6099

Szczegóły
Tytuł 6099
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6099 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6099 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6099 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

POSTMODERNIZM W PIGU�CE Ks. Zbigniew Sare�o Wst�p W ostatnich latach w j�zyku filozoficznym i potocznym pojawi�o si� nowe s�owo, a mianowicie "postmodernizm". W kr�tkim czasie sta�o si� ono poj�ciem wr�cz magicznym. W wielu przypadkach pos�ugujemy si� nim w spos�b czysto emotywny, tzn. nie celem opisania jakiej� rzeczywisto�ci lub sprawy, ale z zamiarem wyra�enia emocjonalnego stosunku do czego� i wzbudzenia w rozm�wcy podobnego stanu. Na tym w�a�nie polega "magiczno��" u�ywania s�owa "postmodernizm". Jest to jednak has�o wieloznaczne. Jedni zamierzaj� nim wyzwala� idee post�pu duchowego cz�owieka i usuwa� przeszkody stoj�ce na drodze jego rozwoju. Inni za� z postmodernizmem ��cz� wszystko, co najgorsze w cz�owieku i w tworzonej przez niego kulturze. Ka�da wieloznaczno�� rodzi zak�opotanie i zwykle pobudza do poszukiwania jednoznaczno�ci. To chyba jedna � przyczyn znacznej popularno�ci publikacji po�wi�conych postmodernizmowi. S� one jednak w zdecydowanej mierze adresowane do czytelnik�w profesjonalnie zajmuj�cych si� filozofi�. Tymczasem z poj�ciem postmodernizmu spotyka si� ju� na co dzie� tak�e przeci�tny cz�owiek, cho�by w �rodkach spo�ecznego komunikowania. Rozszyfrowanie poj�cia "postmodernizm" nie jest �atwe dla ludzi nie zajmuj�cych si� zawodowo filozofi�. Ma ono bowiem rodow�d g��wnie filozoficzny i dlatego jest uwik�ane w kwestie metafizyczne, teoriopoznawcze i antropologiczne. Dodatkow� trudno�� sprawia fakt, �e j�zyk filozoficzny jest wr�cz "naje�ony" poj�ciami niezrozumia�ymi dla przeci�tnego cz�owieka. Wszystko to stanowi przeszkod� w zrozumieniu poj�cia "postmodernizmu", nawet dla cz�owieka wykszta�conego. Niniejsza broszurka wychodzi naprzeciw spo�ecznemu zapotrzebowaniu na wyja�nienie poj�cia "postmodernizm". Adresowana jest do szerokiego kr�gu czytelnik�w, kt�rzy nie maj� czasu lub ch�ci na �mudne poszukiwanie i studiowanie publikacji par excellence filozoficznych. Z zamiarem zwi�z�ego i przyst�pnego zaprezentowania tak bardzo zr�nicowanego nurtu, jakim jest postmodernizm, wi��e si� konieczno�� dokonywania niejednokrotnie daleko id�cych uog�lnie� i wprowadzania pewnych uproszcze�. Kr�tkie uj�cia nie pozwol� jednak odda� z�o�ono�ci argumentacji poszczeg�lnych autor�w. Brak ten w jakiej� mierze uzupe�ni przytaczana w przypisach literatura, do kt�rej b�dzie m�g� si�gn�� zainteresowany czytelnik. 1. Poj�cie postmodernizmu S�owo "postmodernizm" posiada dzisiaj szerok� recepcj�, jest u�ywane na okre�lenie pewnych nurt�w wielu dziedzin ludzkiej aktywno�ci intelektualnej i estetycznej. I tak np. istnieje postmodernizm w architekturze, literaturze, muzyce i w filmie. Najcz�ciej jednak m�wi�c o postmodernizmie mamy na uwadze uchodz�ce lub postulowane zmiany o charakterze cywilizacyjnym. Zmiany te s� opisywane przez filozof�w, a popularyzowane przez �rodki` spo�ecznego przekazu. St�d te� w codziennym u�yciu s�owo "postmodernizm" wyra�a idee odnosz�ce si� do kultury w og�le. Niniejsze rozwa�ania, maj�ce na celu wyja�nienie poj�cia postmodernizmu, dotycz� wy��cznie tego w�a�nie zakresu, a wi�c chodzi� b�dzie o znaczenie, jakie nadaje si� mu w filozofii a nast�pnie w j�zyku potocznym. Pr�b� wyja�nienia poj�cia postmodernizmu trzeba poprzedzi� wyja�nieniami o charakterze terminologicznym, gdy� w j�zyku polskim mamy do czynienia z pewnymi trudno�ciami frazeologicznymi. W nast�pnej kolejno�ci przedstawiona zostanie w zwi�z�ej formie historia recepcji s�owa postmodernizm. 1.1. Terminologia W j�zyku polskim przyj�o si� s�owo "postmodernizm", chocia� nie zawiera ono dok�adnie tych samych tre�ci, co francuskie le postmoderne lub angielskie postmodern. J�zyki te posiadaj� r�wnie� poj�cia le postmodernisme czy postmodernism. R�nica pomi�dzy le postmoderne i le postmodernisme dotyczy g��wnie zakresu znaczenia. Le postmoderne wskazuje na kultur� bran� ca�o�ciowo, natomiast le postmodernisme jedynie na pewne jej nurty. Adekwatnym wi�c odpowiednikiem postmodern w j�zyku polskim by�oby poj�cie ponowo�ytno�ci (1). Ze wzgl�du jednak na zakorzenienie w naszej mowie s�owa "postmodernizm" b�dzie ono u�ywane w niniejszych rozwa�aniach, ale z zastrze�eniem, i� zawsze w znaczeniu ponowo�ytno�ci. 1.2. Historia poj�cia S�owo postmodernizm (postmoderne) posiada ju� do�� d�ug� histori�, aczkolwiek przez blisko sto lat od pierwszego u�ycia go przez Johna Watkinsa Chapmana (ok. 1870 r.) (2) nie by�o szerzej znane. Do po�owy naszego wieku co jaki� czas kto� pr�bowa� poj�ciem postmodernizmu okre�la� r�nego rodzaju nurty w kulturze. Nikomu jednak nie uda�o si� na trwa�e wprowadzi� do j�zyka tego poj�cia, a� do lat pi��dziesi�tych naszego stulecia. Dopiero w tej dekadzie naszego wieku w dyskusjach na temat literatury, prowadzonych w Ameryce P�nocnej, s�owo "postmodernizm" spotka�o si� z do�� dobrym przyj�ciem, cho� pozostawa�o nadal w w�skim kr�gu jednej dziedziny wiedzy. Gwa�town� i wr�cz powszechn� recepcj� poj�cia na gruncie filozofii spowodowa�o wydanie w 1979 r. dzie�a Jean-Francois Lyotarda pt. La condition postmoderne. 1.3. Tre�� poj�cia Poj�cie postmodernizmu nie jest jednoznaczne. Poszczeg�lni my�liciele przypisuj� mu odmienne tre�ci. Mo�na jednak odnale�� u wi�kszo�ci licz�cych si� autor�w pewne wsp�lne tezy, za kt�rych pomoc� opisuj� oni postmodernizm, aczkolwiek w szczeg�owym ich wyja�nieniu idee te interpretuj� oni w sobie w�a�ciwy spos�b. Podstawow� tez� g�oszon� mniej lub bardziej wyra�nie przez zdecydowan� wi�kszo�� postmodernistycznych filozof�w jest twierdzenie, �e wkroczyli�my w now� epok� (3). Jej radykalna odmienno�� jest analogiczna do r�nic, jakie istniej� pomi�dzy staro�ytno�ci�, �redniowieczem i nowo�ytno�ci�. Autorzy do�� zgodnie te� wskazuj� �r�d�o za�amania si� dotychczasowej ci�g�o�ci kulturowej. Mia�aby nim by� wr�cz radykalna zmiana w sposobie ludzkiego my�lenia. Zmiana ta posiada, wed�ug nich, charakter powszechny, czyli obejmuje przewa�aj�c� cz�� �wiata, przynajmniej zachodniego. Radykalizm nowego sposobu my�lenia wynika z