6824

Szczegóły
Tytuł 6824
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6824 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6824 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6824 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ma�gorzata Borkowska �ycie codzienne polskich klasztor�w �e�skich w XVII-XVIII wieku Projekt serii Jolanta Bar�cz Ryszard �wi�tochowski Opracowanie graficzne ok�adki Teresa Kawi�ska Wydanie publikacji dofinansowane przez Komitet Bada� Naukowych � COPYRIGHT BY MA�GORZATA BORKOWSKA, 1996 PRINTED IN POLANO Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1996 r. Wydanie pierwsze Ark. wyd. 26,4; Ark. druk. 23,5 Sk�ad wykona�: Fotosk�ad FORMAT, Warszawa, ul. Tamka 4 Druk i oprawa: Zak�ady Graficzne w Poznaniu Nr zam. 70057/96 ISBN 83-06-02549-0 SPIS RZECZY O kim mowa? CZʌ� PIERWSZA: LUDZIE Rozdzia� 1. Panny kandydatki 11 Kandydatki a ich rodziny. Walka o dobrowolno�� wst�powania. Kontrola. Wypadki niety- powe Rozdzia� 2. Quadrima Christo nubilis 19 Ustawowy wiek przyjmowania. Praktyka. Badanie zdrowia. Kwestia pochodzenia. Badanie umiej�tno�ci, usposobienia, motywacji Rozdzia� 3. Agata ze �wiata, a w zakonie Beata 26 Dalsze badania szczeg�owe. Czas probacji. Obrz�d ob��czyn. Imi� zakonne Rozdzia� 4. O dalszym progresie w cnotach i aplikacji do nich 33 Nowicjackie �zawarcie". Formacja intelektualna i formacja serca. Dalsza pr�ba. Wyst�pie- nie i wydalenie Rozdzia� 5. A co z tym posagiem? 39 Prawo a rozs�dek. Nakazy w�adz ko�cielnych. Posagi a inflacja. Intercyzy i procesy. Wyj�tki Rozdzia� 6. �Z Niebem dzi� wchodzi w traktat ." 44 �luby zakonne. R�nica w ich formu�ach. Decyzje, egzamin, rekolekcje. Obrz�dy profesji Rozdzia� 7. Znakomita zakonnego panie�stwa ozdoba - konsekracja 50 Konsekracja dziewic. Warunki udzielenia. Rola tego obrz�du w duchowo�ci mniszek. Oprawa zewn�trzna uroczysto�ci Rozdzia� 8. Familia klasztorna 55 Z�o�ona spo�eczno�� klasztorna. S�u�ba. Klasztor w roli przyzwoitki. Rezydentki. Katechu- menki. Uczennice. Kapelani Rozdzia� 9. Wsp�lnota 68 Liczebno�� zgromadzenia. Podzia� na �ch�ry". Talenty i charaktery Rozdzia� 10. O �arzliwo�ci i spustosza�o�ci . 74 Walka o w�asne idea�y. Rekolekcje. Renowacja. Wypadki trudne. Przenosiny. Apostazja Rozdzia� 11. Lata �ycia, zgon - i komplikacje po zgonie 82 Liturgia �mierci. Obrz�dy pogrzebu. Opowie�ci o duchach CZʌ� DRUGA: DOM Rozdzia� 12. Dom wsp�lnej samotno�ci 93 Architektura w s�u�bie milczenia. �ycie samotne czy wsp�lne. Przepisy dotycz�ce budyn- k�w klasztornych. Lokalizacja Rozdzia� 13. Jak si� klasztor budowa�o 98 Skromne pocz�tki fundacji. Ko�ci� klasztorny. Przer�bki i remonty Rozdzia� 14. Miejsca regularne 102 Ch�r zakonny. Przedch�rze. Kapitularz. Refektarz. Sala rob�t. Furta. Rozm�wnica Rozdzia� 15. Habitacja panie�ska 110 Cele zakonnic. Umeblowanie i po�ciel. Mieszkanie prze�o�onej, O�wietlenie. Kuchnia. �a�nia i �miejsca sekretne". Pralnia. Westiarnia. Korytarze. Ogrody Rozdzia� 16. Klauzura 118 Historia prawa klauzury: prawo �redniowieczne i potrydenckie. Polskie nieregularno�ci. Klauzura a �r�d�a utrzymania. Potrzeba klauzury Rozdzia� 17. Dilexi decorem domus tuae 124 Ozdoba a prostota. Wyposa�enie ko�cio�a. Hafty liturgiczne. Kosztowno�ci, ub�stwo celi. Obrazy �wi�te. Klasztorny porz�dek CZʌ� TRZECIA : REALIA NAJPROSTSZE Rozdzia� 18. �wi�te ub�stwo . 133 Dzieje teorii ub�stwa zakonnego. Potrydenckie normy i praktyki. Wielo�� modeli ub�stwa zakonnego w Polsce. Model benedykty�ski a wschodni Rozdzia� 19. Co panny jad�y i pi�y . 139 Teoria zakonnego wiktu. Siedemnastowieczne produkty �ywno�ciowe. Posty. �Korzenie". Osiemnastowieczne jad�ospisy. Napoje. R�nice sto�u Rozdzia� 20. O amikcie, czyli odzie�y . 147 Prawa dotycz�ce stroju. Bielizna. Poszczeg�lne cz�ci habitu. Sp�r o szkaplerz. Odzie� zimowa, letnia, robocza Rozdzia� 21. Percepta i ekspensa 154 Sta�e wydatki klasztoru. Jednorazowe inwestycje. Sta�e dochody: z folwark�w, z posag�w, z kapita��w. Ja�mu�na. Praca si�str Rozdzia� 22. Jako si� panny gospodarstwem bawi�y . 162 Funkcja gospodyni. Zarz�d folwark�w. Co si� na wsi robi�o. Inwentarz w�o�ci: dw�r, wyposa�enie, powinno�ci poddanych. Urodzaje Rozdzia� 23. O jurydykach i �ykach . 172 Prywatne skrawki miasta. Lokowanie jurydyki. Konflikty z rad� miejsk� Rozdzia� 24. Jako si� panny procesowa�y 178 Proces czy s�d polubowny. Akta procesowe. Adwokaci. Apelacje. Pieniacze. Dzieje proce- su. Niebezpiecze�stwo �ycia. Zajazdy CZʌ� CZWARTA: STRUKTURY Rozdzia� 25. Pos�usze�stwo wed�ug regu�y 187 Potrzeba w�adzy. Nadrz�dna rola prawa zakonnego. R�ne regu�y zakonne. Ustawy pomoc- nicze: deklaracje, konstytucje etc. Dzia�alno�� reformatorska Rozdzia� 26. Panna prze�o�ona 193 Tytu�. Kadencja. Elekcja. Symbole w�adzy. Prze�o�e�stwo a kierownictwo duchowe. Rola przyk�adu w�asnego Rozdzia� 27. Cz�owiek do pastora�u . 200 Ci�ary w�adzy. Potrzeba matki. Ucieczka przed odpowiedzialno�ci�. Przypadki rosn�cego dystansu. Podj�ty krzy� prze�o�e�ski Rozdzia� 28. Ciotki i macoszki 206 Hierarchia wewn�trz wsp�lnoty. Zwroty grzeczno�ciowe. Ni�sze urz�dy klasztorne: spos�b mianowania, nazwy, kadencja Rozdzia� 29. Obediencja 212 Obediencja w �redniowieczu. Prepozyt. Przechodzenie pod w�adz� biskup�w. Rola zako- n�w m�skich. Wizytacja Rozdzia� 30. Tertium, kt�re non dabatur 221 Wsp�lnota a ca�o�� zakonu. Pr�by prze�amania izolacji klasztor�w �e�skich. Nieudana centralizacja benedyktynek che�mi�skich. Rola ich kapitu�y domowej. Jednoczenie przez jednolito�� i kontakty Rozdzia� 31. Wobec Ko�cio�a i �wiata . 228 Klasztor a parafia. Bractwa. Stosunki mi�dzy zakonami. Konfraternie. Rywalizacja. Rola spo�eczna: wstawiennictwo, rekolekcje. Pogrzeby dzieci. Zmiana klimatu w XVIII wieku Rozdzia� 32. Miejsce w spo�ecze�stwie 236 Klasztor a w�adza kr�lewska. Perypetie z fundatorami. Klauzura na wiadomo�ci. W spo�e- cze�stwie wielowyznaniowym. W spo�ecze�stwie wielowarstwowym. S�dy wiejskie CZʌ� PI�TA: CYKLE I ZAK��CENIA Rozdzia� 33. Dwadzie�cia cztery godziny 247 Porz�dek dnia. Pacierze nocne. Godziny kanoniczne. Obligacje. Modlitwa my�lna Rozdzia� 34. Siedem dni tygodnia 255 Spowied� i Komunia �w.: r�nice praktyk. Osiemnastowieczne dewiacje. Tygodniowe funkcje w ch�rze i w refektarzu. Dodatkowe nabo�e�stwa. �wiczenia pokutne. Karno�� zakonna Rozdzia� 35. Dwana�cie miesi�cy 263 Rytm roku liturgicznego. Rubrycela. Narastanie zwyczaj�w. Sapiencja. Wielki Czwartek u benedyktynek nie�wieckich. Pogrzebki NMP. Augustia�skie sakramentalia. Imieniny. Credo mro�ne Rozdzia� 36. Choroba 270 Sztuka chorowania. Opisy chor�b. R�ne �rodki lecznicze. Zabiegi: puszczanie krwi. Infirmeria klasztorna. Domowe lekarstwa. Epidemie. Szpitale Rozdzia� 37. Furie �ywio��w i lud�w . 