POSTMODERNIZM W PIGUŁCE Ks. Zbigniew Sareło Wstęp W ostatnich latach w języku filozoficznym i potocznym pojawiło się nowe słowo, a mianowicie "postmodernizm". W krótkim czasie stało się ono pojęciem wręcz magicznym. W wielu przypadkach posługujemy się nim w sposób czysto emotywny, tzn. nie celem opisania jakiejś rzeczywistości lub sprawy, ale z zamiarem wyrażenia emocjonalnego stosunku do czegoś i wzbudzenia w rozmówcy podobnego stanu. Na tym właśnie polega "magiczność" używania słowa "postmodernizm". Jest to jednak hasło wieloznaczne. Jedni zamierzają nim wyzwalać idee postępu duchowego człowieka i usuwać przeszkody stojące na drodze jego rozwoju. Inni zaś z postmodernizmem łączą wszystko, co najgorsze w człowieku i w tworzonej przez niego kulturze. Każda wieloznaczność rodzi zakłopotanie i zwykle pobudza do poszukiwania jednoznaczności. To chyba jedna ż przyczyn znacznej popularności publikacji poświęconych postmodernizmowi. Są one jednak w zdecydowanej mierze adresowane do czytelników profesjonalnie zajmujących się filozofią. Tymczasem z pojęciem postmodernizmu spotyka się już na co dzień także przeciętny człowiek, choćby w środkach społecznego komunikowania. Rozszyfrowanie pojęcia "postmodernizm" nie jest łatwe dla ludzi nie zajmujących się zawodowo filozofią. Ma ono bowiem rodowód głównie filozoficzny i dlatego jest uwikłane w kwestie metafizyczne, teoriopoznawcze i antropologiczne. Dodatkową trudność sprawia fakt, że język filozoficzny jest wręcz "najeżony" pojęciami niezrozumiałymi dla przeciętnego człowieka. Wszystko to stanowi przeszkodę w zrozumieniu pojęcia "postmodernizmu", nawet dla człowieka wykształconego. Niniejsza broszurka wychodzi naprzeciw społecznemu zapotrzebowaniu na wyjaśnienie pojęcia "postmodernizm". Adresowana jest do szerokiego kręgu czytelników, którzy nie mają czasu lub chęci na żmudne poszukiwanie i studiowanie publikacji par excellence filozoficznych. Z zamiarem zwięzłego i przystępnego zaprezentowania tak bardzo zróżnicowanego nurtu, jakim jest postmodernizm, wiąże się konieczność dokonywania niejednokrotnie daleko idących uogólnień i wprowadzania pewnych uproszczeń. Krótkie ujęcia nie pozwolą jednak oddać złożoności argumentacji poszczególnych autorów. Brak ten w jakiejś mierze uzupełni przytaczana w przypisach literatura, do której będzie mógł sięgnąć zainteresowany czytelnik. 1. Pojęcie postmodernizmu Słowo "postmodernizm" posiada dzisiaj szeroką recepcję, jest używane na określenie pewnych nurtów wielu dziedzin ludzkiej aktywności intelektualnej i estetycznej. I tak np. istnieje postmodernizm w architekturze, literaturze, muzyce i w filmie. Najczęściej jednak mówiąc o postmodernizmie mamy na uwadze uchodzące lub postulowane zmiany o charakterze cywilizacyjnym. Zmiany te są opisywane przez filozofów, a popularyzowane przez środki` społecznego przekazu. Stąd też w codziennym użyciu słowo "postmodernizm" wyraża idee odnoszące się do kultury w ogóle. Niniejsze rozważania, mające na celu wyjaśnienie pojęcia postmodernizmu, dotyczą wyłącznie tego właśnie zakresu, a więc chodzić będzie o znaczenie, jakie nadaje się mu w filozofii a następnie w języku potocznym. Próbę wyjaśnienia pojęcia postmodernizmu trzeba poprzedzić wyjaśnieniami o charakterze terminologicznym, gdyż w języku polskim mamy do czynienia z pewnymi trudnościami frazeologicznymi. W następnej kolejności przedstawiona zostanie w zwięzłej formie historia recepcji słowa postmodernizm. 1.1. Terminologia W języku polskim przyjęło się słowo "postmodernizm", chociaż nie zawiera ono dokładnie tych samych treści, co francuskie le postmoderne lub angielskie postmodern. Języki te posiadają również pojęcia le postmodernisme czy postmodernism. Różnica pomiędzy le postmoderne i le postmodernisme dotyczy głównie zakresu znaczenia. Le postmoderne wskazuje na kulturę braną całościowo, natomiast le postmodernisme jedynie na pewne jej nurty. Adekwatnym więc odpowiednikiem postmodern w języku polskim byłoby pojęcie ponowożytności (1). Ze względu jednak na zakorzenienie w naszej mowie słowa "postmodernizm" będzie ono używane w niniejszych rozważaniach, ale z zastrzeżeniem, iż zawsze w znaczeniu ponowożytności. 1.2. Historia pojęcia Słowo postmodernizm (postmoderne) posiada już dość długą historię, aczkolwiek przez blisko sto lat od pierwszego użycia go przez Johna Watkinsa Chapmana (ok. 1870 r.) (2) nie było szerzej znane. Do połowy naszego wieku co jakiś czas ktoś próbował pojęciem postmodernizmu określać różnego rodzaju nurty w kulturze. Nikomu jednak nie udało się na trwałe wprowadzić do języka tego pojęcia, aż do lat pięćdziesiątych naszego stulecia. Dopiero w tej dekadzie naszego wieku w dyskusjach na temat literatury, prowadzonych w Ameryce Północnej, słowo "postmodernizm" spotkało się z dość dobrym przyjęciem, choć pozostawało nadal w wąskim kręgu jednej dziedziny wiedzy. Gwałtowną i wręcz powszechną recepcję pojęcia na gruncie filozofii spowodowało wydanie w 1979 r. dzieła Jean-Francois Lyotarda pt. La condition postmoderne. 1.3. Treść pojęcia Pojęcie postmodernizmu nie jest jednoznaczne. Poszczególni myśliciele przypisują mu odmienne treści. Można jednak odnaleźć u większości liczących się autorów pewne wspólne tezy, za których pomocą opisują oni postmodernizm, aczkolwiek w szczegółowym ich wyjaśnieniu idee te interpretują oni w sobie właściwy sposób. Podstawową tezą głoszoną mniej lub bardziej wyraźnie przez zdecydowaną większość postmodernistycznych filozofów jest twierdzenie, że wkroczyliśmy w nową epokę (3). Jej radykalna odmienność jest analogiczna do różnic, jakie istnieją pomiędzy starożytnością, średniowieczem i nowożytnością. Autorzy dość zgodnie też wskazują źródło załamania się dotychczasowej ciągłości kulturowej. Miałaby nim być wręcz radykalna zmiana w sposobie ludzkiego myślenia. Zmiana ta posiada, według nich, charakter powszechny, czyli obejmuje przeważającą część świata, przynajmniej zachodniego. Radykalizm nowego sposobu myślenia wynika z całkowitego niemal zwątpienia w możliwości poznawcze ludzkiego rozumu. W procesie tracenia zaufania do rozumu niemały udział mieli filozofowie. Oni to bowiem u progu nowożytności tworzyli projekty wiedzy całościowej, gruntownej, pewnej, uniwersalnej i obiektywnej (Kartezjusz). Wiedza ta powinna zarazem posiadać charakter praktyczny, bo celem jej zdobywania miało być opanowanie przyrody, zaspokajanie wszystkich potrzeb człowieka oraz usunięcie wszelkich zagrożeń dla jego życia, zdrowia i rozwoju. Projekty wiedzy praktycznej przyczyniały się do rozbudzania nadziei na osiągnięcie życia pełnego dostatków i wolnego od cierpień. Przez ostatnie dwa wieki wierzono, że postęp technologiczny, w sztuce, w poznaniu i wolności przyniesie pożyteczne owoce całej ludzkości (4). Wysiłki filozofów, aby znaleźć uniwersalną metodę szczegółowego i trafnego rozpoznania rzeczywistości, nie powiodły się. Niepowodzenie to szeroko otworzyło drzwi irracjonalizmowi (5). Jego propagatorami są także filozofowie. Oni to w naszym stuleciu podjęli na nowo zagadnienie rozumu, czyniąc je jednym z podstawowych problemów filozoficznych. Celem tych zainteresowań i badań nie jest jednak poszukiwanie argumentów uzasadniających kompetencje ludzkiego intelektu, lecz racji dyskredytujących ideę uniwersalności rozumu. 1.3.1. Zanegowanie uniwersalności rozumu We współczesnych dociekaniach filozoficznych zdolności poznawcze człowieka stały się wręcz przedmiotem oskarżeń. Słowo zaś "racjonalizm", posiadające w przeszłości pozytywne znaczenie, dzisiaj wielu filozofom służy jedynie do wyrażenia dezaprobaty i niechęci do jakiegokolwiek obiektywizmu w poznawaniu rzeczywistości. Racjonalizm stał się bowiem synonimem wstecznictwa i uporczywego trwania w przeszłości (6). W nurt krytyki kompetencji rozumu wpisują się filozofowie rozwijający idee postmoderny. Inspirację poglądów na temat rozumu czerpią oni od F. Nietzschego, który jako pierwszy głosił, że nasz umysł nie tylko nie poznaje rzeczywistości takiej, jaka ona jest, ale wręcz ją fałszuje. Ludzie jednak przyzwyczajają się do tworzonych przez intelekt obrazów rzeczywistości i uznają je za prawdziwe. Obrazy te są prawdziwe dla konkretnego człowieka, bo on w nich żyje i są częścią jego świata. Drugim filozofem inspirującym postmodernistów jest L. Wittgenstein. Od niego przejęli oni pojęcie gry językowej, lecz nadali mu własną interpretację. W zasadzie wszyscy postmodernistyczni filozofowie zdecydowanie stoją na stanowisku, że nie istnieje wspólna ludziom zdolność poznawcza. Każdy człowiek posiada bowiem sobie właściwy rozum. Poznanie ma więc charakter czysto subiektywny i posiada wartość tylko dla poznającego podmiotu. Twierdzenia wypowiadane przez osobę są więc tylko grą językową. Język nie odwzorowuje świata. Każdy zaś człowiek dysponuje swoim "prywatnym językiem" i własną grą językową. Wypowiedzi na temat istoty rzeczywistości tylko pozornie mówią o niej. W gruncie rzeczy pozbawione są sensu. Wszystkie zaś problemy filozoficzne mają charakter jedynie językowy. Konsekwencją zwątpienia w kompetencję rozumu jest odrzucenie idei prawdy i obiektywności, rozczarowanie do postępu, "potępienie" idei jedności i ładu, przyznanie prymatu zasadom pluralizmu, tolerancji i chaosu. 1.3.2. Odrzucenie idei prawdy i obiektywności. Zakwestionowanie prawdy w postmodernistycznej filozofii jest prostą konsekwencją negacji kompetencji rozumu. Skoro jego wytwory są tylko "grą językową", to wszelki sens tracą rozważania kwestii obiektywności i prawdziwości poznania. Przyjmuje się co najwyżej możliwość prawdy subiektywnej. Prawdą dla człowieka jest jego własny "produkt" intelektualny. Każdy stanowi więc sam o własnej prawdzie. Dopuszcza się też możliwość, a nawet potrzebę, poszukiwania prawdy przy założeniu jednak, że nigdy jej nie odnajdziemy. Każdy bowiem opis rzeczywistości jest oparty na określonym sposobie mówienia i pewnej wizji człowieka (7). Jedno i drugie jest uwarunkowane subiektywnie i kulturowo, dlatego też żadnej wypowiedzi nie cechuje uniwersalność. Samo też poszukiwanie prawdy przez postmodernistycznych filozofów jest rozumiane bardzo specyficznie. W ich ujęciu polega ono na podtrzymywaniu gry językowej, chociaż każdy z uczestników prowadzi ją według własnych reguł. Tymczasem gra ma sens dopiero wtedy, gdy uczestnicy stosują się do wspólnych reguł. Wówczas kończy się ona jakimś rozstrzygnięciem, choćby tylko remisowym. Natomiast poszukiwanie prawdy na podstawie gier językowych nie prowadzi do żadnego rozstrzygnięcia, właśnie z powodu braku wspólnych reguł. Postmoderniści konsekwentnie odrzucają możliwość zaistnienia prawdy zarówno w wypowiedziach o istocie rzeczywistości, jak też i na temat ładu moralnego. Nie istnieją, ich zdaniem, żadne uniwersalne wartości. Nie można bowiem odnaleźć ich fundamentu. Nie należy więc przypisywać światu ani porządku, ani jego braku. Dobro i zło mają więc charakter konkretny i jednostkowy. Każdorazowo stanowi o nich osoba. Nikt nie potrzebuje też usprawiedliwiać swoich wyborów ani przed sobą, ani przed jakimkolwiek autorytetem. Poszukiwanie obiektywnej prawdy o istocie rzeczywistości i o dobru moralnym według postmodernistów jest zbędne, a nawet szkodliwe. Zło dążenia do prawdy nie sprowadza się do samego tylko marnotrawienia energii na działanie nie mające szans powodzenia. Wskazują oni na bardziej negatywne skutki realizacji idei prawdy, a mianowicie na przemoc. Prawda, ich zdaniem, jest narzędziem zdobywania i utrzymywania władzy nad innymi. Wszelkie próby odnalezienia prawdy obiektywnej uznawane są przez postmodernistów za przejaw totalitaryzmu(8). Powoływanie się na prawdę ma na celu wyłącznie wymuszanie posłuszeństwa "posiadaczom prawdy", aby budować wymyślony przez nich i dla nich korzystny porządek społeczny. Sprawowanie władzy może opierać się tylko na przepisach. Panujące elity potrzebują więc, zdaniem teoretyków ponowoczesności, drobiazgowych norm i kodeksów. Zarazem muszą to być takie normy, których przestrzegania da się dopilnować. Tego warunku nie spełniają normy prawa pozytywnego, stanowionego przez jakikolwiek autorytet społeczny. Potrzebne więc były normy oparte na wyższym autorytecie, czyli takim, któremu się musi podporządkować każdy człowiek. Warunek ten spełniają normy moralne, o ile wyprowadzi się je z niepodważalnego fundamentu, jakim może być natura, rozum lub autorytet nadprzyrodzony. Inaczej mówiąc, normy moralne, zdaniem postmodernistów, mogą skutecznie służyć utrzymywaniu władzy, jeżeli ich fundamenty są oparte na idei prawdy. W ten sposób idee prawdy o naturze rzeczywistości i o dobru moralnym są włączone w konstytuowanie hierarchicznej struktury społecznej. 1.3.3. Odrzucenie idei jedności W całej swej historii filozofia Zachodu poszukiwała zasad jedności. Szczególnym okresem takich poszukiwań był wiek XVII; należy tu wskazać zwłaszcza na program Kartezjusza, który za pomocą metod matematycznych chciał tworzyć wiedzę ciągłą, zwartą i uniwersalną. W postmodernizmie zaś nie tylko kwestionuje się możliwość odnalezienia zasad jedności, lecz także neguje celowość takich poszukiwań. Po pierwsze szukanie ich nie ma sensu, gdyż takich zasad nie ma w faktycznie istniejącym świecie. Rzeczywistość, zwłaszcza społeczno- kulturowa, jest nieciągła i zmienna. Jest ona konstytuowana przez partykularne wydarzenia. Nie występują w niej żadne trwałe prawidłowości, jest bowiem chaotyczna. Taki jest również sam byt człowieka. Drugą rację, potwierdzającą bezsensowność poszukiwania zasad jedności, postmodernistyczni filozofowie odnajdują w statusie ludzkiego rozumu. Skoro nie posiada on cech uniwersalnych, a jedynie tworzy gry językowe, to nie ma możliwości odnalezienia wspólnych reguł, które pozwoliłyby poszukiwać zgody oraz jedności. Wszelkie dążenia do jedności ponowocześni filozofowie utożsamiają z totalitaryzmem i terroryzmem. Ideą jedności, ich zdaniem, łatwo usprawiedliwić przemoc wobec ludzi o odmiennych poglądach lub postawach. W uzasadnieniu tej tezy powołują się oni na stalinowskie i nazistowskie ludobójstwo (9). Zostało ono, zdaniem np. Zygmunta Baumana, przygotowane przez nowożytną filozofię, która sądziła, że rozum jest w stanie obiektywnie poznać rzeczywistość i ustalić zasady idealnego porządku społecznego. Powołując się na rozum, filozofowie tworzyli projekty ładu społecznego, który później władcy wcielali w życie (10). Najwierniejszymi, najradykalniejszymi i najbardziej konsekwentnymi uczniami filozofów "rozumu i oświecenia", jego zdaniem, byli dwudziestowieczni komuniści) (11). Odrzucając ideę jedności i ładu, postmodernistyczni filozofowie przyjmują, że u podstaw życia społecznego muszą znajdować się niezgoda, pojmowana jako prawo do odróżniania się, i chaos wynikający z konsekwentnego respektowania wolności wszystkich ludzi. Oczywiście zdają oni sobie sprawę z problemów, jakie musiałyby się zrodzić w przypadku próby urządzenia życia społecznego na gruncie niezgody i chaosu. Z tej też racji stawiają oni postmodernistycznej filozofii zadanie wypracowania metod sprawiedliwego rozwiązywania konfliktów, jakie muszą się pojawiać w społeczności wyzwolonej od idei jedności i zgody (l2). 