7402
Szczegóły |
Tytuł |
7402 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7402 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7402 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7402 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Poul Anderson
GWIAZDY S� TAK�E OGNIEM
T�umaczy� Jacek Spoiny
DLA LARRY'EGO I MARILYN NIYEN�W
PODZI�KOWANIA
D�ug wdzi�czno�ci za rady, informacje, sugestie, zach�ty
i wiele jeszcze innych oznak �yczliwo�ci nale�y si� Karen Ander-
son (pierwszej i jak zawsze najwa�niejszej), Gregory'emu Ben-
fordowi, CJ. Cherryh, Larry'emu J. Friesenowi, Robertowi Glea-
sonowi, Alanowi Jeffery'emu, Mike'owi Resnickowi i S.M. Stir-
lingowi. Nie s� odpowiedzialni za �adne zdarzaj�ce si� w tej
ksi��ce b��dy czy potkni�cia, cho� bez ich pomocy by�oby takich
usterek znacznie wi�cej.
Nie ulega r�wnie� w�tpliwo�ci, �e korzysta�em z pomys��w
Freemana Dysona, Hansa Moraveca, Rogera Penrose' a, Gunthera
S. Stenta i Franka J. Tiplera. Rzecz jasna, co z�e, to nie oni, tym
bardziej, �e cz�sto zaprzecza�em r�nym ideom zawartym w ich
pismach. Zreszt� ich pomys�y tak�e bywaj� sprzeczne. Wszyscy
oni s� niezmiernie interesuj�cymi pisarzami, kt�rzy si�gaj� do
samego sedna prawdy.
DRAMATIS PERSONAE
(z wy��czeniem niekt�rych pomniejszych postaci)
Aiant, ma��onek Lilisaire
Annie, by�a �ona lana Kenmuira
Beynac Anson, najstarsze dziecko Dagny i Edmonda Beynac�w
Beynac Carla, sz�ste dziecko Dagny i Edmonda Beynac�w
Beynac Dagny, in�ynier, potem urz�dnik, wreszcie przyw�dczyni polityczna
w pocz�tkach dziej�w Luny; jej zasejwowana osobowo��
Beynac Edmond, geolog, ma��onek Dagny Beynac
Beynac Francis, czwarte dziecko Dagny i Edmonda Beynac�w
Beynac Gab�elle, drugie dziecko Dagny i Edmonda Beynac�w
Beynac Helen, pi�te dziecko Dagny i Edmonda Beynac�w
Beynac Sigurd, trzecie dziecko Dagny i Edmonda Beynac�w
Bolly, zausznik Bruna
Bornay, syn Lilisaire i Caraine'a
Brandir, lunaria�skie imi� Ansona Beynaca
Bruno, burmistrz Overburga w Bramlandzie
Caraine, ma��onek Lilisaire
Carfax Mary, przydomek sofotekta w s�u�bie Lilisaire
Delgado, funkcjonariusz W�adz Pokojowych
Dzidzibobo, pieszczotliwy przydomek, jakim Dagny by�a obdarzana przez
Guthriego
Ebbesen Dagny, wnuczka i protegowana Ansona Guthriego; po m�u �
Dagny Beynac
Erann, wnuk Brandira
Etana, lunaria�ska astronautka
Eyrnen, bioin�ynier z Luny, syn Jinann
Eythil, zausznik Lilisaire
Fernando, kap�an i przyw�dca Pustynnik�w
Fia, lunaria�skie imi� Helen Beynac
Fong James, funkcjonariusz W�adz Pokojowych
Fuentes Miguel, in�ynier pracuj�cy na Lunie w pocz�tkach jej dziej�w
Gambetta Lucrezia, drugi gubernator generalny Luny z ramienia Federacji
�wiatowej
Gedminas Petras, in�ynier pracuj�cy na Lunie w pocz�tkach jej dziej�w
Guthrie Anson, wsp�za�o�yciel i szef Przedsi�biorstwa Ognistej Kuli; jego
zasejwowana osobowo��
Guthrie Juliana, �ona Ansona Guthriego i wsp�za�o�ycielka Przedsi�biorstwa
Ognistej Kuli
Hai-Feng Zhao, pierwszy gubernator generalny Luny z ramienia Federacji
�wiatowej
Hakim Zaid, przedstawiciel ministerstwa ochrony �rodowiska Federacji
�wiatowej
Haugen Einar, czwarty gubernator generalny Luny z ramienia Federacji
�wiatowej
Huizinga Stepan, przyw�dca terra�skich mieszka�c�w Ksi�yca w pocz�tkach
jego dziej�w
Ilitu, geolog lunaria�ski
[nalanie, burmistrz Tychopolis, syn Kaino
Iscah, metamorf typu chemo, zamieszka�y w Los Angeles
hala, �ona Brandira
Jannicki Eva, astronautka w s�u�bie Przedsi�biorstwa Ognistej Kuli
Jatwier Daniel, prezydent Federacji �wiatowej w okresie kryzysu lunaria�-
skiego
Jinann, lunaria�skie imi� Carli Beynac
Jomo Charles, mediator w Afryce Wschodniej
Ka 'eo, jeden z Keiki Moana
Kaino, lunaria�skie imi� Sigurda Beynaca
Kame Aleka, cz�onkini Lahui Kuikawa, s�u��ca jako ��czniczka z Keiki Moana
i innymi metamorfami
Kenmuir �an, urodzony naZiemi kosmonauta pracuj�cy w Przedsi�biorstwie
Lilisaire, lunaria�ska magnatka okresu republiki
Matthias, mistrz lo�y (Rydberg) Bractwa Ognistej Kuli
Mthembu Lucas, pierwotne imi� i nazwisko Venatora
Nightborn Dolores, pseudonim Lilisaire
Niolente, lunaria�ska magnatka okresu Selenarchii, przyw�dczyni ruchu
przeciw przy��czeniu Luny do Federacji �wiatowej
Nkuhlu Manyane, astronauta w s�u�bie Przedsi�biorstwa Ognistej Kuli
Norton Iren�, pseudonim u�ywany przez Alek� Kame
Oliveira Antonio, astronauta w s�u�bie Przedsi�biorstwa Ognistej Kuli
Packer Joe, in�ynier pracuj�cy na Lunie w pocz�tkach jej dziej�w
Packer Sam, towarzysz w Bractwie Ognistej Kuli
Rinndalir, lunaria�ski magnat okresu Selenarchii, wsp�przy w�dca exodusu
na Alfa Centauri
Rydberg Lars, astronauta w s�u�bie Przedsi�biorstwa Ognistej Kuli, syn
Dagny Ebbesen i Williama Thurshawa
Rydberg Ulla, �ona Larsa Rydberga
Sandhu, guru w Prajnaloce
Soraya, metamorf typu tyta�skiego, zamieszka�a w Los Angeles
Sundaram Mohandas, pu�kownik W�adz Pokojowych na Lunie
Tam Alice, wersja anglo nazwiska Aleka Kame
Temerir, lunaria�skie imi� Francisa Beynaca
Teraumysi, szczyt cyberkosmosu
Thurshaw William, kochanek Dagny Ebbesen w latach m�odo�ci
Tuori, �ona Brandira
Urribe de Wahl Rita, �ona Jaime Wahla
Valanndray, lunaria�ski in�ynier zatrudniony w Przedsi�biorstwie
Venator, synojont i oficer wywiadu W�adz Pokojowych
Verdea, lunaria�skie imi� Gabrielli Beynac
Wahly MedinaJaime, trzeci gubernator generalny Luny z ramienia Federacji
�wiatowej
Wahly Urribe Leandro, syn Jaime Wahla
Wahl y Urribe Pilar, c�rka Jaime Wahla
Wo�k�w Jurij, dawny kochanek Aleki Karne
Wujanso, pieszczotliwy przydomek, jakim Dagny obdarza�a Guthriego
Co zobaczy�a�, Prozerpino,
Kiedy� si� zanurzy�a w mroku?
Czemu nie m�wisz o krainie pustki,
Gdzie zagubione, ciche cienie
Lec� p�sennie przez bezgwiezdn� ciemno��,
A ty� tam by�a kr�low� w niewoli,
Kiedy witamy ci� na ziemi
Nie wiedz�c, ile z nami pozostaniesz?
��ki zakwit�y pod tw� stop�,
�wiat ca�y tonie w �wietle,
Ale korzenie wiosennej trawy
Mog� naruszy� ko�ci zmar�ych.
Czy to dlatego idziesz milcz�ca,
Czy taki dar dzi� niesie twoja mi�o��:
Ocali� nas od wiedzy, kt�r� tam posiad�a�,
Do czasu, kiedy znowu zst�pisz?
Salerianus, Quaestiones, II, i, 1-16
Do Alfa Centauri d�ugi czas potem dotar�y wie�ci o wydarze-
niach na Ziemi i w okolicach Sol. Jak uda�o im si� rozedrze�
okrywaj�c� je zas�on� milczenia, nie nale�y do naszej opowie�ci.
