3644
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 3644 |
Rozszerzenie: |
3644 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 3644 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3644 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
3644 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
JACK MCDEVITT
BRZEGI ZAPOMNIANEGO MORZA
(ANCIENT SHORES)
Prze�o�y�: Janusz Ochab
Wydanie oryginalne: 1996
Wydanie polskie: 1999
Dla Roseanne i Eda Garrity,
Z kt�rymi zawsze mog�em si� dzieli� swoimi my�lami
1
Zamkni�te w bursztynie formy r�norakie
W�osy, li�cie, trawy, muchy i robaki
Rzeczy ca�kiem zwyk�e, i du�e i ma�e
Ciekaw jestem tylko, jak si� tam dosta�y
Alexander Pope, �List do doktora Arbuthnota�
� A c� to mo�e by�, do diab�a!? � zdumia� si� Tom Lasker, przekrzykuj�c wycie wiatru. Will od�o�y� na moment �opat�, by zobaczy�, co przyci�gn�o uwag� jego ojca.
Z ziemi wystawa�a tr�jk�tna p�ytka, przypominaj�ca kszta�tem p�etw� rekina. By�a twarda, prawdopodobnie metalowa, cho� nieskorodowana.
Obaj m�czy�ni znajdowali si� na grzbiecie g�rskim, kt�ry wyznacza� zachodni� granic� farmy. By�o ju� p�no, pracowali wi�c przy �wietle kilku �ar�wek, staraj�c si� zamontowa� na wzg�rzu system rur, kt�rymi p�yn�aby woda pompowana ze studni. Lasker o�wietli� latark� dziwny przedmiot, a Will dotkn�� go czubkiem buta. Nocne powietrze nios�o ze sob� zapach zbli�aj�cej si� zimy. Ch�odny wiatr smaga� zbocze i ko�ysa� �ar�wkami zawieszonymi na kablu. Lasker przykl�kn�� i nie zdejmuj�c r�kawic, odgarn�� ziemi� d�o�mi. Tr�jk�tna p�ytka by�a czerwona. G�adka i twarda. Kiedy pr�bowa� j� wyci�gn��, nawet nie drgn�a.
�wier� mili od tego miejsca znajdowa� si� ich dom, pi�trowy budynek otoczony g�stym szpalerem drzew. Okna domu jarzy�y si� ciep�ym, weso�ym blaskiem.
Metalowa p�etwa po��czona by�a z pr�tem o tej samej barwie i strukturze, przechylonym o jakie� trzydzie�ci stopni w stosunku do gruntu. Will wsun�� pod niego szpadel i razem pr�bowali go przewa�y�. Pr�t podda� si� odrobin�, ale ponownie wr�ci� na swoje miejsce.
� Na trzy � powiedzia� Lasker.
Odliczy� do trzech, po czym obaj z ca�ych si� naparli na trzonek �opaty, stracili r�wnowag� i przewr�cili si� na siebie, �miej�c si� g�o�no.
� Wystarczy na dzisiaj, tato � powiedzia� Will. � Chod�my co� zje��.
Pasmo g�rskie zwane Pembina Escarpment widoczne by�o z okien sypialni domu Toma Laskera. Tworzy�y je okr�g�e wzg�rza i grzbiety, zwie�czone ostrymi ska�kami. Na tle p�askiego jak st� krajobrazu wygl�da�y naprawd� imponuj�co. Dziesi�� tysi�cy lat wcze�niej by� to zachodni brzeg �r�dl�dowego morza, pokrywaj�cego wielkie obszary ziemi na terenie kilku stan�w: Dakoty, Minnesoty, Manitoby i Saskatchewan. Miejsce, w kt�rym sta� obecnie dom Laskera, w�wczas znajdowa�o si� kilkaset st�p pod powierzchni� wody.
Lasker by� du�ym, odrobin� niezgrabnym m�czyzn� o rzedn�cych ju� ciemnych w�osach i szerokich ramionach. Ostre, surowe rysy jego twarzy wyrze�bione zosta�y przez zbyt liczne, bezlitosne zimy. Ca�e swe dotychczasowe �ycie sp�dzi� w okolicach Fort Moxie. Uwa�a�, �e jest ma�o interesuj�cym cz�owiekiem, zwyk�ym farmerem, kt�ry ci�ko pracuje, nie szuka towarzystwa i dba o swoj� rodzin�. O�eni� si� szcz�liwie, mia� dw�ch dorastaj�cych syn�w, kt�rzy nie sprawiali mu �adnych k�opot�w, i uwielbia� latanie. Jak wielu miejscowych farmer�w mia� licencj� pilota i sw�j samolot, Katana DY-20. Pr�cz tego jednak posiada� maszyn� z czas�w drugiej wojny �wiatowej, Navy Avengera, i nale�a� do Konfederacji Si� Powietrznych � grupy entuzjast�w, kt�rych pasj� by�o odnawianie starych samolot�w wojskowych.
Wczesnym rankiem nast�pnego dnia Lasker i Will powr�cili na wzg�rze. Pa�dziernik na p�nocnych r�wninach zazwyczaj jest zimny i szary. Ten dzie� by� typowy. Lasker pracowa� w kurtce puchowej, nie rozgrzawszy si� jeszcze do��, by zrzuci� wierzchni� warstw� odzie�y.
P�etwa wystawa�a kilka cali nad ziemi�. Podtrzymywa� j� pr�t o grubo�ci dw�ch cali. Lasker pomy�la�, ile szk�d mog�yby wyrz�dzi� te metalowe �miecie, gdyby najecha� na nie traktorem.
Will wbi� �opat� w ziemi�.
� No dobra � westchn��. � Pozb�d�my si� tego. Odrzuci� na bok fragment gleby, kt�ra nawet o tej porze roku by�a ci�ka i s�odka.
Powietrze sta�o nieruchomo. Na p�ocie siedzia�a niebieska s�jka, przygl�daj�c si� pracy m�czyzn. Lasker by� w pogodnym nastroju. Metalowa p�etwa intrygowa�a go coraz bardziej. Nie potrafi� sobie wyobrazi�, czym jest, ani jak znalaz�a si� na terenie, kt�ry od ponad sze��dziesi�ciu lat nale�a� do jego rodziny. Co wa�niejsze, stanowi�a problem, kt�ry pozwala� mu d�u�ej przebywa� z synem i zbli�a� go do niego.
Jak g��boko si�ga� metalowy palik? Odmierzy� kilka st�p w linii prostej od miejsca, w kt�rym wbity by� pr�t i zacz�� metodycznie wybiera� ziemi�. Will przy��czy� si� do niego i ju� po chwili ostrza ich �opat uderzy�y o metal. Palik by� d�ugi co najmniej na sze�� st�p. Kopali razem do chwili, gdy Will musia� p�j�� do szko�y. Lasker wr�ci� wtedy do domu, napi� si� kawy, zjad� tost i zabra� si� ponownie do pracy. Przerwa� j� dopiero po po�udniu, kiedy Ginny zawo�a�a go na lunch.
Po posi�ku wybra�a si� z nim na pole, by zobaczy�, co sprawia mu tyle k�opotu. Ginny by�a wysok�, inteligentn� kobiet�, urodzon� i wychowan� w Chicago. Przyjecha�a do P�nocnej Dakoty jako inspektor celny, by wyrwa� si� z miejskiego �ycia. Szybko zakocha�a si� w tym ma�om�wnym farmerze, kt�ry z kolei zacz�� regularnie podr�owa� do Kanady, licz�c po cichu na to, �e zostanie przez ni� zatrzymany na granicy. Czasami kupowa� w tym celu jakie� rzeczy, artyku�y, za kt�re musia� p�aci� c�o. Ginny pami�ta�a dobrze pierwsz� z takich podr�y Toma; pojecha� wtedy do Winnipeg i wyda� tam ponad trzydzie�ci dolar�w na ksi��k� o historii lotnictwa. By� mocno rozczarowany, kiedy kaza�a mu jecha� dalej, gdy� okaza�o si�, �e ksi��ki zwolnione s� od c�a.
Przyjaciele starali si� zniech�ci� go do Ginny. �Przestraszy si� mro�nych zim�, powtarzali. �Szybko znudzi jej si� �ycie w ma�ym miasteczku. W ko�cu wr�ci do Chicago�. M�wili o Chicago takim tonem, jakby le�a�o ono gdzie� na Plutonie. Min�o jednak dwadzie�cia lat, a Ginny wci�� tutaj by�a. Mro�ne noce, �nie�yce i ciche wieczory przy kominku s�u�y�y jej r�wnie dobrze jak Tomowi.