1.3.4. Zasady życia społecznego: pluralizm i tolerancja Odrzucenie idei prawdy oraz jedności będzie prowadzić, zdaniem postmodernistycznych filozofów, do budowania społeczeństwa wolnego od hierarchicznych zależności. Nastanie ono wtedy, gdy pluralizm i tolerancja zostaną w pełni zaakceptowane jako jedyne zasady regulujące współżycie między ludźmi. Etyczna wartość obu tych wzajemnie dopełniających się zasad jest akceptowana także przez inne nurty. W teoriach postmodernistycznych natomiast mają one charakter wyłączny i absolutny. Wyłączność zasad pluralizmu i tolerancji wynika z założenia, że ludzkie poznanie jest całkowicie subiektywne. Nikt nie może rościć sobie pretensji do tego, że jego przekonania o naturze rzeczywistości lub o dobru moralnym są lepsze czy pewniejsze niż kogokolwiek innego. Nie istnieją też żadne kryteria weryfikacji wartości poznania albo postaw moralnych. Nie da się więc uprawomocnić ani żadnej zasady moralnej, ani żadnego sądu na temat rzeczywistości. W tej sytuacji nie pozostaje już nic innego, jak tylko uznanie prawa każdego człowieka do posiadania własnych poglądów i do postępowania według nich. Również absolutyzm zasad pluralizmu i tolerancji w poglądach postmodernistycznych wynika z akognitywnych założeń. Jeżeli bowiem nie ma żadnych kryteriów prawdy i dobra, to każdy, choćby najbardziej radykalny, a dla kogoś być może absurdalny pogląd i choćby najbardziej skrajna postawa moralna są tak samo uprawnione, jak przekonania oraz nastawienia ważne dla jakiejś większości. Każdy więc ma prawo postępować zgodnie z własnymi przeświadczeniami. Nie istnieje nic, co pozwalałoby oceniać czyjeś postępowanie. Z tej też racji żadnych wartości nie wolno nikomu narzucać, ani też zabraniać pełnienia pożądanych przez niego czynów. Wobec wyborów dokonywanych przez innych ludzi trzeba przyjmować postawę respektu i szacunku. Tolerancja, w ujęciu postmodernistycznych filozofów, winna iść tak daleko, aby nikt nie potrzebował usprawiedliwiać podejmowanych decyzji ani przed innymi, ani nawet przed sobą. 2. Fundatorzy postmodernizmu filozoficznego Pojęcie postmodernizmu do filozofii wprowadził Jean-Franęois Lyotard w 1979 r., lecz idee, które zwykło się dzisiaj wiązać z tą filozofią, były rozwijane równolegle - a w pewnej mierze nawet wcześniej - przez innych filozofów (Jacques Derrida, Jean Baudrillard czy Richard Rorty). Każdy z nich rozwija pewne wątki uznawane za postmodernistyczne. Łączy ich stosunek do dotychczasowego sposobu filozofowania. Wszyscy oni uważają, że uprawiana przez wieki filozofia, próbująca wyjaśniać rzeczywistość, nie sprawdziła się. Postulują więc rezygnację z aspiracji rozszyfrowania istoty rzeczywistości i wskazują na nowe zadania filozofii. Ich propozycje, dotyczące nowych celów stawianych filozofii, w zasadniczej mierze dopełniają się i uzupełniają. Jeżeli zaś pojawiają się w nich przeciwieństwa, to dotyczą one jedynie spraw lub idei marginalnych, mniej ważnych. Krótka prezentacja zagadnień wybranych z poglądów wymienionych tu filozofów ma na celu ukazanie spektrum zasadniczych idei filozofii postmodernistycznej. Obok poglądów filozofów twórczo rozwijających idee postmodernistyczne zostanie też krótko scharakteryzowana myśl Zygmunta Baumana. Powody prezentacji jego poglądów są jednak inne. W publikacjach Baumana nie znajdziemy bowiem oryginalnych koncepcji. On jedynie powiela tezy innych myślicieli. Robi to jednak tak komunikatywnie, że posiada znaczny udział w popularyzowaniu postmodernistycznych idei w Polsce. 2.1 Jean-Francois Lyotard U podstaw filozoficznych poglądów Lyotarda znajduje się teza, że postęp technologiczny ma wpływ na ludzkie myślenie, a dokładniej mówiąc na sposób poznawania i rozumienia świata. Przemiany, jakie w naszym stuleciu zaszły w zakresie myślenia, jego zdaniem, są znaczne. Najbardziej charakterystycznym rysem tych zmian jest zatomizowanie myślenia wynikające z utraty wiary w idee, które dotychczas pełniły rolę mechanizmów porządkujących nasze poznawanie. Owe idee nazywał on "wielkimi opowiadaniami" lub "metaopowiadaniami"(13). W nowoczesności dominowały dwa typy owych wielkich narracji, a mianowicie "opowieść wolnościowa" i "opowieść spekulatywna" (14). Ich funkcja, zdaniem Lyotarda, polegała na legitymizowaniu wiedzy i projektów społecznych.. "Opowieść spekulatywna" uprawomocniała wiedzę poprzez budzenie wiary w zdolności ludzkiego intelektu do poznania prawdy o rzeczywistości. Akceptując ją, ludzie wierzyli, że świat jest uporządkowany według ścisłych reguł. Postęp w poznawaniu tych ostatnich miałby prowadzić do lepszego rozumienia świata oraz jego sensu i celowości. "Metaopowieść spekulatywna" pomagała ludziom wierzyć w naukę, prawdę i ład w świecie, natomiast "opowieść wolnościowa" budziła wiarę w postęp. Jej zasadniczym przesłaniem było umocnienie zaufania do wiedzy i nauki jako źródeł technologicznego rozwoju. Celem zaś postępu, w ujęciu owych "narracji wolnościowych", byłoby nie tylko wyzwalanie człowieka od ograniczeń materialnych, lecz także budowa nie struktur społecznych bardziej sprawiedliwych i zapewniających wszystkim ludziom maksimum możliwości rozwojowych. "Metaopowieści", zdaniem Lyotarda, straciły współcześnie na znaczeniu. Nie znaczy to oczywiście, że nie są one już dla nikogo ważne. Wobec niektórych ludzi mogą one jeszcze pełnić dawną funkcję, jednak nie mają już powszechnego znaczenia. Wzrasta krąg ludzi, którzy nie wierzą już w przesłanie zawarte w "wielkich narracjach". Narasta zwątpienie w istnienie całościowego porządku w świecie, czego rezultatem jest podejrzliwość wobec wszelkich prób całościowego wyjaśniania rzeczywistości i projektów ładu społecznego. Odrzucenie "wielkich opowieści" wraz z ich funkcją nadawania jedności wiedzy i stawiania wspólnych celów praktyce socjalnej wprowadziło daleko idące zmiany w sposób pojmowania świata i społeczeństwa. Postmodernistyczna wiedza przybiera postać luźnych informacji. Te zaś niczego nie wyjaśniają, a jedynie wskazują na nieznane; ukierunkowane są na to, co nierozstrzygalne, paradoksalne, konfliktowe. W praktyce społecznej zaś odrzuca się ideę całości, jedności oraz ładu opartego na jednoznacznych zasadach. Miejsce idei jedności zajmuje pluralizm. Do zmienionej sytuacji kulturowej czy wręcz cywilizacyjnej winna dostosować się filozofia. Dlatego też Lyotard filozofii postmodernistycznej stawia potrójne zadanie (15). Pierwszym z nich byłoby uzasadnienie odrzucenia obsesji jedności, wykazanie, że ostateczna jedność może być osiągnięta na drodze represji i w strukturach totalitarnych. Drugim zadaniem byłoby wyeksponowanie struktur efektywnego pluralizmu; ukazanie, że uwolnienie się od idei jedności jest równoznaczne z wyzwoleniem od panowania i przymusu; wskazanie na wartość różnorodności we wszystkich dziedzinach życia, także w zakresie światopoglądowym. Trzecim zaś zadaniem byłoby wyjaśnienie wewnętrznych problemów koncepcji radykalnego pluralizmu. Różnorodność bowiem rodzi konflikty. Postmodernistyczna filozofia, zdaniem Lyotarda, musi ukazać, w jaki sposób można je sprawiedliwie rozwiązywać. Pytanie o sprawiedliwość w postmodernistycznej różnorodności Lyotard podjął w zakończeniu dzieła Kondycja ponowoczesna i w publikacji Le Differend (16). W tym ostatnim próbował wypracowywać "autentycznie wartościowy postmodernizm" i przeciwstawić się laksystycznym jego koncepcjom. W jego analizie problemu sprawiedliwości w pluralistycznym społeczeństwie kluczową rolę pełni słowo zatarg (differen). Zatargu nie da się rozstrzygnąć, ponieważ nie ma reguł, które mogłyby w pełni adekwatnie osądzać sprzeczne stanowiska. Z określonego punktu widzenia rację mogą posiadać obie strony zatargu. Osądzenie więc na korzyść którejkolwiek ze stron skrzywdziłoby drugą. Uregulowanie zatargu, zdaniem Lyotarda, może dokonać się tylko w dyskursie (idiomie) jednej ze stron. Druga jest wówczas pokrzywdzona, ale krzywda jest niewyrażalna w idiomie, w którym zatarg został rozstrzygnięty. Czynienie sprawiedliwości w zatargu polegać będzie na znalezieniu takiego idiomu, w którym krzywda jednej ze stron może być wyrażona. Zadaniem filozofii, według niego, jest poszukiwanie nowych idiomów, nowej roztropności (phronesis). 2.2. Richard Rorty U podstaw poglądów R. Rorty'ego znajdujemy założenie, że naszym poznaniem nie ujmujemy przedmiotów tak, jak one się mają w rzeczywistości. Nasz intelekt nie jest zwierciadłem, w którym powstaje wierne odbicie świata. Treści tworzone przez intelekt są, według Rorty'ego, wyłącznie zdaniami, które należy ujmować tylko w relacji do innych zdań, nie zaś do rzeczywistości. Każdy człowiek tworzy własny obraz świata, "własną małą grę językową" (17), a tym samym stanowi prawdę dla siebie. Z negowania zdolności rozumu do obiektywnego poznawania rzeczywistości płyną wnioski dotyczące funkcji i zadań filozofii. Takie ujęcie kompetencji intelektu nie pozostawia już miejsca dla filozofii w tradycyjnym jej rozumieniu, (Ronty nazywa ją systematyczną). Przeciwstawia jej filozofię "budującą". Uprawiający ją filozofowie, zdaniem Rorty'ego, nie poczuwają się już do występowania w roli odkrywców prawd obiektywnych. Celem uprawiania takiej filozofii jest dyskredytowanie wszelkich teorii filozoficznych przy jednoczesnym unikaniu "posiadania poglądu właśnie w kwestii poglądu" (18). Rorty sądzi, że Wittgenstein i Heidegger nieźle sobie radzili z tym ideałem (l9). Przyjmowali oni tezę, że w wypowiedzi nie musi zawierać się pogląd. Można po prostu tylko mówić, wieść konwersację, nie prowadząc żadnych badań. Rorty nie neguje jednak idei prawdy w sposób totalny. Jest on jedynie przeciwny aspiracjom do odsłonięcia czy poznania "całej" prawdy (20). Opowiada się więc za dążeniem do prawdy w konwersacji, w której każdy z uczestników wypowiada własne zdania. Konwersacja taka nie prowadzi do żadnych ustaleń czy uzgodnień. W dziedzinie zagadnień moralnych R. Rorty akceptuje pogląd Sartre'a, że poszukiwanie wartości obiektywnych jest wyrazem ucieczki od odpowiedzialności za własne wybory (21). Z idei umysłu lub języka jako zwierciadła rzeczywistości pochodzi, jego zdaniem, absurdalne roszczenie do odkrycia wartości obiektywnych i posiadania wiedzy o nich. Odrzucając istnienie obiektywnych wartości, Ronty przyjmuje, że ład społeczny powinien się opierać na trzech zasadach: tolerancji, ironii i solidarności(22). Tolerancja zapewnia bezkonfliktowość funkcjonowania społeczeństwa, które tworzą autonomiczne podmioty (ironiści). Ironia nie jest w rozumieniu Rorty'ego kpiną czy szyderstwem, ale krytycznym podejściem zarówno do własnych przeświadczeń moralnych, jak i do poglądów innych ludzi. Ironista ma świadomość ułomności wszelkiego poznania. W sposób specyficzny pojmuje Ronty także solidarność. Zgodnie ze swymi założeniami odrzuca możliwość wyprowadzenia tej idei z jakiegoś fundamentu. Nie uznaje bowiem żadnych obiektywnych kryteriów moralności, jak np.: człowieczeństwo, natura ludzka, naturalny porządek moralny itp. Dlatego też zasady solidarności nie odkrywa się, lecz się ją wytwarza. Jest ona swego rodzaju wytworem postępu moralnego ludzkości. Postęp ten zmierza ku coraz większej solidarności. Sama jednak solidarność nie jest efektem rozpoznania czy głębszego ujmowania człowieczeństwa. Jest ona raczej owocem rozpoznawania, że wszystkie różnice między ludźmi (rasowe, religijne, obyczajowe) stają się nieważne w sytuacji bólu i poniżenia. Doświadczenie to podobnie przeżywają wszyscy ludzie, niezależnie od dzielących ich różnic. Świadomość zaś tej identyczności skutecznie upowszechniają pisarze i poeci opisujący konkretne przeżycia, nie intelektualiści tworzący na ten temat teorie. Postęp moralny jest więc skutkiem rozwoju indywidualnej wrażliwości pod wpływem poznawania konkretnych przykładów ludzkiej krzywdy i doświadczanej pogardy. Przykłady te upowszechnia sztuka, a głównie powieść. Poetom i powieściopisarzom przypisuje więc Rorty rolę wychowawców moralnych, natomiast odmawia jej filozofom, kapłanom i naukowcom. Uważa bowiem, że ci ostatni przekazują gotowe wzory etyczne, które w obliczu doświadczeń granicznych nie sprawdzają się. Są więc bezużyteczne. Wiemy już, jak rodzi się solidarność. Pozostaje jeszcze pytanie, jak Rorty rozumie jej istotę. Otóż według niego solidarność jest spontaniczną postawą zainteresowania się losem innych ludzi, angażowania się w naprawę tego losu. W fazie początkowej solidaryzujemy się z najbliższym otoczeniem. Postęp ,moralny polega na tym, że krąg ten ciągle poszerzamy. Kilka uwag warto też poświęcić poglądom Rorty'ego na temat wychowania. Powinno więc ono realizować dwa cele: socjalizacji oraz indywidualizacji. W procesie socjalizacji chodzi o przekazanie dzieciom i młodzieży wiedzy na temat przekonań przyjętych w społeczeństwie. Celem indywidualizacji byłoby przygotowanie do zdobycia autonomii w poglądach i postawach wychowanków. Ta koncepcja wcale nie różni się w założeniach od ujęć klasycznych. Rorty jednak przez autonomię rozumie niezależność już nie tylko od społecznych przekonań, ale też i od wszelkiego prawa. Autonomia jest tu pomyślana jako stanowienie prawa dla siebie samego. Jeżeli jednak człowiek sam stanowi dla siebie prawa, a zasada tolerancji nakłada powinność respektowania moralnych wyborów innych ludzi, to pojawiają się konflikty. Problem ten dostrzegł Lyotard i próbował szukać rozwiązania. Rorty natomiast zdaje się ten problem przemilczać. Można dopatrywać się tu ukrytego założenia, że demokracja potrafi się z nim uporać. 