Niewielu mieszka�c�w Demeter zwr�ci�o na nie w�wczas wi�k-
sz� uwag�, mimo �e nowiny by�y niepokoj�ce. Mieszka�cy opu-
szczali akurat �wiat, w kt�rym osiedlili si� ich przodkowie, gdy�
za nieca�e stulecie czeka�a go zag�ada. Jednak jeden spo�r�d
porzucaj�cych planet� by� filozofem.
Syn zasta� go pogr��onego w zadumie i spyta� o powody. Nie
potrafi�by oszuka� w�asnego dziecka, dlatego wyja�ni�, �e nie-
pokoj� go wiadomo�ci, otrzymane niedawno z Macierzystego
S�o�ca.
� Ale nie przejmuj si� � dorzuci� � nie b�dzie nas to
dotyczy� jeszcze przez d�ugi czas, a mo�e w og�le nigdy.
� Ale o co chodzi? � dopytywa� si� ch�opiec.
� Niestety, nie mog� ci powiedzie� � odpar� filozof. � I nie
dlatego, �e to tajemnica, ale ze wzgl�du na d�ugie dzieje tej sprawy.
� Zbyt subtelnej dla dzieci�cego umys�u, doda� w my�lach.
� Mo�e jednak co� mi powiesz? � nie ust�powa� syn.
Ojciec z du�ymi oporami przezwyci�y� niepok�j. Sprawa
rozegra�a si� cztery i jedn� trzeci� roku �wietlnego od nich, wi�c
w sumie nie powinien si� ni� martwi�; tak mu si� przynajmniej
wydawa�o.
� Musia�by� zna� histori� � u�miechn�� si� � a ty przecie�
dopiero zaczynasz si� uczy�.
� Wszystko mi si� miesza � poskar�y� si� ch�opiec.
� Tak, to wielkie brzemi� na tak� ma�� g�ow� � przyzna�
filozof. Ju� postanowi�. Dziecko chcia�o z nim porozmawia�.
Poza tym je�eli teraz skorzysta z okazji i spr�buje wyt�umaczy�
mu sens pewnych wa�nych fakt�w, mo�e jakim� sposobem ch�p-
piec pojmie ich wymow�, a to mo�e mie� kiedy� spore znaczenie.
� To siadaj i pogadamy � zach�ci� syna. � Zajmiemy si�
�r�d�ami tego, co ci� tak martwi. Mo�e tak by�? Zreszt� niewa�-
ne, od czego zaczniemy. Od stworze� nie ca�kiem ludzkich, od
poskromienia ognia. Pierwszych maszyn, pierwszych naukow-
c�w, badaczy � albo od rakiet kosmicznych, genetyki, cyberne-
tyki, nanotechnologii... Albo od Ansona Guthriego.
�renice ch�opca rozszerzy�y si�.
� Zawsze pami�taj, �e by� tylko cz�owiekiem � upomnia�
filozof. � Nie wyobra�aj go sobie jako nikogo innego. Nie
spodoba�oby mu si� to. Bo widzisz, on kocha wolno��, a wolno��
oznacza, �e naszymi jedynymi w�adcami s� sumienie i zdrowy
rozs�dek. Jego wyczyny nie by�y takie znowu wyj�tkowe. Pami�-
tasz pewnie, jak Przedsi�biorstwo Ognistej Kuli otworzy�o przed
wszystkimi przestrze� kosmiczn�. Wielu rz�dom nie by�o w smak
istnienie tak pot�nej firmy prywatnej, przypominaj�cej pa�stwo
w pa�stwie. Ale Ansona Guthriego rz�dy nie obchodzi�y; nie
interesowa�a go ich w�adza. Wystarczy�o mu, �e zwolennicy byli
wobec niego lojalni, a on ich nie zdradza�. Mo�liwe, �e sytuacja
uleg�aby zmianie po jego �mierci. Ale na szcz�cie zosta� zasej-
wowany. �cie�ki jego umys�u, wspomnie�, my�lenia przeniesio-
no na sie� neuronow�. Dzi�ki temu jego osobowo�� znalaz�a prze-
d�u�enie w maszynach, kt�re kolejno zarz�dza�y Ognist� Kul�.
� Nie, przecie� to niemo�liwe � zaoponowa� ch�opiec.
� Przepraszam. Cz�sto zapominam, ile w twoim wieku mo�-
na poj��. Masz racj�, prawda jest znacznie bardziej z�o�ona. Nie
twierdz�, �e znam j� ca��. W og�le chyba nie ma nikogo takiego.
Ale wr��my do naszej historii. Na pewno s�ysza�e� o tym, jak
powstali Lunarianie. �eby ludzie mogli faktycznie �y� i mie�
dzieci na Ksi�ycu, trzeba by�o zmieni� ich geny. Za to nie
s�ysza�e� by� mo�e o innych metamorfach, czyli zmienionych
formach �ycia, ro�linach, zwierz�tach, a nawet ludziach. By�
mo�e nie s�ysza�e� te� o Keiki Moana.
Ch�opiec zmarszczy� czo�o, pr�buj�c wygrzeba� co� z pami�ci.
� One... pomog�y kiedy� Ansonowi Guthriemu... p�ywa�y.
� Tak. To inteligentne foki. � Przytakn�� ojciec. Ch�opiec
zetkn�� si� ju� z dzia�aj�cymi na wszystkie zmys�y nagraniami
trybu �ycia gatunk�w. � Z kilkorgiem ludzi �y�y jak z bliskimi
przyjaci�mi, mo�e nawet wi�cej ni� przyjaci�mi. � Filozof
urwa�. � Ale zanadto wybiegam w przysz�o��. Takie wsp�lnoty
powsta�y dopiero po exodusie.
� Co to takiego?
� Co, nie s�ysza�e� tego s�owa? Fakt, jest nieco archaiczne.
W tym przypadku exodus oznacza, �e Guthrie powi�d� sw�j lud
na Demeter.
Ch�opiec skwapliwie przytakn��.
� I przo... przodk�w Lunarian, kt�rzy �yj� na naszych aste-
roidach. Oni te� musieli za nim p�j��.
� To nie do ko�ca prawda. Zapewne mogli zosta�. Ale nie
wyszliby na tym najlepiej, zmienia� si� wtedy �wiat, nied�ugo
mia�a znikn�� Ognista Kula.
� Przez maszyny?
� Nie, to nie tak. Nie wolno ci zapomina�, �e ludzie ju� od
wiek�w mieli r�nego rodzaju urz�dzenia. Ci�gle je udoskonalali,
a� w ko�cu zacz�li konstruowa� roboty, kt�re mo�na by�o zapro-
gramowa� tak, �eby robi�y co� bez ludzkiego nadzoru. Wreszcie
stworzyli sofotekty, maszyny, kt�re umia�y my�le� i wiedzia�y,
�e my�l�, tak jak ja i ty.
W g�osie ch�opca pojawi�a si� nutka przestrachu.
� Ale so-fo-tek-ty same jeszcze bardziej si� udoskonali�y,
prawda?
Ojciec obj�� go ramieniem.
� Nie b�j si�. Nie maj� zamiaru zrobi� nam krzywdy. Poza
tym �yj� z dala od nas, na Soi. Tak, Ziemia uzale�ni�a si� od
cyberkosmosu, wszystkich tych wspania�ych maszyn, kt�re pra-
cowa�y i... my�la�y... razem. Tym sposobem Ziemia sta�a si�
zupe�nie inna ni� nasza planeta...
W tym punkcie filozof urwa�, zdaj�c sobie spraw�, �e w urny-
�le dziecka niejasne l�ki b�yskawicznie zmieniaj� si� w koszmary.
Formu�owa� coraz �agodniejsze s�dy. Sam nie wiedzia�, jak�
przysz�o�� szykuje Ziemi cyberkosmos. Zreszt� nikt nie mia�
0 tym poj�cia. Spr�buje uspokoi� to ma�e serce, trzepocz�ce
u jego boku.
� Ale to ci�gle ta sama Ziemia, o kt�rej ci opowiadano.
Pa�stwa wchodz� w sk�ad Federacji �wiatowej, W�adze Pokojo-
we dbaj� o pok�j, staraj� si�, �eby nikt nie g�odowa�, nie chorowa�
1 nie ba� si�. �- Nie wiedzia�, czy takie s�owa mog� kogokolwiek
uspokoi�, m�wi� przecie� o �wiecie tak odleg�ym, �e �aden statek
nie przewi�z� tam nikogo z jego rasy od momentu, gdy Guthrie
po�wi�ci� ca�e swoje bogactwo, by na Demeter mog�a osiedli� si�
garstka kolonist�w. ��czno�� z Ziemi� zosta�a praktycznie prze-
rwana. � I my sami bardzo ju� odeszli�my od tamtego �ycia na
Ziemi.
Do pokoju wesz�a matka.
� Czas spa� � oznajmi�a. � Poca�uj tatusia na dobranoc.
