5790
Szczegóły |
Tytuł |
5790 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5790 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5790 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5790 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
�wiatos�aw Wojtkowiak
Cesarz Pije Piwo Z Manioku
Na pocz�tku by� d�wi�k. Ca�kiem niez�y, niekt�rzy m�wi� doskona�y. Potem by�o
ich wi�cej i stworzy�y rytm i
harmoni� i to by�o dobre. Spodoba�y si� cesarzowi, wi�c postanowi�, �e d�wi�ki
powinny towarzyszy� mu stale, i
urz�dzi� turniej muzyk�w, na kt�rym m�g�by si� znowu upi� piwem z manioku i
zielonych banan�w, a smakowa�o mu
ono wybornie od czasu gdy go�cy, kt�rych c�rki by�y zak�adnikami na dworze,
przez szerok� sawann� i wysokie g�ry
nie�li piwo z zachodu i podawano je na dworze zamiast owej paskudnej lury z
sorga. Tak wi�c cesarz zarz�dzi� by
zewsz�d przybywali muzycy i wszyscy, kt�rzy znali d�wi�k gromadzili si� w
stolicy. Nie by�o ich wielu bo d�wi�k nie
ka�demu oddawa� si� we w�adanie, i tylko ci kt�rzy widzieli dalej, poza sw�
misk� zupy i s�yszeli wi�cej ni� pisk �wi�
w swojej zagrodzie, potrafili kierowa� d�wi�kiem, nadawa� form�, kie�zna� go i
przek�ada� tak aby zrozumieli go
pozostali. �aden z nich nie pi� piwa, ani z manioku ani z prosa, nie pi� te�
wina zw�aszcza wtedy gdy mia� czarowa�
d�wi�k, a niekt�rzy, wytykani palcami i wy�miewani nie brali te� swych si�str
ani si�str swoich matek ani te� �adnych
kobiet ze swojej zagrody i nie ods�aniali ich nago�ci i nie mieli te� wi�cej ni�
jedn� kobiet� naraz bo m�wili, �e d�wi�k
tego nie lubi. A niekt�rzy grywali na wysokich g�rach i w g�szczu bardzo
k�uj�cych krzew�w, i wtedy kiedy ksi�yc
by� w pe�ni, i ich d�wi�k by� dobry. D�wi�k objawia� si� w r�nych formach co
wida� by�o na placach stolicy gdy
zgromadzili si� przybyli, przenika� niczym zi�b nocy na pustyni, g�aska� jak
w�osy branek zza wielkiego w�wozu,
dra�ni� przyjemnie jak dym kt�ry k��bi� si� w fajkach brodatych m�czyzn zza
w�skiego morza, szczypa� niczym sok z
kwa�nych owoc�w. Ale najdoskonalsza by�a forma jak� przywie�li b�bniarze i nie
by�o w niej zb�dnych ton�w, nie
by�o czerwonych nos�w i c iemnych, spoconych uliczek, nie by�o w niej ducha
nieczystego a tylko wibruj�ce, czyste
powietrze. I by� w�r�d nich Najbardziej, kt�rego powa�ano i nawet wielbiono,
cho� pod�wczas d�wi�kowi to s�u�y�o, i
nie niszczy�a go zazdro�� jak� wielu konkurent�w sprawniej ni� d�wi�kiem
w�ada�o. Najbardziej mia� wielu przyjaci�,
a wszyscy tworzyli z nim muzyk�, bo tak nazwali swoje d�wi�ki, i ich muzyka by�a
najlepsza. By�y i harfy i piszcza�ki
i tr�by i czarodziejskie werble i ko�ci i puszki i pojemniki po zupie i drumle i
