4237
Szczegóły |
Tytuł |
4237 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4237 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4237 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4237 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Andrzej Ma�kiewicz
Wybory czerwcowe 1989
L. Wa��sa: Droga do wolno�ci. 1985-1990. Decyduj�ce lala. Warszawa 1991.
J. Wasilcwski: Kontraktowy Sejm jako miejsce formowania si� elity politycznej. W: J. Wasilewski, W.
Wesolowski (red.): Pocz�tki parlamentarnej..., op. cit.
J. Wasilewski, W. Wesolowski (red.): Pocz�tki parlamentarnej elity. Pos�owie kontraktowego Sejnm. Warszawa
1992.
J. Waszkiewicz (red.): Zmiany strukturalne w Polsce: diagnoza, analiza, perspektywy. Wroc�aw 1993.
J. Wiatr, J. Raciborski: Wybory w PRL: do�wiadczenia i wnioski. Warszawa 1987.
A. Zybertowicz: Wu�cisku tajnych s�u�b. Upadek komunizmu i uk�ad posinomenklaturowy. Komor�w 1983.
88
Bibliografia
A. Anusz: Niezale�ne Zrzeszenie Student�w w latach 1980-1989. Warszawa 1991 (autorstwo lej ksi��ki budzi
w�tpliwo�ci, wykorzystuj� z niej g��wnie przytoczone tam dokumenty).
W. Beres, J. Skoczy�a�, C. Kiszczak: Genera� Kiszczak m�wi prawie wszystko. Warszawa 1991.
M. Berezowski: Koniec epoki. Wywiady. Warszawa 1991 [rozmawiaj�: K. Barcikowski, W. Jaruzelski, Z.
Messner, M. Orzechowski, I. Sekuta, J. Urban].
I. Bia�ecki, B. Heyns: Poparcie dla "Solidarno�ci" a wynik wybor�w w 1989 roku. W: L Kolarska-Bobi�ska, P.
�ukasiewicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki wybor�w, -t czerwca 19S9. Warszawa 1990.
Z. Bujak: Przepraszam za "Solidarno��". Warszawa 1991.
A. Czubi�ski: Dzieje najnowsze Polski. Polska Ludowa {1944-1989}. Poznali 1992.
J. Czy�ewski: Trz�sienie ziemi w MON. Warszawa 1993.
L. Dobrzy�ska-Rybicka: Wybory powszednie w �wietle psychologii spo�ecznej l etyki. Pozna� 1925.
K. Dubi�ski: Magdalenka-transakcja epoki. Warszawa 1990.
A. Florczyk, T. �ukowski: Nowa geografia polityczna Polski. W: L. Kolarska-Bobi�ska, P. �ukasiewicz, Z. W.
Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki wybor�w..., cip. cit.
H. Galus: Transformacja ustrojowa Polski w XX w. jako problem teoretyczny i badaivczy socjologii polityki. W:
O. Sochacki (red.): Socjologia polityki w Polsce. Gda�sk 1991.
S. Gebethner: Wybory do Sejmu i Senatu 1989 r. (wst�pne refleksje). "Pa�stwo i Prawo" 1989, nr 8.
B. Geremek: Od dekompozycji do demokracji?W: P. Smole�ski (red.): Szermierze Okr�g�ego Sto�u, Zwippietlia
i nadzieje. Warszawa 1989.
B. Geremek, J. �akowski -.Rok 1989. Bronis�aw Geremek opowiada. Jacek �akowski pyta. Warszawa 1990.
J. P. Gieorgica: Polska lokalna we w�adzy PZPR. Warszawa 1991.
N. Harrop, W. L. Miller: Electlons and Yoters. A Comparatlvelntroductlon. Houndmills 1987.
J. Hausner (red.): Ekonomiczne uwarunkowania ksztahowania si� sytuacji politycznej w Polsce w 1988 roku.
Krak�w 1990.
J. Holzer, K. Leski: Solidarno�� w podziemiu. ��d� 1990.
?. W. Ho�ubiec, J. W. Mercik: Techniki i tajniki g�osowania. Warszawa 1992.
A. Jab�o�ski, A. Antoszewski (red.): Polski prze�om polityczny 1989. Miedzy totalitaryzmem i demokracja
Materia�y sympozjum polilologicznego. Wroc�aw 1990.
K. Jasiewicz: Zachowania wyborcze w �wietle bada� z serii "Polacy". W: L. Kolarska-Bobi�ska, P.
�ukasiewicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki wybor�w..., op. cii.
R. Ka�u�a (red): Polska, wybory '89. Warszawa 1989.
\. Kania: Marsza�kowie i prezesi. M�wi� - Dyzma Gala), Stanis�aw Gucwa, Roman Matinowski. Warszawa
1992.
L. Kolarska-Bobi�ska, P. �ukasiewicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki wybor�w. 4 czerwca
1989. Warszawa 1990.
\. Koralewicz, M. Zi�tkowski: Mentalno�� Polak�w. Sposoby my�lenia o polityce, gospodarce i �yciu
spo�ecznym w ko�cu lat osiemdziesi�tych. Pozna� 1990.
<. Korzeniowski: Ku poj�ciu poczucia alienacji. "Przegl�d Psychologiczny" 1986, nr 29.
(. Korzeniowski: Poczucie podmiotowo�ci -alienacji politycznej. "Sludia Psychologiczne" 1987, z. 2. -
(. Korzeniowski: Poczucie podmiotowo�ci-alienacji politycznej. Uwarunkowania psychospo�eczne. Pozna�
1991.
C Koseta: Rota Ko�cio�a katolickiego w kampanii przed wyborami czerwcowymi. W: L. Kolarska-Bobi�ska, P.
�ukasiewicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki wybor�w..., op. cit.
S. Kowalski: Dru�yna Wulfsy. Uwagi o kampanii wyborczej "Solidarno�ci". W: L. Kolarska-Bobi�ska, P.
�ukasiewicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki liadii� -wyniki wybor�w..., op. cii.
M. Kozakiewic/.: By�em marsza�kiem koniruklowego. Warszawa 1991.
P. Kuczy�ski: Sonda� przedwyborczy dla "Lejournal des eleclions ". W: L. Kolarska-Bohi�.ska, P. �ukasiewicz,
Z. W. Rykowski (red.): Wyniki Iwdmi -wyniki wybor�w ..., op. cii.
W. Kuczy�ski: Zwierzenia zausznika. Warszawa 1992.
M. Kudej: Podstawom' problemy systemu wyborczego PKL (w lalach 1984-1988). "Studia loridica Silesiana",
t. 13. Katowice 1990.
J. Kuro�: Mojlizupa. Warszawa 1991.
J. Kuropieska: Juk kaiidydowiilnii mi senatora. "Zeszy�y Historyczne" Pary� 1990, z. 91.
A. W. I.ipi�ski: Plebiscyt i odmowa. Studium lerenoire reakcji wyborczej 1989 roku. Warszawa 1990.
A. W. Lipi�ski: Solidarno�ciowy ruch iniodochlopski. W: "Pa�stwo i kultura polityczna. Zeszyty politologicz-
ne" vol. 9, Warszawa 1990.
A. Lusirzykowski (red.): l.ok�lny synem spo/eczno-poli�yczny w procesie przemian. Warszawa 1990.
E. ��towska: Baba na �wiecznik. Warszawa 1992.
P. �ukasiewicz: "Syn legionisty" c:yll sylwetki kandydat�w w propagandzie wyborczej. W: L. Kolarska-Bohi�-
sk;i. P. �ukasiewicz. Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki w\'bor�w.... op. cii.
A. Malkiewicz: Gcncia usiuw \\yziiiinio\\ycli z maja 1989 r. W: Ko�ci�. Pa�stwo. Spo�ecze�stwo. Materia�y z
konferencji naukowej Znk/udn Historii Idei Politycznych i Sadu S/nsklego Okr�gu Wojskowego. Wroclaw,
czerwiec 1991 r. Wroc�aw 1991.
A. Ma�ysiak: Kola pa�stwu w transformacji ustroju gospodarczego. W: J. Waszkicwicz (red.): Zmiany
strukturalne w Polsce: diagnoza, wiu/izu, perspektywy. Wroc�aw 1993.
G. Mink: Sil� czy rozs�dek. Historia spo�eczna i poll^cznci Polski {19S<)-19!-i()). Warszawa 1992.
J. Moskalewicz: Przedwyborczy -sonda� "Solldurnosci" w okr�gu Wcirszciwa-Mokot�w. W: L. Kolarska-Bobi�-
ska, P. �ukasiewicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki hadtl� -wyniki wybor�w..., op. cit.
I. Pawlak: Podzia�y w klubach poselskich. W: J. Wasilcwski, W. Wcsolowski (red.): Pocz�tki parlamentarnej
elity. Pos�owie kontraktowego Sejmu. Warszawa 1992.