Po ich odej�ciu filozof siedzia� jeszcze i rozmy�la�. Przez
staromodne okno wida� by�o fioletowy zmierzch � towarzysz�-
ce planecie s�o�ce kr��y�o gdzie� wysoko na swojej orbicie. Po
chwili m�czyzna wsta� i podszed� do biurka. Mia� zamiar spisa�
wszystkie my�li, kt�re przychodzi�y mu do g�owy. A tymczasem
by�y niezborne, ale �y� nadziej�, �e kiedy� uda mu si� napisa� co�
po�ytecznego, jaki� list do cz�owieka, na kt�rego wyro�nie jego
syn. S�owo po s�owie, mozolnie notowa�:
�Niewielu z nas w pe�ni zrozumie ostatnie wydarzenia � by�
mo�e wr�cz nikt, takie to wszystko jest osobliwe. Nie jeste�my
w stanie przewidzie� konsekwencji, nie wiemy, czy odbij� si�
pot�nym echem gdzie� po�r�d planet, czy raczej mi�dzy gwiaz-
dami. M�czyzna i kobieta b��kali si� w czasie, zdezorientowani,
zaszczuci, samotni. Dwa istnienia wysz�y naprzeciw siebie po-
przez wieki i na przek�r �mierci. Pytania o wymow� tego zdarze-
nia pozbawione by�y sensu. Przeznaczenie nie istnieje. Lecz
czasami istnieje odwaga".
1
Lilisaire z Wysokiego Zamku, Stra�niczka Mar� Orientale
i Kordylier�w, wzywa kapitana lana Kenmuira, gdziekolwiek
przebywa. Przyb�d�, potrzebuj� ci�.
Wie�� ruszy�a z Luny, odbijaj�c si� od stacji przeka�nikowych
i w�druj�c przez miliony kilometr�w, by w ko�cu dotrze� do
o�rodka ��czno�ci na Cererze. Wtedy rozpocz�y si� poszukiwania.
W otch�ani kosmosu statki rzadko utrzymywa�y nieprzerwan�
��czno�� ze stacjami kontroli lot�w. Komputer na du�ej asteroi-
dzie wiedzia� tylko tyle, �e statek Kenmuira krz�ta� si� po�r�d
ksi�yc�w Jowisza przez ostatnie siedemna�cie miesi�cy. Prze-
s�a� pytanie do swojego bli�niaczego odpowiednika na Himalii,
dziesi�tym ksi�ycu od planety. Przebycie dystansu od kolejnej
stacji przeka�nikowej zaj�o wiadomo�ci nast�pn� godzin�. Sta-
tek opu�ci� okolice Jowisza siedemna�cie cykli dziennych temu,
kieruj�c si� do jakiego� pomniejszego cia�a niebieskiego.
Dzi�ki temu, �e Kenmuir zarejestrowa� sw�j plan podr�y,
obliczenie kierunku, w kt�rym mia�a polecie� wi�zka laserowa,
�eby go przechwyci�, zaj�o nieca�� mikrosekund�. Do tego
niepotrzebna by�a �wiadomo��, wystarczy�a znajomo�� liczb.
W wielkiej sieci cyberkosmosu tego rodzaju funkcje by�y bar-
dziej zautomatyzowane ni� regulacja oddechu i bicia serca, ste-
rowana przez rdze� ludzkiego m�zgu. My�li maszyn obraca�y si�
w innych sferach.
Mimo to cyberkosmos by� ca�y czas Jedni�.
Statek odebra� sygna�.
� Wiadomo�� do kapitana.- Oznajmi�.
Kenmuir i Valanndray grali w podw�jny chaos. Fraktale prze-
myka�y przez zbiornik widokowy, mieni�c si� niezliczonymi
kszta�tami i kolorami. Palce stuka�y w klawiatur�, wiedzione
raczej intuicj� ni� rozumem. Formy zmienia�y si�, p�yn�y, przy-
ci�gane przez atraktory, odsuwa�y si�, gdy przeciwnik wprowa-
dza� jak�� now� funkcj�. Poch�oni�ci gr� ludzie oddychali szybko
i p�ytko; powietrze w kabinie mia�o nisk� temperatur� i lekki
aromat sosny. Gracze nie zwracali uwagi na rozci�gaj�cy si� za
ich plecami, zajmuj�cy ca�� �cian� widok And�w, ska�, nieba
i zasp �niegu, omiatanych mro�nym wiatrem.
Odezwa� si� statek.
� Zatrzyma�! � warkn�� Kenmuir. Zmagania o sta�� konfi-
guracj� zamar�y bez ruchu.
Przez chwil� milcza� obserwowany przez Valanndraya, wresz-
cie zdecydowa�:
� Odbior� z konsoli. Wybacz, ale to mo�e by� jaka� sprawa
prywatna. � Poniewczasie u�wiadomi� sobie, �e przeprosiny
znacznie lepiej wypad�yby po lunaria�sku. Z ulg� us�ysza�
odpowied� w j�zyku anglo:
� Zrozumia�em. Tajemnice s� cenne ze wzgl�du na ma�� ich
liczb�, nieprawda�?
Nie szkodzi, �e ton g�osu m�g� by� nieco drwi�cy. Ich stosunki
uk�ada�y si� nie najgorzej, ale podczas d�ugiej wyprawy spi�cia
by�y nieuniknione, tak wi�c ju� kilka razy o w�os unikn�li k��tni.
Przecie� nale�eli do dw�ch r�nych gatunk�w.
A mo�e w�a�nie to ich ratowa�o, przemkn�o Kenmuirowi
przez g�ow�, nie pierwszy zreszt� raz. Dw�ch m�czyzn z Ziemi,
przebywaj�cych ze sob� bez przerwy ca�ymi miesi�cami, musia-
�oby albo zawrze� braterstwo krwi, albo rzuci� si� sobie do garde�.
Dw�ch Lunarian pokroju Valanndraya � c�, zmiany staro�yt-
nych gen�w nie spowodowa�y narodzin rasy �wi�tych. Ale taki
uk�ad sprawia�, �e przewidywalno�� zachowania drugiego nie
doprowadza�a ich do bia�ej gor�czki.
Kenmuir nie s�dzi�, �eby sporadyczne spotkania z sofotektami
dzia�a�y na nich uspokajaj�co. Inteligencja nieorganiczna � lub
maszyna obdarzona inteligencj� � by�a czym� zbyt im obcym.,
Wzruszy� ramionami i wyszed� na korytarz.
Statek pe�en by� pomruk�w wentylacji, obiegu materii chemicz-
nej, odg�os�w funkcjonowania ca�ej struktury. Na pok�adzie nie
by�o s�ycha� ani czu� przyspieszenia: pod�oga pozostawa�a nie-
ruchoma pod stopami, kt�re wa�y�y sze�� razy mniej ni� na
Ziemi, jak gdyby chodzi� po Ksi�ycu. Korytarz zdobi�y chroma-
tyczne abstrakcje, kt�re wybra� Valanndray. Kiedy przychodzi�a
kolej Kenmuira, ozdabia� �ciany scenami z rodzimej planety,
wsp�czesnymi, historycznymi albo fantastycznymi.
Gdy musia� dosta� si� na ni�szy poziom, od ta�my przeno�nika
wola� przytwierdzon� do �ciany drabin�: wszystko dla zachowa-
nia kondycji. Kabina dow�dcy by�a po�o�ona mniej wi�cej w cen-
trum kulistego kad�uba. W �rodku rozci�ga�a si� panorama ota-
czaj�cej ich przestrzeni, przewy�szaj�ca sw� doskona�o�ci�
rzeczywisto��. Promieniowanie s�oneczne przyt�umiono, �eby
nie o�lepia�o. Rozja�nione obrazy gwiazd t�umi�y w�asne o�wiet-
lenie statku. Ich nieruchome gromady zaludnia�y ciemno�� �
bia�e, bursztynowe, roz�arzone do czerwono�ci, stalowob��kitne.
Mi�dzy nimi wi� si� lodowaty pas galaktyki. Jowisz l�ni� niczym
lampa, s�o�ce wygl�da�o jak niewielki kr��ek w otoczeniu j�zy-
k�w ognia. Kenmuir usadowi� si� przy g��wnym panelu sterowania.
� Przeskanuj wiadomo�� � nakaza�.
S�owa rozleg�y si� zbyt dono�nie w otaczaj�cej go ciszy. Przez
mgnienie oka poczu� gorycz. Kabina dow�dcy! Panel kontrolny!
M�wi� statkowi, dok�d i jak ma lecie�; reszta nale�a�a do urz�-
dze�. A przecie� m�zg statku by� bardzo ograniczony. Sofotekt
wy�szego rz�du w og�le nie potrzebowa�by cz�owieka. Nie po-
trafi� wyobrazi� sobie przypadk�w, w kt�rych ta maszyna nie da�aby
sobie rady sama � chyba �e uleg�aby ca�kowitemu zniszczeniu.
