181

Szczegóły
Tytuł 181
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

181 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 181 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

181 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: Magdalena Szyszka Opracowa�a: Magdalena Szyszka <[email protected]. Wiersze nawet smutne nie s� po to, by smuci�y. One maj� dawa� rado�� p�yn�c� z ich czytania, z ich istnienia. Arytmetyka Policzono nas wszystkich na �wiecie, c� jest nas ca�kiem sporo. M�wi�, �e miejsca nie starczy na tej starej ziemi. Policzono nasze kroki wzd�u� i wszerz swojego �ycia. Policzono ka�dy krzyk, ka�dy l�k i upadek. Policzono ile razy kr�cili�my si� w ko�o, ile by�o pr�b przebicia muru g�ow�. R�wnym pismem, w r�wnych rz�dkach zapisano nasze �ycie i na palcach obu r�k policzono nam marzenia. Kto� policzy� nasze dni, wycenili nasze serca, wielki przetarg trwa! Wycenili, wymierzyli, policzyli. Po�r�d cyfr jest zapisane ile razy wstajesz rano, ile razy jeste� sam, ilu ludzi dzi� min��e� na ulicy. Nasze my�li zapisali jako zero jeden. Zero jeden, jeden zero, zero zero jeden. Oto ca�y wiersz wsp�czesny. Miasto Brudnymi ulicami szarego miasta snuje si� smutek. Ogarnia szary t�um, szare twarze i spojrzenia zm�czone. Stos problem�w, stos k�opot�w i skrywany �al. Gdzie wasza rado��? Czy w wiosenne b�oto j� wdeptali�cie? Czy si� rozmy�a w deszczu strugach? Ciep�y wiosenny deszcz, s�o�ce prze�wieca przez chmury, ju� za chwil� si� u�miechnie. Ju� za chwil� uka�e wasze zasmucone twarze. Zdradz� wam swoje marzenia. Pragn� rano wsta�, w lustrze znale�� u�miechni�t� twarz i ruszy� w nowy dzie�. Czasem w deszczu, w b�ocie ton�c, czasem w s�o�cu, kt�re dodaje si�. Nie w�tpi� w siebie, ani w innych, bo przecie�� �ycie ci�gle trwa. Jeszcze jest czas, by si� �mia�. 13 marca 1999 Wiosna Wreszcie nadesz�a, tak d�ugo czekana, wypatrywana. Czemu wi�c tak ma�o jest rado�ci. Tutaj jest dobrze, tutaj jest cicho, ciep�o, mamy co je��. Gdzie� daleko s�ycha� krzyk I p�acz. Po�r�d spokojnej nocy wiosennej odpowiedniej, by p�j�� na romantyczny spacer we dwoje, co� �ciska za serce, odbiera mow�. Noc jest taka ciep�a, taka cicha. Przez jej cisz� s�ycha� wyra�nie krzyk z daleka, s�ycha� j�k I modlitw� do Boga, nie wa�ne jakiego, modlitw� do cichej wiosennej nocy. Nie, nie zag�uszysz go wy��czaj�c telewizor, on krzyczy bezg�o�nie ostatkiem si�. Pewnego wiosennego dnia p�jdziemy na zakupy, p�jdziemy na lody, przecie� wszystko jest tak jak ma by�, ludzie pracuj�, samochody je�d��, dzieci si� bawi�. A wieczorem przed telewizorem zjemy spokojnie kolacj�. Kto� tam b�dzie m�wi�, �e zabili mu rodzic�w, inny, �e straci� dzieci, a gdy obraz stanie si� zbyt okrutny prze��czymy na inny kana�, tam przecie� puszczaj� ciekawy film. B�d� samoloty, b�d� karabiny, kto� krzyknie: "st�j, bo strzelam!" My wiemy, �e to na niby, �e to nie naprawd�. Potem ka�dy spokojnie b�dzie spa�, ale nie ja. Jak pi�knie jest modli� si� nie dla siebie, jak trudno jest o tym wszystkim s�ucha�. Ponad wszystko w �wiecie prosz� o pok�j, m�wiono mi, �e obozy koncentracyjne budowali Niemcy, ale to by�o kiedy�, dawno temu, m�wiono, �e teraz nie ma ju� takich jak oni. Pomy�ka, wielka, straszna, pod�o��, pod�o�� wsz�dzie