ca�kowitego niemal zw�tpienia w mo�liwo�ci poznawcze ludzkiego rozumu. W procesie tracenia zaufania do rozumu niema�y udzia� mieli filozofowie. Oni to bowiem u progu nowo�ytno�ci tworzyli projekty wiedzy ca�o�ciowej, gruntownej, pewnej, uniwersalnej i obiektywnej (Kartezjusz). Wiedza ta powinna zarazem posiada� charakter praktyczny, bo celem jej zdobywania mia�o by� opanowanie przyrody, zaspokajanie wszystkich potrzeb cz�owieka oraz usuni�cie wszelkich zagro�e� dla jego �ycia, zdrowia i rozwoju. Projekty wiedzy praktycznej przyczynia�y si� do rozbudzania nadziei na osi�gni�cie �ycia pe�nego dostatk�w i wolnego od cierpie�. Przez ostatnie dwa wieki wierzono, �e post�p technologiczny, w sztuce, w poznaniu i wolno�ci przyniesie po�yteczne owoce ca�ej ludzko�ci (4). Wysi�ki filozof�w, aby znale�� uniwersaln� metod� szczeg�owego i trafnego rozpoznania rzeczywisto�ci, nie powiod�y si�. Niepowodzenie to szeroko otworzy�o drzwi irracjonalizmowi (5). Jego propagatorami s� tak�e filozofowie. Oni to w naszym stuleciu podj�li na nowo zagadnienie rozumu, czyni�c je jednym z podstawowych problem�w filozoficznych. Celem tych zainteresowa� i bada� nie jest jednak poszukiwanie argument�w uzasadniaj�cych kompetencje ludzkiego intelektu, lecz racji dyskredytuj�cych ide� uniwersalno�ci rozumu. 1.3.1. Zanegowanie uniwersalno�ci rozumu We wsp�czesnych dociekaniach filozoficznych zdolno�ci poznawcze cz�owieka sta�y si� wr�cz przedmiotem oskar�e�. S�owo za� "racjonalizm", posiadaj�ce w przesz�o�ci pozytywne znaczenie, dzisiaj wielu filozofom s�u�y jedynie do wyra�enia dezaprobaty i niech�ci do jakiegokolwiek obiektywizmu w poznawaniu rzeczywisto�ci. Racjonalizm sta� si� bowiem synonimem wstecznictwa i uporczywego trwania w przesz�o�ci (6). W nurt krytyki kompetencji rozumu wpisuj� si� filozofowie rozwijaj�cy idee postmoderny. Inspiracj� pogl�d�w na temat rozumu czerpi� oni od F. Nietzschego, kt�ry jako pierwszy g�osi�, �e nasz umys� nie tylko nie poznaje rzeczywisto�ci takiej, jaka ona jest, ale wr�cz j� fa�szuje. Ludzie jednak przyzwyczajaj� si� do tworzonych przez intelekt obraz�w rzeczywisto�ci i uznaj� je za prawdziwe. Obrazy te s� prawdziwe dla konkretnego cz�owieka, bo on w nich �yje i s� cz�ci� jego �wiata. Drugim filozofem inspiruj�cym postmodernist�w jest L. Wittgenstein. Od niego przej�li oni poj�cie gry j�zykowej, lecz nadali mu w�asn� interpretacj�. W zasadzie wszyscy postmodernistyczni filozofowie zdecydowanie stoj� na stanowisku, �e nie istnieje wsp�lna ludziom zdolno�� poznawcza. Ka�dy cz�owiek posiada bowiem sobie w�a�ciwy rozum. Poznanie ma wi�c charakter czysto subiektywny i posiada warto�� tylko dla poznaj�cego podmiotu. Twierdzenia wypowiadane przez osob� s� wi�c tylko gr� j�zykow�. J�zyk nie odwzorowuje �wiata. Ka�dy za� cz�owiek dysponuje swoim "prywatnym j�zykiem" i w�asn� gr� j�zykow�. Wypowiedzi na temat istoty rzeczywisto�ci tylko pozornie m�wi� o niej. W gruncie rzeczy pozbawione s� sensu. Wszystkie za� problemy filozoficzne maj� charakter jedynie j�zykowy. Konsekwencj� zw�tpienia w kompetencj� rozumu jest odrzucenie idei prawdy i obiektywno�ci, rozczarowanie do post�pu, "pot�pienie" idei jedno�ci i �adu, przyznanie prymatu zasadom pluralizmu, tolerancji i chaosu. 1.3.2. Odrzucenie idei prawdy i obiektywno�ci. Zakwestionowanie prawdy w postmodernistycznej filozofii jest prost� konsekwencj� negacji kompetencji rozumu. Skoro jego wytwory s� tylko "gr� j�zykow�", to wszelki sens trac� rozwa�ania kwestii obiektywno�ci i prawdziwo�ci poznania. Przyjmuje si� co najwy�ej mo�liwo�� prawdy subiektywnej. Prawd� dla cz�owieka jest jego w�asny "produkt" intelektualny. Ka�dy stanowi wi�c sam o w�asnej prawdzie. Dopuszcza si� te� mo�liwo��, a nawet potrzeb�, poszukiwania prawdy przy za�o�eniu jednak, �e nigdy jej nie odnajdziemy. Ka�dy bowiem opis rzeczywisto�ci jest oparty na okre�lonym sposobie m�wienia i pewnej wizji cz�owieka (7). Jedno i drugie jest uwarunkowane subiektywnie i kulturowo, dlatego te� �adnej wypowiedzi nie cechuje uniwersalno��. Samo te� poszukiwanie prawdy przez postmodernistycznych filozof�w jest rozumiane bardzo specyficznie. W ich uj�ciu polega ono na podtrzymywaniu gry j�zykowej, chocia� ka�dy z uczestnik�w prowadzi j� wed�ug w�asnych regu�. Tymczasem gra ma sens dopiero wtedy, gdy uczestnicy stosuj� si� do wsp�lnych regu�. W�wczas ko�czy si� ona jakim� rozstrzygni�ciem, cho�by tylko remisowym. Natomiast poszukiwanie prawdy na podstawie gier j�zykowych nie prowadzi do �adnego rozstrzygni�cia, w�a�nie z powodu braku wsp�lnych regu�. Postmoderni�ci konsekwentnie odrzucaj� mo�liwo�� zaistnienia prawdy zar�wno w wypowiedziach o istocie rzeczywisto�ci, jak te� i na temat �adu moralnego. Nie istniej�, ich zdaniem, �adne uniwersalne warto�ci. Nie mo�na bowiem odnale�� ich fundamentu. Nie nale�y wi�c przypisywa� �wiatu ani porz�dku, ani jego braku. Dobro i z�o maj� wi�c charakter konkretny i jednostkowy. Ka�dorazowo stanowi o nich osoba. Nikt nie potrzebuje te� usprawiedliwia� swoich wybor�w ani przed sob�, ani przed jakimkolwiek autorytetem. Poszukiwanie obiektywnej prawdy o istocie rzeczywisto�ci i o dobru moralnym wed�ug postmodernist�w jest zb�dne, a nawet szkodliwe. Z�o d��enia do prawdy nie sprowadza si� do samego tylko marnotrawienia energii na dzia�anie nie maj�ce szans powodzenia. Wskazuj� oni na bardziej negatywne skutki realizacji idei prawdy, a mianowicie na przemoc. Prawda, ich zdaniem, jest narz�dziem zdobywania i utrzymywania w�adzy nad innymi. Wszelkie pr�by odnalezienia prawdy obiektywnej uznawane s� przez postmodernist�w za przejaw totalitaryzmu(8). Powo�ywanie si� na prawd� ma na celu wy��cznie wymuszanie pos�usze�stwa "posiadaczom prawdy", aby budowa� wymy�lony przez nich i dla nich korzystny porz�dek spo�eczny. Sprawowanie w�adzy mo�e opiera� si� tylko na przepisach. Panuj�ce elity potrzebuj� wi�c, zdaniem teoretyk�w ponowoczesno�ci, drobiazgowych norm i kodeks�w. Zarazem musz� to by� takie normy, kt�rych przestrzegania da si� dopilnowa�. Tego warunku nie spe�niaj� normy prawa pozytywnego, stanowionego przez jakikolwiek autorytet spo�eczny. Potrzebne wi�c by�y normy oparte na wy�szym autorytecie, czyli takim, kt�remu si� musi podporz�dkowa� ka�dy cz�owiek. Warunek ten spe�niaj� normy moralne, o ile wyprowadzi si� je z niepodwa�alnego fundamentu, jakim mo�e by� natura, rozum lub autorytet nadprzyrodzony. Inaczej m�wi�c, normy moralne, zdaniem postmodernist�w, mog� skutecznie s�u�y� utrzymywaniu w�adzy, je�eli ich fundamenty s� oparte na idei prawdy. W ten spos�b idee prawdy o naturze rzeczywisto�ci i o dobru moralnym s� w��czone w konstytuowanie hierarchicznej struktury spo�ecznej. 