6841
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 6841 |
Rozszerzenie: |
6841 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 6841 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6841 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
6841 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
BIBLIOTEKA Wiedzy HISTORYCZNEj
JAN BASZKIEWICZ
POLSKA CZAS�W �OKIETKA
HISTORIAPOLSKI
warszAwA
WIEDZA POWSZECHNA
Obwoluta, ok�adka, karta tytu�owa
J. CZ. BIENIEK
Redaktor: ADELA KONIKWSKA
Redaktor techniczny: JANINA HilMER
Korektor: JADWIGA DAREWSKA
Printed in Poland
PW "Wiedza Powszechna" Warszawa 1968. Vydanie I.
Nak�ad 8000-�-299 egz. Obj. 12,75 ark. wyd., 12,5 ark. druk.
Papier druk. sat. kl. IV, ?0 g, 51X86 z f-ki w Kluczach
Oddano do sk�adania 29. I. 68. Podp. do druku 17. 6. 68
Druk uko�czono w lipcu 1968
Katowicka Drukarnia Dzie�owa, Katowice, ul. 3 Maja 12
Zam. 25B/20. II. 1988. K-14 . cena z� 17;
Moim zamys�em by�o przedstawienie dziej�w politycznych Pol-
ski za W�adys�awa �okietka. Odwo�uj� si� do historii ekonomicz-
nej czy ustrojowej jedynie w tym celu, by wyja�ni� wydarzenia
polityczne. Czasy �okietka, rozpatrywane z tej perspektywy maj�
wiele cech wyr�niaj�cych, nie stanowi� natomiast odr�bnego
okresu w naszych dziejach gospodarczych, ustrojowych czy kultu-
ralnych. Dla historii politycznej Polski by�y donios�ym i wyra�nie
zarysowanym zakr�tem; obserwowane pod innym k�tem, s� cz�-
�ci� d�u�szego odcinka ta�my czasu albo te� okresem przej�cio-
wym.
W�adys�aw �okietek zas�uguje na to, aby sta� si� jednym z bo-
hater�w tego opowiadania. Rola odnowiciela autorytetu mo-
narchii nie przypad�a mu z �askawego daru fortuny; odegra� j�
dzi�ki swej energii, wytrwa�o�ci, patriotyzmowi. Na dzia�aniach
tego w�adcy, kieruj�cego zjednoczeniowym wysi�kiem, skupiam
znaczn� cz�� uwagi.
Drugim bohaterem ksi��ki jest polskie spo�ecze�stwo prze�omu
XIII i XIV wieku. Chcia�em, by za ka�dym poruszeniem g��w-
nych figur na politycznej szachownicy mo�na by�o dostrzec d��e-
nia i zamys�y wielkich grup spo�ecznych, ich polityczne sympa-
tie i antypatie, ich narodowe aspiracje. Bez nich nic nie znaczy
przedsi�biorczo��, odwaga i wytrwa�o�� jednostek.
Czasy W�adys�awa �okietka od dawna poci�ga�y wyobra�ni�
badaczy. Mimo to trudno nasz� wiedz� o tym okresie uzna� za do-
skona��. Nieszcz�sna ma�om�wno��, a niekiedy wr�cz ba�amutno��
�r�de� historycznych rodzi wci�� nowe hipotezy i dyskusje.
G�osem w tych sporach by�a i moja monografia o zjednoczeniu
pa�stwa polskiego na prze�omie XIII i XIV wieku. Wracaj�c do
7
tematyki zjednoczeniowej po pi�tnastu blisko latach, nie powta-
rzam tez tamtej pracy. Ksi��ka sprzed pi�tnastu lat mia�a szcz�-
�cie do dysku:sji naukowej, sk�oni�a do zabrania g�osu wielu �wie-
tnych znawc�w polskiego �redniowiecza. Ukaza�y si� o niej arty-
ku�y recenzyjne i om�wienia, mi�dzy innymi Kazimierza Ty-
mienieckiego, Gerarda Labudy, Zdzis�awa Kaczmarczyka, Sta-
nis�awa Romana, Kazimierza Jasi�skiego, Stanis�awa Trawkow-
skiego. W toku dalszych bada� nad XIII i XIV wiekiem liczni
badacze wracali do poruszonych przeze mnie spraw, krytykowali
m�j pogl�d i uzupe�niali obraz problemu. Wiele moich hipotez wy-
pad�o zarzuci�, wiele opinii trzeba by�o sprostowa�. Mam �wiado-
mo��, �e i w tej rozprawce sporo jest rzeczy dyskusyjnych.
8
POLSKA KSI���CA
W po�owie XIII wieku Polska by�a lu�nym zbiorem jedenastu
dzielnic ksi���cych: Do ko�ca poprzedniego stulecia w�adali kra-
jem ksi���ta Polski (duces Poloniae). W wieku XIII s� ju� tylko
ksi���ta Mazowsza, Krakowa i Sandomierza, Wielkopolski, �l�-
ska. Ta zmiana tytulatury stanowi symbol partykularyzmu, za-
cie�nienia ambicji, zatraty pa�stwowej jedno�ci.
Ostatnie szcz�tki owej jedno�ci, trwaj�ce w instytucji zwierz-
chniego ksi�cia czy te� wieIkiego ksi�cia, tego, kt�ry w�ada� Kra-
kowem, zanik�y bez rewolucji i wstrz�s�w politycznych w pier-
wszych dziesi�cioleciah XIII wieku. Je�li dokona�o si� to tak spo-
kojnie i niemal niepostrze�enie, to tylko z racji utraty przez
zwierzchnich ksi���t realnych wp�yw�w; z ich w�adzy odcedzona
zosta�a wszelka prawdziwa tre��.
Mo�na wszak�e w�tpi�, czy okre�lenie "Polska ksi���ca" odpo-
wiada �wczesnej sytuacji, czy trafniejsze nie by�oby nazwanie
tamtej Polski mo�now�adcz�. Bo przecie� nie co innego, jak po-
t�ga wielmo��w, najpierw spo�eczna, potem i polityczna przes�-
dzi�y o zaniku w�adzy wielkoksi���cej, o utrvalaniu si� podzia-
��w dzielnicowych, o krajaniu na mniejsze cz�ci dzielnic syn�w
Krzywoustego i os�abni�ciu w�adczej pozycji ksi���t.
Owi wielmo�e - to nie tylko wielcy w�a�ciciele ziemscy i dygni-
tarze pa�stwa w jednej osobie, to tak�e dostojnicy ko�cielni,
wspierani emancypuj�c� si� spod �wieckiej przewagi si�� mate-
rialn� i duchow� Ko�cio�a. Ich interes stawa� si� wytyczn� pa�-
stwowej polityki, ich aspiracje okre�la�y kszta�t i dzia�anie w�a-
dzy ksi���cej. Gdy wczesna monarchia Boles�aw�w spe�ni�a swe
zadania fundatora nowego ustroju, ust�pi�a systemowi dzielni-
cowemu, lepiej dostosowanemu do potrzeb i ambicji mo�nych. To
9
mo�ni panowie przecie� parali�owali w�adcze ambicje W�adys�awa
Wygna�ca czy Mieszka Starego, to oni z lojalno�ci� nie pozba-
wion� przymieszki ob�udy bronili praw m�odszych ksi���t prze-
ciw starszym i silniej trzymaj�cym cugle w�adzy; im to wygod-
niej by�o podlega� w�adcom s�abszym i bardziej ust�pliwym,
mniej do�wiadczonym i maj�cym wobec mo�nych d�ugi wdzi�cz-
no�ci.
Pot�ne si�y spo�eczne doprowadzi�y wi�c do upadku instytucj�
zwierzhniej w�adzy, kt�ra ogarnia�a swym wp�ywem ca�y kraj,
i pog��bi�y podzia� dzielnicowy Polski. By�a w tym zreszt� szansa
pewnej stabilizacji v�adzy, gdy utrwali�y si� w swych ziemiah
linie ksi���t ma�opolskich, wielkopolskich, mazowieckich itd.
i gdy w�adcy polscy prze�tali w�r�d ostrych konflikt�w ugania�
si� za mira�em w�adzy ksi�cia zwierzhniego. Po �mierci Leszka
Bia�ego ten rozdzia� historii politycznej by� ju� definitywnie
zamkni�ty. Je�li �r�d�a ruskie do ko�ca XIII wieku nazywa�y nie-
kiedy ksi���t krakowskich "wielkimi ksi���tami", to by�o w tym
je�li nie wspomnienie lepszych czas�w.
Dawniejsi historycy ch�tnie ma-
lowali Wiek post�pu epok� rozbicia dzielni-
cowego najczarniejszymi barwami, dostrzegaj�c w niej wy��cz-
nie zast�j i degradacj� Polski, ongi� wielkiej monarhii. Tkwi�a
w takim spojrzeniu jednostronno�� starszej historiografii, zapa-
trzonej przede wszystkim w obraz dziej�w politycznych narodu.
