Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2.Damy z Cavendon Hall PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Strona 1
Spis treści
Karta tytułowa Karta redakcyjna Osoby CZĘŚĆ PIERWSZA
Spotkanie rodzinne
lipiec 1926 CZĘŚĆ DRUGA
Koniec gry pozorów
wrzesień 1926 CZĘŚĆ TRZECIA
Wojowniczki
styczeń – czerwiec 1927 CZĘŚĆ CZWARTA
Anioły w przebraniu
grudzień 1928 – wrzesień 1929 Podziękowania
Strona 2
Strona 3
Tytuł oryginału
THE CAVENDON WOMEN
Wydawca
Grażyna Woźniak
Agnieszka Koszałka
Redaktor prowadzący
Katarzyna Krawczyk
Redakcja
Anna Sidorek
Korekta
Irena Kulczycka
Michał Markiewicz
Originally published in the English language by
HarperCollins Publishers Ltd. under the title The Cavendon
Women
Copyright © Barbara Taylor Bradford 2015
Copyright © for the Polish translation by Urszula Smerecka 2016
Wszystkie postaci w tej książce, wyjąwszy osoby publiczne,
są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych –
żyjących czy zmarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Świat Książki
Warszawa 2016
Świat Książki Sp. z o.o.
02-103 Warszawa, ul. Hankiewicza 2
Strona 4
Księgarnia internetowa: swiatksiazki.pl
Łamanie
Piotr Trzebiecki
Dystrybucja
Firma Księgarska Olesiejuk sp. z o.o., sp. j.
05-850 Ożarów Mazowiecki, ul. Poznańska 91
e-mail:
[email protected] tel. 22 733 50 10
www.olesiejuk.pl
ISBN 978-83-8031-345-3
Skład wersji elektronicznej
[email protected]
Strona 5
Dla Boba,
którego zawsze będę kochać
Strona 6
OSOBY
INGHAMOWIE W ROKU 1926
Charles Ingham, szósty hrabia Mowbray, lat 57. Właściciel
i strażnik Cavendon Hall. Mówi się o nim lord Mowbray.
Felicity Ingham, jego była żona, przedtem hrabina Mowbray,
lat 56. Spadkobierczyni majątku po zmarłym ojcu przemysłowcu.
Aktualnie zamężna z Lawrence’em Pierce’em, znanym
chirurgiem.
DZIECI HRABIEGO I BYŁEJ HRABINY
Miles Ingham, dziedzic tytułu, lat 27, mieszka w Cavendon
i uczy się zarządzania majątkiem. Żonaty z Clarissą Meldrew.
Lady Diedre Ingham, najstarsza córka, lat 33, mieszka
w Londynie. Pracuje w Ministerstwie Wojny. Samotna.
Lady Daphne Ingham Stanton, druga córka, lat 30, żona
Hugona Stantona. Mieszkają, z piątką swoich dzieci,
w południowym skrzydle Cavendon.
Lady DeLacy Ingham, trzecia córka, lat 25, mieszka
w Londynie. Po rozwodzie z Simonem Powersem powróciła do
panieńskiego nazwiska.
Lady Dulcie Ingham, czwarta córka, lat 18, mieszka
w Cavendon.
Personel w dalszym ciągu mówi z czułością o czterech
dziewczętach „Cztery De”.
Dzieci lady Daphne i Hugona Stantona to: Alicia, lat 12;
Charles, 8,5; bliźniaki Thomas i Andrew, lat 5; i Annabel, dwa
lata.
POZOSTALI INGHAMOWIE
Strona 7
Lady Lavinia Ingham Lawson, siostra hrabiego, lat 53. Kiedy
przyjeżdża do Yorkshire, mieszka w Skelldale House, na terenie
posiadłości. Przeważnie przebywa w Londynie. Od jakiegoś czasu
jest wdową. Jej mężem był John Edward Lawson, znany jako
Jack.
Lady Vanessa Ingham, siostra hrabiego, stara panna, lat 47.