1.3.3. Odrzucenie idei jedno�ci W ca�ej swej historii filozofia Zachodu poszukiwa�a zasad jedno�ci. Szczeg�lnym okresem takich poszukiwa� by� wiek XVII; nale�y tu wskaza� zw�aszcza na program Kartezjusza, kt�ry za pomoc� metod matematycznych chcia� tworzy� wiedz� ci�g��, zwart� i uniwersaln�. W postmodernizmie za� nie tylko kwestionuje si� mo�liwo�� odnalezienia zasad jedno�ci, lecz tak�e neguje celowo�� takich poszukiwa�. Po pierwsze szukanie ich nie ma sensu, gdy� takich zasad nie ma w faktycznie istniej�cym �wiecie. Rzeczywisto��, zw�aszcza spo�eczno- kulturowa, jest nieci�g�a i zmienna. Jest ona konstytuowana przez partykularne wydarzenia. Nie wyst�puj� w niej �adne trwa�e prawid�owo�ci, jest bowiem chaotyczna. Taki jest r�wnie� sam byt cz�owieka. Drug� racj�, potwierdzaj�c� bezsensowno�� poszukiwania zasad jedno�ci, postmodernistyczni filozofowie odnajduj� w statusie ludzkiego rozumu. Skoro nie posiada on cech uniwersalnych, a jedynie tworzy gry j�zykowe, to nie ma mo�liwo�ci odnalezienia wsp�lnych regu�, kt�re pozwoli�yby poszukiwa� zgody oraz jedno�ci. Wszelkie d��enia do jedno�ci ponowocze�ni filozofowie uto�samiaj� z totalitaryzmem i terroryzmem. Ide� jedno�ci, ich zdaniem, �atwo usprawiedliwi� przemoc wobec ludzi o odmiennych pogl�dach lub postawach. W uzasadnieniu tej tezy powo�uj� si� oni na stalinowskie i nazistowskie ludob�jstwo (9). Zosta�o ono, zdaniem np. Zygmunta Baumana, przygotowane przez nowo�ytn� filozofi�, kt�ra s�dzi�a, �e rozum jest w stanie obiektywnie pozna� rzeczywisto�� i ustali� zasady idealnego porz�dku spo�ecznego. Powo�uj�c si� na rozum, filozofowie tworzyli projekty �adu spo�ecznego, kt�ry p�niej w�adcy wcielali w �ycie (10). Najwierniejszymi, najradykalniejszymi i najbardziej konsekwentnymi uczniami filozof�w "rozumu i o�wiecenia", jego zdaniem, byli dwudziestowieczni komuni�ci) (11). Odrzucaj�c ide� jedno�ci i �adu, postmodernistyczni filozofowie przyjmuj�, �e u podstaw �ycia spo�ecznego musz� znajdowa� si� niezgoda, pojmowana jako prawo do odr�niania si�, i chaos wynikaj�cy z konsekwentnego respektowania wolno�ci wszystkich ludzi. Oczywi�cie zdaj� oni sobie spraw� z problem�w, jakie musia�yby si� zrodzi� w przypadku pr�by urz�dzenia �ycia spo�ecznego na gruncie niezgody i chaosu. Z tej te� racji stawiaj� oni postmodernistycznej filozofii zadanie wypracowania metod sprawiedliwego rozwi�zywania konflikt�w, jakie musz� si� pojawia� w spo�eczno�ci wyzwolonej od idei jedno�ci i zgody (l2). 1.3.4. Zasady �ycia spo�ecznego: pluralizm i tolerancja Odrzucenie idei prawdy oraz jedno�ci b�dzie prowadzi�, zdaniem postmodernistycznych filozof�w, do budowania spo�ecze�stwa wolnego od hierarchicznych zale�no�ci. Nastanie ono wtedy, gdy pluralizm i tolerancja zostan� w pe�ni zaakceptowane jako jedyne zasady reguluj�ce wsp�ycie mi�dzy lud�mi. Etyczna warto�� obu tych wzajemnie dope�niaj�cych si� zasad jest akceptowana tak�e przez inne nurty. W teoriach postmodernistycznych natomiast maj� one charakter wy��czny i absolutny. Wy��czno�� zasad pluralizmu i tolerancji wynika z za�o�enia, �e ludzkie poznanie jest ca�kowicie subiektywne. Nikt nie mo�e ro�ci� sobie pretensji do tego, �e jego przekonania o naturze rzeczywisto�ci lub o dobru moralnym s� lepsze czy pewniejsze ni� kogokolwiek innego. Nie istniej� te� �adne kryteria weryfikacji warto�ci poznania albo postaw moralnych. Nie da si� wi�c uprawomocni� ani �adnej zasady moralnej, ani �adnego s�du na temat rzeczywisto�ci. W tej sytuacji nie pozostaje ju� nic innego, jak tylko uznanie prawa ka�dego cz�owieka do posiadania w�asnych pogl�d�w i do post�powania wed�ug nich. R�wnie� absolutyzm zasad pluralizmu i tolerancji w pogl�dach postmodernistycznych wynika z akognitywnych za�o�e�. Je�eli bowiem nie ma �adnych kryteri�w prawdy i dobra, to ka�dy, cho�by najbardziej radykalny, a dla kogo� by� mo�e absurdalny pogl�d i cho�by najbardziej skrajna postawa moralna s� tak samo uprawnione, jak przekonania oraz nastawienia wa�ne dla jakiej� wi�kszo�ci. Ka�dy wi�c ma prawo post�powa� zgodnie z w�asnymi prze�wiadczeniami. Nie istnieje nic, co pozwala�oby ocenia� czyje� post�powanie. Z tej te� racji �adnych warto�ci nie wolno nikomu narzuca�, ani te� zabrania� pe�nienia po��danych przez niego czyn�w. Wobec wybor�w dokonywanych przez innych ludzi trzeba przyjmowa� postaw� respektu i szacunku. Tolerancja, w uj�ciu postmodernistycznych filozof�w, winna i�� tak daleko, aby nikt nie potrzebowa� usprawiedliwia� podejmowanych decyzji ani przed innymi, ani nawet przed sob�. 2. Fundatorzy postmodernizmu filozoficznego Poj�cie postmodernizmu do filozofii wprowadzi� Jean-Fran�ois Lyotard w 1979 r., lecz idee, kt�re zwyk�o si� dzisiaj wi�za� z t� filozofi�, by�y rozwijane r�wnolegle - a w pewnej mierze nawet wcze�niej - przez innych filozof�w (Jacques Derrida, Jean Baudrillard czy Richard Rorty). Ka�dy z nich rozwija pewne w�tki uznawane za postmodernistyczne. ��czy ich stosunek do dotychczasowego sposobu filozofowania. Wszyscy oni uwa�aj�, �e uprawiana przez wieki filozofia, pr�buj�ca wyja�nia� rzeczywisto��, nie sprawdzi�a si�. Postuluj� wi�c rezygnacj� z aspiracji rozszyfrowania istoty rzeczywisto�ci i wskazuj� na nowe zadania filozofii. Ich propozycje, dotycz�ce nowych cel�w stawianych filozofii, w zasadniczej mierze dope�niaj� si� i uzupe�niaj�. Je�eli za� pojawiaj� si� w nich przeciwie�stwa, to dotycz� one jedynie spraw lub idei marginalnych, mniej wa�nych. Kr�tka prezentacja zagadnie� wybranych z pogl�d�w wymienionych tu filozof�w ma na celu ukazanie spektrum zasadniczych idei filozofii postmodernistycznej. Obok pogl�d�w filozof�w tw�rczo rozwijaj�cych idee postmodernistyczne zostanie te� kr�tko scharakteryzowana my�l Zygmunta Baumana. Powody prezentacji jego pogl�d�w s� jednak inne. W publikacjach Baumana nie znajdziemy bowiem oryginalnych koncepcji. On jedynie powiela tezy innych my�licieli. Robi to jednak tak komunikatywnie, �e posiada znaczny udzia� w popularyzowaniu postmodernistycznych idei w Polsce. 