7722
Szczegóły |
Tytuł |
7722 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7722 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7722 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7722 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
David Weber
Popio�y Zwyci�stwa
(Ashes of Victory)
Honor Harington 11
Prze�o�y� Jaros�aw Kotarski
Data wydania oryginalnego 2000
Data wydania polskiego 2004
Rozdzia� I
Admira� lady Honor Harrington sta�a na galerii pok�adu hangarowego ENS Farnese i
pr�bowa�a nie da� si� porwa� huraganowi emocji, kt�ry szala� wok�. Spogl�daj�c na
o�wietlony pok�ad, pr�bowa�a stworzy� jak�� empatyczn� tarcz�, za kt�r� mog�aby si�
schroni�, ale nie bardzo jej to wychodzi�o i fakt, �e nie jest osamotniona w tym
do�wiadczeniu, niewiele zmienia�. Poczu�a emocje Nimitza znajduj�cego si� w identycznej
sytuacji i na po�owie jej twarzy pojawi� si� krzywy u�miech. Nimitz by� bardziej
przyzwyczajony do takich prze�y�, tote� targa�y nim uczucia mieszane - odruchowa ch��
ucieczki w spokojne miejsce i euforia wywo�ana tak silnymi emocjami innych.
Na szcz�cie nie by�a to pierwsza tego typu okazja, cho� musia�a przyzna�, �e
ostatnimi czasy zdarza�y si� one cz�ciej ni� poprzednio. Pierwszy raz mia�o to miejsce, gdy
jej podkomendni zorientowali si�, �e w�a�nie pokonali ca�� grup� wydzielon� Urz�du
Bezpiecze�stwa i zdobyli do�� okr�t�w, by zabra� z Hadesu wszystkich wi�ni�w i je�c�w,
kt�rzy chcieli opu�ci� planet�. By�a w�wczas przekonana, �e nic nie b�dzie w stanie
dor�wna� eksplozji tryumfu, kt�ry ogarn�� jej okr�t flagowy. Tymczasem tornado uczuciowe
szalej�ce wok� niej teraz by�o silniejsze. Prawdopodobnie dlatego, �e d�u�ej oczekiwali
momentu, w kt�rym ich ucieczka z najlepiej strze�onego wi�zienia w ca�ej Ludowej
Republice Haven zako�czy si� dotarciem do systemu zaj�tego przez Sojusz, czyli w
bezpieczne miejsce.
Niekt�rzy z nich - na przyk�ad kapitan Harriet Benson dowodz�ca Kutuzovem -
czekali na ten moment naprawd� d�ugo: ponad sze��dziesi�t lat standardowych. Wiedzieli, �e
nigdy nie wr�c� do �ycia, kt�re pami�tali, ale tym silniej czuli potrzeb� zbudowania sobie
nowego. Nie tylko oni naturalnie czekali z niecierpliwo�ci�: nawet najkr�cej przebywaj�cy w
niewoli je�cy z flot Sojuszu chcieli jak najpr�dzej zobaczy� bliskich, a oni mogli i chcieli
wr�ci� do �ycia przerwanego trafieniem w r�ce ubek�w.
Prawie r�wnie silne jak niecierpliwo�� by�o jednak tak�e inne uczucie - �al
spowodowany �wiadomo�ci�, �e stali si� w jaki� spos�b cz�ci� legendy, kt�ra b�dzie ros�a,
im cz�ciej b�dzie opowiadana, a kt�ra w�a�nie dobieg�a ko�ca.
Wiedzieli, jak nieprawdopodobne by�o to, by uda�o im si� dotrze� do tego w�a�nie
systemu planetarnego na pok�adach tych w�a�nie okr�t�w i dlatego w�a�nie mieli
�wiadomo��, �e gdy opuszcz� ich pok�ady, strac� kontakt z towarzyszami, z kt�rymi wsp�lnie
dokonali niemo�liwego. Zawsze b�d� o tym pami�ta�, ale b�d� to jedynie wspomnienia. I
pewno��, �e co� takiego nigdy ju� si� nie powt�rzy... A im wi�cej czasu minie i im bardziej
wyblaknie wspomnienie strachu, tym silniejszy b�dzie smutek, �e wszystko to nale�y ju� do
przesz�o�ci.
I dlatego w�a�nie wok� szala�a burza emocji, kt�re mia�y tylko jedn� cech� wsp�ln�:
by�y skupione na niej, bo to ona by�a ich dow�dc� i symbolizowa�a te mieszane uczucia.
Dla Honor by�o to niesamowicie wr�cz zawstydzaj�ce, bo wiedzia�a, �e nikt z nich nie
zdaje sobie sprawy, �e ona zna te emocje. Mia�a nieodparte wra�enie, �e bezczelnie
pods�uchuje szeptane rozmowy, kt�rych tre�� rozm�wcy starali si� przed ni� ukry�. I fakt, �e
nic nie by�a w stanie na to poradzi� - emocje by�y po prostu zbyt intensywne, by Nimitz m�g�
ich nie odbiera�, a wi�c tym samym by ona ich nie czu�a - nie mia� �adnego znaczenia.
Jej poczucie winy dodatkowo zwi�ksza�o przekonanie, �e jej podkomendni nie maj�
racji. To oni bowiem dokonali tego wszystkiego i zdobyli si� na wi�cej, ni� oczekiwa�a.
Pochodzili z si� zbrojnych kilkunastu pa�stw zmiecionych przez Ludow� Republik� na
�mietnik historii, a zdo�ali zada� tej�e Ludowej Republice prawdopodobnie najwi�ksz� kl�sk�
w historii. Nie pod wzgl�dem liczby zniszczonych i zdobytych okr�t�w czy wielko�ci
podbitego obszaru, chodzi�o o co� wa�niejszego: udowodnili, �e wszechw�adza i
wszechwiedza Urz�du Bezpiecze�stwa jest k�amstwem. A �aden aparat terroru nie jest w
stanie skutecznie dzia�a�, je�li spo�ecze�stwo nie wierzy w jego wszechwiedz�...
I zrobili to dla niej.
Pr�bowa�a wyrazi� wdzi�czno��, jak� czu�a, ale wiedzia�a, �e jej si� nie uda�o. S�owa
nie wystarcza�y, by wyrazi� tak g��bokie uczucia, a oni nie mieli tych mo�liwo�ci, kt�re...
Ostry, cho� melodyjny d�wi�k przerwa� jej rozmy�lania.
Oznacza�, �e pierwsza z nadlatuj�cych pinas zaczyna�a cumowanie. W �lad za ni�
lecia�o kilkadziesi�t innych pochodz�cych ze stacjonuj�cych w systemie okr�t�w liniowych.
A za nimi lecia�o kilkadziesi�t prom�w z San Martin. Zapowiada� si� niez�y m�yn na
pok�adach hangarowych wszystkich jednostek Floty Elizium, ale to akurat nikogo nie
martwi�o, przeciwnie - wszyscy my�leli o tym z ulg�. Wszystkie bowiem okr�ty zosta�y
wy�adowane do granic mo�liwo�ci lud�mi. Systemy podtrzymywania �ycia okr�t�w
wojennych mia�y du�e zapasy mocy z za�o�enia, tote� nie to by�o problemem, lecz fizyczny
t�ok. By zabra� z Piek�a wszystkich ch�tnych, zakwaterowano ich w ka�dym dost�pnym
pomieszczeniu. To, �e podczas tak d�ugiej podr�y nie nast�pi�a �adna powa�na awaria
systemu podtrzymywania �ycia, graniczy�o z cudem, dzi�ki temu jednak wszyscy dotarli do
celu.
I wszyscy mieli serdecznie do�� t�oku, tote� marzyli o chwili, w kt�rej znajd� si� w
g�rach planety San Martin. Co prawda grawitacja panuj�ca na planecie nie nale�a�a do
najwygodniejszych, ale za to na powierzchni by�o naprawd� du�o miejsca. Po dwudziestu
czterech standardowych dniach wyst�powania w charakterze sardynek w puszce taki drobiazg
jak to, �e b�dzie si� wa�y�o dwa razy wi�cej, nie by� w stanie przy�mi� rado�ci, �e b�dzie
mo�na si� przeci�gn��, nie wsadzaj�c przy tym komu� palca w oko.
Honor tak�e na to czeka�a, ale w tej chwili jej uwaga skupiona by�a ca�kowicie na
pierwszej pinasie, wiedzia�a bowiem, kto znajduje si� na jej pok�adzie. Ostatni raz widzia�a
go ponad dwa standardowe lata temu i s�dzi�a, �e dosz�a ju� do �adu z uczuciami w stosunku
do niego. Teraz zda�a sobie spraw�, �e si� myli�a; jej emocje by�y jeszcze bardziej
skomplikowane i gwa�towniejsze ni� emocje otaczaj�cych j� ludzi.
