�dziemy ci�gle udoskonalali naszych najnowszych osi�gni��. Miesza�em gulasz �y�k�, w ko�cu jednak odsun��em talerz i si�gn��em po kaw�. - Wiem, co masz na my�li. Ale po co mi to wszystko m�wisz? Aleks wsta�, przeci�gn�� si� i ruszy� w kierunku drzwi. U�miechn��em si� przepraszaj�co do pani Judson znad kawy i poszed�em za nim. Na zewn�trz baraku wisia�a nad nami ci�ko zimna noc Newady. Miriady gwiezdnych punkcik�w b�yszcza�y tajemniczo. Czy ta czarna, zapraszaj�ca otch�a� jest naturalnym celem ludzko�ci, diamentem czekaj�cym na obr�bk� przez mistrza? Czy to mo�liwe, �eby m�j s�aby gatunek by� wyznaczony na w�adc� tego bezmiaru? By�em ciekawy, jakie to uczucie, polecie� nagle w t� otch�a�, b�d�c� jak dot�d poza moim zasi�giem. R�ce zacz�y mnie �wierzbi� i co� �cisn�o mi gard�o. - To s� mapy, kt�re zrobi�em - powiedzia� m�j pracodawca, przygl�daj�c si� arkuszom le��cym na stole. Stali�my w baraku laboratoryjnym pe�nym baterii transformator�w, koszmar�w w szklanych pojemnikach i poskr�canych kabli poutykanych to tu, to tam do wielkich ekran�w zawalaj�cych ca�e pomieszczenie. Z pocz�tku rzuci�em na mapy niedba�e spojrzenie; nie by�em astronomem. Nagle przyjrza�em si� im bardzo uwa�nie. Problem polega� na tym, �e to nie by�y mapy. To by�y zdj�cia, ponad tysi�c zdj�� lotniczych zrobionych z wysoko�ci oko�o stu osiemdziesi�ciu metr�w. Mia�y ostro�� wi�ksz� ni� jakiekolwiek zdj�cia lotnicze, kt�re w �yciu widzia�em. Mo�na nawet by�o policzy� le��ce na powierzchni kamyki, zauwa�y� wg��bienia i w�skie szczeliny. - To jest ca�kiem niez�e - powiedzia� Aleks. Pieszczotliwie musn�� jedno zdj�cie. - Fragment krateru Tycho Brane. - Czemu nie opublikowa�e� tego w �Samuel Aloysius Hill�? - Do tej pory nie mog�em. - Wygl�da� tak, jakby mia� podj�� trudn� decyzj�. - Powinienem najpierw co� sprawdzi�. I w�a�nie teraz musz� ci zaufa� i odda� w twoje r�ce ca�y m�j �yciowy dorobek, prosz�c o odegranie szczeg�lnie brudnej sztuczki. Ci�gle nie mog� nic wyja�ni�. Nasza dzisiejsza rozmowa to taki wyst�p na �yczenie. Ale pewnego dnia to wszystko b�dzie jasne. - M�w dalej. Jestem lojalnym pracownikiem. Lubi� t� robot�. Jego ma�a g��wka jakby si� nad�a. - Za tydzie� pojedziesz z paroma pakunkami do Kanady w rejon las�w na p�nocy. Dostaniesz map� oznaczon� krzy�ykami. Na marginesie b�d� podane wsp�rz�dne ka�dego krzy�yka. D�ugo�� i szeroko�� geograficzna zostanie podana w stopniach, minutach i sekundach. Umie�cisz ka�dy pakunek p� metra nad ziemi� w punktach oznaczonych krzy�ykami, upewniwszy si�, �e jest to dok�adnie to miejsce, o kt�re chodzi. Potem b�dziesz wolny. - Co? - B�dziesz wolny i zapomnisz, �e kiedykolwiek widzia�e� te pakunki. Nawet o nich nie my�l. Nie spotykaj si� ze mn� publicznie przez jakie� trzy lata. Zapomnij, �e kiedykolwiek dla mnie pracowa�e�. Mo�esz zatrzyma� samolot i dam ci jeszcze w prezencie odpowiedni czek. Zrobisz to? Zastanowi�em si� przez chwil�. To nie mia�o sensu, ale wiedzia�em, �e powiedzia� mi wszystko, co zamierza�. - Okey, Aleks. Polec� i wezm� fors�. Dam sobie rad�. Wygl�da� tak, jakby mu spad� kamie� z serca. - Dasz sobie rad�. Nawet lepiej, ni� my�lisz. Tylko odczekaj kilka miesi�cy. Kiedy wszyscy uczeni �wiata zaczn� si� tu t�oczy�, pismaki z prasy i magazyn�w b�d� si� rzuca�y na ka�dego, kto ze mn� pracowa�. Nie pchaj si� im w oczy z anten� transmisyjn�. - Nawet bym nie m�g�. To nie moja gra - roze�mia�em si�. Aleks zgasi� �wiat�o i wr�cili�my do barku, w kt�rym migdalili si� Judsonowie. W ten oto spos�b mi�y facet, Aleksander Parks wspi�� si� na o�tarz historii. Kiedy my�l� o wielkich ambicjach, kt�re ujawni�y si� w czasie tej rozmowy, kroki podj�te przez FLC wydaj� mi si� okrutne, a nawet wr�cz przyziemne. Tydzie� p�niej lata�em nad lasami na p�nocy, rozmieszczaj�c to tu, to tam ma�e, pokryte pap� jaja - zgodnie z map�, kt�ra by�a tak dok�adna, �e mog�aby by� zrozumiana przez dzieciaki z podstaw�wki. Kiedy wyl�dowa�em w Seattle, moj� uwag� przyci�gn�y gazety. Ca�� pierwsz� stron� pokrywa�y zdj�cia pokazywane mi przez Aleksa oraz mniejsze fotografie jego ma�ej g��wki otoczonej przez wysokie czo�a z siwymi czuprynami, nale��cymi do profesor�w z Oxfordu, Irkucka i innych wschodnich zak�tk�w. �Genialna radarowa mapa Ksi�yca!� - krzycza�y nag��wki. �Geniusz z Newady ujawnia rezultaty swojej dwuletniej pracy.