2.1 Jean-Francois Lyotard U podstaw filozoficznych pogl�d�w Lyotarda znajduje si� teza, �e post�p technologiczny ma wp�yw na ludzkie my�lenie, a dok�adniej m�wi�c na spos�b poznawania i rozumienia �wiata. Przemiany, jakie w naszym stuleciu zasz�y w zakresie my�lenia, jego zdaniem, s� znaczne. Najbardziej charakterystycznym rysem tych zmian jest zatomizowanie my�lenia wynikaj�ce z utraty wiary w idee, kt�re dotychczas pe�ni�y rol� mechanizm�w porz�dkuj�cych nasze poznawanie. Owe idee nazywa� on "wielkimi opowiadaniami" lub "metaopowiadaniami"(13). W nowoczesno�ci dominowa�y dwa typy owych wielkich narracji, a mianowicie "opowie�� wolno�ciowa" i "opowie�� spekulatywna" (14). Ich funkcja, zdaniem Lyotarda, polega�a na legitymizowaniu wiedzy i projekt�w spo�ecznych.. "Opowie�� spekulatywna" uprawomocnia�a wiedz� poprzez budzenie wiary w zdolno�ci ludzkiego intelektu do poznania prawdy o rzeczywisto�ci. Akceptuj�c j�, ludzie wierzyli, �e �wiat jest uporz�dkowany wed�ug �cis�ych regu�. Post�p w poznawaniu tych ostatnich mia�by prowadzi� do lepszego rozumienia �wiata oraz jego sensu i celowo�ci. "Metaopowie�� spekulatywna" pomaga�a ludziom wierzy� w nauk�, prawd� i �ad w �wiecie, natomiast "opowie�� wolno�ciowa" budzi�a wiar� w post�p. Jej zasadniczym przes�aniem by�o umocnienie zaufania do wiedzy i nauki jako �r�de� technologicznego rozwoju. Celem za� post�pu, w uj�ciu owych "narracji wolno�ciowych", by�oby nie tylko wyzwalanie cz�owieka od ogranicze� materialnych, lecz tak�e budowa nie struktur spo�ecznych bardziej sprawiedliwych i zapewniaj�cych wszystkim ludziom maksimum mo�liwo�ci rozwojowych. "Metaopowie�ci", zdaniem Lyotarda, straci�y wsp�cze�nie na znaczeniu. Nie znaczy to oczywi�cie, �e nie s� one ju� dla nikogo wa�ne. Wobec niekt�rych ludzi mog� one jeszcze pe�ni� dawn� funkcj�, jednak nie maj� ju� powszechnego znaczenia. Wzrasta kr�g ludzi, kt�rzy nie wierz� ju� w przes�anie zawarte w "wielkich narracjach". Narasta zw�tpienie w istnienie ca�o�ciowego porz�dku w �wiecie, czego rezultatem jest podejrzliwo�� wobec wszelkich pr�b ca�o�ciowego wyja�niania rzeczywisto�ci i projekt�w �adu spo�ecznego. Odrzucenie "wielkich opowie�ci" wraz z ich funkcj� nadawania jedno�ci wiedzy i stawiania wsp�lnych cel�w praktyce socjalnej wprowadzi�o daleko id�ce zmiany w spos�b pojmowania �wiata i spo�ecze�stwa. Postmodernistyczna wiedza przybiera posta� lu�nych informacji. Te za� niczego nie wyja�niaj�, a jedynie wskazuj� na nieznane; ukierunkowane s� na to, co nierozstrzygalne, paradoksalne, konfliktowe. W praktyce spo�ecznej za� odrzuca si� ide� ca�o�ci, jedno�ci oraz �adu opartego na jednoznacznych zasadach. Miejsce idei jedno�ci zajmuje pluralizm. Do zmienionej sytuacji kulturowej czy wr�cz cywilizacyjnej winna dostosowa� si� filozofia. Dlatego te� Lyotard filozofii postmodernistycznej stawia potr�jne zadanie (15). Pierwszym z nich by�oby uzasadnienie odrzucenia obsesji jedno�ci, wykazanie, �e ostateczna jedno�� mo�e by� osi�gni�ta na drodze represji i w strukturach totalitarnych. Drugim zadaniem by�oby wyeksponowanie struktur efektywnego pluralizmu; ukazanie, �e uwolnienie si� od idei jedno�ci jest r�wnoznaczne z wyzwoleniem od panowania i przymusu; wskazanie na warto�� r�norodno�ci we wszystkich dziedzinach �ycia, tak�e w zakresie �wiatopogl�dowym. Trzecim za� zadaniem by�oby wyja�nienie wewn�trznych problem�w koncepcji radykalnego pluralizmu. R�norodno�� bowiem rodzi konflikty. Postmodernistyczna filozofia, zdaniem Lyotarda, musi ukaza�, w jaki spos�b mo�na je sprawiedliwie rozwi�zywa�. Pytanie o sprawiedliwo�� w postmodernistycznej r�norodno�ci Lyotard podj�� w zako�czeniu dzie�a Kondycja ponowoczesna i w publikacji Le Differend (16). W tym ostatnim pr�bowa� wypracowywa� "autentycznie warto�ciowy postmodernizm" i przeciwstawi� si� laksystycznym jego koncepcjom. W jego analizie problemu sprawiedliwo�ci w pluralistycznym spo�ecze�stwie kluczow� rol� pe�ni s�owo zatarg (differen). Zatargu nie da si� rozstrzygn��, poniewa� nie ma regu�, kt�re mog�yby w pe�ni adekwatnie os�dza� sprzeczne stanowiska. Z okre�lonego punktu widzenia racj� mog� posiada� obie strony zatargu. Os�dzenie wi�c na korzy�� kt�rejkolwiek ze stron skrzywdzi�oby drug�. Uregulowanie zatargu, zdaniem Lyotarda, mo�e dokona� si� tylko w dyskursie (idiomie) jednej ze stron. Druga jest w�wczas pokrzywdzona, ale krzywda jest niewyra�alna w idiomie, w kt�rym zatarg zosta� rozstrzygni�ty. Czynienie sprawiedliwo�ci w zatargu polega� b�dzie na znalezieniu takiego idiomu, w kt�rym krzywda jednej ze stron mo�e by� wyra�ona. Zadaniem filozofii, wed�ug niego, jest poszukiwanie nowych idiom�w, nowej roztropno�ci (phronesis). 2.2. Richard Rorty U podstaw pogl�d�w R. Rorty'ego znajdujemy za�o�enie, �e naszym poznaniem nie ujmujemy przedmiot�w tak, jak one si� maj� w rzeczywisto�ci. Nasz intelekt nie jest zwierciad�em, w kt�rym powstaje wierne odbicie �wiata. Tre�ci tworzone przez intelekt s�, wed�ug Rorty'ego, wy��cznie zdaniami, kt�re nale�y ujmowa� tylko w relacji do innych zda�, nie za� do rzeczywisto�ci. Ka�dy cz�owiek tworzy w�asny obraz �wiata, "w�asn� ma�� gr� j�zykow�" (17), a tym samym stanowi prawd� dla siebie. Z negowania zdolno�ci rozumu do obiektywnego poznawania rzeczywisto�ci p�yn� wnioski dotycz�ce funkcji i zada� filozofii. Takie uj�cie kompetencji intelektu nie pozostawia ju� miejsca dla filozofii w tradycyjnym jej rozumieniu, (Ronty nazywa j� systematyczn�). Przeciwstawia jej filozofi� "buduj�c�". Uprawiaj�cy j� filozofowie, zdaniem Rorty'ego, nie poczuwaj� si� ju� do wyst�powania w roli odkrywc�w prawd obiektywnych. Celem uprawiania takiej filozofii jest dyskredytowanie wszelkich teorii filozoficznych przy jednoczesnym unikaniu "posiadania pogl�du w�a�nie w kwestii pogl�du" (18). Rorty s�dzi, �e Wittgenstein i Heidegger nie�le sobie radzili z tym idea�em (l9). Przyjmowali oni tez�, �e w wypowiedzi nie musi zawiera� si� pogl�d. Mo�na po prostu tylko m�wi�, wie�� konwersacj�, nie prowadz�c �adnych bada�. Rorty nie neguje jednak idei prawdy