M. Pietrz.ik: Stosunki miedzy pa�stwem i Ko�cio�em w �wietle ustaw wyznaniowych z 17 maja 1989 r.. "Pa�stwo
i Prawo"1991, nr l.
Polacy SIS. Dynamika konfliktu a szans� reform. Raport z badania "sprawy Polak�w '87". Warszawa 1989.
J. Raciborski: Ryluul, plebiscyt czy wybory? Socjologiczna analiza wybor�w do rad narodowych w 198S r.
Warszawa 1989.
J. Raciborski: Wzory zachowa� wyborczyoli u dawne modele wyiwr�w. W: L. Kolarska-Bobi�ska, P. �ukasie-
wicz. Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada� -wyniki wybor�w..., op. cit.
M. F. Rakowski: Jak to sif sta�o. Warszawa 1991.
M. F. Rakowski: /.anim siane przed Iryhiiitaicm. Warszawa 1992.
M. Rulkowska: Ruch zwi�zkowy w �odzi i wojew�dztwie ��dzkim (1980-1990). W: A. Lusirzykowski (red.):
Lokalny system ..., op. cii.
A. Rychard, A. Sulek (red.): Legitymacja. Klasyczne teorie i polskie do�wiadczenia. Warszawa 1988.
B. Rychlowski: Niestabilno�� Europy Wschodniej u bezpiecze�stwomi�dzynarodowe. Warszawa 1991.
F. Ryszka: Pa�stwo stanu wyj�tkowego. Wroc�aw 1985.
A. Sici�ski (red.): Nazajutrz. Reakcje spo�ecze�stwa polskiego na katastrof� w Czernobylu. Warszawa 1989.
F. Siemie�ski: Kwietniowa nowela konstytucyjna 1989 roku. "Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny"
1989, nr 4.
E. Skotnicka-Illasiewicz: Drogi do Sejmu. W: J. Wasilewski, W. Wcso�owski (red.): Pocz�tki parlamentarnej
elity ..., op. cii.
P. Smole�ski (red.): Szermierze Okr�g�ego Sto�u. Zw�tpieniu l nadzieje. Warszawa 1989.
L. Sobkowiak: Determinanty prze�omu politycznego 79iW roku. W: A. Jab�o�ski, A. Anioszcwski (red.): Polski
prze�om polityczny 1989..., op. cii.
J. Sommer: Znaczenie wyiwr�w do Sejmu i Senatu w 19S9 roku dla kszta�towania si� nowego systemu
politycznego. W: A. Jab�o�ski, A. Antoszewski (red.): Polski przelom polityczny 1989..., op. cit.
H. Suchocka, L. Ka�ski: Zmiany konstytucyjnej regulacji sadownictwa l prokuratury dokonane w roku 1989,
"Pa�stwo i Prawo" 1991, nr l.
E. �mi�owski: Czerwcowe wybory parlamentarne w sonda�ach CBOS. W: L. Kolarska-Bobi�ska, P. �ukasie-
wicz, Z. W. Rykowski (red.): Wyniki bada�-wyniki wybor�w..., op. cii.
J. Vt\aan:Jajakobyfy. Warszawa 1991.
mog�a zgodnie z kontraktem "Okr�g�ego. Sto�u", a nawet wi�cej - bo zwyci�y�a
moralnie.
Ale obok tego PZPR ponios�a pora�k� nie do naprawienia, kt�ra rych�o doprowadzi�a
do jej rozpadu. Wprawdzie i "Solidarno��" co� straci�a, ale straty by�y niepor�wnywalne.
Jak m�wi� L. Wa��sa: "Planowali�my, �e wybory b�d� przy Zwi�zku, a okaza�o si�, �e
Zwi�zek jest przy wyborach, bo one go przys�oni�y"3. "Solidarno��" odda�a do parlamen-
tu swoich najlepszych ludzi. Wielu innych, dla kt�rych ruch spo�eczny, jakim w istocie
by�a dotychczas "Solidarno��", stanowi� g��wn� p�aszczyzn� aktywno�ci spo�ecznej,
przesz�o definitywnie do dzia�alno�ci w stowarzyszeniach i organizacjach politycznych
uzyskuj�cych obecnie samodzielno�� - zw�aszcza w komitetach obywatelskich4.
Po oddaniu najlepszych si� sama "Solidarno��" nie by�a ju� zdolna, by wr�ci� do
dawnej liczebno�ci ani wp�yw�w w spo�ecze�stwie. Dzia�a� jeszcze jej mit, tradycja,
zw�aszcza za� charyzma L. Wa��sy, dzi�ki czemu Zwi�zek nie zszed� na margines �ycia
spo�ecznego. G��wn� uwag� skupi� jednak na sobie Sejm i tam dokonywa�y si� g��wne
wydarzenia, a p�aszczyzna PZPR - "Solidarno��" - od sierpnia 1980 r. do kwietnia
1989 r. ogniskuj�ca g��wne problemy kraju - straci�a kluczow� rol�.
Wybory zapocz�tkowa�y -jak trafnie okre�li� przenikliwy zawsze Kisiel - "epok�
STW�RCZEGO CHAOSU"5, rozpad dotychczasowych struktur politycznych i wy�ania-
nie si� zupe�nie nowych, by�y pocz�tkiem generalnej przebudowy pa�stwa i przegrupo-
wania sceny politycznej. Ale to ju� odr�bny temat.
Pewne reminiscencje samych wybor�w trwa�y jeszcze do�� d�ugo. Przebieg i wyniki
wybor�w do Sejmu sta�y si� przedmiotem licznych protest�w wyborczych6. Do S�du
Najwy�szego wp�yn�o og�em 37 protest�w dotycz�cych wyboru pos�a. Wszystkie
zosta�y rozpoznane zar�wno przez S�d Najwy�szy jak i przez Komisj� Regulaminow� i
Spraw Poselskich Sejmu. 7 protest�w oddalono ze wzgl�du na niezachowanie 7-dniowe-
go terminu lub wniesienie przez osob� nieuprawnion�. W 17 wypadkach stwierdzono, �e
wbrew tre�ci protest�w nie dosz�o do naruszenia ordynacji.
W 3 wypadkach stwierdzono naruszenia ordynacji, kt�re jednak nie mia�y wp�ywu na
ostateczny wynik wybor�w. Dotyczy�y one przymuszania �o�nierzy s�u�by zasadniczej
do udzia�u w g�osowaniu, ale z pozostawieniem im mo�liwo�ci dokonywania swobod-
nego wyboru na kogo g�osuj�; uniemo�liwienia niekt�rym osobom udzia�u w drugiej
turze g�osowania; odmowy przez komisj� wyborcz� umieszczenia przy nazwisku
jednego z kandydat�w symbolu NSZZ RI "Solidarno��". Protest�w tych postanowio-
no nie uwzgl�dnia�.
Dwa protesty dotyczy�y nieumieszczenia na listach kandydat�w os�b zg�oszonych z
zachowaniem wszystkich zasad prawnych do mandat�w przyznanych PZKS, ale skre�lo-
nych z listy cz�onk�w PZKS przez instancje Stowarzyszenia, zreszt� decyzjami niepra-
womocnymi - za samowolne zg�oszenie swoich kandydatur do Sejmu. W wypadku
3 L. Wat�sa: B�dziemy mieli tak� Polsk� na jak� zas�u�ymy. TS nr l, 2 czerwca 1989. Zob. te� J. Biatecki,
3. Heyns: op. cit., s. 239.
4 A. Che�ko: Trzecia noga. "Polityka" nr 26, l lipca 1989.
5 Kisiel: Kolegom z " Tygodnika" do sztambucha. TP nr 24,11 czerwca 1989.
* W. Maszenda: Powyborcze remanenty. �W nr 45,11 lipca 1989.
Dariusza Krze�niaka, kandyduj�cego w okr�gu Warszawa Praga P�noc, S�d Najwy�szy i
Komisja sejmowa dopatrzy�y si� pewnych nieprawid�owo�ci, uzna�y jednak, �e nic dosz�o
do zasadniczego naruszenia ordynacji. W wypadku okr�gu wyborczego w Gdyni jeden z
kandydat�w - Henryk G�ra - przeszed� do drugiej tury wybor�w, po czym zosta�
skre�lony i w drugiej turze pozosta� tylko jeden kandydat Marian Szalybe�ko. W rezultacie
wyborcy pozbawieni zostali mo�liwo�ci rzeczywistego wybierania mi�dzy kandydatami. W
tej sytuacji S�d Najwy�szy zwr�ci� si� do Sejmu z propozycj� uwzgl�dnienia protestu,
podtrzyma�a j� r�wnie� po kilkumiesi�cznych burzliwych dyskusjach komisja sejmowa.
