585
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 585 |
Rozszerzenie: |
585 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 585 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 585 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
585 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
John Windham
Dzie� tryfid�w
POCZ�TEK KO�CA
Kiedy wiemy na pewno, �e jest �roda, a wszystkie odg�osy rozpoczynaj�cego si� dnia wskazuj� na to, �e jest niedziela, co� chyba musi by� nie w porz�dku.
Poczu�em to w chwili, gdy si� ockn��em ze snu. Jednak�e po ca�kowitym przebudzeniu zacz��em si� waha�. Koniec ko�c�w wszystko przemawia�o za tym, �e si� myl� - chocia� nie bardzo rozumia�em, jak to jest mo�liwe. Czeka�em tedy, wci�� jeszcze niezupe�nie pewien. Po obwili wszak�e zdoby�em pierwszy obiektywny dow�d: gdzie� w oddali zegar wybi� jak gdyby �sm�. S�ucha�em pilnie i podejrzliwie. Wkr�tce odezwa� si� inny zegar, g�o�ny i stanowczy. Wolno; dobitnie wybi� niezaprzeczon� �sm�. Nie mia�em w�tpliwo�ci, �e co� si� musia�o sta�.
Koniec �wiata - no, powiedzmy, tego �wiata, kt�ry zna�em blisko trzydzie�ci lat - omin�� mnie przez najczystszy przypadek: ocalenie, je�eli si�/ dobrze zastanowi�, zwykle bywa przypadkowe. Z natury rzeczy w szpitalach znajduje si� zawsze sporo pacjent�w, a probabilistyka mniej wi�cej przed tygodniem wybra�a mnie na jednego z nich. Mog�a mnie wybra� r�wnie dobrze o tydzie� wcze�niej -w tym wypadku nie pisa�bym teraz: w og�le by mnie nie by�o. Ale traf chcia�, �e le�a�em w szpitalu w�a�nie w tym czasie, ponadto za� moje oczy, a �ci�le bior�c, ca�� g�ow� spowija�y szczelnie banda�e. Dlatego powinienem by� wdzi�czny losowi czy komukolwiek, kto rz�dzi probabilistyk�. W owej chwili jednak by�em tylko z�y, zastanawiaj�c si�, co si� u licha dzieje, bo le�a�em ju� w szpitalu do�� d�ugo, aby wiedzie�, �e po siostrze prze�o�onej naj�wi�tsz� wyroczni� jest tu zegar.
Bez zegara szpital w og�le nie m�g�by funkcjonowa�. Co sekunda kto� spogl�da na niego, �eby ustali� czas narodzin, �mierci, podawania lek�w, posi�k�w, zapalania i gaszenia �wiat�a, rozm�w, pracy, snu, od-
poczynku, odwiedzin, opatrunk�w, mycia - i jak dotychczas zegar nakazywa�, �eby kto� zaczyna� mnie my� i oporz�dza� punktualnie trzy minuty po si�dmej rano. To by� g��wny pow�d, dla kt�rego ceni�em sobie separatk�. Gdybym le�a� na sali og�lnej, niemi�e te zabiegi zaczyna�yby si� niepotrzebnie o ca�� godzin� wcze�niej. Ale dzisiaj r�ne, zapewne niezbyt dok�adnie chodz�ce zegary wci�� i ze wszystkich stron wybija�y godzin� �sm�, a nikt dotychczas nie nadszed�.
Mimo �e nie cierpia�em, kiedy mnie myto g�bk�, i mimo �e nieraz bezskutecznie prosi�em, aby zaprowadzono mnie do �azienki, co wyeliminowa�oby ten przykry proces - brak jego w dniu dzisiejszym mocno mnie zaniepokoi�. Poza tym mycie z regu�y zapowiada�o rych�e nadej�cie �niadania, a by�em ju� porz�dnie g�odny.
By�bym pewno tym wszystkim zirytowany ka�dego innego dnia, ale ten dzie�, �roda �smego maja, mia� dla mnie szczeg�lne znaczenie. Chcia�em odwali� czym pr�dzej ca�e to zawracanie g�owy, bo tego w�a�nie dnia miano mi zdj�� banda�e.
Pomaca�em r�k�. znalaz�em dzwonek i naciska�em go przez ca�e pi�� minut, �eby da� do zrozumienia piel�gniarkom i salowym, co o nich wszystkich my�l�.
W oczekiwaniu gniewnej reakcji, jak� powinien by� wywo�a� tego rodzaju alarm, nas�uchiwa�em pilnie. \
Odg�osy z zewn�trz, jak sobie teraz u�wiadomi�em, by�y jeszcze dziwniejsze, ni� mi si� przedtem" zdawa�o. By�y bardziej nawet niedzielne ni� w normaln� niedziel� - a j^ doszed�em zn�w do niez�omnego przekonania, �e mimo wszystko jest �roda.
Dlaczego za�o�yciele szpitala �wi�tego Merryna uznali za stosowne zbudowa� go przy niezmiernie ruchliwym skrzy�owaniu w dzielnicy handlowej i nara�a� w zwi�zku z tym nerwy pacjent�w na ustawiczn� szarpanin�, stanowi pytanie, na kt�re nigdy nie potrafi�em znale�� odpowiedzi. Ale dla tych nielicznych a szcz�liwych chorych, kt�rych cierpie� nie wzmaga� nadmiernie ha�as uliczny, mia� on t� zalet�, �e pozwala� im le��c w ��ku trzyma�, �e tak powiem, r�k� na pulsie �ycia. Autobusy jad�ce na zach�d p�dzi�y zazwyczaj z �oskotem, usi�uj�c zd��y� przed czerwonym �wiat�em na rogu; najcz�ciej jednaj �widruj�cy pisk hamulc�w i salwa strza��w z t�umika obwieszcza�y, �e im si� to nie uda�o. Po chwili ze skrzy�owania rozlega� si� zn�w warkot i ryk silnik�w, gdy pojazdy, spuszczone ze smyczy przez zielone �wiat�o, zaczyna�y wspina� si� po pochy�o�ci. Co pewien czas zdarza�a si� odmiana: g�o�ny trzask, zgrzyty, a potem przerwa w ruchu - rzecz niezmiernie dra�ni�ca dla kogo� w mojej sytuacji, kto m�g� wnioskowa� o rozmiarach zaj�cia tylko na podstawie ilo�ci i nat�e-
ni� dobiegaj�cych z ulicy przekle�stw. W ka�dym razie; nikt z'pacjent�w szpitala,.�wi�tego Merryna we dnie -czy w nocy nie'm�g� ani .przez moment s�dzi�, .�e wszelkie �ycie usta�o tylko dlatego, �e jego osoba wycofana zosta�a chwilowo z obiega. ; , ; � :
Ale tego ranka by�o inaczej. Inaczej w spos�b niepokoj�cy., bo tajemniczy. �adnego turkotu kot. �adnego ryku autobus�w; na dobr� spraw� w og�le nie s�ycha� by�o jakiegokolwiek pojazdu. Nie s�ysza�o si� zgrzytu hamulc�w.. buczenia klakson�w,ani nawet cz�apania koni zaprz�onych do furgon�w, kt�re z rzadka t�dy przeje�d�a�y. Nie dobiega� te�, jak to powinno by�o by� o tej porze, r�noraki tupot n�g �piesz�cych do pracy. '"->
Im d�u�ej nas�uchiwa�em, tym dziwniejsze mi si� to wszystko wydawa�o - i tym bardziej mnie niepokoi�o. W ci�gu mniej wi�cej dziesi�ciu minut napi�tej uwagi pos�ysza�em pi�� razy szuraj�ce, niepewne kroki, trzy razy g�osy z oddali krzycz�ce co� niezrozumia�ego i raz histeryczny szloch kobiecy. Ani razu nie zagrucha� go��b, nie za�wierka� wr�bel. Nic. pr�cz �piewu drut�w telegraficznych poruszanych wiatrem... . -���..
Zacz�o we mnie narasta� ohydne uczucie pustki. To samo uczucie miewa�em jako dziecko, kiedy wyobra�a�em sobie, �e w mrocznych k�tach sypialni czaj� si� r�ne potwory; kiedy nie �mia�em wysun�� nogi spod ko�dry-ze strachu, �e jakie� ukryte pod ��kiem okropie�-stwo z�apie mnie za stop�; kiedy nie �mia�em nawet si�gn�� do prze��cznika, bo gdybym si� poruszy�, jakie� inne okropie�stw^o mog�oby zaraz na mnie skoczy�. Musia�em zwalczy� to uczucie, podobnie jak musia�em je zwalcza� b�d�c dzieckiem w ciemno�ciach. A wcale nie przychodzi�o mi to �atwiej. Zadziwiaj�ce, z ilu rzeczy nie wyrastamy, jak si� okazuje w godzinie pr�by. Pierwotne, atawistyczne l�ki wci�� mnie otacza�y, czyhaj�c tylko na sposobno��, aby mn� ow�adn��. i prawie ju� bior�c mnie we w�adanie - tylko dlatego, �e mia�em zabanda�owane oczy. a ruch. uliczny usta�...