Omi�t� wzrokiem gwiazdy po�udniowego nieba i zatrzyma�
spojrzenie na Alfa Centauri. Poczu� dreszcz t�sknoty. Tam zamie-
szkiwali potomkowie tych, kt�rzy pod��yli za Ansonem Guthrie
do nowego �wiata; wyprawa o takim rozmachu chyba ju� nigdy
si� nie powt�rzy. Przynajmniej nie rozpocznie si� w tych okoli-
cach. Mo�liwe, �e potomkowie kosmicznych w�drowc�w sami
odnajd� drog� do jeszcze odleglejszych s�o�c. B�d� musieli,
je�eli chc� prze�y� swoj� skazan� na zag�ad� planet�. Ale to
unicestwienie nadejdzie po wielu jeszcze pokoleniach, gdy tym-
czasem, tymczasem...
� We� si� w gar��, stary durniu � wymamrota� Kenmuir.
Litowanie si� nad samym sob� by�o godne pogardy. W �yciu dane
mu by�o podr�owa� przez kosmos, a �wiaty wiruj�ce wok� Soi
by�y wype�nione wspania�o�ciami, kt�re powinny wystarczy�
ka�demu cz�owiekowi. On mia� do nich dost�p dzi�ki Lilisaire.
Wykrzywi� szyderczo usta. Wdzi�czno�� by�a nie na miejscu.
Lunarianie wiedzieli, po co wykorzystuj� w operacjach mo�liwie
najwi�cej ziemskich kosmonaut�w obydwu ras. On, Ziemianin,
s�u�y� nie tyle jako przewo�nik bardziej od nich zdolny do wy-
trzymywania wy�szych przyspiesze�, ile w charakterze doradcy,
kt�ry rozwi�zuje problemy i wsp�pracuje z in�ynierami, rozli-
czaj�c ich z pracy. Powtarza� sobie zawzi�cie, �e obdarzony
podobnymi umiej�tno�ciami sofotekt spisywa�by si� nie lepiej od
niego; co prawda by� zale�ny od uk�ad�w podtrzymywania �ycia,
ale przecie� maszyny te� mia�y swoje wymagania.
Wszystkie te my�li przemkn�y mu przez g�ow� w u�amku
sekundy. Jego uwag� przyku�a bowiem odebrana wiadomo��.
Siedzia� przez chwil� oniemia�y, te kilka s��w wprawi�o go
w zdumienie.
Lilisaire chcia�a, �eby wraca�. Natychmiast.
Spodziewa� si� informacji na temat czekaj�cego ich zadania.
Ch�� odczytania jej w samotno�ci by�a odruchem, pragnieniem
ucieczki chocia� na pi��, dziesi�� minut. Takie uczucia narasta�y,
kiedy odbywa�o si� lot trwaj�cy dwadzie�cia cztery miesi�ce.
Ale Lilisaire chcia�a, �eby wraca� ju� teraz.
� Spokojnie, stary, spokojnie � szepn��. Od�� na bok
mi�o��, ��dz� i wszystkie inne emocje, kt�re ci� opanowa�y.
My�l. Nie wzywa�a go dla osobistej przyjemno�ci. Domy�la� si�,
o co chodzi�o, lecz nie mia� poj�cia, co m�g�by na to poradzi�.
Sprawy musia�y przybra� powa�ny obr�t, skoro odwo�ywa�a go
w trakcie misji. Niekt�rzy magnaci z Luny byli bardzo kapry�ni,
ale swoje Przedsi�biorstwo traktowali zupe�nie serio. Sojusz lu-
dzi interesu by� ich ostatni� i jedyn� szans� utrzymania pozycji
w przestrzeni kosmicznej.
Z roztargnieniem, nie zastanawiaj�c si� nad tym, co robi,
wywo�a� obraz swojej trasy. Cel znajdowa� si� sze�� milion�w
kilometr�w st�d, wi�c przy obecnym tempie hamowania statek
dotrze tam w ci�gu jednego cyklu dziennego.
Powi�kszony obraz asteroidy wyp�yn�� na ekran w postaci
pod�u�nej bry�y, ciemnoczerwonej, podziurawionej kraterami,
kt�re zalega�y w cieniu pod ostrym �wiat�em s�onecznym. W po-
r�wnaniu z mniejszymi ksi�ycami Jowisza, na kt�re Valann-
dray, z pomoc� Kenmuira, odbywa� loty w trakcie przygotowa�
do wyprawy, ta asteroida by�a karze�kiem.
A jednak robot-poszukiwacz odnalaz� godne wydobycia su-
rowce, nie l�d i z�o�a organiczne, lecz rudy �elaza i aktynowc�w.
Brygada robocza czeka�a na ludzi, kt�rzy by ni� pokierowali;
sk�ada�a si� oczywi�cie z robot�w, nie sofotekt�w � bezmy�l-
nych, nie�wiadomych, ale wszechstronnych i elastycznych.
Wprawne oko potrafi�o dojrze� l�dowisko, kompleks schron�w,
refleksy �wiat�a na polerowanych, metalowych pow�okach.
W pobli�u wznosi� si� szkielet ochronnego generatora takiej
wielko�ci, �e wytwarzane przez niego pola elektrodynamiczne
potrafi�y odchyli� promieniowanie cz�steczkowe nie tylko od
statku kosmicznego, lecz nawet od ca�ej kopalni. Mimo wszystko
generator by� ma�y, szczeg�lnie gdy por�wnywa� go z tymi,
dzi�ki kt�rym m�g� wr�ci� �ywy z Ganimeda.
Tamta wizyta by�a kr�tka. Na Gaminedzie osiedli�y si� sofo-
tekty, gdy� w takim otoczeniu mog�y funkcjonowa� jedynie ma-
szyny, i to wy��cznie takie, kt�re my�la�y i dzi�ki temu dawa�y
sobie rad� z cz�stokro� tragicznymi niespodziankami, jakie goto-
wa�a im planeta. Wedle prawa wielkie, wewn�trzne satelity Jowi-
sza nale�a�y do Kosmicznej S�u�by Federacji �wiatowej. W pra-
ktyce by�y cz�ci� cyberkosmosu.
Kenmuir otrz�sn�� si� ze wspomnie� i wsta�. Serce bi�o mu
przyspieszonym rytmem. B�dzie z Lilisaire, i to wkr�tce, wkr�t-
ce! Nawet je�li ow�adn�y nim uczucia godne ch�opca, s�owa
dotrzyma jak m�czyzna. Wr�ci� do pomieszczenia rekreacyjnego.
Zasta� tam jeszcze Valanndraya, kt�ry zabawia� si� zmianami
mechaniki orbitalnej. Valanndray zwr�ci� si� w stron� pilota
subteln�, blad� jak ko�� s�oniowa twarz�. Przerasta� Kenmuira
mniej wi�cej o g�ow�. W tej podr�y zrezygnowa� z krzykliwych
stroj�w i skry� gibko�� cia�a pod kombinezonem. Ale nawet ten
str�j by� sporz�dzony z niebieskiego perluksu przetykanego fo-
sforyzuj�cymi �wiate�kami. Za jego plecami unosi�y si� nagrane
na ta�mie tumany �niegu, w tle s�ycha� by�o podmuchy wiatru.
� I co, kapitanie?
Kenmuir zatrzyma� si�. Jak na Ziemianina by� wysoki, zreszt�
wzrost Lunarian ju� dawno przesta� go przyt�acza�.
� Niespodzianka. Nie s�dz� zreszt�, �eby przypad�a ci do
gustu.
Powt�rzy� wiadomo��, kt�ra w jego uszach brzmia�ajak mu-
zyka. Valanndray sta� bez ruchu.
� R�wna si� to rozkazowi zawr�cenia � stwierdzi� po
chwili beznami�tnym tonem. � Co proponujesz?
� Wyprawi� ci� dalej z zapasami i sprz�tem, a samemu uda�
si� na Lun�. Mam jakie� inne wyj�cie?
� Czyli mnie zostawiasz?
� Zaraz, zaraz. Masz racj�, zwr�cimy si� do centrali i wszystko
wyt�umaczymy, zreszt� mo�e ju� wiedz�.
� Nie. � Valanndray zmru�y� oczy. � Federaci przechwy-
ciliby wiadomo�� i wszystko by si� wyda�o.
Niech to licho! Kenmuir chcia� po prostu okaza� si� taktowny.
Wielomiesi�czna wsp�lna podr� utwierdzi�a go w przekonaniu,
i� towarzysz � mimo ca�ej wynios�o�ci�by� w g��bi ducha do��
wra�liwy. Valanndray m�g� poczu� si� ura�ony, �e kapitan got�w
jest go tak szybko zostawi�.
Tak czy owak, Kenmuir mia� ju� do�� ch�odnych, k��liwych
uwag na temat Federacj i �wiatowej, a ten komentarz by� po prostu
�miechu warty. Faktem jest, �e Lunarianie nie bardzo ucieszyli
si� z powrotu pod w�adz� og�lno�wiatowego rz�du ludzko�ci.
Wielu, mo�e nawet wszyscy do dzi� dnia mieli o to �al. Ale niech�e
si� opami�taj�! � tamta zmiana zasz�a, kiedy ich jeszcze nie by�o
na �wiecie. Ich pragnienie �niepodleg�o�ci" by�o oczywist� bzdur�.
Tak jak ska�ona woda powoduje choroby, tak pa�stwa narodowe,
jeszcze za swego istnienia, nieodmiennie wywo�ywa�y wojny.