A na dodatek wiedzia�a, �e za chwil� b�dzie musia�a go powita� na pok�adzie.
* * *
Admira� Eskadry Zielonej Hamish Alexander, earl White Haven i dow�dca 8. Floty
Royal Manticoran Navy, zmusi� si� do zachowania nieprzeniknionego wyrazu twarzy,
obserwuj�c, jak pinasa rozpoczyna podej�cie do kr��ownika liniowego b�d�cego okr�tem
flagowym zmartwychwsta�ej Honor Harrington. Okr�t nazywa� si� ENS Farnese. White
Haven za nic w �wiecie nie by� w stanie uzmys�owi� sobie, co oznacza skr�t �ENS�. Poza
tym by�a to jednostka klasy Warlord i jak wszystkie pozosta�e zbudowano j� w Ludowej
Republice Haven. Dlatego wszystkie niespodziewanie przyby�e okr�ty znajdowa�y si� w
miejscu niewidocznym z orbity San Martin. Przyjdzie czas, by og�osi� wszystkim to, co
zasz�o, ale dop�ki to nie nast�pi, postanowiono rzecz ca�� utrzymywa� w jak naj�ci�lejszej
tajemnicy.
By� to r�wnocze�nie pierwszy okr�t tej klasy, jaki White Haven mia� okazj� zobaczy�
na w�asne oczy. Naturalnie widzia� ich rysunki, plany i hologramy, widzia� te�, jak zosta�y
zniszczone przez znajduj�ce si� pod jego dow�dztwem okr�ty, ale to nie by�o to samo, co
m�c obejrze� go go�ym okiem. Tym bardziej �e jeszcze niedawno nie spodziewa� si�
podobnej okazji w przewidywalnej przysz�o�ci.
W por�wnaniu z jego okr�tem flagowym, superdreadnoughtem Benjamin the Great,
kr��ownik by� niewielki, ale i tak wi�kszy od kr��ownika liniowego klasy Reliant,
najwi�kszej jednostki tej kategorii w Kr�lewskiej Marynarce. Pozosta� te� zgrabny i gro�ny
mimo uszkodze�. A te White Haven m�g� sobie dok�adnie obejrze�, jako �e pilot pinasy
zgodnie z rozkazami lecia� wzd�u� prawej burty.
Hamish Alexander zacisn�� z�by, widz�c powyginany pancerz burtowy. W wielu
miejscach wielowarstwowy kompozyt o wielkiej wytrzyma�o�ci by� stopiony, w innych wr�cz
wida� by�o, jak sp�yn�� i zastyg� w nieregularnych zaciekach. O takich drobiazgach jak
osmolenia w og�le nie warto by�o wspomina�. Liczba ziej�cych dziur w miejscach, gdzie
winny znajdowa� si� dzia�a, wyrzutnie rakiet czy stanowiska obrony antyrakietowej,
�wiadczy�a dobitnie, �e z uzbrojenia burtowego zosta�o niewiele. Podobnie jak z generator�w
os�ony burtowej, cho� tego akurat wida� nie by�o, natomiast przy takich zniszczeniach nie
mog�o by� inaczej.
Omal nie potrz�sn�� g�ow� - to, co widzia�, by�o typowe dla Honor, kt�ra nigdy nie
wr�ci�a z patrolu bojowego nieuszkodzonym okr�tem. Poj�cia nie mia�, co powodowa�o, �e
tak by�o, ale wiedzia�, �e nie jest to w�a�ciwy moment do podobnych rozwa�a�. U�miechn��
si� krzywo i odruchowo spojrza� na chronometr - jeszcze siedem godzin i dwadzie�cia trzy
minuty standardowe temu by� przekonany - jak wszyscy w Sojuszu - �e Honor Harrington
zosta�a powieszona. Ba, widzia� nagranie z jej egzekucji!
Nadal wstrz�sa� si� na to wspomnienie. Niczego nie okaza�, ale na wszelki wypadek
skupi� si� na innym obrazie - widzianym siedem i p� godziny temu na ekranie
��czno�ciowym fotela. Obrazie na wp� martwej twarzy, kt�rej nie spodziewa� si� ju� nigdy
ujrze�.
Odetchn�� g��boko, pr�buj�c zignorowa� k��bi�ce mu si� w g�owie niezliczone
pytania, na kt�re nie zna� odpowiedzi. Podstawowe brzmia�o: jakim cudem prze�y�a. By�o to
tak nieprawdopodobne, �e gdy tylko wie�� o tym si� rozniesie, wszyscy dziennikarze
Kr�lestwa i prawdopodobnie po�owa ich kumpli z Ligi Solarnej zaczn� na ni� regularnie
polowa�. B�d� pyta�, prosi�, b�aga�, przekupywa� i grozi� ka�demu, komu tylko si� da, byle
tylko pozna� szczeg�y. Jednak w tej chwili dla niego mniej wa�ne by�o jak, a wa�niejsze to,
�e prze�y�a.
I to nie tylko dlatego, �e by�a jednym z najlepszych oficer�w Kr�lewskiej Marynarki i
�e jej wyczyn oznacza� ni mniej, ni wi�cej, tylko zwyci�stwo w wojnie propagandowej z
Ludow� Republik�.
Poczu� lekkie drgni�cie pinasy, gdy z�apa�y j� promienie �ci�gaj�ce kr��ownika, i
wzi�� si� w gar��. Ostatnim razem spieprzy� spraw� - jako� okaza� to, co czuje do kobiety,
kt�ra przez wiele lat by�a jedynie jego protegowan� i wybitnym oficerem, i cho� nadal nie
mia� poj�cia, jak si� zorientowa�a, ani my�la� tego powt�rzy�. Tamta wpadka zaowocowa�a
jej wcze�niejszym powrotem do aktywnej s�u�by i trafieniem w pu�apk� Ludowej Marynarki.
Dla niego za� oznacza�a te� dwa lata �ycia ze �wiadomo�ci�, �e to przez niego zgin�a.
�wiadomo�� ta w pewien spos�b u�atwi�a mu zdanie sobie ostatecznie sprawy z tego,
co do niej czu�... co naturalnie niezwykle komplikowa�o, sprawy teraz, gdy okaza�o si�, �e
Honor �yje. Bo raz, �e by�a o po�ow� m�odsza od niego, dwa, �e nie wykaza�a �adnego
romantycznego zainteresowania jego osob�, a trzy, on mia� �on�, kt�r� g��boko kocha�, mimo
i� od prawie pi��dziesi�ciu lat standardowych by�a przykuta do inwalidzkiego w�zka. �aden
cz�owiek maj�cy cho�by krztyn� honoru w takich warunkach nie pokocha�by innej, a jemu to
w�a�nie si� przytrafi�o. I w ko�cu zda� sobie z tego w pe�ni spraw�, cho� za p�no.
Przynajmniej tak s�dzi� do niedawna.
Autoironicznie przyznawa�, �e napadu uczciwo�ci dosta� dopiero wtedy, gdy
dowiedzia� si�, �e sytuacja sta�a si� �bezpieczna�, Honor bowiem zgin�a. Niemniej w ko�cu
zdoby� si� na szczero��, cho�by tylko wobec samego siebie.
Pinasa zako�czy�a cumowanie z lekkim wstrz�sem, a admira� Hamish Alexander
z�o�y� sobie solenn� obietnic�, �e Honor nie dowie si� o jego uczuciach. Nie zas�u�y�a sobie
na to, �eby stawia� j� w niezr�cznej sytuacji. I za nic nie mog�a dowiedzie� si�, �e nadal j�
kocha.
Wsta� i u�miechn�� si�, patrz�c na swoje odbicie w oknie z armoplastu. U�miech
wygl�da� zupe�nie naturalnie... Kiwn�� swemu odbiciu g�ow� i odwr�ci� si� ku �luzie,
prostuj�c r�wnocze�nie ramiona.
* * *
Nad wylotem korytarza rozb�ys�o zielone �wiat�o oznaczaj�ce pe�n� hermetyczno��
po��czenia z pinas� i Honor kolejny raz u�wiadomi�a sobie, jak posiadanie tylko jednej r�ki
utrudnia �ycie. Tak z��czy�aby d�onie na plecach, a teraz mog�a jedynie t� jedn� opu�ci�
wzd�u� cia�a. Da�a znak majorowi Chezno, najstarszemu rang� oficerowi Marines na
pok�adzie. Ten kiwn�� g�ow� i zrobi� w ty� zwrot ku podkomendnym stoj�cym obok warty
trapowej.