� �Uczeni pielgrzymuj�cy na p�askowzg�rze twierdz�, �e teleskopy s� bezu�yteczne, jako zupe�nie przestarza�e. Aleksander Parks og�asza, �e zamierza przeprowadzi� badania powierzchni Srebrnego Globu�. A wi�c w ko�cu to og�osi�. Dobrze. Ostatnie pieni�dze z czeku Aleksa wyda�em na badania dotycz�ce nowych udoskonale� we wspania�ej sztuce produkcji whisky. P�yn, odkry�em, nie zmieni� si�; ja niestety tak. Pracowa�em pod znacznymi przeci��eniami, od pijatyki do kaca, od baru do pokoju hotelowego, a� w ko�cu obudzi�em si� w szpitalu, otoczony bia�ymi fartuchami. Gdy ju� doktorek wyp�dzi� sze�ciog�owe w�e z mojej czaszki, usiad�em i cmokn��em na widok piel�gniarek. Jedna z nich, s�odki rudzielec, w pompatycznym ge�cie samoobrony zacz�a czyta� mi gazety. Wiadomo�ci dociera�y do mnie urywkami, pomieszane z odg�osami jej ucieczki pomi�dzy nocnymi stolikami i ekranami, a� nagle us�ysza�em co�, co spowodowa�o, �e wyrwa�em jej gazet�. Dziewczyna, kt�ra przygotowywa�a si� w�a�nie ostatnim wysi�kiem do ko�cowej obrony, patrzy�a na mnie troch� oszo�omiona. Ci�gle jeszcze mam mgliste wspomnienie tej pigu�y stoj�cej w k�cie i trz�s�cej g�ow� w chwili, kiedy dozna�em ol�nienia. Doktorek nie by� ca�kiem przekonany, �e ju� jestem zdrowy, ale mia�em wa�nych przyjaci�. Najbli�szymi byli firma �Bascomb Rockets�, w kt�rej zameldowa�em si� ju� po p� godzinie od chwili, kiedy sztywny gryzipi�rek wyda� mi ubranie, fors� i kr�tkie bia�e za�wiadczenie, nadaj�ce si� do oprawienia w ramki. Przelecia�em przez wszystkie gazety, kt�re mog�em zdoby� po drodze. By�em wi�c got�w na to, co zobaczy�em. Ma�y, dwa na trzy, budyneczek od eksperyment�w, na kt�re dot�d wydawano niewiele, powi�kszy� si� niczym eksploduj�ca supernowa. W oddali zobaczy�em rosn�ce warsztaty i hangary, budowane magazyny i tony zwo�onego sprz�tu. Przed frontem na wp� wyko�czonego Partenonu, kt�ry mia� by� g��wnym budynkiem firmy, sta�, sprawdzaj�c plany, Tim Bascomb. Pozna�em go w rok po wojnie na spotkaniu by�ych pilot�w, ale pomy�la�em, �e lepiej b�dzie, jak si� przedstawi�. Paru wa�niakom uda�o si� o mnie zapomnie�. W chwili kiedy us�ysza� m�j g�os, rzuci� plany i �cisn�� mi r�k�. - Dave, nie podpisa�e� jeszcze anga�u? - zako�czy� z zatroskaniem. - Ani jednego paragrafu - odpar�em. - B�dziesz potrzebowa� by�ego pilota B-29 i grajka na harmonii? - Czy b�d� potrzebowa�? Panie Hannessey! Panie Hannessey, prosz� mi przynie�� formularz umowy o prac� numer szesna�cie. Nie, lepiej osiemna�cie. Pracowa�e� przy pierwszych silnikach odrzutowych i rakietowych - wyja�ni�. - To ci� stawia w wy�szej kategorii. - Bierzecie du�o ch�opak�w? - Czy du�o? Ka�da zasmarkana firma robi�ca interesy w tym kraju tworzy teraz korporacj�, a my trzymamy si� na czele. Powiadaj�, �e linie lotnicze u�ywaj� stewardes jako drugich pilot�w, a sprzedawc�w lod�w jako radiooperator�w. Tam, w chacie, spotkasz Steve�a Yancy i Lou Brocka z kanadyjsko-meksyka�skich linii. Na pewno ch�tnie ci� zobacz�. Pan Hannessey i stenograf s�u�yli jako �wiadkowie. Zacz��em bazgra� swoje nazwisko na umowie, gdy tylko zobaczy�em liczb� po symbolu dolara, okre�laj�c� moj� pensj�. Bascomb wybuchn�� �miechem. - P�ac� tak dobrze jak nikt inny na �wiecie. Co prawda przynajmniej pi��dziesi�t innych firm ma si� tak samo dobrze, ale my jeste�my finansowani przez �Radioactive Metals� i �Ginnette Mining Corporation�. Mamy te� subsydia rz�dowe na pi�� milion�w dolar�w. Star�em atrament z palc�w i zapyta�em: - Odk�d rz�d si� tym interesuje? - Odk�d? - zachichota� Tim. Zacz�li�my i�� w kierunku wielkiej budowli z napisem �PILOCI-OBLATYWACZE BASCOMB ROCKETS. OBCYM WST�P WZBRONIONY�. - S�uchaj, Dave. Kiedy Parks zrobi� te zdj�cia Ksi�yca, zainteresowali si� nimi astronomowie. Kiedy opracowa� tabel� spektroskopiczn� i odkry� spore k�sy z�ota pod powierzchni�, bankierzy i w�a�ciciele kopal� poruszyli si� na swoich sto�kach. Ale gdy profesorkowie z polibudy skierowali te aparaty sto kilometr�w od doliny Alpina na Ksi�ycu i znale�li znaczne pok�ady uranu i radu, wszystkie pa�stwa na Ziemi zacz�y patrze� w g�r�, znad swoich eksperyment�w z bomb� atomow�, z wystarczaj�cym po��daniem, aby zatrudni� ka�dego, kto tylko wiedzia�, �e Ksi�yc jest oddalony od Ziemi o czterysta tysi�cy kilometr�w. Odt�d to ju� nie jest kwestia zostania pierwszym pozaziemskim odkrywc�, kt�ry z dnia na dzie� staje si� miliarderem, ale wie�niak�w majstruj�cych bomby atomowe w kuchniach. Patrzy�em na maszyny robocze uwijaj�ce si� dooko�a, na pe�ne cementu taczki