Kiedy si� troch� wzi��em w gar��, spr�bowa�em uciec si� do logicznego rozumowania. Dlaczego zatrzymuje si� ruch? Zwykle dlatego, �e ulic�, zamkni�to w' celu dokonania jakich� napraw. Prosta rzecz. Lada chwila zjawi si� brygada ze �widrami pneumatycznymi i zaAa nieszcz�snym chorym now� odmian� akustycznych tortur. Ale logiczne rozumowanie mia�o t� wad�. �e nie spos�b go by�o w tym punkcie zatrzyma�. Rozwija�o si� dalej, podkre�laj�c z naciskiem, �e nie s�ycha� naw-et dalekich odg�os�w ruchu samochodowego, nie s�ycha� gwizdu poci�g�w ani .syren holownik�w na Tamizie. Nie s�ysza�em nic -a� do chwili, kiedy zegary zacz�y wybija� kwadrans po �smej.
'N
Pokusa, �eby spojrze� - tylko rzuci� okiem, naturalnie; tylko zerkn��, �eby si� zorientowa�, co si� u licha dzieje - by�a ogromna. Opar�em si� jej wszak�e. Przede wszystkim taki rzut oka stanowi� zadanie znacznie bardziej skomplikowane, ni�by si� mog�o zdawa�: opatrunek sk�ada� si� z niema�ej ilo�ci waty. gazy i banda�y. Co wa�niejsze jednak, ba�em si� tej pr�by. Przesz�o tydzie� kompletnej �lepoty potrafi odstraszy� cz�owieka od lekkomy�lnego traktowania wzroku. Lekarze co prawda zamierzali zdj�� mi tego dnia banda�e, ale mieli je zdj�� w specjalnym, przy�mionym �wietle i nie w�o�yliby ich na powr�t tylko w�w'czas. gdyby wynik badania moich oczu by� pomy�lny. A nie wiedzia�em, jaki b�dzie wynik. Mog�o si� okaza�, �e uszkodzenie wzroku jest powa�ne i nieodwracalne. Albo �e w og�le nigdy ju� nie b�d� widzia�. Nic jeszcsze na pewno nie wiedzia�em...
Zakl��em i zn�w nacisn��em guzik dzwonka. Przynios�o mi to pewn� ulg�.
Okaza�o si� jednak, �e nikt si� dzwonkami nie interesuje. Teraz ju� pr�cz niepokoju ogarn�a mnie irytacja. By� od kogo� zale�nym to rzecz upokarzaj�ca, lecz jeszcze gorzej jest. kiedy si� nie ma od kogo by� zale�nym. Moja cierpliwo�� by�a na wyczerpaniu. Trzeba wreszcie zrobi� z tym wszystkim porz�dek, powiedzia�em sobie.
Je�eli otworz� drzwi na korytarz i narobi� piekielnego ha�asu, kto� powinien nadej��, chocia�by po to, �eby powiedzie� mi. co o mnie my�li. Odrzuci�em koce i wsta�em z ��ka. Nie widzia�em nigdy pokoju, w kt�rym le�a�em, i mimo �e orientowa�em si� na s�uch, gdzie s� drzwi, wcale nie�atwo by�o je znale��. Natrafi�em po drodze na kilka zagadkowych i najzupe�niej zb�dnych przeszk�d, w ko�cu jednak dotar�em do celu wzgl�dnie ca�o, je�eli nie liczy� poobijanych palc�'w u nogi i niewielkiego siniaka na goleni. Wysun��em g�ow� na korytarz.
Hej! - krzykn��em. - Prosz� mi przynie�� �niadanie! Pok�j czterdziesty �smy!
Przez moment nie by�o �adnej odpowiedzi. Potem rozleg� si� ch�r wrzaskliwych g�os�w. By�y ich chyba setki, ale nie mog�em zrozumie� ani s�owa. Zupe�nie jakbym nastawi� p�yt� z wrzaskami t�umu, na dobitk� bardzo wrogo usposobionego. Przez "kr�tk�, koszmarn� chwil� zastanawia�em si�. czy nic przeniesiono mnie podczas snu do zak�adu dla ob��kanych, mo�e wi�c to wcale nie jest szpital �wi�tego Merryna. Wszystkie g�osy brzmia�y wprost nienormalnie. Zatrzasn��em szybko drzwi, odcinaj�c si� od zgie�ku, i po omacku wr�ci�em do ��ka. ��ko wydawa�o mi si� jedynym bezpiecznym schronieniem w ca�ym tym niepoj�tym otoczeniu. Jak gdyby dla spot�gowania wra�enia do uszu moich dobieg�o co�, co sprawi�o, �e zamar�em w trakcie naci�gania
na siebie koca. Z do�u. z. ulicy, rozleg� si� krzyk, niesamowity, mro��cy krew w �y�ach. Rozleg� si� trzykrotnie, a kiedy wreszcie ucich�. zdawa�o si�. �e nadal wibruje w powietrzu.
Dreszcz mnie przeszed�. Na czole pod banda�ami czu�em piek�ce krople potu. Zrozumia�em teraz, �e dzieje si� co� przera�aj�cego, co� potwornego. Nie mog�em znie�� d�u�ej odosobnienia i bezradno�ci. Musia�em si� dowiedzie�, co to wszystko znaczy. Podnios�em r�ce do banda�y, namaca�em ju� agrafki, wtem jednak znieruchomia�em z r�kami przy g�owie.
Przypu��my, �e kuracja si� nie uda�a? Przypu��my, �e po zdj�ciu banda�y przekonam si�. �e nadal nic nie widz�? By�oby to jeszcze gorsze, tysi�c razy gorsze...
Nie mia�em odwagi stwierdzi� w samotno�ci, �e lekarze nie uratowali mi wzroku. A je�eli nawet uratowali, czy takie raptowne ods�oni�cie nie zaszkodzi oczom?
Opu�ci�em r�ce i po�o�y�em si�. W�ciek�y by�em na siebie, na szpital i da�em upust w�ciek�o�ci kln�c g�upio i bezsilnie.
Musia�a up�yn�� d�u�sza chwila, zanim odzyska�em r�wnowag� i zn�w zacz��em si� g�owi� nad jakim� wyt�umaczeniem tej piekielnej sytuacji. Nie znalaz�em go. Doszed�em tylko do bezwzgl�dnego przekonania. �e wbrew wszelkim przedziwnym oznakom jest �roda. Poprzedni dzie� bowiem musia� si� wszystkim wry� w pami��, a mog�em przysi�c, �e dzieli mnie od niego tylko jedna noc.
Znajda pa�stwo w kronikach i archiwach, �e we wtorek,' si�dmego maja, orbita Ziemi przesz�a przez sfer� od�amk�w komety. Mog� pa�stwo w to nawet uwierzy�, je�li zechc� - miliony ludzi w to uwierzy�y. Mo�e tak by�o rzeczywi�cie. Nie rozporz�dzam niezbitymi dowodami. Wprawdzie nie widzia�em tego, co zasz�o, ale mam na ten temat w�asne zdarrie. Wiem tylko, �e musia�em sp�dzi� wiecz�r w/ ��ku s�uchaj�c relacji naocznych �wiadk�w o najbardziej, jak twierdzili. zdumiewaj�cym zjawisku niebieskim, notowanym w dziejach.
A przecie�, zanim si� ca�a historia zacz�a, nikt nie s�ysza� nigdy ani s�owa o tej rzekomej komecie lub ojej od�amkach.
Dlaczego podczas trwania zjawiska m�wi� o nim bez przerwy sprawozdawca radiowy, skoro ka�dy, kto m�g� chodzi�, kusztyka� czy da� si� nie��, by� albo pod go�ym niebem, albo gdzie� przy oknie podziwiaj�c najwi�kszy w historii �wiata bezp�atny fajerwerk - tego nie wiem. Tak jednak by�o, a s�uchaj�c sprawozdania zrozumia�em jeszcze dok�adniej, co to znaczy by� niewidomym. Poczu�em wreszcie. �e je�li kuracja oka�e si� nieskuteczna, raczej zrobi� ze sob� koniec, ni� pozostan� w tym stanie.
W 'wiadomo�ciach przez ca�y dzie� podawano, �e tajemnicze jaskrawozielone b�yski widziano poprzedniej nOcy na niebie Kalifornii. Tyle jednak rzeczy zdarza�o si� stale w Kalifornii, �e trudno by�o specjalnie si� tym przejmowa�, ale w dalszych wiadomo�ciach pojawi� si� �w motyw od�amk�w komety, no i ju� pozosta�.