� Czy to rzeczywi�cie taki wielki problem? � spyta�a, zak�opotana, stoj�c na kraw�dzi do�u, kt�ry Lasker wykopa� wok� �erdzi. D� mia� ju� sze�� st�p g��boko�ci i Tom musia� schodzi� na dno po drabinie.
� W�a�ciwie nie.
� Wi�c dlaczego a� tak si� przejmujesz? Przecie� wcale nie musisz wyci�ga� tego z ziemi, prawda? Utnij to i po k�opocie.
� Hej, nie chcesz si� zabawi� w poszukiwacza przyg�d? � spyta�, uciekaj�c si� do argumentu, kt�rego Ginny u�ywa�a czasem przeciw niemu. � Naprawd� nie chcesz wiedzie�, co to jest?
Ginny u�miechn�a si� lekko.
� Wiem, co to jest. Palik.
� A sk�d si� tutaj wzi��?
Ginny zajrza�a do wykopu.
� Tam co� jest � powiedzia�a. � Na dnie.
By� to fragment jakiej� tkaniny. Lasker zszed� do do�u i okopa� materia�, a potem pr�bowa� go wyci�gn��.
� Jest przywi�zany do palika � o�wiadczy� po kilku nieudanych pr�bach.
� Zdaje si�, �e niepotrzebnie przysparzasz sobie pracy.
� Ale tego nie powinno tutaj by�.
� Zgoda. Tyle �e mamy jeszcze dzisiaj inne rzeczy do zrobienia.
Tom skrzywi� si� tylko i wbi� �opat� w mi�kk� ziemi�.
* * *
Wygl�da�o to jak maszt. Ca�y maszt razem z �aglem.
Przymocowany do pok�adu.
Lasker poprosi� do pomocy s�siad�w i wszyscy zacz�li odkopywa� dziwne znalezisko.
Pok�ad stanowi� cz�� jachtu. A jacht by� ca�kiem spory.
Ods�aniano go stopniowo podczas tygodniowych rob�t prowadzonych przez coraz wi�ksz� grup� przyjaci�, dzieciak�w ze szko�y �redniej, a nawet przypadkowych przechodni�w. Metalowa p�etwa rekina by�a w rzeczywisto�ci elementem dekoracyjnym, osadzonym na szczycie jednego z dw�ch maszt�w.
Sam jacht stanowi� okaza�y przyk�ad marynistycznej architektury, mie�ci� w sobie kilka kabin i kabin� sternika, a takielunek pozostawa� najwyra�niej w nienaruszonym stanie. Wsp�lnymi si�ami wyci�gn�li go z ziemi i po�o�yli na boku, podpieraj�c burt� betonowymi blokami. M�odszy syn Laskera, Jerry, obmy� jacht strumieniem wody z gumowego w�a. Spod warstwy b�ota wyjrza�a jasnofioletowa farba, kremowe panele pokrywaj�ce burt� od wewn�trz i jaskrawozielony pok�ad. Strumie� wody uderzaj�c o tward� powierzchni� rozpryskiwa� si� i tworzy� delikatn� mgie�k�. Na sterburcie, przy dziobie i rufie wisia�y grube liny. Prawdopodobnie liny do cumowania.
T�um zgromadzony wok� jachtu r�s� z ka�d� godzin�.
Betty Kausner dotkn�a st�pki raz i drugi, ostro�nie, jakby mog�a si� sparzy�.
� To chyba w��kno szklane � powiedzia� jej m��, Phil.
Jack Wendell podszed� bli�ej do jachtu, opar� d�onie na biodrach i przyjrza� mu si� uwa�nie.
� Nie s�dz� � pokr�ci� g�ow�. Jack s�u�y� kiedy� w marynarce. � W��kno szklane jest inne w dotyku.
� Tom � Betty Kausner spojrza�a w oczy Laskera. � Czyja to ��d�?
Lasker nie mia� poj�cia. Jacht by� wspania�y. L�ni� w blasku jesiennego s�o�ca Dakoty.
Co kilka minut kto� pyta� go, czy to nie �art.
Lasker zna� tylko jeden pow�d, dla kt�rego kto� m�g�by zakopywa� tak� ��d�, a tym powodem by�y narkotyki. Spodziewa� si� znale�� w niej cia�a i kiedy weszli do wn�trza, z oci�ganiem zagl�da� do kolejnych kabin.
Po chwili z zadowoleniem stwierdzi�, �e jego obawy by�y bezpodstawne.
Jacht nie przypomina� niczego, co Lasker widzia� kiedykolwiek w �yciu, cho� nie potrafi� powiedzie�, dlaczego nabra� takiego przekonania. By� mo�e sprawi�o to dziwne �wiat�o, przebijaj�ce si� mi�dzy chmurami pierwszego ranka, kiedy zobaczy� ��d�. By� mo�e winne by�y temu dziwne proporcje dzioba i rufy, rumpla i g��wnego masztu. Mo�e jakie� nieuchwytne, ale znacz�ce elementy kad�uba, czy jego kszta�t.
Will spojrza� na wsch�d, tam gdzie p�yn�a Czerwona Rzeka P�nocy.
� Daleko st�d do jakiej� wi�kszej wody � powiedzia�.
� Jest chyba w ca�kiem dobrym stanie. � Ray Hammond, farmer, do kt�rego nale�a�y ziemie na wsch�d od drogi numer 11, podrapa� si� po g�owie. � Wygl�da tak, jakby� m�g� wyp�yn�� nim jutro na pe�ne morze. � Czubkiem buta dotkn�� brudnych �agli. � Cho� tutaj przyda�oby si� troch� myd�a i wody.
Na podje�dzie zatrzyma� si� jaki� samoch�d. Wysiad� z niego Ed Patterson, jego �ona i pi�cioro dzieci. Ed prowadzi� sklep z narz�dziami w Walhalla. Przygl�da� si� �odzi, kr�c�c g�ow�, a jego �ona patrzy�a na Laskera tak, jakby ten skrywa� przed wszystkimi jakie� ponure tajemnice rodzinne, kt�re w�a�nie teraz wysz�y wreszcie na jaw. Dzieci zacz�y �ciga� si� przy podje�dzie.
Kausner poszed� na chwil� do swojego auta i powr�ci� z ta�m� miernicz� w d�oni. Oznaczy� ziemi� na wysoko�ci dzioba i rufy, po czym zmierzy� t� odleg�o��.
� Czterdzie�ci siedem st�p i pi�� cali � oznajmi�.
Gdyby w�r�d zgromadzonych obok farmer�w by� kto�, kto zna si� na okr�tach, rozpozna�by w jachcie kecz. ��d� mia�a pe�ny kil, szerok� pok�adnic� (prawie na siedemna�cie st�p) i pe�ny kad�ub o wdzi�cznych kr�g�o�ciach. Pok�ad otacza�y si�gaj�ce pasa parapety, kt�re zw�a�y si� przy dziobie. Na jachcie znajdowa�y si� dwa ko�a sterownicze, jedno w kokpicie, a drugie w budce sternika, tu� za pok�adnic�. Na obu burtach umieszczono tak�e chwyty powietrza.
Jedynym uszkodzonym elementem ca�ej �odzi by�a �ruba, od kt�rej oderwa�a si� jedna p�ytka.
Laskerowie zdj�li �agle, wyprali je i rozwiesili w piwnicy. Tom �ci�gn�� tak�e liny cumownicze, oczy�ci� i z�o�y� w szopie.
Kolejne dwa dni zaj�o im czyszczenie pomieszcze� pod pok�adem.
Znajdowa�y si� tam dwie kajuty, kuchnia i �azienka.
Kajuty wygl�da�y ca�kiem zwyczajnie. Ka�da wyposa�ona w stolik, kilka krzese� i dwie koje. W �ciankach mi�dzy kabinami pasa�er�w osadzone by�y niewielkie szafki.
W kuchni znajdowa�a si� lod�wka, kilka urz�dze� przypominaj�cych kuchenki mikrofalowe i dozowniki p�yn�w. Jednak symbole i znaki na kuchenkach oraz lod�wce by�y ca�kiem obce. Wyposa�enie �azienki stanowi�y prysznic, wanienka do prania i najdziwniejsza toaleta, jak� Lasker kiedykolwiek widzia�; niska i przysadzista, nie mia�a ani miejsca do siedzenia ani pokrywy. Tutaj tak�e odnale�li napisy, kt�rych nikt nie potrafi� odcyfrowa�.
� To jest jakie� dziwne. Niesamowite � powiedzia� Tom do Ginny pierwszego wieczora po tym, jak zeszli pod pok�ad. T�umek ciekawskich rozszed� si� ju� do dom�w, zostawiaj�c Laskera sam na sam z pytaniem, sk�d ��d� wzi�a si� na zboczu wzg�rza. Jak to okre�li� Will? �Daleko st�d do jakiej� wi�kszej wody�.