278 Wichura. Po�ar. Pow�d�. Trz�sienie ziemi. Szara�cza. Wojna: wojenne zniszczenia i po- wojenne trudno�ci CZʌ� SZ�STA: MUZY KLASZTORNE Rozdzia� 38. Euterpe - czyli o muzyce i �piewie 287 �piew liturgiczny i pozaliturgiczny. Chora� a polifonia. Instrumenty muzyczne. Nauka �piewu i muzyki. Ksi�gi ch�rowe Rozdzia� 39. Urania - czyli pisma o rzeczach niebieskich 295 Pobudki do tw�rczo�ci literackiej. Rodzaje literackie uprawiane w zakonach: medytacja, autobiografia, konferencja, pie�� Rozdzia� 40. Philobiblia - muza ksi�gozbior�w 304 Powstawanie biblioteki. Zbiory: kapela�ski, konwencki, nowicjacki itd. Zbiory prywatne. Stan dzisiejszy bibliotek. Katalogi. Tematyka dzie�. Sposoby nabywania. Edytorstwo Rozdzia� 41. Eutrapelia - muza czy cnota? 312 Czas rekreacji. Duchowna rozmowa. Teologia rozrywki. R�ne zwyczaje �wi�teczne Rozdzia� 42. Melpomen� i Thalia - czyli o klasztornym teatrze- . 311 Dusza z natury teatralna. Teatr wizytek. Teatr szkolny benedyktynek. Pani rotmistrzowej Cnota nagrodzona. Ostatni proces o teatr klasztorny Rozdzia� 43. Klio - najmilsza z muz . 324 Kto pisa� klasztorne kroniki. Fale dziejopisarstwa. Intencje klasztornej historiografii Czytelniku, je�eli� przegl�dn�� cierpliwie 329 S�ownik poj�� i nazw nie dla ka�dego oczywistych 331 Bibliografia . 338 Przypisy 349 Spis ilustracji . 372 Moim siostrom, mniszkom polskim wszystkich regu�, a zw�aszcza tym, kt�re mi otwar�y swoje archiwa. O kim mowa II W XVII i XVIII wieku istnia�y w Polsce klasztory nale��ce do dwunastu klauzurowych zakon�w �e�skich. Niekt�re z tych zakon�w by�y u nas od dawna zasiedzia�e, inne dopiero co przyby�y wraz z potrydenck� odnow� Ko�cio�a. Mimo r�nic regu�y i obediencji, czyli zale�no�ci prawnej, wszystkie one prowadzi�y podobny tryb �ycia, oparty na przestrzeganiu ustaw, tak zaplanowanych, aby s�u�y�y osobistemu i wsp�lnotowemu rozwojowi mi�o�ci Bo�ej. Ustawy te cz�- ciowo dziedziczone by�y wraz z tradycj� zakonu po dawnych za�o�ycielach, cz�- ciowo za� by�y nowe, dostosowane do mentalno�ci epoki tak, by odpowiada�y poj�ciom konkretnych ludzi i pokole� o �wi�to�ci. Jak poszczeg�lne jednostki albo zgromadzenia wykorzystuj� lub marnuj� tak� szans�, to inny problem; nie za- jmuj�c si� nim, chc� tu po prostu pokaza� �wiat klasztorny w jego codziennym bytowaniu, a wi�c ludzi, miejsca, uk�ady i zwyczaje, spos�b my�lenia. Mo�e przyda si� to tym zw�aszcza, kt�rzy, badaj�c np. sztuk�, architektur� lub dzieje klasztor�w, a nie znaj�c wewn�trznego mechanizmu ich �ycia, nara�eni s� na liczne pomy�ki. Mo�e tak�e z�o�y si� z tego jedna z kart dziej�w kobiety w Polsce - ma�o u nas badana, a konieczna do ca�o�ci obrazu. Epoka, o kt�rej m�wi�, zamyka si� w granicach od eksplozji zreformowanego �ycia zakonnego w ko�cu XVI wieku do rozbior�w. Jest do�� jednolita pod wzgl�dem religijnym, kulturowym i politycznym. Okres bezpo�rednio j� poprze- dzaj�cy by� dla klasztor�w czasem wewn�trznej dezorganizacji i upadku; p�niej- szy - czasem kasat i represji, kl�ski zadanej z zewn�trz. Epoka jednak, kt�r� w skr�cie zwykli�my nazywa� �staropolsk�", to czas tak bogatego rozwoju �ycia zakonnego, �e przyjdzie tu zaledwie skr�towo i pobie�nie dotkn�� poszczeg�lnych jego dziedzin. �r�de� te� zachowa�o si� mn�stwo. Materia�y, kt�re zebra�am, dotycz� przede wszystkim mojego w�asnego za- konu, a wi�c wszelkiego rodzaju benedyktynek. Archiwa nasze uda�o mi si� pozna� do�� dobrze podczas �wier�wiecznej ju� kwerendy. Archiwalia pozosta�e po klauzurowych brygidkach, po cysterkach i karmelitankach dawnej obserwancji, a wi�c zakonach, kt�rych ju� obecnie w Polsce nie ma, zbieram r�wnie� od dawna. Wreszcie w ostatnich latach udost�pniono mi tak�e zbiory norbertanek w Imb- ramowicach; w Krakowie - augustianek, bernardynek, dominikanek, klarysek i no- rbertanek; w Warszawie - wizytek. Co do pozosta�ych klasztor�w, musia�am korzysta� z innych zbior�w pa�stwowych i ko�cielnych; szczeg�lnie z archiw�w ojc�w bernardyn�w i karmelit�w w Krakowie oraz karmelit�w bosych w Czernej. Do wielu informacji mimo to nie dotar�am; ufam, �e ten niedostatek wyjdzie na korzy�� historiografii zakonnej, gdy� pobudzi do pracy te siostry, kt�re uznaj�, �e o ich zakonie nale�a�oby napisa� wi�cej i z lepszym zrozumieniem. O kim mowa Dzi�kuj� wszystkim, kt�rzy pomogli mi dobr� rad�, konsultowaniem nie- kt�rych rozdzia��w i �yczliwym udost�pnieniem zbior�w archiwalnych. Przede wszystkim za� dzi�kuj� mojej przyjaci�ce Barbarze Robotyckiej, kt�ra wzi�a na siebie cz�� trud�w kwerendy, uzupe�niaj�c moje klauzurowe ograniczenia. Cz�� pierwsza Ludzie Rozdzia� I Panny kandydatki �Snadno jest gromady przyczyni� - ale wielkiego wymaga starania i pieczo�o- wania, zebrana do jednego miejsca bez opatrzenia nale�ytego, wielu ludzi liczba." Tak pisa� biskup wile�ski Miko�aj Stefan Pac do �starszej" benedyktynek s�onimskich, Doroty Izdebskiej, uzasadniaj�c sw�j zakaz przyjmowania nowic- juszek bez posagu (1677).1 Z czego wynika, �e ch�tnych bywa�o wi�cej, ni� ich m�g� klasztor wy�ywi�. A kiedy czytamy, �e jaka� ksieni, na przyk�ad Katarzyna Le�e�ska w Radomiu,2 w trosce o rozw�j wsp�lnoty przyj�a pi�tna�cie nowic- juszek na miejsce o�miu si�str zmar�ych i kronikarka uwa�a to za jej w�asn� zas�ug� � odnosimy wra�enie, jakby tylko od prze�o�onej zale�a�o, czy zechce wpu�ci� do �rodka zgromadzone przed furt� kandydatki, kt�rych spory t�um stoi' tam zawsze. I tak te� - m�wi�c obrazowo - by�o, po prostu dlatego, �e miejsca w klasztorach �e�skich by�o wtedy o wiele mniej ni� dzisiaj (je�li wzi�� pod uwag� wszelkie rodzaje dzisiejszego �ycia zakonnego) i