Ma oddzielne mieszkanie w Cavendon, z którego korzysta, bawiąc
w Yorkshire. Większość czasu spędza w Londynie.
Lady Gwendolyn Ingham Baildon, owdowiała ciotka
hrabiego, lat 86, która rezyduje w Little Skell Manor na terenie
posiadłości. Jej mężem był nieżyjący Paul Baildon.
Wielmożny Hugo Ingham Stanton, bliski krewny hrabiego,
lat 45. Jest siostrzeńcem lady Gwendolyn, siostry jego zmarłej
matki, lady Evelyne Ingham Stanton. Mąż lady Daphne.
RODZINA SWANNÓW
Rodzina Swannów służy rodzinie Inghamów od ponad stu
siedemdziesięciu lat. Co za tym idzie, ich losy łączyły się na wiele
różnych sposobów. Całe pokolenia Swannów mieszkały w wiosce
Little Skell, przylegającej do Cavendon. Współcześni Swannowie
są równie oddani i lojalni wobec Inghamów jak ich przodkowie,
i z narażeniem życia broniliby każdego członka rodziny.
Inghamowie ufają im bez zastrzeżeń i vice versa.
SWANNOWIE W ROKU 1926
Walter Swann, pokojowiec hrabiego, lat 48. Głowa rodziny
Swannów.
Alice Swann, jego żona, lat 45. Zdolna krawcowa, która
szyje sukienki dla lady Daphne i jej córek.
Harry, ich syn, lat 28. Poprzednio zamierzał zostać
projektantem ogrodów w Cavendon, a teraz uczy się zarządzania
majątkiem i pracuje u Milesa Inghama.
Cecily Swann, ich córka, lat 25. Mieszka i pracuje
w Londynie, została znaną projektantką mody i ma trzy własne
sklepy.
Strona 8
POZOSTALI SWANNOWIE
Percy, młodszy brat Waltera, lat 45. Główny leśniczy
w Cavendon.
Edna, żona Percy’ego, lat 46. Wykonuje prace zlecone
w Cavendon.
Joe, ich syn, lat 25. Pracuje w Cavendon z ojcem jako
leśniczy.
Ted, bliski krewny Waltera, lat 38. Główny konserwator
wnętrz i stolarki w Cavendon. Wdowiec.
Eric, brat Teda, bliski krewny Waltera, lat 46. Kamerdyner
w londyńskim domu lorda Mowbray. Kawaler.
Laura, siostra Teda, bliska krewna Waltera, lat 39.
Gospodyni w londyńskim domu lorda Mowbray. Panna.
Charlotte, stryjenka Waltera i Percy’ego, lat 58. Pracowała
w Cavendon. Charlotte jest żeńską głową rodziny Swannów.
Cieszy się wielkim poważaniem wszystkich, szanują ją
Inghamowie. Była sekretarką i osobistą asystentką Davida
Inghama, piątego hrabiego, aż do jego śmierci.
Dorothy Pinkerton, z domu Swann, lat 43, kuzynka Charlotte.
Mieszka w Londynie i jest żoną Howarda Pinkertona, detektywa
ze Scotland Yardu. Pracuje w pracowni Cecily Swann.
PERSONEL DOMOWY
Pan Henry Hanson, kamerdyner
Pani Agnes Thwaites, gospodyni
Panna Susie Jackson, kucharka (bratanica Nell Jackson, która
przeszła na emeryturę)
Pan Gordon Lane, główny lokaj
Pan Ian Melrose, drugi lokaj
Panna Jessie Phelps, główna pokojówka
Panna Pam Willis, druga pokojówka
Panna Connie Layton, trzecia pokojówka
Pan Tim Hartley, szofer
POZOSTAŁY PERSONEL
Strona 9
Panna Margaret Cotton, niańka dzieci lady Daphne, zwykle
nazywana nianią.
Panna Nancy Pettigrew, guwernantka, mówi się o niej panna
Pettigrew. Latem, gdy dzieci mają wakacje, nie przebywa
w Cavendon.
