2887

Szczegóły
Tytuł 2887
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2887 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2887 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2887 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

EWA BIA�O��CKA SHERLOCH HOLMES SKOMPROMITOWANY Latem 1917 roku do rodziny Wright�w w Cottingley (hrabstwo Yorhshire, Anglia) przyjecha�a ma�a dziewczynka - dziesi�cioletnia Frances Griffiths. Jej kuzynka, Elsie Wright, by�a tylko kilka lat od niej starsza, wi�c obie dziewczynki zaprzyja�ni�y si� ze sob�. Szczeg�lnie ch�tnie sp�dza�y czas w dzikiej, zaroni�tej dolince po�o�onej blisko domu, gdzie rzadko zagl�da�y osoby doros�e. Nie ma te� w�tpliwoci, �e "czynnikiem sprawczym" wi�kszoci ich zaj�� by�a Elsie, kt�ra jako starsza mia�a przewag� nad Frances. Po d�ugim molestowaniu przez dziewczynki, ojciec Elsie zgodzi� si� po�yczy� im aparat fotograficzny. By� to solidny instrument firmy Midg Quarter w postaci skrzyneczki, do kt�rej wk�adano jeszcze nie tamy celuloidowe, a szklane p�ytki pokryte azotanem srebra. Dziewczynki opowiada�y przedtem, �e bawi� si� w swojej dolince z elfami, a teraz postanowi�y je sfotografowa�. Po wywo�aniu fotografii ukaza� si� sielski obrazek - Frances oparta �okciem o malutki pag�rek, a przed ni� ta�cz� cztery elfy. Tr�jka z nich posiada�a motyle skrzyd�a, czwarty - bezskrzyd�y - przygrywa� towarzyszom do ta�ca na flecie. W�aciciel aparatu pochwali� udane zdj�cie, po czym od�o�y� je na p�k�. A �e cenny aparat fotograficzny wr�ci� do niego bez szwanku, zgodzi� si� na dalsze wypo�yczanie. W ten spos�b we wrzeniu tego samego roku powsta�a nast�pna fotografia, tym razem przedstawiaj�ca Elsie siedz�c� na trawie w towarzystwie skrzydlatego (do� pokracznego zreszt�) "gnoma" w spiczastej czapeczce. R�wnie� ta fotografia s�usznie zosta�a uznana przez pana Wrighta za uroczy �arcik i zachowana na pami�tk�. �ycie w Cottingley bieg�o ustalonym torem, a� do roku 1919, gdy pani Wright uda�a si� na wyk�ad Towarzystwa Teozoficznego. Jeden z prelegent�w wspomnia� o wr�kach, wi�c przy okazji opowiedzia�a mu o zdj�ciach wykonanych przez dziewczynki. Biedna kobieta nie zdawa�a sobie przy tym sprawy, �e w�anie rozp�tuje szale�stwo, kt�re mia�o trwa� a� do lat osiemdziesi�tych naszego wieku (!) Wie� o tajemniczych fotografiach dotar�a do przewodnicz�cego Towarzystwa, Edwarda L. Gardnera, a za jego porednictwem do sir Arthura Conan Doyle'a. Paradoksalne, lecz tw�rca niezachwianie logicznej postaci Sherlocka Holmesa by� jednoczenie gor�cym zwolennikiem okultyzmu i wierzy� niezachwianie w duchy, kontakty pozazmys�owe, psychokinez�, lewitacj� oraz ektoplazm� wyciekaj�c� mediom z ust. Mia� ju� tak�e do czynienia z fotografowaniem zjaw zmar�ych i cho� okaza�y si� sprytn� mistyfikacj�, nie ostudzi�o to jego zapa�u. Doyle zachwyci� si� tematem elf�w w Cottingley Glen i z jego polecenia Edward Gardner mia� nak�oni� Elsie oraz Frances do wykonania nast�pnych zdj�� skrzydlatych istotek. Obie m�ode damy mia�y ju�, co prawda, dziewi�tnacie i trzynacie lat (a wi�c wiek mo�e ju� nieodpowiedni do "kontakt�w" z wr�kami), lecz zgodzi�y si� na eksperyment. W ten spos�b, w 1920 r, powsta�y jeszcze trzy fotografie, wykonane dostarczonym przez Gardnera aparatem firmy "Cameo". Negatywy r�wnie� by�y szklanymi p�ytkami, pieczo�owicie oznaczonymi, by wykluczy� mo�liwo� podmiany. Zdj�cie okrelane p�niej przez ekspert�w jako "fotografia numer trzy", przedstawia�o