2.3. Jacques Derrida Rozgłos i popularność Derrida zawdzięcza idei dekonstrukcji, która wprowadzona przez niego do filozofii, stała się wręcz kluczowym pojęciem w postmodernistycznych koncepcjach. Francuski filozof nigdzie jednak nie wyłożył systematycznie idei dekonstrukcji. Zresztą podlega ona ciągłej ewolucji (23) Inspiracją do stworzenia idei dekonstrukcji była Heideggerowska koncepcja destrukcji metafizyki. Zasadnicze jednak treści Derrida zaczerpnął od Nietzschego. U niego odnalazł wzór konsekwentnego zanegowania zasady przyczynowości oraz tradycyjnych kategorii metafizycznych. Z tej też racji jedynie poglądy Nietzschego uznaje on za bezwzględnie antymetafizyczne (24). Dekonstrukcja Derridowska jest metodą czytania tekstów filozoficznych. Z jego fragmentarycznych wypowiedzi na temat tej metody dowiadujemy się, że z założenia nie ma ona na celu niszczenia tekstu poddanego analizie. Zmierza natomiast do odkrycia sedna struktury analizowanego systemu (25) . Derrida, nie dbając o precyzyjne wyjaśnienie, na czym polega dekonstrukcja, stosuje ją w praktyce. Posługując się tą metodą, krytycznie analizuje tradycję filozoficzną, korzystając z niej na swój sposób. Z tradycji filozoficznej bowiem zapożycza pojęcia. Zapożyczenia te usprawiedliwia on przez odwołanie się do faktu, że filozofować można jedynie w języku zachodniej metafizyki (26). Przejmując pojęcia z tradycji filozoficznej, nadaje im własne znaczenie, zawężając lub poszerzając ich zakres znaczeniowy. Zapożyczone pojęcie Derrida wykorzystuje przeciw tradycji, z której zostały przejęte, jako narzędzie służące do jej dekonstrukcji. Korzysta z zapożyczonych pojęć w sposób pragmatyczny, tzn. posługuje się nimi tylko dla osiągnięcia określonego celu, a potem je porzuca. Bywa tak, że wykorzystuje jakieś pojęcie do analizy tylko jednego tekstu. Nawiązując do tekstów z tradycji filozoficznej, Derrida nie liczy się z ich pierwotnym znaczeniem, ale stara się ukazać ukryte w nich treści. W konsekwencji z jego analizy tekstów Platona, Heideggera, Husserla czy innych filozofów wyłaniają się poglądy zupełnie inne niż te, które znamy z historii filozofii (27). Derrida próbuje ukazać również metafizyczne ograniczenia poglądów poszczególnych filozofów. Filozofii Derridy brakuje stałych terminów i metod. Jego filozofia nie posiada wyraźnej struktury czy porządku. Myśl jego charakteryzuje się nieładem i prowizorycznością (28). 2.4. Jean Baudrillard U podstaw filozoficznych projektów Baudrillarda znajdujemy krytykę współczesnej cywilizacji. Popularność zawdzięcza on trafności w diagnozowaniu obecnego stanu kondycji ludzkiej i umiejętności tworzenia oryginalnych teorii opisujących nowe zjawiska w kulturze. Do takich koncepcji należy m.in. jego teoria symulaków wyłożona w dziele Simulacra et simulation (1981). Jedną z podstawowych tez w jego opisie współczesności jest stwierdzenie, że pluralizm osiągnął poziom, na którym nie ma już miejsca dla różnic. Różnica, według niego, jest bowiem dialektyczna i od pewnego punktu staje się antytwórcza. Zdaniem Baudrillarda przechodzi ona w swą antytezę wtedy, gdy - jak obecnie- jest dozwolona bez żadnych ograniczeń. Wówczas dokonuje się niepohamowany wzrost różnorodności i zarazem zrównanie w ważności wszystkich możliwości. W takiej sytuacji różnorodne możliwości neutralizują się wzajemnie. Następuje gigantyczne załamanie się wszelkich sensów i przejście do uniwersalnej obojętności. W konkluzji stwierdza, że współczesny pluralizm w rzeczywistości jest sposobem produkowania indyferentyzmu. Następuje zobojętnienie na wartości i zanika zapotrzebowanie na posiadanie światopoglądu. Zobojętnienie to jest tak dalekie, uważa Baudrillard, że nawet nihilizm staje się niemożliwy. Ten ostatni bowiem mimo wszystko wymaga posiadania jakiegoś światopoglądu. Następstwem skrajnego indyferentyzmu jest nerwowość, którą Baudrillard nazywa alergiczną ze względu na jej bezprzedmiotowość. Nie ma ona bowiem żadnego powodu, a wynika jedynie z krańcowej obojętności. Ujawnia się m.in. w nienawiści. Nienawidzi się, ale nie wiadomo czego. Po prostu nienawidzi się. Z niej wypływa protest dla samego protestu. Taka nienawiść nie ma żadnego sensu. Negatywne pasje nie mogą się uniwersalizować. Nie można sobie wyobrazić federacji nienawiści bez przedmiotu. Nie jest to anemia, ale anomalia. Ta zaś, zdaniem Baudrillarda, ogarnia nie tylko prawo, lecz także reguły. W życiu społecznym przestają już obowiązywać jakiekolwiek reguły. Efektem jest społeczeństwo deregulacji, dezinformacji, nienawiści. Opis stanu współczesnej kultury jest dla Baudrillarda podstawą do twierdzenia, że jest on skutkiem nowożytnych aspiracji do zbudowania doskonałego systemu. Nienawiść, zdaniem Baudrillarda, jest krańcową reakcją witalną przeciw perfekcjonizmowi systemu (29). Ten zaś mógł być projektowany tylko dlatego, że w nowożytności uwierzono w nieograniczone wręcz kompetencje rozumu. Baudrillard postuluje więc, aby w myśleniu zrezygnować z jakichkolwiek dążeń do odkrywania prawdy o rzeczywistości. Kreśli też nowy projekt myślenia, które nazywa radykalnym. Myślenie radykalne jest obce wszelkim rozwiązaniom w sensie obiektywnego rozszyfrowania rzeczywistości. Ono nie rozszyfrowuje, lecz anagramatyzuje (30), rozrzuca koncepty oraz idee. Nie jest ono wątpieniem filozoficznym, lecz grą z rzeczywistością polegającą na ekstrapolacji tego świata w inny, iluzoryczny (31). Podstawową regułą tego myślenia jest zasada, aby oddać świat taki, jaki nam jest dany - niezrozumiały - i jeżeli to możliwe, trochę bardziej niezrozumiały. Sam Baudrillard obdarza myślenie radykalne określeniami: wirusowe, szkodliwe, niszczące sensy, rodzące erotyczną recepcję zakłopotania rzeczywistością (32). Program Baudrillarda jest więc następujący: szyfrować, a nie rozszyfrowywać (33); czynić iluzje dla nich samych; sprawiać, aby to, co jasne, stawało się enigmatyczne; akcentować głupotę jawności świata; rozsiewać terrorystyczne zamieszanie, ziarno lub wirus radykalnej iluzji, tzn. radykalnego rozczarowania rzeczywistością. Ponieważ społeczeństwa nie są jeszcze dostatecznie przygotowane do akceptacji takiego sposobu myślenia, Baudrillard wskazuje na potrzebę potajemnego handlu ideami nie do przyjęcia. Jesteśmy bowiem w okresie prohibicji myślenia radykalnego. Jest ono towarem niezwykle rzadkim, zakazanym. Może być ono kultywowane jedynie w miejscach sekretnych i według reguł ezoterycznych. Wszystko to musi dziać się potajemnie. Baudrillard miał chyba świadomość kontrowersyjności własnej koncepcji i braku argumentów na jej obronę. Z tej też racji posłużył się sofistycznym wybiegiem, stwierdzając, że nie istnieje kwestia obrony radykalnego myślenia (34). Wszelkie idee, których się broni, są już bowiem osądzone jako winne. Te zaś, których się nie broni, zasługują na zniknięcie. Ze względu na wskazaną przez siebie antynomię Baudrillard rezygnuje z obrony samej koncepcji myślenia radykalnego. Uważa jednak, że trzeba walczyć z zarzutami, że koncepcja ta jest nieodpowiedzialna, nihilistyczna i może szerzyć poczucie beznadziejności. Tymczasem myślenie radykalne, jego zdaniem, nigdy nie jest przygnębiające. Tego faktu nie mogą dostrzec oświeceni intelektualiści i dobrze myślący, gdyż są oni opętani przez sens i treść, przez celowość polityczną dyskursu. Oni nigdy nie liczą się z pismem, z aktem pisania, z mocą poezji oraz ironii, z językiem i z grą sensów, a ich krytyka radykalnego myślenia ma charakter czysto ideologiczny i moralizatorski. 2.5. Zygmunt Bauman Głównym przedmiotem analiz Z. Baumana z okresu jego zainteresowań myślą postmodernistyczną są zagadnienia moralne. Swego rodzaju osią centralną jego poglądów jest teza, że nowoczesność, będąc "wiekiem etyki" (35), zniszczyła autentyczną moralność. Ponowoczesności wobec tego stawia on zadanie całkowitego uwolnienia wszystkich ludzi od wszelkich zewnętrznych pouczeń etycznych, aby przywrócić im pełną autonomię moralną. Tezy te są przez niego konsekwentnie podtrzymywane. Natomiast w ich uzasadnianiu znajdujemy wiele twierdzeń niespójnych. W jego poglądach na temat genezy etyki i jej negatywnego wpływu na życie moralne odnajdujemy idee czerpane od takich myślicieli, jak: Nietzsche, Marks i Durkheim. Nietzscheańską tezę, że to słabi wymyślili etykę w celu zapanowania nad mocnymi, Bauman wiąże z teorią Marksa. Miejsce słabych w jego własnych poglądach zajmują elity rządzące. One to, zdaniem Baumana, potrzebowały etyki, aby klasy niższe utrzymywać w poddaństwie (36). W dalszych wywodach uzasadnia on, że potrzebny był nie byle jaki, ale bardzo szczegółowy kodeks, uwzględniający wszelkie możliwe sytuacje, w jakich mogą znaleźć się ludzie. Zarazem etyka taka musiała być wsparta na solidnym fundamencie, takim, którego autorytetu nie można by zakwestionować. Wymyślanie fundamentów moralności ma cel motywacyjny. Łatwiej jest bowiem ludziom podporządkować się przyjętej konwencji, jeżeli będą posiadać świadomość, że oczekiwanych od nich postaw i czynów nie wymusza układ społeczny, lecz żąda ich instancja stojąca ponad jednostką i społeczeństwem (37). W tezie tej mamy do czynienia z czystym neodurkheimizmem. Kontynuatorzy myśli Durkheima, uzupełniając swego mistrza, twierdzą, że celem obiektywizacji zasad moralnych przez odwołanie się do jakiegoś ich fundamentu jest nadanie skuteczności stanowionemu przez społeczeństwo porządkowi (38). Rozwijając tezę dotyczącą roli intelektualistów w wymyślaniu fundamentów moralności, Bauman inaczej ujmuje genezę etyki. Za jej powstanie w tym przypadku obwinia intelektualistów, którzy, jego zdaniem, uważali, że losy cywilizacji zależą od istnienia godnych zaufania fundamentów ludzkich powinności (39). Intelektualiści bowiem nie uznawali istnienia moralności nie podbudowanej etycznie. Teza ta jest daleko idącym uogólnieniem i uproszczeniem. Autor przypisuje bowiem poglądy bliżej nie określonym intelektualistom, nie wskazując nikogo, kto by je. głosił. Tymczasem historia myśli ludzkiej dowodzi, że filozofowie aż do naszych czasów (za wyjątkiem Nietzschego) przyjmowali zjawisko moralności jako fakt i jedynie próbowali ją wyjaśniać. Negacja wartości etyki pociąga za sobą konieczność ukazania, że ludzie mogą się obyć bez niej. Próby takie znajdujemy w publikacjach Baumana. Trudno jednak dokonać jakiejś syntezy jego poglądów na temat źródeł oraz istoty życia moralnego. Jego wypowiedzi na ten temat są bowiem niespójne i dość często niejasne. Zasadniczo koncentrują się wokół postulatu przywrócenia ludziom moralnej odpowiedziaIności, która nie posiada żadnych fundamentów i nie jest wymuszana przez społeczeństwo. Czym jednak miałaby być owa odpowiedzialność? Co człowieka do niej zobowiązywałoby? Jakie są jej treści? Na te pytania trudno doszukać się klarownych odpowiedzi u Baumana. Od Levinasa przyjmuje on ideę, że źródłem moralności jest elementarne poczucie odpowiedzialności za innego (40). Cały szereg tez Baumana podważa jednak samą zdolność człowieka do odpowiedzialności. Tutaj wymienić należy przede wszystkim jego stwierdzenia na temat wolności i rozumności człowieka. Wolność pojmuje on jako uwarunkowaną historycznie relację społeczną. Zawęża ją do niezależności od innych ludzi, wyraźnie odrzucając ideę wolności jako zdolności do posiadania siebie i do samorealizacji. Ujęcie wolności jako uniwersalnego warunku bytowania jednostek ludzkich znalazło, jego zdaniem, szeroką recepcję dopiero w kapitalizmie (41). To kapitalistyczne stosunki społeczne potrzebowały spoiwa, które umożliwiłoby sprawne funkcjonowanie systemu produkcji. Takim spoiwem miało się stać pojęcie uniwersalnej wolności samostanowienia jednostek, co w gruncie rzeczy sprowadzałoby się do wolności konsumowania (42). Jeżeli jednak nie istnieje wolność jako zdolność do samostanowienia, to mówienie 0 odpowiedzialności jest już tylko pustosłowiem. Analogicznie do idei wolności Bauman wyjaśnia koncepcję prawdy, twierdząc, że prawda jest stosunkiem społecznym (43). Jest ona aspektem hierarchicznej struktury społecznej. Idea prawdy jest potrzebna, jego zdaniem, do zdobycia władzy. W imię prawdy można bowiem innych pouczać, wykazywać swą wyższość i w ten sposób panować nad nimi. Wyraźnie akognitywne stanowisko zajmuje Z. Bauman w kwestii osądów moralnych. Od Schopenhauera przyjmuje on ideę ślepej woli i za Horkheimerem uznaje ją za jedną z najbardziej potrzebnych naszym czasom (44). Podobnie jak Schopenhauer Z. Bauman uważa, że dynamizm woli jest irracjonalną, pozbawioną ustalonego celu siłą. Każdy człowiek mocą ślepej woli rozpoznaje dobro i zło, a osąd ten ma charakter autorytatywny, tzn. nie może podlegać racjonalnej weryfikacji dokonywanej przez samego działającego ani też przez autorytety społeczne (45). Każde więc działanie, choćby najbardziej zbrodnicze, może znaleźć w tej koncepcji wytłumaczenie. Jeżeli bowiem nie ma żadnych kryteriów weryfikacji czynów ludzkich, wówczas każdy akt, który człowiek spełnił pod wpływem jakiejś ślepej, wewnętrznej siły, musimy traktować jako odpowiedzialne działanie. 