PRACOWNICY TERENOWI
W tak ogromnej posiadłości jak Cavendon Hall, z jej
tysiącami akrów ziemi i olbrzymim terenem do polowań na
ptactwo, zatrudnia się wielu miejscowych ludzi. Oferuje się pracę
wieśniakom i grunty uprawne dzierżawcom. Rozmaici hrabiowie
Mowbray budowali wioski otaczające Cavendon, by ich
pracownicy mieli dach nad głową; budowano również szkoły
i kościoły, a w późniejszych okresach także urzędy pocztowe
i sklepiki. Wioski wokół Cavendon to Little Skell, Mowbray
i High Clough.
Jest wielu pracowników terenowych: główny leśniczy
i pięciu dodatkowych leśników; naganiacze i skrzydłowi,
pracujący podczas sezonu polowań na kuropatwy. Poza tym
robotnicy leśni, opiekujący się okolicznymi lasami, w których
poluje się w określonych porach roku. Ogrodami opiekuje się
główny ogrodnik i jego pięciu podwładnych.
Sezon polowań na głuszcowate zaczyna się
dwunastego sierpnia i kończy w grudniu. Sezon na kuropatwy
zaczyna się we wrześniu. Poluje się wtedy na kaczki i dzikie
ptactwo. Polowania na bażanty rozpoczynają się
pierwszego listopada i trwają do grudnia. Ludzie przyjeżdżający
na polowania do Cavendon to przeważnie arystokraci; zawsze
mówi się o nich jako o „strzelbach”, czyli ludziach używających
broni.
Strona 10
CZĘŚĆ PIERWSZA
Spotkanie rodzinne
LIPIEC 1926
Mały świat dzieciństwa z jego znajomym otoczeniem to
model większego świata. Im mocniej rodzina odcisnęła jego cechy
na dziecku, tym bardziej będzie się ono skłaniało do ponownego
odczuwania i widzenia swojego miniaturowego świata
w większym świecie dorosłego życia.
Carl Jung, Teoria psychoanalizy (1913)
Strona 11
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Cecily Swann znała dobrze tę ścieżkę. Chodziła nią przez
całe życie. Uniosła głowę i spojrzała na wspaniały budynek
wznoszący się na szczycie wzgórza. Cavendon Hall. Jedna
z wielkich rezydencji angielskich, największa w całym Yorkshire.
Cecily zmierzała tam dziś rano, jak często czyniła
w dzieciństwie. Jej rodzice i brat Harry mieszkali w wiosce Little
Skell, na skraju parku Cavendon, jak ich przodkowie od ponad stu
siedemdziesięciu lat.
Był uroczy piątkowy poranek w środku lipca i nie zanosiło
się na deszcz. Słońce oświetlało dom, nadając mu specyficzny
połysk, tak różny w zależności od pory dnia.
Cecily rozejrzała się dookoła. Spodziewała się, że zobaczy
wałęsającą się w pobliżu Genevrę, ale nigdzie jej nie dostrzegła.
W oddali, na skraju pól, widać było cygańskie wozy; to pewne, że
rodzina Genevry wciąż mieszka na ziemiach szóstego hrabiego
Mowbray. Dał im przecież stałe pozwolenie.
Ale wiele się tu zmieniło. Cavendon Hall wyglądał tak samo,
lecz nie był tym samym. Był innym miejscem, wiele rzeczy
wyglądało teraz inaczej. Wielka wojna zmieniła wszystko
i wszystkich. Jak powtarzał jej ojciec, Walter Swann, stare dobre
czasy się skończyły i nic już nie będzie takie jak przedtem.
Niewątpliwie miał rację.
Bogu dzięki, jej ojciec i brat wrócili szczęśliwie z wojny,
jednak nie powrócił z niej Guy Ingham, dziedzic tytułu hrabiego
Mowbray. Zginął za swój kraj we Francji i został tam pochowany
obok towarzyszy broni.