cymba�y i rogi i kije i struny i tr�jnogi i
puzony i cytry. I wszystkie one w owych czasach mia�y moc tworzenia. Ale tr�by i
piszcza�ki i tamburyna a nader
wszystko b�bny. Najbardzieja i jego przyjaci� tworzy�y najlepiej i panowa�a
doskona�a harmonia. Ka�dy kto s�ucha�
ich muzyki widzia� jednocze�nie jak tworzy si� dzie�o, i mogli oni by� dowolni e
pijani i �pi�cy lub zm�czeni czy
chorzy, brudni lub nadzy, a ich dzie�o i tak powstawa�o lepsze od tego kt�re
tworzyli inni niezale�nie jakich sztuczek
by si� imali, nawet staj�c na g�owie w �wi�tym zagajniku dwana�cie dni po nowiu
i wypaliwszy kop� ziela wielko�ci
nawozu dorodnego s�oni�tka. Jak zosta�o powiedziane, by�a wok� zazdro��, ale
by�o w niej wi�cej podziwu i mi�o�ci
do dzie�a , wi�c wszyscy kt�rzy w�adali d�wi�kiem ci�gle w owych czasach w
mniejszym lub wi�kszym stopniu
potrafili tworzy�. Kr��y�y opowie�ci o tym i� w kr�gu przyjaci� s�dziwego
Najbardzieja przebywa�a stara magia, i
by�a to magia pot�na, bo wszyscy kt�rzy czarowali b�bnami, a by�o ich po jednym
z ka�dego pokolenia, w swoim
czasie wygrali legendarny wy�cig b�bniarzy. Odbywa� on si� gdzie� daleko na
po�udniu, za g�stym lasem cytrusowym,
gajem porzeczkowym, za trzema zagrodami braci o z�ym spojrzeniu, brudnym
strumykiem o b�otnistym brzeg u,
p�askim polem, piaszczyst� drog�, rozpadaj�cym si� murem starego spichrza, nawet
za trzema kana�ami kt�re oznacza�
czerwony g�az poza kt�ry w�adza cesarza si�ga�a w ma�ym stopniu. My�la�by kto,
�e wy�cigi b�bniarzy polega�y jak to
bywa w dzisiejszych czasach na tym kto szybciej zagra swoj� pie��. Nie,
wypuszczano z drewnianej klatki pot�nego
czarnego bawo�a, nogi jego by�y jak s�upy wspieraj�ce cesarski pa�ac, kark jak
g�ra na kt�rej stoi �wi�tynia, ogon jak
po��czona miot�a siedmiu grubych gospody�, rogi jak dzidy najpot�niejszych
wojownik�w, grzywa mi�dzy nimi
niczym u wielkiego lwa, a cz�onek jego jak samotny baobab, lecz twardy i czarny
jak heban, i byk ten zap�odni� w
swoim czasie nieprzebrane stada, i dawa�y one wi�cej mleka ni� p�yn�o w rzece
za �ysym pag�rkiem. Tak wi�c moc
ziemi by�a z nim, i wygra� z ni� musieli �cigaj�cy si� b�bniarze, a kt�ry z nich
przegoni� bawo�u i pierwszy dobieg� do
celu stawa� si� Kr�lem By ka i moc udziela�a si� mu i pozwala�a mu tworzy�, bo
bez mocy ziemi �adne narodziny nie
by�y mo�liwe. A pozostali rzucani byli jako pokarm dla ps�w grubej starej
kobiety, kt�ra by�a Pani� Byka. Tak wi�c
zwyci�zcy wy�cigu b�bniarzy byli lud�mi odwa�nymi, wszyscy wojownicy podziwiali
ich i godni oni byli zasiada� po
prawej stronie cesarza, a potem zalega� z nim na pod�odze gdy by� zbyt pijany
�eby d�u�ej siedzie�.
