6068

Szczegóły
Tytuł 6068
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6068 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6068 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6068 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JEAN RITCHIE Do�wiadczenia z pogranicza �mierci ( Prze�o�y� Piotr K�ossowicz) Ksi��k� t� dedykuj� tym wszystkim, kt�rzy tak ch�tnie podzielili si� ze mn� relacjami o swoich do�wiadczeniach z pogranicza �mierci. Pragn� szczeg�lnie podzi�kowa� Drew MacKenziemu za jego wk�ad i badania przeprowadzone w Ameryce. Podzi�kowania nale�� si� te� Tony'emu Harrisowi, Peteo'wi Pictonowi, LiIi Goochi, Martinowi Malinowi. WST�P Jak�e by�bym szcz�liwy t� inn� �mier� bior�c w darze! T. S. Eliot Ksi��ka ta opowiada zar�wno o takich sytuacjach, w kt�rych cz�owiek bezpo�rednio styka si� ze �mierci�, jak te� i o tych, kiedy umiera, a p�niej zostaje przywr�cony do �ycia. Z jednej strony stanowi ona jedn� opowie��, z drugiej jednak jest sum� r�nych relacji powsta�ych dzi�ki trzystu ludziom, kt�rzy zechcieli podzieli� si� ze mn� swoimi do�wiadczeniami. Tylko niewielka cz�� ich przekaz�w zosta�a tutaj wykorzystana, ale jedynym powodem takiego ograniczenia by� brak miejsca. Wszystkie historie, z kt�rymi si� zapozna�am, s� fascynuj�ce; a ka�da z nich jest typowa dla jej narratora. Pod wieloma wzgl�dami opowie�ci te s� takie same. Je�li tak wielu ludzi do�wiadcza tych samych prze�y� i w takiej samej kolejno�ci, kiedy s� w stanie granicz�cym ze �mierci�, to takie podobie�stwa musz� co� oznacza�. Je�li podr�, w kt�r� ci ludzie udaj� si� w czasie tych kilku krytycznych sekund, kiedy ich �ycie wisi na w�osku, odbywa si� zawsze w ten sam spos�b, nie ma mowy o tym, by �nili albo mieli halucynacje. ...Ale czy znaczy to, to podr� ta jest prawdziwa? Ludzie, kt�rzy jej do�wiadczyli, nie maj� �adnych w�tpliwo�ci: to si� zdarzy�o naprawd�. Istniej� pewne zwroty, kt�re s�yszy si� ci�gle, kiedy si� z nimi rozmawia. Najcz�ciej m�wi�: "wiem, �e to by�o prawdziwe", "wiedzia�em, �e nie by� to sen" lub "by�a to najbardziej realna rzecz, jaka mi si� kiedykolwiek przytrafi�a". Wypowiedzi te nie stanowi� oczywi�cie dowodu. Opowie�ci przedstawione w tej ksi��ce nie mog� by� poddane drobiazgowej analizie, sprawdzone w laboratorium czy te� zbadane naukowo. Nie spos�b dowie�� ich prawdziwo�ci. Nie znaczy to wcale, �e mo�na je zlekcewa�y�. Je�li tylu ludzi do�wiadczy�o tego, co opisuj�, je�li wielu innych do�wiadcza tego samego ka�dego dnia, je�li, wreszcie, podobne opowie�ci pojawia�y si� od pocz�tku naszej cywilizacji i je�li mo�na je odnale�� w r�nych kr�gach kulturowych, to sama liczba tych udokumentowanych relacji zmusza do zastanowienia. Zawsze znajd� si� sceptycy pow�tpiewaj�cy w �wiadectwo tych, kt�rzy otarli si� o �mier�. Sceptycy ci albo nie s� w stanie uwierzy� osobom opowiadaj�cym o swoich prze�yciach, albo te� wynajduj� coraz to nowe i coraz to bardziej skomplikowane hipotezy naukowe, kt�re mia�yby wyja�ni� te opowie�ci. Ksi��ka ta nie odrzuca takiej ewentualno�ci, �e nauka mo�e w ko�cu wyt�umaczy� to, co dzieje si� w ostatnich sekundach �ycia (por�wnaj rozdzia� �smy). Jednak, jak si� nam wydaje, w chwili obecnej dawanie wiary nad wyraz skomplikowanym teoriom, a nie relacjom tak wielu ludzi, kt�rzy prze�yli do�wiadczenie z pogranicza �mierci, by�oby po prostu niesprawiedliwe. By zorientowa� si�, �e zetkni�cie si� ze �mierci� jest tak wa�nym, poruszaj�cym i niezapomnianym prze�yciem wystarczy porozmawia� z tymi, kt�rzy go do�wiadczyli. Prawie wszyscy ci ludzie uwa�aj�, �e wydarzenie to odmieni�o ich �ycie. Niewielu z nich obawia si� teraz �mierci -w rzeczywisto�ci potrafi� d�ugo m�wi� o tym dniu, kiedy �mier� w ko�cu do nich przyjdzie, mimo i� wiedz�, �e decyzja o tym, kiedy �w dzie� nast�pi, nie nale�y do nich. Jak powiedzia�a jedna z kobiet: "Oczekuj� tego dnia tak, jak si� czeka na fantastyczne wakacje". Tym, co stanowi podstaw� tej ksi��ki, s� �wiadectwa ludzi, relacje tych, kt�rzy otarli si� o �mier�. Im w�a�nie dedykuj� niniejsz� ksi��k�. Je�li chcecie dowiedzie� si�, jak to jest, kiedy si� umiera, i gdzie udajemy si� po �mierci, czytajcie dalej. To, czego dowiecie si�, uspokoi was. Nazwiska niekt�rych ludzi, kt�rzy przeszli przez �mier� kliniczn�, zosta�y usuni�te, by ochroni� ich prywatno��. ROZDZIA� 1 Czym jest do�wiadczenie z pogranicza �mierci? W jednym z najs�awniejszych fragment�w literatury angielskiej, w monologu Hamleta "By� albo nie by�", Szekspir opisuje �mier� jako "nieobecn� w atlasach krain�, sk�d �aden jeszcze podr�nik nie wr�ci��. Czy rzeczywi�cie kraina ta jest tak nieobecna i nieznana? Czy rzeczywi�cie �aden z podr�nik�w, kt�rzy odwiedzili krain� �mierci, nigdy nie powr�ci� do krainy �yj�cych? . Od najdawniejszych czas�w pojawia�y si� opowie�ci o ludziach umieraj�cych i powracaj�cych do �ycia, zazwyczaj korzystnie odmienionych przez to do�wiadczenie. Dzisiaj, kiedy szpitale s� lepiej wyposa�one, a lekarze lepiej przygotowani do tego, by przywraca� do �ycia ludzi, kt�rzy udali si� w podr�, z jakiej za czas�w Szekspira si� nie wraca�o, mamy takich relacji du�o wi�cej (por�wnaj rozdzia� trzeci). Medycyna rozwin�a si� tak bardzo, �e poj�cie �mierci klinicznej musia�o by� zdefiniowane na nowo. Ten staromodny pogl�d, wed�ug kt�rego cz�owiek umiera wtedy, kiedy przestaje bi� jego serce, musi by� ponownie rozwa�ony: teraz mo�na ju� ratowa� wielu pacjent�w nawet po zawale. Pacjenta mo�na przywr�ci� do �ycia bez �adnych trwa�ych zmian pod warunkiem, �e m�zg me zosta� zbyt d�ugo pozbawiony tlenu pompowanego razem z krwi�. Niekt�rzy ludzie -w ksi��ce tej s� opisane takie przypadki -prze�yli nawet zatrzymanie akcji serca przez tak d�ugi okres, �e powinno doj�� do trwa�ego uszkodzenia m�zgu, ale cudownym zrz�dzeniem losu nast�pi� potem ca�kowity powr�t do zdrowia. Zaskakuj�ce jest r�wnie� to, �e ludzie, kt�rym niewiele brakowa�o do �mierci lub kt�rzy nawet z czysto medycznego punktu widzenia zostali uznam za umar�ych, opisuj� ci�g wydarze� w spos�b niezwykle podobny. Jeden cz�owiek na trzech lub nawet na dw�ch spo�r�d tych wszystkich, kt�rzy na skutek wypadku lub choroby