Kolejna burzliwa debata odby�a si� na forum Sejmu. Pos�owie reprezentuj�cy PZKS oraz J.
�opusza�ski i S. Nicsiolowski z OKP proponowali uzna� faktyczny wynik wybor�w,
mimo wszelkich uchybie� prawnych. Jednak wi�kszo�� OKP i pozosta�e kluby opowie-
dzia�y si� za uznaniem protestu i tym samym mandat M. Szatybe�ki uchylono, zarz�dzono
nowe wybory . Pozosta�e protesty Sejm zdecydowa� si� oddali� .
Wyniki wybor�w do Senatu nie budzi�y tak powa�nych w�tpliwo�ci. 5 lipca Senat
stwierdzi� wa�no�� wybor�w i wi�cej nic wracano do tej sprawy.
Formalnie nowy parlament rozpocz�� prac� 4 lipca 1989 r., tego dnia pos�owie i
senatorowie z�o�yli �lubowanie i wybrali organy kierownicze obu izb. W rzeczywisto�ci
jednak obrady klub�w rozpocz�y si� ju� 23 czerwca, od tego te� dnia parlament, nazwany
p�niej kontraktowym, zacz�� kszta�towa� nowy obraz �ycia politycznego w Polsce.
7 Slenogram Sejmu, l grudnia 1989, l. 92-127, 132; Mon. Poi. 1989, nr 40, p�z. 314. W wyniku powt�rnego
g�osowania M. Szatybc�ko zoslal ponownie wybrany, leraz ju� bez naruszenia ordynacji.
8 Slenogram Sejmu, l grudnia 1989,1.128-132.
9 Slenogram Senatu, 5 lipca 1989,1.10-15; Mon. Poi. 1989, nr 22, p�z. 16,
85
Zako�czenie
Od Ja�ty polityka Zachodu, mimo rozmaitych szczeg�owych modyfikacji, opiera�a
li� na niezmiennym za�o�eniu, �e dop�ki istnieje Zwi�zek Radziecki z jego potencja�em
nilitarnym to po�o�enie polityczne Europy na wsch�d od �aby nie mo�e ulec zmianie. W
ej sytuacji g��wny wysi�ek kierowano na umacnianie granicy oddzielaj�cej od imperium,
iowstrzymywanie pr�b jej przesuwania oraz przygotowywanie zbrojnej rozprawy z jego
[imi�. Dopiero sukces militarny mial umo�liwi� wyzwolenie zniewolonych dotychczas
larod�w. Dlatego popieranie ruch�w demokratycznych w tej cz�ci �wiata traktowano
ako dzia�anie pomocnicze, os�aniaj�ce, odwracaj�ce uwag�, jednak pozbawione samo-
Izielnego znaczenia i skazane na niepowodzenie.
Wyniki wybor�w czerwcowych w Polsce wykaza�y b��dno�� tych za�o�e�. Okaza�o
i�, �e nie zewn�trzna przemoc militarna czy te� jej gro�ba, ani wybuch walki zbrojnej o
/olno�� narodow�, ale demokratycznie, bez u�ycia przemocy wyra�ona wola spo�ecze�-
twa mo�e skruszy� rzekomy determinizm dziejowy. O radykalnej zmianie sytuacji
olitycznej w Polsce nie zadecydowa�y same tylko przes�anki ekonomiczne, militarne,
omoc Zachodu czy te� upadek imperium radzieckiego - cho� wszystkie te czynniki
dogra�y pewn� rol�. Decyduj�ce jednak okaza�y si� przekszta�cenia w mentalno�ci, w
wiadomo�ci spo�ecznej, b�d�ce z kolei nast�pstwem zmian, jakie si� dokonywa�y w
olsce i w �wiecie. Rz�dz�cy zdawali sobie spraw� z zachodzenia tych przeobra�e�, cho�
ie doceniali ich skali. Pragn�li zmodyfikowa� mechanizmy sprawowania w�adzy, jednak
kazali si� niezdolni do wyzbycia si� odziedziczonych z przesz�o�ci autorytarnych
awyk�w i wyobra�e�.
Sukces wyborczy "Solidarno�ci" by� wynikiem rozczarowania spo�ecze�stwa do
)cjalizmu, do dotychczasowego systemu rz�d�w, wynikiem wieloletniej, pokojowej
alki si� opozycji, ale tak�e rezultatem zaanga�owania si� w kampani� wyborcz� setek
si�cy ludzi, kt�rzy w kr�tkim czasie zorganizowali olbrzymi� struktur� komitet�w
lywatelskich, wraz z ca�ym ich otoczeniem, struktur�, kt�ra okaza�a si� zdolna do
-zeprowadzenia skromnymi �rodkami ogromnej kampanii politycznej. Kierownictwo
�PR nie przewidzia�o tego. O ile docenia�o skal� spo�ecznego niezadowolenia - i
>awia�o si� jej - to zarazem nie docenia�o mo�liwo�ci "konstruktywnej" mobilizacji,
) kt�rej okaza�o si� zdolne polskie spo�ecze�stwo. Przyw�dcy partii, przyzwyczajeni do
^kontowania wyuczonej bezradno�ci spo�ecze�stwa1, zachowali si� wobec elektoratu
spos�b arogancki - i przegrali.
' E. Skotnicka-Illasiewicz: op cit., s. 168-169.
Wybory czerwcowe by�y wielk� pr�b�: dla opozycji pr�b� pokojowego przeobra�enia
Polski, uwzgl�dniaj�c� konieczno�� przej�ciowego kompromisu z dotychczasow� w�a-
dz�. Dla PZPR by�o to usi�owanie oparcia swej w�adzy na nowych podstawach, z
uwzgl�dnieniem konieczno�ci jej uszczuplenia, podzielenia si� ni� z opozycj�; wybory
by�y elementem walki o uzyskanie czasu na przegrupowanie si� i przed�u�enie swoich
rz�d�w. Wynik wybor�w przyni�s� przeobra�enia g��bsze ni� ktokolwiek �mia� przypu-
szcza�, wydarzenia zacz�y si� od tej chwili toczy� w zupe�nie nowym kierunku.
W intencjach obu stron kontraktu zawartego przy "Okr�g�ym Stole" wybory mia�y
zapocz�tkowa� okres ograniczonego wsp�udzia�u opozycji w rz�dzeniu pa�stwem,
mia�y zapocz�tkowa� czteroletni proces stopniowej jego przebudowy. W zamierzeniach
kierownictwa PZPR mia� lo by� okres wytchnienia, kt�ry zamierzano wykorzysta� na
przebudowanie partii i oparcie w�adzy zwi�zanych z ni� elit na bardziej pewnych ni�
dotychczas zasadach, zw�aszcza na nowym fundamencie ekonomicznym, czemu s�u�y�
rozpocz�ty niedawno proces prywatyzacji. Wymaga�o to wprawdzie podzielenia si�
cz�ci� w�adzy z opozycj�, ale nie zamierzano odst�powa� jej w ca�o�ci.
W intencjach kierownictwa "Solidarno�ci" czteroletni okres kompromisu mia� umo-
�liwi� przebudow�, demokratyzacj� pa�stwa i ca�ego �ycia politycznego, zbudowanie
silnych struktur opozycji, rozpocz�cie odbudowy gospodarki kraju na nowych zasadach.
Po tym okresie spodziewano si� zdoby�, w spos�b legalny, pe�n� w�adz�.
We wszystkich tych rachubach obie strony kontraktu nie wzi�y pod uwag� nastroj�w
spo�ecze�stwa, kt�re nic chcia�o ju� czeka�, pragn�o przebudowy szybkiej, gruntownej.
Uwierzono, �e kandydaci z "dru�yny Lecha" zapewni� realizacj� takich w�a�nie aspiracji,
dlatego te� obdarzono ich tak daleko id�cym zaufaniem. Stworzy�o to now� sytuacj�,
obliguj�c� zwyci�skich parlamentarzyst�w, reprezentuj�cych opozycj�, do dzia�ania w
nowym Sejmie i Senacie w spos�b bardziej radykalny ni� zamierzali w chwili przyst�po-
wania do walki wyborczej. Ale r�wnie� pos�owie wybrani z mandat�w "koalicyjnych" w
du�ej cz�ci zawdzi�czali ten wyb�r swej krytyce dotychczasowego systemu, oni wi�c
tak�e czuli si� zobligowani do dzia�a� reformatorskich. Wytworzy�o to razem ca�kowicie
now� sytuacj� polityczn�, w kt�rej wydarzenia musia�y potoczy� si� inaczej ni� uzgo-
dniono to przed wyborami.