Frances, przed twarz� kt�rej unosi si� wdzi�cznie w powietrzu filigranowa wr�ka. Fotografia numer cztery uwieczni�a Elsie i elfa, kt�ry ofiarowuje jej bukiecik kwiat�w. Pi�ta fotografia przedstawia�a natomiast co tak niebywa�ego, �e �owcy wr�ek rzucili si� na ni� jak wyg�odniali ludo�ercy. Na zdj�ciu widoczne by�y zarysy postaci o motylich skrzyd�ach, przez kt�re przebija�y kontury trawy i ga��zek. A wi�c Elsie i Frances uda�o si� zarejestrowa� samo pojawienie si� (lub znikanie) p�ochliwych istotek! Niebywa�y sukces! Zdj�cia wykonano w sierpniu, natomiast w listopadzie ukaza� si� artyku� Doyle'a, opatrzony rewelacyjnymi fotografiami autorstwa dziewcz�t. Burza rozp�ta�a si� na dobre. Musz� wspomnie� przy tym, �e ziarno pad�o na grunt wyj�tkowo podatny. Anglia tu� po pierwszej wojnie wiatowej dopiero co wygrzebywa�a si� z kokonu d�ugiej, statecznej epoki wiktoria�skiej. Wszelkie seanse spirytystyczne, "lewituj�ce" stoliki, zjawisko "pisma automatycznego" i temu podobne sprawy by�y ogromnie modne, a mod� t� nap�dza�a jeszcze t�sknota za poleg�ymi na froncie i ch�� skontaktowania si� z duchami utraconych cz�onk�w rodziny. Tak wi�c ch�tnie przyjmowano wszystko, co mog�o podtrzyma� wiar� spo�ecze�stwa w �ycie pozagrobowe oraz zjawiska paranormalne. Wr��my jednak do Cottingley. Fotografie wr�ek dosta�y si� do r�k specjalist�w, kt�rzy mieli stwierdzi� lub podwa�y� ich autentyczno�. Czy jednak raporty ekspert�w okaza�y si� niewygodne dla Doyle'a i Gardnera, czy sami eksperci byli bardzo, ale to bardzo nieprofesjonalni, zdj�cia uznano za autentyczne. Wszyscy zajmuj�cy si� fotografiami z Cottingley wydawali si� lepi na to, co obecnie przeci�tnemu widzowi dos�ownie rzuca si� w oczy. Postacie elf�w s� p�askie. Najcz�ciej reprodukowana fotografia numer jeden, ta z Frances i czterema wr�kami, bezlitonie obna�a metod� fa�szerstwa. O ile twarz dziewczynki i ca�a jej posta� jest wycieniowana, to ta�cz�ce elfy s� jednolicie jasne i nieco sztywne, ca�kiem jakby by�y wyci�te z papieru. Poza tym Frances patrzy prosto w obiektyw aparatu, zamiast na dynamiczn� scenk� tu� przed w�asnym nosem. Cz�owiek odruchowo przenosi wzrok na obiekty ruchome, a wi�c tu wniosek nasuwa si� sam - elfy wcale si� nie rusza�y, cho� dziewczynki twierdzi�y co innego. Gardner okreli� czas nawietlania fotografii na bardzo kr�tki (1/50 sekundy), co mia�o da� efekt "zastygni�cia" elf�w. Na trzecim planie jednak wida� wodospad, kt�rego woda przypomina bia�� wat� - efekt charakterystyczny w�anie dla d�ugich nawietla�. W takim wypadku r�wnie� poruszaj�ce si� skrzyd�a elf�w da�yby podobny rezultat rozmazania. Tak jednak nie jest. Fotografia numer dwa (Elsie i gnom) wydaje si� zrobiona najlepiej. Na pierwszy rzut oka nie mo�na niczego jej zarzuci�. Chocia�... raport okrelaj�cy warunki robienia zdj�cia, okrela �w dzie� jako s�oneczny. Mimo du�ej iloci wiat�a i tu nie mo�na popatrze� si� cienia, kt�ry do� du�y gnom m�g�by rzuca� na bia�� sukienk� dziewczynki. To jednak ma�o istotny szczeg�. Natomiast kompetentny fotograf mo�e wskaza� niewidoczny dla laika "haczyk" - nawet przy bardzo kr�tkim czasie nawietlania negatywu �ywo poruszaj�ca si� posta� (tutaj ta�cz�ca) musi da� efekt pewnej nieostroci konturu. Tymczasem gnom zdaje si� nieruchomo pozowa� do zdj�cia w bardzo niewygodnej i niestabilnej pozycji. Fotografia numer trzy (Frances i lec�cy elf) jest lepsza technicznie od poprzednich, albo w wyniku zmiany aparatu, albo wi�kszej