znale�li si� na progu �mierci, opowiada o swoich prze�yciach niezwykle barwnie i wida�, �e wywar�y one na mego znacz�cy wp�yw. Co wi�cej, mimo wyst�powania pewnych r�nic, mo�na zaobserwowa� podobie�stwa mi�dzy relacjami poszczeg�lnych os�b. Pocz�tkowo tylko ludzie, kt�rzy zajmowali si� umieraj�cymi, zdawali sobie spraw� z istnienia zjawiska �mierci klinicznej. Ale od lat 70. temat ten by� cz�sto dyskutowany i zajmowali si� mm eksperci. Wydarzenia, kt�re opisywano, zosta�y nazwane do�wiadczeniem b�d� prze�yciem z pogranicza �mierci (po angielsku: Near Death Experience), a wysi�ki zmierzaj�ce do zlekcewa�enia ich jako halucynacji lub te� marze� sennych spali�y na panewce. Zjawisko to pr�bowano te� wyja�ni� w spos�b naukowy -powsta�a teoria, zgodnie z kt�r� opisywane przez pacjent�w wydarzenia traktowano jako cz�� naturalnego procesu dokonuj�cego si� w umieraj�cym m�zgu (por�wnaj rozdzia� osiemnasty). Jednak teoria ta (jak i par� innych) pozosta�a spekulacj�, bo nie przedstawia�a �adnych dowod�w, a poza tym zawiera�a pewne podstawowe b��dy. A zatem -czym jest przede wszystkim do�wiadczenie z pogranicza �mierci? Pierwsz� osob�, kt�ra zacz�a zbiera� relacje o bliskim zetkni�ciu si� ze �mierci� i kt�ra wynalaz�a to okre�lenie, jest doktor Raymond Moody. Jego ksi��ka �ycie po �yciu zosta�a opublikowana w Ameryce w roku 1975 i od tej pory datuj� si� dalsze badania nad tym zjawiskiem. Moody zainteresowa� si� owym tematem ju� na studiach, kiedy us�ysza� o do�wiadczeniach pewnego psychiatry, kt�ry "umar�" na obustronne zapalenie p�uc i odzyska� przytomno�� dopiero wtedy, gdy lekarze uznali go za zmar�ego i poinformowali o tym jego rodzin�. Psychiatra ten zapami�ta� swoje prze�ycia i opisa� je. Ale nie on by� pierwszym cz�owiekiem, kt�ry zanotowa� szczeg�owo do�wiadczenia z pogranicza �mierci. Miejsce to nale�y si� urodzonej w Szwajcarii Elisabeth Klibler-Ross. Pracowa�a ona w�r�d by�ych wi�ni�w niemieckich oboz�w koncentracyjnych i dosz�a do przekonania, �e tu� przed �mierci� dzieje si� co� nieoczekiwanego. Doktor Klibler-Ross napisa�a o tym ksi��k� Rozmowy o �mierci i umieraniu. Praca porusza ten temat w spos�b bardziej og�lny ni� ksi��ka Moody' ego, ale zawiera pierwszy prawdziwie naukowy opis i analiz� zjawiska �mierci klinicznej dokonan� przez lekarza. To, co doktor Klibler-Ross zobaczy�a, przekona�o j� o istnieniu �ycia po �mierci. Doktor Moody podj�� wyzwanie zbadania terenu stosunkowo ma�o znanego i stworzy� klasyczny ju� opis do�wiadczenia z pogranicza �mierci. Opis ten jest kompilacj� -to, co przedstawia, nie przytrafi�o si� ze wszystkimi szczeg�ami jednej osobie, lecz zawiera cechy, kt�re zosta�y uznane za typowe dla prze�ycia z pogranicza �mierci. Trzeba jednak zaznaczy�, �e przebieg wczesnych etap�w owego doznania r�ni si� nieco od tego, co opisa� Moody. Bardzo niewielu ludzi do�wiadczy�o tak pe�nego prze�ycia, jakie zrelacjonowa� Moody -wi�kszo�� z nich przesz�a tylko przez pierwsze dwa lub trzy etapy; wr�cili na nasz brzeg wcze�niej. Jednak bez wzgl�du na przyczyn� do�wiadczenia z pogranicza �mierci ludzie znacznie cz�ciej przechodz� przez pierwsze etapy ani�eli przez te p�niejsze. Opis fikcyjnego przypadku dokonany przez doktora Moody' ego jest tak dok�adny i stanowi tak wnikliw� analiz� pe�nego zetkni�cia si� ze �mierci�, �e postanowili�my go przytoczy�: Cz�owiek umiera i kiedy znajduje si� w momencie najwi�kszego cierpienia fizycznego, dochodzi do mego g�os lekarza oznajmuj�cego jego �mier�. Wtedy zaczyna s�ysze� przykry ha�as, g�o�ne dzwonienie albo szum, i w tej samej chwili czuje, �e bardzo szybko porusza si� w d�ugim ciemnym tunelu. Potem nagle spostrzega, i� znajduje si� poza swoim fizycznym cia�em, ale nadal przebywa w fizycznym bezpo�rednim otoczeniu i widzi swoje cia�o z pewnej odleg�o�ci -jak widz w teatrze. Oszo�omiony, zmieszany obserwuje nadal zabiegi reanimacyjne. Po chwili odzyskuje panowanie nad sob� i jakby przyzwyczaja si� do tej przedziwnej sytuacji. Spostrzega, �e nadal ma "cia�o", ale bardzo r�ne od dotychczasowego i obdarzone innymi mo�liwo�ciami ni� to fizyczne, kt�re zostawi�. Wkr�tce zaczynaj� si� dzia� niezwyk�e rzeczy: Pojawiaj� si� inni, �eby mu pom�c. Widzi duchy krewnych i przyjaci�, kt�rzy zmarli wcze�niej, i pojawia si� przed nim pe�en mi�o�ci, promieniej�cy ciep�em duch, kt�rego nigdy dot�d nie spotka�, jaka� �wietlista istota. Zwraca si� ona do niego bez s��w, �eby dokona� oceny swojego �ycia, i pomaga mu w tym, ukazuj�c natychmiast panoram� minionych wa�niejszych wydarze�. W pewnej chwili zdaje sobie spraw�, �e zbli�a si� do jakiej� bariery czy granicy -zapewne granicy pomi�dzy �yciem ziemskim i przysz�ym. A jednak wie, �e musi wr�ci� do doczesno�ci, �e czas jego �mierci jeszcze nie nadszed�. Nie chce tego, gdy� pogr��ony w uczuciu niezwykle intensywnie prze�ywanej rado�ci, mi�o�ci i spokoju jest zachwycony tym, co si� z nim dzieje. Pomimo to ��czy si� jako� ze swym fizycznym cia�em i �yje nadal. P�niej pr�buje nawet opowiedzie� o swoim prze�yciu innym ludziom, ale napotyka trudno�ci. Po pierwsze -nie znajduje s��w odpowiednich, �eby opisa� owe doznanie. Poza tym cz�sto bywa wy�miewany i dlatego przestaje o tym m�wi�. A jednak to, czego do�wiadczy�, ma g��boki wp�yw na jego �ycie, zw�aszcza na pogl�dy na �mier� i jej zwi�zek z �yciem. Brytyjski psycholog, Margot Grey, kt�ra sarna prze�y�a do�wiadczenie z pogranicza �mierci, daje opis kr�tszy, ale tak sarno wa�ny: "Wielu ludzi, kt�rzy prawie umarli na skutek wypadku, w trakcie operacji lub w wyniku jakiego� urazu, pod�wiadomie odnotowuje niezwyk�o�� swego do�wiadczenia. Robi� to, mimo �e stracili przytomno��, zanim si� ono zacz�o. Przynosi ze sob� dog��bn� i sta�� zmian� w rozumieniu tego, czym jest rzeczywisto��. Jest wiele wsp�lnych element�w w opisach tego wydarzenia, dokonywanych -niezale�nie od siebie -przez tysi�ce ludzi. Najcz�ciej m�wi si� o zetkni�ciu z pe�n� wsp�czucia i mi�o�ci �wietlist� istot�, spotkaniu ze zmar�ymi krewnymi i odczuciu niewys�owionego pi�kna, spokoju i transcendencji, co prowadzi do wyzbycia si� strachu przed �mierci�, wi�kszej �wiadomo�ci celu �ycia i zmiany stosunku do