1466
Szczegóły |
Tytuł |
1466 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1466 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1466 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1466 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Roman WAPI�SKI
ROMAN DMOWSKI
Wydawnictwo Lubelskie
wyd. II, Lublin 1989
WST�P
Liczba niebezpiecze�stw, na jakie napotyka autor biografii, szczeg�lnie
za� biografi kt�rej� z wybitnych postaci najnowszych dziej�w narodo-
wych, jest na og� wi�ksza od tej, kt�re pi�trz� si� przed historykiem
zajmuj�cym si� badaniem zjawisk masowych. W wypadku biografii
spotyka si� on o wiele cz�ciej z uformowan� ju� legend�, z wytworzonym
pod jej wp�ywem oczekiwaniem na dzie�o, kt�re b�d� utrwala miejsce
bohatera w panteonie wielkich postaci, godnych podziwu, przedstawiaj�ce
go jako cz�owieka niemal bez skazy i s�abo�ci, b�d� te� potwierdza opini� o
nim jako o zdrajcy sprawy narodowej lub przynajmniej o cz�owieku
nieudolnym. Bohater biografii - w owym odczuciu powszechniejszym =
ma spe�nia� w spos�b jednoznaczny rol� wzorca: pozytywnego lub
negatywnego. Z�o�ona charakterystyka postaci, jak� pr�buje przedstawi�
historyk, burz�ca jej jednowymiarowy obraz, malowany tylko dwoma
kolorami: bia�ym i czarnym, do�� cz�sto budzi mimowolny sprzeciw. U nas
ze wzgl�du na spe�nianie przez tradycj� narodow� funkcji kompensacyj-
nych, rekompensuj�cych niedostatki tera�niejszo�ci ta presja legendy jest z
natury rzeczy wi�ksza.
Sygnalizuj� ten problem, gdy� bohater tej biografi jest jedn� z tych
postaci naszych niedawnych dziej�w, kt�re ju� za swego �ycia obros�y w
legend�. By�a ona naturalnym rezultatem odgrywania przez niego bardzo
znacz�cej roli w polskim �yciu politycznym od ostatnich lat wieku XIX po
schy�ek lat trzydziestych XX w. Obok J�zefa Pi�sudskiego i Wincentego
Witosa Roman Dmowski by� g��wn� postaci� Polski odrodzonej lat 1918-
-1939. Nazajutrz po jego �mierci Mieczys�aw Niedzia�kowski, jeden z
czo�owych przyw�dc�w Polskiej Partii Socjalistycznej, eksponuj�c ocen�,
�e "Roman Dmowski by� przez ca�e swoje �ycie nieust�pliwym przeciwni-
kiem naszego ruchu", tak o nim pisa�: "Nie mo�emy oceni� dodatnio
#alc>;ei jego pracy �vciowej. chocia� doceniamy dodatnio wag� jego
6 WST�P
wysi�k�w w drugim stadium wojny �wiatowej. Ale by� to przeciwnik i wr�g
na miar� m�a stanu; >>my�la� zagadnieniami << i my�la� o Polsce, mimo to
�e inaczej zupe�nie ni� my ujmowa� jej potrzeby, konieczno�ci dziejowe i
d��enia, mimo to �e -- wed�ug naszego przekonania - ujmowa� te
zagadnienia, potrzeby i konieczno�ci dziejowe -- fa�szywie"1. Nieco za�
p�niej, najprawdopodobniej w zwi�zku z przejmowaniem przez ob�z
rz�dz�cy cz�ci dotychczasowych hase� endecji, a tak�e w zwi�zku z
tradycj� PPS, stwierdza�: "Pi�sudski i Dmowski = to by�y swego czasu
dwie odr�bne i przeciwstawne koncepcje roli Polski w dziejach. Skoro kto�
dzi� rozstaje si� z koncepcjami Pi�sudskiego, a przyznaje racj� koncepejom
Dmowskiego, rozstaje si� tym samym z Pi�sudskim jako m�em stanu. Dla
takiego "pi�sudczyka" pozostaje tylko jeden Pi�sudski, Pi�sudski =
romantyczny wojownik i >>cz�owiek twardej r�ki << w wewn�trznym �yciu
Pa�stwa w latach po przewrocie majowym. My�my si� rozstali z
Pi�sudskim w�a�nie na p�aszczy�nie r�nicy poj�� o wewn�trznym �yciu
Pa�stwa. Pozostali�my przy przekonaniu, �e Pi�sudski patrzy� w jutro
historyczne wzrokiem przenikliwym i bacznym i �e w momentach
prze�omowych dziejowo J�zef Pi�sudski miewa� racj�, a nie Roman
Dmowski"#.
Sygnalizuj�c przemiany, jakie w drugiej po�owie lat trzydziestych
zachodzi�y w obozie rz�dz�cym, Niedzia�kowski dotkn�� problemu, kt�ry
= moim zdaniem = mo�na uzna� za podstawowy dla pytania o rol�
odegran� przez Dmowskiego. Ten problem dostrzegali tak�e i inni
wsp�cze�ni, tak�e cz�� autor�w po�wi�conych mu po�miertnie wypowie-
dzi. Mo�na to zauwa�y� zar�wno w nieco panegirycznej publikacji
Stanis�awa Pigonia, stwierdzaj�cego, �e "gdziekolwiek si�gniemy: w
budownictwie typu psychicznego Polaka, w organizowaniu woli patrioty-
cznego odporu i zdobywczo�ci, w formacji religijnej ducha narodowego-
wsz�dzie stwierdzi� nam wypadnie decyduj�cy wk�ad stalowej woli,
genialnej my�li, s�owem, niezwyk�� rol� przetw�rcz� zwyci�skiego wodzo-
stwa Romana Dmowskiego"', jak i w nacechowanej dystansem wypowiedzi
# M. Niedzia�kowski, Zgc>n Rr>niana Dmonskiegc>. ,.Robotnik", nr 3 z 3 1 1934.
z Endecja, Narodowa Demokracja, ob�z narodowo-demokratyczny, a od schy�ku lat
dwudziestych XX w. "ob�z narodowy" - to nazwy obozu politycznego. kt�rego powslanic
zosta�o zainicjowane przez utworzenie w 1893 r. Ligi Narodowej.
' M. Niedzia�kowski, S#luk odwrr>tu idec>H'egr>. ,.Robotnik", nr I1 z ll 1 1934.
' S. Pigo�. O rr#ch #i,t'cit#.s#H�ach Romaraa Dmc>#r.skie#c>. ,.Polityka Narodowa". 1934.
nr 1-2, s. l23.
Ksawerego Pruszy�skiego, podnosz�cego, �e Dmowski "odni�s� przez
pisma swoje z ostatnich lat �ycia zwyci�stwo wi�ksze i szybsze, ni�
ktokolwiek kiedykolwiek odni�s� pi�rem w Polsce: pogl�dy m�odego
pokolenia niemal w ca�o�ci, pogl�dy inteligeneji polskiej chyba w lwiej
cz�ci, pogl�dy wszystkich innych warstw polskich w ea�ych dziedzinach s�
tak czy owak zaczerpni�te z Dmowskiego. �eby to tylko! Ci, kt�rzy jako
�o�nierze walczyli przeciw niemu, dzi�, komend� obj�wszy, jego = nie
czyj� inn� -- realizuj� wol�"5. Ten ostatni fakt w spos�b po�redni
potwierdza� tak�e autor artyku�u w rz�dowej "Gazecie Polskiej": "Zam-
kn�� na wieki oczy cz�owiek, kt�ry w dobie wysi�k�w o odzyskanie
wolno�ci, podejmowanych przez nar�d w okresie przedwojennym, a
kontynuowanych i szez�liwie przez J�zefa Pi�sudskiego zako�czonych
podczas wojny �wiatowej - zdoby� wielki wp�yw na spo�ecze�stwo polskie;
zarazem oddzia�a� wybitnie na kszta�towanie si� psychiki polskiej i
pogl�d�w wsp�czesnego pokolenia"".