3. Postmodernistyczne antynomie W postmodernistycznej filozofii znajdujemy sporo sprzeczności. Wiele jej twierdzeń implikuje własną negację a nawet zakwestionowanie filozofii jako takiej, a więc i postmodernistycznej, np. fundamentalna idea tej filozofii - odrzucenie prawdy obiektywnej. Jeżeli bowiem uważamy, że nie istnieje żadne kryterium pozwalające zweryfikować prawdziwość twierdzeń, wtedy kwestionujemy również wiarygodność negacji prawdy. Innymi słowy, nie można dowieść prawdziwości twierdzenia: "Żadne poznanie nie jest prawdziwe". Kto bowiem przyjmuje takie twierdzenie, tym samym kwestionuje jego zasadność. Jest ono wówczas tak samo prawomocne, jak i zdanie: "Możliwe jest poznanie prawdy o rzeczywistości". Zanegowanie idei prawdy stawia pod znakiem zapytania sensowność filozofii. Postmoderniści mają świadomość takich konsekwencji. Sami przyznają, że jak nie ma jednej prawdy, tak też i nie ma lepszej lub gorszej filozofii. W konsekwencji przyznają oni wszystkim prawo do posiadania własnej filozofii, z których żadna nie jest ani gorsza, ani lepsza, ani mniej, ani bardziej naukowa od poglądów wspartych autorytetem uniwersyteckim. Jeżeli jednak filozofowanie wszystkich ludzi ma taką samą wartość, to dlaczego niektórzy biorą pieniądze (często podatników) za wytwory własnego intelektu. Można też pytać dalej, na jakiej podstawie postmodernistyczni filozofowie roszczą sobie pretensje do obejmowania katedr uniwersyteckich. Konsekwencją negacji idei prawdy jest odrzucenie oświeceniowej koncepcji filozofii. Od początku ludzkich dociekań filozoficznych towarzyszyło im przekonanie, że ich celem jest poszukiwanie oraz wskazywanie innym ludziom prawdy i celów oraz środków prowadzących do nich. Postmodernistyczni myśliciele werbalnie tę funkcję filozofii negują. Czynią to z racji fundamentalnego dla postmodernizmu założenia, że nie jest możliwe odnalezienie obiektywnego obrazu świata, ponieważ nie istnieją absolutne kryteria prawdy i dobra (46). Na czym więc polega postmodernistyczne filozofowanie, jeżeli nie ma szukania prawdy, jak w filozofii klasycznej? Według G. Deleuze'a, polega ono na "fantazjowaniu", w którym intelekt ludzki jest pobudzany do "produkowania" pojęć ulotnych jak batiki mydlane, gdyż nie mają one jednoznacznych desygnatów. Według zaś Rorty'ego filozofowanie polega na podtrzymywaniu gier językowych. Przy takich wyjaśnieniach funkcji filozofii rodzi się pytanie: Po co filozofowie ci pozostają na uczelni? (47) W jakim celu piszą i publikują książki? Wręcz nieodparcie nasuwa się odpowiedź, że także oni chcą swoją filozofią oświecać ludzi. To zaś ich oświecanie zmierza do wyleczenia cywilizacji z racjonalizmu! Podobne pytania należy skierować także pod adresem postmodernistycznej krytyki etyki. Czyż postmodernistyczni filozofowie nie chcą oświecić współczesnego człowieka i zachęcić go do odrzucenia wszelkich zasad moralnych oprócz tych, które jednostka stanowi sama dla siebie? (48) Czyż nie podpowiadają oni w tym postulacie, na jakich zasadach należy budować społeczeństwo w ponowoczesności? (49) Postmodernistyczni filozofowie, głosząc swoje poglądy, propagują więc własną wizję świata. Paradoks polega tu na tym, że krytykowani przez nich filozofowie wyraźnie ukazywali cele (nawet jeżeli były one chybione), do których chcieli poprowadzić ludzkość. Oni zaś wskazują drogę, ale nie wiedzą, dokąd ona prowadzi. Sami wyraźnie to przyznają (50). Czy mamy więc pewność, że droga ta nie zaprowadzi do samozniszczenia cywilizacji? Sprzeczności zawiera także postmodernistyczne absolutyzowanie idei pluralizmu i tolerancji. Idee te współcześnie uznawane są powszechnie za autentyczne wartości. W filozofii postmodernistycznej nadaje się im jednak rangę nie tylko najwyższą w hierarchii zasad współżycia społecznego, lecz czyni z nich wręcz jedyną normę. Równocześnie filozofowie postmodernistyczni twierdzą, że nie ma żadnych uniwersalnych wartości, tzn. takich, które obiektywnie można uznać za powszechnie obowiązujące. Jeżeli więc nie ma kryteriów pozwalających rozpoznać uniwersalność zasad moralnych, to żadnej z nich nie da się za taką uznać, także zasady pluralizmu i tolerancji. W przypadku odnalezienia choćby tylko jednej uniwersalnej zasady musimy uznać, że posiadamy narzędzie do ewentualnego uprawomocnienia innych. Sprzeczność absolutyzowania pluralizmu i tolerancji polega też i na tym, że jeżeli najwyższą zasadą współżycia czynimy prawo każdego człowieka do posiadania własnych poglądów i do postępowania według osobistych inklinacji, to musimy tolerować także przekonania tych, którzy chcieliby oprzeć życie społeczne na uniwersalnych zasadach moralnych. Filozofowie postmodernistyczni nie chcą jednak wyciągać takich wniosków z zasady tolerancji. I tak np. Z. Bauman za uniwersalną zasadę proponuje uznać jedynie prawo do odróżniania się5l. Celem zamaskowania niekonsekwencji swojego rozumowania wprowadza w tym kontekście społecznie nośną ideę solidarności. Posługując się nią, usiłuje usprawiedliwić prawo i zobowiązanie do zwalczania postawy nieakceptowania odmienności i do przeciwstawiania się próbom uniwersalizacji zasad oraz obiektywizacji prawdy. Słabość tego rozumowania polega na arbitralnym zaakceptowaniu tylko jednej zasady jako uniwersalnej. W ten sposób Bauman wystawia siebie na zarzut, który sam kierował pod adresem etyków: próby narzucania ludziom kodeksu moralnego. Ci ostatni jednak odwoływali się do ludzkiej rozumności. Etycy zawsze poszukiwali racji postępowania moralnego w ogóle oraz racji respektowania konkretnych norm. Chcieli, aby ich poglądy były wprowadzane w praktykę ze względu na ich słuszność. Byli przy tym przekonani, że istnieją narzędzia pozwalające weryfikować poprawność dochodzenia do prawdy. Baumanowi zaś, który kwestionuje ich istnienie, pozostaje już jedynie arbitralne narzucanie zasady tolerancji jako jedynej normy moralnej obowiązującej wszystkich ludzi. Jedną z podstawowych kategorii występujących w postmodernistycznych koncepcjach jest zasada odpowiedzialności, czyli konieczność podejmowania decyzji bez oglądania się na normy moralne i autorytety. W przypadku przyjęcia tak rozumianej odpowiedzialności za podstawę postępowania wszystkich ludzi muszą pojawić się niemożliwe do rozstrzygnięcia konflikty. Dostrzegają to sami postmodernistyczni filozofowie. Dlatego też niektórzy z nich szukają rozwiązań tego dylematu, ale jak dotąd bezskutecznie. Ich propozycje bądź ograniczają się do stwierdzeń, że problem istnieje i postmodernistyczna filozofia musi się z nim uporać (Lyotard), bądź wskazują pozorne rozwiązania. Wśród tych ostatnich mieści się np. propozycja Z. Baumana. Uznaje on, że konkretne działanie może być kontrowersyjne. Dlatego podejmujący je podmiot potrzebuje argumentacyjnego usprawiedliwienia wartości swych czynów. Owe usprawiedliwienie, jego zdaniem, nie może przyjąć formy monologu. Musi być ono dialogowe, a to oznacza potrzebę zwracania się do zaleceń takich autorytetów, które należą wyłącznie do sfery wartości etycznych (52). Autor nie wyjaśnia, jakie autorytety ma na uwadze. Nie wiadomo, czy chodzi mu o osoby, czy o społecznie akceptowane normy moralne, czy też może o coś innego. W innych zaś tekstach w ogóle odrzuca potrzebę zwracania się do jakichkolwiek autorytetów (53). Zasada odpowiedzialności w filozofii postmodernistycznej jest wiązana z postulatem absolutnej autonomii działającego podmiotu. Także i w tym przypadku myśliciele ci sami dostrzegają problem granic owej autonomii, zarówno w zakresie podmiotowym, jak i przedmiotowym. W tym pierwszym chodzi o kwestię dojrzałości do autonomii. Kto i na jakiej podstawie miałby określać prawo do autonomii młodzieży i dzieci, niegodziwców, rodziców wychowujących swe dzieci w sposób ekstrawagancki, maniaków seksualnych, upośledzonych umysłowo i chorych psychicznie. W zakresie przedmiotowym chodzi o autonomię w podejmowaniu decyzji kontrowersyjnych, a zwłaszcza takich, które wywołują konflikty. Problem ten wprawdzie dostrzega np. Zygmunt Bauman, ale jedynym rozwiązaniem, jakie proponuje, jest przyjęcie odpowiedzialności za swoje czyny. Do tej zasady dodaje on postulat, że w postmodernistycznych warunkach działający musi być moralnie kompetentnym podmiotem. Postulat ten jest pięknie brzmiącym hasłem, ale niebezpiecznym. Na jakiej podstawie owe kompetencje mają być rozpoznawane? Kto ma o tym decydować? Postmoderniści odrzucają oczywiście - i słusznie - roszczenia jakiegokolwiek autorytetu do rozstrzygania o sumieniu drugiego człowieka. Odrzucając jednak tezę o możliwości znalezienia obiektywnych kryteriów oceny wartości czynów ludzkich, nie są w stanie znaleźć innej podstawy orzekania o kompetencjach moralnych działającego podmiotu, jak tylko jego własne, niczym nie weryfikowane przeświadczenie. Tutaj należałoby przypomnieć spostrzeżenie Kartezjusza, że nikt nie użala się na brak rozumu. Analogicznie, każdy też może uważać, że posiada kompetencje etyczne. 4. Postmodernizm jako epoka kulturowa Poglądy filozoficzne, zwłaszcza te, które cieszą się szerszą recepcją, są mocno powiązane z epoką kulturową. Nie inaczej ma się sprawa z filozofią postmodernistyczną. Wyrasta ona ze współczesności. Nie powinien więc dziwić fakt, że wiele postmodernistycznych idei odnajdujemy w praktycznym życiu. Zawiera ono jednak też wiele takich zjawisk, które filozofia postmodernistyczna neguje lub nawet piętnuje. Wśród tych tez postmodernistycznej filozofii, które posiadają odpowiednik w praktycznym życiu, na pierwszym miejscu należałoby wymienić zanegowanie prawdy. Daleko idące zwątpienie w możliwość poznania prawdy o istocie człowieka i świata oraz o sensie ich istnienia jest jednym z bardziej znamiennych rysów współczesnej cywilizacji zachodniej. Przejawem owego wątpienia jest proces oddalania się ludzi od zinstytucjonalizowanych religii i narastająca niechęć wobec ideologii światopoglądowych. Przy czym chodzi nie o radykalne odrzucenie głoszonych przez nie prawd, ale o zakwestionowanie ich pewności. Ludzie coraz częściej przyjmują dziś postawy wątpiące. Wszelkie koncepcje wyjaśniające istotę rzeczywistości są traktowane jak piękne legendy, w których zawiera się pewne przesłanie i jakieś odniesienie do rzeczywistych wydarzeń. Nie traktuje się ich jednak całkiem serio, gdyż stwierdzenia o faktach uważa się jedynie za elementy swego rodzaju tkaniny, której osnową jest fikcja literacka. Z postawy osobistego wątpienia wynika niechęć do osób, środowisk i grup społecznych powołujących się na pewność swoich przekonań. Nawet najbardziej oględnie wyrażona opinia o prawdziwości jakiegoś poglądu rodzi dezaprobatę. Każda zaś próba mocniejszego zaakcentowania niepodważalności posiadanej wizji świata spotyka się z gwałtownymi oskarżeniami o fanatyzm, integryzm i nietolerancję. Negacja prawdy w postmodernistycznej filozofii jest powiązana z poglądem, że każdy sam w sposób całkowicie autonomiczny może przypisywać sens i wartość poszczególnym rzeczywistościom. Ten postulat tylko pozornie zgadza się z faktyczną praktyką życiową. Dostrzegamy w tej ostatniej wprawdzie daleko idące przeobrażenia poglądów i postaw oraz poważne zakwestionowanie wartości mocno zakorzenionych w tradycji. Wszystkie te zmiany w niewielkim tylko stopniu wyrażają świadome wybory współczesnego człowieka. W przeważającej mierze on tylko przejmuje poglądy dyskretnie przekazane mu przez fachowców, specjalistów z różnych dziedzin, a zwłaszcza ekspertów od zarządzania, kreowania potrzeb i kształtowania opinii publicznej. Profesjonaliści zajmujący się urabianiem masowego smaku odbierają elitom intelektualnym (54) dotychczasowe duchowe przywództwo i stają się propagatorami postmodernistycznych nowinek. Innym aspektem stosunku współczesnego człowieka do prawdy jest osłabienie pozycji autorytetów. Dawniej poglądy wykształconych: nauczycieli, księży, lekarzy, prawników dla przeciętnych ludzi stanowiły miarę prawdy. Jednym z powodów podważenia autorytetów jest łatwiejszy dostęp do oświaty, czego następstwem jest ogólny wzrost poziomu wykształcenia. To ostatnie wpływa bowiem na większy krytycyzm w stosunku do poglądów innych ludzi. Bardziej znaczącym czynnikiem destrukcji autorytetów jest jednak rozwój środków masowego przekazu. One to dzisiaj rozpowszechniają najprzeróżniejsze poglądy, najczęściej nie informując odbiorców o kryteriach ich weryfikacji. Teorie, przekonania i postawy kuriozalne, kontrowersyjne czy wręcz bałamutne prezentowane są na równi z tezami gruntownie uzasadnionymi oraz wartościami popartymi wielowiekową tradycją. Odbiorca jest więc bombardowany informacjami niespójnymi, nierzadko wzajemnie się wykluczającymi. Wobec niemożliwości uporządkowania ich w zwarty system coraz bardziej nabiera przekonania, że wszystko jest wątpliwe. Stan generalnego zwątpienia rodzi zwykle negatywne następstwa dla tożsamości osoby i jej zdrowia psychicznego. Człowiek jest bowiem istotą, która potrzebuje choćby minimalnie stabilnej i subiektywnie niepodważalnej orientacji życiowej. Jej brak rodzi niepokój i lęk (55). Próbą ucieczki od nich są m.in. narkotyki, używki, intensywny styl pracy oraz pogoń za uciechami i rozrywkami. W niektórych przypadkach ludzie pozbawieni orientacji życiowej opartej na fundamencie przyjętej prawdy znajdują sobie autorytety, które niekoniecznie posiadają obiektywne walory intelektualne i moralne. W stanach lękowych bowiem, wywołanych poczuciem niepewności, człowiek rozpaczliwie szuka solidnego oparcia i gotów jest przyjąć za absolutną prawdę każdą ideę, która zostanie mu zręcznie podsunięta. Potrzeba znalezienia poczucia pewności jest jedną z ważniejszych przyczyn, dla których współczesny człowiek, skazany na indywidualne poszukiwanie sensu, łatwo daje posłuch nawet przywódcom fanatycznych sekt (56). Tych jednak skutków odrzucenia prawdy postmodernistyczni filozofowie nie dostrzegają. W ich teoriach negacja prawdy jest ukazywana jako czynnik wyzwolenia człowieka. Do postulatów ponowoczesnej filozofii, które w znacznej mierze są realizowane w codziennym życiu, należy absolutyzacja ideału tolerancji. Współczesne życie społeczne charakteryzuje się maksymalnym pluralizmem zasad. Od nikogo już się nie oczekuje weryfikowania własnej wizji życia na drodze poszukiwania intersubiektywnych wartości. Każda orientacja życiowa otrzymuje prawo do absolutnego respektu, natomiast krytykowanie stylu życia oraz zachowań jakiegokolwiek rodzaju "odmieńców" jest niemal zakazana. Osoby, które odważą się na taką krytykę są oskarżane o fanatyzm, kołtunizm lub ciasnotę umysłową. Następstwem praktycznego przyznawania prymatu pluralizmowi i tolerancji oznacza nie tylko daleko posunięte deprecjonowanie uniwersalnych zasad, lecz w dalszej kolejności także rozpad lub rozczłonkowanie życia społecznego (57). W konsekwencji życie społeczne jawi się jako istnienie obok siebie suwerennych całostek, pomiędzy którymi nie występuje żadne porządkowanie, pionowe lub poziome, obecnie lub w przyszłości. Szczególnym aspektem zatomizowania jednostek w społeczności jest osłabienie relacji osobowych. Jednostki ludzkie wchodzą w relacje z innymi tylko dla doraźnych celów, aby zapomnieć o sobie, gdy "dalej już nie jest razem po drodze". Ponowoczesność nie zrozumie głębokich, emocjonalnych więzi osobowych. Dobitnie widać to w dziedzinie życia erotycznego, w której seks oddzielono od uczucia i trwałości związku, a lansowana jest tzw. wolna miłość. W społeczeństwie ponowoczesnym spotykamy i takie zjawiska, które postmodernistyczna filozofia ocenia negatywnie. Należy do nich komercjalizacja, konsumpcjonizm i uniformizacja. Wprawdzie postmodernistyczni filozofowie oskarżają o ten stan rzeczy nowoczesność, jednak postulowane przez nich zanegowanie prawdy oraz promocja pluralizmu myślenia i wartościowania wcale nie hamują konsumpcjonizmu ani też nie wyzwalają autonomii jednostek. Wprost przeciwnie, obserwujemy jak komercjalizacja, uniformizacja oraz konsumpcyjne nastawienie do życia stają się coraz powszechniejsze. Komercjalizacja struktur społecznych jest źródłem upowszechniania się i pogłębienia konsumpcyjnego stylu życia. Komercjalizacja dokonuje się i w głąb, i w szerz. Regułom zysku podporządkowywane są coraz to nowe dziedziny życia: nauka, oświata, kultura, sport, a nawet religia. Trudno dzisiaj znaleźć taką sferę struktury społecznej, która nie byłaby jeszcze podporządkowana zasadom gry rynkowej. Komercjalizacja nie tylko obejmuje wszystkie wręcz dziedziny życia, lecz także coraz bardziej je sobie podporządkowuje. Sport jest jednym z bardziej widocznych przykładów postępującego zniewalania przez komercję różnych sfer ludzkiej aktywności. Warunkiem ciągłego pochodu komercjalizacji jest wzrost konsumpcji. Ta zaś potrzebuje masowych klientów, których