6345
Szczegóły |
Tytuł |
6345 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6345 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6345 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6345 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Rudolf Steiner
DUCHOWI PRZEWODNICY CZ�OWIEKA
Rudolf Steiner
DUCHOWI PRZEWODNICY CZ�OWIEKA
1994 Wydawnictwo GENESIS
Gdynia
Rudolf Steiner �Duchowi przewodnicy cz�owieka" Wyk�ady wyg�oszone 6-8.06.1911 r. w Kopenhadze
Tytu� orygina�u: Die geistige Fuhrung des Menschen und der Menschheit
Geisteswissenschaftliche Ergebnisse iiber die Menschheits-Entwicklung
Copyright � Rudolf Steiner-Nachla6verwaltung, Dornach/Schweiz Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo GENESIS,
Gdynia 1994 Translation Copyright � Micha� Wa�niewski
Pierwsze wydanie w j�zyku polskim
Redakcja: Micha� Wa�niewski
Sk�ad: FOTOEDYTOR Gda�sk
Projekt ok�adki: Marek Pali�ski, Foto: Krzysztof Zar�ba
ISBN 83-86132-02-7
Wydawnictwo GENESIS 81-401 Gdynia, ul. �wi�toja�ska 130/9, tel:20-27-75
Je�eli nie rozwijamy w sobie poczucia przenikaj�cego nas do g��bi, �e istnieje co� wy�szego ponad nas samych, nie znajdziemy te� w sobie si�, by rozwin�� si� ku czemu� wy�szemu
R. Steiner
Rudolf Steiner � filozof, tw�rca pr�du nazwanego przez siebie antropozoft�. Nazw� t� okre�li� m�dro�� o cz�owieku osi�gni�t� przez badanie �wiata duchowego metodami naukowymi, przy czym s�owo naukowe oznacza racjonalny spos�b post�powania � podobnie jak w przypadku bada� przyrodniczych � umo�liwiaj�cy ka�demu cz�owiekowi rozwiniecie utajonych w�a�ciwo�ci, kt�re pozwalaj� na poznanie �wiata nadzmys�owego.
Wiedza opisywana przez Steinera dotyczy wielu zagadnie�. Zajmowa� si� badaniem naukowym dzie� Goethego, by� wydawc�, pedagogiem, wyk�adowc�, architektem i artyst�. Wraz z dr It� Wegman by� tw�rc� podstaw medycyny antropozoficznej, traktuj�cej chorob� cz�owieka w aspekcie ca�ego ludzkiego organizmu sk�adaj�cego si� nie tylko z cia�a fizycznego, ale r�wnie� z duszy i ducha. Swoimi wyk�adami da� impuls do rozwoju rolnictwa biodynamicznego. Razem z Mari� Steiner stworzy� now� dziedzin� sztuki ruchu�eurytmi�. By� prekursorem architektury organicznej. Swoimi pracami inspirowa� rozw�j rze�by i malarstwa. By� tw�rc� nowej, alternatywnej pedagogiki. Oparte na podanych przez niego zasadach Wolne Szko�y, o ca�kowicie odmiennym podej�ciu do dziecka, zdoby�y sobie � zw�aszcza w wielu krajach Europy � wielkie uznanie. Pisa� dramaty, by� autorem wielu ksi��ek, rozwija� nauki spo�eczne. Nie ma chyba dziedziny, w kt�rej nie by�by aktywny.
Najwa�niejsze jednak dzie�o jakie po sobie zostawi�, to tysi�ce wyk�ad�w ukazuj�cych r�ne aspekty otaczaj�cego nas �wiata z punktu widzenia wiedzy duchowej. Prawdy te mog� si� wydawa� � zw�aszcza przy powierzchownym zetkni�ciu � trudne do przyj�cia. Gdy jednak zag��bimy si� w nie, gdy zadamy sobie trud poddania ich obiektywnej ocenie w�asnego rozumu, wtedy spostrzegamy, �e pe�en niewyja�nionych zagadek �wiat, chocia� nadal niezg��biony, objawia si� nam w doskona�ej harmonii i daje nam mo�liwo�� p�j�cia samemu t� drog�, kt�ra prowadzi do ogl�du duchowego.
PRZEDMOWA DO PIERWSZEGO WYDANIA KSI��KI
W wydaniu tym podana jest ponownie tre�� wyk�ad�w, kt�re by�y przeze mnie wyg�oszone w czerwcu tego roku w Kopenhadze, bezpo�rednio po walnym zgromadzeniu Skandynawskiego Towarzystwa Teozoficznego. To, co zosta�o tam powiedziane nie jest obce tym, kt�rzy znaj� wiedz� duchow� lub teozofi�. Znajomo�� ta jest za�o�eniem, gdy� wszystko tutaj oparte jest na podstawach, kt�re podane s� w moich ksi��kach �Teozofia" oraz �Wiedza tajemna". Je�li we�mie do r�ki t� ksi��k� kto�, kto nie jest wprowadzony w te za�o�enia, to musi postrzega� j� jako wytw�r zwyk�ej fantastyki. Wspomniane ksi��ki wskazuj� naukowe podstawy tego wszystkiego, co zosta�o tutaj przedstawione.
Jest to stenograficzny zapis wyk�ad�w, kt�re nie zosta�y przeze mnie opracowane. Jednak przy ich opublikowaniu zachowano charakter, jaki by� nadany s�owu m�wionemu. Nale�y o tym szczeg�lnie wspomnie�, gdy� uwa�am �e forma, kt�ra jest wskazana dla odbioru przez czytanie, powinna by� zupe�nie inna ni� ta, kt�ra by�a przeznaczona dla formy wyk�adu. Je�eli daj� to wydanie w formie za�o�onej dla s�owa m�wionego, to czyni� tak dlatego, �e mam podstawy, aby ten zapis w�a�nie teraz m�g� si� pojawi�. Natomiast pe�ne opracowanie, odpowiadaj�ce powy�szym zasadom wymaga�oby bardzo d�ugiego czasu.
Monachium, 20 sierpnia 1911 Rudolf Steiner
OD WYDAWCY
Tym trzem wyk�adom, kt�re R. Steiner opracowa� do wydania ksi��kowego (patrz przedmowa), towarzyszy� w Kopenhadze wyk�ad wprowadzaj�cy, kt�ry nie zosta� jednak przez niego do tego wydania do��czony. Jest on znany pod tytu�em: �Die Mission der neuen Geistesoflenbarung" (�Misja nowego objawienia duchowego") i by� przez Steinera traktowany jako wprowadzenie do tych wyk�ad�w.
W przedmowie R. Steiner napisa�, �e wyk�ady stanowi�ce tre�� niniejszej ksi��ki zosta�y wyg�oszone po zako�czeniu walnego zgromadzenia Skandynawskiego Towarzystwa Teozoficznego. W okresie 1911 r. R. Steiner dzia�a� jeszcze w ramach Towarzystwa Teozoficznego i u�ywa� okre�le� �teozofia" lub �teozoficzny", ale zawsze . w znaczeniu jego samodzielnego badania duchowego. Patrz � auto- ., biografia �Mein Lebensgang" (�Moja droga �ycia"). R. Steiner po opuszczeniu �Towarzystwa Teozoficznego" ca�e swoje �ycie zwi�za� z antropozofi� i w zasadzie zawsze to, co okre�la mianem teozofii, nale�y rozumie� jako antropozofie.
W przedmowie autor w spos�b jednoznaczny wyja�ni�, �e ksi��k� t� mo�na zrozumie� tylko po przygotowaniu. Wymienia on dwie swoje wcze�niejsze prace �Teozofi�" i �Wiedz� Tajemn�" jako podstaw� do zrozumienia jego wyk�ad�w. Zdaj�c sobie spraw�, �e wielu czytelnik�w nie zna jednak tych ksi��ek, a chcia�oby zrozumie� tre�� wyk�ad�w w spos�b najpe�niejszy, postanowili�my do wielu u�ywanych w tek�cie poj�� da� w�asne przypisy. Mamy nadziej�, �e chocia� w przybli�ony spos�b zorientuj� one czytelnika w znaczeniu s��w, kt�re mog� by� dla os�b nie znaj�cych innych prac R. Steinera trudne do wyt�umaczenia. Przypisy te umieszczone s� osobno na ko�cu ksi��ki.
Gdy cz�owiek zaczyna poznawa� samego siebie, szybko spostrzega, �e poza swoim �Ja" � utworzonym ze swych my�li, uczu� i �wiadomych impuls�w woli � nosi w sobie drug� ja��, , silniejsz� od pierwszej. I cz�owiek zdaje sobie spraw�, �e , podporz�dkowany jest tej ja�ni * jak gdyby jakiej� wy�szej pot�dze. Z pocz�tku b�dzie j� wprawdzie odczuwa� jako jestestwo ni�sze od tej ja�ni, kt�r� obejmuje ca�� sw� jasn�, w pe�ni �wiadom�, sk�aniaj�c� si� ku prawdzie i dobru dusz� i b�dzie d��y� do ujarzmienia owej istoty ni�szego rz�du. Jednak�e g��bsze samopoznanie mo�e rzuci� zupe�nie inne �wiat�o na t� drug� ja��.