Z polityczno-pa�stwowego punktu widzenia wiek XIII by� z pew-
no�ci� stuleciem regresji; wr�c� jeszcze do tego tematu. Ale
s�usznie chyba nowsze badania historyczne oddaj� sprawiedli-
wo�� temu stuleciu; podkre�laj�c rosn�cy dorobek spo�ecze�stwa
polskiego w sferze kultury materialnej i duchowej.
Samo zjawisko rozbicia dzielnicowego nie by�o pozbawione po-
,zytywnych skutk�w. Mniejsze formacje pa�stwowe sprzyja�y o�y-
wieniu t�tna lokalnych aktywno�ci, tworzeniu nowych o�rodk�w
kultury, powszechniejszemu udzia�owi ludzi w �yciu spo�ecznym.
Dwory ksi���ce, ustalaj�ce si� w mniej dot�d wa�nych o�rodkach,
dawa�y im wielk� szans�. Obok rezydencji ksi���cych wyrasta�
zacz�y mniejsze dwory dostojnik�w pa�stwowych i ko�cielnych,
wielkich w�a�cicieli, pragn�cych z bliska wywiera� wp�yw na rz�-
dy. Pod koniec XIII wieku kilka dzielnic; najbogatszych, najrz�d-
10
niejszych i najsilniejszyh ideowo rywalizowa�o o pierwsze�stwo
w zamierzeniu wielkiego formatu: skupieniu ziem polskich w jed-
nym organizmie pa�stwowym. To �wiadczy o do�� wyr�wnanym
rytmie przemian w wielu regionach kraju:
Rozbicie dzielnicowe nie powstrzyma�o szybkiego t�tna rozwoju
ekonomicznego, kt�rym pulsowa�a Polska w XIII stuleciu. Do-
skonalenie si� narz�dzi i technik produkcyjnych sz�o w parze ze
�wiadomymi dzia�aniami ksi���t, wielkich pa�stw i Ko�cio�a,
.zmierzaj�cymi ku lepszej organizacji �ycia gospodarczego tak na
wsi, jak w miastach. Rosn�ce zr�nicowanie ludno�ci rolniczej
i producent�w rzemie�lniczych dowodzi post�pu w podziale pracy,
rodzenia si� nowych form i ga��zi wytwarzania. Rzemio��o zrobi�o
skok ogromny. Nazwano kiedy� wiek XIII w Polsce stuleciem
m�yn�w. Wykorzystanie si�y wody w rzekach i strumieniach, si�y
wiatru do poruszania wiatraka - wspar�o tradycyjne techniki
r�czne. M�yn by� jeszcze u shy�ku XII wieku ogromn� rzadko-
�ci�, nawet na �l�sku, o. czym pisa� jako o stanie dawno minio-
nym cysterski mnich z Henrykowa w drugiej po�owie XIII stule-
cia. Dodajmy, �e m�yn s�u�y� nie tylko do przemia�u, zast�puj�c
prymitywne �arna, lecz dawa� te� �r�d�o si�y warsztatom meta-
lurgicznym i sukienniczym, garbarniom i tartakom.
Doskonal�ce si� narz�dzia �elazne - wyr�b zawodowych rze-
mie�lnik�w - u�atwia�y powi�kszanie area�u ziemi uprawnej.
Siekiera karczuj�ca las rozszerza�a horyzont mieszka�ca wsi, poz-
wala�a podda� pod p�ug nowe ziemie, powi�kszy� rzadkie osad-
nictwo o nowe gospadarstwa i wsie. Porz�dkowano coraz ch�tniej
stan grunt�w; komasacje, tr�jpol�wka, lepsze sytuowanie wsi-
to charakterystyczne dla XIII wieku procesy. Przyci�ganie z Za-
chodu osadnik�w ch�opskich przyspiesza�o te przemiany. Dalszym
impulsem sta�a si� nowa organizacja wsi na prawie niemie�kim
(czynszowym), reguluj�ca sytuacj� ch�opa wewn�trz wsi i w sto-
sunku do pana gruntu. System ten przejmowa�y lub powoli ada-
ptowa�y si� do jego zasad stare wsie pol�kie. Proces �w nie prze-
biega� spokojnie i �agodnie; o urz�dzenie wsi, o wysoko�� ch�op-
skich obci��e� toczy�y si� nieraz ostre konflikty. Tylko s�abe
ich echa dotrwa�y w �r�d�ach do naszych czas�w.
Zar�wno gospodarstwo dominialne, jak nowe, czynszowe go-
spodarstwo ch�opskie zdolne by�o coraz wi�cej zbo�a i mi�sa pro-
11
dukowa� na sprzeda�. Ale te� coraz bardziej rozszerza�y si� mo�li-
wo�ci zbytu wskutek wzrostu liczby ludno�ci w miejskich �ku-
piskach. Ch�op najcz�ciej bez po�rednika przywozi� do miasta
produkty rolne i hodowlane. Sprzedawa� na rynku zbo�e, wa-
rzywa i owoce, ale przede wszystkim dostarcza� do miejskich ja-
tek mi�so. Okaza�o si�, �e nowe gospodarstwo czynszowe na wsi
mo�e prowadzi� racjonaln� i zyskown� hodowl�. Ch�op by� g��w-
nym dostawc� na szeroki rynek trzody chlewnej oraz drobiu,
w mniejszym stopniu byd�a; stanowi�o ono bowiem przedmiot na-
le�no�ci czynszowych dla pana, ponadto s�u�y�o ch�opu za si�� po-
ci�gow�, a krowy dostarcza�y poszukiwanego mleka i sera.
Cenne studia Marii Dembi�skiej nad spo�yciem w Polsce �red-
niowiecznej wykaza�y, i� wo�owina pojawia�a si� raczej na boga-
tych sto�ach; wieprzowin� i dr�b konsumowa�y natomiast w XIII-
-XV wieku ju� szerokie kr�gi ludno�ci. Groch i kaszez prosa,
j�czmienia, owsa) zast�powa�y nie znane w�wczas kartofle, mi�d
s�u�y� do s�odzenia potraw z braku cukru. Nowa gospodarka czyn-
szowa na wsi spowodowa�a nie tylko bogacenie si� ch�op�w, ale
i wzrost og�lnego poziomu �ycia w kraju. Archeologowie stwier-
dzili, i� od XIII stulecia zmniejszy�a si� wydatnie konsumpcja
dziczyzny, dost�pnej g��wnie dla warstw wy�szych, upowszech-
ni�a si� natomiast konsumpcja drobiu, 'kt�ry bynajmniej nie by�
luksusem.
Skupiska miejskie, coraz ludniejsze, zmieni�y rolniczy kraj-
obraz polskiej ziemi. Miejska osada - o�rodek polityki, w�adzy,
organizacji ko�cielnej - przejmowa�a coraz wi�cej funkcji eko=
nomicznych. Miasta konkurowa�y z prymitywnymi formami wy-
miany (targi, karczmy wiejskie), cho� nie zdo�a�y ich wyprze�,
mi�dzy innymi wskutek rzadkiej sieci ma�ych miast. Bogac�cym
si� przybyszom ze wsi, ale te� przybyszom z dalszych okolic,
miasto stwarza�o znacznie szersze mo�liwo�ci handlowe ni� stare
targi i karczmy. Nie rugowa�o ono wiejskiego rzemios�a, cho�
miejskie pracownie rzemie�lnicze wyr�nia�y si� wysok� specjali-
zacj� i jako�ci� swych wyrob�w. �wiadectwem post�pu w po-
dziale pracy i specjalizacji rzemie�lniczej by�o mno�enie si� ce-
ch�w. Powsta�e w�a�nie w XIII wieku korporacje rzemie�lnicze
Wroc�awia osi�gn�y ju� oko�o roku 1330 liczb� 29. Jednocze�nie
zarysowa�a si� tendencja do rozbudowy warsztat�w rzemie�l-
niczych, do zatrudniania w nich coraz liczniejszych pracowni-
k�w.
12
S�ab�a rola prymitywnego handlu wymiennego, gdy sztuk�
p��tna lub siekier� sprzedawano za mi�so lub zbo�e. Pieni�dz, we
wczesnym �redniowieczu chowany skrz�tnie w skarbcach i skrzy--
niach ksi���t oraz wielmo��w, traci� rol� �rodka tezauryzacji
i stawa� si� powszechnym istrumentem u�atwiaj�cym obr�t. Wo-
bec w�a�ciwego stosunkom dzielnicowym zr�nicowania monety,
pieni�dz - jako miernik warto�ci - cz�sto jeszcze w XIII wieku
wa�ono, a nie liczono; jednak�e ju� u shy�ku stulecia w�adcy
podejmowali energiczne kroki w kierunku uporz�dkowania cha-
osu pieni�nego. Stanowi�o to przejaw coraz �ywszego obiegu
d�br. Innym takim przejawem by�o zag�szczanie si� i ulepszanie
sieci dr�g, przy kt�rych wyrasta�y liczne komory celne. Budo-
wano te� coraz wi�ksze i sprawniejsze statki rzeczne i pe�nomor-
skie.