zadowala już piękne opakowanie towaru. Rozbudzaniu konsumpcyjnego stylu życia służą naukowo doskonalona sztuka marketingu i rozbudowany przemysł reklamowy. Społeczeństwo jest zatem stymulowane do bezmyślnego konsumowania dóbr. Dobrem, które człowiek współczesny konsumuje w największym nadmiarze, są chyba informacje. Postmodernistyczny człowiek zachłystuje się stworzonymi przez wyrafinowanych techników kolorowymi obrazami, w których propagowane są: ideał niczym nie skrępowanej wolności, potrzeba spontanicznego samostanowienia, konieczność porzucenia krępujących konwenansów. Fikcyjne obrazy traktuje on jak realną rzeczywistość. Oddając się ich niepohamowanej konsumpcji, traci kontakt z realnym światem. Na co dzień znajduje się jakby w stanie narkotycznego zamroczenia, w którym nie odróżnia wytworów ludzkiej fantazji od faktycznych wydarzeń. Mass media postrzegane są więc jako zasadniczy inspirator recepcji postmodernistycznych nowinek filozoficznych i upowszechniania się ponowoczesnego stylu życia (58). Kolejny, sprzeczny z ideałami postmodernizmu, aspekt ponowoczesnego społeczeństwa stanowi uniformizacja życia. Postmoderniści zakładają, że porzucenie ideału prawdy i obiektywnych wartości przyczyni się do indywidualizacji stylów życia. Dlatego też filozofia postmodernistyczna próbuje walczyć z unifikacją i uniformizacjąs9. Tymczasem w praktyce miejsce odrzucanej obyczajowości najbliższego danej osobie kręgu kulturowego zajmuje "masowy" styl życia, którego żąda komercja. Większe zyski osiąga się bowiem wtedy, gdy poszerza się krąg nabywców produkowanych towarów. Producenci, dostawcy usług i rozrywek są więc najbardziej zainteresowani, by ludzie wybierali ten sam styl życia. Aby to stało się możliwe należy skłonić ludzi do porzucenia własnej tradycji kulturowej oraz związanych z nią poglądów i wartości. Sfery biznesu popierają więc postmodernistyczną filozofię, która propaguje koncepcję człowieka wyzwolonego od wszelkich zależności kulturowych i światopoglądowych. W rezultacie dotychczasowy fundament jedności społecznej, który stanowiła wspólna orientacja światopoglądowa i moralna, zostaje zastąpiony uniformizacją produkcji i konsumpcji (60). W supermarketach na całym świecie znajdziemy te same, podobnie opakowane towary, mimo że zostały one wyprodukowane przez różne firmy. Ludzie noszą takie same ubrania, oglądają identyczne w swej strukturze programy telewizyjne i filmy, słuchają tej samej muzyki, w podobny sposób spędzają wolny czas. Tak więc w społeczeństwie ponowoczesnym okazuje się, że jednostki są tylko powielanymi przez kulturę egzemplarzami homo sapiens. Ludzie jako wytwory kultury nie potrafią na nią kreatywnie oddziaływać, ponieważ zatracili zdolność twórczego stanowienia o sobie, wyrażającą się w umiejętności samodzielnego myślenia i wartościowania. Zakończenie Postmodernistyczne idee są wprawdzie mocno kontrowersyjne, ale nie należy ich lekceważyć i to nie tylko z racji ich daleko idącej obecności w praktycznym życiu. Trzeba w nich widzieć choćby po części uzasadnioną reakcję na błędy i wypaczenia cywilizacyjne. Postmodernistyczne teorie zawierają pewną dozę trafnej krytyki dotychczasowej tradycji filozoficznej czy kulturowej. Wymienić tu można choćby takie zjawiska, jak: tendencja do absolutyzowania idei prawdy; przecenianie zasady posłuszeństwa normom moralnym kosztem deprecjonowania roli sumienia i osobistej odpowiedzialności za czyny; niedostrzeganie zasady tolerancji w teoriach filozoficznych a nierzadko nietolerancja w praktyce. Wprawdzie nie sposób zgodzić się z twierdzeniem postmodernistów, że nasza cywilizacja jest totalnie spaczona, nie wolno zamykać oczu na zaistniałe w naszej tradycji kulturowej błędne trendy, nurty i tendencje. Z tej też m.in. racji postmodernistyczna krytyka dotychczasowej tradycji powinna skłaniać do przemyślenia roli odpowiedzialności w życiu moralnym, autonomii sumienia, jak i kwestii pluralizmu i tolerancji. Tematy te warto czynić podstawowym przedmiotem refleksji filozoficznej i teologicznej. Nie można pozwolić, aby zostały zawłaszczone przez postmodernistyczną filozofię. To wprawdzie zagadnienia znane z tradycji, ale bądź były niedostatecznie rozpracowane (bez uwzględnienia współczesnej sytuacji), bądź nie zajmowały ważnego miejsca w praktycznym życiu. I tak np. idea odpowiedzialności musi stać się przedmiotem wnikliwej refleksji. Albowiem i obecnie, i w najbliższej przyszłości na niej można oprzeć życie moralne. Trzeba pogodzić się z tym, że rolę fundamentu moralności utraciły normy moralne wsparte na autorytecie społeczno-kulturowym. Z tej racji trud wkładany w wykazywanie ważności norm moralnych staje się dzisiaj marnotrawieniem energii. Z drugiej zaś strony nie należy się obawiać, że jeżeli tylko przestaniemy ludzi pouczać o normach, nastąpi dalszy upadek moralności. Ma ona bowiem swoje źródło w ludzkim sumieniu. Jeżeli współcześnie obserwuje się upadek moralności, to głównie dlatego, że w przeszłości nazbyt dużo nadziei pokładano w wychowaniu sumień do posłuszeństwa normom. Sprowadzenie moralności do posłuszeństwa jest skuteczne tylko wtedy, gdy osoba podlega silnej presji najbliższego środowiska. Rozluźnienie więzi społecznych prowadzi do powolnego zaniku respektu względem norm moralnych. Natomiast osoby, których decyzje są wyrazem autonomicznego wsłuchiwania się w głos własnego sumienia, nie zatracają poczucia moralnego pomimo zmieniających się struktur społecznych. Dlatego współcześnie odnowy moralnej możemy oczekiwać wtedy, gdy w wychowaniu potrafimy uwrażliwić człowieka na głos własnego sumienia. W takim wychowaniu chodzi też o kształtowanie postawy odpowiedzialności. Filozofia postmodernistyczna nie musi więc być traktowana jako zamach na osobę. Ona, inspirując do spojrzenia na wiele zagadnień z innego punktu widzenia, może wnosić pewien wkład do postępu cywilizacyjnego. Za krytyką postmodernistycznej filozofii winny iść ponowne przemyślenia kwestii, o których sądziliśmy, że zostały już definitywnie rozstrzygnięte. Przypisy 1. Por. A. L. Zachariasz, Moralność i rozum w ponowożytnoścż, w: Moralność ż etyka w ponowoczesności, Warszawa 1996, s. 25. 2. Por. W. Welsch, Unsere postmoderne Moderne, Berlin 1993 (wyd. 4), s. 12. ' 6. Por. H. Schnadelbach, Wandel des Vernunftbegriff's, w: Ethk, Vernunft..., s. 39. 3. Por. A. L. Zachariasz, art. cyt., s. 25. 4. Por. J.-F. Lyotard, Le postmoderne explique aux enfants, Editions Galilee 1988, s. 110n. 5. Por. B. Almond, Against Irrationalism, w: Ethik, Vernunft und Rationalitaet. Beitraege zur 33. Jahrestagung der Societas Ethica in Luzern, Schweiz 1996, M?nster 1997, s. 91. 6. Por. H. Schnadelbach, Wandel des Vernunftbegriff's, w: Ethk, Vernunft..., s. 39. 7. Por. R. Rorty, Filozofia a zwierciadło natury, Warszawa 1994, s. 335 n. 8. Por. J.-F. Lyotard, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, Warszawa 1997, s. 131 i 169 n. 9 Por. Z. Bauman, Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna, Warszawa t 995, s. 34-78. 10. por. tamże, s. 39-42. " por. tamże, s. 57. 11. por. W. Welsch, dz. cyt., s. 36. 13. por. J.-F. Lyotard, Le postmoderne..., s. 31. 14 Por. tenże, Kondycja ponowoczesna..., s. 97-109. 15. por. W. Welsch, dz. cyt., s. 36. 16. Dzieło to zostało wydane w 1983 r., a więc już po publikacji La condition postmoderne, ale było przed nią przygotowane. Por. B. Baran, Postmodernizm, Kraków 1992, s. 171. 17. R. Ronty, dz. cyt., s. 283. 23. por. B. Banasiak, Na tropach dekonstrukcji, w: J. Derrida, Pismo filozofii, Kraków 1993, s. 13. 24. Por. tamże, s. 24. 25. Por. W. J. Burszta, K. Piątkowski, O czym opowiada antropologiczna opowieść, Warszawa 1994, s. 61 n. 26 Por. tamże, s. 63. 29. Por. J. Baudrillard, Le crime parfait, Editions Galilee 1995, s. 201. 30. Przestawianie liter w wyrazach mające na celu utworzenie innych znaczeń; np. rab-bar. " 31. Por. J. Baudrillard, dz. cyt., s. 140, 32. Por. tamże, s. 150. 33. por. tamże, s. 150 n. 34. por. tamże, s. 148. 35. Z. Bauman, Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 71. 36. Por. tamże, s. 77 nn. 37. Por. tamże, s. 52. 38. Por. R. Boudon, Le jusze et le vrai. Etudes sur l'objectivite des valeurs et de la connaissance, Fayard 1995, s. 35. 39 Por. Z. Bauman, Wieloznaczność..., s. 290. 40. Por. tenże, Nowoczesność i zagłada, Warszawa 1992, s. 272. 41. Por. tenże, Freedom, Minneapolis 1988, s. 7. 42. Por. tamże, s. 7 n. 43. Por. tenże, Wieloznaczność..., s. 262. 44. Por. tenże, Dwa szkice..., s. 54. 45 Por. tamże, s. 41; tenże, Intimations of Postmodernity, London, New York 1992, s. 201. 46 Por. J. Giedymin, Czy warto przyjąć propozycje tekstualizmu? w: Dokąd zmierza współczesna humanistyka? Warszawa 1994, s. 41 n. 47. Por. S. Morawski, W mrokach postmodernizmu. Rozmyślania rekolekcyjne, w: Dokąd zmierza współczesna humanistyka? Warszawa 1994, s. 27. 48. Por. Z. Bauman, Dwa szkice..., s. 83 n. 49. Por. tenże, Wieloznaczność..., s. 260-324. 50. Por. tenże, Dwa szkice..., s. 72. 51. Por. tenże, Wieloznaczność..., s. 294. 52. Por. tenże, Intimations..., s. 202. 53. Por. tenże, Dwa szkice..., s. 84. 54. Por. B. Baran, dz. cyt., s. 200; A. Bronk, Filozofować dzisiaj, w: Filozofia w dobie przemian, Poznań 1994, s. 19. 55. Por. J. A. Łata, Lęk przed pustką i bezsensem, "Communio" 14 (1994) nr 6, s. 43. 56. Por. S. Cieniawa, Jedność filozofii i religii - warunkiem naszej pomyślności, w:Filozofia w dobie..., s. 140 n, 57. Por. J. J. Garrido, Misja chrześcijańska w czasach kryzysu kultury, "Communio" 14 (1994) nr 6, s. 79. 58. Por. B. Baran, dz. cyt., s. 200; W. Lesch, Medienethik unter "postmodernen" Bedingungen, w: Ethik der Medienkommunikation, Freiburg 1992, s. 78. 59. Por. B. B a r a n, dz. cyt., s. 196. 60. Por. Ch. Miething, Der Absolutismus der Freiheit. Wider die Selbstzerstoerung der Moderne, Wien 1994, s. 25. [Ks. Zbigniew Sareło, Postmodernizm w pigułce, wyd. Pallotinum, Poznań 1998, stron 35.] KS. ZBIGNIEW SAREŁO SAC POSTMODERNISTYCZNY STYL MYŚLENIA I ŻYCIA Postmodernizm jest dziś kluczowym słowem w opisie współczesnej kultury zarówno ogólnej, jak też i konkretnych jej dziedzin, a zwłaszcza literatury, architektury i muzyki. Wydarzeniem, od którego rozpoczęła się gwałtowna wręcz recepcja pojęcia "postmodernizm" w filozofii i socjologii kultury, stała się publikacja Jean-Franęoisa Lyotarda pt. La condition postmoderne (1), powstała na zamówienie Rady Uniwersyteckiej przy rządzie kanadyjskiej prowincji Quebec (2) . Lyotard został wówczas poproszony o danie odpowiedzi na pytanie, jakich zmian w poziomie wiedzy należy oczekiwać w industrialnym społeczeństwie pod wpływem nowych technologii przekazu informacji. Dyskusje, rozgorzałe po opublikowaniu tekstu Lyotarda, zaowocowały obfitością nie tylko publikacji, lecz także podejmowanej w nich problematyki oraz idei. Bogactwo idei nie oznacza jednak, że autorzy zajmujący się pojęciem "postmodernizm" podkładali pod nie jednakową treść. Wprost przeciwnie, termin "postmodernizm" jest używany w sposób bardzo dowolny (3). Niezależnie jednak do istniejących rozbieżności terminologicznych, występuje duża zgodność w opisie dokonujących się aktualnie przemian kulturowych. Oceny owych przemian są zaś zróżnicowane: od skrajnego zachwytu po radykalną dezaprobatę. Niniejszy artykuł podejmie próbę oceny postmodernistycznych tendencji z punktu widzenia chrześcijańskiej filozofii moralności. Analizowane będą głównie zjawiska oraz ich interpretacje, w jakimś stopniu dotyczące życia moralnego. Wymaga to dokonania pewnych uogólnień tak w dziedzinie zjawisk społecznych, jak i ich filozoficznej interpretacji. Przedmiotem oceniającego namysłu nie będą więc wyniki szczegółowych badań socjologicznych ani poglądy poszczególnych filozofów. Postmodernizm, jako fakt kulturowy, zostanie zaprezentowany na podstawie dostępnych interpretacji danych socjologicznych. Ponieważ istnieje znaczna i wieloraka zależność pomiędzy postmodernizmem kulturowym a myślą filozoficzną, dlatego trzeba będzie ustosunkować się także i do tej ostatniej. Z poglądów filozofów zostaną wydobyte i przedstawione jedynie idee najważniejsze i zarazem im wspólne. Autor ma świadomość, że próba ustosunkowania się do czegoś, co aktualnie staje się jest przedsięwzięciem ryzykownym, można bowiem przedmiotem analizy uczynić tylko wycinek rzeczywistości, bądź etap w procesie potraktować jako efekt końcowy. Dodatkową trudność stanowi brak jasnego określenia zakresu filozofii postmodernistycznej, w wyniku czego powstają kontrowersje wokół zaliczania danego myśliciela do tego nurtu. I tak np. Jean- Francois Lyotard przez jednych uznawany jest za głównego przedstawiciela myśli postmodernistycznej, gdy inni uważają, że jego filozofia nie jest postmodernistyczna (4). Inny zaś z czołowych filozofów tego nurtu, Jacques Derrida, nie określa swych poglądów mianem postmodernistycznych (5). 1. POSTMODERNISTYCZNA CYWILIZACJA Podstawowym rysem postmodernistycznego stylu myślenia i życia jest negatywna ocena kompetencji rozumu. Wszystkie pozostałe jego cechy jawią się jako pochodne antyracjonalności lub jako jej wyraz w konkretnych dziedzinach życia. Zanegowanie zdolności rozumu ludzkiego jest podstawą uprawomocnienia wielości prawd i zasad moralnych, odrzucenia obiektywnego sensu rzeczywistości, teleologicznej wizji świata, zanegowania zasad jedności i uniwersalności oraz deprecjonowania kulturowego i społecznego wymiaru ludzkiej egzystencji. 1. 