na pewno nie starcza�o go dla wszystkich ch�tnych. Zanim jednak w og�le powsta� problem �przyjm� czy nie przyjm�", kan- dydatka stawa�a najpierw przed innym zagadnieniem: jak uzyska� zgod� rodziny na wst�pienie do klasztoru. A to bywa�o trudne tak�e i w tamtych czasach, w dodatku za� by�o prawnie konieczne, poniewa� panna nie mog�a stanowi� o swoim losie bez zgody ojca lub urz�dowego opiekuna. W praktyce za� liczy�o si� nie samo prawo, ale i zwyk�e ludzkie uk�ady rodzinne: wola i plany nie tylko ojca, ale i matki, i rodze�stwa, i cz�sto tak�e dalszych krewnych. Bywa�y rodziny, Ludzie 12 w kt�rych wyb�r �ycia zakonnego uwa�any by� za rzecz normaln�; wst�powa�y po dwie i trzy rodzone siostry jednocze�nie albo przez kilka kolejnych pokole� bratanice i siostrzenice sz�y �ladem swoich ciotek, cz�sto do tego samego klasz- toru. Wystarczy wzi�� jak�kolwiek metryk� klasztorn�, �eby znale�� liczne przy- k�ady. Tak wi�c do norbertanek w �ukowie wst�pi�o w ci�gu p�tora wieku a� sze�� panien Czapskich,3 do benedyktynek za� w tym samym czasie wst�pi�o ich dwana�cie, mianowicie do klasztoru grudzi�dzkiego, che�mi�skiego i �arnowiec- kiego.4 Mo�na s�dzi�, �e w tej rodzinie nie by�o trudno�ci z uzyskaniem po- zwolenia! Trzy Wo��owicz�wny by�y u brygidek grodzie�skich,5 cztery u benedyk- tynek w Wilnie, jedna by�a tam�e, w Wilnie, karmelitank�.6 Od magnat�w a� po mieszczan, we wszystkich warstwach spo�ecze�stwa zdarza�y si� rodziny, w kt�- rych dziewczyna pragn�ca zosta� zakonnic� mog�a liczy� na zrozumienie. Ale bywa�y i takie, kt�re stawia�y ostry sprzeciw. �Pierwej ja z�� �mierci� zgin�, ni�eliby� wasza mi�o��, b�d�c tak zacn� pann�, zakonnic� by� mia�a!" - o�wiadczy� Magdalenie Mort�skiej s�uga, wyra�aj�cy niew�tpliwie pogl�dy jej ojca.7 Wielu bowiem, jak i dzisiaj, s�dzi�o, ��e dane sobie od Boga zakopuje talenta, kto si� w zakonne ukrywa cienie".8 Anny Marchockiej (w Karmelu m. Teresy od Jezusa) ojciec o ma�o co nie zabi� szabl� za jej decyzj�.9 Bywa�o wi�c, �e panny stosowa�y fredrowsk� zasad�: �Co zawadza, to si� mija, gdy nie mo�e by� inaczej" - i po prostu ucieka�y z domu. Tak zrobi�y, mi�dzy innymi, wspomniane ju� tutaj Magdalena Mort�ska (1578), p�niejsza odnowicielka benedyktynek polskich, i Katarzyna Le�e�ska (1713). Przy okazji �ledzenia dziej�w ich powo�ania dowiadujemy si� tak�e, jak to rodzice starali si� tak� upart� c�rk� bawi� i stroi�, byleby jej wybi� z g�owy mrzonki zakonne.10 Z tych, kt�re ostatecznie uleg�y presji i wysz�y pos�usznie za m�� wed�ug plan�w rodziny, rekrutowa�y si� p�niej nieraz bogate fundatorki, buduj�ce klasztory dla swoich szcz�liwszych krewnych. Tak przynajmniej m�wiono, na przyk�ad, o An- nie z Kostk�w Ostrogskiej, a El�bieta z Gostomskich Sieniawska sama si� do tego przyznaje w akcie fundacji sandomierskich benedyktynek.11 Jedn� z najdramatyczniejszych i najzabawniejszych zarazem jest historia po- wo�ania Zofii Konstancji Radziwi���wny, w Karmelu s. Kolumby Konstancji od Wniebowzi�cia, opowiedziana z wyra�nym upodobaniem przez kronikark� klasz- torn�.12 C�rka Albrychta W�adys�awa Radziwi��a i Anny Zenowicz�wny odznacza- �a si� wyj�tkowo �ywym i weso�ym usposobieniem, zapewne odziedziczonym po matce, kocha�a zabawy i ta�ce, a jednocze�nie marzy�a o czym� g��bszym i do�� nieobowi�zuj�co zapowiada�a, �e kiedy� wst�pi do klasztoru. Przypadkiem za- przyja�ni�a si� z Joann� Massalsk�, postulantk� u karmelitanek bosych, i by�a na jej ob��czynach, podczas kt�rych: �... przez wszystk� Msz� �w. i kazanie ksi�niczka srodze p�aka�a, bo ju� jak�� odmian� w sobie czu�a. Osobliwie, gdy si� odprawia�a ceremonia przy ob��czynach, pilnie si� przypatrowa�a, tako� gdy grano Veni Creator, bardzo p�aka�a i wszystko patrzy�a na siostr�, gdy krzy�em le�a�a. Jejmo�� pani lubelska, widz�c j� tak srodze p�acz�c�, rzek�a jej: Czego p�aczesz? Je�eli chcesz, id� i ty, pom� kompanii tej siostrzyczce!..." Jejmo�� pani lubelska, czyli rodzona matka ksi�niczki (ju� wtedy wdowa po drugim swoim m�u, kasztelanie lubelskim Zebrzydowskim), nigdy nie wypowie- dzia�a si� w gorsz� godzin�. Dla Konstancji nie by� to �art; ani te� nie odstrasza�y jej surowe ustawy karmelitanek, kt�re matka wypo�yczy�a dla niej, zapewne w�a�nie po to, �eby j� zniech�ci�. Odt�d zacz�a si� do klasztoru naprasza� na wszelkie sposoby, tak�e i przez wstawiennictwo przeoryszy..., co oczywi�cie by�o szczeg�lnie nieskuteczne. Matka twierdzi�a, �e �ducha zakonnego w Konstancji nie widzi" i �e �skoro by w ko�ciele zagrano, to by ona w ch�rze posz�a w taniec"; przeorysz� za� pomawia�a oczywi�cie, ��e to czyni z �akomstwa dla posagu i dla respektu, �e ksi�niczka". Dwa razy Konstancja mia�a okazj� dosta� si� do klasztoru bez wiedzy matki i dwa razy przeorysza nak�oni�a j�, �eby jednak stara�a si� raczej uzyska� zgod� rodziny. Za trzecim razem, kiedy sama �pani lubelska", nie wiadomo dlaczego, wys�a�a c�rk� z wizyt� do karmelitanek, Konstancja ub�aga�a wreszcie prze�o�on�, �eby j� mimo wszystko przyj�to. �S�ugi i panny towarzysz�ce" - a musia� by� ich spory orszak - wr�ci�y do domu bez ksi�niczki. �Pani lubelska" po bezskutecz- nych pr�bach sk�onienia jej do powrotu wypowiedzia�a otwart� wojn�, i to nie tylko na j�zyki. Samym karmelitankom wprawdzie trudno by�o czynnie zaszko- dzi�, bo ma�o co posiada�y, ale za to spore w�o�ci mieli karmelici - wi�c: �... nie mog�c si� na nas pom�ci�, m�ci�a si� nad wielebnymi ojcami naszymi, r�ne im przykro�ci i z�o�ci czyni�c. Groble i przekopy ko�o sadzawek, ko�o staw�w ojcowskich rozwala� kaza�a, stawy spuszcza�,... przed lud�mi skar�y�a si� na nas i na ojc�w naszych, �e c�rk� wydarli, i r�ne bardzo niezno�ne przykro�ci czyni�a." Zakonnicom grozi�a te� podpaleniem i �nas�aniem �o�nierstwa", by c�rk� odebra� si��; by�oby to szczeg�lnie �atwe z tej racji, �e karmelitanki wile�s- kie przez ca�y ten rok mieszka�y na wsi, w �astowicach, dok�d uciek�y przed zaraz� i gdzie oczywi�cie klauzur� mia�y do�� prowizoryczn�, a dom drewniany. Wojna taka ci�gn�a si� przez ca�y rok, ale zdaje si�, �e opr�cz grobel szarpano w niej g��wnie nerwy. �Pani lubelska", osoba pomys�owa, pos�a�a mi�dzy innymi siostrom propozycj�, �e im zap�aci 10 tysi�cy z�otych za zwrot c�rki. Rozmowa z ksi�dzem, kt�ry przyjecha� w tej sprawie, by�a chyba jedynym przygn�biaj�cym momentem dla samej Konstancji. Zgromadzenie jednak najad�o si� du�o strachu, zw�aszcza w drodze powrotnej do Wilna, gdy roznios�a si� pog�oska o przygotowa- nej zasadzce zbrojnej i o tym, �e matce panny ma przyj�� z pomoc� �yczliwy powinowaty - ksi��� Bogus�aw Radziwi��. I kto wie, jak d�ugo siostry zdo�a�yby to znosi�, gdyby nie sama Konstancja, kt�ra �b�d�c kontenta z powo�ania swego, by�a bardzo weso�a, zatem te� ona nie dopu�ci�a najmniej melancholii; musia�y�my si� cz�sto �mia�, bo cokolwiek takiego wymy�li�a, z czego by�a okazja". 