� Wiadomo�� przysz�a niezaszyfrowana, bo inaczej by�my
jej nie odczytali. Na pok�adzie nie ma chyba urz�dze� kryptogra-
ficznych? Poza tym znalaz�a si� ju� w bazie danych. I co z tego?
Nawet je�eli kto� j� odnajdzie, to my�lisz, �e wezwie W�adze
Pokojowe? Nie s�dz�, �eby pani Lilisaire knu�a jaki� spisek. �
Zorientowawszy si�, �e jego s�owa brzmi� sarkastycznie, natych-
miast si� poprawi�: � Oczywi�cie zawiadomimy Przedsi�bior-
stwo, cho� my�l�, �e sama zd��y�a to ju� zrobi�. Na pewno
przy�l� ci tu statek z innym towarzyszem. Za tydzie�, mo�e dwa.
Na szcz�cie Valanndray nie okazywa� gniewu. Przygl�da� si�
podr�nikowi jak komu� obcemu. Mia� przed sob� cz�owieka
ponuro ubranego, chudego, by nie rzec wyn�dznia�ego, o du�ych,
ko�cistych r�kach, w�skiej twarzy i stercz�cym nosie, kr�tko
obci�tych, obsypanych siwizn�, jasnoblond w�osach, z bruzdami
przy k�cikach ust i kurzymi �apkami pod szarymi oczami. Pod
tym spojrzeniem Kenmuir czu� si� niepewnie. By� a� nadto sta-
nowczy w post�powaniu z przyrod�, maszynami, kosmosem, ale
w stosunkach z lud�mi cierpia� na nag�e napady nie�mia�o�ci.
� W�adcy Przedsi�biorstwa nie b�d� zbyt zadowoleni �
stwierdzi� Valanndray. Kenmuir zdoby� si� na u�miech.
� To oczywiste. Ba�agan w planach, dodatkowe koszty. �
Jakby mia�o to jakiekolwiek znaczenie, my�la�. Stowarzyszone
firmy i koloni�ci nie konkurowali ze S�u�b� Kosmiczn� i sofotek-
tami. Nie byli w stanie. Jako tako funkcjonowali w zasadzie dzi�ki
dotacjom dawnych rodzin arystokratycznych i pomniejszych
przedsi�biorc�w z Luny, kt�rzy handlowali z nimi wiedzeni
swoj� ksi�ycow� dum�. Mimo to firmy podupada�y, ich liczba
mala�a jak ludno�� samej Luny... Zdoby� si� na rzeczowo��:
� Ale Lilisaire ma po�r�d nich du�e wp�ywy, mo�e nawet
wi�ksze ni� sobie wyobra�amy. � Czu� bij�ce mocno t�tno.
Valanndray roz�o�y� palce. Ziemianin na jego miejscu wzru-
szy�by ramionami.
� To prawda, ona potrafi narzuci� im sw� wol�. Musisz
lecie�, kapitanie.
� Przykro mi.
� Nieprawda. M�g�by� sprzeciwi� si� temu rozkazowi. Ale
polecisz z ch�ci� i z przyspieszeniem wi�kszym ni� ziemskie.
Sk�d to zawzi�te niezadowolenie? Doszli do jakiego takiego
porozumienia, obejmuj�cego pogodzenie si� z dziwactwami dru-
giej strony. Kto� nowy przystosowa�by si� do tego dopiero po
pewnym czasie. Ale Ziemianin czu�, �e chodzi o co� jeszcze.
Mo�e o zazdro��, �e Lilisaire pragnie jego, Kenmuira, mimo
�e jest obcym pracownikiem, a Valanndray jej krewnym, cz�on-
kiem tego samego klanu? Pilot doskonale zna� t� m�sk� pr�no��
Lunarian; nauczy� si� zr�cznie sobie z ni� radzi�.
A mo�e to zazdro�� innego rodzaju? Kenmuir otrz�sn�� si�
z tych my�li. Aluzje erotyczne przytrafi�y si� Valanndrayowi
zaledwie jeden raz, a Kenmuir natychmiast zmieni� temat, kt�ry
nie zosta� ju� nigdy potem podj�ty. Ca�kiem mo�liwe, �e �le si�
zrozumieli. Kt� z jego gatunku przenikn�� w g��b duszy jakie-
gokolwiek Lunarianina? Zreszt� dla uspokojenia uciekali si� do
quiviry. Kenmuir nie mia� poj�cia, jakie pseudoprze�ycia tamten
wywo�ywa� u siebie w skrzynce sn�w, sam te� nie wspomina�
o swoich.
� Je�eli nie podoba ci si� taki pomys�, mo�esz wraca� razem
ze mn� � o�wiadczy�. � Masz do tego prawo. � Na Ksi�ycu
wzajemne zobowi�zania nad- i podgatunk�w mia�y swoj� moc,
lecz by�a to moc rzeki o wiecznie zmiennej sile i kszta�cie.
Valanndray potrz�sn�� g�ow�. D�ugie, platynowe k�dziory spad-
�y mu z uszu, kt�re nie mia�y, tak jak u Kenmuira, kszta�tu muszli.
� Nie. Od wielu tygodni rozmy�lam nad tamt� asteroid�,
pogr��am si� w hipertek�cie, symulacjach, poznaj� ca�� znan�
nam wiedz� na jej temat. Nikt nie zast�pi mnie tak na poczekaniu.
Gdybym zarzuci� misj�, Federacja wzbogaci�aby si� i sta�a o wiele
pot�niejsza od mojego ludu.
Kenmuir przypomnia� sobie ich poprzednie rozmowy i konta-
kty z innymi � na Lunie, Marsie, mikro�wiatach Pasma, ksi�y-
cach Jowisza i Saturna. W por�wnaniu z podr�nikami i koloni-
stami z Ziemi Lunarianie rzadko zajmowali si� robieniem
pieni�dzy. Ich bogactwo blad�o wobec pot�gi, jak� w imieniu
Ziemi dysponowa�y maszyny. Ale gdyby zjednoczyli si� w gnie-
wie i zmobilizowali wszystkie swoje zasoby, mog�oby doj�� do
katastrofy niespotykanej dot�d w dziejach.
Chwileczk�, chwileczk�. Ponosi�a go wyobra�nia. Zapomnij
o ostatnich s�owach Valanndraya. Nie szykowa� si� �aden bunt.
Wojna nale�a�a do odleg�ej przesz�o�ci, tak jak na przyk�ad choroba.
� Bardzo jeste� lojalny � zauwa�y� Kenmuir.
� Mam szczeg�ln� wizj� przysz�o�ci. W odpowiednim mo-
mencie potrzebne mi b�dzie do�wiadczenie. Kt�re zdobywam
r�wnie� tutaj. � Wyznanie w stu procentach pasowa�o do Luna-
rianina.��a�uj�, �e trac� twoj� pomoc, kapitanie, i to w ostatniej
fazie podr�y, ale le�, le�.
� Powody, dla jakich wzywa mnie pani, musz� by� dobre...
dobre... dla Luny...
Valanndray wybuchn�� �miechem. Kenmuir zaczerwieni� si�.
Dobro Luny? Idea obcaLunarianom. Potrafili co najwy�ej m�wi�
o dobru klanu. Ale to wi�za�o si� przecie� z korzy�ciami dla ca�ej
rasy.
� Zastanowi� si� nad tym � obieca� Valanndray. � Parti�
mo�emy doko�czy� p�niej. Do wieczornej wachty, kapitanie. �
Po�o�y� praw� d�o� na lewej cz�ci piersi, co by�o gestem uprzej-
mo�ci, i wyszed� za drzwi.
Kenmuir sta� przez chwil� sam. Lilisaire, Lilisaire!
Ale po co jej kto� tak ma�o istotny jak on?
Ze wzgl�du na Biotop? Trzyma� si� na uboczu i g�ow� mia�
zaj�t� innymi sprawami, ale mimo wszystko s�ysza� przelotne
wzmianki o tym przedsi�wzi�ciu. Wiele wskazywa�o na to, i�
rz�d Federacji zamierza je doko�czy�. A to mo�e wywo�a� w�ciek-
�o�� na Lunie, dzi�ki temu cudowi techniki b�dzie mo�liwa
masowa imigracja z Ziemi. Ale co on mia� z tym wsp�lnego?
Co powinien zrobi�? Nie by� �adnym buntownikiem ani ideo-
logiem, tylko zwyk�ym, mi�uj�cym pok�j cz�owiekiem, kt�ry
pracowa� dla Przedsi�biorstwa Luna, bo znalaz�o si� w nim kilka
miejsc dla Terran, kt�rzy chcieli si� zapu�ci� mi�dzy gwiazdy.
Wy�le wi�zk� do Cerery z pro�b� o naj�wie�sze wie�ci z Uk�a-
du Soi, ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem Biotopu.