W dzie� wielkiej uczty, kt�ra trwa�a wtedy, kiedy s�o�ce najwcze�niej wsta�o i
najp�niej k�ad�o si� na swoje le�e,
instrumenty �piewa�y sw� pie�� bez ustanku i dzie�o ros�o, co podoba�o si�
zar�wno cesarzowi, jak i zgromadzonym
t�umom, a nie podoba�o si� mo�nym, z kt�rych p�l �ci�gn�� t�um, i szemrali oni
ale wtedy jeszcze nikt o tym nie
wiedzia�. Piszcza�ki tworzy�y owoce granatu, i strumie� ziarna kt�ry sp�ywa� na
rynek, g�os pi�knych cytr i cymba��w
sprowadza� kszta�t pomara�czy, banan�w, i przypieczonych karpi i malutkie
mandarynki i czekolad�, g�os tr�b i rog�w
rodzi� pieczone prosi�ta i wielkie krowy o opuch�ych od mleka wymionach i
okr�g�e s�omiane ule pe�ne plastr�w
s�odkiego miodu, strusie o pi�knych pi�rach i takie� pawie, rozbiegaj�ce si�
kurcz�ta i waleczne koguty, wesp� z
harfami wyczarowywa�y kobia�ki sera i zielone warzywa i mn�stwo fajkowego ziela,
powstaw a�y kosze pe�ne
diament�w, szafir�w, bale cydrowego drewna, rze�bione figury, z�ote bransolety,
b�yszcz�ce naszyjniki, wielobarwne
pi�ropusze, gliniane naczynia, sk�ry lw�w, lampart�w, maski i lampiony. B�bny
za� tworzy�y przepyszny chleb, kto go
zjad� ten nie by� g�odny przez siedem dni, i smakowa� on wybornie z fajkowym
zielem i z piwem co spodoba�o si�
cesarzowi i pasowa� r�wnie� do �mietany i by� dobry na kaca i leczy� rany oraz
trzyma� d�ugo w czujno�ci, co ucieszy�o
stra�nik�w kt�rzy pilnowali granic wioski. Je�li muzycy stworzyli ki�� winogron,
to gdy mia�a ona tuzin gron, ki��
stworzona przez przyjaci� Najbardzieja mia�a ich tuzin tuzin�w, kiedy powsta�a
za spraw� kr���cych wok� d�wi�k�w
ko�� fajkowej �ywicy wielko�ci pi�ci wojownika i g�sta jak stwardnia�e mas�o to
bry�a �ywicy jakiej kszta�ty ros�y
dzi�ki magii przyjaci� Najbardzieja mia�a rozmiar brzucha g�odnego dziecka i
g�sto�� ziarna fasoli - a mimo to dawa�a
si� kroi� z wielk� � atwo�ci�!
Cho� ca�e dzie�o by�o pi�kne, dobre, pyszne i b�yszcz�ce, i ka�dy co� dodawa� do
niego od siebie, i wsp�lna pie�� ros�a
i si�ga�a rozgwie�d�onego ju� teraz nieba, to cesarz musia� tak jak obieca�
wybra� zwyci�zc� turnieju, i muzykom
kt�rzy najbardziej ucieszyli jego serce ofiarowa� jedn� ze swych c�rek. Tak jak
wszyscy oczekiwali , c�rka
zaw�drowa�a w nocy do namiotu Najbardzieja, a stamt�d kolejno do namiot�w jego
przyjaci�, bo ich pie�� by�a
najpi�kniejsza, a dzie�o doskona�e, powstaj�ce z mi�o�ci i harmonii. Konkurenci
cieszyli si� rado�ci� zwyci�zc�w a lud
ucztowa� i bawi� si� bo p�ody �wi�ta by�y wspania�e i wie�ci�y p�odny i obfity
rok, ci kt�rzy mieli m�ode c�rki wiedzieli
�e uzyskaj� za nie wiele sa�aty i pieprzu od m��w zza w�skiego morza.
Byli jednak i tacy, kt�rzy zgrzytali i rzucali uroki, ale nie mog�y one zepsu�
harmonii d�wi�ku, nie podoba�o si� to
wszystko szalonym szamanom, kt�rzy byli coraz mniej i mniej potrzebni i ich rad
ju� nie chciano s�ucha�, a w zagrody
wp�dzano im coraz mniej ofiarnych prosi�t. Odeszli oni do kr�gu mo�nych i wesp�
nimi zgrzytali, bo tak naprawd�
podobnie jak mo�ni nienawidzili ludu, kt�rym w�adali chocia� panowa� wszechmocny
lecz ju� �pi�cy pijackim snem w
obj�ciach na�o�nicy cesarz. Mo�ni chcieli widzie� lud zgi�ty na swoich polach,
aby pomna�a� ich bogactwo i musia�
oddawa� ze swoich p�l tak�e du�� cz�� plonu, aby jak m�wili mo�ni ku chwale i
po�ytkowi wszystkich i wsp�lnej
sile i dla wsp�lnego wy�szego interesu budowa� miasto na p�askowy�u, now�
stolic� o wysokich wie�ach, szerokich
mostach, du�ych ulicach, pracuj�cych ku�niach i nade wszystko wspania�ych
pa�acach w kt�rych mo�ni mogliby
przyjmowa� sw�j lud, s�ucha� wnoszonych przeze� skarg i udziela� mu pomocy w
razie gdyby dzia�o si� �le. Tak
m�wili mo�ni i nie podoba�o im si� �e lud �wi�tuje i wielbi d�wi�k, zamiast
pracowa� na polach, objada si�, upija i
pali, wbrew porz�dkowi i �adowi, wbrew swoim szamanom, jak dodawali ci ostatni.