Po kolacji przygl�da� si� jachtowi przez okno w kuchni. Okr�t b�yszcza� w �wietle ksi�yca.
� Wszystko w porz�dku? � spyta�a Ginny.
� Chcia�bym wiedzie�, co to jest. Sk�d si� tu wzi�o.
Ginny poda�a mu kawa�ek cytrynowej bezy.
� Zapewne sprawka twojego ojca � powiedzia�a. � Kto inny m�g�by to zrobi�?
P�niej, kiedy czyta�a, Lasker za�o�y� kurtk� i wyszed� na zewn�trz.
Fort Moxie egzystowa�o poza czasem. Nie przeprowadzano tu �adnych prac renowacyjnych, coraz to nowocze�niejsza technika nie wywo�ywa�a wielkich zmian kulturowych, obcy rzadko zapuszczali si� w te okolice, a mieszka�cy nie pr�bowali ulepsza� czegokolwiek w swym ma�ym �wiatku. Miasteczko i otaczaj�ce je ogromne po�acie prerii zamkni�te by�y jakby w p�tli czasowej. Tutaj Harry Truman wci�� pozostawa� prezydentem. Tutaj ludzie lubili si� nawzajem, a przest�pczo�� by�a zjawiskiem zupe�nie nieznanym. Ostatniego czynu karalnego dokonano tu w 1934 roku, kiedy to Bugsy Morgan przedar� si� si�� przez granic�.
Og�lnie rzecz bior�c, by�o to dobre miejsce do �ycia i dobre miejsce do wychowywania dzieci.
R�wnina ci�gn�a si� w niesko�czono��. Kiedy� stanowi�a basen jeziora Agassiz, �r�dl�dowego morza, kt�rego powierzchnia by�a wi�ksza od ��cznej powierzchni wszystkich Wielkich Jezior.
Agassiz.
Dawno temu. Lasker spojrza� na zach�d, w stron� grzbietu g�rskiego, kt�ry niegdy� tworzy� lini� brzegow� jeziora. Pasmo wzg�rz wydawa�o si� zaledwie male�k� zmarszczk� na tle ogromnej powierzchni prerii. Niepozorna kreska. Wiele razy przelatywa� nad ni� i pokazywa� swoim synom. Pragn��, by kochali to miejsce tak mocno, jak on.
Program �Ben at Ten�, KLMR-TV, Grand Forks, 10:26 p.m.
18 pa�dziernika
MARKEY: Cze�� Julie, mamy dzisiaj dziwn� wiadomo�� z Fort Moxie. Znale�li tam jacht na polu pszenicy.
HAWKINS: (U�miecha si�). Jacht na polu pszenicy?
(Na ekranie pojawia si� obraz Fort Moxie; kamera w�druje przez preri�, zbli�enie na drzewa i zabudowania gospodarcze)
MARKEY: Czy kto� z pa�stwa nie zgubi� jachtu? Pewien farmer znad granicy nie mo�e otrz�sn�� si� ze zdumienia po tym, co zobaczy� na swoim polu. Na miejscu jest Carole Jensen.
(Na ekranie pojawia si� jacht, kamera pokazuje t�um gapi�w; zbli�enie na Jensen)
JENSEN: Ben, tu Carole Jensen. Jestem na farmie Toma Laskera w okr�gu Cavalier.
(Zbli�enie na Laskera)
To pi�kny jacht, panie Lasker. Czy naprawd� chce nam pan powiedzie�, �e kto� zakopa� go na pa�skiej farmie?
LASKER: Tak, pani Jensen. Dok�adnie w tym miejscu (wskazuje r�k�). Przez ostatnie lata nie uprawia�em nic na tej ziemi. Chcieli�my zasia� tutaj pszenic� na wiosn�. Ale potrzebowa�em do tego systemu nawadniaj�cego, kt�ry pompowa�by wod� na zbocze. Kopali�my z synem rowy pod rury, no i wtedy znale�li�my to.
JENSEN: Jacht?
LASKER: Tak.
(Uj�cie z boku, dla podkre�lenia rozmiar�w �odzi)
JENSEN: Czy jacht by� zakopany w ca�o�ci, czy w kilku cz�ciach?
LASKER: W ca�o�ci.
JENSEN: Panie Lasker, kto m�g� zostawi� co� takiego na pa�skiej ziemi?
LASKER: Nie mam poj�cia.
JENSEN: (Odwraca si� do kamery). Oto i ca�a historia, Ben. Ciekawa jestem, co jeszcze kryje si� w pobli�u Doliny Czerwonej Rzeki. By� mo�e powinni�my by� nieco ostro�niejsi, sadz�c wiosn� begonie na dzia�kach. Dla programu �Ben at Ten� z farmy pana Laskera przy Fort Moxie m�wi�a Carole Jensen.
(Obraz ze studia)
MARKEY: To chyba prawdziwa gratka dla waszego zespo�u reporter�w. Dobranoc, Julie.
HAWKINS: Dobranoc Ben. (Odwraca si� do kamery). Dobranoc pa�stwu. Zobaczymy si� ponownie jutro o dziesi�tej. Nast�pne wiadomo�ci w nocnym wydaniu dziennika.
Po wieczornym programie, w kt�rym pokazany zosta� jacht Laskera, liczba go�ci odwiedzaj�cych jego farm� znacznie wzros�a. W pobli�u �odzi zawsze kr�ci�o si� co najmniej pi��, sze�� os�b, a czasami nawet oko�o dwudziestu. Dzieciaki zacz�y sprzedawa� kaw� i s�odkie ciasteczka, ci�gn�c z ca�ej tej historii ca�kiem spore korzy�ci.
Po po�udniu pojawi� si� na farmie Hal Riordan, w�a�ciciel sk�adu drzewnego w Fort Moxie. Przechadza� si� pod pok�adem statku, zagl�da� do kabin, gdzie Lasker zamontowa� elektryczny grzejnik. Przez d�u�sz� chwil� przygl�da� si� uwa�nie masztom i kad�ubowi jachtu, wreszcie zszed� z niego i zapuka� do drzwi Laskera.
� Musisz co� zobaczy� � powiedzia�, prowadz�c go w stron� �odzi. Kiedy Lasker chodzi� do szko�y, Hal nie nale�a� ju� do m�odzik�w. Jego w�osy, w�wczas szpakowate, teraz by�y srebrne. Wysoki, skrupulatny i metodyczny, nale�a� do szczeg�lnego typu ludzi, kt�rzy nie p�jd� do �azienki bez zastanowienia.
� To jest bardzo dziwne, Tom � o�wiadczy�.
� O czym m�wisz? � spyta� Lasker.
� Przyjrzyj si� dobrze ��czeniu masztu z dachem kabiny.
Lasker przyjrza� si�.
� No i co?
� To jedna ca�o��. Maszt powinien by� wykonany oddzielnie, przynajmniej tak mi si� wydaje. A potem zamocowany w kad�ubie. Tutaj wszystko wygl�da tak, jakby wykonane zosta�o z jednego odlewu.
Riordan mia� racj�; na statku nie by�o �adnych mocowa�, �rub czy gwo�dzi. Lasker odchrz�kn��, nie wiedz�c, co powiedzie�.
* * *
Rankiem Tom wypo�yczy� przyczep� i sprowadzi� robotnik�w z Grand Forks. Chcia� umie�ci� jacht na przyczepie i przeci�gn�� go bli�ej szopy.
T�um r�s� z ka�dym dniem.
� Powiniene� wprowadzi� jakie� op�aty � zasugerowa� Frank Moll, by�y burmistrz i emerytowany celnik. � Ludzie przyje�d�aj� tutaj a� z Fargo. � Moll by� niskim, brodatym, pot�nie umi�nionym m�czyzn�. Nigdy nie opuszcza� go dobry nastr�j. Od wielu lat nale�a� do kr�gu najbli�szych znajomych Laskera, z kt�rym wychyli� niejeden kufel piwa.
� Co o tym my�lisz, Frank? � spyta� go Tom. Stali na podje�dzie, przygl�daj�c si� Ginny i �onie Molla, Peg, kt�re pr�bowa�y jako� uporz�dkowa� ruch.
Moll spojrza� na niego, potem na jacht.
� Naprawd� nie wiesz, sk�d si� to tutaj wzi�o, Tom? � W jego g�osie kry� si� oskar�ycielski ton.
� Nie � odpar� Lasker z irytacj�. � Naprawd� nie wiem.
Moll pokr�ci� g�ow�.
� Gdyby to by� ktokolwiek inny, powiedzia�bym, �e zrobi� g�upi kawa�.