^'^Znad ca�ego Pacyfiku nap�ywa�y relacje o'nocy roz�wietlonej'zielonymi meteorami. ,,Niekiedy przelatywa�y ich takie roje, jakby wirowa�o ca�e^ niebo". I tak te� pewnie by�o. je�li si� dobrze nad wsz.yst-kinr�astanowi�.'
'Gdy linia nocy przesuwa�a si� na zach�d^ wspania�o�� widok�w wcale'nie mala�a. Poszczeg�lne zielone b�yski ukaza�y si� nawet, nim zapad� mrok. Spiker m�wi�c o meteorach w wiadomo�ciach o sz�stej po po�udniu zapewnia� s�uchaczy, �e jest to fenomenalne widowisko. ,kt�re ka�dy powinien zobaczy�. Wspomnia�'te�, �e obecno�� meteor�w' wywo�uje powa�ne, zak��cenia w odbiorze kr�tkich fal z dalszych odleg�o�ci, lecz fale �rednie, na kt�rych nadawane b�d� dalsze bie��ce sprawozdania, s� wolne od zak��ce�, przynajmniej na razie. Spiker m�g� oszcz�dzi� sobie potok�w wymowy/Sa-dz�c z tego, jakie podniecenie panowa�o W szpitalu, nie by�o chyba najmniejszego prawdopodobie�stwa, aby ktokolwiek nie obejrza� niebia�skich fajerwerk�w. Opr�cz mnie. -
Jak gdyby za ma�o jeszcze by�o komentarzy radiowych, piel�gniarka, kt�ra przynios�a kolacj�, r�wnie� uzna�a za stosow/ne o wszystkim mi opowiedzie�.
- 'Na niebie pe�no jest spadaj�cych gwiazd- m�wi�a. -Wszystkie jaskrawozielone i w ich �wietle twarze ludzkie wygl�daj� upiornie. T�ur�y wyleg�y na ulic� i patrz�, a chwilami jest widno jak za dnia. tyle �e w dziwnym kolorze. Co pewien czas przelatuje wielka gwiazda, taka �wiec�ca, a� oczy bol� patrze�. Cudowny widok. M�wi�, �e nigdy jeszcze nic podobnego nie by�o. Szkoda, �e pan nie mo�e tego zobaczy�!
,- Tak- przyzna�em do�� niech�tnie.
'--Rozsun�y�my zas�ony w salach, �eby wszyscy mogli ogl�da� - m�wi�a dalej. - Gdyby nie mia� pan banda�y na oczach, widzia�by pan st�d doskonale. J �
- Naprawd�?- powiedzia�em. ' ' - Ale najlepiej si� ogl�da pod go�ym niebem. Podobno tysi�ce os�b zebra�y si� w parkach i na b�oniach. Na Wszystkich p�askich dachach te� stoi mn�stwo ludzi i patrzy w g�r�. ,
- Jak d�ugo to ma potrwa�? - spyta�em cierpliwie. '
- Nie wiem, ale powiadaj�, �e gwiazdy nie �wiec� Ju� tak-mo�n� jak przedtem. No, ale gdyby nawet panu zdj�to dzi� bahda'�e, 'W�tpi�,
K)
czy lekarze pozwoliliby panu patrze�. Musi pan z pocz�tku by� bardzo ostro�ny, a niekt�re b�yski s� szalenie jaskrawe. One... ojej!
- Dlaczego ..ojej"? - zapyta�em.
- Teraz przelecia�a taka �wiec�ca, a� ca�y pok�j zrobi� si� zielony. Co za szkoda, �e pan jej nie widzia�.
- Tak. tak - powiedzia�em. - A teraz niech, siostra zrobi mi t� �ask� i ju� sobie p�jdzie.
Pr�bowa�em s�ucha� radia,' ale wydawa�o takie same okrzyki podziwu i zachwytu, na dobitk� za� wci�� gi�dzi�o wykwintn� angielszczyzn� o ,,wspania�ym widoku" i "fenomenalnym zjawisku", a� w ko�cu mia�em wra�enie, �e ca�y �wiat jest na wielkim balu, na kt�ry tylko ja nie dosta�em zaproszenia.
Nie mog�em poszuka� sobie innej rozrywki, bo szpitalny radiow�ze� nadawa� tylko jeden program. Po pewnym czasie zorientowa�em si�, �e widowisko ma si� ku ko�cowi. Spiker ponagla� wszystkich, kt�rzy jeszcze go nie obejrzeli, �eby si� po�pieszyli, bo b�d� �a�owa� do ko�ca �ycia.
Wszystko jak gdyby si� sprzysi�g�o, aby mnie przekona�, �e omija mnie najwa�niejsza rzecz, dla kt�rej w�a�ciwie przyszed�em na �wiat. Wreszcie mia�em tego wszystkiego do�� i zamkn��em radio. Przedtem us�ysza�em jeszcze, �e zjawiska �wietlne trac� szybko na sile i za par� godzin prawdopodobnie wyjdziemy ze sfery od�amk�w komety..
Nie ulega�o dla mnie w�tpliwo�ci, �e wszystko to zdarzy�o si� poprzedniego wieczora - gdyby si� zdarzy�o dawniej, musia�bym odczuwa� znacznie silniejszy g��d, 'ni� odczuwa�em w tej chwili. No dobrze, wi�c co to wszystko mo�e znaczy�? Czy�by ca�y szpital, ba, ca�e miasto tak si� hucznie bawi�o do rana, �e dotychczas jeszcze nie zdo�a�o oprzytomnie�?
W tym miejscu tok moich my�li przerwa�y bliskie i dalekie zegary, niezgranym ch�rem obwieszczaj�c godzin� dziewi�t�.
Po raz trzeci z ca�ej si�y nacisn��em dzwonek. Gdy le�a�em czekaj�c na rezultat, us�ysza�em za drzwiami jakie� szmery. Sk�ada�y si� jakby z pochlipywa�, potkni�� i szurania, ponad kt�re wybija� si� niekiedy jaki� okrzyk z oddali.
Do mojego pokoju wci�� jednak nikt nie przychodzi�.
Zacz��em zn�w traci� r�wnowag�. Ohydne zmory z lat dziecinnych opad�y mnie znowu. Zdawa�o mi si�, �e lada chwila otworz� si� niewidzialne drzwi i cichaczem w�lizn� si� potwory. Prawd� m�wi�c, nie by�em wcale pewien, czy kto� si� ju� nie zakrad� i nie kr��y bezszelestnie po pokoju...
Z natury nie mam nadmiernie wybuja�ej wyobra�ni, przysi�gam.
Powodem mojego Stanu by�y przekl�te banda�e zas�aniaj�ce mi oczy i owe okropne, niesamowite g�osy, kt�re odpowiedzia�y mi, kiedy otworzy�em drzwi na korytarz. W ka�dym razie uleg�em zmorom, a kiedy si� im ulegnie, olbrzymiej� z ka�d� chwil�. Ju� teraz przeros�y stadium, w kt�rym mo�na by je odp�dzi� pogwizdywaniem lub g�o�nym �piewem. ;
Wreszcie zada�em sobie rozstrzygaj�ce pytanie. Co wol�: zdj�� banda�e nara�aj�c si� na niebezpiecze�stwo utraty wzroku czy pozostawa� w ciemno�ciach, we w�adzy coraz bardziej parali�uj�cego strachu?
Gdyby si� to dzia�o o dzie� lub dwa wcze�niej, nie wiem, co bym zrobi�- - prawdopodobnie w ko�cu to samo -� ale tego dnia mog�em sobie przynajmniej powiedzie�: tam do diab�a, je�eli tylko b�d� rozs�dny, nic strasznego nie mo�e si� sta�. Ostatecznie banda�e maj� by� dzi� zdj�te. Zaryzykuj�.
Jedn� rzecz musz� zapisa� sobie na plus. Nie by�em a� tak op�tany l�kiem, �eby gwa�townie zerwa� banda�e. Mia�em do�� rozwagi i opanowania, aby wsta� z ��ka i spu�ci� zas�ony, nim si� zabra�em de- odpinania agrafek.
Gdy ju� zdj��em opatrunek i przekona�em si�, �e widz� w p�mroku, poczu�em ulg�, jakrej nigdy dot�d nie dozna�em. Mimo to, upewniwszy si� najpierw, �e pod ��kiem lub w innych zakamarkach nie ukrywaj� si� z�oczy�cy lub potwory, podpar�em zaraz klamk� drzwi oparciem krzes�a. Wtedy dopiero zdo�a�em wzi�� si� w ryzy. Nakaza�em sobie sp�dzenie ca�ej godziny na stopniowym przyzwyczajaniu si� do pe�nego �wiat�a dziennego. Pod koniec godziny by�em ju� pewien, �e dzi�ki szybkiej pierwszej pomocy, a nast�pnie dobremu leczeniu wzrok mam r�wnie dobry jak przedtem.