toczone przez armi� robotnik�w i na nagie szkielety warsztat�w rosn�ce na ka�dym skrawku wolnej powierzchni. Identyczny widok mo�na by�o zobaczy� w ka�dym stanie i prawdopodobnie w ka�dym kraju. Skleci� jakikolwiek statek, rozwi�za� problemy tandetn� aparatur�, ale dosta� si� pierwszemu na Ksi�yc. - To nie jest tylko problem bezpiecze�stwa narodowego - kontynuowa� wyja�nienia Tim. - Faktem jest, �e mamy ju� energi� atomow�, ale jeszcze nie na skal� u�ytkow�. Dzi�ki uranowi, wydobywanemu na Ksi�ycu, spe�ni si� stare marzenie �Dodatku Niedzielnego� o podr�y przez Atlantyk na �y�eczce paliwa. �General Atomics� przeznaczy� po�ow� bud�etu na budow� statk�w kosmicznych. Nie s� mo�e pierwszorz�dnie przygotowani, by wzi�� si� za t� robot�, ale z pewno�ci� wypruj� sobie flaki pr�buj�c. Tim zaprowadzi� mnie do kwatery pilot�w, gdzie kontynuowano studiowanie astronawigacji, a na deskach projektant�w by�y ci�gle tylko statki kosmiczne. Czy� ostatecznie nie nazwano tego okresu �Wy�cigiem Wariat�w?� To by�o szale�stwo. Ludzie nadal pami�taj� nag��wki gazet donosz�ce o pierwszych ofiarach: Gunnar i Thorgensen eksplodowali kilometr nad ziemi�, sze�ciu rosyjskich uczonych obr�ci�o si� w popi� na oczach wszystkich teleskop�w skierowanych w stron� Ksi�yca. Na skutek tych wydarze� nad �wiatem przesz�a fala reakcji. Zatwierdzono nowe ustawy, kt�re ukr�ci�y dzia�ania nieodpowiedzialnych korporacji i prowadzone przez nie dzikie eksperymenty. W�a�nie wtedy Steve Yancy z braciszkiem zgin�li podczas prostego eksperymentalnego lotu poza atmosfer� ziemsk�. Nie przeoczono �adnych istotnych za�o�e�; po prostu budowali�my niechlujnie. Kiedy Parks wpad� do nas po drodze z �Leroy Propulsion Project� czuli�my si� w�a�nie, jakby�my znale�li si� w �lepym zau�ku. Dla ca�ej floty GA by� to czarny kwiecie�. Bascomb odkry�, �e zna�em Parksa osobi�cie, i zacz�� b�aga�, abym sprowadzi� go do firmy. - On a� dr�y z niecierpliwo�ci, aby dawa� rady tym, kt�rzy chc� ich od niego. Ze swoj� reputacj�, je�li kiedykolwiek rozpocznie gdzie� prac�, b�dzie m�g� dowolnie wyznaczy� sobie pensj�. Spr�buj nak�oni� go, aby wyznaczy� j� sobie u nas. - Spr�buj� - obieca�em. - Oczywi�cie wiem, �e jego g��wne zainteresowania koncentruj� si� na badaniach radarowych. Je�li ograniczy�by si� tylko do robienia map Ksi�yca, ka�da wiejska szko�a przeznaczy�aby fundusze na teleskop radarowy, czy jak go tam nazywaj�. Ale od kiedy znalaz� w ksi�ycowych kraterach uran, dzieciaki rzuci�y si� do projektowania rakiet, gdy tylko sko�czy�y z podstawami fizyki. M�wi�, �e ten profesorek z Kalifornii (jak on tam mia� na imi�?), ten, kt�ry pierwszy wykry� materia�y radioaktywne sprz�tem Parksa, musi je�dzi� na p�askowzg�rze za ka�dym razem, gdy chce zrobi� badania kolejnych obszar�w Ksi�yca. Nie mo�e znale�� �adnego uniwersytetu, kt�ry by�by nawet mgli�cie zainteresowany budow� takiej zabawki, a Aleks P. nie pozwoli nikomu zbli�y� si� do plan�w, dop�ki pozostaje na scenie i trzyma wszystkie sznurki. - Dobra - u�miechn��em si� z grymasem, pami�taj�c w jaki spos�b zosta� odprawiony Emmanuel Corliss. W momencie kiedy niekt�re pisma naukowe zacz�y atakowa� Parksa za �cis�� kontrol�, jak� otoczy� jedyny na �wiecie radar do bada� Ksi�yca, ten gniewnie odpowiedzia�, �e ca�a aparatura zosta�a opracowana i wybudowana dzi�ki jego g�owie, czasowi i funduszom, a je�li komu� si� to nie podoba, mo�e sobie zmajstrowa� w�asn�. Oczywi�cie, �e gdy wszyscy ca�� fors�, jak� tylko mieli, pakowali w projektowanie statk�w kosmicznych, nie musia� obawia� si� konkurencji. Parks roze�mia� si�, kiedy przekaza�em mu propozycj� Bascomba. Poch�oni�ty by� w�a�nie now� kowalsko-jubilersk� prac�, tak �e si�� zosta�em zaanga�owany na tydzie� do pomocy i przesiadywania na pasie startowym pe�nym pogi�tego �elastwa. - Nie, Dave - argumentowa�. - Lubi� to zaj�cie doradcy wielkiego rakietowego biznesu. Podr�uj� i ogl�dam r�ne rzeczy, kt�re pr�bujemy zrobi�. Czy wiedzia�e�, �e Garfinkel z Illinois pracuje nad kosmolotem - czym� w rodzaju �agl�wki na promienie kosmiczne? Raczej nie chcia�bym utkn�� w jednej dziedzinie tego interesu. W ko�cu ka�dy mo�e odnie�� w tym sukces. - Ale to nie jest w twoim stylu - stara�em si� go przekona�. - Zawsze nale�a�e� do tych facet�w, kt�rzy chcieli robi� wszystko samemu. Praca u Bascomba to nie by�oby co� lu�no zwi�zanego z twoim kierunkiem, to jest dok�adnie tw�j kierunek. Jeste� jedynym