ca�ego otoczenia, zmiany polegaj�cej na wi�kszym otwarciu i mi�o�ci". Ksi��ka doktora Moody'ego zawiera szczeg�owy zapis wielu stan�w z pogranicza �mierci, zrelacjonowanych autorowi przez ludzi, kt�rzy ich do�wiadczyli. On sam podkre�la�, �e gromadz�c te relacje, nie pos�ugiwa� si� metodami naukowymi. Kiedy je notowa�, dostrzeg� mi�dzy nimi wyra�ne podobie�stwa, co zmusi�o go do zebrania ich w jednym tomie. Mimo �e zar�wno streszczenia do�wiadcze� z pogranicza �mierci zaprezentowane przez Raymonda Moody'ego, jak i Margot Grey s� podobne, zajmiemy si� poszczeg�lnymi etapami �mierci klinicznej w spos�b dok�adniejszy. Moja wersja opisu oparta jest na �wiadectwach wielu ludzi, kt�rzy opowiedzieli o swoich prze�yciach. Mo�na tu znale�� wiele analogii do relacji zamieszczonych w ksi��ce Moody'ego w latach 70. i w ksi��kach innych autor�w opublikowanych do dzisiaj. Do�wiadczenie z pogranicza �mierci zaczyna si� od tego, �e cz�owiek u�wiadamia sobie, i� nie �yje, ale nie wszyscy rozm�wcy zdawali sobie z tego spraw�. O pewnych zagadnieniach po prostu "wiedzieli", nie b�d�c �wiadomi, sk�d si� ta ich wiedza bierze. Jak m�wi�, by�a to bardziej kwestia odczuwania ni� my�lenia. Tak po prostu by�o -i w tych kategoriach postrzegali wtedy �wiat. Na og� orientowali si�, �e nie �yj�, jednak to ich nie niepokoi�o. Potem czuli si� tak, jakby wychodzili ze swojego cia�a i unosili si� w powietrzu. Oczywi�cie, jak zawsze, istniej� pewne rozbie�no�ci co do dok�adnego przebiegu prze�ycia, ale w przewa�aj�cej wi�kszo�ci moi rozm�wcy twierdzili, �e czuli si� tak, jakby opuszczali swoje cia�a i szybowali w g�r�. Byli spokojni, opanowani i szcz�liwi. Wszystkie ich ziemskie zmartwienia i k�opoty przemin�y. Znikn�� te� ca�y b�l (trzeba pami�ta�, �e wielu spo�r�d nich zazna�o niema�ych cierpie� zwi�zanych z chorobami i urazami, kt�re doprowadzi�y ich na granic� �mierci), a na jego miejsce pojawi�o dobre samopoczucie. Warto w tym miejscu zaznaczy�, �e ludzie niepe�nosprawni przestawali odczuwa� swoje kalectwo. Nawet niewidomi "widzieli" tak jak inni. Niekt�rzy -stanowi� oni zdecydowan� mniejszo�� -czuli, �e otrzymuj� drugie cia�o, o takich samych rozmiarach i kszta�tach jak to, kt�re w�a�nie opu�cili. Ale wielu z nich nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, jak wygl�daj�. Wszyscy s� jednak przekonani, �e ich prawdziwe ,Ja" opu�ci�o ziemsk� pow�ok�. Trudno im dok�adnie wyrazi� czy opisa� ten stan. Jedna z os�b przedstawi�a to tak: "Cia�o, kt�re znajdowa�o si� na dole, by�o jakby pow�ok� i raczej przypomina�o noszony przeze mnie niegdy� stary p�aszcz. Za to moje prawdziwe ja, esencja mojej istoty, moja dusza, m�j duch, moja osobowo�� -jakkolwiek by� to nazwa� -znajdowa�o si� pod sufitem". Potem ludzie ci odkrywaj�, �e mog� spojrze� w d� ze swego punktu obserwacyjnego ulokowanego w g�rze (zazwyczaj znajduje si� on r�wno po�rodku, ale czasem z boku lub w rogu pokoju). Odnosz� wra�enie, jakby lewitowali tu� pod sufitem. I ogl�daj� samych siebie. Na tym etapie spostrzegaj� rzeczy, o kt�rych w �aden inny spos�b by si� nie dowiedzieli, gdyby tylko le�eli nieprzytomni na ��ku. Widz� w�asne cia�o, widz�, jak lekarze i piel�gniarki pochylaj� si� nad nimi lub, je�li ulegli przedtem wypadkowi, jak stra�acy i sanitariusze pr�buj� ich wydosta� z rozbitego samochodu. Po chwili potrafi� nawet powt�rzy�, o czym rozmawiali ci, kt�rzy ratowali im �ycie. Czasem pacjenci mog� nawet zagl�da� do innych sal. Klasyczny ju� opis takiego przypadku pochodzi z 1963 roku, kiedy nie zajmowano si� jeszcze naukowo �mierci� kliniczn�. Relacja pochodzi od kobiety, kt�ra znalaz�a si� w szpitalu z powodu ostrego zapalenia otrzewnej. Oddzia� szpitalny przypomina� kszta�tem liter� "L" i dlatego pacjentka ta nie mog�a ze swojego ��ka widzie� tego, co dzia�o si� za rogiem. "Pewnego ranka poczu�am, �e unosz� si� i szybuj� wysoko w g�r�, a kiedy otworzy�am oczy, zorientowa�am si�, �e patrz� na innych pacjent�w z pewnej wysoko�ci. Zobaczy�am siebie u�o�on� na poduszkach -by�am bardzo blada i chora. Przygl�da�am si� piel�gniarce i siostrze zakonnej, kt�re spieszy�y do mnie z tlenem. Potem ju� wszystko zmieni�o si� w jak�� pustk�. Obraz kolejny przyszed� dopiero po pewnym czasie. Pami�tam, �e kiedy otworzy�am oczy, zobaczy�am pochylon� nade mn� siostr�. Powiedzia�am jej, co si� sta�o. Z pocz�tku my�la�a, �e majacz�. Ale ja m�wi�am wyra�nie: �Na ��ku siedzi t�ga kobieta z obanda�owan� g�ow� i robi co� na drutach z niebieskiej we�ny. Ma bardzo czerwon� twarz�. To siostr� po prostu wstrz�sn�o, poniewa� wspomniana kobieta przesz�a operacj� sutka i wygl�da�a tak, jak j� opisa�am. Nie mog�a wstawa� z ��ka, tak samo zreszt� jak i ja. Dopiero kiedy opowiedzia�am siostrze o dalszych szczeg�ach, na przyk�ad o godzinie na zegarze �ciennym, kt�ry zreszt� si� zepsu�, uda�o mi si� j� przekona�, �e naprawd� zdarzy�o si� co� dziwnego". Nast�pnym etapem do�wiadczenia z pogranicza �mierci jest tunel. Ta cz�� podr�y odbywanej ku �mierci jest najlepiej znana, ale tak samo jak i poprzednio nie ka�dy jej do�wiadcza. Niekt�rzy opisuj� ciemno��, w kt�rej nie ma �adnego tunelu. Inni opisuj� sytuacje, kt�re w symboliczny spos�b nawi�zuj� do tunelu: drogi przez spadziste g�rskie prze��cze, d�ugie korytarze itd. Zazwyczaj moi rozm�wcy uwa�ali, �e przeszli tym tunelem, ale cz�ciej szybowali w nim z du�� pr�dko�ci�. Potem pacjenci spostrzegaj� �wiat�o. Znajduje si� ono na ko�cu tunelu i ka�dy, kto je widzia�, ma trudno�ci z jego opisaniem. Najcz�ciej m�wi�, �e by�o ono ,jasne i delikatne" albo "delikatne, lecz mocne", ale za ka�dym razem "pi�kniejsze od czegokolwiek, co do tej pory widzia�em". Niekt�rzy s�dz�, �e �wiat�o to mia�o w sobie barwy t�czy, kt�re te� s� opisane jako niewiarygodnie pi�kne. Na ko�cu tunelu pacjenci wchodz� w kr�g �wiat�a. Mo�e znajdowa� si� tam bariera, przed kt�r� jedni si� zatrzymuj�, a drudzy przekraczaj�. Cz�� rozm�wc�w m�wi, �e po wyj�ciu z tunelu dosz�a do bariery, drzwi lub te� bramy. Relacje o tym, co znajduje si� za tunelem, bardzo si� r�ni�, ale jedno podstawowe okre�lenie pozostaje wsp�lne dla wszystkich opis�w: tam jest pi�knie. Przymiotnika tego nader