1. Uprawomocnienie wielości prawd Deprecjonowanie intelektu jest podbudowane filozoficznie, chociaż posiada także wiele innych źródeł. Myśl filozoficzna ostatniego stulecia, propagując z coraz większą mocą idee antymetafizyczne, przygotowywała podstawy do destrukcji filozofii zawartej w poglądach J. Derridy i Gillesa Deleuze'a. Sami postmodernistyczni filozofowie za prekursorów uznają Fryderyka Nietzschego i Martina Heideggera ze względu na ich wkład w destrukcję metafizyki (6). Postmoderniści odrzucają filozofię modernistyczną, przez którą rozumieją wszelkie nurty wywodzące się z racjonalizmu i empiryzmu. Szczególnie ostro krytykowany jest scjentyzm za podporządkowanie się wynikom nauk empirycznych. Według filozofii postmodernistycznej, należy odrzucić pokusę poszukiwania prawdziwego obrazu świata i absolutnych wartości. Niemożliwość odnalezienia obiektywnego obrazu świata jest w postmodernizmie oparta na założeniu, że nie istnieją absolutne kryteria prawdy i dobra (7). Odrzucenie tezy o istnieniu kryteriów prawdy i dobra wynika z koncepcji rozumu ludzkiego, któremu postmoderniści odmawiają cech uniwersalności. Filozofowie ci w ujmowaniu ludzkich zdolności poznawczych wychodzą od idei Immanuela Kanta zakładającej, że pojęcia i kategorie są wytworem ludzkiego rozumu. Według nich są systematyzowane oraz interpretowane dane zmysłowe. W odróżnieńiu jednak od I. Kanta, odrzucają tezę o uniwersalnym charakterze podstawowych pojęć i kategorii rozumu. Przyjmują oni natomiast, że aprioryczne formy poznania uzależnione są kulturowo i zmieniają się wraz z kulturą (8). W konsekwencji każda forma interpretacji doświadczenia jest prawomocna. Skoro nie ma żadnego kryterium prawdy, należy przyjąć istnienie wielu prawomocnych prawd. Nie ma więc prawdy obiektywnej. Każdy stanowi o własnej prawdzie. Prawda obiektywna, według myśli postmodernistycznej, jest zbędna i to nie tylko ze względu na niemożliwość jej poznania. W filozofii tej wszelkie zakusy odnalezienia prawdy uznawane są za przejaw totalitaryzmu. Na czym więc polega postmodernistyczne filozofowanie, jeżeli nie jest szukaniem prawdy, jak to miało miejsce w filozofii klasycznej? Według G. Deleuze'a, polega ono na "fantazjowaniu", w którym intelekt ludzki jest pobudzany do "produkowania" pojęć ulotnych jak bańki mydlane, gdyż nie mają one jednoznacznych desygnatów. W konsekwencji w tego rodzaju filozofii miejsce kosmosu zajmuje chaosmos (9). Według J. Derridy filozofowanie sprowadza się do dekonstrukcji. Jak nie ma jednej prawdy, tak też i nie ma lepszej lub gorszej filozofii. Postmoderniści wszystkim przyznają prawo do posiadania własnej filozofii, z których żadna nie jest ani gorsza, ani lepsza, ani mniej, ani bardziej naukowa. Z zagadnieniem wielości prawd ściśle wiąże się postmodernistyczne podejście do znaków i symboli. W nowożytności usiłowano dość precyzyjnie opisywać treści, które one oznaczały lub wyrażały. Postmodernistyczna kultura, choć wypełniona znakami i symbolami, w odróżnieniu od całej tradycji, przyjmuje dowolność i kreatywność jednostek w ich stanowieniu oraz interpretowaniu. Znak nie wyraża tu żadnej obiektywnej treści. Jest on pusty lub otwarty, czyli znaczy tylko tyle, ile ktoś w nim dostrzega. W konsekwencji przyjmuje się, że ludzkie wytwory mają charakter dzieła otwartego (10). 1. 2. Odrzucenie sensu Zakwestionowanie kompetencji rozumu w odkrywaniu prawdy prowadzi do sytuacji, w której nie uznaje się możliwości odkrycia obiektywnego sensu. Cenna staje się różnorodność, pluralizm, doraźna satysfakcja. Absolutyzuje się ideał tolerancji. U podstaw takiego nastawienia znajduje się typowe dla postmodernizmu przekonanie o przygodności i epizodyczności zatomizowanych elementów rzeczywistości. Nie dostrzega się w nich immanentnego sensu ani trwałych wartości, a jedynie subiektywnie nadawane. Jednak przypisywanie sensów i wartości poszczególnym fragmentom rzeczywistości nie jest dziełem autonomicznym postmodernistycznego człowieka. On tylko przyjmuje jako swoje poglądy dyskretnie przekazane mu przez ekspertów i menedżerów, najczęściej w formie obrazów tematycznie ze sobą nie powiązanych. W gąszczu sensów głoszonych przez różne ośrodki indoktrynacji i w sytuacji, gdy nie ma już jednoznacznych kryteriów weryfikacji ich prawdziwości, człowiekowi pozostaje poszukiwanie sensu na własną rękę (11). Odrzucenie potrzeby przyjęcia sensu posiadającego charakter intersubiektywnej prawdy w założeniu miało człowieka wyzwalać, w rzeczywistości jest dla niego zniewoleniem. ,Zostaje bowiem skazany na lęk przed ryzykiem zbłądzenia (12). W stanach zaś lękowych wywołanych poczuciem niepewności człowiek rozpaczliwie zaczyna szukać solidnego oparcia i gotów jest przyjąć za absolutną prawdę każdą ideę, która zostanie mu zręcznie podsunięta. Potrzeba znalezienia poczucia pewności jest jedną z ważniejszych przyczyn, dla których współczesny człowiek, skazany na indywidualne poszukiwanie sensu, łatwo daje posłuch nawet teoriom propagowanym przez fanatyczne sekty (13). 10. Teoria dzieła otwartego rozwijana przede wszystkim przez Umberto Eco odnosi sil głównie do utworów literackich. Jest ona jednak przenoszona na grunt filozofii i kultury masowej. 1. 3. Antyuniwersalność Odrzucenie tezy o uniwersalności rozumu przekreśla długą tradycję filozoficzną Zachodu poszukiwania zasad jedności. Filozofowie postmodernistyczni, negując możliwość odnalezienia jedności, stawiają sobie za cel całkowite wyrugowanie z człowieka wszelkich aspiracji do jej poszukiwania. W aspiracjach tych bowiem dostrzegają jedno ze źródeł współczesnego kryzysu społecznego (14). Stąd też wiodący teoretyk postmodernizmu, J.-F. Lyotard, stawia postmodernistycznej filozofii potrójne zadanie. Pierwszym z nich byłoby uzasadnienie odrzucenia obsesji jedności przez wykazanie, że może być ona osiągnięta tylko na drodze represji i w totalitarnych strukturach. Drugim wyeksponowanie struktur efektywnego pluralizmu: ukazanie, że uwolnienie się od idei jedności jest równoznaczne z wyzwoleniem od panowania i przymusu, wskazanie na wartość różnorodności we wszystkich dziedzinach życia, także w zakresie światopoglądowym. Trzecim zaś zadaniem byłoby wyjaśnienie wewnętrznych problemów w koncepcji radykalnego pluralizmu. Różnorodność bowiem rodzi konflikty, Postmodernistyczna filozofia, zdaniem Lyotarda, musi ukazać, w jaki sposób można je sprawiedliwie rozwiązywać (15). Z zanegowania kompetencji rozumu wynikają daleko idące konsekwencje dla rozumienia nauki i jej zadań. Postmodernizm nie ma najmniejszego zrozumienia dla nowożytnej koncepcji nauki z jej nastawieniem do tworzenia ogólnie ważnych teorii budowanych na przekonaniu o obiektywności racjonalnych dociekań (16). Wiedza (także naukowa), zdaniem Lyotarda, zmieniła swój status. Przestała pełnić funkcję kształcenia ducha, a stała się informacją, która nie tyle przekazuje treści poznane i zafiksowane, ile wskazuje na nieznane. Postmodernistyczna wiedza ukierunkowana jest na to, co nierozstrzygalne, na granice dokładności, na konflikty z niedoskonałymi informacjami, na katastrofy i paradoksy. Odpowiada jej teoria wiedzy nieciągłej, katastroficznej, paradoksalnej. Zmianie ulega również rozumienie konsensu w wiedzy praktycznej. Nie jest nim cel dyskusji, a jedynie uzgodnienie samego stanu zagadnienia (17). Upowszechnianie nieciągłości i paradoksalności posiada konsekwencje kulturowe. Następstwem totalnego zanegowania zasad jedności i gromadzenia informacji o tym, co nieznane, nierozstrzygalne, konfliktowe i katastroficzne jest tendencja do fragmentaryzowania rzeczywistości. Realnie istniejący świat jawi się jako zbiór chaotycznie nagromadzonych elementów, pozbawionych korzeni i fundamentu (18). Następnym aspektem postmodernistycznego zakwestionowania kompetencji rozumu i związanej z tym teorii wielości prawd jest niechęć do ideologii. Wynika ona z odrzucenia wszelkich uogólniających zasad (19). Z fragmentarycznej wiedzy można by budować całościową wizję świata, historii itp., ale tylko na bazie powszechnie ważnych zasad. Istnienie zaś takich postmodernizm wyklucza. Filozofia programowo rezygnuje z konstruowania odpowiednich narzędzi do budowania całościowych teorii. Niechęć filozofów do konstruowania ogólnych wizji świata zbiega się z daleko idącą obojętnością współczesnego człowieka na ideologie podbudowane racjonalną argumentacją. Wyrazem tej obojętności jest m. in, powszechnie obserwowany odwrót od wszelkiego rodzaju formalnych organizacji oraz instytucji (20). 1. 4. Antyteleologiczna wizja świata Kolejnym rysem ponowoczesnego myślenia i stylu życia jest odrzucenie idei celu. Kultura postmodernistyczna oparta jest na antyteleologicznej wizji świata, w którym nie ma ani celu, ani określonej drogi (21). Człowiek ponowoczesny znajduje się w ruchu, ale nie wie, dokąd idzie. Stąd w każdej chwili jest gotów zmienić kierunek swego marszu lub zadomowić się w innej kulturze. Antyteleologiczność takiego stylu życia jest ściśle powiązana z postmodernistyczną koncepcją czasu. Czas jest tu pojmowany jako zbiór momentów, pomiędzy którymi nie istnieje ciągłość (22). Nie ma przeszłości ani przyszłości. Jest tylko teraźniejszość. Człowiek jest obojętny na przeszłość i przyszłość. Ważna jest dla niebo chwila obecna, w której chce doświadczyć jak najwięcej, doznawać przyjemnego napięcia wyzwalanego przez coraz to nowe bodźce. Rozumienie czasu posiada istotne znaczenie dla kształtowania się tożsamości osoby. Stąd też w postmodernizmie człowiek ujmuje siebie jako całość samą w sobie, bez podstaw i korzeni, bez przeszłości i przyszłości. Nie jest dla niego ważne, ani to jak pojmował siebie wczoraj, ani też co czynił w przeszłości. Aktualne zaś samorozumienie nie posiada znaczenia dla przyszłości. 1. 5. Rozluźnienie więzi osobowych Postmodernistyczne życie społeczne charakteryzuje się pluralizmem zasad. Uprawomocnienie wszelkich zasad na podstawie uznania zdolności i prawa każdego człowieka do indywidualnego określania dobra prowadzi do zanegowania potrzeby poszukiwania intersubiektywnych wartości. Skutkiem braku jednolitych zasad jest rozpad lub rozezłonkowanie życia społecznego (23). W konsekwencji życie społeczne jawi się jako istnienie obok siebie suwerennych "całostek", pomiędzy którymi brakuje porządku tak pionowego lub poziomego, jak i obecnego lub przyszłego. Szczególnym aspektem zatomizowania jednostek w społeczności jest osłabienie relacji osobowych. Jednostki ludzkie wchodzą w relacje z innymi tylko dla doraźnych celów, aby zapomnieć o sobie, gdy "dalej już nie jest razem po drodze". Brakuje tu zrozumienia dla głębokich, emocjonalnych więzi osobowych. Dobitnie widać to w dziedzinie życia erotycznego, w której seks jest izolowany od uczucia i trwałości związku, a lansowana jest tzw. wolna miłość. Innym przejawem destrukcji życia społecznego jest degradacja elit intelektualnych (24) . Ich miejsce w duchowym przywództwie zajmują fachowcy, specjaliści z różnych dziedzin, a zwłaszcza eksperci od zarządzenia, kreowania potrzeb i kształtowania opinii publicznej, czyli profesjonaliści w urabianiu masowego smaku. Oni też są w zdecydowanej mierze propagatorami postmodernistycznych nowinek . 1. 6. Relatywizm moralny Znamiennym rysem współczesnej cywilizacji jest powiązany z hedonizmem permisywizm (26). Wszystko jest dozwolone, o ile tylko stanowi efekt wolnego wyboru sprawcy. Istniejący stan rzeczy posiada zaplecze teoretyczne - postmodernistyczną filozofię moralności. Podważa ona globalnie całą etykę. Jej teoretycy nie zajmują się konstruowaniem własnego systemu moralnego. Nie podważają zasadności takiego lub innego rozwiązania kwestii etycznych. Nie występują nawet przeciwko takim czy innym systemom moralnym. Natomiast stawiają sobie za cel destrukcję etyki w ogóle. Postmodernistyczni filozofowie negują wartość wszelkiego prawodawstwa, propagując tezę o zbędności i wręcz szkodliwości dekretowania zasad moralnych (27). Odrzucenie wszelkich norm etycznych nie będzie prowadzić, ich zdaniem, do zniszczenia życia moralnego. Twierdzi się, że z motywów totalitarnych postawiono w przeszłości znak równania pomiędzy moralnością i narzuconym kodeksem norm. Etyczni ustawodawcy, w imię poczucia wyższości własnego poznania, przemocą narzucali ludziom zasady moralne. Na straży zadekretowanych norm stały różnego rodzaju instytucje i struktury społeczne. Skutkiem narzucania ludziom norm etycznych jest, zdaniem np. Zygmunta Baumana, zniszczenie autentycznego życia moralnego (28). Całkowite ich odrzucenie byłoby więc potrzebne do przywrócenia moralności właściwego jej znaczenia i miejsca w ludzkiej egzystencji. Bauman w kaznodziejskim wręcz tonie wyraża przekonanie na temat spodziewanych dla życia moralnego korzyści, po odrzuceniu wszelkich kodeksów etycznych: "Być może z chwilą, gdy ich uwagi nie będzie już pochłaniać troska o ustawodawstwo etyczne i przestrzeganie litery stanowionego prawa, ludzie będą mogli - będą musieli - stanąć oko w oko z nie dającym się już ukryć czy zamazać faktem ich moralnej autonomii, a i tym faktem, że autonomia moralna oznacza moralną odpowiedzialność nieodbieralną ale też i niezbywalną. Być może, w tym samym sensie, w jakim nowoczesność zapisała się w historii jako wiek etyki, nadchodząca era ponowoczesna zapisze się jako wiek moralności" (29). Kryzys etyczny, jego zdaniem, nie oznacza upadku moralności. Usiłuje dowodzić tezy dokładnie przeciwnej. Sposób tego dowodzenia jest na tyle znamienny, że warto zacytować z zakończenia jego książki fragment, który ma charakter manifestu lub odezwy do ponowoczesnego człowieka. W tekście tym twierdzi on, że "kres "ery etyki" jest początkiem "ery moralności". "I że czasy ponowoczesne można rozpatrywać jako - potencjalnie przynajmniej - taką właśnie erę. Nie w tym sensie, że czasy ponowoczesne mają być, mogą być lub będą z natury rzeczy ‘bardziej moralne’ od poszukujących fundamentów i powszechnych zasad etycznych czasów nowoczesnych; nie w sensie uproszczenia wyborów moralnych i łagodzenia dylematów moralnych; i nawet nie w sensie ułatwienia żywota jaźni moralnej przez rozmontowanie lub unieszkodliwienie przeszkód, jakie ma ona do pokonania - ale w tym tylko sensie, że dzięki rozproszeniu etycznej zasłony dymnej, jaka przesłania rzeczywistą kondycję człowieka moralnego, można dziś wreszcie stanąć oko w oko z ‘nagą prawdą ‘dylematów moralnych, jaka wyłania się z doświadczeń życiowych mężczyzn i kobiet borykających się na co dzień z trudnym zadaniem wyboru; dylematów, jakie ukazują się jaźni moralnej w całej ich surowej, nie ugłaskanej filozoficznie i nie utemperowanej, a chyba i nieusuwalnej, wieloznaczności. Dopiero dziś, gdy słabnie uchwyt odgórnych przymusów i tracą autorytet konwencje, czyny jawią się ludziom jako kwestie odpowiedzialnego wyboru - i w ostatecznym rachunku - sprawy sumienia i moralnej odpowiedzialności. (..:) Ludzie wrzuceni w społeczeństwo ponowoczesne nie mają poniekąd ucieczki: muszą oni spojrzeć w oczy niezawisłości moralnej, a zatem własnej i niezbywaInej moralnej odpowiedzialności. Ta nowa konieczność jest często przyczyną moralnego zagubienia i rozpaczy. Ale też daje ona jaźni moralną szansę, jakiej nigdy przedtem nie miała" (30). Po lekturze tekstu Baumana wręcz narzuca się pytanie, czy destrukcja etyki nie jest programem odgórnie wprowadzanym przez myślicieli postmodernizmu. Czy program ten ma rzeczywiście na uwadze wyzwolenie człowieka? Cóż to za wyzwolenie, które wiedzie człowieka do zagubienia i rozpaczy? Zdaniem teoretyków postmodernizmu ludzie współcześni nie stają się mniej moralni. Z punktu widzenia przeciętnych ludzi "zasady etyczne nie ‘znikły’; nie może zniknąć to, co nigdy nie dowiodło swej obecności" (31). Gdyby jednak tę ich tezę przyjąć, to powstaje pytanie, gdzie zrodził się problem. Dlaczego tego faktu nie zauważono dawniej? Może więc ludzie pozostali takimi, jakimi byli, a tylko filozofowie chcą zanegować etykę? Skoro bowiem dla zwykłych ludzi problem etyki nie istniał, nie mogą jej negować. Zanegować mogą ją tylko ci, którzy ją tworzyli, a więc filozofowie. 