Nie. Przebieg� go zimny dreszcz. Wezwanie, wys�ane po
wszystkim, co tak niedawno zasz�o, mog�o zwr�ci� uwag�. Cho-
cia� niekoniecznie. Ale je�li cyberkosmos, nieustannie przetrz�-
saj�cy swoje bazy danych w poszukiwaniu znacz�cych korelacji,
natkn�� si� na t�...
Co wtedy? Nie zamierza�, naprawd� nie zamierza� uczyni�
niczego wbrew prawu.
Jednak chyba lepiej nie ��da� najnowszego serwisu informa-
cyjnego. Odczeka do l�dowania na Lunie, mo�e do chwili, gdy
znajd� si� sam na sam z Lilisaire.
Zda� sobie spraw�, �e zmierza ku kwaterze dowodzenia.
Czu� si� tak, jakby wraca� do domu. Ta przestrze� nale�a�a do
niego, by�a nim. Wi�kszo�� czasu po�wi�conego na rekreacj�
sp�dza� gdzie indziej: pi�ka r�czna na hali, rze�ba pos�gowa
w pracowni, inne zaj�cia. Ale tutaj by� sob�. Z bazy danych statku
bra�, co mu si� podoba�o: ksi��ki, przedstawienia teatralne, mu-
zyk� i sztuki wizualne. Rozmy�la� i raz jeszcze prze�ywa� wspo-
mnienia, nikt mu nie przerywa�, nikt nie widzia� i nie s�ysza�, gdy
wypowiada� na g�os jakie� imi� albo wali� w co� pi�ci�. Na
przegrodach wisia�o kilka p�askich obraz�w. Widnia�y na nich
wy�ynne wrzosowiska jego dzieci�stwa, Wielki Kanion Kolora-
do sfotografowany przez niego samego, dawno zmarli rodzice,
Dagny Beynac nie�yj�ca od wiek�w...
Z szafki wyj�� butelk� brandy i nala� sobie ma�y kieliszek. Nie
mia� sk�onno�ci do samotnego picia, wybuch�w rado�ci, �rodk�w
stymuluj�cych i innych substancji odurzaj�cych. �ci�le dozowa�
czas sp�dzany w quivirze i czas trwania sennych marze�, kt�re
go tam nawiedza�y. Ci�kie do�wiadczenia nauczy�y go, �e tak
by� powinno. Ale teraz chcia� si� zrelaksowa�.
Usiad� nakrze�le, zaj�� wygodn� pozycj�, po�o�y� nogi na st�.
W warunkach pe�nego przyci�gania ziemskiego tak by�o wygod-
niej. Tak, w drodze na Lun� u�ywa�by co najmniej takiego przy-
spieszenia. Ze s��w Lilisaire wynika�o, �e mo�e pozwoli� sobie
na nieoszcz�dzanie energii. Wi�c do utrzymania napi�cia mi�ni
nie b�dzie potrzebna centryfuga. Rzecz jasna nadal zamierza�
uprawia� sztuki walki i inne tego rodzaju �wiczenia. W pozosta-
�ym czasie m�g�by czyta�, ogl�da� swoje ulubione, klasyczne
przedstawienia i... ju� teraz, teraz zam�wi� Koncert Brandenbur-
ski Bacha. Gustowa� bowiem w antykach.
W miar� jak przep�ywa�y kolejne takty, za� alkohol miesza�
si� z krwi�, jego wzrok coraz cz�ciej zatrzymywa� si� na zdj�ciu
Dagny Beynac. Jej posta� zawsze nabiera�a w jego oczach boha-
terskich proporcji. Sam tego nie rozumia�. Wiedzia� naturalnie,
czego dokona�a, przeczyta� trzy biografie i na ca�ej Lunie natrafia�
na pami�tki po niej; ale inni bohaterowie tak�e bywali wybitni.
Czy chodzi�o o jej zwi�zek z Ansonem Guthrimem? A mo�e
0 pewne podobie�stwo do jego w�asnej matki?
Przygl�da� si� jej po raz kt�ry� tam z rz�du. Zdj�cie wykona-
no, gdy Dagny wchodzi�a w wiek �redni. By�a wysoka jak na
Ziemiank�, mia�a sto osiemdziesi�t centymetr�w wzrostu, sta�a
na tle nadmiernie wybuja�ych kwiat�w ksi�ycowej oran�erii.
Sari i szal spowija�y sylwetk� siln� i wyprostowan�. Z zapis�w
wiedzia�, �e stawia�a d�ugie kroki. Rysy twarzy mia�a nieco zbyt
silne jak na konwencjonaln� pi�kno��: szerokie, wysoko osadzo-
ne policzki, nieznacznie zakrzywiony nos, pe�ne usta i zaokr�glo-
ny podbr�dek. Szeroko rozstawione oczy barwy morskiego b��-
kitu spogl�da�y spod g�stych i rudych w�os�w z odcieniem z�ota
1 br�zu, opadaj�cych lokami na czo�o i falami na kark. Mimo �e
po�ow� �ycia sp�dzi�a wystawiona na dzia�anie s�o�ca, wiatru
i promieniowania, zachowa�a jasn� karnacj�. S�ysza� kiedy� jej
g�os. By� niski, nieco charcz�cy � sama nazywa�a go �whisky
tenorem".
Gdyby wzorem Guthriego jej duch pozosta� na �wiecie, co
tacy dwoje mogliby uczyni� dla kosmosu? Ale ona za�yczy�a
sobie, by o niej zapomniano. I wiedzia�a, co robi. Na pewno
wiedzia�a, przecie� by�a m�dra.
A� trudno sobie wyobrazi�, �e te� by�a kiedy� m�oda, zdez-
orientowana, bezsilna. Wyobra�nia Kenmuira w�drowa�a w prze-
sz�o��, jak gdyby kiedykolwiek widzia� Dagny. Ucieka� od
tera�niejszo�ci i przysz�o�ci. Schwytany w okowy fakt�w i logiki
czu�, �e czekaj� go rzeczy o wiele gorsze ni� innych.
2
MATKA KSIʯYCA
Miejscowe �rodki masowego przekazu zawsze zwraca�y uwa-
g� na wizyty Ansona i Juliany Guthrie w Aberdeen w stanie
Waszyngton. Miliarderzy, kt�rzy doszli do fortuny w�asnym wy-
si�kiem, nie byli widokiem codziennym, zw�aszcza w niewielkim
nadmorskim miasteczku, i to szczeg�lnie po tym, jak usta�y wyr�-
by las�w, b�d�ce g��wnym �r�d�em utrzymania pobliskiego Ho-
quiam. Tych dwoje bynajmniej nie obnosi�o si� ze swoj� obecno-
�ci�. Wr�cz przeciwnie: wynajmowali zwyczajne kwatery i przez
ca�y czas pobytu � z regu�y kr�tki, bo wzywa�y ich sprawy
s�u�bowe � mo�liwie najstaranniej unikali pokazywania si� pub-
licznie. Dygnitarze i s�awni ludzie, kt�rzy zabiegali o ich towarzy-
stwo, w mniej lub bardziej uprzejmy spos�b dostawali kosza.
Pa�stwo Guthrie sp�dzali czas ze Stambaughami, a p�niej z Eb-
besenami. To tak�e wywo�ywa�o zdumienie. Co mog�o ��czy� ich
z lud�mi, kt�rzy ci�ko pracowali na swoje skromne utrzymanie?
� Dobrali�my si�, dobrze bawimy si� w swoim towarzy-
stwie, i to wszystko � m�wi� kiedy� dziennikarzowi Guthrie. �
Wie pan, nam te� go��bki same nie wpada�y do g�bki, wywodzi-
my si� z rodzin do�� podobnych jak ci ludzie. Znamy si� od wielu
lat, a starzy znajomi s� najlepsi, tak jak stare buty, nie s�dzi pan?
Ci znajomi opowiadali mniej wi�cej to samo wszystkim,
kt�rych to interesowa�o. Miejscowi pogodzili si� z t� sytuacj�.
W miar� jak zmienia� si� polityczny klimat, zawi�� s�ab�a.
Stosunki nabra�y jeszcze bardziej znacz�cej wymowy, kiedy
pa�stwo Guthrie w�o�yli ca�y maj�tek w laser Bowena i utworzyli
Przedsi�biorstwo Ognistej Kuli. Pora�ka dor�wnywa�aby spe-
ktakularno�ci� poprzednim powodzeniom, cho� by�aby chyba
mniej istotna. Ale po siedmiu latach ich firma zdominowa�a ruch
kosmiczny w okolicach Ziemi i zbiera�a �niwo bogactw Uk�adu
S�onecznego. Tymczasem oni od czasu do czasu wpadali do
Aberdeen i zatrzymywali si� w tych samych skromnych domach.
W ko�cu nawet zaprosili m�od� Dagny Ebbesen na kr�tkie
wakacje nad morzem. Po wielu stuleciach �an Kenmuir domy�la�
si� lepiej ni� ich �wcze�ni s�siedzi, jakie by�y prawdziwe tego
powody i co si� tam faktycznie dzia�o.