Trzeba podkre�li�, �e - w obliczu skali istniej�cych w kraju emocji i napi��
spo�ecznych - kampania wyborcza mia�a przebieg stosunkowo spokojny. Konflikty,
kt�re mia�y miejsce podczas jej przebiegu nic wykracza�y poza normy przyjmowane
w demokracjach zachodnioeuropejskich, co Maciej Koz�owski oceni� jako "wsp�lne
zwyci�stwo wszystkich uczestnicz�cych w wyborach stron i dobry prognostyk na
przysz�o��"2. Wyborcy podeszli do ca�ej kampanii, a zw�aszcza samego g�osowania, z
niewiarygodn� powag�, przez co wyniki wybor�w nabra�y tym g��bszego znaczenia.
Obie strony rywalizacji odnios�y formalny sukces: PZPR sta�a si�, zgodnie z za�o�e-
niami przyj�tymi przy "Okr�g�ym Stole", najsilniejsz� parti� w nowym Sejmie i mog�a
doprowadzi� do wyboru "swojego" prezydenta. "Solidarno��" uzyska�a wszystko co
2 M. Koztowski: Godzina prawdy. TPnr25,18 czerwca 1989.
r�y zak�ad�w przemys�owych. Nikt z wymienionych nie wni�s� znaczniejszego wk�adu w
prac� nowego Sejmu.
Ponadto PZPR uzyska�a tak�e kilka mandat�w dla post�w kadencji wcze�niejszych.
Odegrali oni rzeczywi�cie znaczn� rol� w nowym parlamencie - byli to wspomniani ju�
wy�ej: S. Gabrielski, R. Ney, T. Fiszbach, J. Go�aczy�ski.
Dotychczas kierownicze organy pa�stwa i partii po��czone by�y swoist� "uni�
personaln�". Cz�onkowie najwa�niejszego gremium PZPR jakim by�o Biuro Polityczne
kierowali Sejmem, rz�dem, najwa�niejszymi organizacjami spo�ecznymi. Obecnie, gdy
konstytucyjna rola Sejmu zosta�a umocniona, legitymizacja w�adzy PZPR by�aby mo�li-
wa tylko pod warunkiem umocnienia tej unii personalnej. Tymczasem w wyniku
wybor�w spo�r�d 17 cz�onk�w Biura Politycznego do Sejmu wybranych zosta�o zaledwie
dwoje: I. Lubowska i M. Orzechowski - nie nale��cy jednak/to czo�owych postaci w
tym gronie - oraz jeden spo�r�d 5 zast�pc�w cz�onk�w BP"-- Z. Sob�tka. Wszyscy
zostali wybrani z mandat�w dodatkowych. M. Orzechowski zosta� przewodnicz�cym
Klubu Poselskiego PZPR, wiceprzewodnicz�cym dwu komisji i przewodnicz�cym Pol-
skiej Grupy Unii Mi�dzyparlamentarnej. Lubowska i Sob�tka nie odegrali w Sejmie
znaczniejszej roli.
Spo�r�d 8 sekretarzy KC, a wi�c cz�onk�w roboczego kierownictwa PZPR, wszed� do
Sejmu tylko M. Orzechowski.
W. Jaruzelski, stoj�cy na czele partii, nie kandydowa�. Przewidywano, �e zostanie w
przysz�o�ci prezydentem. Kandydat na nowego pierwszego sekretarza M.F. Rakowsid
)rzepad� na li�cie krajowej.
Trudno oceni�, w jakim stopniu kierownictwo PZPR zdawa�o sobie spraw� ze
znaczenia swej nieobecno�ci w Sejmie. Mog�o jej zaradzi� - poprzez zmian� struktury
derownictwa, usuni�cie cz�ci polityk�w, kt�rzy nie sprawdzili si� w wyborach, zast�-
)ienie ich pos�ami. Wymaga�o to jednak radykalnego przeorientowania w my�leniu
>olitycznym kierownictwa partii, a do tego okaza�o si� ono niezdolne. Gdy 29 lipca 1989
. dokonano cz�ciowej reorganizacji kierownictwa, wybrano 3 nowych cz�onk�w Biura
'olitycznego, nie by�o w�r�d nich ani jednego pos�a. Natomiast w�r�d 4 nowych
ekretarzy znalaz�o si� trzech pos��w: M. Kr�l, M. Swi�cicki (by� sekretarzem tylko do 18
wrze�nia, zrezygnowa� po wej�ciu do rz�du) i S. Wiatr. Dwaj pierwsi w znacznym stopniu
-rzyczynili si� do rozwi�zania PZPR. Ostatni - S. Wiatr - wzi�� natomiast decyduj�cy
idzia�w tworzeniu SdRP, partii przynajmniej w cz�ci zachowuj�cej tradycje PZPR.
Pos�owie reprezentuj�cy PZPR weszli do Sejmu podw�jnie napi�tnowani: obci��a�a
;h czterdziestopi�cioletnia przesz�o�� i aktualna kompromitacja wyborcza. �wiadomi
'yli braku spo�ecznej akceptacji i wiarygodno�ci .
Ukszta�towany w wyniku wybor�w Klub Poselski PZPR nie zapewni� realizacji
nnkcji, dla kt�rej partia ta zaproponowa�a przeprowadzenie wybor�w i tak spieszy�a si� z
;h terminami. Po pierwsze, okaza� si� niezdolny do prowadzenia skutecznej walki z
pozycj�, zorganizowan� w Obywatelski Klub Parlamentarny. Wynika�o to zar�wno z
raku umiej�tno�ci prowadzenia skutecznej polemiki, organizowania g�osowa�, a w
2 J. Pawlak: Podziaty w klubach poselskich. W: J. Wasilewski, W. Wesotowski (red.): op. cit., s. 108; A.W.
ipiflski: Plebiscyt..., op. dt., s. 7.
ko�cu z niech�ci do dyscypliny klubowej, przez co, mimo formalnie wi�kszej liczebno-
�ci, Klub PZPR nie potrafi� by� ani ofensywny w inicjatywach, ani skuteczny w
g�osowaniach. Po drugie, i wa�niejsze. Klub Poselski PZPR ju� w czerwcu 1989 r., zanim
jeszcze zebra� si� nowy Parlament, skonfliklowa� si� z kierownictwem PZPR, nie chcia�
(niezale�nie od tego, czy potrafi�) legitymizowa� w�adzy partii - czego formalnym
wyrazem by� udzia� post�w PZPR w usuni�ciu z Konstytucji zapisu dotycz�cego
kierowniczej roli tej partii wobec pa�stwa. Konflikt z w�asnym klubem poselskim sta� si�
jednym z czynnik�w przyspieszaj�cych rozwi�zanie PZPR.
W powszschnym odczuciu spo�ecze�stwa wyrazem r/eczywistych pragnie� wybor-
c�w by�y wyniki wolnych wybor�w do Senatu. Zasiad�o w nim 99 senator�w (G.
Bia�kowski zmar� 29 czerwca 1989 r.), 98 nale�a�o do Obywatelskiego Klubu Parlamen-
tarnego, l by� niczrzeszony. 95 nic posiada�o �adnego sta�u parlamentarnego, 4 by�o
wcze�niej pos�ami w Sejmie PRL, jeden - Ryszard Rciff - by� cz�onkiem Rady Pa�stwa od
lutego 1981 r. do maja J 982 r. Sk�ad Senatu by� wi�c wyrazem wej�cia do organ�w w�adzy
zupe�nie nowej ekipy, w nieznacznym tylko stopniu wspomaganej przez osoby zwi�zane w
przesz�o�ci z dawn� w�adz�, kt�re jednak ju� dawno zerwa�y te kontakty.
Rozdzia� 13
Wyniki
Kl�sk� PZPR mo�na rozpatrywa� w trzech aspektach: liczbowym, jako�ciowym i
moralnym. W aspekcie moralnym, zapewne najwa�niejszym, spo�ecze�stwo jednoznacz-
nie wyrazi�o swoje preferencje - 4 czerwca ostatecznie potwierdzona zosta�a utrata
legitymacji w�adzy PZPR i nic ju� nie mog�o zmieni� tego faktu. Komuni�ci nie mogli
rz�dzi� d�u�ej, chyba �e za pomoc� si�y, ale i to by�o w�tpliwe. Ordynacja zosta�a
wprawdzie tak skonstruowana, �e opozycja nie mog�a tych wybor�w wygra� - a jednak
je wygra�a, osi�gn�a druzgoc�ce zwyci�stwo. Musia�a wi�c obj�� w�adz�, cho� nie by�a
do tego przygotowana.
W aspekcie liczbowym 4 czerwca i dogrywka 18 czerwca przes�dzi�y o tym, �e PZPR
ani jej sojusznicy nie zdobyli ani jednego miejsca w Senacie - co ju� samo w sobie by�o
kl�sk�, ale ze wzgl�du na ograniczon� w Konstytucji rol� Senatu by�o do przebolenia.