Opłakiwali go wszyscy ludzie w trzech wioskach wokół
Cavendon i jego rodzina. Nie dlatego, że był dziedzicem, ale
ponieważ był jednym z najmilszych młodzieńców w okolicy.
Strona 12
W tej sytuacji pewnego dnia to Miles odziedziczy tytuł hrabiowski
i wszystko, co się z tym wiąże.
Miles Ingham.
Serce Cecily ścisnęło się na myśl o nim. Był jej
nieodłącznym towarzyszem przez całe dzieciństwo, jej najlepszym
przyjacielem, a potem jej ukochanym. Kochała go wtedy nad
życie, a on wiele razy powtarzał, że czuje to samo i że pewnego
dnia się pobiorą. Nie stało się tak.
Miles został zmuszony do poślubienia innej dziewczyny.
Odpowiedniej dziewczyny. Clarissy Meldrew, córki lorda
Meldrew. Właściwej dziewczyny, która miała dać mu
arystokratycznego dziedzica. Tak to wyglądało w wyższych
sferach: ich życie i losy były wyznaczone przez przyszłych
następców.
Nagle coś jej przyszło do głowy. Zatrzymała się, a po chwili
skierowała w stronę ogrodu różanego. Potrzebowała kilku chwil
na zastanowienie, a poza tym było jeszcze za wcześnie na
umówione spotkanie.
Otworzyła ciężką dębową furtę i zeszła po schodkach. Ten
stary, otoczony murem ogród wypełniał zapach późno kwitnących
róż. Cecily odetchnęła ich oszałamiającą wonią i usiadła na ławce
z kutego żelaza. To miejsce zawsze było ostoją spokoju i piękna.
Siedziała tak z zamkniętymi oczami i zastanawiała się,
czemu zgodziła się pomóc Milesowi w zorganizowaniu
zaplanowanego przez hrabiego rodzinnego spotkania.
Prawdopodobnie była to najgłupsza rzecz, jaką w życiu uczyniła.
A może i nie, pomyślała. Ciotka Charlotte najwyraźniej
uważa, że jestem w stanie opanować trudną sytuację, inaczej nie
poprosiłaby mnie o pomoc.
Wróciła myślą do rozmowy sprzed tygodnia. Wciąż słyszała
słowa ciotki:
– Lady Daphne to jedyna osoba, która wraz z Milesem
mogłaby sobie poradzić z zorganizowaniem tego weekendu, ale
ma na głowie cały dom i piątkę dzieci, plączących się pod nogami.
Byłabym ci osobiście wdzięczna, gdybyś mu pomogła, Ceci.
Strona 13
Przypominała sobie, jak usiłowała się od tego wykręcić, bo
zupełnie nie podobał jej się ten pomysł. Mruknęła coś o tym, że
któraś z jego pozostałych sióstr nadawałaby się do tego lepiej.
Jednak ciotka zbyła jej zastrzeżenia lekceważącym machnięciem
ręki.
– Mogą wystąpić pewne trudności, Ceci, i potrzebujemy
kogoś silnego, takiego jak ty. Kogoś, kto w razie potrzeby okaże
się twardy.
No cóż, może być twarda – wiedziała o tym. Ale przede
wszystkim musi być bezwzględna wobec siebie. I Milesa
Inghama.
Nie rozmawiała z nim przez ostatnie sześć lat. Wymieniali
kilka słów, kiedy spotkali się przypadkiem tu, w Cavendon, albo
pozdrawiali się z daleka, to wszystko. Sześć lat temu przysięgła,
że nie pozwoli mu więcej zbliżyć się do siebie, a ciotka, kiedy jej
o tym powiedziała, skinęła z aprobatą głową.
– Pójdę swoją drogą i poświęcę się karierze projektantki
mody – powiedziała, i wyglądało na to, że Charlotte poczuła ulgę
i zadowolenie. A teraz, niespodziewanie, to właśnie ciotka
poprosiła ją, by pomogła Milesowi. Cecily nie wiedziała, co o tym
sądzić, ale właściwie nie miała wyboru.