Nie potrafimy da� w miar� precyzyjnej odpowiedzi na pytanie: na ile
zawarta w przytoczonych wypowiedziach sugestia o wywarciu przez
Dmowskiego tak znacznego wp�ywu na pogl�dy spo�ecze�stwa polskiego
odpowiada prawdzie. W�tpi� te�, czy tak� odpowied� kiedykolwiek
b�dziemy w stanie sformu�owa�. S�dz�, �e tak wsp�czesny, jak i przysz�y
historyk w najlepszym wypadku mo�e podj�� pr�b� ukazania recepcji
tw�rezo�ci Dmowskiego. B�dzie to przy tym, jak si� wydaje, zabieg
nies�ychanie z�o�ony mi�dzy innymi ze wzgl�du na rzadkie wypadki
odwo�ywania si� do Dmowskiego przez ludzi spoza obozu narodowo-
-demokratycznego. Unikali tego bard�o cz�sto nawet ci, kt�rzy przynaj-
mniej przez pewien czas byli � tym obozem zwi�zani. Poza tym w do��
wielu wypadkach mamy do czynienia z mimowolnym przejmowaniem
niekt�rych my�li Dmowskiegn, z ich bli�szym lub dalszym echem tak�e w
�rndowiskach politycznie bardzo dalekich od obozu narodowo-demo-
kratycznego. Nie brakuje nawet i takich sy'tuacji, w kt�rych w parze z
w,alk� z tym obozetn, a cn za tym idzie tak�e z Dmowskim. sz�o
pnslttgiw'anie si� szeregiem jego wskaza� i stwierdze�. Nie zawszc przy tym,
jak si� wydaje, mamy do czynienia ze zjawiskiem wp�yw�w' takich czy
innych my�li Dmnwskiego. Niejednnkrotnie ludzie z przeciwstawny'ch
endecji nboz�w pnlitycznych b�d� pnd wp�ywem zmian, jakim ulega�o
s K. Yru#zy�ski, Rr>r>rurr Drrrr>n.ski, ..W'iadomo�ci Literackie", nr 4 z 2# I 1434
" Yr> ##c>rric# R#>marra Drrrr##,�.skir#,#c>. "Gazeta Polska". nr 4 z # I 1439.
WST�P
zewn�trzne po�o�enie sprawy polskiej, b�d� pod presj� wewn�trznych
konflikt�w narodowych podejmowali dzia�ania, kt�re mo�na uzna� za
cz�ciowo zbie�ne z my�l� polityczn� Dmowskiego. Trzeba przy tym mie�
na uwadze i to, �e �yjemy w innej ni� on epoce, w kt�rej dominuje
odmienny system warto�ci. Te same s�owa i poj�cia dzi� maj� inn� warto��,
ba, cz�sto nawet oznaczaj� co innego. My�li, stwierdzenia, kt�re w�wczas
mog�y razi�, wywo�ywa� emocje, dzi� sk�onni jeste�my na og� akceptowa�.
Dmowski, podobnie jak inni "niepokorni"', wyrasta� i w znacznej
mierze dzia�a� w epoce, w kt�rej czo�owe miejsce zajmowa�a jednostka, w
kt�rej dominowa�a wiara w stale dokonuj�cy si� post�p. W jego pogl�dach
jest wprawdzie wiele my�li, kt�re bli�sze s� naszym czasom, naszej epoce,
ale interpretuj�c te pogl�dy, musimy przynajmniej pr�bowa� wczu� si� w
tamten system warto�ci. W �adnym za� razie nie mo�emy przenosi�
naszego systemu ocen w tamt� epok�, gdy� popadniemy w b��d ahistoryz-
mu.
Za nieistotny mo�na uzna� natomiast sp�r o to, czy my�li i poczynania
Dmowskiego mieszcz� si� w tradycji narodowej. Niezale�nie bowiem od
naszego stosunku emocjonalnego do niego, niezale�nie od tego, jak
ocenimy jego pogl�dy oraz rol�, jak� odegra� w minionych dziejach
narodowych, on, jego my�li i poczynania stanowi� cz�� dziedzictwa
narodowego. Je�eli chcemy pozosta� w zgodzie z zasadami historyzmu, to
musimy pogodzi� si� r�wnie� z tym, �e w tym dziedzictwie s� i rzeczy nam
bliskie, warto�ci, kt�re sk�onni jeste�my akceptowa�, i rzeczy dalekie czy
nawet takie, kt�re wywo�uj� nasz zdecydowany sprzeciw. Tradycj�
mo�emy sobie wybiera�, nawet modelowa�, dziedzictwo pozostaje nie-
zmienne. Po prostu - jest takie, a nie inne.
Zwracam uwag� na ten problem przynajmniej z dw�ch wzgl�d�w. Po
pierwsze dlatego, �e spory ideowe i polityczne, w kt�rych Dmowski by�
stron�, ci�gle pozostaj� aktualne, pozornie identyczne. Nasuwa to wielu,
szczeg�lnie tym czynnym w sferze polityki, my�l si�gania po argumentacj�
uczestnik�w �wczesnych spor�w dla udokumentowania swoich dzisiej-
szych racji. Jedni czyni� to, traktuj�c przesz�o�� jako swego rodzaju
rezerwuar, z kt�rego mo�na dowo�nie si�ga� po "argumenty". Drudzy,
pope�niaj�c b��d ahistoryzmu, nie dostrzegaj�c zmienno�ci czasu, sk�onni
# O tym pokoleniu ideowym zob.: B. Cywi�ski, RodoK#ody niepokornych. Warszawa
1971; R. Wapi�ski, Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej. "Kwartalnik Historyczny",1983, nr
3. s. 483-503.
WST�P
s� traktowa� �wczesne = cz�sto sprzed ponad p� wieku = sformu�owa-
nia niemal dos�ownie. Si�gaj� nie do metody my�lenia, co mo�e by�
u�yteczne, a do stwierdze�, zapominaj�c o tym, �e zmianie uleg�o nawet
po�o�enie geografczne Polskis.
Po drugie, nawet my, zawodowi historycy, nie zawsze potrafmy
dostrzega� odr�bno�� dw�ch sfer poczyna� jednostki lub grupy: koncepcje
i mo�liwo�ci wprowadzenia tych koncepcji w �ycie. Do�� cz�sto zadowala-
my si� ocen� tylko jednej z tych sfer, ograniczaj�c si� do analizy koncepcji i
podporz�dkowanych jej poczyna�. W mniejszym stopniu w toku tej
analizy uwzgl�dnia si� mo�liwo�ci realizacji tych koncepcji i poczyna�,
warunkowane tak czynnikami wewn�trznymi, jak i zewn�trznymi.
A czy mo�na abstrahowa� od wp�ywu, jak na nasz i naszych odbiorc�w
(czytelnik�w) obraz przesz�o�ci wywieraj� nasze aktualne sympatie i
antypatie? Uwolnienie si� spod ich presji, cz�sto mimowolnej, zawsze
przychodzi z trudno�ci�. Nie ulega za� w�tpliwo�ci, �e w wypadku
biografistyki, szczeg�lnie tej dotycz�cej czo�owych postaci dziej�w narodo-
wych, skala trudno�ci ulega zwi�kszeniu. Wspomnia�em ju� wcze�niej, �e
potencjalny odbiorca biografii kt�rej� z tych postaci nader cz�sto oczekuje
wizerunku jednoznacznego: pozytywnego lub negatywnego. Do�� niech�t-
nie przyjmuje si� do wiadomo�ci te fakty, kt�re �wiadcz�, �e akceptowany
bohater w swych poczynaniach ma na uwadze nie tylko dobro publiczne,
�e nawet pe�en altruizm (w odniesieniu do d�br materialnych) nie wyklucza
d��e� egocentrycznych, d��e� do dysponowania w�adz�. W niewielkim
jedynie stopniu sk�onni jeste�my przyj�� do wiadomo�ci fakt wyst�powania
r�nic, jakie zaznaczaj� si� mi�dzy kategoriami warto�ci: sfery �ycia
prywatnego i sfery polityki, nawet wtedy, gdy nie dochodzi do zasadniczej
ko�izji mi�dzy obyczajowo�ci� codzienn� a charakterem dzia�a� polity-
cznych.
To d��enie do widzenia jednowymiarowego, silniej - moim zdaniem
- zaznaczaj�ce si� w odniesieniu do dziej�w jednostki ni� zbiorowo�ci,
ch�� widzenia bohatera jako niemal �wi�tego lub diab�a nie pozostaje bez
wp�ywu na stosunek historyk�w do biografstyki. Nie brak nawet
stwierdze�, �e ma ona sens tylko o ty�e, o ile sprzyja zaspokojeniu potrzeb
czytelniczych, �e nawet jej rola w procesie powszechniejszej edukacji
historycznej jest nader ograniczona. Innymi s�owy, biografstyka jest mniej
" Mam tu na my�li zar�wno granice pa�stwowe, jak i te, kt�re wyznacza�y obszar
zamieszkatv przez ludno�� polsk� (tzw. obszar etniczny).