Zreszt�, podczas rozm�w w Magdalence, wzi�to tak� mo�liwo�� pod uwag� i tak
okre�lono ordynacj�, by nie zagrozi�o to w�adzy partii. Ale brak reprezentacji w Senacie,
v po��czeniu z upadkiem listy krajowej na tyle zmieni� uk�ad g�os�w w przysz�ym
)arlamencie, �e pozycja PZPR, jako najsilniejszej partii w nowym Sejmie, cho� formalnie
zosta�a utrzymana, w rzeczywisto�ci sta�a si� iluzoryczna.
Eksponowano w�wczas jeden aspekt zagadnienia: problematyczny sta� si� wyb�r
-rezydenta. Ale obok tego szczeg�ln� rol� odegra� drugi problem: zbyt ma�o by�o w�r�d
-os��w os�b o odpowiednim autorytecie i do�wiadczeniu, zarazem za� lojalnych wobec
:ierownictwa partii, kt�re mog�yby pokierowa� klubem poselskim PZPR i zdyskontowa�
ego liczebno��, zapewnion� przez ordynacj�. Przepadli kandydaci z listy krajowej.
V okr�gach wyborcy masowo kre�lili zw�aszcza pierwszych sekretarzy, wojewod�w,
linistr�w. Wielu z nich pope�ni�o b��d kandyduj�c do Senatu, podczas gdy przynajmniej
lektorzy mieliby by� mo�e szans� wej�� do Sejmu. W ich miejsce wybrani zostali w
/ielu wypadkach reformatorzy, nie zamierzaj�cy by� potulnymi wykonawcami decyzji
ierownictwa partyjnego.
W okr�gach przepadli m. in. cz�onkowie Rady Pa�stwa W. Jonkisz, Z. Messner,
Uzi�b�o, wicemarsza�ek Sejmu E. Gacek, minister B. Ferensztajn, wiceminister gen.
L. Jasi�ski, I sekretarze KW PZPR: M. Gorywoda (Katowice), St. Habczyk (Bielsko-Bia-
i), St. Kolasa (Piotrk�w Trybunalski), J. Wilk (Legnica) oraz tacy czo�owi dzia�acze
artyjni jak R. Moric, R. �ukasiewicz, J. Kubasiewicz, gen. R. Paszkowski, gen.
. Szaci�o. Prawie wszyscy wymienieni byli pos�ami poprzedniej kadencji, nale�eli do
rupy polityk�w kieruj�cych pracami Klubu Poselskiego PZPR. By� to dla nich cios
zupe�nie nieoczekiwany. Pdt�tach, gdy nic poza wewn�trzpartyjn� rozgrywk� nie mog�o
zachwia� pozycj� decydent�w z PZPR, okaza�o si�, �e wobec publicznej weryfikacji s�
bezradni.
Przepad�a wi�kszo�� kierownictw klub�w ZSL i SD.
Przepadli tak�e niekt�rzy dzia�acze zaanga�owani w w pr�b� odnowy w partii w 1981
r. Cz�ciowo by� to wynik manipulacji aparatu partyjnego, kt�ry stara� si� tak rozmie�ci�
kandydatury, by zmniejszy� szans� os�b dla siebie niewygodnych, i w kilku wypadkach
odni�s� sukces, jak w odniesieniu do Jana �ab�ckiego z Gda�ska, kt�rego uda�o si�
umie�ci� na jednym mandacie z Tadeuszem Fiszbachcm. W Warszawie sami reformato-
r/y pope�nili b��d umieszczaj�c na jednym mandacie Andrzeja Bratkowskiego i mcc.
Macieja Dubois, kt�ry w rezultacie przepad�. W innych wypadkach wyborcy "wyci�li"
reformator�w, nie dowierzaj�c ich intencjom, co spotka�o Henryka Kubiaka - prezesa
Klubu "Ku�nica", Andrzeja Kur/a - dyrektora Wydawnictwa Literackiego. Byli to
"ostro�ni reformatorzy", krytyczni wobec wielu element�w dotychczasowej polityki
PZPR, ale zarazem pragn�cy zachowa� j� w zmodyfikowanej postaci. Ich przegrana
os�abi�a si�y zwolennik�w przebudowy partii - i przez to, paradoksalnie, by� mo�e
przyczyni�a si� do przyspieszenia jej rozwi�zania.
Wynik wybor�w do Sejmu okre�lony by� z g�ry kontraktem "Okr�g�ego Sto�u".
Formalnie rzecz bior�c zosta� on zachowany, mimo problem�w wynik�ych podczas
g�osowania. W rezultacie dwu tur wybor�w i zmiany ordynacji dokonanej 12 czerwca w
Sejmie zasiad�o 458 pos��w wybranych w okr�gach wyborczych i 2 wybranych z listy
krajowej. W�r�d nich by�o:
-173 pos��w z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej,
-161 pos��w z listy Komitetu Obywatelskiego "Solidarno��",
-76 post�w ze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego,
- 27 post�w ze Stronnictwa Demokratycznego,
-10 post�w ze Stowarzyszenia PAX,
- 8 pos��w z Unii Chrzc�cija�sko-Spo�ecznej,
- 5 pos��w z Polskiego Zwi�zku Katolicko-Spo�ecznego .
Jednak rzeczywisty wynik wybor�w odbiega� od formalnego. Przede wszystkim, w
nowym Sejmie zasiad�a stosunkowo nieliczna grupa -38 post�w uczestnicz�cych w pracach
parlamentu poprzednich kadencji. 422 post�w zasiad�o w Sejmie po raz pierwszy.
PZPR uda�o si� wprowadzi� zaledwie 13 pos��w zasiadaj�cych w Sejmie poprze-
dniej kadencji. W�r�d nich znalaz� si� tylko jeden pracownik aparatu - J�zef
Gajewicz, pierwszy sekretarz komitetu krakowskiego; nie odegra� on zreszt� powa�-
niejszej roli w nowym Sejmie. Pozostali byli lud�mi polityk� zajmuj�cymi si� tylko
marginesowo: dwu lekarzy (Andrzej Sidor i Janusz Szymborski), dwu dziennikarzy (Jan
Goczo� i Tadeusz Kijonka), dyrektor biblioteki (Bo�ena Urba�ska), dyrektor kombinatu
rolnego (Tomasz Roma�czuk), oficer - profesor WAT (Zbigniew Puzewicz), dyrekto-
' Zob. Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia sprawozdania Pa�stwowej Komisji Wybor-
czej oraz dekret�w Rady Pa�stwa, przedstawione przez Janusza Trzci�skiego 5 lipca 1989 r. Stenogram Sejmu,
�. 38-40.
kandydaci z listy krajowej uzyskali ponad 50% g�os�w, a �redni procent oddanych na
nich g�os�w by� najwy�szy w Polsce - 62,5%9. Kandydaci PZPR i ZSL w pierwszej
turze otrzymali stosunkowo wi�cej g�os�w ni� w innych regionach.
W drugiej turze w wyborach do Senatu zwyci�y� wprawdzie kandydat Komitetu
Obywatelskiego Zdzis�aw Nowicki, ale drugiego przedstawiciela "Solidarno�ci" P.
Baumgarta pokona� nie tylko H. Stok�osa, ale tak�e Z. Rosi�ski, wojewoda pilski. By� to
jedyny w Polsce przypadek zwyci�stwa cz�onka PZPR nad kandydatem Komitetu
Obywatelskiego. Najwy�sza w kraju by�a frekwencja wyborcza: w pierwszej turze 70%, i
w drugiej 60%. Oczywi�cie, wszystkie te zjawiska nie mog�y wynika� tylko ze sposobu
rozegrania kampanii wyborczej.
Nie podejmuj�c si� pe�nego wyja�nienia sprawy chc� zwr�ci� uwag� na niekt�re tylko
czynniki. Wojew�dztwo pilskie by�o (i jest) sztucznym tworem administracyjnym,
��cz�cym trzy regiony o odmiennej specyfice. S� to skrawki Wielkopolski, z silnymi
tradycjami patriotycznymi, powsta�czymi - kandydaci z tych okolic, z r�nych zreszt�
aboz�w, ch�tnie powo�ywali si� na udzia� rodzic�w czy dziadk�w w powstaniu wielko-
polskim. Dalej id� fragmenty Izw. marchii granicznej, nale��cej przed wojn� do Niemiec,
;z�ciowo zgermanizowanej, ale ze znaczn� liczb� polskich autochton�w. Ludzie ci byli
)becnie g��boko zantagonizowani z powojennymi osadnikami, czuli si� dyskryminowani
v Polsce, zreszt� niewielu ju� ich zosta�o w rezultacie najpierw represji, potem za�
;xodusu do Niemiec. Na koniec by�y to fragmenty Pomorza, najs�abiej rozwini�te
gospodarczo i najrzadziej zaludnione, g��wnie przez potomk�w tzw. osadnik�w wojsko-
vych, ludzi, kt�rzy zawsze czuli silne zwi�zki z "w�adz� ludow�", byli jej zbrojnym
amieniem i w zwi�zku z oddaleniem od centr�w gospodarczych i kulturalnych oraz
�g�lnym zacofaniem nie dostrzegali przemian zachodz�cych w kraju, kryzysu ani
:ontestacji spo�ecznej, wci�� jeszcze gotowi byli do wdzi�czno�ci dla tych co dali im
irzed laty ziemi� i awans spo�eczny - niewielki, ale innego przecie� nie znali.