Ale nadal nikt nie przychodzi�.
Na dolnej p�ce stolika przy ��ku znalaz�em ciemne okulary, przygotowane na wypadek, gdyby mi by�y potrzebne. W�o�y�em je przezornie, zanim podszed�em do okna. Dolna jego cz�� nie otwiera�a si�, mia�em wi�c ograniczone pole widzenia. Zerkaj�c na d� i w bok dostrzeg�em kilka os�b, kt�re w oddali sz�y' po ulicy dziwnie wolno, jakby bez celu. Najbardziej jednak i od razu uderzy�a mnie ostro��, czysto�� zarys�w wszystkiego, na co patrza�em. Nawet dalekie szczyty dom�w za przeciwleg�ymi dachami wida� by�o niezwykle wyra�nie. Wtem dostrzeg�em, �e z �adnego komina, du�ego ani ma�ego, nie wydobywa si� dym...
Moje ubranie wisia�o porz�dnie w szafie. Kiedy je w�o�y�em, poczu�em si� od razu bardziej normalnie. W papiero�nicy znalaz�em jeszcze
12
kilka papieros�w. Zapali�em jednego i bardzo szybko doszed�em do stanu, w kt�rym, mimo �e wszystko nadal by�o niezaprzeczenie dziwne, nie mog�em ju� zrozumie�, dlaczego w�a�ciwie by�em przedtem tak bliski paniki.
Nie�atwo jest odtworzy� w pami�ci nasz pogl�d na �wiat w owych czasach. Musimy teraz by� znacznie bardziej -samodzielni, bardziej polega� na sobie. Ale wtedy tyle spraw sz�o ustalonym od wiek�w trybem, tyle rzeczy mia�o ze sob� �cis�e powi�zania. Ka�dy z nas dzie� w dzie� pe�ni� swoje �ci�le okre�lone funkcje w �ci�le okre�lonym miejscu, bez trudu wi�c mo�na by�o wzi�� nawyk i zwyczaj za prawo natury i tym wi�kszy si� odczuwa�o wstrz�s, je�eli co� �w ustalony tryb nagle zak��ci�o.
Gdy si� sp�dzi�o p� �ycia w takim, a nie innym uk�adzie spo�ecznym, zmiana koncepcji tego uk�adu nie jest spraw� pi�ciu minut. Teraz, kiedy spogl�damy wstecz na �wczesne stosunki, ogrom tego, czego nie wiedzieli�my i nie chcieli�my wiedzie� o swoim �yciu codziennym, nie tylko zdumiewa, lecz budzi wr�cz zgroz�. Ja na przyk�ad nie mia�em w�a�ciwie poj�cia o najprostszych sprawach: o tym, w jaki spos�b i kto dostarcza mi �ywno�ci, sk�d si� bierze �wie�a woda, jak si� tka i szyje noszone przeze mnie ubranie, jak dzia�a kanalizacja - warunek zdrowia mieszka�c�w miast. Nasze �ycie zale�a�o od sieci niezliczonych specjalist�w, z kt�rych ka�dy mniej lub bardziej kompetentnie spe�nia� swoje zadanie i oczekiwa� tego samego od innych. Dlatego te� by�o dla mnie rzecz� nie do uwierzenia, �eby w szpitalu , mog�a zapanowa� ca�kowita dezorganizacja. Kto� gdzie� - by�em tego pewien - panuje nad sytuacj�, pech tylko chcia�, �e ten kto� zapomnia� o pokoju numer czterdzie�ci osiem.
Jednak�e kiedy zn�w podszed�em do drzwi i wyjrza�em na korytarz, u�wiadomi�em sobie ponad wszelk� w�tpliwo��, �e cokolwiek si� sta�o, sprawa dotyczy nie tylko pojedynczego mieszka�ca pokoju numer czterdzie�ci osiem.
W pobli�u nie by�o akurat nikogo, z daleka tylko s�ysza�em przyt�umiony gwar. Dobiega�y mnie te� odg�osy szuraj�cych krok�w, a od czasu do czasu dono�niejszy okrzyk, odbijaj�cy si� echem w pustych korytarzach. Nic jednak nie przypomina�o wrzask�w, przed kt�rymi przedtem zatrzasn��em drzwi. Tym razem nie pr�bowa�em ju� nikogo przywo�a�. Wyszed�em cicho z pokoju. Dlaczego cicho? Sam-nie wiem. Co� mnie do tego sk�oni�o.
W tym pe�nym ech budynku trudno by�o okre�li�, sk�d dobiegaj� d�wi�ki, ale z jednej strony korytarz ko�czy� si� balkonem francuskim - przez zas�on� wida� by�o cie� balustrady - poszed�em wi�c w kierunku
13
przeciwnym. Skr�ciwszy za r�g opu�ci�em skrzyd�o separatek i znalaz�em si� na szerszym korytarzu.
W pierwszej chwili zdawa�o mi si�, �e jest pusty, ale kiedy ruszy�em dalej, zauwa�y�em posta�, kt�ra wy�oni�a si� z zaciemnionego k�ta. By� to m�czyzna w czarnym �akiecie i sztuczkowych spodniach, na �akiet mia� narzucony bia�y kitel. Pomy�la�em, �e to pewno jeden z lekarzy, zdziwi�o mnie tylko, �e trzyma si� �ciany i idzie jakby po omacku.
- Dzie� dobry - powiedzia�em.
Stan�� jak wryty. Twarz, kt�r� do mnie zwr�ci�, by�a ziemista i przera�ona.
- Kto pan jest? - spyta� niepewnie. ,
- Nazywam si� Masen - odpar�em. - William Masen. Jestem pacjentem... Pok�j czterdzie�ci osiem. Chcia�bym si� dowiedzie�, dlaczego...
- Pan widzi? - przerwa� mi szybko.
- Widz� doskonale. Nie gorzej ni� przedtem - zapewni�em go. - Znakomicie 'mnie wyleczono. Co prawda nikt nie przyszed�, �eby mi zdj�� banda�e, wi�c je zdj��em sam. Chyba nic si� .z�ego nie sta�o? Stara�em si�...
Przerwa� mi znowu:
- Pan b�dzie �askaw zaprowadzi� mnie do mojego gabinetu. Musz� natychmiast zatelefonowa�.
Nie od razu zrozumia�em, o co mu chodzi, ale od chwili kiedy si� tego ranka obudzi�em, wszystko wprawia�o mnie w oszo�omienie.
- Gdzie to jest? - spyta�em.
- Pi�te pi�tro, zachodnie skrzyd�o. Na drzwiach jest nazwisko:
doktor Soames.
- Dobrze - odpar�em z niejakim zdziwieniem. - A gdzieJeste�my teraz?
M�czyzna potrz�sn�� g�ow�, twarz mia� �ci�gni�t� i zirytowan�.
- Sk�d, u diab�a, mam wiedzie�? - rzuci� gniewnie. - Pan ma oczy, do jasnej cholery. Niech ich pan u�yje. Nie widzi pan, �e jestem �lepy?
Nic nie wskazywa�o na to, �e jest �lepy. Oczy mia� szeroko otwarte i zdawa�o si�, �e patrzy wprost na mnie.
- Prosz� chwil� zaczeka� - powiedzia�em. Rozejrza�em si� doko�a. Znalaz�em du�� cyfr� ,,5" wymalowan� na �cianie, na wprost drzwi do windy. Wr�ci�em i powiedzia�em mu.
- Dobrze. Niech mnie pan we�mie pod r�k� - nakaza�. - Od drzwi windy skr�ci pan na prawo. Potem pierwszy korytarz na lewo, trzecie drzwi.
14
Zastosowa�em si�.do wskaz�wek^ P�> drodze nie<spotkali�my'nikogo:, W pokoju zaprowadzi�em go do biurka i spodatem mus�ucha wk�^S�uJcfta^ przez chwil�. Potem namaca� r�k� 'aparat i niecierpliwie-;za stu ka� w wide�ki. Powoli wyraz .twarzy m.u ;si� zmieni�. Bruzdy riryibacJt l-nie--pokoju wyg�adzi�y si�. By� teraz po prostu zm�czony,: bardzo zm�czony. Po�o�y� s�uchawk� na biurku. Przez kilka sekund stal w milczeniu,' jak gdyby wpatrywa� si� w przeciwleg�a^ �cian�. Potem odwr�ci� g�ow�.';;
- Na nic, telefon nie dzia�a. Pan jest jeszcze tutaj? - doda^ :'; o <
- Tak -powiedzia�em. :.: ...>. �� / .�� -- � ' '� �:.'- ''� -Przesun�� palcami po kancie biurka. .-;:"'" �/�; /;' � � �'
- W kt�r� stron� jestem zwr�cony? Gdzie to przekl�te- okno? :-?<-spyta� z nawrotem gniewu. , , ' ���:�� .' � �: " �-, ��'/'
- Tu� za panem;- odrzek�em. ; / �it^-/ ' Odwr�ci�-si� i ruszy�'do okna, wyci�gaj�c obie r�ce. -Obmaca� sta^ rannie parapet, futryny i cofn�� si� o krok. Zanim si� zorientowa�em, co robi, rzuci� si� z ca�ej si�y na okno. przebi� szyb� i wypad� na zewn�trz...