Gdy nauczymy si� swoje minione czyny i prze�ycia poddawa� cz�ciowej retrospekcji, wtedy odkryjemy w nas rzecz szczeg�ln�, a odkrycie to zacznie nabiera� coraz to wi�kszej wagi w miar� jak dojrzewamy. Gdy cz�owiek zapytuje sam siebie co uczyni� lub co m�wi� w jakim� konkretnym okresie �ycia, wtedy oka�e si�, �e czyni� on mn�stwo rzeczy, kt�re zaczyna w�a�ciwie rozumie� dopiero w p�niejszym wieku. Oto przed sze�cioma, siedmioma, a nawet dwudziestoma laty uczyni�o si� co�, o czym w obecnej chwili wie si� zupe�nie dok�adnie, �e dopiero teraz umys� dojrza� do zrozumienia tego, co w�wczas zrobi�o si� lub powiedzia�o. Wielu ludzi nie
11
dochodzi nigdy do podobnego odkrycia, gdy� nie stara si� o to. Takie odkrywcze wycieczki w g��b w�asnej duszy s� jednak niezmiernie korzystne dla cz�owieka, bo w chwili gdy m�wi sobie: W przesz�o�ci mojej m�wi�em lub czyni�em rzeczy, kt�re teraz dopiero zaczynam rozumie�, wtedy bowiem m�j umys� nie dojrza� jeszcze do zrozumienia tego � w chwili takiej dusz� przenika uczucie, jakby by�a tulona przez dobroczynn� moc panuj�c� w g��binach jego w�asnego jestestwa. I odt�d zaczyna wzrasta� w cz�owieku zaufanie do faktu, �e w�a�ciwie, w najg��bszym znaczeniu tego s�owa, nie jest si� jednak samotnym na �wiecie. Wszystko to, co si� rozumie i mo�e si� �wiadomie uczyni�, w gruncie rzeczy jest tylko drobn� cz�stk� tego, co si� w og�le w �wiecie dokonuje.
Zastanawiaj�c si� cz�sto nad tym spostrze�eniem wprowadzamy w praktyk� �ycia pewn� prawd�, kt�ra teoretycznie jest bardzo �atwa do zrozumienia. �atwo bowiem zrozumie�, �e cz�owiek niedaleko by w �yciu zaszed�, gdyby to, co musi czyni�, musia� spe�nia� w pe�ni �wiadomie i tylko z pomoc� swej wnikaj�cej we wszystkie szczeg�y inteligencji. Aby to poj��, wystarczy zastanowi� si� nad nast�puj�cym zagadnieniem. W jakim okresie �ycia cz�owiek dokonuje w�a�ciwie na samym sobie czyn�w najwa�niejszych dla swojego bytu? Kiedy cz�owiek dzia�a najm�drzej dla samego siebie? Czyni to od momentu swych narodzin a� do tej chwili, kt�r� jeszcze dosi�gn�� zdo�a wspomnieniem, gdy w p�niejszym �yciu ogl�da, cofaj�c si� pami�ci� wstecz, minione lata swego ziemskiego �ycia. Gdy pomy�limy o tym, co robili�my przed trzema, czterema, pi�cioma laty, a potem b�dziemy si� cofa� coraz to dalej, to dojdziemy do takiego momentu naszego dzieci�stwa, poza kt�ry nie mo�na ju� si�gn�� wspomnieniem. Rodzice lub inne osoby mog� nam opowiedzie�, co dzia�o si� przed tym momentem, ale nasze w�asne wspomnienia si�gaj� tylko do tego
12
okre�lonego punktu. Ten punkt jest w�a�nie chwil�, od kt�rej cz�owiek zaczyna uczy� si� odczuwa� siebie jako Ja��.
U wszystkich ludzi, kt�rych pami�� nie przekracza granic �yciowej normy, punkt taki musi istnie� nieodwo�alnie. Jednak�e w�a�nie przed tym punktem dusza ludzka dokonuje w cz�owieku czyn�w najdoskonalszej m�dro�ci i p�niej, gdy cz�owiek dojdzie do pe�nej �wiadomo�ci, nie zdo�a nigdy dokona� na samym sobie rzeczy tak wspania�ych i pot�nych jak te, kt�re spe�ni� w najwcze�niejszych latach swego dzieci�stwa z zupe�nie nie�wiadomych g��bin swej duszy.
Wiadomo nam, �e cz�owiek rodz�c si� wnosi w �wiat fizyczny owoce swych poprzednich ziemskich �ywot�w *. Gdy przychodzi na �wiat, jego m�zg fizyczny jest jeszcze bardzo , niedoskona�ym organem i dusza musi dopiero wytworzy�.-w nim t� subteln� konstrukcj�, kt�ra mo�e go uczyni� po�rednikiem dla tego wszystkiego, do czego dusza w og�le jest zdolna. Dusza, zanim stanie si� w pe�ni �wiadoma, pracuje nad m�zgiem i czyni z niego narz�d, kt�rego mo�na u�ywa� do wyzwalania wszystkich tych uzdolnie�, potencjalnych za�o�e� i w�a�ciwo�ci, kt�re przynios�a jako wynik poprzednich swych ziemskich �ywot�w. Ta praca nad w�asnym cia�em kierowana jest m�dro�ci� niesko�czenie wy�sz� od wszystkiego, co cz�owiek mo�e w sobie dokona� p�niej, z pe�n� �wiadomo�ci�. Co wi�cej, w tym okresie cz�owiek nie poprzestaje na formowaniu w�asnego m�zgu, lecz musi on jeszcze nauczy� si� trzech rzeczy o pierwszorz�dnym znaczeniu dla swego ziemskiego bytu.
Pierwsz� z nich jest zorientowanie swojego cia�a w przestrzeni. Dzisiejszy cz�owiek w�a�ciwie w og�le si� nad tym nie zastanawia. A przecie� stanowi to jedn� z najistotniejszych r�nic mi�dzy cz�owiekiem a zwierz�ciem. Zwierz� jest z g�ry przeznaczone do rozwijania swego po�o�enia r�wnowagi w przestrzeni w pewien okre�lony spos�b. Jedno zwierz�
13
predystynowane jest do wspinania si�, drugie do p�ywania, b�d�c od razu tak ukszta�towanym, �e odkrywa w�a�ciwy sobie Spos�b poruszania si� w przestrzeni. Dotyczy to wszystkich zwierz�t, w��cznie z najbardziej zbli�onymi do cz�owieka ssakami. Gdyby zoologowie zastanawiali si� cz�ciej nad tym faktem, to rzadziej doszukiwaliby si� podobie�stw mi�dzy ko�ci� lub mi�niem u cz�owieka i zwierz�cia, gdy� takie podobie�stwo ma mniejsze znaczenie od faktu, �e cz�owiek nie otrzymuje z g�ry mo�liwo�ci znalezienia swej w�asnej r�wnowagi i musi j� sobie dopiero ukszta�towa� z ca�o�ci swej istoty. Wielkie bowiem znaczenie posiada fakt, �e cz�owiek musi pracowa� nad sob�, aby z istoty nie umiej�cej chodzi� uczyni� si� prosto chodz�cym stworzeniem. Cz�owiek sam sobie nadaje pionow� postaw� i w�asn� r�wnowag� w przestrzeni. Sam siebie harmonizuje z si�� ci��enia.
Powierzchowny obserwator mo�e �atwo zakwestionowa� powy�sze twierdzenie utrzymuj�c, �e cz�owiek tak samo jest przeznaczony do chodzenia jak w�� do pe�zania. Ale dok�adniejsza obserwacja mo�e wykaza�, �e u zwierz�cia po�o�enie w przestrzeni okre�lone jest przez jego organizacj� fizyczn�. U cz�owieka to dusza, kt�ra sama wchodzi w kontakt z prawami przestrzeni, poci�ga dopiero za sob� fizyczn� organizacj�.
Drug� rzecz� jakiej cz�owiek sam siebie uczy � a w�a�ciwie uczy si� od tej w sobie istoty, kt�ra zawsze ta sama przechodzi z jednego wcielenia w nast�pne � jest mowa. Przez dar s�owa wchodzi on z bli�nimi w taki kontakt, kt�ry czyni go reprezentantem �ycia duchowego, a dopiero przez niego wnika ono w �wiat fizyczny.
