6378

Szczegóły
Tytuł 6378
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6378 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6378 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6378 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

STEVEN SAYLOR RZUT WENUS Prze�o�y�: Janusz Szczepa�ski Wydanie oryginalne: 1995 Wydanie polskie: 2002 Rickowi CHRONOLOGIA czyli gar�� informacji o pewnych istotnych wydarzeniach poprzedzaj�cych akcj� powie�ci, kt�ra rozpoczyna si� w po�owie stycznia 56 r. p.n.e. 90 r. p.n.e. � Gordianus w Aleksandrii. 80 r. p.n.e. � Umiera kr�l Egiptu, Soter. Jego nast�pc� zostaje (na kr�tko) Aleksander II, a po nim Ptolemeusz Auletes. W Rzymie trwa dyktatura Sulli; Cycero wyg�asza pierwsz� wa�n� mow� na Forum Romanum, obron� Sekstusa Roscjusza (wydarzenia opisane w Rzymskiej krwi). 76 r. p.n.e. � Umiera Appiusz Klaudiusz, ojciec Klaudii i Klaudiusza. 75 r. p.n.e. � Senat po raz pierwszy podejmuje pr�b� egzekucji domniemanego testamentu Aleksandra II, przekazuj�cego Egipt Rzymowi. 72 r. p.n.e. � Drugi rok powstania Spartakusa (wydarzenia te s� kanw� Ramion Nemezis). 68 r. p.n.e. � Klaudiusz wznieca bunt w armii Lukullusa. 65 r. p.n.e. � Krassus zg�asza projekt ustawy o uznaniu Egiptu za prowincj� Rzymu, co jednak nie zostaje przyj�te. 63 r. p.n.e. � Cycero zostaje konsulem. Czas akcji powie�ci Zagadka Katyliny1. Cezar i Pompejusz w my�l ustawy Rullusa usi�uj� wymusi� ho�d Egiptu, do czego jednak nie dopuszcza Cycero. 62 r. p.n.e. � M�� Klaudii, Kwintus Metellus Celer, zostaje namiestnikiem w Galii Przedalpejskiej. Klaudiusz wywo�uje skandal podczas �wi�ta Dobrej Bogini. 61 r. p.n.e. � Klaudiusz oskar�ony o bezbo�no�� staje przed s�dem, ale zostaje uniewinniony. 59 r. p.n.e. � Celiusz oskar�a Antoniusza, kt�rego broni Cycero. Cezar zostaje konsulem; za trzydzie�ci pi�� milion�w denar�w �za�atwia� Ptolemeuszowi tytu� �przyjaciela i sprzymierze�ca ludu rzymskiego�. Ptolemeusz podnosi podatki w Egipcie, wzbudzaj�c gniew poddanych. Klaudiusz przechodzi do plebejusz�w, zmieniaj�c nazwisko na Klodiusz (jego siostra za� odt�d nazywa si� Klodia), aby m�c stara� si� o stanowisko trybuna ludu. Umiera m�� Klodii. 58 r. p.n.e. � Klodiusz zostaje trybunem, Cycero skazany na wygnanie (marzec). Rzymianie zajmuj� nale��cy do Egiptu Cypr. Kr�l Ptolemeusz uchodzi z Egiptu do Rzymu. 57 r. p.n.e. � Cycero powraca z wygnania (wrzesie�). Celiusz wspiera kandydatur� Bestii na pretora. Do Italii przybywa stuosobowa delegacja Aleksandryjczyk�w pod przewodnictwem Diona. Przegra�em wszystko w ko�ci, z�y: Miast �rzutu Wenus� wysz�y �psy�... Propercjusz, Elegie (IV, 45-46) Wszyscy s�yszeli�my o Aleksandrii, a teraz j� poznali�my: �r�d�o wszelkiej przebieg�o�ci i oszustwa, z kt�rego bior� si� najgorsze intrygi i knowania. Cycero, Pro C. Rabirio Postumo, 35 Demokryt nie pochwala� stosunku p�ciowego, uwa�aj�c go co najwy�ej za akt, w wyniku kt�rego z jednej istoty ludzkiej bierze si� druga... a na Herkulesa, im tego mniej, tym lepiej! Z drugiej strony, seks przywraca energi� opiesza�ym atletom; pomaga na chrypk�, uwalnia od b�lu w l�d�wiach, wyostrza wzrok; seks pozwala odzyska� r�wnowag� umys�u i odp�dza melancholi�. Pliniusz, Historia naturalna, XXVIII, 58 CZʌ� I NEX ROZDZIA� I � Dwaj go�cie, panie. Czekaj� u drzwi. � Belbo patrzy� na mnie spod oka, przest�puj�c niepewnie z nogi na nog�. � Jak si� zw�? � Nie chcieli powiedzie�. � Jakie� znajome twarze? � Nigdy ich dot�d nie widzia�em, panie. � Powiedzieli chocia�, czego chc�? � Nie, panie. Zastanowi�em si� przez chwil�, zapatrzywszy si� w buzuj�ce w �elaznym koszu p�omienie. � A wi�c przyszli dwaj m�czy�ni... � powt�rzy�em, ale Belbo przerwa� mi w p� s�owa: � Niezupe�nie, panie. � M�wi�e� o dw�ch go�ciach. Czy� nie s� obaj p�ci m�skiej? � Noo... � Belbo zmarszczy� czo�o. � Jestem pewien, �e jeden z nich jest m�czyzn�... w ka�dym razie tak mi si� wydaje... � A druga osoba? � Chyba kobieta. A mo�e nie... � M�j domowy osi�ek patrzy� przed siebie z namys�em, cho� bez wi�kszego zainteresowania tematem, jak gdyby usi�owa� sobie przypomnie�, co jad� na �niadanie. Unios�em brew i spojrza�em ponad rozpalonym koszem przez w�skie okno na ogr�d, gdzie pos�g Minerwy trzyma� wart� nad niewielk� sadzawk�. S�o�ce zaczyna�o si� chyli� ku horyzontowi. Styczniowe dni s� stanowczo za kr�tkie, zw�aszcza dla kogo�, kto ma pi��dziesi�t cztery lata; wiek na tyle podesz�y, by czu� w ko�ciach ch��d. Dzie� jednak by� jeszcze wystarczaj�co jasny, by m�c odr�ni� p�e� stoj�cego u drzwi przybysza. Czy�by Belbonowi zaczyna� si� psu� wzrok? Belbo, m�j niewolnik i by�y gladiator, nie nale�a� do najm�drzejszych. Braki w inteligencji nadrabia� nadmiarem t�yzny fizycznej. Przez d�ugi czas ta zwie�czona wiechciem blond w�os�w g�ra mi�ni s�u�y�a w moim domu jako przyboczna stra�, ale w ostatnich latach refleks mu si� znacznie pogorszy�. My�la�em, �e b�d� m�g� uczyni� go od�wiernym, s�dz�c, �e dzi�ki d�ugoletniej s�u�bie potrafi rozpozna� wi�kszo�� odwiedzaj�cych, jego masywna sylwetka za� wystarczy, by nastraszy� niepo��danych go�ci. Ale skoro nie umie nawet powiedzie�, czy go�� jest kobiet�, czy m�czyzn�, nie b�d� mia� z niego �adnego po�ytku w tej roli. Belbo w ko�cu oderwa� wzrok od nieokre�lonego punktu w przestrzeni i odchrz�kn��. � Czy mam ich wpu�ci�, panie? � Pozw�l, �e si� upewni�, czy ci� dobrze zrozumia�em. W najniebezpieczniejszym mie�cie na �wiecie dw�ch nieznajomych p�ci niepewnej, kt�rzy nie chc� si� przedstawi�, przybywa z wizyt� do kogo�, komu od dawna regularnie przybywa wrog�w. Wpu�ci� ich, pytasz? Czemu nie? M�j sarkazm okaza� si� chyba zbyt subtelny. Belbo skin�� g�ow� i odszed�, zanim zdo�a�em go powstrzyma�. W chwil� p�niej wr�ci� z go��mi. Wsta�em, by ich powita�, i w tej samej chwili przekona�em si�, �e ze wzrokiem Belbona nic si� nie dzieje; ba, widzi pewnie lepiej ode mnie. Gdybym ujrza� t� par� gdzie� na ulicy albo na Forum, pomy�la�bym, �e mam przed sob� niewysokiego m�odego m�czyzn� o delikatnych rysach (odziany by� w niedopasowan� tog� i mia� na g�owie kapelusz z szerokim rondem, cho� pogoda bynajmniej nie by�a s�oneczna) i znacznie ode� starsz� i