Drogami l�dowymi i wodnymi kr��y�y towary zar�wno na ryn-
kach lokalnych, jak i na rynkach rozleglejszych, przekraczaj�-
cych nieraz granice dzielnic, a nawet kraju. Bogaci kupcy Wroc�a-
wia, Krakowa, Gda�ska nawi�zywali dalekosi�ne kontakty han-
dlowe. Na pocz�tku XIV wieku ogarnia�y one wiele wa�nych
o�rodk�w europejskich, od Flandrii i p�nocnych W�oh na Za-
chodzie po Kij�w na Wschodzie. Przedmiotem dalekosi�nego
handlu by�y ju� nie tylko dobra luksusowe, dost�pne dla elity
spo�ecznej, lecz towary o stosunkowo niskich cenach, za to
o wielkim ci�arze i obj�to�ci: metale, drewno, �bo�e, s�l. Obr�t
nimi op�aca� si� tylko wtedy, gdy w gr� wchodzi�y wielkie ilo�ci.
Lepsza, nowocze�niejsza organizacja miast sprzyja�a ich spo-
�ecznemu awansowi. Lokowanie miast na nowych zasadach ozna-
cza�o nie tylko tworzenie nowych o�rodk�w, ale i gruntown�
reorganizacj� starych. Korzystnie zmienia�y si� zarysy miast, re-
gulowano ich zabudow�. Dawne osady sk�ada�y si� z g�sto st�o-
czonych, drewnianych dom�w, przewa�nie jednoizbowych, nie-
wielkich (�redni dom, najcz�ciej w planie zbli�onym do kwad-
ratu, nie przekracza� 20 mkw.). Domy te nie posiada�y szerszego
zaplecza gospodarskiego; rzadko pojawia�y si� wi�ksze dzia�ki bu-
dowlane o powierzhni kilkudziesi�ciu metr�w kwadratowych.
Nietrwa�o�� budulca zmusza�a co 30-50 lat do gruntownej odbu-
13
dowy domostw; cz�ste po�ary niszczy�y g�st� i do�� chaotyczn�
zabudow� osad miejskich XI-XII wieku. Ulice by�y w�skie
(2-4 m), a jeszcze w�sze bywa�y zau�ki mi�dzy uiicami. Do
rzadko�ci nale�a�y bogatsze budowle pi�trowe z kamienia; na
og� by�y to budynki sakralne i administracyjne. Umocnienia sta-
wiano co najwy�ej drewniano-ziemne. W sumie osady miejskie
XI-XII wieku nie przedstawia�y si� zbyt powabnie.
Mniej wi�cej od po�owy XIII stulecia rozpocz�� si� wraz z po-
wstawaniem nowych struktur ekonomiczno-spo�ecznych proces
nowego kszta�towania miast. Zrzuca�y one ciasny gorset, kr�puj�-
cy rozw�j miejskiego �ycia. Tzw. lokacje miast przynosi�y nowo-
cze�niejsze rozplanowanie. Zwi�kszy�a si� �rednia wielko�� domu
do ponad 100 mkw., prostok�tne dzia�ki budowlane, kilkakrotnie
wi�'ksze ni� powierzchnia domu, umo�liwia�y rozbudow� zaple-
cza gospadarskiego. Poszerzy�y si� ulice (do 15-18 m), pojawi�y
wielkie place rynkowe, sprawne i porz�dne urz�dzenia miej-
skie - sk�ady, sukiennice, jatki, ratusze; przesta�a nale�e� do
rzadko�ci pi�trowa zabudowa i ceg�a jako budulec dom�w pry-
watnych.
Od XIV wieku w wi�kszych miastach zjawi�y si� monumental-
ne za�o�enia ratusz�w, widomy wyraz pot�gi miejskiego samorz�-
du, kt�ry zrodzi� si� w XIII stuleciu wraz z now� struktur� prze-
strzenn� i prawn� polskich miast. Ludno�� miejska, uwolniona
od kr�puj�cej, feudalnej zale�no�ci w�a�ciwej dawnym podgro-
dziom, korzysta�a teraz ze znacznej autonomii. O udzia� w tej
autonomii, o wp�yw na rz�dy miastem toczy� si� b�dzie ostra
walka spo�eczna mi�dzy zamo�nym patrycjatem i warstw� �redni�
mieszcza�stwa. By�y te� samorz�dy miejskie terenem konflikt�w
politycznych, kt�rym sprzyja�a obecno�� licznych, zw�aszcza w du-
�ych miastach, niemieckich przybysz�w. Wynika�y st�d, jak zo-
baczymy, r�nice politycznych orientacji.
Ju� u schy�ku XIII wieku du�e miasta sta�y si� wa�nymi
partnerami w�adc�w i mo�nych w ich rozgrywkach politycznych
i intrygach. Ksi���ta po�yczali pieni�dze od miejskich korpora-
cji, przyznawali im przywileje polityczne i ekonomiczne. Umac-
nia�y si� fortyfikacje miejskie, b�d�ce nieraz sol� w oku �rodowisk
feudalnych. W roku 1277 Wroc�aw - najwi�ksze miasto pol-
skie - samodzielnie broni� si� przed najazdem ksi�cia legnickie-
go Boles�awa �ysego, pertraktuj�c r�wnocze�nie z s�siednimi
14
w�adcami. W roku 1285 Krak�w pom�g� swemu ksi�ciu, Leszkowi
Czarnemu, ocali� w�adz� zagro�on� przez bunt wielmo��w i atak
ksi�cia czerskiego, Konrada.
Stulecie XIII by�o wiekiem upowszechniania si� i pog��bia-
nia kultury duchowej polskiego spo�ecze�stwa. By� to wiek
ceg�y, kt�ra umo�liwia�a szybkie post�py sztuki architektonicz-
nej. Dawna roma�ska architektura kamienna ust�pi�a miejsca
monumentalnym budowlom ceglanym, przejmuj�cym najcz�ciej
z inspiracji p�nocnow�oskiej styl gotycki. Niekiedy ��czono
po mistrzowsku wp�ywy gotyckie z roma�szczyzn�. Arcydzie-
�em takiego stylu jest pochodz�cy z po�owy XIII wieku podo-
minika�ski ko�ci� �w. Jakuba w Sandomierzu. Przewa�aj� tu
jeszcze w,p�ywy roma�skie. Wspania�a ornamentyka ceglana o mo-
tywach geometrycznych, zwierz�cych (ptaki) i ro�linnych �wiad-
czy o wysokiej kulturze artystycznej i smaku budowniczych.
W po�owie XIII wieku powsta�y te� pi�kne ko�cio�y gotyckie
domini'kan�w we Wroc�awiu i Krakowie. Zacz�to w�wczas budo-
w� monumentalnych �wi�ty�: wroc�awskiej katedry �w. Jana
i ko�cio�a Mariackiego w Krakowie. Nieco p�niej stan�y gotyc-
kie ko�cio�y franciszka�skie w Ma�opolsce (Krak�w, S�cz) i Wiel-
kopolsce (Gniezno, Kalisz). Pi�knie rozbudowywa�y si� gotyckie
�wi�tynie na Pomorzu. Budownictwo sakralne �wiadczy�o o ran-
dze, kulturze i zamo�no�ci miast; we Wroc�awiu ju� w pierwszej
po�owie XIII wieku znajdowa�o si� 14 �wi�ty�. P�niej impuls
gotycki dotrze i do mniejszych o�rodk�w (kaplica �w. Jadwigi
w Trzebnicy to klejnot trzynastowiecznego gotyku polskiego);
a tak�e do budownictwa �wieckiego.