w spos�b totalny. Jest on jedynie przeciwny aspiracjom do ods�oni�cia czy poznania "ca�ej" prawdy (20). Opowiada si� wi�c za d��eniem do prawdy w konwersacji, w kt�rej ka�dy z uczestnik�w wypowiada w�asne zdania. Konwersacja taka nie prowadzi do �adnych ustale� czy uzgodnie�. W dziedzinie zagadnie� moralnych R. Rorty akceptuje pogl�d Sartre'a, �e poszukiwanie warto�ci obiektywnych jest wyrazem ucieczki od odpowiedzialno�ci za w�asne wybory (21). Z idei umys�u lub j�zyka jako zwierciad�a rzeczywisto�ci pochodzi, jego zdaniem, absurdalne roszczenie do odkrycia warto�ci obiektywnych i posiadania wiedzy o nich. Odrzucaj�c istnienie obiektywnych warto�ci, Ronty przyjmuje, �e �ad spo�eczny powinien si� opiera� na trzech zasadach: tolerancji, ironii i solidarno�ci(22). Tolerancja zapewnia bezkonfliktowo�� funkcjonowania spo�ecze�stwa, kt�re tworz� autonomiczne podmioty (ironi�ci). Ironia nie jest w rozumieniu Rorty'ego kpin� czy szyderstwem, ale krytycznym podej�ciem zar�wno do w�asnych prze�wiadcze� moralnych, jak i do pogl�d�w innych ludzi. Ironista ma �wiadomo�� u�omno�ci wszelkiego poznania. W spos�b specyficzny pojmuje Ronty tak�e solidarno��. Zgodnie ze swymi za�o�eniami odrzuca mo�liwo�� wyprowadzenia tej idei z jakiego� fundamentu. Nie uznaje bowiem �adnych obiektywnych kryteri�w moralno�ci, jak np.: cz�owiecze�stwo, natura ludzka, naturalny porz�dek moralny itp. Dlatego te� zasady solidarno�ci nie odkrywa si�, lecz si� j� wytwarza. Jest ona swego rodzaju wytworem post�pu moralnego ludzko�ci. Post�p ten zmierza ku coraz wi�kszej solidarno�ci. Sama jednak solidarno�� nie jest efektem rozpoznania czy g��bszego ujmowania cz�owiecze�stwa. Jest ona raczej owocem rozpoznawania, �e wszystkie r�nice mi�dzy lud�mi (rasowe, religijne, obyczajowe) staj� si� niewa�ne w sytuacji b�lu i poni�enia. Do�wiadczenie to podobnie prze�ywaj� wszyscy ludzie, niezale�nie od dziel�cych ich r�nic. �wiadomo�� za� tej identyczno�ci skutecznie upowszechniaj� pisarze i poeci opisuj�cy konkretne prze�ycia, nie intelektuali�ci tworz�cy na ten temat teorie. Post�p moralny jest wi�c skutkiem rozwoju indywidualnej wra�liwo�ci pod wp�ywem poznawania konkretnych przyk�ad�w ludzkiej krzywdy i do�wiadczanej pogardy. Przyk�ady te upowszechnia sztuka, a g��wnie powie��. Poetom i powie�ciopisarzom przypisuje wi�c Rorty rol� wychowawc�w moralnych, natomiast odmawia jej filozofom, kap�anom i naukowcom. Uwa�a bowiem, �e ci ostatni przekazuj� gotowe wzory etyczne, kt�re w obliczu do�wiadcze� granicznych nie sprawdzaj� si�. S� wi�c bezu�yteczne. Wiemy ju�, jak rodzi si� solidarno��. Pozostaje jeszcze pytanie, jak Rorty rozumie jej istot�. Ot� wed�ug niego solidarno�� jest spontaniczn� postaw� zainteresowania si� losem innych ludzi, anga�owania si� w napraw� tego losu. W fazie pocz�tkowej solidaryzujemy si� z najbli�szym otoczeniem. Post�p ,moralny polega na tym, �e kr�g ten ci�gle poszerzamy. Kilka uwag warto te� po�wi�ci� pogl�dom Rorty'ego na temat wychowania. Powinno wi�c ono realizowa� dwa cele: socjalizacji oraz indywidualizacji. W procesie socjalizacji chodzi o przekazanie dzieciom i m�odzie�y wiedzy na temat przekona� przyj�tych w spo�ecze�stwie. Celem indywidualizacji by�oby przygotowanie do zdobycia autonomii w pogl�dach i postawach wychowank�w. Ta koncepcja wcale nie r�ni si� w za�o�eniach od uj�� klasycznych. Rorty jednak przez autonomi� rozumie niezale�no�� ju� nie tylko od spo�ecznych przekona�, ale te� i od wszelkiego prawa. Autonomia jest tu pomy�lana jako stanowienie prawa dla siebie samego. Je�eli jednak cz�owiek sam stanowi dla siebie prawa, a zasada tolerancji nak�ada powinno�� respektowania moralnych wybor�w innych ludzi, to pojawiaj� si� konflikty. Problem ten dostrzeg� Lyotard i pr�bowa� szuka� rozwi�zania. Rorty natomiast zdaje si� ten problem przemilcza�. Mo�na dopatrywa� si� tu ukrytego za�o�enia, �e demokracja potrafi si� z nim upora�. 2.3. Jacques Derrida Rozg�os i popularno�� Derrida zawdzi�cza idei dekonstrukcji, kt�ra wprowadzona przez niego do filozofii, sta�a si� wr�cz kluczowym poj�ciem w postmodernistycznych koncepcjach. Francuski filozof nigdzie jednak nie wy�o�y� systematycznie idei dekonstrukcji. Zreszt� podlega ona ci�g�ej ewolucji (23) Inspiracj� do stworzenia idei dekonstrukcji by�a Heideggerowska koncepcja destrukcji metafizyki. Zasadnicze jednak tre�ci Derrida zaczerpn�� od Nietzschego. U niego odnalaz� wz�r konsekwentnego zanegowania zasady przyczynowo�ci oraz tradycyjnych kategorii metafizycznych. Z tej te� racji jedynie pogl�dy Nietzschego uznaje on za bezwzgl�dnie antymetafizyczne (24). Dekonstrukcja Derridowska jest metod� czytania tekst�w filozoficznych. Z jego fragmentarycznych wypowiedzi na temat tej metody dowiadujemy si�, �e z za�o�enia nie ma ona na celu niszczenia tekstu poddanego analizie. Zmierza natomiast do odkrycia sedna struktury analizowanego systemu (25) . Derrida, nie dbaj�c o precyzyjne wyja�nienie, na czym polega dekonstrukcja, stosuje j� w praktyce. Pos�uguj�c si� t� metod�, krytycznie analizuje tradycj� filozoficzn�, korzystaj�c z niej na sw�j spos�b. Z tradycji filozoficznej bowiem zapo�ycza poj�cia. Zapo�yczenia te usprawiedliwia on przez odwo�anie si� do faktu, �e filozofowa� mo�na jedynie w j�zyku zachodniej metafizyki (26). Przejmuj�c poj�cia z tradycji filozoficznej, nadaje im w�asne znaczenie, zaw�aj�c lub poszerzaj�c ich zakres znaczeniowy. Zapo�yczone poj�cie Derrida wykorzystuje przeciw tradycji, z kt�rej zosta�y przej�te, jako narz�dzie s�u��ce do jej dekonstrukcji. Korzysta z zapo�yczonych poj�� w spos�b pragmatyczny, tzn. pos�uguje si� nimi tylko dla osi�gni�cia okre�lonego celu, a potem je porzuca. Bywa tak, �e wykorzystuje jakie� poj�cie do analizy tylko jednego tekstu. Nawi�zuj�c do tekst�w z tradycji filozoficznej, Derrida nie liczy si� z ich pierwotnym znaczeniem, ale stara si� ukaza� ukryte w nich tre�ci. W konsekwencji z jego analizy tekst�w Platona, Heideggera, Husserla czy innych filozof�w wy�aniaj� si� pogl�dy zupe�nie inne ni� te, kt�re znamy z historii filozofii (27). Derrida pr�buje ukaza� r�wnie� metafizyczne ograniczenia pogl�d�w poszczeg�lnych filozof�w. Filozofii Derridy brakuje sta�ych termin�w i metod. Jego filozofia nie posiada wyra�nej struktury czy porz�dku. My�l jego charakteryzuje si� nie�adem i prowizoryczno�ci� (28). 