By� w�r�d nich pewien czarownik,
kt�ry potrafi� zmienia� sw� posta�, by� ca�kiem pomys�owy a magi� swoj� czerpa�
z wyrwanych serc indyk�w,
m�zg�w w�y i z�b�w wybitych podczas b�jek w gospodzie. Uradzili oni spos�b na
Najbardzieja i ich nienawi��
znalaz�a swe uj�cie. Kruk w jakiego przemieniono czarownika poszybowa� ponad
pustyni� tam gdzie w kr�gu
piaskowc�w mi�dzy walaj�cymi si� ko��mi w chatce z blachy mieszka� Szakal, z�y
cz�owiek kt�ry krzywdzi� kobiety i
jada� czarne kury chodz�ce wok� jego baobabu w ca�o�ci, razem z pierzem i
pazurami. Szakal r�wnie� potrafi�
zmienia� posta�, ka�da jak� przybra� by�a jednak ohydna i czarna, i potrafi�
przybiera� jedynie obraz tego co zobaczy�,
bo brak mi�o�ci nie pozwala� mu tworzy� nowych rzeczy. By� chciwy i kiedy Kruk
powiedzia� mu i� uradzono �e
zostanie poborc� podatkowym w nowej stolicy, jego czarne serce uradowa�o si� a
nie mniej czarny umys� pocz��
przemy�liwa� czego za to si� od niego oczekuje. Pod postaci� odra�aj�cego
paso�yta poszybowa� jednak na Kruku i na
miejscu tu� przed nowym brzaskiem obja�niono mu.
Kiedy Najbardziej wystawi� g�ow� ze swego namiotu u�miechn�� si�, bo w jasnym
�wietle poranka ujrza� trzy ma�e
ptaszki, zaraz jednak nakry� je cie� ma�ego m�czyzny. Oparty o lask� z
grzechotkami, �wiadcz�cymi o tym i� jest
b�bnorobem. Na nagim torsie wytatuowan� odwr�con� spiral�, za� pod ni� kszta�t
szakala. Z wora na plecach
wyci�gn�� b�ben, czarny l�ni�cy i g�adki. Odezwa� si� w te s�owa...
- Panie, przybywam z daleka, bo d�wi�k wasz daleko si� niesie a na nim wasza
s�awa.
Tak m�wili do siebie mo�ni i czarnoksi�nicy, ubieraj�c to co mo�na rzec prosto
w ozdobniki i tytu�y, bo mowa ich
fa�szywa, jednak�e Najbardziej tego nie wiedzia�.
- Przyjmij ten dar aby� jeszcze wi�kszym by� i aby jeszcze bardziej kobiety ci�
podziwia�y - wr�czy� mu b�ben i wla�
swymi s�owami po��danie w serce tego kogo mia� skusi�, bo by� ojcem k�amstwa.
D�wi�k b�bna by� czysty i metaliczny, ni�s� si� daleko w �wie�ym powietrzu
poranka, ale gra na nim by�a zbyt �atwa i
zbyt szybko �ciemnia�y promienie jasnego s�o�ca.