Cz�sto zwracano uwag�, nie bez s�uszno�ci zreszt�, �e cz�owiek przeniesiony na wysp� bezludn� i pozbawiony zupe�nie ludzkiego towarzystwa nie nauczy�by si� m�wi�. To co dziedziczymy � co jest wszczepione w nas na p�niejsze lata
14
podlegaj�c zasadom dziedziczno�ci � wszystko to nie zale�y od tego, czy cz�owiek przestaje z innymi lud�mi, czy te� nie. Cz�owiek dziedziczy organizacj� tego rodzaju, �e oko�o si�dmego roku �ycia zmienia uz�bienie. I m�g�by on znajdowa� si� nawet na bezludnej wyspie, a mimo to musia�by zmieni� z�by, je�eli tylko zdo�a�by utrzyma� si� przy �yciu i rosn�� prawid�owo. Natomiast m�wi� uczy si� cz�owiek tylko wtedy, gdy dusza jego zostanie odpowiednio pobudzona i gdy poczyna si� w nim objawia� pierwiastek wieczny, trwaj�cy przez wszystkie byty. Cz�owiek musi ukszta�towa� zawi�zek rozwoju swej krtani w tym okresie czasu, kiedy jeszcze nie ma �wiadomo�ci swej w�asnej ja�ni. Na d�ugo przed t� chwil�, do kt�rej zdolny jest dosi�gn�� wspomnieniem, musi on zasia� ziarno formowania rozwoju swej krtani, aby kiedy� mog�a si� ona sta� narz�dem mowy.
Istnieje wreszcie trzecia rzecz, o kt�rej si� prawie nie m�wi. Cz�owiek uczy si� jej sam od siebie, od tego, co niesie w swym wn�trzu z jednego wcielenia w drugie. Jest to �ycie w �wiecie my�li. Przepracowanie m�zgu dokonuje si� z tej przyczyny, �e m�zg jest organem my�lenia. Jest on w pocz�tkach �ycia jeszcze plastyczny, gdy� cz�owiek powinien go sam tak ukszta�towa�, by jako instrument my�lenia s�u�y� tej cz�ci swej istoty, kt�ra przechodzi z jednego �ywota w drugi. M�zg cz�owieka zaraz po urodzeniu odpowiada si�om odziedziczonym po rodzicach i przodkach. Cz�owiek jednak musi w swym my�leniu wyrazi� to, czym jest w swej w�asnej istocie, stosownie do swych poprzednich ziemskich �ywot�w. Dlatego pewne w�a�ciwo�ci m�zgu, kt�re odziedziczy�, musi potem przekszta�ci�, gdy po urodzeniu staje si� fizycznie niezale�nym od rodzic�w, przodk�w itd.
Widzimy zatem, �e cz�owiek w najwcze�niejszych latach swojego �ycia dokonuje rzeczy o donios�ym znaczeniu. Pracuje
15
on nad samym sob� w my�l najwy�szej m�dro�ci i nigdy, u�ywaj�c ca�ej swej ludzkiej umiej�tno�ci, nie mo�e dokona� tego, co spe�nia w pocz�tkach swego dzieci�stwa, gdy pozbawiony jest jeszcze ludzkiego rozumu. Dlaczego �r�d�o tych cudownych dokona� tkwi w g��binach duszy le��cych poza �wiadomo�ci�? Dzieje si� tak dlatego, �e cz�owiek w pierwszych latach �ycia ca�� sw� dusz�, ca�� swoj� istot� jest bardziej zwi�zany z duchowym �wiatem wy�szych hierarchii*, ni� w jakimkolwiek p�niejszym okresie �ycia. W owej chwili, w kt�rej budzi si� w cz�owieku �wiadomo�� ja�ni � w chwili, do kt�rej mo�na jeszcze si�gn�� wspomnieniem � dzieje si� co�, co dla jasnowidz�cego, kt�ry przeszed� przez rozw�j duchowy i mo�e �ledzi� rzeczywiste duchowe zjawiska, jest rzecz� o nies�ychanej wprost donios�o�ci. Podczas gdy to, co nazywamy �aur� dzieci�c�", w pierwszych latach �ycia otacza i chroni male�k� istotk� jako cudowna ludzka, a zarazem nadludzka pot�ga � tak j� otacza, �e ta �aura dzieci�ca", ten w�a�ciwy wy�szy ludzki pierwiastek rozszerza si� na wszystkie strony bezpo�rednio w �wiat duchowy � to w owej chwili, od kt�rej rozpoczyna si� pami��, aura ta w znacznej cz�ci wnika w g��b ludzkiej istoty. Je�li od tego czasu cz�owiek mo�e sobie u�wiadomi� swoj� ja�� w zwi�zku z sob�, to tylko dlatego, �e to, co przedtem z��czone by�o z wy�szymi �wiatami, zespoli�o si� teraz z jego ja�ni�. Pocz�wszy od tej chwili �wiadomo�� sama wchodzi w ��czno�� ze �wiatem zewn�trznym, czego nie ma jeszcze w najwcze�niejszym dzieci�stwie. Wtedy wszystkie rzeczy wydaj� si� cz�owiekowi jeszcze �wiatem sennych marze�, kt�ry go osnuwa. I wtedy cz�owiek pracuje nad sob� si�� m�dro�ci, kt�rej nie ma w nim samym, a m�dro�� ta jest wi�ksza i pot�niejsza ni� wszelki p�niejszy �wiadomy rozum cz�owieka. Ale ta wy�sza m�dro�� zaciemnia si� w ludzkiej duszy z chwil�, gdy poczyna si� budzi� �wiadomo��. Sp�ywa
16
ona z wy�yn �wiata duchowego w cielesno��, tak �e cz�owiek mo�e przez ni� kszta�towa� sw�j m�zg duchowymi si�ami. S�usznie mo�na powiedzie�, �e najwi�kszy m�drzec mo�e si� uczy� od dziecka, bo to co si� objawia w dziecku jest m�dro�ci�, kt�ra p�niej nie wnika w �wiadomo��, ale stanowi jak gdyby �telefoniczne po��czenie" cz�owieka z duchowymi jestestwami, w �wiecie kt�rych przebywa on pomi�dzy �mierci� a nowymi narodzinami. Z tego to �wiata sp�ywa co� jeszcze w dzieci�c� aur� i cz�owiek jako poszczeg�lna istota znajduje si� tu pod , bezpo�redni� opiek� ca�ego duchowego �wiata, do kt�rego przynale�y. Si�y duchowe tego �wiata sp�ywaj� jeszcze w dziecko a� do tej granicznej chwili, kt�r� b�dzie ono w stanie dosi�gn�� p�niej w�asn�, normaln� pami�ci�. One to czyni� \' cz�owieka zdolnym do zharmonizowania si� z si�� ci��enia i one , to r�wnie� formuj� krta� i kszta�tuj� jego m�zg, aby uczyni� ze� �ywy narz�d dla wyra�ania my�li, uczu� i woli.
Ta praca cz�owieka nad samym sob� si�ami ja�ni bezpo�rednio jeszcze z��czonej z wy�szymi �wiatami jest w najwy�szym stopniu charakterystyczna dla dziecka. Utrzymuje si� ona jednak do pewnego stopnia i w �yciu p�niejszym, aczkolwiek stosunki zmieniaj� si� w powy�ej przedstawiony spos�b. Gdy w p�niejszym �yciu cz�owiek czuje, �e niegdy� czyni� co� i my�la�, co teraz zaczyna rozumie�, to dzieje si� tak dlatego, �e w�a�nie dawniej pozwala� si� on prowadzi� wy�szej m�dro�ci, i �e dopiero lat ca�ych potrzeba by�o na to, aby m�g� pozna� i zrozumie� pobudki, jakie nim wtedy kierowa�y.
Uwagi powy�sze pozwalaj� nam zrozumie�, �e bezpo�rednio po urodzeniu nie odbiegamy jeszcze tak zupe�nie od �wiata, w kt�rym przebywali�my przed zst�pieniem w byt fizyczny, i �e w�a�ciwie nie mo�emy oddzieli� si� od niego w zupe�no�ci. To, czym uczestniczyli�my w �yciu wy�szej duchowo�ci, zst�puje wraz z nami w �ycie fizyczne. Nieraz doznajemy takiego
17
uczucia, �e to co w nas zamieszkuje jest nie tylko rozwijaj�c� si� stopniowo wy�sz� ja�ni�, ale czym�, co jest ju� gotowe i co nieraz prowadzi nas do tego, �e cz�sto przerastamy samych siebie w dalszym �yciu. Wszystko, co cz�owiek mo�e stworzy� w dziedzinie idea�u lub tw�rczo�ci artystycznej, a tak�e wszystkie uzdrawiaj�ce si�y organizmu, dzi�ki kt�rym dochodzi do ci�g�ego wyr�wnywania wszelkich szk�d jakie cia�o ponosi, wszystko to wyp�ywa nie ze zwyk�ego rozumu, ale z g��bszych si�, kt�re w pierwszych latach �ycia pracuj� nad naszym zorientowaniem si� w przestrzeni, nad ukszta�towaniem krtani i nad organizacj� naszego m�zgu. Te same si�y znajdujemy i p�niej w cz�owieku. Je�li wobec ci�kiej choroby m�wi si� cz�sto, �e pomoc zewn�trzna nic ju� zdzia�a� nie mo�e i �e organizm sam musi uruchomi� zawarte w nim si�y lecznicze, to tym samym bierze si� pod uwag� jak�� istniej�c� w cz�owieku pe�n� m�dro�ci si��. I z tego samego �r�d�a p�yn� tak�e te najlepsze si�y, kt�re prowadz� do poznania duchowego �wiata czyli do prawdziwego jasnowidzenia.