13 14 Dla wsp�lnoty nie to by�o zyskiem, �e ksi�niczka, ale �e dziewczyna z cha- rakterem i humorem. A g��wn� przyczyn� sprzeciwu �pani lubelskiej", jak wida� z jej list�w, by�o to, �e c�rka wybra�a sobie klasztor nie przez w�asn� rodzin� ufundowany i w dodatku wprost nieprzystojnie ubogi: �... a teraz z cudz� fundacj� Radziwi���wna! i w lichej folwarczynie! i zakon ostry, i powo�anie, nie wiem, �eby od Ducha �wi�tego..." I jak tu si� by�o porozumie�? Ba, zdarza�o si� nawet, �e panna ucieka�a w m�skim przebraniu. Agnieszka Mikulicz�wna w taki spos�b wst�pi�a do... karmelit�w i by�a prawie rok w nowic- jacie (ok. 1660), p�ki si� sprawa przypadkiem nie wyda�a. Mo�na sobie wyobrazi� przera�enie pobo�nych ojc�w - bo to i ekskomunika, spadaj�ca ju� wtedy ipso facto na klasztor m�ski, w kt�rym by kobieta wesz�a do klauzury, i os�awa gro��ca tak bez winy ich zgromadzeniu... Agnieszka jednak o prawie nie mia�a poj�cia, sw�j pomys� za� usprawiedliwia�a przyk�adem �w. Eufrozyny! Oceniono jej dobre intencje i oddano j� do karmelitanek.13 Z tego wszystkiego wynika, �e pannom kandydatkom nie brakowa�o na og� energii ani przemy�lno�ci w d��eniu do celu. Jak to jednak pogodzi� z powszech- nym dzisiaj mniemaniem, �e �dawniej" oddawa�o si� dziewcz�ta do klasztoru wbrew ich woli, pod przymusem? Ot� pod tym wzgl�dem prawo ko�cielne i zwyczaje przesz�y ciekaw� ewolucj�, i owo �dawniej" nie do ca�ej historii si� stosuje. Wczesne �redniowiecze odziedziczy�o po mentalno�ci rzymskiej przekona- nie, �e ojciec rodziny ma prawo decydowa� o losie dzieci; tote� np. �w. Benedykt w VI wieku uwa�a� oddawanie dzieci do klasztoru za normalny i uprawniony wyraz pobo�no�ci rodzic�w. Stwarza�o to dwa rodzaje rekrutacji i dzieli�o wsp�l- not� na tych, kt�rzy zostali do niej ofiarowani - oblati - oraz tych, kt�rzy wst�pili czy te� wed�ug �wczesnej terminologii �nawr�cili si�" sami: conversi. (S�owa te p�niej przybra�y zreszt� inne znaczenia.) Z up�ywem wiek�w jednak�e same �rodowiska zakonne coraz krytyczniej ocenia�y i skutki, i zasad� wst�powania do klasztoru bez w�asnej ch�ci i woli, tote� pojawi�y si� tu i �wdzie przepisy, kt�re tego zabrania�y. Ju� w XII wieku rekrutacj� poprzez ofiarowanie uprawia�y tylko zakony stare, zw�aszcza �czarni mnisi", nazwani p�niej benedyktynami. Tak w�a�nie znalaz�a si� w klasztorze czteroletnia dziewczynka imieniem Gertruda, p�niejsza wielka �wi�ta, benedyktynka w Helfta w Saksonii (+1302). Nowsze natomiast zakony, jak cystersi, norbertanie czy kartuzi, stara�y si� przyjmowa� jedynie tych kandydat�w, kt�rzy w dojrza�ym wieku sami podj�li decyzj�. Chodzi- �o przede wszystkim o to, �eby mie� do czynienia z lud�mi doros�ymi, �wiadomy- mi, czego chc� i co czyni�; a przy okazji tak�e i o to, �eby unikn�� dodatkowych k�opot�w z wieloletnim kszta�ceniem i wychowywaniem ofiarowanych dzieci. Zreszt� i prawo ko�cielne zacz�o si� ju� wtedy opowiada� za swobod� decyzji m�odych ludzi tak w ma��e�stwie, jak i w wyborze stanu zakonnego.14 Ostatecznie w XVI wieku sob�r trydencki uregulowa� t� spraw�, wymagaj�c koniecznie decyzji dobrowolnej,15 i to pod sankcj� uznania za niewa�ne i nieby�e 15 �lub�w (czy to ma��e�skich, czy zakonnych) z�o�onych pod przymusem. Odt�d a� do naszych czas�w, w kt�rych ju� problem znikn��, obowi�zywa�o staranne kilka- krotne badanie, przeprowadzane przez delegata biskupiego, w celu upewnienia si�, czy kandydatki przypadkiem kto� nie zmusi� do wst�pienia. Sama jeszcze na takie pytania odpowiada�am. Zakony przyjmuj�ce reform� trydenck� powita�y to z nie- w�tpliw� ulg�: koniec odt�d z narzucaniem kandydatek z mo�nych rod�w, kt�rym odm�wi� nijak, a potem przez kilkadziesi�t lat trzeba znosi� w domu fochy i humory panny, maj�cej �al do ca�ego �wiata o swoje zmarnowane �ycie. Po- �pieszono umie�ci� to w pisanym prawie w�asnym. I tak, na przyk�ad, Regu�a �w. Benedykta, wydana w roku 1605 przez kongregacj� che�mi�sk� benedyktynek polskich, zachowuje wprawdzie prastary rozdzia� 59 �O synach szlacheckich albo ubogich, jako ofiarowani by� maj�" - ale opatruje go komentarzem, �e nawet gdyby kto� mia� intencj� ofiarowania dziecka Bogu, to jednak nie wolno takiej dziewczynki zaliczy� do nowicjatu, dop�ki nie doro�nie i nie zdecyduje sama. Potem jeszcze raz w osobnej instrukcji dotycz�cej nowicjatu zabrania si� przyj- mowa� �przyniewolone".16 Konstytucje za� karmelitanek bosych postanawiaj�, �e nawet ju� przyj�te nowicjuszki powinny mie� swobod� rozmawiania z r�nymi krewnymi, �gdy� zakonnice ani chc�, ani maj� �adnej trzyma� mi�dzy sob� poniewolnie, jeno z wielk� ch�ci� i smakiem ich. I tak je�liby nie chcia�y trwa� w zakonie, niech im b�dzie wolno, aby odkry�y i objawi�y, komu nale�y, wol� swoje".17 W tej sytuacji prawnej, je�eli rodzice (jak to si� i dzisiaj zdarza) marzyli o tym, �eby mie� c�rk� zakonnic�, to jedyne, co mieli prawo zrobi�, by�o modli� si� i pozostawi� spraw� osobom zainteresowanym, to jest Bogu i samej pannie. Tak Zofia Chodkiewiczowa, �ona hetmana, marzy�a o powo�aniu zakonnym dla swej jedynaczki Hanusi, ale nie pr�bowa�a jej do przyj�cia habitu zmusza�, i rze- czywi�cie do tego nie dosz�o; wprawdzie panna w dzieci�stwie bardzo lubi�a bawi� si� w mniszk� u nie�wieskich benedyktynek, dor�s�szy jednak, wysz�a za m��: presji nie by�o.18 Je�eli rodzice z jakiejkolwiek przyczyny - czy to ze swoi�cie poj�tej pobo�- no�ci, czy dla oszcz�dno�ci na posagu albo ze wzgl�du na jakie� rodzinne kom- plikacje - usi�owali