10 WST�P
tw�rczym, gorszym gatunkiem pisarstwa historycznego. Mniej skrajne
stanowisko znajduje sw�j wyraz w uznaniu po�yteczno��i tylko jednego
rodzaju biografii, a mianowicie biografi pretekstowej. Bohater tytu�owy
jest czy te� raczej : ma by�, pretekstem do ukazania los�w pokolenia, grupy
lub �rodowiska. W takiej koncepcji biografii mo�na dostrzec wiele dyrek-
tyw badawczo u�ytecznych, ale tkwi� w niej tak�e pewne niebezpiecze�-
stwa, polegaj�ce g��wnie b�d� na patrzeniu na dzieje grupy (�rodowiska),
kt�rej nasz bohater jest reprezentantem, przez pryzmat jego poczyna�, co
mo�e prowadzi� do demonizacji jego roli, b�d� na traceniu z pola widzenia
indywidualnych rys�w naszego bohatera.
T#kie w ka�dym razie niebezpiecze�stwa daj� o sobie zna� w wypadku
biografii interesuj�cej nas postaci. Roman Dmowski by� g��wnym tw�rc�
ca�ego obozu politycznego, on te� odegra� zasadnicz� rol� w nadaniu mu
do�� znacznej zwarto�ci ideowopolitycznej. R�wnocze�nie jednak w
�adnym okresie dziej�w tego obozu nie by� jedynym jego przyw�dc�, nigdy
r�wnie� nie by� jedynym tw�rc� jego ideologu i my�li politycznej. Z
pewno�ci�, pisz�c biografi� Dmowskiego, ani na moment nie mo�na
zapomina� o jego �cis�ych zwi�zkach z ca�ym obozem, ale r�wnocze�nie nie
wolno utraci� z pola obserwacji jego indywidualnych pogl�d�w i poczyna�.
I to nie tylko dlatego, �e w jakiej� mierze zubo�yliby�my jego wizerunek
czy te� pomniejszyli rol� odegran� w dziejach tego obozu przez Jana
Ludwika Pop�awskiego, Zygmunta Balickiego, Stanis�awa Grabskiego i
uvielu innych, ale tak�e i dlatego, �e Dmowski jako polityk spe�nia� rol�
wykraczaj�c� poza ramy cel�w i interes�w tego obozu. Niezale�nie od
sympatii i antypatu, kt�re on budzi, w wielu okresach i momentaeh
odgrywa� on = przynajmniej w swym przekonaniu - rol� reprezentanta
interes�w og�lnonarodowych. Wydaje si� przy tym, �e w niekt�rych
wypadkach, na przyk�ad w latach 1918-1919, dochodzi�o do kolizji mi�dzy
jego koncepcjami i poczynaniami a interesami bie��cymi obozu polityczne-
go, z kt�rym by� zwi�zany.
Ustalenie rzeczywistych relacji: Dmowski = ob�z narodowo-demokra-
tyczny, a tym samym jego roli w tym obozie i w polityce polskiej nie jest
jedyn� trudno�ci�, jaka daje o sobie zna� w toku opracowywania biografii.
Druga trudno�� jest zwi�zana ze spe�nianiem przez Dmowskiego, przynaj-
mniej przez wiekszo�� jego czynnego �ycia, podw�jnej - czy te� potr�jnej
- roli: ideologa, tw�rcy my�li politycznej i polityka-przyw�dcy. Historyic
nie tylko rejestruje i analizuje, dokonuje tak�e wyboru analizowanych
kwestii, jedne z nich uznaj�c za istotniejsze, a inne za mniej wa�ne. W tym
WST�P 1 I
wypadku trzeba by�o dokona� wyboru: czy wi�cej miejsca po�wi�ci�
pogl�dom Dmowskiego i z nich uczyni� swego rodzaju ni� ��cz�c�
wi�kszo�� wyk�adu czy te� tyle samo miejsca przeznaczy� przedstawieniu
jego kontakt�w i zabieg�w organizacyjno-politycznych. Za przyj�ciem
pierwszego rozwi�zania, poza tym, �e ju� jemu wsp�cze�ni widzieli w nim
przede wszystkim ideologa i tw�rc� my�li politycznej, przemawia tak�e
jego w�asny stosunek do sfery bardziej praktycznych rozwi�za� i bie��cych
zabieg�w politycznych. Bra� w nich wprawdzie udzia�, ale nie one
poch�ania�y gros jego intelektu i energu. Warto ju� tu wspomnie� o jego
niech�ci do odgrywania roli wodza, jakkolwiek on sam widzia� siebie jako
niemal proroka.
Przyj�cie tego rozwi�zania nie oznacza pomini�cia innych przejaw�w
jego aktywno�ci. Tyle tylko, �e po�wi�cono im relatywnie mniej uwagi.
Wra�enie pewnego niedostatku mo�e wywo�a� tak�e znikomo�� mtejsca,
jakie zajmuj� te aspekty jego biografii, kt�re mo�na uzna� za najbardziej
intymne. Pewn� w tym zakresie rol� odegra� charakter bazy �r�d�owej.
Gros zawartych w niej informacji dotyczy sfery �ycia politycznego, te za�,
kt�re cokolwiek m�wi� o jego �yciu prywatnym, s� trudniejsze do
sprawdzenia, czasami wr�cz tylko plotkarskie. Wydaje si� jednak, �e ta
marginalno�� informacji o �yciu intymno-prywatnym nie jest przypadko-
wa, �e oddaje stan rzeczywisty. Dmowski, jak wielu wybitnych, wy�ywa�
si� w sferze polityki, jej si� po�wi�ci�. Inne aspekty jego �ycia, kt�rych
znaczenia nie mam zamiaru pomniejsza�, pozostawa�y je�eli nie na uboczu,
to w cieniu jego aktywno�ci politycznej.
Podobne rozwi�zanie, w postaci jeszcze bardziej skrajnej, przyj�li
niemal wszyscy autorzy dotychczasowych pr�b biografii Dmowskiego.
Ilo�ciowo jest ich nawet wiele, ale gros z nich, tak ca�o�ciowych, jak i
cz�stkowych, bli�sza jest hagiografii. Warto�� cz�ci z nich podnosi fakt, �e
ich tw�rcami byli przyjaciele i wsp�pracownicy Dmowskiego, pisz�cy o
wielu mniej znanych przejawach jego �ycia. St�d, przynajmniej w cz�ci,
mog� one spe�nia� rol� relacji. Pierwsz� pe�niejsz� i warto�ciow� pr�b�
przedstawienia biografii Dmowskiego podi�� Andrzej Micewski#, jakkol-
wiek i w niej da�a o sobie zna� tendencja polityczna: d��enie do pewnego
uaktualnienia pogl�d�w naszego bohatera. Inn� warto�ciow� pr�b� jest
jego cz�stkowa biografia pi�ra Alvina Marcusa Fountaina II, obejmuj�ca
y A. Micewski. Komarr I7mrr#r.cki. \##arszawa l971
12 wsr�P
WST�P
lata 1895-1907ro. Spo�r�d artyku��w po�wi�conych analizie poczyna� i
pogl�d�w Dmowskiego na szczeg�In� uwag� zas�uguj� dwa pi�ra Teodora
Mistewicz ar r.
Pomocne w przygotowaniu niniejszej pr�by biografii Dmowskiego
okaza�y si� tak�e prace dotycz�ce dziej�w obozu politycznego, kt�rego on
by� g��wnym tw�rc�. Mo�na nawet powiedzie�, �e stan bada� nad dziejami
endecji w og�le warunkuje tak pozytywy, jak i negatywy ka�dej biografu
Dmowskiego. A mimo post�pu, jaki zaznaczy� si� w tym zakresie od
po�owy lat sze��dziesi�tych, ci�gle trudno jest uzna� ten stan bada� za
odpowiadaj�cy potrzebom poznania. Jego osi�gni�cia i braki zawa�y�y
mi�dzy innymi na warto�ci dw�ch podstawowych monografii p�wi�co-
nych og�lnym dziejom endecji, a mianowicie na pracach Jerzego Janusza
Tereja#2 i autora niniejszej pracyc3. Podobne spostrze�enia mo�na poczyni�
na marginesie stanu bada� ca�o�ci dziej�w Polski interesuj�cych nas w tym
wypadku okres�w, poczynaj�c od lat siedemdziesi�tych XIX w. po rok
1939. Wymienienie ci�gle jeszcze istniej�cych luk w badaniach zaj�oby
chyba nie mniej miejsca ni� widocznych osi�gni��. Droga, kt�ra prowadzi
do pe�niejszego poznania najnowszych dziej�w Polski, wydobywaj�cego
mo�liwie najwi�ksz� ilo�� p�cieni, ci�gle jest jeszcze przed nami.
Do�wiadczenia dysponuj�cych o wiele wi�kszym zapleczem badawczym
historyk�w dziej�w �redniowiecza, wspieraj�cych si� na rozbudowany'm
warsztacie naukowym, sk�aniaj� do du�ej ostro�no�ci w formu�owaniu
ocen o efektach poznania uzyskanych na podstawie jednej lub kilku
monografii. Konstatacja ta dotyczy i prezentowanej pracy.