wprawy Elsie. R�wnie� figurka elfa wydaje si� wyra�niejsza i zgrabniejsza. Uchwycony zosta� jednak w pozie tak bardzo charakterystycznej dla maniery rysunku art nouveau, �e ju� to powinno wzbudzi� podejrzenia. Tutaj r�wnie� dali popis specjalici od fotografii. Posta� elfa rysuje si� wyra�nie i ostro, natomiast profil dziewczynki jest lekko zamglony. Elsie t�umaczy�a to tym, �e jej kuzynka poruszy�a gwa�townie g�ow�, gdy zwalniano migawk�, bo przestraszy�a si�, �e istotka zderzy si� z jej twarz�. Zak�adaj�c, �e istotnie czas nawietlania trwa� ok. 1/50 sekundy, dlaczego w takim razie w wizerunkach Frances i jej towarzysza s� tak du�e r�nice? Co porusza si� szybciej - g�owa dziewczynki, czy nagle skacz�cy elf? Czemu nie wida� charakterystycznego zamazania konturu skrzyde�ek, jeli elf faktycznie nimi porusza� w locie? Brian Coe z Muzeum Kodaka, kt�ry wsp�czenie bada� zdj�cia z Cottingley (dla czystej ciekawoci, jak to zrobiono), uwa�a, �e w rzeczywistoci czas nawietlania fotografii trwa� jedn�, a mo�e nawet p�torej sekundy. Pozuj�ca bez ruchu Frances nie mog�a unikn�� drobnych drgnie� napi�tych mi�ni, co uwidoczni�o si� na fotografii. Natomiast elf wyszed� ostro - nowoczesna obr�bka komputerowa ujawni�a cieniutk� nitk�, na kt�rej by� zawieszony! Zdj�cie numer cztery (Elsie i elf z kwiatami) ujawnia dyskretne zm�czenie Elsie Wright ca�� spraw�. Figurka malutkiej wr�ki by�a dziwnie "wyblak�a", jakby niestarannie wykonana. W dodatku odziana w najmodniejszy w�wczas kostium, jak wyci�ty z �urnala! Nie powi�cono w�wczas temu zdj�ciu zbyt du�ej uwagi, nie znajduj�c zapewne wyt�umaczenia, w jaki spos�b "ma�y ludek" mia�by prenumerowa� periodyki modniarskie. A przecie� by�o to nieme wo�anie Elsie: dajcie spok�j, przecie� to bzdura, z�apcie mnie w ko�cu i powiedzcie, �e sk�ama�am! Jednak zar�wno Arthur Conan Doyle, Edward Gardner, jak i inni "eksperci" zawiedli. Ostatnie ze zdj�� (znikaj�ce elfy) musia�o powsta� przypadkiem, jakkolwiek umiej�tnoci panny Wright by�y w dziedzinie fotografii ca�kiem spore. Dziewczynki sfotografowa�y przygotowan� scenk� z dwoma elfami, nast�pnie przestawi�y figurki i mia�y zamiar powt�rzy� uj�cie. Pomyli�y si� jednak i za�adowa�y do aparatu poprzednio u�yt� p�ytk�. Efektem tej niezamierzonej podw�jnej ekspozycji by�o zdublowanie elf�w oraz stopienie ich postaci z t�em. Wida� to nawet z pomoc� zwyk�ego szk�a powi�kszaj�cego. Trzeba by�o jednak a� osiemdziesi�ciu lat, by wysz�o na jaw tak trywialne oszustwo. Z ca�ego przebiegu ledztwa w sprawie elf�w przebija motyw "chciejstwa" badaczy. Z g�upoty, czy te� rozmylnie pomijano istotne dla sprawy szczeg�y. Wymylano argumenty, maj�ce podtrzyma� wiar� w t� kuriozaln� histori�. I nie robi�y tego bynajmniej same dziewcz�ta, ale doroli - darzeni szacunkiem, niby powa�ni - m�czy�ni. Wsp�czesne dziewczynki prawdopodobnie przyzna�yby si� do oszustwa bez szczeg�lnego skr�powania, wymiewaj�c niefortunnych naukowc�w. By�y to jednak lata dwudzieste. U dzieci nie tolerowano k�amstwa (ba, uparcie przypisywano panienkom takie cechy jak s�odycz, niewinno� i naiwno�), poza tym bardzo trudno by�o Elsie i Frances otwarcie przyzna�, �e przyprawi�y ole uszy jednemu z najbardziej szanowanych ludzi w Anglii. Nie potwierdza�y wi�c otwarcie, ani nie zaprzecza�y, usi�uj�c przetrwa� tajfun plotek i sensacji, kt�ry przybiera� na sile. �aden z poplecznik�w Doyle'a nie uzna� za stosowne wzi�� pod uwag�, �e Elsie by�a utalentowana plastycznie i wykonanie