wbrew prawu jednak przymus wywrze�, zale�a�o w�wczas od charakteru samej panny, czy si� temu przymusowi podda�a, czy nie. Je�li by�a do�� siln� indywidualno�ci�, to, maj�c prawo za sob�, mog�a stawi� skuteczny op�r i nawet ju� z nowicjatu powr�ci� do �wiata. Je�li wi�c w akcie fundacyjnym klasztoru brygidek w Brze�ciu Litewskim czytamy, �e para fundatorska, Aleksan- der i Ewa Gosiewscy, �lubowali odda� Bogu swoj� c�rk� Ann� i dla niej to w�a�nie zak�adaj� klasztor, a gdyby zmar�a przedwcze�nie, dadz� drug�19 - to posuni�to si� tu niew�tpliwie za daleko: bez zgody samej panny dotrzymanie takiego �lubu by�o prawnie niemo�liwe. Jednak czasami mo�na by�o uzyska� zgod� panny pozorn�, 16 nieszczerze zadeklarowan� ze strachu przed domowym prze�ladowaniem, niech�t- nie dan� jako mniejsze z�o: by�o to osi�galne tam, gdzie kandydatka by�a in- dywidualno�ci� s�ab� i �atwo ulega�a presjom, rodzina za�, przeciwnie, odznacza�a si� du�� si�� woli. Ot� takie przypadki, jakkolwiek rzadkie, zdarza�y si� niew�tpliwie pomimo wszelkich ostro�no�ci. U benedyktynek pozna�skich by�a w XVII wieku siostra, przez delikatno�� kronikarki nie wymieniona z nazwiska, kt�ra wst�pi�a �z przy- muszenia pani matki swojej" i �ju� w nowicjacie w wielkie wpada�a defekta, po profesji za� w jeszcze wi�ksze".20 U wizytek warszawskich zanotowano kilka przypadk�w przymusu wywieranego przez rodzin�, gdy chodzi�o o dzieci nieko- chane albo kalekie, kt�rych si� w ten spos�b pozbywano z domu.21 Niemniej w tych w�a�nie ostatnich przyk�adach akcja rodziny zbieg�a si� z autentycznym powo�aniem i zapisane s� te dzieje w �yciorysach kilku zas�u�onych i �wi�to- bliwych wizytek. Jedna z nich pobyt sw�j w szkole klasztornej zacz�a od ataku tak �ywio�owej nienawi�ci do zakonnic, �e jak twierdzi�a, najch�tniej by je wszystkie potopi�a w Wi�le! Nie przeszkodzi�o jej to p�niej prosi� o przyj�cie, kiedy si� okaza�o, �e ten pierwotny dom niewoli jest dla niej teraz upragnionym Domem Bo�ym. Oczywi�cie i to mog�o si� zdarzy�, �e od samego pocz�tku wola rodzic�w i panny sz�a r�wnolegle. W1608 roku wojewodzina p�ocka Anna Krasi�ska �ofiarowa�a" do klasztoru swe nie urodzone jeszcze dziecko. Urodziwszy dziewczynk�, wykarmi�a j� sama, zamiast wedle �wczesnego zwyczaju odda� j� mamce, po czym o�mioletni� zawioz�a do norbertanek do P�ocka. Ma�a Eufrazja wiedzia�a z pocz�tku tylko, �e ma si� uczy�, ale z zachwytem przyj�a wiadomo��, �e mo�e zosta� na zawsze.22 Nieco dramatyczniej by�o z Dorot� Dani�owicz�wn�: matka �ofiarowa�a" j� wprawdzie w dzieci�stwie na mniszk�, ale potem wycofa�a t� decyzj� i odebra�a z klasztoru dorastaj�c� ju� dziewczyn�, ta za� po kilku latach powr�ci�a tam z w�asnej woli.23 W tej sprawie musia�y si� wi�c zgodzi� a� trzy strony: panna, rodzina i zgro- madzenie, to ostatnie pod kontrol� w�adz ko�cielnych. Kontrola taka mia�a przypo- mina� nie tylko rodzinom, �e wszelkie �luby w imieniu dzieci czynione mog� by� najwy�ej warunkowo, ale tak�e i zgromadzeniom, �e ani przymyka� oczu na przypadki przymusu, ani te� �adnej kandydatki namawia� nie wolno. To pierwsze mog�o si� czasem zdarzy�, je�eli przymuszaj�ca pann� rodzina by�a tak mo�na, �e klasztor nie �mia� odm�wi� przyj�cia, chocia� wiadomo by�o dobrze, co si� dzieje. To drugie - je�eli uczennica by�a inteligentna i pobo�na, pracowita i mi�a, taka, z jakiej by�by po�ytek i pociecha. St�d ci�g�e przestrogi wizytator�w i powtarzane przez nich nakazy pilnego badania intencji i swobody kandydatek. Kontrola ta jednak by�a naprawd� potrzebna tam tylko, gdzie w zakonnicach s�ab�a �wiado- mo�� w�a�ciwego celu ich �ycia, kt�rym jest troska o sprawy Boga i zbawienie dusz, a zamiast tego ros�a dba�o�� o ziemskie interesy zgromadzenia. Ale i w takim wypadku na og� ju� nast�pne pokolenie, nauczone na b��dach poprzedniego, wyrzeka�o si� ich i mno�y�o przepisy, kt�re je mia�y na przysz�o�� utrudni�. Je�eli wi�c, na przyk�ad, u wizytek istnia�a specjalna klasa uczennic zwanych �habit- kami" i wychowywanych ju� z g�ry na zakonnice, by�o to dozwolone tylko pod warunkiem zostawienia im ostatecznie ca�ej swobody decyzji, i skrupulatnie tego przestrzegano. Co do uczennic, kt�re w wi�kszo�ci zakon�w pozwalano lub nakazywano przyjmowa�, wiele z nich niew�tpliwie zostawa�o zakonnicami, ale o wiele wi�cej wraca�o do �wiata: czy to stwierdziwszy brak powo�ania, czy te� zraziwszy si� do szarej prozy klasztornego �ycia, kt�rej mia�y okazj� do�wiadczy� od wewn�trz. Szko�a klasztorna nie jest bynajmniej sama z siebie wyl�garni� powo�a�. Nieraz w niej w�a�nie traci si� bezpowrotnie wszelkie naiwne z�udzenia co do �atwego u�wi�cenia si� w �yciu zakonnym. W dodatku same zakonnice by�y �wiadome gro��cej im pokusy traktowania uczennic od razu jako kandydatek: deklaracje do regu�y che�mi�skiej przestrzegaj� wychowawczyni�: �A i� nie od ludzi, ale od Boga wezwania do zakonu potrzeba, �adnej namawia� nie b�dzie; ale gdy obaczy, �e si� kt�ra do zakonu nak�oni, niech j� na cz�ste modlitwy odsy�a, aby z pomoc� Bo�� wezwanie swoje tym lepiej zrozumia- �a i wype�ni�a. Nie ma te� �acno do jednego raczej ni� do drugiego zakonu, albo do tego wi�cej ni� do drugiego klasztoru radzi�..." Dalej za� nakazano wypyta� kandydatk�, �co j� do tego przywiod�o, �e sobie ten, a nie inszy zakon abo klasztor obra�a? Je�li j� kto, a zw�aszcza siostra kt�ra z tego klasztoru, nie nam�wi�a?"24 Wbrew wszelkim ludzkim wzgl�dom i pokusom starano si� bowiem zabez- pieczy� najwy�sze prawo Boga do udzielania powo�ania, a cz�owieka - do rozpo- znania go i dobrowolnego przyj�cia. Jest to sprawa mi�dzy Bogiem a sercem ludzkim i jakakolwiek ingerencja z zewn�trz by�aby nied�wiedzi� przys�ug�. Zupe- �nie czym innym natomiast jest poci�gaj�cy przyk�ad. Takim swoistym �duszoch- watem" mia�a by� Anna Bagien, Austriaczka rodem, niegdy� dworka kr�lowej Konstancji, potem za� benedyktynka w Toruniu, wys�ana nast�pnie na now� funda- cj� do Radomia. W metryce radomskiej zapisano o niej: �...By�a kantorysz� i inszych pobudza�a do chwa�y Bo�ej. By�a mistrzeni� �wieckich panien i wiele ich Panu Bogu pozyskiwa�a i z �wiata do zakonu �wi�tego oddawa�a. Subprzeorysz� by�a, zakrystiank�..."25 