Mo�na by teraz zapyta�: Dlaczego te wy�sze si�y od-dzia�ywuj� bezpo�rednio na cz�owieka tylko w pierwszych, niemowl�cych latach jego �ycia? Na to pytanie �atwo znale�� odpowied�. Gdyby te si�y dzia�a�y w dalszym ci�gu w ten sam spos�b, to cz�owiek zawsze pozosta�by dzieckiem i nigdy nie doszed�by do pe�nej �wiadomo�ci swej ja�ni. To, co uprzednio oddzia�ywa�o na niego od zewn�trz, musi zosta� w�o�one we w�asn� jego istot�. Ale jest i inna odpowied�, kt�ra jeszcze ja�niej wyt�umaczy� nam mo�e tajemnic� �ycia ludzkiego. Oto wiedza duchowa uczy nas, �e cia�o ludzkie na obecnym stopniu swego rozwoju jest organizmem, kt�ry wynika z innych form bytu i przez to w�a�nie mog�o ono osi�gn�� sw�j kszta�t tera�niejszy. Ewolucja ta dokonywa�a si� w ten spos�b, �e na ca�� istot� cz�owieka oddzia�ywa�y r�ne si�y. Jedne z nich
18
dzia�a�y na cia�o fizyczne, drugie na cia�o eteryczne, inne wreszcie na cia�o astralne*. Istota ludzka dosz�a do swej obecnej formy dzi�ki temu, �e oddzia�ywa�y na ni� te jestestwa, kt�re zwiemy lucyferycznymi i arymanicznymi *. Pod wp�ywem tych si� cz�owiek sta� si� pod pewnym wzgl�dem gorszy, ni� gdyby pozosta� tylko w kontakcie z duchowym przewodnictwem �wiata, kt�re chce prowadzi� cz�owieka po prostej linii rozwoju. Przyczyna cierpienia, chor�b, a tak�e �mierci, le�y w�a�nie w tym fakcie, �e opr�cz jestestw wiod�cych prost� drog� rozw�j ludzko�ci dzia�aj� te� istoty lucyferyczne i ary-maniczne, kt�rych zadaniem jest ci�g�e krzy�owanie tego prosto wytyczonego rozwoju. W tym co cz�owiek rodz�c si� przynosi ze sob� na �wiat, tkwi co�, co jest lepsze od tego -wszystkiego, co cz�owiek zdo�a dokona� w swym p�niejszym. -�yciu.
Si�y lucyferyczne i arymaniczne maj� tylko nieznaczny wp�yw na cz�owieka w pierwszych latach jego dzieci�stwa. W istocie rzeczy objawiaj� si� one tylko w tym, co cz�owiek zdo�a uczyni� sam z siebie w swoim �wiadomym �yciu. Gdyby cz�owiek mia� w sobie w pe�ni si� t� lepsz� cz�� swojej istoty d�u�ej ni� w pierwszych dniach dzieci�stwa, to wp�yw jej nie m�g�by wzrasta�, poniewa� p�niej przeciwne si�y lucyferyczne i arymaniczne os�abiaj� ca�� jego istot�. Cz�owiek posiada w �wiecie fizycznym tak� organizacj�, �e mo�e ona wytrzyma� bezpo�rednie wp�ywy �wiata duchowego tylko w tych pierwszych latach, jak d�ugo cz�owiek jeszcze jako dziecko jest mi�kkim i podatnym plastycznie. Gdyby te si�y, kt�re orientuj� cz�owieka w przestrzeni, kszta�tuj� jego m�zg oraz krta�, dzia�a�y w dalszym ci�gu w spos�b tak samo bezpo�redni, to cz�owiek musia�by ulec zniszczeniu. Si�y te s� tak pot�ne, �e gdyby p�niej nadal w cz�owieku dzia�a�y, to organizm jego musia�by zmarnie�, niejako pod wp�ywem ich �wi�to�ci. Dlate-
19
go te� cz�owiek mo�e si� p�niej tylko wtedy do nich zwraca�, gdy idzie o �wiadom� ��czno�� ze �wiatem nadzmys�owym.
I tu pojawia si� przed nami my�l o g��bokim znaczeniu dla ka�dego, kto potrafi j� prawid�owo zrozumie�. Jest ona wyra�ona w Nowym Testamencie nast�puj�cymi s�owami: �Je�li nie staniecie si� jako dzieci, to-nie wejdziecie do Kr�lestwa Niebieskiego" *. Bo c� b�dzie najwy�szym idea�em ludzko�ci, je�li przyjmiemy za s�uszne to, o czym m�wili�my uprzednio? Zbli�a� si� coraz bardziej do stanu, kt�ry da si� okre�li� jako �wiadomy stosunek do tych si�, kt�re w pierwszych latach dzieci�stwa oddzia�ywuj� na cz�owieka bez jego �wiadomo�ci. Musimy jednak wzi�� pod uwag� to, �e pod ich wp�ywem cz�owiek musia�by si� za�ama�, gdyby wesz�y one w jego �wiadome �ycie bez �adnego przygotowania. Dlatego te� nabycie zdolno�ci umo�liwiaj�cych postrzeganie �wiat�w nad-zmys�owych wymaga nader troskliwego przygotowania, kt�re ma na celu umo�liwienie cz�owiekowi zniesienie tego, czego by w�a�ciwie w zwyk�ym �yciu znie�� nie potrafi�.
*
W�dr�wka przez kolejne wcielenia ma swoje znaczenie dla ca�ego rozwoju ludzkiej istoty. Istota ludzka przeby�a wielokrotne istnienia w przesz�o�ci: dzi� post�puje dalej, ale r�wnolegle z tym post�puje tak�e i Ziemia w swoim rozwoju. Przyjdzie kiedy� czas, gdy Ziemia zako�czy sw� drog� rozwoju, a wtedy planeta ziemska jako jestestwo fizyczne b�dzie musia�a oddzieli� si� od ca�o�ci dusz ludzkich, podobnie jak przy �mierci cia�o ludzkie oddziela si� od ducha, gdy dusza aby �y� dalej wst�puje w kr�lestwo ducha, kt�re staje si� jej przybytkiem od �mierci do chwili ponownych narodzin. Zwr�ciwszy na to uwag� mo�emy zrozumie�, �e najwy�szym idea�em rozwoju ludzkiego jest przyswojenie sobie wszystkich owoc�w ludzkiego bytu, jakie zebra� w nim mo�na jeszcze przed �mierci� Ziemi *.
20
Ot� si�y, do kt�rych cz�owiek nie dor�s�, kt�re opiekuj� si� nim w jego pierwszym okresie dzieci�stwa, pochodz� z organizmu Ziemi. Gdy organizm ten oddzieli si� kiedy� od ludzko�ci, konieczne b�dzie aby cz�owiek, je�li ma osi�gn�� sw�j cel, zaszed� tak daleko, by m�g� ca�kowicie odda� si� tym si�om, kt�re obecnie oddzia�ywaj� na niego tylko w dzieci�stwie. Tak wi�c sens ca�ego rozwoju poprzez kolejne ziemskie istnienia polega na tym, aby ca�a istota cz�owieka, a zatem i �wiadoma jego cz��, sta�a si� stopniowo wyrazem tych si�, kt�re pod wp�ywem �wiata duchowego czuwaj� � nie�wiadomie dla cz�owieka � nad pierwszymi latami jego �ycia. My�l, kt�ra podczas powy�szych rozwa�a� obudzi si� w duszy cz�owieka, powinna nape�ni� si� pokor�, ale zarazem i s�usznym po- ] czuciem godno�ci ludzkiej. My�l ta da si� uj�� w nast�puj�ce ,, s�owa. Cz�owiek nie jest w�a�ciwie samotny, �yje w nim co�, co w ka�dej chwili mo�e mu by� �ywym dowodem, �e jest on zdolny do wzniesienia si� ponad siebie samego; wzniesienia si� do czego�, co go obecnie przerasta i co b�dzie ros�o w nim z ka�dym jego nowym istnieniem. My�l taka mo�e przybiera� coraz to bardziej okre�lone kszta�ty. Daje ona wtedy co�, co cz�owieka nies�ychanie uspokaja i podnosi, ale zarazem przenika dusz� odpowiedni� skromno�ci� i pokor�. Bo czym jest to, co cz�owiek wtedy nosi w sobie? Jest to �zaprawd� wy�szy, bo�y cz�owiek", kt�ry go �ywo przenika sob� i o kt�rym � czuj�c go w sobie � mo�na powiedzie�: Oto m�j przewodnik we mnie.