2.4. Jean Baudrillard U podstaw filozoficznych projekt�w Baudrillarda znajdujemy krytyk� wsp�czesnej cywilizacji. Popularno�� zawdzi�cza on trafno�ci w diagnozowaniu obecnego stanu kondycji ludzkiej i umiej�tno�ci tworzenia oryginalnych teorii opisuj�cych nowe zjawiska w kulturze. Do takich koncepcji nale�y m.in. jego teoria symulak�w wy�o�ona w dziele Simulacra et simulation (1981). Jedn� z podstawowych tez w jego opisie wsp�czesno�ci jest stwierdzenie, �e pluralizm osi�gn�� poziom, na kt�rym nie ma ju� miejsca dla r�nic. R�nica, wed�ug niego, jest bowiem dialektyczna i od pewnego punktu staje si� antytw�rcza. Zdaniem Baudrillarda przechodzi ona w sw� antytez� wtedy, gdy - jak obecnie- jest dozwolona bez �adnych ogranicze�. W�wczas dokonuje si� niepohamowany wzrost r�norodno�ci i zarazem zr�wnanie w wa�no�ci wszystkich mo�liwo�ci. W takiej sytuacji r�norodne mo�liwo�ci neutralizuj� si� wzajemnie. Nast�puje gigantyczne za�amanie si� wszelkich sens�w i przej�cie do uniwersalnej oboj�tno�ci. W konkluzji stwierdza, �e wsp�czesny pluralizm w rzeczywisto�ci jest sposobem produkowania indyferentyzmu. Nast�puje zoboj�tnienie na warto�ci i zanika zapotrzebowanie na posiadanie �wiatopogl�du. Zoboj�tnienie to jest tak dalekie, uwa�a Baudrillard, �e nawet nihilizm staje si� niemo�liwy. Ten ostatni bowiem mimo wszystko wymaga posiadania jakiego� �wiatopogl�du. Nast�pstwem skrajnego indyferentyzmu jest nerwowo��, kt�r� Baudrillard nazywa alergiczn� ze wzgl�du na jej bezprzedmiotowo��. Nie ma ona bowiem �adnego powodu, a wynika jedynie z kra�cowej oboj�tno�ci. Ujawnia si� m.in. w nienawi�ci. Nienawidzi si�, ale nie wiadomo czego. Po prostu nienawidzi si�. Z niej wyp�ywa protest dla samego protestu. Taka nienawi�� nie ma �adnego sensu. Negatywne pasje nie mog� si� uniwersalizowa�. Nie mo�na sobie wyobrazi� federacji nienawi�ci bez przedmiotu. Nie jest to anemia, ale anomalia. Ta za�, zdaniem Baudrillarda, ogarnia nie tylko prawo, lecz tak�e regu�y. W �yciu spo�ecznym przestaj� ju� obowi�zywa� jakiekolwiek regu�y. Efektem jest spo�ecze�stwo deregulacji, dezinformacji, nienawi�ci. Opis stanu wsp�czesnej kultury jest dla Baudrillarda podstaw� do twierdzenia, �e jest on skutkiem nowo�ytnych aspiracji do zbudowania doskona�ego systemu. Nienawi��, zdaniem Baudrillarda, jest kra�cow� reakcj� witaln� przeciw perfekcjonizmowi systemu (29). Ten za� m�g� by� projektowany tylko dlatego, �e w nowo�ytno�ci uwierzono w nieograniczone wr�cz kompetencje rozumu. Baudrillard postuluje wi�c, aby w my�leniu zrezygnowa� z jakichkolwiek d��e� do odkrywania prawdy o rzeczywisto�ci. Kre�li te� nowy projekt my�lenia, kt�re nazywa radykalnym. My�lenie radykalne jest obce wszelkim rozwi�zaniom w sensie obiektywnego rozszyfrowania rzeczywisto�ci. Ono nie rozszyfrowuje, lecz anagramatyzuje (30), rozrzuca koncepty oraz idee. Nie jest ono w�tpieniem filozoficznym, lecz gr� z rzeczywisto�ci� polegaj�c� na ekstrapolacji tego �wiata w inny, iluzoryczny (31). Podstawow� regu�� tego my�lenia jest zasada, aby odda� �wiat taki, jaki nam jest dany - niezrozumia�y - i je�eli to mo�liwe, troch� bardziej niezrozumia�y. Sam Baudrillard obdarza my�lenie radykalne okre�leniami: wirusowe, szkodliwe, niszcz�ce sensy, rodz�ce erotyczn� recepcj� zak�opotania rzeczywisto�ci� (32). Program Baudrillarda jest wi�c nast�puj�cy: szyfrowa�, a nie rozszyfrowywa� (33); czyni� iluzje dla nich samych; sprawia�, aby to, co jasne, stawa�o si� enigmatyczne; akcentowa� g�upot� jawno�ci �wiata; rozsiewa� terrorystyczne zamieszanie, ziarno lub wirus radykalnej iluzji, tzn. radykalnego rozczarowania rzeczywisto�ci�. Poniewa� spo�ecze�stwa nie s� jeszcze dostatecznie przygotowane do akceptacji takiego sposobu my�lenia, Baudrillard wskazuje na potrzeb� potajemnego handlu ideami nie do przyj�cia. Jeste�my bowiem w okresie prohibicji my�lenia radykalnego. Jest ono towarem niezwykle rzadkim, zakazanym. Mo�e by� ono kultywowane jedynie w miejscach sekretnych i wed�ug regu� ezoterycznych. Wszystko to musi dzia� si� potajemnie. Baudrillard mia� chyba �wiadomo�� kontrowersyjno�ci w�asnej koncepcji i braku argument�w na jej obron�. Z tej te� racji pos�u�y� si� sofistycznym wybiegiem, stwierdzaj�c, �e nie istnieje kwestia obrony radykalnego my�lenia (34). Wszelkie idee, kt�rych si� broni, s� ju� bowiem os�dzone jako winne. Te za�, kt�rych si� nie broni, zas�uguj� na znikni�cie. Ze wzgl�du na wskazan� przez siebie antynomi� Baudrillard rezygnuje z obrony samej koncepcji my�lenia radykalnego. Uwa�a jednak, �e trzeba walczy� z zarzutami, �e koncepcja ta jest nieodpowiedzialna, nihilistyczna i mo�e szerzy� poczucie beznadziejno�ci. Tymczasem my�lenie radykalne, jego zdaniem, nigdy nie jest przygn�biaj�ce. Tego faktu nie mog� dostrzec o�wieceni intelektuali�ci i dobrze my�l�cy, gdy� s� oni op�tani przez sens i tre��, przez celowo�� polityczn� dyskursu. Oni nigdy nie licz� si� z pismem, z aktem pisania, z moc� poezji oraz ironii, z j�zykiem i z gr� sens�w, a ich krytyka radykalnego my�lenia ma charakter czysto ideologiczny i moralizatorski. 2.5. Zygmunt Bauman G��wnym przedmiotem analiz Z. Baumana z okresu jego zainteresowa� my�l� postmodernistyczn� s� zagadnienia moralne. Swego rodzaju osi� centraln� jego pogl�d�w jest teza, �e nowoczesno��, b�d�c "wiekiem etyki" (35), zniszczy�a autentyczn� moralno��. Ponowoczesno�ci wobec tego stawia on zadanie ca�kowitego uwolnienia wszystkich ludzi od wszelkich zewn�trznych poucze� etycznych, aby przywr�ci� im pe�n� autonomi� moraln�. Tezy te s� przez niego konsekwentnie podtrzymywane. Natomiast w ich uzasadnianiu znajdujemy wiele twierdze� niesp�jnych. W jego pogl�dach na temat genezy etyki i jej negatywnego wp�ywu na �ycie moralne odnajdujemy idee czerpane od takich my�licieli, jak: Nietzsche, Marks i Durkheim. Nietzschea�sk� tez�, �e to s�abi wymy�lili etyk� w celu zapanowania nad mocnymi, Bauman wi��e z teori� Marksa. Miejsce s�abych w jego w�asnych pogl�dach zajmuj� elity rz�dz�ce. One to, zdaniem Baumana, potrzebowa�y etyki, aby klasy ni�sze utrzymywa� w podda�stwie (36). W dalszych wywodach uzasadnia on, �e potrzebny by� nie byle jaki, ale