ch�tnie i cz�sto u�ywaj� moi rozm�wcy -twierdz�, �e tego, co widzieli, nie daje si� najcz�ciej opisa� zwyk�ymi s�owami, a "pi�kny" to jedyne okre�lenie, kt�re cho� troch� pomaga im przekaza� swe odczucia. Po wyj�ciu z korytarza niekt�rzy widz� jedynie "pi�kny" krajobraz, inni spotykaj� ludzi. Wielu z nich ju� w tunelu natkn�o si� na zmar�ych przyjaci� i krewnych. Nieliczni zostali zaprowadzeni do tunelu przez kt�rego� ze swoich bliskich. Jednak prawdziwe spotkania i rozmowy ze zmar�ymi odbywaj� si� dopiero po wyj�ciu z tunelu. Spos�b i charakter rozmowy bywaj� bardzo r�ne. Niekt�rzy ucinaj� sobie normalne, codzienne pogaw�dki, podczas gdy inni po prostu "dowiaduj� si�" o tym, o czym w normalnych warunkach by nie rozmawiali -tu jednak nie pada �adne s�owo. Czasami moim rozm�wcom prezentowano jakby "przegl�d" uczynk�w z ca�ej ich egzystencji. Widzieli kr�tkie fragmenty najwa�niejszych zdarze� w ich �yciu -st�d zapewne wzi�o si� powiedzenie: "w mgnieniu oka ujrza� ca�e swoje dotychczasowe �ycie". Czasami "przegl�d" �w odbywa si� w obecno�ci osoby lub ducha, kt�ry zdaje si� cz�owieka ocenia�. Niekt�rzy z moich interlokutor�w spotkali ludzi, kt�rych nie znali. Czasem osoby te opisywano jako "anio�y" albo "duchy". Rozm�wcy opowiadali, �e czeka�a na nich jaka� najwy�sza istota -okre�lali j� jako "istot� �wietlist�", bo zazwyczaj nie mia�a ona fizycznego kszta�tu, a tylko po�wiat�, z kt�rej emanowa�o poczucie si�y i dobra. Rozmawiali z t� bosk� istot�, cz�sto bez u�ycia s��w, inni tylko j� widzieli lub odczuwali jej obecno��. W pewnym momencie (mo�e si� to zdarzy� kiedykolwiek podczas opisywanych wydarze�) nast�puje "odes�anie" cz�owieka z powrotem do jego cia�a. Czasem cz�owiek, kt�rego moi rozm�wcy tam spotykali, odsy�a� ich z powrotem, czasem po prostu s�yszeli oni g�os, kt�ry nakazywa� im powr�t. Cz�sto pada�y w�wczas s�owa: ,jeszcze nie nadszed� tw�j czas". Niekt�rym kazano powr�ci� dlatego, �e nie za�atwili na ziemi swoich spraw. Wielu z nich s�dzi, �e sami spowodowali sw�j powr�t poprzez skoncentrowanie my�li na tym, co pozostawili za sob�. Dzia�o si� tak zw�aszcza w przypadku rodzic�w ma�ych dzieci. Jak powiedzia�a jedna kobieta: "Gdyby zdarzy�o si� to dzisiaj, ch�tnie bym tam posz�a. Ale wtedy wiedzia�am, �e dzieci mnie potrzebuj�". Wi�kszo�� moich rozm�wc�w nie zdawa�a sobie sprawy z tego, �e wr�ci�a z tej podr�y. Czuli tylko, �e znale�li si� z powrotem w swoim ciele. Niekt�rzy zapami�tali moment powrotu do cielesnej pow�oki. Prawie wszyscy ludzie, kt�rzy prze�yli do�wiadczenie z pogranicza �mierci, zmienili si� pod jego wp�ywem -przestali przywi�zywa� wag� do spraw materialnych, stali si� bardziej troskliwi dla bliskich, bardziej zainteresowani sprawami duchowymi. Nikt z nich nie boi si� ju� �mierci. Niewielka cz�� os�b, stanowi�ca mniej ni� 3 procent, ma nieprzyjemne wspomnienia zwi�zane z przej�ciem przez �mier� kliniczn� (por�wnaj rozdzia� trzeci). Bezpo�rednio po publikacji praca doktora Moody' ego zosta�a uznana przez �wiat medycyny za kontrowersyjn�. Lekarze niejednokrotnie oskar�ali go o to, �e zebra� opisy halucynacji. Twierdzono, �e relacje przekazane w jego ksi��ce nie mog� by� udowodnione. To prawda, nie spos�b dostarczy� dowod�w, jakie mog�aby zaakceptowa� nauka, poniewa� do�wiadczenia z pogranicza �mierci nie daj� si� ulokowa� w laboratorium i obejrze� pod mikroskopem. Jednak z ca�� pewno�ci� mo�na wyeliminowa� halucynacje: psychiatrzy zajmuj�cy si� pacjentami, kt�rych choroby psychiczne wywo�uj� halucynacje, wiedz�, �e dwaj pacjenci nigdy nie maj� takich samych halucynacji, nie zapami�tuj� ich oni tak jak ci, kt�rzy prze�yli do�wiadczenia z pogranicza �mierci. Halucynacje s� chaotyczne i nieprzewidywalne. Wi��� si� te� zazwyczaj z depresj�, rozpacz� lub nienaturalnym podnieceniem, podczas gdy emocjami charakterystycznymi dla ludzi, kt�rzy maj� za sob� do�wiadczenie z pogranicza �mierci, s� spok�j, opanowanie, pogoda ducha i rado��. Jedn� ze zdumiewaj�cych cech do�wiadczenia z pogranicza �mierci jest spos�b, w jaki ludziom zapada w pami�� to prze�ycie. Na og� relacje dotycz�ce do�wiadcze� z pogranicza �mierci zosta�y spisane przez tych, kt�rzy je prze�yli dwa lata przed rozpocz�ciem przeze mnie przygotowa� do tej ksi��ki. Kiedy poprosi�am ich, po tak d�ugiej przerwie, by powr�cili do szczeg��w ze swoich dozna�, za ka�dym razem otrzymywa�am odpowiedzi, kt�re by�y identyczne z zapisanymi wcze�niej. A tych ostatnich nie mieli przed sob� w czasie rozm�w ze mn�. Ich ustne relacje nie by�y nawet zbli�one do tych z�o�onych wcze�niej, ale dok�adnie takie same. Je�li poprosiliby�my kogo�, by ponownie opowiedzia� wydarzenia ze swego �ycia po up�ywie dw�ch lat, okaza�oby si�, �e do tych powt�rnych relacji wdar�o si� sporo nie�cis�o�ci. Ludzka pami�� potrafi p�ata� nie lada figle. Nawet wspomnienia wa�nych fakt�w zacieraj� si�, a szczeg�y ulegaj� zniekszta�ceniu. Aby si� o tym przekona�, wystarczy poprosi� dwoje ludzi, na przyk�ad m�a i �on�, by opowiedzieli o tym samym zdarzeniu, dajmy na to o swoim �lubie. Zaraz si� oka�e, �e jedno pami�ta akurat to, o czym drugie zapomnia�o, i na odwr�t, mimo i� przecie� byli tam obydwoje. Je�li chodzi o sny, bardzo niewielu spo�r�d nas pami�ta o nich d�u�ej ni� par� minut po obudzeniu. Rzadko kiedy przez ca�e �ycie pozostaje wspomnienie sn�w, kt�re by�y na tyle barwne, �e na to zas�u�y�y (przy czym koszmary s� zazwyczaj bardziej trwa�e od sn�w przyjemnych). Ale ludzie, kt�rzy prze�yli do�wiadczenie z pogranicza �mierci, pami�taj� o nim zawsze. Pewne zwroty by�y nader cz�sto u�ywane przez trzysta os�b, kt�rych opowie�ci zosta�y zebrane w trakcie pracy nad t� ksi��k�. Jedno z najcz�ciej pojawiaj�cych si� zda� brzmi: "Pami�tam to tak, jakby by�o wczoraj". Wielu z moich rozm�wc�w, kt�rzy sami si� do mnie zg�aszali, podkre�la�o, �e nie maj� zbyt dobrej pami�ci: "Nie pami�tam tego, co si� zdarzy�o tydzie� temu, a co dopiero dziesi�� lat temu. Ale wspomnienie tamtego prze�ycia jest wci�� tak �wie�e i �ywe, jakby zdarzy�o si� ono wczoraj". To najbardziej typowy komentarz z ich strony. Ksi��ka doktora Moody'ego wywo�a�a zainteresowanie zagadnieniem do�wiadczenia