Sztuka plastyczna owocowa�a ju� u schy�ku XII wieku rze�-
bionymi drzwiami katedry gnie�nie�skiej, dzie�em na najwy�szym
paziomie europejskim. Nie mniejszej klasy zabytkiem jest roma�-
ski portal kamienny z dawnego opactwa benedykty�skiego we
Wroc�awiu, d�isiaj wbudowany w �cian� ko�cio�a �w. Marii
Magdaleny. Malarstwo XIII wieku mia�o dwa wymiary. Ma�e roz-
miarami, nie warto�ci�, by�o malarstwo iluminacyjne na r�kopi-
sach pobo�nych ksi�g (szczeg�ln� warto�� ma tzw. Ksi�ga o�miu
patriarch�w), malarstwo du�e - to �cienne malowid�a w ko�cio-
�ach, zachowane niestety tylko fragmentarycznie. Od schy�ku
15
XIII stulecia coraz wi�cej mamy wiadomo�ci o malarstwie �wiec-
kim. Janko z Czarnkowa, kronikarz z XIV wieku, wspomina
o �ciennych obrazach kr�la Przemys�a II (zmar�ego w roku 1295)
i jego �ony w kr�lewskiej kaplicy katedry pozna�skiej. Z pier-
wszej po�owy XIV stulecia pohodz� pe�ne rozmachu, zachowane
do dzi� malowid�a na �cianach rycerskiej stanicy w Siedl�cinie, ze
scenami z rycerskich romans�w. Pozwalaj� one pozna� str�j i oby-
czaj �wczesnego rycerstwa �l�skiego. Wspania�y rozkwit czterna-
stowiecznej rze�by figuralnej poprzedzony zosta� udanymi pr�-
bami z poprzedniego stulecia; zachowa�y si� jednak znowu tylko
fragmenty.
Pi�miennictwo polskie XIII wieku by�o bogate, bogatsze od li-
teratury nast�pnego stulecia. Najgodniej reprezentuje je Kronika
Polak�w z pocz�tku XIII wieku, pi�ra Mistrza Wincentego Kad�u-
bowicza, nies�usznie zwanego Kad�ubkiem. Dzie�o, lekcewa�one
dawniej jako �r�d�o do dziej�w Polski, okaza�o si� przy bardziej
szczeg�owym zbadaniu jednym z najciekawszych pomnik�w euro-
pejskiej literatury XIII wieku. Jest to i kronika historii ojczystej,
zaczynaj�ca si� od legendarnych czas�w, gdy Polacy wojowali
z Aleksandrem Macedo�skim, i traktat polityczny pisany z per-
spektywy mo�now�adczej, i popis wszechstronnej erudycji.
Mistrz Wincenty, absolwent jednego z zachodnich uniwersyte-
t�w (nie ro�strzygni�to sporu: Pary�a czy Bolonii), doskonale
orientowa� si� w literaturze filozoficznej, historycznej i prawni-
czej, czytywanej przez �wczesn� elit� intelektualn�. Erudycj� t�
oma�ci� obficie swoje dzie�o. Zwraca uwag� filologiczny kunszt
Wincentego. By� on znakomitym �acinnikiem, dysponowa� niez-
wykle bogatym s�ownictwem i stylem pe�nym rozmachu. Win-
centy jako historyk z pewno�ci� nie zas�uguje na pe�ne zaufanie;
deformowa� fakty, czyni�c ch�tnie z opisu zdarze� pretekst dla
moralnych anegdot. Ale z pe�nym podziwem patrzymy dzisiaj
na jego utw�r jako na dzie�o literackiego kunsztu i �wiadectwo
wiedzy trzynastowiecznego Polaka.
Wiedza naszych �wczesnych rodak�w wzrasta�a wcale nieprzy-
padkowo. Wsz�dzie pojawia�o si� spo�eczne zam�wienie na ludzi
�wiat�ych, wykszta�conych. Potrzebowa�y ich coraz liczniejsze
dwory dzielnicowych ksi���t, a przede wszystkim ksi���ce kance-
larie. Nauka prawa, szczeg�lnie 'ko�cielnego, przenosi�a do Polski
16
wyobra�enie o potrzebie uwiecznienia akt�w monarszych doku-
mentem, uroczystym pismem z piecz�ci�. D�ugo jeszcze dokument
budzi� nieufno�� ludzi nie obytych z pisaniem, d�ugo przeciwsta-
wiano mu wy�sz� warto�� �ywego g�osu �wiadk�w, ale w�a�nie
w XIII wieku dokumenty zdoby�y sobie w Polsce pozycj� pe�no-
prawnego �wiadectwa rzeczy zdzia�anych.
Ludzi wykszta�conych potrzebowa� te� Ko�ci� polski XIII
stulecia, ambitny, powi�kszaj�cy swe przywileje, maj�tki i si��
ideowego nacisku. Ko�ci� polski tworzy� w XIII wieku bogate
ustawodawstwo, dostosowane do miejscowych warunk�w; zbie-
ra� przywileje oraz relacje m�wi�ce o stanie posiadania poszcze-
g�lnych instytucji ko�cielnych, aby w potrzebie �w stan maj�tko-
wy obroni� przed �wieckimi roszczeniami. Tak� relacj� by�a s�ynna
Ksi�ga henrykowska, spisana w klasztorze cysters�w w Henry-
kowie na �l�sku. Obok tego trwa�y tradycyjne formy aktywno�ci
duchowej ludzi Ko�cio�a: gromadzenie i przepisywanie uczonych
ksi�g, prowadzenie szk� katedralnych i klasztornych, spisywa-
nie rocznik�w, kalendarzy, wspomink�w.
Wykszta�conych ludzi potrzebowa�y wreszcie zawody miesz-
cza�skie. Przedsi�biorca, kupiec, bankier, funkcjonariusz miej-
skiego samorz�du - wszyscy oni na co dzie� pos�ugiwali si� pi-
saniem i liczeniem. W miastach najpierw powstawa�y s�ko�y pa-
rafialne, upowszechniaj�ce o�wiat�. Uczyli si� nie tylko ksi�a
i kandydaci na duchownych. Ksi���ta zdobywali wykszta�cenie
pa�acowe; pobierali w nich r�wnie� nauk� synowie mo�nych
i mieszczan.
Od drugiej po�owy XIII wieku mno�y�y si� znane ju� i przed-
tem wyjazdy do wielkich o�rodk�w europejskiej uczono�ci. Z Pa-
ry�a, Bolonii, Padwy wracali do Polski magistrowie i doktoro-
wie teologii, filozofii, prawa. Najwi�kszym nasyceniem utytu�o-
wanych absolwent�w w�oskich i francuskich uniwersytet�w wy-
r�nia� si� �l�sk, a przede wszystkim Wroc�aw. �l�scy biskupi
i ksi���ta je�dzili w XIII-XIV wieku na studia do Padwy, Pa-
ry�a, Montpellier, a zw�aszcza do Bolonii. W XIV wieku papie�
Urban sJ nazwa� wroc�awsk� szko�� katedraln� uniwersytetem;
by�a to omy�ka, ale chyba nie przypadkowa, bo szko�a ta s�yn�a
z poziomu nauczania. W�r�d uczonych klasy europejskiej b�yszcz�
w XIII wieku nazwiska Marcina Polaka, znakomitego prawnika
17
ko�cielnego, oraz Witelona - s�ynnego filozofa i fizyka, syna
Polki i niemieckiego osadnika ze �l�ska.
Nie tylko kontakty z uniwersytetami dawa�y pocz�tek wymia-
nie idei i do�wiadcze� z Europ�; rol� t� odgrywa�y te� zwi�zki
ksi���t, mo�nych i dygnitarzy ko�cielnych z dworami monarszy-
mi, a zw�aszcza z kuri� papiesk� w Rzymie, ze s�ynnymi klaszto-
rami i miejscami kultu. Obce osadnictwo wzbogaca�o wzory kultu-
rowe, handel wraz z kr��eniem towar�w dawa� podniety do kr�-
�enia idei. Polska XIII wieku nie by�a dalekim partykularzem,
stoj�cym na uboczu g��wnych nurt�w ideowych Europy.
Ten optymistyczny obraz kraju
Chwiejno�� �adu bogac�cego si� w sferze ma-
terialnej i duchowej by�by bardzo jednostronny, gdyby nie
wspomnie� o niedostatkach i n�dzach. Podstawowy brak sta-
nowi�a chwiejno�� porz�dku i �adu publicznego. R�nie si� ona
przejawia�a. Do najbardziej prymitywnych form gwa�cenia po-
rz�dku nale�a�o zwyk�e raubritterstwo; bandytyzm bowiem nie
by� wcale przywilejem s�abych i upo�ledzonych, cz�sto uprawiali
go ludzie z mo�nych rodzin. Kronikarz cysterskiego klasztoru
w Henrykowie opisywa� wyczyny przodk�w jednego z mo�nych
pan�w �l�skich, kt�rzy w podg�rskiej okolicy "bardzo lesistej i nie-
mal zupe�nie bezludnej... kryli si� w owej puszczy, jak gdyby ja-
cy� �otrzykowie, i bardzo rzadko lub nigdy nie pokazywali si�
przed obliczem ongi� rz�dz�cych ksi���t. Wi�c dopuszczali si�
gwa�t�w w stosunku do siedz�cych w s�siedztwie biedak�w do
woli, ile tylko chcieli. I trzeba wiedzie�, �e stary ksi��� z przy-
domkiem Brodaty nie m�g� za swoich dni w owych lasach za�o�v�
�adnej wsi z powodu ich gwa�t�w."