� To nie jest kawa�.
� W porz�dku. W takim razie nie mam poj�cia, co o tym s�dzi�. �ajba jest w bardzo dobrym stanie. Kto� musia� zakopa� j� ca�kiem niedawno. Kiedy to mog�o si� sta�?
� Nie wiem. �eby zakopa� co� takiego, musieli u�ywa� koparki. � Tom przys�oni� oczy d�oni� i patrzy� przez chwil� na zbocze. � Nie wiem, jak to mog�o si� sta�.
� Jedno pytanie dr�czy mnie jeszcze bardziej � m�wi� Moll. � Dlaczego. Dlaczego kto� mia�by zakopywa� taki jacht? Musi by� warty z p� miliona dolar�w. � Spl�t� r�ce na piersiach i przygl�da� si� �odzi. Teraz znajdowa�a si� ona blisko domu, tu� obok podjazdu, umocowana na platformie. � Jestem pewien, �e to domowa robota.
� Sk�d wiesz?
� To oczywiste. � Wskaza� na ruf�. � Na kad�ubie nie ma �adnych numer�w identyfikacyjnych. Ka�da ��d� powinna mie� takie numery, tak jak ka�dy samoch�d. � Wzruszy� ramionami. � A tutaj tego nie ma.
� Mo�e zosta�a zbudowana, nim jeszcze wprowadzono numery identyfikacyjne.
� Ten przepis obowi�zuje od bardzo dawna.
Obmyli wod� z w�a �agle i rozwiesili w szopie. L�ni�y najczystsz� biel�, biel�, kt�ra razi gdy patrze� na ni� w pe�nym s�o�cu. Wcale nie wygl�da�y tak, jakby kiedykolwiek zakopane by�y w ziemi.
Lasker ukry� si� przed wiatrem we wn�trzu szopy i sta� tam z r�kami w kieszeniach, przygl�daj�c si� �nie�nobia�ym p��tnom. Po raz pierwszy przysz�o mu do g�owy, �e jest w�a�cicielem w pe�ni sprawnego jachtu. Dotychczas przez ca�y czas zak�ada�, �e pojawi si� kto�, kto za��da jego zwrotu. Lecz teraz, w t� cich�, szar� i zimn� niedziel�, prawie po dw�ch tygodniach od dnia, gdy wyci�gn�li ��d� z ziemi, po raz pierwszy poczu� si� jej w�a�cicielem. Na dobre i na z�e.
Lasker nigdy nie �eglowa�, pr�cz kilku nielicznych okazji, kiedy to znajomi zabrali go na kr�tki rejs. Zamkn�� oczy i wyobrazi� sobie, jak sunie powoli z Ginn wzd�u� niskich pag�rk�w na brzegu jeziora Winnipeg, w blasku zachodz�cego letniego s�o�ca.
Kiedy jednak wszed� na wzg�rze i spojrza� na d�, z kt�rego wyci�gn�li jacht, zajrza� do tej otwartej rany po zachodniej stronie posiad�o�ci i kiedy zn�w zada� sobie pytanie, kto m�g� umie�ci� tutaj tak wielk� ��d�, nagle jego dusz� jakby owion�� zimny wiatr.
Nie m�g� temu zaprzeczy�. Ba� si�.
Reling rufowy wspiera� si� na kilkunastu podporach. One tak�e nie by�y w �aden spos�b przymocowane do pok�adu, lecz stanowi�y jego integraln� cz��. Kiedy w przeddzie� Halloween jaki� �owca pami�tek postanowi� ukra�� jedn�, musia� j� odpi�owa�. Nikt nie widzia�, kiedy to si� sta�o, jednak od tego czasu Tom wci�ga� ��d� na noc do szopy i zamyka� drzwi na k��dk�.
W po�owie listopada Lasker mia� polecie� swoim Avengerem do Oklahoma City na pokazy lotnicze. Ginny zazwyczaj towarzyszy�a mu w takich podr�ach, zajmuj�c miejsce strzelca pok�adowego. Na razie jednak mia�a do�� nowych wra�e� i o�wiadczy�a, �e tym razem zostanie w domu. Dobrze wiedzia�a, �e jacht wart jest sporo pieni�dzy, i nie chcia�a zostawia� go zamkni�tego tylko w zwyk�ej szopie.
� Ca�y �wiat wie, �e on jest tutaj � powiedzia�a m�owi. Tom roze�mia� si� i przypomnia� jej, i� wi�kszo�� ludzi zostawia jachty na podje�dzie i jako� nikt ich nie kradnie.
� No wiesz, przecie� to nie samoch�d.
Obserwowa�a jego samolot, kiedy w pi�tek po po�udniu wylecia� do Oklahomy. Pokiwa� jej skrzyd�ami, a ona pomacha�a mu na po�egnanie � cho� wiedzia�a, �e i tak jej nie widzi � a potem wr�ci�a do domu, by zaj�� si� praniem.
Sze�� godzin p�niej odpoczywa�a na sofie, ogl�daj�c jaki� stary odcinek �Columbo� i ws�uchuj�c si� w wycie wiatru. Will gdzie� wyszed�, a Jerry siedzia� w swoim pokoju i gra� na komputerze. Elektroniczne popiskiwania i trzaski, dochodz�ce z jego pokoju, dzia�a�y na ni� koj�co, podobnie jak r�wnomierny oddech �pi�cych dzieci, czy warkot miksera, w kt�rym ch�opcy robili sobie koktajle mleczne po powrocie ze szko�y.
Wsta�a podczas reklam, �eby przynie�� sobie troch� popcornu. I wyjrza�a za okno.
Cho� ksi�yc nie �wieci� tej nocy, na zewn�trz by�o dziwnie jasno. Przybli�y�a twarz do szyby, poniewa� okna zamkni�te by�y na sta�e z powodu zimnego, p�nocnego klimatu. Nie otwierali ich nawet podczas kr�tkiego miejscowego lata. Szopa znajdowa�a si� na zboczu, nieco poni�ej domu.
Spomi�dzy desek tworz�cych �cian� budynku wydobywa� si� delikatny, zielony blask.
Kto� by� w �rodku.
2
Och, Hedy Lamarr to pi�kna dziewczyna,
Madeleine Caroll te� nie brak niczego,
ale ka�dy pilot bez wahania powie,
�e za jedn� rzecz odda�by je obie.
Bo najs�odszy widok po tej stronie nieba,
o kt�rym piosenki �piewa� wszyscy chc�,
to nie pi�kne buzie z Hollywood �licznotek
ale w zwartym szyku P-38.
Autor nieznany, �Eskadra P-38�
Samolot my�liwski lockheed �Grom� l�ni� w blasku popo�udniowego s�o�ca. By� to �ywy eksponat, cz�stka ogromnej machiny wojennej wymierzonej przeciw Hitlerowi, drapie�ny ptak, kt�ry wci�� m�g� wzlatywa� pod niebo, wci�� wydawa� si� gro�ny. Podw�jna belka ogonowa, w�ski, klinowaty kokpit i szerokie smuk�e skrzyd�a szepta�y wci�� o pot�dze. Lufy karabin�w maszynowych umieszczone na dziobie plu�y kiedy� pot�n� wi�zk� ognia. Si�a ra�enia tego my�liwca by�a wi�ksza i znacznie bardziej precyzyjna ni� moc rozmieszczonych wzd�u� skrzyde� karabin�w innych samolot�w z tego okresu. Nikt nie chcia�by si� znale�� na celowniku tej maszyny.
� Nie lata si� nim �atwo � powiedzia� Max. P-38 by�a maszyn� z charakterem; potrzebowa�a pilota, kt�ry got�w by�by po��czy� si� z jej geometri�. Pilota takiego jak Max. Pilota, kt�ry wyczuwa�by przestrze� poprzez skrzyd�a samolotu, jego lotki, zastrza�y i kable.
� To nie ma znaczenia � odpar� Kerr, wyci�gaj�c ksi��eczk� czekow�. � Nie zamierzam nim lata�.
Kerr by� wysokim, postawnym m�czyzn� o zniszczonej, lecz interesuj�cej twarzy. Wygl�da� jak Bronco Adams, nieustraszony bohater jego w�asnych ksi��ek. Fikcyjny Bronco lata� swym �Gromem� nad ca�ymi Chinami podczas drugiej wojny �wiatowej. Jego mro��ce krew w �y�ach przygody i liczne romanse wype�nia�y niemal bez reszty powie�ci autorstwa Kerra. Kerr pisa� stylem, kt�ry lubi� okre�la� jako przynale�ny do szko�y literatury zwanej �jedna heca po drugiej�. Nic wi�c dziwnego, �e chcia� mie� na w�asno�� jeden z nielicznych P-38, jakie pozosta�y jeszcze na �wiecie.