wi�ksz� kobiet�, od st�p do g�owy owini�t� skromnie w stol�. Lecz po bli�szym przyjrzeniu si� przybyszom stwierdzi�em, �e co� tu nie gra. Lu�ne fa�dy zbyt du�ej togi skrywa�y sylwetk� m�odzie�ca, ale w jego twarzy by�o co� dziwnego. Na policzkach nie widzia�em ani �ladu zarostu, a jego mi�kkie, wypiel�gnowane d�onie porusza�y si� z gracj� bynajmniej nie m�sk�. W�osy, zamiast sp�ywa� mu na kark, by�y podwini�te i schowane pod kapeluszem, kt�rego nie chcia� zdj��; musia�y by� nadzwyczaj d�ugie. Ich kolor te� by� dziwny: ciemne przy korzonkach, przechodzi�y w blond. Wi�ksz� cz�� twarzy kobiety zas�ania� zarzucony na g�ow� we�niany kaptur, ale spostrzeg�em, �e policzki ma ur�owane, cho� raczej nieudolnie. Na szyi wida� by�o fa�dy lu�niejsze chyba od stoli, kt�ra z trudem mie�ci�a jej obfite kszta�ty. By�a ciut za szeroka w ramionach i za w�ska w biodrach, z r�kami te� co� by�o nie tak. Dum� rzymskich matron jest jak najbledsze cia�o, a te ciemne i ogorza�e r�ce wygl�da�y, jakby przez wiele lat wystawione by�y na dzia�anie s�o�ca. Co wi�cej, ka�da kobieta do�� pr�na, by r�owa� sobie twarz, zadba�aby te� o paznokcie, u tej obgryzione i nier�wne. Dw�jka przybysz�w stan�a w milczeniu przy rozpalonym koszu. � Zdaje si�, �e przybyli�cie z�o�y� mi wizyt� � zagadn��em w ko�cu. W odpowiedzi skin�li tylko g�owami. M�odszy zacisn�� usta i wpatrywa� si� we mnie z kamienn� twarz�. Stara kobieta pochyli�a czo�o i p�omienie roz�wietli�y jej oczy. Pod uczernionymi antymonem rz�sami ujrza�em b�ysk strachu. Kiwn��em na Belbona, kt�ry na ten sygna� wni�s� dwa sk�adane krzes�a i postawi� je przy moim. � Siadajcie � zaprosi�em ich. Spos�b, w jaki to zrobili, jeszcze bardziej utwierdzi� mnie w przekonaniu, �e nie s� tymi, za kogo chc� uchodzi�. Noszenie togi to sztuka, podobnie zreszt� jak i stoli. By�o oczywiste, �e �adne z nich wcze�niej nie mia�o na sobie takiego stroju. Ich niezdarno�� by�a wr�cz komiczna. � Mo�e wina? � zaproponowa�em. � Tak! � odpowiedzia� m�ody cz�owiek, pochylaj�c si� do przodu z nag�ym o�ywieniem na twarzy. G�os mia� wysoki i odrobin� zbyt delikatny, jak jego r�ce. Kobieta zesztywnia�a i ochryp�ym szeptem zaprotestowa�a, nerwowo bawi�c si� palcami, a po chwili zacz�a gry�� paznokie� kciuka. � Je�li o mnie chodzi, przyda mi si� co� dla obrony przed ch�odem wieczoru. � Wzruszy�em ramionami. � Belbonie, ka� jednej z dziewcz�t przynie�� troch� wina i wod�. I mo�e co� na przek�sk�? � spyta�em, patrz�c pytaj�co na go�ci. M�odzieniec zn�w wyra�nie si� rozja�ni� na wzmiank� o jedzeniu i ochoczo pokiwa� g�ow�. Kobieta zgromi�a go wzrokiem i trzepn�a go w rami�, a� si� skrzywi� bole�nie. � Oszala�e�? � spyta�a szorstko. Zdawa�o mi si�, �e s�ysz� �lad znajomego akcentu, lecz kiedy stara�em si� go sobie przypomnie�, rozproszy�o mnie g�o�ne burczenie w jej brzuchu. � No tak, oczywi�cie... � mrukn�� tamten. I on m�wi� z jakim� wschodnim akcentem; dziwi�o mnie to, bo przecie� tylko rzymscy obywatele mieli prawo nosi� tog�. � Dzi�kujemy za jedzenie � wycofa� si�. � Jaka szkoda � westchn��em. � Akurat zosta�o nam od �niadania troch� wy�mienitych ciastek, pieczonych z miodem i pieprzem na spos�b egipski. Trzeba wam wiedzie�, �e moja �ona pochodzi z Aleksandrii. Ja sam sp�dzi�em tam za m�odu sporo czasu... och, chyba ze trzydzie�ci lat temu. Egipcjanie s�yn� ze swego mi�kkiego chleba, jak z pewno�ci� sami wiecie. �ona twierdzi, �e to jaki� piekarz �yj�cy nad uj�ciem Nilu odkry� sekret przygotowywania zakwasu i pierwszy upieczony bochenek ofiarowa� Aleksandrowi Wielkiemu, kiedy �w zak�ada� nazwane od jego imienia miasto. Kobiecie zacz�y drga� k�ciki ust. Naci�gn�a kaptur, by ukry� oczy w cieniu, ale i tak czu�em na sobie jej spojrzenie, r�wnie gor�ce jak w�gle w koszu. Twarz m�odzie�ca zn�w straci�a wyraz i siedzia� sztywno jak przedtem. Belbo wr�ci� z ma�ym stolikiem, kt�ry ustawi� mi�dzy nami. S�u��ca nadesz�a z trzema kubkami i dzbankami z wod� i winem. Nala�a wina i odesz�a, pozostawiaj�c mi decyzj� co do stopnia rozcie�czenia go wod�. � Zimow� por� pijam prawie czyste wino � rzek�em, wlewaj�c do najbli�szego kubka odrobin� wody. � A dla was? M�ody cz�owiek uni�s� palec wskazuj�cy, przyciskaj�c kciuk do ostatniego stawu. � Wody na palec � potwierdzi�em, nalewaj�c i jemu, po czym spojrza�em na jego towarzyszk�. � Czy i ty si� do nas przy��czysz, pani? Zawaha�a si�, ale powt�rzy�a gest m�odzie�ca. Zn�w rzuci�y mi si� w oczy jej obgryzione paznokcie i spalona s�o�cem sk�ra d�oni. � Nie b�dziecie �a�owa� � zapewni�em. � To jest wino z mojego prywatnego zapasu. Zosta�o mi jeszcze kilka amfor z czas�w, gdy kilka lat temu w Etrurii na kr�tko przedzierzgn��em si� w rolnika. To by� bardzo dobry rok... w ka�dym razie dla wina. Poda�em im kubki. Zanim jednak zd��y�em podnie�� w�asny, kobieta szybko odstawi�a sw�j na stolik i si�gn�a po m�j. � Rozmy�li�am si� � szepn�a chrapliwie. � Wol� mniej wody... je�li nie masz nic przeciwko temu. � Oczywi�cie. Podnios�em kubek do ust i zatrzyma�em si�, udaj�c, �e delektuj� si� bukietem wina. Obserwowa�a mnie w napi�ciu, po czym ostro�nie, bez udawania, pow�cha�a zawarto�� naczynia, czekaj�c, bym pierwszy upi� �yk. Scena by�a groteskowa, niczym z pod�ej komedii, cho� gdyby�my byli w teatrze, widownia wygwizda�aby nas za pretensjonaln� gr�. Przytkn��em w ko�cu kubek do ust i przez chwil� trzyma�em wino w ustach, zanim obliza�em wargi, pokazuj�c jej w ten spos�b, �e prze�kn��em. Dopiero wtedy zdecydowa�a si� posmakowa� zachwalanego przeze mnie trunku. M�czyzna, kt�ry obserwowa� nasz� gr�, jak gdyby czekaj�c na przyzwolenie, podni�s� sw�j kubek i wychyli� go jednym haustem. � Doskona�e! � zakrzykn�� jeszcze wy�szym tonem i odchrz�kn�� g�o�no. � Doskona�e � powt�rzy� ciszej g�osem ni�szym, ale wci�� o kobiecym tembrze. Przez chwil� popijali�my w milczeniu, s�uchaj�c trzasku p�on�cych bierwion. W ko�cu zn�w pierwszy si� odezwa�em. � Wygl�da na to, �e wzdragacie si� wyjawi� mi cel swej wizyty. Mo�e zaczniemy od tego, �e zdradzicie mi swe imiona? M�czyzna popatrzy� na sw� towarzyszk�, kt�ra odwr�ci�a si�, kryj�c twarz w cieniu. Up�yn�a chwila, zanim zn�w spojrza� na mnie. � Bez imion � powiedzia�. � Na