bardzo szczeg�owy kodeks, uwzgl�dniaj�cy wszelkie mo�liwe sytuacje, w jakich mog� znale�� si� ludzie. Zarazem etyka taka musia�a by� wsparta na solidnym fundamencie, takim, kt�rego autorytetu nie mo�na by zakwestionowa�. Wymy�lanie fundament�w moralno�ci ma cel motywacyjny. �atwiej jest bowiem ludziom podporz�dkowa� si� przyj�tej konwencji, je�eli b�d� posiada� �wiadomo��, �e oczekiwanych od nich postaw i czyn�w nie wymusza uk�ad spo�eczny, lecz ��da ich instancja stoj�ca ponad jednostk� i spo�ecze�stwem (37). W tezie tej mamy do czynienia z czystym neodurkheimizmem. Kontynuatorzy my�li Durkheima, uzupe�niaj�c swego mistrza, twierdz�, �e celem obiektywizacji zasad moralnych przez odwo�anie si� do jakiego� ich fundamentu jest nadanie skuteczno�ci stanowionemu przez spo�ecze�stwo porz�dkowi (38). Rozwijaj�c tez� dotycz�c� roli intelektualist�w w wymy�laniu fundament�w moralno�ci, Bauman inaczej ujmuje genez� etyki. Za jej powstanie w tym przypadku obwinia intelektualist�w, kt�rzy, jego zdaniem, uwa�ali, �e losy cywilizacji zale�� od istnienia godnych zaufania fundament�w ludzkich powinno�ci (39). Intelektuali�ci bowiem nie uznawali istnienia moralno�ci nie podbudowanej etycznie. Teza ta jest daleko id�cym uog�lnieniem i uproszczeniem. Autor przypisuje bowiem pogl�dy bli�ej nie okre�lonym intelektualistom, nie wskazuj�c nikogo, kto by je. g�osi�. Tymczasem historia my�li ludzkiej dowodzi, �e filozofowie a� do naszych czas�w (za wyj�tkiem Nietzschego) przyjmowali zjawisko moralno�ci jako fakt i jedynie pr�bowali j� wyja�nia�. Negacja warto�ci etyki poci�ga za sob� konieczno�� ukazania, �e ludzie mog� si� oby� bez niej. Pr�by takie znajdujemy w publikacjach Baumana. Trudno jednak dokona� jakiej� syntezy jego pogl�d�w na temat �r�de� oraz istoty �ycia moralnego. Jego wypowiedzi na ten temat s� bowiem niesp�jne i do�� cz�sto niejasne. Zasadniczo koncentruj� si� wok� postulatu przywr�cenia ludziom moralnej odpowiedziaIno�ci, kt�ra nie posiada �adnych fundament�w i nie jest wymuszana przez spo�ecze�stwo. Czym jednak mia�aby by� owa odpowiedzialno��? Co cz�owieka do niej zobowi�zywa�oby? Jakie s� jej tre�ci? Na te pytania trudno doszuka� si� klarownych odpowiedzi u Baumana. Od Levinasa przyjmuje on ide�, �e �r�d�em moralno�ci jest elementarne poczucie odpowiedzialno�ci za innego (40). Ca�y szereg tez Baumana podwa�a jednak sam� zdolno�� cz�owieka do odpowiedzialno�ci. Tutaj wymieni� nale�y przede wszystkim jego stwierdzenia na temat wolno�ci i rozumno�ci cz�owieka. Wolno�� pojmuje on jako uwarunkowan� historycznie relacj� spo�eczn�. Zaw�a j� do niezale�no�ci od innych ludzi, wyra�nie odrzucaj�c ide� wolno�ci jako zdolno�ci do posiadania siebie i do samorealizacji. Uj�cie wolno�ci jako uniwersalnego warunku bytowania jednostek ludzkich znalaz�o, jego zdaniem, szerok� recepcj� dopiero w kapitalizmie (41). To kapitalistyczne stosunki spo�eczne potrzebowa�y spoiwa, kt�re umo�liwi�oby sprawne funkcjonowanie systemu produkcji. Takim spoiwem mia�o si� sta� poj�cie uniwersalnej wolno�ci samostanowienia jednostek, co w gruncie rzeczy sprowadza�oby si� do wolno�ci konsumowania (42). Je�eli jednak nie istnieje wolno�� jako zdolno�� do samostanowienia, to m�wienie 0 odpowiedzialno�ci jest ju� tylko pustos�owiem. Analogicznie do idei wolno�ci Bauman wyja�nia koncepcj� prawdy, twierdz�c, �e prawda jest stosunkiem spo�ecznym (43). Jest ona aspektem hierarchicznej struktury spo�ecznej. Idea prawdy jest potrzebna, jego zdaniem, do zdobycia w�adzy. W imi� prawdy mo�na bowiem innych poucza�, wykazywa� sw� wy�szo�� i w ten spos�b panowa� nad nimi. Wyra�nie akognitywne stanowisko zajmuje Z. Bauman w kwestii os�d�w moralnych. Od Schopenhauera przyjmuje on ide� �lepej woli i za Horkheimerem uznaje j� za jedn� z najbardziej potrzebnych naszym czasom (44). Podobnie jak Schopenhauer Z. Bauman uwa�a, �e dynamizm woli jest irracjonaln�, pozbawion� ustalonego celu si��. Ka�dy cz�owiek moc� �lepej woli rozpoznaje dobro i z�o, a os�d ten ma charakter autorytatywny, tzn. nie mo�e podlega� racjonalnej weryfikacji dokonywanej przez samego dzia�aj�cego ani te� przez autorytety spo�eczne (45). Ka�de wi�c dzia�anie, cho�by najbardziej zbrodnicze, mo�e znale�� w tej koncepcji wyt�umaczenie. Je�eli bowiem nie ma �adnych kryteri�w weryfikacji czyn�w ludzkich, w�wczas ka�dy akt, kt�ry cz�owiek spe�ni� pod wp�ywem jakiej� �lepej, wewn�trznej si�y, musimy traktowa� jako odpowiedzialne dzia�anie. 3. Postmodernistyczne antynomie W postmodernistycznej filozofii znajdujemy sporo sprzeczno�ci. Wiele jej twierdze� implikuje w�asn� negacj� a nawet zakwestionowanie filozofii jako takiej, a wi�c i postmodernistycznej, np. fundamentalna idea tej filozofii - odrzucenie prawdy obiektywnej. Je�eli bowiem uwa�amy, �e nie istnieje �adne kryterium pozwalaj�ce zweryfikowa� prawdziwo�� twierdze�, wtedy kwestionujemy r�wnie� wiarygodno�� negacji prawdy. Innymi s�owy, nie mo�na dowie�� prawdziwo�ci twierdzenia: "�adne poznanie nie jest prawdziwe". Kto bowiem przyjmuje takie twierdzenie, tym samym kwestionuje jego zasadno��. Jest ono w�wczas tak samo prawomocne, jak i zdanie: "Mo�liwe jest poznanie prawdy o rzeczywisto�ci". Zanegowanie idei prawdy stawia pod znakiem zapytania sensowno�� filozofii. Postmoderni�ci maj� �wiadomo�� takich konsekwencji. Sami przyznaj�, �e jak nie ma jednej prawdy, tak te� i nie ma lepszej lub gorszej filozofii. W konsekwencji przyznaj� oni wszystkim prawo do posiadania w�asnej filozofii, z kt�rych �adna nie jest ani gorsza, ani lepsza, ani mniej, ani bardziej naukowa od pogl�d�w wspartych autorytetem uniwersyteckim. Je�eli jednak filozofowanie wszystkich ludzi ma tak� sam� warto��, to dlaczego niekt�rzy bior� pieni�dze (cz�sto podatnik�w) za wytwory w�asnego intelektu. Mo�na te� pyta� dalej, na jakiej podstawie postmodernistyczni filozofowie roszcz� sobie pretensje do obejmowania katedr uniwersyteckich. Konsekwencj� negacji idei prawdy jest odrzucenie o�wieceniowej koncepcji filozofii. Od pocz�tku ludzkich docieka� filozoficznych towarzyszy�o im przekonanie, �e ich celem jest poszukiwanie oraz wskazywanie innym ludziom prawdy i cel�w oraz �rodk�w prowadz�cych do nich. Postmodernistyczni my�liciele werbalnie t� funkcj� filozofii