Je�li wyjdziemy z tych za�o�e�, wtedy mo�e si� nam �atwo nasun�� w duszy my�l, �e nale�y do�o�y� wszelkich wysi�k�w, aby doj�� do harmonijnego zwi�zku z tym, co jest w cz�owieku m�drzejsze od jego �wiadomej inteligencji. I od bezpo�rednio �wiadomej osobowo�ci mo�na post�pi� do osobowo�ci wy�szej i rozleglejszej, wobec kt�rej wszystko to, co jest w cz�owieku fa�szyw� dum� i zarozumia�o�ci�, winno by� zwalczone i od-
21
dzielone. Do tego do��cza si� uczucie, kt�re daje mo�liwo�� w�a�ciwego zrozumienia obecnej niedoskona�o�ci cz�owieka. Uczucie to pozwala pozna�, jak cz�owiek b�dzie m�g� si� doskonali�, gdy zwyk�� sw� �wiadomo�ci� potrafi kiedy� mie� takie same zwi�zki z dzia�aj�c� w nim duchowo�ci�, jakie mia� wtedy, gdy styka� si� z ni� nie�wiadomym �yciem duszy w pierwszych latach swego dzieci�stwa.
Chocia� zdolno�� przypominania sobie nie si�ga cz�sto dalej ni� do czwartego roku �ycia, to jednak mo�emy powiedzie�, �e oddzia�ywanie wy�szych pot�g duchowych trwa w powy�szym znaczeniu tylko przez pierwsze trzy lata �ycia. Przy ko�cu tego okresu cz�owiek mo�e by� zdolnym do ��czenia wra�e� �wiata zewn�trznego z wyobra�eniem swej ja�ni. To wyobra�enie ja�ni jako ca�o�ci s�usznie liczy si� dopiero od chwili, do kt�rej si�gamy jeszcze najdalsz� nasz� pami�ci�. Jednak trzeba powiedzie�, �e w zasadzie pami�� ta si�ga pocz�tk�w czwartego roku �ycia; lecz jest ona w pocz�tkowym okresie �wiadomo�ci ja�ni jeszcze tak s�aba, �e mija niepostrze�enie. Mo�na wi�c uzna� za regu��, �e wy�sze pot�gi czuwaj�ce nad pocz�tkiem dzieci�stwa cz�owieka mog� dzia�a� tylko przez okres trzech lat. Cz�owiek �yj�cy w obecnej, �rodkowej epoce rozwoju Ziemi * jest tak ukszta�towany, �e mo�e przyjmowa� te si�y tylko przez trzy lata.
Wyobra�my sobie teraz istnienie cz�owieka, od kt�rego � moc� pewnych si� kosmicznych � oddzieli�a si� jego zwyk�a ja��. W nast�pstwie tego trzy jego os�ony: cia�o fizyczne, eteryczne i astralne zosta�y opuszczone przez ow� ja��, kt�ra towarzyszy cz�owiekowi w jego w�dr�wce poprzez wielokrotne wcielenia. Wyobra�my sobie dalej, �e w owe trzy pow�oki zst�puje ta ja��, kt�ra dzia�a w zwi�zku ze �wiatem duchowym. C� sta�oby si� z takim cz�owiekiem? Ot� jego cia�o musia�oby po trzech latach ulec zniszczeniu. Musia�oby si� sta� co� takiego
22
z ramienia karmy �wiata *, aby ta duchowa istota, pozostaj�ca w zwi�zku z wy�szymi �wiatami, nie mog�a d�u�ej ni� przez trzy lata �y� w tym ciele *.
Dopiero u kresu swych ziemskich �ywot�w* cz�owiek przyswoi sobie si�y, kt�re pozwol� mu �y� d�u�ej ni� trzy lata z t� duchow� istot�. Ale wtedy powie on sobie tak. Nie ja, lecz to co� wy�sze we mnie, co �y�o przez wszystkie czasy, to pracuje teraz we mnie. Zanim cz�owiek nie osi�gnie tego punktu rozwoju, nie mo�e jeszcze tak m�wi�. Co najwy�ej mo�e powiedzie� w ten spos�b: Czuj� obecno�� tego czego� wy�szego, ale sw� rzeczywi�cie prawdziw� ja�ni� ludzk� nie doszed�em jeszcze do tego, by doprowadzi� to w sobie do pe�nego �ycia.
Gdyby wi�c kiedy�, w �rodkowym okresie rozwoju Ziemi, pojawi� si� raz jeden na �wiecie ludzki organizm, kt�ry doszed�szy do wieku dojrza�ego zosta�by przez pewne moce kosmiczne uwolniony od w�asnej ja�ni i obdarzony t� ja�ni�, kt�ra zwykle dzia�a tylko w pierwszych trzech dzieci�cych latach � ow� ja�ni� pozostaj�c� w zwi�zku ze �wiatami duchowymi, w kt�rych cz�owiek �yje pomi�dzy �mierci� a nowym narodzeniem�to jak d�ugo m�g�by taki cz�owiek �y� w ziemskim ciele � oko�o trzech lat; p�niej bowiem musia�aby karma �wiata spowodowa� co� takiego, co zniszczy�oby t� ludzk� organizacj�.
To, co podajemy tu jako przyk�ad, zdarzy�o si� w dziejach �wiata. Ludzki organizm, kt�ry w czasie chrztu Janowego w Jordanie opuszczony zosta� w swych trzech ogniwach przez ja�� Jezusa z Nazaretu, przyj�� w siebie po chrzcie � w rozkwicie pe�nej swej �wiadomo�ci � ow� najwy�sz� ja�� ludzko�ci, kt�ra poza tym, nie�wiadomie dla ludzi, objawia si� sw� m�dro�ci� kosmiczn� w dziecku. Poci�gn�o to jednak za sob� konieczno��, by ta Ja�� z��czona z wy�szym �wiatem Ducha mog�a tylko trzy lata �y� w ludzkim organizmie Jezusa. Bieg
23
wydarze� musia� si� ukszta�towa� nast�pnie w ten spos�b, �e po trzech latach ziemski �ywot tej Istoty dobieg� swego ko�ca.
Wydarzenia zewn�trzne, jakie nast�pi�y w �yciu Jezusa Chrystusa, powinny by� rozpatrywane jako nast�pstwo om�wionych powy�ej przyczyn wewn�trznych. S� one zewn�trznym wyrazem tych przyczyn. W ten spos�b widzimy g��bszy zwi�zek pomi�dzy tym, co jest w cz�owieku jego Przewodnikiem � tym, co jakby niewyra�nym �wiat�em �wieci w naszym dzieci�stwie, co zawsze w nas dzia�a pod powierzchni� �wiadomo�ci jako to, co w nas jest najlepsze � a� drugiej strony tym Jestestwem, kt�re raz jedyny zst�pi�o w ewolucj� ludzko�ci w ten spos�b, �e mog�o �y� przez trzy lata w os�onie ludzkiego cia�a.
C� si� objawia w tej �wy�szej" Ja�ni pozostaj�cej w zwi�zku z duchowymi hierarchiami, kt�rej wst�pienie w ludzkie cia�o Jezusa z Nazaretu symbolizowane jest znakiem Ducha w postaci go��bicy ze s�owami: �Oto m�j Syn najmilszy, kt�rego dzisiaj pocz��em"? Bo w�a�nie to oznacza�y pierwotnie te s�owa *. Je�li we�miemy ten obraz pod uwag�, to mamy wtedy przed sob� najwy�szy idea� cz�owieka. Gdy� nie oznacza to nic innego ni� to, �e dzieje Jezusa z Nazaretu m�wi� nam: Chrystus �yje w ka�dym cz�owieku! I gdyby nawet Ewangelie czy tradycje nie m�wi�y nam o tym, �e Chrystus by� kiedy� na Ziemi, to poznanie natury ludzkiej wystarczy�oby dla przekonania si�, �e Chrystus �yje w cz�owieku.
Je�eli poznajemy si�y dzia�aj�ce w cz�owieku w jego dzieci�cych latach, to tym samym poznajemy w cz�owieku Chrystusa. Ale tu nasuwa si� pytanie. Czy to poznanie prowadzi tak�e do uznania faktu, �e Chrystus �y� kiedy� rzeczywi�cie na Ziemi w ludzkim ciele? Ot� mo�na � nie odwo�uj�c si� do �adnego z dokument�w � da� odpowied� twierdz�c�. Albowiem prawdziwie widz�ce samopoznanie prowadzi obecnego cz�owieka do odnalezienia w duszy si�, kt�re pochodz� od Chrys-
24
tusa. W pierwszych trzech latach dzieci�stwa dzia�aj� one bez �adnego udzia�u cz�owieka. W �yciu p�niejszym mog� one dzia�a�, je�li cz�owiek w wewn�trznym skupieniu szuka Chrystusa w samym sobie.