razie. Skin��em g�ow�. � Jak sobie �yczycie. C� w ko�cu znacz� imiona? S� tylko jak odzienie, kt�re ludzie wk�adaj� i zdejmuj� wed�ug potrzeb... jak przebranie, je�li wolicie. Prawda? M�odzieniec patrzy� na mnie b�yszcz�cymi oczyma. By� zaintrygowany, czy tylko za szybko wypi� swoje wino? Kobieta wci�� chowa�a twarz, ale zn�w poczu�em na sobie jej spojrzenie. � Imi� to nie to samo co rzecz � wyszepta�a w ko�cu. Zn�w skin��em g�ow�. � Tego si� dowiedzia�em dawno temu � przytakn��em. � Trzeba trafu, �e w�a�nie w Aleksandrii. A jednak nie nazywaj�c ich, nie mogliby�my dyskutowa� o rzeczach, kt�re si� kryj� pod swymi nazwami... imionami. We�niany kaptur pochyli� si� w powa�nym skinieniu. � Rzecz ma jedno imi� w mowie Grek�w, inne w �acinie � ci�gn��em. � A to, co dotyczy rzeczy, musi te� dotyczy� i os�b. Kr�l egipski Ptolemeusz na przyk�ad jest kr�lem Ptolemeuszem, czy b�dziemy go tytu�owa� z grecka basileus, czy po �acinie rex. Okryta stol� posta� wci�gn�a g�o�no powietrze i zdawa�o mi si�, �e chce co� powiedzie�, ale si� powstrzyma�a. � Tak jest i z bogami � kontynuowa�em. � Rzymianie zw� ojca bog�w Jowiszem. To onomatopeiczne s�owo wyra�a odg�os uderzaj�cej w ziemi� b�yskawicy, a greckie okre�lenie �Zeus� przypomina grzmot rozlegaj�cy si� w powietrzu. Tak oto imiona przekazuj� uszom to, co postrzegaj� oczy i dusza cz�owieka, cho� mo�e nieudolnie. � W�a�nie! � szepn�a. Zn�w pochyli�a g�ow� i ods�oni�a utkwione we mnie oczy nauczyciela, raduj�cego si� wypowiadan� przez ucznia dawno wyuczon�, ale nigdy nie zapomnian� lekcj�. � A mimo to imiona nie s� rzeczami � m�wi�em dalej. � I podczas gdy studia nad imionami mog� nas fascynowa�, to jednak ci, kt�rzy pragn� odkrywa� filozofi�, powinni studiowa� rzeczy, a �ci�lej m�wi�c to, jak je postrzegamy. Na przyk�ad, widz� p�omie� w tym koszu, ale sk�d mam mie� pewno��, �e on naprawd� istnieje? M�odzieniec, kt�ry podczas mej przemowy uraczy� si� kolejnym kubkiem wina, roze�mia� si� w g�os. � To proste! W�� w p�omie� r�k�! Cmokn��em z dezaprobat� i powiedzia�em: � Musisz reprezentowa� szko�� epikurejsk�, skoro wierzysz, �e przez sam� percepcj� zmys�ow� mo�emy okre�li� fakt istnienia. Epikur naucza�, �e wszelkie doznania s� prawdziwe; ale to, �e ja si� oparz�, nie b�dzie dowodem istnienia ognia dla ciebie, skoro to nie ty poczujesz b�l. � Ach, ale us�ysz�, jak krzyczysz. � By� mo�e. S� jednak tacy, kt�rzy wytrzymaliby to bez krzyku. Gdybym nie krzykn��, czy p�omie� straci�by co� ze swej realno�ci? A gdybym krzykn��, ale ty by�by� g�uchy i nie patrzy�by� w moim kierunku? Czy mimo to by�bym dla ciebie poparzony? Z kolei nawet s�ysz�c m�j krzyk, nie mia�by� pewno�ci, czy naprawd� czuj� b�l, czy tylko ci� nabieram. � Zdaje si�, �e sporo wiesz o takich sprawach � skomentowa� m�j go��, z u�miechem podnosz�c kubek do ust. Zauwa�y�em, �e poplami� sobie winem tog�. � Co nieco wiem � przytakn��em. � Filozofi� stworzyli Grecy, oczywi�cie, ale i Rzymianin mo�e stara� si� j� poj��. M�j dawny protektor Cycero sta� si� czym� w rodzaju eksperta od filozofii, aby wspom�c sw� retoryk�. Od sceptyk�w nauczy� si�, �e ka�demu twierdzeniu �atwiej zaprzeczy�, ni� je udowodni�. To przydatne dla prawnika, zw�aszcza takiego, kt�ry nie ma skrupu��w, by broni� przed s�dem winnych zbrodni. � Poci�gn��em d�ugi �yk wina. Nastr�j w pokoju zupe�nie si� zmieni�. Ch�odna podejrzliwo�� przybysz�w ulecia�a, ust�puj�c zaufaniu. Uspokajaj�cy tok filozoficznego wywodu sprawi�, �e poczuli si� jak na znanym gruncie... tak, jak przewidywa�em. Ci�gn��em wi�c dalej: � Ale podobnie jak imi� nie jest rzecz�, wygl�d nie jest istnieniem. Rozwa�my t� sytuacj�... dwie osoby odwiedzaj� mnie w moim domu. Na pierwszy rzut oka wygl�daj� na m�czyzn� i kobiet�; najwyra�niej takie chc� sprawi� wra�enie. Po bli�szym przyjrzeniu si� stwierdzam, �e to tylko wra�enie, a nie prawda. Tak m�wi� mi zmys�y i umiej�tno�� logicznej dedukcji. Powstaje zatem pytanie: skoro m�czyzna nie jest m�czyzn�, a kobieta kobiet�, to czym s�? Kim s�? Dlaczego chc� by� uwa�ani za kogo�, kim nie s�? Kogo usi�uj� oszuka� i dlaczego? No i czemu zjawili si� w domu Gordianusa Poszukiwacza? � A ty znasz odpowiedzi na te wszystkie pytania? � burkn�a posta� w stoli. � Chyba tak, w ka�dym razie na wi�kszo�� z nich. Chocia� par� rzeczy u twojego towarzysza nadal mnie intryguje... � Spojrza�em na m�odzie�ca. U�miecha� si� w spos�b, kt�rego nie mog�em poj��, dop�ki nie zda�em sobie sprawy, �e u�miech skierowany jest nie do mnie, lecz do kogo� poza mn�. Odwr�ci�em si� i zobaczy�em sw� c�rk� Dian� stoj�c� w drzwiach. Wygl�da�a, jakby tylko na chwil� przystan�a, by zajrze� do wn�trza, i lada moment ruszy dalej. Mia�a na sobie sukni� o d�ugich r�kawach, w jak� przyodziewa si� dzieci niezale�nie od p�ci, ale jej trzynastoletnie cia�o zaczyna�o j� wype�nia� w niezaprzeczalnie kobiecy spos�b. Ciemnoniebieska szata zlewa�a si� z ciemnym t�em korytarza i jej o�wietlona p�omieniami twarz wydawa�a si� zawieszona w powietrzu. Mleczna cera i r�any rumieniec, tak nieudolnie imitowany przez umalowane policzki mojego go�cia, podkre�la�y czer� jej d�ugich rz�s i g�stych brwi. Blask ognia gra� w jej spadaj�cych na ramiona, ciemnych w�osach. W br�zowych oczach drga�y weso�e iskierki; patrzy�a na nas z ciekawo�ci� i rozbawieniem. Jak�e by�a podobna do matki i jak j� z ka�dym dniem coraz bardziej przypomina�a! Czasem zdawa�o mi si�, �e nie mia�em nic wsp�lnego z jej pocz�ciem; tak idealnym by�a wcieleniem Bethesdy. Dziewczynka u�miechn�a si� lekko i uczyni�a krok, by odej��. � Diano, chod� tu na chwil�! � zawo�a�em. Wesz�a do izby, zdobna w ten tajemniczy u�miech swej matki. � S�ucham, tato? � Mamy go�ci, Diano. � Tak, tato, wiem. Widzia�am, jak Belbo ich prowadzi od drzwi. Sz�am w�a�nie, by powiedzie� mamie, ale pomy�la�am, �e najpierw lepiej si� im przyjrz�. � Po co? Obrzuci�a mnie takim samym zdziwionym i niecierpliwym spojrzeniem, jakie widuj� u Bethesdy, kiedy zastanawiam si� nad rzeczami oczywistymi. � No, tato, w ko�cu nie co dzie� odwiedza ci� eunuch i m�czyzna przebrany za kobiet�! Spojrza�a na przybysz�w i obdarzy�a ich s�odkim u�miechem. Nie odwzajemnili si� jej, za