Ot� jedna z �ofiar" tego pozys- kiwania, p�niejsza prze�o�ona tego samego klasztoru Zofia Soko�owska, zanoto- wa�a dla nas, na czym ono polega�o. Uzasadnia mianowicie w ten spos�b podj�cie pracy kronikarskiej: �A b�d�c z dzieci�stwa wychowana w tym klasztorze od pi�tego roku mego a� do dnia dzisiejszego, kt�rego to pismo zaczynam, wielem rzeczy oczyma memi widzia�a, uszyma s�ysza�a, od pobo�nych dawnych zakonnic, mi�dzy kt�rymim si� chowa�a. Jeszczem ich zasta�a dwie: jedn� pann� Jadwig� Kijowsk�, drug� pann� Ann� Bagien, kt�r�m ja w moim dziecinnym wieku �Babusi�� zwa�a, a to dlatego, �e mi� piel�gnowa�a i wychowywa�a, i to mi proroctwo przy �mierci zostawie�a, 17 18 �em mia�a by� niegodn� s�ug� Bo�� na tym miejscu... Wi�c tedy przejrzawszy si�, �e wiele rzeczy godnych pami�ci ginie w zapomnieniu, a inaczej odwdzi�czy� si� nie mog�c miejscu temu, jako prawdziwe dziecko na tym kochanej matki, Zakonu �wi�tego, wychowane chlebie... wiadomych nie taj� dzie�, kt�re B�g z tym miejs- cem czyni� od pocz�tku fundacji."26 Najwyra�niej ca�a rola wychowawczyni polega�a w tym wypadku najpierw na serdeczno�ci, potem za� na s�usznym przewidzeniu drogi �yciowej wychowanki. Zestawienie dat dotycz�cych Zofii Soko�owskiej w tej samej metryce wskazuje zreszt�, �e dano jej mn�stwo czasu do namys�u, bo habit przyj�a dopiero maj�c lat dwadzie�cia. Ton za� jej wypowiedzi dowodzi, �e od dzieci�stwa wzrasta�a w spo- kojnej mi�o�ci do wsp�lnoty, w kt�rej te� ostatecznie pozosta�a. A oto inna historia, bardzo wprawdzie nietypowa, ale bardzo ciekawa, zapisa- na w metryce bernardynek krakowskich: �(1747) Obleczona jest w zakonne odzienie c�rka w. jmci pana J�zefa Pinie�- skiego, stolnika �ytomirskiego, i ma��onki jego w. imci pani Zofii z domu Ulenie- cki. Kt�ra wykradziona by�a od matki, mieszka�a z m�em przez trzy miesi�ce; tandem przewiedziono prawo od matki o niewa�ny �lub, dana do naszego klasz- toru, dobrowolnie dla mi�o�ci Boga pogardzi�a �wiatem... Imi� jej by�o chrzczone Wiktoria, a przy ob��czynach dano jej imi� Zofia. Mia�a lat wieku swego, kiedy si� ob��czy�a, 14 i miesi�cy 6, i dlatego czeka�a profesji �wi�ty, a� si� jej sko�czy� rok szesnasty."27 Jakie� tu pole do popisu dla schematycznych interpretacji! Schemat romanty- czny, rodem z dziewi�tnastowiecznej powie�ci: matka �lubuje odda� c�rk� do klasztoru, c�rka ucieka z ukochanym, matka puszcza w ruch ponur� maszyn� prawa, ukochany zostaje skazany za rzekome porwanie (najlepiej: �ci�ty), c�rka przemoc� wtr�cona do klasztoru sp�dza tam dni na wspomnieniach (najlepiej: przechowuje na sercu chusteczk� umoczon� w jego krwi). Wkr�tce te� umiera z rozpaczy. Schemat psychologiczny wed�ug dzisiejszej mody: dziecko nieletnie, porwane przez m�czy- zn� starszego i brutalnego, zra�one przez niego nieodwracalnie do ma��e�stwa, ucieka do klasztoru, gdzie odt�d p�dzi �ycie kogo� psychicznie skrzywionego; mo�e nawet wkr�tce dostaje ostrej obsesji lub zgo�a zapada na chorob� umys�ow�... I wszystko by si� za ka�dym razem zgadza�o, tylko �ycie, jak zwykle, wymyka si� schematom: w tej samej ksi�dze w sze��dziesi�t sze�� lat p�niej zapisano wspo- mnienie po�miertne o s. Zofii Pinie�skiej, kt�rej d�ugi zakonny �ywot najwyra�niej by� spokojny, udany i tw�rczy. Zaryzykowa�abym interpretacj� tak�: dziewczynka zosta�a porwana dla posagu (bo mia�a spory) przez kogo�, kogo nie kocha�a. Po powrocie od niego zamieszka�a w klasztorze jako rezydentka, zgodnie ze zwycza- jem, kt�ry kaza� tak post�powa� kobietom tocz�cym proces ko�cielny o stwierdze- nie niewa�no�ci ma��e�stwa. Przy tej okazji za� u�wiadomi�a sobie powo�anie i po prostu posz�a za nim, z w�asnej dobrej woli -jak zdecydowana wi�kszo�� kandyda- tek w czasach potrydenckich. Rozdzia� 2 Quadrima Christo nubilis Ile te� lat liczy�a sobie osoba, kt�ra podejmowa�a - i to na og� samodzielnie - decyzj� wst�pienia do klasztoru? Niew�tpliwie w mentalno�ci epoki potrydenckiej trwa�a jeszcze nostalgia za decyzj� jak najwcze�niejsz�. S�owa hymnu liturgicznego o �w. Gertrudzie: Quad- rima Christo nubilis (w wieku lat czterech ju� zdolna do za�lubin z Chrystusem) - znajduj� echo w tekstach siedemnastowiecznych: �Kiedy by taka panienka by�a, kt�ra by si� z m�odo�ci tylko, ale prawie z dzieci�stwa, na przyk�ad w o�miu leciech, na s�u�b� si� Bogu odda�a, w niewin- no�ci do klasztoru przyszed�szy..."1 By�o to wyidealizowane przeciwie�stwo wypadk�w, w kt�rych - jak powia- dano - kwiat po�ar� �wiat, a �odyga do klasztoru posz�a. Nale�y przy tym pami�ta�, �e wiek w�a�ciwy do podejmowania �yciowych decyzji by� wtedy o wiele wcze�- niejszy ni� dzisiaj, bo ju� czternastoletnie dziewcz�ta sz�y za m��. Niemniej owo �im wcze�niej do Boga, tym lepiej", cho� p�yn�o z pobo�no�ci, musia�o nieraz prowadzi� do decyzji po�piesznych, przedwczesnych - w o�miu leciech! - praw- dziwie dziecinnych. Tote� prawo ko�cielne ustali�o w wieku XVI, �e do nowicjatu nie wolno przyjmowa� przed uko�czeniem pi�tnastu lat �ycia, a w zupe�nie wyj�t- kowych wypadkach przynajmniej dwunastu; do �lub�w za� nigdy przed uko�- czeniem szesnastu.2 Przestrzeganie tego prawa stanowi�o oczywi�cie obowi�zek prze�o�onych zakonnych, nie za� samych kandydatek, kt�rym nikt nie zabrania� zg�asza� si� tak wcze�nie, jak tylko chcia�y i mog�y; wolno im by�o nawet zamiesz- 20 ka� w szkole klasztornej, ale z przyj�ciem ich do nowicjatu nale�a�o czeka�, a� osi�gn� wiek wymagany. Jak tego przestrzegano? Nawet prawo w�asne niekt�rych zakon�w obni�a�o doln� granic� wieku z powrotem, robi�c norm� z tego, co mia�o by� tylko wyj�t- kiem. Tak np. w czwartej cz�ci konstytucji zakonu augustian�w, traktuj�cej �o rz�dzie i sprawowaniu mniszek i mantelatek", postanowiono w roku 1607: �Ale aby pann� przed rokiem dwunastym sko�czonym ob�oczy� miano, na to nie pozwalamy; dla kt�rej przyczyny w kapitule niechaj jej nie przyjmuj�."3 Podobnie u klarysek podlegaj�cych prowincji franciszka�skiej zwyczajow� doln� granic� wieku do ob��czyn by�o lat dwana�cie, do �lub�w pi�tna�cie;4 natomiast w klasztorach tego samego zakonu podleg�ych biskupowi krakowskiemu nie oblekano przed uko�czeniem lat pi�tnastu, przynajmniej