I jeszcze jedna kwestia natury wst�pnej, a mianowicie sprawa formy
wyk�adu. Generalnie zosta� on podporz�dkowany, podobnie jak w innych
biografiach, uk�adowi chronologicznemu. W niekt�rych jednak wypadkach
gwoli pe�niejszego przedstawienia pogl�d�w Dmowskiego na plan pierwszy
trzeba by�o wysun�� uk�ad problemowy. Wreszcie nie tylko ze wzgl�du na
ograniczenia wydawnicze w stosunkowo niewielkim zakresie ukazano
przebieg wydarze� tworz�cych jakby t�o poczyna� i koncepcji bohatera tej
ksi��ki. Wydaje si� jednak, �e jej czytelnik, dysponuj�cy og�ln� wiedz� o
najnowszych dziejach Polski, bez trudu dostrze�e szerszy kontekst tych
poczyna� i koncepcji. Szerzej = w spos�b bezpo�redni - to t�o zosta�o
zarysowane jedynie w rozdziale pierwszym dotycz�cym okres�w dzieci�-
stwa i m�odo�ci, jakkolwiek i w tym wypadku stara�em si� unika�
informacji o charakterze podr�cznikowym. Do niezb�dnego zosta� r�wnie�
ograniczony zapis dokumentacyjny.
Gda�sk, 27 grudnia 1984 r
>a A. M. Fountain II, Roman Dmon,ski. Party, Tactic'.s, Ideology, 1895-I907. New York
l980.
># T. Mistewicz, Kwestia polska na tle kryzysu polityc'znego Rosji w publicystyce
Romana DmoK,.skiego z lat 1903-I909. Przyczynek do studi�n' rrad ideologic! i politvkq oMozu
rcarodon,ego, "Dzieje Najnowsze", 1983, .nr 4, s. 3-28; ten�e, Un,agi rcu marginesie now,cj
biogrq/ii Romana Dmow,.skiego, "Dzieje Najnowsze", I980, nr 4, s. l�9-189.
#= J. J. Terej, Rzec'zt,is'i.sto�� i politvka. Ze studi�x' nad dziejami najrroK'szs'mi rVarodou'ej
Dcmokrneji. Warszaw:t 1971.
#' R. Wapi�ski, rV'urodoH'a Demokrac'ja l893-I939. Ze.studirin rrad d#iejami nit�.�li
rrcrc/r>rrcrli.st>'i'#rrc#j. Wroc�ecw 1980.
ROZDZIA� I
POCZ�TKI DROGI
W domu i szkole
9 sierpnia 1864 r. w Kamionku, obecnie cz�ci Warszawy prawobrze-
�nej, a �wcze�nie wsi po�o�onej pod Prag�, w rodzinie Walentego i J�zefy
Dmowskich przyszed� na �wiat trzeci z kolei syn: Roman Stanis�aw.
Niestety, nasza wiedza o domu rodzinnym Dmowskich jest do�� uboga,
oparta przy tym g��wnie na wspomnieniach naszego bohatera, zanotowa-
nych przez najbli�sze mu osoby. Wed�ug nich ojciee, Walenty Dmowski,
wywodzi� sw�j rodow�d z drobnej szlachty podlaskiej. Zwi�zki to by�y
jednak odleg�e, gdy� jego ojciec, a dziad Romana opu�ci� rodzinne
Dmochy, o�eni� si� z c�rk� uszlachconego mieszczanina i zamieszka� pod
Warszaw�. Korzystaj�c ze wsparcia te�cia, zosta� w�jtem gminy Kamion
(p�niejszy Kamionek) i dzier�awi� dobra W�lka Wybranowska pod
Okuniewem. Przemarsze wojsk w latach 1812-1813, a nast�pnie konsek-
wencje ekonomiczne nowego podzia�u ziem polskich, dokonanego przez
kongres wiede�ski, zada�y jednak cios jego zamo�no�ci. Umieraj�c w 1827
r., �onie i czw�rce dzieci pozostawi� jedynie domek i kawa�ek gruntu w
Kamionie. Jedyny jego syn, Walenty, ju� w wieku 14 lat musia� zacz��
zarabia�. Pracowa� pocz�tkowo jako brukarz, p�niej za�o�y� w�asne
przedsi�biorstwo brukarskie. Dzier�awi� tak�e jeziora: skaryszewskie i
goc�awskie, co dzi�ki dodatkowym dochodom ze sprzeda�y od�owionych
tam ryb umo�liwi�o mu dorobienie si� domu na Pradze.
O�eni� si� z J�zef� Lenarsk�, c�rk� zrujnowanego w�a�ciciela
warsztatu garbarskiego w Warszawie. Jej dzieci�stwo r�wnie� up�yn�o w
biedzie, a po �mierci ojca na ni�, najstarsz� z trzech si�str, spad� ci�ar
utrzymania domu. Od dwunastego roku �ycia a� do wyj�cia za m�� za
Walentego Dmowskiego, w wieku 23 lat, zarabia�a szyciem r�kawiczek.
Ta trudna droga �yciowa obojga Dmowskich nie pozosta�a bez wp�ywu
na panuj�cy w ich domu klimat wychowawczy, tym bardziej �e i po
dorobieniu si� przez Walentego Dmowskiego w�asnego przedsi�biorstwa
16 POCZ�TKI DROGI
brukarskiego, co mia�o miejsce jeszcze przed o�enkiem, ich sytuacja
materialna raczej nie by�a najlepsza. Pewien na to wp�yw, trudny do
okre�lenia, mog�o mie� szybkie powi�kszenie si� rodziny. Dmowscy mieli
siedmioro dzieci: czterech syn�w i trzy c�rki, a wi�c spor� gromadk�,
wymagaj�c� tym wi�kszych wydatk�w, �e nie nale�a�y do najzdrowszych.
Dwoje dzieci, c�rka i syn, umar�o we wczesnym dzieci�stwie, a z dwu c�rek
jedna w wieku lat 18, a druga - 26. Trudno odpowiedzie� na pytanie,
jakie by�y zasadnicze przyczyny tak du�ej �miertelno�ci w�r�d rodze�stwa
Romana. Mo�na jednak mie� w�tpliwo�ci, ezy tkwi�y one przede
wszystkim w warunkach materialnych. Czy w jakiej� mierze nie by�y
zwi�zane z panuj�c� w domu Dmowskich obyczajowo�ci�? Pierwsi
biografowie Romana Dmowskiego, rekrutuj�cy si� spo�r�d jego przyjaci�
i wsp�pracownik�w#, podkre�laj�, �e wychowanie dzieci w tym domu by�o
surowe, pozbawione pieszczot i niewolne od kar cielesnych. Czy jednak
tylko na tym polega�a ta surowo�� wychowania?
Izabella z Lutos�awskich Wolikowska, znaj�ca dobrze Romana
Dmowskiego, wspomina, �e opowiada� jej i jej siostrze Maru, i� matka nie
zgodzi�a si� na konieczn� amputacj� nogi jego ma�ego brata, wychodz�c z
za�o�enia, "�e lepsza �mi#r� ni� kalectwo"z. Na analogicznym stanowisku
mia� stan�� jego ojciec, kiedy w wieku 70 lat grozi�a mu amputacja nogi.
Dzi� brzmi to nieludzko, ale pami�tajmy, �e by�y to inne czasy. Nie tylko w
tej rodzinie powiedzenie: "B�g da�, B�g zabra�" by�o traktowane z ca��
dos�owno�ci�. Opieka lekarska, higiena zdrowotna itp. by�y w�wczas
dopiero w powijakach. Niejednokrotnie problem ten w swych kronikach
tygodniowych porusza� Boles�aw Prus, tak na przyk�ad kre�l�c obraz
higieny w Warszawie 16 grudnia 1876 r. w zwi�zku z epidemi� tyfusu:
"Gdyby choroba ta potrwa�a ca�y rok, w�wczas na 23 mieszka�c�w-
jeden przenosi�by si� w stron� powi�kszonych i upi�kszonych obecnie
Pow�zek. Poniewa� za� w czasie morderczej kampanu krymskiej zaledwie
na 33 �o�nierzy gin�� jeden, okazuje si� wi�c, �e suplikacje trzeba by
powi�kszy� o dwa wyrazy i �piewa�:
>>Od powietrza, mieszkania w Warszawie, g�odu, ognia i wojny
zachowaj nas Panie! <<
# Zob.: I. Chrzanowski i W. Konopczy�ski, Dmox,ski Roman. w: Polski slownik
Miograficzny,, t. V. Krak�w 1939-1946, s. 2l3-225; I. Chrzanowski i S. Kozicki, Romara
Dmox,ski - zarys Miograficzny, w: M. Ku�akowski (J. Zieli�ski), Roman Dmox,ski w
�wietle list�x, i x,spomnieri, t. I. Londyn 1968, s. 17-90.
z I. Wolikowska, Roman Dmowski - cztox,iek, Polak, przyjaciel. Chi�ago 1961, s. 61.