to popatrzyli po sobie ponuro. � M�wi�em ci, �e ta maskarada nie ma sensu � mrukn�� starszy, ju� nie staraj�c si� zmieni� g�osu ani ukry� aleksandryjskiego akcentu. � Nawet dziecko w mig j� przejrza�o! Zsun�� powoli kaptur z g�owy. Siwe w�osy mia� zaczesane do ty�u i zwi�zane w kucyk. Czo�o poorane by�o zmarszczkami i pe�ne przebarwie�. Fa�dy sk�ry na podbr�dku zadrga�y; nagle wyda� mi si� �mieszny: nieszcz�liwy starzec z ur�owanymi policzkami i wymalowanymi powiekami. Eunuch w todze zakry� usta d�oni� i zachichota�, z lekka zamroczony winem. � Ale tak �adnie ci w makija�u! � Dosy�! � warkn�� stary Egipcjanin. Zapatrzy� si� w ogie� z zafrasowan� min� i oczami pe�nymi rozpaczy. ROZDZIA� II � To jest moja c�rka, Gordiana, kt�r� zwiemy Dian� � przedstawi�em j�, ujmuj�c jej mi��, g�adk� d�o�. � Diano, nasz dom zaszczyci� Dion z Aleksandrii, filozof, nauczyciel, czcigodny cz�onek Akademii, a obecnie pose� egipski w Rzymie. Dion wsta� z niewymuszon� godno�ci� szacownego m�a, nawyk�ego do formalnego przedstawiania i wymieniania swoich tytu��w. Wyprostowa� si� i spl�t� przed sob� r�ce. Ta postawa dziwnie k��ci�a si� z jego dziwacznym przebraniem. W kobiecych szatach i z pomad� na twarzy wygl�da� na kap�ana jakiego� wschodniego kultu; okaza�o si� jednak, �e jest nim w�a�nie jego m�ody towarzysz. � A to jest Trygonion � powiedzia� Dion, wskazuj�c na ma�ego eunucha, kt�ry r�wnie� wsta�, cho� nieco chwiejnie. � Jest kap�anem �wi�tyni Kybele tu, w Rzymie. Eunuch sk�oni� si� lekko i �ci�gn�� kapelusz, uwalniaj�c zwichrzon� grzyw� jasnych w�os�w o nienaturalnym, wyblak�ym odcieniu. Przeczesa� je palcami i potrz�sn�� g�ow�, by jako� si� u�o�y�y. � Filozof i gallus! � skomentowa�a Diana z zadziwieniem. Na d�wi�k ostatniego s�owa niemal podskoczy�em. Gallus to �aci�skie okre�lenie kastrata-kap�ana Wielkiej Matki, Kybele. Wszyscy gallowie s� cudzoziemcami, prawo bowiem zabrania Rzymianom zajmowania tego stanowiska. S�owo to brzmi pobo�nie w ustach wyznawc�w bogini, ale inni czasami u�ywaj� go jako wulgarnego epitetu, �Ty parszywy gallu!� Dla Rzymianina pomys� zostania eunuchem, cho�by w szczytnym celu s�u�by religijnej, jest zupe�nie obcy i odra�aj�cy. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek t�umaczy� jej, co to znaczy; co prawda, ona cz�sto wyskakuje z czym�, czego jej nie nauczy�em. Podejrzewam, �e uczy si� od matki. � Tak � podj�� sm�tnie Dion. � Oto zagadka, Gordianusie: co te� mog� mie� ze sob� wsp�lnego filozof i gallus... cz�owiek, kt�ry kieruje si� rozumem, i cz�owiek, kt�rego �ycie polega na wyrzeczeniu si� wszelkiego racjonalizmu? Ha! Okoliczno�ci czasem zmuszaj� do sypiania z dziwnymi towarzyszami. Im bardziej dramatyczne sytuacje, tym dziwniejsi towarzysze... � Rzuci� okiem z ukosa na eunucha, a potem nagle zreflektowa� si�. � Oczywi�cie nie mam na my�li dos�ownego znaczenia tej metafory. Macie w �acinie takie powiedzenie, prawda? O okoliczno�ciach i spaniu w jednym ��ku? � Owszem, do�� podobne. Skin�� g�ow� zadowolony, �e wypowiedzia� si� zrozumiale. Jego �acina by�a nieskazitelna, cho� m�wi� z wyra�nym aleksandryjskim akcentem � z t� szczeg�ln� intonacj� w�a�ciw� urodzonym w Egipcie Grekom. Teraz, s�ysz�c, jak m�wi swobodnie, przypomnia�em sobie jego g�os sprzed lat. Z wiekiem sta� si� bardziej szorstki, ale nie by�o w�tpliwo�ci, �e to ten sam g�os, kt�rego jako m�ody cz�owiek, rw�cy si� do poznania �wiata, s�ucha�em tak uwa�nie na schodach przed �wi�tyni� Serapisa w Aleksandrii. Jego d�wi�k przeni�s� mnie pami�ci� daleko wstecz w czasie i przestrzeni. Dokonawszy przedstawienia, usiedli�my znowu, ale bez Diany; odesz�a, z pewno�ci� prosto do matki z wie�ciami. Dion odchrz�kn�� i zagadn��: � A zatem pami�tasz mnie? � Mistrzu � odrzek�em; tak go bowiem zawsze nazywa�em w Aleksandrii, teraz zreszt� te� niezr�cznie by�o mi u�ywa� jego imienia, cho� dawno wyros�em z wieku, kiedy starszych traktuje si� z uni�eniem. � Oczywi�cie, �e ci� pami�tam. Trudno zapomnie� takiego cz�owieka! � My�la�em, �e po tylu latach... Poza tym, kiedy us�ysza�em twoje imi�, sk�d mog�em wiedzie�, �e chodzi o tego samego Gordianusa, kt�rego zna�em tak dawno temu? Pewnie, �e to nie zwyczajne imi�, a moi informatorzy twierdzili, �e przebywa�e� za m�odu w Aleksandrii. Z tego, co o tobie us�ysza�em, wywnioskowa�em, �e istotnie mo�esz by� drzewem, kt�re wyros�o z tamtej sadzonki... takie powiedzenie u was te� funkcjonuje, prawda? U�y�em w�a�ciwych czas�w? To dobrze. Rozumiesz jednak, �e skoro otacza mnie tyle niebezpiecze�stw, tyle zdrady, nie mog�em przyj�� do ciebie otwarcie. Dlaczego wzdraga�em si� wyjawi� ci swoje imi�? Dlaczego musia�em zachowywa� si� podejrzliwie nawet wobec twojego doskona�ego wina? � Popatrzy� na mnie zmieszany i zacz�� ogryza� paznokie�. � Nawet kiedy ci� ujrza�em, nie mia�em pewno�ci, �e jeste� tym Gordianusem, kt�rego pozna�em w Aleksandrii. Czas zmienia nas wszystkich, a ty przecie� te� nosisz rodzaj przebrania. Wskaza� na moj� twarz. Dotkn��em podbr�dka i domy�li�em si�, �e m�wi o moim zaro�cie. U�miechn��em si�. � Tak, wtedy by�em g�adko ogolony. W Aleksandrii jest za gor�co na brod�, a poza tym by�em za m�ody, �eby wyros�o mi co� przyzwoitego. A mo�e masz na my�li t� ca�� biel we w�osach? Siwizna i zmarszczki istotnie s� pewnym niechcianym przebraniem, kt�re nosi ka�dy, kto odpowiednio d�ugo po�yje... Dion przytakn�� skinieniem g�owy i studiowa� moj� twarz, jakby wci�� nie m�g� si� zdecydowa�, czy mo�e mi zaufa�. � Musz� by� bardzo ostro�ny � powiedzia�. � Tak. Wiem co nieco o twoim po�o�eniu. S�ysza�em o twojej podr�y z Aleksandrii, o atakach na wasz� grup� po wyl�dowaniu w Neapolis i pogr�kach, jakie otrzymywa�e� tu, w Rzymie. Wiem, �e senat udaje, �e tego nie dostrzega. Na Forum wiele si� dzisiaj m�wi o, jak to ludzie nazywaj�, �kwestii egipskiej�. � Ale jak odgad�e�, �e to Dion? � spyta� ma�y gallus, nalewaj�c sobie kolejny kubek wina. � Nasze przebrania pozwoli�y nam bezpiecznie przej�� ulicami. Co prawda z bliska musz� by� mniej przekonuj�ce... � Racja � podchwyci� filozof. � Sk�d mog�e� wiedzie�, �e to ja? Z pewno�ci� nie pozna�e� mojej twarzy, ukrytej w cieniu i pokrytej r�em jak u