Westchnęła i wyprostowała się na ławce. Zawdzięczała
Charlotte Swann wszystko. Ciotka wspierała jej pracownię mody,
podarowała pierwszy lokal w Burlington Arcade, umożliwiła jej
karierę, a pieniądze Charlotte stanowiły podstawę jej
przedsiębiorstwa. Zostały wspólniczkami, były nimi do tej pory
i współpraca świetnie im się układała.
Ufa, że zachowam się właściwie, pomyślała. Wie, że nie
poddam się urokowi Milesa, nie zaangażuję się emocjonalnie.
Wie, że ból, jaki mi sprawił, tkwi we mnie głęboko. Poza tym
zdaje sobie sprawę, że jestem oddana swojej pracy, która jest
całym moim życiem.
Cecily wstała i wyszła z ogrodu różanego. Wspięła się na
wzgórze, ku domowi. Czuła się lepiej. Da sobie radę z Milesem
Inghamem. Nie boi się go. Skoro już o tym mowa, nie boi się
Strona 14
nikogo.
Przez ostatnie sześć lat nauczyła się prawdziwej
niezależności, stanęła mocno na nogach i podejmowała własne
decyzje. I co więcej, odniosła wielki sukces. Kobiety uwielbiały
jej stroje; kupowały je masami. Nie tylko w Londynie, ale także
w Ameryce. Odbyła już dwie podróże do Nowego Jorku i jej
marka była dobrze znana po obu stronach Atlantyku.
Miles miał problemy. I Cavendon je miał.
Jej przyszłość zaś była pełna blasku i nowych wyzwań, i –
jeśli dopisze szczęście – jeszcze większych sukcesów. Miles
Ingham należał do przeszłości. Ona zaś musi skupić się na
przyszłości.
Pomoże mu podczas tego weekendu, a potem wróci do
Londynu i zabierze się do pracy, zostawiając Milesa samemu
sobie. W jej życiu nie ma dla niego miejsca. Nigdy nie zapomni
tego dnia, sześć lat temu, kiedy powiedział, że żeni się z inną
kobietą. Złamał jej serce. Nigdy mu tego nie wybaczy.
Strona 15
ROZDZIAŁ DRUGI
Miles Ingham schylił się, podniósł skrawki korka i położył je
na półeczce nad kominkiem, obok podróżnego zegara. Tylko
panna Charlotte wiedziała, jak zatknąć je odpowiednio za dwa
obrazki George’a Stubbsa przedstawiające konie, by się nie
przekrzywiały. Robiła to od lat, i nikt poza nią nie opanował
dobrze tej techniki.
Odwrócił się i podszedł do ojcowskiego biurka. Usiadł przy
nim i przyjrzał się dokładnie sporządzonej wcześniej liście. Były
tam kwestie dotyczące nadchodzących dni, które chciał
przedyskutować z Cecily.
Cecily Swann.
Bardzo chciał ją zobaczyć, porozmawiać z nią, po prostu być
blisko niej. A jednocześnie obawiał się tego. Od lat, kiedy
przypadkiem spotykali się w Cavendon, okazywała mu tylko
uprzejmość.
Była w stosunku do niego tak zdystansowana, tak chłodna.
Nie potrafił skruszyć muru z lodu, jaki wokół siebie wzniosła.
Mroziła go spojrzeniem, a on znał tego przyczynę. Zranił ją do
głębi, a ta rana nigdy się nie zagoiła.
Teraz stanowiło to problem, ponieważ przez kilka dni będą
musieli być wobec siebie bardziej przyjacielscy, by jakoś sobie
poradzić z tym niezwykłym zjazdem rodzinnym. Niedawno
zrozumiał, że musi zaproponować taki sposób działania, który ona
uzna za możliwy do przyjęcia.
Westchnął i zerwał się na nogi, cały w nerwach. Przechadzał
się po bibliotece, starając się powściągnąć szalejące emocje.
Cecily zjawi się tu lada chwila, a on nie wiedział nawet, jak ją
przywitać.