W domu i szkole
�adne miasto, nie ma co m�wi�"3.
Nie ulega w�tpliwo�ci, �e sytuacja na Pradze i na przyleg�ych do niej
terenach nie by�a lepsza.
Powr��my zatem do domu Dmowskich i panuj�cych tam zwyezaj�w.
Surowo�� obyczaj�w sz�a tam jednak w parze z trosk� o przysz�o�� dzieci.
Dwaj najstarsi synowie, Julian i Wac�aw, zacz�li ucz�szcza� do III
gimnazjum w Warszawie, a po kilku latach w ich �lady poszed� Roman.
Nie brak wi�c by�o i aspiracji, i d��e� do zapewnienia dzieciom
korzystniejszych warunk�w startu w por�wnaniu z tymi, kt�re mieli
rodzice. Podobnie zreszt� jak w wielu innych domach mieszcza�skich
wykszta�cenie traktowano jako spos�b zapewnienia przysz�o�ci, do��
utylitarnie. Kiedy wi�c dwaj najstarsi synowie oznajmili, �e nie chc� dalej
chodzi� do gimnazjum, oddano ich do nauki zawodu. Starszy, Julian,
zosta� w ko�cu urz�dnikiem biurowym w kolejnictwie, a m�odszy, Wac�aw
- maszynist� kolejowym.
Nasz bohater zacz�� ju� sam czyta� podobno w wieku pi�ciu lat. Tak
wiele czasu mia� sp�dza� nad ksi��k�, �e ojciec, zaniepokojony jego stanem
zdrowotnym, zabroni� mu przez rok lektury. Nauk� szkoln� rozpocz�� w
1871 r., ucz�szczaj�c przez rok do szko�y elementarnej na Pradze, a
nast�pnie do trzyklasowej, zrusyfikowanej ju� szko�y miejskiej na rogu
Bednarskiej i Dobrej. W 1875 r. zda� egzamin do pierwszej klasy III
gimnazjum w Warszawie, kt�re - wed�ug opinii �wczesnych - wyr�nia-
�o si� spo�r�d innych usi�owaniami rusyfikacyjnymi, jakkolwiek z wyj�t-
kiem j�zyka rosyjskiego oraz historii i geografli Rosji wszystkich pozosta-
�ych przedmiot�w uczyli jeszcze Polacy. W czasie kilku pierwszych lat
nauki Dmowski nie grzeszy� pilno�ci�, wi�cej wysi�ku po�wi�caj�c zabawie
i psotom ni� nauce. W rezultacie po dwa lata siedzia� w drugiej, trzeciej i
czwartej klasie, przed�u�aj�c w ten spos�b pobyt w gimnazjum z o�miu do
jedenastu Iat. Niewiele pomaga�y upomnienia ojca, kt�ry r�nymi
�rodkami stara� si� go przekona� o potrzebie szybkiego uko�czenia
gimnazjum. Sam mia� wprawdzie p�niej wspomina�, �e jedna z rozm�w z
ojcem wywo�a�a prze�om w jego stosunku do nauki, ale czy tak
rzeczywi�cie by�o`? Rozmowa ta mia�a mie� miejsce po pozostaniu na drugi
rok w kl#+#- �ej, a przecie� i czwart� powtarza�.
%, 1 # #:Il#
S ####`�e �w### �om nast�pi� po przej�ciu Dmowskiego do klasy
pi�te #r je#Q#p,#zycz by�y, bardziej z�o�one. Poza perswazjami i upo-
. !
Pru#-#ikriirir#i. t.#. Wctrszaw'a I953, s 457-45R.
,e#
;#r#l,i#t#
POCZ�TKI DROGI
mnieniami ze strony ojca, kt�rych skuteczno�� mog�o zwi�ksza� dorastanie,
nale�y ich chyba szuka� w og�lniejszych przemianach, jakim w pierwszej
po�owie lat osiemdziesi�tych XIX w. zacz�y ulega� �rodowiska polskiej
m�odzie�y szkolnej i studenckiej w zaborze rosyjskim. Stefan Kieniewicz,
zwreeaj�c uwag� na wyst�powanie tego zjawiska w szko�ach warszawskich,
stwierdza mi�dzy innymi: "Jedyna data, jaka nasuwa si� na my�l jako punkt
wyj�cia o�ywienia warszawskiej szko�y, to rok 1883 - obj�cie urz�dowania
przez genera�a-gubernatora Hurk�. Koniec nadziei na >>ulgi <<, na liberaln�
ewolucj� caratu"'. Nie neguj�c wp�ywu, jaki na o�ywienie polityczne
m�odzie�y Warszawy i ca�ego Kr�lestwa m�g� wywrze� spadek nadziei na
liberalizacj� polityki po przybyciu Hurki, w wi�kszym jednak stopniu
uwzgl�dni�bym wp�yw zmian pokoleniowych. Czy mo�na uzna� za przypa-
dek, �e rozw�j k�ek samokszta�ceniowych na terenie ca�ego zaboru
rosyjskiego zbiega si� w czasie z przej�ciem do najstarszych klas gimnazjal-
nych cz�onk�w tego pokolenia, dla kt�rego powstanie styczniowe i
martyrologia popowstaniowa by�y ju� histori�, prze�yciami rodzic�w i
ewentualnie znacznie od nich starszych braci? Poza tym, czy tworzenia si�
tych k�ek nie mo�na wi�za� z narastaniem buntu przeciw nasilaj�cej si�
rusyfikacji szkolnictwa, szczeg�lnie dotkliwej po obj�ciu w 1879 r.
stanowiska kuratora warszawskiego przez Aleksandra Apuchtina?
Swego rodzaju naturalno�� tego buntu znajduje potwierdzenie w
licznych pami�tnikach informuj�cych o sytuacji w szkolnictwie w latach
osiemdziesi�tych XIX w. Aleksander Kraushar, kt�rego syn ucz�szcza�
w�wczas do jednego z gimnazj�w warszawskich stwierdza, �e: "Znamien-
nym rysem stosunku m�odzie�y szkolnej do nauczycieli Rosjan by�a
podejrzliwo�� i nieufno�� do tych ostatnich, przekonanie, �e w s�owach
nauczyciela, w jego zapytaniach, dyktandzie i zadaniach arytmetyczno-
-algebraicznych tkwi� niew�tpliwie jaki� podst�p, d��no�� do >>z�apania <<
egzaminowanego ucznia b�d� na punkcie prawid�owo�ci pisowni, b�d�
logicznego rozwi�zania danego przyk�adu. Rodzi�a si� wskutek takiego
systemu pedagogicznego nie tylko podejrzliwo�� w uczniu, lecz pewien
pogl�d, i� nauczyciel Rosjanin jest oszustem, kt�rego s�owom wiary dawa�
nie nale�y";. Na to, �e system apuchtinowski sprzyja� narastaniu nastro)�w
' S. Kieniewicz, Warszawska mlodzie� szkolna w okresie niewoli. w: Szkolnictwo i
o.�x�iata x# Warszawie. Warszawa 1982, s. 27-28.
' Alkar(A. Kraushar), Czasyszkolneza Apuchtina. Kartkazpami#tnika (l879-1897).
Warszawa 1916, s. 25.
W domu i szkole 19
buntu, jeszcze wyra�niej wskazuj� wspomnienia �wczesnych uczni�w.