1. 7. Społeczeństwo postindustrialne W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, gdy pojęcie "postmodernizm" przyjmowało coraz szerszy zakres, na gruncie nauk socjol~gicznych zyskiwała na znaczeniu teoria o kształtowaniu się społeszeństwa postindustrialnego. Nic więc dziwnego, że dość szybko obu pojęć zaczęto używać jako synonimów (32). Pojęcie "społeczeństwo postindustrialne" zawiera pewne niejasności. Nie chodzi bowiem o zarzucenie przemysłu jako takiego, ile raczej o zamianę miejsca zatrudnienia największej części społeczeństwa. W epoce industrialnej głównym miejscem zatrudnienia były fabryki. Obecnie pracę człowieka w przemyśle zastępują komputery i roboty, ludzie zaś zajmują się usługami oraz projektowaniem nowych konstrukcji. Miejsce wykonywania pracy coraz częściej jest przenoszone z pomieszczeń pracodawcy do mieszkania pracownika, który na swoim komputerze podłączonym do sieci odbiera zlecenia i tą samą drogą przekazuje wyniki swych dokonań oraz rozliczeń finansowych. Proces zmian w strukturze zatrudnienia jest na tyle szybki, że jakiekolwiek analizy tego zjawiska dotyczą stanu minionego. Kulturowe zaś następstwa owych zmian mogą być rozpoznawane na bieżąco tylko fragmentarycznie. Już dzisiaj jednak można przewidywać, że postęp informatyzacji przyśpieszy i pogłębi proces spłycania, upraszczania i fałszowania obrazu świata w świadomości jednostek. W postindustrialnym społeczeństwie jedność dotyczy produkcj i konsumpcji (33). W supermarketach na całym świecie znajdziemy te same towary i, aczkolwiek zostały one wyprodukowane przez różne firmy, podobnie opakowane. Ludzie noszą takie same ubrania, oglądają identyczne w swej strukturze programy telewizyjne i filmy, słuchają tej samej muzyki, w podobny sposób spędzają wolny czas. Tak więc w społeczeństwie postindustrialnym jednostki okazują się być wręcz powielanymi przez kulturę egzemplarzami homo sapiens. Jako wytwory kultury nie potrafią na nią twórczo oddziaływać, ponieważ zatraciły zdolność stanowienia o sobie, wyrażającego się w umiejętności samodzielnego myślenia i wartościowania. Tymczasem filozofia postmodernistyczna próbuje walczyć z unifikacją i uniformizacją, zakłada bowiem niepowtarzalność ludzkiego myślenia, poznawania i wartościowania (34). Występuje więc sprzeczność pomiędzy postmodernizmem jako programem filozoficznym a ponowoczesnością jako stanem faktycznym. Społeczeństwo postindustrialne charakteryzuje się swoistym podejściem do techniki. W nowoczesności technika była środkiem opanowywania natury, w postmodernizmie zastępuje naturę ss. I nie chodzi tu tylko o uzupełnienie za pomocą techniki braków lub wad występujących w naturze, jak np. zastępowanie organów biologicznych (sztuczna nerka, sztuczne serce itp.). Technika w ponowoczesności wypiera naturę także w przypadkach, gdy to, co naturalne funkcjonuje poprawnie. Przykładem zastępowania natury przez technikę mogą być: sztuczne kwiaty, ubrania z syntetycznych tworzyw, imitacje szlachetnych materiałów itp. Idea zastąpienia porządku naturalnego sztucznym jest szczególnie żywa w literaturze science fiction. 1. 8. Konsumpcjonizm Industrializacja i komercjalizacja struktur społecznych jest źródłem upowszechniania się i pogłębiania konsumpcyjnego stylu życia. Regułom zysku podlegają coraz to nowe dziedziny życia: nauka, oświata, kultura, sport, a nawet religia. Trudno dzisiaj znaleźć taką sferę w strukturze społecznej, która nie byłaby jeszcze podporządkowana zasadom gry rynkowej. Komercjalizacja podporządkowuje sobie prawie wszystkie dziedziny życia. Sport jest jednym z bardziej widocznych przykładów postępującego zniewalania przez komercję pewnej sfery ludzkiej aktywności. Warunkiem ciągłego pochodu komercjalizacji jest wzrost konsumpcji, potrzebujący masowych klientów, którzy zadowolą się towarem pięknie opakowanym. Rozbudzaniu konsumpcyjnego stylu życia służy naukowo doskonalona sztuka marketingu i rozbudowany przemysł reklamowy. Społeczeństwo jest stymulowane do bezmyślnego konsumowania dóbr. Dobrem, które człowiek współczesny konsumuje chyba w największym nadmiarze są informacje (36). Postmodernistyczny człowiek zachłystuje się - stworzonymi przez wyrafinowane techniki - kolorowymi obrazami, które propagują ideał niczym nie ograniczanej wolności, porzucenia krępujących konwenansów czy potrzebę spontanicznego samostanowienia. Fikcyjne obrazy traktuje jak realną rzeczywistość. Oddając się ich niepohamowanej konsumpcji traci kontakt z realnym światem. Na co dzień znajduje się jakby w stanie narkotycznego zamroczenia, w którym nie odróżnia scen z własnych wizji od faktycznych wydarzeń. Uważa się, że nadmierne korzystanie z ofert środków masowego przekazu stanowi zasadnicze źródło recepcji postmodernistycznych nowinek filozoficznych i upowszechniania się ponowoczesnego stylu życia (37). 2. POSTMODERNISTYCZNE ZAGROŻENIA Nie przypadkiem postmodernizm w kulturze zbiega się z poważnym kryzysem cywilizacyjnym. Postmodernistyczne propozycje jawnie bowiem zmierzają do destrukcji budowanych przez wieki podstaw ładu społecznego. Spodziewanym owocem ma być chaos społeczny i promocja wolności człowieka. Ponieważ rozwój ludzkości jest procesem, w którym już wielokrotnie dochodziło do kryzysów mających charakter pewnego przesilenia przed nastąpieniem skokowego wzrostu, można postawić pytanie: na ile postmodernistyczna destrukcja jest zagrożeniem dla cywilizacji i w jakiej mierze może ona wnieść pozytywny wkład w dalszy rozwój kultury? 2. 1. Utracona nadzieja Postmodernizm krytykuje nie tyle nowożytny racjonalizm, co raczej nadzieje z nim wiązane. W nowożytności oczekiwano, że człowiek, mocą swego rozumu, jest w stanie opanować naturę i wykorzystywać ją do zaspokojenia swych aspiracji 38. Tymczasem rozwój techniki, przynosząc nasycenie zaledwie peryferyjnymi, tzn. materialnymi dobrami, przyczynia się do powstawania nowych zagrożeń, godzących w istotę człowieka i jego bytowanie. Nad katastrofami naturalnymi zapanowano tylko połowiczne, a zagrożenia kataklizmami technicznymi wzrosły ogromnie: zatrute środowisko naturalne, wypadki na szlakach komunikacyjnych, niebezpieczeństwo totalnego zniszczenia w przypadku konfliktów wojennych, terroryzm używający najnowszej technologii. Zagrożenia te, powstałe wraz z rozwojem techniki, rodzą nie spotykane dotąd lęki. Człowiek uświadamia sobie, że ich źródłem jest ludzki rozum. Okazał się on niezdolny do stymulowania autentycznego rozwoju człowieczeństwa. Pozytywnym owocem ponowoczesności jest więc zdemaskowanie fałszywych nadziei modernizmu. Niestety, nie proponuje się niczego w zamian. Trudno bowiem uznać za pozytywną propozycję wezwanie do stanowienia prawdy o sobie w absolutnej wolności. Jaką nadzieję może odnaleźć człowiek skazany już nie tylko na samotność w poszukiwaniu prawdy, lecz na jej kreowanie? Ponowoczesność, stawiając człowieka w obliczu totalnej beznadziejności, jest większym zagrożeniem dla osoby niż bałwochwalczy kult rozumu w modernizmie. 2. 2. Destrukcja społeczeństwa - zamach na osobę Społeczeństwo może funkcjonować poprawnie, jeżeli wytworzy strukturę relacji, takich jak np. rodzina, władza, organizacja terytorialna, ustrój gospodarczy, powszechnie akceptowany system etyczny itp. Każde społeczeństwo musi też posiadać wizję świata przynajmniej w najogólniejszych konturach. Funkcjonowanie takiej wizji jest warunkiem zaistnienia komunikacji wewnątrzspołecznej. Z chwilą zaistnienia deficytu w zakresie podstawowej struktury relacji w życie społeczne wdziera się chaos i anarchia (39). Powstawanie oraz trwanie istniejących struktur społecznych zakłada konieczność komunikowania się ludzi. Odbywa się ono za pomocą środków, które pełnią rolę nośników informacji. Warunkiem komunikacji pomiędzy ludźmi jest umiejętność kodowania i rozszyfrowywania informacji zawartych w znakach. Inaczej mówiąc, osoby ludzkie są w stanie porozumiewać się, jeżeli posługują się tym samym "językiem", czyli wtedy, gdy poszczególne środki przekazu informacji są jednakowo rozumiane przez nadawcę i odbiorcę. Możliwości są tu wręcz niezliczone. Należą do nich m. in. słowa, gesty, pismo, obrazy, a także zachowania, postawy, decyzje itp. Podstawowymi środkami społecznego komunikowania są konwenanse i obyczaje. Zwyczaje społeczne pełnią rolę "systemu informacyjnego" i z tej racji są niezbędne. Bez nich bowiem proces osobowego komunikowania się staje się niemożliwy. Konwenansów, obyczajów i funkcjonujących w danym społeczeństwie norm moralnych nie wolno ignorować, wbrew nim nie można bezkarnie postępować. Skutkiem odrzucenia obyczajów i konwenansów jest najpierw brak zrozumienia, a następnie izolacja społeczna. W przypadku zaś globalnego załamania się respektu wobec konwenansów i obyczajów (nikt nie przestrzega znacznej części zwyczajów) następuje chaos społeczny (40). Mówi się wtedy o kryzysie społecznym. Jego przezwyciężenie dokonuje się w następstwie ukonstytuowania się nowych konwenansów i obyczajów. Każdy człowiek już od wczesnego dzieciństwa uczy się rozpoznawania znaczeń poszczególnych sytuacji i sposobów zachowań. Nie jest to oczywiście nauka w znaczeniu refleksyjnym, ma ona raczej charakter spontaniczny. Już niemowlę potrafi odczytywać i zrozumieć, co oznacza znalezienie się w ramionach matki. Dlatego też człowiek automatycznie rozpoznaje sens niemal każdej codziennej sytuacji. W przypadku, gdy one odbiegają od przyjętych norm, rodzi się zakłopotanie poznawcze. Wyobraźmy sobie, że spiker prowadzący w telewizji magazyn informacyjny co jakiś czas spluwa. Obserwator zadaje sobie pytania: obraził się na telewidzów i chce ich jakoś urazić jakiś dowcip? a może zwariował? itp. Struktury społeczne podlegają ciągłym zmianom. Jednostki nieustannie przekraczają akceptowane kanony zachowań i wartości. Nasilenie jakiegoś sposobu niekonwencjonalnych zachowań prowadzi z czasem do jego upowszechnienia, a następnie do odrzucenia starego wzorca. Podobnie wartości, wraz z przemianami kulturowymi, tracą niejednokrotnie na znaczeniu ze względu na zmianę warunków, dla których zostały one sformułowane. W gruncie rzeczy kwestionowane są wówczas sformułowania wartości, a nie one same. Powstaje konieczność nowego ich opracowania. W jeszcze większym stopniu konieczność ta dotyczy symboli religijnych, artystycznych i politycznych. Wraz ze zmianami kulturowymi może zaginąć też podstawa ich znaczeń (41). Konieczne jest więc stałe dostosowywanie rozumienia wartości symboli do kultury. Tymczasem postmodernizm odrzuca wszelkie ustalenia dotyczące hierarchii wartości oraz znaczenia symboli, proponując, by każdy człowiek sam nadawał im ,treść. Niestety, gdy określony symbol posiada dowolne znaczenie i gdy każdy stanowi własną hierarchię wartości, nie może istnieć komunikacja pomiędzy ludźmi. Tam zaś, gdzie upada osobowa komunikacja, tam społeczność zamienia się w stado, co zagraża rozwojowi osoby. Człowiek bowiem może skutecznie rozwijać się tylko w ramach życia społecznego, gdy dzięki zdolności do komunikowania wchodzi w osobowe relacje z innymi. Ludzkie "ja" w postmodernistycznym stylu życia staje się samotną monadą, a przecież w naturze ludzkiej zawarte jest ukierunkowanie ku innym, bycie z innymi i dla innych. Widać więc, że postmodernistyczny program jest zagrożeniem dla osoby, niesie ze sobą niebezpieczeństwo jej degradacji. Nic dziwnego, że w żadnej epoce człowiek nie doświadczał samotności tak bardzo jak w czasach współczesnych. Ponieważ samotność jest odczuwana jako zagrożenie, człowiek zwykle usiłuje się z niej wyzwolić. Próbą przezwyciężenia przez postmodernistycznego człowieka poczucia samotności i wyizolowania jest rozwój różnego rodzaju sekt religijnych. Wstępując do nich, ludzie rezygnują z narzucanego im przez nowoczesną mentalność obowiązku indywidualnego poszukiwania odpowiedzi na wszystkie egzystencjalne pytania. W wielu sektach ich członkowie dobrowolnie rezygnują z zadawania pytań i zadowalają się autorytatywnymi odpowiedziami. Jest to po prostu ucieczka przed postmodernistyczną koncepcją wolności. Przyjmując narzucane odpowiedzi na fundamentalne pytania, człowiek przełamuje swoje wyizolowanie i uczestniczy w życiu innych (42). Ratuje w ten sposób własne "ja" przed niszczącą je samoizolacją, ale popada w innego rodzaju zniewolenie. 2. 3. Wielość prawd - zamach na rozumność osoby W codziennym życiu każdy człowiek, nawet jeżeli głosi poglądy nihilistyczne lub sceptyczne, swoim postępowaniem potwierdza możliwość poznania prawdy. W zwyczajnych sytuacjach, gdy działamy rutynowo, wiemy, co jest prawdziwe i dlatego nie zastanawiamy się nad prawdą i możliwością jej poznania. Problem poznania prawdy w codziennym życiu pojawia się jedynie wtedy, idy ktoś staje w obliczu trudnej sytuacji (43). Wówczas też może występować zanegowanie możliwości poznania prawdy. Dzieje się tak wtedy, gdy konkretny człowiek nie chce zadawać sobie trudu, aby - pomimo pewnych wątpliwości - prawdę odkrywać i za nią podążać. Tymczasem postmodernistyczna filozofia, negując możliwość poznania prawdy, zachęca człowieka do nie korzystania z jemu właściwych zdolności intelektualnych i moralnych. Tym samym usiłuje odebrać człowiekowi to, co w istotnej mierze stanowi o jego duchowej naturze. 2. 