Dzi� cz�owiek mo�e odnale�� w sobie Chrystusa. Nie zawsze jednak tak by�o. By� czas, gdy �adna wewn�trzna koncentracja nie mog�a cz�owieka prowadzi� do Chrystusa. A o tym �e tak by�o, uczy nas jasnowidz�ce poznanie. Pomi�dzy przesz�o�ci�, w kt�rej cz�owiek nie m�g� odnale�� Chrystusa w sobie, a tera�niejszo�ci� kiedy mo�e Go ju� znale��, jest ziemski �ywot Chrystusa. Ten Jego ziemski �ywot jest w�a�nie przyczyn�, dla kt�rej cz�owiek mo�e odnale�� Chrystusa w sobie w spos�b wy�ej podany. Dla jasnowidz�cego poznania ziemski �ywot Chrystusa jest wi�c faktem oczywistym, bez potrzeby opierania, si� na jakimkolwiek historycznym pod�o�u. Mo�na by�oby pomy�le�, �e Chrystus tak powiedzia�: �Chc� by� dla was ludzi takim idea�em, kt�ry w Duchu przejawi wam to, co poza tym urzeczywistnione jest w cielesno�ci".
W pierwszych latach �ycia uczy si� cz�owiek z Ducha chodzi� fizycznie, tzn. sam z Ducha wykre�la drog� w swoim ziemskim �yciu. Uczy si� on m�wi� � tzn. wyra�a� z Ducha prawd� lub innymi s�owy: cz�owiek w trzech pierwszych latach swego �ycia rozwija istot� prawdy w d�wi�ku. A wreszcie i �ycie, kt�rym cz�owiek �yje na Ziemi jako ja�niowa istota, otrzymuje sw�j organ przez to, co si� wykszta�ci z Ducha w pierwszych trzech latach dzieci�stwa. Tak wi�c cz�owiek uczy si� porusza� swym cia�em, tzn. znajdowa� �drog�", uczy si� wyra�a� �prawd�" przez sw�j organizm i wreszcie wyra�a� ��ywot" z Ducha w swym ciele. Niepodobna znale�� ja�niejszego t�umaczenia s��w Chrystusowych: �Je�li nie staniecie si� jako dzieci, nie wejdziecie do kr�lestwa niebieskiego". R�wnie wielkie s� s�owa, w kt�rych ja�niowa Istota Chrystusa okre�la siebie
25
sama: Jam jest Droga, Prawda i �ywot *. Podobnie jak wy�sze si�y duchowe kszta�tuj� organizm dzieci�cy � w spos�b dla niego nie�wiadomy � by uczyni� z niego wyraz Drogi, Prawdy i �ywota, tak Duch ludzki przenikaj�c si� stopniowo Istot� Chrystusow� staje si� �wiadomym nosicielem Drogi, Prawdy i �ywota. Przez to bowiem uto�samia si� on podczas swego rozwoju na Ziemi z ow� moc�, kt�ra w dzieci�cym wieku dzia�a w nim bez jego �wiadomej wiedzy.
S�owa takie jak: Droga, Prawda i �ywot uczynione s� po to, by otworzy� cz�owiekowi bramy wieczno�ci. Gdy dojdzie on do prawdziwego samopoznania, s�owa te b�d� brzmia�y z g��bin jego duszy.
Rozwa�ania powy�sze o�wietlaj� z dw�ch stron duchowe przewodnictwo cz�owieka i ludzko�ci. Przez poznanie samego siebie cz�owiek odnajduje w sobie Chrystusa jako tego Przewodnika, do kt�rego od czasu Jego �ycia na Ziemi zawsze mo�e doj��, gdy� jest on w cz�owieku zawsze obecny. Gdy za� nast�pnie zastosujemy do historycznych dokument�w owe prawdy, bez ich pomocy poznane, to w�wczas mo�emy znale�� prawdziwe znaczenie tych dokument�w. Historycznie wyra�aj� one to, co ods�ania si� we wn�trzu duszy z jej w�asnej mocy. Dlatego zaliczy� je mo�na do takiego przewodnictwa ludzko�ci, kt�re powinno ukierunkowa� dusz� cz�owieka na sam� siebie. Gdy w ten spos�b zrozumiemy wiekuiste znaczenie s��w: �Jam jest Droga, Prawda i �ywot" � wtedy mo�emy odczu�, jak nieusprawiedliwionym jest pytanie. Dlaczego po tylu wcieleniach zst�puje cz�owiek na Ziemi� znowu i zawsze w postaci ma�ego dziecka? Okazuje si� bowiem, �e ta pozorna niedoskona�o�� jest zawsze �wie�ym wspomnieniem tego, co jest najwy�sze w cz�owieku. I mo�na niezbyt cz�sto, co najwy�ej raz na pocz�tku ka�dego nowego �ycia, przypomnie� sobie czym jest cz�owiek w stosunku do tego Jestestwa, kt�re jest
26
przyczyn� wszelkiego istnienia ziemskiego, a kt�re jednak niedost�pne jest u�omno�ciom tego istnienia.
Nie jest dobrze, gdy w wiedzy duchowej, albo teozofli, lub w og�le w okultyzmie du�o si� definiuje, du�o si� m�wi poj�ciami. Lepiej jest gdy si� charakteryzuje lub stara si� budzi� odczucie tego, co rzeczywi�cie istnieje. Dlatego i tu pr�bowali�my obudzi� odczucie dla tego, co dzieje si� w trzech pierwszych latach �ycia ludzkiego i w jakim to pozostaje stosunku do tej �wiat�o�ci, kt�ra promieniuje od Krzy�a Golgoty. Uczucie to m�wi, �e przez ewolucj� ludzko�ci przenika impuls, o kt�rym mamy pe�ne prawo powiedzie�, �e przez niego prawd� musz� by� s�owa Pawiowe: �Nie ja, lecz Chrystus we mnie" *. Wystarczy tylko wiedzie� czym cz�owiek jest w rzeczywisto�ci, aby od tego poznania m�c doj�� do zrozumienia Istoty Chrystusowej. A kiedy przez prawdziwe poznanie cz�owieka dojdzie si� do takiego poznania Chrystusa, �e si� ju� wie, �e Chrystusa odnajduje si� najlepiej wtedy, gdy si� Go szuka w sobie samym, to wtedy dopiero Biblia nabiera prawdziwej swojej warto�ci dla tego, kto na nowo do niej powraca. Nikt nie potrafi lepiej i bardziej �wiadomie oceni� Biblii ni� ten, kto potrafi w powy�szym znaczeniu odnale�� Chrystusa w sobie. Mo�naby wyobrazi� sobie jak�� istot�, np. mieszka�ca Marsa, kt�ry zszed� na Ziemi� nie wiedz�c nic o Chrystusie i Jego dzia�alno�ci. Wielu wydarze� ziemskich nie zrozumia�aby taka istota, wiele rzeczy obchodz�cych cz�owieka nie mia�oby dla niej �adnego znaczenia; natomiast zaj�oby j� na pewno to, co jest centralnym impulsem rozwoju Ziemi, tzn. Istota Chrystusowa wyra�ona w istocie cz�owieka. Kto to zrozumie, ten potrafi dopiero w�a�ciwie oceni� Bibli�, bo znajdzie w niej cudown� form� wyra�one to, co uprzednio pozna� w samym sobie. Taki cz�owiek b�dzie m�g� powiedzie�: Nie potrzebuj� by� wychowanym w jakim� szczeg�lnym uwielbieniu dla
27
sama: Jam jest Droga, Prawda i �ywot *. Podobnie jak wy�sze si�y duchowe kszta�tuj� organizm dzieci�cy � w spos�b dla niego nie�wiadomy � by uczyni� z niego wyraz Drogi, Prawdy i �ywota, tak Duch ludzki przenikaj�c si� stopniowo Istot� Chrystusow� staje si� �wiadomym nosicielem Drogi, Prawdy i �ywota. Przez to bowiem uto�samia si� on podczas swego rozwoju na Ziemi z ow� moc�, kt�ra w dzieci�cym wieku dzia�a w nim bez jego �wiadomej wiedzy.
S�owa takie jak: Droga, Prawda i �ywot uczynione s� po to, by otworzy� cz�owiekowi bramy wieczno�ci. Gdy dojdzie on do prawdziwego samopoznania, s�owa te b�d� brzmia�y z g��bin jego duszy.