Stanis�aw W�sowski, by�y gimnazjalista z Siedlec, komentuj�c ch��
wynarodowienia za pomoc� szko�y, pisa� po latach: "Marzeniem �ci�-
tej g�owy by�a ta ch�� nie tylko z racji wysokiego napi�cia polsko�ci
w nas samych. Ale ci, kt�rym t� misj� poruczono, nadawali si� moral-
nie do wszystkiego - ale nie do przyci�gania nas do rosyjskiej kul-
tury. Ku�akowowie mogli nas (gdyby ich by�o wi�cej!) pogodzi� z ro-
syjsk� kultur�, nastawi� poniek�d przyja�nie w kierunku >>matuszki
Rossii << = ale Abramowicze, Fili�scy, Liwotowy? Jakiej kultury rosyj-
skiej byli oni przedstawicielami? Chyba kultury �apania >>czyn�w i
ordienow<<? Taki �wirniuk m�g� wzbudzi� ju� nie mi�o��, ale cho�by
najdrobniejszy szacunek dla urz�dowej czy nie urz�dowej rosyjsko�ci chyba
w podobnym do niego mato�ku, cho� i to bardzo by�oby w�tpliwe... Ale
nie mo�na przestawa� z tak� kultur� i z takimi lud�mi bezkarnie w ci�gu
szeregu lat najbardziej szkodliwej m�odo�ci. Niew�tpliwie pewne spustosze-
nie psychiki naszej nast�pi�o i zreszt� musia�o nast�pi�. Co� w tej naszej
psychice traci�o sw�j naturalny blask, przyblak�o pod wp�ywem tego
rosyjskiego >>regime'u <<, kto wie, czy >>nieprodukcyjno�� s�owia�ska <<,
na kt�r� chorujemy, nie jest chorob�, kt�rej mikrob tkwi na Wscho-
dzie"6.
Ujemne skutki tej szko�y nie budz� w�tpliwo�ci, z pewno�ci� panuj�cy
w niej system wychowawczy sprzyja� powstawaniu wielu deformacji w
psychice uczni�w, doprowadza� mi�dzy innymi do powstawania nastroj�w
apatii. R�wnocze�nie jednak, jak si� wydaje, system ten pot�gowa�
naturalne w�r�d m�odzie�y nastroje buntu, kt�re, w po��czeniu z
odczuwan� na co dzie� krzywd� narodow�, jednostki silniejsze w spos�b
naturalny sk�ania�y do podj�cia czynnej dzia�alno�ci narodowej, mog�y te�
= w spos�b mimowolny - przyczyni� si� do wzrostu ambicji w og�le.
Tak si� te� mog�o sta� z Dmowskim. Wskazuje na to - w spos�b po�redni
- fragment wspomnie� jego kolegi szkolnego, Stanis�awa Czekanowskie-
go, dotycz�cy roku szkolnego 1881 % 1882, w czasie kt�rego Dmowski
powtarza� klas� czwart�. "Og�lnie zdolny -- charakteryzuje go Czekanow-
ski -- ze �wietn� pami�ci�, wymowny, dowcipny, ujmuj�cy, a do tego
prawy - jak jego pismo - charakter, takim by� Ignac. Dlaczego Ignac-
pytam, na to odpowied� Romana, �e on >>tyle znaczy, co Ignacy, a Ignacy
b Ksigga pamiqtkox�u Sie#d/c#an I/844-I9lISI xraz z pami#tnikami #jazd�x� x� r. /92ll i
I925. Warszawa b.r.w., s. 321-322.
20 POCZ�TKI DROGI
g�wno znaczy<< - jedyne jego dziwactwo. Bezinteresowny! Poza tym
dobry stylista rosyjski, wielka zdolno�� do j�zyk�w i rymowania; delikatne
ironizowanie. Szczery, otwarty, ale potrafi� i milcze�, gdy trzeba by�o. Ju�
wtenczas w IV-tej klasie �y� my�l� s�u�enia Polsce, Polsce tylko. Do mnie
mia� pretensje, �e mam przyjaciela �yda i p�-Anglika i stale mi powtarza�
>>Napoleon, czego zezujesz w stron� �yd�w<<"'.
F'omi�my tu na razie kwesti� stosunku Dmowskiego do �yd�w,
podobnie jak do Rosjan, i zwr��my uwag� na zaistnienie zbie�no�ci
mi�dzy popraw� jego wynik�w w nauce a pocz�tkami jego aktywno�ci
narodowej. Po przej�ciu do klasy pi�tej, od kt�rej nie napotyka ju� na
zasadnicze trudno�ci w nauce, obok W�adys�awa Koroty�skiego jest
inicjatorem i organizatorem tajnego k�ka samokszta�ceniowego pod
nazw� "Stra�nica". K�ko to, podobnie jak inne tego typu, s�u�y
nauczaniu geografii, historu i j�zyka ojczystego. Jego cz�onkowie nie
ograniczaj� si� do lektury i przygotowywania referat�w, poznaniu
geografi s�u�� te� odbywane w czasie wakacji wycieczki po K#r�iestwie.
Sam Dmowski interesuje si� przede wszystkim histori� Polski doby
porozbiorowej i polsk� poezj� romantyczn�. Z przedmiot�w szkolnyeh
wiele uwagi po�wi�ca �acinie. Poza tym, jak wi�kszo�� cz�onk�w pokolenia
niepokornych, jest czytelnikiem "Przegl�du Tygodniowego" i "Prawdy",
studiuje dzie�a Herberta Spencera, Historig cywili#acji w Anglii Henry
Buckle'a i innych pozytywist�w. Jest wprawdzie cz�onkiem pokolenia
ideowego, kt�re stan�o w opozycji do koncepcji ideowych i politycznych
pozytywist�w warszawskich, ale kt�re r�wnocze�nie dojrzewa�o w wytwo-
rzonym przez nich klimacie intelektualnym. Sprzyja� temu fakt, �e
pozytywi�ci warszawscy - wbrew rozpowszechnianym niekiedy s�dom-
byli dalecy od polityki rezygnacji, g�osili has�a walki, tyle tylko, �e nie by�y
to has�a o podj�cie zbrojnej walki o niepodleg�o��. Ich nast�pcy, pokolenie
niepokornych, podkre�lali przede wszystkim sw� odmienno��, w du�ym
stopniu negowali zas�ugi swych poprzednik�w w walce narodowej, cz�sto
nie u�wiadamiaj�c sobie swego rodowodu ideowego. Trafnie to po latach
zauwa�y� jeden z cz�onk�w tego ruchu, Franciszek Kuropatwi�ski,
stwierdzaj�c mi�dzy innymi: "Po upadku powstania 1863 r. spo�ecze�stwo
polskie stosunkowo rych�o otrz�sn�o si� z apatu i przygn�bienia, jakie
ogarn�o je po tak znacznym upu�cie krwi, wylanej przez najdzielniejszych
' S. Czekanowski, Roc'#niki dlugiego =v#vota mcgo t. l. s. 4�-47. Zak�ad Narodowy im.
Ossoli�skich, sygn. 13.2SR 1 I.
W domu i szkole 21
syn�w ojczyzny. Gdy po kl�sce 1831 r. noc polityczna na ziemiach polskich
zapanowa�a na d�ugie lata, co u�atwia�o rz�dom autokraty rosyjskiego
zniszczenie w kr�tkim stosunkowo okresie czasu ca�ego dorobku paru
pokole� - po roku 1863 op�r, prawda, na razie bierny, spo�ecze�stwa
przeciwstawiaj�cego si� niszczycielskim wp�ywom wschodu, by� znacznie
wi�kszy. [...] D��enie do nauk �cis�ych, wszczepione przez zesp� profeso-
r�w Szko�y G��wnej, wytworzy�o pod�o�e ruchu literacko-politycznego,
znanego u nas pod mianem pozytywizmu. Nast�pne, wsp�czesne ju� mnie
pokolenie na og� zbyt surowo ocenia ruch pozytywistyczny, nie tylko
odmawiaj�c mu wszelkich zas�ug, ale nawet traktuj�c go jako objaw
ujemny, obni�aj�cy nasze aspiracje polityczne. Pogl�d taki stanowczo nie
jest s�uszny"x.
Zwracam uwag� na wp�yw ideologii pozytywistycznej na kszta�towanie
si� postaw znacznej cz�ci pokolenia niepokornych, gdy� moim zdaniem
nie jest on doceniany. Za� w wypadku Dmowskiego, nie tylko w kontek�cie
g�oszonych przez niego p�niej pogl�d�w, od tego wp�ywu w og�le nie
mo�na abstrahowa�. S�dz�, �e wp�yw ten da si� te� zauwa�y� w rozwoju
aspiracji intelektualnych niema�ej cz�ci pokolenia niepokornych, nieco
sp�niony tak�e w wypadku Dmowskiego. Obok fermentu ideowego,
obejmuj�cego w pocz�tkach lat osiemdziesi�tych XIX w. �rodowiska
m�odzie�owe, wp�yw ten m�g� decydowa� o wzro�cie aspiracji naszego
bohatera. Zauwa�my, �e nie uleg�y one zmniejszeniu po pogorszeniu si�
warunk�w materialnych u Dmowskich po �mierci ojca 1 stycznia 1884 r.