neguj�. Czyni� to z racji fundamentalnego dla postmodernizmu za�o�enia, �e nie jest mo�liwe odnalezienie obiektywnego obrazu �wiata, poniewa� nie istniej� absolutne kryteria prawdy i dobra (46). Na czym wi�c polega postmodernistyczne filozofowanie, je�eli nie ma szukania prawdy, jak w filozofii klasycznej? Wed�ug G. Deleuze'a, polega ono na "fantazjowaniu", w kt�rym intelekt ludzki jest pobudzany do "produkowania" poj�� ulotnych jak batiki mydlane, gdy� nie maj� one jednoznacznych desygnat�w. Wed�ug za� Rorty'ego filozofowanie polega na podtrzymywaniu gier j�zykowych. Przy takich wyja�nieniach funkcji filozofii rodzi si� pytanie: Po co filozofowie ci pozostaj� na uczelni? (47) W jakim celu pisz� i publikuj� ksi��ki? Wr�cz nieodparcie nasuwa si� odpowied�, �e tak�e oni chc� swoj� filozofi� o�wieca� ludzi. To za� ich o�wiecanie zmierza do wyleczenia cywilizacji z racjonalizmu! Podobne pytania nale�y skierowa� tak�e pod adresem postmodernistycznej krytyki etyki. Czy� postmodernistyczni filozofowie nie chc� o�wieci� wsp�czesnego cz�owieka i zach�ci� go do odrzucenia wszelkich zasad moralnych opr�cz tych, kt�re jednostka stanowi sama dla siebie? (48) Czy� nie podpowiadaj� oni w tym postulacie, na jakich zasadach nale�y budowa� spo�ecze�stwo w ponowoczesno�ci? (49) Postmodernistyczni filozofowie, g�osz�c swoje pogl�dy, propaguj� wi�c w�asn� wizj� �wiata. Paradoks polega tu na tym, �e krytykowani przez nich filozofowie wyra�nie ukazywali cele (nawet je�eli by�y one chybione), do kt�rych chcieli poprowadzi� ludzko��. Oni za� wskazuj� drog�, ale nie wiedz�, dok�d ona prowadzi. Sami wyra�nie to przyznaj� (50). Czy mamy wi�c pewno��, �e droga ta nie zaprowadzi do samozniszczenia cywilizacji? Sprzeczno�ci zawiera tak�e postmodernistyczne absolutyzowanie idei pluralizmu i tolerancji. Idee te wsp�cze�nie uznawane s� powszechnie za autentyczne warto�ci. W filozofii postmodernistycznej nadaje si� im jednak rang� nie tylko najwy�sz� w hierarchii zasad wsp�ycia spo�ecznego, lecz czyni z nich wr�cz jedyn� norm�. R�wnocze�nie filozofowie postmodernistyczni twierdz�, �e nie ma �adnych uniwersalnych warto�ci, tzn. takich, kt�re obiektywnie mo�na uzna� za powszechnie obowi�zuj�ce. Je�eli wi�c nie ma kryteri�w pozwalaj�cych rozpozna� uniwersalno�� zasad moralnych, to �adnej z nich nie da si� za tak� uzna�, tak�e zasady pluralizmu i tolerancji. W przypadku odnalezienia cho�by tylko jednej uniwersalnej zasady musimy uzna�, �e posiadamy narz�dzie do ewentualnego uprawomocnienia innych. Sprzeczno�� absolutyzowania pluralizmu i tolerancji polega te� i na tym, �e je�eli najwy�sz� zasad� wsp�ycia czynimy prawo ka�dego cz�owieka do posiadania w�asnych pogl�d�w i do post�powania wed�ug osobistych inklinacji, to musimy tolerowa� tak�e przekonania tych, kt�rzy chcieliby oprze� �ycie spo�eczne na uniwersalnych zasadach moralnych. Filozofowie postmodernistyczni nie chc� jednak wyci�ga� takich wniosk�w z zasady tolerancji. I tak np. Z. Bauman za uniwersaln� zasad� proponuje uzna� jedynie prawo do odr�niania si�5l. Celem zamaskowania niekonsekwencji swojego rozumowania wprowadza w tym kontek�cie spo�ecznie no�n� ide� solidarno�ci. Pos�uguj�c si� ni�, usi�uje usprawiedliwi� prawo i zobowi�zanie do zwalczania postawy nieakceptowania odmienno�ci i do przeciwstawiania si� pr�bom uniwersalizacji zasad oraz obiektywizacji prawdy. S�abo�� tego rozumowania polega na arbitralnym zaakceptowaniu tylko jednej zasady jako uniwersalnej. W ten spos�b Bauman wystawia siebie na zarzut, kt�ry sam kierowa� pod adresem etyk�w: pr�by narzucania ludziom kodeksu moralnego. Ci ostatni jednak odwo�ywali si� do ludzkiej rozumno�ci. Etycy zawsze poszukiwali racji post�powania moralnego w og�le oraz racji respektowania konkretnych norm. Chcieli, aby ich pogl�dy by�y wprowadzane w praktyk� ze wzgl�du na ich s�uszno��. Byli przy tym przekonani, �e istniej� narz�dzia pozwalaj�ce weryfikowa� poprawno�� dochodzenia do prawdy. Baumanowi za�, kt�ry kwestionuje ich istnienie, pozostaje ju� jedynie arbitralne narzucanie zasady tolerancji jako jedynej normy moralnej obowi�zuj�cej wszystkich ludzi. Jedn� z podstawowych kategorii wyst�puj�cych w postmodernistycznych koncepcjach jest zasada odpowiedzialno�ci, czyli konieczno�� podejmowania decyzji bez ogl�dania si� na normy moralne i autorytety. W przypadku przyj�cia tak rozumianej odpowiedzialno�ci za podstaw� post�powania wszystkich ludzi musz� pojawi� si� niemo�liwe do rozstrzygni�cia konflikty. Dostrzegaj� to sami postmodernistyczni filozofowie. Dlatego te� niekt�rzy z nich szukaj� rozwi�za� tego dylematu, ale jak dot�d bezskutecznie. Ich propozycje b�d� ograniczaj� si� do stwierdze�, �e problem istnieje i postmodernistyczna filozofia musi si� z nim upora� (Lyotard), b�d� wskazuj� pozorne rozwi�zania. W�r�d tych ostatnich mie�ci si� np. propozycja Z. Baumana. Uznaje on, �e konkretne dzia�anie mo�e by� kontrowersyjne. Dlatego podejmuj�cy je podmiot potrzebuje argumentacyjnego usprawiedliwienia warto�ci swych czyn�w. Owe usprawiedliwienie, jego zdaniem, nie mo�e przyj�� formy monologu. Musi by� ono dialogowe, a to oznacza potrzeb� zwracania si� do zalece� takich autorytet�w, kt�re nale�� wy��cznie do sfery warto�ci etycznych (52). Autor nie wyja�nia, jakie autorytety ma na uwadze. Nie wiadomo, czy chodzi mu o osoby, czy o spo�ecznie akceptowane normy moralne, czy te� mo�e o co� innego. W innych za� tekstach w og�le odrzuca potrzeb� zwracania si� do jakichkolwiek autorytet�w (53). Zasada odpowiedzialno�ci w filozofii postmodernistycznej jest wi�zana z postulatem absolutnej autonomii dzia�aj�cego podmiotu. Tak�e i w tym przypadku my�liciele ci sami dostrzegaj� problem granic owej autonomii, zar�wno w zakresie podmiotowym, jak i przedmiotowym. W tym pierwszym chodzi o kwesti� dojrza�o�ci do autonomii. Kto i na jakiej podstawie mia�by okre�la� prawo do autonomii m�odzie�y i dzieci, niegodziwc�w, rodzic�w wychowuj�cych swe dzieci w spos�b ekstrawagancki, maniak�w seksualnych, upo�ledzonych umys�owo i chorych psychicznie. W zakresie przedmiotowym chodzi o autonomi� w podejmowaniu decyzji kontrowersyjnych, a zw�aszcza takich, kt�re wywo�uj� konflikty. Problem ten wprawdzie dostrzega np. Zygmunt Bauman, ale jedynym ro