z pogranicza �mierci u innych badaczy. Zaj�� si� ni� zw�aszcza Kenneth Ring, psycholog z uniwersytetu stanowego w Connecticut. Postanowi� on zbada� w spos�b ca�kowicie bezstronny teori� Moody'ego, zgodnie z kt�r� wielu umieraj�cych ludzi do�wiadczy�o podobnych dozna�. Ring nie wiedzia�, czy to, do czego dojdzie w trakcie swych bada�, b�dzie dowodem na poparcie teorii Moody'ego, czy te� nie. Przeprowadzi� rozmowy nie tylko z tymi, kt�rzy prze�yli do�wiadczenie z pogranicza �mierci, ale tak�e z tymi, kt�rym niewiele brakowa�o do �mierci, a nie mieli nic tak ciekawego do opowiedzenia. Potwierdzi� on odkrycia Moody'ego, ale dzi�ki temu, �e prowadzi� swoje badania solidnie i zgodnie z rygorami bada� naukowych, sprawi�, i� od tej pory praca nad tym problemem zyska�a szacunek w kr�gach uniwersyteckich, przynajmniej na terenie Stan�w Zjednoczonych. Ring przedstawi� pi�� najwa�niejszych etap�w ka�dego do�wiadczenia z pogranicza �mierci. Najprawdopodobniej stanowi� one lepsze wprowadzenie do tego zagadnienia ni� opis hipotetycznego przypadku autorstwa doktora Moody'ego. Oto one: uczucie spokoju i ulgi, oddzielenie si� od cia�a, wej�cie w ciemno�� (kt�ra odpowiada tunelowi w opisie Moody'ego), ujrzenie �wiat�a, wej�cie w jego kr�g. Ci, kt�rzy znale�li si� na progu �mierci, przechodzili na og� przez te kluczowe etapy w tym w�a�nie porz�dku, ale do ka�dego z nast�pnych etap�w dociera�o coraz mniej os�b. Wed�ug bada� doktora Ringa, a� 60 procent spo�r�d wszystkich, kt�rzy prze�yli stan z pogranicza �mierci, do�wiadczy�o uczucia spokoju i ulgi, 37 procent oddzieli�o si� od swego cia�a, 23 procent wesz�o w ciemno��, 16 procent zobaczy�o �wiat�o i 10 procent w nie wesz�o. "Jest to chyba ta sama podr�, tyle �e r�ni ludzie docieraj� do r�nego etapu drogi, kt�ra wydaje si� wsp�lnym szlakiem" -podsumowa� Ring. W miar� jak posuwa�a si� jego praca z lud�mi, kt�rzy byli bliscy �mierci, sporz�dzi� bardziej szczeg�ow� wersj� pi�cioetapowego opisu stanu z pogranicza �mierci: poczucie w�asnej �mierci, uczucie spokoju i ulgi, oddzielenie si� od cia�a, wej�cie w ciemno��, napotkanie "obecno�ci" lub us�yszenie g�osu, inwentaryzacja w�asnego �ycia, ujrzenie pi�knych kolor�w, wej�cie w �wiat�o��, spotkanie widzialnych "duch�w". Innym pionierem bada� by� Michael Sabom, kardiolog. Jego nastawienie do ksi��ki Moody' ego charakteryzowa� du�y sceptycyzm. Uwa�a�, �e m�g�by z �atwo�ci� obali� tezy autora po rozmowie z lud�mi chorymi na serce, kt�rzy ledwie wywin�li si� �mierci. Pierwsi dwaj pacjenci, z kt�rymi rozmawia�, potwierdzili jego opini�, �e opisy doktora Moody'ego s� naci�gane, ale nast�pny rozm�wca, ku jego zdumieniu, przedstawi� klasyczny opis do�wiadczenia z pogranicza �mierci. W miar� jak Ring dalej stara� si� kwestionowa� obserwacje poczynione przez Moody'ego, znajdowa� kolejne przyk�ady potwierdzaj�ce jego tezy i tak jak innych badaczy zafascynowa�o go to, �e w r�nych relacjach wyst�puj� te same elementy. Po opublikowaniu ksi��ki Moody'ego rozpocz�a si� dyskusja na ten temat, ale co wa�niejsze zacz�li w niej uczestniczy� ludzie, kt�rzy poprzednio czuli si� zbyt skr�powani, by rozmawia� o swoich do�wiadczeniach. Wielu z tych, kt�rzy maj� za sob� prze�ycie stan�w z pogranicza �mierci, wci�� boi si� m�wi� o swoich doznaniach, bo nie chc� by� brani za "pomyle�c�w" czy "wariat�w". Ten negatywny stosunek do os�b, o kt�rych tu m�wimy, mo�na szczeg�lnie zaobserwowa� poza granicami Stan�w Zjednoczonych. Powodem, dla kt�rego mamy niejako do czynienia z mn�stwem opowie�ci o prze�yciach z pogranicza �mierci, jest nie tylko post�p medycyny, ale i swoboda wypowiadania si� o zjawiskach dziwnych i paranormalnych, swoboda, kt�ra sprawi�a, �e ludzie zacz�li m�wi� otwarcie o tym, z czego do tej pory zwierzali si� tylko najbli�szym. Je�eli wcze�niej odwa�yli si� m�wi� o tym komu� spoza owego kr�gu, to komu�, o kim s�dzili, �e jest im �yczliwy: ankieta przeprowadzona w�r�d duchownych pokazuje, �e siedemdziesi�t procent z nich s�ysza�o relacje na temat do�wiadcze� z pogranicza �mierci od swych parafian. Z czasem liczba ch�tnych do rozmowy o prze�yciach z pogranicza �mierci szybko si� powi�ksza�a, w tym samym tempie ros�y fundusze na dalsze badania. Przypomina to zjawisko kuli �niegowej. W miar� post�powania bada� nad tym zagadnieniem zacz�to definiowa� kolejne elementy prze�ycia z pogranicza �mierci. Wiele os�b, kt�re otar�y si� o �mier�, czu�o, �e ich uwaga i spostrzegawczo�� osi�gn�y niezwykle wysoki poziom w por�wnaniu z dotychczasowym �yciem: barwy wydawa�y si� bardziej kontrastowe, d�wi�ki -g�o�niejsze, zmys�y -wyostrzone. W roku 1981 doktor Kenneth Ring za�o�y� w Ameryce Towarzystwo do Bada� Stan�w z Pogranicza �mierci (The Association for Near Death Studies). Przekszta�ci�o si� ono p�niej w Mi�dzynarodowe Towarzystwo do Bada� Stan�w z Pogranicza �mierci (The International Association for Near Death Studies -IANDS). Organizacja ta stanowi forum wymiany wynik�w prac naukowych i zapewnia dost�p do materia��w badawczych. Jest r�wnie� jakby "parasolem", pod kt�rym zbieraj� si� grupy zapewniaj�ce wsparcie ludziom po prze�yciach z pogranicza �mierci (istnieje kilka takich grup w ca�ych Stanach Zjednoczonych). Stanowi� one �r�d�o przypadk�w badawczych dla naukowc�w. Istnieje te� brytyjski oddzia� tej organizacji. Po�r�d wielu pyta�, jakimi zajmuj� si� badacze, istnieje te� to oczywiste, kt�re dotyczy liczby os�b maj�cych za sob� do�wiadczenie z pogranicza �mierci. Doktor Ring w swojej ksi��ce sugeruje, �e a� 60 procent ludzi, kt�rych �ycie by�o zagro�one, w jaki� spos�b zetkn�o si� z tym zjawiskiem, z czego 37 procent przesz�o ju� przez wyra�nie rozpoznawalne stany z pogranicza �mierci. Inni eksperci podaj�, �e zjawisko to by�o udzia�em od 22 do 48 procent ludzi. Samo zagadnienie jest bardzo trudne, bo nale�y odpowiedzie� na pytanie, jak bardzo �ycie cz�owieka musi by� zagro�one, by uzna�, �e znalaz� si� on na progu �mierci. Michael Sabom przeprowadzi� razem z Sar� Kreutziger jedne z najbardziej wiarygodnych bada� i doszed� do wniosku, �e 43 procent spo�r�d zagro�onych �mierci� mia�o za sob� prze�ycia zwi�zane z jej do�wiadczeniem. Je�li