W zeszłym tygodniu zaczął wręcz żałować, że ojciec
Strona 16
postanowił zaprosić na weekend całą rodzinę.
Z drugiej strony, w Cavendon od bardzo dawna nie odbyło
się żadne przyjęcie ani spotkanie. Nie było czego świętować,
biorąc pod uwagę śmierć Guya, finansowe problemy rodziny,
wojenne straty wśród ludzi, którzy pracowali na ich gruntach,
atmosferę skandalu związanego z ich matką, który starali się
ignorować. A teraz doszła niepokojąca depresja DeLacy
spowodowana rozwodem, żeby nie wspomnieć o wielkich stratach
Hugona na nowojorskiej giełdzie.
No i jego własne kłopoty. Miles zdawał sobie boleśnie
sprawę, że właściwie nie ma żadnego życia. Clarissa była
niewymownie tępa i rozrzutna, a interesowała się wyłącznie
strojami, kosmetykami i biżuterią, co jego z kolei nudziło. Była
też plotkarą. Uwielbiała rozmawiać o znajomych, nie szczędząc
niemiłych uwag na ich temat, co wzbudzało jego obrzydzenie.
Przestał też lubić jej ojca, lorda Meldrew, który zanadto
pobłażał jedynaczce, dając jej wszystko, czego dusza zapragnie.
Miles nie znosił zepsutych kobiet, a Clarissa była wyjątkowo
chciwa.
Miles od dawna wiedział, że jego żona to bezużyteczny
ciężar, a co gorsza, że nie może zajść w ciążę. Wciąż nie miał tak
wyczekiwanego dziedzica. Clarissa nie tylko okazała się
bezpłodna, ale na domiar złego miała awersję do Cavendon Hall
i nie chciała przyjeżdżać do Yorkshire.
– Nie jestem z natury wieśniaczką – poinformowała go na
samym początku małżeństwa.
Podszedł do okna i wyjrzał na taras i rozciągający się za nim
park.
Nagle zesztywniał. Po tarasowych schodach wchodziła
Cecily. Wszelkie myśli uleciały mu z głowy, czuł, jakby wokół
piersi zaciskała mu się pętla, nie mógł złapać tchu. Przełknął ślinę,
postarał się opanować uczucia i otworzył drzwi.
Gdy tak szła ku niemu, nie mógł się oprzeć jej urodzie: jej
bujnym włosom z rdzawym połyskiem, cerze w kolorze kości
słoniowej i szarym oczom z lawendowym odcieniem, które
Strona 17
mówiły całemu światu, że jest czystej krwi Swannówną. Oni
wszyscy mieli takie oczy.
Cecily miała na sobie białą sukienkę obszytą granatową
lamówką i pasek tego samego koloru, a mimo to wyglądała
swobodnie; jedwabna spódnica fruwała wokół jej długich nóg.
– Cześć, Cecily – odezwał się, kiedy udało mu się nabrać
powietrza. Serce łomotało mu w piersi i był autentycznie
zdziwiony, że głos mu nie drży. Z ulgą skonstatował, że mówi
zupełnie normalnie. – Dziękuję, że przyszłaś.
Skinęła głową i ujęła jego wyciągniętą dłoń. Uścisnęła ją,
natychmiast wypuściła i cofnęła się o krok. Rzuciła mu chłodne
spojrzenie.
– Mam nadzieję, że ta pogoda utrzyma się przez następnych
parę dni – mruknęła cicho.
– Tak, też mam taką nadzieję – przytaknął i niespodziewanie
zabrakło mu słów. Ujął ją pod ramię, wprowadził do biblioteki
i zamknął za nimi drzwi.
Cecily natychmiast skierowała się do kominka, jak czynili to
prawie wszyscy. Ten pokój był zawsze zimny, nawet latem.
– Chciałbym cię przeprosić – zaczął Miles, szybko
podchodząc do niej.
– Za co? – spytała nieco ostrym tonem.