kobiety, no i te wszystkie lata, jakie up�yn�y od naszego rozstania... Nie mog�e� te� rozpozna� mego g�osu, bo stara�em si� na�ladowa� �e�ski tembr i m�wi� jak najmniej, a ty nie s�ysza�e� mnie od bardzo dawna. � Mistrzu, nie wiem, dlaczego mnie dzi� odwiedzi�e�, ale przypuszczam, �e ma to co� wsp�lnego z moj� zawodow� reputacj�: nazywaj� mnie Poszukiwaczem. Prawie od razu si� domy�li�em, kim musisz by�. Gdybym nie potrafi� rozwik�a� takiej prostej zagadki, zmarnowa�by� tylko czas, przychodz�c tutaj. � Rozwi� t� my�l � poleci� Dion beznami�tnym nauczycielskim tonem. � Tak, gadaj ja�niej! � Gallus za�mia� si� znad kubka, potrz�saj�c sw� blond czupryn�. � Dobrze. Od razu by�o dla mnie oczywiste, �e nie jeste�cie tymi, za kogo si� podajecie. Podobnie dla Diany, a nawet dla mojego od�wiernego. � Co mnie zdradzi�o? � spyta� Aleksandryjczyk. Wzruszy�em ramionami. � Drobiazgi. Kt� potrafi wymieni� wszystkie r�nice w sposobie chodzenia, m�wienia i zachowywania m�czyzn i kobiet? Aktor w teatrze mo�e przekonuj�co gra� rol� kobiec�, ale on jest do tego przygotowany zawodowo. Zwyk�e pomalowanie sobie twarzy i w�o�enie stoli nie wystarczy, by uchodzi� za kobiet�. � A wi�c nasza maskarada na nic si� nie zda�a? M�w �ci�lej! Musz� to wiedzie�, poniewa� je�eli nie uda�o mi si� to przebranie, musz� znale�� inne. To mo�e stanowi� o �yciu i... � Dion znowu chcia� gry�� paznokie�, ale nie mia� ju� za co z�apa� z�bami; zamiast tego zacz�� si� szczypa� w obwis�e fa�dy podbr�dka. � O, w�a�nie. Mog� zacz�� od tego, �e zdradzi�y ci� twoje paznokcie � powiedzia�em. � Rzymskie matrony dbaj� o nie niemal z rytualnym namaszczeniem. � Ach! Ten m�j paskudny zwyczaj... � Popatrzy� na swe palce z niesmakiem. � Wr�ci�em do niego, kiedy znalaz�em si� w Italii. Nie mog� si� powstrzyma�. � Paznokcie �atwo odrastaj�, ale d�oni nie ukryjesz. �adna z szacownych Rzymianek nie ma takich spalonych na br�z r�k, zreszt� nie ma ich tak�e nikt z licz�cych si� obywateli. Mo�na je zobaczy� tylko u niewolnik�w i rolnik�w... albo go�ci z odleg�ych stron, gdzie s�o�ce jest gor�ce przez ca�y rok i barwi wszystkich na orzechowo, od kr�la Ptolemeusza a� po najni�szego z haruj�cych na roli niewolnik�w. � Ptolemeusz! � Dion niemal splun��, wypowiadaj�c to imi�. � Tak, spostrzeg�em twoje zdenerwowanie, kiedy wcze�niej o nim wspomnia�em. Co tylko dobitniej potwierdzi�o moje przypuszczenie, �e oto odwiedza mnie Dion z Aleksandrii. � Wci�� jednak nie wyja�ni�e�, sk�d wzi�o si� owo przypuszczenie. Rozwi� t� my�l! � rzuci� eunuch, parodiuj�c swego towarzysza. � Dobrze, dojdziemy zatem do tego po kolei. Przychodzi do mnie kto� w kobiecym stroju, ale nie jest kobiet�. Musi wi�c by� m�czyzn� i mie� pow�d, by si� ukrywa� w przebraniu. Przyznaj�, �e nie pomy�la�em, �e ty mo�esz by� eunuchem. A wi�c m�czyzna w k�opotach, mo�e nawet w niebezpiecze�stwie... Wydawa�o si� to prawdopodobne, s�dz�c po twym nerwowym zachowaniu: odm�wi�e� posi�ku, chocia� w brzuchu ci g�o�no burcza�o. Po br�zowych r�kach i po akcencie pozna�em, �e musisz by� cudzoziemcem. � Wzruszy�em ramionami. � Ale zawsze nadchodzi moment, kiedy szczeg�owe przedstawianie kolejnych stopni logicznego procesu my�lowego staje si� zbyt nu��ce, by je kontynuowa�, prawda, mistrzu? To tak, jakby prosi� tkacza o wyja�nienie sposobu tworzenia kunsztownie zdobionej materii przez rozplatanie jej nitka po nitce. C� by to by� za ba�agan! Niech wam wystarczy, �e kiedy dokona�em ju� wst�pnych spostrze�e�, po prostu nagle wpad�em na to, �e mam do czynienia z Dionem Aleksandryjczykiem. S�ysza�em o twojej niedoli; plotka g�osi, �e ukrywa�e� si� w prywatnych rezydencjach tu, na Palatynie. Skojarzy�em sobie to z niespodziewan� wizyt� zdesperowanego cudzoziemca. Aby podda� t� dedukcj� pr�bie, zacz��em ci� podpuszcza�: m�wi�em o swym pobycie w Aleksandrii, o kr�lu Ptolemeuszu, prowadzi�em filozoficzne wywody. Twoje reakcje potwierdzi�y moje podejrzenia. To nie filozofia ani matematyka, mistrzu, ale musisz chyba widzie�, jakimi drogami pomkn�y moje my�li i jak zastosowa�em zasady logiki, kt�re wpaja�e� mi tak dawno temu. Dion u�miechn�� si� i skin�� g�ow�. Jakie to dziwne, �e w pi�tej dekadzie �ycia wci�� jeszcze mo�e mnie tak radowa� wyraz aprobaty nauczyciela, kt�rego nie widzia�em i prawie nie wspomina�em przez trzydzie�ci lat! � A co z Trygonionem? � spyta� Dion. � W�a�nie, co sobie o mnie my�la�e�? � podchwyci� gallus z b�yskiem w oku. (M�wi�: podchwyci�, cho� wielu na moim miejscu u�y�oby rodzaju �e�skiego, podchwyci�a; o eunuchach cz�sto m�wi si� jak o kobietach, co zreszt� zdaje si� sprawia� im przyjemno��.) � Przyznaj�, Trygonionie, �e mnie zmyli�e�. Wiedzia�em, �e nie jeste� tym, za kogo chcesz uchodzi�, ale wyci�gn��em niew�a�ciwe wnioski. Przyj��em, �e jeste� m�od� kobiet� w m�skiej todze i kapeluszu, udaj�c� m�czyzn�. Gallus odchyli� g�ow� i roze�mia� si� gard�owo. � Tak, to by�oby co� w rodzaju logicznej r�wnowagi... dla tych, kt�rzy widz� rzeczy w kategoriach albo � albo. M�oda kobieta w todze i stary m�czyzna w stoli! � W�a�nie. � Skin��em g�ow�. � Domniemanie symetrii skierowa�o mnie na b��dne tory. � Wzi��e� mnie zatem za kobiet�! � powt�rzy� Trygonion, rozsiadaj�c si� wygodniej i obrzucaj�c mnie kocim spojrzeniem. � A kim, wed�ug ciebie, mia�aby ona by�? Niewolnic� filozofa, jego c�rk�, a mo�e �on�? � Wyci�gn�� r�k� i pog�aska� Diona koniuszkami palc�w po pomarszczonej d�oni; Aleksandryjczyk skrzywi� si� i cofn�� r�k�. � A mo�e jego przyboczn� stra�niczk�-Amazonk�? � Zn�w si� za�mia�. Wzruszy�em ramionami. � Twoje rysy i g�os zmyli�y mnie. W Rzymie nie ma wielu eunuch�w, dlatego przeoczy�em t� mo�liwo��. Widzia�em, �e nie nawyk�e� nosi� togi, jak si� tego mo�na spodziewa� po kobiecie... ale i po cudzoziemcu. Zauwa�y�em tw�j akcent, ale nie jest egipski. Teraz, kiedy ju� wiem, �e jeste� gallem, s�dz�, �e frygijski. Twoja �acina jest godna rodowitego Rzymianina. Musia�e� tu mieszka� od dawna. � Dziesi�� lat. Przyby�em s�u�y� w rzymskiej �wi�tyni Wielkiej Matki, kiedy sko�czy�em pi�tna�cie lat, w tym samym roku, kiedy po�wi�ci�em si� bogini. Przez po�wi�cenie mia� na my�li wykastrowanie. Dion zn�w si� skrzywi�, tym