Nie wyjrza�em za nim. Tak czy owak by�o to pi�te pi�tro.".;' c' .".- ,
Kiedy wreszcie odzyska�em zdolno�� ruch�w, opad�em ci�ko .na^ krzes�o. Wyj��em papierosa z pude�ka na biurku i'zapali�em ga rozdygotanymi r�kami. Siedzia�em �'tak przez kilka minut, czekaj�c, a� si� uspokoj� i uczucie md�o�ci minie. Po chwili min�o. Wyszed�em z pokoju' i wr�ci�em na korytarz, na'kt�rym doktora spotka�emi Kredy tam'dotar�em, wci�� jeszcze k.r�ci�o mi si� w g�owie. . , � �'� ' - � '.-i -'"-'
Na odleg�ym ko�cu szerokiego korytarza by�y drzwi do sali og�lnej. Szyby mia�y matowe z wyj�tkiem'owali przejrzystego szk�a na wysoko�ci oczu. S�dzi�em, �e znajd� tam kogo�, kto ma dy�ur i komu b�et� m�g� zameldowa� o doktorze. �' � . ' '
Otworzy�em drzwi. Wewn�trz by�o do�� ciemno. Zas�ony przypuszczalnie zasuni�to po wczorajszym wieczornym widowisku T dotychczas ich nie rozsuni�to. � " - ' i^ - '
- Siostro?-spyta�em..- .: ;. � [' '-' ''"�' ��"�'.'�'�
-- Nie ma jej - odpowiedzia� m�ski g�os. -'Co wi�cej, nie-przychodzi ju� od B�g wie ilu godzin; Mo�e rozsuniesz te pieskie zastany, kole�, i wpu�cisz troch� �wiat�a; Nie-wiem, co si� dzisiaj, sta�o z tym zafajdanym szpitalem. ^ , :; ;' ;
- Dobra-powiedzia�em^:' ; - ��''�' �� "�"."� h'��'� Je�eli nawet w szpitalu; zapanowa� chaos.-nie widzia�em powodu, dla kt�regonieszcz�ni chorzy-inaj�. le�e� w ciemno�ciach.^ . ' �' ;' Rozsun��em zas�ony najbli�szego okna. wpuszczaj�c jask-rawe
promienie s�o�ca. By�a to sala chirurgiczna. Znajdowa�o si� tu ze dwudziestu pacjent�w, wszyscy byli unieruchomieni. Przewa�nie z�amanie n�g i kilka amputacji, s�dz�c z wygl�du.
- No. nie grzeb si�, kole�, rozsu� zas�ony - odezwa� si� ten sam g�os.
Odwr�ci�em si� i spojrza�em na m�wi�cego. By� to ciemnow�osy, barczysty m�czyzna z ogorza�� cer�. Siedzia� na ��ku, zwr�cony twarz� wprost do mnie - i do �wiat�a. Zdawa�o si�, �e patrzy mi prosto w oczy. podobnie jak jego s�siad i nast�pny chory...
Przez kilka sekund wpatrywa�em si� w niego bez s�owa. Tyle czasu to trwa�o, nim dotar�o do mnie zrozumienie.
- Zas�ony... chyba si� zaci�y... - powiedzia�em wreszcie. - Poszukam kogo�, �eby si� nimi zaj��.
Potem uciek�em z sali.
Zn�w chwyci�y mnie dreszcze. Czu�em, �e przyda�by mi si� kieliszek mocnego trunku. W m�zgu zacz�o mi z wolna co� �wita�. Trudno by�o uwierzy�, �e wszyscy m�czy�ni z tamtej sali o�lepli tak samo jak lekarz, a przecie�...
Winda by�a nieczynna, ruszy�em wi�c na d� po schodach. Na nast�pnym pi�trze zapanowa�em nad sob� i zebra�em si� na odwag�. �eby zajrze� do innej sali. Po�ciel na ��kach by�a t.u w nie�adzie. S�dzi�em w pierwszej chwili, �e sala jest pusta, okaza�o si� jednak, �e nie - niezupe�nie. Dw�ch m�czyzn w szpitalnej bieli�nie le�a�o na pod�odze. Jeden zalany by� krwi� z nie zagojonej rany, drugi wygl�da� tak, jakby chwyci� go jaki� gwa�towny atak. Obaj nie �yli. Reszta chorych znik�a.
Kiedy wr�ci�em zn�w na schody, zda�em sobie spraw�, �e wi�kszo�� odg�os�w, kt�re przez ca�y czas s�ysza�em, dobiega z do�u i �e s� teraz wyra�niejsze i bli�sze. Waha�em si� przez chwil�, ale nie by�o innej rady, jak i�� dalej na d�.
Na nast�pnym zakr�cie o ma�o si� nie potkn��em o m�czyzn�, kt�ry le�a� w p�mroku. U st�p schod�w za� le�a� kto�, kto si� o niego potkn�� - i zgin��, rozbijaj�c g�ow� o kamienne stopnie.
Wreszcie dotar�em do ostatniego zakr�tu, sk�d mog�em widzie� g��wny hali: Najwidoczniej wszyscy chorzy, kt�rzy mogli si� porusza�, instynktownie skierowali si� tutaj z my�l� o znalezieniu pomocy lub o wydostaniu si� na zewn�trz. Mo�e niekt�rzy si� wydostali. G��wne drzwi wej�ciowe by�y otwarte na o�cie�, ale wi�kszo�� chorych nie zdo�a�a do nich trafi�. Zwarty t�um m�czyzn i kobiet -prawie wszyscy w szpitalnej bieli�nie - wolno i bezradnie kr�cili si� w ko�o. Tych. co znajdowali si� z brzegu, obrotowy ten ruch przyciska�- bezlito�nie do wystaj�cych marmurowych ozd�b lub przygniata� do �cfan. Raz po
16 \
raz kto� si� potyka�. Je�eli mimo naporu cia� pada�, niewielka by�a szansa, �e si� jeszcze podniesie.
Wagl�da�o to... c�, widzieli pa�stwo zapewne rysunki Dorego przedstawiaj�ce grzesznik�w w piekle. Ale Dore nie m�g� odtworzy� d�wi�k�w: szlochania, cichych j�k�w, wznosz�cych si� od czasu do czasu okrzyk�w rozpaczy.
D�u�ej ni� minut� nie mog�em znie�� tego widoku. Uciek�em z powrotem na g�r�.
Mia�em uczucie, �e powinienen jako� tym ludziom dopom�c. Mo�e wyprowadzi� ich na ulic� i przynajmniej po�o�y� kres temu okropnemu. powolnemu kr��eniu w �cisku. Ale jedno spojrzenie wystarczy�o. by zrozumie�, i� nie zdo�am nigdy przedosta� si� do drzwi, �eby ich wyprowadzi�. Poza tym, gdyby mi si� to nawet uda�o, gdybym ich wyprowadzi� - co dalej?
Usiad�em na stopniu i ukry�em twarz w d�oniach, wci�� maj�c w uszach te potworne d�wi�ki. Kiedy wreszcie troch� oprzytomnia�em. zacz��em szuka� i znalaz�em inne schody. By�y to w�skie schody dla personelu, kt�re zaprowadzi�y mnie tylnym wyj�ciem na podw�rze.
By� mo�e niezbyt dobrze opowiadam t� cz�� historii. Ca�a sprawa by�a tak niespodziewana i wstrz�saj�ca, �e przez pewien czas rozmy�lnie stara�em si� nie pami�ta� szczeg��w. W tamtej chwili mia�em uczucie, �e to wszystko jest okropnym snem. z kt�rego bezskutecznie usi�uj� si� obudzi�. Kiedy wyszed�em na podw�rze, wci�� jeszcze niezupe�nie wierzy�em w to, co widzia�em.
Jednego tylko by�em pewien: czy to rzeczywisto��, czy koszmar, potrzeba mi odrobiny alkoholu jak jeszcze nigdy w �yciu.
Na bocznej uliczce za bram� podw�rza nie by�o nikogo, ale prawie naprzeciw znajdowa� si� bar. Pami�tam jego nazw� - "El Alamein". U g�ry, na kutej �elaznej klamrze, wisia�a tablica z podobizn� wicehrabiego Montgomery, pod ni� za� jedne z drzwi by�y szeroko otwarte.
Ruszy�em prosto tam.
Wej�cie do baru da�o mi na chwil� rozkoszne poczucie normalno�ci. By� prozaicznie i znajomo podobny do dziesi�tk�w innych bar�w.