� Nie zamierza pan nim lata�? � spyta� Max, podejrzewaj�c, �e si� przes�ysza�. � Przecie� on jest w doskona�ym stanie.
Kerr by� znudzony.
� Ja w og�le nie latam � o�wiadczy�.
Max czyta� trzy jego powie�ci: ���t� nawa�nic�, �Noc w Szanghaju� i �Niebo nad Birm��. Ogromnie mu si� podoba�y. Przeczyta� je jednym tchem, a szczeg�lne wra�enie wywar�y na nim dok�adne i wiarygodne opisy lot�w i walk powietrznych.
� To prawda � pokiwa� g�ow� Kerr. � Wymy�lam wszystko. To ca�kiem �atwe.
Max wpatrywa� si� og�upia�ym wzrokiem w swojego rozm�wc�. Za jego plecami widnia�a wielka bia�o-niebieska gwiazda, wymalowana starannie na kad�ubie samolotu. Ca�y my�liwiec zosta� niedawno pomalowany w zielono-brunatne barwy ochronne. W pobli�u kokpitu znajdowa�o si� tak�e wyrysowane starannie oznaczenie �K-9122�, powy�ej za� nazwa maszyny, �Bia�y Grom�, i wizerunek butelki whisky. W 1943 ten w�a�nie samolot stanowi� cz�� wyposa�enia dywizjonu wsp�pracuj�cego z RAF-em i patrolowa� niebo nad Londynem. P�niej eskortowa� bombowce podczas nalot�w na Niemcy; ze wzgl�du na wyj�tkowo du�y zasi�g i si�� ra�enia doskonale nadawa� si� do tego typu zada�. W 1944 roku przeniesiony zosta� nad Pacyfik.
P�niejsze losy �Bia�ego Gromu� by�y do�� zagmatwane. Max odszuka� go, badaj�c dok�adnie dokumenty Si� Powietrznych ameryka�skiej armii, potem przeprowadza� wywiady z pilotami i personelem naziemnym. Wszystkie informacje zgromadzi� w komputerze i zapisa� na dyskietce, kt�r� teraz poda� Kerrowi.
� Tutaj jest wszystko, co uda�o mi si� znale��. Piloci. Kampanie. Zwyci�stwa. Osiem str�conych my�liwc�w. I dwa bombowce �Heinkel�.
� Dobra. � Kerr zby� t� informacj� machni�ciem r�ki. � Nie b�d� tego potrzebowa�. � Wyci�gn�� z kieszonki z�ote pi�ro i rozejrza� si� doko�a, szukaj�c jakiego� prowizorycznego pulpitu. Lewa belka ogonowa. � Kto ma by� odbiorc� tych pieni�dzy? Pan?
� Firma Sundown Aviation. � Firma Maksa, kt�ra zajmowa�a si� wyszukiwaniem i renowacj� samolot�w z czas�w drugiej wojny �wiatowej.
Kerr wypisa� czek. Czterysta tysi�cy. Zysk firmy wyniesie sto dwadzie�cia pi��. Ca�kiem nie�le.
Czek by� zielony. Przedstawia� wizerunek P-38 Bronco Adamsa w locie. Max z�o�y� cenny papierek na p� i w�o�y� do kieszeni na piersiach.
� Chce pan wstawi� go do muzeum? � spyta�.
Kerr by� zaskoczony tym pytaniem.
� Nie � odpar�. � Nie oddam go do muzeum. B�dzie sta� na trawniku przed moim domem.
Max poczu� dziwny k�ucie w brzuchu.
� Na trawniku? Panie Kerr, na �wiecie jest tylko sze�� egzemplarzy tego samolotu. Ten jest ca�kowicie sprawny. Nie mo�e pan tak po prostu postawi� go na trawniku.
Kerr wygl�da� na szczerze ubawionego.
� Wydaje mi si� � odpar� z u�mieszkiem � �e mog� z nim zrobi�, co tylko zechc�. Czy mo�emy powr�ci� do interes�w i zamkn�� ju� t� spraw�? � Spojrza� na plik dokument�w, kt�re trzyma� w d�oni Max.
Bohater ksi��ek Kerra by� sympatycznym, dowcipnym i bardzo zwyczajnym cz�owiekiem. Pokocha�y go miliony czytelnik�w, kt�rzy twierdzili zgodnie, �e pisarz wyni�s� powie�ci o lotnictwie na ca�kiem nowy poziom. Teraz Max zrozumia�, �e ten sam cz�owiek jest idiot�. Jak to by�o mo�liwe?
� Je�li postawi go pan na trawniku � zacz�� powoli � b�dzie m�k� na deszczu. Zardzewieje. � W rzeczywisto�ci chcia� powiedzie�, �e taki samolot zas�ugiwa� na lepszy los, �e nie powinien by� tylko ozdob� w ogrodzie jakiego� bogacza.
� Je�li rzeczywi�cie tak si� stanie, zadzwoni� do pana i poprosz�, �eby pan go odremontowa� � odpowiedzia� Kerr. � A teraz je�li pan pozwoli, dobijemy targu i po�egnamy si�. Mam jeszcze sporo pracy na dzisiaj.
Jaki� samolot pasa�erski okr��a� lotnisko, szykuj�c si� do l�dowania. Bia�o-czerwony kad�ub maszyny by� doskonale widoczny na tle b��kitnego nieba.
� Nie � o�wiadczy� nagle Max, wyci�gaj�c czek z kieszeni. Poda� go Kerrowi. � Nie s�dz�.
� S�ucham? � zmarszczy� brwi Kerr.
� Nie s�dz�, by�my dobili targu. Nie sprzedam panu tego samolotu.
Dwaj m�czy�ni przez chwil� patrzyli na siebie w milczeniu. Kerr wzruszy� ramionami.
� No c�, mo�e ma pan racj�, panie Collingwood � powiedzia�. � Janie i tak nie podoba� si� ten pomys�.
Pisarz obr�ci� si� na pi�cie, przeszed� po �wirowej �cie�ce i znikn�� we wn�trzu terminalu, nie spogl�daj�c nawet na Maksa. Ten m�g� si� tylko domy�la�, kim jest Janie.
Max pochodzi� z rodziny pilot�w wojskowych. Collingwoodowie latali nad Bagdadem i nad Hanoi. Byli na USS �Hornet� na Pacyfiku i walczyli wsp�lnie z RAF-em wiosn� 1940. Nazwisko Collingwood widnia�o na li�cie pilot�w dywizjonu �Ringed Hat� z 1918 roku.
Max by� jednak wyj�tkiem. Nie poci�ga� go �ywot �o�nierza ani perspektywa �mierci na polu walki. Jego ojciec, pu�kownik (w stanie spoczynku) Maxwell E. Collingwood z Si� Powietrznych USA, stara� si� ukry� rozczarowanie, jakie sprawi� mu jedyny syn. Max jednak wiedzia�, co odczuwa ojciec, i nie raz s�ysza�, jak �w g�o�no rozwa�a� czy ca�e to bajdurzenie o genach ma sens.
M�ody Max powinien by� wyssa� mi�o�� do wojaczki i bohaterskich czyn�w z mlekiem swej matki, Molly Gregory, b�d�cej niegdy� pilotem izraelskiego helikoptera. Podczas wojny sze�ciodniowej koledzy nadali jej przydomek Molly Glory, po tym jak ostrzela�a baterie artylerii przybrze�nej, eskortuj�c uszkodzony okr�t.
Molly zach�ca�a go, by trzyma� si� z dala od wojska. Max wiedzia�, �e chodzi jej g��wnie o jego bezpiecze�stwo i dlatego w�a�nie, paradoksalnie, czu� si� zraniony jej aprobat�. Mimo to w pe�ni cieszy� si� �yciem. Uwielbia� gr� zmys��w, towarzystwo atrakcyjnych kobiet, nauczy� si� te� docenia� pi�kno zachod�w s�o�ca czy burz �nie�nych. Wiedzia�, �e tylko raz dano mu szans� posmakowania wszystkich tych przyjemno�ci, i nie zamierza� jej utraci� wy��cznie dlatego, by spe�ni� czyje� oczekiwania. Max potrafi� zadba� o siebie.