Mo�na nawet powiedzie�, �e zwi�kszenie si� obowi�zk�w, konieczno��
zarabiania korepetycjami sprzyja�y wzrostowi odpowiedzialno�ci. W czasie
ostatnich lat nauki w gimnazjum Dmowski uchodzi� ju� za bardzo
zdolnego i pracowitego ucznia. Nie zmniejszy�a si� tak�e jego aktywno�� w
�wczesnym �yciu narodowym, uleg�a nawet rozszerzeniu. Rozpocz��
w�wczas prac� w czytelni bezp�atnej Warszawskiego Towarzystwa Dobro-
czynno�ci na Pradzie, kontynuuj�c j� i w czasie studi�w uniwersyteckich.
Sygnalizuj�c ten wzrost aspiracji i aktywno�ci Dmowskiego, warto
chyba po�wi�ci� nieco uwagi kwestii ewentualnego wp�ywu �rodowiska
domowego na jego zachowania i pogl�dy. Sk�ania do tego mi�dzy innymi
popularne do tej pory w�r�d os�b zajmuj�cych si� biografi� Dmowskiego
stwierdzenie Ksawerego Pruszy�skiego dotycz�ce miejsca jego urodzenia.
To, �e przyszed� na �wiat nie w Warszawie, a w Kamionku, w rodzinie
" Ksigga pami�tkoKa Siedlc#arr (I844-1905), s. 243
22 POCZ�TKI DROG1
brukarza, mia�o = zdaniem Pruszy�skiego - wywrze� zasadniczy wp�yw
mi�dzy innymi na ostro�� ujmowania przez Dmowskiego kwestii �ydow-
skiej. Osobi�cie, nie neguj�c wp�ywu, jaki na jego pogl�dy mog�o wywrze�
�rodowisko rodzinne, by�bym w jego ocenie ostro�niejszy. Przede wszyst-
kim nie eksponowa�bym w og�le wp�ywu Kamionka, i to przynajmniej z
dw�ch wzgl�d�w. Po pierwsze: od dziewi�tego roku �ycia Dmowski
ucz�szcza� do szko�y w W'arszawie, odbywaj�c codziennie kilkukilometro-
wy spacer, najpierw do szk�ki miejskiej, a p�niej do gimnazjum. Po
drugie: po oddaniu w 1864 r. do u�ytku mostu Kierbedzia dosz�o do
rozwoju Pragi i jej �ci�lejszego zwi�zania z Warszaw� lewobrze�n�, a
Dmowscy mieli sw� posiad�o�� w obr�bie rozwijaj�cej si� ju� w�wczas
cz�ci Pragi. Warto wspomnie�, �e w granicach miasta wcze�niej znalaz�o
si� jezioro skaryszewskie ni� Saska K�pa.
Je�eli wi�c uwzgl�dnia� wp�yw �rodowiska rodzinnego, to tylko w
takim samym kontek�cie, w jakim mo�na dostrzega� wp�yw systemu
warto�ci honorowanego w�r�d ubo�szego mieszcza�stwa warszawskiego w
og�le. Nie dysponuj�c wynikami bada� dotycz�cych obyczajowo�ci tej
grupy, z konieczno�ci jeste�my skazani na snucie przypuszcze�. Nie pope�ni
si� chyba jednak nadmiernego b��du, gdy stwierdzi si� honorowanie przez
cz�onk�w tej grupy takich przede wszystkim cech, jak pracowito�� i
oszcz�dno��. Dostrzegali oni warto�� codziennego, ma�o efektownego
wysi�ku, ale r�wnocze�nie nie wykazywali sk�onno�ci do podejmowania
przedsi�wzi�� nacechowanych powa�niejszym elementem ryzyka, obawia-
j�c si� utraty posiadanej pozycji spo�ecznej. Ceniono wykszta�cenie, z tym
jednak, �e wi�zano je generalnie ze zdobyciem konkretnego zawodu. W
niewielkim jedynie stopniu w �rodowisku tym akceptowano d��no�ci
emancypacyjne kobiet. Poza tym, j ak si� wydaje, w�a�nie szczeg�lnie w nim
odczuwano obco�� dominuj�cego w�r�d stanu trzeciego �ywio�u �ydow-
skiego. Obok tych przyczyn niech�ci i uprzedze�, kt�re by�y zwi�zane z
walk� o klienta, z konkurencj� na rynku, dawa�y o sobie zna� i inne,
pochodne od odmienno�ci wyznaniowej i obyczajowej oraz innego
stosunku do panuj�cego systemu politycznego. Upraszczaj�c ten ostatni
problem mo�na powiedzie�, �e mieszcza�stwo polskie (w sensie narodo-
wym) odczuwa�o przede wszystkim ucisk rusyfkacyjny, narodowy, a
mieszcza�stwo �ydowskie g��wnie te przejawy ucisku, kt�re by�y zwi�zane
z traktowaniem ludno�ci �ydowskiej na terenie ca�ego pa�stwa rosyjskiego
jako obywateli drugiej lub nawet trzeciej kategoru. Wydaje si� jednak, �e
na co dzie� podstawowy wymiar niech�ci wobec �yd�w determinowa�a
W domu i szkole 23
pierwsza z wymienionych przyczyn: konkurencja. Tak w ka�dym razie by�o
w okresie dzieci�stwa i wczesnej m�odo�ci Dmowskiego.
On sam, o ile wiemy, podziela� generalnie ten system warto�ci, w
jakiej� mierze podkre�la� te� pozytywy swego rodowodu spo�ecznego. Mia�
na przyk�ad stwierdza� z dum�, �e jego ojciec by� dobrym majstrem
brukarskim. Nie brak jednak i takich informacji, kt�re �wiadcz� o
dostrzeganiu przez niego brak�w wychowania domowego. Warta przyto-
czenia jest relacja syna W�odzimierza Czetwerty�skiego, dzia�acza gospo-
darczego i ziemianina - Seweryna, o rozmowach maj�cych miejsce w
pierwszych latach XX w. "Pami�tam - wspomina on - �e kiedy� po
rozmowie, jak� Dmowski mia� z moim Ojcem, m�wi� do mnie: >>Widzi
Pan, o ile jest Pan bogatszy ode mnie i o ile Pan szcz�liwszy, �e drog�
bezpo�redniej przesz�o�ci mia� Pan uosobion� w ojcu, a wi�c kim�, o
kt�rego mo�e si� Pan zawsze oprze�... Ja za� musz� t� ca�� drog�
odtwarza�, odbudowywa� w swoim umy�le, aby tworz�c drog� przysz�o�ci,
zwi�za� j� mocno z tym, co jest poza mn� <<. Potrzeba, m�wi�, >>wielkiego
wysi�ku, aby tradyej� odbudowa� sobie w tej rzeczywisto�ci, jak� ona by�a,
aby wzi��, co by�o w niej dobre i uczciwe, i do s�u�by Narodowi zdatne <<.
>>P�ki ca�e pokolenie w ca�ym Narodzie nie b�dzie dla nast�pnego nauk� i
przyk�adem, p�ty si� b�dzie ci�gle wszystko rwa�o mi�dzy pokoleniami <<"9.
S�dz�, �e t� informacj� mo�na uzna� za prawdziw�, nie pozostaj�c� w
kolizji z uznaniem Dmowskiego dla warto�ci, jakie wyni�s� z w�asnego
domu. Po prostu w miar� wzrostu swej aktywno�ci spo�ecznej i aspiracji
warto�ci te uzna� za nie wystarczaj�ce. Mo�na przypuszcza�, �e zda� sobie z
tego spraw� ju� w ostatnich latach nauki w gimnazjum. W pewnej mierze
wskazuj� na to informacje �wiadcz�ce o poszukiwaniu przez niego
kontakt�w ze starszymi. Na przyk�ad Wac�aw Naake-Nak�ski, r�wnolatek
Dmowskiego, wspomina, �e Dmowski podczas pobytu na wakacjach w
Ojcowie w 1885 r. odwiedza� cz�sto jego ojca, sp�dzaj�c z ni;n czas na
rozmowach. Wed�ug niego w trakcie tych rozm�w jego ojciec k�ad� g��wny
nacisk na niebezpiecze�stwo gro��ce narodowi polskiemu ze strony
Niemc�w. "Dlatego te� - pisze Naake-Nak�ski - zdaje mi si�, �e mam
prawo s�dzi�, i� rozmowy jego z ojcem naszym w owym czasie by�y jak
gdyby pierwszym ziarnem rzuconym w jeg� umys�. A �e grunt by� dobrze
przygotowany z natury, starannie uprawiany w dalszych latach = trudno
# 9 S. Czetwerty�ski, Syn o qjcu, w: W. Czetwerty�ski, Na x#ozie ipod x,ozem !l837-
l917). Wspomnienia z lat uMieglvc'h x#nukom i wnuczkom opox#iedziane. Pozna� b.r.w., s. 33.