Ale chocia� w tej cz�ci baru nie by�o nikogo, w przyleg�ej cz�ci, tak zwanym salonie, co� si� niew�tpliwie dzia�o. S�ysza�em ci�ki oddech. Korek z g�o�nym hukiem wyskoczy� z butelki. Pauza. Potem jaki� g�os powi^uf^^^
- GyoMci^^^holery! Precz z ginem!
Rozl^Msi� oaiusaaJ"Ky brz�k, a potem �miech cz�owieka dobrze
ju� wsta
�omu lustra?
Dzie� trvl'i<.l�vMkk^pA�V^y 17
Nowy strza� korka.
- Zn�w ten przekl�ty gin - stwierdzi� g�os, bardzo zawiedziony. - Precz z ginem!
Tym razem butelka uderzy�a o co� mi�kkiego, spad�a na pod�og� i zatrzyma�a si�, wylewaj�c z bulgotem zawarto��. >
- Hej! - zawo�a�em. - Chcia�bym si� czego napi�. Zapad�a cisza.
- Kto pan jest? - po chwili zapyta� nieufnie g�os. '- Jestem ze szpitala - powiedzia�em. - Chc� wypi� kielicha.
- Nie pami�tam pa�skiego g�osu. Pan widzi?
- Tak.
-To na mi�o�� bosk�, doktorku, przeskocz przez lad� i znajd� mi butelk� whisky.
- W tej sprawie, owszem, mog� by� doktorem - o�wiadczy�em. Wdrapa�em si� przez lad� i spojrza�em w bok. Sta� tam m�czyzna z wielkim brzuchem, czerwon� twarz� i siwiej�cymi w�sikami, ubrany tylko w spodnie i koszul� bez ko�nierzyka. By� ju� mocno pijany. Najwidoczniej nie m�g� si� zdecydowa�, czy otworzy� butelk�, kt�r� trzyma� wr�^ce, czy u�y� jej w charakterze broni.
- Jak pan nie jest doktorem, to kim pan jest? - spyta� podejrzliwie.
- By�em pacjentem, ale potrzeba mi kielicha jak najlepszemu doktorowi - odpar�em. - To, co pan trzyma, to znowu gin - doda�em.
- Ach, tak! Pieprzony gin - powiedzia� i cisn�� go precz. Butelka z trzaskiem i brz�kiem wylecia�a przez szyb�.
- Niech mi pan da ten korkoci�g - powiedzia�em. Zdj��em'z p�ki butelk� whisky, otworzy�em j� i poda�em mu wraz ze szklaneczk�. Dla siebie wa��em mocny koniak z niewielk� ilo�ci� wody sodowej, po czym nala�em sobie zaraz drug� porcj�. Po chwili r�ce przesta�y mi tak gwa�townie dr�e�.
Spojrza�em na swego towarzysza. Pi� whisky wprost z butelki.
- Zaleje si� pan - powiedzia�em. Przerwa� picie i odwr�ci� ku mnie g�ow�. Przysi�g�bym, �e mnie widzi.
- Zalej� si�!. Tam do licha, ju� jestem zalany - powiedzia� z pogard�. � U�|H�Mtl
Mia� tak absolutn� s�uszno��., �e nic w^ey|^^e^faLa��m. Rozmy�la� chwil� ponuro, po czym oznajmi�: ' ' '""^^
- Musz� si� upi�. Musz� by� du�o bardziej P'J%y- -^yhyli� si� do mnie. - Wie pan co? Jestem �lepy. �eby gan^ wi�dn��: �layyak kret.
18
Wszyscy s� �lepi jak krety. Opr�cz pana. Dlaczego pan nie jest �lepy jak kret?
- Nie wiem - odpar�em.
- To ta przekl�ta kometa, niech j� zaraza! Ona wszystkiemu winna. Zielone gwiazdy spadaj�ce - a teraz wszyscy s� �lepi jak krety. Pan widzia� zielone gwiazdy spadaj�ce?
- Nie - wyzna�em.
- Ot� to. Najlepszy dow�d. Pan ich nie widzia�: nie jest pan �lepy. Wszyscy inni widzieli - zatoczy� �uk ramieniem - wszyscy s� �lepi jak krety. �cierwo kometa, powiadam.
Nala�em sobie trzeci kieliszek koniaku, zastanawiaj�c si�, czy on nie ma racji.
- Wszyscy s� �lepi? -- powt�rzy�em.
- W�a�nie. Wszyscy. Pewnie wszyscy na �wiecie. Opr�cz pana - doda� jakby po namy�le.
- Sk�d pan wie? - spyta�em.
- Nic prostszego. S�uchaj pan! - powiedzia�.
Stali�my obok siebie opieraj�c si� o lad� podrz�dnego baru i nas�uchiwali�my. Nic nie by�o s�ycha�, nic pr�cz szelestu gazety, kt�r� wiatr p�dzi� pust� ulic�. W tej okolicy z pewno�ci� nie znano takiej ciszy od tysi�ca lat.
- Rozumie pan, co mam na my�li? Jasna sprawa - powiedzia� m�czyzna.
- Tak - odrzek�em wolno.- Tak... rozumiem, co pan ma na my�li.
Doszed�em do wniosku, �e musz� i�� dalej. Nie wiedzia�em dok�d. Czu�em tylko, �e musz� dowiedzie� si� czego� wi�cej o tym, co si� dzieje.
- Pan jest w�a�cicielem baru? - zapyta�em.
- A jak nawet, to co? - odpar� zn�w nieufnie.
- Tylko tyle, �e musz� komu� zap�aci� za trzy podw�jne koniaki.
- Daj pan spok�j.
- Ale� niech pan pos�ucha.
- Daj pan spok�j, powiadam. Wie pan dlaczego? Bo po co nieboszczykowi pieni�dze? A ja jestem nieboszczyk... tak jakbym ju� by�. Jeszcze tylko par� �yk�w.
Wygl�da� bardzo krzepko na sw�j wiek i powiedzia�em mu to.
- Po co �y�, jak cz�owiek jest �lepy? - zapyta� gniewnie. - Tak powiedzia�a moja �ona. "I mia�a racj�, tylko �e ona ma wi�cej odwagi. Jak si� przekona�a, �e dzieciaki te� s� �lepe, co zrobi�a? Za-
19
bra�a je do naszego ��ka i odkr�ci�a gaz. ��k zr&bn& A mnie zabrak�o odwagi, �eby przy nich zosta�. Moja �ona to dzielna kobieta, dzielniejsza ode mnie. Ale ja si� te� zbior� na odwag�. Wr�c� tam do nich nied�ugo, kiedy ju� b�d� do�� pijany.
Co tu by�o m�wi�? S�owa by�y bezcelowe, dra�ni�y go tylko. W ko�cu znalaz� po omacku schody i z butelk� w r�ce poszed� na g�r�. Nie pr�bowa�em go zatrzymywa� ani i�� za nim, odprowadzi�em tylko spojrzeniem. Potem dopi�em resztk� koniaku i wyszed�em na cich� ulic�.
NADEJ�CIE TRYFID�W
Spisuj� tu jedynie osobiste wspomnienia. Dotycz� one wielu rzeczy, kt�re znik�y na zawsze, tote� opowiadaj�c o nich musz� u�ywa� s��w, jakich niegdy� u�ywali�my na ich okre�lenie - nie mam innej rady. Widz� jednak, �e po to, aby t�o ca�ej historii by�o zrozumia�e, powinienem wr�ci� do czas�w sprzed dnia, od kt�rego rozpocz��em opowie��.
Kiedy by�em ma�y, mieszkali�my, ojciec, matka i ja, w osiedlu podmiejskim na po�udnie od Londynu. Mieli�my niewielki dom, na kt�rego utrzymanie ojciec zarabia� przesiaduj�c sumiennie dzie� w dzie� przy swoim biurku w G��wnym Urz�dzie Skarbowym, i ogr�dek, w kt�rym pracowa� bodaj jeszcze pilniej przez ca�e lato. Nie r�nili�my si� specjalnie od dziesi�ciu czy dwunastu milion�w innych ludzi, co mieszkali pod�wczas w Londynie i jego najbli�szych okolicach.