4. Negacja zasad moralnych - zamach na wolność osoby Jednym z aspektów zamachu na godność osoby jest postmodernistyczne zanegowanie potrzeby ogólnych, powszechnie akceptowanych zasad moralnych, Negacja ta jest głoszona w imię wyzwolenia człowieka od przemocy elit społecznych. Moralność miałaby odzyskać żywotność i możliwość pełnienia sobie właściwej roli w życiu człowieka dopiero wtedy, gdy odrzuci on wszelkie kodeksy etyczne przyswojone w procesie socjalizacji. ;dyby można było wierzyć tym deklaracjom, postmodernistyczne intencje uwolnienia moralności od etyki należałoby oceniać pozytywnie. Działania zmierzające do ożywienia moralności, czyli pobudzenie ludzi do postępowania motywowanego w większej mierze wartościami etycznymi, w swej intencji są godne uznania. Proponowane rozwiązanie nie może być jednak oceniane na podstawie samych intencji lub celu, jaki ma być osiągnięty. Próba oceny proponowanego rozwiązania musi uwzględniać odpowiedź na pytanie, czy zamierzony cel może być osiągnięty poprzez całkowite zanegowanie etyki? Weryfikacja postmodernistycznego postulatu moralności bez etyki wymaga przyjrzenia się najpierw ponowoczesnej koncepcji człowieka. Moralność bowiem posiada podstawy w strukturze ontycznej osoby i to niezależnie od tego, czy uznajemy możliwość jej poznania, czy też przyjmujemy pozycje skrajnie antykognitywne. Fakty nie tylko istnieją niezależnie od naszego ich poznania, lecz również posiadają źródła i przyczyny. Także moralność ma podstawy, aczkolwiek możemy ich nie rozpoznać lub naw et nie chcieć o nie pytać. W momencie jednak, gdy wypowiadamy jakiekolwiek twierdzenie na temat życia etycznego, implikuje ono albo świadomie przyjętą, albo nieuświadomioną koncepcję osoby. Z postmodernistycznych twierdzeń na temat moralności najwięcej implikacji antropologicznych zawiera teza o potrzebie absolutnej autonomii w dziedzinie etycznej, która explicite jest głoszona np. przez Z. Baumana (44). Uznanie autonomii człowieka w zakresie życia moralnego zawiera zarazem twierdzenia o kompetencjach poznawczych i wolitywnych osoby, a także o sensie człowieczeństwa w ogóle. Wydobycie tych twierdzeń z poglądów postmodernistycznych filozofów wymaga najpierw wyjaśnienia, o jakiej autonomii mówią oni. Czy chodzi im o autonomię człowieka w rozpoznawaniu powinności moralnych, czy też o autonomię w stanowieniu wartości etycznych konkretnych sytuacji. W pierwszym przypadku zakładałoby to istnienie obiektywnego porządku moralnego. Natomiast przyznanie osobie autonomii w stanowieniu o dobru jest równoznaczne z zanegowaniem takiego porządku. Lektura tekstów postmodernistycznych nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jaka to autonomia. Z twierdzeń o niemożliwości dotarcia do prawdy obiektywnej można wyciągnąć wniosek, że być może istnieje ogólnie ważny porządek moralny, lecz jego rozpoznanie musi pozostać subiektywne, gdyż nie ma żadnych kryteriów weryfikacji. Za takim rozumieniem autonomii przemawia sam fakt zajmowania się moralnością. Nie miałoby sensu mówienie o niej, gdyby nie istniało podstawowe kryterium, w odniesieniu do którego czyny ludzkie byłyby dobre lub złe. Nikt nie mówi o moralności zwierząt. ponieważ nie istnieją racje do etycznej kwalifikacji ich zachowań. Skoro więc postmodernistyczni filozofowie wypowiadają się na temat moralności, zakładają istnienie powodów, które pozwalają oceniać ludzkie czyny. Z pewną ostrożnością można więc przyjąć, że rozumieją oni autonomię człowieka jako całkowitą niezależność w odkrywaniu powinności etycznych. Założenie, że człowiek nie potrzebuje pomocy innych ludzi w rozpoznawaniu powinności moralnych, zawiera zanegowanie lub daleko idące osłabienie społecznego wymiaru bytu osoby. Jest to koncepcja redukująca człowieka do samodzielnej monady, która osiąga doskonałość tylko wtedy, gdy izoluje się od innych. Inni bowiem, tzn. elity panujące, są pojmowani jako zagrożenie. Usiłują oni, według np. Z. Baumana, podporządkowywać sobie pozostałe egzemplarze gatunku homo sapiens (45). Sposobem na zniewolenie innych byłoby narzucenie im kodeksu norm moralnych i obyczajowych. Wyjaśnienie genezy etyki czy kodeksów moralnych przez odwołanie się do idei narzucania władzy ogółowi społeczeństwa przez elity panujące nieprzypadkowo kojarzy się z marksistowską koncepcją walki klas. Niektórzy spośród postmodernistycznych filozofów, jak np. J. F. Lyotard i Z. Bauman, wywodzą się z nurtu marksistowskiego myślenia. Postmodernistyczna koncepcja człowieka nawiązuje też wyraźnie do myśli F. Nietzschego, ignorując zarazem całą wiedzę filozofii i psychologii na temat roli społeczeństwa oraz kultury w procesie samorealizacji osoby. Wprawdzie społeczny charakter człowieczeństwa byk rozpoznany już dawniej, dzisiaj jednak, dzięki dorobkowi psychologii oraz filozofii ostatniego stulecia, nasza wiedza na ten temat jest dużo bogatsza. Współczesne kwestionowanie konieczności relacji interpersonalnych dla rozwoju osoby jest bardziej kuriozalne, niż głoszenie podobnych poglądów w poprzednim wieku. U podstaw zanegowania przez postmodernistów pozytywnej roli społeczeństwa odnajdujemy tezę, że człowiek sam potrafi oceniać, co jest dobrem. Teza ta nie budzi zastrzeżeń. Należy przyznać, że moralność w swej najgłębszej istocie nie jest pochodną życia społecznego, lecz ma źródło w samym człowieku. Człowiek bowiem ze swej istoty jest zdolny do wartościowania etycznego. Uznanie kompetencji osoby do rozpoznawania dobra moralnego nie przekreśla jednak potrzeby ogólnie ważnych i społecznie akceptowanych norm moralnych. One nie mogą oczywiście zastąpić osobistych wyborów człowieka ani też zwolnić go z odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Przynoszą one jednak skuteczną pomoc w rozpoznawaniu osobistych powinności. Normy moralne są bowiem społeczną obiektywizacją indywidualnego doświadczenia moralnego osób, które na przestrzeni dziejów kształtowały daną kulturę (46). W nich zawiera się mądrość wielu pokoleń; Teoretycznie można by oczekiwać lub żądać od człowieka, aby zawsze sam szukał rozwiązania każdego problemu moralnego. Skazywalibyśmy go jednak na poważny trud i niebezpieczeństwo częstego popełniania błędów. Być może u schyłku sędziwego życia taki człowiek osiągnąłby pewien stopień mądrości płynącej z osobistego doświadczenia i potrafiłby z większą łatwością podejmować poprawne decyzje etyczne. Bezsens takiego sposobu zdobywania umiejętności moralnego postępowania jest oczywisty. Rozsądny człowiek nie domaga się od innych, aby osobiście odkrywali prawa z zakresu np. fizyki, nawet jeśli byliby oni do tego zdolni. Intelektualny dorobek całych pokoleń przekazuje się w procesie edukacji. Jest on dziedzictwem ludzkości i każda osoba ma do niego prawo. Odnosi się to również prawomocnie i sensownie do formacji moralnej. Człowiek bowiem ma prawo otrzymać od społeczeństwa dziedzictwo kultury moralnej. W rzeczywistości człowiek nie jest w stanie radykalnie wyzwolić się spod wpływu kultury na myślenie i działanie, nawet jeżeli werbalnie deklaruje swoją absolutną autonomiczność. Kultura, w której człowiek wyrósł, w istotnej mierze determinuje jego rozumienie sensu siebie i świata, a także akceptowaną przez niego hierarchię wartości, a czynniki te w sposób zasadniczy wpływają na treść osądów moralnych. Z drugiej zaś strony, każde ludzkie działanie posiada wpływ na środowisko społeczne. Swoim działaniem człowiek tworzy lub niszczy kulturę, szczególnie w najbliższym sobie kręgu społecznym. Wpływ postępowania człowieka na kulturę moralną wynika m. in. z faktu, że osoby są dla siebie wzajemnie przykładem urzeczywistniania wolności (47). W innych odnajdujemy wzory samourzeczywistniania. Z tej racji żaden akt ludzki nie jest działaniem jedynie w swoim imieniu, lecz także w imieniu innych. Osoba w pewnym sensie działa w imieniu społeczności. Każda decyzja osoby zmienia sytuację innych. Dziecko na przykład, które budzi się do życia moralnego nie znajduje się w pustej przestrzeni. Znajduje się w sytuacji, która jest określona przez rodziców i najbliższe środowisko. Słowa, czyny i postawy moralne rodziców nie są aktami mającymi znaczenie tylko dla nich samych; uprzedzają one życie moralne dziecka, nawet jeżeli rodzice werbalnie nie będą dawać pouczeń etycznych. Już w punkcie wyjścia życia moralnego dziecko zastaje ramy wolności określone przez najbliższe środowisko. Owe ramy wolności są nieustannie kształtowane nie tylko przez jednostkę, lecz także przez kulturę, w której dany człowiek żyje. Wpływ kultury moralnej na postępowanie człowieka jest znaczny; ale nie przekreśla jego autonomii. Człowiek ma zawsze możliwość przeciwstawienia się nawet najbardziej silnym oddziaływaniom środowiska. Nie jest to jednak łatwe. Pewne bariery, które stwarza środowisko, osoba będzie mogła przekroczyć tylko za cenę izolacji społecznej. Postępowanie jednostek, wpływając na kulturę moralną, przyczynia się do pozytywnych lub negatywnych zmian w rozumieniu norm etycznych. Normy bowiem, będąc rezultatem kultury, wspólnotowej tradycji, są przez jednostki przejmowane, przyswajane i w pewnej mierze także modyfikowane. Na przykładzie zakazu zabijania można łatwo zaobserwować, jak zmieniało się rozumienie tej normy w różnych kulturach. Wprawdzie w swym ogólnym sformułowaniu zakaz zabijania jest niezmienny od tysięcy lat, ale gdy zaczynamy analizować jego konkretyzacje, wówczas okazuje się, że na przestrzeni dziejów jego rozumienie ulegało daleko idącym zmianom. Możemy także dziś obserwować, jak norma ta jest modyfikowana. Toczące się obecnie dyskusje nad etycznymi podstawami dopuszczalności kary śmierci wskazują, że również aktualnie trwa ten proces. Wpływ na przemiany w rozumieniu norm posiada wiele czynników, m. in. zmiana warunków życia, indywidualne decyzje, świadectwa życia itp. Pewną rolę odgrywa tu także teoretyczne zgłębianie rzeczywistości, do której odnosi się dana norma. Jednak trzeba wyraźnie się zastrzec, że zmiany w rozumieniu normy nie są wyłącznie rezultatem teoretycznych przemyśleń (48). Teoretyczne zgłębianie problemu zwykle następuje po zmianach w zakresie świadomości. Refleksja teoretyczna dostarcza argumentów na rzecz już zaistniałej zmiany świadomości, czasem może jeszcze mało ugruntowanej. Proponowane przez postmodernistów rozwiązanie kwestii ożywienia moralności na drodze odrzucenia etyki jest fałszywe (49). Próba realizacji tego postulatu przez jednostki musi prowadzić do zahamowania ich rozwoju. Natomiast w przypadku powszechnej recepcji postmodernistycznego programu odrzucenia ogólnych norm moralnych zagrożone zostałyby fundamenty życia społecznego. Na szczęście, na przekór postmodernistycznym hasłom, wzmaga się z wielu stron wołanie o etykę. W licznych publikacjach podkreśla się, że pytania etyczne dzisiaj stawiane są bardziej natarczywie, niż kiedykolwiek przedtem. Etyczne dyskusje przeżywają swoją koniunkturę (50). Wiąże się to z problemami, które pojawiają się wraz z nowymi osiągnięciami technicznymi, ale i problemy znane z przeszłości są na nowo rozważane. W jaskrawej sprzeczności z tym stoi teza teoretyków postmodernizmu, że moralność może obejść się bez etyki. "Uwolnienie" ponowoczesnego człowieka od etyki oraz kodeksów norm moralnych i obyczajowych nie ułatwi mu prawdziwie ludzkiego życia, tzn. samorealizacji siebie w wolności. Skazany na samotne poszukiwanie rozwiązań wszystkich dylematów moralnych, jakie mogą pojawić się w jego życiu, szybko musiałby on popaść albo w daleko idące zobojętnienie na wartości etyczne, albo w destrukcyjne stany niepewności i lęku. W jednym i drugim przypadku stałby się łatwym przedmiotem manipulacji w rękach specjalistów od kreowania konsumentów. Przypisy 1. Paris 1979. 2. Por. W. L e s c h, Medienethik unter "postmodernen" Bedingungen, w:Ethik der Medienkommunikation, Freiburg 1992, ss. 77, 86. 3. Por. U. E c o, Dopiski na marginesie Imienia róży, w: Imię róży, Warszawa 1993, s. 617. 4. Por. S. M o r a w s k i, Filozof niezgody z psotną wizytówką (casus Lyotard), w: Sztuka i estetyka po awangardzie a filozofia postmodernistyczna, Warszawa 1994, s. 13I n. 5. Por. W. W e l s c h Unsere postmoderne Moderne, Berlin 19934, s. 143. 6. Por. B. B a r a n, Postmodernizm, Kraków 1992, s. 168. 7. Por. J. G i e d y m i n, Czy warto przejąć propozycje tekstuatizmu?, w: Dokqd zmierza współczesna humanistyka?, Warszawa 1994, s. 41 n. 8. Por. W. J. B u r s z t a, K. P i ą t k o w s k i, O czym opowiada antropotogiczna opowieść, Warszawa 1994 s. 44. 9. Por. S. M o r a w s k i, W mrokach postmodernizmu. Rozmyślania rekotekcyjne, w: Dokąd zmierza współczesna humanistyka?, Warszawa 1994, s. 27. 10. Teoria dzieła otwartego rozwijana przede wszystkim przez Umberto Eco odnosi się głównie do utworów literackich. Jest ona jednak przenoszona na grunt filozofii i kultury masowej. 11. Por. J. A. Ł a t a, Lęk przed pustką i bezsensem, "Communio" 14 (1994) nr 6, s, 42. 12. Por. tamże, s. 43. 13. Por. S. C i e n i a w a, Jedność filozofii i religii - warunkiem naszej pomyślności, w: Filozofia w dobie przemian, Poznań 1994, s. 140 n. 14. Por. W. W e l s c h, dz. cyt., s. 53. 15. Por. tamże, s. 36. 16. Por. W. J. B u r s z k a, K. P i ą t k o w s k i, dz. cyt., s. 37. 17. Por, W. W e l s c h, dz. cyt., s. 34. 18. Por. S. M o r a w s k i, W mrokach postmodernizmu..., s. 33. 19. Por. B. B a r a n, dz. cyt., s. 193. 20. Por. M. B o u ll e t, Le choc des medias, Paris 1985, s. 73 n. 21. Por. W. J. B u r s z t a, K. P i ą t k o w s k i, dz. cyt., s. 130 n. 22. Por. Z. B a u m a n, Dwa szkice o moralności ponowoczesnej, Warszawa 1994, s. 14 n. 23. Por. J. J. G a r r i d o, Misja chrześcijańska w czasach kryzysu kultury, "Communio" 14 (1994) nr 6, s. 79. 24. Por. B. B a r a n, dz. cyt., s. 200; A. B r o n k, Filozofować dzisiaj, w: Filozofia w dobie przemian, Poznań 1994, s. 19. 25. S. M o r a w s k i, W mrokach postmodernizmu..., s. 35. 26. Por. tamże, s. 36. 27. Por. Z. B a u m a n, dz. cyt., s. 73 n. 28. Por. tamże, s. 75. 29. Tamże, s. 75. 30. Tamże, s. 83 n. 31. Tamże, s. 81. 32. Lyotard początkowo wiązał postmodernizm ze społecznością postindustrialną. Później kulturę postindustrialną uznał za wytwór modernistycznych aspiracji. 33. Por. Ch. M i e t h i n g, Der Absolutismus der Freiheit. Wider die Selbstzerstoerung der Moderne, Wien 1994, s. 25. 34. Por. B. B a r a n, dz. cyt., s. 196. 35. Por. tamże, s. 195. 36. Por. S. M o r a w s k i, W mrokach postmodernizmu..., s. 33. 37. Por. B. B a r a n, dz. cyt., s. 200; W. L e s c h, ort. cyt., s. 78. 38. Por. D. G r i g s, Przezwyciężanie współczesności, "Communio" 14 (1994) nr 6, s. 19. 39. Por. W. J. Burszta, K. Piątkowski, dz. cyt., s. 152. 40. Por. J. M e y r o w i t z, Die Fernseh-Gesellschaft. Wirklichkeit und Identitaet im Medienzeitalter, Weinheim 1987, s. 31. 41. Por. J. A. Ł a t a, art. cyt., s. 44. 42. Por. tamże, s. 43. 43. Por. P. O z d o w s k i, Prawda obroniona, czyli: jak przepędzić ponure i beztroskie nastroje ze współczesnej filozofii?, w: Dokąd zmierza..., s. 61 n. 44. Por. Z. B a u m a n, dz. cyt., s. 74 n. 45. Por. tamże, s. 98 nn. 46. Por. H. R o t t e r, Person und Ethik, Zur Grundlegung der Moraltheologie, Innsbruck 1993, s. 136 n; S. P i n c k a e r s, Le sources de la morale chretienrie. Sa methode, son contenu, son histoir, Paris 1985, s. 65: 47. Por. H. R, o t t e r, dz. cyt., s. 109 n. 48. Por. tamże, s. 137. 49. Por. F. De W a c h t e r, Contextualism and Universalism in Postmodern Ethic, "Dialogue and Humanism" (1994) nr 2-3, s. 85. 50. Por. H. B o v e n t e r, Pressefreiheit ist nicht grenzenlos. Einfuehrung in die Medienethik, Bonn 1989, s. 40. [w: Ks. Z. Sareło (red.), Postmodernizm. Wyzwanie dla chrześcijaństwa, Poznań 1955, 5-27]