– Za niedbalstwo z mojej strony… że przez ostatnie sześć lat
nie pogratulowałem ci twojego fantastycznego sukcesu jako
projektantki mody. Świetnie sobie poradziłaś, wręcz znakomicie,
i chciałbym, żebyś wiedziała, jaki jestem zachwycony. I dumny
z ciebie. – Miles odchrząknął i dodał: – Próbowałem napisać do
ciebie, ale za każdym razem, kiedy zaczynałem list, wyrzucałem
go do kosza. Nie potrafiłem znaleźć odpowiednich słów. A poza
tym myślałem, że list ode mnie mógłby cię zirytować.
– Zważywszy na okoliczności, mógłby.
Cecily usiadła przy kominku. Poprawiając fałdy sukienki,
pomyślała, że Miles nie wygląda zdrowo. Stracił sporo na wadze
i miał w twarzy jakąś surowość i smutek. Widać to było
szczególnie w jego niebieskich oczach. Zrobiło jej się go żal;
Strona 18
wiedziała, że mu ciężko.
Miles usiadł na sofie naprzeciwko niej.
– Mam listę spraw dotyczących soboty i niedzieli, którą
powinniśmy przejrzeć, ale najpierw chciałbym porozmawiać
o czymś innym – powiedział cicho.
Cecily spojrzała na niego z uwagą i skinęła głową.
– No to mów, co ci leży na sercu.
– Chodzi o to, jak będziemy się do siebie odnosić. Przez te
wszystkie lata byliśmy uprzejmi, kiedy się przypadkiem
spotykaliśmy, ale nic poza tym. I świetnie rozumiem, czemu tak
było. Jednak gdybyśmy przez następnych kilka dni byli tacy
chłodni i oficjalni, zwłaszcza w obecności rodziny, wypadłoby to
nieco niezręcznie, nie uważasz?
– Owszem. Przyszło mi do głowy, że moja wrogość
w stosunku do ciebie mogłaby przysporzyć problemów, i sądzę, że
powinnam się poprawić.
– Ja też, Cecily. – Uśmiechnął się lekko. – Pomyślałem sobie
wczoraj, że może moglibyśmy wrócić do przeszłości;
zachowywać się tak jak wtedy. Dobrze się bawiliśmy, byliśmy
szczęśliwi.
Cecily milczała.
– Mieliśmy sporo uciechy, byliśmy szczęśliwi – powtórzył
z naciskiem Miles.
– To prawda, ale mam nadzieję, że nie wyobrażasz sobie,
bym poszła z tobą na strych odwiedzić nasze, jak je nazywałeś,
„miłosne gniazdko”.
Powiedziała to tak poważnym głosem i z tak kamienną
twarzą, że Miles wybuchnął śmiechem. Sam się sobie dziwił, bo
roześmiał się po raz pierwszy od wielu miesięcy.
– Oczywiście, że nie – wykrztusił. Po chwili pohamował
wesołość. – Mówię o naszej postawie – wyjaśnił.
Cecily zachowała pokerowy wyraz twarzy, choć przez
moment omal nie roześmiała się razem z nim. Ale nie miała
zamiaru ustąpić mu ani o włos. Nigdy w życiu.
– Sądzę, że jeśli spróbujemy wymazać ostatnie lata
Strona 19
i przypomnieć sobie naszą młodzieńczą przyjaźń, to może się udać
– powiedziała w końcu. – Będę się starała, bo musimy
zorganizować idealną uroczystość ze względu na lorda Mowbray.
– Dziękuje, Ceci, wiedziałem, że zgodzisz się na tę umowę.
– Moim zdaniem to raczej kompromis – odparła sucho.
Miles zignorował jej lodowaty ton. Zmienił nieco pozycję
i kontynuował:
– Jest jeszcze coś, co chciałbym wyjaśnić, coś, o czym
powinnaś wiedzieć.
Jego głos brzmiał teraz poważnie. Cecily rzuciła mu krótkie
spojrzenie. Znając go doskonale, była przekonana, że powie zaraz
coś niesłychanie ważnego.
– No to mów. – Patrzyła na niego bez zmrużenia oka.