Z pocz�tku dziewczynka czerpa�a wi�cej si�y i otuchy z towa-
rzystwa Juliany. Pod koniec pobytu jednak kobieta wzi�a m�a
na bok i szepn�a:
� Chcia�aby z tob� porozmawia� w cztery oczy. Zabierz j�
na spacer. D�ugi spacer.
� �e co? � Anson uni�s� krzaczaste brwi. � Sk�d ten
pomys�?
� To nie pomys�, tylko przeczucie � odpar�a Juliana. �
Ona mnie lubi; ciebie uwielbia i czci.
Przypomnia� sobie ich w�asn� c�rk� � mieszka�a w Quito,
za�o�y�a szcz�liw� rodzin�, lecz i od niej us�ysza� pewne drama-
tyczne zwierzenia � i po chwili skin�� g�ow�.
� W porz�dku. Nie wiem, co mam o tym my�le�, ale niech
tak b�dzie.
Kiedy zagrzmia� do Dagny: �Wygl�dasz blado jak Mount
Rainier. Chod�, nawdychasz si� s�onego powietrza i wywietrzysz
par� wirus�w", dziewczynka si� rozpromieni�a.
Miejscowo�� by�a zacofana, po�r�d drzew widnia�y chaty o �up-
kowych �cianach. Za rozsypuj�c� si� drog� sta� wiecznie zielony las,
pogr��ony w ponurym mroku i szumi�cy na wietrze pod srebrno-
szarym niebem. Stopnie wiod�y po stromym stoku na pla��, kt�ra
ci�gn�a si�, jak okiem si�gn��. Mi�dzy wzg�rzem a czystym pia-
chem le�a�y sterty naniesionego przez ocean drewna, zbiela�e k�ody,
mniejsze kawa�ki drzew i r�ne szcz�tki. Przy brzegu woda pokry-
wa�a si� bia�� pian�. Dalej fale przybiera�y barw� �elaza. W miej-
scach, gdzie zderza�y si� z rafami, strzela�y w g�r� fontanny. Wiatr
ni�s� kilka mew, kt�re przygn�biaj�co skrzecza�y, przywiewa� zapa-
chy oceanu i stada grzywaczy. U schy�ku roku i w takich!ci�kich
czasach towarzystwo Guthriego mia�o ca�� miejscowo�� dla siebie.
Skr�ci� z dziewczyn� na p�noc. Przez pewien czas brn�li
naprz�d w milczeniu. Dziwna by�a z nich para, i to nie tylko ze
wzgl�du na r�nic� wieku. On by� zwalisty i niezgrabny, pod
rzedn�cymi, rudymi w�osami mia� poorane bruzdami, t�pe obli-
cze. Jej odkryte w�osy opada�y na wszystkie strony ol�niewaj�cy-
mi, elfowymi k�dziorami. P�ki co by�ajeszcze szczup�a i chodzi�a
lekko, jej stan zdradza�y tylko obrzmiewaj�ce piersi. Gdy natra-
fi�a na gromad� brunatnic, musia�a rozdepta� kilka p�cherzyk�w.
Wypatrzywszy piaskowego ma��a, podnosi�a go z piskiem rado-
�ci. Mia�a przecie� zaledwie szesna�cie lat.
� Masz. � Wepchn�a stworzenie do r�ki Guthriego. � To
dla ciebie, wujanso.
� A sama nie chcia�aby� takiej pami�tki? � zapyta�, bior�c
prezent.
Zarumieni�a si�. Spu�ci�a wzrok. Z trudem dos�ysza� s�owa:
� Prosz�. �eby�cie... ty i ciocia... �eby co� wam o mnie
przypomina�o.
� No, to dzi�ki, malutka. � U�cisn�� jej r�k�, pu�ci� i wrzu-
ci� kr��ek do kieszeni kurtki. � Muchas gracias. Raczej o tobie
nie zapomnimy.
Pieszczotliwe zdrobnienia porwa� wiatr, jakby wiatr by� cza-
sem, czasem, w kt�rym bawi�a si� z Guthriem jako brzd�c i nie
potrafi�a dobrze powiedzie� �wujek Anson". Szli jeszcze chwil�
po ubitym przez morze, g�adkim i ciemnym piachu. Woda sycza-
�a, rozbijaj�c si� o brzeg, i dop�ywa�a niemal do ich st�p.
� Nie dzi�kuj, prosz�! � zawo�a�a raptownie.
� Czemu nie? � Rzuci� jej spojrzenie bladoniebieskich
oczu.
� Tyle dla mnie zrobi�e� � �zy zal�ni�y w jej oczach � a ja
niczym ci si� nie odwzajemni�am. Nie mog� nawet da� ci jednej
muszelki?
� Jasne, �e mo�esz, i starannie si� ni� zaopiekujemy �
odpar�. � Je�li uwa�asz, �e jeste� co� winna mnie i Julianie,
odp�a� ten d�ug w przysz�o�ci, pom� komu�, kto b�dzie kiedy�
potrzebowa� wsparcia.�Urwa�.�Ale nie jeste� nam nic d�u�na.
Jako honorowym go�ciom by�o nam bardzo mi�o u twoich rodzi-
c�w. Praktycznie rzecz bior�c, jeste� dla nas kim� z rodziny.
� Dlaczego? � zapyta�a na wp� wyzywaj�co, na wp�
prosz�co. � Z jakiego powodu?
� Sama wiesz � zacz�� ostro�nie � �e z rodzicami znam
si� od dawna. Z matk�, odk�d by�a podlotkiem i �eni� si� z ni�
tatu�. Bardzo si� ucieszy�em z wyboru, kt�rego dokona�a. Juliana
si� ze mn� zgadza�a. � Zdoby� si� na u�miech. � Spodziewa�em
si�, �e nazwie go r�wnym go�ciem, ale Juliana przypomnia�a mi,
�e Australijczycy ju� tak nie m�wi�, chyba �e chc� nabra� turyst�.
� Ale przecie� my jeste�my nikim.
� Bzdura. Ludzie waszego pokroju nie bior� ja�mu�ny, a je-
�eli nawet nieco wam pomog�em, to by� to dobry interes.
Ju� w tak m�odym wieku wiedzia�a, �e jest inaczej. Ojciec
Helen Stambaugh by� kapitanem kutra, dop�ki nie upad�y prze-
tw�rnie ryb. Wtedy Guthrie jako cichy wsp�lnik wy�o�y� kapita�
na zakup czarterowego statku turystycznego, kt�ry kursowa� do
cie�niny Juana de Fuca i po�r�d wysp. Przez pewien czas ojcu
Helen wiod�o si� do�� dobrze. Sigurd Ebbesen, imigrant z Nor-
wegii, zosta� u niego matem, potem jego zi�ciem, by wreszcie,
z dodatkow� pomoc� finansow� Guthriego, sta� si� kapitanem
drugiej �odzi. Ale firma zbankrutowa�a, dziel�c losy ca�ej p�noc-
noameryka�skiej gospodarki. Starcowi uda�o si� przej�� na ubog�
emerytur�. Sigurd przetrwa� tylko dzi�ki temu, i� Guthrie prze-
kona� pewnych swoich znajomych i pracownik�w, �e rejsy s�
bardzo mi�ym sposobem sp�dzania wolnego czasu. Jednak Dag-
ny, pierwsze z dwojga dzieci, musia�a na wakacjach pracowa�
jako kuk. Awansowa�a na majtka, nast�pnie mata i in�yniera,
ci�gle nie dostaj�c za to pieni�dzy, a w ka�d� bezchmurn� noc jej
oczy zwraca�y si� ku gwiazdom.
� Nie, nie � zaoponowa�a � to �aden interes. Ty jeste� po
prostu do... dobry...
Przesta�a si� j�ka�. Nabra�a tchu, zacisn�a powieki i ruszy�a
szybciej.
Guthrie r�wnie� przyspieszy� kroku. Jakie� sto metr�w po-
zwoli� jej i�� w spokoju, przerywanym tylko przez wiatr, fale
i pomruki morza, wreszcie po�o�y� jej r�k� na ramieniu i po-
wiedzia�:
� Przyjaciele s� przyjaci�mi. Nie mierz� niczyjej warto�ci
wielko�ci� konta bankowego. Zbyt cz�sto sam klepa�em bied�.
� Stan�a jak wryta.
� Przepraszam! Nie chcia�am...
� Wiem. � Twarz pobru�dzi� mu u�miech. � Na tyle ci�
znam. � Westchn��. � Chocia� chcia�bym pozna� lepiej. Gdy-
bym m�g� widywa� si� z wami cz�ciej... � Jego g�os zamar�.
Opanowa�a si�, chocia� wci�� zaciska�a pi�ci na tyle, by
popatrze� mu w oczy i stwierdzi� niemal oboj�tnie:
� Mo�e wtedy m�g�by� uchroni� mnie przed tarapatami,
w kt�re si� wpakowa�am? Tak sobie to wyobra�asz, wujanso?
Prawdopodobnie masz racj�.
� Nie wpad�a� w to sama, muchacha. � U�miechn�� si�
po�ow� twarzy. � Mia�a� gorliwego pomocnika.
Jej policzki to czerwieni�y si�, to blad�y.