Te trzy regiony by�y s�abo zintegrowane1', a partia potrafi�a, jak rzadko, wykorzysty-
/a� podzia�y. Tu nie by�o �adnej odnowy wewn�trzpartyjnej. I sekretarz KW by� ten sam
'd 1975 do 1989 r.; organ KW, wspomniany ju� "Tygodnik Pilski" w 1988 r. zosta�
znany za najlepsz� gazet� terenow� partii w kraju - i rzeczywi�cie by� redagowany
nacznie zr�czniej ni� inne gazety wojew�dzkie.
Pewn� rol� odgrywa�y jeszcze dwie specyficzne okoliczno�ci. Wojew�dztwo by�o
wyj�tkowo silnie nasycone wojskiem, by�o ponadto bliskie granicy niemieckiej, prowa-
zi�y t�dy szlaki tranzytowe w g��b kraju, co sprzyja�o rozwojowi prostytucji i przest�p-
czo�ci. Wszystko to musia�o g��boko frustrowa� mieszka�c�w, jednak by�y to okolicz-
o�ci jakby "ponadustrojowe", sprzyja�y zw�tpieniu w sens zmian politycznych i liczeniu
9 A. Florczyk, T. �ukowski: op. cit., s. 289.
10 Warto zauwa�y�, �e podobny charakter mia�o po�o�one r�wnie� na skraju Wielkopolski i ziem
chodnich wojew�dztwo leszczy�skie - tu tak�e kandydaci "Solidarno�ci" uzyskali wzgl�dnie s�abe wyniki
cho� ostatecznie zdobyli w drugiej turze wi�kszo�� g�os�w; lista krajowa zyska�a zdecydowan� wi�kszo�� -
b. S. Mizerski: "Solidarno��" w "Pentagonie". GW nr 26, 13 czerwca 1989; K. Jasiewicz: op. cit., s. 190 i
st.; J. Bia�ecki, B. Heyns: op. cit., s. 238-242; A. Florczyk: op. cit., s. 288-289.
wy��cznie na sukces indywidualny - kt�rego symbolem sta� si� Stok�osa. Dlatego
wyborcy uwierzyli w�a�nie jemu, a nic "Solidarno�ci".
Stok�osa uciele�nia� t�sknot� do skutecznego dzia�ania, do sukcesu, nadziej�, �e
r�wnie� tu, w kraju mo�na co� osi�gn��. Wyborcy wierzyli w jego niezale�no��, opart�
na solidnych podstawach materialnych. Nie oczekiwali, �e b�dzie ich reprezentantem -
tak jak nie byli nimi dotychczasowi pos�owie - ale przenie�li na niego swoje prywatne
marzenia, zawierzyli, �e jego sukces sianie si� pocz�tkiem realizacji powszechnych
pragnie� poprawy bytu materialnego; na nic wi�cej nie liczyli.
Rozdzia� 12
Casus Stok�osa
�adnemu ugrupowaniu �wczesnej "koalicji" rz�dz�cej nie uda�o si� wprowadzi� do
Senatu ani jednego przedstawiciela. Komitet Obywatelski zdoby� 99 mandat�w (jeden z
elekt�w, G. Bia�kowski, rektor Uniwersytetu Warszawskiego, zmar� 29 czerwca, zatem w
Senacie zasiad�o pocz�tkowo 98 przedstawicieli opozycji), jeden przypad� Henrykowi
Stok�osie wybranemu w wojew�dztwie pilskim, kt�rego has�o wyborcze brzmia�o: "ani z
koalicji, ani z opozycji". By� on bezpartyjnym kapitalist�, "kr�lem m�czki"1, w�a�cicie-
lem du�ego prywatnego przedsi�biorstwa w pobli�u Pi�y. Nie odegra� - nie m�g� -
znaczniejszej roli w parlamencie, niemniej jego przypadek zas�uguje na bli�sz� uwag�,
jako jedyny przyk�ad niepowodzenia "Solidarno�ci" w omawianych wyborach. Jego sukces
by� r�wnie k�opotliwy dla opozycji jak i dla partii rz�dz�cej, by� w�wczas niezrozumia�y2.
Dzi�, z perspektywy, mo�na postawi� hipotez�, �e antycypowa� on te nastroje, kt�re w p�tora
roku p�niej przynios�y wzgl�dny sukces Stanis�awa Tymi�skiego.
W schy�kowym okresie w�adzy PZPR w spo�ecze�stwie upowszechnia�o si� przeko-
nanie, �e indywidualny sukces ka�dego obywatela jest mo�liwy, a przeszkadza mu
jedynie wszechw�adza partii i "socjalistyczna" ekonomika. Je�li usunie si� te dwa
ograniczenia, w�wczas "wszyscy stan� si� kapitalistami". Cz�owiek sukcesu _ posta�
t�piona przez ca�y niemal okres PRL - sta� si� wzorcem osobowo�ciowym dla
milion�w, w tym dla niema�ej liczby os�b nie posiadaj�cych �adnych predyspozycji
charakterologicznych, aby go realizowa�. Tote� zniesienie wspomnianych ogranicze�
przynios�o tym ludziom g��bokie rozczarowanie i frustracj�. Niemniej, u schy�ku lat
osiemdziesi�tych ma�o kto domy�la� si� tej przysz�o�ci, natomiast PZPR usi�uj�c dyskon-
towa� nastroje spo�eczne, zacz�a sama lansowa� "ludzi sukcesu", w tym zw�aszcza
w�asnych aktywist�w, ale tak�e bezpartyjnych, by pokaza�, �e i oni maj� szans� w
"socjalistycznej" Polsce.
Ludzi takich by�o wi�cej (np. Kazimierz Grabek w Radomiu3), otrzymali te� stosowne
wsparcie partii - ale �aden, poza Stok�osa nie osi�gn�� sukcesu wyborczego. Wtedy te�
' D. �ukaszewski: Cena mandatu. "Wprosi" nr 24, 11 czerwca 1989.
B. Geremek, kt�remu na og� nic spos�b odm�wi� przenikliwo�ci i trafno�ci ocen, w tym wypadku
przedstawia naiwn� interpretacj�, jakoby przewa�y�y rozdawane pizez Stoktos� kie�baski - G�R, s. 192.
3 A. W. Lipi�ski: Plebiscyt..., op. cii., s. 47.
4 "Polityka" nr 22, 3 czerwca 1989.
74
pojawi� si� po raz pierwszy, jeszcze bez wielkiej reklamy, S. Tymi�ski, przedstawiany w
"Rzeczypospolitej" jako pozytywny przyk�ad emigranta, kt�ry nie zajmuje si� polityk�,
zdobywa natomiast maj�tek .
Oczywi�cie, sztandarowymi "lud�mi sukcesu" mieli by� aktywi�ci partyjni, a w�r�d
nich na pierwszym miejscu M. Wilczek . Jak ju� wspomnia�em wy�ej, propaganda ta
rzeczywi�cie przynios�a mu pewn� popularno��, ale b��dy w ordynacji nie pozwoli�y jej
zdyskontowa�.
Na sukces Stok�osy z�o�y�y si�, jak mo�na przypuszcza�, cztery okoliczno�ci. Obok
przedstawionej wy�ej naiwnej mody na pewien typ osobowo�ci, by�a to do�� zr�czna (w
tym wypadku) polityka PZPR, b��dy pope�nione przez "Solidarno��" oraz specyficzny
charakter wojew�dztwa pilskiego.
Partia udzieli�a mu poparcia dyskretnego, ale stanowczego, zw�aszcza w drugiej turze.
Ale ju� wcze�niej, od pocz�tku kampanii, szefem propagandy w jego sztabie wyborczym
zosta� J. Prze�luga - dziennikarz "Tygodnika Pilskiego" - organu KW PZPR, gazeta ta
zreszt� ju� od wielu miesi�cy lansowa�a jego osob�.