razem bole�nie. � No, no! Gallus stanowi� zatem twardszy orzech do zgryzienia od filozofa... � M�ody kap�an wygl�da� na zadowolonego z siebie. � To po prostu logiczne � rzuci� poirytowany Dion. � Filozofowie d��� do jasno�ci i �cis�o�ci, podczas gdy kap�ani Kybele czyni� religi� z mamienia zmys��w. � A mimo to m�oda c�rka naszego gospodarza wyczu�a prawd� od razu � zwr�ci� mu uwag� Trygonion. � Pi�kna dziewczyna � szepn�� Dion, marszcz�c czo�o. � Taka przenikliwo�� u dziecka wydaje si� niemal nadprzyrodzona, nie s�dzisz, Gordianusie? � Kap�an spojrza� na mnie badawczo. � Mo�e twoja c�rka jest czarownic�. Filozof j�kn�� i poruszy� si� niespokojnie, ale ja postanowi�em raczej dostosowa� si� do poczucia humoru galla, ni� zareagowa� oburzeniem. � Matka Diany wyros�a w Egipcie, gdzie eunuch�w jest sporo � wyja�ni�em. � Diana ma Egipt we krwi, wi�c pewnie potrafi rozpozna� kastrata. Chcia�bym przypisa� sobie zas�ug� za jej spryt, ale intuicj� z ca�� pewno�ci� odziedziczy�a po matce. � Mo�e obie s� czarownicami � mrukn�� Trygonion. � Dosy� tego grubia�stwa! � warkn�� Dion. � Ci gallowie my�l�, �e mog� pod czyim� dachem powiedzie� wszystko i zachowywa� si�, jak im si� �ywnie podoba. Nie maj� zupe�nie wstydu. � Wstyd nie jest jedyn� rzecz�, kt�rej nam brak � odpar� Trygonion z niewinn� min�. Diana mog�a mie� sw�j dar z jakiegokolwiek �r�d�a, ale dla mnie istotne by�o, �e dotkn�a tajemnicy znacznie bardziej intryguj�cej ni� nieudolne przebranie moich go�ci: jak dosz�o do tego, �e ci dwaj zjawili si� u mnie razem? Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e si� nie cierpi�. � Je�li ju� zaspokoili�cie pragnienie... � powiedzia�em �wiadom, �e Trygonion wypi� znacznie wi�cej wina, ni� mu by�o potrzeba, Dion za� ledwie umoczy� wargi � ...i je�li wyczerpali�my temat waszej maskarady, mo�e przejdziemy do powa�niejszych spraw. Dlaczego do mnie przyby�e�, mistrzu, i czego ode mnie chcesz? Dion odchrz�kn��, zanim przem�wi�: � Przed chwil� wspomnia�e� o �kwestii egipskiej�, jak si� m�wi w Rzymie. Przyjmuj� wi�c, �e wiesz o fa�szywym testamencie kr�la Aleksandra, o knowaniach Cezara i Pompejusza, kt�rzy chcieliby po�o�y� �ap� na bogactwach Egiptu, a tak�e o zbiorowym mordzie na moich ziomkach, kt�rzy przybyli szuka� przed senatem sprawiedliwo�ci... Unios�em d�o�, przerywaj�c jego wypowied�. � Mo�e powiniene� zacz�� od pocz�tku i opowiedzie� mi wszystko po kolei. Zacznijmy jednak od najprostszych odpowiedzi na dwa proste pytania. Po pierwsze: dlaczego przychodzisz do mnie? Dion patrzy� na mnie przez d�ug� chwil�, po czym przeni�s� wzrok na strzelaj�ce w koszu p�omienie. � Przyby�em do ciebie, bo nie ma w ca�ym Rzymie nikogo innego, do kogo m�g�bym si� zwr�ci� o pomoc, komu m�g�bym zaufa�... je�li naprawd� mog� tobie ufa�. Skin��em g�ow� i zada�em nast�pne pytanie: � Czego wi�c ode mnie chcesz, mistrzu? � Chc�, aby� mi pom�g�... � S�owa nie chcia�y mu przej�� przez gard�o. Podni�s� zn�w oczy na mnie; w jego �renicach ta�czy�y odbite z�ote p�omienie. Prze�kn�� z wysi�kiem, a� zadr�a�a mu broda. � Pom� mi. Prosz�, pom� mi... � W czym? � Pom� mi unikn�� �mierci! ROZDZIA� III Ze wzgl�du na sw� bujn�, ciemn� czupryn�, imponuj�c� postur� (wtedy jeszcze bez �ladu t�uszczu) i jowialn� natur� filozof Dion by� wyr�niaj�c� si� postaci� w Aleksandrii mojej m�odo�ci. Jak wi�kszo�� ludzi z wy�szych klas Egiptu, by� z pochodzenia Grekiem � z pewn� domieszk� krwi scytyjskiej, jak sam twierdzi�, co t�umaczy�o jego wydatny wzrost, oraz paroma kroplami etiopskiej, odpowiedzialnej za ciemn� karnacj�. Cz�sto widywano go na schodach biblioteki przy �wi�tyni Serapisa, gdzie filozofowie spotykali si�, by wie�� dysputy i naucza� swych akolit�w. Jako m�ody cz�owiek po dalekiej podr�y znalaz�em si� w Aleksandrii i zdecydowa�em, �e pozostan� tam jaki� czas. Tam w�a�nie pozna�em sw� przysz�� �on�, Bethesd�, a �ci�lej m�wi�c, kupi�em j�. By�a niewolnic� wystawion� na sprzeda� na wielkim targu, m�odziutk� i bardzo pi�kn� (a przy tym �r�d�em wiecznych k�opot�w, co niech�tnie przyzna� licytator i dzi�ki czemu jej cena by�a dla mnie przyst�pna. Je�li to, co z ni� mia�em, by�o k�opotem, to mog�em sobie tylko �yczy� ich jak najwi�cej). I tak sp�dza�em gor�ce aleksandryjskie noce w erotycznym transie, a w dzie�, kiedy Bethesda zajmowa�a si� domowymi pracami w moim raczej obskurnym mieszkaniu albo wychodzi�a na rynek, l�dowa�em pr�dzej czy p�niej na bibliotecznych schodach, by odszuka� Diona. Nie studiowa�em filozofii � brakowa�o mi funduszy na formalne kszta�cenie si� � ale korzysta�em z utrzymuj�cej si� w�r�d aleksandryjskich filozof�w tradycji bezp�atnego dopuszczania (od czasu do czasu) do konwersacji tak�e os�b postronnych. Teraz, w trzydzie�ci lat p�niej, przypomina�em sobie jedynie urywki tamtych dyskusji, ale za to �ywo pami�ta�em, jak Dion umia� rozpali� moj� m�odzie�cz� pasj� dociekania prawdy swymi retorycznymi zagadkami; podobnie jak Bethesda udatnie czyni�a to na innym polu. W tamtych czasach mia�em wszystko, czego pragn��em, a m�odemu m�czy�nie wiele nie trzeba: nieznane miasto do odkrycia, dziewczyna w ��ku i odpowiedni mentor. Nie zapomina si� miast, kochanek i nauczycieli z m�odych lat. Dion by� zwi�zany z Akademi�. Jego mentorem by� Antioch z Askalonu, kt�ry p�niej zosta� jej scholarch�; m�j nauczyciel by� jednym z jego wybranych uczni�w. W swej ignorancji zapyta�em kiedy� Diona, gdzie mie�ci si� Akademia. �mia� si�, ale wyt�umaczy� mi, �e cho� nazwa ta wzi�a si� od konkretnego miejsca � gaju platan�w pod Atenami, gdzie naucza� Platon � p�niej nie odnosi�a si� do �adnego budynku, lecz do dyscypliny, kierunku filozoficznego. Akademia sta�a ponad granicami politycznymi (kr�lowie mogli by� jej mecenasami, ale nie mieli nad ni� w�adzy) i barierami j�zykowymi (chocia� wszystkie wielkie dzie�a filozoficzne napisano po grecku). Akademia by�a dla wszystkich, cho� do nikogo nie nale�a�a. Jak inaczej mog�aby si� po�wi�ci� odkrywaniu prawd fundamentalnych? Sk�d cz�owiek wie to, co wie? Jak mo�e by� pewien w�asnej percepcji, a c� dopiero cudzej? Czy istniej� bogowie? Czy mo�na ich istnienie udowodni�? Jak� maj� form� i natur�, i jak cz�owiek