– W przyszłym tygodniu jadę do Londynu. Nie byłem tam od
wieków, i mam zamiar poprosić Clarissę o rozwód.
Cecily nie przewidywała czegoś takiego i doznała wstrząsu.
Zanim ugryzła się w język, wypaliła:
– Ale co na to powie hrabia?
– Tatuś wie, że to małżeństwo jest klęską. Nie pasujemy do
siebie pod żadnym względem. Clarissa nie znosi wsi; co więcej,
nigdy nie zaszła w ciążę. Nie dała mi dziedzica, a to martwi
zarówno ojca, jak i mnie. I już się to nie stanie, bo od pewnego
czasu jesteśmy w separacji. – Cecily milczała, więc dodał: – Ale
ty już to wiesz. Należysz do Swannów, a Swannowie wiedzą
wszystko o Inghamach.
– Nie zawsze wszystko – zauważyła Cecily. – Ale tak, to
prawda, wiedziałam, że twoje małżeństwo nie należy do
szczęśliwych. Charlotte mi powiedziała. Przykro mi, że tak ci się
nie ułożyło.
– Mnie też. Biorąc pod uwagę, co musiałem poświęcić.
– Wiem. – Tyle tylko potrafiła powiedzieć, myśląc o tym, co
sama musiała poświęcić. Ale lepiej było o tym nie wspominać.
– Mam zamiar złożyć Clarissie hojną ofertę – ciągnął Miles.
– Alimenty i dom w Kensington, który podarował nam ojciec
w prezencie ślubnym. Ale wcale nie jestem pewien, że zgodzi się
Strona 20
na rozwód.
Cecily zmarszczyła brwi.
– Ale dlaczego? – spytała zdziwiona. – Jest dość młoda
i ładna; może ponownie wyjść za mąż. I pomyśl, co wniesie do
nowego małżeństwa – alimenty i piękny dom.
– Alimenty się skończą, jeśli ponownie wyjdzie za mąż, ale
będzie mogła zatrzymać dom. Jednak jest inny problem.
– Jaki?
– Chce mieć tytuł, być hrabiną, więc będzie się tego
kurczowo trzymała. Kiedy w zeszłym roku tatuś miał atak serca,
były takie chwile, kiedy myślałem, że się z tego cieszy
i z niecierpliwością czeka, aż ojciec zejdzie mi z drogi. No i jej,
rzecz jasna.
– Miles, to okropne! Odrażające. – Cecily była przerażona.
– Mnie to mówisz? To było wręcz groteskowe, zwłaszcza że
byliśmy już wtedy w separacji. Ale jestem pewien, że wygram.
Tatuś rozmawiał ze swoim doradcą i mogę wziąć na siebie winę,
dostarczyć dowodów zdrady małżeńskiej, tak by ona mogła
wystąpić o rozwód. Jeśli nie zgodzi się na takie rozwiązanie, ja
również mogę wystąpić o rozwód. Według pana Paulsona,
doradcy ojca, mam ku temu podstawy. Nie zdradę, ale porzucenie.
Spakowała wszystkie swoje rzeczy i zostawiła mnie w Cavendon.
Innymi słowy, porzuciła dom i męża.
Cecily usiadła wygodniej na krześle, myśląc o minionych
sześciu latach. Dla Milesa były to lata stracone. Ale dla niej
okazały się owocne, bo zapoczątkowała swój salon mody. Interes
kwitł i przynosił zyski.
– Grosik za twoje myśli – powiedział cicho Miles. Przyglądał
jej się uważnie.
– Myślałam o tych twoich straconych latach – mruknęła.
Zawsze była uczciwa.
– Rozumiem. Z drugiej strony, naprawdę dużo się nauczyłem
o rolnictwie i hodowli bydła, o ziemi, wrzosowiskach,
o prowadzeniu majątku. I wciąż się czegoś uczę. – Pochylił się
i spojrzał na nią z uwagą. – Kiedy rozwiodę się z Clarissą, będę