Partia wiedzia�a co czyni, zwi�zki Stok�osy z dotychczasowym systemem by�y ma�o
widoczne, ale mocne. Ostatnio by� on jednym z inicjator�w Towarzystwa Wspierania
Inicjatyw Gospodarczych . Wyg�osi� przy tej okazji przem�wienie, kt�re dobrze wsp�-
gra�o z intencjami �wczesnej w�adzy: "Chc�c utorowa� drog� przedsi�biorczym b�dzie-
my musieli wypowiedzie� bezpardonow� wojn� bezdusznej biurokracji, g�upocie, kun-
ktatorstwu, lenistwu, opiesza�o�ci i z�ej woli ludzi. Przyjdzie wreszcie wskazywa� tych,
kt�rzy mentalnie przynale�� jeszcze do okresu nazywanego "stalinowskim"". A zarazem
usprawiedliwia� brak rzeczywistych reform m�wi�c, �e "napi�ty bilans energetyczny
odsun�� na lata nast�pne zapowiadan� restrukturyzacj� gospodarki i przesuni�cie akcentu
rozwojowego na jej ga��zie wytwarzaj�ce dobra konsumpcyjne" .
"Solidarno��" wypowiedzia�a Stok�osie bezpardonow� walk�, kt�rej metody tak�e
poniek�d antycypowa�y sposoby zastosowane szeroko w kolejnych kampaniach wybor-
czych, a kt�re skutecznie zrazi�y wyborc�w nie do "opluskwianego" kandydata, ale do
"opluskwiaczy". W 3 numerze "Gazety Wyborczej" pojawi�a si� informacja, �e "z
szereg�w PZPR zosta� wykluczony za malwersacje finansowe", kt�r� p�niej "Gazeta"
musia�a odwo�a�.
"Solidarno��" w wojew�dztwie pilskim by�a og�lnie s�aba. W zwi�zku z tym kontrkandy-
datem Stok�osy zosta� "spadochroniarz" - przys�any z s�siedniego Szczecina - Piotr
Baumgart. Wbrew nadziejom propagandy partyjnej w wi�kszo�ci wojew�dztw antagonizmy
regionalne nie wp�yn�y na wynik g�osowania - tu jednak�e mia�o to miejsce.
Na czym polega�a pilska specyfika? Kandydaci "Solidarno�ci" odnie�li tu stosunkowo
niskie zwyci�stwo w wyborach sejmowych - Lech Kozaczko uzyska� 56,3%, Kazimierz
B�aszczyk 54,7%. By�y to wyniki jedne z najs�abszych w Polsce. Z kolei wszyscy
5 Przyznaj? �le: jestem milionerem. Wywiad R. Simsela z S. Tyminskim. "Rzeczpospolita" nr 103,3 maja 1989.
6 J. Wilczak: Kandydat z pienieckmi. "Polityka" nr 24, 17 czerwca 1989; M. Wilczek: Radz� panu zalozyc
firm�. "Rzeczpospolita" nr 104. 4 maja 1989, M. Wilczek-m�czyzn� roku 1989. W: ibidem.
7 J. Prze�luga -.Miejsce dla przedsi�biorczych. "Tygodnik Pilski" nr 7, 12 lutego 1989.
8 Przejmujemy tradycje "Bazaru". "Tygodnik Pilski" nr 4, 22 stycznia 1989.
75
odmiennym programem. O ile pomi�dzy listami partyjnymi do Sejmu nie mog�o by�
konkurencji, to jednak dosz�o do niej w odniesieniu do Senatu. Ka�da partia wystawi�a
odr�bnych kandydat�w, kt�rzy walczyli pomi�dzy sob�; ma�o efektywnie, ale to ju�
odr�bna sprawa.
Ale r�wnie� "bezdyskusyjne" mandaty do Sejmu wywo�a�y kontrowersje. Odst�pienie
35% mandat�w dla "Solidarno�ci" odby�o si� bowiem kosztem m. in. ZSL i SD. W
stosunku do liczby posiadanej w Sejmie IX kadencji ZSL straci�o 30 mandat�w, tj. 28%
posiadanych dotychczas, SD 8, tj. 23%, podczas gdy PZPR zrezygnowa�a z 72, tj 29%
mandat�w. Pozornie wi�c straty stronnictw by�y proporcjonalnie mniejsze, ale przy i tak
niewielkiej reprezentacji, by�y znacznie bardziej odczuwalne.
Zw�aszcza SD mia�o podstawy do pretensji o szykanowanie go w ordynacji wybor-
czej. W poprzednim Sejmie mia�o 35 pos��w, teraz otrzyma�o og�em 27 mandat�w (w
tym 3 z listy krajowej). W 81 okr�gach nie by�o wi�c mandat�w dla tej partii, jej
potencjalni zwolennicy nie mieli zatem mo�liwo�ci wyra�enia swego poparcia (poza
g�osowaniem na list� krajow�). Wprawdzie PZPR mog�a broni� si� argumentem, �e z
kolei w 4 okr�gach nie by�o mandat�w dla niej (K�pno, Lubart�w, ��d�-Widzew, Nowy
Targ), ale dysproporcja by�a tu znaczna. Ponadto intencje demaskowa�a geografia
wyborcza. Mandaty tak podzielono, by komitety SD najbardziej pretenduj�ce do samo-
dzielno�ci, zosta�y ich pozbawione6.
W obliczu nieuniknionej perspektywy zmniejszenia liczby mandat�w w nowym
Sejmie, aktyw stronnictw krytykowa� przyspieszenie wybor�w, postulowa� utrzymanie
terminu ustawowego .
SD coraz wyra�niej, cho� jeszcze nie ostatecznie, dystansowa�o si� od PZPR.
"Wsp�praca PZPR, ZSL i SD musi by� wype�niona now� tre�ci�" - deklarowa� 20
marca J. J�wiak - w "nowomowie" oznacza to, �e dotychczasowe zasady wsp�pracy
odrzuca si�, i ��da ich renegocjowania - "niezb�dne jest skoncentrowanie wysi�k�w nie
tyle na ja�owym u�eraniu si� z tezami opozycji, co na przedstawianiu i popularyzowaniu
naszych w�asnych mo�liwo�ci rzeczywi�cie efektywnego rz�dzenia pa�stwem ku po�yt-
kowi jego obywateli" . Podobne sformu�owania, ale ju� maj�ce rang� wypowiedzi
programowej zaakceptowanej przez najwy�sze gremium Stronnictwa pad�y z jego ust
podczas XIV Kongresu SD'. Z kolei w przem�wieniu na Krajowej Konferencji Delega-
t�w PZPR podkre�li�, �e program SD jest wprawdzie w wielu dziedzinach zbie�ny z
PZPR, ale "s� te� istotne r�nice w podej�ciu do wielu spraw"10 i ju� jawnie domaga� si�
renegocjowania zasad wsp�pracy, do czego jednak nic dosz�o.
W trakcie kampanii wyborczej dawa� do zrozumienia, �e nie wyklucza mo�liwo�ci
nawi�zania wsp�pracy z "Solidarno�ci�" - "Gotowi jeste�my - m�wi� - zwi�za� si� z
6 GW nr 4,11 maja 1989.
7 Zob. np. wyst�pienie R. Siedleckiego (przewodnicz�cego MK SD w Wa�brzychu) na IV wojew�dzkim
zje�dzie SD w Wa�brzychu 2 lutego 1989 - "Trybuna Wa�brzyska" nr 7, 14 lutego 1989.
Koalicja, ale jaka. "Rzeczpospolita" nr 68, 21 marca 1989. Zob. te� J. Musiot: Trudno budowa/ iia
zgliszczach. "Prawo i �ycie" nr 13, l kwietnia 1989.
9 "Kurier Polski" nr 79, 21 kwietnia 1989.
10 "Rzeczpospolita" nr 106, 6 maja 1989.
72
ka�dym, kto zaakceptuje i uszanuje nasz program" . A niekt�rzy kandydaci deklarowali,
jak Jan �witka: "SD z nikim �lubu nie bra�o, a je�li nawet, to o rozw�d mo�e wyst�pi�" .
J. Lity�ski stwierdza� z nadziej�, �e niekt�rzy przedstawiciele SD wyst�puj� "� podo-
bnym do naszego programem", zatem "b�dzie nas w Sejmie wi�cej ni� 35 procent" '.
Dosz�o nawet 16 maja do spotkania na Zamku Kr�lewskim w Warszawie J. J�wiaka,
przewodnicz�cego CK SD, z L. Wa��s�. Mia�o ono charakter czysto kurtuazyjny i w
tym momencie zdawa�o si� nie mie� �adnego praktycznego znaczenia -jednak wkr�tce
okaza�o si�, �e pewne niedoceniane gesty nabra�y znaczenia realnego.