Obudzili si� przyjaciele Najbardzieja i z podziwem patrzeli na dar a z
zainteresowaniem na przybysza. Zjedli mn�stwo
owsianki na �niadanie, by�a pe�na rodzynek kt�re smakowa�y przednio. Zasiedli
zaraz do swych instrument�w i podj�li
przerwany poprzedniej nocy w�tek pie�ni. �piewa� te� czarny b�ben, lecz odt�d
wszystko co powstawa�o by�o bardzo
doskona�e lecz zimne w dotyku. Mo�ni s�uchali pie�ni z oddali, stoj�c na
wzg�rzu. Kiedy s�o�ce sta�o ju� wysoko,
podano obiad, po nim owoce i rozmowa potoczy�a si�, a przybysz z tatua�em
szakala wychwalaj�c banany i �ledzie
pocz�� jednak m�wi� �e dobrze by�oby mie� i banany i ziele i wszystko nie robi�c
nic, a w�wczas jeden z muzyk�w
za�mia� si� i odpar� �e w�a�nie tak stworzono �wiat, �e jedni uprawiaj� rol� i
walcz�, a inni tworz� im rado�� i dary
muzyk� i to jest dobre s�uszne i sprawiedliwe. Przybysz w�wczas odpar� �e prawda
to, ale lud otr zymywa� mo�e to co
otrzymuje, a mimo to nie mo�na by nie robi� nic tylko je�� banany i le�e� na
pla�y, bo skoro moc kreacji jest tak
wielka, to zagra� mo�na i samych siebie, stworzy� swoje repliki, aby to one
gra�y i tworzy�y za swoich tw�rc�w, a ci
palili by nie daj�c nic w zamian, i panowa�oby zadowolenie
- Co zatem z tworem, czy on te� nie zechcia�by nie robi� nic i stworzy� siebie
samego? - odpar� w�tpi�cy b�bniarz.
- Mo�na na�o�y� na nich �a�cuchy magii i przyku� ich w �wi�tyniach, aby tam
grali, a lud przybywa�by i cieszy� si�
darami - taka by�a odpowied�.
Zmrozi�a ona serce pytaj�cego, nie jednak pozosta�ych, czym ten przej�� si�
bardzo i uj�wszy sw�j instrument podj��
pie�� woln� i smutn� i z�owieszcz�. Ale przybysz odpowiedzia� tylko zagadkowo
potrz�saj�c grzechotkami, a b�bni�cy
nie wiedzia� w�wczas jeszcze jak� moc ma z�o. Bo wgryz�o si� ono w przyja��
mi�dzy nim i pozosta�ymi, nie
zauwa�yli nawet jak usun�� si� w cie�, s�uchaj�c wizji przybysza, nie zauwa�yli
jak zmieni� ton, �e jego d�wi�k oddala�
si� od pozosta�ych a jego stopy pokona�y trawiast� ��k� i wzg�rze i po k�uj�cej
trawie sawanny sz�y dalej. Tworzyli
now� pie��, a z tej pie�ni powstawali oni sami, powstawa�y nowe instrumenty,
zamyka�o si� ko�o kt�re nie powinno si�
zamkn�� i dopiero kiedy z�e dzie�o by�o doko�czone Najbardziej zrozumia� sw�j
b��d gdy spostrzeg� nieobecno��
towarzysza, to go bardzo zasmuci�o, zap�aka� a potem pobieg� w pustyni�,
porzucaj�c czarny b�ben, a d�wi�k jego
fujarki t e� si� oddali�. W dzisiejszych czasach wierzymy, �e stale szuka
swojego towarzysza na bezkresnej sawannie,
kiedy jednak rozrastaj�ce si� miasto poch�onie ju� ca�� muzyk�, w�wczas znajdzie
go i powr�c� z nowym d�wi�kiem.
Tymczasem jednak dzia�o si� nie tak jak powinno, jednak po my�li mo�nych ,
szaman�w i Szakala, kt�ry by� ich s�ug�.