cz�owiekiem potrzebnym �Bascomb Rockets�, nie jako p�etatowy ekspert-hobbysta, kt�ry wpada�by do nas raz na miesi�c w czasie swego kontrolnego objazdu, ale jako dyrektor - koordynator bada�. Ja nadaj� si� jedynie do operowania dr��kiem sterowym, ale ty jeste� facetem, dzi�ki kt�remu dostaliby�my si� tam. - Wspomina�e� kiedy� o naszej wsp�lnej pracy? - Nie - westchn��em. Wyra�nie nie chcia� przysta� na moj� propozycj�. - Paskudna sprawa z tym GA - pomog�em mu zmieni� temat. Patrzy� w ziemi�. Pokiwa� g�ow� ze smutkiem i podni�s� wzrok. Jego twarz wykrzywiona by�a cierpieniem. - To sprawka Corlissa - zacz�� z przej�ciem niskim g�osem. - Sze�� miesi�cy temu zosta� prezydentem �General Atomie�. Pomys� stworzenia floty statk�w kosmicznych prawdopodobnie wydawa� mu si� dobrym gestem pod publiczk�. Nie mog�em si� z tym zgodzi�. - Mimo wszystko - ripostowa�em - to nie by�o pozbawione logiki. Dziesi�� statk�w zostaje wys�ane na Ksi�yc razem. Je�li jeden z nich natrafi na przeszkod�, inne mog� przyj�� w sukurs. W przypadku niebezpiecze�stwa, za�ogi zagro�onych statk�w mog� by� przeniesione w bezpieczne miejsce. To tylko nieszcz�liwy zbieg okoliczno�ci, �e Fouquelles odkry� promieniowanie kosmiczne dopiero w tydzie� po ich odlocie. Pocz�wszy od teraz, we wszystkim, co budujemy, b�dzie izolacja antyradiacyjna. - Pi�ciuset ludzi - Aleks snu� rozmy�lania. - Pi��set m�czyzn i kobiet zaginionych bez �ladu. Do dzi� ani s�owa w gazetach o sygna�ach radiowych, o jakich� spadaj�cych szcz�tkach. - Nie ma nic; prawdopodobnie stracili kontrol� i dryfuj� w kierunku S�o�ca albo mo�e pop�dzili na o�lep poza Uk�ad S�oneczny. Gdy �egna�em si� z nim przy bramie, by� znowu sob�. - Mo�e do naszego nast�pnego spotkania uda im si� rozwi�za� ten problem - powiedzia�em. - Nie s�dzisz, �e poruszamy si� bardzo powoli? - To nie ma znaczenia - powiedzia� na po�egnanie. - Podb�j Kosmosu jest pragnieniem ludzko�ci. Zrobimy to. Mo�e nawet wcze�niej, ni� s�dzimy. Dwa miesi�ce p�niej kanadyjski statek o podw�jnym nap�dzie, Flutterer III, pod dow�dztwem kapitana Ulricha Galia wyl�dowa� w kraterze Plato na Ksi�ycu. Jest to ju� szkoln� historyjk�, jak ustawi� w szeregu ubran� w kosmiczne skafandry za�og� i pr�bowa� przej�� przez �luz� powietrzn�, jak noga mu uwi�zia w trapie i jak nale��cy do za�ogi Polinezyjczyk Charles Wau-Neil, chc�c mu pom�c si� wydosta�, potkn�� si� o kraw�d� �luzy i wylecia� prosto na powierzchni�, b�d�c tym samym pierwszym cz�owiekiem, kt�ry mia� kontakt z innym �wiatem. Ja by�em drugim pilotem na Ambassador of Albuquerque, pi�tym statku, kt�ry wyl�dowa� na Ksi�ycu. By�em r�wnie� pierwszym cz�owiekiem, kt�ry postawi� nog� na ksi�ycowych Apeninach. Tak wi�c b�d� mia� swoje miejsce w szczeg�owej, sze�ciotomowej historii, po�wi�conej wyprawom na Ksi�yc: �... interesuj�cego odkrycia dokona� drugorz�dny �owca przyg�d o nazwisku...� Wracaj�c do sprawy, wiecie, co si� potem sta�o. Pozostawiona przez Galia na Ksi�ycu kolonia �Toehold� kontynuowa�a gor�czkowe badania pr�bek mineralogicznych. Nie sz�o. W sze�� miesi�cy p�niej naukowcy z �Toehold� przekazali przez radio ca�kowite potwierdzenie wcze�niejszych podejrze� Galia. Na Ksi�ycu nie by�o uranu. Ani radu. A z�ota tyle, �e mo�na je by�o wykry� tylko przy u�yciu najbardziej czu�ych detektor�w. Oczywi�cie znaleziono bogate pok�ady rudy �elaza. Kto� r�wnie� odkry� pod powierzchni� kamienie, z kt�rych �atwo mo�na by�o pozyskiwa� tlen i inne lekkie substancje na pokrycie bie��cych brak�w kolonii. Ale nie uran! By�em ju� na Ziemi, kiedy rozp�ta�a si� burza w �rodkach masowego przekazu. Finansowana i podsycana przez rozhisteryzowane korporacje, szala�a najpierw dooko�a osoby pewnego profesora astronomii z Kalifornii, pierwszego naukowca, kt�ry na podstawie eksperyment�w przeprowadzanych za pomoc� radaru Parksa og�osi� wyst�powanie na Ksi�ycu pierwiastk�w promieniotw�rczych. Wyko�czyli go. Potem wzi�li si� za Aleksa. Pami�tacie �wczesne nag��wki? �PARKS DOPU�CI� SI� OSZUSTWA�, pisane tak wielk� czcionk�, jakby by� to koniec �wiata. Aleksander Parks, szarlatan z Newady, wyja�nia� dzisiaj FBI, w jaki spos�b umie�ci� nadajniki w pobli�u ma�ych pr�bek z�ota i minera��w radioaktywnych w Kanadzie, dostrajaj�c do nich swoj� aparatur� w taki spos�b, aby wykazywa�a, �e impulsy pochodz� z danego fragmentu powierzchni Ksi�yca. - Nigdy nikomu nie pozwoli�em zbli�y� si� za bardzo do sprz�tu - chwali� si� swoj� przebieg�o�ci� Parks - i to, w po��czeniu z moj� mi�dzynarodow� reputacj� eksperta od radar�w, zapobiega�o zdemaskowaniu. Polecia�em na p�asko wzg�rze. By�o tam pe�no policji stanowej, agenci z FBI deptali sobie po pi�tach zupe�nie jak regiment piechoty maszeruj�cy na musztrze. Kiedy ju� udowodni�em wszystkim, �e jestem powszechnie szanowanym obywatelem, pozwolono mi zobaczy� si� z Parksem. De facto by� wi�niem. Aleks siedzia� za sto�em ze swobodnie wyci�gni�tymi przed siebie r�kami. Kiedy wszed�em, odwr�ci� si� i przyja�nie u�miechn��. M�czyzna, kt�ry sapi�c chodzi� w k�ko po pokoju, odwr�ci� si� r�wnie�. Z trudno�ci� rozpozna�em twarz Emmanuela Corlissa. Zlustrowa� mnie badawczo zaczerwienionymi oczami i zacz�� co� be�kota�. Dopiero po chwili zrozumia�em, o co mu chodzi. - Mo�e ty go zapytasz, dlaczego to zrobi�, dlaczego mnie zrujnowa�! - Powtarza�em ci to kilkana�cie razy - �agodnie odpowiedzia� Parks. - To nie by�o osobi�cie skierowane przeciwko tobie ani przeciwko komukolwiek. Po prostu czu�em, �e ju� najwy�szy czas rozpocz�� wyprawy pozaziemskie i �e wasza chciwo�� b�dzie najlepszym motorem dzia�ania. To by�o dobrze pomy�lane. - Dobrze! - piszcza� Carliss. - Dobrze! M�wisz, �e dobrze by�o wycycka� mnie na trzy miliony dolc�w? Osobi�cie zainwestowa�em trzy miliony dolar�w i co dosta�em?! Rud� �elaza? Je�li chcia�bym rud�, to czy nie mamy wystarczaj�cej jej ilo�ci tu, na tej planecie? - Odno�nie strat finansowych, Carliss, mog� ci� pocieszy�, �e pomog�e� ludzko�ci w dokonaniu wielkiego historycznego kroku. Mo�e sobie przypominasz, �e by�em zdecydowany u�y� nawet strzelby, aby trzyma� ci� z dala od moich... moich plan�w. Opr�cz podsuni�cia sugestii, �eby zapisa� ten wydatek na koncie �chybione inwestycje� obawiam si�, �e nie b�d� m�g� ci pom�c. - Ale ja mog� tobie pom�c! - prezydent �General Atomie� i �Radar Corporation of America� pokiwa� grubym, dr��cym paluchem przed nosem Parksa. - Pomog� ci dosta� si� do pierdla. Po�wi�c� na to ca�e moje �ycie. Wyszed�, trzaskaj�c drzwiami, a� ca�a dom si� zatrz�s�. - Czy mo�e ci co� zrobi�? - spyta�em. Aleks wzruszy� ramionami. Wygl�da� na zm�czonego. Pomy�la�em, �e ostatnio mia� ku temu powody. - Na ile si� orientuj�, to nie. Wszystkie prace nad ksi�ycowym radarem finansowa�em z w�asnych �rodk�w. Wyst�puj�c w roli doradcy, nie wzi��em ani grosza od �adnej korporacji czy prywatnej osoby. Korzy�ci z oszustwa by�y niematerialne. M�j adwokat powiedzia�, �e mo�e by� wielka presja, ale nie maj� podstaw wlepi� mi �adnego wyroku. Jestem czysty. A ty, czy jeste� na mnie z�y? - Nie! - odpowiedzia�em, k�ad�c r�ce na jego ramionach. - Wielu z nas przywr�ci�e� sens �ycia - powiedzia�em delikatnie. - Nie wiem, jak oceni ci� historia, ale wielu pilot�w nigdy ci tego nie zapomni. - Dzi�ki, ch�opie - wyszczerzy� z�by. - Stara�em si� chroni� ci� przed pras�. W dow�d wdzi�czno�ci mo�esz jak�� ska�� samob�jc�w nazwa� moim imieniem. Obecnie nie jeste�my, co prawda, w stanie polecie� dalej ni� na Ksi�yc, ale mam �liczny dwuosobowy stateczek, oczywi�cie u�ywany, i gdy tylko zbior� troch� szmalu, mam zamiar wyposa�y� go w te nowe potr�jne silniki. Powiadaj�, �e Wenus jest we wczesnej erze geologicznej, a to oznacza mas� uranu i radu. Pierwszy, kt�ry si� dostanie do tej �y�y z�ota, b�dzie mia� zapewniony dobrobyt do ko�ca �ycia. Tak, to gadanie mo�e by� kolejnym wabikiem na frajer�w, ale pomy�lcie tylko, je�li tak naprawd� jest... Jakiekolwiek by�yby pierwotne przyczyny, podr�e pozaziemskie sta�y si� faktem. Ale co z ludzk� odpowiedzialno�ci�? Federalna Komisja Ksi�ycowa przekaza�a swoim wszystkim biurom bezterminow� instrukcj�, zakazuj�c� wydania Aleksowi Parksowi zezwolenia na opuszczenie Ziemi. I dop�ki nie uda mu si� uciec na jakim� transportowcu lub czas nie zabli�ni ran, obawiam si�, �e do ko�ca swoich dni zostanie patrz�cym t�sknie w gwiazdy szczurem l�dowym. OSTATNI WYPAD Gabinet komisarza Breena nie r�ni� si� prawie niczym od biur innych wysokich rang� urz�dnik�w z Piaskowej Burzy, mi�dzygalaktycznej Kwatery G��wnej Patrolu na Marsie. �Je�li widzia�e� jedno - pomy�la� Vic Carlton - znaczy, �e widzia�e� wszystkie.