� Nie pot�piaj go, prosz�. Nigdy by do tego nie dosz�o,
gdybym nie...
� Rozumiem, rozumiem. � Guthrie pokiwa� g�ow�. -� Gdy
wiadomo�� do mnie dotar�a, przyjrza�em si� uwa�niej ca�ej sytua-
cji. Mi�o��, ��dza i spora doza buntu, nieprawda�? Bili Thurshaw
to pod ka�dym wzgl�dem porz�dny ch�opak. I, zdaje si�, b�yskot-
liwy. Wynajm� chyba kogo�, �eby go obserwowa�, a je�eli oka�e
\
si� obiecuj�cym m�odym cz�owiekiem... Ale to ju� bardziej
odleg�a przysz�o��. Na razie jeste�cie za m�odzi, �eby si� pobie-
ra�- Nieszcz�cia przylgn�yby do was jak muchy do lepu, a�
w ko�cu by�cie si� rozeszli; najbardziej ucierpia�oby dziecko.
� To co mam robi�? � spyta�a, coraz spokojniejsza.
� Jeste�my tu, �eby podj�� decyzj� � przypomnia� jej.
� Tata i mama...
� Dryfuj� biedacy ze z�amanym sterem. Tak, nie opuszcz�
ci�, niezale�nie od twojego postanowienia, od kpinek s�siad�w
i dzia�a� w�cibskiego rz�du, ale jakie jest najmniej niekorzystne
wyj�cie? Musz� si� te� troszczy� o twojego brata. W szkole nie
b�dzie �atwo, przy tym dusznym klimacie pobo�no�ci, kt�ry
zapanowa� w naszym kraju.
� Pobo�no�ci? Odnowicielom nie zale�y na Bogu � odpar-
�a zdziwiona, nie bardzo wiedz�c dlaczego.
� Powinienem by� u�y� s�owa �pietyzm" � burkn��. �
Purytanizm. Masochi�ci nakazuj� reszcie, �eby si� do nich upo-
dobni�a. Jasna sprawa, dzi� szermuje si� ��rodowiskiem" i �spra-
wiedliwo�ci� spo�eczn�", ale to te same bzdury, o kt�rych Chur-
chill m�wi� jako o r�wno�ci w n�dzy. A jeszcze przedtem
Bismarck mawia�, �e B�g troszczy si� o g�upc�w, pijak�w i Stany
Zjednoczone Ameryki; ale kiedy Unia P�nocnej Ameryki wy-
bra�a Odnow�, boska cierpliwo�� zapewne si� wyczerpa�a.
Wsp�lna potrzeba nakazywa�a im bez s��w ustali�, �e b�d�
szli dalej. Piach mlaska� cicho pod nogami; pocz�tek przyp�ywu
zaciera� �lady.
� Zreszt� niewa�ne � podj�� Guthrie. � Nie umiem trzy-
ma� j�zyka za z�bami. Wr��my do sedna sprawy. Jeste� w ci��y.
W obecnej sytuacji to piorunuj�ca nowina, ale co gorsza, nie masz
ochoty zachowywa� si� jak ka�dy przepe�niony trosk� o �rodo-
wisko obywatel i nie chcesz usun�� dziecka.
� �ycie � wyszepta�a. � Nie prosi�o si� na �wiat. I ufa mi.
Czy to szale�stwo?
� Nie. �Usuni�cie" oznacza zatrucie tkwi�cego w tobie �y-
cia. Je�eli b�dziesz zwleka�, dziecku zmia�d�� czaszk� i odetn�
przeszkadzaj�ce ko�czyny. Faktem jest, �e czasami taki zabieg
jest konieczny, i w og�le jest za du�o ludzi. Ale kiedy na po�owie
planety ca�e miliony mr� z g�odu, chor�b i w efekcie dzia�a�
rz�dowych, uwa�am, �e mo�emy pozwoli� sobie na kilka nowych
istnie�.
� Ale ja... � Unios�a r�ce i popatrzy�a na swoje d�onie. �
Co mam zrobi�? � Zacisn�a pi�ci. � Wszystko, co ka�esz,
wuj anso.
� Dumna z ciebie kobieta � zauwa�y�. � Co� mi m�wi, �e
ca�a ta afera, razem z twoj� nadziej�, �e uda si� ocali� dziecko,
sprowadza si� do tego, �e pragniesz powiewu cho� odrobiony
�wie�ego powietrza w otaczaj�cej nas atmosferze s�u�alczo�ci.
Wiesz, przez kilka ostatnich dni chodzimy, ja i Juliana, wok�
ciebie na paluszkach, nie chcieli�my wywiera� na ciebie �adnej
presji. Chcemy ci tylko pom�c. Ale przede wszystkim musieli�my
ci pom�c wymaca� grunt, zdecydowa�, na czym stoisz, czy� nie?
� Byli�cie zawsze gotowi ze mn� porozmawia�... ch�tniej
ni� ktokolwiek inny.
� Mo�e dlatego, �e jednak za cz�sto si� nie widywali�my.
� Nie, by�e� najwa�niejszy, wujanso. � Po czym dorzuci�a
pospiesznie: � I ciocia Juliana. Na pewno. Co mam robi�?
� Urodzi� dziecko. To praktycznie postanowione. Juliana
jest �wi�cie przekonana, �e je�li je usuniesz, poczucie winy b�dzie
ci� prze�ladowa� a� do �mierci. Nie zrujnuje ci to co prawda
�ycia, ale nigdy nie osi�gniesz pe�nego szcz�cia. Co wi�cej,
b�dziesz zdawa� sobie spraw�, �e zrejterowa�a�, a to nie le�y
w twojej naturze. Julianie mo�esz zaufa�. Gdybym w kontaktach
z lud�mi nie korzysta� z jej intuicji, ju� dawno poszed�bym
z torbami.
� Ty te� mnie rozumiesz. Sprawi�e�, �e przejrza�am.
� Sk�d. Podsun��em ci tylko my�l, �e wobec sposobu, w jaki
rozmna�aj� si� kretyni i kolektywi�ci, DNA takiego jak twoje
i Billa nie mo�na po prostu spu�ci� z wod� w klozecie. � Jego
umy�lnie szorstki ton z�agodnia�. � Na takiej podstawie nie
podejmuje si� �adnych decyzji. Liczy�a� si� tylko ty, Dagny,
a Juliana pomog�a ci ogarn�� ca�o�� sytuacji. Teraz kolej na mnie.
Za��my, �e wszystko jest postanowione, trzeba wi�c zastanowi�
si�, jak to zrealizowa�.
Potkn�a si�. Odzyska�a r�wnowag�, prze�kn�a �lin�, popa-
trzy�a przed siebie i cicho spyta�a:
� Twoim zdaniem nie powinnam zatrzyma� tego dziecka?
__ Nie powinna�. Nie potrafisz jeszcze podj�� �adnych zobo-
wi�za�. I zdaje si�, �e nigdy si� tego nie nauczysz, chyba �e gdzie�
pozwol� ci naprawd� wykorzysta� swoje talenty. Porzucenie
ma�ego tu� po urodzeniu nie b�dzie przyjemne, ale jako� si� z tym
pogodzisz. Rzecz jasna wyszukamy najlepszych rodzic�w; star-
czy pieni�dzy na przeprowadzenie odpowiednich poszukiwa�.
Nie tutaj, za tych okropnych rz�d�w, ale za granic�, mo�e w Eu-
ropie. Nie martw si�, umiem obej�� wszelkie istniej�ce przepisy.
B�dziesz mog�a spa� spokojnie, �e zrobi�a� to, co nale�y, i mo�esz
0 wszystkim zapomnie�.
� Nigdy... do ko�ca... ale dzi�kuj�. � Jeszcze raz, na
kr�tk� chwil�, chwyci�a go za r�k�.
� I nale�y zastanowi� si� nad tob� � podj�� metodycznie.
� Nadszed� czas na to, co powinienem ju� dawno zrobi�, czyli
na wyekspediowanie ci� st�d.
Zesztywnia�a. Odpar�a niepewnym g�osem:
� Nie. Ju� ci m�wi�am. Jestem potrzebna tacie.
� A duma nie pozwala mu na to, �ebym zatrudni� osob� do
pracy, kt�r� ty wykonywa�a� za darmo. Wiem. I w�a�nie dlatego
nigdy nie forsowa�em pomys�u wys�ania ci� do szko�y, gdzie uczy
si� fakt�w i samodzielnego my�lenia, a nie oficjalnej linii Partii
Odnowy. Ale trafi�a kosa na kamie�, skarbie. Je�eli tu zostaniesz
1 urodzisz dziecko, ma�o prawdopodobne, �eby twoja rodzina
mog�a pozosta� w tej okolicy. Informacja o tym zdarzeniu znaj-
dzie si� w odpowiedniej kartotece, z kt�r� za naci�ni�ciem klawi-
sza b�dzie m�g� zapozna� si� ka�dy gorliwiec. Za to je�eli natych-
miast znikniesz ludziom z oczu, lokalna afera umrze �mierci�
naturaln�, wyleci ludziom z