wok� nas I ten wielki wszechobecny strach.Rado�� wiosenna w zarodku zdeptana, wszystko co by�o wa�ne, wielka, silna wiara, prawie jak w sztuce Szekspira, sztylet wbity wserce I koniec. Tam idziemy, tam zmierza nasz los. Tak �atwo podepta�, potarga� zmiesza� z b�otem podw�rza, a co potem, ciemno��, b�l I l�k... Wyznanie Czego ja chc�? �y�. Co lubi� robi�? Marzy�. Czego ja nie chc�? Sta�. A czego pragn�? Kocha�. Kogo ja kocham? �wiat. A jaki on jest? Taki jaki jest. O co si� modl�? �eby ptaki tak zawsze �piewa�y pod moim oknem. Ten �wiat jest taki nudny. Nie, on jest cudny! Ale przecie� jest pod�y i z�y. Nie, to nie �wiat, to my. Po co w takim �wiecie �y�? �eby cierpie�, kocha� i i��. Dok�d i��? Gdzie nas zaniesie wiatr. A gdzie zaniesie? Tego nie wie ani on, ani ja. Czego nienawidz�? Nienawi�ci. Czemu w�a�nie jej? Bo niszczy. Jest jak paj�k, kt�ry chce nas z�owi� w sw� ni�. A czego ��dam? Nie ��dam nic, ja tylko prosz�, �eby �Y�. Jak ja chc� �y�? Tak, �ebym nie musia�a nigdy swojej twarzy kry�. Jak trzeba �y�? Tego nie wiem na pewno, my�l�, �e tak �eby ka�dy dzie� by� co� wart. �eby dom nie by� tylko mn�stwem cegie�, �eby asfalt nie by� tylko asfaltem, �eby kamie� nie by� tylko kamieniem. �eby czysta woda w g�rskiej rzece by�a czym� wi�cej ni� H2O. �eby �ycie nie by�o tylko okrutn� konieczno�ci�, a �wiat pado�em �ez. A szcz�cie, gdzie ono jest? Stoi obok. Ko�ysanka �pij. Ju� ptaki si� budz� powoli, ju� zaczynaj� gwarne rozmowy. �pij, s�o�ce ju� wychodzi zza tajemniczej kurtyny nocy. �pij, ju� czas zasn�� cho� na chwil�, �eby nabra� si�. �pij i nie martw si�, �e dzi� znowu nikt nie przyszed�, pod balkonem nikt nie stan��, nie zanuci� ci ballady o tej pi�knej Julii bladej, o kochanku, co pod oknem czeka� na ni�. Zn�w nie by�o po co czeka� na balkonie i samotne by�y znowu twoje d�onie, a w tych d�oniach twarz ukry�a� zap�akan�. Ksi��k� ciskasz jak najdalej, bo ju� wiesz, �e Szekspir k�amie. �pij, ju� na palcach dzie� si� skrada. Niech ci� wreszcie sen ogarnie cichy. Po tej nocy przep�akanej, na twe serce wci�� �amane, na tw� dusz� niespokojn� ukojenie. Nie depcz marze�, kt�re inni podeptali, nie niszcz sn�w, co pragn� �y�. Nie gard� �yciem, kt�re masz na jedn� chwil�. A i Szekspir nie jest wcale taki z�y. Jasne s�o�ce �zy osuszy, twe marzenia zn�w powr�c�, nie odejd�, cho�by� chcia�a nie wiem jak. Dzie� zatrzyma cho� na chwil� potok �ez, co ci�gle p�ynie, z oczu Julii czekaj�cych na Romea. Teraz �pij, nim wszyscy wstan� u�miech wr�ci na tw� twarz. I nie dowie si� nikt o tym jak ty czekasz noc� wci�� we �zach. Poezja Kim ty jeste�? Czym ty jeste�? Gdzie ty mieszkasz? Jak wygl�dasz? Przychodzisz cz�sto, wkradasz si� do wierszy, wiem, �e jeste�, ale ci� nie ma. Do ciebie modli�y si� setki poet�w, tobie sk�adali ho�d. Do Ciebie rwie si� serce szalone i tak ju� jest od tysi�cy lat. Umiesz kocha�, nienawidzie�, umiesz niszczy�, bywasz stw�rc�. Rzucasz si� pod stopy muzom, i unosisz sie honorem. Mo�esz walczy�, mo�esz milcze�, mo�esz krzycze�. Jeste� �askawa dla swych wybra�c�w i bezlitosna dla grafoman�w. SStosy marze� Ty zamieniasz w pi�kne s�owa, s�owa, co tak cudnie brzmi�. Zast�puj� i muzyk�, i ta�ca rytm, daj� serce, czuj� szcz�cie, s� jak Ty, jak ja, jak my. KONIEC