- Baaaczno��! - warkn��. - Preezentuj bro�!
Byli je�cy wykonali rozkaz z precyzj� godn� kompanii honorowej.
Bez w�tpienia sporo os�b uzna�oby za absurd, i� ludzie �yj�cy w takiej ciasnocie
tracili czas na musztr�, zw�aszcza wiedz�c, �e zaraz po przybyciu do celu podr�y przestan�
stanowi� zwart� formacj�, jednak ani dla nich, ani dla Honor Harrington nie by�o to
absurdem. By�a to swoista deklaracja. Oznajmienie wszystkim, �e nie s� jedynie grup�
uciekinier�w z niewoli, ale oddzia�em wojskowym, kt�ry wywalczy� sobie wolno�� i wyr�ba�
drog� do domu, przezwyci�aj�c ka�dy op�r, jaki napotka�.
Warta trapowa wypr�y�a si� przy wt�rze �wistu trapowego, gdy w wylocie korytarza
pojawi�a si� pierwsza posta�. A Honor wzi�a kolejny g��boki wdech. Zgodnie z tradycj�
Royal Manticoran Navy pierwszy opuszcza� prom czy pinas� najstarszy stopniem, tote�
wiedzia�a, kogo zobaczy, nim jeszcze ujrza�a wysok� i barczyst� posta� w czarno-z�otym
uniformie admira�a RMN.
�wist trapowy wygrywany na tradycyjnych, a nie elektronicznych gwizdkach
bosma�skich rozleg� si�, gdy tylko go�� stan�� na pok�adzie i zasalutowa� pierwszemu
oficerowi kr��ownika liniowego dowodz�cemu wart� trapow�. Pomimo sze��dziesi�ciu
standardowych lat s�u�by admira� White Haven nie by� w stanie ukry� zdumienia i patrz�c na
jego min�, Honor z trudem st�umi�a z�o�liwy u�mieszek. Celowo nie powiedzia�a, kto jest jej
zast�pc�, podczas rozmowy radiowej. Zas�u�y� sobie na niespodzianki, tote� pierwsza w�a�nie
go spotka�a - ostatni� bowiem rzecz�, jakiej m�g� si� spodziewa�, by�o to, �e na pok�adzie
dowodzonego przez ni� okr�tu powita go oficer w galowym uniformie Ludowej Marynarki.
* * *
Hamish Alexander ze sporym wysi�kiem przybra� ponownie oboj�tny wyraz twarzy.
Wiedzia�, �e okaza� zdumienie, ale by� w pe�ni usprawiedliwiony - w ko�cu przyby� na okr�t
je�c�w zbieg�ych z niewoli Ludowej Republiki, wi�c widok oficera w mundurze Ludowej
Marynarki mia� prawo go zaskoczy�.
A potem omal nie opad�a mu szcz�ka, gdy przesun�� wzrokiem po warcie trapowej i
zauwa�y� r�norodno�� mundur�w jej cz�onk�w, tworz�cych wr�cz optyczn� kakofoni�.
Przez moment oszo�omienie t�cz� barw sprawi�o, �e nie zrozumia�, co widzi. Gdy to w ko�cu
do� dotar�o, odruchowo kiwn�� g�ow� z aprobat�.
Je�cy najwyra�niej mieli dost�p do szwalni i zrobili z niej dobry u�ytek. Nie
wszystkie uniformy by� w stanie rozpozna�, jako �e niekt�re nale�a�y do si� zbrojnych nie
istniej�cych od p� wieku standardowego. Wi�kszo�� tych oddzia��w uleg�a po zaci�tym
oporze, a wszystkie sta�y si� ofiarami Ludowej Republiki. Ci, kt�rzy obecnie nosili te
mundury, mieli do tego pe�ne prawo. R�wnocze�nie by� to spos�b okazania dumy i woli
walki. I to, �e stworzyli chaotycznie pstrokaty obraz, by�o w tym wypadku bez znaczenia. A
poza tym podejrzewa�, �e zwr�cenie im na to uwagi nie by�oby najrozs�dniejszym
posuni�ciem.
�wist trapowy umilk�, przybysz oderwa� d�o� od beretu i powiedzia�:
- Prosz� o pozwolenie wej�cia na pok�ad.
- Pozwolenia udzielam, admirale White Haven - odpar� oficer Ludowej Marynarki i
cofn�� si� o krok z szerokim zapraszaj�cym gestem.
- Dzi�kuj�, komandorze - odpar� uprzejmie White Haven, ale dla wszystkich by�o
jasne, �e zrobi� to automatycznie.
Ca�a jego uwaga skupiona by�a bowiem na wysokiej, jednor�kiej kobiecie stoj�cej
nieco za wart� trapow�. I cho� nikt nie zna� jego uczu�, wszyscy doskonale rozumieli
zachowanie - �azarz te� w swoim czasie wzbudza� sensacj�.
Dla Hamisha Alexandra Honor wygl�da�a r�wnocze�nie strasznie i cudownie. I
pierwszy raz by� naprawd� wdzi�czny losowi, �e mia�a na sobie mundur grayso�ski, w
Marynarce Graysona Honor by�a bowiem drugim co do stanowiska oficerem, a wi�c mia�a
wy�sz� rang� ni� on sam w RMN. A wi�c nie b�dzie musia� manewrowa� rozpaczliwie jako
pe�ny admira� rozmawiaj�cy ze zwyk�ym komodorem. Mundur ten na dodatek le�a� na niej
zaskakuj�co dobrze - ale to zauwa�y� niejako mimochodem, bo jego wzrok przykuwa� pusty
r�kaw i sparali�owana lewa strona twarzy z nieruchomym okiem. Zn�w poczu� fal� furii -
ubecy nie zdo�ali wprawdzie jej zabi�, ale wida� by�o, �e nie dlatego, i� nie pr�bowali.
Co przytrafi�o jej si� kolejny raz.
Najwy�szy czas, �eby przesta�a si� tak zachowywa�, bo nawet najwi�ksi szcz�ciarze
nie s� w stanie bez ko�ca balansowa� na ostrzu no�a. Nawet nie pr�bowa� jej tego
powiedzie�, bo nie wywar�oby to najmniejszego skutku. Gdyby sam by� na jej miejscu, te� nie
s�ucha�by takich rad. Jego sytuacja by�a inna - dowodzi� eskadrami, zespo�ami wydzielonymi
i flotami o nieprzerwanym pa�mie zwyci�stw. Jednostki pod jego rozkazami by�y
wielokrotnie niszczone, a prawie ka�dy okr�t flagowy zosta� powa�nie uszkodzony. Co
najmniej dwa razy ledwie wywin�� si� �mierci, ale przez ca�y ten czas nie zosta� nawet
dra�ni�ty. I nigdy nie musia� walczy� z nikim wr�cz czy przy u�yciu pulsera. On toczy� walki
przy u�yciu g�owic laserowych i graser�w i mia� �wiadomo��, �e podkomendni ufali mu i
szanowali go, ale nie by� dla nich idolem czy wzorem do na�ladowania.
A ona dla swoich podw�adnych by�a idolem. Pismacy i reszta dziennikarskich
szumowin raz trafili w sedno, nazywaj�c j� Salamandr�. Rzeczywi�cie, zawsze by�a w samym
sercu ognia walki. Dowodzi�a okr�tami, eskadrami i flotami i mimo �e by�a niezwykle m�oda
jak na admira�a, mia�a w sobie to co�, t� magi� powoduj�c�, �e jej za�ogi sz�y za ni� bez
cienia wahania.
W przeciwie�stwie do niego ona zabija�a wrog�w r�wnie� z bliska i z ca�� pewno�ci�
w takim w�a�nie starciu straci�a rami�. Szczeg�y pozna wkr�tce i na pewno b�dzie to relacja
z kolejnego wariactwa, kt�re nikomu innemu by si� nie uda�o. Okre�lenie �wariactwo� by�o,
obiektywnie oceniaj�c, nie na miejscu - wiedzia�, �e nie szuka�a �mierci i nie podejmowa�a
ryzyka dla samego ryzyka, cho� tak j� cz�� ludzi ocenia�a. Po prostu...
W tym momencie zda� sobie spraw�, �e stoi i gapi si� na ni� zdecydowanie za d�ugo.
Zmusi� si� do u�miechu i wyci�gn�� na powitanie d�o�.
- Witamy w domu, lady Harrington - powiedzia�, czuj�c ostro�ny, ale zdecydowany
u�cisk jej szczup�ych palc�w.
* * *
- Witamy w domu, lady Harrington.