W jeszcze wi�kszej skali ferment narasta� w ZSL1 . 7 maja grupa dzia�aczy za��da�a
zwo�ania nadzwyczajnego zjazdu, kt�ry przekszta�ci stronnictwo w og�lnospo�eczn�
parti�, nawi�zuj�c� do tradycji PSL z lat trzydziestych i czterdziestych. Powo�ano
Spo�eczn� Komisj� Kongresow� .
By uwiarygodni� si� wobec tej presji, kierownictwo ZSL samo zacz�o usztywnia�
stanowisko wobec PZPR. Na IV Plenum NK ZSL zg�oszono propozycj� przedyskutowa-
nia przez trzy partie zasad dalszego funkcjonowania koalicji w nowych warunkach. Na
KKD PZPR R. Malinowski, u�ywaj�c jeszcze starej terminologii, m�wi� o potrzebie
nadania nowego wymiaru sojuszowi rohotniczo-ch�opskiemu .
Politycy zwi�zani z PZPR dostrzegali przemiany w "stronnictwach sojuszniczych",
ale nie doceniali ich skali. "Wewn�trz stronnictw uformuj� si� frakcje prawicowe
sympatyzuj�ce z opozycj�, a zarazem konkuruj�ce z ni� o kawa�ki w�adzy i posady" -
przewidywa� J. Urban10 Mimo tej wiedzy przyw�dcy PZPR zlekcewa�yli nastroje w
stronnictwach, przekonani, �e ich kierownictwa s� pod pe�n� kontrol� i b�d� w stanie
podporz�dkowa� sobie pos��w. Jednak podstaw� tego przekonania mia�a by� obecno�� w
Sejmie przyw�dc�w wybranych z listy krajowej. Gdy ten element zawi�d�, pozycja
lider�w os�ab�a na tyle, �e jedyn� szans� ratunku dla nich by�o podporz�dkowanie si�
wkr�tce po wyborach nastrojom panuj�cym w stronnictwach, zerwanie z PZPR i
zawarcie nowego sojuszu. Nie ocali�o to Malinowskiego i J�wiaka, ale pomog�o
przetrwa� ich najbli�szym wsp�pracownikom.
n J. J�wiak: Wsp�praca z tymi, z kt�rymi nainpo drodze. "Rzeczpospolita" nr 127, l czerwca 1989.
12 S. Mizerski: G�osujcie na mniejsze do. GW nr 16,31 maja 1989; zob. MFRJ, s. 231.
13 J. Lity�ski: Gdzie nomenklatura, gdzie robotnicy. GW nr 13, 24 maja 1989.
14 GW nr 8, 17 maja 1989.
15 O przemianach wewn�trz Stronnictwa w latach osiemdziesi�tych m�wi R. Malinowski w: J. Kania: op.
cii., s. 131 i nasi.
16 GW nr l, 8 maja 1989.
17 "Rzeczpospolita" nr 106, 6 maja 1989.
18 J. Urban: Prognoza pogody. "Polityka" nr 20,20 maja 1989.
nego samorz�du spo�ecznego35. Spycha�y zatem w cie� kierownictwo "Solidarnofci"36.
To co by�o konieczno�ci� w okresie gor�czki wyborczej, mog�o sta� si� niebezpiecze�-
stwem dla przysz�ego umocnienia Zwi�zku.
Decyzji o rozwi�zaniu komitet�w sprzyja�y inne jeszcze nastroje. Komitety nie by�y
demokratycznie wybrane. Procedura wybor�w poch�on�aby zbyt wiele czasu, kt�rym nie
dysponowano. Ten brak dcmokratyzmu budzi� niech��37. �ci�ga�y te� na siebie
oskar�enia o zbyt silne w nich wp�ywy "lewicy laickiej". Na nich koncentrowa�a si�
niech��, rozczarowanie tych kandydat�w na pos��w i senator�w, kt�rych pomini�to
podczas typowania "dru�yny Lecha". W gor�czce kampanii wyborczej wi�kszo��
spo�r�d nich czynnie zaanga�owa�a si� w poparcie "dru�yny", ale pozosta� �al, kt�ry
skupi� si� na komitetach.
W konsekwencji, cho� mog�y one odegra� istotn� rol� w umacnianiu politycznej roli
opozycji, to jednak z jednej strony stanowi�y tym samym potencjaln� gro�n� konkurencj�
dla struktur "Solidarno�ci", z drugiej za� mo�na by�o wyla� na nic wszystkie �ale
wywo�ane niespe�nionymi ambicjami. Wszystko to zadecydowa�o o decyzji KKW38,
decyzji, kt�rej cz�� komitet�w nie podporz�dkowa�a si�. W ten spos�b, ju� w chwili
zako�czenia wybor�w zacz�y si� ujawnia� przes�anki "wojny na g�rze", kt�ra w
nast�pnym roku doprowadzi�a do rozbicia obozu solidarno�ciowego.
35 J. Litynski w ankiecie: Obawy l nadzieje. "Kontakt" 1989, nr 7/8, s. 8-9.
36 Cho� zarazem byty z ni� silnie powi�zane, np. w Katowicach wiceprzewodnicz�ccy RKW Marian
Krzaklewski byt zarazem sekretarzem KO. Czy jednak, gdyby nic byto decyzji rozwi�zuj�cej komitety, dalsz�
karier� realizowa�by w "Solidarno�ci"?
37 J. Ambroziak: Po spotkaniach. TS nr 2, 9 czerwca 1989.
38 G�R, s. 201-204; M. Rutkowska: Ruch zwi�zkowy w �odzi i wojew�dztwie ��dzkim (1980-1990). W: A.
Lustrzykowski (red.); Lokalny system spoleczno-polityczny w procesie przemian. Warszawa 1990, s. 141-142.
Rozdzia� 11
Koalicja
"Fakt, �e PZPR po raz pierwszy znajdzie si� w Sejmie w mniejszo�ci sprawia, �e
b�dzie ona musia�a liczy� na poparcie sojuszniczych stronnictw" - ostrzega� przed
wyborami B. Geremck1. Ale przyw�dcy tej partii albo nie dostrzegli niebezpiecze�stwa ,
albo nie byli ju� zdolni, by mu si� przeciwstawi�. Poza rutynowymi gestami wobec ZSL i
SD nie zrobili nic, by przyci�gn�� je do rzeczywistej wsp�pracy, gdy tymczasem w obu
stronnictwach narasta�a wola buntu wobec dotychczasowego hegemona, poczucie w�as-
nej wa�no�ci i niezale�no�ci. Kl�ska wyborcza u�wiadomi�a niekt�rym politykom PZPR
potrzeb� przewarto�ciowania polityki wobec sojusznik�w - "koalicja musi bardziej
wyra�nie by� koalicj� polityczn� - m�wi� 6 czerwca Z. Rykowski". Ale rozwa�a� tych
nie przeniesiono do praktyki. P�niej ju�, ostatni� pr�b� ratowania koalicji metod� "rzutu
na ta�m�" by� pomys� powierzenia funkcji premiera R. Malinowskiemu - ale by� to ju�
jednak gest sp�niony, niczego nie da� partii, a by� mo�e przyczyni� si� do ostatecznego
skompromitowania R. Malinowskiego wewn�trz stronnictwa i usuni�cia go wkr�tce z
funkcji prezesa.
Ale rozpad "koalicji" nie dokona� si� dopiero w sierpniu 1989 r. Jego przes�anki
narasta�y wcze�niej. Zar�wno w ZSL jak i SD uzale�nienie stronnictw od PZPR od dawna
ju� budzi�o niech��, zw�aszcza w�r�d ni�szego aktywu. Du�e znaczenie mia� tu "Okr�g�y
St�", przy kt�rym przyw�dcy stronnictw wyst�pili po stronic PZPR, ale ku w�asnemu
zaskoczeniu odkrywali, �e w wielu dziedzinach postawa strony "solidarno�ciowej" jest
im bli�sza ni� "rz�dowej"". Cho� nie od razu wyci�gn�li z tego wszystkie wnioski,
przebieg i wyniki "Okr�g�ego Sto�u" przyspieszy�y narastanie fermentu. Uleg� on
dalszemu pog��bieniu podczas wybor�w. Dotychczasowa koalicja rozpad�a si� ju� na
pocz�tku kampanii. PZPR, ZSL i SD wyst�pi�y w wyborach oddzielnie, ka�da z
' GW nr 4,11 maja 1989.
2 Tak sugeruje Rakowski - MFRJ, s. 204. A przecie� opozycja jawnie pisa�a o swych nadziejach na rozpad
koalicji-zob. P. Moszy�ski: Ciekawe czasy. "Kontakt" 1989, nr 6, s. 60 (wywiad datowany 18 kwietnia 1989).
3 "Rzeczpospolita" nr 133, 8 czerwca 1989.
4 Ze wspomnieli Cz. Kiszczaka wynika, ze dwukrotnie sk�adano mu oferty: przed mianowaniem Kiszczaka
na