chodzi o ca�� populacj�, to jest to zadanie nawet trudniejsze: okre�li� procent tych, kt�rzy prze�yli stan z pogranicza �mierci. Wed�ug pewnego sonda�u przeprowadzonego w Stanach zjawisko to dotyczy 15 procent -pytano wtedy ludzi, czy "do�wiadczyli czego� niezwyk�ego", b�d�c "na skraju �mierci". Ale skoro nie sprecyzowano, o jakie niezwyk�e prze�ycie chodzi�o, sta�o si� oczywiste, �e wielu spo�r�d ankietowanych udzieli odpowiedzi pozytywnej. Przecie� sama powa�na choroba lub wypadek, w kt�rym by�o zagro�one �ycie, s� same w sobie "niezwyk�ym prze�yciem". A z kolei sformu�owanie "by� na skraju �mierci" tak�e nie zosta�o precyzyjnie zdefiniowane. Je�li rzeczywi�cie prawd� jest, �e prawie po�owa z tych, kt�rzy ledwo umkn�li �mierci, dozna�a prze�ycia z pogranicza �mierci, to te 15 procent oznacza�oby, i� przynajmniej 30 procent ca�ej populacji stanowi� ludzie, kt�rzy znale�li si� na progu �mierci na skutek ci�kich chor�b lub powa�nych wypadk�w. Jest to jednak liczba nieprawdopodobna. Wi�kszo�� z nas tylko raz spotyka w swoim �yciu �mier�. Dlaczego zatem jedni do�wiadczaj� stan�w z pogranicza �mierci, a inni -nie? Naukowcy zajmuj�cy si� tym zjawiskiem d�ugo szukali odpowiedzi i na to pytanie. Stwierdzili jednak, �e nie spos�b poda� najbardziej typowych cech statystycznego cz�owieka, kt�ry ma za sob� to do�wiadczenie. Albowiem w grupie tej mamy kobiety i m�czyzn, przy czym takie czynniki jak wiara lub jej brak, wiek, wykszta�cenie, klasa spo�eczna i zamo�no�� nie odgrywaj� �adnej roli. Nie ma ani jednej cechy wsp�lnej dla wszystkich ludzi z tej grupy. Innymi s�owy, to, czy dana osoba by�a, czy b�dzie bliska �mierci, jest kwesti� ca�kowicie losow�. Nie ma r�wnie� znaczenia, czy s�ysza�e� ju� o tym, czy nie. Cz�stsze rozmowy o owym zjawisku lub ogl�danie program�w telewizyjnych na ten temat wcale nie zwi�kszaj� szans na doznanie stanu z pogranicza �mierci. Istnieje jedna r�nica mi�dzy przedstawicielami p�ci: kobiety s� bardziej sk�onne do rozm�w na ten temat, do pisania o tym, do dzielenia si� swymi prze�yciami. By� mo�e, m�czy�ni bardziej boj� si� tego, �e zostan� uznani za czubk�w czy wariat�w. Kobiety �atwiej akceptuj� silne prze�ycia duchowe ni� m�czy�ni, co wi�cej, to im w�a�nie �atwiej przychodzi m�wienie o swoich odczuciach i emocjach. A samo do�wiadczenie z pogranicza �mierci jest ju� prze�yciem wyzwalaj�cym ogromne emocje. Wi�cej kobiet ni� m�czyzn zgodzi�o si� porozmawia� ze mn�, kiedy przygotowywa�am si� do napisania tej ksi��ki, ale do�wiadczenia obu p�ci nie r�ni� si� niczym. Prze�ycia kobiet ani nie s� g��bsze, ani te� nie obejmuj� wi�cej etap�w, ani�eli zdarza si� to w przypadku m�czyzn. Autorzy jednego z opracowa� twierdz�, �e ludzie, kt�rzy przeszli do�wiadczenie blisko�ci �mierci, maj� za sob� najcz�ciej trudne dzieci�stwo -wi�kszo�� z nich pochodzi z rodzin, w kt�rych rodzice byli rozwiedzeni lub przebywali w separacji. Ale jest r�wnie� mo�liwe, na co ju� zwracali�my uwag�, �e ludzie pochodz�cy z rozbitych dom�w maj� wi�ksz� szans� na to, �e ulegn� wypadkowi, kt�ry zagrozi ich �yciu, i �e s� bardziej podatni na ci�kie choroby ni� ci, kt�rzy maj� inne dzieci�stwo. Kolejne opracowanie pokazuje, co nie jest takie zaskakuj�ce, �e im d�u�ej pacjent znajduje si� w stanie �mierci klinicznej, tym bardziej prawdopodobne, �e przejdzie przez stan z pogranicza �mierci. Ale w przeciwie�stwie do argument�w wysuwanych przez niedowiark�w, kt�rzy twierdz�, �e do�wiadczenia z pogranicza �mierci s� tylko halucynacjami, eksperci stwierdzili, �e zachodzi mniejsze prawdopodobie�stwo wyst�pienia tych prze�y� u ludzi znajduj�cych si� pod wp�ywem tabletek nasennych i przeciwb�lowych lub pod wp�ywem takich substancji jak marihuana, LSD czy alkohol. Obserwacje nad prze�yciami z pogranicza �mierci zaowocowa�y pewnymi niepodwa�alnymi faktami: * .ludzie, kt�rzy ulegli wypadkowi, s� bardziej sk�onni do odczuwania po tamtej stronie wi�kszej rado�ci i niech�tnie wracaj� do swojego ziemskiego cia�a; * ci, u kt�rych ustaje akcja serca, maj� wi�ksz� szans� na spotkanie ze zmar�ymi bliskimi i przyjaci�mi ani�eli pozostali; * ci, kt�rzy s� pod narkoz�, maj� wi�ksz� szans� na zobaczenie jasnego �wiat�a i wej�cie w jego kr�g; * ludziom, kt�rzy ulegaj� wypadkom, cz�ciej ni� innym wydaje si�, �e czas zwalnia sw�j bieg; bywa, �e poczucie up�ywaj�cego czasu traci dla nich znaczenie; * ci, u kt�rych dochodzi do zatrzymania akcji serca, maj� wi�ksz� szans� na przej�cie przez tunel; * m�odsi ludzie opisuj� bardziej mistyczne elementy swojego prze�ycia; * ludzie, kt�rzy znale�li si� na progu �mierci w nocy, widz� wtedy zazwyczaj wi�cej barw, s� one ja�niejsze, a wra�liwo�� na �wiat�o i cie� jest u nich wi�ksza, Tak samo dzieje si� wtedy, gdy cz�owiek prze�y� do�wiadczenie z pogranicza �mierci na skutek utoni�cia; * dla wielu ludzi samo przekonanie, �e ich �ycie jest zagro�one, wywo�uje stany z pogranicza �mierci. Brytyjskie badania udowodni�y, �e spo�r�d pi��dziesi�ciu o�miu pacjent�w, kt�rzy prze�yli stany z pogranicza �mierci i kt�rzy naprawd� wierzyli, �e ich �ycie wisia�o na w�osku, tylko dwudziestu czterech, zdaniem lekarzy, by�o na progu �mierci; zostali oni uratowani na skutek interwencji lekarza. Inni, mimo �e byli powa�nie chorzy, prawdopodobnie sami by wyzdrowieli, nawet bez pomocy wsp�czesnej medycyny. Ale poniewa� s�dzili, �e umieraj�, prawdopodobie�stwo prze�ycia stan�w z pogranicza �mierci by�o u nich takie samo. Jedna z relacji prezentowanych w tej ksi��ce dotyczy kobiety, kt�ra uleg�a strasznemu wypadkowi z pi�� �a�cuchow�: my�la�a, �e pi�a ta przeci�a jej t�tnic� szyjn� i �e wskutek tego umrze z up�ywu krwi. Prze�y�a stan z pogranicza �mierci. Jednak, mimo �e jej rany by�y przera�aj�ce i �e za�o�ono jej liczne szwy, nie znajdowa�a si� w stanie bezpo�redniego zagro�enia �ycia. Jedno z najciekawszych bada� dotycz�cych prze�y� z pogranicza �mierci zosta�o przeprowadzone na grupie dzieci. Jak si� wydaje, warunkiem wyst�pienia u nich stan�w z pogranicza �mierci musi by� rzeczywiste niebezpiecze�stwo dla �ycia. Dzieje si� tak prawdopodobnie dlatego, �e na skutek ich niewielkiego do�wiadczenia �yciowego i