Jest w tym opisie nie tylko �wiadectwo procederu uprawia-
nego przez �l�skich pan�w, ale i stwierdzenie bezsilno�ci w�adzy
pa�stwowej. Zb�jeckim rzemios�em zajmowali si� nieraz rycerze
z dobrego gniazda, wysoko postawieni w hierarchii spo�ecznej.
Zapewne trudno by�o liczy� na zbytni� gorliwo�� dygnitarzy ksi�-
��cych w ich pow�ci�ganiu. Jeszcze ze �r�de� czternastowiecznych
dowiadujemy si�, i� starostowie kr�lewscy, znacznie sprawniejsi
w dzia�aniu od starych dygnitarzy okresu dzielnicowego, nie kwa-
pili si� ze �ciganiem rabusi�w. �upem grasuj�cych raubritter�w
pada�y konie i byd�o z zamo�nych maj�tk�w ko�cielnych, plony
18
i ubogi inwentarz ch�opski, towary i pieni�dze kupc�w grabionych
na drodze. Ma�a g�sto�� zaludnienia i obfito�� las�w utrudnia�y
utrzymanie �adu i bezpiecze�stwa. Niewiele te� pomaga�y mi�dzy-
dzielnicowe umowy, kt�re w XIII wieku zawierali mi�dzy sob�
ksi���ta.
Umowa taka mi�dzy W�adys�awem �okietkiem i Henrykiem
g�ogowskim z roku 1296 nie przynios�a, jak sk�din�d wiadomo,
uspokojenia n�kanej przez bandy opryszk�w Wielkopolsce. Rocz-
nikarz wielkopolski �ali� si�, �e rycerze krzywdz� Ko�ci�, wdo-
wy i sieroty oraz wyczyniaj� "inne rzeczy, o kt�rych strach m�-
wi�". Panuj�cy pod�wczas w Wielkopolsce �okietek nie m�g� so-
bie poradzi� z plag� �otr�w i rabusi�w. Na pro�b� zdesperowa-
nych mieszczan przyzna� Poznaniowi, Kaliszowi, Gnieznu i Pyz-
drom "oraz wszystkim miastom chc�cym si� do nich przy��czy�"
w�adz� chwytania i karania �otrzyk�w. W �r�d�ach tamtych cza-
s�w wysoko cenion�, ale te� rzadk� zas�ug� ksi�cia by�o skuteczne
i surowe t�pienie rabusi�w. Kronikarze pisali o rz�dach takiego
ksi�cia z �atwo wyczuwalnym westchnieniem ulgi.
Do napad�w rabunkowych doda� nale�y nieustaj�ce wa�nie
prywatne mi�dzy mo�nymi panami. S�abo�� w�adzy ksi���cej ro-
dzi�a te prywatne wojny, bo by� to zwykle spos�b dochodzenia
sprawiedliwo�ci, kt�rej pa�stwo nie potrafi�o zagwarantowa�;
s�abo�� w�adzy uniemo�liwia�a zarazem poskromienie tych wa-
�ni, zak��caj�cych �ycie i niszcz�cych ludzki dobytek.
Brak si�y ksi���t dzielnicowych nie wynika� tylko ze zmniej-
szania si� ksi���cych terytori�w przez mno��ce si� podzia�y.
Mala� tak�e zakres monarszych prerogatyw. W stosunkach mi�-
dzy ksi���tami z jednej, a mo�nymi i Ko�cio�em z drugiej strony
coraz wi�cej praw i znaczenia gromadzili partnerzy w�adc�w.
Przede wszystkim umacniali oni sw�j wp�yw na obsad� tronu ksi�-
��cego. Z regu�y szanowano nast�pstwo syna po ojcu, chocia� nie-
kiedy kwestionowano je, w szczeg�lnych sytuacjach. Jednak�e
roszczeniom mo�nych pan�w i biskup�w sprzyja�o cz�ste w XIII
stuleciu wymieranie ksi���t bez m�skiego dziedzica. Dotyczy to
zw�aszcza Ma�opolski, gdzie brak ci�g�o�ci dynastycznej sta� si�
jednym z fundament�w politycznej pot�gi mo�nych pan�w, decy-
duj�cych o tym, kt�ry z piastowskich ksi���t b�dzie nimi rz�dzi�.
Podobnie w Wielkopolsce druga po�owa XIII wieku przynios�a
19
najpierw wyga�ni�cie linii kaliskiej na Boles�awie Pobo�nym, po-
tem �mier� ostatniego z wielkopolskich Piast�w, Przemys�a II. Na
�l�sku, w�r�d ogromnego rozbicia na wiele ma�ych dzielnic, od
pocz�tku XIV wieku wygasanie poszczeg�lnych linii te� zdarza�o
si� coraz cz�ciej.
Nawet tam, gdzie by�y szanse utrzymania ci�g�o�ci rz�d�w,
wola mo�nych obala�a niejeden raz panuj�cego, by na jego miej-
sce wprowadzi� innego ksi�cia, zawsze zreszt� w obr�bie "przy-
rodzonych pan�w" kr�lestwa polskiego z rodziny piastowskiej.
I tak obok "normalnej", uroczystej elekcji ksi�cia, dope�nianej
przez mo�nych na zje�dzie (wiecu), pojawia�y si� nieformalne
elekcje nowego w�adcy, o kt�rych skuteczno�ci decydowa�a si�a.
Nie starano si� nawet zbytnio usprawiedliwi� obalenia w�adcy
jego b��dami czy wyst�pkami. Podejmuj�c pewne w�tki zachod-
niej doktryny, Mistrz Wincenty propagowa� ide�, �e dla zmiany
w�adcy starcza jego "nieu�yteczno��". "Nie mo�na Polakom odeb-
ra� prawa wyboru ksi�cia - pisa� - nie ma bowiem �adnej r�-
nicy, czy b�d� mieli nieu�ytecznego, czy te� nie b�d� go mieli
wcale."
Malownicze opisy Mistrza Wincentego, jak to mo�ni ma�opol-
scy dobierali sobie ksi�cia wed�ug gustu, komentowa� na margi-
nesie r�kopisu kroniki anonimowy czytelnik z pocz�tku XIV wie-
ku: "Uwa�aj, �e dotychczas tak czyni� Polacy, gdy nie podoba im
si� ksi���, wybieraj� innego... Polacy z dawien dawna bawili si�
z panami swymi jak z malowanymi jajkami." W samym za�
tek�cie Mistrza Wincentego odnajdziemy jeszcze gro�niejsze za-
powiedzi dla ksi���t niemi�ych mo�nym. Biskup krakowski Ge-
deon (Gedko) wzywa tu samow�adczego "tyrana", Mieszka Sta-
rego: "Wyznaj nieprawo�ci twoje, aby ci� usprawiedliwiono. Ina-
czej, gdy siekiera przy�o�ona zostanie do korzenia, zginiesz, co
uchowaj, jak kogut."
Gdy obj�cie i utrzymanie tronu zale�y w coraz wi�kszej mie-
rze od woli mo�now�adc�w, ksi��� staje si� od nich coraz bar--
dziej zawis�y. Trwa�a tedy w XIII wieku wyprzeda� uprawnie�
publicznych monarhy na rzecz Ko�cio�a i wielmo��w. Przywileje
oddawa�y w ich r�ce administracyjno-s�dowe i skarbowe prawa
ksi�cia w obr�bie maj�tk�w prywatnych, kler wymyka� si� spod
kontroli w�adzy pa�stwowej, ksi���ce monopole (regalia) ulegaly
20
wydatnemu uszczupleniu. W mniejszych dzielnicach ksi��� stawa�
si� niejednokrotnie niemal najprzedniejszym z mo�now�adc�w,
niemal pierwszym mi�dzy r�wnymi.
Nic te� dziwnego, �e niekt�rzy s�abi ksi���ta nie wahali si�
uprawia� procederu, kt�ry nader trudno odr�ni� od pospolitego
rozboju, raubritterstwa; przyk�ady tego zjawiska jeszcze podam.
Nagminne jednak by�o co innego: nieustaj�ce wojny i wa�nie mi�-
dzy ksi���tami. Toczy�y si� wielkie spory sukcesyjne o tron dziel-
nicy krakowskiej, konflikty o w�adz� na tle rozbie�nych sta-
nowisk mo�nych, przywo�uj�cych na tron po kilku kandydat�w
na raz. Ale najcz�ciej mamy do czynienia ze zwyk�� szarpanin�
o szmat pogranicza lub o jaki� gr�d, z �upie�czymi najazdami na
dzielnic� s�siada dla pomszczenia ura�onego honoru. Niejedno-
krotnie podobne wyprawy traktowano niemal sportowo; nie li-
czono na polityczne sukcesy i militarne triumfy, lecz po prostu
na rozrywk� w monotonii codziennego bytowania. W wyprawach
takich, zw�aszcza gdy hodzi�o o w�adz�, wspierali cz�sto g��w-
nego bohatera i organizatora wojny bliscy krewniacy - ksi���ta
tej samej linii. Niekiedy post�powali tak w nadziei na �up lub
w oczekiwaniu na spadek po wiod�cym wypraw� krewniaku. Cz�-
sto ekspedycje skupia�y po kilku ksi���t w imi� zami�owania do
wojskowego rzemios�a. Udawano si� na wypraw� do s�siedniej
dzielnicy jak na polowanie; jej w�adcy nie przysparzano wielkich
szk�d, ale koszty ksi���cych turniej�w pono�ili jego poddani. To
im palono stodo�y i zabierano byd�o, to oni tracili nieraz �ycie
wraz z dobytkiem.