pod koniec epoki.5 G�rnej granicy wieku ani prawo, ani zwyczaj nie okre�la�y w �adnym (o ile mi wiadomo) zakonie, praktyka za� wygl�da�a bardzo r�nie. Praktyk� oczywi�cie trudniej jest bada� ni� ustawy, trzeba bowiem dotrze� do metryk poszczeg�lnych klasztor�w i nazwisko po nazwisku oblicza� z podanych lat wiek wst�pienia. Posiadam w tej sprawie dane do�� obfite dla benedyktynek kongregacji che�mi�s- kiej,6 a wyrywkowe tylko dla innych zakon�w. Ot� u benedyktynek, kt�rych ustawy ��da�y uko�czonych lat pi�tnastu do ob��czyn, a szesnastu do �lub�w, prawie 10% znanych mi wypadk�w to wyj�tki od tej zasady, dziewcz�ta przyj�te wcze�niej. W�r�d nich najwi�cej jest wprawdzie czternastolatek, ale zdarzy�y si� tak�e cztery wypadki oblekania dzieci w wieku lat o�miu do dziesi�ciu. Niew�tp- liwie za du�o robiono tych wyj�tk�w! Rocznikiem najliczniejszym s� szesnastola- tki, wida� te� wyra�nie, �e przesz�o po�owa benedyktynek wst�powa�a mi�dzy swoimi czternastymi a dwudziestymi urodzinami. Przyk�adem starannego przestrzegania prawa by� klasztor bernardynek u Sw. J�zefa w Krakowie, gdzie poza przytoczonym tu ju� przypadkiem Zofii Pinie�skiej nie przyj�to ani jednej kandydatki nie maj�cej uko�czonych pi�tnastu lat.7 Co jednak nie znaczy, �e wst�powa�y osoby du�o starsze: najwi�cej jest szesnasto- i siedemnastolatek, kandydatki za� starsze ni� dwadzie�cia jeden lat nale�� do wyj�tk�w. Osiemnastowieczna cysterska ksi�ga zmar�ych, pochodz�ca z klasztoru w Owi�skach, ale obejmuj�ca tak�e i zakonnice o�obockie, ukazuje praktyk� podobn� do benedykty�skiej.8 U norbertanek zwierzynieckich nie przyj�to wpraw- dzie nikogo poni�ej lat dwunastu, ale i tak a� 15% to te obleczone na zasadzie wyj�tku, bo nie maj�ce jeszcze lat pi�tnastu.9 U brygidek regu�a zabrania�a przyj- mowania przed uko�czonym rokiem osiemnastym,10 ale brak mi dotychczas da- nych pozwalaj�cych stwierdzi�, w jakim stopniu stosowano si� do tego w praktyce. Oczywi�cie, w tych zakonach, kt�re opr�cz panien przyjmowa�y tak�e i wdowy, mog�o by� nieco wi�cej powo�a� sp�nionych, tyle �e wdow� mo�na by�o pod�w- czas zosta� nie maj�c jeszcze lat dwudziestu, a zreszt� nie bywa�o tych wd�w a� tyle, �eby ich obecno�� wiele tu zmieni�a. Wszystkich tych oblicze� i szczeg��w dosy� ju� chyba, �eby stwierdzi�, �e prawo stawia�o granic� wieku bardzo nisk�, jak na nasze dzisiejsze pogl�dy, obyczaj za� jeszcze bardziej j� obni�a�. A kiedy pod zaborami w�adze pa�stwowe zabra�y si� do jej podnoszenia - nie w trosce o dojrza�o�� osobow� kandydatek oczywi�cie, ale aby utrudni� wst�powanie - zainteresowani uznali to za z�o�liwe ograniczenie swobody. Jeszcze w roku 1905 pisa� ks. Chotkowski, �e ��danie od kandydatki osiemnastu lat sko�czonych (tyle obowi�zywa�o w Galicji od czas�w Marii Teresy) jest przesuwaniem terminu zbyt daleko: c� bowiem ma ze sob� robi� uboga dziewczyna, kt�rej tak d�ugo nie wolno wst�pi�, a �y� nie ma za co?11 Metryka norbertanek zwierzynieckich dowodzi zreszt�, �e zdarza�o si� przekracza- nie po cichu tak�e i austriackiego prawa. Mamy wi�c ju� kandydatk� - statystycznie bior�c, niew�tpliwie nastolatk� - kt�ra b�d� w rozm�wnicy klasztornej, b�d� w szkole zg�asza si� ze swoj� ch�ci� wst�pienia do zakonu. Zdarza si� to, jak ju� wiemy, do�� cz�sto, tak �e �snadno jest liczby przyczyni�" - ale pomin�wszy kwesti� wy�ywienia, wielowiekowe do�wiadczenie dawno ju� nauczy�o wsp�lnoty zakonne, �e nie ka�da ch�tna do �ycia zakonnego jest tym samym do niego zdolna, Christo nubilis. Wystarczy za� wprowadzi� do klasztoru jedn� niepowo�an�, a jakoby si� diab�a wpu�ci�o, koniec spokoju: taka bowiem i sama �mizernie w ustawicznym sturbowaniu �yje", i ca�ej reszcie tak�e �ycie zatruwa. Jak? Ano, wedle sk�onno�ci: albo pretensjami, albo awanturami, albo snuciem intryg domowych... Apage, Satana! Niestety pomy�ek trudno si� ustrzec, zw�aszcza przy ocenianiu charakter�w i d��e� kandydatek; wi�c �eby przynajmniej nie by�o tych pomy�ek za du�o, ustalano d�ugie listy informacji, kt�re nale�a�o o ka�dej kandydatce zdoby� z g�ry. Zaczyna�o si� oczywi�cie nie od cech charakteru, ale od tego, co dzisiaj byliby�my sk�onni nazwa� ankiet� personaln�. U benedyktynek i cysterek pierwsz� rzecz� do ustalenia by� stan cywilny kandydatki. Odmawiano przyj�cia, �je�li wdowa albo m�atka: gdy� si� do zakonu tego tylko panienki zwyczajem dawnym przyjmowa� maj�".12 Zdaje si�, �e to samo wymaganie stawiano u norbertanek. U brygidek natomiast, bernardynek, klarysek, karmelitanek i wizytek przyjmowano tak�e i wdowy. Ba, nawet i m�atki, pod warunkiem, �e i m�� tak�e wst�powa� jednocze�nie do jakiego� zakonu. Taki wypadek zdarzy� si� np. u karmelitanek lubelskich: w roku 1712 przyj�to tam Teres� z Kaszowskich, gdy owdowiawszy ju� po dw�ch m�ach (Bieniowskim i Krassowskim), rozsta�a si� z trzecim, woje- wod� sieradzkim Janem Pieni��kiem, kt�ry poszed� do paulin�w. Mia�a wtedy 54 lata, w zakonie za� prze�y� mia�a jeszcze lat dwana�cie, pod imieniem s. Marii- -Egipcjanki od �w. Jana Chrzciciela, i w opinii wielkiej �wi�tobliwo�ci.13 Rzadko si� zdarza kto�, kto tyle razy umie zaczyna� �ycie od nowa! Ale i wd�w po jednym m�u nie zg�asza�o si� za du�o; nie tyle w ka�dym razie, �eby ich nap�yw zmieni� tradycyjn� nazw� kt�regokolwiek zakonu. M�wi�o si� bowiem zawsze: �panny karmelitanki", �panny wizytki", ca�kiem tak samo jak �panny benedyktynki". 