ograniczonej wiedzy medycznej, je�li w og�le mo�na o niej m�wi�, nie orientuj� si� one, jak bardzo s� chore. Badania przeprowadzone w�r�d dzieci s� bardzo wa�ne. Rozdzia� osiemnasty zawiera argumenty wysuwane przeciw istnieniu stan�w z pogranicza �mierci jako czemu� wi�cej ni� wytworowi m�zgu. Jest oczywi�cie mo�liwe, �e przysz�e badania nad m�zgiem ludzkim dostarcz� niepodwa�alnego dowodu na to, �e prze�ycia z pogranicza �mierci nie s� do�wiadczeniem duchowym i �e nie daj� przedsmaku �ycia pozagrobowego. Istniej� jednak bardzo mocne powody, by uwa�a�, �e nauka nigdy nie b�dzie potrafi�a tego dowie��. Jednym z takich ostatecznych dowod�w "za" jest w�a�nie to, �e dzieci tak�e doznaj� stan�w z pogranicza �mierci. Kiedy mowa o doros�ych, mo�na s�dzi�, �e takie czynniki jak kultura, w jakiej dana osoba wzrasta�a, wiara, wyznanie lub te� przeczytanie czy obejrzenie czego� na temat zjawiska blisko�ci �mierci mog� sprawi�, i� cz�owiek b�dzie oczekiwa� do�wiadczenia z pogranicza �mierci albo nawet �e owe czynniki wywo�aj� u niego ten stan, zw�aszcza wtedy gdy b�dzie on silnie zdenerwowany podczas powa�nej choroby. Jednak ka�de dziecko jest przecie� nie zapisan� kart� -im m�odsze, tym mniej ma do�wiadcze� �yciowych. Nikt mu nie powiedzia�, �e jest czym� nienormalnym, gdy cz�owiek stwierdza, i� unosi si� pod sufitem i spogl�da stamt�d w d�. Przechodzenie przez tunel w kierunku �wiat�a jest dla niego przygod�, tak� sam� jak pierwsza podr� poci�giem czy pierwszy przelot samolotem. Nie ma ono z g�ry wyrobionego s�du o tym, co jest "normalne", a co nie. Kolejny lekarz ze Stan�w, doktor Melvin Morse, ograniczy� swoje badania nad stanami blisko�ci �mierci tylko do dzieci, gdy� jako profesor pediatrii mia� w tej dziedzinie olbrzymie do�wiadczenie. W swojej ksi��ce Closer to the Light (Bli�ej ku �wiat�u) Morse pisze o dzieciach, kt�re zosta�y uratowane od �mierci i po powrocie do �ycia opowiada�y o cudownych doznaniach. Morse opar� te relacje na rozmowach z dwudziestoma sze�cioma dzie�mi, kt�re prze�y�y zatrzymanie akcji serca. Fascynacja doktora Morsa t� dziedzin� zacz�a si� w�wczas, kiedy leczy� ma�� dziewczynk� imieniem Katie, kt�ra ledwo unikn�a utoni�cia w basenie. Jak wynika z zapis�w lekarskich, Katie nie mia�a pulsu przez dziewi�tna�cie minut. To du�o wi�cej ni� czas potrzebny na uratowanie pacjenta, a nie tylko na przywr�cenie go do �ycia jako warzywa z trwale uszkodzonym m�zgiem (normalnie, kiedy krew nie jest doprowadzana do m�zgu, na skutek czego jest on pozbawiony tlenu, bardzo szybko dochodzi do trwa�ych i nieodwracalnych uszkodze�). Doktor Morse zajmowa� si� ratowaniem Katie, ale mia� niewielk� nadziej�, �e dziewczynka prze�yje. Jej rodzina nie podziela�a pesymizmu lekarza. Rodzice godzinami przy niej siedzieli i modlili si�, rozmawiali z nieprzytomn� c�reczk� i trzymali j� za r�k�. Po trzech dniach po przywiezieniu do szpitala, Katie odzyska�a przytomno�� i na przek�r przewidywaniom lekarzy w pe�ni wr�ci�a do zdrowia -nie by�o mowy o jakimkolwiek uszkodzeniu m�zgu. Pr�buj�c dowiedzie� si� czego� wi�cej o przyczynach jej wypadku w basenie -Katie uderzy�a g�ow� w dno -doktor Morse zapyta� j�, jak gdyby nigdy nic, o to, co zapami�ta�a z ca�ego wydarzenia. Ku jego zdumieniu, dziewczynka odpar�a: "Chodzi panu o to, czy widzia�am ojca niebieskiego?". Nast�pnie zacz�a bardzo dok�adnie opowiada� doktorowi o swoim do�wiadczeniu z pogranicza �mierci. Opisa�a, jak ogl�da�a z g�ry lekarzy i piel�gniarki zajmuj�ce si� jej cia�em. M�wi�a o przej�ciu przez tunel,' o spotkaniu z "anio�em", o tym, jak pokazano jej rodzin� w domu, i wreszcie o tym, jak powr�ci�a do swego cia�a. "Przekona si� pan, panie doktorze, niebo jest zabawne". Relacje Katie tak bardzo zainteresowa�y Melvina Morsa, �e przestudiowa� raporty i wyniki bada�, jakie do tej pory opublikowano i zacz�� zbiera� w�asne materia�y. Stwierdzi�, �e dzieci cz�sto opisuj� swoje prze�ycia jako "dziwaczny sen". Ale tak samo jak doro�li, pami�taj� o prze�yciach z pogranicza �mierci d�u�ej, ni� gdyby by�y to tylko marzenia senne. Co wi�cej, kto do�wiadczy� blisko�ci �mierci w dzieci�stwie, ten pami�ta o tym przez ca�e �ycie. Potwierdzaj� to wypowiedzi ludzi zamieszczone w tej ksi��ce (por�wnaj rozdzia� dwunasty). "Odkry�em wiele spraw, ale najwa�niejsz� rzecz�, jakiej si� nauczy�em, by�o s�uchanie. S�uchaj�c m�drych opowie�ci tych dzieci, mo�emy zacz�� poznawa� najwi�ksz� zagadk�, kt�ra intrygowa�a ludzko�� od pocz�tku istnienia -zagadk� t� jest odpowied� na pytanie: Co si� z nami dzieje, kiedy umieramy?" - powiedzia� doktor Morse. Jest on jednym z niewielu naukowc�w, kt�rzy gotowi s� uzna�, �e do�wiadczenie blisko�ci �mierci stanowi w rzeczywisto�ci przedsmak tego, co nas czeka po tamtej stronie, i traktuje je jako dow�d na istnienie �ycia pozagrobowego. Jednak nawet ci, kt�rzy ca�kowicie akceptuj� fakt istnienia zjawiska prze�ycia z pogranicza �mierci, niech�tnie opowiadaj� si� za wnioskami tego typu. Podobnych w�tpliwo�ci nie maj� ludzie, kt�rzy prze�yli do�wiadczenie blisko�ci �mierci. Ich �ycie i nastawienie do �mierci ulegaj� zmianie pod wp�ywem prze�y�. ROZDZIA� 2 �wiat�o przynosi zmian� "Gdyby s�ucha�a nas teraz moja �ona, musia�bym wam powiedzie�, �e najwa�niejsz� rzecz�, jaka przytrafi�a mi si� w �yciu, by�o jej poznanie i nasz �lub. Prawda jest jednak taka, �e najwa�niejszym wydarzeniem w moim �yciu by�o prze�ycie z pogranicza �mierci. Ono zmieni�o moje �ycie bardziej ni� cokolwiek innego. Ukszta�towa�o mnie. Dzi�ki niemu moja osobowo�� przesz�a metamorfoz�, mimo �e to w�a�nie moja �ona przez ca�e lata usi�owa�a tego dokona�. Ale jej nigdy nie uda�o si� mnie zmieni�! Do�wiadczenie z pogranicza �mierci jest najg��bszym prze�yciem, jakiego cz�owiek mo�e dozna�. Poza sam� �mierci�". S�owa jednej z os�b, z kt�r� rozmawia�em, przygotowuj�c t� ksi��k�, wyra�aj� odczucia wi�kszo�ci spo�r�d moich rozm�wc�w. Wykraczanie poza �ycie zmienia samo �ycie. �wiadomo��, �e otrzyma�o si� drug� szans�, sprawia, �e cz�owiek zaczyna bardziej ceni� �ycie i sk�ania do uporz�dkowania swojej hierarchii warto�ci. Kto mia� bliski kontakt ze �mierci�, ten ch�tniej zwraca si� ku