� W ci�gu dwustu lat, stoj�c na baczno�� podczas tradycyjnej ceremonii znanej jako Poca�unek �mierci, pozna� je co do jednego. Sterylne, wymuskane do bia�o�ci sze�ciany, �przytulne� niczym sale operacyjne. Na �cianach kilka gwiezdnych map upstrzonych b�yszcz�cymi punkcikami; p�ka na ksi��ki, zawalona rozmaitymi podr�cznikami i instrukcjami dotycz�cymi kosmosu; jedno twarde, w�skie krzes�o stoj�ce za kwadratowym sto�em; a ponad sto�em Honorowy Rejestr Zwiadowc�w - nazwiska pi�ciuset sze��dziesi�ciu trzech m�czyzn, kt�rzy stracili �ycie w czasie s�u�by. Pi��set sze��dziesi�t trzy ofiary na og�ln� liczb� tysi�ca czterystu dwudziestu. Do tej pory Zwiadowcy rekrutowali si� z ochotnik�w i ka�dego roku w ca�ej galaktyce m�odzi m�czy�ni �amali sobie karki i przeci��ali m�zgi, aby dosta� si� do s�u�by. Przemowa by�a dok�adnie taka sama jak zawsze. Mo�e nawet w pewien spos�b lepsza; Breen od niedawna piastowa� to stanowisko i czu� si� tym faktem troch� zak�opotany. M�wi� kr�tko, czyni�c z Poca�unku �mierci nieomal mu�ni�cie warg. Breen by�, tak jak oni, wysoki i prosty niczym �wieca. Mia� mo�e ze trzy lata wi�cej od Vica Carltona, najstarszego z ca�ej tr�jki. Jego niebieski mundur r�ni� si� od ich uniform�w tylko znakiem biura - z�ot� gwiazd� zamiast srebrnej rakiety na piersi. - Lutz i O�Leary, jeste�cie odkomenderowani pod dow�dztwo Victora Carltona, jednego z nielicznych ludzi w czynnej s�u�bie z ponad dziesi�cioletnim do�wiadczeniem. Carlton, twoi dwaj m�odzi podw�adni zostali ocenieni jako psychicznie, fizycznie i merytorycznie przygotowani do misji. Nic wi�cej nie trzeba chyba dodawa�. Przypominam tylko, �e Patrol jest uwa�any za chlub� kosmosu, a Zwiadowcy s� chlub� Patrolu. Z pewno�ci� jednak nie musz� wam przypomina�, jak zazdro�nie trzeba strzec tej s�awy. Pomy�lnych zwiad�w i powodzenia. To wszystko. Nim zamkn�� usta, wymkn�o mu si� jeszcze s�abe westchnienie ulgi. �To wszystko? - pomy�la� Vic, gdy zasalutowali i zrobili zwrot w kierunku drzwi. - To tylko pocz�tek. Wiesz o tym, Breen. Niebezpiecze�stwo i straszna �mier� (mo�e �mier�, a mo�e agonia bez �mierci) s� poza oficjaln� przemow� komisarza. Ty o tym wiesz; zdecydowa�e�, �e masz ju� tego do��, sze�� miesi�cy temu i zrezygnowa�e� z czynnej s�u�by dla czystej biurowej pracy. Kiedy wyjdziemy z twojego biura, to dla nas b�dzie dopiero pocz�tek.� Potem pomy�la�: �Cholera, to troch� niebezpieczne przemy�lenia jak na dow�dc�. Mo�e Kay ma racj�? Mo�e si� starzej�?� Nagle zda� sobie spraw�: �Breen ma tylko trzydzie�ci pi�� lat. Ja mam trzydzie�ci dwa. Przypominam sobie, jak my�la�em kiedy�, �e wszyscy komisarze to pow��cz�ce nogami wraki, trzymaj�ce si� kupy tylko dzi�ki silnej woli i gar�ci przepis�w. Dlaczego? Breen ma tylko trzydzie�ci pi�� lat. Starzej� si�!� Wyszli na korytarz i razem z grup� udaj�cych si� na inn� misj� Zwiadowc�w zacz�li zje�d�a� wind� na d�. Mieli za�o�one he�my z podniesionymi jaskrawymi os�onami oczu. - Kogo tu mamy? Nasz bohater O�Leary! Trzymaj si� na wypadzie! - Lutz, nawet nie wiesz, ile masz szcz�cia. Nie�miertelny Carlton jako dow�dca, to m�j pomys� na pierwsz� misj� rekruta. - Ch�opaki, sp�jrzcie na Carltona. Wygl�da na znudzonego! Co za twardziel! - Pierwszy wypad jest najgorszy, prawda, O�Leary? O, Bo�e, pami�tam m�j! - Lutz, dlaczego tak pozielenia�e�? Zgodnie ze statystyk� masz przecie� szans� powrotu w jednym kawa�ku. Carlton przyjrza� si� swoim podkomendnym. Na O�Leary�ego od pocz�tku trzeba b�dzie uwa�a�. Lutza ci�gle jeszcze przepe�nia� entuzjazm po uko�czeniu Akademii; jest pewnie przera�ony swoim chrztem bojowym, ale mo�e mu to wr�cz dodawa� animuszu. Do czasu rozpocz�cia akcji nie trzeba b�dzie si� nim zajmowa�; a nawet wtedy raczej trzeba b�dzie studzi� jego bohaterskie zap�dy ni� dodawa� mu odwagi. Ale na O�Leary�ego stanowczo b�dzie musia� uwa�a�. Trzeba by� niezwykle twardym w czasie pierwszego wypadu. Vic przypomnia� sobie sw�j - jakie� dziewi��, nie, jedena�cie lat temu. Dow�dca wykaza� si� tak� nieudolno�ci�, �e za��dano od niego z�o�enia rezygnacji ze s�u�by, a drugi m�ody Zwiadowca prze�y� taki szok psychiczny, �e zosta� sta�ym pacjentem malutkiego szpitala psychiatrycznego Patrolu na Ganimedzie. Zostali wtedy nieomal po�arci przez rodzaj mi�so�ernego mchu: wstr�tne paskudztwo. Je�li chodzi o Vica, to gdy tylko zosta� po�atany, polecia� z misj�. Musisz natychmiast zrobi� nast�pny wypad, inaczej zjedz� ci� nerwy. - Wylosowali�my kremow� piank� - O�Leary odezwa� si� pewnym siebie g�osem. - Ta planeta ma mas� o trzy dziesi�te mniejsz� od masy Ziemi. S�ysz�cy to Zwiadowcy zarechotali jednym g�osem. - I znajduje si� w pobli�u Dziury �ab�dzia. Tam, gdzie znaleziono