24 POCZ�TKI DROGI
si� dziwi�, �e Dmowski w przysz�o�ci nale�a� do rz�du tych dzia�aczy,
kt�rzy na sytuacj� Polski zapatrywali si� niejednostronnie i czujno�� mieli
wyt�on� we wszystkie strony. Nie przysz�o to jednak od razu, nale�a� on
bowiem i za m�odu do tych, co ka�d� now� ide�, zanim j� przyj�li i uznali
za swoj�, musieli dobrze w m�zgu przetrawi�. Jeszcze w kilka lat potem
mog�o si� zdawa� powierzchownemu obserwatorowi, �e Dmowski widzi
jedynego wroga w Rosji. Tak jednak wcale nie by�o"'#.
Pozostawmy na razie na uboczu problem dostrzegania niebezpiecze�-
stwa niemieckiego przez m�odego Dmowskiego, tym bardziej �e sam
Naake-Nak�ski stwierdza, �e Dmowski odczuwa� w�wczas silniej niebez-
piecze�stwo rusyfikacji. By�o to zreszt� w pe�ni zrozumia�e, w ko�cu jego
do�wiadczenia by�y do�wiadczeniami mieszka�ca "Priwislinskiego Kraju" i
Warszawy, o kt�rej sytuacji tak pisze jej historyk: "P�wiecze oddzielaj�ce
upadek powstania styezniowego od wybuchu I wojny �wiatowej up�yn�o
dla Warszawy pod znakiem podstawowego kontrastu. Z jednej strony by�
to okres dokuczliwego politycznego ucisku i podporz�dkowania ca�ego
miasta nie�yczliwemu nadzorowi rz�du zaborczego. Z drugiej strony na te
same lata przypada pot�ny rozw�j ludno�ciowy i ekonomiczny Warszawy.
Z rozwoju tego za� aktywna cz�� ludno�ci czerpa� b�dzie si�y dla
stawiania re�imowi carskiemu coraz powszechniejszego i skuteczniejszego
oporu. Prawie wszystko to, co dokonane zostanie w Warszawie w ci�gu
owych lat pi��dziesi�ciu w zakresie rozbudowy, poprawy bytu mieszka�-
c�w, ich aktywizacji politycznej i kulturalnej, osi�gane b�dzie w wa:ce z
czynnikami urz�dowyrx#, walce toczonej legalnymi i nielegalnymi �rodka-
mi"##
W latach swej m�odo�ci Dmowski nale�a� do grona, kt�re swemu
buntowi przeciw rusyfikacji dawa�o wyraz najdobitniej. Da� si� te� wtedy
pozna� tak�e jako autor wierszy satyrycznych, mi�dzy innymi wiersza
Dziesi�cioro przykaza�, ko�cz�cego si� nast�puj�c� strof�:
B�dziesz mi�owa� wszystko, co ci� z grzechu myje,
Wi�c i bat. Ca�uj r�k�, co tym batem bije.
Mi�uj bli�niego swego donosz�c na niego;
Je�liby� nie donosi�, bieda b�dzie z tego;
To za to ci powiedz�, �e� b�agonadio�ny!#z
## W. Naake-Nak�ski, Pami�tnik Warszawiaka, s. I45-146, Zak�ad Narodowy im.
Ossoli�skich, sygn. 14.344/II.
## S. Kieniewicz, Warszawa w latach 1795-l914. Warszawa 1976, s. 179.
#z Cyt. za: I. Chrzanowski i S. Kozicki, op.cit., s. 24.
W domu i szkole 25
Ostro�� swego jgzyka, w satyrze i drwinie, �wiczy� Dmowski tak�e na
swych nauczycielach i kolegach, co, chyba ju� i wtedy, nie zyskiwa�o mu
przyjaci�.
Na studiach
W chwili opuszczenia mur�w gimnazjum i zapisania si� na Wydzia�
Matematyczno-Przyrodniczy, sekcj� nauk przyrodniczych, Cesarskiego
Uniwersytetu Warszawskiego, Dmowski mia� ju� 22 lata. Mo�na wi�c
przyj��. �e o wyborze kierunku studi�w nie decydowa� przypadek czy te�
nastr�j chwili. Zdaniem jego biografa i przyjaciela, nie mia� zamiaru zosta�
przyrodnikiem, wybra� ten kierunek "jedynie dlatego, �e bez nauk
przyrodniczych nie rozumia� og�lnego wykszta�cenia"#;, ale czy informacji
tej mo�na w pe�ni zawierzy�? Czy nie mamy w tym wypadku do czynienia z
przejawem mimowolnego prezentyzmu? Z patrzeniem na pocz�tek drogi
�yciowej Dmowskiego przez pryzmat jego p�niejszej kariery? Dmowski
nie tylko w przywo�ywanym tu szkicu biograficznym jawi si� niemal od
zarania swej drogi �yciowej, wyj�wszy te pierwsze, niezbyt udane lata
nauki w gimnazjum, jako cz�owiek w pe�ni ju� ukszta�towany, dysponuj�cy
tak� wiedz� i do�wiadczeniem, takimi cechami charakteru, jak w�wczas,
gdy hy� prezesem Komitetu Narodowego Polskiego w Pary�u.
Wydaje si�, �e motyw�w wyboru przez niego studi�w przyrodniczych
mo�emy si� jedynie domy�la�. Zasadniczych doszukiwa�bym si� w tych
�wczesnych klimatach intelektualnych i politycznych, kt�re dominowa�y w
najbardziej czynnych �rodowiskach m�odzie�y, przy czym nie mo�na
abstrahowa� od utrzymuj�cych si� jeszcze w latach osiemdziesi�tych XIX
w. stosunkowo silnych wp�yw�w ideologu pozytywistycznej. W wypadku
decyzji Dmowskiego ich oddzia�ywanie mog�o by� dodatkowo wzmocnio-
ne pewn� zbie�no�ci� tej ideologii, na przyk�ad podnoszonymi w niej
warto�ciami pracy organicznej, z systemem warto�ci wpajanym mu w
domu. Mo�na chyba przypuszcza�, �e wp�ywy te mog�y przes�dzi� o
odrzuceniu przez niego alternatywy zapisania si� na Wydzia� Historyczno-
-Filologiczny, kt�ry by� chyba najbli�szy jego �wczesnym zainteresowa-
niom. Zaw�d nauczyciela w istniej�cej sytuacji by� i ma�o atrakcyjny, i w
'# Ibid., s. 26.
26 POCZ�TKI DROGI
gruncie rzeczy ma�o realny, szczeg�lnie za� nauczyciela tzw. przedmiot�w
humanistycznych. Natomiast nauki przyrodnicze, je�eli uwzgl�dni si�
daj�cy o sobie zna� w koncepcjach pozytywist�w bioorganicyzm#', mog�y
by� bliskie d��eniom do lepszego poznania �ycia spo�ecznego. Poza tym
by�y one politycznie neutralne, co r�wnie� mog�o odegra� pewn� rol� w
wyborze przez Dmowskiego takiego a nie innego kierunku studi�w, tym
bardziej �e mia� on mo�liwo�� studiowania tylko w Warszawie. A przecie�,
jak stwierdza jeden z badaczy Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego,
bardzo istotnym jego zadaniem "by�o przyci�ganie m�odzie�y Kr�lestwa i
poddawanie jej rusyfikacji"#5.
Studia nie nastr�cza�y Dmowskiemu wi�kszych k�opot�w. W 1890 r.
zda� dobrze ko�cowe egzaminy, a 10 maja 1891 r., po przedstawieniu pracy
pt. Przyczynek do morfologii ##ymoczk�w wloskowatych (cilia#, przygoto-
wanej pod kierunkiem profesora Augusta Wrze�niowskiego, otrzyma�
stopie� kandydata nauk przyrodniczych. Warto mie� przy tym na uwadze
fakt, �e na wydziale, kt�ry uko�czy�, odpada�a najwi�ksza w skali
uniwersytetu liczba student�w (52%). Na to, �e Dmowski zalicza� si� do
najwybitniejszych student�w i absolwent�w tego wydzia�u, wskazuj� tak�e
i inne fakty. Jego pierwszy wyjazd na Zach�d, jesieni� 1891 r., w znacznym
stopniu umo�liwi�a mu zapomoga otrzymana z Kasy im. Mianowskiego,
udzielaj�cej pomocy naukowcom i m�odym adeptom nauki. Poza tym jego
opiekun naukowy, profesor Wrze�niowski, zach�ca� go do po�wi�cenia si�
nauce. Podobno i sam Dmowski waha� si� jeszeze w 1891 r., czy nie
przygotowywa� si� do habilitacji w Uniwersytecie Jagiello�skim.
Podobnie jak w przypadku wyboru przez niego kierunku studi�w i tym
razem zm