Nie by�o zreszt� solidarno�ci nawet w�r�d sojusznik�w; alianse
i kontralianse w�adc�w zmienia�y si� w zawrotnym tempie. Na-
wet najbli�si krewniacy robili sobie na z�o��, cz�sto z wyrafino-
wan� przewrotno�ci�. Przeczytajmy jedn� z wielu opowie�ci tego
rodzaju z Kroniki wielkopolskiej:
"W roku Pa�skim 1257 Boles�aw Srogi z Legnicy, jak ju� by�a
mowa, chc�c podst�pnie pojma� brata swego Konrada, ksi�cia
G�ogowa, poprosi� go, aby przyby� do grodu Legnicy na uczt�.
Lecz ksi��� Konrad rozpoznaj�c prawdziwie spos�b zdrady, o kt�-
rym doni�s� mu kto�, i pragn�c na pewno przekona� si� o tym,
zabra� ze sob� wystarczaj�cy orszak m��w zbrojnych, kt�rzy po-
tajemnie znie�li bro�, i ruszy� w drog�. A gdy zbli�y� si� do gro-
21
du Legnicy, niekt�rych spo�r�d swoich zostawi� w kryj�wkach,
nakazuj�c, aby bacznie czekali tam na jego rozkazy. Sam za�
z innymi, cho� nielicznymi, wszed� do grodu legnickiego. Bo-
les�aw przyj�� go �yczliwie, jak si� wydawa�o, lecz w sercu czai�a
si� zdrada i podst�p. Ksi��� Konrad bior�c pod uwag�, �e Niemcy
[w s�u�bie ksi�cia Boles�awa] weszli na mury wie�y zamku, a inni
czaj� si� schowani w kryj�wkach, natychmiast rzuciwszy si� na
brata Boles�awa schwyta� go i zanim Niemcy wyszed�szy z kryj�-
wek zdo�aliby napa�� na niego, co tchu wyskoczy� z nim z grodu,
pospieszy� do swoich i odprowadziwszy Boles�awa do G�ogowa,
odda� go pod �cis�� stra�."
Tak wygl�da�y braterskie stosunki mi�dzy Piastami. Prze�la-
dowani stawali si� prze�ladowcami, krzy�owa�y si� wzajemne
oskar�enia, niepodobna by�o rozezna� si� w przytaczanych racjach
i zgadn��, kto jest winny, kto za� nieszcz�sn� ofiar�. Toczy�a si�
prawdziwa wojna wszystkich przeciw wszystkim. Mo�na dzisiaj
z pob�a�aniem �ledzi� te ksi���ce igraszki, wsp�cze�ni jednak
odczuwali je nader dotkliwie. Pr�cz bezpo�rednich szk�d i ofiar
przynosi�y one nieszcz�sn� s�abo�� w�adzy publicznej, kt�ra by�a
sojuszniczk� anarchii i nie gwarantowa�a krajowi ani wewn�trzne-
go, ani zewn�trznego bezpiecze�stwa.
Po krwawych wojnach Krzy-
woustego z cesarzem Henrykiem
przysz�o pewne uspo-
kojenie za rz�d�w s�abego w�adcy Niemiec, Lotara von Supplin-
burg. Ale ju� pierwszy ze Sztauf�w na niemieckim tronie, Kon-
rad III, a potem jeszcze wyra�niej drugi z tej rodziny, Fryderyk
Barbarossa, uzyskali wyra�ne awanse w stosunkach z Polsk�.
Fryderykowi uda�o si� zho�dowa� polskiego ksi�cia zwierzchniego,
Boles�awa K�dzierzawego; dwie jego wyprawy na Polsk� (1157
i 1172) przynios�y cesarstwu sukcesy polityczne, militarne i eko-
nomiczne. By�y to jednak zwyci�stwa bardziej efektowne ni�
trwa�e, a wymuszana zale�no�� polskich ksi���t rwa�a si� w prak-
tyce jak w�t�a ni�. Doda� warto, i� sukcesy cesarza Fryderyka,
a ju� wcze�niej i Konrada III, zale�a�y w ogromnej mierze od
sK��cenia polskich ksi���t. Walki m�odszych ksi���t z ksi�ciem
zwierzchnim stanowi�y pretekst do interwencji i zasadnicz� przy-
czyn� ich powodzenia.
22
W tle tych efektownych star� z najwi�ksz� pot�g� Zachodu
przebiega� jednak proces znacznie niebezpieczniejszy na dalsz�
met�. Przedtem - jak kiedy� pisa� Stanis�aw Smolka - mo�na
by�o w�tpi�, czy Polska graniczy z Niemcami. Na zachodniej stro-
nie Odry oddziela�y j� bowiem od Niemiec ziemie S�owia�szczyz-
ny po�abskiej. Ot� w�a�nie w XII wieku s�abe formacje politycz-
ne Po�abszczyzny zosta�y ostatecznie zdruzgotane przez Niemc�w.
Ich kosztem umacnia�y si� w:schodnie ksi�stwa niemieckie, bo te�
one prowadzi�y tu akcj� wojskow�. Henryk Lew rozbi� Obotry-
t�w i zagrozi� uj�ciu Odry, Albrecht Nied�wied� za�o�y� podstawy
przysz�ej Marchii Brandenburskiej, rozwijaj�cej si� na gruzach
s�owia�skich pa�stewek.
W pierwszej po�owie XIII wieku wydawa� si� jeszcze mog�o,
�e g��wnym przeciwnikiem Polski nie s� Niemcy, lecz inni s�sie-
dzi. Na p�nocnym zachodzie penetracja du�ska obj�a du�e
obszary, jej owocem by�o uzale�nienie Pomorza Zachodniego od
kr�lestwa Danii. Dopiero bitwa pod Bornhoved (1227) wyelimino-
wa�a wp�ywy du�skie na tym terenie. Polak�w XIII wieku absor-
bowa�y niezwykle mocno ataki s�siad�w ze wschodu, Litwin�w
i Prus�w, potem te� Tatar�w, oraz spory z Rusi� Halicko-Wo�y�-
sk�. Cz�ste najazdy litewskie i pruskie mia�y niszczycielski i gra-
bie�czy charakter. Ale wyprawy pruskie bywa�y niejednokrotnie
tylko odpowiedzi� na polsk� ekspansj� or�n�, prowadzon� od
czas�w Boles�awa K�dzierzawego; ataki litewskie te� cz�sto by-
wa�y kontratakami, a nieraz mia�y charakter wypraw posi�ko-
wych, podejmowanych w porozumieniu z ksi���tami (czy nawet
wielmo�ami) polskimi przeciw innym polskim w�adcom.
To samo dotyczy stosunk�w z Rusi� Halick�. S� tu starcia gra-
niczne (o Lublin), s� polskie plany ekspansji (na przyk�ad Leszka
Bia�ego) i ruskie kontrataki, s� wyprawy Rusin�w posi�kuj�ce
ksi���t mazowieckich, z kt�rymi ksi���t halickich ��czy�o trady-
cyjne wsp�dzia�anie. S� wreszcie wsp�lne wyprawy Rusin�w
z Ma�opolanami na �l�sk czy kontakty z ksi���tami ruskimi ma-
�opolskich wielmo��w wichrz�cych przeciw w�asnym ksi���tom.
Dzi�ki tym kontaktom halicki ksi��� Lew Dani�owicz �ywi� na-
dzieje na opanowanie tronu krakowskiego po �mierci Boles�awa
Wstydliwego.
W drugiej po�owie XIII wieku najazdy ze wschodu straci�y
23
znacznie na intensywno�ci. Prusowie, wypierani przez Krzy�a-
k�w, znale�li nawet sojusznika i obro�c� w pomorskim ksi�ciu
�wi�tope�ku. Litwa po roku 1283 pozna�a tak�e smak krzy�ackich
najazd�w, a jednocze�nie od czas�w Mendoga zaabsorbowana by-
�a coraz bardziej podbojem ziem ruskih. Ru� wreszcie musia�a
si� broni� przeciw zaborczo�ci tatarskiej Z�otej Ordy.