�ciska�a jego d�o�, a sens jego s��w ledwie do niej dotar�, gdy� skupi�a si� na jego
g�osie: g��bokim i melodyjnym tak jak pami�ta�a, ale znacznie bardziej ekspresyjnym. A
odbiera�a go tak dlatego, �e pierwszy raz s�ysza�a go na tak wielu poziomach, gdy� jej
wra�liwo�� na emocje innych zn�w wzros�a. Ju� wcze�niej to podejrzewa�a, teraz mia�a
pewno��. Chyba �e wzros�a tylko wra�liwo�� na jego emocje, co by�oby znacznie bardziej
niepokoj�ce... W tym momencie najwa�niejsze by�o, �e nie tylko s�ysza�a jego s�owa, g�os,
rozumia�a to, co m�wi�o jego cia�o i oczy, ale wiedzia�a te�, czego nie m�wi i jak bardzo stara
si�, by niczym si� nie zdradzi�.
A m�g�by to wrzeszcze�, bo tak wyra�nie to czu�a, i przez moment omal nie podda�a
si� jego rado�ci i ochocie wzi�cia jej w ramiona, kt�rych �ladu nie by�o w jego zachowaniu.
Na szcz�cie w nast�pnym momencie, wraz ze �wiadomo�ci�, �e to si� nigdy nie
zdarzy, przysz�o opami�tanie.
W sumie by�o gorzej, ni� si� obawia�a - wiedzia�a bowiem, �e nie zdo�a�a si� pozby�
uczucia do niego, mimo �e min�o tyle czasu, a teraz przekona�a si�, �e on r�wnie� nie by� w
stanie tego zrobi�. I �e nigdy si� do tego nie przyzna.
Wszystko we wszech�wiecie ma swoj� cen�. Dwa lata temu u�wiadomi�a sobie, �e to
w�a�nie jest cena, jak� musi zap�aci� za wi� z Nimitzem. Nie wiedzia�a tylko, �e ona
wzro�nie. Ale r�wnocze�nie mia�a pewno��, �e ich wi� tak si� rozwin�a, �e warto by�o t�
cen� zap�aci�...
Wiedzia�a te�, �e podobnie jak Hamish Alexander nigdy nie powie jej, �e j� kocha, tak
i ona nigdy tego nie zrobi... Tylko nie potrafi�a stwierdzi�, czy to, �e zawsze b�dzie mia�a
�wiadomo��, co on chcia�by powiedzie�, by�o b�ogos�awie�stwem, czy przekle�stwem.
- Dzi�kuj�, milordzie - us�ysza�a w�asny g�os, jak zwykle opanowany i jedynie lekko
zniekszta�cony przez parali� lewej strony twarzy. - Dobrze jest wr�ci� do domu.
Rozdzia� II
W przeciwie�stwie do wszystkich innych wracaj�ca pinasa admira�a White Haven
by�a prawie pusta, gdy� opr�cz niego i jego porucznika flagowego Robardsa na jej pok�adzie
znajdowali si� wy��cznie: Honor, Andrew LaFollet, Warner Caslet, Carson Clinkscales,
Solomon Marchant, Jasper Mayhew, Scotty Tremaine i Horace Harkness. Powinien te� by�
Alistair McKeon, ale pozosta� z Jesusem Ramirezem, by pom�c mu zorganizowa� transfer
ludzi na planet�.
Honor zreszt� by�a przekonana, �e sama powinna si� tym zaj��, ale White Haven
nalega�, co prawda w nienagannie uprzejmy spos�b, twierdz�c, �e znacznie wa�niejsze jest
jak najszybsze dostarczenie jej do najwy�szego dow�dztwa, gdzie mia�a zda� relacj� z
wszystkiego, co si� wydarzy�o. McKeon przyzna� mu ca�kowit� racj� i w ten spos�b sprawa
zosta�a przes�dzona. I dlatego pozosta� na pok�adzie wraz z innymi, kt�rzy dostali si� do
niewoli w systemie Adler i towarzyszyli jej przez ca�y czas, a na pok�adzie pinasy znale�li si�
tylko wybrani.
Siedz�cy naturalnie o kilka rz�d�w z ty�u, jak nakazywa�a tradycja.
Na szcz�cie Honor odkry�a, �e w miar� up�ywu czasu intensywno�� emocji Hamisha
Alexandra, kt�re odbiera�a, s�abnie. Pozosta� jakby ich pog�os, zupe�nie zrozumia�y, ale
stanowi�cy jedynie t�o, pozwalaj�ce spokojnie my�le�. A by� mo�e z czasem nauczy si� go
ignorowa�... je�eli b�dzie to sobie wystarczaj�co cz�sto powtarza�, by uwierzy� we w�asne
k�amstwo.
- Jestem pewien, �e dopiero po paru miesi�cach zdo�amy pozna� wszystkie szczeg�y,
milady - powiedzia� White Haven, przerywaj�c jej rozmy�lania. - Jest jednak�e par� spraw,
kt�re chcia�bym wyja�ni� jak najszybciej i o kt�re po prostu musz� pani� spyta�.
- Jak na przyk�ad?
- Co, do diab�a, oznacza skr�t �ENS�?
- Przepraszam, �e co? - zdumia�a si� Honor, przekrzywiaj�c g�ow�.
- Rozumiem, �e nie mog�a pani u�y� okre�lenia HMS, dzia�aj�c jako admira�
Marynarki Graysona, a nie oficer RMN. Ale logiczne by�oby uzna� wszystkie zdobyte
jednostki za grayso�skie i stosownie je nazwa�. Nie post�pi�a pani w ten spos�b z jakiego�
powodu i przyznam si� szczerze, �e zachodz� w g�ow� dlaczego. Ten skr�t kojarzy mi si�
tylko z Flot� Erewhon, ale to zupe�nie nie pasuje do niczego.
- A, to - Honor u�miechn�a si� krzywo. - To by� pomys� komodora Ramireza.
- Tego zwalistego oficera z San Martin? - upewni� si� White Haven, pr�buj�cy od razu
przypasowywa� w�a�ciwe nazwiska do nowo poznanych.
- Tego - potwierdzi�a. - Nie mia�o znaczenia, czy wyst�puj� w roli oficera Kr�lewskiej
Marynarki, czy marynarki grayso�skiej. W zdobyciu i obsadzeniu tych okr�t�w wzi�li udzia�
ludzie z tak wielu flot, �e po prostu niew�a�ciwe by�oby uznanie ich za okr�ty Jej Kr�lewskiej
Mo�ci. Dlatego HMS nie wchodzi�o w rachub�. Ramirez by� starszym obozu Inferno i bez
jego pomocy nigdy nie dokonaliby�my tego, co si� nam uda�o. Wpad� na pomys�, �e skoro tak
r�norodna grupa je�c�w ucieka z planety zwanej oficjalnie Hadesem, a potocznie Piek�em,
to formacj� t� nale�a�oby nazwa� Flot� Elizium. Tote� stworzyli�my tak� w�a�nie flot�.
- Rajsk�... rozumiem. - White Haven potar� podbr�dek i spojrza� na ni� niewinnie. -
Zdaje sobie pani spraw�, �e niejako przy okazji stworzy�a pani kolejny prawny pasztet, i to
du�ego kalibru?
- Przepraszam, �e jak? - zdumia�a si� Honor, tym razem kompletnie nie rozumiej�c, o
co chodzi.
- C�, dzia�a�a pani jako grayso�ski admira�... a jest pani patronk� Harrington. Je�eli
dobrze pami�tam, konstytucja Graysona ma do�� precyzyjne ustalenia dotycz�ce si� zbrojnych
tworzonych przez patron�w i podlegaj�cych im.
- A co... - Honor urwa�a nagle i wpatrzy�a si� we� wytrzeszczonym okiem.
A z ty�u us�ysza�a cichy syk, kt�rego autorem by� bez w�tpienia LaFollet.
- Nie w�tpi�, �e zna pani temat lepiej ni� ja - doda� White Haven, korzystaj�c z nag�ej
ciszy - ale jak rozumiem, patron nie ma prawa mie� wi�cej ni� pi��dziesi�ciu podlegaj�cych
jego rozkazom zbrojnych takich jak siedz�cy za nami major LaFollet?
Przy tych s�owach skin�� mu uprzejmie g�ow� przez rami�.
- Zgadza si�, milordzie - przyzna�a Honor, odzyskuj�c zar�wno zdolno�� my�lenia,
jak i m�wienia.