supernow�, zachowuj�c� si� jak gwiazda potr�jnej wielko�ci, i sznury meteor�w p�dz�ce z pr�dko�ci� �wiat�a! Ta cz�� galaktyki nigdy nie s�ysza�a o Newtonie! - S�uchaj, O�Leary, nawet nie zrobiono dok�adnych map tego regionu. To mo�e by� miejsce, gdzie czas okr�ca si� dooko�a siebie i eksploduje, miejsce, gdzie zaczyna si� Wszech�wiat. Nazywasz to kremow� piank�? Mo�esz si� ni� wypcha�! Je�li chodzi o mnie, to wol� planet� nawet o sze�ciokrotnej masie Ziemi, ale za to w rozs�dnej okolicy, takiej jak Panna lub Byk, czy co� w tym stylu. - Jasne, O�Leary, nie r�b z siebie g�upka. Ale trzymaj si� na wypadzie! - Lutz, dlaczego tak pozielenia�e�? Harry Lutz zachichota� s�abo i wytar� mokre od potu d�onie w niebiesk� bluz�. Carlton klepn�� go w plecy pomi�dzy �opatkami. - Nie �am si�. Masz za sob� dw�ch do�wiadczonych facet�w. Zajmiemy si� tob�. Prawda, O�Leary? O�Leary spojrza� na niego zaskoczony i powa�nie przytakn��: - Pewnie. Mo�esz na nas liczy�, ch�opcze. Dobrze. Trzeba zaj�� O�Leary�ego czymkolwiek, �eby przesta� my�le� o sobie, niech si� martwi o m�odszego kompana, a wtedy nie b�dzie mia� czasu na trem�. Winda zatrzyma�a si� na banalnie wy�o�onym b��kitnym plastykiem parterze budynku operacyjnego Zwiadu. Przez otwarte podw�jne drzwi Vic Carlton zobaczy� ludzi z cywilnego personelu, kt�rzy zawsze odrywali si� od swoich zaj��, by obejrze� start kolejnych misji. Zwiadowcy nazywali to Spojrzeniem �mierci z Piaskowej Burzy. �O, tak - wzruszy� ramionami - dla cywili to musi by� bardzo podniecaj�ce. Imperium cz�owieka powi�ksza si� o par� nast�pnych lat �wietlnych. To prawdopodobnie ekscytuje wielu ludzi.� Kto� zacz�� �piewa� pie�� Zwiadowc�w: He�m jak donica, niebieska koszulka, poszybuje w gwiazdy �ladami ojczulka. �piewaj�c spletli si� ramionami. Wystukuj�c buciorami rytm, maszerowali w kierunku czekaj�cego na nich na ko�cu pasa startowego Strzelec, przypominaj�cego o��wek, ma�ego statku z wymalowan� na kad�ubie d�ug� niebiesk� lini�. W tyle, na tle r�owego marsja�skiego nieba sz�a, �piewaj�c z nimi jednym ch�rem Kompania Honorowa Zwiadowc�w. Po drugiej stronie ludzie wznosili okrzyki. �Faktycznie - pomy�la� Vic - jest si� z czego cieszy�.� - Co z tob�? - zapyta�a go ostatniej nocy Kay, gdy trzymaj�c g�ow� na jej kolanach, zacz�� mrucze� pod nosem piosenk� Zwiadowc�w, zapatrzony w dwa marsja�skie ksi�yce b�yszcz�ce na niebie. Spacerowali od dw�ch godzin po Pustyni Kwitn�cej R�y i kiedy usiad�a na szorstkim czerwonym piasku, przytuli� g�ow� do jej �ona i zacz�� nuci� melodi�, bo nagle ogarn�a go dziwna b�ogo��. - Co z tob�? Chcesz mie� syna? Chcesz, aby... aby poszybowa� w gwiazdy �ladami ojczulka? - Kay, prosz�. Oczywi�cie, �e chc� syna. Gdy tylko si� pobierzemy... - Ale tobie nie wolno mie� syna. Nie w czasie, kiedy jeste� w s�u�bie czynnej. Zwiadowca mo�e p�odzi� tylko bezimienne sieroty, a dziecko, kt�re nigdy nie pozna swojego ojca, to zupe�nie co innego. Vic wpatrywa� si� w jej br�zowe, emanuj�ce pewno�ci� i spokojem oczy, skrz�ce si� pod wspania�� blond fryzur�. S�ysz�c jej s�owa, skrzywi� si� niecierpliwie. - S�uchaj. Chc� si� z tob� o�eni�, kochanie, i zrobi� to. Zgodzisz si� chyba jednak, �e nie mo�emy budowa� naszej przysz�o�ci na misjach Zwiadowc�w. - Masz racj�, Vic. - Zgadzam si�, �e nie b�d� odpowiednim partnerem dla ciebie czy dla jakiejkolwiek innej kobiety dop�ty, dop�ki sam nie podejm� decyzji, �e jedna z planet b�dzie moim domem. Chyba nie zale�y ci na tym, abym z t�sknot� wpatrywa� si� w warkocze dymu znacz�ce �lady rakiet. R�wnie�, przynajmniej tak m�wi�a�, nie chcesz, abym straci� ca�y sw�j wigor. Tak samo pragn� za�o�y� rodzin�, jak i by� Zwiadowc�. - Tak, Vic. Kay zacz�a kre�li� palcami na piasku pi�� r�wnoleg�ych linii. Vic zatrzyma� j� gwa�townym gestem. - To jest tylko kwesti� czasu i twojej cierpliwo�ci, a� ja sam wszystkiego nie sprawdz�. W ko�cu jestem Zwiadowc� ju� dwana�cie lat. Szans� na g��wn� wygran� po tak d�ugiej s�u�bie s� bardzo du�e. Wi�kszo�� ludzi, kt�rzy przetrwaj� w S�u�bie pi�� lat, odchodzi. B�dziesz mnie mia�a ju� wkr�tce, i to nie jako roztrz�sionego kalek�, ale jako zdobywc�, kt�ry syty przyg�d w kosmosie, dojrza� do zapuszczenia korzeni. Jestem ci�gle jeszcze m�ody. Mam tylko trzydzie�ci dwa standardowe lata. Mo�e po tej misji, mo�e za trzy lub cztery, b�d� got�w. Ju� wkr�tce. Zapad�a cisza. Nagle przerwa�a j� Kay niskim, brzmi�cym ugodowo g�osem: - Dobrze, Vic. Patrz�c