Je�li kiedykolwiek w�tpi� w si�� swojego charakteru, to podejrzenia owe znalaz�y potwierdzenie pewnego jesiennego dnia w Fort Collins, kiedy mia� dwadzie�cia dwa lata. Pracowa� jako pilot w liniach lotniczych Wildcat Airlines. Przewozi� towary i pasa�er�w do Demrer i Colorado Springs. By�o to zimne, listopadowe popo�udnie, Max przeprowadza� przegl�d techniczny swojego dwusilnikowego Arapaho. Sta� w�a�nie pod skrzyd�em, kiedy do l�dowania zacz�� podchodzi� samolot pasa�erski. Nigdy nie potrafi� zrozumie�, co przyci�gn�o wtedy jego uwag�, stan�� jednak w bezruchu i obserwowa� l�dowanie maszyny. S�o�ce wisia�o jeszcze nad g�rami. B��kitno-bia�y dwusilnikowy �Bolo� obni�y� lot i przysiad� mi�kko na pasie. Max dojrza� w oknie po prawej stronie kad�uba u�miechni�t� twarz dziewczynki o ciemnych kr�conych w�osach. Samolot zwolni� i zbli�a� si� ju� do terminalu, kiedy nagle nad lewym skrzyd�em pojawi�a si� smu�ka dymu. Po kilku sekundach ca�y lewy silnik stan�� w p�omieniach.
Przera�ony Max ruszy� naprz�d. Ogie� musia� te� dosta� si� do przewodu paliwowego, gdy� p�omienie przeci�y skrzyd�o na p� i obj�y kokpit pilota, nim ten zd��y� zareagowa�. Ma�a u�miechni�ta dziewczynka nie wiedzia�a nawet, co dzieje si� za jej plecami.
Jaki� cz�owiek w bia�ej koszuli i poluzowanym krawacie wypad� z terminalu i ruszy� biegiem do samolotu. By� jednak za daleko. Ogie� hucza� ju� nad zbiornikami z paliwem. Max zrobi� tylko kilka krok�w i zatrzyma� si�, zrozumiawszy, �e nie ma �adnych szans. Sta� nieruchomo, czekaj�c na eksplozj�, wiedz�c, �e jest ju� za p�no, niemal b�agaj�c w my�lach, by ju� nadesz�o to ostateczne uderzenie.
Dziewczynka obserwowa�a go przez ca�y czas. W ko�cu i ona dostrzeg�a ogie�. U�miech znikn�� z jej twarzy i ponownie spojrza�a na Maksa.
Nigdy ju� nie m�g� zapomnie� tych oczu. Potem przemkn�� obok niego m�czyzna w bia�ej koszuli, stukaj�c butami o betonowy pas. Max krzykn�� do�, �e nie zd��y, �e zginie w p�omieniach. M�czyzna dopad� do samolotu, otworzy� drzwi jednym szarpni�ciem i wskoczy� do �rodka. Dziewczynka wci�� patrzy�a na Maksa. Potem czyje� r�ce oderwa�y j� od okna.
I wtedy nadesz�a ta chwila.
Samolot zamieni� si� w ognist� kul�. Fala rozpalonego powietrza ogarn�a Maksa, kiedy ten rzuci� si� twarz� na ziemi�.
Od tej chwili wiedzia� ju�, kim jest.
Ludzie zazwyczaj dopiero z perspektywy czasu rozumiej�, jakie wydarzenia odegra�y w ich �yciu znacz�c� rol�. Kr�tki spacer do ksi�garni w �r�dmie�ciu owocuje spotkaniem, kt�re ko�czy si� przed o�tarzem. Jedyna taks�wka w �rodku nocy zmusza ci� do podr�y z nieznajomym, kt�ry staje si� przyjacielem, a po dw�ch latach oferuje niezwyk�� karier�. Nigdy nie wiadomo.
Max dotar� do takiego punktu zwrotnego wkr�tce po wypadku w Fort Collins, kiedy zaplanowany weekend z urocz� kobiet� nie doszed� do skutku. Przyjaciele nam�wili go, by nie marnowa� pi�knej niedzieli i wybra� si� z nimi na pokaz samolot�w z drugiej wojny �wiatowej. W�a�nie tam Max pozna� Toma Laskera i jego szturmowiec �Avenger�.
Lasker by� pilotem i farmerem, w�a�cicielem kilku tysi�cy ar�w po�o�onych przy granicy z Kanad�. W�a�nie kupi� na aukcji �Avengera� i zaczyna� tego �a�owa�, kiedy natkn�� si� na� Max. Zobaczy� najpierw samolot, a potem wielkiego ogorza�ego m�czyzn�, kt�ry siedzia� na krze�le obok maszyny i wpatrywa� si� w ni� uporczywie z ponurym grymasem na twarzy.
�Avenger� rzeczywi�cie nie by� w najlepszym stanie. Ko�ysa� si� lekko na uszkodzonym podwoziu, farba odpada�a ze� wielkimi p�atami. Jednak w jaki� nieokre�lony spos�b wzrusza� Maksa. W g��bi serca m�ody Collingwood by� romantykiem, a �Avenger� wydawa� mu si� prawdziwym okruchem historii, niebezpiecznym, pi�knym i zagro�onym. To by�o pierwsze spotkanie Maksa ze starym samolotem. I to w�a�nie spotkanie ju� na zawsze odmieni�o jego �ycie.
� Przyda�oby si� go troch� podreperowa� � powiedzia� do Laskera.
� Zdaje si�, �e nieco mnie ponios�o � odpar� ten, nie odwracaj�c si� od samolotu.
W ten w�a�nie spos�b Max zaj�� si� odnawianiem starych samolot�w. Podpisa� z Laskerem umow� i kilka nast�pnych tygodni po�wi�ci� renowacji �Avengera�. Porozumia� si� ponownie z Laskerem i podpisa� osobny kontrakt na wymian� silnika i hydrauliki. Zainstalowa� najnowocze�niejszy system elektroniczny, odmalowa� ca�y samolot i zaopatrzy� go w nowe insygnia. Na kad�ubie i skrzyd�ach �Avengera� b�yszcza�y dumnie bia�e gwiazdy. Kiedy Max przylecia� do Fort Moxie, by odda� samolot w�a�cicielowi, �ci�gn�� ca�y t�um gapi�w.
Z �alem rozstawa� si� ze swym pierwszym dzie�em. Lasker by� zadowolony z rezultatu i obdarzy� go hojnym napiwkiem. Jego �ona, Ginny, przysz�a z nim na lotnisko i wpad�a w zachwyt, kiedy zobaczy�a, czego dokona� Max. To zapewni�o jej sta�e miejsce w sercu m�odego pilota. Ginny pozowa�a do zdj�� na tle samolotu, a potem koniecznie chcia�a wybra� si� na kr�tk� przeja�d�k�. Lasker uleg� jej i zabra� na p�godzinny lot nad miastem, podczas gdy Max czeka� na nich w biurze. Kiedy wyl�dowali, wr�cili na farm�, gdzie Ginny podj�a ich wspania�� kolacj�. Pili i rozmawiali do p�nej nocy. Max spa� potem w pokoju go�cinnym, tak jak mia� to czyni� jeszcze wiele razy.
Od tego czasu zajmowa� si� odrestaurowywaniem starych samolot�w.
Pu�kownik i Molly Glory zaaprobowali ten wyb�r.
* * *
Max lecia� przez grub� warstw� chmur, zmierzaj�c w stron� lotniska Chellis Field przy Fargo. Powoli zapada� ju� zmrok. P-38 wydawa� mu si� cudown� maszyn�, maszyn� spoza tego �wiata. Wiedzia� jednak, �e straci� w�a�nie du�e pieni�dze, i �e jego firma b�dzie musia�a zaczyna� od nowa proces sprzeda�y. Nie przypuszcza�, by inny kontrahent zaoferowa� r�wnie korzystne warunki.
Max uwa�a� si� jednak bardziej za artyst� ni� biznesmena. Jego sztuka w r�wnej mierze ��czy�a si� z pot�g� latania i wolno�ci�, jak i wystrojem kokpitu czy kszta�tem znak�w rozpoznawczych. Samoloty z Sundown nie by�y przeznaczone do powolnej �mierci na czyim� trawniku. (Nie przepada� te� za muzeami, ale tam przynajmniej ludzie mogli podziwia� stare maszyny i ich dokonania).
A niech tam, do diab�a. Mo�e nie rozegra� tego najlepiej, ale przynajmniej owego wieczora jeszcze raz zasiad� za sterami �Gromu�.
Oczywi�cie zainstalowa� nowoczesny system nawigacyjny, dzi�ki czemu ju� na kilka mil przed lotniskiem m�g� ustawi� si� dok�adnie wzd�u� pasa. Przy znaku trzymilowym samolot lecia� na wysoko�ci pi�ciuset st�p. Max przymkn�� przepustnic� i wypu�ci� klapy. Migotanie lampki na desce przyrz�d�w poinformowa�o go, �e podwozie jest ju� wysuni�te. �wiat�a lotniska zbli�a�y si� do� coraz szybciej. Delikatnie pchn�� dr��ek do przodu. Tu� nad ziemi� ca�kowicie zamkn�� dop�yw paliwa i poderwa� dzi�b do g�ry. Samolot zawis� na moment w powietrzu, a potem ko�a delikatnie dotkn�y p�yty lotniska.