Rozwa�ania powy�sze o�wietlaj� z dw�ch stron duchowe przewodnictwo cz�owieka i ludzko�ci. Przez poznanie samego siebie cz�owiek odnajduje w sobie Chrystusa jako tego Przewodnika, do kt�rego od czasu Jego �ycia na Ziemi zawsze mo�e doj��, gdy� jest on w cz�owieku zawsze obecny. Gdy za� nast�pnie zastosujemy do historycznych dokument�w owe prawdy, bez ich pomocy poznane, to w�wczas mo�emy znale�� prawdziwe znaczenie tych dokument�w. Historycznie wyra�aj� one to, co ods�ania si� we wn�trzu duszy z jej w�asnej mocy. Dlatego zaliczy� je mo�na do takiego przewodnictwa ludzko�ci, kt�re powinno ukierunkowa� dusz� cz�owieka na sam� siebie. Gdy w ten spos�b zrozumiemy wiekuiste znaczenie s��w: �Jam jest Droga, Prawda i �ywot" � wtedy mo�emy odczu�, jak nieusprawiedliwionym jest pytanie. Dlaczego po tylu wcieleniach zst�puje cz�owiek na Ziemi� znowu i zawsze w postaci ma�ego dziecka? Okazuje si� bowiem, �e ta pozorna niedoskona�o�� jest zawsze �wie�ym wspomnieniem tego, co jest najwy�sze w cz�owieku. I mo�na niezbyt cz�sto, co najwy�ej raz na pocz�tku ka�dego nowego �ycia, przypomnie� sobie czym jest cz�owiek w stosunku do tego Jestestwa, kt�re jest
26
przyczyn� wszelkiego istnienia ziemskiego, a kt�re jednak niedost�pne jest u�omno�ciom tego istnienia.
Nie jest dobrze, gdy w wiedzy duchowej, albo teozofii, lub w og�le w okultyzmie du�o si� definiuje, du�o si� m�wi poj�ciami. Lepiej jest gdy si� charakteryzuje lub stara si� budzi� odczucie tego, co rzeczywi�cie istnieje. Dlatego i tu pr�bowali�my obudzi� odczucie dla tego, co dzieje si� w trzech pierwszych latach �ycia ludzkiego i w jakim to pozostaje stosunku do tej �wiat�o�ci, kt�ra promieniuje od Krzy�a Golgoty. Uczucie to m�wi, �e przez ewolucj� ludzko�ci przenika impuls, o kt�rym mamy pe�ne prawo powiedzie�, �e przez niego prawd� musz� by� s�owa Pawiowe: �Nie ja, lecz Chrystus we mnie" *. Wystarczy tylko wiedzie� czym cz�owiek jest w rzeczywisto�ci, aby od tego poznania m�c doj�� do zrozumienia Istoty Chrystusowej. A kiedy przez prawdziwe poznanie cz�owieka dojdzie si� do takiego poznania Chrystusa, �e si� ju� wie, �e Chrystusa odnajduje si� najlepiej wtedy, gdy si� Go szuka w sobie samym, to wtedy dopiero Biblia nabiera prawdziwej swojej warto�ci dla tego, kto na nowo do niej powraca. Nikt nie potrafi lepiej i bardziej �wiadomie oceni� Biblii ni� ten, kto potrafi w powy�szym znaczeniu odnale�� Chrystusa w sobie. Mo�naby wyobrazi� sobie jak�� istot�, np. mieszka�ca Marsa, kt�ry zszed� na Ziemi� nie wiedz�c nic o Chrystusie i Jego dzia�alno�ci. Wielu wydarze� ziemskich nie zrozumia�aby taka istota, wiele rzeczy obchodz�cych cz�owieka nie mia�oby dla niej �adnego znaczenia; natomiast zaj�oby j� na pewno to, co jest centralnym impulsem rozwoju Ziemi, tzn. Istota Chrystusowa wyra�ona w istocie cz�owieka. Kto to zrozumie, ten potrafi dopiero w�a�ciwie oceni� Bibli�, bo znajdzie w niej cudown� form� wyra�one to, co uprzednio pozna� w samym sobie. Taki cz�owiek b�dzie m�g� powiedzie�: Nie potrzebuj� by� wychowanym w jakim� szczeg�lnym uwielbieniu dla
27
Ewangelii, bo przyst�puj� do nich z pe�n� �wiadomo�ci�. To, co zdo�a�em pozna� dzi�ki wiedzy duchowej, ukazuj� mi Ewangelie w ca�ej ich wielko�ci.
Na pewno nie powiemy za wiele, je�li stwierdzimy, �e nadejd� czasy, w kt�rych b�dzie si� tak m�wi�o: Ludzie, kt�rzy dzi�ki wiedzy duchowej nauczyli si� we w�a�ciwy spos�b ceni� tre�� Ewangelii, ujrz� w nich przewodnie Pismo dla ca�ej ludzko�ci. A uczyni� to w spos�b bardziej uzasadniony ni� to jest obecnie. Poznanie istoty cz�owieka nauczy dopiero ludzko�� zrozumienia tego, co �yje w tych g��bokich tekstach. Mo�na b�dzie wtedy powiedzie�: Je�li w Ewangeliach mo�na znale�� w�a�ciw� tre�� istoty cz�owieka, to w takim razie musia�o to by� w�o�one tam przez ludzi, kt�rzy spisywali te dokumenty na Ziemi, ale w taki spos�b, �e wiadomo�ci jakie cz�owiek nabywa dopiero z czasem w swoim w�asnym �yciu, musia�y posiada� dla autor�w tych ksi�g szczeg�lne znaczenie. Cz�owiek dokonuje wielu czyn�w, kt�re zaczyna rozumie� dopiero po latach. W autorach Ewangelii mo�emy widzie� ludzi, kt�rzy pisali z natchnienia owej wy�szej Ja�ni pracuj�cej nad cz�owiekiem w dzieci�cych latach. Tak wi�c Ewangelie s� dzie�em tej samej m�dro�ci, kt�ra kszta�tuje cz�owieka. Cz�owiek wyra�a Ducha w swym ciele � Ewangelie objawiaj� go przez pismo.
Powy�sze rozwa�ania ukazuj� nam we w�a�ciwym �wietle poj�cie inspiracji. Podobnie jak wy�sze moce kszta�tuj� m�zg cz�owieka w trzech pierwszych latach jego dzieci�stwa, tak w duszach Ewangelist�w pracowa�y si�y pochodz�ce ze �wiata duchowego i one to dyktowa�y im te dokumenty. Przez fakt taki przemawia duchowe kierownictwo ludzko�ci. Ludzko�� bowiem musi by� naprawd� kierowana, je�li w jej �onie dzia�aj� jednostki, kt�rych pisma natchnione s� tymi samymi si�ami, jakie w najwy�szej m�dro�ci kszta�tuj� cz�owieka. I tak jak
28
poszczeg�lny cz�owiek dokonuje lub m�wi mn�stwo rzeczy, kt�re rozumie� zaczyna dopiero w p�niejszym wieku, tak ca�a ludzko�� mo�e uwa�a� Ewangelist�w za po�rednik�w darz�cych j� objawieniami, kt�re dopiero stopniowo b�dzie mog�a pojmowa�. I dopiero w miar� rozwoju ludzko�ci b�dziemy mogli coraz lepiej rozumie� te dokumenty. Ka�dy cz�owiek mo�e odkry� w sobie swoje duchowe przewodnictwo; ca�a ludzko�� mo�e je odczu� w tych ludziach, kt�rzy oddzia�ywuj� na ni� tak, jak to czynili Ewangeli�ci.