Ojciec nale�a� do owych os�b, kt�re potrafi� w mgnieniu oka dodawa� ca�e kolumny liczb - nawet gdy chodzi�o o dziwaczne funty, szylingi i pensy, b�d�ce wtedy walut� obiegow� w naszym kraju �- �ywi� wi�c oczywi�cie nadziej�, �e zostan� w przysz�o�ci ksi�gowym. Dlatego te� fakt, �e ja dodaj�c dwa razy t� sam� kolumn� liczb absolutnie nie potrafi�em otrzyma� dwa razy tej samej sumy, stanowi� dla niego wielk� zagadk�, a zarazem wielki zaw�d. Ale nie by�o na to �adnej rady. Ka�dy z d�ugiego szeregu nauczycieli, kt�rzy usi�owali mi wyt�umaczy�, �e rozwi�zania zada� matematycznych otrzymuje si� drog� rozumowania logicznego, nie za� dzi�ki ezoterycznemu natchnieniu, rezygnowa� w ko�cu, stwierdzaj�c, �e nie mam g�owy do rachunk�w. Ojciec przegl�da� moje �wiadectwa szkolne ze smutkiem, kt�rego stopnie z innych przedmiot�w wcale nie usprawiedliwia�y. S�dz�, �e tok jego my�li bieg� w spos�b nast�puj�cy: ch�opiec nie ma g�owy do rachunk�w = nie b�dzie si� zna� na finansach = nie potrafi zarobi� na �ycie.
21
- Doprawdy nie wiem, co z tob� zrobimy. Co by� ty sam chcia� robi�? - pyta�.
Zanim sko�czy�em trzyna�cie czy czterna�cie lat, potrz�sa�em g�ow�, �wiadom swej ma�owarto�ciowo�ci, i przyznawa�em si�, �e nie wiem.
W�wczas ojciec z kolei potrz�sa� g�ow�.
�wiat dla ojca dzieli� si� wyra�nie na urz�dnik�w, pracuj�cych umys�owo, i nie-urz�dnik�w, nie pracuj�cych umys�owo, a wobec tego zmuszonych do brudnej pracy fizycznej. W jaki spos�b uda�o mu si� zachowa� ten pogl�d, ju� wtedy przestarza�y co najmniej o setk� lat, nie wiem, zaci��y� on jednak na moim dzieci�stwie, w zwi�zku z czym do�� p�no si� zorientowa�em, i� brak zdolno�ci do matematyki wcale niekoniecznie skazuje mnie na �ywot zamiatacza ulic lub pomywacza. Przez mysi mi nigdy nie przesz�o, �e kierunek interesuj�cy mnie najbardziej mo�e prowadzi� do zdobycia zawodu, ojciec za� albo nie dostrzega�, albo nie docenia� faktu, i� stale mia�em dobre stopnie z biologii.
Spraw� rozstrzygn�o dopiero zjawienie si� tryfid�w. Tryfidom w gruncie rzeczy zawdzi�czam bardzo du�o. Da�y mi ciekaw� prac� � dobre zarobki. Wprawdzie kilka razy omal nie pozbawi�y mnie �ycia, musz� jednak przyzna�, �e je r�wnie� ocali�y, bo to w�a�nie na skutek oparzenia jadem tryfidowym trafi�em do szpitala w krytycznych dniach ,,od�amk�w komety".
W ksi��kach mo�emy znale�� mn�stwo teoretycznych rozwa�a� na temat nag�ego zjawienia si� tryfid�w. Po wi�kszej cz�ci s� to brednie. Tryfidy z pewno�ci� nie powsta�y przez samor�dztwo, jak s�dzi�o wielu naiwnych. Nikt te� prawie nie popiera� teorii, �e stanowi�y swego rodzaju dopust Bo�y i by�y zwiastunami gorszych kar, maj�cych spa�� na ludzi, je�eli �wiat nie wkroczy na drog� cnoty i nie od�egna si� od z�ego. Nasiona tryfid�w nie przyfrun�y te� do nas z przestrzeni kosmicznej, aby sta� si� okazami potwornych form, jakie �ycie mo�e przybiera� w innych, mniej szcz�liwych �wiatach -ja przynajmniej pewien jestem, �e tak nie by�o.
Wiedzia�em o tych sprawach wi�cej ni� og� ludzi, poniewa� praca nad tryfidami by�a moim zawodem, a zatrudniaj�ca mnie firma bra�a czynny, cho� mo�e niezbyt chwalebny udzia� w ich rozpowszechnianiu. Mimo wszystko jednak pochodzenie ich nie jest dok�adnie znane. Moim skromnym zdaniem, by�y one wynikiem serii pomys�owych krzy��wek biologicznych, po cz�ci zapewne przypadkowych. Gdyby wyhodowano je gdzie� w Europie, mieliby�my bez w�tpienia ich dok�adny rodow�d z pe�n� dokumentacj�. Osoby jednak, kt�re musia�y by� w tej sprawie najlepiej poinformowane, nie og�osi�y nigdy na ten temat
22
autorytatywnego o�wiadczenia. Przyczyna tkwi�a niew�tpliwie w istniej�cej w�wczas sytuacji politycznej.
; �wiat, w kt�rym �yli�my, by� rozleg�y i wi�kszo��'jego obszar�w sta�a dla nas otworem. Oplata�a go sie� szos, kolei i linii okr�towych, gotowych przewozi� nas na odleg�o�� tysi�cy mil w warunkach bezpiecznych i wygodnych. Je�eli chcieli�my podr�owa� jeszcze szybciej i mogli�my sobie na to pozwoli�, latali�my samolotami. Nikt nie mia� potrzeby w owych czasach bra� ze sob� broni ani zachowywa� jakichkolwiek �rodk�w ostro�no�ci. Ka�dy m�g� jecha�, dok�d chcia�, bez przeszk�d-je�eli nie liczy� stos�w formularzy i przepis�w. �wiat tak ob�askawiony i niegro�ny'wydaje si� dzisiaj utopi�. Ale stan ten' nie obejmowa� ca�ej jego powierzchni.
M�odym' ludziom. kt�rzy nigdy go nie znali, trudno jest zapewne wyobrazi� sobie taki �wiat. Mog� s�dzi�, �e by�o to po prostu millennium - chocia� ci, co w nim �yli, nie byli wcale tego zdania. Albo przypuszczaj� mo�e, i� Ziemia uporz�dkowana i w�a�ciwie uprawiana by�a miejscem nudnym - ale to te� nieprawda. Ziemia by�a miejscem ogromnie ciekawym, przynajmniej dla biologa. Co roku posuwa1 li�my coraz dalej na p�noc granic� hodowli ro�lin oprawnych. Nowe pola dawa�y szybko zbiory tam, gdzie od wiek�w by�a tundra lub zmarzlina. Co roku te� wydzierali�my dawnym i nowym pustyniom spore tereny, kt�re obsiewali�my traw� lub zbo�em. �ywno�� bowiem stanowi�a w owych czasach nasz najbardziej pal�cy problem, a post�p plan�w regeneracyjnych i przesuwanie si� linii upraw na mapach �ledzono r�wnie pilnie, jak poprzednie pokolenia �ledzi�y przesuwanie si� linii front�w.
Taki przeskok zainteresowania z mieczy na p�ugi by� niew�tpliwie pomy�lnym objawem spo�ecznym, optymi�ci jednak hies�usznie twierdzili, �e dowodzi on zmian dokonuj�cych si� w naturze ludzkiej. Natura ludzka pozosta�a taka samar- dziewi��dziesi�t pi�� procent ludno�ci Ziemi pragn�o �y� w spokoju, pozosta�e za� pi�� procent oblicza�o wci�� swoje szans� przy ewentualnym rozpocz�ciu jakich� dzia�a� wojennych. Pok�j trwa� g��wnie dlatego, �e niczyje szans� nie wygl�da�y zbyt zach�caj�co.
Tymczasem, gdy blisko dwadzie�cia pi�� milion�w przybywaj�cych rokrocznie istot ludzkich domaga�o si� po�ywienia, problem zaopatrzenia w �ywno�� stawa� si� cOraz trudniejszy, a po latach bezskutecznej propagandy dwa nast�puj�ce po sobie okrutne nieurodzaje u�wiadomi�y wreszcie ludziom, jak ten problem jest donios�y.
Czynnikiem, kt�ry kaza� wojowniczym pi�ciu procentom zaprzesta� na jaki� czas siania niezgody, by�y satelity. Wyt�one badania nad pociskami rakietowymi osi�gn�y wreszcie jeden ze swoich cel�w.
23'
Wys�ano pocisk, kt�ry pozosta� w kosmosie, wchodz�c na orbit� oko�o-ziemsk� Z czasem powsta�y satelity-bomby. Znalaz�szy si� na orbicie. kr��y�y wok� Ziemi niby miniaturowe ksi�yce, najzupe�niej bezczynne i nieszkodliwe - dop�ki by naci�ni�cie guzika nie kaza�o imspa�� z powrotem, siej�c straszliwe spustoszenie.