Tw�rcy le�eli nad strumieniem i w br�d mieli miodu, mleka, kobiet, ziela, mi�sa,
coraz wi�cej pili jednak piwa, nie
tylko z manioku ale nawet i z j�czmienia, wina i napitku z kartofli, albowiem
mieli du�o czasu. Twory za� gra�y w
�wi�tyni, i lud z czasem coraz cz�ciej przychodzi� pos�ucha� ich do miasta na
p�askowy�u, jednak�e tylko niekt�rzy z
uczestnik�w wielkiego turnieju po kt�rym cesarz dosta� pami�tnego
siedmiodniowego kaca s�yszeli i zdawali sobie
spraw� �e harmonia i rado�� nie jest ju� tak wielka. Twory jednak stworzy�y
w�asne dzie�o bo one te� chcia�y nie robi�
nic, i nie musia� tej my�li podsuwa� im �aden ze s�ug k�amstwa, bowiem by�y po
cz�ci tworem d�wi�ku czarnego
b�bna i lenistwo i z�o zasiane ju� by�o w ich sercach. A by�o to te� po my�li
mo�nych , kt�rzy c hcieli si� jeszcze
bardziej bogaci� i rozbudowywa� miasto na wsp�ln� chwa��, wi�c wysy�ali nowych
muzyk�w do innych miast za
w�skim morzem i such� pustyni� aby tam szerzy�y d�wi�k i dzie�o, przynosz�c
zyski swoim mocodawcom . I miasto
sta�o si� symbolem sprzeda�y d�wi�ku, ka�dy kto chcia� go sobie kupi� wiedzia�
gdzie si� skierowa� i gdzie jest on
dobry. Jednak nie by� on tak dobry jak na pocz�tku, jak m�wili najbardziej �ysi,
starzy i bezz�bni starcy. Stawa� on si�
coraz gorszy i coraz gorsze by�o dzie�o, bo kopie nie mog�y tworzy� go z tak�
doskona�o�ci�, precyzj� i harmoni� jak
uczestnicy wielkiego wy�cigu b�bn�w z po�udnia kt�rzy ongi� wygrali turniej po
kt�rym cesarz mia� pami�tnego
siedmiodniowego kaca, przede wszystkim jednak kopie nie w�ada�y tak� magi� i
mi�o�ci� jak ci kt�rzy ich stworzyli
Stwierdzali to ze smutkiem najstarsi starcy i zastanawiali si� jak mog�o do tego
doj��, stale bowiem nie wiedzieli jak
wielk� moc ma k�amstwo. Nie robi� c nic mo�na mie� bowiem du�o kobiet i banan�w
a nawet w ieprzowiny,
nieprawda jednak �e nic si� nie zmienia. A Cesarz za� stale pi� piwo z manioku i
zielonych banan�w, i traci�
zainteresowanie swoimi kobietami, coraz bardziej bola�a go w�troba i czerwienia�
mu nos. Coraz mniej kocha� sw�j
lud. Coraz bardziej ciemi�yli lud za� mo�ni. Rozrasta�o si� miasto i w jego
�wi�tyniach dozowano rado��. I nie by�o
ju� �wi�ta. I zapomniano kt�r�dy i przez co biegnie droga do zagrody bardzo
grubej kobiety, pani bawo�u. Zapomniano
w og�le �e kto� taki istnia�, bo ich d�wi�k nie by� ju� s�yszalny, uton�� w
�oskocie kt�ry niszczy� pie��, bo nie snuli jej
ju� ci kt�rzy najbardziej potrafili, a jedynie ci kt�rzy powstali z chciwo�ci i
na podobie�stwo swoich tw�rc�w, nie tak
jednak jak oni doskonali. I ka�dy gra� sw�j d�wi�k, ale �aden nie pasowa� do
innego, walczy�y ze sob�, gryz�y si�,
oczernia�y , kopa�y i opluwa�y, chark a�y ��ci� i czarn� flegm�, nios�y wojn� i
�oskot proporc�w, nios�y ha�as miasta.
Z czasem straci�y moc tworzenia. Zupe�nie , cho� nie na zawsze. Cesarz przesta�
pi� piwo z manioku bo nie mia� ju� go
sk�d bra�. Nie przywo�ono ju� go przecie� z zachodu, bo tam by�o te� miasto. I
wszyscy grali sw�j d�wi�k i ka�dy z
nich mia� kogo� kto dostarcza� mu za to jego proso i kobiety, jednak ja by�em na
szcz�cie ju� g�uchy. Na ko�cu by�
ha�as i ha�as by� ko�cem harmonii, jednak d�wi�czy ona w mej g�owie i mej
pami�ci i mo�e b�dziecie jeszcze kiedy� j�
mogli us�ysze�. Oderwijcie sobie uszy i uderzcie w b�ben.