Firma Sundown Aviation posiada�a w�asny hangar, w kt�rym mie�ci�y si� tak�e biura. Max podko�owa� pod hangar, otworzy� zdalnie sterowane drzwi i wjecha� do �rodka. We wn�trzu sta�y jeszcze dwa samoloty, nad kt�rymi pracowa�a obecnie firma; p�nocnoameryka�ski Mustang P-51 i P-57 Thunderbolt. Thunderbolt nale�a� do dyrektora stacji telewizyjnej w Arizonie.
Max zamkn�� hangar i wyskoczy� z samolotu, u�miechaj�c si� pod nosem. Wyobra�a� sobie, jak zareaguje jego mechanik, kiedy wejdzie rankiem do hangaru i zobaczy tam �Groma�. Po chwili by� ju� w biurze. Stella nie wy��czy�a ekspresu, wi�c Max nala� sobie fili�ank� i rozsiad� si� wygodnie za biurkiem.
Ods�ucha� dwa telefony z automatycznej sekretarki. Najpierw nagra� si� dostawca cz�ci zamiennych, potem dzwoni�a Ginny Lasker.
� Max � m�wi�a do niego z g�o�nika � prosz� zadzwo� do mnie, kiedy tylko b�dziesz m�g�.
Jej g�os wydawa� si� dziwnie niespokojny. Nawet wyczuwa� w nim strach. Podni�s� s�uchawk�, od�o�y� j� jednak na miejsce, kiedy us�ysza� trzask otwieranych drzwi.
Ceil Braddock u�miechn�a si� do� od progu.
� Cze��, Max � powita�a go i spojrza�a na� z zaciekawieniem. � Co si� sta�o? Nie dogada�e� si� z tym pisarzem?
Ceil by�a w�a�cicielk� i jedynym pilotem przedsi�biorstwa transportowego Thor Air Cargo, kt�re tak�e korzysta�o z lotniska Chellis. Mia�a pi�kne niebieskie oczy, g�ste ciemne w�osy, ol�niewaj�cy u�miech i narzeczonego, nawigatora TWA z St. Paul. Max pr�bowa� z ni� szcz�cia, ale Ceil trzyma�a go na dystans. Potrafili nawet czasami �artowa� na ten temat. �Ty nie kochasz mnie�, mawia�a Ceil, �kochasz Betsy�. W�a�nie tak Max nazywa� samolot C-47, kt�ry sprzeda� Ceil trzy lata wcze�niej. �Betsy� zosta�a okr�tem flagowym Thor Air Cargo i rozwozi�a towary po ca�ych Stanach i Kanadzie. Ceil posiada�a ju� w swej flocie trzy samoloty i stara�a si� o czwarty.
Od czasu do czasu lata�a �Betsy� na pokazy lotnicze, a kiedy� nawet wraz z Maksem dokonali tym samolotem heroicznego wyczynu. W Nowy Rok okolice Fargo nawiedzi�a pot�na burza �nie�na. S�u�by medyczne nie nad��a�y do licznych wezwa�, a na pewnej odleg�ej farmie ch�opiec uci�� sobie r�k� pi�� elektryczn�. Potrzebna by�a natychmiastowa pomoc. Max i Ceil przymocowali do podwozia �Betsy� p�ozy i polecieli ni� do Pelican Rapids. Wyl�dowali na p�noc od miasteczka, na powierzchni zamarzni�tego jeziora, odebrali ch�opca i przetransportowali go do Fargo, gdzie lekarze przyszyli mu r�k�.
Max u�miechn�� si� do niej.
� �Grom� by� dla niego za dobry � powiedzia�.
Ceil wygl�da�a na zadowolon�. Wiedzia�, �e ojcowska wr�cz opieku�czo��, jak� darzy� swe samoloty, znajdowa�a szczeg�lne uznanie w jej oczach.
� Co si� sta�o?
� Nic. Po prostu mi si� nie podoba�.
Ceil podnios�a dzbanek i nape�ni�a drug� fili�ank�.
� Rozmawiamy o du�ych pieni�dzach. Musia� by� jeszcze jaki� inny pow�d.
� W�a�nie, �e nie � wzruszy� ramionami Max. � Pos�uchaj, na �wiecie jest mn�stwo ludzi, kt�rzy daliby si� zabi�, byle tylko mie� ten samolot. Nie musz� korzysta� z pierwszej oferty.
� Nie s�dz�, by kt�rykolwiek z tych ludzi mia� tyle pieni�dzy co Kerr.
Czasami wydawa�o mu si�, �e ma u niej spore szanse. Przesta� pr�bowa� jaki� rok temu.
� Mo�e i nie � westchn��. � Prawdopodobnie nie.
Usiad�a po drugiej stronie biurka, spr�bowa�a kawy i skrzywi�a si� z niesmakiem.
� Powiniene� zaparzy� �wie�� kaw�.
Max spojrza� na ni�.
� D�ugo pracujesz.
� Lec� jutro do Jacksonville.
Max przypomnia� sobie, �e nast�pnego dnia rozpoczynaj� si� wielkie pokazy lotnicze na lotnisku Cecil Field. Domy�li� si�, �e Ceil sprawdza�a C-47.
� Wszystko w porz�dku? � spyta�.
� Na pi�tk�. � Wsta�a z krzes�a i odstawi�a fili�ank� na blat biurka. � Musz� i��.
Max skin�� g�ow�.
� Do zobaczenia kiedy� tam.
Ceil patrzy�a na niego przez d�ug� chwil�, a potem wysz�a. S�ysza� trzask otwieranych i zamykanych drzwi.
Cholera.
Nacisn�� guzik, pod kt�rym zakodowany by� numer Lasker�w i czeka� na sygna�. Po kilku sekundach Ginny podnios�a s�uchawk�.
� Halo?
� Cze�� Ginny. Co si� dzieje? Nic ci nie jest?
� Nie. Dzi�kuj�, �e dzwonisz Max. � W jej g�osie wci�� by�o napi�cie. � Jestem ca�a i zdrowa. � Zawaha�a si� na moment. � Jednak dzieje si� tutaj co� dziwnego.
� Co?
� Nie zawraca�abym ci g�owy, ale Tom polecia� do Titusville i nie mog� si� z nim skontaktowa�.
� Dlaczego chcesz si� z nim skontaktowa�? Co si� dzieje?
� S�ysza�e� ju� o �odzi, kt�r� tu znale�li�my?
� O �odzi? Nie. Gdzie j� znale�li�cie?
� Tutaj. Na farmie.
Max przywo�a� w my�lach obraz farmy Laskera, ogromne po�acie suchego l�du.
� Przepraszam ci� Ginny, ale chyba nie ca�kiem ci� zrozumia�em.
� Znale�li�my ��d�, Max. Wykopali�my j�. By�a zakopana, ukryta pod ziemi�.
� �artujesz.
� Max, nie m�wi� o zwyk�ej �odzi wios�owej. To jest jacht. Pokazywali go w telewizji.
� Zdaje si�, �e do�� rzadko ogl�dam ostatnio telewizj�.
� Dzi� wieczorem wyjrza�am przez okno i zobaczy�am �wiat�o w szopie. To ten jacht.
� Jacht jest o�wietlony?
� Tak. Jacht jest o�wietlony.
� Wi�c kto� wszed� do szopy i w��czy� �wiat�o? Czy to w�a�nie chcesz powiedzie�?
� Szopa jest zamkni�ta. Nie przypuszczam, by ktokolwiek nawet dotkn�� tej �odzi. Wydaje mi si�, �e �wiat�a w��czy�y si� same. To jakie� dziwne lampy, d�ugie, zielone, osadzone w dziobie.
Max wci�� nie by� pewien, czy dobrze zrozumia� Ginny.
� Kto zakopa� ten jacht?
� Nie wiemy. O ile nam wiadomo, nikt nie m�g� tego zrobi�. Przynajmniej ostatnio. � G�os Ginny dr�a�.
� Chcesz, �ebym tam przylecia�? � Zawaha�a si� na moment i to by�o ju� wystarczaj�c� odpowiedzi�. � Ju� wychodz� � powiedzia�.
� Dzi�ki � odetchn�a Ginny z ulg�. � Will b�dzie czeka� na ciebie na lotnisku.
3
Tutaj, na cichym kra�cu �wiata.
Alfred Tennyson, �Tithonus�
Przynajmniej mia� jak�� wym�wk�, by zn�w przelecie� si� �Gromem�.