na to z perspektywy czasu, mia� jakie� dziwne wra�enie, �e by�a to ich ostatnia k��tnia. Vic z�apa� si� na tym, �e wypatruje Kay ponad wielk� g�ow� O�Learego. Pracowa�a w administracji. Powinna sta� w grupie ludzi blisko wielkiego bia�ego budynku. �a�owa�, �e nie mo�e poca�owa� jej przed odlotem, jednak zgodnie z tradycj� �egna� mo�na si� by�o ostatniej nocy. Nic nie powinno zak��ca� marszu na statek. Zauwa�y� Kay w chwili, kiedy zacz�li �piewa� zwrotk�, kt�ra zawsze przejmowa�a j� dr�eniem. Vic u�miechn�� si� na samo wspomnienie. Dziewczynk� przystr�j w koronkowy becik, A synek b�kart w gwiazdy poleci! Kay, wbijaj�c oczy w ziemi� i wciskaj�c g�ow� w ramiona, zadr�a�a tak silnie, �e przemaszerowali przed ni� i doszli do statku, zanim znowu podnios�a g�ow�. Dw�ch wartownik�w Patrolu, pe�ni�cych w�a�nie s�u�b�, zasalutowa�o i zameldowa�o: - Statek w pe�nej gotowo�ci do startu, komandorze. Powodzenia. Po z�o�eniu meldunku odeszli. Zwiadowcy wymienili z nimi ostatni u�cisk d�oni i w ciszy zacz�li wchodzi� do statk�w przez otwarte �luzy powietrza. Vic nacisn�� zielony sze�ciok�tny przycisk zamykaj�cy za nimi grodzie i przeskakuj�c przez w�az, po raz ostatni rzucili okiem na betonowe budynki Piaskowej Burzy, wznosz�ce si� niczym obanda�owane kciuki na r�owej marsja�skiej r�wninie. - Silniki w pe�nej gotowo�ci do startu, komandorze - zameldowa� szef obs�ugi naziemniej. - Czeka� na start! - Za�oga gotowa - zameldowa� przez interkom Vic, w chwili gdy Lutz i O�Leary zaj�li stanowiska. - Start! Omi�t� wzrokiem kabin� pilot�w, koncentruj�c si� na za�odze sprawdzaj�cej urz�dzenia kontrolne i trzaskaj�cej prze��cznikami. - Silniki start! - powiedzia� i przerwa� po��czenie. Liczy� powoli do pi�tnastu, my�l�c o odwiecznym okrzyku: �Silniki start, silniki start, silniki start!� - powtarzanym jak echo przez t�um na dole. - Pi�tna�cie! - powiedzia�. O�Leary wcisn�� czerwony przycisk z obowi�zkowymi dwoma naci�ciami, podczas gdy Lutz obr�ci� ma�e pokr�t�o kontroli r�wnowagi. Poczuli nagle s�abe szarpni�cie i po tym, jak Vic wyregulowa� d�wigni� przyspieszenie, rozsiedli si� wygodnie w fotelach. Misja si� rozpocz�a. Misja 1572 odbywa�a si� zgodnie z rozk�adem Patrolu; zapisana po powrocie na Piaskow� Burz� pod numerem dwadzie�cia dziewi�� w prowadzonym osobi�cie przez Vica dzienniku s�u�bowym, kt�rego ostatnia strona mia�a rubryki: przyczyny zgonu, po�miertne odznaczenia, odszkodowanie dla rodziny. Niewiele dziennik�w s�u�bowych mia�o tak wysoki numer. Kiedy Zwiadowca zaliczy dwudziest� misj�, zyskuje miano Ching Lung �B�yskawica� lub �Najbezpieczniejszy� Feuerbach albo �Dynamit� Bonis�awski. Musisz jako� przezwa� faceta, kt�ry wraca z misji na wp� obdarty ze sk�ry lub przywozi jaki� nieziemski wirus powoduj�cy trz�sienie ziemi w medycynie i konieczno�� wymy�lenia ca�kowicie nowej patologii - ale kt�ry zawsze wraca. Oczywi�cie do czasu... Vica przezywano �Nie�miertelny� Carlton i tylko dw�ch Zwiadowc�w w czynnej s�u�bie mia�o d�u�szy sta� od niego. Jedn� z jego niewielu ambicji by�o zostanie Zwiadowc� Seniorem i noszenie z�otego munduru przys�uguj�cego tej szar�y. Oznacza to, �e nie musisz za nic nigdzie p�aci�, mo�esz przechodzi� nie zatrzymywany przez posterunki wartownicze Patrolu, �e praktycznie wsz�dzie, gdzie si� pokazujesz, jeste� o�rodkiem zainteresowania. Vic uwa�a�, �e to by�oby niez�e. Mo�e d��enie do tego by�o dziecinne i na pokaz, ale dawa�o cz�owiekowi z jego pozycj� jaki� cel w �yciu. To oznacza�o, �e nawet nale��c do Zwiadowc�w uwa�anych za chlub� Patrolu, do kt�rego z kolei mogli nale�e� tylko wybra�cy m�skiej populacji w ca�ej galaktyce, ci�gle jednak jeste� wyj�tkowy. To r�wnie� znaczy�o, �e pewnego dnia mo�esz poder�n�� sobie gard�o maszynk� do golenia. Oryginalny pomys� - Zwiadowcy. Ekonomiczny. Zamiast traci� za jednym razem trzydziestu lub stu wysokiej klasy specjalist�w, cywilizacja straci najwy�ej trzech ludzi. To prawda, �e ci trzej s� raczej niezwykli i odznaczaj� si� nieprzeci�tnymi kwalifikacjami, ale w galaktyce, pe�nej m�odzie�y spragnionej karko�omnej, obfituj�cej w niebezpiecze�stwa pracy, daj�cej odrobin� s�awy, niez�e zarobki i mo�liwo�� awansu, ci trzej mog� �atwo znale�� nast�pc�w. I na koniec oczywi�cie Rejestr Honorowy. Kr��owniki Patrolu spotykaj� czasem na swej drodze niezbadan� jeszcze gwiazd�, z tych, kt�re (jedna na tysi�c) otoczone s� planetami. Przeprowadza si� badanie spektr