21 22 Z kolei nale�a�o dowiedzie� si� o zdrowie. Sw. Teresa z Avili, reformatorka Karmelu, wymaga�a podobno od swoich kandydatek przede wszystkim: dobrego apetytu, dobrego snu i dobrego humoru. D�ugi kwestionariusz podany w regule reformowanej benedyktynek che�mi�skich14 ka�e wywiedzie� si� pilnie, czy kan- dydatka �nie ma jakiej choroby tajemnej albo defektu jakiego z przyrodzenia abo z przypadku?" Chodzi�o o wykluczenie os�b, kt�re zg�asza�y si� tylko dlatego, �e z racji u�omno�ci nie mia�y szansy na zam��p�j�cie. Poniewa� jednak nie istnia�y jeszcze domy dla nieuleczalnie chorych i w niekt�rych sytuacjach rodzinnych los kalekiego dziecka m�g� by� straszny, robiono czasem wyj�tki - i to z bardzo dobrym skutkiem - je�li mo�na si� by�o rozs�dnie spodziewa�, �e panna (wedle swoich mo�liwo�ci) powa�nie potraktuje zakonne obowi�zki. Ostatecznie ani u�o- mno�� nie przes�dza o braku powo�ania, ani zw�aszcza zdrowie samo przez si� go nie dowodzi. I tak panna Konkordia (vel Zgoda) Zakrzewska, malutka garbuska przyj�ta do benedyktynek pozna�skich w roku 1619, pozostawi�a tam po sobie pami�� dziecinnej niewinno�ci i dobroci. O wojowniczej ksieni cysterek o�oboc- kich, Ludwice Ko�mi�skiej, pisze Kitowicz w znanym tek�cie: �By�a to panna garbatego cia�a, ale umys�u wysokiego, z kt�r� ka�dy, kto mia� interes, musia� dobrze napoci� czo�a, nim doszed� do ko�ca: tak by�a mocna i obrotna. W tym godna pochwa�y, �e wiele panien szlacheckich przystojnie edukowa�a swoim kosztem i niczego nie �a�owa�a, cokolwiek jej przyjaci� robi� mog�o, kt�rych te� mia�a wsz�dzie po dostatku."15 Szczeg�lnie jednak ciekawy by� przypadek Zofii Dulskiej. Przyj�to j� w roku 1584 do benedyktynek che�mi�skich w�a�nie na mowy wyj�tku: bezw�adna, nie- zdolna porusza� si� o w�asnej mocy, zawdzi�cza�a zreszt� dopiero tej chorobie zgod� ojca, protestanta, na upragnione wst�pienie do klasztoru. Z pocz�tku po- trzebowa�a sta�ej pos�ugi dwu si�str, potem jednak w ci�gu paru lat wyzdrowia�a zupe�nie. �miem s�dzi�, �e nie by�a to ani symulacja, ani cud, tylko po prostu nerwica: to by zreszt� pasowa�o do wszystkiego, co wiadomo o p�niejszych dziejach panny Dulskiej. W ka�dym razie by�a ona przez kilkadziesi�t lat do�� zdrowa, �eby rz�dzi� klasztorem toru�skim i wielce mu si� zas�u�y� w dziedzinie gospodarczej.16 Normalnie jednak wymagano od kandydatek zdrowia do�� moc- nego, �eby si� za pr�dko nie za�ama�o przy surowym klasztornym trybie �ycia, i na ulgowych warunkach przyjmowano rzadko. Tak rzadko, �e zdaniem �w. Francisz- ka Salezego marnowa�a si� w �wiecie �aska zakonnego powo�ania, udzielona licznym osobom zbyt s�abym fizycznie lub zbyt ju� starym, �eby je przyj�to do istniej�cych dot�d zakon�w. Tej potrzebie mia�o zaradzi� za�o�enie zakonu wizy- tek: �...aby tedy takie dusze mia�y odt�d w tych krajach miejsce pewne dla oddalenia si� od �wiata, ta Kongregacja by�a postanowiona tak, �eby �adna ostro�� nie odra�a�a s�abych i u�omnych dla �ycia w niej w doskona�o�ci mi�o�ci Boskiej... A te, kt�re b�d� dobrej i silnej kompleksji, b�d� przyj�te jako powo�ane od Boga dla poratowania i ulgi s�abych."17 Dalszym przedmiotem bada� by�a sytuacja rodzinna kandydatki. Che�mi�ska instrukcja, kt�rej szlakiem tutaj idziemy, ka�e: �Pyta� o lata, o ojczyzn� [tzn. miejsce pochodzenia], o rodzice, o ich kondy- cj�: je�li s� ubodzy, je�li z tej miary (albo jakiej inszej) pos�ug jej i ratunku od niej potrzebuj�..." Prawo kanoniczne mia�o z tego zrobi� w przysz�o�ci obowi�zuj�cy og�lnie paragraf; na razie jednak i bez tego by�o oczywiste, �e nie powinna opuszcza� rodzic�w osoba, kt�ra ich utrzymuje albo piel�gnuje. Jest to zreszt� jedyny pow�d, dla kt�rego ta instrukcja nakazuje pyta� o stan spo�eczny - �kondycj�" - i maj�t- kowy rodzic�w. Poniewa� �Regu�a by i naubo�szymi gardzi� zabrania, to� i o sta- nach r�nych rozumiemy"18 - do benedyktynek przyjmowano niezale�nie od po- chodzenia stanowego. Co nie znaczy, �e zg�osze� ze wszystkich stan�w by�o r�wnie wiele. W pierwszym okresie, to jest do czasu wojen kozackich i szwedz- kich, nap�ywa�o szlachcianek przynajmniej trzy razy tyle, co mieszczanek; do tego spora grupa senatorskich c�rek i bardzo malutka ch�opek. W ci�gu stulecia, kt�re dzieli rok 1650 od 1750, ch�opki zanik�y prawie zupe�nie, liczba mieszczanek spad�a do jednej czwartej poprzedniego stanu, liczba magnatek do po�owy, tylko szlachcianek pozosta�o dok�adnie tyle, co poprzednio. Zdaje si�, �e dzia�o si� tak z przyczyn zewn�trznych, politycznych i spo�ecznych: w czasach O�wiecenia magnatkom na og� nie w g�owie ju� by� klasztor, miasta by�y w upadku, a rosn�ca n�dza wsi gasi�a u ch�opskich c�rek wy�sze aspiracje religijne. Dopiero XIX wiek przyniesie masowy nap�yw mieszczanek i ch�opek do klasztor�w. Mi�dzy poszczeg�lnymi klasztorami w obr�bie jednego zakonu mog�y by� jednak pod tym wzgl�dem r�nice, p�yn�ce oczywi�cie nie z prawa, ale z po�o�enia geograficznego i z warunk�w bytowych danego domu. Nie by�o, na przyk�ad, senatorskich c�rek w ubogim klasztorze radomskim czy mi�skim ani w �arnowiec- kim, po�o�onym w okolicy, w kt�rej mieszka�a sama drobna szlachta. We lwows- kim natomiast by�o ich wyj�tkowo du�o, zw�aszcza od czas�w rz�d�w rodzonej ciotki kr�la Jana III, Doroty Magdaleny Dani�owicz�wny. Co do innych zakon�w, zdaje si�, �e rozwi�zywa�y one spraw� pochodzenia bardzo r�nie. U norbertanek �ukowskich trafiaj� si� mieszczanki gda�skie,19 gdy jednocze�nie norbertanki zwierzynieckie wymaga�y szlachectwa a� do ko�ca XVII wieku.20 Karmelitanki bose z pocz�tku przyjmowa�y kandydatki ze wszystkich stan�w, potem w po�owie XVII wieku s�ycha� u nich o pr�bach ograniczania si� do samych tylko szlach- cianek: walczy�a z tym m. Marchocka21 usilnie i skutecznie, bo w XVIII wieku np. rekrutacja do Karmelu krakowskiego by�a w du�ej mierze mieszcza�ska.22 U nor- bertanek p�ockich przyjmowano nieszlachcianki tylko na konwerski, chyba �e kt�ra by�a organi�ciank� i umia�a gra�; wtedy przyjmowano j� do ch�ru �dla muzyki".23 Wymagano szlachectwa tak�e u klarysek, tych przynajmniej, kt�re by�y pod rz�dami franciszkan�w; i kiedy w klasztorze Ch�ci�skim powsta� problem, czy przyj�� pewn� kandydatk� ubog� i niepewnego pochodzenia, prowincja�, do kt�re- 23 24 go si� odwo�ano, pozwoli� jej wst�pi� pod warunkiem, �e udowodni szlachectwo.24 U bernardynek natomiast na pewno przyjmowano tak�e i mieszczanki.25 Rozstrzygn�wszy (lub pomin�wszy) spraw� urodzenia kandydatki, nale�a�o jeszcze zasi�gn�� wielu innych wiadomo�ci. Instrukcja che�mi�ska ka�e teraz pyta�, �je�li z katolickich rodzic�w, czy-li niedawno do wiary katolickiej na- wr�conych?" Tu nie chodzi�o o wy��czenie c�rek konwertyt�w, a po prostu o zorientowanie si� w religijnym klimacie rodziny. Wiele �wczesnych zakonnic pochodzi�o z rodzin konwertyckich lub przychodzi�o do klasztoru po konwersji osobistej. Spo�r�d mn�stwa takich wypadk�w wspomnijmy Konstancj� z Mysz- kowskich Bu�e�sk�, w