sprawom duchowym, mniej czasu po�wi�ca pogoni za dobrami materialnymi i przyk�ada wi�ksz� wag� do zwi�zk�w z innymi lud�mi. Ci, kt�rzy si� zetkn�li ze �mierci�, przekonuj� si� -poza paroma wyj�tkami -o istnieniu �ycia pozagrobowego nie obawiaj� si� ju� �mierci. Wielu z nich zmienia zaw�d i podejmuje si�, cz�sto za mniejsze pieni�dze, prac zwi�zanych z opiek� nad innymi lud�mi -wybieraj� na przyk�ad piel�gniarstwo. Inni bior� na siebie dodatkowe obowi�zki jako wolontariusze. S� r�wnie� i tacy, zatrudnieni dotychczas w zawodach okre�lanych mianem "wy�cigu szczur�w", kt�rzy wol� sta� w kolejce po zasi�ek dla bezrobotnych, ni� rywalizowa� z innymi i robi� karier� cudzym kosztem. Bardzo liczni chc� sp�dza� wi�cej czasu z tymi, kt�rych kochaj�. "Kiedy le�y si� na �o�u �mierci, to si� nie my�li: �a�uj�, �e nie sp�dzi�em wi�cej czasu w pracy�, ale pewnie �a�uje si�, �e si� nie sp�dzi�o wi�cej czasu z dzie�mi. No c�, ja by�em po tamtej stronie i zapewniam ci�, �e jest w tym wiele prawdy. Po moim do�wiadczeniu z pogranicza �mierci nie chcia�em ju� zostawa� w biurze po godzinach. �adne wynagrodzenie za prac� w nadgodzinach nie odda mi czasu sp�dzonego z dala od rodziny" -powiedzia� jeden z tych, kt�rzy prze�yli stan z pogranicza �mierci. Wielu w prze�yciu z pogranicza �mierci widzi podobie�stwo do nawr�cenia si� na wiar� -analogiczne jest tutaj "widzenie �wiat�a". Ci, kt�rzy to podobie�stwo dostrzegaj�, nie zawsze zwracaj� si� ku religii zinstytucjonalizowanej. Co wi�cej, liczni odchodz� od takich form kultu. Maj� oni zwykle g��bsze osobiste przekonania religijne. Ci w�a�nie na og� m�wi�, �e o ile przed do�wiadczeniem z pogranicza �mierci wierzyli w �ycie po �mierci, o tyle teraz ju� wiedz�, �e ono istnieje. Niekt�rzy zdaj� si� przeznacza� wi�cej energii na uporz�dkowanie swojego �ycia, inni staj� si� bardziej wyluzowani i mniej aktywni. Ci ostatni nie odczuwaj� potrzeby planowania przysz�o�ci i kontrolowania biegu �ycia. Cz�sto m�wi�, �e bardziej cieszy ich chwila bie��ca ani�eli my�lenie o przysz�o�ci lub denerwowanie si� tym, co ona mo�e przynie��. Pewne obawy i fobie zanikaj� -na przyk�ad u wielu z tych, co si� otarli o �mier�, mija strach przed lataniem lub paj�kami. Wygl�da to tak, jakby nagle zdali sobie spraw� z bezcelowo�ci swoich wysi�k�w i doszli do wniosku, �e nie ma sensu, by takie sprawy przeszkadza�y im w �yciu. Wielu spo�r�d tych ludzi potwierdza, �e stali si� bardziej otwarci, przyst�pniejsi i mniej podejrzliwi wobec innych ludzi. "Kiedy� ci�gle my�la�em, �e ludzie, z kt�rymi si� stykam, ustawicznie mnie oszukuj�. Kwestionowa�em motywy ich post�powania. Teraz ju� nie przypisuj� im z�ych intencji i akceptuj� ich. Dobra, zawiod�em si� na jednym albo dw�ch, ale s� to wyj�tki" -powiedzia� jeden z tych, kt�rzy mieli za sob� do�wiadczenie z pogranicza �mierci. Pewna kobieta opowiada, �e przesta�a si� przejmowa� drobnymi nieporozumieniami i problemami �ycia codziennego: "zazwyczaj strasznie mnie denerwowa�o, kiedy w supermarkecie znalaz�am si� w najpowolniejszej kolejce do kasy, i zawsze obserwowa�am w napi�ciu, kt�ra kolejka posuwa si� szybciej. Potrafi�am by� te� z�a na kasjerki, kiedy by�y niegrzeczne lub szorstkie. Korki tak�e doprowadza�y mnie do w�ciek�o�ci. Teraz nabra�am do tego wszystkiego dystansu". "Przesta�am przywi�zywa� wag� do spraw materialnych. Je�li dzieciaki co� zbij�, to oczywi�cie nie ciesz� si�, ale te� i za bardzo si� nie martwi�. Moja rodzina zauwa�y�a, �e zmieni�am si� na lepsze". Naukowcy pracuj�cy blisko z lud�mi, kt�rzy przeszli do�wiadczenie z pogranicza �mierci, s� �wiadomi, �e jej prze�ycie powoduje dalekosi�ne skutki. "Ludzie ci prawie zawsze s� zadowoleni, �e co� takiego im si� przytrafi�o. Wielu z nich m�wi, �e by�o to ich najsilniejsze doznanie w �yciu" -powiedzia� doktor Kenneth Ring, jeden z czo�owych badaczy analizuj�cych to zagadnienie. W swej ksi��ce The Omega Project, po�wi�conej skutkom bliskiego stanu z pogranicza �mierci, doszed� on do przekonania, �e ludzie, kt�rymi si� zajmowa�, zrobili si� sympatyczniejsi, wsp�czuj�cy i troszcz�cy si� o innych oraz �e stall si� bardziej religijni i uduchowieni. Badanie przeprowadzone na trzech grupach respondent�w -tych, kt�rzy nigdy nie byli zagro�eni �mierci�, tych, kt�rzy otarli si� o stan z pogranicza �mierci, i wreszcie tych, kt�rzy prze�yli do�wiadczenie z pogranicza �mierci -pokazuje, �e prze�ycie �mierci klinicznej pozostawia po sobie niezwykle g��boki �lad w psychice. Ludzie z dw�ch ostatnich grup ceni� sobie �ycie bardziej ani�eli ci, kt�rzy si� tak blisko ze �mierci� nie zetkn�li. Z kolei badania przeprowadzone przez doktora Bruce'a Greysona z uniwersytetu stanowego w Connecticut pokazuj�, �e pacjenci, kt�rzy przeszli przez stan z pogranicza �mierci, staj� si� bardziej sk�onni do przyg�d i do podejmowania wi�kszego ryzyka, podczas gdy ci, kt�rych �ycie by�o zagro�one, ale kt�rzy �mierci klinicznej nie do�wiadczyli, staj� si� ostro�niejsi i zaczynaj� bardziej o siebie dba�. "Pacjenci po do�wiadczeniu z pogranicza �mierci s� przygotowani na �mier� w ka�dej chwili -powiedzia� doktor Greyson. -Oni zazwyczaj �mierci si� nie boj�. Paradoksalnie, to ci pozostali bardziej boj� si� normalnego �ycia". Zwa�ywszy na to, �e doznanie �ycia po �mierci by�o tak kusz�ce, jeszcze bardziej zaskakuj�cy wydaje si� fakt, i� ludzie, kt�rzy maj� za sob� prze�ycie z pogranicza �mierci po nieudanej pr�bie samob�jczej, s� zazwyczaj mniej sk�onni do ponawiania takich pr�b. "Odnajduj� oni z powrotem zar�wno sens �ycia, jak i jego cel -wyja�nia doktor Greyson. -Ich dotychczasowe problemy nie znikaj�, lecz teraz postrzegaj� je oni raczej jako wyzwania i okazje daj�ce szans� rozwoju ni� jako zagro�enia, przed kt�rymi musz� ucieka�". Istniej� r�wnie� dowody na to, �e zasmakowanie we wspania�ym �yciu pozagrobowym sprawia, i� ludzie po �mierci klinicznej oczekuj� bez obaw na sw�j kres: wci�� m�wi� o �wiadomo�ci tego, �e �mier� nast�pi w wyznaczonym czasie i �e decyzja o tym, kiedy to si� stanie, nie nale�y do nich. Mog� rozprawia� o niecierpliwym oczekiwaniu na �mier�, ale �aden z nich nie bierze nawet pod uwag� samob�jstwa jako sposobu