W�a�nie zda�a sobie spraw� z konsekwencji tego, co zrobi�a, cho� b�d�c patronk� od
tylu lat, powinna pomy�le� o tym znacznie wcze�niej. W tej kwestii konstytucja by�a bowiem
ca�kowicie jednoznaczna. Ka�dy patron mia� prawo posiada� wy��cznie pi��dziesi�ciu
gwardzist�w podleg�ych mu bezpo�rednio. Tylko oni przysi�gali wierno�� osobi�cie jemu. I
tylko dla nich ka�dy rozkaz, jaki wyda� patron, by� prawem, o ile nie sta� w sprzeczno�ci z
konstytucj�. Fakt otrzymania go od patrona chroni� ich jednak przed konsekwencjami
wykonania polecenia nawet sprzecznego z konstytucj� - za to odpowiada� patron. Ca�a reszta
si� nosz�cych bro�, jak na przyk�ad policja domeny, podleg�a by�a patronowi po�rednio i nie
przysi�ga�a mu wierno�ci jako w�adcy lennemu.
Naturalnie ka�dy patron m�g� dowodzi� znacznie wi�kszymi si�ami czy to l�dowymi,
czy kosmicznymi, ale tylko jako oficer si� zbrojnych i za zgod� w�adcy planety. Si�y takie
mog�y wchodzi� w sk�ad czy to floty, czy wojsk l�dowych Graysona. A Protektor Benjamin
IX nie wyrazi� zgody na utworzenie Floty Elizium. Prawd� m�wi�c, w og�le si� w tej kwestii
nie wypowiedzia� z tego prozaicznego powodu, �e jeszcze w tej chwili poj�cia nie mia� o jej
istnieniu.
Spojrza�a za siebie i unios�a pytaj�co brew, widz�c z lekka zaniepokojone spojrzenie
LaFolleta. Nikt, kto nie zna�by go tak dobrze jak ona, nie zauwa�y�by naturalnie niczego:
Andrew by� gwardzist� doskona�ym.
- Jak powa�nie tym razem potkn�am si� o Miecz? - spyta�a.
U�miechn�� si� odruchowo, jako �e Miecz na Graysonie mia� podw�jne znaczenie, by�
to bowiem tak�e tytu� Protektora, r�wnowa�ny z Koron� w Kr�lestwie Manticore.
- Nie jestem pewien, milady - przyzna�. - Nigdy tego nie sprawdzi�em, cho�
powinienem, ale przyznaj�, �e nie pomy�la�em. Z tego co pami�tam, konstytucja jest w tej
kwestii raczej jednoznaczna i przynajmniej jeden patron zosta� �ci�ty za z�amanie tego
zakazu. By�o to co prawda trzysta lat temu, ale...
I wzruszy� ramionami.
Honor u�miechn�a si� ze zrozumieniem.
- Nie najlepszy precedens, niewa�ne jak dawno temu mia� miejsce - przyzna�a i
odwr�ci�a si� do admira�a White Haven. - Chyba jednak powinnam by�a w��czy� je do
Marynarki Graysona, milordzie.
- Albo do Royal Manticoran Navy - doda� powa�nie. - W obu ma pani stopie�
oficerski, czyli w obu, jak s�dz�, chroni�yby pani� przepisy. Cho� z drugiej strony i to
mog�oby nie wystarczy�, by ca�kowicie unikn�� konsekwencji na Graysonie. Rozmawia�em o
tym z Nathanem. Sprawdzi� co m�g� w pok�adowym banku danych. Z tego co wiem, od czasu
tamtej sytuacji, o kt�rej wspomnia� major LaFollet, nic podobnego nie mia�o miejsca, ale fakt,
i� patron nie tylko dowodzi�, ale tak�e stworzy� si�y zbrojne bez zgody Protektora, mo�e
stanowi� powa�ny problem. Naturalnie nie chodzi mi o Benjamina, ale na Graysonie nadal
istnieje opozycja wobec wprowadzonych przez niego reform. Nie jest ona silna, ale jego
przeciwnicy widz� w pani symbol tych reform i nie w�tpi�, �e znajd� si� w�r�d nich tacy,
kt�rzy skorzystaj� z ka�dej okazji, by postawi� pani�, a przy okazji i jego, w k�opotliwej
sytuacji. Nawet je�li b�dzie to wydumany pretekst, kt�ry m�g�by przyj�� do g�owy jedynie
prawnikowi. Nie w�tpi� tak�e, �e doradcy Protektora dostrzeg� ten problem szybciej ode
mnie, ale uzna�em, �e nale�y pani� poinformowa� o jego istnieniu przy pierwszej
sposobno�ci, by mia�a pani okazj� go przemy�le�.
- Stokrotne dzi�ki, milordzie - burkn�a bez cienia wdzi�czno�ci.
Oboje roze�miali si� i przez moment brzmia�o to zupe�nie naturalnie...
W nast�pnym momencie Honor za�o�y�a nog� na nog� i, ignoruj�c oburzone
prychni�cie Nimitza, kt�remu w ten spos�b siedzisko zmieni�o si� na mniej wygodne, spyta�a
uprzejmie:
- Mam nadziej�, �e nie ma pan innych r�wnie interesuj�cych przemy�le�, milordzie?
- Nie mam - zapewni� zapytany i doda�, psuj�c efekt: Ale dwa lata standardowe to
sporo, je�li wszyscy s� pewni czyjej� �mierci. Z pewno�ci� takiego wroga b�d� czeka�y
niespodzianki i komplikacje. I to sporo. Nie s�dzi pani?
- W rzeczy samej s�dz� - burkn�a, przeczesuj�c palcami kr�tkie w�osy.
Przyzwyczai�a si� do d�u�szych, takich, jakie mia�a przed trafieniem do niewoli, ale
utrata r�ki spowodowa�a, i� sta�yby si� niepraktyczne, tote� po ucieczce z Tepesa nie
pozwoli�a im odrosn��.
- Jestem pewien, �e istniej� - doda� White Haven, i widz�c jej spojrzenie, wzruszy�
ramionami. - Naprawd� nie wiem, co to mo�e by�. Mam par� podejrze�, ale jestem
przekonany, �e rozs�dniej b�dzie zostawi� rozmow� o nich Protektorowi.
Jego twarz nie wyra�a�a niczego, ale mia� co� konkretnego na my�li, i to co�, czego
nie uwa�a� za nieprzyjemne dla niej. Ani te� za zbyt powa�ne, gdy� w jego uczuciach by�o
zbyt ma�o troski. By�o za to z�o�liwe rozbawienie po��czone z oczekiwaniem, zupe�nie jak u
urwisa, kt�ry wyci�� jaki� numer i czeka�, a� sprawa si� wyda, b�d�c przy tym pewnym
bezkarno�ci.
Honor przyjrza�a mu si� niezbyt �yczliwie, a on u�miechn�� si� niewinnie i nie
odezwa� s�owem. To, co teraz czu�, by�o jasne i zrozumia�e i stanowi�o prawdziw� ulg� po
emocjach, kt�re tak starannie przed ni� ukrywa�, ale niezbyt poprawia�o jej samopoczucie.
Nie lubi�a niespodzianek, zw�aszcza je�li kto� czu� z�o�liw� rado�� na sam� my�l o nich.
White Haven w ko�cu przerwa� milczenie:
- Istnieje jednak kilka problem�w w Gwiezdnym Kr�lestwie Manticore, o kt�rych
wiem. Jak cho�by to, �e gdy zosta�a pani oficjalnie uznana za zmar��, pani tytu� odziedziczy�
pani kuzyn Devon.
- Devon?! - Honor potar�a koniuszek nosa i wzruszy�a ramionami. - Tak naprawd�
nigdy nie chcia�am by� hrabin�. Kr�lowa si� upar�a, wi�c ni� zosta�am... trudno �a�owa�, �e
ju� si� nie ma tytu�u, kt�rego si� nie chcia�o. A Devon jest chyba moim prawowitym
spadkobierc�, cho� nigdy tego nie sprawdza�am. Pewnie powinnam, ale jako� tak dynastyczne
my�lenie nadal jest mi obce. A tym bardziej jemu! Mo�e wie pan przypadkiem, jak przyj�� ten
niespodziewany awans spo�eczny?
- Jak rozumiem bez entuzjazmu. - White Haven potrz�sn�� g�ow�. - Oznajmi�, �e to
dziecinada, kt�ra b�dzie mu jedynie przeszkadza�a w pisaniu nast�pnej monografii.
- Tak te� my�la�am - Honor prawie zachichota�a. To jeden z najlepszych historyk�w,
jakich znam, ale wyci�gni�cie go poza histori� zawsze graniczy�o z niemo�liwo�ci�.