Pisa� kiedy� Joachim Lelewel, �e te napa�ci wschodnich s�sia-
d�w by�y "dolegliwe, ale przemijaj�ce". Polskie �r�d�a malowa�y
je w nader czarnych barwach, g��wnie w korespondencji z kuri�
papiesk�. Trudno si� temu dziwi�, wk�ad polski i polskie potrzeby
obrony przed atakami "pogan i schizmatyk�w" stanowi�y argu-
ment polityczny w staraniach o takie lub inne korzy�ci dla pa�-
stwa i Ko�cio�a polskiego. Ataki te jednak nie zagra�a�y niezale�-
no�ci politycznej ziem polskich.
Inna sprawa z najazdami tatarskimi. R�ni je od napad�w pru-
skich czy litewskich obszar ziem obj�tych po�og�, zniszczeniem
i mordem. To nie by�y s�siedzkie utarczki i lokalne �upiestwa. To
by�o palenie i grabie� miast i wsi, mordowanie i uprowadzanie
ludno�ci na ogromnych po�aciach Polski, zw�aszcza po�udniowej.
Najazdy tatarskie zmusza�y wszystkie warstwy - rycerstwo,
mieszczan, ch�op�w - do wyt�enia si�, aby zmniejszy� groz�
ataku, aby obroni� to, co abroni� mo�na. Pami�� niszcz�cych na-
pad�w by�a bardzo �ywa; po�wiadcza j� wielka liczba przekaz�w
�r�d�owych. W Ksi�dze henrykowskiej wida�, i� nawet na dale-
kim �l�sku najazd tatarski z 1241 roku utrwali� si� w spo�ecznej
�wiadomo�ci; wymienia si� tu czasy "przed Tatarami" i "po Ta-
tarach".
A jednak te straszliwe najazdy nie zdo�a�y pozbawi� ziem pol-
skich politycznej niezale�no�ci. Niszczy�y wieloletni dorobek,
rozbija�y nawet silne formacje pa�stwowe - my�l� o wielkiej
strukturze politycznej, stworzonej przez Henryka Brodatego
i Henryka Pobo�nego, kt�rzy zjednoczyli ziemi� krakowsk�, �l�sk
wroc�awski i du�� cz�� Wielkopolski - ale nie zako�czy�y si�
podbojem ziem polskich. St�pienie agresji Z�otej Ordy zawdzi�-
cza Polska i jej s�siedzi oporowi, jaki tatarskiemu jarzmu stawia�
podbijany i grabiony lud ruski. P�niej, w 1323 roku, potwierdzi
to W�adys�aw �okietek w li�cie do papie�a: Ru� by�a dla Polski
"niezwyci�on� tarcz� przeciw okrutnemu plemieniu Tatar�w".
24
Nie chc� tu lekcewa�y� wagi tych wszystkich zagro�e� polskie-
go dorobku i �ycia polskich ludzi. Nak�ada�y si� one na we-
wn�trzn� anarchi� Polski ksi���cej, stwarzaj�c stan trudny do-
zniesienia i zmuszaj�cy do szukania �rodk�w zaradczych. Ale
w drugiej po�owie XIII wieku sytuacj� pogorszy�a znacznie post�=
puj�ca ekspansja niemiecka.
Jej celem by�a nie tylko grabie� i niszczenie; po po�kni�ciu Po-
�abszczyzny zmierza�a ona do zaboru ziem polskich. Program tej
ekspansji terytorialnej formu�owano ju� u progu XII wieku, gdy
panowie wschodniosakso�scy z imieniem Chrystusa na ustach za-
czynali podb�j Po�abszczyzny. Ich manifest z 1108 roku by�
niedwuznaczny:
"Poganie ci [S�owianie po�abscy] s� bardzo �li, ale ziemia ich
jest bardzo dobra; mi�sem, miodem, m�k� op�ywa, a je�li si� j�
uprawi - dostatkiem wszystkich p�od�w ziemi tak, �e �adna
z ni� por�wnana by� nie mo�e. Tak twierdz� ci, kt�rym ta ziemia
jest znana. Przeto Sasi, Frankowie, Lotary�czycy, Flandryjczy=
cy - przes�awni zwy.ci�zcy - tam b�dziecie mogli i zbawi� wa-
sze dusze i, je�li wam si� spodoba, zdoby� na osiedlenie bardzo
dobr� ziemi�. Ten, kt�ry sprawi�, �e Gallowie, wyruszywszy
z najdalszych kres�w Zachodu, zatriumfowali ramieniem jego
m�stwa nad jego nieprzyjaci�mi na najdalszych ziemiach
Wschodu, ten sam da wam wol� i moc, by�cie mogli ujarzmi�
wspomniane ziemie i nieludzkich pogan i by wam we wszystkim
si� dobrze dzia�o."
Sukcesy ekspansji niemieckiej na Po�abszczy�nie kwitowa�
kronikarz Helmold: "Teraz za�, poniewa� B�g ksi�ciu naszemu
i innym ksi���tom hojnie okaza� �ask� i zwyci�stwo, S�owianie
zewsz�d s� rozproszeni i wygnani, i przyby�y sprowadzone a�
znad granic oceanu ludy m�ne a bardzo liczne, i otrzyma�y zie-
mie S�owian, i pobudowa�y ziemie i ko�cio�y, i wzros�y w boga-
ctwa ponad wszeLki szacunek."
Po S�owia�szczy�nie po�abskiej kolej przysz�a na Polsk�; nie
mo�na ju� by�o udawa�, �e chodzi tu o wojn� z poganami, upo-
wszechniano wobec tego my�l, i� jest to wojna ze z�ymi chrze-
�cijanami. Tej akcji niemieckich ksi�stw terytorialnych patrono-
wali w XIII wieku cesarze: Otton IV, Fryderyk II, potem kr�l
Niemiec Rudolf Habsburg. A cele przy�wieca�y jej te same-
25
ujarzmi� ziemie S�owian, pobudowa� swoje miasta, wzrosn��
w bogactwa.
Od shy�ku XII wieku Marehia Brandenburska ujawni�a eks-
pansywne zamierzenia w stosunku do Pomorza Zachodniego.
Z pomoc� cesarzy Brandenburczycy zdo�ali narzuci� zwierzchni-
ctwo lenne tutejszym ksi���tom (1236, 1250). Sz�y za tym powa�-
ne nabytki terytorialne margrabi�w Brandenburgii na ziemi po-
morskiej (mi�dzy innymi cz�� ziemi wkrza�skiej, Uckermark,
wa�nej, poniewa� otwiera�a ona drog� ku Ba�tykowi i w kierun-
ku Szczecina). U�atwi�y znowu te sukcesy wroga wewn�trzne
wa�nie w Polsce, ksi���ta zachodniopomorscy bowiem prowadzili
wtedy d�ugie i niefortunne walki z Wielkopolsk�.
W po�owie XIII wieku Brandenburczycy wyzyskali okazj�,
stworzon� przez konflikty na �l�sku, mi�dzy legnickim Boles�a-
wem �ysym (Rogatk�) a wroc�awskim Henrykiem III, aby opa-
nowa� po�ow� ziemi lubuskiej, a potem ca�� t� ziemi�. Kto jest
amatorem cudzych rzeczy i chce rabowa� innych, niech si� nie
dziwi, �e i sam boskim odwetem nara�ony zostaje na rabunki"-
pisa� potem o Boles�awie �ysym �l�ski autor Kroniki ksi���t pol-
skich. Inne �l�skie �r�d�o powiada: "Boles�aw, przez kt�rego po-
wsta�o w�wczas ca�e z�o, powstaj�c przeciw m�odym swym bra-
ciom, ziemi� lubusk� odda� margrabiemu brandenburskiemu
i arcybiskupowi Magdeburga z krzywd� swoj� i swych krewnych,
i tak zgubi� Polsk�." Kronikarz wielkopolski, wyraziwszy ubole-
wanie z powodu utraty Lubusza, dodaje, �e Boles�aw "tak�e �y-
taw� i Zgorzelec oraz wiele innych miast i grod�w oderwa�
od ksi�stwa �l�skiego, haniebnie oddaj�c je w obce r�ce. Kt� nie
widzi, �e Niemcy to m�owie dzielni i odwa�ni!" Ko�cowe, iro-
niczne zdanie przeciwstawia bezsensowne dzia�ania polskich
w�adc�w wyobra�eniom, i� Niemcy osi�gaj� swe sukcesy si�� or�-
�a. To nie odwaga niemiecka, ale szale�stwa polskich ksi���t s�
�r�d�em rosn�cego znaczenia Niemc�w na polskich kresach za-
chodnich.