figurek elf�w nie sprawi�oby jej najmniejszej trudnoci. Nikt te� nie powi�za� z tajemniczymi podobiznami faktu, �e jeszcze przed ich pojawieniem Elsie przez kilka miesi�cy pracowa�a jako pomoc w studiu fotograficznym, gdzie zajmowa�a si� retuszowaniem zdj��. Tam musia� w jej g�owie wykie�kowa� pomys� sfotografowania si� z elfem. Nikomu nie przysz�o tak�e do g�owy, by przejrze� biblioteczk� dziewczynek, w przeciwnym wypadku znaleziono by tam ksi��k� pod tytu�em "Princess Mary's Gift Book" - odkryt� du�o p�niej w innych okolicznociach. Elfy z fotografii nr jeden s� niemal bli�niakami tych z ilustracji. Elsie zwyczajnie przerysowa�a je, dodaj�c wed�ug w�asnego pomys�u wielkie, motyle skrzyd�a. Zm�czone, znudzone dziewcz�ta unika�y jak mog�y rozg�osu, lecz czasem zmuszane by�y do wypowiedzi. W jednym z takich wymuszonych wywiad�w, przeprowadzonych przez reportera z "Westminster Gazette", Elsie udziela�a odpowiedzi niejasnych i wykr�tnych, wyra�nie daj�c do zrozumienia dziennikarzowi, �e ma ca�ej sprawy powy�ej uszu i wola�aby, �eby sobie poszed�. Podobnie zachowywa�a si� Frances. Zwykle odpowiada�a pytaniem na pytanie, chc�c wiedzie�, co na dany temat mia�a do powiedzenia Elsie i potwierdza�a jej zdanie. Dziewczynka nie chcia�a te� pokazywa� twarzy i wywiadu udziela�a ty�em do kamery. Kiedy Edward Gardner usi�owa� nak�oni� obie kuzynki do zrobienia dalszych cudownych fotografii, odm�wi�y, twierdz�c, �e "elfy ju� nie przychodz�". Gardner po�o�y� to na karb dojrzewania dziewcz�t i "utraty niewinnoci", gdy� dorastanie mia�o teoretycznie zabija� wra�liwo� oraz zdolno� "widzenia niewidzialnego". Gdy doda� do tego, �e Gardner w rzeczywistoci wyposa�y� dziewcz�ta w wi�cej ni� trzy p�ytki wiat�oczu�e, a potem nie domaga� si� zwrotu tych, kt�re "nie wysz�y", jawi nam si� on jako cz�owiek beznadziejnie wr�cz naiwny. Prawdopodobnie te zdj�cia zosta�y przez Elsie i Frances zniszczone dlatego, �e by�y w�anie zbyt udane i jak na d�oni wida� by�o na nich sztuczno� ekspozycji. Plonem sprawy elf�w z Cottingley by� cykl artyku��w pi�ra Doyle'a w czasopimie "The Strand", oraz ksi��ka "The Coming of the Faire" ("Nadejcie elf�w"), wydana w 1921 roku. Twierdzi� w niej, i� elfy i wr�ki s� "pozaludzkimi formami istnienia" oraz wi�za� je z mitologi�, traktuj�c j� ca�kiem serio. Nie doczeka� si� jednak, biedak, uznania. Co rozs�dniejsi obywatele kiwali tylko g�owami z politowaniem, a uznany autorytet medyczny, doktor Hall Edwards wystawi� mu diagnoz�, sugeruj�c chorob� nerwow�. Gazety rozpisywa�y si� ze smakiem o "bredniach z Cottingley". Reputacja Arthura Conan Doyle'a zosta�a bardzo powa�nie nadszarpni�ta. Straci� autorytet, zosta� wymiany zar�wno przez nauk�, jak i kr�gi spirytystyczne. Nie podni�s� si� ca�kowicie z tego upadku - niezbyt intensywnie zajmowa� si� zjawiskami paranormalnymi, troch� pisa� o Sherlocku Holmesie, a� do mierci w 1930 roku. W taki to spos�b s�ynny tw�rca nie mniej s�ynnego detektywa zosta� pogn�biony przez dwie dziewuszki. W�aciwie nie wiadomo, komu wsp�czu� bardziej - Doyle'owi czy Elsie i Frances, za kt�rymi niewinna psota ci�gn�a si� przez ca�e �ycie. Co jaki czas temat elf�w by� odgrzewany i zn�w obie panie nagabywano, czasem do� nietaktownie, jak na przyk�ad w programie BBC w latach siedemdziesi�tych. Dopiero w roku 1983 obie kobiety (ju� w wieku 76 i 82 lata), ostatecznie i wprost zaprzeczy�y autentycznoci fotografii. Lecz i tym razem znalaz�y si� osoby, kt�re im ...nie uwierzy�y!