- Tak te� s�ysza�em. Jednak Jej Wysoko�� nalega�a, by kto� odziedziczy� tytu�
Harrington. Mo�na by nawet rzec, �e upar�a si� przy tym. Tak przynajmniej okre�li� to m�j
brat. I osobi�cie przedyskutowa�a t� kwesti� z pani kuzynem. Jak si� to, zdaje si�, okre�la:
�przedyskutowa�a w ca�ej rozci�g�o�ci�.
- Biedny Devon - westchn�a Honor z diabelskim b�yskiem w oku.
Doskonale pami�ta�a, jak zachowuje si� Jej Wysoko�� El�bieta III dzia�aj�ca w trybie
aktywnego uporu, i �wiadomo��, �e zazwyczaj uparty jak osio� Devon te� mia� okazj� tego
do�wiadczy�, napawa�a j� niezdrow� wr�cz satysfakcj�. Tym wi�ksz�, �e w tym starciu nie
mia� nawet cienia szansy.
- Stan�o naturalnie na tym, czego chcia�a mi�o�ciwie nam panuj�ca - doda� White
Haven. - Posun�a si� nawet do dodania ziemi do tytu�u, by nowy earl Harrington mia�
stosowne do nowych potrzeb dochody.
- Prosz�, prosz�. A co to za ziemie?
- Sympatyczny fragment nale��cego do Rezerwy Korony pasa Unicorn.
Honor wytrzeszczy�a na niego zdrowe oko i zamilk�a na d�u�ej.
Okre�lenia �ziemie�, je�li chodzi�o o przynale�ne jakiemu� tytu�owi posiad�o�ci,
u�ywano w Gwiezdnym Kr�lestwie bardziej jako odpowiednika maj�tku ni� grunt�w.
Obejmowa�o ono wszystko, co dawa�o dochody, a zwi�zane by�o z danym tytu�em, i niezbyt
pasowa�o do rzeczywisto�ci. Ale tak konstytucja, jak i karta kolonii nie by�y specjalnie
dopracowane czy przemy�lane, je�li ocenia� je z perspektywy czasu. I dlatego owe �ziemie�
oznacza�y zar�wno konkretny kawa�ek gruntu, jak i prawa do kopalin czy po�ow�w lub
okre�lone pasma nadawcze albo jeszcze co� innego przyznawanego na wy��czno��, a
przynosz�cego dochody. W ten spos�b sformu�owali to tw�rcy konstytucji i za�o�yciele
monarchii wywodz�cy si� z pierwszego pokolenia kolonist�w. Obecnie oko�o jednej trzeciej
posiadaczy tytu��w arystokratycznych nie mia�a ani kawa�ka ziemi z nimi zwi�zanego albo
mia�a jedynie symboliczn� posiad�o��, je�li z jej nazw� zwi�zany by� tytu�, ale nie oznacza�o
to, �e nie posiada�a nierozerwalnie zwi�zanych z tym�e tytu�em �r�de� dochod�w, i to
przewa�nie sporych. Dotyczy�o to zw�aszcza cz�onk�w Izby Lord�w poczytuj�cych sobie za
punkt honoru posiadanie cho�by niewielkiego kawa�ka ziemi w miejscu, z kt�rym zwi�zany
by� ich tytu�.
Jednak�e ju� od jakiego� czasu do nader rzadkich nale�a�y sytuacje, w kt�rych
monarcha, tworz�c nowy tytu�, wi�za� go ze �r�d�em dochod�w, �r�d�o to bowiem musia�o
nale�e� do Rezerwy Korony, a ta znacznie si� zmniejszy�a od czasu utworzenia Kr�lestwa
Manticore. Zwyczajowe by�o zwr�cenie si� przez monarch� do Izby Gmin z pro�b� o
wydzielenie stosownych �ziem� z maj�tku skarbu pa�stwa, a nie si�ganie do prywatnej
kieszeni w�adcy, bo t� by�a w praktyce Rezerwa Korony. Dotyczy�o to zw�aszcza tytu��w
dziedzicznych, przy do�ywotnich bowiem po latach wprawdzie, ale przyznane aktywa w
ko�cu wraca�y do Rezerwy. Tytu� hrabiowski przyznany Honor Harrington by� jednak�e
tytu�em dziedzicznym.
Skoro wi�c kr�lowa zdecydowa�a si� nieodwo�alnie rozsta� z cz�ci� s�ynnego
bogactwa, jakim by� pas asteroid�w zwany Unicorn, oznacza�o to, �e chcia�a, by hrabiowie
Harrington nie byli arystokracj� jedynie z tytu�u.
Taki napad szczodro�ci niecz�sto przytrafia� si� El�biecie III.
Nagle Honor zesztywnia�a tkni�ta now� my�l�, kt�ra powinna zreszt� przyj�� jej do
g�owy ju� dobr� chwil� temu.
- Przepraszam, milordzie, ale skoro wie pan, kto odziedziczy� m�j tytu� w Kr�lestwie
Manticore, to mo�e przypadkiem wie pan te�, co si� sta�o z moim grayso�skim patronatem? -
spyta�a. - Tak�e przekazano go Devonowi?
White Haven milcza� przez chwil�, po czym odpowiedzia�:
- Je�li si� nie myl�, to zastanawiano si� nad tym ca�kiem powa�nie, ale w ko�cu
wybrano inne rozwi�zanie.
- Jakie? - spyta�a.
- Naprawd� uwa�am, �e nie by�oby w�a�ciwe, gdybym wda� si� w szczeg�y, milady -
odpar� z kamienn� twarz�. - To raczej skomplikowana sytuacja, a pani nag�y powr�t ze �wiata
umar�ych jeszcze bardziej j� komplikuje. A skoro na dodatek jest to wewn�trzna sprawa
Graysona, nie bardzo mog� si� na ten temat wypowiada�. Prawdopodobnie niew�a�ciwe
by�oby nawet wyra�enie przeze mnie opinii w tej kwestii.
- Rozumiem... - mrukn�a Honor, nie wierz�c w ani jedno s�owo, towarzyszy� im
bowiem nag�y wzrost tego radosnego oczekiwania. - W rzeczy samej rozumiem, milordzie. I
mam nadziej�, �e by� mo�e pewnego dnia b�d� mia�a okazj� zrewan�owa� si� podobn�
godn� podziwu dyplomacj� i opanowaniem.
- Zawsze mo�na mie� nadziej� - zgodzi� si� uprzejmie White Haven. - Jednak�e
pozwol� sobie szczerze w�tpi�, abym mia� kiedykolwiek okazj� do r�wnie dramatycznego
powrotu zza grobu po publicznej egzekucji jak pani.
- Gdybym podejrzewa�a, �e czeka mnie tak gor�ce i szczere powitanie w pa�skim
wykonaniu, powa�nie bym si� zastanowi�a, czy warto wraca�!
White Haven parskn�� �miechem, ale natychmiast spowa�nia�.
- M�wi�c zupe�nie szczerze i bez z�o�liwo�ci, wie�� o pani �mierci wywo�a�a znacznie
wi�ksze zamieszanie na Graysonie ni� w Gwiezdnym Kr�lestwie. My mamy hrabin na
p�czki, a patron�w jest mniej ni� dziewi��dziesi�ciu. Dlatego admira� Kuzak i gubernator
Kershaw uznali, �e powinna pani najpierw uda� si� na Grayson, a ja zgodzi�em si� z ich
zdaniem.
Honor pokiwa�a g�ow� ze zrozumieniem.
8. Flota, kt�r� dowodzi� White Haven, stacjonowa�a w systemie Trevor Star,
przygotowuj�c si� do podj�cia ofensywy, ale dow�dc� obrony systemu by�a dowodz�ca 3.
Flot� admira� Theodosia Kuzak. Cho� wi�c o kr�tszym starsze�stwie, by�a g��wnodowodz�c�
wszystkich si� znajduj�cych si� w uk�adzie planetarnym, a wi�c i prze�o�on� admira�a White
Haven. Jej cywilnym odpowiednikiem z ramienia Sojuszu by� gubernator Winston Kershaw,
przewodnicz�cy komisji nadzoruj�cej tworzenie rz�du planetarnego na wyzwolonym San
Martin. By� on r�wnie� m�odszym bratem Jonathana Kershawa, patrona Denby, i jednym z
bardziej zdecydowanych zwolennik�w Benjamina IX. To on najszybciej poj��, jak najlepiej
wykorzysta� polityczne aspekty powrotu Honor, a zw�aszcza utrzymanie wszystkiego w
�cis�ej tajemnicy, dop�ki nie spotka si� ona z Protektorem.
- Nadal nie jestem do ko�ca pewna, czy w pe�ni zgadzam si� z Kershawem -
przyzna�a.
White Haven potrz�sn�� g�ow�.