Lubusz w r�ku Brandenburczyk�w oskrzydla� od po�udnia
VVielkopolsk� i dawa� strategiczne oparcie dla ich ekspansji
w kierunku �l�ska. St�d wysz�a ju� w 1251 roku brandenburska
wyprawa na wielkopolski Zb�szy�, �atwo zreszt� odparta. P�niej
nast�pi�y walki o Santok, Drze� i Mi�dzyrzecz; dwa pierwsze
26
grody z okolic�, mimo ostrego oporu i krwawych walk (1265-
-1270); przesz�y w r�ce niemieckie. Potem cz�� strat odzyskano,
ale u shy�ku XiII wieku Brandenburczycy zacz�li znowu wdzie-
ra� si�, i to coraz g��biej, w zachodnie obszary Wielkopolski, a�
po Mi�dzyrzecz.
Drugi front dzia�a� - to Pomorze: Pog��bia�y si� zabory bran-
denburskie na Pomorzu Zachodnim, nad Draw� i na p�noc od
dolnej Noteci i Warty. Z ziem pomorskich i wielkopolskich stwo-
rzono tu brandenbursk� Now� Marchi� (Neumark), oddzielaj�c�
Wielkopolsk� od Pomorza. Margrabiowie brandenburscy, wyko-
rzystuj�c dwuznaczno�� cesarskich dokument�w, przyznaj�cyh
im zwierzchno�� lenn� nad "ksi�stwem Pomorza", zwr�cili swe
apetyty w kierunku Pomorza Gda�skiego. Uda�o im si� nawet za-
j�� przej�ciowo ziemi� gda�sk�, z kt�rej ust�pi� pomorski ksi���
Mszczuj w zamian za pomoc w konflikcie z bratem Warcis�awem.
Powtarza�a si� historia z cesj� Lubusza; spory polskich ksi���t
by �y wod� na m�yn brandenburskich post�p�w. Na szcz�cie ksi�-
�� Mszczuj rych�o si� zreflektowa�. Wsp�dzia�anie pomorsko-
=wielkopolsko-kujawskie przynios�o likwidacj� brandenburskich
rz�d�w w Gda�sku. By�o to najwi�ksze zwyci�stwo wielkopol-
skiego ksi�cia Boles�awa Pobo�nego, wytrwa�ego obro�cy pol-
skich kres�w zachodnich. Brandenburskie apetyty na Pomorze
Gda�skie trwa�y jednak nadal i przysporzy�y Polsce w pocz�t-
kach XIV wieku ogromnych k�opot�w i kl�sk.
Wreszcie trzeci front dzia�a� - to �l�sk. I tu zamierzali mar-
grabiowie brandenburscy rozszerzy� swe posiad�o�ci na po�udnie
od ziemi lubuskiej. Sukcesy ich (mi�dzy innymi zaj�cie Krosna
Odrza�skiego) by�y jednak przej�ciowe. Pod koniec XIII wieku
bilans strat najci�ej dotyka� Wielkopolsk� i Pomorze. Do pozy-
tywnej strony tych wydarze� nale�y zaliczy� zawi�zanie si� poli-
tycznej i wojskowej wsp�pracy Wielkopolski, Pomorza Gda�-
skiego i Kujaw przeciw brandenburskim zaborom. W mniejszym
stopniu nast�pi�o zbli�enie z Pomorzem Zachodnim. Ziemia gda�-
ska i Kujawy mia�y tym wi�cej powod�w do obaw, �e tymczasem
na ich wshodnich i p�nocno-wshodnich granicach wyrasta�a
inna pot�ga niemiecka ~ pa�stwo krzy�ackie.
Zakon Szpitala Naj�wi�tszej Marii Panny Domu Niemieckiego
w Jerozolimie powsta� w czasie wypraw krzy�owych; podporz�d-
27
kowany by� papie�owi. Po wygnaniu krzy�owc�w z Palestyny
i po kr�tkim epizodzie w�gierskim Krzy�acy usadowili si� w zie-
mi che�mi�skiej, nadanej im przez ksi�cia Konrada Mazowieckie-
go (1228). Ju� wcze�niej, z nadania cesarza Fryderyka II, otrzy-
mali, prawa do ziem Prus�w, kt�re mieli podbi�; zarazem Zakon
otrzyma� w Prusach takie przywileje, jakie w cesarstwie mieli
ksi���ta Rzeszy.
Wsparci dokumentami cesarskimi, Krzy�acy postanowili zli-
kwidowa� zwierzhni� w�adz� ksi�cia mazowieckiego nad ziemi�
che�mi�sk�, nadan� im na podobnych zasadach, jak nadawano
ca�e kasztelanie wa�nym instytucjom ko�cielnym. Aby osi�gn��
ten cel, sfa�szowali przywilej ksi�cia Konrada w tym duchu, �e
mia� on jakoby przyzna� Zakonowi suwerenne prawa ksi���ce
w ziemi che�mi�skiej i zdobyczach pruskich. W ziemi che�mi�skiej
zacz�to budowa� krzy�ack� struktur� pa�stwow�, niezale�n� od
polskich w�adc�w. Konrad mazowiecki, zaanga�owany w sprawy
ma�opolskie, tolerowa� rozbudow� krzy�ackiej w�adzy. Zaprote-
stowa� jedynie, i skutecznie, przeciw pr�bom zagarni�cia przez
Krzy�ak�w ziemi dobrzy�skiej.
Ci�kie walki z Prusami uniemo�liwia�y pocz�tkowo Zako-
nowi dalekosi�n� ekspansj� na Polsk�. Trzeba przyzna�, �e
straszliwe metody wojny z Prusami i terror wobec podbitej lud-
no�ci nie zaniepokoi�y Polak�w. A przecie� by�y to metody bar-
barzy�skie. Wschodniopruskie plemiona Sudow�w, Skalow�w
i Nadrow�w zosta�y wyt�pione niemal doszcz�tnie.
Rych�o jednak zacz�y si� pierwsze nieporozumienia. W 1242
roku Zakon sprzymierzy� si� z ksi���tami mazowieckimi przeciw
Pomorzu Gda�skiemu. Zaplanowano wtedy podzia� przysz�ych
pomorskich zdobyczy mi�dzy sojusznik�w. Krzy�acy pragn�li
opanowa� ziemie po�o�one na �u�awach, wchodz�ce w sk�ad
dzielnicy pomorskiej. Przy zupe�nej izolacji Pomorza Gda�skie-
go, dzi�ki poparciu wrogich pomorskiemu ksi�ciu �wi�tope�kowi
ksi���t polskich i wykorzystaniu opozycji m�odszych braci �wi�-
tope�ka, Sambora i Racibora - Zakon ju� w po�owie XIII wieku
osi�gn�� �w cel. P�niej rozgrywa�y si� dalsze walki Pomorzan
z Krzy�akami. Opr�cz �wi�tope�ka i jego nast�pc�w (Mszczuja
i Warcis�awa) toczy�o je tak�e miejscowe rycerstwo, nawet bez
udzia�u i woli ksi���t. �wiadczy to o powszechniej�cej niech�ci
28
do.Krzy�ak�w, kt�rzy powoli, ale sy�tematycznie rozszerzali swe
przycz�ki na lewym brzegu Wis�y (na przyk�ad Gniew). Szcze-
g�lne sukcesy w gruntowaniu swych wp�yw�w na Pomorzu osi�-
gn�li na pocz�tku XIV wieku, gdy rz�dzili tu Wac�awowie czescy.
Zakon od pocz�tku popiera� rz�dy czeskich kr�l�w. Wobec rodz�-
cego si� polskiego oporu i polskiej �wiadomo�ci narodowej, Krzy=
�acy woleli mie� za s�siad�w dalekich i oboj�tnych dla polskiego
interesu narodowego Przemy�lid�w.
Nie tylko jednak na zachodniej granicy pa�stwa krzy�ackiego
zacz�y si� rych�o walki. Ros�a od po�owy XIII wieku wzajem-
na niech�� Krzy�ak�w i Kujawian. Krzy�ackie pr�by monopoli-
zowania gospodarczej roli dolnej Wis�y doprowadzi�y do wojny
ekonomicznej mi�dzy Zakonem i ksi�ciem Kazimierzem kujaw-
skim o swobodny handel, o wolny dost�p do Ba�tyku. Je�li w woj-
nie tej Krzy�acy odnosili sukcesy, to mi�dzy innymi wskutek izo-
lacji ksi�cia Kazimierza, niespokojnego ducha, sk��conego z in-
nymi Piastowiczami.
Kujawska antypatia do Zakonu musia�a by� ju� bardzo �ywa
w si�dmym dziesi�cioleciu XIII wieku, skoro doprowadzi�a do
otwartego buntu kujawskich mo�nych z biskupem w�oc�aw�kim
Wolimirem i rycerstwa przeciw ksi�ciu Siemomys�owi, synowi
Kazimierza. Przyczyna buntu le�a�a w przychylnej Krzy�akom
i faworyz