mo�e odgadn�� ich wol�? Czy jest spos�b, by odr�ni� dobro od z�a? Czy prawe dzia�anie mo�e prowadzi� do z�ego skutku albo ze z�ego post�pku wynikn�� dobro? M�odemu Rzymianinowi, kt�ry ledwie sko�czy� dwadzie�cia lat, takie pytania uderza�y do g�owy jak wino. Dion rozpami�tywa� je wszystkie, a jego poszukiwania prawdy by�y dla mnie inspiracj�. Mia� tylko dziesi�� lat wi�cej ode mnie, ale jawi� mi si� jako niesko�czenie m�dry i �wiatowy. W jego obecno�ci czu�em si� po prostu ma�y i pochlebia�o mi bardzo, �e znajdowa� czas i ochot� na wy�uszczanie mi swoich idei. Siadywali�my w�wczas na stopniach schod�w w cieniu trzymanych przez niewolnik�w parasoli i rozprawiali�my o r�nicach mi�dzy intelektem a czuciem, porz�dkowali�my zmys�y wed�ug ich niezawodno�ci i snuli�my rozwa�ania o tym, jak ludzie polegaj� na logice, powonieniu, smaku, wzroku, s�uchu i dotyku, aby doszuka� si� sensu w �wiecie. Up�yn�o trzydzie�ci lat. Dion si� oczywi�cie zmieni�. Wtedy wydawa� mi si� stary, ale teraz naprawd� si� zestarza�. Bujna grzywa czarnych k�dzior�w obr�ci�a si� w srebro, brzuch mu ur�s�, a sk�ra obwis�a i pomarszczy�a si�. Plecy wci�� jednak mia� proste. Nienawyk�y do zakrywania ramion podwin�� r�kawy stoli, ukazuj�c muskularne r�ce, r�wnie ogorza�e i opalone jak d�onie. Wygl�da� tak zdrowo jak ja sam, a przy swym wzro�cie i mocnej budowie by� z pewno�ci� ode mnie silniejszy. �Trudno zapomnie� takiego cz�owieka�, powiedzia�em mu przed chwil�. Kiedy poprosi� mnie, bym pom�g� mu zachowa� �ycie, omal nie odpowiedzia�em, �e wygl�da na cz�owieka, kt�rego trudno by�oby zabi�. Powstrzyma�em si� jednak i po d�ugiej pauzie zmieni�em temat. � Zaskakuje mnie, mistrzu, �e to ty mnie pami�tasz po tak wielu latach. By�em twym uczniem tylko dorywczo i niezobowi�zuj�co, a m�j pobyt w Aleksandrii trwa� stosunkowo kr�tko. Kiedy wyjecha�em z miasta, dosz�y mnie wie�ci, �e tw�j mentor Antioch zast�pi� Filona jako g�owa Akademii. Twoje �ycie musia�o w�wczas wielce si� zmieni�. Konwersacje z kr�lami, goszczenie dyplomat�w, s�u�enie rad� mo�nym i pot�nym... Jakie to dziwne, �e zachowa�e� w pami�ci przelotn� znajomo�� z m�odym Rzymianinem, kt�ry lubi� si� kr�ci� przy bibliotece, przys�uchiwa� dysputom starszych i od czasu do czasu o�miela� si� wtr�ca� do konwersacji. � By�e� wtedy czym� wi�cej � odpar� Dion. � Powiedzia�e�, �e kiepski by�by z ciebie Poszukiwacz, gdyby� nie potrafi� odgadn�� to�samo�ci takiego przybysza jak ja. W takim razie c� by�by ze mnie za filozof, gdybym nie umia� rozpozna� pokrewnej duszy? � Pochlebiasz mi, mistrzu. � Z ca�� pewno�ci� nie. Nigdy nie schlebiam nikomu, nawet kr�lom. Nawet nie Ptolemeuszowi! Co zreszt� jest jedn� z przyczyn mojej obecnej strasznej sytuacji. U�miechn�� si� blado, ale w jego oczach dostrzeg�em �w wyl�kniony wyraz jak u cz�owieka trapionego nieustannym strachem. Wsta� i j�� kr��y� nerwowo po pokoju, przyciskaj�c r�ce do piersi i potrz�saj�c g�ow�. Trygonion siedzia� ze splecionymi d�o�mi i obserwowa� go z dziwn� min�, nie odzywaj�c si�. � Pami�tasz, o czym zwykli�my rozmawia� na schodach biblioteki, Gordianusie? � Tylko urywki, niestety. Ale pami�tam, jak wymownie prawi�e� o percepcji i prawdzie, i o tym, �e nauki Platona i stoik�w nie zosta�y przez Akademi� odrzucone, ale raczej wyja�nione i usystematyzowane. � Pami�tasz takie rzeczy? Jakie to dziwne! Ja sobie nic podobnego nie przypominam. � Ale wtedy nic innego si� nie liczy�o, jak tylko dyskusje o filozofii. Dion potrz�sn�� g�ow�. � W og�le nie pami�tam, bym z tob� dyskutowa� o filozofii, cho� zapewne tak musia�o by�. Wszystkie te abstrakcyjne wymys�y i intelektualne brednie... jak�e musia�em ci si� wydawa� napuszony! � Wcale nie... � Nie, Gordianusie, w pami�ci utkwi�y mi twoje opowie�ci. � Jakie opowie�ci? � O twoich przygodach hen, w wielkim �wiecie! O twej d�ugiej, okr�nej podr�y z Rzymu do Egiptu, podczas kt�rej widzia�e� siedem cud�w �wiata, i o twych wyczynach w Aleksandrii. Jak�e nudny wydawa� mi si� m�j los w por�wnaniu z twoim... Jak staro si� przy tobie czu�em, jak gdyby �ycie przemkn�o gdzie� obok mnie! Kiedy ja i moi koledzy tkwili�my pod parasolami, rozprawiaj�c o dobru i z�u, ty przemierza�e� ulice, napotykaj�c dobro i z�o wcielone, bra�e� udzia� w dramacie �ycia i �mierci. Kim�e ja by�em, by m�wi� o odr�nianiu prawdy od fa�szu, kiedy oto na bibliotecznych schodach siedzia� przy mnie m�ody Rzymianin, kt�ry rozwik�a� zagadk� zabicia kota w dzielnicy Rakotis, co spowodowa�o, �e p� Aleksandrii wszcz�o rozruchy? � Pami�tasz t� histori�? � spyta�em szczerze zaskoczony. � Nigdy jej nie zapomnia�em! Nawet teraz zamykam czasem oczy i s�ysz�, jak opowiadasz o tym, a filozofowie i sklepikarze zbieraj� si� wok� ciebie i s�uchaj� w podziwie. � Zabicie byle kota wywo�a�o zamieszki w mie�cie? � Trygonion patrzy� na nas z niedowierzaniem spod ci�kich powiek. � Najwyra�niej nigdy nie by�e� w Aleksandrii, gdzie koty s� bogami � odpar� szorstko Dion. � Zaledwie par� lat temu zdarzy� si� podobny wypadek. Sprawc� by� Rzymianin, tak w ka�dym razie m�wiono. Ale w obecnym klimacie politycznym w Aleksandrii dobry jest ka�dy pretekst, by podjudzi� t�um do �cigania Rzymianina po ulicach, czy jest kotob�jc�, czy nie. � Zatrzyma� si� i oddycha� nier�wno. � Czy mogliby�my przenie�� si� do innej izby? Tu jest za gor�co od ognia. Powietrze robi si� ci�kie. � Mo�e zawo�am Belbona, by otworzy� okiennice z drugiego okna? � zasugerowa�em. � Nie, nie. Mo�e wyszliby�my na chwil�? � Jak sobie �yczysz. Poprowadzi�em go�ci do ogrodu. Trygonion teatralnie zadygota� i obj�� si� r�koma, owijaj�c si� szczelniej fa�dami togi w spos�b absolutnie niegodny Rzymianina. Dion przez chwil� przygl�da� si� z roztargnieniem sadzawce z rybami, po czym ogarn�� spojrzeniem ciemniej�ce niebo i odetchn�� g��boko. Po chwili podj�� sw�j marsz w k�ko i natkn�� si� na statu� Minerwy. Dziewicza bogini w jednej d�oni dzier�y�a pionowo w��czni�, drug� �ciska�a tarcz�. Na jej ramieniu przycupn�a sowa, a u st�p le�a� zwini�ty w��. Rze�ba pomalowana by�a w tak naturalne barwy, tak �e bogini zdawa�a si� oddycha� i patrze� na nas spod przy�bicy grzebieniastego he�mu. � Wspania�a � szepn��. Trygonion, wierny