- Ja za� uwa�am, �e ma absolutn� racj� - oznajmi�. Zar�wno polityczne, jak i
dyplomatyczne konsekwencje pani ucieczki b�d� olbrzymie i Protektor powinien jako
pierwszy pozna� wszystkie detale i podj�� stosowne dzia�ania. Wy�lemy kurier�w zar�wno
do systemu Yeltsin, jak i Manticore, ale to nie to samo. Tre�� b�dzie naturalnie zakodowana,
a za�ogi nie b�d� mia�y o niczym poj�cia. W�tpi� te�, by Jej Wysoko�� pozwoli�a na
jakikolwiek przeciek, nim Protektor podejmie niezb�dne decyzje.
- Nie kwestionuj� tego, co pan powiedzia�, milordzie, ale dlaczego kurierem ma lecie�
tylko wiadomo��, a nie ja osobi�cie? I dlaczego nie przez Manticore, tylko okr�n� drog�?
Nie korzystaj�c z wormhola, dotr� na Grayson za trzy tygodnie. To sporo czasu; trudno
b�dzie tak d�ugo utrzyma� w tajemnicy pojawienie si� na San Martin tak wielkiej liczby ludzi.
- Z tym akurat nie ma problemu. Naturalnie tu, w systemie, wszystko wyda si� do��
szybko, ale poniewa� oba terminale s� pod nasz� kontrol�, nie dowie si� o tym nikt spoza
Trevor Star, dop�ki sami tego nie og�osimy albo wiadomo�� nie zostanie przez kogo�
przewieziona przez nadprzestrze�. A system jest zamkni�ty dla takiego ruchu, wi�c to nam
nie grozi. �rodki bezpiecze�stwa po tej cholernej ofensywie McQueen zosta�y znacznie
zaostrzone, bo dla wszystkich sta�o si� jasne, �e tu dosz�o do najwi�kszego zaniedbania.
Przeciwnik dysponowa� nader dok�adnymi informacjami o si�ach stacjonuj�cych w
wi�kszo�ci miejsc, kt�re zaatakowa�, a to oznacza, �e mia� dobre �r�d�a wywiadowcze.
Najwi�cej informacji musia�o pochodzi� od za��g �neutralnych� jednostek u�ywaj�cych
Manticore Junction, przynajmniej je�li chodzi o Basilisk i Trevor Star. Zwyk�a obserwacja
wzrokowa czy odczyty standardowych sensor�w cywilnych mog� specjalistom wiele
powiedzie�, zw�aszcza je�li dysponuj� takimi danymi regularnie przez d�u�szy czas.
Poniewa� rz�d zdecydowa�, �e nie mo�emy ju� bardziej obostrzy� zasad korzystania z
wormhola, Admiralicja postanowi�a ograniczy� jego wykorzystanie militarne. Dotyczy to
zw�aszcza wszelkich nowych okr�t�w, kt�rych istnienia nie chcemy ujawnia�. Dlatego
w�a�nie jestem pewien, �e zdo�amy utrzyma� ca�� spraw� w tajemnicy do czasu, a� Protektor
zdecyduje, jak Grayson chce rzecz za�atwi�. I to tak�e jest pow�d, dla kt�rego poleci pani
d�u�sz� drog�. Okr�t, kt�rego postanowiono u�y�, nale�y do najnowszego typu i nie chcemy,
by wiedziano o jego istnieniu. Mo�e to niezbyt logiczne, ale gubernator zdecydowa�, �e
najw�a�ciwsze b�dzie przetransportowanie pani na pok�adzie najlepszego grayso�skiego
okr�tu, jaki jest do dyspozycji. A ja nie jestem na tyle g�upi, by w tej sprawie pr�bowa�
sprzeciwi� si� obywatelom Graysona. Zw�aszcza kiedy maj� przewag� liczebn�. Poza tym to
rozwi�zanie da czas zar�wno Protektorowi, jak i kr�lowej na ustalenie sposobu oficjalnego
og�oszenia pani powrotu, nim b�dzie on fizycznie mo�liwy. A zapewniam, �e to wymaga
naprawd� powa�nego przemy�lenia. Nawet nie pr�buj� sobie wyobrazi�, jakie mog� by�
dyplomatyczne konsekwencje... Zdaje sobie pani spraw�, jak to zaszkodzi wizerunkowi
Ludowej Republiki, a zw�aszcza wiarygodno�ci oficjalnej propagandy i Urz�du
Bezpiecze�stwa?
- Przysz�o mi to do g�owy w paru spokojniejszych momentach drogi powrotnej -
odpar�a, a White Haven u�miechn�� si�, widz�c z�o�liwy b�ysk w jej oku. - A m�wi�c
uczciwie, przyznaj�, �e sporo o tym my�la�am i sprawi�o mi to du�� satysfakcj�. Zw�aszcza
je�li chodzi o wiarygodno�� mojej egzekucji.
To ostatnie zdanie powiedzia�a ju� bez �ladu rozbawienia, za to z gro�b� w g�osie, a w
jej oku pojawi� si� stalowy b�ysk.
- Widzia�am to nagranie i domy�lam si�, jak zareagowali na nie rodzice, Mac i
Miranda. Mam rachunki do wyr�wnania z tym, kto zmontowa� i wymy�li� ca�e to zboczone
przedstawienie. �wiadomo��, jak desperacko Pierre i Saint-Just b�d� szukali za par� tygodni
koz�a ofiarnego, sprawia�a mi i nadal sprawia du�� rado��. Zw�aszcza �e wiem, co maj�
zwyczaj robi� z koz�ami ofiarnymi.
- Ca�kowicie pani� rozumiem - zgodzi� si� White Haven. - My�l�, �e konsekwencje
b�d� znacznie powa�niejsze, s�dz�c z tego, co pani powiedzia�a w czasie odprawy... Zdaje
sobie pani spraw�, milady, �e zorganizowa�a pani najwi�ksz� masow� ucieczk� z wi�zienia w
dziejach ludzko�ci? Wydosta�a pani na wolno��, je�li dobrze pami�tam, co� ze czterysta
tysi�cy ludzi, tak?
- Tylu si� zbierze, gdy tylko dotrze tu Cynthia Gonsalves - przyzna�a Honor.
Kapitan Cynthia Gonsalves, niegdy� z Marynarki Alto Verde, wyruszy�a z systemu
Cerberus znacznie wcze�niej ni� okr�ty, kt�re przyprowadzi�a Honor, ale dowodzi�a
konwojem z�o�onym z cywilnych jednostek, tote� przelot trwa� znacznie d�u�ej. I dlatego
pierwszej fali uciekinier�w nale�a�o si� spodziewa� w systemie Trevor Star dopiero za par�
tygodni.
- Skala to jedno - doda� White Haven - a drugie to to, sk�d uciekli�cie. UB nigdy nie
odzyska pe�nej wiarygodno�ci po takiej wpadce. A je�li chodzi o wiarygodno�� w�adz, to
swoje do�o�y Amos Parnell, gdy tylko zacznie m�wi�, kto tak naprawd� dokona� zamachu na
Harrisa...
Earl wzruszy� wymownie ramionami, a Honor przytakn�a w milczeniu.
Bez w�tpienia aparat propagandowy Ludowej Republiki zrobi, co b�dzie m�g�, by
zdyskredytowa� wszystko, co powie by�y naczelny dow�dca Ludowej Marynarki, ale by�y to
wysi�ki z g�ry skazane na fiasko. Parnell bowiem swoje rewelacje ujawni w Lidze Solarnej, a
na poparcie swoich s��w b�dzie mia� nagrania skopiowane z banku danych obozu Charon.
Mo�na b�dzie co prawda twierdzi�, �e komendant najwi�kszego i najlepiej zabezpieczonego
wi�zienia Urz�du Bezpiecze�stwa by� idiot�, kt�ry bredzi� od rzeczy, opowiadaj�c wi�niom,
kto zorganizowa� zamach na prezydenta Harrisa i zwi�zan� z nim masakr�, ale by�o wysoce
w�tpliwe, by ktokolwiek rozs�dny w to uwierzy�. A kiedy rozniesie si�, �e g��wnym
organizatorem by� cz�owiek stoj�cy na czele Komitetu Bezpiecze�stwa Publicznego, kt�ry
przej�� w�adz� tylko po to, by nie dopu�ci� do puczu oficer�w Ludowej Marynarki b�d�cych
sprawcami zamachu, konsekwencje dyplomatyczne b�d� naprawd� powa�ne. By nie rzec
wstrz�saj�ce.