Uzyskane w ten spos�b poj�cie duchowego przewodnictwa ludzko�ci mo�na pod niejednym wzgl�dem rozszerzy�. Przyjmijmy np., �e jaki� cz�owiek znajduje uczni�w, tzn. ludzi, kt�rzy w pewien spos�b przyznaj� si� do niego. Na pewnym stopniu samopoznania cz�owiek ten z �atwo�ci� dostrze�e, �e ju� sam fakt znalezienia uczni�w rodzi w nim nast�puj�ce uczucie: To co mam do powiedzenia, to nie pochodzi ode mnie. Jest raczej tak, �e si�y duchowe z wy�szych �wiat�w chc� si� objawi� mym uczniom i one to u�ywaj� mnie jako narz�dzia dla porozumienia si� z nimi. Cz�owiek taki m�g�by pomy�le� w ten spos�b: Gdy by�em dzieckiem, wtedy rozwija�em si� dzi�ki si�om pochodz�cym ze �wiat�w duchowych. A to, co mam w sobie dzisiaj najlepszego, musi pochodzi� r�wnie� z tych �wiat�w i nie mam prawa uwa�a� tego za przynale��ce do mojej zwyk�ej �wiadomo�ci. Jest to wi�c co� w rodzaju �Dajmo-nion" *, ale w znaczeniu dobrej duchowej mocy, kt�ra przeze mnie oddzia�ywuje ze �wiata duchowego na uczni�w. Co� podobnego odczuwa� Sokrates m�wi�c � wed�ug Platona � o swym �Dajmonion" jako o istocie, kt�ra nim kierowa�a i kt�ra go prowadzi�a. Starano si� w r�ny spos�b wyja�ni� sokratesowe �Dajmonion". Ale mo�na to tylko wtedy wyt�umaczy�, kiedy si� pomy�li, �e Sokrates m�g� odczuwa� co� podobnego, tak jak opisano to powy�ej. A wtedy mo�emy te�
29
poj��, �e w ci�gu trzech czy czterech wiek�w, podczas kt�rych my�l Sokratesa dzia�a�a w Grecji, powsta� tam dzi�ki temu pewien nastr�j, kt�ry m�g� przygotowa� jakie� inne wielkie wydarzenie. Poczucie, �e cz�owiek � tak jak go widzimy � nie jest jeszcze ca�o�ci� swej istoty wy�onionej z wy�szych �wiat�w, dzia�a�o w dalszym ci�gu i najlepsi z tych, kt�rzy je podzielali, to byli ci w�a�nie, kt�rzy p�niej najlepiej zrozumieli s�owa Paw�owe: �Nie ja lecz Chrystus we mnie". Ludzie ci mogli powiedzie� sobie: Sokrates m�wi� o jakiej� dajmonicznej sile oddzia�ywuj�cej z wy�szych �wiat�w; dzi�ki Chrystusowemu idea�owi rozumiemy o czym m�wi� Sokrates. Tylko, �e nie m�g� on jeszcze m�wi� o Chrystusie, gdy� za jego czas�w nikt nie m�g� jeszcze odnale�� w sobie Istoty Chrystusowej.
I znowu odkrywamy nowe oblicze duchowego kierownictwa ludzko�ci. Nic nie mo�e objawi� si� w �wiecie bez uprzedniego przygotowania. Dlaczego Pawe� znalaz� najlepszych uczni�w w�a�nie w Grecji? Bo Sokrates takim nastrojem przygotowa� tam odpowiedni grunt. To, co dzieje si� p�niej w rozwoju ludzko�ci, prowadzi nas wstecz do wydarze�, kt�re dzia�y si� dawniej i przygotowywa�y ludzko�� do tego, co mia�o nadej��. Czy� nie czujemy, jak daleko si�ga ten przewodni impuls kieruj�cy rozwojem ludzko�ci i jak we w�a�ciwej chwili umieszcza on odpowiednich ludzi tam, gdzie mog� by� oni potrzebni dla ewolucji? W takich w�a�nie faktach wyra�a si� og�lnie to przewodnictwo ludzko�ci.
30
k
II
Istnieje godna uwagi analogia pomi�dzy tym, co si� przejawia w �yciu poszczeg�lnego cz�owieka, a tym co kieruje rozwojem ludzko�ci. Mo�na j� znale�� wtedy, gdy si� we�mie pod uwag� to, co m�drcy i nauczyciele staro�ytnego Egiptu m�wili Grekom o prowadzeniu i kierownictwie duchowego �ycia w Egipcie. Opowiadaj�, �e pewien Egipcjanin zapytany przez Greka, kto prowadzi� nar�d egipski w dawnych czasach, odpowiedzia�: W zamierzch�ej przesz�o�ci w�adali u nas i nauczali bogowie*, a dopiero p�niej ludzie stali si� naszymi przewodnikami.
Pierwszy przewodnik, kt�ry pojawi� si� w ludzkiej postaci w �wiecie fizycznym i by� za takiego uznany, zwa� si� Menes * � tak m�wili Egipcjanie Grekom. Znaczy to, �e wed�ug tego co podaj� Grecy, przewodnicy ludu egipskiego powo�ywali si� na fakt, �e dawniej sami bogowie prowadzili nar�d egipski. Musimy jednak zawsze dobrze rozumie� tak� przekazan� nam z dawnych czas�w tradycj�. O czym my�leli Egipcjanie m�wi�c, �e bogowie byli ich kr�lami i nauczycielami? Ot� � m�wi�c tak, chcieli oni wyrazi� to, �e gdyby�my si� cofn�li a� do najstarszych czas�w narodu egipskiego i gdyby�my zapytali owych ludzi, kt�rzy odczuwali w sobie co�, jakby wy�sz� �wiadomo��, jakby m�dro�� pochodz�c� z wy�szych �wiat�w
31
-� gdyby�my ich zapytali: Kim s� w�a�ciwie wasi nauczyciele, to oni odpowiedzieliby w ten spos�b: M�wi�c o moim nauczycielu nie m�g�bym wskaza� tego lub innego cz�owieka, bo musia�bym najpierw wprowadzi� si� w stan jasnowidzenia. (Wiemy dzi�ki wiedzy duchowej, �e by�a to rzecz stosunkowo �atwiejsza w dawnych czasach ni� obecnie). Dopiero wtedy mog� znale�� swego prawdziwego nauczyciela i inspiratora. Przejawia mi si� on tylko wtedy, gdy otwarte s� moje duchowe oczy. Albowiem jestestwa takie w epoce staro�ytnego Egiptu zst�powa�y ze �wiata duchowego i objawia�y si� ludziom nie wcielaj�c si� jednak w ludzkie, fizyczne cia�a. W ten spos�b bogowie prowadzili wtedy i nauczali staro�ytnych Egipcjan za po�rednictwem ludzi, a pod s�owem �bogowie" rozumiano w�wczas istoty, kt�re wyprzedzi�y cz�owieka w rozwoju.
W my�l zasad wiedzy duchowej, Ziemia, zanim sta�a si� Ziemi� dzisiejsz�, przesz�a przez inny stan planetarny, kt�ry nazywamy stanem ksi�ycowym*. W czasie owej epoki cz�owiek nie by� jeszcze cz�owiekiem w dzisiejszym tego s�owa znaczeniu. Natomiast istnia�y na starym Ksi�ycu inne jestestwa, kt�re nie posiada�y dzisiejszej ludzkiej postaci i by�y zupe�nie inaczej zorganizowane, kt�re jednak sta�y wtedy na tym stopniu rozwoju, jaki cz�owiek osi�gn�� na Ziemi dopiero teraz. Mo�na wi�c powiedzie�, �e na starej planecie ksi�ycowej, kt�ra przemin�a i z kt�rej p�niej powsta�a Ziemia, �y�y istoty b�d�ce poprzednikami cz�owieka. W ezoteryce chrze�cija�skiej nazywa si� je Anio�ami (Angeloi) � podczas gdy jestestwa stoj�ce bezpo�rednio nad nimi nosz� miano Archanio��w (Archangeloi). Te ostatnie istoty by�y na takim etapie rozwoju, na jakim dzisiaj jest cz�owiek, jeszcze dawniej ni� Anio�owie. Istoty okre�lane w ezoteryce chrze�cija�skiej jako Anio�y czy Angeloi � lub w mistyce orientalnej jako �jestestwa dyaniczne" � by�y na etapie rozwoju odpowiadaj�cym dzisiej-
32
szemu cz�owiekowi w czasie okresu ksi�ycowego. Istoty te, o ile osi�gn�y w pe�ni sw�j cel na starym Ksi�ycu, stoj� obecnie, podczas okresu Ziemi, o ca�y jeden stopie� wy�ej od dzisiejszego cz�owieka. Ten za� z kolei osi�gnie dopiero przy ko�cu epoki ziemskiej taki poziom, na jakim Anio�owie stali ju� z ko�cem rozwoju ksi�ycowego.
Gdy rozpocz�� si� ziemski stan naszej planety i gdy na Ziemi pojawi� si� cz�owiek, jestestwa owe nie mog�y przybra� zewn�trznej, ludzkiej postaci, gdy� ludzkie cia�o fizyczne jest w istocie rzeczy wytworem Ziemi, odpowiednim tylko dla tych jestestw, kt�re obecnie s� lud�mi. Dlatego istoty, kt�re stoj� o jeden stopie� wy�ej od cz�owieka, nie mog�y si� wciela� w ludzkie cia�a, gdy Ziemia rozpocz�a sw�j rozw�j. Mog�y one tylko tak uczestniczy� w rozwoju Ziemi, �e o�wieca�y i inspirowa�y ludzi w pewnych stanach, kt�re pradawny cz�owiek m�g� osi�gn�� w swym jasnowidzeniu. W ten spos�b, po�rednio przez jasnowidz�cych ludzi, wp�ywa�y te jestestwa na bieg ziemskich los�w. Staro�ytni Egipcjanie zachowali jeszcze pami�� takich stan�w �wiadomo�ci, w kt�rych ich kr�lowie i nauczyciele �ywo sobie u�wiadamiali