� Kiedy pierwsze pa�stwo obwie�ci�o z tryumfem o umieszczeniu na orbicie oko�oziemskiej uzbrojonego satelity, ludno�� ca�ego �wiata przyj�a t� wiadomo�� z wielkim przera�eniem, kt�re z czasem wzros�o jeszcze, inne bowiem pa�stwa, podejrzewane o podobne sukcesy, nie podawa�y na ten temat �adnych komunikat�w. Niezbyt mi�a to �wiadomo��, �e si� ma nad g�ow� nieznan� ilo�� straszliwych pocisk�w, co kr��� tam najspokojniej a� do chwili, gdy kto� ka�e im spa�� - i nic absolutnie nie mo�na na to poradzi�. Ale �ycie musi toczy� si� dalej, wszelka za� nowo�� wietrzeje w spos�b zdumiewaj�co szybki. Ludzie chc�c nie chc�c przyzwyczaili si� do istniej�cego stanu rzec/v. Co pewien czas wybucha� ch�r 'panicznych protest�w, gdy rozchodzi�y si� pog�oski. �e opr�cz satelit�w z g�owic� atomow� kr��� ju� inne, zawieraj�ce w swym wn�trzu choroby zb� i byd�a, py� radioaktywny, wirusy i przer�ne zarazki, nie tylko znane, lecz nowe, wyhodowane ostatnio w laboratoriach. Czy bro� tak niepewn� i zdradliw� umieszczano r�wnie� na orbicie, nie wiadomo, z drugiej jednak strony trudno okre�li� granice szale�stwa - zw�aszcza szale�stwa pot�gowanego strachem. Niszczycielski �rodek organiczny, do�� nietrwa�y, aby po kilku dniach straci� sw� szkodliwo�� (a kt� zar�czy, �e takiego nie da�o si� wyhodowa�?), m�g� niezawodnie s�u�y� do sprecyzowanych cel�w strategicznych, gdyby si� go rozsia�o na odpowiednich terenach.
Wreszcie Stany Zjednoczone potraktowa�y protesty do�� powa�nie, by zapewni� z naciskiem, �e nie posiadaj� satelit�w przeznaczonych do oddzia�ywania biologicznego bezpo�rednio na ludzi. Inne pa�stwa, mi�dzy nimi kilka pomniejszych, kt�rych nik-t nie podejrzewa� o posiadanie jakichkolwiek satelit�w, z�o�y�y skwapliwie podobne o�wiadczenia. Ale niekt�re gro�ne pot�gi militarne nie kwapi�y si� z takimi deklaracjami. Wobqc ich z�owieszczego milczenia opinia publiczna zacz�a domaga� si� wyja�nie�, dlaczego Stany Zjednoczone nie staraj� si� przygotowa� do nowego sposobu prowadzenia wojny - a w og�le co to znaczy ,,bezpo�rednio"? Skutek by� taki, �e wszystkie strony zainteresowane przesta�y sk�ada� jakiekolwiek o�wiadczenia w sprawie satelit�w, do�o�y�y natomiast wysi�k�w, aby skierowa� uwag� opinii publicznej na niemniej donios�y, lecz znacznie mniej dra�liwy problem braku �ywno�ci.
Prawa poda�y i popytu winny by�y umo�liwi� bardziej przedsi�-
24
biorczym grupom finansist�w wprowadzenie monopolu na artyku�y pierwszej potrzeby, ale �wiat na og� bior�c �ywi� w owych czasach wyra�n� niech�� do jakichkolwiek, postaci monopolu. Jednak�e system �ci�le ze sob� powi�zanych sp�ek akcyjnych dzia�a� bardzo sprawnie, omijaj�c rafy ustaw antytrustowych. Szerokie rzesze nie domy�la�y si� nawet istnienia drobnych trudno�ci, kt�re system ten musia� od czasu do czasu pokonywa�. Nikt na przyk�ad nie s�ysza� nawet o istnieniu niejakiego Umberto Chrisoftoro Palangueza. Ja sam us�ysza�em o nim po latach, ju� w trakcie mojej pracy zawodowej.
Umberto by� mieszanego pochodzenia roma�skiego i mia� obywatelstwo kt�rego� z kraj�w Ameryki Po�udniowej. Po raz pierwszy objawi� si� jako ewentualny kij w szprychy g�adko dzia�aj�cej maszynerii przemys�u olej�w jadalnych, kiedy wszed� do biura Towarzystwa Arktycz-nych i Europejskich Olej�w Rybnych. S.A. i zaprezentowa� butelk� blador�owego oleju, kt�rym pragn�� zainteresowa� zarz�d sp�ki.
Zarz�d nie zdradza� entuzjazmu. Przemys� dzia�a� sprawnie, zmiany nie by�y po��dane. Po namy�le jednak postanowiono odda� do analizy pr�bk�, kt�r� zostawi� Palanguez.
Analiza wykaza�a, �e olej z pewno�ci� nie jest rybny, lecz ro�linny, mimo �e nie zdo�ano zidentyfikowa� jego �r�d�a. Drug� rewelacj� stanowi� fakt. �e w por�wnaniu z tym olejem wszystkie oleje rybne, wytwarzane przez sp�k�, sprawia�y wra�enie smaru do maszyn. Przera�ony zarz�d nakaza� podda� reszt� pr�bki intensywnym badaniom, jednocze�nie za� postara� si� szybko a dyskretnie wywiedzie�, czy pan Palanguez zwraca� si� w tej sprawie do jakich� innych koncern�w.
Kiedy Umberto zn�w si� zg�osi�, dyrektor naczelny przyj�� go z oznakami najwy�szego szacunku.
- Przyni�s� nam pan znakomity olej, panie Palanguez - rzek�. Umberto sk�oni� l�ni�c�, czarn� g�ow�. By� w pe�ni -�wiadom tego faktu. '
- Nigdy nic podobnego nie widzia�em - wyzna� dyrektor naczelny. Umberto ponownie sk�oni� g�ow�.
- Doprawdy? - powiedzia� uprzejmie. Nast�pnie, po chwili namys�u, doda�: - Ale s�dz�, �e jeszcze senor zobaczy. W wielkich ilo�ciach. - Zn�w si� zastanowi�. - Wejdzie przypuszczalnie na rynek za siedem, mo�e za osiem lat. - U�miechn�� si�.
Dyrektor naczelny uzna�, �e to ma�o prawdopodobne. Powiedzia�, przybieraj�c szczer� min�: - Jest lepszy od naszych olej�w rybnych.
- Tak mnie zapewniaj� eksperci, senor - odpar� Umberto.
- Zamierza pan sam rzuci� go na rynek? *
25
Umberto zn�w si� u�miechn��.
- Czy� pokaza�bym go panu, gdybym mia� ten zamiar?
- Mogliby�my wzbogaci� syntetycznie jeden z naszych olej�w - zauwa�y� dyrektor, co� sobie w my�li kalkuluj�c. \,- Owszem, witaminami, ale ich syntetyczna produkcja by�aby kosztowna, gdyby si� nawet uda�a -powiedzia� grzecznie Umberto.- Poza tym - doda� - jak mi wiadomo, ten olej mo�e skutecznie konkurowa� z najlepszymi olejami rybnymi pa�skiego Towarzystwa. Hm- mrukn�� dyrektor naczelny - No c�, mam chyba dla pana pewn� propozycj�. Mo�emy przyst�pi� do rzeczy?
-S� dwa sposoby za�atwienia tego rodzaju niefortunnej sprawy - stwierdzi� Umberto.- Pierwszy polega na niedopuszczeniu do produkcji nowego artyku�u albo przynajmniej na odroczeniu jego produkcji do czasu, a� si� .zamortyzuj� kapita�y ulokowane w obecnym wyposa�eniu fabryk. .
Dyrektor naczelny skinieniem g�owy przyzna� mu s�uszno��. Zna� si� na tych sprawach. -,
- Tym razem jednak bardzo panu wsp�czuj�, bo ten spos�b nie jest mo�liwy. , ": ;. , � Dyrektor naczelny �ywi� w tym wzgl�dzie powa�ne; w�tpliwo�ci. Mia� ochot� powiedzie�:. ".Du�o pan o tym wie!", ale si� wstrzyma� i poprzesta� na zdawkowym: . . : - Czy�by? .. . .. . � ... .
- Drugim sposobem - m�wi� dalej Umberto -jest przyst�pienie do produkcji artyku�u, zanim jeszcze nadejdzie krytyczna chwila.
- O - wtr�ci� tylko dyrektor naczelny.
- S�dz�... - o�wiadczy� Umberto- s�dz�, �e m�g�bym dostarczy� pa�skiemu towarzystwu nasion tej ro�liny w ci�gu, powiedzmy, p� roku. Gdyby sami panowie za�o�yli plantacje, mogliby rozpocz�� produkcj� oleju za pi�� lat... no, mo�e za sze��, gdyby si� chcia�o , uzyska� pe�n� wydajno��.
- Czyli w sam� por� - rzuci� dyrektor naczelny. Umberto skin�� g�ow�. . -. Pierwszy spos�b by�by prostszy -..zauwa�y� dyrektor naczelny.
- Gdyby by� mo�liwy - zgodzi� si� Umberto. -Niestety, konkurenci pan�w nie zechc� prowadzi� jakichkolwiek per