- Jest jeszcze jedna kwestia, milady - doda� cicho White Haven. - Niezale�nie od tego,
jak bardzo prywatnie i s�u�bowo cieszy mnie pani powr�t, nie nale�y lekcewa�y� wp�ywu,
jaki wywrze on na morale ca�ego Sojuszu. A b�dzie on olbrzymi, przynajmniej na kr�tk�
met�. Brutalnie rzecz ujmuj�c, zjawi�a si� pani w idealnym momencie, bo Esther McQueen
pierwszy raz w dziejach tej wojny zmusi�a nas do przej�cia do defensywy. A to wszystkimi
wstrz�sn�o. Dotyczy to g��wnie ludno�ci cywilnej, ale nie tylko. W takich warunkach dobre
wie�ci s� niezwykle potrzebne, a to oznacza, �e wszystkie sojusznicze rz�dy b�d� wr�cz
zachwycone pani wyczynem.
Honor wzdrygn�a si� odruchowo. Wiedzia�a, �e Hamish ma racj�, ale s�abo jej si�
robi�o na sam� my�l, jaki cyrk zrobi� z tego media. Mia�a ochot� zaszy� si� gdzie� i kaza�
LaFolletowi strzela� do ka�dego pismaka, jaki si� pojawi, ale wiedzia�a, �e to niewykonalne.
Mia�a bowiem obowi�zki, kt�rych nie mog�a unika�, i mia�a te� �wiadomo��, jak� wag�
propagandow� ma to, co zrobi�a. Nie podoba�a jej si� perspektywa zostania dy�urn�
bohaterk�, tym bardziej �e mia�a ju� okazj� tego zasmakowa�, ale nie by�o wyj�cia. Pozosta�o
jedynie �ywi� nadziej�, �e prze�y�a ju� najgorsz� nachalno��, i to z�o�liwie nastawionych
dziennikarzy, w zwi�zku z czym teraz b�dzie jej �atwiej. Tylko jako� nie mog�a sama siebie
przekona�, �e ta nadzieja si� zi�ci...
- Rozumiem... Nienawidz� samej my�li o tym, co si� rozp�ta, ale rozumiem.
- Wiem, milady - powiedzia� cicho White Haven.
Niewielu ludzi rozumia�o, �e naprawd� nienawidzi�a s�awy i ca�ego medialnego
zamieszania wok� w�asnej osoby, ale Hamish Alexander nale�a� do tych nielicznych.
Dlatego u�miechn�a si� do niego z wdzi�czno�ci�.
White Haven w�a�nie otwiera� usta, by co� powiedzie�, gdy rozleg� si� melodyjny
sygna�. Earl pochyli� si�, by spojrze� przez okno, po czym usiad� wygodniej i oznajmi� z
satysfakcj�:
- Oto pani transport na Graysona, milady.
Honor odwr�ci�a si� w stron� okna, a zaintrygowany Nimitz stan�� i przycisn�� nos do
armoplastu. Za oknem powoli i majestatycznie wy�ania� si� z mroku przestrzeni pot�ny bia�y
kszta�t z zielono-bia�ymi �wiat�ami nawigacyjnymi oznaczaj�cymi �zakotwiczon�� jednostk�.
By� to jeden z najwi�kszych superdreadnought�w, jakie Honor w �yciu widzia�a.
Prawdopodobnie najwi�kszy, bior�c pod uwag� stosunek wielko�ci ambrazur czy w�z��w
nap�du do reszty kad�uba. Dopiero po chwili zwr�ci�a uwag� na nietypowy kszta�t rufy i
wyprostowa�a si� gwa�townie.
- To Meduza! - oznajmi�a.
- W pewnym sensie - zgodzi� si� Wbite Haven. - Okr�t powsta� bowiem w
grayso�skiej stoczni. Wygl�da na to, �e Marynarka Graysona uzyska�a plany tej klasy
r�wnocze�nie z nasz� Admiralicj�... Tylko �e nie mia�a takich problem�w z konserwatystami
w szeregach i bezw�adem biurokracji.
Ostatnie zdanie by�o autoironiczne i Honor prawie si� u�miechn�a, przypominaj�c
sobie pewn� nocn� dyskusj� w bibliotece. Nie mia�o sensu udawanie, �e nie by�
przeciwnikiem ca�ego pomys�u, i to od samego pocz�tku. Ona za�, tak�e od pocz�tku, by�a
zwolenniczk� budowy superdreadnought�w rakietowych i robi�a, co mog�a, by do niej dosz�o,
jak d�ugo nale�a�a do Komisji Rozwoju Uzbrojenia.
- Zosta�y ju� sprawdzone w walce? - spyta�a po chwili, gdy mia�a ju� pewno��, �e g�os
jej nie zdradzi.
- Jedynie na ograniczon� skal�, ale okaza�y si� tak efektywne, jak pani przewidywa�a,
milady - odpowiedzia� powa�nie. - Nie dysponujemy jeszcze wystarczaj�c� ich liczb�, ale
wiemy ju�, �e w�a�ciwie u�yte s� niesamowicie skuteczne. To by� dobry pomys�, podobnie
jak inny, o kt�rym rozmawiali�my owej nocy.
M�wi�c to zdanie, spojrza� wymownie za plecy Honor, gdy� nikt z pozosta�ych
pasa�er�w promu nie mia� prawa dost�pu do �adnych informacji dotycz�cych istnienia
lotniskowc�w.
- Doprawdy? - spyta�a uprzejmie Honor.
- W rzeczy samej - potwierdzi�. - Ich r�wnie� nie u�yli�my na du�� skal�, z tego
samego zreszt� powodu, ale zosta�y sprawdzone bojowo. Planujemy u�y� obu rodzaj�w
dopiero, gdy b�dziemy posiadali ich tyle, by mia�y decyduj�ce znaczenie. Dzi�ki nim
powinni�my prze�ama� front i przeprowadzi� decyduj�ce uderzenie, gdy� przeciwnik nie
b�dzie mia� czasu, by wymy�li� skuteczne �rodki obrony ani te� opracowa� w�asne
odpowiedniki nowych system�w. Z tego co aktualnie wiemy, wywiad Ludowej Republiki nie
zdo�a� si� zorientowa�, z czym mieli do czynienia, gdy zostali�my zmuszeni do ich u�ycia.
Dlatego te� poza sytuacjami naprawd� krytycznymi �aden z tych okr�t�w nie korzysta z
terminali Manticore Junction. Dzi�ki temu za kilka miesi�cy towarzyszk� sekretarz McQueen
i ca�y Komitet powinna spotka� naprawd� du�a niespodzianka.
Honor kiwn�a g�ow�, nie odrywaj�c wzroku od okr�tu, do kt�rego si� zbli�ali.
Mi�dzy planami a efektem finalnym by�o par� r�nic, acz niewielkich, i poczu�a nag�y
przyp�yw dumy - teoria, kt�rej by�a zwolenniczk�, przybra�a namacalny kszta�t.
- Jeszcze jedno - White Haven tak dalece �ciszy� g�os, �e nie mogli go us�ysze� nawet
LaFollet i Robards siedz�cy w nast�pnym rz�dzie. - Ten okr�t, podobnie jak inne wchodz�ce
ju� w sk�ad Marynarki Graysona, zosta�y zbudowane w stoczni Blackbird, kt�ra powsta�a
dzi�ki pani inicjatywie i funduszom, milady. Tak wi�c w pewnym sensie s� one r�wnie� pani
dzie�em i dlatego uznali�my, �e najw�a�ciwsze b�dzie, by jeden z nich zawi�z� pani� z
powrotem do domu.
Honor spojrza�a mu prosto w oczy i powiedzia�a r�wnie cicho:
- Dzi�kuj�, �e mi pan to powiedzia�, milordzie.
Pinasa leciutko drgn�a, co by�o nieomylnym znakiem, �e z�apa�y j� promienie
�ci�gaj�ce okr�tu liniowego, i zacz�a si� ju� bez udzia�u pilota zbli�a� do burty
superdreadnoughta. Z tej odleg�o�ci wygl�da�a ona na bia�� �cian�, w centrum kt�rej wida�
by�o jasno o�wietlony wlot pok�adu hangarowego.
Kolejny lekki wstrz�s i towarzysz�cy mu cichy szcz�k oznacza� zako�czenie procesu
cumowania i Honor zamruga�a gwa�townie okiem, by pozby� si� niespodziewanych �ez.
Galeria pok�adu hangarowego by�a bowiem szczelnie wype�niona szeregami ludzi w b��kitno-
niebieskich uniformach Marynarki Graysona, z rzadka przetykanych czerni� i z�otem
mundur�w Royal Manticoran Navy. Widok ten wywo�a� w niej nag�y atak t�sknoty za
domem, wzmocniony fal� emocji, jaka do niej dotar�a.
Dziwne, ale dopiero w tym momencie w pe�ni zd