Fort Moxie znajduje si� jakie� sto pi��dziesi�t mil na p�noc od Fargo. Niebo pokryte by�o chmurami, a na tle ciemnego krajobrazu migota�y tylko �wiat�a rozrzuconych po r�wninie dom�w czy odleg�ych samochod�w.
Siedz�c w kabinie samolotu, Max czu� si� jakby od��czony od swego normalnego �ycia. Zdawa�o si�, �e wszystkie codzienne sprawy i problemy w rzeczywisto�ci s�u�y�y tylko temu, by m�g� cho� na chwil� oderwa� si� od ziemi. Jednostajny pomruk silnik�w wype�nia� noc. Max my�la� o tym, co czu� pilot prowadz�cy t� maszyn� nad grup� bombowc�w podczas nalotu na niemieckie miasta. Wyobra�a� sobie, jak naciska guziki spustowe karabin�w, naprowadza pociski smugowe na ME-109, kt�ry po kilku sekundach zamienia si� w ognist� kul�.
U�miecha� si� do siebie, kiedy wyl�dowa� na lotnisku mi�dzynarodowym w Fort Moxie. Will Lasker czeka� na niego w czarnym fordzie kombi. Ch�opiec mia� na sobie kurtk� z symbolem jakiej� dru�yny futbolowej. Wydawa� si� mocno zak�opotany.
� Przykro mi, �e musia�e� lecie� taki kawa� drogi, Max � powiedzia�. � Sam chyba rozumiesz, �e nie boimy si� �wiat�a, ale wiesz, jakie s� kobiety.
Max skin�� g�ow� i wrzuci� swoj� torb� do baga�nika.
Will opowiedzia� mu po drodze, jak znale�li ��d�, opisa� j� dok�adnie, wspomnia� o dziesi�tkach go�ci, kt�rzy przyje�d�ali codziennie na ich farm�.
� Sporo ludzi my�li, �e to my zakopali�my jacht.
� Chyba wiem, dlaczego tak my�l� � mrukn�� Max.
Will bardziej pochyli� si� nad kierownic�. Samoch�d opu�ci� ju� Fort Moxie i sun�� przez ciemn� preri�.
� Ciekawe, sk�d im to przysz�o do g�owy � m�wi� Will, jakby nie s�ysza� s��w Maksa. � Przecie� gdyby�my mieli tak� ��d�, wywie�liby�my j� nad jezioro, a nie zakopywali.
Max nie bardzo wiedzia�, czego si� spodziewa� po przybyciu na farm�. Podejrzewa�, �e zobaczy tam jak�� przegni�� �ajb�, obwieszon� zielonymi latarenkami. Dlatego te� nie by� zupe�nie przygotowany na widok, jaki ukaza� si� jego oczom, kiedy Ginny otworzy�a wrota szopy.
� M�j Bo�e � wyszepta�. � To chyba jaki� �art.
Nawet w �wietle zwyk�ych �ar�wek jacht wygl�da� imponuj�co. Will mia� racj�; jego miejsce by�o na jeziorze Winnipeg, a nie w starej szopie pod Fort Moxie.
Ginny jakby czyta�a w jego my�lach.
� Nie mamy poj�cia, sk�d si� tutaj wzi�� � powiedzia�a. � Najmniejszego.
Jacht ustawiony by� na platformie. G��wny maszt, zaopatrzony w zawiasy, zosta� z�o�ony. Pod �cian� le�a�y zwoje �nie�nobia�ego p��tna.
� To �agle � wyja�ni�a Ginny, �ledz�c jego spojrzenie.
Do nozdrzy Maksa dotar� wilgotny, zwierz�cy zapach. Dopiero teraz zorientowa� si�, �e w zagrodach z ty�u budynku stoj� konie. Dostrzeg� te� pod�u�n� lamp� przypominaj�c� kszta�tem kropl� wody, zawieszon� na dziobie jachtu. Jednak ani ta lampa, ani jakakolwiek inna cz�� �odzi nie �wieci�a. Szeroki i gruby kil bieg� wzd�u� ca�ej d�ugo�ci kad�uba. Na rufie umieszczone zosta�o ko�o sterownicze. Max przypuszcza�, �e drugie znajduje si� w kabinie sternika, tu� przed kokpitem. Na dziobie, pod lamp� widnia�y czarne, paj�czaste znaki, nie przypominaj�ce �adnych liter, jakie kiedykolwiek widzia� w �yciu.
� Wy��czy�a� je? � zapyta�. � Te lampy?
� Nie ca�kiem � odpar�a Ginny i zgasi�a �ar�wki o�wietlaj�ce ��d�.
Szop� ogarn�y ciemno�ci; nieprzeniknione, ca�kowite, niemal namacalne. Konie parska�y, zaniepokojone.
� Ginny? � spyta�, nie rozumiej�c.
� Czekaj.
Nagle dostrzeg� jaki� s�aby blask. Dziwny, fosforyzuj�cy, rozproszony i jakby posrebrzany, podobny nieco do �wiat�a ksi�yca skrytego za cienk� warstw� chmur. Blask przybiera� na intensywno�ci. By� zielony, �wie�� zieleni� trawnika po wiosennym deszczu, oceanu tu� pod powierzchni� wody, gdzie za�amuje si� s�oneczne �wiat�o. Tajemnicza po�wiata przenika�a zagrody, o�wietla�a wid�y i motyki, rzuca�a cienie traktora i ��ob�w na przeciwleg�� �cian�. Max wpatrywa� si� w to �wiat�o jak og�upia�y, zrozumiawszy wreszcie, dlaczego Ginny by�a taka wystraszona.
� Po drugiej stronie jest jeszcze jedno. Bia�e.
� �wiat�a pozycyjne � pokiwa� g�ow� Max. � Ale co� mi nie pasuje. To jest lewa burta. �wiat�o powinno by� czerwone.
� Nie wiem.
� Jasne. Czerwone na lewej, zielone po prawej. � Przeszed� na drug� stron� i spojrza� na bia�e �wiat�o. � Bia�ego w og�le nie powinno tu by�. � Dotkn�� dzioba. By� mi�y w dotyku, niczym rze�biony maho� albo sk�ra. Odwr�ci� si� do Ginny. � Czy to jest bardzo stare?
Kobieta wyrzuci�a r�ce do g�ry w ge�cie irytacji.
� Nie mam zielonego poj�cia.
Max skrzy�owa� r�ce na piersiach i obszed� ��d� doko�a. Pytanie zasadnicze brzmia�o wed�ug niego nast�puj�co: Dlaczego ktokolwiek chcia�by zakopa� taki jacht?
� Nikt si� do niego nie przyznaje?
� Nie.
� Jest w idealnym stanie. � Przygl�da� si� w milczeniu b�yszcz�cej powierzchni kad�uba, wypolerowanym masztom i jaskrawozielonemu pok�adowi. Podszed� do p�ek, na kt�rych le�a�y zwini�te �agle. Dotkn�� ich ostro�nie. Nie przypomina�y zwyk�ego p��tna �aglowego.
� Wyp�ukali�my je � powiedzia�a Ginny.
� Nie mog�y le�e� w ziemi zbyt d�ugo.
� Jako� nie chce mi si� wierzy�, by ktokolwiek zakopa� je tutaj, odk�d ja zamieszka�am na farmie.
Max spojrza� na ni� z niedowierzaniem. Ginny sprowadzi�a si� do Fort Moxie przed kilkunastu laty.
� Co jest w �rodku? Znale�li�cie jakie� cia�a?
� My�leli�my o tym samym. Nie, nie znale�li�my �adnych cia� ani �adnych narkotyk�w.
� A co z numerem identyfikacyjnym? Powinno by� co�, co mog�oby was zaprowadzi� do poprzednich w�a�cicieli.
� Je�li rzeczywi�cie jest co� takiego, to nie uda�o nam si� jeszcze tego odnale��. � Stan�a obok niego. � Max � m�wi�a przyt�umionym g�osem � ta ��d� nie ma te� silnika.
� Niemo�liwe. Przecie� jest �ruba. � Zauwa�y�, �e jeden p�at jest od�amany. � Przynajmniej by�a.
� Wiem. �ruba przymocowana jest do ma�ej zielonej skrzynki. Nie mo�emy jej otworzy�, ale tak czy siak wcale nie wygl�da to na silnik.
Ponownie w��czy�a �wiat�o. Max przy�o�y� d�onie do zielonej lampy i obserwowa� s�abn�cy z ka�d� sekund� blask.
� Nie wiem dlaczego, ale troch� si� boj� � powiedzia�a Ginny. Skrzy�owa�a r�ce na piersiach. � Max, c