Wielkiej Matce, zaszczyci� Minerw� jedynie pobie�nym spojrzeniem. Podszed�em do Diona i podnios�em wzrok na znajome rysy pos�gu. � To jedyna kobieta w tym domu, kt�ra nigdy si� ze mn� nie sprzecza. Ale te� nigdy mnie nie s�ucha. � Musia�a kosztowa� fortun�. � Zapewne, cho� nie umiem powiedzie� ile. Dosta�em j� w spadku... w pewnym sensie... wraz z domem. Opowie�� o tym, jak do tego dosz�o, zaj�aby ca�� ksi�g�2. Filozof obrzuci� spojrzeniem otaczaj�cy ogr�d portyk, wyra�nie pod wra�eniem. � Te wielobarwne p�ytki nad drzwiami... � Wypalane przez rzemie�lnik�w z Arretium. Tak mi powiedzia� m�j nie�yj�cy dobroczy�ca, Lucjusz Klaudiusz, kiedy bywa�em w tym domu tylko go�ciem. � A te misternie rze�bione kolumny? � Przeniesione podobno z wielkim trudem ze starej willi w Bajach, tak jak i statu� Minerwy. Wszystko greckiego projektu i wykonawstwa. Lucjusz Klaudiusz odznacza� si� nienagannym smakiem i dysponowa� powa�nymi zasobami finansowymi. � A teraz to wszystko nale�y do ciebie? Dobrze sobie w �yciu poradzi�e�, Gordianusie. Doprawdy, bardzo dobrze. Kiedy powiedziano mi, �e mieszkasz w pi�knym domu na Palatynie, zastanawia�em si�, czy mo�esz by� tym samym cz�owiekiem, kt�ry wi�d� �ywot w��cz�gi w Aleksandrii, �yj�c z dnia na dzie�. Wzruszy�em ramionami. � Mog�em wtedy by� w��cz�g�, ale zawsze mia�em gdzie wr�ci�. W Rzymie czeka� na mnie skromny dom mego ojca na Eskwilinie. � Z pewno�ci� nie m�g� by� tak pi�kny jak ten. Powiod�o ci si�. Widzisz, dobrze ci� os�dzi�em, poznawszy ci� w Aleksandrii. Zna�em wielu m�drych ludzi, filozof�w, kt�rzy t�skni� do wiedzy tak jak inni do wina, bogatego ubioru albo pi�knej niewolnicy... jak gdyby posiadanie b�yskotek mog�o przynie�� im pociech� albo powa�anie bli�nich. Ty jednak szuka�e� prawdy jak oblubienicy. T�skni�e� do prawdy, Gordianusie, jakby� nie m�g� �y� bez oddychania jej s�odk� woni� we dnie i w nocy. Kocha�e� wszystkie jej tajemnice jednakowo... i wielkie sekrety filozofii, i praktyczne zagadki w rodzaju wykrycia zab�jcy aleksandryjskiego kota. Poszukiwanie prawdy jest cnot�. Za t� cnot� bogowie zes�ali ci nagrod�. Nie przysz�a mi do g�owy inna odpowied�, jak tylko kolejne wzruszenie ramionami. W ci�gu tych trzydziestu lat, odk�d widzia�em Diona po raz ostatni, mog�em z �atwo�ci� sto razy umrze�, poniewa� moja praca cz�sto wystawia�a mnie na niebezpiecze�stwo; mog�em te� popa�� w ruin�, jak setki innych m�czyzn. Zamiast tego sta�em si� posiadaczem kosztownej willi na Palatynie i za s�siad�w mia�em senator�w i bogatych kupc�w. Wyt�umaczenie mojego szcz�cia, jakie przedstawi� Dion, by�o r�wnie prawdopodobne jak ka�de inne, cho� zdaje mi si�, �e nie ma filozofa, kt�ry potrafi�by wyja�ni�, co sk�ania Fortun�, by u�miecha�a si� do jednych, a gardzi�a innymi. Patrz�c na Diona, jak wznawia sw�j niespokojny spacer po ogrodzie, nie mog�em si� oprze� wra�eniu, �e wygl�da w�a�nie jak jeden z tych opuszczonych przez kapry�n� bogini�. Wiele czasu up�yn�o, odk�d wiod�em d�u�sz� konwersacj� z jakimkolwiek uczonym m�em. Zapomnia�em, jak uwielbiaj� oni m�wi�, bardziej nawet od polityk�w i nie zawsze na temat. Oddalili�my si� znacznie przez te dygresje od celu jego wizyty, a w ogrodzie zaczyna�o si� robi� ch�odno. � Wracajmy do domu. Je�li b�dzie ci za gor�co, ka�� przynie�� zimnego wina � zaproponowa�em. � Dla mnie grzanego � Trygonion zn�w zadygota�. � Tak, przyda si� nam jeszcze troch� twojego doskona�ego trunku � zgodzi� si� filozof. � Zaczyna mnie pali� pragnienie. � A g��d nie? � spyta�em, czuj�c, jak burczy mi w brzuchu. � Nie! � zapewni�. Kiedy jednak przechodzi� przez pr�g, potkn�� si� i zatoczy�; podtrzymuj�c go, poczu�em, jak dr�y. � Kiedy jad�e� ostatni posi�ek? � spyta�em. � Nie jestem pewien. � Potrz�sn�� g�ow�. � Nie pami�tasz? � Wczoraj odwa�y�em si� wyj�� w tym samym przebraniu i na rynku kupi�em troch� chleba. � Zn�w potrz�sn�� g�ow�. � Powinienem kupi� wi�cej i zje�� dzi� na �niadanie, ale kto� m�g�by go zatru�, kiedy spa�em... � Nic wi�c dzisiaj nie jad�e�? � W ostatnim mieszkaniu niewolnicy pr�bowali mnie otru�! Nawet pod dachem Tytusa Koponiusza nie mog� czu� si� bezpieczny. Je�li s�u�ba jednego cz�owieka da si� przekupi�, by otru� go�cia swego pana, to tak samo mo�e post�pi� s�u�ba ka�dego innego. Nie bior� do ust nic, co nie zosta�o przygotowane na moich oczach albo nie kupi�em tego sam na rynku, gdzie nikt nie mo�e podrzuci� mi trucizny. � Niekt�rzy ludzie maj� niewolnik�w, by przed nimi kosztowali ich strawy � mrukn��em, dobrze wiedz�c, �e takie praktyki s� powszechne w Aleksandrii, gdzie kazirodczy, rywalizuj�cy ze sob� monarchowie i ich agenci nieustannie usi�uj� cichaczem wzajemnie si� zg�adzi�. � Oczywi�cie, �e mia�em takiego niewolnika! � obruszy� si� Dion. � W przeciwnym razie jak unikn��bym tego zamachu? Szkopu� w tym, �e niewolnik�w od kosztowania trzeba wymienia�, a pobyt w Rzymie nadszarpn�� moje fundusze. Nie zosta�o mi nawet pieni�dzy na powr�t do Aleksandrii, gdy si� zn�w ociepli i zacznie si� sezon �eglugowy. � Potkn�� si� znowu i omal nie wpad� na rozpalony kosz. � Ale� ty prawie mdlejesz z g�odu! � zakrzykn��em, �ciskaj�c go za rami� i prowadz�c do krzes�a. � Nalegam, aby� zjad� kolacj�. Jedzenie u mnie jest absolutnie bezpieczne, moja �ona za�... � Mia�em ju� na ko�cu j�zyka wyszukane s�owa pochwa�y kulinarnych talent�w Bethesdy, ale poniewa� Dion dopiero co chwali� mnie jako poszukiwacza prawdy, powiedzia�em tylko: � Moja �ona nie jest z�� kuchark�, zw�aszcza kiedy przygotuje jakie� danie po aleksandryjsku. � Twoja �ona sama gotuje? � zdziwi� si� Trygonion. � W tak wspania�ej willi? � Posiad�o�� robi wi�ksze wra�enie ni� moja sakiewka. Poza tym Bethesda lubi gotowa� i ma niewolnic� do pomocy. Ot� i ona! � doda�em, widz�c ma��onk� w drzwiach. Chcia�em powiedzie� co� wi�cej, ale zamilk�em, widz�c wyraz jej twarzy. Przenosi�a wzrok z Trygoniona na Diona (kt�ry w swej s�abo�ci chyba w og�le jej nie zauwa�y�), potem na mnie; przez ca�y czas mia�a min�, kt�rej mimo sp�dzonych z ni� ponad trzydziestu lat nie potrafi�em odcyfrowa�. Co ja znowu takiego zrobi�em? � Diana powiedzia�a mi, �e masz go�ci � odezwa�a si� w ko�cu. S�owa